Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 12.04.2014, 00:57   #11
Kędziorek
Supermoderator
 
Avatar Kędziorek
 
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 3,052
Reputacja: 26
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Hot-dogi zaraz po bieganiu? Dzięki Bogu to tylko gra
Susana ma zabójczą przyjaciółkę i to niemal dosłownie.. Widać, że ma wielkie zapasy niespożytej energii, Suzie musi to przecierpieć
No i Mark w końcu zrobił pierwszy krok. Super, że zostali parą, bo świetnie razem wyglądają. Zastanawiają mnie jednak te tematy, o których nie chce mówić.. Mam nadzieję, że nie okaże się później jakimś bandziorem czy coś No i a propos, co za problemy z facetem ma Anna? Będzie to miało wpływ na życie bohaterki czy to była ot, taka sobie wzmianka?

Czas u Ciebie strasznie szybko leci xD Z biegania wróciła o 19, a z randki o 4.. Ja bym nie wyrobiła chyba
__________________
Mam łopatę.
Kędziorek jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 12.04.2014, 09:16   #12
Sheil
 
Avatar Sheil
 
Zarejestrowany: 16.02.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 165
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

No nie, wycałował się i zmył xD Powinien ją odprowadzić, noo. Szkoda że nie pocałowali się poraz pierwszy przy wodospadzie, to by było dopiero mega romantyczne <3 Ta jej przyjaciółka strasznie natrętna jest, nie lubię takich osób w prawdziwym życiu, więc i Anny nie polubiłam
Sheil jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 14.04.2014, 15:06   #13
Daisy
 
Avatar Daisy
 
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 206
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

dawidsz10 Dziękuję bardzo za tak miły komentarz, mam nadzieje, że spodoba Ci się również dzisiejszy odc.

Kędziorek Hehe wiem, wiem z tymi hot-dogami to przegięcie, ale to jadły więc już tak napisałam Nic nie jest tu tylko wzmianką, i wszystko ma jakieś podłoże, tematy Marka, czy smutek Anny Faktycznie z tym czasem masz rację, muszę zwolnić tempo. Dziękuję za komentarz

Sheil No odprowadził ją przecież A Anna faktycznie jest straszna, też jej momentami nie lubię

Edit: Zapomniałam! Chcicłam jeszcze podziękować Dianie za pomoc, już ona wie w czym

Przedstawiam Wam kolejny odcinek, jest trochę krótszy, ale musiałam skończyć w tym właśnie momencie hihi. Miłego czytania i liczę, że Wam się spodoba!

[IMG]http://i62.************/fu2p0g.jpg[/IMG]

ODCINEK 4 - NIEMIŁA NIESPODZIANKA



Wstał kolejny gorący dzień, żar lał się z nieba już od świtu. Po wczorajszej randce i nocnym, a właściwie prawie porannym powrocie do domu, zdołałam zwlec się z łóżka dopiero przed południem. Wczorajszy wieczór był wspaniały, od wstania dziś latam kilka centymetrów nad ziemią uniesiona radością i podekscytowaniem. Żałuje tylko jednego, że nadal nie mam numeru telefonu do Marka, po odprowadzeniu mnie zniknął tak nagle, że nie byłam w stanie go o niego zapytać. Los jednak kilka razy popychał nas do siebie, więc liczę, że może zdarzy się to jeszcze przynajmniej raz. Moje plany na dziś, jako że jest sobota, obejmują głównie posprzątanie domu i cudowne leniuchowanie. Wszystko zburzyło się gdy zaczęłam przygotowywać śniadanie, które inni nazwali by już lunchem. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a za nimi, nikt inny, jak tylko Anna. Moja pierwsza myśl: „Uciekaj! Znów bieganie”. Ale na szczęście, lub nieszczęście nie o to tym razem chodziło.
- Wejdź, proszę, czuj się jak u siebie. Robię właśnie coś do jedzenia, chcesz też?
- No pewnie, z chęcią coś zjem!
Gdy ja przygotowywałam dla nas posiłek, Anna wzięła do serca moje słowa, żeby poczuła się jak u siebie i rozsiadła się na moim stole. Od kiedy tylko przyszła czułam, że coś się za tym kryje.



- Anna, powiedz o co chodzi, przecież z czymś tu przyszłaś, prawda? – Postanowiłam postawić sprawę jasno, bo byłam pewna, że coś knuje.
- Ahh, znasz mnie za dobrze. Ok., mam świetny pomysł, tylko najpierw musisz się zgodzić.
- Znów? To samo zrobiłaś mi na plaży i musiałam się potem kąpać w samej bieliźnie. Nie, nie tym razem w ciemno się nie zgadzam. Powiedz najpierw o co chodzić.
- No ale Sus…. – Anna zasmuciła się, że jej plan nie wypalił, a ja nadal byłam nieugięta. – No dobra, powiem. Idziemy dziś na imprezę!
- Imprezę? Ale gdzie, jak? – Byłam zaskoczona, nie tego się spodziewałam, myślałam, że czeka mnie kolejny maraton, albo inne super wyczerpujące zajęcie, po którym moje płuca pogalopowały by do grobu.



