Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Zobacz wyniki ankiety: Co sądzisz o moim fotostory?
5 gwiazdek - Odlotowe! 3 25.00%
4 gwiazdki - Całkiem niezłe 6 50.00%
3 gwiazdki - Przeciętne 1 8.33%
2 gwiazdki - Zgroza 1 8.33%
1 gwiazdka - Strach się bać! 1 8.33%
Głosujących: 12. Nie możesz głosować w tej sondzie

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 22.08.2006, 12:48   #1
Niezapominajka
 
Avatar Niezapominajka
 
Zarejestrowany: 26.06.2005
Skąd: Katowice
Wiek: 37
Płeć: Kobieta
Postów: 34
Reputacja: 10
Smile "Klejnot Czterech Żywiołów"

Hey!
Postanowiłam, że zajme się teraz fotoopowieściami. Mój pierwszy komiks nie wypalił, bo miałam do tego słomiany zapał. Mam jednak nadzieję, że tym razem mi wyjdzie. Przy FS nie ma dużo roboty.
Dobrze, więc przedstawiam Wam "Klejnot Czterech Żywiołów" . Proszę o wszelkie komentarze i krytyki. W miarę możliwości postaram się poprawić FS, szczególnie, że pisze coś takiego po raz pierwszy (komiks to w końcu coś innego).
Aha! I nie mam niestety plakaciku, bo nie umiem robić takich ładnych.
A teraz zapraszam na Odc.1

Odcinek 2
Odcinek 3 - NEW!



- I znów muszę jeść obiad sama - pomyślała Ania Kowalczyk. - Nigdy się nie zmieni.
Jej smutne oczy wpatrywały się w puste miejsce przy stole.
Ania była osobą ambitną i zawsze dążyła do celu jaki sobie postawiła. Tak też została fotografem. Pracowała już w wielu pismach, takich jak: "Simdziennik", "Podboje natury" czy "Zjawiska niewyjaśnione". Obecnie pracuje w "Odkryciach sławnych simów". Zbiera też materiały na swoją pierwszą wystawę. Ania pomyślała o swoich osiągnięciach. Ma poukładane życie - pracę, dom, ojca przy sobie. Nie chciała, aby to się zmieniło.



Ania ruszyła na górę do gabinetu ojca. Szła korytarzem zatapiając się w zielonym świetle lamp. Miała nadzieję, że choć raz nie znajdzie go zaczytanego w starych, nadgryzionych przez ząb czasu, książkach. Ania chciała aby choć raz porozmawiał z nią o czymś innym niż historii. Jednak wiedziała, że to niemożliwe. Jej ojciec był więźniem własnego zawodu.



Dziewczyna przeszła przez sypialnię ojca i pchnęła drzwi do jego gabinetu. Tak jak się spodziewała - kochany tatuś Hieronim Kowalczyk znów siedział z nosem utkwionym w książce. Jego gabinet zawsze przyprawiał Anie o dreszcze. Był pełen dziwacznych przedmiotów i staromodnych mebli. W pokoju dało się wyczuć zapach tych wszystkich staroci. Tata zdążył już nawet nim przesiąknąć.
Kiedy weszła, on nawet jej nie zauważył.
- Tato! Obiad na stole. Proszę, zejdź na dół.
Stary mężczyzna podniósł głowę znad książki. Czas odcisnął na nim swoje piętno. Był pomarszczony, a jego włosy przyprószyła siwizna. Jego stare, zmęczone oczy spojrzały na ukochaną córkę.
- Przepraszam cię kochanie, ale teraz nie mogę. Mam dużo pracy. Potem coś sobie zrobię.
- Praca ci nie ucieknie jeśli na chwilę zejdziesz na dół coś zjeść.
- Córeczko, właśnie natknąłem się na coś naprawdę istotnego. Coś, co może zmienić bieg historii.
- Mówisz tak każdego popołudnia - powiedziała zmartwiona Ania. - Prawie już cię nie widuje na oczy! Tylko praca, praca, praca.
- Aniu!
Dziewczyna wybiegła z gabinetu z płaczem. Hieronim postanowił później ją przeprosić.



- Gdzie ja to skończyłem... - pomyślał mężczyzna. - Ach tak. Tak... To bardzo interesujące.
Hieronim od dziecka marzył, aby być archeologiem. Uwielbiał historię, stare, zapomniane skarby i artefakty oraz tajemnicę, która je spowijała. Od początku dążył do spełnienia swojego marzenia. Na studiach dostał dyplom z wyróżnieniem oraz wiele nagród za osiągnięcia. Postanowił pozostać na uczelni i wykładać historię starożytną, a w wolnych chwilach poszukiwać skarbów. I tak w krótkim czasie został najbardziej znanym archeologiem na świecie. Ma wiele znajomości, przyjaciół, ale też i wrogów, którzy tylko czyhają, żeby zrzucić go z piedestału. Hieronim zawsze był odważny i mądry.
Jeszcze na studiach poznał swoją żonę - Martę, która dała mu wspaniałą córkę. Niestety pożegnała się z tym światem dwa lata temu. Teraz Hieronim poświęca się głównie pracy unikając kontaktów z córką, która bardzo przypomina mu zmarłą żonę.



