Temat: Belle Rose
View Single Post
stare 07.06.2010, 21:06   #1
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 14
Płeć: Kobieta
Postów: 2,011
Reputacja: 10
Blush Belle Rose

Liv edit: Temat został wyczyszczony. Nie dawałam już warnów/banów za spam, bo chyba pół forum by poleciało. Pilnujcie się, bo następnym razem Wam nie odpuszczę. Poleciała prawie połowa postów, poubywało trochę Wam na licznikach, więc radzę się pilnować.


Ok, więc chciałabym wam pokazać moje dzieło. Nie będę się dużo rozpisywać, po prostu poczytajcie i oceńcie

ZE WZGLĘDU NA ZAWARTOŚĆ TREŚCI EROTYCZNEJ, DODAJĘ INFORMACJĘ, ŻE OPOWIADANIE JEST OD LAT 18

ROZDZIAŁ 1:
Część druga: Plan doskonały?
Część trzecia: Piękna róża.
Część czwarta: Lód, który stopniał.

ROZDZIAŁ 2:
Część pierwsza: Złodziej o gorącym sercu.
Część druga: Ucieczka.
Część trzecia: Gorzki płacz.
Część czwarta: Bolesna prawda.

ROZDZIAŁ 3:
Część pierwsza: Pojednanie.
Część druga: Cierpienie.
Część trzecia: Owoc miłości.
Część czwarta: Zapomnienie.

ROZDZIAŁ 4:
Część pierwsza: By odzyskać miłość.
Część druga: By znów z tobą być.
Część trzecia: Trudna decyzja.
Część czwarta: Obsesja.

ROZDZIAŁ 5:
Część pierwsza: Mój skarb.
Część druga: Zemsta, słodka zemsta...
Część trzecia: Chwilowa słabość?
Część czwarta: Załamanie.

ROZDZIAŁ 6:

Część pierwsza: Przelana krew.

Część druga: Ciężkie starcie.
Część trzecia: Ból i rozczarowanie.
Część czwarta: Zaskakujące zakończenie.

ROZDZIAŁ 7:
Część pierwsza: Dlaczego?
Część druga: Nowe życie.
Część trzecia: Zapomnieć o przeszłości.

ROZDZIAŁ 8:
Część pierwsza: Efekt zaskoczenia.
Część druga: Za(d)ufanie.
Część trzecia: Poświęcenie.
Część czwarta:Chwila na śmierć.

ROZDZIAŁ 9:
Część pierwsza: Powrót do przeszłości?
Część druga: Kilka wyjaśnień...
Część trzecia: Kolejne rewelacje.
Część czwarta: Szron okalający serce.

ROZDZIAŁ 10:
Część pierwsza: Ocalenie.
Część druga: Chwila na miłość.
Część trzecia: I love the way you lie.
Część czwarta: Początek końca.
Część piąta (OSTATNIA): Pożegnanie.


BONUSY:
"Snickers"
Foty Marco
Inspiracja
Kolejne foty Marco + foty Mei ^^
"Raj z wodospadem" + bonus dla chrupka
Foty Colina




ROZDZIAŁ 1:
Część pierwsza: Czekając na ojca.


Obudziła się wcześnie tego ranka i ze zdumieniem odkryła, że ogarnęło ją uczucie dobrze spełnionego obowiązku. Wczorajszy dzień, tak jak kilka poprzednich,nie należał do najłatwiejszych w jej życiu. W dniu dwudziestych trzecich urodzin siwa staruszka, która była jej matką, zapadła na poważną chorobę, przez co wszystkie domowe sprawy i bolączki spadły na nią niespodziewanie. Wówczas pojawił się strach przed nieznanym. Nigdy nie musiała zajmować się domem, wręcz wcale nie zaprzątała sobie tym głowy. Jej ojciec był znanym wszystkim w Bruegel* inwestorem, który dorobił się fortuny na złożach ropy naftowej, tak więc o pieniądze nigdy się nie martwiła. Nie była to jednak zwykła dziewczyna, rozpieszczana przez rodziców. Zawsze przejmowała się losem biednych i kiedy mogła starała się im pomagać. Siwy staruszek, dzięki któremu miała wszystko, był dla niej wzorem, uważnie słuchała jego rad i starała się zastąpić mu syna, którego nigdy nie miał.

