Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 23.09.2010, 14:49   #521
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 14
Płeć: Kobieta
Postów: 2,223
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

Dziękuję wszystkim za uszanowanie mojej prośby i nie pisanie nic pod moim postem
A teraz nowy odcinek.

ROZDZIAŁ 6
Część druga: Ciężkie starcie.



- No i znowu zostaliśmy sami... - Alia usiadła na łóżku i westchnęła cicho.
- Przeszkadza ci to? - spytał Colin stając przed nią z założonymi rękami.
- Nie no... tylko zastanawia mnie czemu Marco tak szybko się zmył... no i co miał załatwić? Jest taka godzina, iż ciężko mi sobie wyobrazić, że można robić teraz cokolwiek innego oprócz spania...
- Nie mam pojęcia co może być tak pilnego, że trzeba to załatwić w tej chwili, ale skoro nie powiedział, to zapewne ma jakiś powód – chłopak ziewnął głośno, drapiąc się po głowie.
- Spałeś chociaż chwilę? - blondynka zmieniła temat, widząc zmęczenie na twarzy rozmówcy.
- Ani sekundy. Cały czas myślałem o twojej siostrze. Marco się załamał tym usunięciem ciąży, a jak zareaguje Li to ciężko jest mi sobie wyobrazić...
- Chciałam zobaczyć to maleństwo... - po twarzy dziewczyny zaczęły spływać łzy.
- Ej, mogę się założyć, że będą jeszcze mieć dzieci, nie mazgaj mi się tutaj – niebieskooki nachylił się nad nastolatką i otarł jej mokre policzki dłońmi. W tym momencie Alia uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Jego ciepła, szorstka skóra podziałała jak lek na smutek nastolatki. Złe myśli odeszły gdzieś w dal, a serce zaczęło dudnić jak bęben, pod wpływem zapachu jego ciała, które znajdowało się teraz tak bardzo blisko... znowu. Przypomniała sobie, jak całkiem niedawno, jej ręka z zadowoleniem pieściła jego rozpalone krocze i ogarnęła ją fala gorąca.



Te pomruki jakie, wtedy z siebie wydawał, doprowadzały ją do szaleństwa. Podobnie jak widok jego nagiej klaty i pocałunki, które zostawiał na jej szyi. Wsunęła rękę w jego włosy i przyciągnęła chłopaka do siebie, składając na jego wargach namiętny pocałunek.
- Znowu zaczynasz... - wyszeptał kierując się ustami w kierunku jej karku – A ja nie umiem cię zatrzymać... i siebie też.
- Och... bardzo mi to pasuje – zamknęła oczy poddając się jego dotykowi.
- A co z obietnicą dla Marco...? - położył ją na łóżko, po czym sam przylgnął do niej ciałem i zaczął się o nią zmysłowo ocierać.
- Muszę jej dotrzymać... zawsze dotrzymuję obietnic... - przyciągnęła jego głowę do siebie i pocałowała go dziko, wpychając mu język do ust.
- Więc co mam zrobić ze swoim pragnieniem...? I z twoim... - przejechał dłonią wzdłuż jej talii przyprawiając ją o miłe dreszcze – Jesteś równie spragniona jak ja, śliczna i doskonale to widać...
- Nic ci nie umknie... a skoro jesteś już dużym doświadczonym chłopcem, to zapewne znasz metody, by ugasić płomień w inny sposób? - złapała go za pośladek i ścisnęła mocno – Dałam obietnicę, że nie będę się kochać... ale o pieszczotach nie było tu przecież mowy...
Colin uśmiechnął się łobuzersko, dobrze rozumiejąc o co chodzi dziewczynie.
- Więc przejdźmy jak najszybciej do tego punktu programu, zanim znów stanie się coś, co nam przeszkodzi... - zdjął z niej koszulkę i zaczął namiętnie całować ustami jej piersi. Jego dłonie powędrowały do spodni od pidżamy, zsuwając je razem z majtkami w dół. Chcąc jak najszybciej zanurzyć głowę między udami dziewczyny, zjechał wargami wzdłuż jej brzucha, po czym wpił się dziko w rozgrzane do czerwoności miejsce...

