Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 02.01.2011, 17:56   #431
Volturia
 
Avatar Volturia
 
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
Domyślnie

Wiem, ale najlepsze jest to, ze myslalam, ze mi sie karta graficzna z***ala i korzystalam przez 5 dni jedynie z laptopa. Okazalo sie, ze mialam po prostu non stop wcisniety reset xD
Juz zbieram dupe w troki


Liv edit: cieszymy się wszyscy z tego, ale nie ma potrzeby pisać po 100 postów o treści "Super!" itp.
Dlatego się wstrzymajcie, o ile ktoś nie chce zarobić warna.


@up; spoko Liv ; )

< uswiadamia sobie, jak bardzo nietrawii pewnego moda z forum - nie Liv> ;p

@up: dzięki i tak tak! albo dzisiaj, albo jak skończy się moja kara :p
__________________
Well well well...

Ostatnio edytowane przez Liv : 03.01.2011 - 15:35
Volturia jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 03.01.2011, 15:12   #432
Lucha
 
Avatar Lucha
 
Zarejestrowany: 14.12.2010
Płeć: Kobieta
Postów: 24
Reputacja: 10
Domyślnie

Świetne opowiadanie Volt mam nadzieję, że nowy odcinek niedługo

@up: Ta ... Ja i tak nie mogę czytać choćby było, bo grozi mi zła ocena z plastyki Ale na szczęście do 17.01 zdążę poprawić
__________________
Widziałam kiedyś śmierć, która zbierała dusze zmarłych do
małych buteleczek, a potem je wypijała. Śmierć ta miała ostre jak brzytwy kły.
Uśmiechnęłam się do niej, a ona odpowiedziała mi tym samym.
Wyciągnęłam rękę aby jej dotknąć, ale gdy to zrobiłam, napotkałam tylko
zimną taflę lustra.

Ostatnio edytowane przez Liv : 03.01.2011 - 15:34
Lucha jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 06.01.2011, 17:41   #433
Nessa
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Why me?

Dzisiaj przeczytałam od nowa twoje fotostory (dużo tego O.o) no i nadal sądzę, że jest super ;d Całośc 10/10 Więc proszę cię daj już wreszcie ten odcinek!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 19.01.2011, 14:24   #434
Volturia
 
Avatar Volturia
 
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Why me?

Nie skomentuje tej przerwy, mam tylko nadzieję, że ta dość długa część zaczęci was do śledzenia następnych części, bo zbliżamy się nieubłaganie do końca FS
Także wielki powrót Volturii i Why me?, oby w WIELKIM stylu, wg was
Zapraszam do lektury ( polecam podkład muzyczny :] )


Czasami uporczywe milczenie i chwile nie mają końca, zdaje się, że minuta nie równa się już kilkudziesięciu sekundom a milionom. Milionom niezręcznych chwil milczenia w obliczu wroga.
Oczy związanego patrzyły na czarnowłosą niewzruszone. Nadal były błyszczące, pełne życia i zwyczajnie piękne. Jak mogła nie rozpoznać ich na fotografii?
- Nie mogę w to uwierzyć... Powiedz mi jak to możliwe...? - złapała się za głowę i nabrała spazmatycznie powietrza do płuc, po czym wypuściła jednym tchem. - To są twoi ludzie? To ty zajmujesz się teraz tym przemytem?
Mężczyzna westchnął jedynie, odchylając głowę w tył. Milczał. Zamrugał parę razy i spojrzał ponownie na brunetkę z niewyobrażalnym spokojem. Tak, to była właśnie ona, patrząca teraz na niego jak na rasowego przestępce lub gorzej - przeciętnego.
- Emmo...
- Blake. - przerwała mu, robiąc tym razem nieco zatroskaną minę a jej ton nie był już tak agresywny - Co ty tu do diabła robisz?! To ciebie ściga CIA? - przełknęła głośno ślinę - To ciebie ścigam... ja?


