Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 24.11.2004, 12:25   #1
Madison
Guest
 
Postów: n/a
Cool Fotostory: 'Powrót po latach'

POWRÓT PO LATACH


Odcinek 1:
"Ucieczka z niewoli"

Jest jeden fakt, który musicie zapamiętać. Inaczej cała ta historia będzie brzmiała bez sensu. A mianowicie chodzi mi o to, że Kornelia wpadła w ręce złego Grzegorza Maka, a był on miliarderem najbogatszym w całym SimCity. Niby ów hrabia Mak nie miał władzy absolutnej nad Kornelią, lecz trzymał ją pod szantażem, mówiąc, że gdy ucieknie od niego, on i tak ją znajdzie i zabije. Tak więc Kornelia była uwięziona. A z czasem, kiedy okrutny Mak zbierał sobie coraz więcej pięknych dziewcząt do prowadzenia rezydencji i innych rzeczy, postanowił wybrać sobie jedną z nich na żonę. Mak był wdowcem. Bo doprowadził swoją byłą małżonkę - niebożczkę do popełnienia samobójstwa, oczywiście. Więc bez żony zaczynał czuć się dziwnie. I nieszczęśliwy traf wyboru Maka trafił na Kornelię. Kornelię Luizę Flet. I jeśli zapamiętacie jeszcze coś, czym jest to, że przed pięciu laty Korne była szczęśliwie zakochana na śmierć i życie w Hubercie Wronkowskim, wszystko będzie dla Was jasne jak słońce.
I wted, kiedy miłość Huberta i Kornelii kwitła, zjawił się złowrogi Grzegorz... I dalsze losy już mniejwięcej znacie. Skupmy się teraz jednak na tym, co działo się ostatnio z Kornelią. To było tak...



- Kornelio - ryknął Grzegorz - Pojutrze ślub. Masz być przygotowana i już. Natychmiast masz iść mierzyć suknię ślubną.
- Nie, nie wyjdę za ciebie. Mówiłam ci to już. Mimo, że minęło pięć lat, moje serce należy nadal do Huberta.
- Ten dureń Wronkowski?! Phi! Niedobrze mi się robi, jak o nim mówisz. Umówmy się tak- jeszcze raz wspomnisz o nim, a postaramy się znaleźć go.
- Naprawdę! Przywieziecie go tu!
- Tak... ale martwego. ZROZUMIANE?!
Kornelia rozpłakała się.
"Muszę uciekać! Muszę! On jest potworem!" - pomyślała.
I tego samego dnia po obiedzie, oświadczając służbie, że idzie na spacer po ogrodach, uciekła.
Biegła przed siebie, byle gdzie. Chciała być chociaż na chwilę zdala od tego tyrana Maka, lecz nie wiedziała, gdzie się schować. Gdzie choć na parę dni ukryć się przed Grzegorzem. U Huberta? - to byłoby dla niego zbyt proste. U swojej najlepszej przyjaciółki - Marty. Tak, to chyba była najsensowniejsza myśl, jaka w tej chwili przyszła jej do głowy. W te, czy we wte i tak musiała zobaczyć Huberta i porozmawiać z nim, chociaż przez sekundę. Ale nie tego dnia.To było już dla niej na dziś za wiele wrażeń.
Kornelia była już blisko domu Marty. Była cała we łzach.



"Din! Don!" - zadzwonił donośny dzwonek do drzwi. Otworzyła je Marta. Była ona równie w szoku jak i Kornelia. Z trudem wydobyła z siebie słowa:
- K... k... Kornelia? - krzyknęła - Tyle lat!
I obie rzuciły się sobie na szyję.
- Tak... tak... dokładnie pięć... - odpowiedziała Korne przez łzy zarówno szczęścia, jak i rozpaczy - Grzegorz nie dopuszczał mnie do nikogo... byłam odcięta od świata...
Przyjaciółki weszły do domu. Zszokowane próbowały opanować swoje pozytywne emocje.



