Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 23.07.2016, 18:57   #1
La Tortura
 
Avatar La Tortura
 
Zarejestrowany: 27.12.2011
Skąd: Łódź
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 1,031
Reputacja: 23
Domyślnie Guilty As Charged

Witam! Przedstawiam Wam moje nowe fotostory, do którego przymierzałam się już od dosyć dawna (pozdrawiam Kaczuszkę i nasze fotostory :V). Tym razem tworzę je sama i postaram się doprowadzić je do końca. Ten "twór" będzie czymś na pograniczu relacji, a FS. Będzie nieco więcej tekstu niż zdjęć, ale mniej niż w szablonowych FS.
Zapraszam!

PROLOG



Wprowadzili się do Beetle Creek równo rok temu, wynajęli skromny dom, który dopiero zdążyli urządzić. Mała budowla idealnie wpasowywała się w klimat miasteczka – była przytulna, kolorowa i sprawiała wrażenie, że rodzina w nim mieszkająca ma mnóstwo marzeń, planów i pomysłów na własne szczęście, że za drzwiami tego domu nie dzieje się nic złego. Mieszkańcy, ku ich zdziwieniu, witali ich ciepło i serdecznie, mówiąc jak bardzo się cieszą, że wybrali to miejsce. Nowi sąsiedzi podkreślali, że zawsze będą chętni im pomóc, nieważne w jakiej sprawie.

Oboje czuli, że wreszcie są we właściwym miejscu. Liczyli na to, że tutaj wszystko będzie lepsze i wreszcie odnajdą spokój. Mieli nadzieje, że w końcu skończy się koszmar, który ich dręczył i że zostawią za sobą miasto, w którym się wychowali.

Musieli z niego uciekać, ścigani przez niebezpiecznych ludzi z przeszłości. Najgorsze było to, że nie chodziło o ich przeszłość, ale o czasy w których stary Arthur O’Dell żył i terroryzował większość społeczności Silent Bay. Jako młody mężczyzna dążył do celu nie zważając na to ile ludzi krzywdził i ile ludzkich istnień zabrał. Był mądrym i przebiegłym manipulatorem. Wszystko idealnie planował i otaczał się tylko zaufanymi ludźmi. Nie przemyślał tylko tego, że ktoś będzie musiał zapłacić za wszystko czego się dopuścił. W tym wypadku padło na jego jedyne dziecko.
Wyrok na Elise został podpisany dwudziestego pierwszego sierpnia, czyli wtedy, gdy jej ukochany ojciec zginął w zamachu przygotowanym przez największego wroga rodziny O’Dellów. Przez ostatni rok dziewczyna zmagała się z oskarżeniami, niektórzy stosowali wobec niej przemoc fizyczną. Niejeden raz wracała do domu pobita i okaleczona. Decyzję o ucieczce podjęła, gdy podpalono jej rodzinny dom. Z pożaru nie ocalało nic. Wtedy Elise wypłaciła wszystkie pieniądze z konta i uciekła razem ze swoim przyjacielem – Walterem, który jeszcze za życia starego Arthura był jego lojalnym pomocnikiem.
Oboje zmienili imiona, wygląd, wymyślili przekonującą historie, na końcu wyprowadzili się tak daleko, jak tylko mogli. W ten sposób powstali Ella i Tony Mosby, młode małżeństwo, które po skończeniu studiów pragnie się ustatkować i założyć rodzinę. Przygarnęli nawet psa, by nadać swojej historii wiarygodności. Znaleźli sobie pracę i żyli w pięknym domu, pielęgnując ogród i ciesząc się, że ich kłopoty się skończyły.




***
To niedzielne południe spędzali przy grillu razem z paroma sąsiadami, którzy uwielbiali jeść, pić i rozmawiać na nic nieznaczące tematy. Przy stole mówiono o nowej nauczycielce od angielskiego, która ponoć nie lubi dzieci, plotkowano o starej Tamarze i jej siedmiu kotach. Podobno staruszka pojechała na wakacje i tam odnalazła miłość. Wszyscy się z tego nabijali, ale Elise uważała, że tak naprawdę jej zazdroszczą.

[center]

Wokół panowała wspaniała atmosfera, wrażenie wspólnoty i jedności. Nagle pośród głośnych rozmów, śmiechu i grającej muzyki dało się usłyszeć ujadanie małego szczeniaka. Po chwili jednak dźwięk ten zamienił się w piskliwe skamlanie, wtedy rozmowy ucichły, a każdy z pytającym wzrokiem spoglądał na młode „małżeństwo”.
- Ja pójdę – rzucił Walter i ruszył pędem w stronę drzwi, sprawdzić co się stało. Mając nadzieję, że Barney zobaczył żabę lub jaszczurkę i zwyczajnie się przestraszył.

Wyszedł przed dom i szybko dotarło do niego, że przed chwilą ktoś tu był. Zamek w furtce został wyłamany, przed drzwiami leżało pudełko z prezentem, a pies musiał zostać mocno kopnięty, stąd te dźwięki. W głowie mężczyzny zapaliła się czerwona lampka.


