View Single Post
stare 20.04.2005, 19:28   #1
>>>emancypatka<<<
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Płacząca Wierzba...

Dzień dobry!! To moje pierwsze FotoStory, więc chciałabym abyście pomogli mi w kilku kwestiach. 1. Komentujcie i oceniajcie moje FS to pomoże mi w poprawianiu się względem wizualnym i ortograficznym oczywiście. 2. Prosze powiedzcie jak można uwzględnić linki do moich FS. Tak abym mogła podawać je w każdym komentarzu, wiadomości. Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi!!. Życzę miłego czytania i oglądania!!!.

odcinek1
odcinek2


Było bardzo słonecznie i cieplutko jak na początek kwietnia. Dejanira siedziała w swoim pokoju i rozmyślała o wszystkim, co zdarzyło się przez jej całe życie w domu, miasteczku, szkole.To były jej ostatnie rozmyslania w tym miejscu. Musiała się pożegnać...! Niestety wyjeżdżała na stałe gdzieś daleko
niewiadomo gdzie.?? Nie chciała ale, to było już postanowione. Rodzice chcieli zmian mieli dosyć znanych twarzy w miasteczku chcieli czegoś nowego. Rzucili pracę, codzienne obowiązki i rzucili się w wir wyprowadzki. Byli szczęśliwi planowali to już od dawna. Ale Dejanirana, smutna,załamna miała łzy w oczach. Przecież zostawi tu wzystko, przyjaciół, szkołę, rodzinę. Nie miała jednak nic do gadania, decyzja odgórna była bardzo ważna dla niej rozumiała to i nie sprzeciwiała się. Gdyby jednak czuli to, co odczuwa teraz ona może decyzja była by inna. Nie chciała jednak kłócic się. Grzecznie wsiadła do samochodu. Widziała jak wszystko zostaje w tyle, całe jej życie, namiastka duszy i uczuć.
Jechali około 10 godzin. Gdzieś w nieznane, wszystko nowe. Można przeczówać co będzie się działo we wnętrzu jej głowy. No i w końcu dojechali, jej oczom ukazała się nieduża willa koloru lekko różowego raczej taki pastelowy. Wysiadła z samochodu i uśmiechnęła się delikatnie sama do siebie...



Lekki uśmiech pokrył jej twarz, zauważyła to mama i również uśmiechnęła się. Dziwnie, jak by zobaczyły coś zabawnego, może jakaś niebanalna sytuacja przypomniała się własnie Dejanirze, tego nie dowiemy się nigdy!!.
-- Nareszcie!!. Myślałam, że zwariuje. Ta podróż chyba nigdy by się nie skończyła(rzekła mama)
-- Alez kochanie nie narzekaj. Wszędzie stała policja z radarami nie mogłem pędzić jak szalony. Chyba, że dałabyś mi na tuziny mandatów.
--O nie!! Przestań sobie żartować, z tymi panami to ja bym wolała nie zadzierać. Lepiej wolniej jechać i nie płacić. Te wariaty niech szaleją na drogach.. A potem nie dziwne tyle wypadków.
-- Dobra..Dobra.. my tu gadu gadu żabciu, a tu tyle rzeczy do wypakowania. Dejanira chodź pomóż nam, potem obejrzysz dom.
--Dobrze już ide tato!!. Pierwsze, co to Dejanira zauważyła ogromną taflę wody była bardzo błękitna, wyłożona kafelkami od spodu. Basen Hurra!! Pomyslała sobie dziewczynka, o takim mogła tylko marzyć mieszkając w Weronie.
--Chodź córeczko pomożesz mi wysprzątać kuchnię. Trzeba przygotować najpierw coś do jedzonka, później zajmiemy się wnoszeniem wszystkiego do domu.
Gdy Dejanira weszła do kuchni czuła, że jest za blisko mamy, musiała się rozkleić nie było na to żadnej rady. Mama przytuliła ją mocno do siebie i pocałowała delikatnie w czółko.
-- Kochana nie martw się wiem, że tęsknisz i, że jest ci ciężko, nam też nie jest łatwo. Ale musieliśmy to zrobić. Nie wiesz jak bardzo ja z tatą zadłużylismy się. Czekała nas eksmisja, nie było wyjścia, a tylko tutaj nie znajdą nas napewno.
--Rozumiem(płacz) nie będę już płakała obiecuje i pomogę wam jak tylko mogę.Może do pracy pójdę??Wakacje się zbliżają taka dorywcza praca nie zhańbi mnie a każdy grosz sie przyda.
--Kochana jesteś i taka dobra. Ale o tym pomyślimy w wakacje.Teraz jak najszybciej musisz wrócić do szkoły, nadrobić zaległości i poznać kogoś...



