Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 28.03.2009, 14:12   #11
Kejt24
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Complicated

Ano musimy, musimy
No tak, podkrążone oczy, nieuczesane włosy... Wszystko jasne
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 28.03.2009, 16:00   #12
ptasie mleczko
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Complicated

Łaaaa dostałam dedykację <ociera łzę wzruszenia>. Widziałam już wczoraj, że wstawiłaś, ale byłam średnio przytomna, więc zostawiłam sobie ten smaczek na dziś. Przeczytałam cały odcinek od deski do deski z takim samym zainteresowaniem i przyjemnością jak za pierwszym razem i wiesz doskonale, że uwielbiam Cię za to opowiadanie. "Weź to psycholu" i "nie, mają tylko szybkie" -> Sam rządzi Zdjęcia są świetne, doskonały wybór, jeśli chodzi o fotografa. Świetna charakteryzacja Sam, rzeczywiście wygląda na chorą i osłabioną. Mam też nadzieję, że pozwolisz na odrobinę prywaty: <bije pokłony scarlett za zdjęcie z klatą Josha> <wgapia się już pół godziny>
  Odpowiedź z Cytatem
stare 29.03.2009, 13:53   #13
niepokorna
 
Avatar niepokorna
 
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Complicated

Odcinek II „Memories”

- Na twoim miejscu nie zawracałbym sobie tym głowy.
- NIE jesteś mną. Poradzę sobie sama.
Wyszła z łazienki, trzaskając drzwiami. Jej cała złość, wszystkie emocje z paru ostatnich dni właśnie sięgnęły zenitu i Sam musiała się na kimś wyżyć, tylko czekała na odpowiednią osobę i moment.
- Sammie…
- Nie mów tak do mnie! – Wrzasnęła, rzucając w niego kubkiem.
Zrobił szybki unik, a naczynie, zamiast go uszkodzić, pokruszyło się na ścianie za nim.
- Boże kobieto, uspokój się – Powiedział, powoli podnosząc się z klęczek.
- Bo co? Bo ty mi każesz? Za kogo ty się w ogóle masz?! – Jej głos był na pograniczu łez.
- Przyjdę, jak ochłoniesz – Wyszedł z salonu, omijając kawałki szkła.
Wściekła na wszystko, zabrała się do zbierania pozostałości kubka. Musiała ustalić parę spraw, między innymi takie bolesne, jak pogrzeb rodziców. Jako, że nie byli zbyt sentymentalni w stosunku do grobów, ich ostatnim życzeniem było skremowanie ich zwłok i rozrzucenie prochów wokół ich domu, a dom wystawić na sprzedaż. To ostatnie postanowiła Sam, gdy obudziła się zlana potem w nocy, ponieważ przyśnił jej się ten makabryczny widok w kuchni. Ostatni tydzień był jakby wyrwany z jej życiorysu. Nic nie robiła, nic ją nie śmieszyło i cały czas płakała.
Aby ją czymś zająć, Josh zaproponował wspólne wyjście całej grupy na strzelnicę w pierwszy wolny termin, który wypadł dosyć pechowo, ponieważ w Walentynki, co spowodowało wykruszenie się sporej części osób. Zostali jedynie ci, którzy badali sprawę pierwszego morderstwa na tle satanistycznym, czyli Sam, Patricia (ku ogromnemu rozczarowaniu ciemnowłosej) , Jessica, Derrick i Josh. Po krótkiej mszy na cześć zmarłych, Sam pojechała do domu, w którym spędziła dzieciństwo. Tyle wspomnień…
- Josh, zanocuję tutaj – Gdy tylko dotarła na miejsce, dała obiecany znak mężczyźnie.
- Na pewno?
- Przecież to mój dom, a ja muszę jeszcze rzeczy pozabierać – rozłączyła się bez słowa pożegnania.