- Całe szczęście że mama czuje się już lepiej - pomyślała - mam tak nabitą głowę tym wszystkim o czym musiałam pamiętać, że dzisiaj zapewne by mi się to kompletnie pomieszało - przeciągnęła się w łóżku, spychając nogami kołdrę na podłogę - idę do mamy - postanowiła nagle i wręcz zeskoczyła z materaca prosto na dywan. Jeszcze raz leniwie rozprostowała kości, po czym wyszła w piżamie na korytarz. Porozglądała się czy nikogo nie ma i utwierdzona w tym przekonaniu, zaczęła szybko biec w stronę pokoju rodziców.

- Panienko Li Mei! - zatrzymała ją nagle pokojówka, gdy dziewczyna była już prawie u celu - boso, z rozczochranymi włosami i na dodatek w piżamie? Matka panienki na pewno nie będzie zachwycona takim widokiem.

[img]http://i47.************/20g1rhi.jpg[/img]

Czarnowłosa ślicznotka wiedziała że służąca ma racje. Staruszka mimo choroby, wymagała od swoich córek nienagannego wyglądu. Sama dbała o swój wizerunek przez wszystkie lata i mimo podeszłego wieku nawet na chwile nie pozwoliła sobie, by o tym zapomnieć.

- Czy Alia już wstała? - spytała drapiąc się po głowie
- Tak, siostra panienki przebudziła się jakieś piętnaście minut temu. Właśnie się przygotowuje.

Alia czyli szlachetna i wzniosła. To znaczyło jej imię. A ta młoda niewiasta właśnie taka była. Prawie idealna kopia swojej rodzicielki. Zawsze miała wszystko dopięte na ostatni guzik, a uśmiech nigdy nie schodził jej z twarzy. Jedyne czego brakowało jej do ideału, to fakt, iż czasami język splątywał słowa, które usta wypowiadały głównie w nie bardzo odpowiednich momentach. Uwielbiała również niewybredne żarty swojej starszej o siedem lat, lekko pokręconej siostrzyczki Li Mei, która wręcz uwielbiała stawiać się matce. Lecz teraz kiedy staruszka leżała schorowana w łóżku, nawet taka buntowniczka jak ona, czuła że nie powinna jej tego robić.


- No dobrze.. - odparła z niechęcią, kierując się z powrotem do siebie - już idę się upiększyć.

****

- Jak się dzisiaj czujesz, mamuś? - spytała szesnastolatka siadając przy łóżku staruszki.
- Dobrze moje dziecko - uśmiechnęła się siwowłosa kobieta - a gdzie twoja starsza siostra? Myślałam że przyjdzie z tobą.
- Już jestem matko – odparła dziewczyna, zjawiając się w pokoju.

Starsza pani uniosła głowę, by spojrzeć na córkę.

[img]http://i46.************/jioz1e.jpg[/img]

Odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła, że wygląda tak, jakby tego sobie właśnie teraz życzyła – włosy starannie uczesane i upięte, delikatny makijaż no i sukienka! Tak, czarnowłosa ich nienawidziła, uwielbiała spodnie, co wcale nie podobało się matce.

- Ciesze się, że jesteś. I że pamiętałaś o odpowiednim stroju. Dzisiaj, jak wiesz, ma przyjechać książę Dante, a to porządny chłopak z dobrej rodziny. Myślę, że powinnaś dać mu szanse moje dziecko. On tak bardzo zabiega o twoje względy.
- Mamo.. - jękła z niezadowoleniem Li Mei, siadając przy łóżku staruszki - Dante to palant.. Zachowuje się tak, jakby świat kończył się na czubku jego garbatego nosa.

Alia zaśmiała się spoglądając w stronę siostry. Jej niewybredne teksty czasami potrafiły sprawić że śmiech dziewczyn, dało się usłyszeć na drugim końcu korytarza.

- Ona ma całkowitą racje - przytaknęła - A jego brat to już w ogóle jakaś totalna porażka! Zauważyłam, że czasami kiedy mówi zbyt szybko, to zdarza mu się pluć.. Dosłownie, jakby miał ślinotok lub dziurawe usta!
- Moje biedne uszy! - uniosła się nagle starsza pani. - „palant” ? „totalna porażka” ? Dzieci, jakich wy słów teraz używacie?! - mówiąc to złapała się za głowę.
- Oj mamo.. Przecież nie żyjemy w czasach średniowiecza - tłumaczyła się starsza z córek, równocześnie broniąc siostry. Znów wymsknęło jej się naganne słownictwo, którego rodzicielka nie tolerowała - Poza tym rozmawiamy tak tylko na osobności, wiesz przecież, że w towarzystwie jesteśmy grzeczne jak aniołki - uśmiechnęła się od ucha do ucha, dając siwowłosej do zrozumienia że wszystko jest pod kontrolą.
- Oj no dobrze, już jestem cicho - westchnęła - Ale musisz przyjąć Dantego. Pamiętaj, że póki prowadzimy interesy z jego wujem, masz być dla niego miła, moja ty uparta buntownico. Chociaż nie ukrywam że chciałabym żeby to nie był jedyny powód, dla którego nie traktujesz go tak samo jak nazywasz.
- Obiecałam że będę grzeczna i dotrzymam słowa – chwyciła matkę za rękę i spojrzała na nią ciepło – I proszę cię, nie licz na jakiś nagły odruch miłosny z mojej strony, dobrze wiesz co myślę o tym.. facecie – dokończyła zważając tym razem na delikatny słuch staruszki.

