Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 26.11.2012, 12:56   #101
Sqiera
 
Avatar Sqiera
 
Zarejestrowany: 14.04.2012
Skąd: z Ziemi Obiecanej
Płeć: Kobieta
Postów: 884
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Moonlight Falls by myrtek

heh ... posłuchałam utworu i powiem ci, że zanim kliknęłam w link spodziewałam się, że będzie to coś w stylu Lykke Li, a tu niespodzianka
__________________
Sqiera jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 26.11.2012, 13:11   #102
Katherine
 
Avatar Katherine
 
Zarejestrowany: 13.09.2012
Skąd: Poznań
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 374
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Moonlight Falls by myrtek

Chyste Panie! Ty zbokolu jeden!

e. I piosenka całkiem spoko, jesli się jej nie przetłumaczy...
Nie lubię hip hopu, ale ta całkiem, całkiem.
__________________
[IMG]http://i40.************/2vxnev4.gif[/IMG]

Ostatnio edytowane przez Katherine : 26.11.2012 - 14:03
Katherine jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.11.2012, 14:24   #103
Słodki Pan Ciastek
 
Zarejestrowany: 12.11.2012
Wiek: 22
Płeć: Mężczyzna
Postów: 512
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Moonlight Falls by myrtek

Tło zdjęcia jest super, a jak w nim wygląda Fave

Podoba mi się też piosenka hehe.

Czekam na next ->
Słodki Pan Ciastek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 28.11.2012, 12:39   #104
anie_1981
 
Avatar anie_1981
 
Zarejestrowany: 09.04.2009
Wiek: 42
Płeć: Kobieta
Postów: 4,282
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Moonlight Falls by myrtek

Dawno nie byłam w tym dziale i mam spore zaległości Wszystko przez te moje ptice, teraz one mnie pochłaniają o wiele bardziej niż Simsy. Właśnie mój samiec Nimfy masakruje gałązki winogrona A wracając do tematu, to obejrzałam aktualizacje i nowy odcinek i bardzo mi się podobają. Oczywiście że Faye powinna się związać z tym futrzakiem... brrrr to znaczy z Damienem W ogóle super pomysł na taką "nastolatkową" opowieść. Zazwyczaj głównymi bohaterami są młodzi dorośli.
anie_1981 jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 28.11.2012, 19:05   #105
Misiaa12
 
Avatar Misiaa12
 
Zarejestrowany: 24.11.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 256
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Moonlight Falls by myrtek

Faye jest prześliczna 
Musi być z Damienem.
Pasują do siebie,
czekam na kolejny < 3.
Misiaa12 jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.12.2012, 18:16   #106
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Moonlight Falls by myrtek

Wiem, odcinek w sumie miał być jakieś 2 tygodnie temu, potem zaś termin przeniosłam na zeszły piątek, ale cóż... Około sześciogodzinny sen przez równiutki tydzień odbił się na moim samopoczuciu. Chodziłam niczym zombie. Wróciwszy ze szkoły, padałam na łóżko i spałam do 18. Potem nauka do 1 i znów niewystarczająca ilość snu.
Tym bardziej niedocenianie mnie przez żadnego z nauczycieli dobiło mnie i wena gasła niczym świeca od podmuchu wiatru.
Wprost nienawidzę, gdy jakiś tuman, który napisał pracę w niespełna pół godziny, robiąc przy tym masę byków dostaje nie dość, że taką samą ocenę, to nauczycielka jeszcze chwali go za świetny tekst. Nie to, żebym była zarozumiała z powodu moich umiejętności, ale zawalenie nocy, by napisać - moim zdaniem - świetną rozprawkę, powinno być docenione.
No cóż, koniec smęcenia i użalania się nad moim losem.
Jednakże uważam ten odcinek (tekst, nie treść) za wyjątkowo słaby. Wybrnę z tego tłumaczeniem, że ostatnie wydarzenia tak na mnie wpłynęły.

Dzięki wielkie za komentarze. Przynajmniej to jest takim moim paliwem, które pozwala mi dalej jechać z tym koksem!
Niepotrzebnie oburzaliście się z powodu wybranego przeze mnie utworu.
Dotyczy on głównie jednej sceny, która powinna Was nieźle zaskoczyć.
Ach, cieszę się, że zyskałam nowych czytelników.
Zapraszam więc na następny odcinek!






