Temat: Dotyk Cienia
View Single Post
stare 03.10.2011, 21:45   #18
Kethael
 
Avatar Kethael
 
Zarejestrowany: 18.03.2011
Skąd: Sweet dreams
Płeć: Kobieta
Postów: 1,222
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Dotyk Cienia

Hello!



Ciemność. Tylko tyle pozostało do życia ludziom, którzy postanowili przekroczyć granicę. Brama, przez którą przeszli nie była końcem ich życia. Była nowym początkiem. Niestety dla większości ten początek nie był dobry.
- Witaj, Vesno - powiedział czarnowłosy pochylając się nad otwierającą oczy dziewczyną.- Jak się spało?
Nastolatka zerwała się z przerażeniem. Wcześniej leżała na delikatnej, jedwabnej pościeli. W pokoju, w którym się znajdowali panowała kompletna ciemność. Rozejrzała się dookoła, ale nie zdołała nic dostrzec.
- C-co… gdzie ja jestem?
Chłopak roześmiał się.
- No tak, zapomniałem- powiedział klaszcząc dłońmi. Po chwili w pomieszczeniu zaczęły zapalać się lampy. Każda po kolei.
- Jak ty…- zaczęła, ale zaniemówiła z wrażenia. Czuła się strasznie dziwnie. Wystrój pokoju zapierał dech w piersiach. Posągi, pięknie zdobione ściany, obrazy… To wszystko było niesamowite… I dziwnie znajome.
- Co?
- Chodzi mi o te światła… W ogóle to, gdzie ja jestem?- powiedziała cicho, patrząc na czarnowłosego. Nie mogła nic sobie przypomnieć. Czuła kompletną pustkę.- I, kim ty jesteś? Skąd wiedziałeś, jak mam na imię?
- Mogłabyś nie zadawać tylu pytań?- mruknął lekko poddenerwowany.

- Wiesz…
- Słuchaj, muszę coś załatwić, więc nie mogę z Tobą teraz rozmawiać- powiedział wstając z fotela, na którym wcześniej siedział. Przeczesał dłonią swoje kruczoczarne włosy.
Vesna siedziała oniemiała. Nie mogła nic sobie przypomnieć. Nie czuła też strachu… choć powinna. Uniosła powieki i spojrzała na chłopaka, który z zastanowieniem przyglądał się czemuś stojącemu w rogu pokoju. Lampa, która tam wisiała nie zapaliła się. Po chwili odwrócił się do niej. Widząc jej zainteresowanie uśmiechnął się lekko. Klasnął dłońmi. Po chwili lampa zapaliła się.
- Ubierz się w coś i poczekaj tutaj, aż przyjdę, ok?- powiedział, podchodząc do szafy, której wcześniej się przyglądał. – Te światła czasem szwankują, ale teraz powinno być już wszystko w porządku.
Przekręcił kluczyk, znajdujący się w otworze pod klamką. Chwilę później wyszedł, nawet się nie odwracając. Nastolatka jeszcze raz rozejrzała się dookoła po czym wstała z łóżka. W momencie gdy przeniosła ciężar ciała na nogi poczuła się niesamowicie lekko. Jakby była piórkiem. Zachwiała się, ale złapała się stolika, ustawionego obok łóżka. Wolno i ostrożnie stawiała kolejne kroki, zbliżając się do pięknie zdobionej szafy. Złapała za klamkę i pociągnęła ją w swoją stronę. Jej oczom ukazały się piękne suknie, jedne krótsze, drugie dłuższe, ale każda wykonana z precyzją i z delikatnych, lśniących materiałów. Na dolnej półce leżały równo ułożone buty. Wybranie czegoś zajęło jej tylko krótką chwilkę, bo nie mogła doczekać się wyjaśnień. Kiedy była już gotowa, jeszcze raz rozejrzała się dookoła. Nie wiedziała dlaczego, ale czuła, że to miejsce jest jej znajome. Usiadła na brzegu wielkiego łóżka i podniosła koc, który wcześniej zsunął się pod wpływem nagłego ,,przebudzenia się’’ dziewczyny.
Ponieważ przez dłuższą chwilę nikt nie przychodził, Vesna zaczęła się niecierpliwić. Wstała i podeszła do okna. Rozciągający się za nim widok zapierał dech w piersiach. Znajdowała się w ogromnym pałacu, położonym na samym szczycie góry. Nie potrafiła określić jej wysokości, nawet w przybliżeniu. Wielkie świerki, sosny i masa innych drzew rosnących w oddali i wysokie wieże- w zasadzie tylko to można było zobaczyć.
- Gdzie ja jestem?- szepnęła czując nagłą, ogarniającą ją falę strachu. Cofnęła się o krok.- To musi być jakiś durny żart, albo... albo sen… Cofnęła się jeszcze kilka kroków, po czym odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi. Delikatnie, starając się nie robić żadnego zbędnego hałasu, nacisnęła klamkę. Wyszła na bardzo duży korytarz, ozdobiony wazonami pełnymi kwiatów i obrazami. W ogóle to zauważyła, ze cały pałac utrzymany był raczej w ciemnych barwach. Nie zastanawiając się ruszyła w prawą stronę.
Mijała kolejne drzwi i kolejne, ale przy żadnym się nie zatrzymała. Nawet nie miała takiego zamiaru. Po prostu szła, jakby była przez coś ciągnięta do przodu. W pewnym momencie zatrzymała się gwałtownie. Stała przed dużymi, dwuskrzydłowymi, pięknie zdobionymi drzwiami. Położyła dłoń na klamce i już miała ją nacisnąć, kiedy nagle usłyszała za sobą niesamowicie piękny głos.
- Co tu robisz?
Odwróciła się i zaczęła dokładnie przyglądać się stojącej przed nią, brązowowłosej kobiecie. Była wysoka, szczupła i ubrana w czarną, lśniącą sukienkę. Była piękna, niesamowicie piękna.

