Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > Opowiadamy jak sobie gramy
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 27.05.2012, 18:21   #11
Kicaj
 
Avatar Kicaj
 
Zarejestrowany: 09.01.2012
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta
Postów: 573
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Lander 11

Minęło trochę czasu od ostatnich wydarzeń i w domu zapanował względny spokój. Sutton tylko czasem pożerała klocki.


Mikstury Alby przynosiły efekt i powoli jej chłopięca fryzura stawała się bardziej dziewczęca. Daleko jej było do długiego, grubego warkocza, którego miała wcześniej, ale i tak była dość zadowolona z nowej fryzury.


Rodzice wyjechali na doroczną konferencje chirurgów. Gibon wpadł na pomysł aby urządzili niewielką imprezę. Alba nie była zbyt optymistycznie nastawiona do tego pomysłu, ale Gibon przekonał ją zapewniając, iż w razie czego weźmie całą winę na siebie. W takim razie przygotowanie szły pełną parą. Zapowiadała się mocno zakrapiana noc. Alba miksowała drinki.



Jednego nawet spróbowała, ot tak, na rozluźnienie.


To był jej pierwszy kontakt z alkoholem i nie do końca przypadł jej do gustu.


Pierwsi przybyli Malcolm z Everdean'em. Gibon odebrał pizze od dostawcy.


No i zaczęła się zabawa. Włączona muzykę i młodzież zaczęła tańczyć.


Malcolm nie był w zbyt dobrym nastroju i ciągle się o coś czepiał Gibona. Alkohol, który wypił raczej nie pomógł. Wybuchła między nimi nawet drobna sprzeczka.


Która przerodziła się w większą kłótnie. Gibon starał się go uspokoić. Ten wściekły udał się do kuchni.


Tam doszli do porozumienia. Malcolm twierdząc, że nie wie co go opętało, przeprosił. Poszli więc tańczyć razem z resztą.


Impreza trwała na całego.




Po kilku piwach nawet Everdean się rozluźnił i zatańczył z Gibonem, który gdzieś zgubił swego dotychczasowego partnera.


A dokładniej mówiąc o mało co nie zwymiotował na koleżankę.


Wszyscy dosyć sporo pili, nawet Alba.


Po kilku godzinach niektórzy zaliczyli "zgona".


Jedni usypiali na stojąco.


Inni wymiotowali.


Alba z Everdean'em zaszyli się w kuchni i pili na wyścigi. Dziewczyna miała zadziwiająco mocną głowę.



Już będąc całkowicie pijani, rozpoczęli zabawę pt. Prawda czy wyzwanie. Alba jako pierwsza wybrała wyzwanie.
-Dobra, ale gramy na serio. Żadnych wykrętów -powiedział Ever.


-Twoim pierwszym wyzwaniem będzie pocałunek. Masz pocałować mnie- zachichotał.
-To ma być wyzwanie?-odrzekła dziewczyna i przystąpiła do czynu.


-Teraz moja kolej. Skoro jesteśmy przy buziakach... ale żeby nie było łatwo... tam jest Gibon, jego pocałuj!-powiedziała śmiejąc się w głos. -Chyba, że tchórzysz?


-Żartujesz, prawda? Aż tak pijany nie jestem-odrzekł Ever.
-Jesteś jesteś! Cykor Cie złapał i tyle. W ogóle nie umiesz się bawić.
-Jezu, no dobra.-I poszedł szukać Gibona.


Ten bawił się najlepsze ignorując nadętego Malcolma. Ever do niego podszedł i wytłumaczył o co chodzi. Obaj byli mocno pijani.


Na oczach Alby, żeby nie było, że oszukują, pocałowali się.


Niestety widział to i Malcolm.


Który nieźle się z tego powodu wkurzył. Rozdzielił parę i zaczął wydzierać się na Gibona.
-Co Ty do cholery wyrabiasz-zaczął.
-Cały wieczór się mnie czepiasz. Wiesz co? Powinieneś mi ufać i nie robić mi awantury za każdym razem kiedy uznasz to za stosowne. Koniec z nami.-Wydarł się wściekły Gibon.