Zastanawiał się co robić, postanowił jednak, że zanim zrobi aferę dowie się o co chodzi. Wniósł pakunek do domu i ostrożnie go otworzył. W środku leżał okropnie drogi szampan, a obok niego mała karteczka. To co zostało na niej napisane zmroziło mu krew w żyłach. Schował ją do kieszeni i gdy wyszli ostatni goście pokazał ją osobie, do której była adresowana.
„Elise,
Twój ojciec żyje i ma się dobrze.
Przekonaj się sama - San De La Stone 9”
- Co to za adres? - zapytał.


***

Na koniec dodam kilka słów od siebie. Jeśli chodzi o zdjęcia to cały czas się uczę i staram się, żeby wychodziły jak najlepiej - niestety jak to wygląda sami widzicie.

Wszelkie opinie, konstruktywna krytyka i przydatne tipy(np. co do zdjęć) są mile widziane.
Pozdrawiam


EDIT: Przypomniało mi się po całym dniu od wstawienia FS, żeby zaznaczyć, że simowie nie są moi. Oczywiscie oprócz Elli i Tony'ego, reszta to po prostu przerobione, gotowe twory innych ludzi. Myślę, że to dosyć ważne
__________________


Ostatnio edytowane przez La Tortura : 31.07.2016 - 13:33
La Tortura jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 25.07.2016, 17:21   #2
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,204
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Guilty As Charged

Cytat:
Wprowadzili się do Beetle Creek równo rok temu, wynajęli skromny dom, który zdążyli urządzić dopiero kilka tygodni temu.
Cytat:
Nowi sąsiedzi podkreślali, że zawsze będą chętni im pomóc, nieważne w jakiej sprawie. Oboje czuli, że wreszcie są we właściwym miejscu.
Z ułożenia tych zdań wynika, że "oboje" odnosi się do sąsiadów, a nie do bohaterów FS.
Cytat:
nie chodziło o ich przeszłość, ale o czasy, w których
Cytat:
ile istnień zabiera
Gdzie? Na wycieczkę?
Cytat:
ktoś będzie musiał zapłacić za wszystko, czego się dopuścił
I na końcu tej części zdania dobrze wyglądałaby kropka.
Cytat:
rodziny O’Dell
O'Dellów.
Cytat:
Niejeden raz wróciła do domu pobita i okaleczona.
To może być kwestia sporna, ale wg mnie lepiej by brzmiało wracała.
Cytat:
który jeszcze za życia starego Arthura był lojalnym pomocnikiem.
Czyim?
Cytat:
W ten sposób powstała Ella i Tony Mosby
Powstali.
Cytat:
Nagle pośród głośnych rozmów, śmiechu i grającej muzyki dało się usłyszeć ujadanie małego szczeniaka. Po chwili jednak dźwięk ten zamienił się w piskliwe skamlanie. Wtedy rozmowy ucichły, a każdy z pytającym wzrokiem spoglądał na młode „małżeństwo”.
Nie budujesz w tym momencie napięcia - te krótkie zdania dałoby się spokojnie połączyć w jedno, góra dwa.
Cytat:
rzucił Tony i ruszył pędem w stronę drzwi, sprawdzić co się stało, mając nadzieje
Kropka w tym miejscu + zjedzony ogonek.

Powiem tak: pierwszy odcinek napisany, to teraz wyluzuj Zauważyłam, że starałaś się ten tekst doprowadzić do perfekcji, a to nie powinno się rzucać w oczy.
Nie liczyłabym na to, że na tym forum doprowadzisz historię do końca, bo z komentarzami będzie baaaardzo kiepsko; skoro jednak już się odważyłaś, to wiedz, że postaram się Cię jakoś wesprzeć i że przynajmniej jedna osoba obserwuje Twoje poczynania
Jak już rozwiniesz skrzydła w następnych odcinkach, to będę mogła powiedzieć coś więcej na temat zdjęć i innych zapewne bardziej interesujących Cię rzeczy.
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 25.07.2016, 18:59   #3
La Tortura
 
Avatar La Tortura
 
Zarejestrowany: 27.12.2011
Skąd: Łódź
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 1,031
Reputacja: 23
Domyślnie Odp: Guilty As Charged

Ten pierwszy cytat wyłapałam sama wcześniej i niestety poprawiłam ten błąd, ale na innym forum. xD
Już wklejam poprawioną wersje.
Co do drugiego - zrobiłam dwa entery, nie wiem czy to wystarczy, ale kompletnie nie mam pomysłu jak to zacząć... "przybysze"? xD
zabiera - poprawione!
kropka - zrobiona!
rodzina O'Dell - poprawiona
wracała - zrobione
czyim - dopisane
wracała - poprawione
powstali - poprawione
zdania - połączone
kropka i ogonek dopisane.

