Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 09.04.2014, 13:22   #1
Daisy
 
Avatar Daisy
 
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 206
Reputacja: 10
Domyślnie Zerwane płatki kwiatów by Daisy (+18)

"TREŚCI TYLKO DLA OSÓB OD 18 LAT - WCHODZISZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. JEŚLI NIE MASZ 18 LAT BĄDŹ NIE CHCESZ ICH OGLĄDAĆ, WYJDŹ Z TEMATU!".

hej witam wszystkich Jestem nowa na forum i strasznie spodobały mi się wasze OJSG, więc też postanowiłam dodać coś od siebie. Bądźcie wyrozumiali, pierwszy raz robiłam zdjęcia w simsach i nie mam zbyt wielu dodatków z internetu dlatego moi simowie są troszkę brzydsi od Waszych.

ODCINEK 1 - Trudne początki (poniżej)
ODCINEK 2 - Dziwne spotkania (poniżej)
ODCINEK 3 - W oczekiwaniu na wieczór (poniżej)
ODCINEK 4 - Niemiła niespodzianka
ODCINEK 5 - Niebezpieczni ludzie
ODCINEK 6 - Ciężkie poranki
ODCINEK 7 - Cień szansy
ODCINEK 8 - Tragiczny wypadek
ODCINEK 9 - Oczekiwanie
ODCINEK 10 - Życie jest krótkie (odcinek specjalny)
ODCINEK 11 -Spotkanie ze śmiercią
ODCINEK 12 - Nowe więzi
ODCINEK 13 - Oddech przeszłości
ODCINEK 14 - Pierwszy krok
ODCINEK 15 - Dreszczyk strachu
ODCINEK 16 - Nocne koszmary
ODCINEK 17 - Błogi spokój
ODCINEK 18 - Złego początki
ODCINEK 19 - Spełnienie groźby
ODCINEK 20 - Poszukiwania
ODCINEK 21 - Ostatnie chwile

[IMG]http://i62.************/fu2p0g.jpg[/IMG]

ODCINEK 1 - TRUDNE POCZĄTKI




Mam na imię Susana i właśnie wprowadziłam się do Sunset Valley do domu mojej ciotki Rose, która wyszła po raz trzeci za mąż i przeniosła się do swojego lubego. Nie ukrywam, że bardzo mi to na rękę, ponieważ mam przynajmniej gdzie mieszkać i to za niewielkie koszta. Moi rodzice przekonywali mnie, że mogę zostać z nimi, w rodzinnym domu po ukończeniu studiów, ale ja chciałam stanąć na własne nogi i zacząć swoje życie.



Przeprowadzki nie są łatwe, rozpakowywanie, bałagan i reszta tego chaosu, ale już się z tym uporałam i mogę w końcu porozglądać się po okolicy. Jednak człowiek nie komputer, jeść musi, więc zanim wyruszę na wycieczkę najpierw przygotuję sobie jakiś posiłek. Trudno się odnaleźć w czyimś domu, ale myślę, że powoli się przyzwyczaję, musze tutaj troszkę pozmieniać, aby dodać więcej od siebie.





Z pełnym brzuchem zawsze czuję się raźniej Mogę w końcu przejść się po mieście. Jak byłam młodsza odwiedzałam czasami ciotkę, ale nigdy nie poznałam dobrze okolicy. Teraz w końcu mam okazję to zrobić, a słyszałam, że jest to naprawdę ładne miasto z uroczymi miejscami. Nie mam samochodu, a troszkę szkoda mi oszczędności na taksówkę, więc postanowiłam przejść się spacerkiem.



W tak piękny i słoneczny dzień spacer po parku to czysta esencja przyjemności. Promienie słoneczne wręcz pieszczą moją skórę, chociaż w zakątkach mojego umysłu już czai się myśl, że będę miała przez nie więcej piegów. No cóż, taka uroda. Miasto jest naprawdę ładne, wprawdzie nie jest to duża metropolia, ale wszystko, czego człowiekowi do życia potrzeba się tutaj znajduje. Po całym dniu spacerowania dotarłam na piękną plażę tuż przed zachodem słońca. Postanowiłam dać chwilę odpoczynku moim zmasakrowanym po kilku godzinach chodzenia stopom i rozsiadłam się na leżaku.



Gdy chwilę już odpoczęłam i zaczęłam się relaksować, poczułam w końcu przypływ szczęścia związany z nową sytuacją, w jakiej umieścił mnie los. W końcu zaczynam swoje życie, znajdę wymarzoną pracę i będę mogła robić rzeczy, o których zawsze tylko marzyłam.



