Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > Opowiadamy jak sobie gramy
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 28.04.2012, 18:30   #11
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Oto kolejna część losów Alice Yovovic


Alice wieczorem poszła na plażę. Przemyśleć sprawę związaną z Robertem. Musiała wreszcie działać, aby go nie stracić.



Z zamyślenia wyrwały ją czyjeś kroki.


Obróciła się i zobaczyła Roberta


Ten podszedł do niej i przez chwilę przyglądali się sobie, aż...


Nagle złapał ją za rękę i...



Powiedział, że chciałby coś zrobić.


Niespodziewanie pocałował ją!


Alice odwzajemniła pocałunek.



Alice chciała jeszcze!


Ten tylko spojrzał na nią z uczuciem i pogłaskał ją po policzku.



Zbliżył się i mówił jej do ucha słodkie słówka.


Alice ujęła jego twarz w dłonie.


- Wreszcie - szepnęła.


I znów się pocałowali


Alice nie chciała iść, ale spanie na ziemi nie do końca pozwoliło jej się wyspać co wywołało także ból pleców. Ledwo trzymała się na nogach, a co dopiero po pocałunkach Roberta Musiała się pożegnać z mężczyzną.


Dotknął jej policzka raz jeszcze i pożegnał się.


Alice śniła o Robercie niemal całą nos. (Przez te kilka godzin prawie non-stop był w tej chmurce)


"Cóż za cudowny poranek! Słoneczko świeci, ptaszki ćwierkają, całowałam się z Robertem i od razu świat jest piękniejszy!"



Aż musiała usiąść na wannie! Emocje wciąż jej nie opuszczały.


Podeszła do lustra, spojrzała na siebie i zaczęła wspominać wczorajszy wieczór.





"JEEEST! YEAH!"



I jak? Oczekiwaliście, kiedy wreszcie się pocałują?
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 02.05.2012, 19:47   #12
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Oto kolejna część losów Alice Yovovic


Alice i Roberta można już oficjalnie uznać za parę Jak to zakochani, zaczęli się spotykać. Tym razem, Robert przygotował coś nieco różniącego się od poprzednich randek. Umówili się niedaleko małego wodospadu, znajdującego się w okolicach jedynego lasu w Bridgeport. Alice trochę zajęło szukanie ukochanego, lecz zauważywszy światła, od razu wiedziała, że jest już blisko.


Mężczyzna bacznie próbował odnaleźć wzrokiem Alice, a gdy w końcu ją zobaczył, humor od razu mu się poprawił.
- Myślałem, że nie przyjdziesz.
- Następnym razem narysuj mi mapę czy coś. - zażartowała.


Gdy zobaczyła, co przygotował dla niej Rob, wzruszyła się.


W końcu między nimi wywiązał się taki oto dialog:
- Mam pytanie. - zaczęła niepewnie.
Spojrzał na nią z zaciekawieniem.
- Wiem, że się czepiam w takiej cudownej chwili ale... dlaczego nie miałeś ze sobą broni tam, na dachu wieżowca?


- Bo wiedziałam, że nie strzelisz. A później jeszcze ta akcja ratunkowa.
- Jak się tego domyśliłeś? - spytała szczerze zdumiona.
- No cóż... Dla wielu jestem celem. Większość próbowała mnie zabić już od czasu pierwszego spotkania. O ile mnie pamięć nie myli, uśmiechałaś się do mnie nade często. Optymizm aż od ciebie promieniował. I powiem nieskromnie, że sądze, iż wtedy ci się spodobałem.


- No cóż, zapewne niejedna kobieta nie może się oprzeć twemu urokowi.
- Ty też masz niezłą grupę adoratorów.




Pocałunek tak zakręcił obojgu w głowach, że całkowicie zapomnieli o wcześniejszej rozmowie. Po jakimś czasie, położyli się obok siebie, trzymając się za ręce i od czasu do czasu popijać wino.


Buźka Roba jak widać naprawdę spodobała się naszej Alice


W końcu przypomniał się jej temat ostatniej rozmowy, więc postanowiła go kontynuować.
- A...co pomyślałeś, gdy ujrzałeś mnie po raz pierwszy?
- Nie zaprzeczam, że zakręciłaś mi w głowie.


- Za twoją urodę mogłabyś być skazana do piekła. Fizycznie jak i wewnątrz jesteś wyjątkowo piękną kobietą... no i potrafisz celnie strzelać.


Chwilę jeszcze poleżeli, ale chłód zaczął im nieco doskwierać, więc zaczęli się powoli zbierać.


Jako, że było naprawdę ciemno, a do przejścia mieli kawałek lasu, drogę trzeba było sobie oświecać latarką. (haha, latarka zrobiona z lampy naściennej. Ale przecież trzeba było coś wymyśleć )


To, co ujrzeli, nawet ich, agentów zszokowało.


Świecąc latarką, światło padło na coś o dziwnym kształcie. Przyjrzeli się i....ujrzeli zakrwawioną, martwą dziewczynę.


Gdy otrząsnęli się na tyle, by móc choć oddychać, Alice skomentowała ponuro:
- Cudowne zakończenie wieczoru. Jak zwykle.