Malcolm próbował jeszcze wygarnąć Everdean'owi ale ten wziął go na stronę i delikatnie acz stanowczo kazał się odczepić i wyjść z domu.


Pokazał przy tym kły, więc chłopak wiedząc, że ten nie żartuje wyszedł z imprezy. Malcolm wrócił do salonu gdzie Alba śmiała się w głos i klaskała mu.
-Jeej, myślałam, że stchórzysz! Jestem z Ciebie taka "dumna"-powiedziała z ironią.
Przyjęcie trwało do bladego świtu. Nawet Gibon znalazł się na podłodze kompletnie pijany.


A Ever przez długi czas odchorowywał wypity alkohol.

C.D.N.

W ramach 11 odcinka BONUS:

Diabełki Gibona
__________________
reality bites

Ostatnio edytowane przez Kicaj : 15.06.2012 - 22:20
Kicaj jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 28.05.2012, 20:19   #12
Kicaj
 
Avatar Kicaj
 
Zarejestrowany: 09.01.2012
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta
Postów: 573
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Lander w bonusie

Urodziny Sutton.



Sutton jako dziecko.


Pamela co noc czytała jej do snu.


C.D.N. Tyle, że nie wiem kiedy bo sesja nadchodzi

Wszelkich zirytowanych moją pstrokatą kuchnią informuję, iż wystrój został zmieniony, nawet mnie już denerwował
__________________
reality bites

Ostatnio edytowane przez Kicaj : 05.06.2012 - 20:18
Kicaj jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 01.06.2012, 21:09   #13
Kicaj
 
Avatar Kicaj
 
Zarejestrowany: 09.01.2012
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta
Postów: 573
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Lander 12

Rodzice Alby wrócili z konferencji. Dowiedzieli się od sąsiadów, iż młodzież urządziła huczną imprezę. Dexter rozmówił się z córką.
-Parę dni nas nie ma a Ty znowu swoje. Obiecałaś mi coś, pamiętasz? Miałaś być bardziej odpowiedzialna!-powiedział zdenerwowany.


W tym samym czasie Pamela rozmawiała z Gibonem.
-Co to ma wszystko znaczyć, młody człowieku? Jak mogliście zachować się tak nieodpowiedzialnie? Dzwoniła do mnie Eva Everdeen. Jej syn do tej pory ma zatrucie pokarmowe. Masz coś na swoje usprawiedliwienie?
Gibon przybrał błagalną pozę.
-Przepraszam! To wszystko moja wina. Alba nie miała z tym nic wspólnego. Chcieliśmy tylko małego spotkania w gronie znajomych i przyszła masa osób. Nie wiem nawet kiedy Ci wszyscy ludzie zaczęli pić, Ever razem z nimi....-Kłamał jak z nut chłopak.


-Proszę, proszę wybaczcie mi. To już się więcej nie powtórzy -ciągnął.
-Ehh.. co ja mam z Tobą zrobić?-odrzekła już łagodniej Pamela.-Nie potrafię się na ciebie gniewać, ale kara Cię nie ominie. -zagroziła.


Gibon dostał szlaban na komputer, telefon i wszystko co elektroniczne. Musiał też poprawić średnią ocen. Nie był zbyt ucieszony tym faktem.


Albie dzięki Gibonowi zmniejszono wymiar kary. Nie mogli jej zabronić wychodzić, gdyż musiała widywać się z Everdean'em. Umowa z wampirami była jasna. Dexter natomiast zabrał jej kieszonkowe oraz kazał znaleźć pracę. Miała przez to stać się bardziej odpowiedzialna.


Pamela wymusiła z Alby relacje z imprezy. Z ulgą przyjęła wiadomość iż dzieciaki są parą. Przez chwilę plotkowały ze sobą jak za dawnych czasów.