******

Dante wybiegł z domu w pośpiechu, kiedy tylko znalazł broń. Na swoje nieszczęście, akurat dzisiaj zostawił ją w gabinecie, schowaną w szufladzie swego biurka. „Ten cholerny złodziej zapłaci za to , że pokrzyżował mi plany”, pomyślał wsiadając do auta. Ruszył z piskiem spod rezydencji kierując się w miejsce, w którym Marco go zatrzymał. Kiedy dotarł do wąskiej ścieżki, gdzie stał zaparkowany pontiac Takedy, zdziwił się, że nikogo nie ma. Był pewien, że zdąży przyjechać i dobić obu z którymi chciał się policzyć, lecz nie zastał ani jednego.



Porozglądał się i zauważył na trawie plamy krwi, które prowadziły w kierunku lasu. Przekalkulował sobie, że pewnie tam brunet zaciągnął Gabriela, by go dobić i ruszył za czerwonymi śladami...

- No Mayson, nieźle się schowałeś jak na postrzeloną, nie mającą żadnych szans ofiarę... ciekawe jak długo będziesz żył, zanim się wykrwawisz sku*wielu – Marco doskonale wiedział co chce zrobić i postanowił, że nie będzie się wahał zabić człowieka, który zniszczył życie jego dziewczynie i jemu. Szedł spokojnie leśną ścieżką, rozglądając się dookoła. Spokojnie – bo właśnie na takiego wyglądał. Na pierwszy rzut oka, ktoś kto by go teraz zobaczył, stwierdziłby, że podziwia przyrodę, rozkoszując się widokiem porośniętych mchem drzew i rozkwitniętych kwiatów, tymczasem w jego ciele kłębił się gniew. A jedyne czego teraz wypatrywał, były ślady krwi mogące naprowadzić go na Gabriela. Strzelając szatynowi w nogę i pozwalając mu ukryć się w lesie, chciał pokazać jak to jest, kiedy człowiek staje się ofiarą i ma minimalną szansę obrony. Chciał, żeby ten gnój poczuł to samo co czuła Mei, kiedy wyrządzał jej krzywdę. Tyle, że w tym wypadku miał zamiar pokroić to ścierwo na kawałki, a potem włożyć jego poszczątkowane ciało do worka i wrzucić do wody. To dopiero będzie sensacja... w każdej telewizji będą trąbić o tym jak to rasowy morderca, poszukiwany od roku przez policję, zostaje zabity, pokrojony i znaleziony w worku niesionym gdzieś z nurtem rzeki. Marco wszedł na leśną polanę. Buty i nogawki od spodni miał mokre od porannej rosy. Cały czas myślał tylko o tym jaką część ciała obetnie Maysonowi najpierw...
- Gdzie się schowałeś sukinsynu...? - wycedził przez zęby, zaciskając w dłoni rączkę siekiery.
Nagle usłyszał szelest. Spojrzał w stronę dobiegających odgłosów, lecz zobaczył tylko zająca, który wyskoczył z krzaków i uciekł w popłochu. Kierując swój wzrok za zwierzęciem dojrzał na trawie ślady krwi. Zmarszczył brwi i ruszył za tropem. Gdy znalazł się koło ogromnej sosny, gdzie zbiegały się krwiste plamy, wziął głęboki oddech i znów porozglądał dookoła. Przeklinając w duchu samego siebie, że dał się nabrać na zagranie Gabriela, oparł się o drzewo i przetarł dłonią spocone czoło. To była pierwsza i ostatnia chwila, kiedy pozwolił sobie na nieuwagę. Z pobliskich krzaków wyłonił się szatyn z ogromną gałęzią w dłoniach i rzucił się na Takedę. Zaskoczony brunet w ostatniej chwili odskoczył w bok, ochraniając się przed ciosem w głowę. Jednak gruby konar zakończony ostrymi szpicami, przeorał mu lewą rękę, rozszarpując skórę aż do mięsa. Marco w pierwszej chwili nie poczuł bólu, był tak wściekły, że od razu rzucił się na swoją ofiarę. Wziął zamach, celując siekierą prosto w szyję Maysona. Ostrze zaświszczało tuż nad czaszką szatyna, obcinając mu kilka włosów. Gdyby się nie schylił, zostałby już bez głowy.
- Doigrałeś się gnido! - złodziej zamachnął się jeszcze raz trafiając przeciwnika w nogę.
Gabriel upadł na ziemię, przeraźliwie wrzeszcząc. W jego prawej kończynie, tuż za kolanem, widniała wbita siekiera.
- Ty popaprany oszołomie... – jęknął z wyrazem ogromnego bólu na twarzy.
- Ja oszołom? A kto tu dopuścił się kilku zabójstw i gwałtów? W tym na mojej Mei? Pytam się ku*wa kto?! - Marco złapał za rączkę i pociągnął ją do siebie, wyjmując ostrze i zadając zranionemu mężczyźnie jeszcze większy ból.
- Nie zabiłem tej dzi*ki! - Mayson warknął próbując zatamować krew dłońmi.
- Ona nie jest dzi*ką sku*wielu! - brunet z wściekłością zaczął kopać leżącego na ziemi szatyna, który w żaden sposób nie mógł się bronić. Kolejny raz zamachnął się siekierą, kiedy nagle usłyszał strzał. Gabriel padł nieruchomo, a z jego głowy zaczęła wypływać krew. Takeda spojrzał przed siebie. W oddali ujrzał Dantego. Odsunął się na kilka kroków od ciała ofiary, nie spuszczając blondyna z oczu.
- Tym razem nie spudłowałeś Lambert...
- Rzadko pudłuję – chłopak zaczął zbliżać się do złodzieja – Z twoim bratem też nie miałem problemu. Jedyny kłopot jaki mam teraz na głowie, to ty... - przeładował broń celując prosto w jego głowę – Ale tę sprawę zaraz również rozwiążę.