Brrr… marzyć można, ale gdy już zaczynają mnie przeszywać dreszcze zimna to muszę się rozgrzać. Jako że godzina jeszcze młoda, postanowiłam wrócić do miasta, wstąpiłam do kawiarni na filiżankę gorącej czekolady i z jej okna zobaczyłam wielki, piękny budynek. To na pewno biblioteka. Książki to mój narkotyk, moja pasja, więc postanowiłam na chwilkę wpaść i się rozejrzeć. Budynek w środku był przyjemny, utrzymany w miłej kolorystyce, a przede wszystkim cichy. Sięgnęłam na półkę z książkami i odpłynęłam w otchłań powieści.



Zafascynowana fabułą nowej książki, nie zwróciłam uwagi, że biblioteka powoli wypełniła się kilkoma równie zaczytanymi osobami.



Na nic nie zwracałam uwagi dopóki nie poczułam na sobie wzroku innej osoby. Znacie to uczucie, kiedy ktoś się na was po prostu gapi?



Starałam się zachować powagę i nadal skupić na książce.



Ok… to miasto ma naprawdę ciekawe widoki.., no nie powiem, całkiem niezłe. Jednak postanowiłam się skusić i spojrzeć na chwilkę, dosłownie tylko rzucić okiem, w końcu zwiedzam dziś atrakcje tego miasta.



Oko zawiesiłam, ale dosłownie na sekundę, ponieważ „zwiedzany” przeze mnie obiekt, chwycił się na kieszeń, wyjął telefon i po prostu wyszedł. No cóż… widać ładne obiekty są ruchome. Poczułam przypływ nagłego zmęczenia, odłożyłam książkę i wróciłam powoli do domu spacerkiem. Nie miałam już na nic ochoty, przebrałam się w pidżamę i umyłam zęby.



To był bardzo męczący dzień, przeprowadzka, zwiedzanie miasta, długie spacery. Teraz marzę już tylko o położeniu się pod pierzynkę.



Zanim zdążyłam o czymkolwiek pomyśleć spałam już jak zabita i śniły mi się piękne sny, jakże pięknych atrakcji tego miasta.


Ostatnio edytowane przez Daisy : 25.08.2014 - 20:23
Daisy jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 09.04.2014, 15:31   #2
LepkiePaluszki23
 
Zarejestrowany: 08.02.2014
Płeć: Mężczyzna
Postów: 608
Reputacja: 41
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Zdjęcia są moim zdaniem dobre. Historia fajna.
Czekam na więcej
LepkiePaluszki23 jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 09.04.2014, 18:54   #3
Desire
 
Avatar Desire
 
Zarejestrowany: 25.12.2009
Skąd: woj. łódzkie
Płeć: Kobieta
Postów: 257
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Ciekawa historia.
Fajnie opisujesz zdjęcia, które są bardzo ładne.
Susana jest urocza.
Ciekawa jestem czy jeszcze kiedyś spotka tego osobnika z biblioteki.
Czekam na dalsze losy tejże simki.
Desire jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 09.04.2014, 23:52   #4
Daisy
 
Avatar Daisy
 
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 206
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Bardzo dziękuję za komentarze, nie spodziawałam się, że ktoś przeczyta a tym bardziej skomentuje. Dalsze losy oczywiście napewno się pojawią )
Daisy jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 10.04.2014, 12:12   #5
Kjalvör
 
Avatar Kjalvör
 
Zarejestrowany: 19.06.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 272
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Susan to zdecydowanie urokliwy rudzielec. Z przyjemnością przeczytałam o jej pierwszych krokach w Sunset Valley i czekam na kolejne części. Ciekawe jak rozwinie się znajomość bohaterki z panem "obiektem", który również jest niczego sobie.
Kjalvör jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 10.04.2014, 13:42   #6
Daisy
 
Avatar Daisy
 
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 206
Reputacja: 10
Grin Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Przed Wami kolejna część, nie wiem czy nie za bardzo rozpisałam się z opisami, jeśli tak to powiedźcie. Zapraszam do czytania

[IMG]http://i62.************/fu2p0g.jpg[/IMG]

ODCINEK 2 -DZIWNE SPOTKANIA



Obudziłam się wcześnie rano, jeszcze zanim zaczęło świtać i mimo wielkiej chęci pozostania w łóżku i leniuchowania postanowiłam wstać i rozpocząć produktywnie dzień.



Przygotowałam szybkie, ale za to pożywne śniadanie w postaci owsianki i zjadłam przy stole przeglądając jednocześnie ogłoszenia w gazecie codziennej. Niestety oszczędności nie wystarczą mi na zbyt długo i będę musiała jak najszybciej rozejrzeć się za jakąś pracą.



Spakowałam torbę ze strojem sportowym i postanowiłam wybrać się do miejscowej siłowni. Trochę ruchu z rana dobrze na mnie wpłynie, a po za tym poznam kolejne miejsce w tej mieścinie. Dotarłam na siłownie po szybkim, energetycznym spacerku i od razu przystąpiłam do mordowana swoją osobą bieżni. Na początku szło nawet w porządku, nie miałam może znakomitego tempa, ale chociaż utrzymywałam się w pozycji pionowej.