Dni mijały. Sutton wyrosła z wieku niemowlęcego. Dexter znalazł nową pracę. (nie pamiętam w sumie jaką). Przed pierwszym dniem ze zdenerwowania rozbolał go brzuch.


Młodzież często wychodziła do klubów. Obowiązywała ich oczywiście godziny policyjna, ale to i tak było zbyt wiele jak na wagę ich przewinień.


Gibon z czasem zaczął czuć się jak piąte koło u wozu. Od zerwania z Malcolmem był sam.


Nie mógł już patrzeć na obściskujących się zakochanych.


Wzdychał samotnie w kącie. Czuł... zazdrość? Tak, to chyba była zazdrość. Ciężko mu było z tymi myślami.


Niespodziewanie na długi weekend przyjechała Kleo.


Gibon ogromnie się ucieszył na jej widok. Długo się nie widzieli.


Pamela była w szoku. Dziewczyna przyjechała bez uprzedzenia. Przecież często powtarzała przez telefon, że przyjedzie dopiero na wakacje. Alba też cieszyła się na widok dawnej przyjaciółki.


Po słowach powitania, rozmowa zaczęła toczyć się tylko między Pamelą a Kleo. Blondynka starała się włączyć do pogawędki. Bezskutecznie. Tamte dwie miały swój świat.


Wykluczona i zirytowana, poddała się. "Znowu się zaczyna. Wspaniała, wzorowa Kleo wróciła i cały świat będzie toczył się wokół niej"- pomyślała rozgoryczona i wyszła.


Do salonu wbiegła Sutton. Kleo nie mogła uwierzyć, że mała tak wyrosła. Tuliły się mocna przez dłuższy czas.


Group hug


Nazajutrz Pamela pod wpływem euforii kupiła spóźniony prezent dla Sutton. Mały szczeniaczek wydał jej się odpowiedni.


Okazał się jednak niezbyt trafionym pomysłem. Ciągle szczekał. Gdy dziewczynka próbowała go pogłaskać wściekle warczał.


Opiekę nad nim przejęła Alba. Była zachwycona zwierzakiem. Nazwała go Dolar.


Często biegała z nim po całym mieszkaniu. Psina uwielbiała się z nią bawić.


Zabawę, wchodząc do kuchni, przerwał Gibon.
-Chciałem położyć się spać, a wy tak hałasujecie.-powiedział.


-Nie rób się już taki drażliwy. -odpowiedziała dziewczyna łagodnie. -Czym jesteś taki zmęczony, co? Ostatnio w ogóle ze mną nie wychodzisz. Czy Ever znów Ci coś nagadał?-dodała zaniepokojona.
-Nie, nie. Po prostu nie mam czasu. Kleo i takie tam. -odparł wymijająco.
-Taa... Kleo... Będę już cicho, możesz iść spać. -rzekła sucho blondynka.


Przyjazd Kleo nie był jednak spowodowany tęsknotą za rodziną. W internacie poznała pewnego chłopaka.

...
Okazało się, że Parker mieszkał w tym samym mieście. Mieli ze sobą wiele wspólnego. Często spędzali ze sobą czas pomiędzy zajęciami i razem uczyli się w bibliotece.
Raz, kiedy czekała na niego, w jego pokoju na komodzie zobaczyła zdjęcie z rodzicami. Ten widok ją zszokował.
"Jego ojciec jest łudząco podobny... Nie. To nie możliwe".-pomyślała. Nie dawało jej to jednak spokoju. Spytała więc go pewnego dnia o to zdjęcie.
-Kim jest ten człowiek na fotografii?-zapytała niewinnie.


-To mój ojczym.-odparł. -Od niedawna jest mężem mojej matki. W sumie świetny z niego gość. A o co chodzi? -spojrzał na nią podejrzliwie.
-Tak tylko pytam. -rzekła zmieszana i zmieniła temat.

....

