Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 12.07.2007, 17:13   #1
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Wink Spojrzenie jednym okiem...

Fotostory z przymrużeniem oka.
Dlatego, że to nie jest prawdziwe fotostory a raczej relacja z mojej zabawy simami.
Ponieważ trochę tego będzie, to postanowiłam dać to w tym dziale.
Mam nadzieje, że dobrze Wam się będzie śledzić losy głównej bohaterki.

Pisze w osobie pierwszej, bo jest mi łatwiej.
Jednak postać simki, nie ma NIC wspólnego z moją prywatną osobą.
Uprzedzam, ponieważ zdarzało mi się, ale to na innym forum, że pisząc w ten sposób, ludzie tak myśleli .......


CZĘŚĆ I
Parapetówka.



Nazywam się Eryka Cyklop, zostałam stworzona w grze przez pewnego chłopaka, mojego boga.
Tak jak widzicie jestem simką.
Jak widzicie mam jedno oko.
Wiele razy modliłam się i w myślach zadawałam sobie pytanie, czemu?
Dlaczego, On dał mi jedno oko?
Na początku nie mogłam się z tym, pogodzić.
Teraz kiedy znalazłam nowy dom, widzę świat w jaśniejszych barwach.
Na wszystko dookoła mam spojrzenie jednym okiem...
Teraz zaczynam, nowe życie.

Ponieważ poniekąd jestem, dziwna i jedyna w swoim rodzaju, to postanowiłam zamieszkać w Dziwnowie.
Jaka jestem? Sama nie wiem, dopiero się poznaje.
Jednak, zaraz po przyjeździe do nowego domu, zauważyłam, że lubią mnie zwierzęta.
Podobno mówi się, że jak kogoś kochają zwierzęta, to nie może być zły.
Tak więc uważam, że mam dobre serduszko.

Chyba jestem też ufna, albo naiwna. Wierzę w to co mi się mówi.
Czasami źle, to się kończy.
Sami widzicie, od razu z wielką sympatią i zaufaniem,podeszłam do Skunksa Śmierdziucha.
Jednak, los mnie ukarał.

Dostałam nauczkę i teraz przyrzekałam sobie, że będę ostrożna.
Nie oznacza to, że zupełnie zamknę się w sobie na przyjaźń i świat zewnętrzny.
Jednak obiecałam sobie, patrzeć na wszystko z większym dystansem.
Nie wiem czy mi się uda. Ponieważ, moją aspiracją życiową jest zdobywanie przyjaciół.
Sama nie wiem, dlaczego chcę być lubiana.
Tak naprawdę uważam się za nieśmiałą simke, ale z zewnątrz wygląda to troszeczkę inaczej.
Może to „coś „ co mnie wyróżnia, może właśnie to jedno oko,
powoduje że inni simowie, zachowują się tak a nie inaczej.

Koniec o mnie, zresztą opowiadając o moich losach i perypetiach, sami mnie poznacie.
Sami ocenicie.

Tak więc mój dom, był tani.
Jest położony pomiędzy domem, Technika Kowala i Bolesława Kamasza.
W tej okolicy, mieszkają dziwni simowie, tak więc myślę, że będę tutaj pasować.
Zaraz, szybko znalazłam, pracę jako sprzedawca w sklepie muzycznym.
Marzę o tym aby być gwiazdą rocka.
Zresztą dostałam tą prace, bo podobno mam dobre oko do muzyki.

W Dziwnowie powitali mnie Jadźka Kowal, Nerwus Jakiś, i Zoom Deryk.
Zaprosiłam ich do domu, aby lepiej poznać moich nowych sąsiadów.
Długo rozmawialiśmy.

Okazało się, że Zoom też jest tutaj nowy.
Zdradzę Wam, skrycie, że wpadł mi trochę w oko.
Zoom, jest wysoki, przystojny, ma taki przyjemny odcień skóry.
Czasami jak na niego patrzę to myślę, że jest bardziej szalony niż ja.
Widać, że dla niego w tej okolicy, też wszystko jest nowe. Dziwi go nawet deszcz.

Na pewno jest wyluzowany, wyszło to na jaw, podczas naszych tanecznych wygibasów.
Muzyka grała, głośno a my wszyscy się wygłupialiśmy.

Aby rozkręcić imprezę, która przerodziła się w swojego rodzaju parapetówkę,
Nerwus postanowił, pobiec do sklepu i kupił kilka odjazdowych gadżetów.
Kupił też alkohol tak, że wszyscy razem wznieśliśmy ogromy toast, na cześć nowych mieszkańców, Dziwnowa.

Późnej tańczyło nam się znacznie, lepiej. Każdy wyluzował, naprawdę było odjazdowo.

Obie z Jadźką zupełnie, nie wiedziałyśmy dlaczego Nerwus nagle zaczął mieć coś do Zooma.
Byłyśmy w szoku , jak obaj wychlastali się po gębach.

Wyszło też na jaw, że obie z Jadźką za bardzo nie rozumiemy simów.
Postanowiłyśmy, odwrócić ich uwagę, od konfliktu,
i w ruch poszły zabawki, grzechotki trąbki.
Od tego momentu impreza nabrała tempa.

Tańczyliśmy, piliśmy, po prostu świetnie się bawiliśmy.

Krzyczeliśmy na całe gardła, odjazd, zupełny odjazd, co za impreza.