Za ścianą, w swoim niebieskim pokoju siedziała Ania. Tępo wpatrywała się w sufit i rozmyślała.
- Dlaczego on dla mnie taki jest? - pomyślała. - Przecież nic mu nie zrobiłam. Och! Gdyby tylko była tu mama. Ona wiedziałaby co robić. Ale jej nie ma.
Dziewczyna znów się rozpłakała. Po policzkach ciekły ciepłe łzy. Jednak szybko otarła twarz.
- Nie! Tak nie może być. Musisz się wziąć w garść! - mówiła do siebie. - Mazgaje zawsze przegrywają. Nie będe się tym przejmować. Pójde pooglądać telewizję.
Tak też zrobiła.



Pokój rozświetlalo jasne słońce mimo, że była już 18:00. Ania siedziała patrząc w elektroniczne pudło. Co chwilę przełączała programy, żeby znaleźć coś, co ją zainteresuje. Zatapiała się w miękkiej złocistej kanapie oddając się błogiemu spokojowi. Po chwili spokój ten został brutalnie przerwany. Do pokoju wszedł jej ojciec przysiadając się na kanapie.
- Córeczko... Chciałem cię przeprosić. Ostatnio jestem naprawdę zajęty...
- Raczej nieobecny - przerwała mu.
- Wybacz. Postaram się wygospodarować więcej czasu, abyśmy mogli spędzać go razem. Tak jak kiedyś.
Ania bardzo mile wspominała dawne czasy, więc ten chwyt zadziałał na nią jak magnes.
- Obiecujesz?
- Obiecuję kochanie.
Hieronim przysunął się do córki i ją przytulił. Potem delikatnie pocałował w czoło.
- Teraz wróce i skończę to, co zacząłem. Jutro wziąłem sobie wolny dzień, więc może pojedziemy na jakąś wycieczkę. Co ty na to?
- To super tato! Tak się cieszę.



Ania, znudzona telewizją, postanowiła wziąć się za zmywanie. Weszła do małej eleganckiej kuchni. Szafki były robione specjalnie do tego pomieszczenia przez co zachowały oryginalność.
W głębi ducha Ania poczuła pewien niepokój. Czy napewno będzie tak jak dawniej? Odsunęła od siebie te myśli. Jutro spędze wspaniały dzień z ojcem - pocieszyła się. I będziemy się świetnie bawić.
Wkładając brudne talerze do zmywarki poczuła nagły dreszcz. Rozległ się hałas. Odgłos spadającego na podłogę przedmiotu lub... O Boże! - przestraszyła się Ania i czym prędzej pobiegła na górę. Czuła się tak, jakby czas zatrzymał się w miejscu. Serce nieznośnie kołatało.
- Tato! Tato! - Krzyczała zrozpaczona.



- O nie! - wykrzyknęła Ania gdy już znalazła się w gabinecie ojca. Oblał ją zimny dreszcz.
- Tato! Słyszysz mnie? Tato, co się stało?
Nie czekając ani chwili wyciągnęła z kieszeni telefon komórkowy i zadzwoniła po pogotowie.
- Tak... Tak... Ul. Kwiatowa 16. Tylko szybko!
Gdy skończyła rozmawiać usiadła przy Hieronimie i delikatnie ujęła jego dłoń. Po policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Nie martw się tato, wszystko będzie dobrze. Zaraz przyjedzie karetka. Pamiętasz? Obiecałeś, że jutro wybierzemy się na wycieczkę. Musisz wyzdrowieć cokolwiek ci nie jest.
Chwila przed przyjazdem karetki wydawała się trwać wieczność. Ania co chwilę wyglądała przez okno w nerwowym wyczekiwaniu.



Nagle Ania usłyszała syrenę. Tak! Biało-czerwony wóz właśnie wjeżdżał na ich ulicę. Dziewczyna wybiegła na balkon, żeby się upewnić. Potem szybko zbiegła na dół otworzyć drzwi lekarce i dwóm pomocnikom.
- Tam na górze! - wskazała zrozpaczona. - Mój ojciec zasłabł.
Troje ludzi z ambulansu i dziewczyna wdrapali się na górę po schodach i wkroczyli do gabinetu. Pani doktor chwyciła ręke Hieronima by sprawdzić puls. Napięcie rosło. Ania stała niczym posąg wpatrując się w nieruchome ciało ojca. Lekarka dotknęła czoła Hieronima, potem coś mu wstrzyknęła i krzyknęła do pomocników:
- Przynieście nosze! Zabieramy go.
- Co z nim? - dopytywała się Ania.
- Jest w ciężkim stanie, ma słaby puls. Może to atak serca albo zwykłe zasłabnięcie. A w jego wieku nawet takie zasłabnięcie może być niebezpieczne. Niepotrafie go teraz zdiagnozować, dlatego zabieramy go do szpitala.
- O Boże! A ...do jakiego szpitala go zabieracie? - drżał jej głos.
- Do szpitala pod wezwaniem św. Katarzyny.
- Zaraz tam będe.
Jak tylko karetka z jej ojcem w środku wyruszyła, Ania wsiadła w samochód i ruszyła za nią.