- Nie mieszaj w nasze porachunki mojego nieżyjącego brata. I nie myśl, że dam ci się zabić... - Marco powoli przesuwał się w kierunku wielkiej sosny – A skoro sam załatwiłeś Maysona, to również sam odpowiesz za jego śmierć.
- Ciebie w to wrobię – blondyn uśmiechnął się wrednie – Strzelę ci w głowę, a potem wytrę pistolet i włożę ci do ręki.
- Dobrze kombinujesz, ale nie tym razem – Takeda ukrył się za drzewem obmyślając szybki plan natarcia.
- Nie uciekniesz mi! - Dante ze wściekłością zaczął biec w kierunku złodzieja.
Kiedy wyciągnął przed siebie dłoń z bronią, brunet rzucił siekierę na ziemię i wyskoczył mu naprzeciw. Wykręcił rękę Lamberta, po czym strzelił mu w stopę. Mężczyzna upadł na ziemię, zwijając się z bólu.
- Tym razem nie będę taki łaskawy jak ostatnio – Marco podniósł z ziemi pistolet blondyna, którą ten upuścił przy wystrzale – Ale nie będę również zniżał się do twojego poziomu – dodał oddalając się w stronę drogi przy której zostawił auto.
- Takeda! - warknął Dante, ściskając się za krwawiącą kończynę.
Brunet zatrzymał się.
- Byłbym zapomniał... - odwrócił się i skierował w stronę drzewa, gdzie zostawił siekierę. Podniósł "narzędzie zbrodni" i oddalił się w kierunku auta – Dzięki stary.
- Zapłacisz mi za to! - krzyczał blondyn – Przysięgam, że zapłacisz!