Po przyjeździe, Kleo odwiedziła Parkera w jego domu.


Rozejrzała się po przedpokoju i ujrzała więcej zdjęć. Teraz już była pewna co do tożsamości mężczyzny. Nie było go jednak w domu. Po wyjściu dziewczyna postanowiła poczekać na niego na pobliskiej ławce.

C.D.N.
__________________
reality bites

Ostatnio edytowane przez Kicaj : 05.06.2012 - 20:18
Kicaj jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 02.06.2012, 16:49   #14
Kicaj
 
Avatar Kicaj
 
Zarejestrowany: 09.01.2012
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta
Postów: 573
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Lander 13

Po godzinie czekania Kleo ujrzała nadchodzącego zza rogu mężczyznę.
"To on". -pomyślała.
Wstała z ławki i stanęła naprzeciw nadchodzącego. O mało co nie dobił do niej. Mężczyzna już miał coś powiedzieć, ale przyjrzał się dziewczynie i stanął jak wryty.
-Kleo? -zapytał.


-Jezus Maria. Dziecko, co Ty tu... Jak... O mój Boże!-kontynuował nieskładnie.


-Aż dziw bierze, że mnie pamiętasz, "tatusiu". -odrzekła gniewnie dziewczyna. -Mieszkasz w tym samym mieście. Jak mogłeś nie odwiedzić mnie czy Gibon'a? A Sutton? Jak mogłeś nas zostawić kiedy potrzebowaliśmy Cię najbardziej?-ciągnęła wściekła.


-Córeczko...-zawahał się Emmet.
-Żadne córeczko! Minęło 6 lat! Żadnego telefonu, listu. Nic! Przez tyle lat! A co ja tu się dowiaduje. Nowa żonka, jej dzieciak. Skąd pomysł, że nadajesz się na ojczyma skoro nie potrafiłeś być ojcem?


-Proszę, daj mi wytłumaczyć.-powiedział.
-Nie chcę słyszeć Twoich kłamstw. Czekałam tu tylko po to, aby Ci powiedzieć, że jesteś nikim. Gdyby nie Lander'owie gnilibyśmy w jakimś domu dziecka. Pewnie by nas rozdzielili. Nie pomyślałeś o tym? Brzydzę się Tobą! -krzyczała wyprowadzona z równowagi dziewczyna.


Odwróciła się aby odejść ale ojciec ją powstrzymał mówiąc:
-Nie odzywaj się tak do mnie młoda panno. Możesz być wściekła ale nie daje Ci to prawa do obrażania mnie. Myślisz, że to był przypadek, że poznałaś Parker'a? Kto pomógł Ci się dostać do tej szkoły?


-O czym Ty mówisz?-zapytała łamiącym się głosem Kleo.


-Wiesz o co mi chodzi. Chciałem was odzyskać. Ale po śmierci Joelline nie mogłem się pozbierać. Piłem dzień i noc. Nie chciałem abyście mnie takiego widzieli. Dlatego dałem was pod opiekę Lander'om. Wiele lat minęło zanim stanąłem na nogi. To dzięki Imogen, mojej żonie, dziś jestem trzeźwy. -rzekł Emmet.


-To nic nie zmienia. Kłamiesz! Pozbyłeś się nas. Byliśmy Ci niepotrzebni. Nigdy nas nie kochałeś! -słychać było w jej słowach emocje. Pomimo walki ze łzami była bliska płaczu.


Emmet nie czekając dłużej podszedł do niej i mocno przytulił. Kleo oddała uścisk głośno szlochając.
-Kocham Cię skarbie. -wyszeptał.

C.D.N.
__________________
reality bites

Ostatnio edytowane przez Kicaj : 05.06.2012 - 20:12
Kicaj jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.06.2012, 16:04   #15
Kicaj
 
Avatar Kicaj
 
Zarejestrowany: 09.01.2012
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta
Postów: 573
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Lander 14

W środowe popołudnie Alba wróciła ze szkoły. Dziś nie musiała iść do pracy w Spa. Przed wejściem zobaczyła jak Dolar warczy na jakiegoś mężczyznę. Po chwili z domu wyszła Pamela, podniosła szczeniaka i podała człowiekowi. Albie kazała zaczekać w swoim pokoju.