Gdy tylko zamknęła usta, rozległo się pukanie do drzwi.

- Wejść!- Wykrzyknęła Lidia. Matka dwóch dziewczyn nie lubiła swego imienia ani trochę, dlatego zawsze przypominała mężowi, by nie zwracał się tak do niej przy córkach. Musiała to robić, bo sam Jerrod nigdy o tym nie pamiętał, miał na głowie wiele ważniejszych spraw w postaci interesów z kontrahentami.

- Panienko Li Mei, książę Dante już przybył i oczekuje na panienkę w gabinecie – oznajmił lokaj, który wyłonił się zza potężnego skrzydła drzwiowego.

Dziewczyna usłyszawszy te słowa wstała, poprawiła sukienkę i wyprostowała zgarbione plecy, wypinając piersi do przodu.

- No to czas przywitać tego cholernego nudziarza – spojrzała na siostrę i puściła do niej oczko.
Alia złożyła usta w uśmiech, wyobrażając sobie w myślach, co przejdzie za chwile ów książę.


****

Gdy Li Mei weszła do gabinetu, Dante stał przy oknie i wpatrywał się w piaszczystą plaże, znajdującą się tuż za posiadłością.

[img]http://i50.************/34yqy2t.jpg[/img]

Czarnowłosa nigdy go nie lubiła. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że go nienawidziła. Kiedy spotkała go wtedy w salonie z ojcem, pierwszym określeniem, jakie przyszło jej na myśl było słowo „lizus”, drugie zaś brzmiało „dupek”. Reszty epitetów, padających pod jego adresem, pozwolę sobie nie cytować. Zastanawiało ją zawsze, co jest takiego w tym facecie, że jej ukochany staruszek tak bardzo go lubi? Minęło już kilka miesięcy od momentu, kiedy po raz pierwszy zadała sobie to pytanie i jak dotąd, chociaż czasem próbowała, to nie znalazła na nie odpowiedzi. Spojrzała na niego. Myślą numer jeden, jaka zrodziła się w jej głowie, było to, że w tym stroju przypominał Batmana z kreskówek, jakie oglądała, kiedy była jeszcze małą dziewczynką. Obcisłe leginsy na nogach i ten okropny frak, którego tył sięgał mu do kolan.
„No Batman jak żywy!", pomyślała. "Tylko stojące uszy mu doczepić. Może wtedy usłyszałby jak wchodzę do gabinetu, bo póki się nie odezwę to chyba nie mam co liczyć, na to, iż sam się zorientuje, że tu jestem.” - zachciało jej się śmiać kiedy dokończyła sobie w myślach zdanie, które przed momentem zrodziło się w jej głowie.

Nie mogąc dłużej tak stać i opracowywać coraz to nowszych określeń na temat swojego gościa, chrząknęła głośno, by ten odwrócił się w końcu w jej stronę.

- O, już jesteś – odparł zaskoczony, po czym skierował się w kierunku dziewczyny – Wybacz moje roztargnienie, zamyśliłem się.
- W czym ci mogę dziś pomóc, mój drogi książę? - spytała z uśmiechem na ustach, spowodowanym tylko tym, o czym wcześniej pomyślała.
- Moja piękna Li Mei, chciałem zapytać o twojego ojca – przeszedł od razu do rzeczy – ile jeszcze potrwa zanim wróci z Argonii*? Wuj Thomas się niecierpliwi a interesy gonią. Wielkimi krokami zbliża się też dzień, w którym upływa termin dostarczenia waszej ropy do naszych magazynów. A twego staruszka jak nie było, tak nie ma.
- Drogi Dante – kiedy to powiedziała ogarnęło ją obrzydzenie do samej siebie – Czas może mija, ale jeszcze przecież upłynął. Skoro mój ojciec obiecał dostarczyć ropę w tym tygodniu, to tak będzie. Twój wuj doskonale powinien o tym wiedzieć, bo to przecież nie pierwszy interes, jaki wspólnie robią. Nie wiem, kiedy dokładnie się zjawi, ale dobrze ci radzę, pohamuj swoją niecierpliwość i uspokój wujaszka, a masz moje słowo, że interes przebiegnie bez problemów.