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 06.06.2012 - 15:45
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.05.2012, 10:30   #13
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Oto kolejna część losów Alice Yovovic

Ten odcinek (14 i 15) będzie podzielony na 2 części, bo nie chcę dodawać tak dużej ilości zdjęć

Alice i Robert skontaktowali się z policją. Następnego ranka przyjechali służbowi i ekipa dochodzeniowa, aby wykonać wszystkie czynności związane z zabójstwem dziewczyny.




Zobaczywszy naszych agentów, dwoje policjantów podeszło do nich.
- To dobrze, że zgłosili państwo tę sprawę. Wraz z upoważnionymi osobami będziemy próbować odkryć przyczyny zabójstwa.


Usłyszawszy wypowiedź mężczyzny, Rob prychnął.
- Panie, pan chyba nie wie kim jesteśmy. Tu agenci Yovovic i Moore - najlepsi w promieniu co najmniej kilku stanów.


Młodszy policeman zrobił wielkie oczy.
- Skoro tak, to pojedźcie państwo na posterunek. Gdy my będziemy tu zajmować się ciałem, wy możecie poszukać kogoś jej bliskiego i świadków zdarzenia. - powiedział wyżej oznakowany policjant, uświadomiony z kim rozmawia


Przez kilka godzin szukali w internecie kogoś nazwiskiem Jones. Wreszcie znaleźli matkę dziewczyny - Sandrę. Każda informacja zgadzała się z jej ogłoszeniem: opisany wygląd dziecka i to, że zaginęło. Zadzwonili do kobiety. Zgodnie z panującymi przepisami, musieli ją przesłuchać. Była wyraźnie przerażona i zdruzgotana.




Po krótkim wstępie (przedstawienie się i całej zaistniałej sytuacji) matka zapytała:
- Co dokładnie się z nią stało? W jakim jest stanie? Kto to zrobił?


-Niestety, jeszcze nie wiemy kto jest sprawcą, ale zapewniam panią, że zrobimy wszystko, aby ta sprawa się wyjaśniła i morderca został za to surowo ukarany. Chwilę temu, przewieziono zwłoki Denise do chłodni. Jeśli pani chce, może ją zobaczyć, pożegnać się.


Sandra przytaknęła i agenci zaprowadzili ją do owego pomieszczenia. Poprosiła, aby zostawili ją samą.


Gdy stali przed drzwiami chłodni, dostali wiadomość, że w pokoju przesłuchań jest osoba, która była na miejscu zdarzenia. Od razu przeszli przed wskazane pomieszczenie i rozmawiali, oczekując pozwolenia na wejście.


Nie minęło 5 minut, a z pokoju wyszedł agent pracujący w policji.


- Uważajcie na nią. Nie chce zbyt wiele informacji wyjawić, jest trudna. - ostrzegł.


- Dobra, nie owijajmy w bawełnę. Masz nam wszystko wyjawić, bo mogę załatwić, że zamieszkasz w celi. Nie żartuję. - nastraszyła. (Ot co, ma podejście do dzieci )


- Im bardziej szczegółowo nam wszystko opowiesz, tym szybciej trafisz do domu czy gdzie tam chcesz pójść. - zachęcił.


Z początku nie chciała nim mówić, jednak siedzenie tu nie było jej marzeniem.
- Dobra, więc to było tak - zaczęła leniwie - Pewien koleś z naszej szkoły urządzał różne imprezy, bo jego starzy często gdzieś tam wyjeżdżali. Tym razem wpadł na pomysł urządzenia biby w lesie. No se myślę - fajnie, co nie? Można jakieś ognicho zrobić, daleko muzy nikt nie usłyszy, a butelki po alko śmiało można gdzieś wyrzucić.


Alice gestem głowy kazała dziewczynie kontynuować jej wybitną historię.
- Przyszło wiele osób, której większości nie znałam, ale przecież imprezy są po to, by zabawić się i poznać kilku ludzi, nie? Denise Jones chodziła ze mną na matmę. Była mózgowcem i obiektem westchnień kilku chłopaków. Pewnie dlatego, że często nosiła jakieś kiecki, a wiecie, chłopacy lubią je. No, więc bawiła się, ale alko nie ruszała. Spoko, se myślę, po co tu przyszła? Muzyka grała, tańczyliśmy i piliśmy, więc nie zwracaliśmy uwagi co robią ci trzymający się nieco z boku. Jeden kolo, Tim, trochę za dużo wypił i zaczął się do niej dobierać.


- Opowiedz o nim. Jak się zachowuję na co dzień? Czy zauważyłaś, żeby wcześniej kręcił się wokół Denise? - spytał skupiony Robert.

- Eee, no nie znam go jako tako, ale widziałam kilka razy, że jakiś nachalny jest. Jak się uprze na jakąś laskę, to musi ją mieć. A trudno mu trochę, bo adonisem nie jest i wredny do tego. Zdarzało mu się być nerwowym. Chyba mam jego numer na komie, więc przesłuchajcie se go.
- Mogę już iść? Bo umówiona jestem. - spytała niecierpliwiąc się, po pokazaniu numeru.


