Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > Opowiadamy jak sobie gramy
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 31.12.2015, 17:57   #391
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Cytat:
Napisał Shiver
Nadrabiam!
No, miło!
Cytat:
więc dlaczego pozwala na wizyty Kastora.
Sam się wprasza :P
Cytat:
I jeszcze nawet nie próbuje pomóc córce!
Próbuje, ale wie, że z tymi facetami nie można wygrać.
Cytat:
W ogóle Iwo jest dla mnie taki niejednoznaczny.
No nareszcie jakaś nieszablonowa postać u mnie! :O
Wiesz, że całkiem zapomniałam o tym zdjęciu z konkursu? xD Ale tak, sceneria ta sama :D
Cytat:
zaraz wyjdzie na to, że to wszystko jego wina
Ale Wojtek naprawdę uważa, że zawalił :P Nawet w dzisiejszym odcinku to przyznaje!
Cytat:
Denis wciąga powietrze z pustej butelki?
No do dna :D
Cytat:
Napisał LP23
Cześć
Hej!
Cytat:
Może to ich [Korynę i Iwa] zbliży do siebie?
Ano :D
Cytat:
Mam nadzieję, ze w Nieznanowie fajerwerki nie będą puszczane, aby zwierząt nie wystraszyć?
Nieee. Aczkolwiek dobry pomysł, żeby zrobić simom Nowy Rok! :D Zaraz zabieram się za grę.
Cytat:
Iwan to śmieć. Niech zginie jak najprędzej.
Tango down ; D

Przywróciliście mi nadzieję! Dzięki! ; D
Jak się ogarnę, to wstawię tu później jeszcze jakieś podsumowanie rundy czy coś, bo dzisiaj się definitywnie kończy.

Jagódkowie
poprzedni odcinek

Spoiler: pokaż
...

Pani Jagódek może i nie odwiedzała swojego męża w więzieniu, ale za to była częstym gościem w domu swojej siostry, Emmy.



Od czasu do czasu zabierała ze sobą Erykę.



Wiedziała, że mocne więzi rodzinne to podstawa.

Ktoś inny natomiast miał świadomość, że należy je budować już od pierwszych chwil życia.





Iwo i Koryna nie mieli z tym problemów - oboje bardzo kochali swojego synka i okazywali mu to tak często, jak tylko mogli, jednak nie na zasadzie rywalizacji o jego względy. Od momentu, w którym Aki pojawił się na świecie, zaczęli współpracować. Dla Iwa był to zaś jedyny sposób na uzyskanie przychylności ukochanej. I tak uznał za sukces to, że nie stroniła już od niego tak bardzo. Czasami nawet dawała się ponieść emocjom i lądowała w jego uścisku... Później i tak przychodził wstyd i żal do samej siebie, ale on nie przestawał mieć nadziei, że pewnego dnia zdobędzie jej serce.
Tymczasem jednak mógł bez skrępowania kochać tę część jej, którą przekazała ich synkowi.







Kuzynka Akiego miała się świetnie.





Dexter również, ale jego dni były policzone :(





W gorszych chwilach Eryka mogła zawsze liczyć na swoją babcię.





Zaprzyjaźniła się z Agatką, Wam znaną stąd.









Zbliżał się najradośniejszy czas w roku. W domu Jagódków miały być to pierwsze od dawna naprawdę wesołe święta - Kris dostał przepustkę!



- Nie będzie cię na Wigilii? Ale jak to?



- Moja siostra z mężem zaprosili mnie i Erykę do siebie i przyjęłam zaproszenie.
- Wiedziałaś, że Kris przyjedzie, prawda?
- Tak, wiedziałam.
- I mimo to zgodziłaś się?
- A dlaczego miałam się nie zgodzić?



- Jak możesz być taka?! To twój mąż! Tęskni za tobą szalenie i miał nadzieję, że tego wieczoru nareszcie się pogodzicie!
- Daj spokój, mamo. Nie mam ochoty siedzieć przy jednym stole z mordercą!
- To TWÓJ MĄŻ, nie morderca!



- Za parę miesięcy może przestać być moim mężem, nie ma problemu. Gdyby chociaż miał odwagę powiedzieć mi prosto w oczy "tak, to ja zabiłem i żałuję tego, bo to zniszczyło naszą rodzinę"! Ale nie, twój syn jest zbyt dumny, żeby się kajać przede mną!
- Za kogo ty się masz, że ma się przed tobą kajać?!
- Okłamał mnie, zostawił mnie samą z małym dzieckiem, zapomniałaś? Właściwie to nie wiem, czemu jeszcze odkładam ten rozwód...
- Jesteś potworem, Olimpia!
- Nie większym niż twój syn, droga teściowo. Powinnaś się za niego wstydzić!
- Wyjdź z mojego domu.
- Dobry pomysł - muszę ochłonąć troszeczkę. Atmosfera w tym domu robi się nieznośna.

Ku zgorszeniu swojej matki Eryka oznajmiła, że nie idzie na kolację do cioci. Na nic zdały się nawet groźby - dziewczynka tęskniła za tatą.

Gdy nadszedł wigilijny wieczór, kilkuletnia Eryka zamiast wypatrywać pierwszej gwiazdki na niebie tak jak inne dzieci, szukała wzrokiem znajomej sylwetki. Gdy ta się już pojawiła w zasięgu jej wzroku, silna dłoń babci powstrzymała podlotka przez wybiegnięciem na kilkustopniowy mróz bez kurtki. W końcu jednak doczekała się i szczęśliwa wpadła w ramiona stęsknionego Krisa.



Później do syna dorwała się Kira.



A potem to już jakoś poszło ;]







Kris nawet postarał się o prezent dla córeczki!



Ale przecież dla tej małej najważniejsze było to, że tata w końcu był w domu.





W areszcie miał się stawić dopiero następnego dnia rano, czekała go więc noc w rodzinnym domu.



- Mamo... Tak bardzo chciałem...
- Wiem, kochanie. Przykro mi.
- Tak bardzo ją kocham... I tęsknię. Za każdym razem, kiedy mnie odwiedzacie, mam nadzieję, że ona przyszła z wami... Że już wywietrzały jej z głowy te bzdury. A tymczasem ona otwarcie mówi o rozwodzie...
- Są jeszcze na świecie dobre kobiety.
- Czasami myślę, co by było gdyby to Ina była moją żoną. Byłej dziewczynie jej męża ułożyło się w życiu i jest szczęśliwa z tego, co mi opowiadałaś. Może i Ina jest szczęśliwa ze Zdziśkiem... A ja?
- Ona jeszcze gorzko pożałuje tego, co ci zrobiła.
- Ale wtedy będzie za późno... Wtedy już nic mnie nie będzie obchodziła.



Jagódek wrócił do więzienia. Chociaż rodzina nadal go odwiedzała,





starała się dzielić swoim szczęściem, ale też i smutkami z nim,





on czuł, że dłużej już tego nie wytrzyma.



Albo wyjdzie stąd jako wolny, niewinny człowiek, albo wyniosą go w trumnie.


Ciąg dalszy nastąpił.


Nikonieccy i Winklerowie
poprzedni odcinek

Spoiler: pokaż
...

Niedługo później do siostry i szwagra dołączyła Roksana :(



W kolorze.

Jakoś tak smutno było w domu bez ukochanych dziadków i cioci. Wojtek wkraczał w dorosłość pełen obaw.



Ciągle jeszcze nie wiedział, na czym powinien się skupić w swoim życiu; ostatecznie jednak stwierdził, że odpowiedź przyjdzie w swoim czasie i nie ma co się martwić na zapas.



Jego pierwszym krokiem w stronę niezależności było wyprowadzenie się z domu. Za odłożone pieniądze wynajął kawalerkę. Decyzja ta zmartwiła jego ojca, ale już taka Wanda - jego przyjaciółka i zarazem sąsiadka - była zachwycona tym pomysłem :D



Inni sąsiedzi również miło go powitali.



Czas wolny najchętniej spędzał w towarzystwie rodziny i postrzelonej (niedosłownie oczywiście xD) przyjaciółki.





Podczas jednego z takich wypadów do klubu nieoczekiwanie stanął twarzą w twarz... z nią!