Spojrzała na budynek i ciężko westchnęła. Zapowiadała się walka z przeszłością bez perspektywy przyszłości, a strach, z jakim dane jej było się zmierzyć, przerastał ją. Pomimo tego, że wiedziała, że Nick nie żyje, bała się, że nagle wyskoczy zza rogu, gotów ją zabić. Zdała sobie sprawę, że gdyby Josh tu był, miałaby z kim gadać, a tak za towarzysza miała wspomnienia, łzy i puste ściany. W sumie to dobrze, pomyślała, wchodząc do kuchni, nie widzi bynajmniej, w jakim stanie jestem. Gardło jej się ścisnęło. Kuchnia, teraz wysprzątana, nosiła ślady użytkowania przez wiele lat. Doskonale pamiętała każdy posiłek tutaj, pamiętała nawet skrzypiącą lodówkę, teraz odłączoną od prądu. Wyszła, nękana strasznymi widokami, i skierowała się do swojego pokoju, potykając się. No tak, fałszywy stopień, zapomniałam, zbeształa się w myślach, siadając na schodach i masując obolałe kolano. Trzeba będzie to naprawić, zanim pójdzie dom na sprzedaż, skwitowała, czując się wyprana z wszelkich emocji. Weszła do swojego pokoju, który z pewnością pamiętał lepsze czasy.
[IMG]http://i41.************/fc4320.jpg[/IMG]
Małe, jednoosobowe łóżko stojące w rogu pomieszczenia, nakryte było jej ulubionym kocykiem z dzieciństwa. Usiadła na nim, rozprostowując wgniecenia i zapłakała. Teraz, gdy jest samotna, miała czas na przemyślenia. Uparcie szukając dziury w całym, wędrowała od półki do półki, zbierając swoje ulubione drobiazgi, a niepotrzebne już wrzucając do kartonu. Zabawki, pozytywki, książki… wszystko mające przeszłość, zbyt bolesną, aby patrzeć na to bez bólu.
Jej rozmyślania przerwał dzwonek telefonu.
- Słucham?
- Sam? Hej, dzwonię do ciebie, bo chcę się dowiedzieć, czy wszystko w porzą…
- Tak.
- Na pewno nie chcesz, żebym przyjechał?
Zawahała się.
- Josh, czy to normalne, że się boję?
- Jak najbardziej.
- Nie musisz przyjeżdżać. Daję sobie świetnie radę – Starała się, aby jej głos brzmiał twardo.
- Daj znać, jak skończysz.
- Ta. Do zobaczenia jutro.
- Pa.
Przez pół nocy ciężko harowała, sprzątając dom. Gdy rezultat ją zadowolił, a zmęczenie i znużenie sięgnęły zenitu, postanowiła się przespać w swoim pokoju. Bądź, co bądź, ale tam czuła się najbezpieczniej.
[center]† [center]
Tej nocy spała niespokojnie. Pogoda jakby udzieliła się jej nastrojowi i wiatr dął w okiennice, przez co niemiłosiernie skrzypiały, budząc strach u Sam, która leżała zwinięta w kłębek. Do samego rana nie zmrużyła oka, bojąc się ponownego spotkania z obrazem z poprzedniej nocy.
Gdy tylko wystarczająco się rozjaśniło, kobieta włączyła telefon. Kilkanaście nieodebranych połączeń świadczyło o natarczywym dzwonieniu do niej przez pół nocy.
- Ech, cały Josh – Ziewnęła. Dopiero teraz, w blasku poranka, zaczęła odczuwać zmęczenie. Usiadła na chwilę w fotelu, przeciągając się. Pomyślała o Joshu. Już dwa razy o mało co nie przypłacił życiem dla niej. Zabił dwie osoby, chociaż to ona miała zginąć. Sam chciał się zabić, ponieważ nie potrafił pozbawić jej życia… Czy tego chciała, czy nie, to właśnie on zapewniał jej uczucie bezpieczeństwa, a brak jego obecności niepokoił ją.
- Od tego są przyjaciele – Powiedziała sama do siebie, uśmiechając się – Przyjaciele…
Przestraszyła się nie na żarty, gdy usłyszała pukanie do drzwi. O Boże, idą po mnie, pomyślała przerażona Sam, rozglądając się. Najrozsądniej byłoby skoczyć z okna.
[IMG]http://i39.************/2u5tcpj.jpg[/IMG]
Pokój znajdował się tylko na pierwszym piętrze, więc Sam wygramoliła się przez okno i usiadła na parapecie. Drzwi na dole się otworzyły, więc przerażonej kobiecie zsunęła się stopa. Przygryzła wargi, żeby nie krzyknąć. Gotowa do skoku, właśnie się miała puścić, gdy drzwi do jej pokoju się otworzyły.
- Sam, co ty do cholery… - Zaczął Josh, podbiegając do niej.
- Ja… - Powiedziała, przechodząc z powrotem do pokoju – Myślałam, że jesteś w domu.
- Nie odbierałaś, to się zmartwiłem. Pożyczyłem od Jess samochód.