To prawda, sprawdzałam ten tekst i poprawiałam wiele razy. Chciałam, zeby było napisane jak najlepiej, zrozumiale i bez błędów - chociaż jak sama widzisz kilku rzeczy nie zauważyłam, na reszte nie zwróciłam uwagi, więc i tak pare błędów jest.
Co do komentarzy to na tym forum wstawiam historię tak o, żeby była, bo w sumie co mi szkodzi skopiować i wstawić tutaj. Oryginalny temat, na którym się skupiam jest na centrum simów, tam mam już 6 komenatrzy, więc z aktywnością nie jest źle. Dlatego właśnie tam wstawiam swoje "dzieła", ze względu na aktywność użytkowników. Widząc tyle komenatrzy sama mam ochotę komentować tematy innych ludzi i tak jakoś się to kręci ale tak jak już mówiłam nic mi nie szkodzi wstawić to również tutaj, tym bardziej że to forum bardzo skupia się na ortografii, interpunkcji i wytyka palcem każdy błąd, na czym bardzo mi zależy. ;p
link - http://centrum-simow.com/viewtopic.php?f=271&t=2368

Pozdrawiam i dziękuje serdecznie za komentarz!
__________________

La Tortura jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 31.07.2016, 13:18   #4
Diana
Moderator
 
Avatar Diana
 
Zarejestrowany: 22.09.2012
Skąd: Santa Monica Pawnshop Lodgings
Płeć: Kobieta
Postów: 1,066
Reputacja: 28
Domyślnie Odp: Guilty As Charged

Zapowiada się ciekawie, podoba mi się pomysł; lubię taki motyw ucieczki od dawnego życia.
A zdjęcia są naprawdę w porządku, nie ma na co narzekać.
__________________
Diana jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 31.07.2016, 13:32   #5
La Tortura
 
Avatar La Tortura
 
Zarejestrowany: 27.12.2011
Skąd: Łódź
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 1,031
Reputacja: 23
Domyślnie Odp: Guilty As Charged

Diano! Dziękuje bardzo za komentarz <3, nad zdjęciami pracuję - jak mi wychodzi? Okaże się haha W każdym razie powstała pierwsza część, kontynuacja prologu. Zapraszam!

CZĘŚĆ PIERWSZA


Wszystko wokół niej zaczęło wirować, kręcić się jak oszalałe. Z trudem powstrzymywała się przed pobiegnięciem do toalety i zwymiotowaniem całego obiadu. Elise żałowała, że nie może odstrzelić sobie mózgu. Byłoby to dla niej o wiele łatwiejsze.
- Od dawna to podejrzewałam – powiedziała. – Przestałam w to wierzyć, wtedy kiedy podpalili mi dom, a on… Mój ojciec nic nie zrobił. Stwierdziłam wtedy, że gdyby żył na pewno by na to nie pozwolił.
- Twój ojciec na pewno nie żyje, a ta wiadomość to okrutny żart – odpowiedział mężczyzna. – Śmieszna farsa, albo pułapka. Ktoś się z nami bawi.
- Znaleźli nas – wbiła wzrok w fotel stojący obok. - Ktoś wie kim jesteśmy - dodała z przerażeniem i usiadła na białej sofie, którą razem z Walterem kupili zaraz po przeprowadzce.


Oboje zastanawiali się co zrobili źle, wiadomość o żyjącym Arthurze została zepchnięta na dalszy plan. Zanim zaczęli swoje fikcyjne życie, postarali się by wszystkie informacje były jak najbardziej wiarygodne. Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się czegoś o Elli i Tonym, musiałby jedynie wyszukać ich nazwiska w Internecie. Chociaż najlepszy informatyk Arthura O’Della zginął razem z nim, jego miejsce zastąpił ktoś inny. Była to niepozorna, urocza blondynka. Jej wygląd i styl bycia odstraszał większość jej klientów, ale Arthur odkrył, że tak naprawdę jest mądrą i przebiegłą osobą. To ona po jego śmierci zajęła się wszystkimi formalnościami. Wykonała wspaniałą robotę, dbając o każdy szczegół. Na stronie uniwersytetów, które rzekomo skończyli, były ich nazwiska. Na oficjalnym blogu fotografa znajdowały się piękne zdjęcia z ich ślubu. Idąc do urzędu można było dowiedzieć się kto był dziadkiem Elli, oraz, że wujek Tony’ego zginął w pożarze. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. W takim razie o czym zapomnieli?
Walter zajął miejsce obok swojej przyjaciółki. Miał straszny mętlik w głowie, nie wiedział co robić. Powinni opuścić to miejsce, czy dowiedzieć się kto wysłał ten prezent? Oboje siedzieli w ciszy, atmosfera wokół była napięta, w tle słychać było tykanie zegara.