Jak się okazało, jestem strasznie rozrywkową simką, a Zoom naprawdę zaczął mnie kręcić.

Szybko zaprzyjaźniliśmy się, ja i Zoom.

A wolnym tańcu, poczułam że jest między nami chemia.
Oboje byliśmy już nieźle wstawieni.
Nerwus zaczął szaleć, Jadźka ledwo trzymała się na nogach.

Ja byłam zajęta, Zoomem. Kurde jaki on ma fajny styl wypowiedzi.

Normalnie mięknę w udach. Nerwus chyba coś przesadził z tą zabawą zapałkami.

Ja i Zoom, chyba nadajemy na tych samych falach.
Uwielbiam jak, mówi do mnie i tak niby mimochodem,
tak niby niechcący, dotyka mojego ramienia.
Pocałował mnie, ale nie w usta, tylko tak pieszczotliwe, w ramie.
O matko, zaraz chyba umrę. Ale magia i to tak już w pierwszy dzień.

Cudownie, po prostu cudownie się czuje,
Kurde nie wiem co mię podkusiło z tymi ogniami.
Chyba chciałam, być taka zabawna jak Nerwus.
Coś nie zaskoczyło.

Wszyscy już jesteśmy, zdrowo wstawieni. Może właśnie dlatego, Zoom zaczął się śmiać.
Opętał go dziki śmiech.
Nie wytrzymałam, podeszłam do niego i zapytałam ordynarnie:
-- Z czego tak rżysz, paszczęko?

Puknęłam go palcem a czoło.
Myślałam, że obróci to w żart, w końcu już naprawdę, wszyscy byliśmy ululani.
A on na mnie wrzasnął
- Co cię opętało, paszczecie, wydurniasz się jak wariatka.

Odwrócił się i dodał.
- Jezu czy tacy jak Ty się sieją czy rodzą?


Wybiegłam z płaczem. Pognałam do łazienki. To przez to oko, to przez to oko, na pewno.
Przecież nic nie zrobiłam złego.
Spojrzałam w lustro i zobaczyłam potwora.

Nikt mnie nie lubi i nigdy nie polubi.
To przez to oko, wydłubie je, wydłubie, bo nienawidzę tego jak wyglądam.
Wzięłam szczoteczkę do zębów i już chciałam to zrobić,
kiedy nagle wpadła Jadźka z krzykiem, że Nerwus nawala Zooma.

Wybiegłam z łazienki, i rzeczywiście, bili się po prostu oni się bili.
Jak dwa koguty.
-- Jesu przestańcie, do diabła, nie bijcie się o mnie, nie ma o co – krzyczałam
Nerwus dokopał Zoomowi i powiedział:
- OO i masz nie pić z mojego kieliszka, rozumiesz nowy

To Jadźka, aż złapała się za głowę.
Ja pomyślałam, no pięknie ale obciach.
Było późno, ledwo staliśmy na nogach.
Nerwus i Zoom zaczęli się godzić i pili jeden za drugim na zgodę.
Wielcy przyjaciele teraz się znaleźli.
Imprezka osiągnęła punk kulminacyjny, kiedy padła Jadźka a za nią Nerwus.

Trochę zaczęłam się martwić, że przegieliśmy.
Jednak chyba nie było najgorzej, bo nikt nie wezwał policji.
Chyba o czwartej nad ranem, wszyscy oprócz mnie byli ululani.

Rano muszę iść do pracy.
O szósej rano, jakoś doprowadziłam się do porządku
i ledwo co zdążyłam na samochód do pracy.

Podobno zaraz po mnie, wstał Zoom i też trochę posprzątał.
Wytrzeźwiał i pewnie było mu głupio. Może jednak on nie jest taki zły.
W końcu wszyscy dużo wypiliśmy.

Nerwus jak się obudził to zupełnie nic nie pamiętał,
wiem bo do mnie zadzwonił i się pytał gdzie jego ubranie. Wiecie jak on się martwił;

- Do janej ciasnej szpary, jak ja się pokaże w domu, gorzej jak wrócę,
znów będę popitalał w samych slipach ulicami Dziwnowa, znów mnie obgadają – płakał mi do słuchawki.
Powiedziałam, że może ode mnie pożyczyć, jakiś sweter i spodnie, jak da rade się dopiąć w pasie.
Kiedy odkładał, słuchawkę to dodał
- Mała, następna balanga u mnie, przedstawię Ci moją dziewczynę i jej dzieciaka.

Pomyślałam,
Omajgad, chyba się stoczę na samo dno w tym Dziwnowie, wszyscy tutaj są wypaczeni.
Omajgad, co za szajbusy? Co to za miejsce, to Dziwnowo?

W pracy, było nudno i nie wiem jak to się stało, ale awansowałam na stroiciela fortepianów.
Podobno mam dobre oko do muzyki i też niezłe ucho.
Kiedy wracałam do domu zobaczyłam, przewrócony kosz na śmieci i tarzającego się psa.

Czy to możliwe, że zrobił to ktoś celowo?
Ech to tylko pies, przewrócił kosz na śmieci.
c.d.n.

zdjęcia niewyraźne, są trochę
a już tym bardziej plakacik, ale tak ma być bo simka ma jedno oko XD

Ostatnio edytowane przez Anastazja : 12.07.2007 - 22:45 Powód: wymiana wadliwego zdjęcia xD
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 12.07.2007, 19:27   #2
Ijan
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Spojrzenie jednym okiem...