- Świetnie – Mruknęła, dygocąc. Mróz na dworze i siedzenie na parapecie to nie było dobre rozwiązanie.
- Jedziemy do domu?
14 luty. Wręcz idealna data dla zakochanych. Z podkreśleniem na ostatnie słowo. Dla Sam to święto nie było niczym innym jak tanim pokazem pozornego uczucia, jakim jest miłość. O ile takie uczucie istniało.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? – Leżąc w łóżku spytała samą siebie.
- Tak – odpowiedział cieniutki głosik wewnątrz jej czaszki.
- Zła odpowiedź – Mruknęła, rozkosznie się przeciągając.
Śnięty Walenty do jasnej cholery, pomyślała, powoli wstając. Ciepłe łóżko aż zapraszało ją, aby z powrotem zanurzyła się w miękkiej, atłasowej pościeli, nie przejmując się troskami dnia dzisiejszego, jednakże swąd spalenizny dochodzący z kuchni postawił ją na nogi i zmobilizował do sprawdzenia, co, gdzie i jak.
- Khe Khe – zakaszlała Sam, chodząc do kuchni, przyodziana jedynie w biały, cieniutki szlafrok narzucony na piżamę.
- E… To miało być śniadanie – Wymamrotał Josh, wskazując na spalone resztki jajecznicy.
- Doceniam – Posłała w jego stronę zniewalający uśmiech. Nic jej się nie stanie, jeżeli chociaż przez jeden dzień będzie miła.
Spodziewając się innej odpowiedz, mężczyzna przez moment wytężył umysł, by nadać swojej wypowiedzi jakiś sens.
- E… Um… - Jedynie wybełkotał.
- Spodziewałeś się ochrzanu?
- Co najmniej.
- Zawsze mogę to zmienić.
- Nie ma takiej potrzeby.
Spojrzała na niego. Twarz nosiła wyraźne ślady nieprzespanej nocy, a fryzura gwałtownie domagała się pomocy. Oczy o kolorze miodu jaśniały radośnie, a usta wykrzywił mały uśmieszek. Gdyby był w moim typie, mógłby mi się spodobać, pomyślała i się uśmiechnęła, idąc do swojego pokoju. Teraz, gdy nabrała pewności, że jej dom nie ulegnie splądrowaniu i zniszczeniu, może spokojnie kontynuować przerwaną drzemkę. Za nic w świecie nie wyjdzie teraz na dwór, gdzie pary zbyt okazale pokazują, jak się kochają. Wzdrygnęła się, gdy przypomniały jej się ostatnie Walentynki, które w kimś spędzała…
Kiedyś to święto wzbudzało w niej przyjemne odczucia, lubiła je. Tego dnia Nick obudził ją, leżącą w tym samym łóżku, w tym samym domu, długim pocałunkiem. Nie tylko początek dnia był taki przyjemny. Młodzi, kończący studia i z wielkimi planami na przyszłość, byli obojętni na mijający czas, bowiem jak to mówi stare przysłowie: „Szczęśliwi czasu nie liczą…” . I oni go nie liczyli. Napawali się każdą chwilą spędzoną razem, zupełnie jakby były to ich ostatnie chwile. Poszli na spacer do pobliskiego parku, gdzie siedzieli na ławce i długo rozmawiali. Nie musieli przed sobą udawać nikogo, po prostu byli sobą. Gdy wstali z ławki i skierowali się w stronę miasta, Sam tknęło dziwne przeczucie, że coś się dzisiaj wydarzy. Coś, co będzie miało wpływ na późniejsze wydarzenia, przełom w ich wspólnym życiu.
- Poczekaj tutaj – Mruknął jej do ucha miły dla jej ucha głos, głos Nicka, jej chłopaka.
Odwróciła się do niego i go objęła.
- Wiesz, że nie lubię niespodzianek – Wyszeptała, a ich usta dzieliły zaledwie milimetry, więc go pocałowała.
- Wiem, ale mimo to chcę to zmienić – Wyplątał się z jej objęć, zostawiając ją na chwilę samą.
Wrócił po upływie zaledwie paru minut z wielkim bukietem róż.
- Każda z nich – powiedział – Jest wyznacznikiem mojej miłości.. Ta – Wyciągnął najpiękniejszą – Odzwierciedla szczególnie moje uczucie… miłość piękną i szczerą, tak prawdziwą jak ty – Wyciągnął dłoń i pogłaskał ją po policzku, po czym delikatnie pocałował.
- Idziemy coś zjeść? – Spytał po dłuższej chwili.
- Pewnie.