Niestety nie nacieszyłam się tym stanem zbyt długo, zanim się obejrzałam leżałam jak długa na taśmie.



No tak, tego się obawiałam. Podniosłam się szybko i przebiegłam wzrokiem po tych kilku osobach, które były świadkiem mojej kompromitacji. Wydawało się, że nikt nie zwrócił na to większej uwagi, więc czym prędzej się stamtąd ulotniłam. Wzięłam szybki prysznic i zeszłam na dół do kawiarenki na filiżankę kawy. Z przyjemnością zauważyłam, że przy barze siedzi jedna z atrakcji tego miasta, którą zauważyłam już wczoraj.



Dosiadłam się z myślą, że może w końcu kogoś tu poznam, ale niestety owy obiekt był tak zaczytany w swoją powieść, że nawet nie zwrócił na mnie uwagi.



- Na końcu Bella zginie. – Do odważnych świat należy, postanowiłam sama zagaić rozmowę.
- Słucham?
- W książce. Czytałam to, Bella zginie, a Edward znajdzie sobie nową.
- Ah, dzięki za zdradzenie zakończenia. W takim razie nie warto czytać.



- Ja nic nie sugeruje, ale mogę Ci polecić coś lepszego.
- Naprawdę? Na przykład to, co czytałaś w bibliotece?
- Jesteś bardzo spostrzegawczy, skoro pamiętasz, co czytałam.
- Wszystko, co ładne zapada mi w pamięć. Ale co ze mnie za dżentelmen, skoro nawet się nie przedstawiłem. Mark. – Zostałam obdarowana silnym uściskiem dłoni, i uśmiechem.
- Susana, i nie dziwie Ci się, że tak zapamiętałeś książkę, miała faktycznie ładną okładkę.



- Racja. Słuchaj, bardzo Cię przepraszam, ale muszę już iść, śpieszę się do pracy.
- Aha, nie no spoko, ok. To do zobaczenia… może kiedyś, gdzieś.
- Jasne, cześć!



Biedny, nieznajomy Mark, nigdy nie może sobie w spokoju poczytać, jak nie telefon to jakaś ruda zołza mu przeszkadza. Tak czy siak, wiem chociaż jak ma na imię. Wyszłam z siłowni wprost w strugi promieni słonecznych, które skutecznie mnie ogrzewały. Godzina była jeszcze młoda, więc postanowiłam porozglądać się za pracą. Po pięciu odwiedzonych miejscach, w których zostałam odesłana z kwitkiem, stwierdziłam że w Sunset Valley chyba panuje bezrobocie, albo do pracy przyjmują tylko rdzennych mieszkańców. Niezrażona niepowodzeniami postanowiłam zajrzeć jeszcze do miejscowej szkoły. Gdy już miałam wchodzić, z drzwi wyszła jakaś kobieta i ledwo uniknęłam oberwania drzwiami.



- Nie ma pani, po co tam iść, już wszyscy poszli do domu. – Usłyszałam od wychodzącej blondynki.
- Aha, w takim razie przyjdę jutro, chciałam tylko zostawić swoje CV, szukam pracy.
- Ojj, bardzo mi przykro, pracuję tutaj, jako nauczycielka i wiem, że w tym momencie nie ma żadnych wolnych miejsc.



- No to mnie pani zaskoczyła. W tym mieście chyba nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem. – Blondynka uśmiechnęła się na mój dowcip, i podała mi rękę przedstawiając się.
- Jestem Anna, może pójdziemy na jakąś kawę? Jesteś tu nowa?
- Tak, Susan, z chęcią napiję się kawy.
Dotarłyśmy spacerkiem do głównego parku i kupiłyśmy po kubku kawy. Moja nowa znajoma całą drogę trajkotała, dowiedziałam się mnóstwa plotek o wszystkich mieszkańcach, których nawet nie znam. Jednak był to naprawdę miło spędzony czas, czułam się przy Annie swobodnie, a rozmawiałyśmy ze sobą jakbyśmy znały się już wiele lat. Czułam, że spotkałam wyjątkową osobę w tym mieście, i szybko się zaprzyjaźnimy. Niestety niebo zasnuły chmury i zaskoczył nas deszcz.



Pożegnałyśmy się przyjaznym uściskiem i obiecałyśmy sobie kolejne spotkanie wymieniając się numerami telefonów.



Anna wyciągnęła parasol i oddaliła się w stronę swojego domu. Ja oczywiście parasola nie miałam, nic nie wskazywało rano na to, że zanosi się na deszcz. Postanowiłam jak najszybciej pobiec do domu, żeby nie nabawić się zapalenia płuc. Deszcz dosłownie zalewał mi oczy, przez co prawie nic nie widziałam. W pewnym momencie poczułam tylko szarpnięcie za ramię.