Owszem, słyszał, że do starszych państwa Repninów mieszkających dwa domy dalej wprowadziła się ich wnuczka, ale do tej pory nie miał okazji poznać tej dziewczyny. Jedyne, co wiedział, to to, że ma na imię Sabina, że jest kuzynką Gienka Sylwina (któremu niegdyś Wanda dała kosza), że studiowała sztukę i utrzymuje się z malowania. No i oczywiście, że dziewczyna jest bardzo ładna i w dodatku wolna (przy czym - jak stwierdził Wojtek - tych informacji mogła mu przyjaciółka już oszczędzić, a przynajmniej nie sugerować tak otwarcie, że czas, żeby znalazł sobie kogoś i przestał się tak martwić o Marcelinę).
Stało się jednak i przez chwilę wydawało mu się, że zemdleje z wrażenia. W jego wyobrażeniach nowa sąsiadka jego rodziców była zwykłą, pospolita dziewczyną, a gadanie Wandy było tylko typową babska paplaniną o wszystkim i o niczym. Chyba nigdy w życiu nie pomylił się bardziej.
- Cześć! - przerwała milczenie nieśmiało. - Jesteśmy chyba sąsiadami?
- Tak sądzę... - odbąknął dziękując bogom, że to ona się pierwsza się odezwała.
- Sabina - przedstawiła się i wyciągnęła dłoń.
- Wojtek - odparł, próbując opanować drżenie rąk.
- O, widzę, że już się znacie - usłyszeli nagle znajomy głos. - Świetnie.
Patrząc na ich przedłużający się uścisk dłoni Wanda wiedziała, że niedługo znowu będzie musiała zmierzyć się z dylematem, czy narażać biednego Gienka na powrót przykrych wspomnień na jej widok, czy nie...
Ale nawet zakolczykowana szatynka nie zdawała sobie do końca sprawy z tego, jaka lawina uczuć szalała w sercach tej dwójki.



- Naprawdę fajna z ciebie dziewczyna, Sabina - wyznał blondyn po kilku piwach. - Musimy się jeszcze kiedyś spotkać!
- Może po prostu wpadnij kiedyś do mnie na kawę?
- O, bardzo chętnie!

Niestety wizyta musiała poczekać - stan zdrowia dziadków Sabiny zaczął się pogarszać i nie udało im się już pomóc :(
Gdy sytuacja trochę się uspokoiła i emocje opadły, chłopak zapowiedział się z wizytą, na co ona z chęcią przystała.



Przez cały ten czas byli ze sobą głównie w kontakcie internetowo-telefonicznym, ale okazało się, że bardzo brakowało im ich rozmów w cztery oczy.
Cicha zwykle Sabina przy nim stawała się największą gadułą na świecie.



Nie od razu jej przyjaciel został wprowadzony do jej królestwa, którym była maleńka pracownia na piętrze. Wstęp do niej mieli nieliczni - najbardziej zaufane osoby z jej otoczenia.

Gdy drzwi się za nimi zamknęły, zrozumiał wszystko.
Pomieszczenie to - ciągle jeszcze nie do końca urządzone - miało w sobie coś magicznego. Gdy dziewczyna do niego wchodziła, jej twarz rozjaśniała się dziwnie. Wśród poplamionych desek zawalonych przyborami do malowania, w otoczeniu rysunków i płócien Sabina była naprawdę sobą. Powietrze było wypełnione jej planami, marzeniami i pięknymi wizjami. To tu spędzała w ciągu dnia najwięcej czasu, tu przeżywała wzloty i upadki. To miejsce w jej obecności ożywało razem z jego właścicielką.
Wojtek - prosty chłopak z budowy, twardo stąpający po ziemi - był trochę przerażony natłokiem uczuć, jakie wyzwalało w nim to miejsce. Nie czuł się jego godny, czuł się w nim dziwnie i obco. Bardzo chciał, żeby Sabina na dobre zaznała miejsce w jego życiu, ale... bał się jej. Może nie tyle jej samej, co tego, że nigdy nie będzie w stanie zrozumieć jej pasji, że skrzywdzi ją swoją ignorancją i brakiem wrażliwości na piękno. Będzie starała się mu powierzyć swoje przemyślenia i marzenia, a on nie będzie w stanie za nią nadążyć...
Chyba czas się wycofać - pomyślał z żalem.
Pogrążony w swoich myślach nawet nie zauważył, że dziewczyna o czymś do niego mówi.



- ... tak, koniecznie sprawię sobie taką maszynę do szycia! Myślę, że gdy sprzedam ten i jeszcze jeden obraz, będzie mnie już na nią stać.



- Przecież potrzebujesz czasu, żeby je namalować, jakiejś inspiracji...
- Och, oczywiście, że tak! Dlatego też myślę, że odłożę tę inwestycję dopiero na przyszły rok.
Przyszły rok?!, pomyślał blondyn ze zgrozą. Mógłbym jej ją kupić za połowę mojej miesięcznej pensji!
- Nie prościej byłoby ci pójść dorobić gdzieś? To nie są przecież duże pieniądze.
- Dorobić? Nie, moje finanse nie stoją jeszcze na tak złym poziomie, żebym musiała dorabiać. Poza tym wtedy mniej czasu zostałoby mi na malowanie i moje obrazy mogłyby stracić na jakości...
Perfekcjonistka... Zupełnie nie dba o to, że mogłaby wymienić w tym domu podłogi, bo te niedługo się pozapadają!
- Wiesz co? Pojedziemy zaraz do sklepu i kupię ci tę maszynę.
- Co!? - dziewczyna nie kryła zaskoczenia. - Ale Wojtek, to nic takiego, dam sobie radę, mam jeszcze co robić... Poza tym to sporo kosztuje... Nie będę miała z czego ci oddać.
- To będzie prezent.
- Och, daj spokój... Jeszcze tak bez okazji...? To nie wypada.
- Nie wypada, żebyś była szczęśliwa i rozwijała swoje hobby?
- Rzeczy materialne szczęścia nie dają...
- Ale pasja, którą dzięki nim rozwijasz, już owszem. Wiem, że będziesz szyła piękne rzeczy na niej. Nic innego nie ma znaczenia.
Wzruszyła się na te słowa i przytuliła go.
- Och, Wojtek... Jesteś cudowny! Tak dobrze mnie rozumiesz... Jak ja ci się za to odwdzięczę?



- Myślę, że z tym akurat ty nie będziesz mieć żadnego problemu.
- Ale... Jak to?
- Sabina... Za każdym razem, gdy jestem z tobą, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.



- Och, Wojtek... Nikt nigdy mi czegoś takiego nie powiedział.
- W takim razie ja jestem pierwszy i - mam nadzieję - jedyny. I ostatni.
Łzy zabłysły jej w oczach i tylko tyle był w stanie zobaczyć, gdyż szybko je zamknął, dając ponieść się chwili.



Sabina pod wpływem nowych, nieznanych jej dotąd uczuć, malowała jeszcze piękniejsze obrazy.



W międzyczasie mały braciszek Wojtka obchodził swoje 5 urodziny!





Ania nie spuszczała oka ze Stasia ;]





Wśród zaproszonych gości byli między innymi państwo Sowa (siostra Karoliny z mężem) i Florczakowie (Klementynka, Rajmund i Joasia).
Przy stole rozmawiano o przyszłości ;]

Niektórzy zaś zamiast mówić o niej głośno, woleli w spokoju dopracowywać swoje plany. No i w końcu je zrealizować.

Niby zwykła randka w domu pewnego mroźnego wieczoru, ale dla dwójki naszych bohaterów miała być przełomowa ;)






- Kim dla ciebie właściwie jest Marcelina Koralik? - zapytała ni stąd ni zowąd.
- Marcelina? Skąd to pytanie? Byłem pewien, że mówiłem ci, że to moja najlepsza przyjaciółka od zawsze.



- Tylko najlepsza przyjaciółka?
- Hmmm... No taka bratnia dusza. Możemy wieki ze sobą nie rozmawiać, ale zawsze wyczujemy, jeśli któreś z nas będzie mieć kłopoty.
- Miałam na myśli raczej to, czy było między wami... coś więcej.
- Czy byliśmy w sobie zakochani? Tak, byliśmy.
- Co się stało?
- Winkler mi ją odbił. Zanim zdążyłem coś z tym zrobić, zaszła w ciążę i wyszła za niego. Tak - moja bratnia dusza, a nawet nie poinformowała mnie o dacie ślubu tłumacząc się, że doskonale wie, że nie cierpię jej męża i na pewno nie będę chciał oglądać, jak pakuje się w to bagno... Miała rację, ale ostatecznie jest moją najlepszą przyjaciółką nawet, gdy się ze sobą nie zgadzamy... Rety, przepraszam, nie powonieniem był tego mówić. W każdym razie nadal jesteśmy sobie bliscy.
- Dobrze, rozumiem. Cieszę się, że masz kogoś takiego. Chciałabym ją lepiej poznać.
- Nie ma sprawy, na pewno nie będzie mieć nic przeciwko.
- Trochę zazdroszczę jej tego, że zna cię tak dobrze, że jest między wami to... coś.
- Nie masz jej czego zazdrościć, naprawdę. Ona może za to być zazdrosna o ciebie, bo to TY jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu.