Bardzo interesująca historia Czekam na następny odcinek. Pozdrawiam.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 12.07.2007, 19:35   #3
Chryzantem Złocisty
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Spojrzenie jednym okiem...

Nie no uśmiałam się jak nigdy Coś pięknego.Niektóre teksty powalające
Czekam na następny odcinek,bo ten się za szybko skończył!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 12.07.2007, 19:45   #4
Liv_Hanna
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Spojrzenie jednym okiem...

Na forum są coraz nowsze pomysly, aż nie chce się w to wierzyć.
Fajnie przedstawione, czekam na kolejny odcinek.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 12.07.2007, 20:19   #5
Alatáriël
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Spojrzenie jednym okiem...

Czekam na kolejny odcinek xD Świetne to jest. Pozdrawiam!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 13.07.2007, 10:07   #6
Erasmus
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Spojrzenie jednym okiem...

To jest świetne Dzięki za wykorzystanie mojej simki... xP

10/10
  Odpowiedź z Cytatem
stare 13.07.2007, 10:17   #7
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Spojrzenie jednym okiem...

Cytat:
Napisał Erasmus
To jest świetne Dzięki za wykorzystanie mojej simki... xP

10/10
ach nie ma za co xP , Twoje pomysły na simki i simów są świetne.

Już w weekend kolejna dawka przygód Eryki Cyklop :wacko:
  Odpowiedź z Cytatem
stare 14.07.2007, 01:16   #8
Isi
 
Avatar Isi
 
Zarejestrowany: 03.10.2004
Wiek: 37
Płeć: Kobieta
Postów: 1,636
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Spojrzenie jednym okiem...

Świetne, już od pierwszych linijek można stwierdzić, że FS ma w sobie coś ciekawego.

Piszesz w sposób zajmujący (tzn. taki, który wciąga , masz fajny styl i bogatą wyobraźnię, do obrazków z gry potrafisz dopowiedzieć ciekawą historię. Jak na razie oprócz tego odcinka FS czytałam chyba jeszcze na innym forum Twoją historyjkę - opis domu konkursowego z robotami. (o ile się nie pomyliłam co do Twojej tożsamości) Muszę przyznać, że zainteresował mnie Twój sposób pisania i w przyszłości mam zamiar poczytać więcej.

Wszystko mi się podoba, jedyny (mały) minus dla mnie to taki, że dość często stawiasz przecinki tam, gdzie Ci się podoba, a nie zawsze tam właśnie powinny być.

Czekam na następny odcinek.
Pozdrawiam

Ostatnio edytowane przez Isi : 14.07.2007 - 01:24
Isi jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 14.07.2007, 09:43   #9
Kasiunia14lat
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Spojrzenie jednym okiem...

Powiem tak... Nasze forum zmienia się pod względem fotostory. Kiedyś wszystkie opowiadały prawie o tym samym... Teraz jest inaczej...
Znalazłam 3 naprawdę, dopracowane fotostory
*Tragiczne, można nazwać je nawet dramatem "Wakacje mojego życia"... choć ma tylko 3 odcinki, naprawdę mnie wzruszyło...
*Bardzo romantyczne i bardzo uczuciowe "Helena Wiktoria"... Takich zdjęć i stylu pisania jeszcze nigdzie nie widziałam
*Typowej komedii Masa śmiechu, a co do tego prowadzi bólu brzucha To oczywiście twoje FS Bardzo mi się podoba Tak jak dwa wymienione wyżej FS, masz plan i ściśle się go trzymasz Zdjęcia bardzo mi się podobają, no może poza plakacikiem, ponieważ troszkę nie pasuje to charakteru tego fotostory... Strasznie się uśmiałam Bardzo mi się podoba
Co mogę więcej? Chciałam życzyć powodzenia Obiecuję mocno 3mać kciuki.
Z ocenką poczekam do drugiego odcinka, potrzymam cię troszkę w niepewności Ale już teraz gratuluję pomysłu
Pozdrawiam
Kasia
  Odpowiedź z Cytatem
stare 15.07.2007, 09:53   #10
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Spojrzenie jednym okiem... (Grill u Nerwusa)

Dziękuję, za oceny i komentarze. Wszystko czytam dokładnie.
Dzięki wielkie.
Najważniejsze dla mnie jest to, że to ala fotostory czyta Wam się lekko i szybko.
Mam nadzieje, że się dobrze bawicie i nie zanudzacie.
Zachęcam do dalszego komentowania.
Tych co nie czytali, do czytania.
Tych co czytali, do dalszego tutaj zaglądania.
Jarze się, bo cieszę się, że Wam się chociaż troszkę podoba

Część II

Grill u Nerwusa.

Na czym to ja skończyłam?

No tak, wracając do domu, zobaczyłam psa tarzającego się w śmieciach.
- Hej, piesku – zawołałam i ukucnęłam aby pogłaskać zwierze – Czyj ty jesteś?