Odcinek 5 "Cicha woda"


W stołówce jak zwykle siedziałam przy jednym stoliku z Grace i osobami poznanymi podczas przygotowań do balu. Brakowało jednak natarczywego, aczkolwiek przyjaznego blondyna.
Minęło półtorej miesiąca odkąd dałam mu kosza. Ani razu nie spotkałam go na korytarzu. Skutecznie mnie unikał. Widocznie moja odmowa zraniła go na tyle, że postanowił zerwać ze mną jakikolwiek kontakt. Byłam dla niego niewidzialna. Naszych pozostałych znajomych uznał za zdrajców. Wspólnie główkowaliśmy jak ponownie nawiązać z nim kontakt. W końcu nie dawał żadnego znaku życia, więc jego postawa naprawdę nas przestraszyła. Hope twierdziła, iż w którąś z leniwych sobót widziała go na spacerze z zupełnie nieznaną nam dziewczyną. Czyżby odkochał się równie szybko co zadurzył? Może po prostu Hope chciała uspokoić nas tym małym kłamstewkiem?
- Hej, nie martw się, na pewno wkrótce mu przejdzie. - Szepnęła Grace, kładąc dłoń na moim ramieniu.
Obdarzyłam dziewczynę przelotnym uśmiechem. Najwidoczniej uspokoiłam ją, bo po chwili odsunęła się i z powrotem wdała się w pogawędkę z rudzielcem.
W rzeczywistości zamartwiałam się z zupełnie innego powodu. Wciąż szargały mną emocje związane z pewnym nie tak odległym spotkaniem. Ciągle czułam na sobie przeszywający wzrok przystojnego bruneta oraz jego słodki oddech. Kimże byłam wobec kogoś tak niesamowitego? Z każdą wolną chwilą łudziłam się, że wreszcie spokojnie porozmawiamy. Tamtego ciepłego wieczoru obiecał, iż się spotkamy. Niestety, od tamtej chwili nawet na mnie nie spojrzał. Przez głowę przelatywało mi mnóstwo chaotycznych myśli. Zresztą na co ja liczyłam? "Idiotka! Chciał tylko zrobić ci nadzieję!" Byłam poirytowana własną naiwnością, ponieważ tak łatwo dałam mu się owinąć wokół palca. Zapewne doskonale zdawał sobie sprawę z tego, dlaczego tak na niego reaguję. Ciągle odpędzałam od siebie tę myśl, która uparcie nie chciała opuścić mego umysłu i niesfornego serca.





Wychodząc ze szkoły spróbowałam skupić myśli wyłącznie na planowaniu dnia. Uparcie dążyłam do wyznaczonego przez siebie celu. Skoro nie musiałam poświęcać czasu żadnemu przedstawicielowi płci męskiej, postanowiłam dać z siebie wszystko na zaliczeniach pod koniec roku. Rozmyślałam o swojej przyszłości. Ciągle nie potrafiłam zdecydować, którą uczelnie wybrać. Sęk w tym, że sama do końca nie wiedziałam kim zostać. Ponoć od zawsze miałam smykałkę do nauczania, w końcu zdobyłam jakieś doświadczenie udzielając korepetycji dzieciakom z sąsiedztwa. Byłam tego w pełni świadoma, tylko nie czułam powołania. Od zawsze interesował mnie umysł człowieka. Każdy skrywa zupełnie inną tajemnicę. Zdawałam sobie sprawę jednak, iż byłabym kolejną wśród bezrobotnych psychologów, którzy pod wpływem nowej mody wybrali tenże kierunek. Cały piątek spędziłam na filozoficznych rozmyślaniach. Znudzona wyjrzałam za okno. Po przeciwnej stronie ulicy, przechadzała się dwójka nastolatków radośnie zanoszących się śmiechem. Dotknęłam dłonią delikatnego materiału firanki. Przymknęłam powieki i spuściłam głowę. Tak, na tym polegał mój problem. Bezsensownie się wszystkim stresowałam, zamiast cieszyć chwilą. W ciągu kilkunastu tygodni zapoznałam się bliżej zaledwie z dziesięcioma osobami. Postanowiłam przestać być aspołeczną nastolatką, nieświadomą czym jest świetna zabawa.