*********

- Colin... - mruknęła Alia tuląc się do chłopaka.
- Co tam? - spytał patrząc na jej rozanieloną buzię.
- Ja tylko sprawdzam, czy mi się to nie śni... - westchnęła cicho, wpatrując się w jego niebieskie oczy.
- Uszczypnąć cię, byś mogła się upewnić? - uśmiechnął się łobuzersko i skierował dłoń na jej pośladek.
- Nie trzeba – zaczerwieniła się spoglądając na jego umięśnioną klatę. Przejechała po niej dłonią i z powrotem się zamyśliła.
- Co ci chodzi po głowie aniołku? - spojrzał w jej fiołkowe źrenice, po czym zjechał wzrokiem wprost na jej dekolt.
- Może to, co tobie... – położyła dłoń na jego twarzy zakrywając mu oczy.
- Lubię patrzeć na ładne rzeczy – złapał za jej rękę i odsunął ją na bok.
Alia usiadła na łóżku, obok Colina, wspierając się wygodnie na jego lewej nodze.
- No to teraz masz lepszy widok – wyszczerzyła zęby we wrednym uśmiechu.



- Faktycznie... - wbił wzrok w jej nagie ciało – Ale czy ty mnie czasem do czegoś nie prowokujesz?
- Och... nie odważyłabym się... – jej palce wędrowały po jego torsie dotykając go delikatnie.
- Spasuj mała – wyszeptał biorąc głęboki wdech – Okoliczności nie pozwalają mi w tej chwili na taką akcję jak przed chwilką...
- Nie narzekaj... - odchyliła się lekko do tyłu – Inny by się cieszył...
Nagle niebieskooki poczuł jak jedna z rąk dziewczyny wędruje wprost do jego krocza.
- Ej, to nie w porządku... teraz nie mam jak się obronić...
- O to chodziło – po raz kolejny uśmiechnęła się wrednie – A teraz bądź grzecznym chłopcem i poddaj się chwili...

*********

- Może pan do niej wejść. Obudziła się przed chwilą – powiedział lekarz podchodząc do zmartwionego Takedy.
Chłopak skinął głową, po czym wszedł na salę. Czarnowłosa wyglądała znacznie lepiej niż kilka godzin temu, co w pewnym sensie go pocieszało. Wmawiał sobie, że teraz już wszystko musi być dobrze. Mayson zginął i to nie z jego rąk, więc na pewno nie będzie go miał na sumieniu. A Dante zarobił od niego kulkę w stopę, więc chwilowo wyrównał rachunki. Teraz liczyło się dla niego zdrowie Mei i to jak zareaguje na wiadomość, którą musiał jej przekazać...
- Skarbie, jak się czujesz? - spytał siadając przy łóżku i łapiąc dziewczynę za rękę.
- Dobrze... - czarnowłosa zmusiła się do lekkiego uśmiechu – Nawet mogłabym powiedzieć, że znacznie lepiej niż ostatnio – delikatnie uścisnęła jego dłoń – Czemu masz zabandażowaną rękę?
- To nic takiego maleńka, nie martw się tym teraz...
Li Mei spojrzała na twarz bruneta i zauważyła, że coś go trapi.
- Niedawno się obudziłaś i pewnie odczuwasz jeszcze skutki znieczulenia... - zaczął mówić.
- No tak, pewnych części ciała jeszcze nie czuję – zażartowała chcąc rozładować narastające napięcie. Nie czuła się tak dobrze jak mu powiedziała, nie chciała go jednak bardziej martwić – Ale do czego zmierzasz kochanie?
- Tyle rzeczy wydarzyło się od wczoraj... - spuścił głowę i zacisnął powieki tak mocno, że przed oczami pokazały mu się białe plamy – Bałem się, że cię stracę.
- Ale ja żyję... i nie chcę pamiętać tego co stało się wczoraj... ty też nie powinieneś...
- Jesteś wrażliwa, ale masz silny charakter... zupełnie jak twoja siostra... - przejechał dłonią po twarzy.
- Marco... co się dzieje? - na twarzy czarnowłosej zaczął malować się niepokój.
- Nie wiem jak to powiedzieć... - uniósł głowę i spojrzał na swoją ukochaną oczami pełnymi łez – Czemu nie potrafię być wystarczająco silny... – dodał zaciskając pięść.