- Ała! Uważaj! – Wydarłam się na kogoś, zanim jeszcze zdążyłam spojrzeć, kto to.
- Przepraszam, nie chciałem zrobić Ci krzywdy, przez ten deszcz nic nie widzę.
- Mark? Nie no ok, nic się nie stało, to tak samo moja wina.
- Susan, co Ty tu robisz? Dlaczego nie masz parasola?



- Widać nie jestem zbyt przewidywalna. Cały dzień było słonecznie.
- Trzymaj mój parasol, nie możesz tak moknąć. Musisz się przyzwyczaić, że w tej okolicy pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie.



- Dziękuje, ale teraz Ty zmokniesz.
- Nic nie szkodzi, jestem zahartowany. Daleko masz jeszcze do domu? Może Cię odprowadzę?
- Tylko kawałek. Nie chcę Cię zatrzymywać, na pewno gdzieś się śpieszysz.
- Akurat dziś już nigdzie się nie śpieszę, wskaż tylko kierunek.



Ruszyliśmy w stronę mojego domu, ja z parasolem, on moknąc, ale chyba nie przeszkadzało mu to aż tak bardzo. Na początku rozmowa nam się nie kleiła, ale nawet milczenie nie było niezręczne. Chcąc mnie rozbawić wspomniał że słyszał o jakiejś sierocie która na siłowni miała bliskie spotkanie twarzy z taśmą od bieżni, oczywiście zaśmiałam się i potwierdziłam, że to faktycznie straszna niezdara. Szliśmy powoli, jakby podświadomie oddalając moment dotarcia do celu. Dowiedziałam się, że mój nowy znajomy jest lekarzem, dlatego często czas jego pracy jest tak nieregularny, jednak mimo wszystko lubi swój zawód i się w nim spełnia. Nawet tiptopami w końcu dochodzi się do celu, tak, więc i teraz nadeszła ta chwila, gdy stanęliśmy pod moim domem.
- Ooo, przestało padać, mogę oddać Ci z czystym sumieniem Twój parasol.
- Zatrzymaj go, jeszcze nie raz zaskoczy Cię tutaj deszcz.
- No dobrze, w takim razie dziękuję.
- Pójdę już, jesteś przemoknięta, i jeszcze się zaziębisz. – Zanim zdążyłam odpowiedzieć zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.



Na chwilę mnie zatkało i nie zdążyłam nawet zaproponować wejścia na herbatę, bo oddalał się już w dół ulicy. Po wejściu do domu rozpaliłam ogień w kominku, aby trochę się ogrzać. Rozsiadłam się na kanapie i zanim zdążyłam o czymś pomyśleć zasnęłam.


Ostatnio edytowane przez Daisy : 20.06.2014 - 23:32
Daisy jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 10.04.2014, 18:17   #7
Sheil
 
Avatar Sheil
 
Zarejestrowany: 16.02.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 165
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Ohh, od początku wiedziałam że coś będzie na rzeczy z Markiem, skoro tak często na siebie wpadali Ciekawa jestem, co on tak 'urywa' się nagle, może kryje jakąś tajemnicę?

Swoją drogą, prześlicznie piszesz <3 Serio, jestem pod wrażaniem i bardzo się cieszę z nowego OJSG na tak wysokim poziomie ^^ Będę wpadać
Sheil jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 10.04.2014, 19:18   #8
Kędziorek
Supermoderator
 
Avatar Kędziorek
 
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 3,052
Reputacja: 26
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Na początku przeszkadzało mi trochę mieszanie czasów, kiedy zaczęłaś narrację w pierwszej osobie, ale na szczęście później skupiłaś się już na czasie przeszłym, więc duży plus
Susana spoileruje, no wiecie co.. Biedny Mark, no tylko taką udusić
Miasteczko musi być naprawdę małe, skoro ta dwójka tak często się spotyka "przypadkiem".. Ale ja nie wnikam I nie mogli pod tym parasolem iść razem? Blisko siebie.. przytuleni..

Ciekawe, kiedy nasz rudzielec znajdzie pracę
__________________
Mam łopatę.
Kędziorek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 10.04.2014, 19:49   #9
Daisy
 
Avatar Daisy
 
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 206
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Dziękuje za komentarze
Sheil - myślę, że urywanie się Marka trochę wyjaśniłam - jest lekarzem i czasami jest gdzieś wzywany) Dziękuje bardzo za komplement, jest to moje pierwsze przedsięwzięcie zarówno w kwestii pisania jak i robienia zdjęć w simsach, więc tym bardziej mi miło, że się podoba.