- Otworzyli super nowy klub w centrum, i musimy tam dziś iść!
-Musimy? – Zaśmiałam się w duchu, nie byłam fanką klubów i imprez. Wolałam posiedzieć w domu z książką, tym bardziej, że nigdy nie miałam mocnej głowy i zawsze pierwsza odpadałam z imprezy. – Ja nie muszę, ale ty idź sama koniecznie!
- Sama? No chyba żartujesz, sama nie pójdę. Proszę, chodźmy razem.
- A twój chłopak? Czemu jego nie zaprosisz?
- Mówiłam mu, ale coś zaczął marudzić, że nie ma ochoty, jak zawsze zresztą. Uparł się, żebyśmy zostali dziś w domu, bo niby musimy poważnie porozmawiać. A ja bardzo nie chce poważnie z nim rozmawiać, bo w związkach oznacza to albo rozpad albo oświadczyny. A boje się i tego i tego, więc sama rozumiesz…
- Czyli uciekasz od kłopotów i szczerej rozmowy ze swoim partnerem? Bardzo odpowiedzialne An.
- Oj nie bądź taką mądralą, zlituj się i chodź ze mną. Może spotkasz tego swojego kochasia… – I chyba w tym momencie, zostałam przekonana, oczywiście wpłynęła też trochę litość nad moją przyjaciółką, ale głownie zdecydował fakt, że mogę spotkać Marka.
- Ok., pójdę. Jest tylko jeden kłopot, nie mam tutaj żadnej sukienki, chyba, że mam iść w tym co teraz.
- Oj, o to się nie martw , już ja o to zadbam. – Anna spojrzała na mnie wzrokiem eksperta mierzącego w oczach wszystkie moje wymiary i w swojej głowie dopasowując już dla mnie strój. – Zbieraj się, wychodzimy.
Po kilku minutach jazdy samochodem Anny dotarłyśmy do salonu odzieżowego, miałyśmy to szczęście, że akurat byłyśmy jedynymi klientami i cała sala do przymierzania była dla nas.
- Oh Anna, tu jest super. Nie wiem tylko czy będzie mnie stać, na jakikolwiek ciuch stąd.
- Nie martw się, w razie czego trochę Ci pożyczę, a teraz ruszaj przymierzać wdzianka na dziś. – Przytuliłam ją szczerze, zdziwiona, że Anna potrafi być tak hojna i szczera.



Anna rozsiadła się na kanapie, a ja lawirowałam wśród sukienek, bluzek i butów. Nie sądziłam, że znalezienie czegoś ładnego, będzie takie trudne. Niektóre sukienki wydawały się ładne na wieszaku, a na mnie wyglądały tragicznie.



Moja przyjaciółka uśmiała się co nie miara, gdy paradowałam w coraz to gorszych modowych tragediach. Na początku czułam się trochę zażenowana, jednak po kilku kolejnych strojach rozluźniłam się i zaczęłam śmiać się razem z nią.



Zaczęłam być już zmęczona, więc zaczęłam być bardziej krytyczna do strojów które na siebie wkładam, w związku z czym dłużej zajmowało mi ich poszukiwanie. Gdy w końcu wyszłam w stroju który mi wydawał się ok., zauważyłam że moja przyjaciółka drzemie na kanapie.
- Ejjjj! Bo zaraz się obrażę! Obudź się!



- Jejku Sus, nie krzycz tak. Przepraszam, tak długo Cię nie było, a ta kanapa jest taka mięciutka…
- Ok., już się nie tłumacz. Co o tym sądzisz? – Mi wydawało się ok., choć czułam się troszkę obnażona, jednak przyjaciółka spojrzała na mnie krytycznym wzrokiem.
- Nie jest najgorzej, w porównaniu z poprzednimi, jednak to nie jest sukienka w Twoim stylu, za dużo odsłania. Choć poszukamy czegoś razem.
Jak szalone dorwałyśmy się do wieszaków z sukienkami. Po chwili obydwie w tym samym momencie ją zobaczyłyśmy. Wisiała na samym końcu i krzyczała: „To ja!”. O tak, to ta sukienka. Kiedy ją na siebie włożyłam poczułam się jak księżniczka na balu.



Anna podzielała moje zdanie, i stwierdziła, że wyglądam oszałamiająco. Odwiozła mnie pod dom i pożegnałyśmy się, umawiając się, że przyjedzie po mnie o 21. Po kupieniu sukienki, na którą nawet było nie stać bez pożyczki od Any, chociaż myśl że muszę pilnie znaleźć pracę coraz bardziej mi doskwierała, miałam nawet dobry humor i cieszyłam się już na wieczorne wyjście. Było dopiero wczesne popołudnie, więc ogarnęłam szybko dom z największego bałaganu i resztę wieczoru postanowiłam poświęcić zadbaniu o urodę. Wiecie wszystkie te babskie sprawy jak maseczki, depilacja, sprawianie by włosy wyglądały, że jest ich kilka razy więcej niż w rzeczywistości. Z kilka lat nie byłam już na takim wyjściu, więc troszkę się stresowałam, i nie byłam pewna czy na pewno wyglądam dobrze. Anna spóźniła się kilka minut, ale chwilę po dziewiątej usłyszałam trąbienie.



Buty miałam na niebotycznych obcasach i ledwo się w nich utrzymywałam w pozycji stojącej, ale starałam się być twarda. Bo trzeba być twardym a nie miękkim, nawet w szpilkach. Wsiadłam do samochodu i ruszyłyśmy.
- Wow Sus, wyglądasz super! – Anna, podziwiała efekty swoich stylizacji i moich godzin pracy przed lustrem.
- Aj przestań, Ty wyglądasz oszałamiająco!
Gdy wszystkie możliwe komplementy zostały już powiedziane, resztę drogi spędziłyśmy w milczeniu.



Anna skupiała się na jeździe, a ja odpłynęłam gdzieś myślami. Zastanawiałam się czy znów cudownym przypadkiem spotkam Marka. To byłoby naprawdę wspaniałe, ale obawiam się że wszystkie dary losu już wykorzystałam. Martwiłam się również o swoją przyjaciółkę, wydawała się smutna, i nie byłam pewna czy przypadkiem nie płakała, jednak nie chciałam tego drążyć, bo wiem z doświadczenia, że wtedy jest jeszcze gorzej i jeszcze by mi się tutaj rozkleiła.



Gdy dotarłyśmy do klubu był prawie pusty, niczym jednak nie zniechęcone, bo godzina była jeszcze młoda, usiadłyśmy przy barze i zamówiłyśmy po drinku.



Napój okazał się mocniejszy niż przypuszczałam i już po kilku łykach odczułam lekkie zawroty i wyraźnie poprawiony i odważniejszy humor. Tak, to jest czas by ruszyć na parkiet! Jako, że w pobliżu nie było żadnych osobników płci przeciwnej tańczyłyśmy same i świetnie się z tym czułyśmy.