Stanęłam przed wielkim lustrem w szatni. Uważnie obejrzałam się od góry do dołu. Poprawiłam jeszcze nienaganny kucyk i udałam się w stronę boiska. Jesienią rzadko temperatura powietrza przekraczała dwadzieścia stopni, dlatego też trenerzy wypchnęli nas na zewnątrz. Jak ostatnia kretynka paradowałam po soczyście zielonym trawniku w króciutkim kostiumie, który wyjątkowo łatwo poddawał się każdemu ruchowi. Niepewna stanęłam w kilkuosobowej grupie, by przed treningiem porządnie się rozgrzać. Nic bardziej omylnego - zostałam pomponiarą. Był to pierwszy krok, do zmiany wizerunku cichego dziecka sukcesu na korzystającą z życia osiemnastolatkę. Jak to dobrze, że lata temu mama zapisała mnie na zajęcia taneczne. To nic, że mimo krzyków matki i nauczycielki - zołzy wysłanej z najgłębszych czeluści piekielnych, po niespełna półroczu odeszłam. Na szczęście przez ten czas zdążyłam nauczyć się podstawowych kroków czy figur. Dzięki temu nie wypadłam tak tragicznie.
Wracając z treningu rozmyślałam, jak skontaktować się z Louisem. Był jaki był, ale należał do tych osób, bez których odczuwa się pustkę. Zależało mi na tym, byśmy znów utrzymywali dobre stosunki. Może z czasem na powrót przekonałby się do mnie?


Zostałam sama w szatni. Pozostałe cheerleaderki szły do znajomych bądź wracały o tej porze do domów ze zwykłej zasady. Ściągnąwszy z siebie strój, dokładnie się mu przyjrzałam. Od teraz chodzić w nim będę nie tylko na treningi, ale i na wszelkie mecze oraz szczególne wydarzenia. Zaś gdy nastanie wiosna, moim obowiązkiem będzie traktowanie go jako coś w rodzaju mundurka szkolnego. Przez głowę przeszło mi głośne "W co ja się wkopałam?", lecz potrząsnęłam delikatnie głową mrucząc "Zamknij się, głosie rozsądku. Muszę przestać być fajtłapą."
Zamyślona wyszłam z sali i stanęłam jak wryta. Nie byłam sama. Podniosłam wzrok i ujrzałam jego, opartego o ścianę. Widząc, że go zauważyłam, podszedł do mnie. Do głowy znów napłynęły mi dziesiątki pytań. I co, cwaniaczku, nagle sobie o mnie przypomniałeś, gdy ubrałam krótką spódniczkę odkrywającą pośladki przy każdym ruchu?
- Hej. - Przywitał się męskim głosem. Co ja to wcześniej mówiłam?
- Cz-cześć - zająknęłam się, rumieniąc.
Dlaczego on tak na mnie działał? Cholera, głupia! Sprawiałam wrażenie łatwej. By uratować się w jego oczach, założyłam ręce na piersi, układając przy tym usta w cienką linię. Czarnowłosy nie zwrócił jednak na to uwagi i kontynuował.
- Przepraszam, że nie odzywałem się. Niedługo rozgrywamy ważny mecz, więc trener męczy nas jak szalony. Ciągle tylko o tym myślę i... - wziął głęboki wdech - Chciałabyś się spotkać? Moglibyśmy wreszcie spokojnie porozmawiać.
Zaniemówiłam z wrażenia. Okazało się, że nie był dupkiem bez serca, jak wcześniej go pochopnie posądzałam. Skarciłam się, że w ogóle przyszło mi to do głowy. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na niego. Cierpliwie czekał, aż odpowiem. Wyraźnie te kilka słów z trudnością przeszły mu przez gardło. Sprawiał wrażenie zdenerwowanego, tak jakby właśnie złamał jakąś zasadę.
- Jasne. - Odpowiedziałam wreszcie, uśmiechnęłam się subtelnie. Przymknął powieki, kiwając głową. Widocznie był zadowolony, bo postanowiłam ukrócić jego męki. Wyszczerzył swe równiutkie, białe zęby i odszedł. Ja zaś nie mogąc otrząsnąć się z szoku, wciąż stałam oparta o framugę drzwi.