Kędziorek - szczerze mówiąc też odczułam to mieszanie przezemnie czasów i trochę nie umiałam się w tym sama odnaleźć i naprostować. Teraz staram się bardziej skupić żeby wszystko było jasne i poprawne, więc mam nadzieje że już nie popełnię tego błędu. No może faktycznie często na siebie wpadają... troche to nienaturalne, ale może to los ich tak łączy hehe. Co do parasola i przytulanek to jeszcze troche poczekacie hehe, to bardzo nowa znajomość, nie można tak odrazu obcym wpadać w ramiona. A praca już niedługo Niech się tak nie śpieszy, całe życie jeszcze przed nią
Dziękuję raz jeszcze i mam nadzieje że jeszcze tu zajrzycie jak wstawię nową część.

Dodaję następną częśc, troszkę dłuższa, ale mam nadzieje że dacie radę

[IMG]http://i62.************/fu2p0g.jpg[/IMG]

ODCINEK 3 - W OCZEKIWANIU NA WIECZÓR



Minęło kolejnych kilka dni z mojego nudnego życia w tym mieście, żartuję. Oczywiście nie mogę narzekać tak do końca, ponieważ spotkałam się kilka razy z Anną i czuję, że przed nami długa przyjaźń. Mamy ze sobą wiele wspólnego, lubimy te same książki i filmy, a nawet podobają nam się ci sami faceci, szkoda, że ten, który spodobał się mi nie raczył się do tej pory odezwać. Oczywiście nie mam mu tego za złe, osobiście też bym się do siebie nie odezwała gdybym była na jego miejscu. Jednak wiecie jak to jest, pozostaje w sercu takie małe ukłucie, które w nieoczekiwanych momentach lubi o sobie przypominać. Tak czy siak, dziś piątek, czyli początek weekendu, co dla mnie i tak nie ma większego znaczenia, ponieważ niestety nadal nie znalazłam pracy i pozostaje stałą fanką grona bezrobotnych. Przyzwyczaiłam się już, że wstaję troszkę później niż zwykle, skoro z rana i tak nie mam ciekawych zajęć. Jednak dziś zostałam brutalnie zbudzona natarczywym telefonem, od nikogo innego jak tylko od Anny. W niezbyt dobrym nastroju (nie lubię, gdy ktoś przerywa mi smaczne sny) zwlokłam się z łóżka i postanowiłam odebrać.



- Halo? Halooo!? Susan? Śpisz? Obudziłam Cie?
- Nie, oczywiście, że nie, przecież ja uwielbiam wstawać skoro świt i już od kilku godzin jestem na nogach oczywiście. – Odburknęłam troszkę nie uprzejmie, ale nie potrafiłam opanować irytacji.
- Ooo, to super! Pójdziemy pobiegać? Spotkamy się u ciebie o 7:30 ok? – Moja przyjaciółka chyba postradała zmysły.
- Słucham?



- Wstał piękny dzień i chyba będzie dziś naprawdę gorąco, dlatego lepiej z samego rana, będzie przyjemniej. To, co u Ciebie pod domem?
- Słuchaj ja… mam dziś wiele spraw, tyle obowiązków…
- Jasne, jasne. Do 7:30! Pa!
Rozłączyła się. Cholera, ale ta dziewczyna momentami mnie wkurza. Ok., wdech, wydech i już spokojnie, przecież nic wielkiego się nie dzieje, w sumie powinnam się w końcu ruszyć z domu, bo wyrosną mi korzenie. Kiedy ja ostatni raz biegałam, chyba z rok temu, nie jestem raczej typem sportowca, ale to nie znaczy, że całkowicie sobie nie radzę. Po prysznicu i śniadaniu związałam włosy, ponieważ wizja lepiących się od potu kosmyków do mojej szyi i pleców całkowicie odstraszyła mnie od pozostania w rozpuszczonych. Po kilkuminutowych intensywnych poszukiwaniach jakiegokolwiek stroju sportowego w końcu byłam gotowa, a przynajmniej wyglądałam jak by taka była, ponieważ nastawienie nadal miałam nie najlepsze. Dochodziła już umówiona godzina, więc wyszłam z domu, aby poczekać w grzejących coraz cieplej promieniach słońca, ku mojemu zdziwieniu obok drzwi znalazłam kopertę z liścikiem.



Susana,
Proszę spotkajmy się tam gdzie widzieliśmy się pierwszy raz. Dziś, 20. Mark


Czułam, że nogi się pode mną uginają, gdy czytałam te słowa kolejny raz. Mój nastrój podskoczył nagle o sto procent i miałam ochotę skakać z radości. Trudno, przeżyję jakoś to bieganie, ale potem zostanie mi to wynagrodzone. Gdy w oddali zobaczyłam nadbiegającą przyjaciółkę szybko schowałam liścik nie wiedząc, czemu chciałam pozostawić go tylko dla siebie.
- Cześć Kochana! – Anna jak zwykle rzuciła mi się w ramiona, to bardzo wylewna i szczera dziewczyna.