- Dlaczego ty płaczesz...? Wyduś w końcu z siebie co się dzieje, bo zaczynam się martwić...
- Mei... chodzi o dziecko... musieli usunąć ciążę, by ratować twoje życie...
- Ty... ty żartujesz prawda? - skierowała wzrok na swój brzuch, po czym nerwowo uniosła kołdrę.
- Uspokój się... ja nie żartuję, dziecka nie ma... – próbował chwycić ją za rękę, lecz zaczęła mu się wyrywać.
- Kłamiesz! - krzyknęła. Łzy skapywały jej z oczu wprost na pościel – Dlaczego mnie okłamujesz?!
- Skarbie, proszę cię... - przysunął się bliżej by złapać ją za ramiona.
- Nie dotykaj mnie! - wrzasnęła – Okłamujesz mnie... okłamujesz!
Siedząca na korytarzu matka czarnowłosej, słysząc dochodzące z sali krzyki, pobiegła po pielęgniarkę.
- Mei błagam, postaraj się uspokoić... – Marco nie wiedział w jaki sposób ma powstrzymać szarpiącą się na łóżku dziewczynę – Zrobisz sobie krzywdę, jesteś po operacji... – sam był tak roztrzęsiony, że ledwo się trzymał. Łez również nie udało mu się uniknąć.
- Wynoś się! Kłamca! - biła go pięściami w klatkę piersiową.
Po kilku sekundach do sali wbiegła siwa staruszka wraz z pielęgniarką. Kobieta w białym fartuchu złapała rozhisteryzowaną Li Mei za rękę i wbiła jej igłę ze środkiem usypiającym. Nie minęła chwila, kiedy czarnowłosa opadła na łóżko zapadając w głęboki sen.

**********

- Jesteś pewien chłopcze, że chcesz jechać w takiej chwili?
- Tak... lekarze powiedzieli, że reakcja Mei to najprawdopodobniej wina szoku... teraz będzie lepiej jak nie będę jej odwiedzał, więc chciałbym pojechać – Takeda spojrzał na szklane drzwi, za którymi spała dziewczyna, po czym skierował głowę na swojego rozmówcę – No chyba , że pan chciałby zostać przy córce, to poczekamy do niedzieli, aż wuj Dantego zjawi się w Bruegel.
- Mojemu dziecku już nic nie grozi. Teraz potrzeba tylko czasu, by doszła do siebie – odrzekł staruszek.
- Więc ruszajmy jak najszybciej – obydwoje skierowali się do głównego wyjścia ze szpitala.
Kiedy znaleźli się na parkingu, wsiedli do auta i odjechali spod budynku.

Jadąc w kierunku Prinston, Marco miał nieco mieszane uczucia. Zastanawiał się czy dobrze zrobił, zostawiając Mei samą w szpitalu. No, może nie tak całkiem samą, bo była z matką, ale jakby na to nie patrzeć, jego przy niej nie było. Teraz nie było również odwrotu. Może czarnowłosa dojdzie choć trochę do siebie i kiedy on wróci, będzie mógł ją swobodnie przytulić i powiedzieć jak bardzo ją kocha? Na pewno tak będzie. A kiedy załatwi jeszcze sprawę z Lambertem, to może nareszcie czeka spokojne życie razem ze swoim maleństwem. Tak, kiedy to wszystko się skończy postanowił, że ewidentnie się zmieni. Przestanie być złodziejem i zacznie na nowo układać sobie życie. Łatwe to do zrealizowania wprawdzie nie było, ale chciał być w końcu szczęśliwy. A dla szczęścia z Mei, był gotów poświęcić wszystko.
- Nie jesteś głodny? - głos siwowłosego mężczyzny wyrwał bruneta z zamyślenia – Nie spałeś całą noc na pewno nic też nie jadłeś. Może zatrzymamy się gdzieś po drodze?
- Może będzie lepiej zjeść na miejscu? Szkoda tracić cenny czas i nadganiać potem drogi – Marco uśmiechnął się sztucznie.
- No dobrze. Zresztą masz rację – przytaknął mu staruszek – Zostało tylko pół godziny, więc wytrzymamy – poklepał chłopaka przyjacielsko po ramieniu.
Takeda znów się zamyślił. Tym razem zastanawiało go co się dzieje w domu Tempertonów. Był ciekaw, czy Alia dotrzymała obietnicy i czy Colin nie wywinął kolejnego numeru. Biorąc pod uwagę, że kumpel – casanova mało kiedy się zabezpieczał, bał się czy historia z ciążą nie powtórzy się i w tym przypadku. O nie, tego byłoby już za wiele. Odgonił od siebie te myśli, zapewniając się, że wszystko jest ok i przez najbliższe kilka lat nie zobaczy Alii z brzuchem. Nawet nie wiedział, kiedy auto zajechało pod ogromną posiadłość w Prinston. Otrząsnął się z wszystkich niepotrzebnych w tej chwili przemyśleń i wysiadł z samochodu. Jego oczom ukazała się potężna, piętrowa rezydencja w korytarzach której można się było zapewne zgubić.
- Chodź chłopcze – ojciec Mei odezwał się do wpatrzonego w budynek Marco – wuj Dantego już na nas czeka.
Brunet ruszył za siwowłosym mężczyzną rozglądając się dookoła. Zapierało mu dech w piersiach, kiedy oglądał ten cały przepych. Gdy przechodzili przez ogromny ogród, jego uwagę zwróciło coś znacznie piękniejszego od wszystkich kwiatów jak się tam znajdowały. Tuż koło basenu przechadzała się wysoka, szczupła i seksowna dziewczyna o długich włosach. Kiedy go zauważyła, również spojrzała w jego stronę, posyłając mu gorące spojrzenie.