- Musimy wyjechać, zacznij się pakować – powiedziała nagle. Jej twarz była blada i przerażona. Nie chciała by wrogowie ojca ją znaleźli, bała się tego, że stare czasy wrócą, a ona znowu będzie ofiarą. Przed tymi ludźmi nikt nie mógł jej obronić. Wstała gwałtownie i ruszyła w stronę sypialni.
- Uspokój się, nigdzie nie będziemy uciekać. To tylko butelka szampana…
- Tylko?! – krzyknęła. – Naprawdę zapomniałeś dlaczego zaczęliśmy uciekać?




Niestety nie zapomniał, doskonale pamiętał tamte wydarzenia. Pogróżki, głuche telefony. Jazdę do szpitala w środku nocy, bo dziewczyna znów wróciła pobita. Pamiętał, że gdy Elise spóźniła się kiedyś dwie godziny on zaczynał dzwonić po szpitalach, a potem po kostnicach.
Oboje byli zagubieni, jednak to nie życie Walta było w niebezpieczeństwie. Wszystkie wspomnienia przypomniały mu, że to on powinien się nią opiekować. Podszedł do niej i wziął ją w ramiona. Zachował zimną krew i zrobił to, co powinien zrobić zaraz po otworzeniu pudełka.


Kilka godzin później w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka. W drzwiach stanęła Emily - najlepsza przyjaciółka Elise, urocza blondynka o niewinnym wyrazie twarzy.Obok niej stał ciemnowłosy mężczyzna trzymający małą dziewczynkę na rękach.
Walter ucieszył się na ich widok, wiedział, że tylko ta trójka jest w stanie ukoić nerwy Elise i zaopiekować się nią pod jego nieobecność.
Wpuścił ich do środka i zaprowadził do salonu.
- Dobrze, że do nas zadzwoniłeś, akurat byliśmy niedaleko – powiedział brunet. – A więc od początku…
- Teraz muszę wyjść, zajmijcie się nią – przerwał mu Walt. – Gdy wrócę dowiemy się o co tu chodzi.
Po tych słowach pomknął w stronę drzwi i wyszedł kierując się stronę miasta.


***
Piętnaście minut spaceru naprawdę dobrze mu zrobiło. Miał czas, by odetchnąć i zastanowić się co robić. Przypomniał sobie mały liścik, który znalazł w pudełku. Zdążył sprawdzić ten adres, niestety nie był prawdziwy. Wierzył w to, że stary O’Dell nie żył. Gdyby jego śmierć była udawana, to czy pozwolił by na to by jego córkę prześladowano? Poza tym czy zostawiłby swojego najlepszego pomocnika i nic mu nie powiedział? Walter był pewny, że to niemożliwe.
Od ciągłego rozmyślania rozbolała go głowa, najchętniej położyłby się na sofie w salonie, zamknął oczy i zapomniał o dzisiejszym dniu. Wiedział jednak, że to niemożliwe. Rozhisteryzowana Elise, małe dziecko i młode małżeństwo nie pozwoliłoby mu na sen. Poza tym był już umówiony. Oczywiście mógł wszystko odwołać, ale nie chciał dłużej siedzieć w domu. Musiał pobyć sam przez kilka minut i odciąć się od całego zamieszania.
Po chwili doszedł na miejsce. Znajdował się w eleganckiej restauracji. Wolałby spędzić ten wieczór w barze, ale jego towarzyszka upierała się by tu przyjść. W końcu dał za wygraną, tak naprawdę było mu to obojętne. Ważne, że było tu cicho i mieli alkohol. Rozejrzał się dookoła i dojrzał dziewczynę, z którą był umówiony.


Madison, bo tak miała na imię, była niewinną, młodą dziewczyną. Miał wrażenie, że jest trochę infantylna i odcięta od prawdziwego świata, ale mimo tego ją lubił. Spotykali się ze sobą dopiero cztery miesiące. Nie była jedną z wielu jego dziewczyn. Jego matka nauczyła go, by szanować kobiety, dlatego Walter nigdy nie spotykał się z kilkoma naraz. Niestety nie kochał jej, nie marzył o przyszłości z nią i małym przytulnym domku na przedmieściach. Nie chciał wiązać się z kobietą, której głównym zmartwieniem było to, że w sklepie nie było żółtego sera, a sąsiedzi wczoraj słuchali za głośno muzyki. Jednak lubił spędzać z nią czas, rozśmieszała go i sprawiała, że zapominał o reszcie świata. Na jej widok jego serce nie zabiło szybciej, ręce się nie trzęsły, a oddech nadal był spokojny. Uniósł lekko kąciki ust i podszedł do stolika. Zajął miejsce naprzeciwko niej i zapytał jak jej dzień.
- Właściwie to całkiem w porządku – odpowiedziała uśmiechając się szeroko.- A twój?
- Też –odparł krótko. - Co zamówiłaś? – spytał zerkając na szklankę, która stała obok niego.
- Gin z tonikiem, lubisz to pić, prawda?
- Może być – wypowiadając te słowa zauważył, że Maddie nieco się zmartwiła. Miał jednak zbyt wiele swoich problemów, by zapewniać ją że gin z tonikiem jest w porządku i chętnie go wypije. – Dlaczego pijesz wodę?
Dziewczyna wychodząc z Walterem zawsze piła równo z nim. Miała mocną głowę i nawet wódka z sokiem nie potrafiła jej pokonać. Potrafiła wypić hektolitry wina i nadal trzymała się na nogach. Dlatego widok szklanki z wodą po prostu do niej nie pasował. Mężczyzna zmarszczył brwi i czekał na odpowiedź.
Madison spojrzała na niego świecącymi oczami i zaczęła bawić się serwetką. Zauważył, że jest zdenerwowana.
- Chciałam ci powiedzieć po tym jak zjemy, ale… - zaczęła. Mówiła cicho, bała się reakcji Tony’ego. – Zrobiłam dziś test ciążowy, jestem w ciąży.
Uśmiechnęła się od ucha do ucha i czekała na jego reakcje. Walter nie mówiąc nic wypił całą szklankę ginu i poprosił przechodzącego kelnera o kolejną.