- To wszystko bajka, okrutna bajka. Proszę nie wierz w to... - wydusił.
Na jego skroniach widniały kropelki potu, uniósł umęczone oczy, ukazawszy szramy na policzkach i przy powiekach... Był już wymęczony i wyczerpany.
- Co? W co mam nie wierzyć? - spytała, marszcząc brwi.
- Czy ty naprawdę w tak prosty sposób jesteś w stanie uwierzyć, że twój mąż był podrzędnym dilerem, handlował bronią i prochami?! - warknął, po czym zakaszlał, krzywiąc się przy tym okrutnie.
Bolało go. Niemal każdy mięsień go bolał, krew pulsowała w żyłach.
- Nigdy nie uwierzyłam do końca w to, co mi powiedziano. Mówił mi to jednak komisarz, a on nie mógł skłamać...Nie mi. - wstała chwiejnie, podczas gdy głos jej zadrżał - Jak mam ci wierzyć skoro siedzisz tu związany przez moich ludzi? Ewidentnie jesteś winny.
Ostatnie słowa nie chciały przejść jej przez gardło. Rozważała czy odejść, zostawiając bruneta na pastwę losu, czy zostać i mimo wszystko usłyszeć co ma do powiedzenia... Bo w głębi duszy nigdy nie chciała uwierzyć w ciemną stronę swojego męża.
- Ty już mu ufasz - stwierdził Blake smutno, wyrywając ją z rozmyślań.
Kobieta spojrzała na niego wnikliwie a po chwili z jej ust wysunęło się pytanie, którego mógł się spodziewać:
- Komu ufam?
- Eviganowi. Zaufałaś mu, a tego już się nie spodziewałem. Myślałem, że nie dasz się zmanipulować...
Zrobiła oburzoną minę, zmarszczyła brwi, zaciskając zęby i próbując nie unosić głosu. Jak on śmie!?
- Chodź nie chętnie. "Prędzej macie ufać sobie niż komukolwiek innemu"; nie lubię tej zasady, jednak bezpieczniej się do niej dostosować. Współpracujemy ze sobą, co opiera się na zaufaniu. - wycedziła, odsunąwszy się od mężczyzny - i nikt nigdy mną nie manipulował!
- Doprawdy? - spytał podstępnie, a jego błękitne oczy zaświeciły się w mroku. - Wiesz, że to właśnie Ian jest jednym z podejrzanych w sprawie morderstwa twojego męża? - nie wiedział jakim cudem imie 'Ian' przeszło mu przez gardło.
Emma przygryzła wargę i łypnęła ze zdziwieniem na bruneta. Musiał go cholernie nienawidzić, aby wymyślić takie kłamstwo.
- A co on... mógłby mieć z tym wspólnego...? - zdawał się nie usłyszeć pytania, było ono tak ciche, jakby mówione do siebie...
- Zaufasz prędzej mu niż nawet swojemu mężowi? - spytał zasępiony.
Zastygła, czegoś takiego nie mogła się spodziewać, w żadnym wypadku... W żadnym.
- Gdyby teraz Troy był na moim miejscu, a Evigan wtargnąłby tutaj...
- Oh, przestań! - przerwała mu rozpaczliwie i poczuła, że jej powieki napełniają się łzami...
- Zostałabyś z nim, czy postanowiła odejść z tamtym? - dokończył.
Kobieta nie potrafiła nic powiedzieć, w oczach stanęły jej łzy, które jak ciężki mosiądz spadły na jej lodowate policzki. Nawet nie była w stanie spytać, skąd on wie. Jakim prawem?
Henderson widząc zmieszanie i zagubiony wyraz twarzy agentki, mówił już łagodniej, nie chcąc ranić jej bezradnych wspomnień...
- A wiesz cokolwiek na temat tego co tu się dzieję?
Bingo! - to był powód jej ciągłych rozmyślań - Dlaczego ten tleniony idiota robi coś za plecami pozostałej trójki? A może tylko ona nie wie co się tu dzieje? Pobladła, czując jak drętwieją jej nogi a dłonie pocą się ze zdenerwowania. Zauważyła coś dziwnego, a mimo to nie udało jej się nad tym zapanować... Nad ciągiem nieznanych jej wydarzeń... Jak mogła pozwolić odsunąć się od najważniejszych informacji?
To było głupie. Równie dobrze mogła dać sobie napisać na czole jaskrawoczerwone 'Game over'. Gdy tak zaczęła się karcić w myślach, jednocześnie pomyślała, że może czyni to niesłusznie. W końcu jeśli komuś miała zaufać w pierwszej kolejności to chcąc, nie chcąc był to właśnie on - Ian. Blake nie był nim, nie był jej mężem. Nie był Troyem.
Ian Evigan - mężczyzna z ogromną nonszalancją i dawką cynizmu. Mężczyzna, który na nowo zaistniał w jej życiu... Jednak nie wiadomo jako kto. ( Matko, który raz już go tak analizuje? ) Współpracownik? Dawny, zraniony przyjaciel? A może... jako ktoś jeszcze inny? Blondyn, którego niski, seksowny głos często huczał w jej głowie a w myślach i wspomnieniach zasiedlił się już na zawsze. Jednak jak komuś ufać, to niestety jemu w pierwszej kolejności, bo oto miała przed sobą ledwo znanego jej bruneta, który został tu uwięziony przez ludzi Evigana. Również przez jej ludzi. A przecież Ian nigdy jej nie zawiódł, nigdy.
"Jesteście teraz drużyną, cała wasza czwórka musi się wspierać i pamiętajcie, że prędzej macie ufać sobie niż komukolwiek innemu." - jak na zawołanie przypomniała sobie słowa szefa i była pewna, że się z nimi zgadza.
W głębi serca czuła, że jednak jest tak jak mówił Blake - To niemożliwe, by to Troy okazał się tym złym. Jak mogłaby w to uwierzyć? Prawie uwierzyła...Prawie. Znalazła się między młotem a kowadłem.


- Byłem z nim tamtej nocy, gdy zginął... - wykrztusił, niemal czytając jej w myślach.
Drgnęła. Czy to był ten moment? Czy to był człowiek, który powie jej całą prawdę? Czy właśnie teraz dowie się szczegółów tajemnicy morderstwa jej męża...? Pozna jego mordercę?
- Był moim przyjacielem. Gdy Cię poznałem - uśmiechnął się przez moment, krzywiąc poharataną twarz - Dobrze wiedziałem kim jesteś i kogo straciłaś, ale jak głupi udawałem greka. Wybacz.
Emma pokiwała powoli głową w zamyśleniu, a zazwyczaj upierdliwy głosik w jej głowie mruknął - a więc tak to było...


Ani na chwilę nie straciła jednak determinacji i spojrzała na niego z nadzieją.
- Co mam zrobić, byś mi uwierzyła? Zostałem w to podle wrobiony a teraz jeszcze wolisz wierzyć jakiemuś tlenionemu lalusiowi niż mi!
Emma oparła ręcę na kolanach związanego, patrząc na niego ze zdziwieniem.
- Ja cie prawie nie znam! Co mi po twoich słowach? Jedyne na czym mi tak naprawdę zależy to odnaleźć mordercę mojego męża i zakończyć tę sprawę...
- A robisz coś w tym kierunku? - spytał łagodnie.
Uniosła wzrok, wnikając w Blake i próbując go rozpracować. Nie był on przestraszony, o dziwo bardzo spokojny, z którego aż biło ciepło i zrozumienie. Wyglądał niemal dosłownie tak samo jak wówczas gdy go poznała przy ognisku. Tak dobry, tak...niewinny. Dotarło do niej, że miał racje - przestała tak intensywnie rozmyślać i szukać we wszystkich tego, kto wysłał jej męża na tamten świat...
- Żałuję, że nie mogę zmienić twojego podejścia do sprawy, ale staram się zrozumieć... - mruknął Blake. - Jednak nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wielki błąd popełniasz... Cały czas.
Emma nadal patrzyła w jego hipnotyzujące oczy, ignorując dalszą część wypowiedzi. Starała jak najlepiej pamiętać słowa szefa, najważniejszą zasadę. Westchnęła cicho.
- Wierze ci, naprawdę. Ale wiesz o tym, że cie nie rozwiążę. - mężczyzna kiwnął głową.
- Nie możesz tego zrobić. - rzekł oschle - nawet jeślibyś to uczyniła i tak związałbym się z powrotem.
Kobieta uniosła wymownie brwi, opierając brodę na dłoniach wspartych na jego kolanach. Spojrzała na niego pytająco, chcąc zrozumieć sens tego co powiedział.
- Nie mam zamiaru narobić ci kłopotów, aby ktoś cię podejrzewał - widząc jej oburzone spojrzenie, uśmiechnął się z rozbawieniem a potem na nowo spoważniał - Jestem niewinny, ja to wiem, ty w to wierzysz i na razie wystarczy.