- To właśnie córka Thomasa Lamberta – odezwał się staruszek widząc reakcję chłopaka – Emanuelle* to wredna osóbka. Radzę ci na nią uważać i trzymać się od niej jak najdalej.
- Taki mam zamiar... - Marco przyglądał się jeszcze przez chwilę tej niebywałej ślicznotce, po czym wszedł do posiadłości.

*********

*Miała wyglądać początkowo trochę inaczej jak niektórzy mieli okazję zobaczyć W ostatniej chwili się rozmyśliłam i zmieniłam jej postać.
Myślę, że jest ładniejsza od tamtej



Wybaczcie że nie dopracowałam zdjęć i jest ich tak mało, ale nie miałam zbytnio czasu na pstrykanie fotek.
Jeśli znajdziecie jakieś błędy to oczywiście wymieńcie je w postach, nie sprawdzałam tekstu tym razem i mogą się tam pojawić, liczniej niż zwykle
No i wiem, że ten odcinek jest denny. Ale ciągle boli mnie głowa ;o postaram się bardziej przy następnym.
__________________
Mój profil na WATTPAD

Ostatnio edytowane przez rudzielec : 25.09.2010 - 11:40
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 23.09.2010, 16:37   #522
Extranjera
 
Avatar Extranjera
 
Zarejestrowany: 07.07.2010
Skąd: mmz
Płeć: Kobieta
Postów: 117
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

Odcinek jak zwykle idealny Mam nadzieje, że ta Emenuelle nie zabierze Marco Mei sprzed nosa ani Colina Ali
Extranjera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2010, 17:24   #523
Master of Disaster
 
Avatar Master of Disaster
 
Zarejestrowany: 08.01.2006
Skąd: Dziwnowo
Wiek: 18
Płeć: Kobieta
Postów: 1,322
Reputacja: 26
Domyślnie Odp: Belle Rose

Ha! To było dobre! Nie Marco załatwił tego sk***, tylko Dante, więc Marco ma w sumie czyste ręce. Boję się tylko, czy Dante nie wywinie numeru - powie, że to Marco załatwił Gabriela... Ale cóż. Odcinek mi się podobał, ciekawe, co będzie dalej.