Skołowana dziewczyna zastosowała się do zalecenia. Przez okno widziała jak odjeżdża samochód z psiakiem w środku.
"Co się dzieje?" -pomyślała.
Po chwili do sypialni weszła jej matka. Spojrzała córce w oczy i głęboko westchnęła.


-Przykro mi, ale musieliśmy go oddać -rzekła. -Warczał na wszystkich i nie dało się go uspokoić. Prawie ugryzł Sutton. Rozumiesz, że musiałam tak postąpić?- zapytała łagodnie.


Alba stała nieruchomo wpatrując się w przestrzeń. Narastał w niej gniew, a jednocześnie do oczu cisnęły się łzy. Po raz kolejny matka decydowała o wszystkim. Nie obchodził ją fakt, że Alba szczerze pokochała Dolara.


Chwilę stały w milczeniu. Nastolatka przyjęła obojętny wyraz twarzy maskując wzburzenie i beznamiętnie przyglądając się paznokciom burknęła:
-I co z tego? Przecież to nie moje zwierze. -Jej ton był pusty i pozbawiony emocji. -To Twój dom. Rób co uważasz za stosowne -dokończyła.


Pamela nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Była przygotowana na porządną kłótnie.
-Cieszę się, że rozumiesz. Chcę abyś wiedziała, że nie postąpiłabym tak gdyby nie było to konieczne -powiedziała z wyraźną ulgą. Zamyśliła się na moment i spróbowała zmienić temat -W przyszłym tygodniu masz urodziny. Gibon też niedługo stanie się dorosły. Może zorganizujemy wam z ojcem urodziny?


Alba jej nie słuchała. Wybąkała jakieś zbywające "Aha" i Pamela wyszła z pokoju.
Przed drzwiami omal nie zderzyła się z Gibon'em, który najwidoczniej podsłuchiwał całą rozmowę. Popatrzył tylko niewinnie i wszedł do Alby. Była wściekła. Po wcześniejszej masce obojętności nie pozostał nawet ślad.
-Czego? -wycedziła.


-Hej! Przychodzę w pokoju -uspokajał. -Idziemy z Kleo do klubu. Może przyłączysz się do nas marudo?


-W sumie. Przyda mi się trochę rozrywki. Zadzwonię po Everdean'a...


-A może pójdziemy tylko we trójkę? Cały czas się z nim szlajasz, choć raz pójdziemy razem -szybko wtrącił Gibon. -No nie daj się prosić. Raz dwa. Czekamy w salonie -powiedział nie pozostawiając Albie możliwości sprzeciwu.


W klubie całkiem nieźle się bawili.



Osowiała Alba po kilku głębszych rozluźniła się.


I zaczęła brzdąkać na stojącej nieopodal gitarze.


Gibon szalał na konsoli.


Natomiast Kleo zaszyła się w kącie i dyskutowała z kimś przez telefon.


Niespodziewanie w lokalu pojawił się Ever. Wręczył zaskoczonej Albie bukiet kwiatów.
-Co Ty tu robisz? -zapytała zaskoczona.
-Byłem u Ciebie w domu ale Twoi rodzicie powiedzieli, że wyszłaś. No to przyjechałem tutaj. Wspominałaś, że lubisz różowe róże, pomyślałem, że się ucieszysz -stwierdził.


Gibon zorientował się, że Kleo gdzieś zniknęła. Zauważył ją nieopodal. Podszedł do niej cicho z zamiarem przestraszenia. Usłyszał urywek jej rozmowy.
-...i wiesz Tato - nie dokończyła bo brat gwałtownie wyrwał jej telefon z ręki.
-Żartujesz prawda? -wrzasnął wściekły.