Po chwili, gdy zastanowiła się nad jego słowami, mruknęła:
- Jak sobie chcesz - i uśmiechnęła się z przekąsem - naprawdę jednak chciałabym się jakoś dowiedzieć co wydarzyło się tamtego letniego dnia. Kto i co go zabiło... - zniżyła głos i rzuciła jedno z tych wnikliwych, pytających spojrzeń...
Mężczyzna poruszył się lekko i ponownie zastygł. Widać po nim było, iż wcale nie ma ochoty do tego wracać...
- Dużo wiesz - odparł w końcu - Mimo że śledztwo przebiega w skandalicznie wolnym tempie, proszę - nie ponaglaj go i pozwól, że mimo, jak bardzo tego nie chcę i jakie to trudne - będę milczał.
Wiedział, co nastąpi gdy wyjawi jej prawdę. Gdyby powiedział... nie miałby już dla kogo żyć. Z trudem o tym myślał. Drań genialnie go podszedł.
Kobieta zasępiła się, a swoje smutne oczy utkwiła tym razem w posadzkę pod stopami bruneta.Powoli godziła się z myślą, iż jeszcze trochę czasu minie nim rozwiążę zagadkę. Nie wiedziała dlaczego przyjęła to z takim spokojem. Tak bardzo tęskniła za Troyem i marzyła o chwili gdy morderca wpadnie w jej ręce... Ach, to będzie piękny dzień!
- Emma?!
Brunetka odwróciła się gwałtownie, słysząc trzask stalowych drzwi uderzających o ścianę i doskonale znany jej głos, który podniósł swój ton jakieś trzy skale wyżej i przeszedł echem po hali. Po sekundzie odpowiedziała na ten wysoki pisk, czy jęk... ( cokolwiek to było ).
- Tak, panie Evigan?
Mężczyzna jeszcze przez chwilę stał w progu, po czym zrobił parę kroków w stronę zatopionej w półmroku dwójki.
- Co tutaj się dzieje?!
- O to samo chciałabym spytać - warknęła Emma podnosząc się z kolan.
Blondyn zmarszczył brwi, spojrzał na nią a potem od razu na więźnia. Powoli zaczynał rozumieć...
- Właśnie siedzisz z pojmanym przestępcą, który zapewne próbuje ci za wszelką cenę wmówić niestworzone rzeczy, by obrócić cię przeciwko mnie. - powiedział beznamiętnie, po czym uśmiechnął się chłodno - mam rację?
- Przestępcą tak? - syknął brunet i zacisnął pięści tak mocno, że aż pobielały mu knykcie.
Kobieta przełknęła ślinę, widząc czysty zawód wymalowany na twarzy współpracownika ukryty pod maską cynizmu, po czym przyjrzała się zdezorientowana spojrzeniom ich obu.
Już na pierwszy rzut oka widać było, że nie grają w tej samej drużynie, a to stwarzało bardzo istotne pytanie: Która jest tą właściwą? Niekoniecznie zwycięską, jednak prawdziwą?
Z jednej strony wierzyła przyjacielowi Troya a z drugiej hańbiła ją myśl, iż zaczyna wątpić w prawdomówność Iana, któremu powinna wierzyć i przede wszystkim ufać. Zaufanie - słowo klucz.
Wiedziała jakie konsekwencje mogłaby ponieść, wybierając niewłaściwą drogę.Wzdrygnęła się na tę myśl.
Przyjrzała się z nieskrywanym niezdecydowaniem męskim twarzom. Oboje obdarzyli ją zaintrygowanym spojrzeniem, jakby chcieli spytać: wierzysz mi czy mu?
Nie trawili swojego towarzystwa, jednak na twarzy Iana dało się dostrzec wyraz triumfu. Widok uwięzionego wroga to zdaje się musi być coś przyjemnego a na pewno satysfakcjonującego.