Ania zatrzymała się na parkingu niedaleko wejścia do szpitala. Budynek był wysoki i zupełnie biały. Kiedy dziewczyna weszła do środka również zobaczyła wszechogarniającą biel. Jedyne co wyróżniało się w pomieszczeniu to młoda kobieta siedząca za biurkiem. Miała delikatną, jasną cerę i blond włosy. Sprawiała wrażenie opanowanej i cierpliwej osoby.
- W czym mogę pomóc? - zapytała zaciekawiona pielęgniarka.
- Szukam mojego ojca. Przywieziono go tu niedawno. Nazywa się Hieronim Kowalczyk. Wie pani gdzie leży?
- Proszę poczekać, sprawdzę w komputerze.
Ania była zdenerwowana, wszystko doprowadzało ją do szału. Chciała się w końcu dowiedzieć co się dzieje z jej ojcem.
- Niech się pani łaskawie pospieszy! Nie mam całego dnia! - Krzyczała zdenerwowana.
- W porządku, w porządku. Już mam. Hieronim Kowalczyk, drugie piętro, sala nr 9.
- Dziękuję.
Dziewczyna pobiegła do windy i nacisnęła guzik.



Ania wjechała na drugie piętro i zobaczyła dwoje lekarzy, którzy ze sobą rozmawiają. Nie słyszała jednak o czym mówią. Domyślała się tylko, że o jej ojcu.
- Joasiu nie możesz jej o tym powiedzieć. Wiesz, że to nic nie da, tylko pogorszy sytuację.
- Ale muszę. W końcu ma prawo wiedzieć co się dzieje.
- Kategorycznie ci zabraniam, słyszysz?! Jeśli jej powiesz, już ja się postaram, żebyś straciła pracę.
- Ale...
- Cii! Ona już tu idzie.
Oboje zamilkli. W opustoszałym korytarzu było słychać tylko kroki Ani, która prawie biegła w kierunku lekarzy.



- Co się dzieje z moim ojcem? Jak on się czuje? - pytała zdenerwowana Ania.
Na twarzy rudowłosej lekarki pojawił się cień niepokoju.
- Nie jest dobrze. Nie jest dobrze.
- Ale... Czy on... przeżyje?



...o tym w kolejnym odcinku!
Teraz poproszę o uwagi dotyczące fotostory. Mam nadzieję, że choć trochę Wam się podobało i nie zlinczujecie mnie
__________________
Nadzieja jest czymś pośrodku między skrzydłami a spadochronem.

Ostatnio edytowane przez Niezapominajka : 25.09.2006 - 12:46
Niezapominajka jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 22.08.2006, 15:26   #2
-MK-
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Wkurzające to ciągłe ,,Ania to,Ania tamto'' na począku i końcu fotostory.
6.4/10
  Odpowiedź z Cytatem
stare 22.08.2006, 16:14   #3
Megan_Angel
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Moim zdanie jest super 10/10
  Odpowiedź z Cytatem
stare 22.08.2006, 19:58   #4
oLa003
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie ;d

Musze przyznać, że pierwszy odcinek mnie bardzo zaciekawił i przy 2 czy 3 odcinku wystawię ci ocenke, która napewno bedzie dobra!

Troche często używasz imienia Ania możesz je przecież zastąpic innym wyrazem.
Tak dużo błędów się narazie nie dopatrzyłam i to jest PLUS!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 29.08.2006, 22:36   #5
HealingDream
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

super bardzo ciekawe i wciągające pisz kolejny odcinek!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 30.08.2006, 17:21   #6
Niezapominajka
 
Avatar Niezapominajka
 
Zarejestrowany: 26.06.2005
Skąd: Katowice
Wiek: 37
Płeć: Kobieta
Postów: 34
Reputacja: 10
Domyślnie II Odcinek

Dziękuję wszystkim za komenty i bez zbędnych wstępów przedstawiam II odcinek "Klejnotu Czterech Żywiołów". Zapraszam do czytania i komentowania!





Ania otarła spływającą po policzku łzę. Po cichu wierzyła, że jej ojciec z tego wyjdzie mimo, że fakty temu przeczyły. Siedziała w białej, niczym śnieg, sali z jedną lampą skierowaną na starszą osobę leżącą w łóżku. Hieronim wykrzywiał twarz w bólu. Ania patrzyła jak cierpiał i wiedziała, że nic nie może zrobić. Nie może mu pomóc. Ta bezsilność zabijała ją od środka. A miało być tak pięknie! – pomyślała. Mieliśmy żyć jak dawniej.
Teraz wszystko się zmieniło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Dziewczyna chwyciła ojca za ręke i cicho szeptała:
- Ciii... Już dobrze. Jesteśmy w szpitalu. Tu ci pomogą – świadomie skłamała. Najgorsze jest to, że oszukiwała też samą siebie.
- Wszystko będzie dobrze – uspokajała go.
Nagle jej ojciec jakby przebijając się przez wierzchnią powłokę śmierci odezwał się do niej. Mówił z trudem, ale było widać, że mu na tym zależy.
- Aniu... Tam na stole... List... Przeczytaj... – powiedział mocno przy tym kaszląc.
- Nic nie mów. Jesteś bardzo słaby.
- Proszę. Przeczytaj... I... Wybacz mi...
Po tym zdaniu przestał rzucać się w łóżku. Ręka, którą trzymała przerażona dziewczyna rozluźniła uścisk. Już żadna część jego ciała się nie poruszała.