Gdy wychodziła, Alice szepnęła do Roberta:
- To może być trop. Dzwoń do niego.



Czy Tim się zabójcą dziewczyny? Jaki będzie finał śledztwa?

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 06.06.2012 - 15:46
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 06.05.2012, 17:15   #14
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Oto kolejna część losów Alice Yovovic

Kontynuacja wątku z części 14


Naszym detektywom udało się odnaleźć chłopaka, o którym mówiła nastolatka - Tima Kingsley'a. Długo się opierał, ale w końcu, zmuszony przyszedł.
- Dobra, powiem wam co się działo tamtej nocy. - zaczął wzburzony. - Tak, byłem na imprezie i poznałem tam taką jedną blondyneczkę. Całkiem ładna była. Stała z boku, więc zagadałem do niej. Zapodałem jakiś temat, przez co zdobyłem jej sympatię. - mówił, jakby uważał, że to wystarczające informacje. Robert spojrzał na niego znacząco. - Dawała mi sygnały, no wiecie jakie. Pomyślałem więc, że mogę zrobić następny krok. Położyłem ręce na jej biodrach, ale mnie lekko odsunęła. Wkurzyłem się. Po co ze mną flirtowała? Złapałem ją za rękę, bo nie rozumiałem jej reakcji. Wyrwała mi się. Poszła w stronę lasu, więc poszedłem za nią. Spokojnie szła w stronę wyjścia z lasu.


- Czekaj, czekaj. Może nie chciała od razu przejść na 'wyższy poziom znajomości'. Byłeś wobec niej nachalny! Nie dziwię się, że dziewczyna próbowała uciekać. Zapewne myślała, że chcesz ją skrzywdzić.


- Ja jej nic nie zrobiłem! To ona potknęła się o kamień i skręciła kostkę uciekając! Później dostała nauczkę Oj, porządnie się nią zająłem. Dostałem to czego chciałem! - krzyknął.


- Robert, mamy go. - zwróciła się w stronę swojego partnera. - Chwilę temu mówiłeś co innego, a teraz dowiadujemy się, że TO TY 'wymierzyłeś sprawiedliwość'. Mówiłeś, że szła spokojnie. Nagle powiadasz, że uciekała. Była bezbronna. Zostawiłeś ją pokrwawioną w lesie. Myślałeś, że nikt się nie dowie? Zagalopowałeś się, mój drogi. - powiedziała ze stoickim spokojem do chłopaka.
(Eh, oczywiście dzwoniący telefon musiał zepsuć mi ujęcie -.-)


Ups...


Alice i Robert uświadomili strażników i policjantów. Młodego przestępce zakuto w kajdanki i wprowadzono na jakiś czas do celi, w której zaczeka na rodziców.


Nasza parka zmierzała w stronę wyjścia, by po wielu godzinach siedzenia w małym, ciemnym pomieszczeniu, odetchnąć świeżym powietrzem.


Matka Denise siedziała w biurze agenta, który wyjaśnił jej przyczyny zabójstwa córki oraz
omówić możliwy przebieg sprawy w sądzie.


Przed budynkiem:
- Tak się cieszę, że już po wszystkim. Ostatnie dni były wyjątkowo wyczerpujące. Jestem taka zmęczona...


- Może odprowadzę cię do domu?
- Przecież przyjechaliśmy moim autem. - ziewnęła.
- Ja poprowadzę, bo mogłabyś zasnąć za kierownicą.


- Świetnie sobie poradziłaś z tym chłopakiem. - chwalił.
- Lata praktyki. Kilka razy zdarzyło mi się uczestniczyć w tego typu sprawach. - przyznała znów ziewając.
- To był ciężki dzień, również padam z nóg. Powinniśmy zrobić sobie wolne i się rozluźnić. Co myślisz o tym, by przyjść jutro do mnie? Moglibyśmy coś zjeść. - zaproponował.
- No nie wiem... Jutro mogę dostać kolejne zlecenie.
- Odrzuć je - przerwał szybko. - Nie jesteś maszyną. Też powinnaś mieć czas wolny od pracy. - spojrzał na jej niezdecydowaną minę. - Obiecuję, że miło spędzimy wieczór, nie zmarnujesz swego cennego czasu.


- Niech ci będzie. - zgodziła się.



Przepraszam was za ten wyjątkowo nudny i krótki odcinek. Obiecuję, że następny będzie o wiele ciekawszy 16 już część (wow) z życia Alice Yovovic otworzy nową erę o wiele lepszych odcinków

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 06.06.2012 - 15:47
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 07.05.2012, 17:33   #15
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Oto kolejna część losów Alice Yovovic

Część 16






Przed drzwiami mieszkania Roberta, stały piękne róże z przyczepioną karteczką "Wchodź śmiało ; )"




Gdy weszła do środka, oniemiała.








Przed nią pojawił się Robert.
- Jak tu jest pięknie. - szepnęła wzruszona.


- Przepraszam cię, ale przyszłaś przed czasem i nie zdążyłem zrobić kilku rzeczy, więc jeśli pozwolisz, dokończę gotować jedzenie.
Przytaknęła ruchem głowy.
- Może ściągniesz kurtkę? - zaproponował i pomógł ukochanej.