Było za mało czasu, a zbyt wiele słów, aby opowiedzieć sobie nawzajem te lata. Kornelia najpierw zadała zasadnicze pytanie: "Mogę u Ciebie zanocować?", na co spodziewając się już tego, uzyskała odpowiedź: "Pewnie!".
Marta opowiedziała o swoim życiu zaledwie w parę minut. O tym, ilu przez te lata miała chłopaków, gdzie żyła, co robiła...
Wtedy Korne zapytała o Huberta:
- Hubert ma kogoś?
- Nie... - powiedziała szybko i chcąc zmieniąc temat, Marta była nieszczera - Tęskni za tobą...
- Pójdę jutro do niego.
- Jeśli chcesz...
Kornelia zamarzyła się. O tej przyszłości, jaka może ją czekać z Hubertem, jak nadrobi te lata... Ale czemu Marta była taka dziwna? Kłamała?

CDN.
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 24.11.2004, 17:42   #2
Madison
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek 2:
"Zdrada"



Po rozmowie z Martą Kornelia udała się na spacer do parku. Dziwnym trafem natknęła tam na Huberta. Od razu rzuciła mu się w ramiona.
- God! - krzyknął zdezorientowany Hubert - Kornelia! To ty? Na pewno ty?
- Tak! To ja kochanie!- Kornelia gorąco pocałowała ukochanego.
W tym samym momencie przestała już myśleć o nieszczerości Marty. Myślała tylko o nim. To było dla niej teraz najważniejsze.
- Kochanie! Jak ja tęskniłam! - mówiła Kornelia przez łzy szczęścia.



- Powiedz mi, Korne, jak to się stało!? Uciekłaś? Wypuścił cię?
- Uciekłam...
- On cię złapie! Znajdzie cię...
- Ale ja już tak dalej nie mogłam... on mną rządził! Byłam jak niewolnica!
- Wiem... God... to tyle lat...
- Pięć lat...
- Myślałem, że już nigdy się nie znajdę, Korne!
- Ale już tu jestem i chodźby nie wiem co, będę przy tobie! I co by mi Mak nie zrobił, zostanę już tu! Chodźby mnie zabił...
- Nie mów tak...
- On chciał zabić...
- Ciebie! Ja już wolę oddać swoje życie za ciebie!
- Nie... jak mnie znajdzie to zabije nas oboje. Nie może wiedzieć, że jesteśmy razem. Będę się ukrywać u Marty. Nie możemy razem mieszkać.
"I bardzo dobrze" - pomyślał Hubert.
- Mi to niezależy... - odparł.
Zaczęło się ściemniać. Sygnał komórki Kornelii zadzwonił jej w kieszeni. To był SMS:
"Korne, wracaj na kolacje, jesli chcesz zjesc ciepla. Marta".
- Ojej... Hubi... - wykrztusiła Korne.
- Tak?
- Muszę wracać do domu. Na kolację. Jutro mogę przyjść do ciebie?
- Jasne! Albo może umówmy się tutaj, o dwunastej. Może być?
- Jasne!
Kornelia i Hubert oddalili się w kierunku swoich domów. Kornelia idąc do domu Marty postanowiła zerknąć do starego domu Hubiego. Zapomniała zapytać, czy mieszka w tym samym miejscu. Stanęła pod oknem.



Był tam Hubert. Przytulony był do pewnej pięknej brunetki. Czy a więc Marta to wiedziała? Czy to nowa partnerka Huberta? Kornelia jeszcze nigdy nie była taka zła. Płacząc ruszyła w kierunku domu Marty.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 25.11.2004, 10:42   #3
Madison
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek 3
"Ciemna strona Huberta"



Hubert zauważył rozpłakaną Kornelię biegnącą przed siebie. Jakby zdrętwiał.
- O co chodzi, Hubert? - zapytała brunetka.
- Yy... Nic, nic... nie przejmuj się, Iwona. - odparł zdenerwowany Hubert.
Przez myśl przeszedł mu w pierwszej chwili pomysł, aby biec za Kornelią i wytłumaczyć jej wszystko po kolei. Jednak co wtedy powiedziałby Iwonie, która była jego obecną partnerką? Jednym słowem miał mętlik w głowie zarówno Hubert, jak i Kornelia.
- Pomasuję ci plecy - może poczujesz się lepiej. - zaproponowała Iwona, podczas kiedy Hubert nadal patrzył przez okno.
I Iwona zaczęła mieć podejrzenia, czemu Hubert zdenerwował się z powodu jakiejś pięknej dziewczyny stojącej pod oknem, która zaraz rozpłakała się i uciekła. Nastała złowroga atmosfera.
Hubert potem położył się na kanapie i chciał zasnąć. Jednak myśl ta nie dawała mu spokoju. Był pewien, że Kornelia nie przyjdzie jutro na umówione spotkanie. Chciał iść do Marty (znaczy do domu Marty, a do Kornelii) i porozmawiać z nią szczerze - wytłumaczyć jej wszystko od podstaw. Ale teraz? Jak zapadł już prawie całkowity zmrok? Nie, nie... Zaczeka do rana. Tak będzie najlepiej.