Nagle do pokoju wbiegli lekarze. Próbowali reanimować pacjenta, ale wszyscy wiedzieli, że to nic nie da. Ania zalała się łzami. Nie potrafiła się opanować. Reanimacja nic nie pomogła.
- Zgon – 21:45.
Pani doktor podeszła do dziewczyny:
- Bardzo mi przykro. Nie mogliśmy nic zrobić.
- Ale wciąż nie wiecie co mu się stało! – krzyczała zapłakana Ania.
- Jeśli wyrazisz zgodę przeprowadzimy sekcję zwłok.
- Nie. Nie pozwolę, żeby tak traktowano mojego ojca. Zasługuje na godny pochówek.
- W porządku.
Dziewczyna przypomniała sobie nagle ostatnie słowa ojca. Miała przeczytać list. Rozejrzała się po pokoju i zauważyła obszerną kopertę na stoliku. Była zaadresowana do niej. Dlaczego ojciec napisał do mnie list? – pytała siebie. Co takiego ważnego chciał mi powiedzieć? A może to jakaś forma testamentu? Za niedługo się dowiem.
Pochwyciła list i wyszła. Postanowiła, że wróci do domu prześpi się trochę i jutro zajrzy do koperty. Powoli ruszyła do swojego samochodu. Kiedy odjeżdżała jeszcze raz spojrzała na szpital. W jej głowie kłębiły się różne myśli. Była smutna i zła na ojca, że ją zostawił.



Zmęczona dzisiejszym dniem posuwistymi krokami weszła do domu. Przebrała się szybko w piżamę i wskoczyła do łóżka. W domu było tak cicho. Jak był ojciec zawsze coś się działo. Albo krzątał się w gabinecie, albo w salonie szukając odpowiednich książek.
Do umysłu Ani zawitała ciekawość. Przewracając się w łóżku myślała co też ojciec napisał jej w liście? W końcu nie wytrzymała i zbiegła na dół po schodach. Zatrzymała się w jadalni, tam gdzie zostawiła list. Chwyciła go w obie ręce i rozerwała kopertę. W środku znajdowała się pojedyncza kartka z zapisanymi myślami umierającego człowieka.
Dziewczyna usiadła i chwyciła się za głowę. Na kartce było napisane:
„Ty jesteś częścią, a ja stroną świata,
ty wiesz o Ziemi, a o mnie wie przestrzeń.
Jesteśmy wzajem tak jak zysk i strata,
Gdy ty westchnieniem, ja jestem powietrzem.”

Tylko archeolog na łożu śmierci mógł przekazać żyjącemu taką wiadomość. Zamiast prostych słów typu: „Kocham Cię córeczko”, „Zawsze o mnie pamiętaj” napisał wiersz, który znała od zawsze. To był ulubiony wiersz jej ojca. Tylko po co miałby mi o nim przypominać? – zastanawiała się.
- Skoro był archeologiem musiał tam zawrzeć jakąś wiadomość dla mnie – zaczęła głośno myśleć. W końcu znała swojego ojca nie od dziś. – Zastanówmy się. Może tu chodzi o autora wiersza. O ile pamiętam był nim Zbigniew Bieńkowski. Zdaje się, że widziałam w gabinecie jego tomik poezji.



Trzymając list od ojca wbiegła z powrotem na górę do gabinetu. Wchodząc do pomieszczenia poczuła nagły przypływ dobrej energii. Jakby duch taty był tutaj z nią.
Podeszła do regału i zaczęła szukać odpowiedniej książki. Po długich poszukiwaniach w końcu znalazła „Tomik poezji Zbigniewa Bieńkowskiego”. Usiadła na fotelu i otworzyła książkę.
- No tak. Ale czego mam szukać? – pytała retorycznie.
Tomik był oprawiony w twardą okładkę i okolony złotymi wzorkami.
- Trochę bogato jak na zwykły tomik.
Odwróciła go do góry nogami i potrząsnęła, żeby sprawdzić czy nie ma luźnych kartek. Z książki wyleciała koperta. W środku Ania znalazła list od ojca. Tym razem to były jego słowa, a nie jakiegoś poety.