Kobieta zaś czuła się jak kolejny pionek w jego grze. Dziwnej a może i niezmiernie niebezpiecznej. Zmarszczyła czoło zastanawiając się ile jeszcze może trwać rozgryzanie postaci jasnowłosego agenta. Kiedy wreszcie się dowie czegoś więcej na jego temat? Był inny niż w przeszłości... Wyrósł na mężczyznę innego niż zawsze myślała, że wyrośnie. Nie śmiała nawet pomyśleć, że zdobędzie parę informacji szczerą rozmową. Bo jak z nim porozmawiać i to szczerze?
- Idziemy, zapewne Mike i Anike już dawno na nas czekają przed magazynem - przerwał jej rozmyślania ich bezpośredni powód, po czym znowu uśmiechnął się kpiąco, zwracając się sarkastycznie do drugiego mężczyzny - dziękuję, że byłeś tak nieprzewidywalny Henderson.
Blake jedynie zmarszczył brwi, słysząc ten drwiący ton oraz rechot i postanowił milczeć, widząc jak Ian dosłownie ciągnie Emmę za nadgarstek w stronę wyjścia. W jego oczach pojawił się ból, który za wszelką cenę chciał ukryć. Tak bardzo chciał by Emma mu wierzyła.
Czarnowłosa również zauważyła ten desperacki gest jasnowłosego mężczyzny, więc z zacięciem wyrwała się z uścisku. Ian jedynie spojrzał na nią z oburzeniem, ale i obojętnością, zostawiając w niej dziwne uczucie. Wahała się przez chwilę, po czym odwróciła się na sekundę w stronę bruneta.
- Nic straconego, pamiętaj. - szepnęła na tyle cicho, by podążający z przodu blondyn, nie mógł tego usłyszeć. Urzekła bruneta jeszcze jednym perliście białym uśmiechem i znikła za wrotami hangaru...
Nie chciała zostawiać go samego i to w takiej sytuacji, wręcz bała się o niego, mimo że nie powinna... Powinna go traktować jako cel w misji, przestępcę, jednak... To nie mógł być on! Nikt nie byłby jej wstanie udowodnić jego winy, póki nie zobaczy czarno na białym - w aktach. Nawet wówczas trudno by było się z tym zgodzić a przede wszystkim - pogodzić. To niedorzeczne...
- Co ty tam robiłaś?
Kobieta spojrzała na Iana z wyrzutem, gdy ten zadał to pytanie. W końcu - sama tego nie wiedziała i nie uderzyła się ot tak w głowę dla rozrywki.
- Dobrze by było wiedzieć - prychnęła z niemałym rozbawieniem, po czym przywołała się do porządku i spoważniała, pytając nagle - jesteś zamieszany w morderstwo mojego męża?
Zabrzmiało to o dziwo dość spokojnie, jednak mężczyzna wiedział, że to jedynie pozory i w tej sytuacji wyjątkiem jest, że nie należy żartować. Zwrócił zdziwiony wzrok w stronę brunetki i uniósł brew, jak to miał w zwyczaju, gdy pojawiały się tym podobne komentarze, rozmowy oraz pytania... Coś poszło nie tak.
- Widzę, że jednak naprawdę uwierzyłaś w te brednie - westchnął.
- Nie! - niemal krzyknęła, zaprzeczając i nie bardzo wiedziała dlaczego to zrobiła.
- Boisz się mnie? - parsknął z niemałym rozbawieniem i zadowoleniem.
Emma prychnęła jedynie i zlekceważyła wręcz głupie pytanie współpracownika. Postanowiła milczeć, ale tylko przez jakiś czas...
- A teraz idziemy się trochę rozejrzeć...



***

Pobojowisko. A jak trafniej można było nazwać miejsce ich przebywania? Strzębki kartonów, kawałki beczek i rozległe kałuże, stworzone przez rozlane, nieznane im substancje. Żadnych ciał, jedynie swąd krwi. Uliczne światła odbijające się od wielkich i popękanych okien hangaru. I jedynie oni pośród ciemności, dzieląc jedną ze ścian ze schwytanym poszukiwanym. I ciągłe gonitwy myśli. Czy ona dobrze robi? Co on jej jeszcze naopowiadał? A poza tym co z Miką i Anike? Gdzie oni mogą być? Czy... żyją?
Emma nadal nie rozumiała co miało miejsce przed paroma godzinami i co nadal trwało... To było jak zawiła gra planszowa, która nie miała reguł albo raczej - gracze ich nie znali....Z wyjątkiem jednego.
Już chciała ponownie skupić się na wyciągnięciu z Iana pewnych informacji, jednak zanim zdążyła otworzyć usta, Ian przytknął znacząco palec do warg, gdy pojawili się w kolejnym ciemnym pomieszczeniu. Przyczaił się przez chwilę, po czym atmosfera i ogłuszająca cisza powróciła na swoje miejsce. Co jakiś czas słychać było szuranie podeszw, czy pogłos kopanych w mroku odłamków betonu. Gdyby nieustannie krążące w ich umysłach myśli umiały wydobywać dźwięki, zapewne przebiłyby jakiekolwiek inne odgłosy, tworząc skomplikowaną symfonię.
- Jesteś przy nim? No dobrze, to załatw kogoś na straż - odpowiedział Ian mężczyźnie przez krótkofalówkę, po czym zwrócił się bardziej w powietrze, ale również do Emmy - będzie miał kto go pilnować, chyba możemy się zwijać.
Kobieta przełknęła ślinę. 'Będzie miał go kto pilnować', jak psa uwiązanego na smyczy... Kłujące wyrzuty sumienia. Głupie uczucie, naprawdę bardzo głupie. Do tego brak jakiejkolwiek możliwości stłamszenia go.


- Nareszcie! - usłyszała okrzyk radości albo raczej ulgi - Jak długo to mogło trwać?
- Jak widać wystarczająco długo - odpowiedziała rudowłosemu, uśmiechając się szeroko.
Na twarzy Miki pojawił się delikatny uśmiech. Uroku dodawały mu potargane,wiśniowe włosy okalające policzki. Po chwili zwrócił swoje morskie oczy w stronę blondyna.
- Gdzie Anike? - spytał pod nosem Ian w zamyśleniu.
Emma wywróciła oczami i rozejrzała się od niechcenia za ową zgubą.
Pojawiła się dopiero po paru minutach. Kolana miała zdarte, jednak w małym stopniu. Jasne włosy jak zjawa sterczały wokół zarumienionej twarzy. Cała trójka spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- On... Nie ma go. Uciekł. - wysapała blondynka.
- Co?! - wykrzyczeli naraz pozostali w osłupieniu.




***

Muzyka

- Niewiarygodne. Po prostu niewiarygodne - odparł Mika, opierając się o kominek.- Ale jak?
Pozostałe twarze zwróciły się w jego kierunku, okazując, iż nie mają nic konkretnego do powiedzenia.
Czarnowłosa wlepiła wzrok w wełniany dywan i zamyśliła się. Czy cieszyła ją zaistniała sytuacja? Mimo że prawie nie znała uciekiniera i powinna być teraz rozgoryczona, iż słowo 'schwytany' zostało użyte przedwcześnie. Jednak tak, jak najbardziej. Poczuła nawet taką jakby cholerną ulgę...