- Jestem tego w stu procentach pewna! - Hope uderzyła pięścią w stół.
- Ale to, co mówisz nie trzyma się kupy - zauważył Lincoln, który widząc wykrzywioną w złości twarz rudej, próbował wytłumaczyć jej, iż ta plącze się w zeznaniach. - Twierdzisz, że niby frajerowaty Louis obściskiwał się z Penny? Przecież żadna z panienek noszących kieckomajty z logiem szkoły nie zadawałaby się z nim! Hope, dlaczego opowiadasz takie bzdury?
Wszyscy spojrzeliśmy na zakłopotaną dziewczynę. Spuściła głowę, by chwilę potem wpatrywać się we mnie. Speszona, wreszcie wyjaśniła.
- No, bo widzę, że Faye się przejmuje. - Powiedziała tak cicho, że nawet siedząc tuż obok jej, ledwo usłyszałam co mówi.
Teraz wszyscy przenieśli wzrok na mnie. Nagle Grace zachichotała. "Wymsknęło" jej się co nie co na temat mojego jutrzejszego spotkania z Damienem. Na twarzy każdego z siedzącej przy jednym stoliku trójki pojawił się złośliwy uśmieszek. Gdy zadzwonił zbawienny dzwonek, ironicznie kazałam życzyć mi szczęścia na randce.





Usadowiłam się na krześle przy stole numer 5. Popijając gorącą herbatę, rozejrzałam się wokół. Tłum ludzi w miejscowej knajpie piątkowego wieczoru to norma. Typowo barowy wystrój średnio przypadł mi do gustu. Myślałam, że zaprosi mnie do lokalu o nieco innym standardzie. Nie wymagałam od niego spotkania w ekskluzywnego restauracji, lecz smród kawy i papierosów nie był ziścieniem mych marzeń. Podniosłam się delikatnie, by wyszukać Damiena w tłumie. Z pewnością wyróżniałby się wśród mężczyzn z posiwiałymi brodami. Może coś go chwilowo zatrzymało? Łudziłam się, że lada chwila dosiądzie się do mnie i mimo panującej atmosfery, spędzimy miło wieczór. Po około dwudziestu minutach sięgnęłam po lokalną gazetę ze stojaka. Poprosiłam sympatyczną kelnerkę o jeszcze jeden napój. Widząc mą znudzoną minę, spojrzała na mnie z politowaniem.
Przeczytawszy artykuł o tutejszych lasach i ich niespotykanej w tych rejonach tak bardzo zróżnicowanej faunie, nie wytrzymałam. Czekałam na niego godzinę. Zawiedziona byciem wystawioną do wiatru, wyszłam z knajpy ze spuszczoną głową.





Upuszczając lokal, wpadłam przypadkiem na jakiegoś młodego mężczyznę. Wybąknęłam przeprosiny i chciałam wrócić do domu, by móc odpocząć, lecz nie ustąpił mi miejsca. Podszedł niebezpiecznie blisko. Przywarł mną do muru.
- Gdzie się tak śpieszysz, maleńka? - Mruczał mi do ucha. Żuł miętową gumę, ale nie przeszkadzało mu to w próbie pocałunku. Odwróciłam głowę w bok, próbując jednocześnie wyrwać się z żelaznego uścisku. Złapał za moje nadgarstki, uniemożliwiając mi przy tym jakikolwiek ruch.
- Bądź grzeczna. - Zaśmiał się pod nosem.
W głowie miałam już scenariusz tego, co zamierza mi zrobić. Miotałam się na wszystkie strony. Cieszył go mój strach. Poczułam na szyi jego szorstką szczękę. Gdy jedną ręką zjechał do linii bioder, spróbowałam wykorzystać ten moment. Z całej siły nadepnęłam na jego stopę. Odsunął się ode mnie, łapiąc się za obolałą część ciała, a ja kopnęłam go z całej siły w krocze. Zawiesiłam na ramieniu torebkę i pognałam naprzód. W biegu zerknęłam za siebie, na zwijającego się w bólu napaleńca.







- Faye! - Ni stąd ni zowąd ktoś zawołał.
Zdezorientowana poczułam, jak łapie mnie za rękę. Bez zawahania przyłożyłam mu z prawego sierpowego. Chłopak upadł z impetem na ziemię. Złapał się za policzek, jęcząc z bólu. Dumna z siebie nachyliłam się nad nim i zamarłam. Myślałam, że również osunę się asfalt. Zakryłam ręką usta widząc, kogo tak profesjonalnie obezwładniłam. Damien trzymając się za obitą twarz, spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Zaczęłam go histerycznie przepraszać. Wreszcie udało mi się powstrzymać spazmatyczny szloch.
- Przyjechałeś samochodem? - spytałam z trudem łapiąc oddech.
Delikatnie pokiwał głową. Wstał powoli i udaliśmy się w stronę parkingu. Dziwnie się czułam z kierownicą. Od ponad miesiąca przemieszczałam się jako pieszy, ponieważ nie zdołałam zebrać wystarczającej liczby pieniędzy na zakup brakującej części do mojego poczciwego autka. Gdyby tego było mało, w międzyczasie zdążyło zepsuć się w nim ogrzewanie, więc nie liczyłam już, bym kiedykolwiek znów usiadła na siedzeniu obitym materiałem w kolorze khaki.
Podczas jazdy tylko raz odważyłam się spojrzeć w jego stronę. Przez całą drogę siedział oparty o zimną szybę, w ogóle nie zwracając na mnie uwagi.