„Moja najdroższa córko!
Jeśli czytasz ten list to znaczy, że już nie żyję. List znaczy również, że bardzo Cię kocham i tęsknię za Tobą.
Jak wiesz ostatnio byłem bardzo zapracowany. Teraz mogę Ci powiedzieć nad czym pracowałem.
Pamiętasz jak musiałem zostać dłużej na uczelni w dzień Twoich urodzin? Wtedy właśnie odwiedził mnie pewien człowiek. Nie mówił wiele o sobie, lecz późniejsze moje poszukiwania dowiodły, że mówił prawdę. Jego historia zaciekawiłaby każdego archeologa, a ja... nie byłem wyjątkiem. Otóż człowiek ten był w posiadaniu mapy prowadzącej do skarbu. Ale nie byle jakiego skarbu – do Klejnotu Czterech Żywiołów. Jest to potężny artefakt, który daje możliwość wpływania na innych simów za pomocą umysłu. Każdy kto wejdzie w jego posiadanie może zmienić wolę drugiego sima. Klejnot pochodzi z czasów faraonów i należał niegdyś do jednego z nich. Faraon ten obawiał się, że ktoś może go użyć przeciwko niemu, więc podzielił go na cztery części i ukrył w czterech sanktuariach świata. Mapa prowadziła do jednego z nich. Dotarłem tam, lecz kamień ma tak ogromną moc, że nikt nie może go dotknąć bez odpowiedniej ochrony. Prawdopodobnie wtedy zaraziłem się jakimś nieznanym wirusem. Niestety zgubiłem mapę gdy stamtąd uciekałem.
Aniu, ja poniosłem klęskę i dlatego chcę byś dokończyła moje zadanie. Znajdź wszystkie cztery kamienie i ocal Klejnot Czterech Żywiołów przed tymi, którzy chcą go zdobyć i zapanować nad światem. Jest pewna grupa ludzi, która do tego dąży. Nazywają siebie Stróżami Ciemności i zrobią wszystko by znaleźć Klejnot. Nie możesz do tego dopuścić. Uważaj na siebie kochanie.
Przepraszam, że obciążam Cię takim ciężarem.
Nie ufaj nikomu oprócz jednej osoby. Jest nią profesor Ignacy Narwik z uniwersytetu – mój dobry kolega. Może Ci pomóc w poszukiwaniach.
Kocham Cię skarbie.

Hieronim Kowalczyk.”




Ania siedziała w milczeniu. W głowie myśli przypominały jeden wielki kocioł. Jak on mógł mi to zrobić? – zastanawiała się. Przecież nie jestem archeologiem tylko fotografem. Nie znam się na historii, tych wszystkich zagadkach ani okultyźmie. Dlaczego wybrał akurat mnie? To nie ma sensu. I co ja mam teraz zrobić?
Dziewczyna miała mętlik w głowie. Z jednej strony to była ostatnia wola ojca i należało ją wypełnić, ale z drugiej strony – kompletnie się na tym nie znała. Zrobiło się bardzo późno i zachciało jej się spać. Postanowiła, że trochę się prześpi i jutro z samego rana zastanowi się co dalej robić. Miała nadzieję, że przez noc informacje poukładają się w głowie i znajdzie rozsądne rozwiązanie.



Promienie porannego słońca wpadły przez okno delikatnie muskając twarz dziewczyny. Obudziły ją niemal natychmiast. Ania przetarła oczy i przeciągnęła się. Czuła się całkiem dobrze zważywszy na obecną sytuację. Po krótkim porannym prysznicu i ubraniu się zeszła na dół zrobić śniadanie. W czasie spożywania płatków śniadaniowych powróciły do niej myśli z wczorajszego wieczora.
- Myślę, że powinnam pójść zobaczyć się z tym profesorem – zastanawiała się. – Zobaczę co może mi powiedzieć na temat Klejnotu Czterech Żywiołów i tej organizacji, jak im było? Ach! Strażnicy Ciemności. Ocenię na trzeźwo jak to wszystko wygląda i zdecyduję czy warto w ogóle brać się za to przedsięwzięcie. Dobrze... W takim razie zaraz po śniadaniu wyruszam na Uniwersytet SimCity. Ale najpierw muszę zadzwonić do pracy.



Ania podeszła do telefonu i wykręciła numer. Poczekała chwilę aż sekretarka podniesie słuchawkę.
- Redakcja czasopisma „Odkrycia sławnych simów”, słucham?
- Cześć Kasiu, mówi Ania. Możesz mnie połączyć z szefem?
- Jasne. Poczekaj chwilkę.
W słuchawce zagrała znajoma melodia. Po paru sekundach odezwał się szorstki, męski głos.
- Dzień dobry Aniu.
- Dzień dobry szefie. Chociaż właściwie nie taki dobry.
- A co się stało?
- Mój ojciec... zmarł... wczoraj wieczorem – załamywał jej się głos, a łzy znów napłynęły do oczu. Jednak szybko je powstrzymała.
- Boże! Tak mi przykro Aniu. Jeśli jest coś, co mogę dla ciebie zrobić...
- Dziękuję. Potrzebuje kilku dni urlopu. Da się to jakoś załatwić?
- Dziewczyno! Ty się jeszcze pytasz?! Od dawna nie brałaś ani dnia wolnego. Nie chce cię tu widzieć przez najbliższe trzy tygodnie, słyszysz? – śmiał się w słuchawkę.
- Jestem panu wdzięczna. Postaram się wrócić do pracy tak szybko jak to tylko możliwe.
- Nie martw się o nic. Poradzimy sobie te parę dni bez ciebie.
Kiedy wyszła z domu otulił ją ciepły wiatr. Bawił się jej włosami by po chwili zniknąć bez śladu. Dziewczyna weszła do samochodu i ruszyła w kierunku uniwersytetu.