Książę zmierzył ją wzrokiem. Była ubrana w obcisłą suknię uwydatniającą jej wdzięki. Makijaż dodawał jej seksapilu, a kruczoczarne włosy lśniły od słońca, wpadającego przez okno. Od zawsze mu się podobała i marzył, by zaciągnąć ją do łózka. Był bardzo pewny siebie. Tak samo jak tego, że kiedyś zostanie jego żoną.

- Dobrze – odparł – Postaram się uspokoić wuja.
- Bardzo mnie to cieszy – uśmiechnęła się Li Mei i usiadła na kanapie.

Dante spojrzał jej w oczy. Były czarne jak węgiel, pełne chłodu i powagi, lecz piękne zarazem.

[img]http://i49.************/155mlps.jpg[/img]

Miała je po ojcu. Było w nich coś, czego kompletnie nie mógł odczytać, chociaż bardzo się starał za każdym razem, kiedy ją spotykał. Tym razem również mu się to nie udało. Westchnął głęboko, po czym usiadł obok niej i objął jej rękę. Nadal nie przestawał się na nią patrzeć. Dziewczyna nie była z tego faktu zadowolona, ale postanowiła, że jeszcze przez te trzy miesiące powstrzyma się od zmieszania go z błotem i wykopania za drzwi.
„Wytrzymaj... wytrzymaj... – powtarzała do siebie w myślach, kiedy się do niej zbliżył - tylko dla ojca.. potem będziesz mogła zrobić co zechcesz, nawet złamać mu ten garbaty nos.”

- Kiedy tak patrze na twoją śliczną buzie, to zaczynam za dużo myśleć – mówił coraz bardziej się do niej przytulając.
- A o czym tak myślisz? - spytała ze sztucznym uśmiechem na twarzy, którego nawet nie zauważył.
- Myślę o tym, że bardzo chętnie bym cię pocałował – powiedział, zbliżając się do jej ust.
- Ależ proszę – znów się uśmiechnęła i nastawiła policzek.

Mężczyzna westchnął cicho po raz drugi, po czym złożył pocałunek na delikatnym skrawku jej twarzy.
„Nie jęcz tak", pomyślała. "Powinieneś się cieszyć, że w ogóle dałam ci się pocałować ty krowi placku”.

Ledwo co skończyła swoją myśl, do gabinetu wszedł wysoki staruszek o siwych włosach.
- No kto by pomyślał, że zastanę akurat tak cieszący mnie widok – powiedział.

Czarnowłosa spojrzała w kierunku dobiegającego głosu.
- Tato, wróciłeś! - krzyknęła i wyrywając się z objęć księcia, podbiegła do staruszka, rzucając mu się na szyje.

[img]http://i48.************/1239qab.jpg[/img]

- Moja kochana córeczka – odparł tuląc ją do siebie – tęskniłem za tobą i to bardzo.
- Spróbowałbyś nie tęsknić – zażartowała.
- Jak mama? - spytał z entuzjazmem w głosie.
- Dobrze. To znaczy lepiej niż wczoraj. Dzisiaj chociaż leży w łóżku, to już wydaje polecenia i zwolniła mnie z obowiązku zajmowania się wszystkim. A właśnie, byłabym zapomniała – to mówiąc wrednie uśmiechnęła się pod nosem -
Dante ma do ciebie sprawę.. Chodzi o jego zniecierpliwionego wujaszka.

[img]http://i49.************/30n90lz.jpg[/img]

- Zniecierpliwionego..? - staruszek zmarszczył czoło. Nigdy nie lubił, kiedy się go pogania w interesach, a jego córka właśnie dała mu do zrozumienia, że w tym wypadku tak jest.
- Niech pan wybaczy – wyrwał się chłopak, tłumacząc się od razu – Mój wuj jest po prostu w gorącej wodzie kąpany, denerwował się, że może nie zdąży pan wrócić do końca tygodnia. A umawialiście się, że do jutra dobijecie transakcji.
„Jeden do zera dla mnie” - ucieszyła się w myślach Li Mei.
- Ojcze, to ja zostawię was samych, żebyście mogli sobie wszystko spokojnie omówić – odparła z zadowoleniem w głosie.