Reagował na imię Brykała. Słodki, pocieszny, otwarty i odważny, piękny biały pies.
Przyniosłam miskę i dałam mu resztki żarcia z wczorajszej parapetówki.
Zaabsorbowana zabawą z psem, nie zauważyłam, że zrobiło się już strasznie późno.
Prawe nie spałam. Byłam już zmęczona, wczorajszą imprezą, nową pracą i zakupami za pierwszą premię.
A właśnie, kupiłam parę rzeczy.
Najbardziej jestem dumna z tego, że okazyjnie kupiłam tapczan oraz regał na książki.
Łóżko było strasznie drogie, ale sprzedawca mówił, że komfort w życiu sima odgrywa znaczącą rolę.
- Kochana, jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz – mówił, namawiając mnie na zakup - Zmęczona nic nie wskórasz, dobre łóżko i fotel to podstawa.
Tak więc kupiłam mebel, a do tego dorzucił mi obciachową, różową komodę gratis.

Tak więc mój dom, jak sami widzicie na razie świeci pustkami.

Zadzwonił telefon.
- Hallo – odebrałam.
- Hej Eryka, wal do nas, jest wesoło – rozpoznałam głos Nerwusa.
- Daj spokój, jestem zmęczona, niewyspana, padam z nóg, a poza tym powinnam podszkolić umiejętności techniczne, bo inaczej nie dostanę awansu -tłumaczyłam – a kasę potrzebuję, bo mam brzydką lodówkę.
- Co ty gadasz, wskocz na dopalacz i dołącz do nas. Życie chcesz marnować na naukę i spanie.
- Nerwus, jaki znowu dopalacz, nie mam nic takiego – odpowiedziałam zdziwiona.
- Echhh, przyłaź, bo Zoom już bredzi, że tak mu przykro za wczoraj.

- Nerwus, nie przyjdę, już tym bardziej, jak jest tam Zoom – byłam naprawdę podirytowana – Zamierzam nauczyć się techniki, a później idę spać - dodałam.
- Eryka, nie, to nie, ale jest klawo, jak chcesz – mamrotał Nerwus. Czułam że jest mną zmęczony - Słuchaj, zapraszam Cię w takim razie na jutro rano, będą sąsiedzi, zrobimy grilla, fajnie będzie, przyjdź, nic się zdadzą umiejętności, jak nie będziesz mieć znajomości, posłuchaj doświadczonego sima.
-Ale ja jutro rano idę do pracy – próbowałam protestować, ale Nerwus mi przerwał.
- To zadzwoń wcześniej do roboty i powiedz, że masz zatrucie pokarmowe, dadzą ci dzień wolny - doradził i odkładając już słuchawkę dodał – Przyjdź, kupiłem już mięso, Zooma nie będzie.

Szybko coś zjadłam, bo głodna się zrobiłam jak on tak o tym mięsie powiedział.
Później usiadłam nad książką i wkułam cały punkt techniki.

Umyłam się i poszłam spać, do nowego i jak się okazało, wcale nie tak wygodnego łóżka.


Nerwus mieszkał w domu Papużka, na placu Elektrycznym nr 1.
Poszłam piechotą, bo było niedaleko.
Dziwnowo trochę przypomina wyludniałe, miasteczko a'la dziki zachód.
Kiedy stanęłam przed domem Nerwusa, to mnie wmurowało.
Co za chata – pomyślałam – To zamek, a nie zwyczajny dom.
Nerwus wybiegł mi na powitanie i od progu już krzyczał.

- Eryka, kurde, jesteś pierwsza, właź do środka – zapraszał w typowy dla siebie sposób.
- Ech, idzie jesień, już jest deszczowo – dodał po chwili – to ostatnie chwile na grillowanie.
- Cześć – odpowiedziałam i weszłam do domu.
Ale chata - pomyślałam - Jak on to robi?
- Ech zaraz przyjdzie moja dziewczyna z dzieciakiem i zaprosiłem jeszcze Leszka z laseczką – gadał jak nakręcony – Zobaczysz, zjemy, wypijemy, pogadamy. Poznasz trochę mieszkańców Dziwnowa.

W domu Nerwusa, oprócz przepychu i bogactwa w oko rzuciła mi się dziwna postać.
Nerwus chyba to spostrzegł, bo zaraz dodał.
- Nie przejmuj się, on jest nieszkodliwy. To Lucjan, odbiło mu jak go rzuciła żona.

- Mieszka ze mną bo żal mi biedaka, myśli że jest kurczakiem, czasami uważa że jest tancerką huula, a wogóle to dobił go fakt, że Cecylka kopnęła go w zadek dla jakiegoś tam Waldemara, który swoją drogą myśli, że jest owadem.

Słuchałam, co mówił Nerwus z otwartą buzią.
Myślałam: O, to ja chyba jestem w dobrym miejscu z tym jednym okiem.
Zaczęłam się zastanawiać, że rzeczywiście do tej pory nikt mnie o nic nie pyta.
Skąd jestem, dlaczego mam jedno oko? Podobało mi się to.
Nikt się nie wtrącał, każdy tutaj o dziwnych rzeczach mówił, tak jakby były one najnormalniejsze w świecie.
Podobało mi się tutaj.
- Ogólnie to Terapeuta powiedział, że przyczyną jest jak zwykle nagły i niekontrolowany spadek aspiracji – tłumaczył dalej Nerwus – A jak u ciebie z aspiracją, Eryko?
- Co? Ech, nie wiem. A co?
- Nie, nie to twoja sprawa – spoko – O, reszta już jest - krzyknął i wybiegł.