- Ja? Naprawdę?
- Myślałem, że to wiesz.
- Och, zawsze jest miło usłyszeć to jeszcze raz.
- Kocham cię.
- Wojtek... Ja też cię kocham! Nawet nie wiesz, jak bardzo.
- Wydaje mi się, że wiem.
- Jak to?
- Udowodnię ci to po kolacji.
- Wolałabym poczekać z tym do ślubu...
- Wiem, ale nie to miałem na myśli.
- Nie?
- No nie. Zaraz się przekonasz.

Kiedy już posprzątali ze stołu, chłopak zebrał się w sobie.
- Sabinko...
Widząc co się święci, krzyknęła zaskoczona.



- Czy zostaniesz moją żoną?
- Nie... To znaczy TAK!!! Tak, tak, tak!



- Nie... Nie wierzę... Czy to może być prawdziwe? - mówiła, płacząc. - Że może się stać tyle miłych rzeczy w ciągu kilku minut?
- Tak, to prawda. Widzisz? Udowodniłem ci! Inaczej nie przyjęłabyś oświadczyn!
- Jestem taka szczęśliwa...



Zaopiekuję się tobą i nie będziesz musiała się już o nic martwić, obiecał jej w myślach narzeczony.


- Młody, no co ty? - zapytał Denis synka. - Roczek już był, a ty jeszcze na tych cholernych czworakach!



- Zwykle to ojcowie uczą swoje dzieci chodzić - odezwała się z pokoju obok jego żona.
- A jakby nie miał ojca, to co?
- Chociaż masz rację... Teoś nie ma ojca.
- Co ty p*******, kobieto?!
- Lepiej weź się za uczenie go. Ja nie mogę się roztroić.
- No, młody, wstajemy! - zarządził. - Wystarczy, że przed dziadkami mi było za ciebie wstyd!



- No nie stój jak ten kołek! Zasuwaj, już! No ale nie na czworaki!!! K****, jeszcze raz!
- Mógłbyś z łaski swojej nie przeklinać przy dziecku?!
- A ty mogłabyś się w końcu zamknąć? No, młody, wstajemy... No co ty o*********?! K*****, co za tępe dziecko mi urodziłaś!
- Na pewno nie gorsze niż jego ojciec.
- Ach tak? To radź sobie k**** z nim sama!
Wyszedł. Przestraszony chłopiec momentalnie się rozpłakał, na szczęście uspokojenie go nie było tym razem trudne.



- Daj rączki mamusi. Taaak! Wstajemy. Kroczek za kroczkiem...



- Moje zdolne maleństwo!




- Teoś, chodź do mamusi!
- Mogłabyś się tak nie wydzierać?! Próbuję oglądać!

Tak mniej więcej wyglądało życie rodzinne młodych Winklerów. W skrócie - Denis zarabiał na chleb i nic poza tym go nie interesowało, a Marcelina miała na głowie wszystkie domowe obowiązki i wychowywanie dziecka.





No nie no, w sumie gdy żywiciel rodziny wracał do domu i widział bajzel w kuchni...







- Coś ty robiła przez cały dzień?! Te talerze stoją tu od rana! Weź coś z tym zrób, a nie!

Uśmiech na twarzy synka był jedyną zapłatą za cały ten trud. Dziadkowie z obydwu stron starali się pomóc jak się da, ale koniec końców to nie oni byli wiecznie niewyspani, niedożywieni, źle ubrani i uczesani byle jak.



Wspominałam Wam już kiedyś, że Winklerowie i Ewerkinowie sąsiadują ze sobą. Kiedy chłopcy podrośli, więzi między rodzinami się zacieśniły.















Pewnego dnia Marcelina została bardzo miło zaskoczona czyimiś odwiedzinami.

- Kopę lat, moja droga! - przywitał się.
- Wojtek! Mogłeś powiedzieć, że przyjeżdżasz, przygotowałabym się...



- Zaczęłabyś się wysypiać z tygodniowym wyprzedzeniem, żeby wyglądać jako-tako? Daj spokój, to tylko ja!
- Tylko ty? Chyba AŻ przyszły mąż tej malarki, Sabiny Czajkowskiej! Gratulacje! Już osobiste.
- A dziękuję, dziękuję.
- Jak przygotowania do ślubu?
- Całkiem nieźle. Ślub weźmiemy wczesną wiosną, jeszcze nie wiem dokładnie kiedy, ale... Chciałem cię poprosić, żebyś była blisko mnie w tym ważnym momencie.
- Blisko będzie Sabina, a ja się ucieszę, jeśli w ogóle uda mi się przyjechać.
- Proszę, postaraj się. Tak, ale zaraz za panną młoda jest... Świadek. W moim przypadku świadkowa. Chciałbym cię poprosić, żebyś nią została.
- Przykro mi, ale muszę odmówić...
- Zapomnij o tej sprawie z twoim ślubem, to nie ma znaczenia.
- Wojtek...



- Gdyby to tylko ode mnie zależało, to zostałabym i na weselu i upiła się do nieprzytomności świętując szczęście twoje i Sabiny... Ale mam nieodpowiedzialnego męża, z którym nie zostawię synka samego na cały dzień, teściów, którzy w weekendy zazwyczaj pracują i rodziców, którzy opiekują się schorowaną babcią.
- Możesz wziąć Teosia ze sobą. Na pewno będziecie się dobrze bawić. Wiesz, że Karolina uwielbia dzieci, a Staś jest zawsze chętny do zabawy.
- Nie, to się nie uda...



- Marcelina - powiedział, bardzo poważnym tonem. - Zrobię WSZYSTKO co w mojej mocy, żebyś mogła ten jeden dzień spędzić poza domem dobrze się bawiąc i nie martwiąc się o nic, ale jeśli ty nie będziesz chciała dać sobie pomóc, to rzeczywiście nic z tego nie będzie. Należy ci się odpoczynek i wiem, że ten jeden dzień to i tak będzie za mało, ale... Ale zawsze. Proszę, zrób to dla mnie. Chciałbym, żeby moja najlepsza przyjaciółka była i cieszyła się ze mną w tym ważnym dniu.
- Spróbuję.
- Obiecaj mi to.
- No dobrze... Obiecuję. I dziękuję.
- To ja ci dziękuję.



- A teraz... Weźmy się w garść. Wiem już co u ciebie, o Denisa nawet nie pytam, a co tam u potworka-Teodorka?
- Sam się przekonaj, wujaszku - uśmiechnęła się. - Napijesz się kawy?
- Z chęcią.
- Kora podrzuciła mi wczoraj kawałek ciasta z Cukierni - o ile Denis-rozrabiaka całego nie zeżarł, to cię nim poczęstuję.
- Już się cieszę.

- Czy jest tu jakiś potworek-Teodorek?





- Jak te potworki szybko rosną!



- Ijaaa!
- Wojtek!



- Wołałaś nas, mamo? Masz dla nas coś słodkiego?



- Słodko to wy razem wyglądacie!
- Teoś, pokażemy mamie, jak ładnie się bawimy?
- Daaaa! - krzyknął malec z entuzjazmem.





- No bardzo ładnie się bawicie! Wojtek, nie wiedziałam, że takie duże dziecko z ciebie!
- Nie marudź, bo kiedyś Teoś podrośnie i nie będziemy się już tak fajnie bawić!



Ile ja bym dała za to, żebyś to ty był tatą małego Teosia..., pomyślała ze smutkiem przypominając sobie, jak jej mąż traktuje ich synka.



- ... mówię ci, Sabina jest takim uroczym stworzeniem! Pamiętasz, jak na początku miałem wątpliwości? Okazało się, że nie jest aż tak źle, a ja wcale nie muszę wysłuchiwać jej opowieści o malarstwie, obrazach, autorach i wystawach.



- Kto wie, czy nie będziesz musiał, kiedy zamieszkacie razem.
- Mam nadzieję, że nie. A zresztą, dam sobie radę. Kto wie - może będzie tak, że sam się w to wciągnę?
- Tak byłoby najlepiej. Bycie kreatywnym to dobra rzecz. Na przykład mój mąż nazwał mnie ostatnio - bardzo pomysłowo! - "sumo".



- "Sumo"?! Jakim idiotą trzeba być, żeby tak wyzywać własną żonę! Żeby ją wyzywać jakkolwiek!
- Nikoniecki?! Co ty tu k**** robisz?! - usłyszeli.



- I c*** ci do tego, jak nazywam swoją żonę!



- Nie będziesz obrażał mojego gościa w tym domu! - krzyknęła rozzłoszczona Marcelina.



- Kto ci go k**** pozwolił w ogóle zapraszać?!
- Sam przyszedłem, cwelu - odparł Wojtek.