*

Zgodnie z postanowieniem nad ranem Hubert udał się do Kornelii. Drzwi do domu otworzyła Marta.
- Cześć - powiedział nieśmiało Hubert.
- Cześć - odparła surowo Marta. - Czemu nie powiedziałeś jej wszystkiego od razu? Tylko robisz z tego jakieś tajemnice - Marta ściszyła ton - Kornelia nie chce się z Tobą widzieć. Przykro mi : płać za swoje błędy.
- Proszę daj mi z nią porozmawiać. - poprosił błagalnie. - Wytłumaczę jej wszystko i będzie dobrze. Chyba nie chcesz, aby się zaryczała na śmierć, no nie?
- Dobra... Idź do Parku Północnego. Tam na ławce koło topoli. Powiem, że ktoś tam na nią czeka.
- Dobrze.



Hubert czekał już tam na Kornelię. Ona gdy przyszła tam i zobaczyła siedzącego na ławce Huberta, zastanawiała się przez chwilę, czy odejść, czy podjąć z ukochanym rozmowę.
- Korne... - odparł szeptem Hubert - Usiądź. Wytłumaczę ci wszystko.
- Kim ona była? - zapytała gniewnie Kornelia - Kim?!
- To jest Iwona... moja... moja...
- WYKRZTUŚ TO Z SIEBIE!
- moja.... żona.
Kornelia rozpłakała się na nowo.
- Dobra, dobra, nie płacz. Nie było cię już aż pięć lat i poukładałem sobie życie na nowo... myślałem, że już nie wrócisz...
- Ale się pomyliłeś...
Kornelia zamilkła na chwilę, a potem odparła:
- Przepraszam, nie powinnam być taka... sama myślałam, że już nie uda mi się uciec. Przepraszam. A więc nie będę już się mieszała do twojego życia...
- Co ty mówisz! Wiesz przecież, że jesteś moją wielką miłością!
- A więc nie kochasz Iwony? A może nas obie?
Hubert milczał.
- Uspokój się. Wszystko będzie dobrze. Ale nie rezygnujmy z tego uczucia, które pomiędzy nami było, ok?
- Ok...
Para przytuliła się.
- A może wstąpisz na herbatę do mnie? Iwony teraz nie ma. Co? - zagadną Hubert.
- Dobrze...
Kiedy Hubert i Kornelia wypili herbatę, przytulili się do siebie. Wtedy do domu weszła Iwona z paroletnią dziewczynką.



- Hubert przecież mówiłam, że masz odebrać Kasię... - Iwona zamilkła.
- Mamo? Kto to ta pani? - zapytała dziewczynka.
Obie wyszły trzaskając drzwiami.
- "Mamo?" - zapytała Kornelia litościwym tonem głosu.
- Zapomniałem ci powiedzieć, że...
- Ty już wszystko zapomniałeś! O naszej miłości też zapomniałeś! Nie chcę cię już więcej widzieć! I nie próbuj się do mnie więcej odzywać!



Rozzłoszczona Kornelia wyszła z domu Huberta. Pod drzwiami stał Grzegorz Mak.

CDN.