***

- Frankie zaraz zaśnie – powiedział narzeczony Emily. Ich córka była prawdziwym aniołkiem, nie mieli z nią żadnych problemów. Byli rodziną idealną. Dla Elise było to niezwykłe, zwłaszcza że tak oboje mają silne koneksje z mafią, bo właśnie tym była rodzina O’Dellów.


Zmęczony Alexander podszedł do okna, rozejrzał się wokoło i wtedy dojrzał czyjeś ciało. Leżało bezwładnie przed małym, białym płotkiem. Zmrużył oczy i w ciemności dostrzegł, że „zwłoki” należą do pijanego Waltera.
- Widzę, że wasze małżeństwo przechodzi mały kryzys – powiedział do czarnowłosej.


Kobiety podeszły do okna i zauważyły to co przed chwilą Alexander. Emily widząc minę swojej przyjaciółki zaczęła naprawiać sytuację.
- Poradzimy sobie bez niego, Alex wniesie go do domu, a my w trójkę rozszyfrujemy ten liścik. Nie martw się, damy radę. Przed tobą stoi geniusz, któremu nic nie umknie, zobaczysz! – pocieszała ją.


***


:hej: :hej:
__________________

La Tortura jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 01.08.2016, 20:22   #6
Diana
Moderator
 
Avatar Diana
 
Zarejestrowany: 22.09.2012
Skąd: Santa Monica Pawnshop Lodgings
Płeć: Kobieta
Postów: 1,066
Reputacja: 28
Domyślnie Odp: Guilty As Charged

No, zaczyna mi się coraz bardziej podobać. Postać Emily jest fajna, a obawiałam się, że zrobisz z niej szablonową różową blondynę
Czuję, że Madison dużo namiesza.
Zdjęcia są dobre, tylko w rogu widać boolpropa :>

(Napisałabym coś więcej, ale chyba rozleniwiłam się, jeśli chodzi o kreatywne komentarze).
__________________
Diana jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 12.08.2016, 19:59   #7
La Tortura
 
Avatar La Tortura
 
Zarejestrowany: 27.12.2011
Skąd: Łódź
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 1,031
Reputacja: 23
Domyślnie Odp: Guilty As Charged

Dzięki za komentarz! Co do Emily - cała jej postać zbudowana jest tak, że sprawia pozory głupiutkiej, jej wygląd i styl mówienia, ale tak naprawdę ma łeb na karku.
Nie musisz pisać więcej, ważne że cokolwiek naskrobałaś!

Tymczasem prezentuje kolejny odcinek. Nie było łatwo, bo podczas robienia zdjęć moje simsy scrashowały się dwa razy -.-

CZĘŚĆ DRUGA


Następnego dnia Walter obudził się z przeraźliwym bólem głowy. Wszystko go bolało, a w ustach miał nieprzyjemne uczucie słuchości. Otworzył lekko oczy i zerknął na zegar, było już południe. Mój boże, co ja wczoraj robiłem?, pomyślał. Spojrzał na swoje brudne ubranie, które leżało w kącie, a w lustrze ujrzał podkrążone oczy. Wyglądał jak wrak człowieka, jak ktoś kto nie radzi sobie z życiem. Taki wygląd zarezerwowany był dla tych, którzy swoje problemy zapominali stopniowo wraz z wzrostem alkoholu we krwi. Z trudem udało mu się usiąść na łóżku, czuł lekkie mdłości, które były dla niego normalne, kiedy miał kaca.