- Ja…- zaczęła, ale nie mogła wydusić z siebie ani słowa więcej. Cofnęła się o krok.
- No, słucham- powiedziała kładąc ręce na biodrach. Uśmiechnęła się ukazując rząd pięknych, białych zębów. Po chwili dwa z nich wydłużyły się. Kły!- pomyślała Vesna, cofając się jeszcze o kilka kroków. Poczuła falę ogarniającego ją strachu.
- Ja, tylko… nie wiem.- Przeniosła wzrok na ziemię. Bała się cokolwiek powiedzieć, ale nie wiedziała dokładnie, dlaczego tak jest. Ta kobieta po prostu ją onieśmielała. Czuła wokół niej aurę, która kazała trzymać się od niej z daleka.
- Nie wiem, jak możesz nie wiedzieć, skąd tu się wzięłaś, ale niech ci będzie. I tak nasze spotkanie dobiega końca- powiedziała, podchodząc bliżej i uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Anerrie! – krzyknął ktoś biegnący w ich stronę. – Co tu się dzieje?
Vesna rozpoznała głos tego czarnowłosego chłopaka, który siedział w pokoju, w którym się obudziła. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, poczuła, że się rumieni. Ten jego przenikliwy wzrok chyba na każdego tak działa, bo Anerrie też nie patrzyła mu prosto w oczy. Przyglądała się stojącej po jej lewej stronie donicy pełnej pięknych tulipanów.
- Ta dziewczyna – wskazała na Vesnę – łaziła sama po pałacu. Nie chce powiedzieć kim jest, ani czego chce.
- Dobrze – spojrzał na czerwonowłosą- zajmę się tym. Mogłabyś później przekazać Klirze, że będę czekał w bibliotece?
- Oczywiście… a o której?
- Około godziny pierwszej – powiedział, chwytając rękę Vesny.- Tylko nie zapomnij.
Gdy Anerrie odeszła, chłopak pociągnął czerwonowłosą za sobą. Widać było, ze był zdenerwowany.
- Przecież mówiłem żebyś tu została- powiedział, gdy wrócili do pokoju.- Nie możesz sama włóczyć się po pałacu. Tu jest niebezpiecznie… jak sama już zauważyłaś.
- Gdzie ja w ogóle jestem? Dalej nie otrzymałam żadnych wyjaśnień!- teraz Vesna naprawdę zaczynała tracić cierpliwość. Jak mógł tak bezczelnie mówić jej, co ma robić, a czego nie?
- Jesteś w Nigerii.
- Gdzie? – powiedziała zdziwiona. Wszystko zaczęło się jej plątać.
- W Nigerii, królestwie położonym między niebem, a piekłem.
- Że co? Czy to jest jakiś głupi żart?- powiedziała marszcząc brwi.
- Zapewniam, ze nikt cię nie wkręca.
- Czyli co? Umarłam?- mruknęła, uśmiechając się głupio.
- Niezupełnie… chociaż, nie jestem pewien.
Usiadł na fotelu krzyżując ręce na piersiach.
- Żartujesz?
Pokręcił głową. Kiedy w końcu dotarło do niej, że on naprawdę nie kłamie uśmiech opuścił jej twarz.
- Słuchaj, wiem, ze jesteś w szoku, ale nie musisz się o nic martwić.
Słysząc te słowa, nastolatka usiadła na brzegu łóżka z szeroko otwartymi oczami. Czarnowłosy wstał z fotela i usiadł obok niej, kładąc dłoń na jej ramieniu. Vesna zerwała się z miejsca, spychając ją.
- Kim ty w ogóle jesteś?- krzyknęła, robiąc krok do tyłu.
Chłopak wstał i podszedł do niej.
- Drake, miło mi- rzekł, kłaniając się.