-Jak możesz rozmawiać z tym padalcem? -kontynuował.


Kleo odsunęła się przestraszona gwałtownością chłopaka.
-Uspokój się -zaczęła niepewnie.


-Jak mam być spokojny skoro Ty kontaktujesz się z tą kanalią? To dlatego przyjechałaś? Tak? Bo on tu jest?


-Nie wydajesz się zaskoczony tym, że tu mieszka -odwarknęła. -Czekaj... Ty wiedziałeś, że... Dlaczego mi nie powiedziałeś? -wycedziła.


Gibon wziął kilka głębszych wdechów aby się uspokoić. Gdy pierwsza złość minęła zaczął spokojniej
-Wiem, że tu mieszka. Wiem, że ma żonę.


-Spotkałem go dwa lata temu w parku. Wyprowadzał psa. Udawał, że mnie nie zauważył i próbował uciec. Ruszyłem za nim. Zawołałem go, a on nic. Nie dałem jednak za wygraną -mówił nieśpiesznie.


-Poszedłem za nim. Wszedłem do jego domu. Zmusiłem do rozmowy ze mną. -Przerwał na moment aby wziąć głęboki wdech. -No i sprzedał mi jakąś ckliwą historię o alkoholizmie, powracaniu do równowagi dzięki kobiecie, itd. Z początku byłem tak samo naiwny jak Ty. Ale popytałem tu i tam. Poszperałem w internecie. Dowiedziałem się, że nigdy nie opuścił miasta. Nie ma go na żadnej liście w AA.


-Kłamał. Zwróciłem się do Dexter'a. Ten mi powiedział, że po pogrzebie matki Emmet faktycznie pił. Ale po dwóch miesiącach stanął na nogi. Wtedy chcieli aby nami się zajął. Uważali, że najlepiej będzie nam z ojcem. Ale nasz kochany tatuś nie kwapił się do opieki. Oddał Lander'om prawa do opieki. I tyle. Byliśmy dla niego niewygodni -powiedział posępnie zwieszając głowę. Spojrzał na siostrę. Miała dziwny wyraz twarzy.


-Nie powiedzieli nam aby nas nie ranić. Nie chciałem Cię załamywać i Ci nie powiedziałem. Wiedziałem, że ta informacja Cię zabije. Długo ni mogłaś się pogodzić z tym, że nas zostawił.


-Nie wierzę Ci! -krzyknęła Kleo i wybiegła w noc.
Do Gibona podszedł Ever.
-Czy coś się stało? -zapytał z niespotykaną u siebie łagodnością.


-Sprzeczki między rodzeństwem, nie jest to istotne. Kiedy się tu znalazłeś? -odparł.


-Mniejsza z tym. Gdzie jest Alba? Chciałbym już wrócić do domu -rzekł spokojnie.
-Dzwoni do rodziców. Chce abym u was przenocował bo jest zbyt późno abym wracał pieszo, a taksówka nie przyjechała. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko? -zapytał.
Gibon był zdziwiony miękkim tonem czarnowłosego. Słyszał od niego zazwyczaj albo kpiarski ton albo złowrogie pogróżki. Miła odmiana -pomyślał i odpowiedział:
-Jasne, nie ma sprawy.


W tym samym czasie Kleo stała przed domem ojca. Przez okno widziała jak jej macocha krząta się po pokoju. Podeszła bliżej i ujrzała na jej rękach maleńkie dziecko.


Widok ten był dla niej szokiem. Ani Emmet ani Parker nie wspominali o dziecku.
Widocznie tatuś ma więcej tajemnic -pomyślała gorzko.
Nogi same poniosły ją na werandę. Sięgnęła po klamkę i otwarła drzwi. Za nimi stał brzydki, różowy pudel.
Usłyszała kroki, ktoś stał za nią. Ryzykując spotkanie z psimi kłami weszła prędko do domu i zamknęła drzwi.