Podczas, gdy Robert zajmował się daniami w kuchni, Alice przeglądała jego półki z książkami. Cieszyła się, że jej sympatia ma porządny gust.


Mężczyzna co chwilę zerkał na nią.


Przygotował kilka dań m.im. spagetti, sajgonki, sushi, jakąś sałatkę - w końcu nie wiedział jeszcze w czym gustuje Alice. Wybrała sajgonki. "Aha - Kuchnia orientalna" pomyślał.


Długo rozmawiali. Nalał wina do kieliszków i oboje usadowili się na ziemi. W tle leciała cicha muzyka.


- Głupio mi się przyznać - zaczęła - ale gotujesz lepiej ode mnie.
- Hm - uśmiechnął się. - Jakoś musiałem się żywić przez te kilka lat. Niestety spalenizna nie jest moim przysmakiem.
- Musiałeś? Czyli twoja rodzina nie mieszka w Bridgeport? Czy coś się z nią stało? - spytała.
- Nie, nie. Wszyscy na pewno mnie samego przeżyją. Wyprowadziłem się zaraz po skończeniu osiemnastki. Wiesz, jak to młodziki - wolą zaszaleć i wyrwać się od rodziców.
(Robert ma 24 lata, Alice: 22) Jakiś rok temu kupiłem to mieszkanie. Wyglądało co najmniej jak po ataku tornada. Było zmasakrowane przez poprzedniego właściciela - ćpuna ubóstwiającego codzienne imprezy, na które przychodziło chyba z ćwierć simów z tego wielkiego miasta. Chyba mi się udało. - rozejrzał się po pokoju, dumny z siebie.
- Mhm - przytaknęła Alice biorąc łyk wina.


Z rozmów przeszli do pocałunków.


Dali się ponieść




Robert zaniósł Alice do sypialni.
















Uwielbiam jak simy przytulają się podczas snu. Oboje wycieńczeni.


Ubrania były porozrzucane po całej sypialni


Alice obudziła się sama w łóżku. Gdy chciała ubrać swoją bluzkę, zauważyła czerwoną plamę z wina centralnie na środku. Pozwoliła sobie wziąć koszulę, w którą Robert był odziany poprzedniego wieczoru.


Idąc do kuchni, z której wydobywały się zapachy świeżej herbaty i słodkich bułek podśpiewywała piosenkę, której główny tekst brzmiał "Like a virgin"


Robert słysząc, że zbliża się do niego pewna osóbka, obrócił się i złapał ją w tali.
- No, no. Chyba nie jesteś rannym ptaszkiem. - przyznał chichocząc.
- Która godzina?
- Wkrótce wybije 12 w południe.
- To twoja wina. - oskarżyła rumieniąc się.
Uśmiechnął się triumfalnie, najwyraźniej dumny z siebie.


- Chyba nie masz nic przeciwko, że pożyczyłam twoją koszulę? - spytała niepewnie.
- Wyglądasz w niej pięknie. Pasuje idealnie.


- Sądzę, że we wszystkich u braniach jak i bez jest ci cudnie. - wyznał.




Wyczekiwaliście tego momentu?
ps. jeśli kogoś zainteresował ten kawałek mieszkania (choć w to wątpię) niech napisze priv, pokażę zdjęcia. Mieszkanie zapewne wkrótce pojawi się na thesims3.com (jeśli ktoś nie ma konta, no problem - udostępnię gdzie indziej

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 06.06.2012 - 15:47
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 12.05.2012, 19:41   #16
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Historie by myrtek98

Oto kolejna część losów Alice Yovovic



Część 17


Gdy Alice chciała coś wrzucić na ruszt, otwierając lodówkę aż buchnął zapach pustki. Musiała, więc wybrać się na zakupy do supermarketu.


Tutaj wyciąga z wózka sklepowego reklamówki z zakupionymi produktami.


Nie wiedziała, że stała za nią osoba wyczekująca dostania się do wózka. Alice obróciła się i ruszyła, nie zauważając rozmawiającej przez telefon kobiety. Zderzyły się ze sobą.


- Och, przepraszam - powiedziała blondynka. - Nie to nie do ciebie kotku - tłumaczyła osobie w słuchawce. - Dobrze, kończę. Pa misiu!


Alice upadła na ziemię, a siatki wylądowały niedaleko wózka. Kobieta chciała pomóc wstać Alice, ale odmówiła.




Gdy stanęły twarzą w twarz, słodką blondynkę zatkało tak, jakby zobaczyła ducha.
- A-Alice? To ty? - spytała zszokowana.
Szatynka patrzyła podejrzanie. Nagle ją olśniło.
- Caroline? Caroline Downtown?
- No oczywiście! Któż by inny?
- Kopę lat! Ile to już minęło? Mam wrażenie, że stówka!
- Och, nie postarzaj nas tak! - machnęła teatralnie ręką.
- Opowiedz co u ciebie. Jak długo jesteś w Bridgeport? Na stałe czy przejazdem? - zaczęła zadawać pytania.
- Może pójdziemy do kawiarni? Nie będziemy ludziom blokować dostępu do wózków.