-Hej, to jak gdzie biegniemy? – Zapytałam pełna entuzjazmu, z nadzieją, że zrobimy tylko rundkę wokół osiedla.
- Najpierw wybiegniemy z osiedla, przebiegniemy przez miasto, potem na ten most wiesz tam gdzie…
-Stop, stop, stop. Pozostańmy najpierw na osiedlu, może nie planujemy na razie za dużo, nie wiem czy dam radę dobiec do tamtego drzewa.
-Oh Susan! Jakaś Ty głupiutka! Oczywiście, że dasz radę! Ruszajmy już.
Ku mojemu ( i chyba Anny też) zdziwieniu radziłam sobie całkiem nieźle. Może nie wybitnie, wyraźnie moja przyjaciółka nie pokazywała wszystkich swoich możliwości, a jednak troszeczkę odstawałam, jednak byłam z siebie zadowolona. Zaczęłam się poważnie obawiać, że faktycznie zrealizujemy cały plan Anny i przebiegniemy maraton mojego życia, kiedy wbiegłyśmy do miasta, zaczęłam, więc pojękiwać, że jestem zmęczona.



- Sus, naprawdę? Już? – Spojrzała na mnie z miną w stylu kota ze Shreka.
- Tak, już nie mogę. Zaraz tu padnę.
- Ok., pójdźmy na kompromis, przebiegniemy jeszcze plażę i już dam Ci spokój, w porządku?
- Niech będzie, jeśli to kompromis… - Zgodziłam się niechętnie, mając na uwadze stan moich płuc, które wydawało się, że raz wyskoczą i pobiegną w drugą stronę, jak i to, że nie chciałam być martwa na mojej pierwszej randce.



Moje buty niemiłosiernie zatapiały się w gorącym piasku, słońce raziło po oczach i przypiekało mój kark. To było po prostu piekło. Czułam, że jeszcze jeden krok i padnę na twarz.



- Błagam odpocznijmy… - Padłam na kolana i wydawało mi się, że nigdy nie wstanę.
- Wstawaj! Musimy się porozciągać, bo inaczej jutro się nie ruszymy. – Moja jedyna myśl, jaka w tej chwili dosłownie kołatała mi w głowie to „dobijcie mnie”. Nie wiem, jakimi nadludzkimi siłami wstałam i zdołałam wykonać kilka rozciągnięć.
-Faktycznie nie wyglądasz najlepiej, choć usiądziemy na tamtym kocu. – O, w końcu ktoś zauważył mój stan. Gdy usiadłam moje płuca powoli zaczęły wracać do swojej formy a serce do normalnego rytmu.



- Dobra zjedzmy coś, musisz uzupełnić cukier w organizmie i od razu poczujesz się jak nowo narodzona. – W tą nowo narodzoną coś nie wierzyłam, ale zjeść coś to z chęcią zjem.
Gdy napychałyśmy się hot – dogami kupionymi w pobliskiej budce zaczęłam się powoli odprężać, poczułam przypływ radości, zapewne hormon szczęścia zaczyna krążyć po moich żyłach po tym wysiłku fizycznym. Jednak w sercu czułam, że mój nastrój nie jest skutkiem tylko hormonu, a raczej skutkiem pewnego liściku.
- Co się tak szczerzysz jak szczury na otwarcie kanałów?
- Co? – Zostałam zupełnie wybita z moich myśli tym niebanalnym pytaniem.



- No cieszysz się sama do siebie, z główką wszystko ok.? Nie za bardzo przygrzało?
- A.. to, mam taki super humor po tym bieganiu. Musimy to niedługo powtórzyć.
- Ta, jasne. Bujać to my a nie nas. Mów, co jest na rzeczy, co tam się w tym serduszku urodziło?
Była niestety nieugięta, a jej oczy świdrowały mnie na wylot. Musiałam jej powiedzieć cokolwiek, mając tylko nadzieję, że nie będzie wypytywała o szczegóły, które wolałam zachować dla siebie.
- No dobra. Poznałam pewnego chłopaka, dziś się spotykamy. To wszystko, co mam na sumieniu.
- A więc to o to chodzi, zazdroszczę Ci, mi ostatnio jakoś się nie układa.
- Coś się stało?
- A wiesz, takie przyziemne problemy, jak już jesteś w związku trochę czasu to wiele rzeczy się zmienia. Ale nie chce o tym rozmawiać i psuć sobie i Tobie nastrój moimi smutasami. Mam świetny pomysł, ale musisz się najpierw zgodzić! – Chciałam odmówić, nie lubię niespodzianek, ani zgadzać się na nic w ciemno, ale było mi jej trochę żal po tym, co powiedziałam, więc niechętnie przytaknęłam.
- Aaaa! Super! Rozbieraj się!
-Co???
- Się głupio nie pytaj! Idziemy pływać!
- Ale ja nie mam stroju!
- A majty masz? Masz, jak domniemam. Bez wymówek, zgodziłaś się już! – Jej uśmiech był powalający, po dokładnym rozejrzeniu się po plaży i stwierdzeniu, że na szczęście nikogo na niej nie ma, zaczęłam powoli się rozbierać. Normalnie bym się na to nie zgodziła, ale nie potrafiłam jej odmówić. Zaczęłam powoli wchodzić do wody, która była przyjemnie chłodna.