Kolejne piosenki przerywałyśmy kilkoma łykami zbawiennego napoju z bąbelkami, i ruszałyśmy na parkiet dalej. W klubie zaczęło pojawiać się coraz więcej osób, a my bawiłyśmy się coraz lepiej.



Byłyśmy już trochę wstawione, gdy podeszło do nas dwóch ciekawych osobników. Oczywiście Anna trafiła na tego lepszego, który przynajmniej jakoś wyglądał, mi trafiło się jakieś chucherko niższe ode mnie i jeszcze się do mnie kleił. Modliłam się aby piosenka się skończyła i abym mogła grzecznie podziękować temu nieziemskiemu zjawisku.



Zmęczone i spocone zasiadłyśmy do baru. Przez głowę przebiegła mi myśl o Marku, straciłam nadzieje, że jeszcze dziś go zobaczę. Może to i lepiej, bo chyba troszkę się upiłam, i było by to nieodpowiednie aby zobaczył mnie w takim stanie.



Anna ewidentnie postanowiła zatopić smutki w alkoholu i skutecznie jej się to udawało. Kiedy postanowiłyśmy znów ruszyć na parkiet usłyszałam radosny krzyk mojej przyjaciółki.
- Ohh przyszedłeś! Tak się cieszę! Sus, poznaj mojego chłopaka, Marka.



Zanim zdążyłam się odwrócić, Anna już do niego biegła. Nie mogłam zrozumieć co się stało. To nie jej chłopak, tylko mój. To mój Mark. Jednak mój wzrok niestety nie kłamał, pijana Anna mizdrzyła się już do niego, a on witał się z nią.



Czułam, że moje serce pęka na kawałki, nie mogłam uronić łzy. Anna nie mogła nic po mnie poznać. Mark spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakby targały nim te same emocje.




__________________________________________________ _______________
I jak się podobało? Było by mi bardzo miło, jak ktoś by zostawił komentarz PAAA

Ostatnio edytowane przez Daisy : 20.06.2014 - 23:35
Daisy jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 14.04.2014, 15:34   #14
Kędziorek
Supermoderator
 
Avatar Kędziorek
 
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 3,052
Reputacja: 26
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

O ja p...p... pierniczę!
Ej no, tego to ja się nie spodziewałam. Zaskoczyłaś mnie totalnie
Mark jest w związku z Anną i mimo to mizdrzy się do Suzie? Niech spada na drzewo małpy straszyć, a nie Ciekawe jak się z tego wyplącze. Biedna Anna, ciekawe z iloma dziewczynami tak się zabawiał, kiedy ona się martwiła. I jakoś trudno mi uwierzyć, że uznał Suzie za tę jedyną i będzie o nią walczył. Pewnie martwi się, że wszystko powie Annie i się wyda. Swoją drogą biedny rudzielec. Nie ma szczęście w tym mieście, oj, nie ma..

Ale mi ciśnienie skoczyło

I kiedy następny odcinek? Byle szybko
__________________
Mam łopatę.
Kędziorek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 14.04.2014, 16:36   #15
Sheil
 
Avatar Sheil
 
Zarejestrowany: 16.02.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 165
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Ooo mój boże, a wydawał się całkiem w porządku koleś ;/ No to ładnie, mam nadzieję, że Susan go wkopie, bo skoro przyjaźni się z Annie powinna jej wszystko powiedzieć. Z drugiej strony, może jednak ceni sobie bardziej Marka niż przyjaciółkę i będzie walczyć o samca? Jeej, dodawaj szybko nowy odcinek *_*
Sheil jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 14.04.2014, 23:34   #16
Daisy
 
Avatar Daisy
 
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 206
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Kędziorek Odcinek jest super szybko Faktycznie nie ma szczęścia ten rudzielec, oj nie ma... Dzięki za komentarz

Sheil Wszystkie odpowiedzi na Twoje pytania już nie długo

Zapraszam do kolejnej części!

[IMG]http://i62.************/fu2p0g.jpg[/IMG]

ODCINEK 5 - NIEBEZPIECZNI LUDZIE



- Oh Kotku – wybełkotała Anna – chodź, dosiądź się do nas. Tak się cieszę, że jednak jesteś. – Mark spojrzał na mnie, widziałam, że w oczach ma żal, ale nie obchodziło mnie to, nienawidziłam go w tej chwili. Nie mogłam jednak zrobić tego Annie, nie mogłam teraz zrobić tutaj afery, choć właśnie na to miałam ochotę, musiałam grać w tę grę i udawać, że wszystko jest w porządku. Mark dosiadł się do nas, jak gdyby nigdy nic, a mi serce rozpadało się na kawałki. Usłyszałam ich ściszoną rozmowę, chociaż wcale nie miałam na to ochoty.
- Ann, musimy porozmawiać. Wyszłaś tak nagle, po naszej kłótni. Ja musze Ci coś powiedzieć. – Słyszałam, że Mark stara się coś wytłumaczyć Annie, ale ta zbyt pijana uśmiechała się tylko bezmyślnie i wpatrywała w niego jak w złoto.



- Ciii, nic nie mów. Jesteś tu, i teraz wszystko będzie już dobrze. – Wtuliła się w jego ramię, a ja musiałam odwrócić głowę, żeby nie zauważyła łzy spływającej po moim policzku. – Chodź, idziemy zatańczyć! Idziesz Sus? – Dopiero po chwili zorientowałam się, że mówi coś do mnie.
- Nie, nie zostanę tutaj. Od tych obcasów strasznie bolą mnie nogi. – Musiałam grać, gdybym teraz wyszła zaraz po jego przyjściu mogłaby się czegoś domyślić, albo zadawać niewygodne pytania. Tak bardzo nie chciałam jej krzywdzić, że postanowiłam poprowadzić tę grę do końca, chociaż zdawałam sobie sprawę, że działam Markowi na rękę nie demaskując go przed Anną. Moja przyjaciółka tylko skinęła głową i posłała mi szczery pełen ulgi, choć pijany uśmiech. Pociągnęła swojego chłopaka za rękę i zawlekła na parkiet. Spojrzał na mnie i posłał mi smutny uśmiech, nic mnie nie obchodziło, że on cierpi. Zasłużył na to, jak nikt inny. Tańczyli razem na parkiecie, choć nie do końca można to było nazwać tańcem, ponieważ Anna ledwo trzymała się na nogach i robiła akrobatyczne ruchy które Mark starał się jakoś opanować.