Właśnie wtedy zaczął sobie przypominać poprzedni wieczór. W jego głowie zaczęły pojawiać się obrazy. Najpierw było okropne pudełko z dziwną kartką w środku i przerażającą wiadomością napisaną na niej. Popsuło mu to humor i sprawiło że zaczął kwestionować wszystko co wiedział do tej pory, ale to nie dlatego wczoraj skończył w tak żałosny sposób. Przed oczami pojawiła mu się Madison, ubrana w uroczą sukienkę, siedząca w najromantyczniejszym miejscu jakim kiedykolwiek był. Pijąca wodę i z lekkim uśmiechem, pełnym wątpliwości i strachu, oznajmiająca mu, że będzie ojcem. Wszystkie emocje z wczoraj wróciły. Szok, niedowierzanie, złość, która przerodziła się w wściekłość. Kłótnia z matką jego nienarodzonego dziecka, mnóstwo niepotrzebnych słów, które padło z jego ust. Jego samoocena spadła na najniższy poziom, zastanawiał się jak mógł powiedzieć jej tyle przykrych rzeczy? Poczuł dziwny skurcz w okolicach brzucha i czym prędzej pobiegł do toalety. Zwrócił wszystko co miał w żołądku. Wyglądał jak cień człowieka, śmierdziało mu z ust, miał przekrwione oczy i brudne ręce. Oparł się leniwie o zimne kafelki w łazience i przypomniał sobie resztę wieczoru.


Kieliszek wódki, potem kolejny i jeszcze jeden. Ostatnie co pamiętał to śliczna kelnerka przynosząca mu następne zamówienie.
Zrezygnowany wczołgał się pod prysznic, by przy pomocy zimnej wody zmyć z siebie cały wstyd.


Tymczasem w salonie atmosfera nie była lepsza. Emily, która spędziła przed komputerem kilka długich godzin, szukając luki, słabego punktu ich idealnego planu, siedziała na fotelu zła na siebie, ponieważ nic nie udało jej się znaleźć.
- Być może jestem za głupia – mówiła pod nosem – ale przysięgam, że plan i jego wykonanie było perfekcyjne! Ten kto was znalazł musi być niesamowity – dodała.
- Wręcz wspaniały – rzuciła kąśliwie Elise.


Wczoraj wieczorem blondynka krok po kroku sprawdziła wszystkie dane, zabezpieczenia i hasła. Oczywiście była bardzo młoda i nie miała sporego doświadczenia, ale to był jej system. Ona go stworzyła i była pewna, że gdyby coś wyglądało podejrzanie to od razu by to zauważyła. Ostatnia noc spędzona przy dzbanku kawy i milionie informatycznych bzdur, które tylko ona rozumiała, mocno podkopała jej pewność siebie, ale Emily wierzyła, że to nie przez nią odnaleziono Elise.
- Dołujecie mnie – mówiąc to podniosła się i wyszła do ogrodu.
Czuła, że zarówno Alexander i jej przyjaciółka mają jej to wszystko za złe. Przez nią tkwili w tym samym, martwym punkcie. Położyła się na trawie i spojrzała w niebo. Przypomniała sobie swoją złotą erę. Czasy, w których rozwijała swoje umiejętności pod skrzydłami Arthura O’Della. Pamiętała fantastyczne uczucie bycia najlepszą. Tęskniła za dniami, w których wszystko było prostsze. Wystarczyło, że siadała przy komputerze i zaczynała czuć się jak pani świata. Potrafiła naprawdę dużo, chociaż wiele brakowało jej do perfekcji. Była tak młoda, wszystkie drzwi stały przed nią otworem. Lubiła swoje życie, ale brakowało jej tej wolności. Zalała ją fala wspaniałych wspomnień. Zamknęła oczy i w myślach przeniosła się kilka lat wstecz.


***
Po kilku minutach wylegiwania się, obserwowania chmur i odtwarzania w pamięci wspaniałych momentów z przeszłości, do ogrodu wbiegła szczęśliwa Elise, usiadła obok Emily i zaczęła swój monolog, zakańczając przy tym jej przyjemne bujanie w obłokach.
- Obie jesteśmy takie głupie! – mówiła podekscytowana. – To wcale nie jest adres, ani żaden hacker. To zaszyfrowana wiadomość – ciągnęła. Blondynka wpatrywała się w nią jak zaczarowana, bo to znaczyło, że miała racje i niczego nie przeoczyła.