Usłyszała głos ojca, uciszający warczącego psa. Poszła w kierunku, z którego dochodził. Stał tam. Spojrzała mu w oczy i hardo zaczęła:
-Powiedz prawdę. Zostawiłeś nas Lander'om? Dobrowolnie przepisałeś prawa rodzicielskie?


Ten udał zdziwienie i zaprzeczył ruchem głowy.


Kleo nie dała jednak za wygraną.
-Po prostu to powiedz. Miej choć tyle przyzwoitości aby się przyznać. Znam prawdę. Nie wiem po co była ta szopka w parku -rzekła gniewnie.


Emmet odwrócił się do niej plecami.
-Nie muszę Ci się tłumaczyć -odparł. Wtargnęłaś do mojego domu i krzyczysz. Zakłócasz spokój mnie i mojej rodzinie. Proszę abyś opuściła mój dom -odpowiedział twardo i skierował się w stronę drzwi.


-Proszę Cię bardzo. Nie będę przeszkadzać TOBIE i TWOJEJ RODZINIE. Już nigdy. -wycedziła przez zęby i wyszła.

C.D.N.
__________________
reality bites

Ostatnio edytowane przez Kicaj : 05.06.2012 - 20:19
Kicaj jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 06.06.2012, 16:28   #16
Sqiera
 
Avatar Sqiera
 
Zarejestrowany: 14.04.2012
Skąd: z Ziemi Obiecanej
Płeć: Kobieta
Postów: 885
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: *Stories by kicaj*

Myślę, że to nie jest ostatnie spotkanie Kleo z Emmetem. Jakoś tak w kościach czuję, że zmieni on trochę swój stosunek do dzieciaków


oczywiście czekam na dalszy ciąg Landerów
__________________
Sqiera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.06.2012, 21:30   #17
Kicaj
 
Avatar Kicaj
 
Zarejestrowany: 09.01.2012
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta
Postów: 573
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: *Stories by kicaj*

Dziś za radą myrtek98 poświęcę trochę uwagi Everdean'owi. Jakiejś wielkiej akcji nie będzie, ale potrzebowałam czegoś, co wreszcie wytłumaczyłoby trochę sytuację. Będzie dużo czytania ale zmierzam do zamknięcia wszelkich wątków więc tak musi być i już

Everdeen w bonusie

Ever wywodził się z wielopokoleniowej rodziny wampirów o nieskalanym rodowodzie.


Rodzice bardzo ściśle przestrzegali pierwotnych praw swojej społeczności. Kpili ze wszystkich, którzy połączyli się z istotami ludzkimi, oraz wychowywali potomstwo w niewłaściwy sposób. Jako, że większość wampirów postanowiło pójść z duchem czasu i nie przejmowało się starymi zasadami, Everdeen'owie żyli zamknięci w domu i tylko sporadycznie kontaktowali się z garstką, którą uważali za godną swojej uwagi.

Swego jedynego syna wychowywali według ścisłych reguł. Mógł zawierać przyjaźnie tylko z tymi, których zaakceptowali, musiał pobierać wszelki istotne nauki oraz dostosowywać się do ich poleceń. Wszelkie oznaki buntu były gaszone w zarodku.


Żyli tak przez wiele lat, jednak nadszedł czas kiedy to Ever miał osiągnąć pełnoletniość. Rodzice już lata wcześniej znaleźli mu odpowiednią partnerkę.
Zgodnie z obyczajem, ślub musiał odbyć się w mieście panny młodej. Dlatego rodzina niechętnie przeniosła się tymczasowo z Bridgepoint do AP.
Nie byli jednak przygotowani na fakt, iż Alba była wychowywana liberalnie, miała własne zdanie i wybuchowy temperament. Chodziła do publicznej szkoły, a do tego Landerowie adoptowali troje dzieci -co było ogromnym mezaliansem. Nie zgadzało się to z ich przekonaniami, ale z braku innych odpowiednich kandydatek i danego słowa Pameli postanowili przymknąć na to oko. Planowali w późniejszym czasie całkowicie odizolować narzeczoną syna od tamtych i wpoić jej odpowiednie maniery. Kontakt z Landerami ograniczyli do koniecznego minimum.