Patrzyłam na to wszystko i powoli wpadałam w otępienie. Ból emocjonalny przerodził się w fizyczny i aż miałam ochotę złapać się za klatkę piersiową. Musiałam się napić. Tylko większa dawka alkoholu była w stanie uśmierzyć ból choć w kilku procentach. Starałam się nie patrzyć w stronę parkietu, z jednej strony to był dziwny widok patrzeć na przyjaciółkę która ledwo trzymała się na nogach, a z drogiej znajdowała się ona w ramionach człowieka którego zaczęłam obdarzać uczuciem.



Nie wiem ile drinków wypiłam, ale przestałam dopiero gdy poczułam silne parcie na pęcherz. Musiałam pilnie wyjść do toalety, po za tym po prostu musiałam wyjść. Już dłużej nie mogłam, nie obchodziło mnie już czy Anna będzie o coś pytać czy nie, wątpię zresztą by w ogóle zauważyła że wyszłam, bo kątem oka spostrzegłam że Mark podtrzymuje ją ledwo trzymającą się na nogach w wolnym tańcu. Zabrałam torebkę i z silnym postanowieniem, że mam iść prosto, stanęłam na nogach. Po jaką cholerę ubrałam takie buty? Ledwo idąc, ale idąc dotarłam do toalety. Po załatwieniu potrzeb fizjologicznych, chciałam zadzwonić po taksówkę i wrócić do domu, ale poczułam jak nogi się pode mną uginają. Na szczęście dosłownie pode mną znajdowała się jakaś ławeczka na której siadłam, i nie mogąc dłużej już wytrzymać, moje ciało wstrząsnął szloch.



Nie potrafiłam powstrzymać łez, czułam, że muszą płynąć, że bez nich po prostu eksploduje. Jednocześnie czułam, że czym więcej łez ze mnie uchodzi, tym większa złość narasta w moim sercu. Nie wiem ile tak siedziałam, kiedy usłyszałam otwierające się drzwi. Wystraszona, że to może być Anna, podniosłam się i szybko wytarłam twarz. Ujrzałam, jednak Marka, który szedł w moim kierunku. Złość, która we mnie narastała musiała ujść, mogłabym go wtedy zabić. Naskoczyłam na niego z krzykiem.



- Jak mogłeś?! Jak mogłeś?! – Gdy go nie było w mojej głowie kłębiło się mnóstwo słów i obelg w jego kierunku, jednak jak go zobaczyłam, byłam w stanie wypowiedzieć tylko te dwa głupie słowa, co ze mnie za idiotka.
- Susan, to wszystko nie tak… ja miałem z nią zerwać, gdy Cie poznałem, ale po prostu nie mogłem.
- Nie powinieneś w ogóle się do mnie zbliżać, skoro byłeś z nią! Jak mogłeś?! – Alkohol chyba ogranicza zasób słów, bo czuję że się powtarzam.



- Nikt mnie tak nie skrzywdził jak ty! Rozumiesz? – Nie chciałam tego, ale czułam wielką gulę w gardle, co oznaczało, że za chwilę, znów wybuchnę płaczem. Nie byłam w stanie już krzyczeć, mogłam tylko szeptać. – Wracaj do niej…



- Nie Susan, poczekaj. Ja wszystko wyjaśnię Annie, rozstanę się z nią. Będziemy razem.
- Mark, proszę, wracaj do niej… Ja, ja nie chcę Cię już znać. – Przecisnęłam się obok niego zmierzając w stronę drzwi.
- Susan gdzie idziesz? Do An? – Nie wiem czy słyszałam w jego głosie smutek, czy desperację.
- Nie, nie martw się. Wracam do domu. – Nie byłam w stanie już na niego spojrzeć, moim celem były tylko drzwi i wyjście z tego klubu na świeże powietrze.
- Wezwę Ci taksówkę, jesteś pijana nie powinnaś wracać sama.



- Odwal się! – Trzasnęłam drzwiami zostawiając go w toalecie. Wiedziałam, że miał rację, jestem pijana i jest noc, ale byłam na niego tak wściekła, że nie potrafiłabym przyznać mu racji i wrócić taksówką. Musiałam zrobić na przekór, po za tym spacer dobrze mi zrobi, może trochę wytrzeźwieję i zacznę myśleć jaśniej. Wyszłam na świeże powietrze i wzięłam głęboki oddech. Tak dam radę wrócić do domu, jasne. Skierowałam się w stronę parku bo to była najkrótsza droga. Nigdy nie byłam dobra w chodzeniu na obcasach, znacznie bardziej wole trampki, a po pijaku ta umiejętność spadła do zera. Czułam się jak kaleka, nogi bolały mnie niemiłosiernie po wieczornych tańcach, ale dużo bardziej bolało mnie serce.



W parku było ciemno, a ja zwracałam uwagę tylko na moje kolejne kroki, modliłam się, o to żeby się nie wywrócić, bo bałam się, że nie będę w stanie wstać. Nie wiem czy znacie to uczucie, kiedy nagle jesteście pewni, że ktoś was obserwuje. Ja właśnie je poczułam, a do tego uczucia doszedł jeszcze paniczny strach, nie wiedziałam przed czym, ale aż ścisnęło mnie w gardle.



To działo się tak szybko, nie zdążyłam nawet wydać z siebie głosu kiedy poczułam że ktoś zatyka mi usta dłonią, chwyta w pasie i ciągnie w pobliskie krzaki z dala od ścieżki. Tysiące myśli przebiegło mi przez głowę, byłam zbyt pijana by się bronić. Z goryczą przyznałam w głowie rację Markowi co do taksówki, gdybym mogła zaśmiałabym się teraz ironicznie.