****
Po kilkunastu, a może kilkudziesięciu minutach wędrówki, Riseene dotarła do domu państwa Wersite, rodziców Vesny i Fabiana. Było około godziny szóstej. Ponieważ Fabian do niej dzwonił, dziewczyna wiedziała, że już nie śpi. Ich rodziców nie było w domu, bo mieli akurat wyjechać w odwiedziny do siostry pani Wersite. W odwiedziny, albo na ślub… nie była do końca pewna. Wyjechali wcześnie, bo to dość długa droga, a biorąc pod uwagę fakt, że niedługo zaczynają się wakacje, na pewno będą korki. Poza tym zapewne panna młoda miała problem z suknią, bo znając jej upodobanie do za małych rozmiarów sukienek, zapięcie jej zajmie im kupę czasu. Pewnym krokiem podeszła do drzwi i zadzwoniła. Po jakimś czasie stanął w nich brązowowłosy chłopak.
- Riseene? Co tu robisz?- spytał troskliwym głosem. Widząc łzę, która powoli spłynęła po jej policzku, zaczął zastanawiać się, co się stało.

- Po prostu… - wierzchem dłoni otarła mokry policzek. – Musiałam z kimś pogadać.
- Wejdź – powiedział puszczając ją przed sobą. Zaprowadził ją do salonu i wskazał na kanapę.- Usiądź i opowiadaj, o co chodzi.
Zdjęła kurtkę i usiadła.
- Pokłóciłam się z matką, ale to nie jest teraz ważne. Vesna jeszcze się nie odzywała?
- Nie, niestety nie. Dzwoniłem do Amber, ale nie odbiera. Masz może pomysł, kto jeszcze wiedziałby, czy była dziś w szkole?
Blondwłosa sięgnęła do kieszeni kurtki, gdzie leżała jej komórka. Weszła w kontakty i zaczęła przeglądać listę.
- Może do Nathine? To nasza dobra znajoma- spojrzała na chłopaka.
- Ok, ale zadzwoń ty.
- Dlaczego?- spytała nie bardzo rozumiejąc, o co chodzi chłopakowi.
- Ponieważ jeśli ja zadzwonię, wszyscy pomyślą, że zaginęła, bo jej szukam. To przecież logiczne.
Spojrzała na niego nieco zdziwiona. Był bardzo mądry, jak na piętnastolatka. Nie, żeby reszta osób w tym wieku była głupia, ale on był bardziej dojrzały od swoich rówieśników.
- No tak- westchnęła- ale nie możemy teraz zadzwonić. Jest dopiero w pół do siódmej. Może śpi?
- Nie sądzę. Mówimy przecież o Nath, rannym ptaszku, który około godziny piątej biega po parku.
- Skąd to wiesz?- nastolatka nie kryła zdziwienia.
- W moim pokoju jest okno, przez które widać park i tak dalej.
- Aha.
- Ok, no to będziemy prowadzić śledztwo?
- Można tak powiedzieć. Dobrze… No to dzwonię - powiedziała wybierając numer Nathine.
Po kilku sygnałach, ktoś się w końcu odezwał.

- Halo?
- Cześć Nath, tu Riseene.
- Cześć. Coś się stało?
- Nie- zaprzeczyła.- chciałam tylko spytać, czy Vesna była wczoraj w szkole?
- Hmm… Raczej nie. A przynajmniej ja jej nie widziałam.
- Jak mogłaś jej nie widzieć? Przecież mieliście razem angielski.
- No tak, ale jestem w komitecie przygotowującym dekoracje na bal. Akurat na tej lekcji dmuchałyśmy balony z resztą dziewczyn, bo później większość nie miała czasu. Wiadomo, przygotowania- zaśmiała się.
No tak, to dzisiaj!- pomyślała Riseene. Przez to wszystko całkiem o tym zapomniała.
- No dobra, skoro nie jesteś pewna, to dzię…
- Czekaj! Nie było jej. Wiem, bo druga klasa pomagała pani od polskiego z serpentynami. Tak, teraz jestem pewna na 100 procent.
- Ok, dzięki za informację.
- A czemu ciebie nie było? Chyba nie zapomniałaś o balu?
- Nie. To dzisiaj, no nie?
- Tak, więc jednak nie zapomniałaś. Na razie.
- No cześć. Jeszcze raz wielkie dzięki.
- Nie ma za co.
Rozłączyła się i schowała komórkę do kieszeni.
- Bal w sobotę?- spytał Fabian, przynosząc kubki z herbatą malinową i cukier. – Nie wiedziałem, czy słodzisz.
Położył wszystko na stole i usiadł na fotelu stojącym naprzeciwko sofy.
- Bal jest w sobotę, żeby każdy miał czas na przygotowanie się i tak dalej. I nie, nie słodzę.
Uśmiechnęła się. Dobrze jej się z nim rozmawiało.
- Czyli Vesny w szkole nie było. Tobie nic nie mówiła, nikomu innemu też nie.
- A twoi rodzice? – spytała, myśląc, że może oni coś wiedzą.

