Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 18.11.2011, 13:15   #11
Caesum
Administrator
 
Avatar Caesum
 
Zarejestrowany: 26.05.2005
Skąd: Warszawa
Wiek: 29
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,474
Reputacja: 73
Domyślnie Odp: Alice Waters


Alice, rozumiesz co mówię? Twoja firma samochodowa właśnie przestała istnieć, a jedyne co po niej zostało, to długi tak wysokie, że twój portfel, choć wypełniony po brzegi pieniędzmi, nie spłaci ich od ręki. Słuchasz mnie? Czy teraz rozumiesz, dlaczego musisz się wyprowadzić? Sam twój majątek ci nie pomoże, jednak twoja posiadłość jest na tyle wartościowa, że zostaniesz zmuszona do jej opuszczenia. Środki do życia? Nie martw się, masz jeszcze niemałą sumkę na koncie. Dom? Alice, przecież sama dobrze wiesz, że Ravenhill Manor to nie jedyny twój dom, w końcu nie zawsze mieszkałaś z wujostwem, prawda?

--------------------------------------

Odcinek 2


Ciemnowłosa dziewczynka o porcelanowej cerze poprawiła czepek i wspięła się po barierce, jednocześnie przeczesując wzrokiem stalowego giganta, dryfującego spokojnie w porcie Southampton. Po chwili jej twarz rozpromieniała, a ona krzyknęła:
- Spójrz, tam są!
We wskazane miejsce spojrzała średniego wieku kobieta o zielonych oczach i blond włosach, upiętych w niepozorny kok. Strzepnęła kurz ze swej prostej, szarej sukni, po czym odwróciła się do dziewczynki.
- Ma panienka rację, może im pomachamy? W końcu nie zobaczy ich panienka przez jakiś czas.
Nie musiała jej namawiać, dziewczyna jak oszalała zaczęła machać, prawie że spadając z barierki, której jeszcze chwilę temu tak kurczowo się trzymała.
- Niech panienka z tego zejdzie, bo jeszcze zrobi sobie krzywdę. – Poradziła jej niania, na co ta zareagowała machnięciem ręki.
- Nie przejmuj się tak. Nie spadnę, mam już przecież dwanaście lat. – Dziewczyna otworzyła usta, by dodać coś jeszcze, jednak w tym samym momencie usłyszała długi, donośny ryk syren statku.
- Och nie, już odpływają! – Krzyknęła, wiercąc się niespokojnie na barierce.
- Niech się panienka nie martwi, niedługo wrócą. Teraz jedyne co musimy robić, to pomachać i cierpliwie czekać w domu.
- Wiem, nie musisz mi tego mówić. – Odpowiedziała, coraz bardziej zachmurzona na twarzy, dalej jednak machając. Zmieniła rękę, by poprzednia mogła odpocząć. – Mam tylko nadzieję, że nic im się nie stanie.
- Z pewnością dopłyną. Nawet Bóg nie zatopi Titanica.
--------------------------------------


Przy skromnych schodkach, oświetlonych słabym blaskiem księżyca zatrzymał się samochód Lincoln Phateon, z którego wynurzyła się zgrabna sylwetka młodej, ciemnowłosej kobiety o cerze porcelanowej lalki. Dziewczyna spojrzała z czystą odrazą na zniszczone stopnie, tak doskonale jej znane, po czym niechętnie poczęła wspinać się po nich w górę.
A więc, pomyślała, Nie mam już domu, pracy, większości majątku a z pewnością straciłam na godności. Kto by pomyślał, że w ciągu tak krótkiej chwili tyle ważnych mi rzeczy zostanie mi odebranych? I co teraz? Wspinam się po tych schodach, których z chęcią wolałabym uniknąć. Życie potrafi być naprawdę okrutne.
Zatrzymała się przy prostej, metalowej furtce w wysokim żywopłocie. Popchnęła ją i znalazła się w obrośniętym zewsząd kwieciem ogrodzie, od czasu do czasu zasłoniętego przed słońcem konarami dębu, wyglądającego zza dwupiętrowego domu w stylu Tudorów. Był to średnich rozmiarów budynek o prostej, lecz przyjemnej dla oka budowie, w którego oknach dojrzeć można było różnej maści zasłony, począwszy od ciemnozielonych a zakończywszy na jej ulubionych, bordowych ze złotymi wstawkami. Alice podeszła do drzwi z ciemnobrązowego drewna, wyjęła z kieszeni plik kluczy, z których wybrała jeden i odblokowała zamek. Weszła do jasno oświetlonej kuchni urządzonej w wiejskim stylu. Stary, czarny piec żeliwny stał w centrum pomieszczenia, otoczony drewnianymi blatami oraz oszkloną szafą na produkty spożywcze. Naprzeciw, pod oknem średniej wielkości stół zastawiony był sześcioma krzesłami, których nogi wbijały się w stary, bordowy dywan, niechlujnie rzucony na kamienną posadzkę.