Jednak nie mogłam bo napastnik właśnie podciągał moją sukienkę, dalej trzymając mnie mocno za głowę. Przemknęło mi przez głowę, że zaraz umrę. On mnie zabije, zostawi tutaj, w parku, w obcym dla mnie jeszcze mieście. Widziałam w głowie obrazy z mojego dzieciństwa, moich rodziców, zobaczyłam mojego pierwszego chłopaka Toma. Zobaczyłam też Annę i Marka, serce mnie ukuło i zabolało. Przygotowałam się na ból i śmierć, bałam się strasznie. Usłyszałam czyjeś szybkie kroki i poczułam ulgę, mój napastnik mnie puścił. Upadłam na trawę, ciesząc się że jeszcze oddycham, straciłam przytomność.



Dziesięć minut wcześniej, ten sam park.
Musiałem wracać w nocy przez park przez moją niezbyt rozgarniętą asystentkę, która nie potrafiła załatwić najprostszej sprawy jak dostarczenie dokumentów na czas. Szlag by to trafił, ale już trudno. Jeszcze jak by tego było mało, mój samochód totalnie padł, pewnie znów coś z elektroniką. Jakoś przeżyję, nie przepadam za spacerami, ale jeszcze tylko przejdę ten park i będę już w swoim apartamencie. Nie żebym się bał złoczyńców, ironicznie powiedziałbym, że to oni powinni się bać, ale w pewnym momencie poczułem nagły przypływ adrenaliny. Rozejrzałem się po parku, żeby stwierdzić, co jest jego przyczyną i zobaczyłem wielkiego gościa skradającego się za jakąś pijaną dziewczyną. Zanim zdążyłem do niego dobieg, chwycił ją i zaciągnął w krzaki. Czułem jak w moich żyłach zaczyna krążyć adrenalina, dając dobrze znane mi uczucie, musiałem go dopaść. Dopadłem go, gdy zdzierał z niej sukienkę, cholerny zboczeniec, chwyciłem go i powaliłem na ziemię. Zacząłem bić, aż stracił przytomność, nie potrafiłem przestać, leżąca nieprzytomna dziewczyna jeszcze mnie do tego motywowała. Jakiś głos w mojej głowie dosłownie krzyczał, że już dość, że muszę przestać, że nie mogę tego zrobić znów. Podniosłem się znad mojej ofiary, miał zmasakrowaną głowę, zarzuciłem jego ciężkie ciało na ramiona i przeniosłem w głębsze krzaki.



Wróciłem do dziewczyny, leżała bez ruchu na zimnej trawie, stwierdziłem w duchu, że jest całkiem niezła. Wyciągnąłem z kieszeni chusteczkę i wytarłem krew z rąk. Muszę z nią coś teraz zrobić, nie mogłem jej tak zostawić. Obok leżała jej torebka, pozwoliłem sobie ją przeszukać, zważając na zaistniałe okoliczności, telefon, klucze, portfel. Super, sprawdziłem adres na dokumentach, miała tak blisko do domu, i nie dotarła bezpiecznie. Ehh, jak zwykle muszę się w coś wpakować, trudno, powiedziałeś A to i musisz powiedzieć B. Podniosłem ją z ziemi i zawinąłem jej ręce wokół moich ramion żeby się nie zsuwała.



Była zaskakująco lekka i mimo unoszącego się wokół niej oparu alkoholu wyczułem lekką nutkę bardzo przyjemnych dla moich nozdrzy perfum. Gdy dotknąłem jej kruchego ciała, poczułem dreszcz, bardzo dawno nie czułem niczego tak… miłego. Ta mała osóbka, Susan, jak wnioskuję z dokumentów, działa na mnie niczym nektar na pszczoły. Z doświadczenia wiem, że lepiej jest trzymać się od takich osób z daleka, tak więc też zrobię. Odniosę ją do domu, żeby była bezpieczna i już więcej jej nie zobaczę. Jej mały dom był dosłownie kilkanaście kroków od parku, gdy tam dotarliśmy nadal była nieprzytomna. Mimo iż była szczupła, cieszyłem się, że jesteśmy już na miejscu.



Domek był w środku tak mały, jak można się było tego domyślać po wyglądzie zewnętrznym, w środku były tylko dwoje drzwi, pierwsze które uchyliłem prowadziły do łazienki, więc to drugie muszą być te właściwe. Nie myliłem się, wszedłem do małej ale dość przytulnej sypialni i położyłem ją na łóżku. Nie wiedziałem co zrobić dalej, ale postanowiłem zdjąć jej buty, bo musiały być strasznie niewygodne. Gdy zdjąłem buty, postanowiłem też zdjąć sukienkę. Gryzło mnie sumienie, że to robię, ale chciałem by wygodnie jej się spało. Nie zastanawiając się nad tym co robię, usiadłem na fotelu blisko łóżka i wpatrywałem się w nią. Była piękna, chciałbym ją poznać w lepszych okolicznościach.



Zmagałem się ze snem, i nad ranem gdy byłem już pewny, że nic jej nie grozi i bezpiecznie śpi, wróciłem do swojego apartamentu, zostawiając Moją Susan samą.


__________________________________________________ ___
I jak się podobało?

Ostatnio edytowane przez Daisy : 20.06.2014 - 23:35
Daisy jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.04.2014, 00:26   #17
Kędziorek
Supermoderator
 
Avatar Kędziorek
 
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 3,052
Reputacja: 26
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Eeee.. MOJĄ Susan? Poważnie? Moją? Uuuu.. Ale go wcięło
Ale serio musiał zdzierać z niej tę sukienkę? "Żeby wygodniej jej się spało" - też mi wymówka Ciekawe co za przeszłość ma ten facet, że do tego stopnia traci nad sobą panowanie. Z jednej strony fajnie by było jakby coś zaiskrzyło między nimi, ale z drugiej strony wydaje się niezłym rozrabiaką, w garniaku co prawda, ale to i tak niedobrze..
A Mark niech się już od Suzie trzyma z daleka. Pewnie będzie o nią walczył i czuję nadchodzące małe spięcie między nim a panem Wybawicielem, ale trudno. Za późno się facet ocknął. Dwóch srok za ogon trzymać się nie da. Jak się zaczął bujać w rudej, to trzeba było zerwać z blondi od razu, a nie. No i ma za swoje.
Swoją drogą, gdzie się podział instynkt samozachowawczy Susany, że w środku nocy pijana przez park chodzi? Kusiła los. Teraz tak sobie myślę, jaka będzie rano jej reakcja, kiedy zobaczy, że jest w łóżku w bieliźnie, a jej ostatnie wspomnienie to kiedy jakiś facet próbował ją zgwałcić.