- Będzie tu przychodził, ilekroć sobie tego zażyczę, a tobie NIC do tego!
- Ciekawe, czy zrobiłaś pranie... Założę się że nie miałaś na to czasu przez niego!
- Może sam byś sobie uprał swoje śmierdzące skarpetki?
- Nikoniecki, jeszcze jedno słowo... A zresztą, idę stąd. Dwóch idiotów na raz nie przegadam. A my sobie porozmawiamy wieczorem, Marcelina.


Zdjęcia ze ślubu Wojtka i Sabiny możecie obejrzeć w tym poście :)
Jak widzicie, Marcelinie udało się być na nim, na weselu też została. Zabawa była przednia, ale pani Winkler musiała wrócić wieczorem do domu.
To, co tam zastała, przeszło jej najgorsze obawy.



- TY PADALCU! - ryknęła.
- K****! - odpowiedział padalec.



- Wstrętna, podła świnia! Powinnam była wiedzieć od początku, że tak to się skończy!





- Marcelina, PRZEPRASZAM, no!
- W dupie mam twoje przeprosiny, Denis.
- Co ty robisz?
- Nie widzisz, ślepy jesteś? Pakuję swoje rzeczy.
- I gdzie niby pójdziesz?
- Choćby do diabła, nic ci do tego! Teosia zabieram ze sobą.
- Ja p******...


Ciąg dalszy nastąpi.


...

Bawcie się dobrze w Nowym Roku (i w jego przededniu) i nie opuszczajcie się w komentowaniu "Miasteczka" ;]
/L.

Ostatnio edytowane przez Liv : 05.09.2016 - 12:25
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 31.12.2015, 18:25   #392
Cytryśnia
 
Avatar Cytryśnia
 
Zarejestrowany: 10.12.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 892
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Miasteczko

Naszła mnie ochota i przeczytałam sobie
Chciałabym mieć tyle chęci co ty, aby grać przez tyle lat.
Więzi rodzinne same w sobie są super <3
szczęśliwego nowego roku!
__________________
Majestatyczność
Cytryśnia jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 31.12.2015, 18:34   #393
LepkiePaluszki23
 
Zarejestrowany: 08.02.2014
Płeć: Mężczyzna
Postów: 608
Reputacja: 41
Domyślnie Odp: Miasteczko

Cześć
Czyli żona już się od niego odwróciła Ja wierzę, że Koryna pokocha kiedyś Iwa! Słodziak z tego Akiego O nie. Tylko nie Dexter Ależ Agatka wyrosła
Niech Olimpia zginie w tragiczny sposób! Jeszce będzie żałować tego, co mówiła. Karma wraca. Eryka świetnie postąpiła! Tak mi żal Krisa
Znowu śmierć Pa pa Roksana Wojtek wypiękniał :lovE:
Jednak Wojtek przyszedł i na obiad do Sabiny
Wojtek boi się tak jak kiedyś Anabelle. Sabina malarka. Może otworzy kiedyś własną galerie? Reakcja Sabiny mnie rozśmieszyła na pierścionek zaręczynowy. Prawie jak ta przysługa podczas ślubu na youtubie, w której panna młoda się śmiała
Biedne życie ma Marcelina Iwo i Denis plotkują jak kobiety Wojtek to mężczyzna, przyjaciel i jeszcze ktokolwiek na medal
Potworek Teodorek XD
Marcelina spakuj manatki i uciekaj jak najdalej od Denisa
I Denis się doigrał. Powodzenia Marcelinie!
Tobie również życzę udanego Sylwestra i dobrego rozpoczęcia roku 2016
Czekam z niecierpliwością na następny odcinek
(Ależ się minek nazbierało w tym komentarzu. Jak nigdy )
LepkiePaluszki23 jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 31.12.2015, 18:41   #394
Kowai-Neko
 
Avatar Kowai-Neko
 
Zarejestrowany: 22.11.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 12
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Miasteczko

Olimpia co ty wyrabiasz Uff dobrze, że Eryka ma swój rozum. Kris taki dobry tata Iwo nie traci nadzi, no Kora daj mu szanse. Aki Taką Wandę dobrze mieć Niezłe oświadczyny Denis weź się ogarnij Teoś jedt takim promyczkiem nadziei Marceliny Piękny ślub. Denis jak mogłeś Brawo Marcelina
Wesołego Nowego Roku
Kowai-Neko jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 31.12.2015, 21:52   #395
Annetti
 
Avatar Annetti
 
Zarejestrowany: 09.05.2013
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 198
Reputacja: 33
Domyślnie Odp: Miasteczko

Widzę, że już niektórzy ubiegli mnie w komentowaniu
Niby Olimpia taka rodzinna, ale jednak na męża się wypięła No ale ok, ok, rozumiem dlaczego Ercia wyrasta na uroczą młodą damę! Iwo i Kora jednoczący siły w opiece nad Akim Mały jest taaaaaaki kochany! Cudownie! Ja tam sobie nie wyobrażam ich osobno i mam ogromną nadzieję, że Koryna przekona się całkowicie do męża i go pokocha!
Biedny Dexter Mam nadzieję, że jest teraz szczęśliwy w nowym miejscu! A Jagódkowie może kiedyś przygarną kolejnego czworonoga
Fajnie, że Ercia zaprzyjaźniła się z Agatką. Chociaż panna Czerwińska przypomina mi trochę mongoła/chińczyka/innego człego skośnookiego/a nawet trochę eskimosa!
Jak to Olimpia nie zamierza pojawić się na Wigilii! W pełni podzielam rozżalenie Kiry! Jestem mega ciekawa jak O. by zareagowała w chwili, kiedy potwierdziłoby się to, że Kris jest niewinny Całe szczęście, że Eryka ma swój rozum! Mądre dziecko i widać, że kocha tatusia całym serduszkiem.
Nie no, aż się wzruszyłam, czytając jak to Ercia wypatrywała Kryspina. No łezka się w oku kręci i tyle! A to zdjęcie przed choinką jest przekochane Nie dziwię się Krisowi, że ostatecznie się rozryczał Zaczynam się też obawiać, że pobyt w więzieniu zniszczy go psychicznie i fizycznie.

Ostatnie spojrzenie Roksany jest rozwalające xD Biedny Wojtek, ale fajnie, że chłopak myśli o swojej przyszłości i próbuje się usamodzielniać. Wanda Wujek! Ojejku, a co tam u Patryka? Nie schodzi na zawał jak widzi córkę? Ale zarąbiście opisałaś spotkanie Wojtka i Sabiny! Nie spodziewałam się, że będzie takie fajne. Sabina wydaje się być taka... Taka eteryczna, jakoś to słowo najlepiej mi pasuje. Trochę oderwana od świata artystka. Jest fajna, ale... Ale chyba dziwna, nie wiem czemu wywołuje we mnie takie odczucia xd
http://s20.postimg.org/cmfxe7859/sna...a_03491ca7.jpg --> dopiero teraz zajarzyłam, że to przecież poduszka na szpileczki, a nie pomidor xD
O jaaaaa, ale Wojtuś ma gest! Kochany z niego sim, no naprawdę! Nie żebym miała wcześniej co do tego wątpliwości, co to, to nie A ich podejście do różnych spraw jest rozwalające. Sabina mówi o uczuciach, jakiś niematerialnych wartościach, a Wojtek o czymś zupełnie odwrotnym! Kochane to jest w sumie xD
Urodzinki Stasia W sumie Wojtek i Sabina wyglądają na naprawdę udaną parę. Ona taka oderwana od rzeczywistości, on chcący kochać i być kochanym...
Reakcje Sabiny mnie czasami powalają. To jej plątanie się przy oświadczynach jest urocze, cała ona po prostu

O looool, Denis, czy ty siebie słyszysz? Zupełnie nie przypomina ojca! Pamiętam zdjęcie jak to Marceli przemierzał pokój z Denisem wzdłuż i wszerz, a ten teraz nie potrafi poświęcić chociaż trochę uwagi synowi =,= Biedna Marcelina Co ona ma z tym Denisem Teoś jest przecież taki uroczy, nie zasługuje na takie traktowanie ze strony ojca!
Ojej, ale fajnie widzieć taką sąsiedzką przyjaźń :> A Teoś z Akim to już w ogóle tyle słodkości na raz, że starczy mi jej do końca tego roku xD
Haha, Wojtek i niezapowiedziane odwiedziny Fantastyczny z niego przyjaciel
potworek-Teodorek? Ale genialne! Aż mi się micha cieszy na samą myśl
http://s20.postimg.org/w6g7sdnnh/sna...f_234934f8.jpg --> Ja na miejscu Marceliny to popłakałabym się już przy tej scenie. Wojtek jest wprost wymarzonym ojcem dla Teodora Matko kochana, Denis, ale ty masz tupet! Całe szczęście, że się tam z Wojtkiem nie pobił!
Ale teraz to już w ogóle Winkler przeszedł samego siebie! I jeszcze próbuje przepraszać? To już w ogóle woła o pomstę do nieba! To teraz jestem usatysfakcjonowana tym, że wiem jak to się stało, że Marcelina wyniosła się od męża.