Doszli do restauracji, śmiejąc się z wszystkiego i wymieniając się co chwila czułościami, aż starsze panie ganiły ich wzrokiem. Tacy młodzi, beztroscy i zakochani… Pod restauracją „La Fiesta” był mały tłumek, jednak zdołali uzyskać wolny stolik. Po skonsumowaniu dań, Nick wstał na chwilę i podszedł do kelnerki, szepcząc jej coś do ucha. Zdezorientowana Sam z małym zakłopotaniem przyglądała się swoim paznokciom, gdy lekko zarumieniony Nick wrócił.
- Sam…
- Nie podoba mi się oficjalny ton tej wypowiedzi – Przerwała mu, uśmiechając się.
- Ale proszę, nie przerywaj mi.
- Dobrze.
Spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem, poprawiając kosmyk włosów, które wpadały mu w oczy.
[IMG]http://i41.************/kt5cn.jpg[/IMG]
- Samantho Johnson – Wziął głęboki wdech – Od grzechu zaczął się świat. Grzechem jestem ja i ty. Jesteś moim słońcem, co świeci wysoko, hen, na błękitnym niebie. Każda twoja rozterka i rozczarowanie przynosiły mi ból, poczucie, że nie do końca robię to, co powinienem. Dlatego chcę naprawić swoje błędy. Chciałbym cię, Samantho Johnson prosić o rękę – Klęknął przed nią na kolanach, wyciągając z kieszeni spodni małe pudełeczko, a kiedy je otworzył, jej oczom ukazał się pierścionek zaręczynowy tak piękny, że dech zapierało w piersiach.
Ujął jej dłoń w swoją z zamiarem włożenia jej pierścionka zaręczynowego na palec serdeczny, lecz ta cofnęła rękę.
[IMG]http://i43.************/2hoaijm.jpg[/IMG]
- Chociaż nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham Nick – Wstała – Nie mogę za ciebie wyjść. Za bardzo cię kocham… - wyszeptała i wybiegła z restauracji zostawiając go tam, klęczącego z pierścionkiem w ręku. Biegła przez ścieżki tak dobrze jej znane, że mogła przemierzać je z zamkniętymi oczami. Wracała do domu, gdzie prawdopodobnie czekał na nią rozczarowany Nick, chcący porozmawiać. Przysiadła na ławce. Wiedziała, że nie będą szczęśliwi. Za dużo ich dzieliło poglądów, różnych spraw. Pierwsza łza spłynęła jej po policzku, a tuż za nią podążyły następne. Zacisnęła pięści z całej siły, aż poczuła, że paznokcie boleśnie wżynają się w skórę. W takich chwilach człowiek pragnie się wykrzyczeć i wypłakać komuś. Zaniepokojona wstała, gdy usłyszała dziwne trzaski w okolicznych krzakach. Było już ciemno, a jedyna latarnia oświecała zaledwie kawałek drogi. Zdecydowana, by wrócić się do domu lub restauracji, wystraszyła się nie na żarty, gdy zza krzaka wyszedł jakiś starszy mężczyzna, złorzecząc na wszystko. Alkohol, który można było od niego wyczuć świadczył o tym, że może być niepoczytalny.
- Cześć laluniu – Wychrypiał, zbliżając się do niej.
Odwróciła się z zamiarem ucieczki, gdy usłyszała drugi głos przed sobą.
- Gdzie się spieszysz?
Miała parę sekund na obmyślenie taktyki. Gdy wymyśliła pospiesznie swoją ucieczkę przed pijanymi mężczyznami, ktoś ją chwycił za ramię.
- Masz zamiar gdzieś iść?
- Nie dotykaj mnie! – Krzyknęła i kopnęła go z całej siły w najczulszy punkt.
- Ty suko – syknął i chwycił ją za włosy. Jej pisk bólu tylko go usatysfakcjonował – Nie lubisz być ciągnięta za włosy, hę? – Wysyczał jej prosto do ucha i pchnął ją, czego skutkiem był upadek na bruk.
Cicho jęknęła, podnosząc się z podłoża. W międzyczasie podszedł do niej drugi mężczyzna, lecz nic nie zrobił, tylko stał i tępo się wpatrywał w punkt za młodą kobietą. Po chwili uciekł, a jego kompan podzielił jego los. Odwróciła się, spodziewając się wszystkich, oprócz…
- Nick? – Wyszeptała, czując, jak nogi się pod nią uginają.