Ian natomiast nie czuł się chyba najlepiej. Zmrużył oczy i wpatrywał się w jeden punkt bez przerwy, tonąc w intensywnych myślach, niekoniecznie odnośnie możliwego miejsca ówczesnego pobytu przestępcy. Wymknął mu się, znowu. Agent zapragnął wyjść na dach i zacząć krzyczeć. Po prostu krzyczeć albo zrobić coś równie szalonego jak i głupiego... Złość zawładnęła całym jego ciałem i umysłem, całym nim.
- Nikt go nie szuka? - wytrąciła go z myśli Anike, kręcąc się nerwowo po pokoju i paląc mozolnie papierosa.
- Nie byliśmy na to przygotowani. Próbujemy - odparł po jakimś czasie z oporem, zaciskając zęby.
- Jak to nie?! - wybuchła Emma, patrząc na agenta z istną niedorzecznością w oczach. Po czym westchnęła głęboko, gdy zauważyła, że naprawdę wypowiedziała te słowa. Zaskoczona, nie pytała już o nic więcej. Tym razem, jak nigdy dotąd widząc stan blondyna, wolała zamilknąć. I milczeć jak zaklęta aż do końca dnia, czyli do dnia wyjazdu...? Tylko czy w takim razie ich misję można uznać za zakończoną? Czy nadal muszą go ścigać... Ścigać Blake`a?



***

Nastał wieczór, ciemna kurtyna zasłoniła miasto momentalnie, tak jak i jego przedmieścia. Śledztwo rozpoczęło się na nowo, tak jakby nigdy wcześniej nie było rozpoczęte ani też zakończone...
Było jeszcze zbyt wiele zagadek, za mało odpowiedzi na nadchodzące, kolejne pytania. Wcześniej nie wydawało się aż tak skomplikowanie...
Panował chaos, aż chciałoby się zasnąć i obudzić się po wszystkim albo i... nigdy. Niespodziewanie w myślach głowę dopadło zmęczenie, jakby potrzebna była tylko jedna myśl, iskierka - sen...Głowa opadła dziwnie, powieki straciły sprężystość i zaczęły się pochylać...
Co to? Czy to już świt? Dlaczego czuć tak dziwną pustkę zawieszoną w powietrzu? Jeśli ono w ogóle tu jest i jeśli musi być... Dookoła tylko biały i biały. Biel i Biel - tylko włosy czarne jak smoła, jak zazwyczaj... I pobłyskujący naszyjnik zawieszony na jasnej skórze, jak zazwyczaj. Czarne, mądre oczy teraz pełne strachu przed nieznanym. Tylko cała reszta niebezpiecznie dziwna. To z pewnością nie jest już apartament w hotelu.
- Umarłam...?Ach! - krzyknęła kobieta, widząc swoje stopy zawieszone w powietrzu.
W tym momencie ujrzała pod nimi pewne, nienznane jej dotąd pomieszczenie i ludzi...parę jasnych głów miała niemalże prosto pod nogami. Uklękła, chcąc je rozpoznać, jednak nie poznawała ich, do uszu docierały jedynie stłamszone dźwięki...
- Doceniam starania rodziców, może to dom prapradziadów, ale zachował pewien wyjątkowy klimat. - nie, niemożliwe....znała ten głos, tylko skąd?


Mężczyzna wstał z czerwonej, prastarej sofki i podszedł do kominka, zostawiając swoją kobietę, która zdawała się być wpatrzona w niego jak w obrazek.
- Idealnie. - westchnęła blondynka - idealny dom w idealne zimne wieczory z idealnym, gorącym ukochanym - dodała pieszczotliwie, słodząc kochankowi.
- Poczekaj poczekaj, jeszcze godzinka, dwie a zostaniemy sami. - odpowiedział urzeczony mężczyzna z uśmieszkiem.
- Jeszcze tylko ze mną do jutra będziesz musiał wytrzymać, moj samochód nie ruszy w taki mróz. Nie ma takiej opcji - krzyknął gdzieś z oddali męski głos, na którego dźwięk w Emmie coś drgnęło.
Blondyn zaśmiał się perliście, odchodząc od kominka.
- Dobrze, że mi przypomniałeś. Pojadę po drewno, póki mój samochód jeszcze się do czegoś nadaje. - zaśmiał się po raz kolejny, po czym pocałował kobietę w policzek i rzekł - Nie tęsknij.
Wyszedł i w tym momencie światło załamało się. Wszystko wokół pobielało, jeśli to w ogóle było możliwe. Oślepiająca biel stała się jeszcze bardziej gęsta, nieprzenikniona...
Próżnia. Nicość, która po chwili zaczęła nabierać kształtów, ciemnych kształtów.
Czerń i czerwień uderzyły kobietę silnie w oczy, po czym osłabły, osiadając na swoich miejscach.
Sypialnia... Piękna sypialnia. Komoda, kwiaty, świece, baldachim nad łóżkiem. Gdyby można zanurzyć się w tej granatowej pościeli i patrzeć godzinami w bordowy, lekki materiał nad głową, ach...
Rozmarzenie kobiety trwało tylko chwilę, gdyż w świetle świec i rozświetlonej czerwieni ujrzała kobietę. Tak, była pewna, że to ta sama kobieta, która siedziała przy kominku. Teraz spleciona z ... zaraz, to nie jej ukochany. Obściskiwała się zachłannie z ciemnowłosym mężczyzną, który równie łapczywie pozbywał się części jej garderoby. Ich nadal stłumione głosy i ciężkie oddechy docierały nawet do niemal nieobecnej przy tym kobiety.