Przed domem Nerwus napadł na jakąś blondynkę i od razu wskoczyli w ślinę.
Jakiś sim nawalał młodą simkę poduszką.

Moje spojrzenie jednym okiem, zaczepiło się na dzieciaku o szarej skórze i czarnych, jakby zbudowanych z samej źrenicy oczach.

Poznałam Paskala Dziwak, czyli tą dziewczynę Nerwusa.
Poznałam Maxa, dzieciaka Paskala.
Przedstawiono mi Leszka Dziwak, brata Paskala, ale też i Jadźki oraz Waldemara, o którym słyszałam, ale jeszcze na oko go nie widziałam.
Ta młoda simka, to Ofelia Zmrok, narzeczona Leszka. Oboje są już po zaręczynach.



Byłam zachwycona. Wszyscy przenieśliśmy się do ogrodu. Nerwus wyniósł wieżę.
Reszta, a w tym i ja, wynosiliśmy jedzenie oraz krzesła, aby zorganizować sobie grillowanie na świeżym powietrzu.
Ostatnie chwile lata, idzie jesień, moja pierwsza w życiu jesień.
Lucjan dalej udawał kurczaka i mamrotał.
- Oj była kurka nie mam kurki, taki ze mnie kogut.
Łaził, machał rękoma i powtarzał ten sam tekst w kółko.

Nikt jednak nie zwracał na niego uwagi.
Takie to normalne było, zdarza się przecież najlepszym.


Urządziliśmy się w ogrodzie na tyłach domu.
Muzyka grała głośno. Leszek i Ofelia tańczyli, ja tańczyłam.
Mały Max dostał zabawki.

Nerwus zaczął nalewać drinki, a Paskal wziął się za grilowanie.
Padło na niego, bo miał najwięcej punktów gotowania i było małe ryzyko pożaru.
Podobno nikt tak nie przyrządza hamburgerów, jak Paskal.
Oboje z Nerwusem zachwycaliśmy się tym cudownym aromatem.

Wszyscy zasiedliśmy do posiłku, wszyscy oprócz Lucjana, który zajęty był powtarzaniem wierszyka.
Jedliśmy, piliśmy i rozmawialiśmy o życiu sima, wiele rzeczy się dowiedziałam.
Na samym końcu dołączył do nas Paskal.
- Obrzydzenie czuję, jak patrzę na ketup i musztardę, nienawidzę świństwa – mówił idąc z niewyraźną miną.

- To trzeba było tyle tego nie jeść na urodzinach Rexa – odezwał się mały Max – sam bym się zrzygał.
- Cicho bądź i jedz mięsko – warknął Nerwus – Jedz, bo ci siusiak nie urośnie.
- Nerwus, na boga, przestań mi dzieciaka straszyć, bo za ciebie nie wyjdę - zareagował Paskal, odwrócił się w stronę Maxa i łagodnie dodał – Skarbie, kto cię nauczył mówić słowa rzygał, mówi się wymiotuje lub zwraca.
- Wujek Leszek, jak kiedyś stękał w łazience. Ja i Rex się pytamy co mu jest a on do nas: „Spadówa, nie słychać, że rzygam – spokojnie, zajadając hamburgera, Max wsypał Leszka.

- Smarkacz kłamie – skwitował Leszek, jednocześnie dłubiąc coś przy twarzy Ofeli, dodał - Czekaj no kochanie, coś ci gilek z noska wypadł, siedź, nie ruszaj się, wydłubie.


- Nie nazywaj dzieciaka mojej dziewczyny kłamczuchem! – warknął Nerwus.
- Nerwus coś ty dzisiaj taki nerwowy ?– zaczepiał Leszek.
Nerwus aż drgnął, podniósł się ale w dobrym momencie Paskal złapał go za rękę i przytrzymał.
- Jak znowu będziecie się nawalać, to Bóg mi świadkiem nie dam ci już więcej przed ślubem – zaszantażował Nerwusa Paskal, nalał po kieliszku wina i podał ukochanemu.

- Co za muk, jełop, ćwok – stękał pod nosem Nerwus i pił z kieliszka.
- Eryko, kochana co tak milczysz – zwrócił się do mnie Paskal – Smakuje ci chociaż?
- I to bardzo – odpowiedziałam

Rozmowy przy stole toczyły się dalej, grała muzyka.
Patrzyłam na Leszka i Ofelię i widziałam, że rozumieją się bez słów.
Patrzyłam na Nerwusa, Paskala i małego Maxa i czułam, że będą zgraną rodziną.
Słyszałam wierszyki Lucjana i rozumiałam go.
Spojrzałam na siebie i zobaczyłam, że tylko ja tutaj nie mam nikogo.
Strasznie nieprzyjemne uczucie.
Skończyłam jeść pierwsza, podniosłam się i wzięłam sobie drinka, które wcześniej przygotował Nerwus.

- Tak, tak, już to widzę jak wytrzymacie ze ślubem do osiemnastych urodzin Ofelii – zagadał Nerwus wstając od stołu – Jakbym własnej matki nie znał.
- Ty się lepiej nie wtrącaj – piskliwym głosem odezwała się Ofelia – Oliwka mnie nie zmusi, ja chce iść na studia.
- Kocham Cię Leszek, ale rozumiesz chyba –powiedziała łagodnie, tylko do narzeczonego.
- Ofelio najdroższa, twe szczęście jest dla mnie wszystkim – odpowiedział, całując małą i delikatną dłoń ukochanej - poczekamy z ożenkiem.