Mimo, że tegoroczna wiosna sprawiała niespodzianki w postaci wahającej się pogody, dziewczyny usiadły na zewnątrz. Od czasu do czasu zawiał chłodny wiaterek, lecz nie przeszkodziło to w siedzeniu na świeżym powietrzu.
- No, to opowiedz co cię tu sprowadza. - zaczęła Alice.


- Studiuję. - oznajmiła krótko. - Chcę być nauczycielką, ponieważ kocham przebywać z dziećmi i nauczać je. Rozpoczęłam studia w naszym rodzinnym Starlight Shores, ale wiesz kto tam mieszka - snoby i profesorowie równi Einsteinowi. Niezbyt dobrze sobie radziłam. No dobrze, tragicznie. Wyszukałam w internecie, gazetach i popytałam się gdzieniegdzie o uniwersytecie, w którym mogłabym dać sobie radę. Porozmawiałam z moim narzeczonym i zgodził się, ponieważ jego najlepszy przyjaciel z czasów szkolnych, z którym grał razem w drużynie, mieszka tu. - wyjaśniła.


- Narzeczony? - spytała, nie dowierzając. Jej przyjaciółka za czasów szkoły była nieśmiałą kujonką.


Uśmiechnęła się na myśl o swoim ukochanym.
- Tak. Za Josha Huchersona. Poznaliśmy się 2 lata temu. Pracował nieopodal uczelni, u swojego ojca mechanika. Był to dzień, w którym zaliczałam semestr. Jak na złość, pół kilometra od szkoły samochód mi zgasł na ruchliwej ulicy. Mogłam biec, ale nie chciałam zostawiać auta. Josh wracał właśnie ze sklepu, w którym kupował przekąski. Zauważył mnie, spanikowaną i zalaną łzami. Podbiegł, spytał się co i jak, po czym zaproponował, by mnie podwieźć. Nie miałam innego wyjścia, więc się zgodziłam. Trochę się bałam, bo był wielki tj. napakowany. Okazał się bardzo pogodną osobą. Poczęstował mnie ciasteczkami i za darmo naprawił mojego poczciwego Chevroleta. Zaproponował spotkanie i później rozwinęło się to. - opowiadała rozmarzona.


- Ślub już za 3 tygodnie. Przepraszam, że dopiero teraz się dowiadujesz, ale próbowałam się z tobą skontaktować, niestety bezskutecznie. Jutro urządzam wieczór panieński. Bardzo bym chciała abyś pojawiła się na obu przyjęciach.
- Oczywiście, że przyjdę. Tylko muszę wiedzieć gdzie. - uśmiechnęła się.


Alice, przyjąwszy zaproszenie, pojawiła się wieczorem w klubie tanecznym, w którym odbywała się impreza.




Udało jej się ujrzeć w tłumie swoją rozbawioną przyjaciółkę.


Już na powitanie, Alice została oblana szampanem






- Tak się cieszę, że przyszłaś!
- Jesteś przecież moją najlepszą przyjaciółką! Z resztą jak mogłabym przepuścić taką imprezę? - krzyknęła (muzyka była wyjątkowo głośna), wyraźnie wczuwając się w panujący wokół klimat.


Po kilku drinkach, Alice weszła na stół i zaczęła tańczyć. Cóż za szaleństwo!








Nagle do lokalu weszło dwóch striptizerów "przebranych" (mają jakieś ubrania?) za strażaków. No proszę, gra od dwunastu lat, taa?


Alice: "Pff... Mój Rob ma lepsze ciało!"


Przyszła panna młoda i nasza agentka dmuchają bańki. Ciekawe z czym są...
ps. bardzo lubię to zdjęcie






aśnadmchałm



Dziś dość krótko, ale to, dlatego że tak naprawdę wyszło by ich wiele...
__________________

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 06.06.2012 - 15:48
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 12.05.2012, 22:24   #17
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Oto kolejna część losów Alice Yovovic


Część 18

Wieczoru panieńskiego ciąg dalszy:

Z czego Alice się śmieje?


- No dobra! A teraz, nasza przyszła panno młoda, czas na przemowę!


-Naciesz się, naciesz wolnością! Wkrótce wychodzisz za mąż i nie będziesz mogła włożyć tak krótkiej sukienki jak dziś, o nie! - mówiła (lekko wstawiona), łapiąc Caroline za nadgarstek.


- Żartowałam, spokojnie. - powiedziała, widząc jak jej przyjaciółka podnosi jedną brew. - Życzę ci szczęścia z mężczyzną, którego nie znam i jest od ciebie dwukrotnie większy. Którego poznałaś jako studentka. Tak czy owak, miej wiele dzieci i by ta miłość trwała aż po grób.
- Jesteś kochana.


- A teraz czas na kąpiel!




Alice spociła się szalejąc na parkiecie, więc poszła do łazienki opłukać się.


Obiecała przyjaciółce, że wróci i nie zaśnie gdzieś w kącie. Ujrzawszy wreszcie przyjaciółkę, Caroline wesoło jej pomachała. Nagle rozległ się głośny huk, a po chwili....


...skrzywiła się, robiąc przepełnioną bólem minę.