- Nic ci nie zrobili? – Podbiegł do niej, przyglądając jej się badawczo, a po chwili ją przytulił – Sam… wiesz, że mogli cię zgwałcić?
- Wiem – wyszlochała – Nick, ja nie wiem, co we mnie wstąpiło, przepraszam.
- Ale nie zmienisz zdania – zesztywniał.
- Nick, nie możemy żyć bez papierków małżeńskich? – Otarła łzę. To zdanie mówiło wszystko.
Po tamtych Walentynkach w jej pamięci została blizna i uprzedzenie do tamtego miejsca. Po chwili zorientowała się, że stoi po środku swojego pokoju, a pojedyncza łza spływała leniwie po jej policzku.
- On nie jest tego warty – powiedziała sama do siebie.
- Sam, zaraz wyjeżdżamy!
- Gdzie?
- Walentynki nie zwalniają od pracy.
- Ano tak…
Praca w święta, nawet tak beznadziejne. Świetnie. Stanęła przez szafą ze swoim codziennym problemem odnośnie rzeczy do założenia. W końcu zdecydowała się na najnormalniejszy strój pod słońcem, jakim były jeansy i jakaś bluzeczka. Chociaż… wróciła się do szafy i wyciągnęła czerwoną, dosyć krótką sukienkę. Niech Patysi pęknie żyłka z zazdrości.
- Boże, Sam – Josh o mało co nie potknął się o własną szczękę – Jest środek lutego!
- Coś ci przeszkadza? – Jej obietnica bycia miłą nie wypaliła, chociaż sama się sobie podobała. Krótka, do połowy ud sukienka barwy ognistoczerwonej z małym dekoltem powalała na kolana. I co z tego, że kupiona na wyprzedaży?
Przez chwilę ruszał ustami jak ryba rozpaczliwie próbująca znaleźć się w wodzie.
- Wyglądasz świetnie.
- Dziękuję. Wczułam się w klimat Walentynek.
- Widzę – Wyszczerzył się Josh, gdy wsiedli do samochodu.
- Josh… - Zaczęła przymilnie, gdy już jechali – Możesz się skupiać na drodze, a nie na tej sukience?
- O, Sam… - Zaczął Derrick – Wyglądasz… świetnie.
Uśmiechnęła się.
- Dziękuję.
- Josh wesołych Walentynek! – Pisnęła Patricia, w nagłym przypływie uczuć prawie go przewalając.
[IMG]http://i44.************/k4jigk.jpg[/IMG]
- Nawzajem – Odpowiedział i dyskretnie ją odsunął, co wcale jej nie zniechęciło – Idziemy dzisiaj na strzelnicę, pamiętacie?
- ONA też? – Spytała blondynka, wskazując na czarnowłosą.
- Coś ci przeszkadza Patysiu?
- Nie mów tak do mnie – Wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Dobrze Patysiu, obiecuję, że nie powiem na ciebie Patysia.
[IMG]http://i40.************/le2ao.jpg[/IMG]
Gdyby nie szybka reakcja Derricka i Josha, którzy odciągnęli je od siebie, Patricia skoczyłaby ku Sam w pięściami. Ta druga stała spokojnie, oglądając swoją rękę i cicho śmiejąc się pod nosem.
- Josh – Pod koniec pracy wparowała do jego pokoju – Mogę trochę wcześniej wyjść? Chcę się przebrać.
- Jasne – mruknął, przeglądając jakieś papiery.
[IMG]http://i39.************/14lscgn.jpg[/IMG]
Gdy dotarli na strzelnicę, ostatnia grupa właśnie wychodziła. Patricia cały czas dumnie dreptała przy boku szefa, a reszta trzymała się z tyłu, po cichu śmiejąc się z tej jakże dobranej inaczej parki.
- Nauczysz mnie strzelać? – Z niewinnym uśmieszkiem spytała.
- Ja nie mogę, weź kogoś innego do nauki, o na przykład Sam dobrze strzela.
- Pilnuj się, żeby to nie były przypadkiem twoje ostatnie Walentynki – Mruknęła Sam, zakładając słuchawki na uszy – Ktoś chce się konkurować?
- Ja – zgłosiła się Patricia.
- A w ogóle umiesz trzymać broń?
Jej chłodne spojrzenie nie zrobiło najmniejszego wrażenia na Sam, która właśnie wiązała włosy.
- Ta, która przegra, odchodzi.
- Co? – wtrącił się Josh – Nie ma mowy, co wy, na głowy poupadałyście?
- Zgoda.
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
niepa edit : straszne.
mod edit: dla kogo =)
niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!!
mod edit: ok, już nie będę ;]