- Spokojnie, zajmie mu to chwilę. - wydyszała kobieta, chcąc wynegocjować u mężczyzny by ten zwolnił tempo.
- A bo ja wiem. - wydyszał i niewzruszony przycisnął ją jeszcze mocniej do siebie.
Blondynka po chwili wpadła z powrotem w rytm i zdawała się zapomnieć o całym świecie.
Emma z zniesmaczeniem w milczeniu przyglądała się zaistniałej kolei rzeczy.
Po chwili oddechy zrobiły się coraz bardziej namiętne i nieokiełznane. Ręce kochanków sunęły po swoich spragnionych ciałach z prędkością światła. Mężczyzna złapał kobietę za nagie ramiona i przycisnął do ściany, wówczas brunetka rozpoznała te bladą twarz, wesołe oczy jak u łobuza. Poznała swoją ukochaną twarz... która należała do niej!
- T-troy! - wykrzyknęła jednym tchem, a gdy żadne z kochanków nie spojrzało w jej kierunku, łzy wezbrały się w niej. Miała wrażenie, że są wszędzie - w każdym zakamarku ciała. - Troy.. - wykrztusiła raz jeszcze, nie siląc się, gdyż wiedziała, że i tak nikt jej nie usłyszy, nikt a nikt. Jest tylko nędznym cieniem, nieproszonym gościem w tym dziwnym świecie.
Poczucie bezradności i gniewu targałoby nią zapewne dłużej, jednak usłyszawszy czyjść głos z oddali, rozkojarzona nadstawiła uszu....
- Co za człowiek z tego Josepha. Wziąłem jakieś resztki, bo magazyn zamknął. Kochanie? - nastała chwilowa cisza, po czym zmienił ton - rozumiem, że juz czekasz na mnie na górze? - spytał złowieszczo, po czym dodał wesoło, jak dziecko, które za chwile miało dostać lizaka - Spokojnie, już do ciebie biegnę!
Ogarnięci w dzikim szale kochankowie, nie usłyszeli kroków zbliżających się ku nim. Brunetka chciała ich ostrzec, jednak nawet gdyby mogła, nie zrobiłaby tego. Cokolwiek miało się stać, niech mają za swoje. Jak Troy mógł? Co no sobie w ogóle myśli...? Myślał? Zacisnęła powieki, słysząc zbliżający się konflikt.
Uchylona klamka, szarpnięcie...
Cisza. Prędkie oddechy ustały, słychać było jedynie ciche skrzypienie domykających się drzwi. Emma otworzyła oczy. Widziała przerażone twarze kochanków, czuła jak jasnowłosy mężczyzna w środku łamie się na kawałki. Czuła jego ból, zawód i obrzydzenie. Nie znała jego twarzy, jednak serce jej się krajało, gdy wezbrały się również w niej te okrutne emocje. Zadrżała. Otępiały blondyn zakrył się dłońmi i wybiegł z sypialni, zostawiając dwie, bliskie mu osoby tak jak je zastał. W zdradzie - nieczysto-obrzydliwej.


Blondynka nagle upadła na podłogę, wyciągnęła dłoń i zaczęła głośno szlochać. Nie umiała wydobyć z siebie żadnych słów, a przecież tak chciała go zawołać...
Uchylona klamka, szarpnięcie, biel... Znowu próżnia, okrutna, biała.
- Nie! - krzyczała brunetka...


Chciała zostać, chciała zobaczyć jak dalej potoczyły się losy jej męża, jego kochanki i zranionego mężczyzny. Mimo że nie wierzyła w to, co zobaczyła... Bo przecież wiedziała, że to złuda i kłamstwo, prawda?
Wiedziała, że to koniec jej wędrówki po tym niewiarygodnym wymiarze, czuła to. Ponownie zaatakowała biel, a następnie nagła ciemność... Obraz?
Poczuła unoszący się zapach żonkili. Widziała to bardziej realnie niż wszystko inne wcześniej - Stała wraz z Troyem w swojej sukni ślubnej. Po chwili jednak niczym niezmącona woń żonkili zmieszała się z inną. I tak zapach kwiatów, przeplatany był zapachem krwi... jego krwi? Serce zabiło jej szybciej, gdy woń uderzyła silniej w nozdrza, spojrzała na suknie ślubną, teraz zbroczoną krwią... krwią Troya. Nie wiedzieć czemu, wiedziała, że należy do niego. Wzdrygnęła się, znów poczuła, że traci świadomość, zerknęła jeszcze raz na Troya. Wyglądał tak jakby nadal żył... Chciała go dotknąć, jednak jej ręka minęła policzek a on stał niewzruszony u boku innej Emmy, Emmy z innego wymiaru...
Uchylona klamka, szarpnięcie, światło... A potem kompletna ciemność.


Emma otworzywszy powieki, zerwała się z kanapy. Krzyknęła, na widok jasnowłosego mężczyzny, może dlatego że wiedziała, że ten musi być prawdziwy...
- Naprawdę jestem aż taki straszny? - spytał zgryźliwie, uśmiechając się jak na niego dość niepewnie. - Co ty w ogóle masz na sobie? Nie wyglądasz, tak bym to ujął.
Tak, na bank jest prawdziwy. - pomyślała Emma.
Spojrzała na niego w taki sposób, iż z pewnością nawet Lancelota ogarnęła by trwoga i położyła się z powrotem na kanapę, sprawiając wrażenie wyczerpanej.
- Dziękuję, a ty jak zazwyczaj - odpowiedziała z przekąsem - czyli nie za za ciekawie.
Zachichotał pod nosem pobłażliwie, ale po chwili męczącej ciszy, zerknął na nią w sposób, który dobrze znała.
- Dobra, dobra. Nie zaczynaj. - wywróciła oczami.
- Wiem, Winkler, że to nie mogłaś być ty - mruknął mężczyzna, nie przejmując się jej sugestią. - cały czas byłaś ze mną.
Wzdrygnęła się na dźwięk swojego nazwiska, jego nazwiska - nazwiska Troya, ale nie przez niego, tylko przez Troya ze snu. Chwila zastanowienia... Jakie kwiaty są w apartamencie...