Cudownie było przeczytać nowy odcinek! Mam nadzieję, że kolejny pojawi się zdecydowanie szybciej No i szczęśliwego nowego roku Tobie i Twoim simom
Annetti jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 01.01.2016, 17:14   #396
Shiver
 
Avatar Shiver
 
Zarejestrowany: 17.04.2009
Skąd: z Księżyca
Wiek: 25
Płeć: Mężczyzna
Postów: 999
Reputacja: 21
Domyślnie Odp: Miasteczko

Nowy odcinek!

Cytat:
Wiedziała, że mocne więzi rodzinne to podstawa.
Ale z mężem tych więzi już nie miała ochoty utrzymywać...

Ehhhh, naprawdę chciałbym żeby Iwu i Korynie wyszło razem. Tym bardziej, że mają teraz takiego cudownego synka. Tylko, że do tego potrzeba chęci obu stron...
Dexter
Olimpia zaczyna działać mi na nerwy. Jak tak bardzo nie chce to nie musi się widywać z Krisem, ale niech chociaż nie zabrania stęsknionemu dziecku spotkania z ojcem. Dobrze, że Eryka wzięła sprawy w swoje ręce.
Ładna podłoga, skąd ją masz?
Mimo wszystko, smutne były te święta
O nieeeeeee, Kris nie popełni samobójstwa, nawet o tym nie myśl

Dobrze, że Wojtek wychodzi na prostą I pasują do siebie z Sabiną!
Tylko dlaczego on się tak wszystkim zamartwia? Jak się za dużo nad takimi rzeczami rozmyśla to potem zwykle nie wychodzi... No, ale tym razem się jednak udało

Denis to idioooooota Współczuję Teosiowi, że ma takiego ojca...
No i to trochę taka ironia losu, że zaprzyjaźniły się dwie takie trochę "poturbowane" rodziny. I omatkoboska, no dlaczego Wojtek się wtedy wycofał? Przecież on by się idealnie spisał w roli zastępczego ojca dla Teosia
Ślub jak zazwyczaj, piękny
Zachowania Denisa nie będę komentował, ale gdybym był na miejscu Marceliny już dawno bym go zostawił...
__________________
Shiver jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.01.2016, 16:55   #397
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Spoiler: pokaż
Brawa dla Was! :D I podziękowania :)

Cytat:
Napisał Cytryśnia
Naszła mnie ochota i przeczytałam sobie
Może niech nachodzi Cię częściej? ; D Bo tak to nie wiem, czy witać w "Miasteczku" czy nie ;P
Cytat:
Napisał LP23
Cześć
Cześć. Mogę cię zjeść?
Cytat:
Ależ Agatka wyrosła
To patrz na to! :D
Cytat:
Niech Olimpia zginie w tragiczny sposób!
Rozpatrzę to.
Cytat:
Wojtek boi się tak jak kiedyś Anabelle.
Bingo! :D Brawo za spostrzegawczość!
Cytat:
Może otworzy kiedyś własną galerie?
Czemu nie...
Cytat:
Napisał Annetti
Widzę, że już niektórzy ubiegli mnie w komentowaniu
Ja też byłam zaskoczona ; D
Cytat:
A Jagódkowie może kiedyś przygarną kolejnego czworonoga
Może ; D
Cytat:
Jestem mega ciekawa jak O. by zareagowała w chwili, kiedy potwierdziłoby się to, że Kris jest niewinny
Wiesz, że to akurat jest przede mną? :D
Cytat:
Ostatnie spojrzenie Roksany jest rozwalające xD
"Umieram? Już? No wtf?!" ;)
Cytat:
Ojejku, a co tam u Patryka?
Chyba znalazłam dla niego nową miłość :D
Cytat:
Nie schodzi na zawał jak widzi córkę?
Nie widuje swojej córki.
Cytat:
Nie spodziewałam się, że będzie takie fajne.
Ja też nie.
Cytat:
Napisał Shiver
Nowy odcinek!
Co za entuzjazm! :o
Cytat:
I omatkoboska, no dlaczego Wojtek się wtedy wycofał?
Kiedy się wycofał? Aaa, chodzi Ci o jego ślub z Sabiną?
No ale co - miał czekać w nieskończoność na Marcelinę?


Dzisiaj - po roku - wracamy do Burmistrzów i kontynuujemy historię rodziny Jagódek. Na początku coś niecoś o najmłodszym dziecku Kastora i Kiry, później wracamy do Koryny i Iwa. O rodzinie Krisa będzie dużo w następnej części :)


Burmistrzowie
poprzedni odcinek

Spoiler: pokaż
...

Jak wygląda szczęśliwy mąż, ojciec i burmistrz? Właśnie tak:



Pojawienie się małego Cezarego w ich domu było przełomem, na który tyle lat czekali, chociaż niewątpliwie role mamy i taty były dużo trudniejsze do rozegrania niż te, w które wcielali się do tej pory.







Ale robili to wszystko po to, żeby ich synek był zdrowym i szczęśliwym dzieckiem. Patrząc na jego uśmiech nie można powiedzieć, że jego rodzice radzili sobie źle - wręcz przeciwnie.













Więcej zdjęć tego uroczego brzdąca możecie obejrzeć tutaj.

Kogo my tu mamy? ; D



Partia szachów z tatą.



Ale i czułe słówka szeptane najcudowniejszej i najukochańszej kobiecie na całym świecie - mamie.



Jego najlepszą przyjaciółką i towarzyszką zabaw była Hiacynta.







Jak widzicie, potrafili szaleć do późna :D



To nie były jednak jedyne rozrywki przyszłego burmistrza.
Znajomości należało zdobywać już od wczesnego dzieciństwa ;)



Ale przecież nawet najważniejsza osoba w Miasteczku chociaż na chwilę musi przestać nią być!
Dotyczy to wszystkich, bez wyjątku.





No a tutaj burmistrzowie w komplecie ^^



Nie jest to jedyne zdjęcie zrobione podczas tej sesji - resztę zobaczycie m.in. na ścianach ich domu.

Młody Domański okazywał się być dzieckiem wszechstronnym. Ostatnimi czasy do jego zainteresowań doszła muzyka (bardzo chciał nauczyć się grac na gitarze) i... gry.



Ale siedzenie przed komputerem do późna nie zyskało aprobaty taty.





Z czasem Błażej stawał się bardziej wymagający wobec Czarka, ale obecność mamy była dobrym lekarstwem na niemal wszystkie dziecięce smutki.



Pogaduchy z kuzynką :D





Nauka nie szła chłopakowi najlepiej.



Oh God, why?!

Szachy były dla niego stratą czasu i każda gra była poprzedzona pytaniami typu "a po co? a na co mi to?".





- Najwyższy czas, żeby cię wprowadzić do wielkiej polityki - zarządził ojciec. - Pójdziemy jutro do ratusza i...



- Ja nigdzie nie idę. I polityka? Weź tato, ja się nie nadaję na burmistrza. Nie kręci mnie to wcale.



- Gdybyś miał brata, to nie przejąłbym się wcale twoim lenistwem i brakiem zainteresowania, ale, niestety, twoja matka była w stanie dać mi tylko ciebie. Nie po to się tyle przy tobie namęczyliśmy, żebyś teraz miał w nosie nas i miasteczko!
- Nikt wam nie kazał...
- Cezary, zostaniesz tym burmistrzem, czy ci się to podoba, czy nie. Koniec dyskusji. Ach, myślę, że jak jutro posiedzisz w domu i przemyślisz swoje zachowanie, to dobrze ci to zrobi.
- Że co?
- Masz szlaban, młody człowieku.
- Co?! TATO, NO! - krzyknął za nim zezłoszczony młody.

- Mamo, to takie cholernie niesprawiedliwe... Dlaczego ojciec zmuszą mnie do czegoś, na co ewidentnie nie mam ochoty?
- Kiedy tata był w twoim wieku, nie mógł się doczekać, aż obejmie urząd po swoim dziadku i nie rozumie, jak Domański może nie chcieć być burmistrzem.



- A prawda jest taka, że wszyscy na ciebie liczymy, kochanie. Urodziłeś się po to, żeby być burmistrzem, władzę masz we krwi.
- No niby tak, ale...
- Wiesz, ja myślę, że to tylko kwestia czasu. Będziesz trochę starszy i zainteresowanie sprawami miasteczka przyjdzie samo.



- Tak myślisz? No ale co z tatą?
- Pogadam z nim na ten temat. Nie musisz się o nic martwić. Po prostu rób to, co do ciebie należy i nie rób tacie na złość. On bardzo na ciebie liczy. Nie zawiedź go.
- Postaram się i... dzięki, mamo.