Ostatnio edytowane przez Madison : 25.11.2004 - 10:44
  Odpowiedź z Cytatem
stare 28.11.2004, 10:36   #4
Madison
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek 4
"U potwora"


Mak spokojnie podszedł do Kornelii.
- No, no, no... zguba się znalazła... - powiedział.
- Może i się znalazła, ale ja nie zamierzam nigdzie iść!
- A czy ktoś ci mówił, że gdziekolwiek musisz iść? Myślę, że dostatecznie długo mieszkałaś w mojej rezydencji i wiesz w jakim punkcie miasta ona leży. I wierz mi, nie będziemy tam iść pieszo. Pojedziemy autem - złowrogi miliarder szarpnął Kornelię za ramię i roześmiał się głośno. W tym samym momencie pod dom Huberta przyjechał czarny długi samochód, z którego wysiedli trzej zamaskowani mężczyźni. "Władowali" do środka Kornelię. Później do auta wsiadł Mak.
Jechali tak i jechali aż przyjechali...
Pod rezydencją ci sami mężczyźni wyciągnęli Korne z samochodu i związali jej ręce grubym sznurem.
- Patrzcie ludzie... to już wielki pan Mak nie ma pieniędzy na pożądne kajdanki? Phi! - powiedziała głośno Kornelia kiedy Mak wysiadł z samochodu.
- He he! - roześmiał się żałośnie - To nie dla tych takie luksusy, co ode mnie uciekają, słonko.
Zamaskowani szarpnęli Kornelię i zaprowadzili do pewnego pomieszczenia. Było puste. Wisiały na ścianie tylko czarnobiałe obrazki, a na środku stała klatka. Z tylko małym, starym stoliczkiem.



Faceci wrzucili do środka Kornelię.
- Nie! - krzyczała - Nie, proszę, nie!
Mężczyźni odeszli. Kornelia siadła na stoliczku. Jednak nie była zrozpaczona, jak to myślał Mak. Nie była również szczęśliwa. Pragnęła tylko, byle nie stało się jej tu nic złego. Była teraz gotowa nawet wyjść za tego potwora.
Po chwili przyszedł Mak z jakąś Murzynką. Przynieśli jedzenie.
- No, słonko. Proszę o to jedzenie. Moja nażeczona ma dla ciebie schabowego, a ja owoce morza. Może być? - powiedział ironicznie Grzegorz Mak.
- Co to jest? - zapytała Kornelia.
- Mówiłem ci już. Może zaprowadzić cię do laryngologa? - wybuchł śmiechem.
- To żółty ser i sałata - wtrąciła Murzynka.
- Marzena... - zaczął.
Murzynka mrugnęła okiem do Kornelii.
Mak odszedł i rzucił "danie na stolik"
- A coś do picia?- zapytała Kornelia.
Marzena wyciągnęła z kieszeni puszkę koli.
- Masz tak w tajemnicy. Nie mów nikomu. Pomogę ci uciec. - Marzena podała puszkę Kornelii i ponownie puściła jej oko.
Kornelia poczuła się pewniej, że nie wyjdzie za Maka. Nie do końca jednak, bo nie wiedziała, czy Grzegorz nie przeszedł na islam.



Przyszedł jeden z zamaskowanych mężczyzn.
- Za godzinę egzekucja.
Poszedł.
"Jaka egzekucja? Chcą mnie zabić?" - myślała Kornelia. Czy ta nażeczona przyjdzie jej pomóc, czy też blefowała aby pomóc Makowi?
Nie mogła tego sprawdzić. Sama musiała uciekać, lecz nie wiedziała gdzie i jak. Sprawdzała wszystkie barierki i... jedna była wyłamana. Kornelia odchyliła ją z całej siły i... wyszła. Ale gdzie miała uciec?



- Marzena... Ale fajnie wyszedł ten żart z tą egzekucją... - roześmiał się Mak w innym pokoju. Stała tam jeszcze służąca.
- Jaka egzekucja? Co? - zapytała Murzynka Marzena.
- Się wystraszyła... bidota... - znów wybuchł ironicznym śmiechem. - I tak się wystraszy jak się dowie, że umrze z pragnienia! Taka kara bardziej mi się podoba.
Służąca zerwała się. Widziała wcześniej, jak Kornelia ucieka z rezydencji. Pomyślała, że musi jej pomóc.
Poszła do ogrodu, tam gdzie widziała ją wcześniej.



Była przerażona. Ujrzała...

Co ujrzała służąca, dowiecie się w następnym odcinku.

CDN.

(sorki, że tak byle jak napisane, ale się śpieszyłam... )
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 11:50.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023