- Oni martwią się tylko tym, żeby nie zapomnieć się o coś pokłócić- powiedział, bawiąc się zamoczoną w herbacie łyżeczką.- Co ty. Nawet nie zauważyli, że Vesna nie wróciła do domu.
- No to nie mam pojęcia, gdzie ona może być.
- Może ma chłopaka?- wypił łyk różowego płynu i spojrzał na dziewczynę.
- Co ty sugerujesz?- spytała, unoszą prawą brew.
- Nic, nic, zapomnij- uśmiechnął się i spuścił wzrok.
- Dobra, to co robimy?
- Wychodzi na to, ze musimy rozejrzeć się po jej pokoju.
Blondwłosej nie bardzo podobał się ten pomysł. Nie mogła grzebać w rzeczach swojej najlepszej przyjaciółce. To przecież nie w porządku. Fabian, widząc wahanie dziewczyny, powiedział:
- Przecież robisz to dla niej. W końcu nie wiemy, co się z nią dzieje, a tam możemy znaleźć jakieś wskazówki.
Pokiwała głową.
- Dobrze, to chodźmy.
Odłożyli kubki i ruszyli w stronę schodów prowadzących na piętro.

****
Starała się iść tak, aby nikt jej nie usłyszał. Mimo umiejętności szybkiego i cichego poruszania się nie czuła się pewnie. Dobrze wiedziała, że królowa ma wszystkich na oku. Na szczęście nie cały pałac można było obserwować. W najstarszej jego części były trzy ogromne komnaty. To tam teraz zmierzała. Zdziwiła się, gdy przeczytała wiadomość zostawioną przez swoją młodszą siostrę. Strasznie zżerała ją ciekawość, o co jej chodziło. Kiedy dotarła do schodów, zatrzymała się na chwilę i obejrzała za siebie. Czasami obrazy mogły służyć królowej za ,,oczy’’, przez które obserwuje korytarze. Przyjrzała się malowidłu wiszącemu na ścianie po jej prawej stronie. Przedstawiał on kobietę ubraną w czerwoną, pięknie zdobioną suknię, mającą długie, splecione w warkocz włosy, w które wpięte miała czerwone róże. Była niesamowicie piękna. Jej czarne oczy wyrażały smutek, co bardzo zdziwiło dziewczynę. Najwyraźniej mieszkanie w pałacu nie było dla niej czymś, co dawało jej szczęście. Jasnowłosa stała tam chwilę, wpatrując się w twarz postaci, ale gdy przypomniała sobie, po co tam przybyła, ruszyła w dalszą drogę. Gdy doszła na szczyt schodów dotarło do niej, że znalazła się w niestrzeżonej części pałacu. Skręciła w lewo i szła aż do ogromnych drzwi. Przyłożyła dłoń do herbu wyrytego na ich powierzchni i szepnęła:
- Keneste far.
Cofnęła się o krok. Gdy drzwi się otworzyły weszła do środka wielkiej, pięknej komnaty. Długie, błyszczące, ciemnofioletowe zasłony wyglądały, jakby spływały z góry w dół, osłaniając pięknie zdobione okna.
- Jesteś…- usłyszała piękny, kobiecy głos, który dobrze znała.
Odwróciła się. Stała przed nią wysoka, długowłosa dziewczyna. Jej siostra. Młodsza siostra.
- Oczywiście, ze jestem. O co ci chodziło z tą wiadomością?
- Mamy problem- powiedziała każąc siostrze usiąść na sofie.

- Jaki problem?- spytała jasnowłosa, nie bardzo rozumiejąc, co ta ma na myśli.
- Drake coś planuje, coś przeciwko Nyksie.
- Skąd możesz to wiedzieć Anerrie?
- Ależ droga Nessile, zaufaj mi. Jestem tego pewna – rzekła, mrużąc swoje piękne, kocie oczy.

Dziękuję za uwagę. Teraz postaram się szybciej wstawiać odcinki. Wiadomo, w wakacje miałam czas na pisanie. W roku szkolnym- niekoniecznie.
Fotki są mniejsze, bo internet ostatnio bardzo wolno mi chodzi i po prostu doszłam do wniosku, że te szybciej się załadują.
Mam nadzieję, że chociaż trochę się podoba
__________________
[IMG]http://i45.************/fdzw4o.png[/IMG]
Kethael jest offline   Odpowiedź z Cytatem