Nawiasem mówiąc, kiedyś napisałam opowiadanie, w którym dziewczyna spotkała na pozór miłego i na dodatek przystojnego gościa (coś jak Gabriel - ale raczej z wyglądu). Niestety facet okazał się erotomanem i zaczął się do niej dobierać. Ale nie był takim psycholem jak ww. i nie miał broni, zaś dziewczyna nie była w ciąży. Skutek był taki, że napastnik dostał niezłe lanie Co prawda później dziewczyna spotkała prawdziwego psychopatę, ale to już całkiem inna historia, jak mawiał Kipling.
Master of Disaster jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2010, 17:38   #524
yaoi fan
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Belle Rose

Napisałaś, że Marko strzelił Dantemu w piętę, a później że Marco podniósł pistolet, który upuścił blondyn. Troche się pomieszało Fajny odcinek. Już przypuszczam, co się zdarzy

Cytat:
Napisał KathySelden Zobacz post
Nawiasem mówiąc, kiedyś napisałam opowiadanie, w którym dziewczyna spotkała na pozór miłego i na dodatek przystojnego gościa (coś jak Gabriel - ale raczej z wyglądu). Niestety facet okazał się erotomanem i zaczął się do niej dobierać. Ale nie był takim psycholem jak ww. i nie miał broni, zaś dziewczyna nie była w ciąży. Skutek był taki, że napastnik dostał niezłe lanie Co prawda później dziewczyna spotkała prawdziwego psychopatę, ale to już całkiem inna historia, jak mawiał Kipling.
O.O To by było ciekawe.

Ostatnio edytowane przez yaoi fan : 23.09.2010 - 17:41
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2010, 18:25   #525
bubel-96
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Belle Rose

Zawsze odcinek wtedy, kiedy muszę poczekać z czytaniem, nie? Czyli następny jutro?
Jeżeli Marco jeszcze raz zdradzi Mei, to Cie chyba zabiję! Wiesz o tym, prawda?
Niezła cwaniara z Ali xD. Nadal jednak mam mieszane uczucia co do tej pary.
A, właśnie, GDZIE MOJA MASAKRA? SIEKIERĄ MI OBIECAŁAŚ!
Na razie tyle ode mnie
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2010, 18:51   #526
Panna Lu
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Belle Rose

Odcinek czytało się odrobinę ciężko, z powodu mojego humorzastego internetu, który postanowił nie wyświetlić części zdjęć. Praktycznie wszystkich, prócz jednego, nie reagował również na otwieranie linków w nowych kartach. Tak więc skupię się na tekście, a na zdjęcia rzucę okiem innym razem.

Cytat:
- Nie no... tylko zastanawia mnie czemu Marco tak szybko się zmył... no i co miał załatwić? Jest taka godzina, iż ciężko mi sobie wyobrazić, że można robić teraz cokolwiek innego oprócz spania...
- Nie mam pojęcia co jest tak pilnego, że musi to zrobić teraz
Jakieś takie... mało urozmaicone, niezbyt ciekawie brzmi przez to powtórzenie.
Cytat:
akurat dzisiaj zostawił ją w gabinecie, schowaną w biurku.
Moje biurko to po prostu stół, pod który jest wsunięty kontenerek z szufladkami. Są różne biurka, wypadałoby uściślić, o jakie nam chodzi, wstawiając gdzieś choćby "szufladę".
Cytat:
Porozglądał się
To już jest moje czepialstwo, ale jakoś nie lubię tego zwrotu. xD Preferuję "rozejrzał się".
Cytat:
A jedyne za czym teraz patrzył, były ślady krwi mogące naprowadzić go na Gabriela.
Odrobinkę to nie po polsku. "A jedynym, na co teraz patrzył, były ślady krwi, mogące naprowadzić go na Gabriela".
Cytat:
- Rzadko pudłuje – chłopak zaczął zbliżać się do złodzieja
Pudłuję.
Cytat:
Ale tą sprawę zaraz również rozwiąże.
I znowu - chyba "tę", i "rozwiążę".
Cytat:
- Marco... co się dzieje? - na twarzy czarnowłosej zaczął malować się smutek.
Jakoś chyba w tej sytuacji bardziej pasowałby niepokój.
Cytat:
- Choć chłopcze
Chodź.