Czekam na więcej
__________________
Mam łopatę.
Kędziorek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.04.2014, 08:52   #18
Sheil
 
Avatar Sheil
 
Zarejestrowany: 16.02.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 165
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Ale biedula ma pecha xD Wracając z imprezy, żeby się uwolnić od fałszywego frajera, wpadła po drodze na gwałciciela xD Mam nadzieję, że się nie okaże, że Mark dalej będzie z Annie.. Trochę przeraża mnie ten koleś co uratował Sus.
Sheil jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.04.2014, 18:34   #19
Daisy
 
Avatar Daisy
 
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 206
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Witam ponownie Może po tym odcinku spojrzycie na wszystko trochę łagodniejszym wzrokiem... może Miłego czytania i owocnego komentowania hihi

[IMG]http://i62.************/fu2p0g.jpg[/IMG]

ODCINEK 6 - CIĘŻKIE PORANKI



Anna i Mark
Poranki bywają ciężkie, szczególnie po jeszcze cięższej nocy. Mark zdołał dosłownie dociągnąć Annę do ich mieszkania dopiero przed świtem, sam nie był bardzo pijany, ale nie można też powiedzieć że sobie żałował. Zdołał ją rozebrać i położyć na łóżko, była niemal nieprzytomna i po kilku sekundach zasnęła (a może straciła przytomność, któż to wie). Nie wyobrażał sobie położenia się koło niej w ich wspólnym łóżku, z jednej strony przez płynące z niej opary alkoholu i bezwładność jej ciała, a z drugiej, która bardziej mu doskwierała, po prostu jej już nie kochał. Nie chciał w nocy szukać pokoju w hotelu, więc rozebrał się i położył na kanapie. Pierwsze promienie słoneczne dawno już przeminęły kiedy Mark obudził się z bólem głowy i pleców przez niewygodną pozycję.



Zajrzał do sypialni i zastał śpiącą Annę prawie w tej samej pozycji w jakiej ją zostawił. W pokoju niemiłosiernie unosił się opar alkoholu więc czym prędzej podszedł do okna aby je otworzyć.



Stanął przez chwilę nad swoją dziewczyną, tak wiele ich kiedyś łączyło. Myślał, że będą razem na zawsze. Poznali się już jako nastolatkowe, nigdy nie miał innej kobiety, liczyła się tylko ona. Ich rodzice nalegali, aby wzięli ślub kiedy kupowali razem to mieszkanie, ale obydwoje nie wierzą w tą instytucję, tak było im dobrze. Wspólne wakacje, wyjazdy, wycieczki piesze i rowerowe, poznawanie siebie nawzajem aż na wylot. Wszystko zaczęło zmieniać się gdy dostał wymarzoną pracę w szpitalu, nocne dyżury, długie i nieregularne godziny pracy.



Widział, że zaczęli się od siebie oddalać, ale nie mógł lub nie chciał nic z tym zrobić. Czuł, że ten związek umiera śmiercią naturalną. Wiedział, że Anna też to czuje, widział strach w jej oczach kiedy chciał zacząć jakąkolwiek poważną rozmowę. Przez jakiś czas wmawiał sobie, że może jeszcze wszystko się ułoży i wróci do normy, aż do dnia gdy spotkał piękną rudowłosą dziewczynę w bibliotece. To wtedy wszystko się zmieniło, postanowił, że musi rozstać się z Anną. Przez te kilka dni zaczynał rozmowę na ten temat kilka razy, ale ona po prostu uciekała, albo zmieniała temat, albo zaczynała płakać. Nie chciał jej krzywdzić, choć nie kochał jej już jako kobiety, to nadal kochał ją jako osobę, jako jego przyjaciółkę. Wczoraj przez wyjściem do klubu postawił sprawę jasno, powiedział, że odchodzi, że jest inna kobieta, ale Anna nie chciała tego słuchać, wyszła trzaskając drzwiami. Nie wiedział co robić, wypił kilka drinków i postanowił ją odnaleźć, bał się że może sobie coś zrobić po tym co od niego usłyszała, wiedział gdzie jest ten klub, dotarł tam przed północą. Nie spodziewał się jednak tego co zobaczył. Susana. Boże, to był dla niego szok, nie miał pojęcia jak ma się zachować. Serce rozpadło mu się na tysiące kawałków, z jednej strony Anna, którą przez szacunek na wiele łączących ich lat nie miał najmniejszego zamiaru upokarzać w miejscu publicznym, z drugiej Susana z którą miał zamiar układać sobie dalej życie. Zanim podjął decyzję jak się zachować, ona przejęła pałeczkę i wybrała wspólną grę. Dla nich obojga było to bolesne. I jeszcze ta późniejsza kłótnia w toalecie, jej wybiegnięcie, w środek nocy. Mark odgonił od siebie wszystkie złe myśli i postanowił zrobić sobie śniadanie, bo żołądek wywracał mu się do góry nogami.



Anna obudziła się słysząc odgłosy dochodzące z kuchni i czując zimny powiew wiatru na prawie nagiej skórze. Wstała chwiejnym krokiem, w głowie czuła wybuchający granat, a nogi miała miękkie jak z waty. Zdołała dotrzeć do kuchni i nim zdążyła się przywitać, ból żołądka zgiął ją w pół i nie pozostawało nic innego jak biegnięcie do łazienki.