– Pamiętasz ostatnią kochankę mojego ojca?
Emily przypomniała sobie cały wianuszek kobiet, którymi otaczał się stary O’Dell po śmierci Marjorie, matki Elise.
- Większość z nich to młode, naiwne dziewczyny… Pamiętam – odpowiedziała.
Zmarszczyła brwi i z niecierpliwością czekała na dalszy ciąg historii. Tak naprawdę nie wiedziała co życie miłosne Arthura ma wspólnego z tą wiadomością, ale wierzyła, że w końcu na coś trafiły.
- Nie wszystkie były młode i naiwne. Santana Delfino, pochodząca z Stoneciras była zupełnie inna, to ona zauroczyła mojego ojca na tyle, by się jej oświadczył.
- Santana Del… San De La Stone! – oświeciło ją, niemal pisnęła z podekscytowania . – Jesteś genialna – dodała z ogromnym uśmiechem na twarzy. Była przeszczęśliwa, w końcu udało im się na coś trafić, i to nie na byle co. Okazało się, że rozwiązanie tej zagadki było prostsze niż myśleli. Niezbyt wyrafinowana intryga, pomyślała Emily.
- Myślisz, że uciekła razem z twoim ojcem w stronę zachodzącego słońca? Banał – mruknęła.
- Nie, ale myślę, że ona musi coś wiedzieć… Znów muszę prosić Cię o pomoc, sprawdź gdzie możemy znaleźć Santanę i co oznacza ta dziewiątka, a ja zaparzę Ci kolejną kawę – uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki i ruszyła w stronę kuchni. Tymczasem szczęśliwa Emily pognała w stronę swojego laptopa, zadowolona z tego, że wie czego ma szukać i że nie będzie już błądzić po omacku. Jej pewność siebie wróciła na miejsce i z radością zaczęła poszukiwania Santany Delfino, osławionej kochanki Arthura.

***
Tymczasem Elise stała w kuchni i parzyła kawę w czajniku, który dawniej stał w kuchni jej rodzinnego domu. Z tamtego miejsca zabrała prawie wszystko, chociaż większość rzeczy była poupychana w starych pudłach na strychu. Cały dom tętnił życiem, w każdym pomieszczeniu było pełno ludzi, i chociaż Elise zazwyczaj wolała samotność, teraz cieszyła się zatłoczonym mieszkaniem. W salonie siedziała podekscytowana Emily, a jej mąż Alexander właśnie wychodził na spacer z małą Frankie i Barneyem.
Ten widok niesamowicie ją cieszył, gdyby tylko mogła poprosiłaby ich by zostali na stałe. Piękny obrazek został popsuty przez wchodzącego, ledwo żywego Waltera. Czuć było od niego tanią wódkę, stał w samych bokserkach i zachowywał się jak tchórzliwy pies. Za wszelką cenę unikał spojrzenia Elise, która przyglądała mu się badawczo. Była zła na niego, że zostawił ją wczoraj samą i wyszedł z domu by się napić. Nie potrafiła tego zrozumieć, rozmyślała czy Walter miał jakiś powód by to robić, ale nic nie przyszło jej do głowy. Ten mężczyzna przechodził w życiu o wiele cięższe chwile. Został postrzelony, raz był nawet torturowany. Poza tym sam robił takie rzeczy, był świadkiem okropnych scen. W takim razie co go do tego popchnęło?
- Ciebie też miło widzieć – odezwała się Elise i czekała na wyjaśnienia.
- Taaa – spojrzał na nią spod oka i czym prędzej ruszył do pokoju.


Dziewczyna usłyszała jedynie dźwięk przekręcanych kluczy w drzwiach od sypialni. To wszystko zaczynało ją coraz bardziej zastanawiać. Postanowiła, że pogada ze swoim przyjacielem później. Znała go na tyle, by wiedzieć, że Walter potrzebuje przede wszystkim spokoju, a dopiero później rozmowy.
Wzięła przygotowaną kawę i poszła sprawdzić jak idzie Emily. Okazało się, że blondynka jest bardzo sprytna i znalezienie Santany zajęło jej chwilę. Kobieta mieszkała niedaleko Beetle Creek, razem ze swoją córką i synem. Wszystko wyglądało tak, jakby po śmierci Arthura wróciła do normalności. Miała dobrą pracę, jej dzieci chodziły do prywatnej szkoły, a dom w centrum miasta świadczyło o tym, że ojciec Elise zostawił jej w spadku pokaźną sumę pieniędzy.


Emily doskonale wiedziała co przyszło do głowy jej przyjaciółce. Spojrzała na nią błagalnymi oczami, jednak to nie robiło na niej wrażenia.
- Wiem, wiem, spałaś tylko trzy godziny, poza tym od wczoraj nie spędziłaś nawet minuty z Frankie, a poza tym nie lubisz podróżować, wiem – westchnęła Elise. Tak naprawdę chodziło tylko o to, że Emily nie miała zaufania do samochodów i nie lubiła spędzać kilku godzin w tej puszce. Jednak po chwili zastanowienia doszła do wniosku, że dzięki tej podróży znowu poczuje się wolna. Zostawi męża i córkę, ale niedługo wróci. Przecież to nie tak, że ucieka, po prostu pomaga bliskiej osobie. Alexander na pewno to zrozumie. Poczuła jak zalewa ją przyjemna fala ciepła, była niesamowicie podekscytowana.
- Racja, ale jestem dobrą przyjaciółką i z tobą pojadę. Daj mi tylko chwilę – uśmiechnęła się szelmowsko i czym prędzej pobiegła po swoją torbę. Przed wyjściem zdążyła zostawić wiadomość dla swojego męża, na małej karteczce napisała mu, że pojechała z Elise do Santany i wróci wieczorem. Z radością zamknęła za sobą drzwi i skierowała się w stronę samochodu.