Po chwili stwierdziłam, że to był naprawdę dobry pomysł. Czułam jak chłodna woda pieści moją rozgrzaną od słońca skórę i daje cudowne ukojenie. Moja przyjaciółka oczywiście nie potrafiła się odprężać jak normalny człowiek i zaczęła mnie uporczywie chlapać, ja oczywiście nie byłam jej dłużna.



Spędziłyśmy w wodzie długie, miłe i wesołe chwile, jednak, kiedy człowiek zaczyna się zmieniać w rybę, to wiedz, że trzeba wyjść. Naprawdę byłam Annie wdzięczna za ten pomysł, czułam, że nie tylko moja skóra odpoczęła, ale i mięśnie, i dzięki temu będę w świetnym stanie na wieczór.



Mimo, iż po obudzeniu wydawało mi się, że ten dzień będzie totalną klapą, teraz miałam świetny nastrój i gdy żegnałam się z moją przyjaciółką moja głowa pełna była już marzeń o romantycznie spędzonym wieczorze.



Wróciłam do domu najszybciej jak się dało, nie żałowałam nawet na taksówkę, mimo całego mojego pośpiechu było już po 19. Zostało mi bardzo mało czasu, w związku, z czym zdenerwowanie zaczęło wypierać podekscytowanie randką. Po szybkim prysznicu, wysuszyłam tylko włosy, które same naturalnie nabrały swojego burzliwego charakteru i poświęciłam kilka minut na makijaż.



Mimo wieczoru na dworze nadal panował nieznośny zaduch i upał, więc zdecydowała się ubrać w krótką spódniczkę, nie miałam nawet czasu dłużej wybierać garderoby, więc wzięłam pierwszą lepszą i wsunęłam na bieliznę. Przed wyjściem spojrzałam ostatni raz w lustro i z niezadowoleniem stwierdziłam, że przez słońce moje piegi się pomnożyły a skóra jest zaczerwieniona. Z tym już niestety nic nie zrobię. Za dziesięć ósma wybiegłam z domu i złapałam taksówkę.



Dotarłam prawie na czas, miałam tylko minutę spóźnienia, i po wzięciu głębokiego oddechu przekroczyłam próg biblioteki. Przez moment w mojej głowie zaświtała myśl, że wszystko to żart i Mark nie przyjdzie, jednak wtedy ujrzałam, że do mnie podchodzi i wszystkie złe myśli odpłynęły w nieznane.



- Witaj, dziękuje, że przyszłaś. Naprawdę, bardzo się cieszę.
- Jakże mogłam odmówić, po tak pięknym i oryginalnym zaproszeniu.
- Nie miałem twojego numeru telefonu, a musiałem cię zobaczyć.
- Musiałeś?
- Szczerze mówiąc, to tak. Możesz nie uwierzyć, ale po tym jak odprowadziłem cię do domu w mojej głowie pojawiła się myśl, że musze pokazać ci pewne miejsce. Do dziś rana nie wiedziałem tylko jak mam tego dokonać.
- Jestem tu, więc masz mnie do swojej dyspozycji.
- Doskonale. Chodźmy. – Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia, skierowaliśmy się na zachód, gdzie po chwili skończyły się domy i zostaliśmy otoczeni ciemnością, drzewami i odgłosami leśnych zwierzątek. Nie żeby przez myśl nie przemknęła mi żadna niepokojąca myśl, że jestem sama w lesie z prawie obcym facetem, ale starałam się być otwarta i mu zaufać. Czułam się bezpieczna a moje podekscytowanie rosło. Poczułam mocniejszy uścisk jego dłoni i gdy na niego spojrzałam wpatrywał się już we mnie.
- Zaraz będziemy. To dla mnie wyjątkowe miejsce, ale jeśli Tobie się nie spodoba nie przejmuj się.
- Jasne.
- Zamknij oczy. Poprowadzę Cię. – Zrobiłam jak mi kazał, i po kilku niepewnych krokach usłyszałam nad uchem jego szept: „Już.”



Ujrzałam piękny wodospad, woda spadała kaskadami do jeziora, które rozciągało się tuż pod moimi stopami. Widok zapierał mi dech w piersiach. Nasze postacie odbijały się w krystalicznie czystej, górskiej wodzie, która spływała z góry. Gdy odwróciłam się w stronę Marka złapał mnie za dłoń i przyciągnął ku sobie.