Przy umywalce mozolnie zmywała naczynia starsza kobieta, która, całkowicie zaabsorbowana zajęciem, zupełnie nie zwróciła uwagi na dziewczynę. Jej siwe włosy upięte były w mały koczek, prosta, czarna sukienka okrywała jej ciało, które choć nie grzeszyło młodością, wciąż trzymało się całkiem nieźle. Alice podniosła brew, może to i lepiej, nie mam teraz ochoty na głupie pogaduszki, po czym poszła w stronę drzwi na korytarz.
- Alice Waters – Dziewczyna zatrzymała się. – Jak zwykle uciekasz gdy tylko widzisz okazję.
Alice odwróciła się, by ogarnąć wzrokiem staruszkę, która w tej chwili patrzyła na nią z surowym wyrazem twarzy. Uśmiechnęła się złośliwie.
- Widzę, że się na dobre zadomowiłaś, Hyacinth.
Hyacinth westchnęła ciężko.
--------------------------------------
Nic się nie zmieniłaś, Alice. Dalej jesteś oziębła i zarozumiała. Miałam nadzieję, że może choć trochę poprawi ci się humor w Ravenhill Manor, na nieznanym terenie. Widać głupia byłam tak sądząc, chyba jedynie ci to zaszkodziło. Biedaczka, pewnie dalej winisz rodziców za ten wysyp sukcesów, który spadł z martwych ciał rodziców prosto na twoje barki. W sumie się nie dziwię, dostałaś wszystko na miejscu, bez wysiłku, a znając twój charakter pewnie było to najgorsze, co mogło cię spotkać. Dziwne jednak, że dalej chodzisz załamana, chociaż straciłaś praktycznie wszystko, co doprowadziło cię do takiego stanu.
Oj Alice, strasznie cię to rozpieściło.