- Wisisz mi za zioła, Nerwus, już drugi tydzień – wysyczał, zwracając się do Nerwusa.
- Byś mi mógł darować, zresztą odkąd mam dopalacz, to ziół nie potrzebuję a i tak jestem już spłukany.

- Co to jest ten dopalacz – zapytałam dodając, że ja też nie mam już kasy.
- Kochana – zaczął Paskal – to fajna sprawa, dopalacz dostajesz za punkty aspiracji, u nas w simach góruje filozofia hedonistyczna, czyli realizuj swoje pragnienia. Jaką kochanieńka, masz aspiracje? Czego pragniesz? – podpytywał się Paskal.
- Ech, ja – zaczęłam nieśmiało – ja chcę być lubiana i umieć robić udane przyjęcia.
- Ale jaja – zaśmiał się Nerwus – Druga po Kamaszu z aspiracją nastawioną na popularność, ale jaja.
Zrobiło mi się głupio.
- Kochanieńka – dodał Paskal – to się dobrze składa, bo my jesteśmy rozrywkowym towarzystwem. Ech coś mi na nieśmiałą wyglądasz.
- Eno eno, kto to idzie – zaczął drzeć się Nerwus – Zoom, wbijaj się tutaj do nas.

Och nie pomyślałam. Tylko nie on.
- Cudny masz sweterek Eryko – ciągnął dalej Paskal, kiedy to Nerwus i Zoom się witali - Cudny, gdzie go kupiłaś? – dalej się dopytywał – Ale wiesz, jak chcesz się dobrze ubierać, to koniecznie razem musimy się wybrać na zakupy, bo widzę, że do mesha to ty gustu nie masz, kochanieńka. Zobacz jak ci się fatalnie kołnierz układa, momentami wygląda jakby ten sweterek był dziurawy.

Nerwus nalał Zoomowi więcej niż innym, bo uważał, że musi odrobić zaległości.
Max siedział cicho w świecie swoich zabawek.
Ja natomiast zastanawiałam się o co Paskalowi chodzi z tym meshem.

Muzyka grała. Rozmowy się toczyły. Zerkałam okiem na Zooma. Miał coś w sobie, podobał mi się.
Jednak tego co powiedział do mnie wczoraj, nigdy nie zapomnę.

Jak to się stało? Byłam zamyślona. Usłyszałam tylko końcówkę rozmowy.
Słowa Nerwusa.
- No, tego to Ci nie wybaczę – powiedział i rzucił się na Leszka.

W tumanach kurzu, hałasu Leszek złapał Nerwusa za czuba i nim ciurał po ziemi.
Paskal krzyczał.
- Nerwus, mój kochany Nerwus, biją mi kochanego Nerwusa.
- Leszek, ty durny durniu, mózg ci się wypalił i podziurawił od tych ziół. – dalej panikował Paskal - Zostaw mojego Nerwusa, bo zobaczysz.

Chyba Leszek posłuchał brata. Puścił Nerwusa.

- Nerwus, ty się lepiej nie denerwuj tak - odezwał się Leszek – Masz szczęście, że mój braciszek cię obronił.

Nerwus się popłakał, bo dostał kopy, ale chyba bardziej przeżywał fakt, że Paskal zaczął się na niego wydzierać.
- Na każdego musisz się rzucać? Chory byś był chyba, jakbyś zachowywał się normalnie – krzyczał Paskal – Dość mam tego, o zgrozo, aż strach pomyśleć, co będziesz na naszym weselu wyprawiać.
- Buu, - beczał Nerwus – Buu
- I czego ryczysz, pawianie, trzeba było nie zaczynać, wiesz przecież, że Leszek pakuje -dalej ciągnął zirytowany Paskal, jednak już głaskał Nerwusa po głowie i plecach - No cicho, już cicho, chodź do mamusi – mówił łagodnie Paskal i tulił Nerwusa.
- No tak – szlochał – Ale teraz to już mi nie dasz przed ślubem a do wesela daleko, nie wytrzymam - mazał się Nerwus wtulony w ramiona Paskala.
- No cicho, no cicho, pożyjemy zobaczymy, ponegocjujemy, ale na razie musisz mieć karę, bo nigdy się nie nauczysz, aby nie zaczynać - stali tak i się ściskali.

Leszek czule rozmawiał z Ofelią. Max bawił się zabawkami.
Lucjan coś śpiewał, tylko było go słychać.
„ Cicho, cicho wytruje mróweczki, cicho, cicho będą stokroteczki”

Zoom tańczył, a ja co? Znów sama. Stałam, piłam i dziwnie się czułam.