Poszliśmy do mojego pokoju. Zadziwiająco szybko ból ustał, ale zachodząca w fiolet opuchlizna i spore zadrapanie szpeciły mu twarz. Chciałam zająć się delikatną raną i doradzić mu co zrobić, by skóra szybciej powróciła do zdrowego wyglądu. Wprawdzie była to specjalność babci, która na swoim regale ma kilka dobrych książek na temat ziół i domowych sposób lecznictwa. Nauczyła mnie pewnych rzeczy i w razie potrzeby, bez obawy radziłam sobie z chorobami czy skaleczeniami.
Usiedliśmy naprzeciw siebie na miękkiej sofie. Delikatnie przyłożyłam wacik nasączony wywarem z ziółek do policzka. Uważnie wykonywałam swoją chwilową pracę pielęgniarki. Miałam wyrzuty sumienia, że to wszystko była moja wina. W pewnej chwili zauważyłam jak uważnie się we mnie wpatruje.
- Co? - Uśmiechnęłam się onieśmielona jego przenikającym przed duszę spojrzeniem.
- Nie doceniałem cię - parsknął śmiechem - Masz parę w rękach. Powinienem na ciebie uważać, bo mogłabyś mnie nieźle uszkodzić.
Przez chwilę chichotaliśmy, choć byliśmy świadomi powagi sytuacji.
- Już. - powiedziałam odkładając wacik na stoliczek.
Odwróciłam głowę w jego stronę. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Tym razem taka bliskość była przyjemna. Przechylił głowę, a odległość między nami malała. Rozwarłam usta i przymknęłam powieki. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi, które po chwili uchyliły się. Na widok babci, odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.

Obyło się bez długiego pożegnania, ponieważ chłód dawał się we znaki. Pomachałam mu przyjaźnie. Zanim wszedł do auta, wychylił głowę, by coś dodać.
- Teraz będziemy się częściej widywać, obiecuję! - Jego głos przepełniał entuzjazm.





Mimo szalonego przebiegu zdarzeń, uznałam ten wieczór za udany. Jako, że była to jeszcze wczesna pora, postanowiłam dotrzymać towarzystwa staruszce, która wparowała do pokoju w najmniej odpowiednim momencie. Wspólnie oglądałyśmy jej ulubiony teleturniej, komentując przy tym wyjątkowo zabawne zachowanie metroseksualnego prowadzącego. Świetnie się bawiłyśmy, popijając przy tym zieloną herbatę. Niespodziewanie rozbrzmiał w domu dzwonek telefonu. Zdziwiłyśmy się, że ktoś o tej porze pragnie porozmawiać. Staruszka zaabsorbowana telewizorem, kazała mi odebrać. Gdy podniosłam do ucha słuchawkę, zamarłam.
- Halo? - Powtarzał głos w kółko. Westchnął ciężko, nie słysząc żadnej odpowiedzi. Ocknęłam się i cichym głosem wypowiedziałam jego imię.
- Louis?
Mlasnął głośno, po czym lekko zachrypniętym głosem odrzekł:
- Możemy porozmawiać?



Spojrzałam w stronę salonu i pognałam na górę, zamykając za sobą drzwi.
- Co się stało? - Zapytałam pełna obawy. Długo nie odpowiadał. Słyszałam tylko jego niemiarowy oddech. Podenerwowana ponowiłam pytanie.
- To bardzo ważne... - Westchnął ciężko i przełknął głośno ślinę. Oczekiwałam jakiejkolwiek kontynuacji zdania, lecz milczał jak grób. Oparłam się o biurko. Mimo dzielącej nas odległości, ogarnęło mnie szczere przerażenie.
- Ważne rzeczy powinno się mówić prosto w twarz. - Skwitowałam.
- Nie mogę. - szepnął.
- Dlaczego? - Również ściszyłam głos.
Zakaszlnął siarczyście, po czym wypowiedział jedno słowo. Słowo, które zabrzmiało wyjątkowo tajemniczo. Które sprawiło, że zrobiło mi się słabo. Dlaczego podjął taką decyzję i co było jej powodem? Musiałam się tego dowiedzieć. "Wyjeżdżam" - powtórzyłam głucho.