niepokorna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 29.03.2009, 13:58   #14
Pani_Snejp
 
Avatar Pani_Snejp
 
Zarejestrowany: 08.03.2008
Skąd: lochy
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 746
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Complicated

Sam, ale zegzzi wygląda No i zdjęcie z oknem jest świetne. Patysia wymiata xD słodziutka blondyneczk, która i tak dostanie kopa w jej słodziutenki tyłeczek, muahahahaha!
Tekst świetny, już mówiłam, więc powiem tylko o zdjęciach - wymiatasz, nieprawda, że nie umiesz ich robić, wrrr!
__________________
Już niedługo... szykujcie się na coś zupełnie nowego...
Pani_Snejp jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 29.03.2009, 14:44   #15
Kejt24
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Complicated

PaTySiA xD xD
Wróciła moja Sam Nareszcie!
Odcinek przeczytałam po raz drugi A co!
Jedno co mi się nie podoba na pierwszym zdjęciu, to okno w rogu ściany. Jakby było trochę bardziej na środku to chyba lepiej by wyglądało
A ostatnie zdjęcie jest mrrr
I czekam na ciąg dalszy
  Odpowiedź z Cytatem
stare 29.03.2009, 15:48   #16
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Complicated

Ten podły Nick to jednak umiał wszystko ubierać w piękne słówka. Nic dziwnego, ze Sam tak oszalała na jego punkcie.
I co najgorsze wspomnienie o nim dalej przesladuje Sam.

Josh jaki się okazał troskiliwy i przewidujący Szkoda w sumie, że nie został na noc z Sam. Nie musiałby przyjeżdżać specjalnie żeby sie nie bała

A ten zakład... Na cóż, Sam jest w gorącej wodzie kąpana i w dodatku nie będzie jej jakaś tam Patysia wtrącała się w faceta

Ostatnio edytowane przez Callineck : 29.03.2009 - 17:01
  Odpowiedź z Cytatem
stare 29.03.2009, 16:36   #17
niepokorna
 
Avatar niepokorna
 
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Complicated

3 osoby? moze ktos jeszcze?
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
niepa edit : straszne.
mod edit: dla kogo =)
niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!!
mod edit: ok, już nie będę ;]

niepokorna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 29.03.2009, 16:53   #18
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Complicated

No ja jeszcze, a jakże by inaczej
Ah ta Patysia... Sam na szczęście w kasze sobie dmuchać nie da ^^
A Josh co tam, zamiast pracować, przegląda sobie jakieś klorowe gazetki? Nieładnie...
<nie umie komentowac :[ >
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 29.03.2009, 19:01   #19
Titellè
 
Avatar Titellè
 
Zarejestrowany: 25.08.2008
Skąd: Łódź
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 120
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Complicated

Cytat:
Napisał niepokorna Zobacz post
Od grzechu zaczął się świat. Grzechem jestem ja i ty.
zakochałam się w tym <.3
kolejna stała czytelniczka przybywa ; )
Profeszjonal zdjęcia i tekst też b.ładny ; )
i to zdjęcie jak Patysia się opiera o Josha... jak o słup ;d
__________________
Titellè znów na forum.
Titellè jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 29.03.2009, 19:28   #20
Kejt24
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Complicated

Od razu krążyła mi po głowie odpowiedź: "Ona kładzie mu ręce na piersiach".
Aczkolwiek pierwsza wersja tu napisana brzmiała: "Ona kładzie mu NOGI na piersiach"
Dzięki Ci Boże, że to przeczytałam
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz

Tagi
morderstwa, niepokorna, śmierć, zagadka


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 21:44.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023