Złapała się za brzuch. Na jej białej sukience, zaczęły pojawiać się czerwone plamy.


Po chwili zemdlała i upadła. Wokół niej zebrały się wszystkie zaproszone kobiety, nie wiedzące co robić.


Alice pobiegła do niej szybko, każąc odsunąć się gapiom. Krzyczała, by ktoś natychmiast zadzwonił na pogotowie.


Karetka przyjechała i zabrała kobietę do pojazdu. Przewiezioną ją na sygnale do szpitala i natychmiast przeprowadzono operację usunięcia pocisku znad lewego biodra. Alice dostała wiadomość, że może odwiedzić poszkodowaną. Pojechała tam jak najszybciej tylko mogła.


Przy łóżku, zauważyła dwóch mężczyzn - napakowanego gościa, który był jej narzeczonym i Roberta. Domyśliła się, że to ten przyjaciel Josha, o którym Caroline wspominała dwa dni temu.


Chciała płakać, widząc podłączoną do aparatury dziewczynę.




Josh siedział blisko ukochanej, patrząc to na aparaturę, to na narzeczoną. Był naprawdę przybity.


- Co z nią? - spytała.
- Na razie żyje. Lekarz powiedział, że kula tylko musnęła kość, ale uszkodziła lewy jajnik.
- Jest jeszcze prawy. - wyjaśniła.
Spojrzał na nią smutno.
- Drugi od zawsze był praktycznie bezużyteczny.
Dopiero teraz zrozumiała. Jej przyjaciółka marzyła o grupce dzieci.
- Co będzie jak się dowie?
- Nie wiem. To będzie dla niej ciężkie. - odpowiedział. Przecież planował z nią założyć rodzinę. - Dla mnie również. - dodał ponuro.
Robert słuchał tylko ich rozmowy, bo sam nie miał nic do powiedzenia.
- Na razie jej o tym nie mówmy. Będziemy musieli ją zwodzić. Tak będzie dla niej lepiej. - rzekła.
Wiedziała, że z ich strony to okropne posunięcie. Ale nie chciała, by jej koleżanka wpadła w depresję.




Robert był umówiony na spotkanie z klientem. Alice wyszła z nim.


- Co ja mam robić? - mówiła przez łzy.


- Al, nie martw się. Wkrótce się obudzi. - próbował pocieszyć.


- Nie o to mi chodzi. Jak ja mam znaleźć człowieka, który strzelił. Co za bydlę dopuściło się do takiego czynu? Gdybym go dorwała, połamałabym mu wszystkie kończyny!
- Hej, hej. Spokojnie, znajdziemy go - przytulił do siebie Alice. - Albo ja to zrobię. Musisz odpocząć. Postaram się jak najszybciej załatwić coś z klientem, a gdy skończę tę sprawę, od razu zabiorę się za niedoszłego zabójcę.
- Ale obiecasz, że nie będzie mógł się ruszać?
Spojrzał na nią śmiejąc się w duchu z jej pragnień.
- Załatwię, że więźniowie to zrobią. Gdybym miał czas, odwiózłbym cię, ale jestem już prawię spóźniony. - Odsunął się i położył jej ręce na ramionach. - Dasz sobie radę?
Pokiwała głową. Otarł jej łzy i pocałował w czoło. - Przyjdę wieczorem.


Alice odeszła w stronę metra.(nie chciała jechać autem) Nie zdążyła przejść kilku metrów, gdyż ktoś do niej zadzwonił. Ktoś z Egiptu.


Kto mógł zabić Caroline? Dlaczego Alice dostała telefon z Egiptu?
__________________

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 06.06.2012 - 15:48
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 13.05.2012, 20:10   #18
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Oto kolejna część losów Alice Yovovic


Część 19


Telefon z Egiptu. Do panny Yovovic zadzwonił niejaki Pierre Simone - francuski archeolog, który miał poważny problem ze swoim współpracownikiem - oszustem. Alice napisała przepraszającą wiadomość Robertowi i od razu wsiadła do samolotu klasy ekonomicznej (zanim maszyna należąca do jej rodziny by przybyła, długo by to trwało). Niemal wszyscy pasażerowie byli Egipcjanami wracającymi do kraju. Dlatego też, szybko rozeszli się i Alice została niemal sama w sali przylotów. Czekała na Pierra.


W końcu, przyszedł. Alice już się niecierpliwiła.


- Przepraszam, że się spóźniłem, panno Yovovic. To źle, że tak piękna kobieta jak pani, musiała czekać. To naprawdę nieładnie z mojej strony.
- Spokojnie, nic się nie stało. Przez ten czas podziwiałam...piasek.


- Dziś mam zawalony obowiązkami dzień. Umówiłem się z kolegą, który się spóźnił i teraz wszyscy, z którymi się spotkam, muszą na mnie czekać. - tłumaczył się. - Wyjaśnię to szybko: Mój współpracownik jest świetny w swoim fachu, niestety złodziej z niego. Oddaje wiele zabytków i znalezisk do laboratorium oraz muzeów. Problem w tym, że pracujemy równie ciężko, a on ma większe korzyści. Chodzi o to, iż kradnie. Jeśli znajdzie złote monety, nie powierza wszystkich odpowiednim ludziom. Bierze sobie garść lub dwie i trwa to już od kilku dobrych lat. Nie mogę pozwolić, by archeolog czynił coś takiego.