Próbowała już nie myśleć o swojej dziwnej podróży w krainę snu. Chyba o najdziwniejszej jaką przebyła. Odłożyła to na bok i przygryzłszy wargę, w końcu spojrzała na zamyśloną twarz Iana, ale z pewną ostrożnością. Nie wyszła jeszcze do końca z tamtego świata...
- Wybacz, że rozważam twoją niesubordynację. - przełknął ślinę - Nie wiem co tak naprawdę ci powiedział... To znaczy pani, pani Winkler.
Przez chwilę ogarnęło ją swego rodzaju rozbawienie poprzedzone odrzuceniem, gdy znowu usłyszała to nazwisko i niezbyt subtelną poprawkę... Jednak musiała pamiętać, że Troy ze snu był jedynie zmyślony, okrutnie potraktowany przez jej świadomość. Ustawiony w świetle zdrajcy... Czuła ukrytą sugestie w słowach Iana, więc milczała. Ufała mu, jednak nie miała najmniejszego zamiaru mówić czegokolwiek... Ufała? Tak - zdążyła to zrobić i ufała niemal prawie tak mocno jak za lat młodości. Nagle zdziwiło ją, że mimo ówczesnych wydarzeń, potrafią ze sobą współpracować a on potrafi zapomnieć... Chodź na chwilę.
Potrząsnęła głową, nie chcąc dalej się nad tym zastanawiać. Upiła łyk wody z jasnej szklanki, wlepiając czekoladowe oczy w Tlenionego.
Ian oparł głowę o kant kominka i zamknął oczy, co nie znaczy, że postanowił zamilknąć...
- Co więc mówił?
Spodziewała się tego pytania, jak najbardziej.
- Nieważne. - odparła oschle.
- Powiedz. - podszedł do niej - powiedz!
Spojrzała na niego nieco oburzona i zmrużyła oczy. Teraz stali niebezpiecznie blisko, na przeciw siebie, emanując gniewem.
- Co mówił?!
- Nie uwierzyłam mu! - krzyknęła.
Oddech był szybki i niespokojny, a w uszach pobrzmiewał jeszcze krzyk, niewielkie echo... Malutkie.
Kobieta rozluźniła nadgarstki, które zwinięte były dotychczas w mocno zaciśnięte pięści. Szum w uszach ustał, również u niego.
- ... to powinno ci wystarczyć, Evigan! - odsunęła się gwałtownie, nawet nie zauważając, że jej dłonie na chwile spoczęły na jego torsie.
Spojrzał na nią z rozbawieniem, jak zwykle. Było to niemniej frustrujące. Przeszedł ją lekki dreszcz, gdy złapała głębszy oddech...
- Nie zamierzam siedzieć tu dłużej, to nie ma najmniejszego sensu i... - przerwała - możesz mi wreszcie powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? Te dni bezczynności, telefony...


Mężczyzna chwycił ją delikatnie za ramię, tak jak się podchodzi do zwierzęcia, nie chcąc go spłoszyć. Zaskoczyło ją to. Gniew ustał. Zamrugała powiekami w nadchodzącym uczuciu irytacji...
- Najświeższe informacje o kolejnych poczynaniach Hendersona przekazywano w masowych ilościach. Nie powiem, a żeby były to do końca trafne jak i dokładne informacje. Dlatego trwało to tak długo.
Emma zmrużyła oczy, przyglądając się blondynowi w zamyśleniu.
- Jesteśmy. Byliśmy zespołem - wyrzuciła mu.
- Wiem, przepraszam. Po prostu... - uniósł wzrok, patrząc jej prosto w oczy - Lubię pracować sam.
Czarnowłosa uśmiechnęła się delikatnie, patrząc na jego ludzkie spojrzenie. Naprawdę ludzkie. Lubi pracować sam, tak musiało być, jest i zapewne zawsze tak będzie. Samotność - jako jego najwierniejsza towarzyszka.I tak jak się wydaję - amant przy kasie, zmieniający panienki jak rękawiczki. Tak jest? Od jakiegoś czasu szczerze w to wątpiła a w tym momencie rozumiała go jak nigdy wcześniej. Jej oczy powędrowały w stronę uniesionych brwi i łagodnego spojrzenia. Dawno nie widziała tego człowieka. Człowieka pozbawionego złośliwości, arogancji i obdarowanego szczyptą łagodności oraz czystego człowieczeństwa...
A może... widywała go w snach?



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To tyle, jak na część piętnastą. Dedykuję ją Libby i Sandy, które wierciły mi dziurę w brzuchu, ale miały cierpliwość ;> Już nie będę obiecywać kiedy następny rozdział, bo szczerze mówiąc - dotrzymywanie słowa w tym przypadku mi nie wychodzi
Czekam na wasze komentarze i naprawdę ciesze się bardzo (!!!), że wreszcie już wystawiłam tę część.
Na koniec jeszcze kilka bonusów ( tym razem robiłam od groma zdjęć) i do zobaczenia za jakiś czas

















__________________
Well well well...

Ostatnio edytowane przez Volturia : 20.01.2011 - 09:58
Volturia jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 19.01.2011, 15:19   #435
Połówka
 
Avatar Połówka
 
Zarejestrowany: 05.08.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 599
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Why me?

kolejny odcinek ! ;d . ale muszę poczytać parę odcinków wstecz. nie pamiętam już co było :c . tak, tak. czytałam Twoje FS ale nie komentowałam zdjęć nie ma ? :c . czy tylko ja nie widzę ? . odcinka jeszcze nie skomentuję, bo na razie nie czytam (najpierw te parę wstecz ) . tylko zauważyłam, że w niektórych miejscach BBCode Ci sie popsuł.
Cytat:
***[/center]
takie coś . dobra, biorę się do czytania. Chyba przeczytam na nowo 2serię . I się cieszę, że udało ci się napisac ^^
Połówka jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 19.01.2011, 16:46   #436
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Why me?