Dante spojrzał na nią, jakby chciał jej powiedzieć żeby nie wychodziła i nie rzucała go na pożarcie głodnemu lwu.

[img]http://i45.************/2mfekq0.jpg[/img]

Niestety, dla niego dziewczyna wcale nie miała zamiaru robić mu przysługi, choć doskonale wiedziała, o co mu chodzi.

- Dobrze córciu idź, musimy omówić parę ważnych spraw.
„Dwa do zera dla mnie” - pomyślała znowu – miłej pogawędki! - wyszczerzyła zęby, po czym zeszła po schodach na dół i skręciła do pokoju mamy.

- I jak rozmowa? - spytała staruszka widząc w drzwiach swoją córkę.
- Bardzo udana – czarnowłosa odparła z zadowoleniem – Wiesz że tato już wrócił?
- No pewnie. Kiedy poszłaś na górę, przyszedł się przywitać ze swoją starą żoną – uśmiechnęła się Lidia.
- Czyli zrobił mi psikusa, bo kiedy się z nim widziałam, to spytał mnie „jak tam mama?”
- Wiesz jaki jest ojciec, zapytać również ciebie, żeby upewnić się że nie kłamie mu co do swojego zdrowia.
- No fakt.. - Li Mei zamyśliła się na chwilę. Przypomniała sobie nagle, co usłyszała kiedyś, będąc u Dantego – muszę coś załatwić, mamo – zanim staruszka zdążyła otworzyć usta, dziewczyna wybiegła z pokoju i ruszyła po schodach z powrotem do gabinetu, w którym rozmowa nadal się toczyła. Zatrzymała się na bezpiecznej odległości uznając, że słyszy wystarczająco głośno i usiadła na stopniu.

[img]http://i46.************/2z4mtys.jpg[/img]

- Twój wuj powinien mieć więcej zaufania co do mojej osoby – odparł ze zdenerwowaniem siwowłosy mężczyzna
- Tak, wiem, panie Temperton. Proszę mu wybaczyć, jak już mówiłem, jest w gorącej wodzie kąpany. Jego również gonią terminy. Czyli transport dojedzie na określony czas? - upewniał się książę.
- Wystąpiły pewne komplikacje, ale nie przewiduje kolejnego poślizgu.
- A co się stało, jeśli można spytać?
- Klan jakichś przebierańców napadł na jeden z transportów przewożony w beczkach. Niestety, moim ludziom nie udało się go odzyskać, dlatego załatwiłem już kolejny transport i pokryłem wszelkie koszty związane z dostawą. Towar jest już w drodze do portu w Argonii.
- Nie uważa pan, że jeśli zdarzyło się już coś takiego, niebezpiecznie jest przewozić kolejny ładunek tą samą trasą?
- Chłopcze, z tego, co zdążyłem się dowiedzieć, ci ludzie działają w określony sposób. Nie obrabiają dwa razy tego samego inwestora. Poza tym, kiedy beczki będą na statku, już nic nie zdołają zrobić.
- No tak. Mimo wszystko było tego dosyć sporo, pewnie sprzedadzą ropę na czarnym rynku...
- Tak łatwo im nie pójdzie. Mam zamiar odzyskać ładunek.
- W jaki sposób? Jeśli można wiedzieć?
- Wiemy, kim jest przywódca tego klanu. To syn tego człowieka, który dziesięć lat temu został złapany przez twojego wuja i skazany na śmierć, za namawianie ludzi do buntu przeciwko niemu.
- Syn Takedy?! Trzeba go złapać!
- Spokojnie Dante, moi ludzie już go szukają. A kiedy go znajdą, zażądam zwrotu swojej ropy od jego klanu w zamian za niego. I uprzedzając twoje kolejne pytanie, odpowiem ci, że wcale nie mam zamiaru oddać im tego człowieka...

Li Mei nie słuchała dalej. Wstała i stąpając na palcach, po cichutku zbiegła ze schodów.
„Klan.. ciekawe co to za jedni – pomyślała - muszą być nieźli, skoro potrafili odbić tak dobrze strzeżony transport. Właśnie takich ludzi mi potrzeba. Muszę pomóc ojcu.”

****

*nazwy miast są fikcyjne
-obiecuje że następnym razem zdjęcia będą lepszej jakości i wielkości
to chyba tyle
__________________
Mój profil na WATTPAD

Ostatnio edytowane przez rudzielec : 02.10.2012 - 20:17
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.