Próbowałam troszkę tańczyć. Jednak głównie stałam i sączyłam już chyba z piątego drinka.
Za bardzo nie chciałam pić, więc tak grałam na zwłokę, tak aby zająć czymś ręce.
Trochę mnie wzięło, bo policzki miałam całe zdrętwiałe, w ramionach czułam adrenalinę a moje myśli stawały się coraz bardziej czytelne, bo współgrały z moim ciałem.
Patrzyłam na Zooma i mimowolnie, podświadomie oblizałam wargi.
Chyba to dostrzegł, a może nie. Nie wiem czemu, ale zagadał do mnie.
Chciał dotknąć mojej twarzy w tym samym momencie, co zaczął mówić.
- Eryka, przepraszam za wczoraj, czasami mam takie głupie napady, przepraszam – mówił i wyciągnął dłoń.
Zareagowałam. Odsunęłam się.
- Zostaw mnie

- Eryka, wiesz przecież, że nie chciałem, byłem pijany, wiesz jak to jest, gada się głupoty.
- Nieprawda, słyszysz – wysyczałam – Każdy tak mówi, ale jak się jest pijanym to gada się to co się chce. Myślisz, że się nabiorę, sama nie raz kłamałam jak byłam pijana, aby mi ktoś uwierzył lub mówiłam prawdę, bo tylko wtedy miałam odwagę ją powiedzieć. Więc, Zoom na litość boską nie wciskaj mi kitów i nie zasłaniaj się alkoholem. Moja rada, jak masz problem z kontrolowaniem emocji, tak aby nie ranić innych, kiedy jesteś wstawiony to lepiej nie pij – dodałam na koniec i poszłam sobie tańczyć.

Rany, jak ja żałowałam. Rany, ale jestem głupia. Co ja chciałam mu udowodnić.
O rany teraz to już nie mam żadnych szans. Czemu mu to powiedziałam?
Dlaczego nie pozwoliłam mu się przeprosić? Rany przecież tego chcę.

Z pesymistycznych i rażąco prawdziwych myśli wyrwał mnie głos Paskala.
- Hop siup i do wanny.
- Paskal, mogę , mogę też? – dopytywał się Nerwus.
- Ty nie, bo masz długie łapy i wszystkich macasz, poza tym masz karę.

- Gdzie mi się tutaj pchasz z butami – żartował Leszek.
Nerwus się wypiął, obrócił na pięcie. Podszedł do mnie i zaproponował.
- Chodź potańczymy sobie, a oni niech się pomarszczą od tej wody.

- Sam jesteś pomarszczony – odburknął Leszek – Eryka chodź do nas, woda jest ciepła.
Trochę potańczyłam z Nerwusem, jednak cały czas zerkałam okiem na Zooma, bo czułam jego spojrzenie.
Lucjan przybiegł i zaczął coś ględzić o tancerkach Mrocznego Kosiarza.
Ofelia i Paskal mnie wołali więc w końcu wlazłam do tej dużej wanny.
Rozmawialiśmy o ekonomi.
Paskal słyszał, że mam problemy finansowe i robił mi wykład na temat, budżetu domowego.
Leszek i Ofelia byli zajęci sobą.

Paskal mówił.
- Znałam kiedyś biednego sima z problemami finansowymi, biedak wpadł w zamknięte koło problemów. Pragnął się dorobić ale miał dziwne zachcianki. Marzył na przykład o kupnie rzeźby za więcej niż 2500$. Biedak, wyburzał i sprzedawał ściany własnego domu alby zaspokoić własną aspiracje. Dobrze radzę kochana, nigdy nie upadnij tak nisko i nie sprzedawaj ścian domu. To jest początek końca. Szkoda, że nie jesteś simem maxisa, oni mają lepiej. My mamy już jakiś start, ty kochanieńka sama musisz do wszystkiego dojść – dalej radził Paskal.

- Wiesz -odezwałam się – z tą nieśmiałością to Ty miałeś racje. Mam problem, bo widzisz niby pragnę urządzić, przyjęcie ale jednocześnie się tego obawiam -żaliłam się Paskalowi.
- Jesus Maryja – współczuł mi Paskal – Co to za cioł, wybrał ci aspiracje popularności przy nieśmiałej osobowości, takiego to tylko na pal wsadzić, aby cierpiał tak jak ty, kochanieńka cierpisz.
Czułam, że Paskal mnie rozumie.
- Jest na to jakaś rada – dopytywałam się.
- Rada, rada, niby można aspirację zmienić ale aby to zrobić musisz mieć taką maszynę, co dostaje się za punkty, aby mieć punkty, musisz być szczęśliwa, aby być szczęśliwa musisz zaspokajać swoje pragnienia. U ciebie to klapa, pragniesz tego czego się obawiasz - ciągną swój wykład Paskal – Nie znam się na tym, lepiej poproś Nerwusa aby poznał cię ze swoją matką, podobno ona jest wiedźmą i umie zaglądać w kryształ.
- Co to jest kryształ? – zapytałam, zaciekawiona.
- Omajgad, ale ty mało wiesz – dziwił się Paskal – Kryształ ma każdy sim, mamy go nad głowami i on obrazuje nasz nastrój, podobno w nim widać wszystko.

Ale okultyzm – myślałam - Jaki kryształ?
Ja nie widziałam nad swoją głową żadnego kryształu. Niemożliwe.

Trochę mnie ścięło z nóg, poza tym chciało mi się już spać.
Wyszłam z wanny i poszłam do kuchni, gdzie był Zoom i Nerwus.
Chciałam się pożegnać.
- Ty Nerwus, dzwoni jakaś simka i twierdzi, że jest twoją matką – gadał Zoom.

-Ech, to Oliwka – szeptał Nerwus – powiedz jej, że mnie nie ma.
- Hallo, proszę pani słyszy pani, Nerwus tutaj nie mieszka – bajerował Zoom.