- Dobrze, zajmę się tym. - odpowiedziała.
- Bardzo się cieszę i naprawdę dziękuję! Ahmed zawiezie panią do grobowca.


Pierre zapłacił miejscowemu chłopakowi, aby podwiózł Alice.
Gdzieś na środku pustkowia zahamował.
- To być tutaj, tutaj. - wskazał łamanym angielskim.


Alice tępo rozejrzała się wokół.
- Tutaj? Ja nic nie widzę. - spytała zdziwiona.
- Tak, tak! Tam iść musisz! - wskazał na stożek piramidy. - Dalej nie zawiozę, nie.
- Dlaczego?
- Nie dać się! Nie umieć! - krzyknął, machając ręką.


Alice musiała przejść prawie kilometr po gorącym piasku.




W końcu znalazła się przed wejściem do grobowca, w którym archeolog - złodziejaszek 'pracował'.


Alice była zachwycona. W Egipcie ostatnio była jako ośmioletnia dziewczynka.


Wejście było zamknięte. Alice główkowała, jak go otworzyć, ale chyba doskonale wiemy, że to mądre dziewczę i nie miała z tym najmniejszych problemów.


Gdy ogromne, kamienne drzwi się otwierały, wśród unoszącego się piachu, Alice dostrzegła ludzką, biegnącą postać.


Od razu ruszyła przed siebie, a drzwi z impetem się zamknęło. Jeszcze chwila i z naszej agentki zostałaby wielka plama, która zdobiłaby wejście piramidy.


Alice ruszyła za uciekającym mężczyzną.


Jednak tuż przed nosem, pojawiły się płomienie. Na szczęście, kobieta zdążyła uniknąć ognia.


Wystraszyła się, ponieważ została zamknięta w grobowcu i była oddzielona od wyjścia jak i od złoczyńcy. Znalazła się pułapce.


W końcu wpadła na pomysł: To jakiś mechanizm. Czujnik prawdopodobnie ukryto pod piaskiem. I nie myliła się. Postanowiła spróbować. A co tam, najwyżej spalę się jak niedopilnowana kiełbasa na ruszcie.


Wzięła głęboki wdech i pobiegła sprintem.


Przeskoczyła pułapkę.


Wylądowała na ziemi i spojrzała w prawą stronę. Pułapka uaktywniła się. A jednak.



Przygotujcie się! ten wątek będzie trwał aż 4 (lub 5) części!
__________________

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 06.06.2012 - 15:49
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 14.05.2012, 18:02   #19
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Oto kolejna część losów Alice Yovovic


Część 20

Kontynuacja wątku z cz. 19

Alice znalazła się w pokoju bez żadnych przejść. Po chwili zauważyła stertę gruzu i rzucony gdzieś w kącie kilof.


Dostała się do przejścia, które prowadziło do pokoju wypełnionego pułapkami podłogowymi. Alice wiele ryzykowała, by je przekroczyć (to jedyna simka, która od razu potrafi rozbroić czy przejść przez pułapki, bez wcześniejszych prób!)


Jedynym możliwym przejściem, były drzwi zamknięte grubym łańcuchem. No, to kilof w drogę i jazda!


Przechodziła po długich korytarzach, które mogłoby się wydać, tworzyły labirynt.


I znów pomieszczenie wypełnione po brzegi pułapkami! Tym, którzy je stworzyli, chyba naprawdę się nudziło. Reakcja Alice:


Czas na wygibasy. To dobrze, że nasza agentka jest wysportowana...






To był zły pomysł. Mama chyba nie nauczyła, że nie wolno wkładać rąk do tajemniczych dziur w grobowcu


Na końcu pokoju z zasadzkami, znajdowała się studnia. "Raz kozie śmierć" westchnęła i wzięła głęboki oddech.




Alice znalazła podwodny tunel, prowadzący do innego pomieszczenia.


Zmęczona po kilku godzin stresu i marszu, usiadła w kącie i zasnęła.


Podczas jej krótkiej drzemki, przed oczami pojawiały się tysiące obrazów z najbliższej przeszłości, jednak Alice szczególną uwagę zwróciła na te z feralnego wieczoru.
Caroline została trafiona w lewe biodro. Alice była położona pod danym jej kątem. Jako świetny strzelec wiedziała, że trafiając w biodro, ofiara pada na ziemię i z powodu okropnego bólu ma niemal całe ciało sparaliżowane i już nigdy nie będzie tak aktywna.


Wywnioskowała, iż napastnik chciał trafić właśnie JĄ, więc aby było to możliwe, musiano strzelać przez główne wejście do klubu - była to impreza prywatna, więc nikt w tym czasie nie wchodził oraz nie wychodził z lokalu.


Gdy Caroline przenoszono do karetki, Alice zauważyła, że szyba jest stłuczona i łuska pocisku leży na ziemi, lecz była wtedy zbyt nerwowa, aż wszystko mijało tak szybko.


Obudziła się. Czuła jak coś kuje ją w plecy.