--------------------------------------


- Jak na dobrą gospodyni przystało. – Odgryzła się, zakładając ręce na piersi. – No, moja droga, nie przywitasz się ze swoją nianią?
- Nie jesteś moją nianią od paru dobrych lat, sama o tym wiesz.
- Nie spłaciłam jeszcze długu wdzięczności poprzednim Watersom, tak więc moja praca wciąż jest aktualna.
- Ależ nianiu. – Powiedziała zgryźliwie. – Przecież jestem już dorosła, nie potrzebuję opieki.
Niania uśmiechnęła się tryumfalnie.
- Doprawdy? A jak tam twoja firma? Podobno całkowicie podbiła rynek samochodowy.
- Wygrałaś. – Powiedziała Alice ze zrezygnowaniem, po czym usiadła przy stole. – Czemu mnie dręczysz? Bardzo dobrze wiem, że moja firma upadła.
Hyacinth postawiła na ogniu czajnik, zaś na stole rozłożyła serwis do kawy oraz talerz z ciastkami. Wzięła czajnik i zaczęła wlewać wodę do filiżanek. Po pomieszczeniu rozniósł się zapach parzonej kawy. Usiadła, wsypała cukier i zamieszała. Napiła się.
- No, to co masz zamiar teraz zrobić?
Alice skwasiła się jeszcze bardziej.
- Nie mam pojęcia. Zanim mogłam spróbować czegoś po swojemu, zrzucono na mnie obowiązek prowadzenia tej głupiej firmy.
- A więc sama widzisz, że teraz jest idealny moment, by zacząć od nowa. Nie zostałaś bez grosza, a więc nie potrzebujesz sponsora. Jedyne, czego ci teraz brakuje, to pomysłu.
- Właśnie na tym polega problem! Nie wiem zupełnie, czego bym teraz chciała. Nie mam żadnego, nawet najmniejszego pomysłu.
Hyacinth przewróciła oczami.
- Alice, nawet się nie starasz.
- A jak mam się starać? Nie zapominaj nianiu, że właśnie straciłam dom, pracę oraz połowę majątku, nie jestem w nastroju na szalone pomysły.
- Szalone? Alice, to konieczność! Z takim mieszkaniem, z twoim stylem życia szybko zabraknie ci pieniędzy. Lepiej wykorzystaj je, by się zabezpieczyć na przyszłość.
Alice położyła pustą filiżankę, po czym wstała i powiedziała:
- No dobrze. Dziękuję za dobre rady, nianiu, ale naprawdę, nie musisz się tak o mnie martwić. Jestem dorosła, poradzę sobie sama.
Hyacinth westchnęła, a gdy dziewczyna już wychodziła na korytarz, rzuciła:
- Przy telefonie są listy do ciebie!
Alice wyraźnie się zdziwiła, Listy? Tutaj?
- Od kogo? – Spytała, przybierając postawę mówiącą, że zupełnie ją to nie interesuje.
- Jeden jest od pani Tuckfield, jest też jakiś od lorda Williamsa.
Lord Williams? A czego by on chciał? Moja i jego rodzina nie utrzymują ze sobą kontaktu już od bardzo dawna. Alice skrzywiła się. Ciekawe dlaczego?
Dziewczyna wyszła z kuchni do ciemnego, szarego korytarza. Przy drzwiach wyjściowych stał biały wieszak na ubrania, zaś po drugiej stronie umieszczony był mały stolik z ciemnego drewna. Naprzeciw drzwi, we wnęce obok zabudowanych schodów stał prosty stolik, na którym znajdował się biały telefon oraz listy, o których wspominała niania. Alice podniosła i otworzyła jeden z listów, którego adresatem był niejaki Williams, po czym przeczytała jego zawartość.
- Zaproszenie na bal? Doprawdy, mniej odpowiedniego momentu nie mógł już znaleźć.
Dziewczyna odwróciła się z zamiarem wyrzucenia listu, jednak po chwili zmieniła zdanie. Zamiast tego wzięła również drugi, po czym wsadziła oba do torebki. Następnie skierowała swe kroki ku schodom, po których wspięła się na piętro, by otworzyć jedne z kilku drzwi i wejść do skąpanej w srebrnej poświacie sypialni.


Czerwona tapeta w niektórych miejscach dyskretnie zaczęła już odpadać. Na środku pokoju stało duże, dwuosobowe łoże, po którego lewicy stały kolejno stolik nocny z lampką, wielka sofa, pod którą leżał okrągły, czerwony dywan oraz niepozorny stojak z roślinką. Przed wejściem do pokoju, dosunięta do okna była wiktoriańska komoda z jasnego drewna.
Ciasno tu, pomyślała Alice, kiedy ostatnim razem tu byłam wydawał się większy.
Podeszła do okna i spojrzała w pełny księżyc, wiszący leniwie nad ziemią.
Bal?
Wyjęła z torby list i jeszcze raz go przeczytała. Powoli na jej ustach zagościł lekki uśmieszek.

--------------------------------------

No, to drugi odcinek wreszcie gotowy. Oczywiście przepraszam, jeśli nie zauważyłem jakiś błędów, przy czym usilnie proszę, żebyście mi je wytknęli.

Ostatnio edytowane przez Caesum : 02.07.2017 - 16:08
Caesum jest online   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 15:15.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023