I oto on; Uniwersytet SimCity. Najlepsza uczelnia w mieście. Żeby się tutaj dostać trzeba mieć bardzo dobre wyniki w nauce i liczne nagrody za osiągnięcia. Chyba, że ma się znajomości wśród profesorów. Na uniwersytecie można się kształcić w wielu kierunkach takich jak: biologia, geografia, historia, archeologia, fizyka, informatyka, pedagogika i wiele innych. Ania nie chciała tu studiować mimo, że miałaby szansę się tu dostać z pomocą znanego ojca.Nie chciała żerować na jego nazwisku, ale pracować na własny rachunek.
Dziewczyna wyszła z samochodu i ruszyła w kierunku ogromnego budynku. Wewnątrz czuła się jak w pałacu. Zdobione wnętrza, liczne obrazy i arcydzieła wprawiały ją w dobry nastrój.
Na Uniwersytecie SimCity było wielu wykładowców, ale tylko ci, którzy sobie na to zasłużyli mieli własne gabinety. Jednym z takich ludzi był właśnie jej ojciec.



Ania weszła do obszernego sekretariatu, w którym siedziała jedna sekretarka. W pomieszczeniu znajdowało się więcej stanowisk z komputerami, ale były one puste. Pewnie wszyscy wyszli na przerwę – pomyslała.
Za biurkiem siedziała młoda kobieta o ciemnych oczach i równie ciemnych włosach. Wyglądała trochę przerażająco, jednak jasny uśmiech na jej twarzy odegnał to wrażenie.
- W czym mogę pomóc? – zapytała.
- Szukam profesora Ignacego Narwika. Gdzie mogę go znaleźć?
- Profesor powinien być w swoim gabinecie na piętrze. To pokój nr 14.
- Dziękuję bardzo.
Dziewczyna skierowała się do schodów, które zabrały ją do miejsca docelowego. Na górze poczuła dziwny dreszcz. Jakby ktoś ją obserwował...



Przy drzwiach gabinetu z numerem 14 zauważyła starszego mężczyznę w okularach. To musi być on! – pomyślała i podeszła się przywitać.
- Dzień dobry. Czy to pan jest profesorem Narwikiem?
- Tak panienko. Na imię mi Ignacy Narwik. A ty jakie imię nosisz? – powiedział niczym dystyngowany hrabia.
Co za dziwny facet – pomyślała.
- Nazywam się Ania Kowalczyk. Jest pan podobno przyjacielem mojego ojca. To znaczy... był pan...
- Co? Czy coś się stało Hieronimowi?! – prawie wykrzyczał to pytanie.
- Tak... Mój ojciec nie żyje. Odszedł wczoraj wieczorem.
- Ach tak... Rozumiem. Przyjmij moje kondolencje. Ale chodź panienko! Nie rozmawiajmy tutaj. Ściany mają uszy; tymbardziej uniwersyteckie ściany.
Mężczyzna zaprowadził ją do gabinetu pełnego książek. Ania przypomniała sobie, że podobnie wyglądał gabinet jej ojca. W powietrzu czuć było zapach starych ksiąg i równie starych obrazów. Profesor Narwik nie wyglądał na osobę dobrze poinformowaną, ani godną zaufania, ale jej ojciec twierdził inaczej, więc postanowiła mu zaufać.



– Panie profesorze... – zaczęła niepewnie. – Mam pewien problem... Bardzo poważny problem.
- Postaram się ci pomóc najlepiej jak potrafię.
Z głębi korytarza echem odbijały się kroki jakiegoś mężczyzny.


- Czy profesor zdradzi jej więcej tajemnic?
- Kim jest tajemniczy mężczyzna, którego kroki słyszała Ania?

O tym w kolejnym odcinku "Klejnotu Czterech Żywiołów"



*W fotoopowieści został wykorzystany fragment wiersza "Rozmowa" Zbigniewa Bieńkowskiego.
__________________
Nadzieja jest czymś pośrodku między skrzydłami a spadochronem.
Niezapominajka jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 01.09.2006, 12:29   #7
poiuytrewq
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

,,Sercowe rosterki" dużo lepsze. To trochę nudne, ale fajne. 6/10
  Odpowiedź z Cytatem
stare 25.09.2006, 12:42   #8
Niezapominajka
 
Avatar Niezapominajka
 
Zarejestrowany: 26.06.2005
Skąd: Katowice
Wiek: 37
Płeć: Kobieta
Postów: 34
Reputacja: 10
Grin III Odcinek

Wiem, że długo czekaliście i przepraszam za to, ale jakoś nie mogłam się zmobilizować do roboty.
Zapraszam do czytania i komentowania kolejnego odcinka