Rozejrzała się po pomieszczeniu. Tuż po pobudce, widziała wszystko jak za mgłą, lecz nie trudno zauważyć, że nie jest w tym samym pokoju, w którym zasnęła.


Zajrzała do kamiennego kufra. Owszem był pusty, lecz jakaś ciecz, nie wiadomo jaka, była w stanie ciekłym, rozlana po ściankach skrzyni.
__________________

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 06.06.2012 - 16:01
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 16.05.2012, 20:24   #20
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Oto kolejna część losów Alice Yovovic


Część 21

Kontynuacja wątku z cz. 20

Alice od kilkunastu godzin nie jadła i nie piła. Padła ze zmęczenia.


Podczas tego kilkuminutowego omdlenia, przed oczami Alice pojawił się jeden obraz:


Zmotywowało to ją. Była już bardzo bliska odkrycia strzelca. Zignorowała do reszty potrzeby swojego organizmu i uparcie, nie robiąc przerwy, próbowała wydostać się z pomieszczenia. Jedna ze ściana lekko się kruszyła


Zaczęła uderzać w nią głazami, leżącymi nieopodal oraz uderzała własnym ciałem. Udało się.


Na środku następnego pomieszczenia, znajdowała się studnia. Skrzywiła się na jej widok. "I co jeszcze?!" - pomyślała.


Wzięła bardzo głęboki wdech i weszła do wody. Na dnie znajdowały się różnorodne glony, jakieś gałązki i trawy. Owszem był to tunel prowadzący do innego pokoju. Tyle że, jak się wydawało, nie ma jego końca.


W końcu, Alice dostrzegła przytłumione światło dobiegające znad powierzchni. Popłynęła tam jak najszybciej mogła. Miała coraz mniej tlenu. Czuja jak kręci jej się w głowie. Wszystko widziała rozmazane. Poczuła ból w klatce piersiowej. Panicznie przyśpieszyła. Od powierzchni dzieliły ją jakieś 2 metry. Równo z wydostaniem się na powierzchnię, mignął krótki obrazek.


Zachłysnęła się powietrzem.


I znów pułapka "bez wyjścia". Alice walczyła o przeżycie z taką mocą, że aż dziw, że mimo ostatku sił, daje radę. Równocześnie była w szoku. Myślała, że go pokonała, że to już koniec. Była pewna, że już nigdy jej nie przeszkodzi, a jednak - Felix Jenkins. Wciąż żyje. Pierwszy raz w życiu, Alice nie trafiła. Ta cała historyjka o archeologu - oszuście była zwykłym kłamstwem, zasadzką. Została wymyślona, by zwabić Alice i zemścić się na niej.
Jedna ze ścian, po stukaniu w nią, wydawała głuchy dźwięk.






Alice nie jest robotem. Straciła nad sobą kontrolę. Półprzytomna padła na ziemię.


Oddychała ciężko. Wszystko wokół niej wirowało, a światło raziło ją w oczy. Wydawało jej się, że słyszała czyjeś kroki.


- Felix miał rację. - oznajmił mężczyzna, patrząc na kobietę z ni to pogardą ni z podziwem. - Faktycznie jesteś silna, sprytna. Nie tak łatwo cię pokonać. Samemu, oczywiście. Ale mam kolegę, na imię mu kilof. Znasz może? - zapytał złowieszczo.


Podniósł z ziemi narzędzie i zamachnął się.


Wola przetrwania od razu postawiła Alice na nogi. Zrobiła szybki unik i złapała Pierra za kostkę, który upadł.


Mężczyzna patrzył przerażonym wzrokiem na agentkę.
- I miał rację. - odpowiedziała z wyższością. - Udało mu się, owszem, ale spokojnie. Prędzej czy później go dopadnę.
- On ma wszystko doskonale zaplanowane! - bronił swego szefa.
- A ja nie. - powiedziała spokojnie, zerkając na kilof. - I tu jestem na prowadzeniu.


Facet szybko obrócił się i próbował uciekać, lecz Alice złapała go za nogawkę i mocno go do siebie przyciągnęła.


- Tego się chyba nie spodziewałeś. No cóż, ego Jenkinsa przerasta jego iloraz inteligencji, więc nie powinieneś w niego tak ślepo wierzyć. Trudno, jednego głupca mniej.


Spojrzał na nią z przerażeniem. A dokładniej na jej dłonie.


- Teraz czas na ciebie, blondasku. - syknęła.


Droga z tej komnaty do wyjścia była o wiele mniej skomplikowana niż ta, którą dotychczas przebyła Alice. Skupiona i niego się niespodziewający wybiegła z grobowca. Tego się nie spodziewała. Nagle ktoś w lewej strony wyskoczył i złapał ją w pasie. Uderzył czymś w głowę. Kobieta nie wiedziała już, co się wokół niej dzieje.


I jak? Lepiej by było dużo odcinków czy żeby akcja rozwijała się szybciej?
__________________

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 06.06.2012 - 16:00
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz

Tagi
damien to sam seks <3, moonlight falls, myrtek, rob eros bóg seksu 4ever, rob mym bogiem


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 07:44.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023