- O Boże, już nigdy więcej się nie napiję. – Obietnice i modlitwy na nic się już nie zdadzą, ale po zwróceniu całej zawartości żołądka, można uznać że człowiek czuje się lepiej. Podpierając się o toaletę, Anna zdołała wstać i wziąć kąpiel, aby choć trochę doprowadzić się do porządku.



Nie zmniejszyło to ani kaca ani bólu głowy, jednak pozwoliło się trochę odświeżyć i nabrać sił na czekającą ją rozmowę. Dobrze pamiętała wczorajsze słowa Marka zanim wyszła do klubu, to dlatego tak dużo wypiła. Kiedy go zobaczyła, uwierzyła że jednak zmienił zdanie, że żałuje i jednak będą razem. Teraz niczego nie jest już pewna, jedynie tego, że w końcu musi stanąć z nim twarzą w twarz i przyjąć to co ma do powiedzenia na klatę. Gdy weszła do kuchni, Mark akurat zmywał naczynia po śniadaniu które zjadł sam.



- Zostawiłem Ci tosta, chcesz? – Z pozoru miał miły głos, chociaż widać było, że też nie czuje najlepiej.
-Nie dziękuje, chyba przełknę tylko suchą bułkę. – Mówiąc to usiadła przy kuchennym barku i zaczęła miętosić w rękach pieczywo. Mark rozsiadł się obok i zaczął czytać poranną gazetę. Adrenalina zaczęła krążyć w jego żyłach gdy przeczytał artykuł wydrukowany na pierwszej stronie:
Morderca w Sunset Valley
Z ostatniej chwili, dziś w nocy, w miejskim parku zostało dokonane morderstwo. Pani Amelia, emerytka mieszkająca w pobliżu, znalazła ciało ok. 30 letniego mężczyzny zaciągnięte w krzaki, został pobity na śmierć. Na razie nie udało się ustalić żadnych szczegółów, wiemy tylko, że również dziś w nocy miało miejsce otwarcie nowego klubu w mieście. Policja sprawdza, czy te dwa zdarzenia miały ze sobą jakiś związek.




- Coś się stało? – Zapytała Anna, bo wydawało jej się, że jej partner, albo już były partner, ma mini zawał serca.
- Wszystko ok. – Przełknął ślinę i starał się odgonić wszystkie złe myśli które zaatakowały jego głowę, odłożył gazetę na barek i zwrócił się w jej stronę. – Musimy w końcu porozmawiać Anna.



- Wiem. – Dziewczyna ściszyła głos i spuściła głowę, gotowa na najgorsze. – Nie kochasz mnie już, tak?
- Kocham, to nie tak. Kocham, ale nie tak jak kiedyś. Zawsze będziesz dla mnie ważna, ale zasługujesz na bycie z kimś lepszym.
- Ale ja chce być tylko z Tobą Mark, jesteś wszystkim co mam. – Nie mogła uwierzyć w jego słowa, może jej nie kochać ale ona i tak chce być tylko przy nim.
- Nie możemy być razem, An. Poznałem kogoś.
- Co? – Nie mogła w to uwierzyć, kiedy? Przecież cały czas miał dyżury, był u pacjentów albo w domu, jak mogła to przeoczyć. – Kim ona jest?
– Anno, tu nie chodzi tylko o kobietę. Sama wiesz, że nasz związek rozpadał się już od dawna. Ona tylko ponagliła moją decyzję.
- Znam ją? – Wściekłość rosła w niej coraz bardziej i czuła, że zaraz wybuchnie.



- Będę z Tobą szczery, ale zanim zdążysz coś zrobić daj sobie wytłumaczyć. To Susan. – To imię ledwo przeszło mu przez gardło. Zapadła cisza, tego obawiał się najbardziej. Czekał na jej krok, ale bał się go najbardziej na świecie.
- Sus? Jak mogłeś?! Jak ona mogła mi to zrobić… - Czuła, że zaraz zemdleje, podparła się o kuchenny blat i nie była w stanie powiedzieć już nic więcej.
- Daj sobie wytłumaczyć. Ona nie wiedziała, że jestem Twoim chłopkiem, nie powiedziałem jej że kogoś mam. To tylko moja wina. Ja też nie wiedziałem, że się z nią przyjaźnisz… to jakiś makabryczny zbieg okoliczności.
- Ale wczoraj, przecież widzieliście się w klubie… - Nie mogła zrozumieć całej tej sytuacji.
- Tak, wczoraj gdy ją zobaczyłem przeżyłem szok, podejrzewam że ona też. Nie chciałem Cię ranić na oczach innych ludzi, ona wydaje mi się że też, więc udawaliśmy że się nie znamy.
- Nie mogę w to uwierzyć… Jak mogłeś!? – Wybiegła do salonu i już nie potrafiła powstrzymać złości.



W ciągu kilku godzin usłyszał te słowa od dwóch kobiet, które kochał.
- Anna, to nie ma już znaczenia kim ona jest. To ja się chcę z Tobą rozstać, już nie potrafię dzielić z Tobą życia.
- Nie wierzę w to! Wynoś się stąd… - Wybiegła z płaczem z pokoju zamykając się w sypialni.



Mark wyszedł z domu, mimo że wywiązała się straszna awantura, trochę mu ulżyło, że już po wszystkim. Wieczorem wróci po swoje rzeczy, może wtedy uda im się porozmawiać na spokojnie. Anna zawsze była rozsądna, może jak sobie wszystko przemyśli, poukłada to zobaczy tą sytuację w innym świetle. Nie liczył na zbyt wiele, cuda się nie zdarzają, ale chociaż na rozmowę bez krzyków i wulgaryzmów. Anna zamknęła się w sypialni i szloch po prostu zawładnął jej ciałem, padła na kolana koło łóżka i wtuliła głowę w pościel.
- Jak to się mogło stać… - Nie potrafiła opanować łez, te emocje po prostu musiały w jakiś sposób z niej ujść. Po kilkunastu minutach, ból w sercu został, ale łzy zaczęły powoli się osuszać, podniosła głowę i od razu wiedziała co powinna teraz zrobić.