– Nie wiem co powinnam zrobić... – zaczęła Ania. – Dostałam list od ojca. Prosił mnie bym odszukała ten Klejnot Czterech Żywiołów, ale ja się nie znam na archeologi.
- Panienko... Rozumiem twoje obawy. Jesteś jeszcze bardzo młoda. Tylko ty możesz podjąć tę decyzję, a ja mogę ci jedynie otworzyć oczy na pewne sprawy. Właśnie po to tu przyszłaś, nieprawdaż?
- Tak. Chcę wiedzieć więcej o tym klejnocie i o organizacji „Strażnicy Ciemności”.
- W porządku. Jak wiesz Klejnot jest podzielony na cztery części, a każda z tych części reprezentuje jeden żywioł: ogień, wodę, ziemię i powietrze. Każda z części jest ukryta w innym sanktuarium. Niestety, niewiele o nich wiem i nie mam pojęcia kto mógłby wiedzieć.
- Więc nie wiesz gdzie może być ukryta pierwsza część? – zapytała zawiedziona.
- Nie. Musisz sama znaleźć miejsce ich ukrycia.
- A co z tą organizacją?
- „Strażnicy Ciemności” szukają klejnotu od początku jego istnienia. Jak oni to mówią – chcą przywrócić chwałę przeszłości. Jednak tak naprawdę dążą do zniszczenia świata, by na jego szczątkach wybudować podległe sobie imperium. Ci ludzie są niczym cienie. Uważaj na nich, bo jeśli się dowiedzą, że też szukasz klejnotu nie będą tobie przyjaźni. Są bardzo niebezpieczni i lepiej trzymać się od nich z daleka.
- No więc... Co pana zdaniem powinnam zrobić?
Mężczyzna zbliżył się do dziewczyny i położył dłoń na jej ramieniu.
- Ty już zdecydowałaś.
Twarz Ani rozpromienił uśmiech.
- Bądź ostrożna i podążaj za głosem serca – dodał.



Tymczasem na skraju miasta tajna organizacja miała swoje zebranie. Ich główna kwatera była ponura i ciemna, w dodatku zarośnięta drzewami. Nikt ze zwyczajnych simów się tutaj nie zapuszczał. Krążyły różne legendy i plotki na temat tego miejsca i ludzi tam przebywających. Mówiono, że w starym budynku pali się czarownice albo, że uprawia czarną magię. Zeszłego lata kilkoro młodych simów postanowiło, że sprawdzi co znajduje się w środku budynku. Nigdy już ich nie ujrzano na oczy, a rodzice nastolatków twierdzą, że nawiedzają ich duchy dzieci. Od tej pory każdy trzyma się z daleka od tego miejsca.



W mrocznej sali zebrał się zarząd organizacji. W pokoju panowała ciemność. Długie stoły zlewały się z ciemnymi tapetami. Wszyscy byli ubrani na czarno jakby spotkali się na pogrzebie.
Przemówił przywódca:
- Bartek, ty znów jesteś ubrany nieodpowiednio. Ile razy mam ci powtarzać, że na zebrania musisz ubierać ciemny garnitur?! – pałał wściekłością Aleksander. W Sali rozbrzmiał śmiech pozostałych. – Cisza!
- Szefie, wrzuć luz. Działam w terenie i nie zdążyłem się przebrać.
- Nie mów do mnie szefie!
- Spoko szefie.
Aleksander zrobił się czerwony. W jego mózgu aż się gotowało.
- Wiesz dlaczego cię tu jeszcze trzymam Bartek?
- Bo mam wdzięk i klasę? – uśmiechnął się.
- Nie. Znasz się na historii, umiesz świetnie rozwiązywać zagadki logiczne, zawsze wykonujesz swoje zadania perfekcyjnie, ale przede wszystkim dlatego, że twój ojciec był zasłużonym Strażnikiem Ciemności. Dlatego jeszcze cię nie wyrzucę, ale twoja kariera wisi na włosku. Zrozumiano?
- Tak, szefie.
- Nie mów do mnie szefie. Dowiedziałeś się gdzie znajdziemy pierwszą część kryształu?
- Szefie, pracuję nad tym. Jestem na dobrej drodze. Wkrótce cały plan będzie gotowy, tylko potrzebuje jeszcze jeden dzień.
- W porządku, ale jeśli zawiedziesz... Wiesz co się stanie.
- Nie zawiodę – przyrzekł Bartek.
- W porządku panowie, możecie się rozejść. Bartek, zapraszam do mojego gabinetu.
- Oczywiście.



Gabinet Aleksandra mieścił się na piętrze i to tam spędzał on najwięcej czasu. Był nieuprzejmym i aroganckim typkiem, dla którego najważniejsze było zdobycie władzy. W organizacji już mu się to udało. Teraz pragnął Klejnotu Czterech Żywiołów, aby zdobyć władzę nad światem.
- Znalazłeś ją? Wiesz czy będzie nam przeszkadzać? – wypytywał Aleksander.
- Tak szefie. Myślę, że może nam narobić kłopotów. Była na uniwersytecie.
- W takim razie poczekamy trochę. Może zaprowadzi nas do kryształu. W końcu jej ojciec był nie byle kim. Napewno zostawił swojej córeczce jakieś wskazówki.
Mężczyzna zaśmiał się szyderczym śmiechem.