Nie jest denny, ale i przecudowny również. Widzę tu taki spory kontrast pomiędzy nim, a tym, który opisywał to, co Colin i Alia robią, gdy są sami. W tamtym opisany został praktycznie tylko jeden wątek, tym dzieje się strasznie wiele rzeczy, skaczesz z jednego miejsca w inne - i dobrze. Chociaż odniosłam wrażenie, że był troszeczkę pociapany. No ale nic, rozwiązał trochę spraw, pociągnął akcję dalej i z pewnością da się go lubić.

EDIT: O, o, o, są zdjęcia.
http://i54.************/1se050.jpg - dziwnie ten las wygląda. Jakby drzewa lewitowały o.o

Ostatnio edytowane przez Panna Lu : 23.09.2010 - 21:29
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2010, 19:02   #527
Sophie$
 
Avatar Sophie$
 
Zarejestrowany: 10.09.2010
Skąd: z tamtąd, gdzie się mnie nie spodziewasz...
Płeć: Kobieta
Postów: 15
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

Odcinek jak zwykle super!!!!!

Czekam na następny...
Sophie$ jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2010, 19:33   #528
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Belle Rose

No trochę błędów było, ale inni na pewno Ci je wytkną . Ja tylko wytknę to, że stwierdzili, że nie będą marnować zbędnego czasu. Chyba chciałaś napisać cennego .
A już miałam nadzieję, że Marco wbije mu tę siekierę w kolano . Byłby ból i już by się nie ruszył . No cóż, było blisko. Powiedzmy, że zaliczam . Dobrze, że to Dante zabił tę gnidę. Marco ma przynajmniej czyste ręce.
Obawiam się kuzynki Dantego i reakcji Marco na nią... Jestem pewna, że nie wprowadziłaś jej bez powodu.
Biedna Mei. Co ona musi przeżywać...
Alia i Colin- ci to tylko się miętoszą . Stop! On jest mój !
Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek i na bonus .
__________________
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2010, 19:51   #529
Gold_Chocolate
 
Avatar Gold_Chocolate
 
Zarejestrowany: 05.05.2009
Skąd: Najmilsze miasto.
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 773
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

Oh yeaah Nareszcie się doczekałam Cudnie po prostu , co do Ali i Colina ,fajnie , że Alia postanowiła być lekko niegrzeczna Ja bym się na jej miejscu nie lepiej zachowała... Dobrze , że Gabriela już nie ma a Dante oberwał. A ta laska.. podpisuję się pod tym co napisała bubelka.Jak Marco zdradzi Mei to się składamy na trumnę ;>. Ale ogólnie ,super,świetnie,extra jak ja to mówię
__________________
Gold_Chocolate jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2010, 20:02   #530
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

Cytat:
...zdjął z niej koszulkę i zaczął namiętnie wpijać się ustami w jej piersi. Jego dłonie powędrowały do spodni od pidżamy, zsuwając je razem z majtkami w dół. Chcąc jak najszybciej zanurzyć głowę między udami dziewczyny, zjechał wargami wzdłuż jej brzucha, po czym wpił się dziko w rozgrzane do czerwoności miejsce...
Cytat:
- Doigrałeś się gnido! - złodziej zamachnął się jeszcze raz trafiając przeciwnika w nogę.
Gabriel upadł na ziemię, przeraźliwie wrzeszcząc. W jego prawej nodze, tuż za kolanem, widniała wbita siekiera.
- powtórzenie

Cytat:
- Uszczypnąć cię, byś mogła się upewnić? - uśmiechnął się łobuzersko i zjechał dłonią na jej pośladek.
- Nie trzeba – zaczerwieniła się spoglądając na jego umięśnioną klatę. Przejechała po niej dłonią i z powrotem się zamyśliła.
- Co ci chodzi po głowie aniołku? - spojrzał w jej fiołkowe źrenice, po czym zjechał wzrokiem wprost na jej dekolt.
Odcinek jak zwykle fajny, ale niestety nie mam siły na dłuższy komentarz - poprawiłam dzisiaj dwa teksty na literce i mam dość
A co do simki, to ładniejsza
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz

Tagi
belle rose, colin, lofffu, rudzielec, vincent and marco, vorg


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 6 (0 użytkownik(ów) i 6 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 09:43.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023