--Musisz jak najszybciej zaaklimatyzowac się tutaj. Poznać kogoś zacząć wszystko od nowa.
Mama przytuliła mocno córkę do piersi i delikatnie pocałowała w czółko. Znowu na delikatnej buźce dziewczynki pojawił się ten sam delikatny usmiech.
Po obiedzie wzyscy zaczeli zwiedzać dom.Nie był wielki taki jak mieli w Weronie.Ale Dejanirze wydawał się idealny,taki przytulny,skromny i ten przepiękny pastelowo-różowy kolor.Wydawało się jej,że mieszka w krainie czarów pełnej malin, truskawek, jagód i poziomek. Od tej chwili mieszkała w poziomkowym zamku. Chciała tu zostać już na zawsze zapomnieć o kłopotach i problemach.Wiadomo,że nigdy nie zapomni o przyjaciołach, o przeżyciach, jakie tam miała, ale obiecała, że już więcej nie zapłacze, a wspomnienia były powrotem do płaczu. Mama była by wtedy smutna a tego nie chciała.Usiadła przy wielkiej płaczącej wierzbie zdawało się jej,że słyszy spiew,taniec,zabawę gdzieś w środku drzewa, chciała wejść tam i bawić się razem z tymi leśnymi marzeniami.Przysnęło się jej, bo nagle usłyszała ciepły i bliski jej sercu głos.
-- Dejanira obudź się!! Córeczko...Oh, zasnęłaś przy tym drzewie tak spokojnie spałaś nie chciałam cię budzić, ale musisz nam troszkę pomóc.Za dużo tych bzdetów nabraliśmy ze sobą, przecież można było dokupić tutaj na miejscu, sklepów przecież nie brakuje.
--Już mamusiu, już do was idę..
--Proszę to będzie twój w sumie nie jest za duży, ale bardzo ładny. Chyba podoba ci się co??.
--Ależ oczywiście i to wielkie okno na basen.. Pewnie, że mi się podoba. I będę miała mało mebli do ustawiania.Tam wstawię biurko, tu łóżko a tam będzie półka z książkami i ubraniami a i jeszcze kwiatuszek.No i gotowe...