Susana
Ten sam dzień, poranek.
- Nie! Zostaw mnie! – krzyczałam ile sił w płucach – puść! – Zerwałam się z łóżka i już wiedziałam, że krzyczałam przez sen. Pierwsze co poczułam to przeszywający ból głowy.



- O Boże… moja głowa… - Ból wprost przeszywał mnie na wskroś, podniosłam się lekko i czułam się jeszcze bardziej zdezorientowana niż przed chwilą.



Nie miałam pojęcia co się wczoraj wydarzyło, pamiętam że wybiegłam z klubu i szłam na piechotę do domu przez park. Byłam strasznie pijana, aż mi wstyd o tym teraz myśleć, i chyba upadłam. Nie ktoś mnie zaatakował…, nie wiem, zemdlałam. To był tylko zły sen, na pewno. Ale dlaczego jestem w samej bieliźnie? Zauważyłam, że moja sukienka leży poskładana w idealną kostkę na komodzie, a obok prosto postawione buty. Nie możliwe, żebym ja to zrobiła, nie poskładałabym tak sukienki nawet gdybym była trzeźwa, a co dopiero wczoraj. Ktoś musiał tu być ze mną wczoraj, ale kto? Już nigdy więcej nie tknę alkoholu. Boże czy ja… czy my… o nie, to nie może być prawda. Usiadłam na łóżku i starałam się przyjrzeć swojemu ciału.



Nie miałam żadnych śladów które wskazywałyby, że cokolwiek się wczoraj wydarzyło. Ja nie mogłam wczoraj tego zrobić, nie w taki sposób, to się nie mogło stać. I ten zły sen… dotyk tego faceta wydaje mi się taki realny. Muszę odgonić od siebie wszystkie te myśli. Czym prędzej poszłam pod prysznic, dziękując Bogu że nie mam dolegliwości żołądkowych po wczorajszym. Jeszcze raz dokładnie obejrzałam całe moje ciało i nie stwierdziłam żadnej ingerencji kogoś obcego. Dzięki Bogu. Byłam jednak pewna, że ktoś był w moim domu, nie wskazywała na to tylko idealnie poskładana sukienka, ale też uchylone drzwi do łazienki. Ja na pewno zostawiłam je zamknięte, zawsze to robię z przyzwyczajenia. Torebkę znalazłam na kuchennym stole, nic z niej nie zginęło. Podejrzewam, że Mark wybiegł za mną z klubu i doprowadził jakoś do domu, szkoda tylko, że nic z tego nie pamiętam. Ale to musiał być on, bo któż by inny? Postanowiłam nie jeść śniadania, żeby nie kusić losu i zaparzyłam sobie tyko wspaniałą, mocną, czarną kawę.



Gdy piłam ją małymi łykami, powoli wszystko zaczęło do mnie wracać. Czułam dosłownie fizyczny ból w sercu i musiałam się strasznie powstrzymywać, żeby znów nie wybuchnąć płaczem. Muszę być silna, to co zdarzyło się wczoraj to nic w porównaniu z tym, że muszę kiedyś stanąć twarzą w twarz z Anną. Jak ja jej to powiem? Dlaczego wszystko się tak strasznie popieprzyło…



Muszę jakoś odgonić od siebie wszystkie złe myśli. Sięgnęłam na półkę z książkami i usiadłam na ziemi obok kanapy aby choć na chwilę oderwać swoje myśli. Nie wiem czy przeczytałam jedną stronę, kiedy moje myśli znów zawędrowały do Marka, czułam na ustach jego pocałunek, dotyk jego dłoni. Odtwarzałam w kółko w głowie jego wszystkie słowa, łzy znów zaczęły mi płynąć strumieniami. Zmęczona płaczem wtuliłam głowę w kanapę i zasnęłam.



Nie wiem jak długo spałam, ale obudził mnie zatrzymujący się pod domem samochód, który ostro zahamował tuż przed moimi krzewami. Wstałam zerwana ze snu, i wystraszyłam się, że to Mark, poczułam zdenerwowanie ale i podekscytowanie. Gdy jednak podbiegłam do okna, zobaczyłam zmierzającą do moich drzwi pewnym krokiem przyjaciółkę.




__________________________________________________ ______________
I jak się podobało???

Ostatnio edytowane przez Daisy : 20.06.2014 - 23:36
Daisy jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.04.2014, 19:05   #20
Kędziorek
Supermoderator
 
Avatar Kędziorek
 
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 3,052
Reputacja: 26
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Ale się porobiło
Mark praktycznie rzucił Susan na pożarcie Annie. Musiał wyjawiać, że to w niej się zakochał? Co prawda prędzej czy później i tak by się to wydało, ale mógł Suzie jakoś uprzedzić: "Hej, Anna wie, że się do Ciebie dowalałem" czy coś takiego. Mam nadzieję, że blondi nie zrobi nic szalonego. Jest w taki stanie, że wszystko może zrobić. Szczególnie jak napisałaś, że chce być z Markiem nawet, jeśli on jej nie kocha. Widać, że jest chora z miłości do niego, kto wie do czego się posunie.
Pan Wybawiciel nie mógł zostawić jakiejś karteczki z tekstem, że ją odstawił do domu, że nikt jej nie skrzywdził i inne takie? Już się nawet nie musiał podpisywać, ale kurczę. Mniej nerwów by było, chociaż trochę.
Ciekawe jak Suzie zareaguje jak się dowie, że tamten facet z parku nie żyje. Chyba nie pomyśli, że w pijackim szale go zabiła, to by było raczej fizycznie niemożliwe No i biedna, musi się teraz użerać z dziewczyną swojego chłopaka (a raczej z byłą dziewczyną swojego byłego (niedoszłego?) chłopaka ). Wybaczy Markowi? Bo się w sumie na to nie zanosi, a ja bym facetowi chyba za to wszystko łopatą przywaliła :/

czekam na więcej
__________________
Mam łopatę.

Ostatnio edytowane przez Kędziorek : 16.04.2014 - 11:58
Kędziorek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 00:42.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023