No, nareszcie! Jestem z Ciebie dumna, że w końcu Ci się udało . Już wcześniej chciałam Ci pisać, że dotrzymywanie słowa nie jest Twoją najsilniejszą stroną .
No... Wielki styl jest . Nadal ładnie piszesz .
Dziękuję za dedykację . To chyba moja pierwsza tutaj .
Od początku odcinka zastanawiałam się, czy może jednak Troy żyje i co stałoby się wtedy z nim, Emmą i Ianem .
Ciekawa jestem, ile wspólnego miał sen Emmy z rzeczywistością .
Tylko mi nie mów, że Blake mówił prawdę a Ian zabił Troya. Wtedy Cię rozstrzelam !
Jakoś się nie spieszyli z łapaniem uciekiniera.
Jestem trochę niepocieszona faktem, że Ian się nie płaszczył, ani nie próbował udobruchać Emmy, tylko jakby oboje przeszli nad łóżkową przygodą Tlenionego(widzę, że to określenie bardzo Ci się spodobało ) do porządku dziennego... Chyba, że coś przeoczyłam, ale to niemożliwe ...
Zastanawiam się, który to ten nowo wymyślony wątek... Czyżby próba wrobienia Blondasa w zabójstwo Troya? Od początku mówiłam, że będą ścigać Blake'a .
Od dłuższego czasu zastanawiam się, co się dzieje z siostrą Emmy .
Czyżby Ian zaczynał pokazywać swoje ludzkie oblicze? Może wróci dawny Ian, ten, którego Emma tak mocno kochała ...
Popraw zdjęcia, bo się nie wyświetlają ;(.
Było trochę błędów, literówek, gubienia wyrazów itp., ale Ci to daruję. Popraw chociaż kilkukrotne "chodź" na "choć" .
Przygotuj się na jeszcze większe wiercenie dziury w brzuchu !
Masz ten sam problem co Sandy: trzeba Ci stać nad głową !
__________________
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 19.01.2011, 18:55   #437
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,609
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Why me?

Czarnulko, weź no wgraj jeszcze raz ten odcinek.
Masz folder z fotkami na tynypic na hasło? Kopiując link do nich pokazał mi się komunikat "wrong IP".
Przez to padł Ci cały BB Code w poście najprawdopodobniej.

Napraw to szybko, bo chciałabym przeczytać odcinek i równocześnie obejrzeć zdjęcia
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 19.01.2011, 20:28   #438
Extranjera
 
Avatar Extranjera
 
Zarejestrowany: 07.07.2010
Skąd: mmz
Płeć: Kobieta
Postów: 117
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Why me?

Nareszcie Już myślałam, że się nie doczekam Jedyny minus to brak zdjęć. Możesz jakoś jeszcze raz wrzucić?
__________________
Extranjera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 19.01.2011, 21:07   #439
Sandy
 
Avatar Sandy
 
Zarejestrowany: 30.01.2007
Skąd: Βιέννη
Płeć: Kobieta
Postów: 576
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Why me?

No nareszcie! Szkoda tylko, że zdjęcia się nie wyświetlają. Napraw to i daj mi znać jak znowu staną się widoczne
Podaruję sobie wytykanie błędów (zostawię to Liv - ona ma do tego żyłkę ) i przejdę do oceny...
Odcinek napisany jest strasznie chaotycznie. W niektórych momentach musiałam się zastanawiać co właściwie chciałaś przekazać. I Emma bardzo u mnie zaminusowała. Niej jest profesjonalna, a powinna być, nawet jeśli musi przesłuchać, czy użyć siły wobec przyjaciela. Później już się trochę poprawiła, bo przynajmniej w kwesti zaufania postanowiła zaufać... dowódcy? Ian chyba dowodził tą akcją, jeśli dobrze to zrozumiałam?
I mam pewną teorię - Sen Emmy wcale nie był snem, albo przynajmniej nie do końca. Ogólnie w każdym odcinku jest pewna wzmianka o zanikach pamięci pani Winkler, więc wydaje mi się, że te żonkile - i nie tylko, może również wszystko co powiedział jej Blake i cała ta sytuacja - po prostu aktywowały w niej coś w rodzaju lawiny wspomnień, z których nie była w stanie odróżnić co, kiedy i w jakich okolicznościach się wydarzyło. W dodatku powracające wspomnienia były przeplatane ukrytymi przekazami i jeśli dokładniej się temu przyjrzeć... to Emma jest morderczynią Troy'a. I zrobiła to pod wpływem impulsu... przyłapując go na zdradzie. Okay, wiem, brzmi trochę nieprawdopodobnie. Ale coś mi mówi, że jestem na dobrej drodze ;D
Co do Iana... ten to jest już dla mnie całkowitą zagadką. Wszystko jest tak poplątane, że ostatecznie nie wiem, co o nim myśleć. Wątpię żeby faktycznie miał coś wspólnego z morderstwem Troy'a, ale nie jest do końca czysty. A nawet jeśli - dla agenta CIA jeden tróp więcej na koncie chyba nie robi różnicy?
W każdym razie cieszę się, że Ian i Emma jakoś się dogadali. Chociaż nadal mnie dziwi, że Emma żywi(ła) do niego taką nienawiść... biorąc pod uwagę, że to ona zniszczyła ich przyjaźń. Mam nadzieję, że nie zapomnisz tego wyjaśnić
A właśnie, prawie bym zapomniała - dziękuję za dedykację ^^
__________________
Tragedy is when I cut my finger. Comedy is when you walk into an open sewer and die.
- Mel Brooks
Sandy jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 19.01.2011, 22:02   #440
Volturia
 
Avatar Volturia
 
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Why me?

Jakim cudem nie ma zdjęć, skoro ja je widze?! :o i co teraz?
@Sandy : no tak, postaram się wyjaśnić parę rzeczy, ale muszę mieć to rozplanowane? Chaotyczny.. Bo taki miał być? Miały to być uczucia Emmy oddane w tym odcinku Nie wierze, że nie widzicie zdjęć ja je widze baardzo dobrze, spróbuję to naprawić, jednak nie bardzo wiem jak, skoro są dla mnie widoczne. I nigdy nie wystawiam odc. bez zdjęć!

J U Ż S Ą
__________________
Well well well...

Ostatnio edytowane przez Volturia : 19.01.2011 - 23:26
Volturia jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz

Tagi
volturia ian emma fs, why me czarnam-


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 11:59.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023