- ... to kwestia czasu, uwierz mi. Czarek to nie jest zły chłopak - po prostu ma teraz inne rzeczy na głowie.
- Marlena, nie rozumiesz... - powiedziawszy to, zrobił kilka kroków w stronę okna. Kobieta podążyła za nim.
- Błażej...



- On jest prawie dorosły! - powiedział, odwracając się z powrotem w stronę żony. - Nie mogę czekać w nieskończoność, aż łaskawie zachce mu się być burmistrzem!



- Ale naciskanie na niego tylko pogorszy sprawę. Nie chcemy przecież, żeby miasteczko było rządzone byle jak?
- Nie, nie chcemy, ale...
- Więc chcąc nie chcąc musimy zostawić sprawy ich własnemu biegowi. Jeszcze będziemy dumni z naszego małego chłopca.
- Czasami boję się, że nasz mały chłopiec nigdy nie zamieni się w odpowiedzialnego mężczyznę...
- Wychowaliśmy go najlepiej jak potrafiliśmy. Ja w niego nie przestanę wierzyć choćby nie wiem, co się działo. I ty też powinieneś, Błażej.
- Żeby tylko on mi tego tak nie utrudniał...!

Cezary Domański może i nie był "orłem" ani dobrym materiałem na następcę swojego ojca, ale z gitarą elektryczną radził sobie wspaniale.





Jego umiejętności zachwyciły jedną z jego przyjaciółek - Łucję, której ojciec miał ten instrument opanowany do perfekcji (sama panna Rycerz wolała zaś gitarę basową).



- Wiesz, razem z koleżankami próbujemy stworzyć zespół i przydałby się nam ktoś taki, jak ty - oznajmiła.
- Naprawdę? Kto jeszcze z tobą gra?
- Martyna na perkusji, a wokal ma Nikola.
- Jaka Nikola?
- Z Wyspy, nie znasz jej i tak.
- Aha, spoko.
- No... To co, nie chciałbyś do nas dołączyć?
- Ojciec mnie za to zabije, ale... OK.



- Zarąbiście! Próby mamy w soboty w "Ósemce", dziewiąta rano.
- Dobra, zjawię się na stówę.


Ciąg dalszy nastąpił.


Jagódkowie
poprzedni odcinek

Spoiler: pokaż
...

Najmłodszego Jagódka nie bardzo obeszła ani śmierć ojca, ani perspektywa kilkuletniego pobytu w poprawczaku. Zabolało go natomiast to, że - po tylu latach! - chciała się z nim widzieć jego matka.
Matka! To pojęcie było dla chłopaka abstrakcyjne. Kobieta, która naście lat temu go porzuciła i zostawiła na łaskę i niełaskę okrutnego ojca, była zwykłą szmatą, a nie matką! Niech teraz ryczy z żalu, głupia krowa, mścił się w myślach Kostek.
W końcu nadszedł dzień jego 21. urodzin. Po tylu latach spędzonych w zakładzie wyjście "do ludzi" było szokiem. W dodatku nie miał się gdzie podziać.
Wrócił do Nigdzie, do baraków. Skierował się do drzwi mieszkania jednej ze swoich dawnych sąsiadek.



Kazia była niewiele starsza od swojego byłego sąsiada. Była szwaczką i samotną matką Kewina, którego urodziła jako nastolatka.





Życie od zawsze rzucało tej dziewczynie kłody pod nogi, ale mimo to dzielnie się trzymała. Miał nadzieję, że pozwoli mu u siebie zamieszkać, choćby na jakiś czas.

- Kostek?!



- Tak, to ja. Słuchaj Kazia, dopiero co wyszedłem z pierdla i nie mam gdzie iść. Mogę u ciebie zostać?
- Tylko wiesz, u mnie się nie przelewa...
- O hajs się nie martw - dorzucę się do czynszu, rachunków i tak dalej.
- No dobra, Kostek.



- Dzięki.

Przypomniał się także innym swoim przyjaciołom, między innymi Wergiliuszowi i Cesi.



Szczególnie mocno przeżył spotkanie właśnie z nią.

Ohoho!

Kiedy przed laty Wergiliusz, chłopak Cesi, wyjechał uczyć się do szkoły oficerskiej, mili tylko siebie.
Nie przeszkadzało mu wcale to, że przyjaciółka była - brzydko mówiąc - puszczalska. Nie był nawet pewien, czy jest między nimi coś więcej niż chemia. Jedno natomiast było pewne - są dla siebie ważni.
Ona także o nim nie zapomniała i gdy tylko nadarzyła się okazja, zaprosiła go do siebie.




W przypadku syna Kastora znalezienie pracy nie było wcale problemem. Noce spędzał poza domem (nie tylko w pracy), a za dnia odsypiał.

Tosty z piekarnika jego autorstwa często gościły na stole w domku Kazi.



Miał świetny kontakt z Kewinem.









Nie zawsze wszystko jednak szło po jego myśli.



- Pozwolił ci ktoś, s**********, dobierać się do mojej panny?!





Następnego dnia mieszkanie jego przyjaciół było znowu do wynajęcia.

Ten incydent fatalnie odbił się na młodym mężczyźnie. Nie miał czasu ani chęci szukać nowej kochanki, a jednak potrzebował towarzystwa podczas długich nocy.
Została mu jedynie Kazia.



Ona jednak przed laty skrzywdzona przez ojca swojego dziecka szukała kogoś, kogo mogłaby obdarzyć prawdziwym, szczerze odwzajemnionym uczuciem.





Tak, powiedziała o tym Kostkowi już na samym początku - żadnego spania w jednym łóżku, żadnych "bliższych" relacji między nimi.
W obliczu niezaspokojonych pragnień zasady jednak przestawały dla niego istnieć.



Gdy poczuła, że ją obejmuje pod kołdrą, wyskoczyła z łóżka jak oparzona.



- Powiedziałam ci wyraźnie, że w nocy NIE MASZ tutaj wstępu! - krzyczała. - A jeśli zamierzasz mnie traktować jak tanią d******, to możesz się stąd wynosić!



- Przecież ty nie jesteś niczym więcej jak d*****, nie oszukujmy się! - warknął. - Facet zrobił ci dziecko jak miałaś naście lat! Pozwoliłaś mu na to, a mi nie pozwolisz?!
- Wynoś się i nie wracaj!
- Nie.



- Dostanę to, czego chcę i to TY mi to dasz. Jeśli dalej będziesz się upierała, przysięgam - zabiję cię.
- Nie zrobisz tego...
- Bez żalu zatłukłem mojego ojca mimo jego skomleń i błagań, a ty myślisz, że przy tobie będę się zastanawiać?!

Na jej nieszczęście jednak nie musiał tego robić.

Wieczorem.


...

Mały Aki to sama radość ^^










- Dunia się wyprowadziła, a po śmierci mamy ojciec czuje się bardzo samotny - powiedział.



- Dlatego też poprosił mnie, żebyśmy się do niego przeprowadzili. Odstąpi nam sypialnię...



- Nie, Iwo, ja się stąd nie ruszę - odparła Koryna zdecydowanie. - Nie zamierzam mieszkać pod jednym dachem z takim chamem i prostakiem jak twój ojciec!

- Nie, jednak zostajemy tutaj. Oj tato, wiesz, że bez Kory i Akiego się stąd nie ruszę. Przecież nie zaciągnę jej tam siłą!



- No dobra, jeszcze raz spróbuję ją przekonać. Tak, postaram się być bardziej stanowczy, ale nie chcę jej do niczego zmuszać. Odezwę się potem, pa.



- Powiedziałam NIE. I nie wracajmy do tego tematu!



- Daj spokój, Kora. Sama mówiłaś, że chciałabyś mieć własny domek z ogródkiem...
- No właśnie: MÓJ WŁASNY, a nie twojego ojca czy twój!
- Jak się przeprowadzimy, będziesz miała bliżej do mamy. Nie będę ci kazał siedzieć z ojcem. Możesz nawet całe dnie być poza domem, jeśli tylko nas nie zaniedbasz.
- Skoro tak, to myślę, że mogłabym zamieszkać u mamy z Akim, a u was tylko być gospodynią.
- Kora... - Iwowi ścisnęło się serce.
- Dobrze, przeprowadzimy się, ale jeśli twój ojciec będzie nieznośny, odejdę.
- Dobrze - przystał na to Iwo.




- Dlaczego jeszcze nie ma kolacji?! - pieklił się teść Koryny. - Jestem głodny! Jak ty dbasz o starego człowieka?!



- Jak tata jest głodny, to niech tata zrobi sobie kanapkę - odparła kobieta. - Ja czekam z kolacją na Iwa, który wróci za dwie godziny.



- Ty przebrzydła małpo! - krzyczał. - Tak traktujesz swojego teścia? Tak o niego dbasz? Ciekawe, co na to powie twój mąż!