W końcu nadeszła noc.Była pierwszą nocą w nowym domu.Dejanira zasnęła bardzo szybko. Nic nawet się jej nie śniło. A może snem, można nazwać pustkę jaką miała w głowie dziewczynka.Zaraz z rana obudził ją klakson szkolnego autobusu, niewiedziała, że tak szybko będzie musiała stawić czoła temu czego najbardziej się obawiała.
--Powodzenia córeczko!!(krzyknęła mama jak tylko Dejanira wybiegła z domu)
--Przyda się napewno.. Trzymajcie kciuki za mnie... Narazie!!
--Boję się o nią!! Klark. Ona jest taka bezbronna i samotna.
--Kochanie nie możesz tak myśleć, przeciez ona jest już prawie dorosła.To nie jest już ta sama mała-Dejanirka, sama musi stawić czoła nowym wyzwaniom.
--Rozumiem.Rozumie. Ale i tak dla mnie jest małą córeczką i dalej się o nią boję bardzo.
-- Nie musisz zobaczysz będzie wszytko dobrze, przecież jest madra i to bardzo, zawsze sobie radziła, czemu akurat teraz ma być inaczej??.
W tym samym momencie, kiedy rodzice Dejaniry rozmawiali między soba.Dziewczynka dojeżdżała do szkoły. Budynek zwykły, chyba jak każda szkoła, duży, szary.
--Klasa 3La nie wysiadać z autobusu. Wyczytam teraz listę a następnie pojedziemy do parku.Dzisiaj mamy lekcję integracyjną. Mamy nową koleżankęw klasie trzeba ją ładnie przywitać..
Oczywiście Dejanira Spenski została wyczytana.Troszkę się ucieszyła, bo nie musiała siedzieć na nudnych zajęciach. Gdy dojeżdżali do parku czuła już łono natury,las,łąkę,strumyk,śpiew ptaków,latające owady.To był raj dla niej wychowała się po części na wsi.Każdy od razu rozbiegł się w swoją stronę. Zauważyła jak po tworzyły się grupki, które trzymały ze sobą pewnie od dawna, ale byli równiez tacy jak i ona samotnicy.No i ten chłopak, na którego spojrzała, jego oczy,usta,dłonie.Wszystko było idealne, ale przeciez nie miała najmniejszych szans to było wiadome.Usiadła samotnie na trawie i z nudów zaczęła liczyć chmurki.
--No cześć koleżanko. Jestem Sebo.
Odezwał się jakiś męski głos, miała nadzieję,że to on, ale niestety.
--Cześć.Dejanira jetsem.
--No fajne imię laska.Co tak sama siedzisz laska. Dołącz do nas laska..
--Eee.Wolałabym nie. Z natury jestem samotnikiem i chyba tak już pozostanie.
--AA laska...!! Ty normalna jesteś prawda??>
--Chyba nie do końca.Heheheh.
--Sebo czubku!! zostaw ją w spokoju. może ona wcale nie chce słuchać twoich ee lasek coo!!??.
--Dobra.dobra już jestem spokojny.
--Cześć!Jestem Elizea mieszkamy koło siebie.Ciekawa byłam jak będzie wyglądała ta nowa Dziewczynka..No ale pierwsze wrażenie robisz.Heeheh nie wydajesz się być taka jak, nooo!! te tam co stoją.Ale już nic nie mówię bo papla zaraz tam poleci.
--Dzięki, że dałaś mi dojść do słowo, to tak na marginesie. Po za tym jestem Dejanira.Hehe. a jakie one są oprócz tego,że bardzo ładne??Zresztą nie ważne napewno taka nie jestem.
--Oj zobaczysz zdążysz je jeszcze poznać. Każdego tu znają i ty pewnie też będziesz miała godnośc dostąpić tego cholernie świetnego zaszczytu.
--Aż tak strasznie jest.. Zresztą nie dziwię się bogate rozpieszczone panny.U mnie w miasteczku takich było bez liku.Ale wszędzie gdzieś się znajdą czuby.
--Heeheheh.Coś czuję,że znajdziemy wspólny język.
Cały ten czas Dejanira spędziła wraz z nowo poznaną koleżanką Elizeą i dziwne było to,że Sebo wcale nie leciał plotkować do słynnych panienek a pozostał z dziewczynami.Dejanira poczuła się bardzo szczęśliwa nie miała pewności co do tego Sebo ale Elizea wydawała się jej bardzo sympatyczna.



Wróciła do domu koło godziny 16.00.Przywitała się z rodzicami,zjadła obiad i zabrała się za sprzątanie.Nie zajęło jej to dużo czasu.Miała chwilkę na przemyślenia o dzisiejszym dniu.Poznała sympatyczną koleżankę miała nadzieję,że wkrótce się odezwie do niej.Przysiadła na werandzie i zanurzyła się w marzeniach.Myślała o poziomkowym zamku,o nowej szkole i nowych znajomych.I wtedy znowusz usłyszała ten sam śmiech,zabawę,taniec ,co wczoraj.Taki blask nił od płaczącej wierzby, zastanawiała się co może kryć w sobie te tajemnicze stare drzewo.Przeżyło tyle lat,tyle wie,jest takie mądre. Chciała by się uczyć tej mądrości właśnie od tego drzewa,tych ptaków, owadów,kwiatów.



--Dejanira słoneczko już nie myśl tak, mam nadzieję,że w szkole było dobrze??
--Mamuś było dobrze nawet bardzo dobrze. Dzisiaj mieliśmy lekcję w parku.To była taka integracyjna lekcja specjalnie dla mnie bo jestem nowa.Heheh. A i poznałam bardzo przemiłą i sympatyczną koleżankę.
--Cieszę się bardzo,że pierwszy dzień w nowej szkole ci się podobał, mam nadziejęże takich dni będzie więcej oczywiście.A i zapomniała bym skarbie jakaś Elizea dzwoni do ciebie.. Czy to ta nowa koleżanka??
--Naprawdę!! Tak to własnie ona.. Dobra to już lecędo telefony.
Podniosła się, nawet zapomniała o czym myślała i pobiegła do telefonu.
odcinek2

Ostatnio edytowane przez >>>emancypatka<<< : 21.04.2005 - 21:22
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.