Sam Ever z początku nie potrafił przystosować się do nowej sytuacji. Gra pozorów bardzo go męczyła. W przeciwieństwie do ojca, który zgodził się na wtapianie w ludność miasteczka (był lekarzem), stanowczo odmówił uczęszczania do szkoły. Wychodził na miasto w towarzystwie Alby oraz czasem Gibona. Poza tym siedział w domu, a to czytając:


Bądź rzucając uroki przez ulubioną laleczkę Voo-doo.


W większości jednak rozmyślał na temat nieuchronnego. Wcale nie chciał się żenić. Był to kolejny rozkaz rodziców. Lubił Albę, owszem, ale wizja małżeństwa go po prostu nużyła. Czasem irytowała.


Był też zdziwiony sytuacją w domu narzeczonej. Wychowano ją diametralnie inaczej. Była wolna i roześmiana. On tylko odburkiwał na zadawane pytania i często bywał opryskliwy. Mimo to, ona go lubiła.


Matka też całe dnie spędzała w domu, tęskniąc za starym miejscem zamieszkania. Brzydziła się wiejską okolicą, a Landerowie przytłaczali ją swoją "normalnością". Oczywiście budynek dostosowała do swoich potrzeb. Potrzebowała dobrze znanych wygód. Nie było mowy aby spała w łóżku.


Z synem zazwyczaj wymieniała tylko pogardliwe słowa. Kontakt z Albą najwyraźniej podziałał na niego buntowniczo. Coraz częściej dochodziło do sprzeczek.


Dzięki jednak silnemu autorytetowi Evy, syn poddawał się. Rygorystyczne wychowanie przynosiło efekty.


"A niech mi tam. Moja przyszłość jest zaplanowana. Cokolwiek zrobię, to niczego to nie zmieni."-coraz częściej myślał Ever. Wolał się poddać woli rodziców. Zapewniało to ich akceptację, a co za tym idzie wielki majątek.


Coraz częściej jednak zdarzało mu się rozmyślać nie o Albie, ale o Gibonie. Tłumaczył to sobie wściekłością, wynikającą z częstych złośliwości ze strony chłopaka.
__________________
reality bites

Ostatnio edytowane przez Kicaj : 08.06.2012 - 21:38
Kicaj jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.06.2012, 23:16   #18
Miscellaneous
 
Avatar Miscellaneous
 
Zarejestrowany: 22.04.2011
Skąd: The City of Wonder
Płeć: Kobieta
Postów: 372
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: *Stories by kicaj*

Szkoda, że Ever nie kocha Alby..;( A tak śliicznie razem wyglądaja ;3 Oczywiście czekam na dalsze losy, bo jestem uzależniona od tej rodzinki.. Mam nadzieję, że Everdean&Gibon nie będą razem... Eva by się nie ucieszyła!
__________________
Klichael & Mika<3 <3.

Ostatnio edytowane przez Miscellaneous : 09.06.2012 - 01:29
Miscellaneous jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 09.06.2012, 00:13   #19
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: *Stories by kicaj*

O! Fajnie, że dowiedzieliśmy się trochę o Evku
Tylko zaniepokoiły mnie ostatnie linijki... Everdean i Gibon=BIG LOVE? ijeeee... ;p
Będzie się działo!
__________________
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 09.06.2012, 20:03   #20
Megan
 
Avatar Megan
 
Zarejestrowany: 16.08.2011
Skąd: Califronia
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 250
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: *Stories by kicaj*

Uuu.. o tym ostatnim z Gibonem, mogę powiedzieć tylko jedno: Hee?
Ale ja po prostu jestem uzależniona od twojej rodzinki !
co dalej? Co dalej!?
Megan jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 15:13.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023