***
Jazda do miasta trwała dwie godziny, podczas których zachowywały się ja dwie nastolatki. Elise zauważyła, że jej towarzyszka wcale nie jest zmęczona, wręcz przeciwnie – rozpierała ją energia. Emily śpiewała przez cały czas, opowiadała dowcipy, a na światłach pokazywała język ludziom w samochodach obok. Elise od dawna nie widziała jej tak szczęśliwej, sama zresztą też bawiła się dobrze przez całą drogę.
Kiedy wysiadły z samochodu ich oczom ukazała się elegancka posiadłość, w której mieszkała Santana. Budynek robił wrażenie, z przodu miał wielkie okna, które odbierały nieco prywatności, jednocześnie sprawiając, że każdy kto obok niego przechodził przyglądał mu się z zapartym tchem. Był zadbany, a wokół niego rosły piękne rośliny. Atmosfera zabawy, która towarzyszyła im przez całą podróż, momentalnie prysła. Obu dziewczynom serce zaczęło bić jak oszalałe, nie wiedziały czego się spodziewać. Co powie im ta kobieta? Czy w ogóle wie coś na temat prezentu?
Raz kozie śmierć, pomyślała Elise i zadzwoniła dzwonkiem. Po kilku sekundach w drzwiach ujrzały narzeczoną Arthura. Miała na sobie ubranie, które musiało kosztować fortunę, jej kruczoczarne włosy były zaczesane do tyłu i upięte w staranny kok. Na jej twarzy pojawiło się kilka nowych zmarszczek, jednak nadal wyglądała pięknie. Zmierzyła je wzrokiem i zaczęła mówić.


- Nie spodziewałam się was tak szybko, ale cieszę się, że w końcu będziemy miały to za sobą. Wejdźcie do środka – powiedziała i gestem zaprosiła je do środka.
Prowadziła przyjaciółki przez dom, aż do tylnego wyjścia. Wtedy obu kobietom ukazało się wspaniałe patio, które zapierało dech w piersiach.


Chłonęły wzrokiem wszystko co się dało, nigdy nie widziały tak pięknego ogrodu. Santana wskazała im dwa miejsca przy szklanym stole, obie zajęły miejsce i czekały z niecierpliwością co im powie.
- To ja wysłałam tę paczkę. Na życzenie twojego ojca – zaczęła, a Elise poczuła, że zaraz zacznie się jej kręcić w głowie. – Arthur wcale nie umarł w tym wybuchu, właściwie dziwi mnie to, że tak łatwo w to uwierzyłaś. Twój ojciec jest zbyt cwany, by zginąć w taki sposób, myślałam, że o tym wiesz – przeszyła brunetkę wzrokiem. – Cały rok spędził na budowaniu swojej, jak to ja lubię nazywać, armii. Teraz przyszła pora, gdy potrzebuje twojej pomocy. Twojej, Waltera i Emily. I ma ogromną nadzieję, że go nie zawiedziecie.




Koniec, dziękuję i zarazem podziwiam wszystkich, którzy dobrnęli do końca.
__________________

La Tortura jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 13.08.2016, 23:28   #8
Miśka
 
Avatar Miśka
 
Zarejestrowany: 09.12.2015
Płeć: Kobieta
Postów: 23
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Guilty As Charged

Dobrnęłam do końca, od samego początku. Zdjęcia robisz z odcinka na odcinek lepsze. Santana to babka z klasą, bardzo mi się podoba. Emily też okazała się całkiem w porządku. Nie wiem dlaczego, ale bardzo razi mnie karnacja głównej bohaterki. Zbyt pomarańczowa? Nie wiem. Jestem zauroczona szczegółami i dopracowaniem okolicy, ale o tym już pisałam przy okazji domku. Co do Waltera... Niby tak szanuje kobiety, a zapłodnił taką z którą nie planuje przyszłości? Dziwne, no ale nie śpi z kilkoma na raz... Ostatnie zdjęcie przepiękne! Czekam na więcej ;*
Miśka jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 20.09.2016, 22:24   #9
Księżniczka Mordoru
 
Avatar Księżniczka Mordoru
 
Zarejestrowany: 21.01.2013
Skąd: Escursione
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 108
Reputacja: 13
Domyślnie Odp: Guilty As Charged

Przyznam, że ostatni odcinek spodobał mi się najbardziej. Pewne tropy, które zaczęłam wysnuwać się nie sprawdziły - a może powinnam zostawić je na później? Uważałam, że Emily jest podejrzana - pasowałaby na wcale nie małą intrygantkę. Mimo to, polubiłam jej postać. Podobnie jak Santanę.
Niezły cwaniaczek z tego Arthura. Zachował się dość chamsko wobec swej córki - lecz cóż, czasem tak bywa. Jestem zainteresowana, jak dalej potoczy się fabuła.
__________________
Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce...
Księżniczka Mordoru jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 21:00.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023