Myślałam, że będzie chciał mnie pocałować, on jednak zaciągnął mnie kawałek dalej i wskazał palcem na gwiazdy.



Nie wiedziałam, co powiedzieć, wpatrywałam się w gwiazdy, gdy poczułam dłoń na moim ramieniu.
- Masz zimną skórę, chłodno ci?
- Nie. Wszystko w porządku. Naprawdę tu pięknie, dziękuje, że mnie tu zabrałeś.
- To dla mnie najwspanialsze miejsce w tym mieście. Jesteś tu od niedawna, więc myślę, że jeszcze tu nie byłaś i cieszę się, że mogłem cię tu zabrać, jako pierwszy. Chodź, poruszamy się trochę, bo wydaje mi się, że jednak troszkę zmarzłaś.
Mark zadzwonił po taksówkę i już kilka minut później byliśmy w centrum. Skierowaliśmy się do parku i nasze oczy równocześnie dostrzegły małe boisko do jeżdżenia na rolkach. Wybraliśmy dwie pary z wypożyczalni i po chwili oboje lawirowaliśmy po torze.



Czułam się trochę niepewnie i obawiałam się, że moje niezdarstwo znów weźmie górę, jednak Mark czuwał nade mną.



Po chwili zaczęliśmy wirować razem i zaczęłam mieć złe przeczucia, jednak zanim zdążyłam przerwać, stało się to, czego najbardziej się obawiałam.



- Ała! Mój tyłek! – Zdążyłam wykrzyknąć, zanim ugryzłam się w język. Na szczęście, nie tylko ja leżałam, Mark nie pozostał mi dłużny i dosłownie lgnął na tor obok mnie. Spojrzeliśmy na siebie i po prostu nie mogliśmy opanować śmiechu.



Daliśmy sobie spokój z trenowaniem jazdy na rolkach, choć na szczęście trochę mnie to rozgrzało. Usiedliśmy nadal śmiejąc się z siebie nawzajem na pobliskiej ławce.
- Cieszę się, że spotkał Cię wtedy deszcz.
- Tak? Mogłam być chora. – Zaczęłam się z nim droczyć, dobrze wiedząc, o co mu chodzi. – Ja też się cieszę. To było wyjątkowo miłe zrządzenie losu.
Nie wiedząc, kiedy, to stało się tak naturalnie, Mark objął mnie ramieniem.



Ta bliskość była dla mnie bardzo przyjemna, zapomniałam już o zimnie i zmęczeniu, które nieubłaganie zaczęło wstępować na moje ciało. Spojrzeliśmy na siebie i to, co stało się później było tak naturalne i cudowne jak oddychanie. Coś nas po prostu do siebie przyciągnęło i połączyło.



Pierwszy pocałunek zazwyczaj niesie ze sobą różnego rodzaju zawstydzenia, w tym wypadku było inaczej. Cudownie, ale tak jak by zdarzyło się to już nie raz, jak by było to całkowicie naturalne. Jedno było pewne, była to od teraz pozycja numer jeden na mojej liście ulubionych rzeczy. Czuliśmy, że nas czas razem powoli dobiega końca, szliśmy spacerkiem w stronę mojego domu, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Wyczułam, że Mark na niektóre tematy omija, lub mówi o nich niechętnie, ale nie chciałam tego poruszać na naszej pierwszej randce. Każdy ma prawo do swojego życia i swojej przestrzeni. Gdy doszliśmy pod moje drzwi musiała dochodzić czwarta nad ranem, ponieważ niebo zaczęło się rozjaśniać. Nie chciałam się jeszcze żegnać, ale niestety musiał nastąpić ten czas. Mark spojrzał mi głęboko w oczy i skradł pocałunek, który specjalnie przedłużył.



Odpłynęłam w daleką otchłań przyjemności a gdy otworzyłam oczy Mark schodził już w dół ulicy, odwrócił się i puścił mi oczko, po czym zniknął za zakrętem.

__________________________________________________ ___________

Dziękuje za przeczytanie, i jeśli ktoś zostawi komentarz to będę się bardzo cieszyła))

Ostatnio edytowane przez Daisy : 20.06.2014 - 23:33 Powód: dodanie odcinka
Daisy jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 11.04.2014, 23:27   #10
LepkiePaluszki23
 
Zarejestrowany: 08.02.2014
Płeć: Mężczyzna
Postów: 608
Reputacja: 41
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Cóż mogę powiedzieć...BOSKIE OJSG
Od początku było widać, że będą parą.Świetnie piszesz opowiadania.Klimatyczne zdjęcia.Nic dodać nis ująć.
Czyta się twoje OJSG tak miło i ono mnie odpręża
Czekam na dalsze losy Susan i Marka
LepkiePaluszki23 jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 18:24.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023