- Synu, ta twoja Kora to jeden wielki, śmierdzący leń i okrutny babsztyl! Powinieneś ją tłuc ile wlezie!
Iwo, zapoznany już ze sprawą, ostatecznie przyznał rację żonie. W dodatku był jej wdzięczny za pyszną, gorąca kolację i za miłą rozmowę. Jednocześnie jednak nie chciał rozgniewać ojca.
- Postaram się przemówić jej do rozsądku - oświadczył blondyn.
- Chcę to widzieć.
- No, dobrze...

Panią Ewrkin zastali w sypialni, układającą świeżo wyprasowane ubrania w szufladach.
- Kora? - zawołał Iwo.
- Dlaczego nie mówisz do niej "skarbie", "kochanie" czy "kotku"? - wtrącił się Iwan.



- Nie jestem żadnym kotkiem - warknęła kobieta.
- Nie powinnaś tak traktować ojca - jej mąż przeszedł do sedna sprawy. - Ma już swoje lata i...
- I dwie pary sprawnych rąk i nóg! - dokończyła za niego. - A ja miałam prasowanie do skończenia! Poza ty myślałam, że...
- Jego nie obchodzi, co myślałaś - dodał teść. - Iwo, wymierz jej jakąś karę do cholery!
Przez chwilę mąż z żoną mierzyli się wzrokiem. Widziała na jego twarzy jakieś wahanie. Zdała sobie sprawę, że tak naprawdę to Iwo stoi po JEJ stronie!
- Najpierw przeproś tatę - powiedział Iwo, spuszczając wzrok.
Dziewczyna w środku aż zawrzała ze złości na tego padalca, na tę marionetkę Iwana Ewerkina!
- Żartujesz chyba! - powiedziała z wyrzutem, patrząc niemal morderczym wzrokiem. - Nie zrobiłam nic złego i ty dobrze o tym wiesz!



- Wstrętna smarkulo! - starszy mężczyzna zręcznie wyminął syna i znalazł się naprzeciwko synowej. - Tylko poczekaj - jeszcze nauczę cię pokory! Będziesz mnie błagać o przebaczenie!



- Jeśli cokolwiek zrobisz mojej żonie...
- Ale synu! Obraziła mnie!
- ... to... pożałujesz!
Na to starszy Ewerkin tylko się zaśmiał i wyszedł z pokoju.
Usłyszał chlipanie. No nie, jeszcze tego brakowało!



- Kora, przepraszam, no...
- Odejdź ode mnie, judaszu! - warknęła, po czym wybuchnęła płaczem.



- Wiedziałam, że mój teść to wielkie, rozwydrzone dziecko, ale... Mój mąż jest jeszcze gorszy!
- Nie mów tak, ja naprawdę...
- Jesteś cholernym TCHÓRZEM, Iwo! Rycerz od siedmiu boleści!
- Przepraszam.

Kobieta wyswobodziła się z objęcia i poszła kilka kroków dalej. Jej mąż za nią.
- No i po co za mną leziesz? - zezłościła się. - Idź do tatusia - on ci powie, gdzie masz iść!



- A, i wiesz co? - dodała. - Nie potrzebuję twoich prób obronienia mnie. Sama dam sobie radę!


- Koryna?



Gdy się odwróciła, zobaczyła teścia idącego w jej kierunku z dziwną miną.



- Dogadajmy się - zaproponował teść.
- Zamieniam się w słuch.
- Doszły mnie słuchy, że życie małżeńskie twoje i mojego syna, hm... Nie istnieje.



- Nic ci do tego, co się dzieje w naszej sypialni - warknęła Kora.
- Pewnie jakby ktoś zrobił ci dobrze, to nie chodziłabyś taka wk****** i spięta.



- CO?! - zrozumiała aluzję Koryna. - I jeszcze ty masz być tym kimś?! WSTRĘTNY ZBOCZENIEC!!!
- Skoro mój syn nie potrafi...
Nagle jej dłoń znalazła się na jego policzku, a ona sama wyszła z kuchni trzaskając drzwiami.

Nie powiedziała później mężowi o tym incydencie - nadal miała do niego żal za dzień wcześniejszy. Zresztą jeśli teść będzie nachalny, wyprowadzi się bez ostrzeżenia.

Minęło kilka tygodni. Cała trójka nadal kłóciła się od czasu do czasu, ale nie były to najpoważniejsze sprzeczki. Pewnego wieczoru jednak sytuacja stała się bardzo napięta.



- Jeszcze piętnaście minut tato - poinformowała go widząc, że stoi w drzwiach. On jednak zignorował jej słowa i podszedł bliżej.
- Coś się stało? - zapytała zaniepokojona zachowaniem teścia.
- Ładnie dziś wyglądasz - powiedział.
- Hmmm... Dziękuję - odparła po prostu.
- Tak ładnie, że...



- Aaaaaa!!! - krzyknęła przerażona, po czym z całej siły odepchnęła go.





- Wynoś się stąd, zboczeńcu!



- Nie, ja nigdzie stąd nie pójdę! - odparł, po czym wymierzył jej policzek.
- Ratunku! - krzyczała w przerażeniu.
- Nie drzyj się tak!



Pchnięcie było tak silne, że kobieta uderzyła głową o ścianę i straciła przytomność.





- Było się stawiać, dziewczynko? - zapytał Iwan w myślach.



- Ale teraz to się zabawimy. Ale najpierw...
Wyszedł na chwilę do łazienki. Lejąca się z kranu woda skutecznie zagłuszyła odgłos parkowanego na podjeździe auta.

Przeraził go widok, jaki zastał w kuchni. Serce biło mu mocno ze strachu, a łzy cisnęły się do oczu. Po sprawdzeniu tętna uspokoił się troszkę i próbował ją ocucić. Nagle drzwi kuchenne się otworzyły, a w nich stanął ojciec z uśmiechem zadowolenia na ustach. Nagle Iwowi rzucił się w oczy przedmiot, który trzymał w ręce...
To podziałało na niego jak płachta na byka. W mig zrozumiał wszystko.
- TY BYDLAKU! - krzyknął w furii, po czym rzucił się na starego ojca.



Powalił go na ziemię. Wiedział, że rozbił mu już nos i podbił oko, a może i coś złamał, ale jego sapanie i to, że próbował się podnieść, jeszcze wzmagały gniew syna..
- Iwo, BŁAGAM! - krzyczał starzec, pod gradem kolejnych ciosów. - Zabijesz mnie! PRZESTAŃ!!!
- Iwo? - usłyszał nagle z tyłu.
W swoim szale całkiem o niej zapomniał!
- Dobrze się czujesz? - pomógł jej wstać, a swoim ciałem zasłonił leżącego na podłodze ojca.



- Bogowie, IWO!!! - krzyknęła z przerażeniem. - Coś ty mu zrobił?!



- E, nic takiego. Posprzeczaliśmy się troszkę.



- Troszkę? Przecież on ledwo oddycha! Musimy wezwać karetkę.



- Jeśli chcesz znać prawdę, to... Chciał cię zgwałcić, a może i zabić, a ja mu to tylko uniemożliwiłem! Nienawidzę go i CHCĘ żeby umarł!
- Chcesz iść do więzienia?!
Dopiero po chwili dotarło do niego, co powiedziała Koryna. I jak wiele racji miała...

Mimo wezwania pomocy, Iwan Ewerkin zmarł, a jego syna zatrzymano. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym Iwo został skazany na 8 lat więzienia.

Pierwsze widzenie z mężem było dla Koryny nie lada wyzwaniem.



Ale to nie ona bała się najbardziej.



Nawet nie podniósł głowy, żeby na nią spojrzeć!
- Ewerkin, rusz dupę, żona do ciebie przyszła! - usłyszała za sobą głos pracownika więzienia.
Skazaniec podniósł się niechętnie ze swojego miejsca.
- Mógłby pan zamknąć drzwi? - zapytała mężczyznę. Ten spełnił jej prośbę, zostawiając ją sam na sam z Iwem.



- Iwo, proszę cię, nie unikaj mojego wzroku - poprosiła.
- Niepotrzebnie tu przychodziłaś.
- Nie przyszłam tutaj po to, żeby ci robić wyrzuty - zapewniła go.
- Tylko po co?



- Iwo... - spojrzała na niego smutno.



- Dobrze mnie karmią, w celi mam ciepło, ciepła woda też jest, współwięźniowie... Ci, których już znam, są w porządku. Z twoim bratem jeszcze się nie widziałem. W zasadzie niczego mi tu nie brakuje.
- Cieszę się.
- I to chyba byłoby na tyle?
- Co?
- Kora, po tym, co się stało, nie łudzę się, że mam u ciebie jeszcze jakieś szanse, zresztą to i tak już nie ma znaczenia.