W tej samej chwili młoda pani fotograf wracała z wizyty na uniwersytecie. Miała głowę napakowaną informacjami i wciąż zastanawiała się po co to robi? Zrobię to dla ojca – postanowiła. Wysiadła z samochodu i skierowała się do drzwi wejściowych. Tylko jak ja mam znaleźć to sanktuarium, o którym pisał ojciec, skoro nie mam mapy? – zastanawiała się. Ania skierowała się do łazienki, żeby obmyć twarz zimną wodą. Następnie poszła przebrać się w coś wygodniejszego. Nagle wpadła na pomysł. Przecież ojciec miał dzienniki ze swoich wypraw! Może tam umieścił jakieś wskazówki jak dojść do pierwszego kryształu – pomyślała.
Przeszukała cały gabinet, sypialnię i nic. Zajrzała w ostatnie miejsce, gdzie mógł być ukryty jakiś dziennik...



... do komody. Dziewczyna znalazła tam tylko jeden dziennik ojca – mianowicie z ostatniej wyprawy. Usiadła na łóżku i przewertowała zeszyt.
20 czerwca 2006r.
W końcu udało mi si rozszyfrować mapę i dotarłem do pierwszego z czterech sanktuariów. Są to ruiny znajdujące się nieopodal miasta. Niedawno odkryta świątynia, w której podobno czczono egipskich bogów. Jednak nie zostało to dowiedzione. Ruiny są na powietrzu... Już rozumiem dlaczego znajduje się tu sanktuarium powietrza.

Przerwała czytanie.
- Tak! O to musi chodzić! – powiedziała do siebie. – Ruiny niedaleko miasta. Tylko gdzie dokładnie się znajdują? Sprawdzę w internecie. Tam powinno coś pisać o nowych odkryciach archeologicznych.
Ania schowała dziennik z powrotem do szuflady komody i poszła do swojego pokoju. Usiadła przy komputerze wstukując na klawiaturze odpowiednie hasła.



W pokoju dziewczyny pełno było zdjęć i plakatów. Co ładniejsze dzieła postanawiała zachować dla siebie, więc uzbierała się teraz spora kolekcja. Na jednym z tych zdjęć znajdowała się jej mama. To była ostatnia fotografia jaką jej zrobiła przed śmiercią i uważała, że najpiękniejsza ze wszystkich. Często wieczorami siadała na łóżku i „rozmawiała” ze zdjęciem mamy. Opowiadała jej o swoich kłopotach, smutkach i radościach. Często nawet wydawało jej się, że mama odpowiada na te zwierzenia.
- Mam! – wykrzyknęła. – Artykuł o tej świątyni.
Szybko przeleciała go wzrokiem szukając punktu odniesienia. Czegoś, co pomogłoby jej w znalezieniu ruin.
- Jest! Ruiny znajdują się niedaleko wieży ciśnień, na północ od Miłowa.
Postanowiła wydrukować sobie ten artykuł. Może się przydać. Wzięła ze sobą plecaczek, do którego włożyła również rękawiczki i ruszyła w drogę.



Droga dłużyła się niesamowicie. Kiedy w końcu udało się Ani dotrzeć do celu, odetchnęła z ulgą. Miała dość kluczenia po mieście w poszukiwaniu świątyni. Jej oczom ukazały się podniszczone ruiny. Pośród drzew znajdowały się trzy wieżyczki, które miały ubytki w ścianach. W głębi dało się zauważyć główną część budowli z ogromnymi drzwiami. Wszystko to było zarośnięte i mocno naruszone. Jednak nie wyglądało na to, że kręcili się tu archeologowie. Ania nie zauważyła żadnych podejrzanych osób, więc wysiadła z auta i powoli ruszyła w kierunku głównego wejścia.



Ania rozejrzała się po okolicy, po czym weszła po schodach. Pociągnęła za ogromne drzwi, ale mimo iż użyła całej swojej siły – one ani drgnęły.
- No tak. Oczywiście są zamknięte.
Dziewczyna wysiliła szare komórki. Obejrzała całe drzwi, obadała mur wokół i nic. Nie było tam niczego czym mogłaby otworzyć drzwi. Obeszła jeszcze raz całą świątynię i nic.
Wreszcie usiadła na schodach i oparła głowę na obu dłoniach.
- Nie dam rady. Nie mam pojęcia jak je otworzyć. Jeśli nawet część klejnotu tam jest to te drzwi tak łatwo mnie nie wpuszczą. Co robić? Co robić?


C.D.N.
__________________
Nadzieja jest czymś pośrodku między skrzydłami a spadochronem.
Niezapominajka jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 25.09.2006, 12:54   #9
**Paulina**
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

całkiem fajna historia. tylko mam pytanie czy ktoś ma kod do wgrania the sims 2 nocne życie ??
  Odpowiedź z Cytatem
stare 06.11.2006, 14:04   #10
Karta_gi_naaaa
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Hmm fs fajne ale dalabys nastepny odcinek bo juz go dluuuugo nie ma.
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 14:01.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023