__________________
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.12.2012, 19:20   #107
Stephenowa
 
Avatar Stephenowa
 
Zarejestrowany: 03.01.2011
Skąd: Castle Rock
Płeć: Kobieta
Postów: 568
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Moonlight Falls by myrtek

No no no.
Czy jestem zaskoczona.. Najbardziej chyba tym, że Faye jest pomponiarą, haha.
Co do Louisa, to huk z nim, niech jedzie. Ważne, żeby Faye była z Damienem. <3
Nie mogę się doczekać ich następnego spotkania, oby tym razem było owocniejsze.. ;>
Czekam na więcej!
P.S. nie martw się, poloniści się nie znają, popatrz tylko na te pozytywne komentarze! <3
__________________
Just you and I.
Stephenowa jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.12.2012, 19:28   #108
Sqiera
 
Avatar Sqiera
 
Zarejestrowany: 14.04.2012
Skąd: z Ziemi Obiecanej
Płeć: Kobieta
Postów: 884
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Moonlight Falls by myrtek

myrtku, niestety często tak bywa, że jedni się bardzo napracują i zyskują to samo, co inni nie wysilając się przy tym praktycznie nic. Przyzwyczajaj się, bo pewnie jeszcze nie raz się tak zdarzy, niestety ...


A co do odcinka, to jak zwykle był genialny

Damien jak zwykle boski ... tylko szkoda, że cały odcinek w koszulce pewnie nie tylko ja czekam na jego gołą klatę
Faye ma pecha do facetów. Najpierw ten Louis, którego swoją drogą nie rozumiem... mam jakąś tam swoją hipotezę, która pewnie i tak jest ani trochę zgodna z tym jak naprawdę jest... i w ogóle dziwna z nim sprawa... najpierw jej unika, a potem ten telefon... a może on na coś zachorował i wyjeżdża się wyleczyć? tak mi do głowy wpadło, ale prawdę, jaka jest, mam nadzieję, że poznamy niedługo.

Jeszcze ten napaleniec ... ech naprawdę, mało brakowało a było by prawie jak w Zmierzchu (w pierwszej części był podobny motyw)
a tak, Damien zamiast zostać bohaterem, dostał cios w twarz ale i tak, z tego co widać, nie żałuje
ech... i dobrze, że Faye ma parę w rękach. Samoobrona to podstawa

Piszesz, że tekst nie dopracowany, a ja ci i tak powiem, że chciałabym umieć pisać tak jak ty i umieć robić takie opisówki. Niestety ja nie umiem "lać wody".

Zawiłe to wszystko, więc jasną sprawą jest, że czekam na więcej


P.S. odnośnie tego typa co chciał naszej Faye krzywdę zrobić, to ja nie wiem, ale albo mam jakieś Déjà vu, albo jego gęba skądś mi znajoma.
A no i skąd masz jego fryzurę? podoba mi się
__________________

Ostatnio edytowane przez Sqiera : 08.12.2012 - 19:51
Sqiera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.12.2012, 19:41   #109
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 618
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Moonlight Falls by myrtek

Nareszcie się spotkali, Damien bardzo przystojny, szkoda, że babcia im przeszkodziła, bo to mógłby być najpiękniejszy wieczór w jej życiu, ale obiecał, że będą się częściej spotykać. Trzymamy go za słowo.

Czekam na więcej i częściej.
__________________
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.12.2012, 19:46   #110
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Moonlight Falls by myrtek

Sqierka - dzięki za długą opinię, jednak nie trafiłaś co do Louisa!

Ja Ci dam Zmierzch! Szczerze mówiąc, do tej pory nawet nie pomyślałam, że coś podobnego faktycznie tam było.

Wracając do Louisa - za mało rozwinęłam jego wątek, dlatego będę to musiała nadgonić w następnym odcinku. Ot co, gapa ze mnie.

Co do Faye... z każdym odcinkiem jej charakterek będzie coraz bardziej widoczny.

Napaleniec powstał specjalnie do odcinka Może wydaje Ci się znajomy, bo to przeróbka kolesia ze skrzyni simów?


Dzięki za komenty i wyczekuję kolejnych!
__________________

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 08.12.2012 - 19:48
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz

Tagi
fotostory, lovestory, myrtek, opowiadanie


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 03:21.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023