- Miałaś rację - byłem tchórzem. Już do końca życia nim będę, nie potrafię się zmienić. Dopiero teraz widzę, jakim bucem byłem i głupkiem, że łudziłem się, że taka dziewczyna jak ty będzie szczęśliwa z kimś takim jak ja. Nie chcę być dłużej dla ciebie ciężarem, nie chcę robić sobie nadziei, że za te osiem lat będę mógł do ciebie wrócić.
Nagle zamilkł, a łza spłynęła mu po policzku.
- Przepraszam cię za wszystko - wybełkotał, spuściwszy wzrok. - I, Kora, błagam cię, załatw jak najszybciej ten rozwód.


Ciąg dalszy nastąpił.

...

Aaa, zapomniałam!
Brawo, Aki!
Ach, Kora! xD

Ostatnio edytowane przez Liv : 02.09.2016 - 10:10
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.01.2016, 17:22   #398
LepkiePaluszki23
 
Zarejestrowany: 08.02.2014
Płeć: Mężczyzna
Postów: 608
Reputacja: 41
Domyślnie Odp: Miasteczko

Cześć
Błażej w końcu się uśmiecha
Czarek! Śliczne dziecko Ciekawe skąd wziął te książki, kiedy grał z tatą w szachy Ich portrety są takie rodzinne Dobrze, że Cezary nie grał w simsy tylko jakieś skoki narciarskie :haha: Błażej trochę chamsko powiedział to zdanie o żonie moim zdaniem
Cytat:
Napisał Błażej
twoja matka była w stanie dać mi tylko ciebie
W sumie to trochę chore, że Czarek na siłę ma zostać burmistrzem. Jeżeli go kochają, to niech nie naciskają i pozwolą mu wybrać własną drogę... Kolejny zespół zakładany? Może to będzie drugi ZAFT?
Kostek widać nie rozumie pewnych spraw Głupia Cesia!
Brawo dla Kazi, że nie uległa! Tak mi przykro Kazi Oby wykaraskała się z tego bagna, a Kostek DO WIĘZIENIA Z NIM!
Aki! Kora... Wierzę, że wytrzyma w tym piekle.
Hahaha :haha: Nie ma kolacji dla teścia, bo takiemu chamowi się nie należy. Ohoho. Dzieje się.
Iwan to cham, a Iwo niech przejrzy na oczy!.
Koryna. Tak mi jej żal. Niby Iwo wymierzył sprawiedliwość, ale za jaką cenę? Cenę więzienia? Kora mam nadzieję, że go nie zostawi.
A Iwana mi nie żal

Czekam na następny odcinek
LepkiePaluszki23 jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.01.2016, 22:35   #399
Annetti
 
Avatar Annetti
 
Zarejestrowany: 09.05.2013
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 198
Reputacja: 33
Domyślnie Odp: Miasteczko

Cytat:
Napisał Liv
Chyba znalazłam dla niego nową miłość
Naprawdę?! Haha, a chociaż szczęśliwą tym razem?

Cytat:
Nie widuje swojej córki.
Pozbawiasz go TAKIEGO widoku?

Błażej Haha, burmistrz zmieniający pieluchy xd No i ma pokoik urządzony tak samo jak tatuś <3 Uroczy widok! Jako maluszek Czaruś wręcz czaruje! Jako większy też, aczkolwiek przy okazji psując trochę krwi tatusiowi Zdjęcia z Hiacyntą są takie wesołe! Ale żeby tak szaleć na ulicy? Błażej i Marlena nie boją się, że coś przejedzie ich pierworodnego?
http://s20.postimg.org/w6l9phtz1/sna...b_02ecfa3c.jpg --> Plotkarz od małego
Burmistrzowie w komplecie robią wrażenie Chociaż nie od razu znalazłam pozostałe rodzinne zdjęcia xd To z samym Czarkiem od razu rzuciło mi się w oczy, ale z pozostałymi nie poszło mi tak szybko xd Oho, Czaruś zabrał się za gry komputerowe? Czyżby dosięgło go jakieś uzależnienie? Tak myślałam, że z Czarusia to będzie niezły numer, ale że aż tak od małego? Tego to się akurat nie spodziewałam! A Marlena tak dobrze spisuje się w roli mamusi <3
Hiacynta ślicznie wyrasta Te zdjęcia uczącego się Czarka, to tak jakbym widziała samą siebie! Rozumiem jego ból!
Cytat:
Szachy były dla niego stratą czasu i każda gra była poprzedzona pytaniami typu "a po co? a na co mi to?".
Podobieństw ciąg dalszy! Tylko, że ja nie grywam w szachy. No ale apropo zdobywania "potrzebnych" mi "umiejętności" to ja zadaję te same pytania xd Więc nooo, odrobinę solidaryzuję się z Czarkiem

http://s20.postimg.org/9iabeixod/sna...b_c3396bb4.jpg --> Mnie takie wybrzydzanie przystoi, ale Czarkowi już nie Młody, no, ogarnąłbyś się!
Cytat:
- Ja nigdzie nie idę. I polityka? Weź tato, ja się nie nadaję na burmistrza. Nie kręci mnie to wcale.
Prawie jak Dominik Galon

Oj Błażej, Błażej, a co byś zrobiłby jakby drugi syn też miał burmistrzowanie w nosie? To już byłby całkiem niezły problem! Mój Michał mógłby się nauczyć od Błażeja stanowczości. Secretissimum wciąż ma tego samego burmistrza od wielu już lat
Nie udało się z tatą, to trzeba uderzyć do mamy xD Mimo wszystko Czaruś wie kogo czarować, żeby wyszło na jego!
Ohoho, Rycerzówna będzie ściągać Domańskiego na złą drogę! (złą ofc. według Błażeja ) Jestem ciekawa pierwszego spotkania Czarka i Nikoli I reakcji Błażeja na poczynania syna!

Oj Kostek, Kostek, co z ciebie wyrosło? Kazia wygląda na sympatyczną simkę i strasznie tak słuchać o tym jak los stawiał przed nią kolejne przeciwności No nie, żeby tak przyprawiać rogi przyjacielowi? Nieładnie!
Kostek mający z kimś dobry kontakt?! Aż się zaczęłam bać o to, żeby Kewin nie wkroczył kiedyś do mafii! W końcu dobre kontakty z Jagódkami różnie się kończą... Te złe w sumie też
No i się doigrał No ja nie mogę, ale on jest tępy =,= Masakraaaa... I to w ten sposób powstała jego córka? Czy może to nie tej simce zrobił dziecko?

Na małego Akiego zawsze patrzę z uciechą! A jak bawi się z rodzicami, to już w ogóle sama słodycz! Iwan, ten to ma pomysły =,= Biedny Iwo, w sumie to taki rozdarty jest. Bo z jednej strony jest fajnym simem, który kocha swoją żonę, a z drugiej ma apodyktycznego ojca, który wkrochmala nos w nie swoje sprawy. Mieć takiego teścia, to tragedia! Współczuję Korze z całego serca. Ten matoł ma poglądy jak z epoki kamienia łupanego, aż ciężko go słuchać. Aż mi się serce kraje jak widzę, jak ten Iwan miesza między Iwem a Korą

http://s20.postimg.org/t8k61fdvh/sna...e_636f7a47.jpg --> Tu Iwan wygląda jakby był na haju...
I zachowuje się dokładnie jakby na nim był! Co jak co, ale na tego oszołoma brakuje mi słów A to nieczęsto się zdarza.Iwan miesza w ich życiu nawet po śmierci
Serce mi się kraje, jak to wszystko czytam Przecież to wszystko nie może między nimi się tak skończyć. Iwo chciał ją obronić, a kurde wyszło tak, że teraz wszyscy są nieszczęśliwi
Annetti jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 07.01.2016, 22:30   #400
Cytryśnia
 
Avatar Cytryśnia
 
Zarejestrowany: 10.12.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 892
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Miasteczko

Liv, wiedz, ze nawet jeśli nie czytam, bo jestem leniem, to chociaż przeglądam obrazki
Tak sobie przeglądałam ten temat, gdy się zbierałam za napisanie tego cennego posta no i w chyba 6 rocznicę Nieznanowa powiedziałaś, ze może wstawisz jakieś ciekawostki z twojego miasteczka, ale w końcu tego nie zrobiłaś (tak?). Lubię takie rzeczy może byś o tym jeszcze pomyślała?

a teraz odcinek
W miasteczku panuje ciekawy ustrój... burmistrzowizm?
Ostatnio odkryłam czym jest ta Wyspa która parę razy przewija się w tekstach ja odkrywcza...
Nie będę kłamać, że pamiętam kim są Kora i jej partner ani jego psychiczny ojciec...
__________________
Majestatyczność
Cytryśnia jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 09:01.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023