Zoom zakrył ręką słuchawkę i mówił do Nerwusa.
- Słuchaj no ale ona się drze. Mówi, że przecież słyszy, że tutaj mieszkasz i mówi, że płaci za czynsz i wie, że tutaj mieszkasz. Mówi jeszcze, że ci się już całkiem popie.... we łbie od tego dopalania i jak nie odbierzesz, to ona do twojego ojca zadzwoni, a ten to już przyjdzie po ciebie.
Kurde , nic z tego nie rozumiem - dodał Zoom, jakby sam do siebie.
- Dawaj mi słuchawkę – wściekł się Nerwus.

– Haloo, mamo mówiłem ci, że dopalacz nie ma skutków ubocznych, więc mi tutaj nie wydziwiaj i ojcem mnie nie strasz, bo mam go wiesz gdzie – wrzasnął i odłożył słuchawkę.

- Ech, słuchaj no – nieśmiało wtrąciłam, zerkając okiem na Zooma – Jestem zmęczona i chcę się pożegnać, poza tym muszę się uczyć awansem kreatywności, jak mam zamiar zostać tą sławną gwiazdą rocka.

- Co ty mi tutaj nawijasz? Jak zmęczona, jaka nauka, chodź to ci pokażę dobry, stary simowy sposób, na naukę i zmęczenie.

Nerwus poszedł a ja i Zoom za nim.
Po drodze Zoom złapał mnie za rękę i zatrzymał.
-Eryka – zaczął – naprawdę, jest mi przykro. Przemyślałem to co mi powiedziałaś, jednak tak do końca to nie masz racji. Jeszcze raz przepraszam.
- Dobrze, ale obiecaj, że nie będziesz taki – mówiłam, dając się przeprosić.
- Ma się rozumieć. To co? Sztama? – powiedział Zoom i uściskał mnie na zgodę.

O rany, jak on ładnie pachnie, pomyślałam, wtulając się w jego ramiona.
- No chodźcie, coś wam pokażę – wołał Nerwus – Zobaczcie, to moje ulubione cacko zaraz po wsysaczu punktów umiejętności.

- Włazi się tutaj, ale pamiętajcie, w tej wanience musi być woda – kontynuował, demonstrując działanie urządzenia - o i jedziemy, łojooo, ale odddloot, ajjja, hola hoo.
Patrzyłam i nie wierzyłam. Zoom zaczął szeptać mi do ucha.

- Ty zobacz wygląda jakby miał orgazm.
Aż otworzyłam buzię ze zgorszenia.

Nerwus wyszedł z dopalacza jak nowo narodzony.
- Mówię wam, musicie spróbować, Eryko? – zachęcał
-Sama nie wiem, może Zoom pierwszy – zaproponowałam.
Zoomowi nie trzeba było powtarzać, wkroczył pewnie do dopalacza i odpalił dawkę.

- To potrwa, chodź pokażę ci coś fajnego – zagadnął Nerwus. Przeszliśmy troszkę dalej.
- Co to odkurzacz? – zapytałam
- Ta to cudowny i szybki wysycasz – wyjaśniał ładując urządzenie – mówisz, że wykułaś punkt techniki?
- Tak a co?
- A nic zobacz, pajączek na ścianie.

- Tak, gdzie?
To co mnie spotkało później jest trudne do opisania.

Czułam jakby wszechogarniającą mnie pustkę. Chwilowa amnezja.
Lewitacja. Ból oka.

Strach, panika, zdziwienie.

- Hej co jest? – zagadał Zoom
- Pokazuje Eryce inne sposoby zdobywania, wiedzy
- Ładne mi sposoby, trochę nie simatuarne – skomentowałam – Jak tak można?
- Eh ględzisz, jak Zadecka – machnął ręką Nerwus i odłożył, odkurzacz.
- Zostaw ją – wstawił się Zoom – Ona jest z tych, co używają hełmu mądrości.
Śmiali się, głupio się śmiali. Postanowiłam, nie dać się sprowokować
i też zaczęłam się śmiać, chociaż za bardzo nie czaiłam o czym gadają.

Moje oko zawisło, na pewnym przedmiocie, wykrywaczu kłamstw.
- Zapomnij mała – zauważył Nerwus – Nie radzę, jak nie chcesz aby prąd cię popieścił.
- Ale jak to działa? – zapytałam zaciekawiona.

Nerwus się wydarł na całe gardło.
- LUCJAN, cip, cip, chodź tutaj kurczaku.
Posadził biedaka na fotelu, podłączył obwody i zapytał.
- Powiedz nam czy jesteś kurczakiem?
- Tak – odpowiedział Lucek i nagle poraził go prąd.

- A widzicie, udaje – nachylił się na Lucjanem i wrzasnął mu do ucha – Udaje, wariata aby nie płacić czynszu. Co za chytry, zdger – spojrzał na mnie i dodał – tak to działa.

Nie wiedziałam co mam myśleć.
- Eryka ledwo stoisz na nogach, wskakuj na dopalacz i idziemy się bawić dalej – skwitował Zoom.
Posłuchałam, weszłam do dopalacza, ale wogule nie czułam się tak jak czuli się oni.
Było inaczej. Pomyślałam, pewnie to dlatego, że pierwszy raz, pewnie później się przyzwyczaję.
Wypadłam z maszyny ledwo żywa.

Pomyślałam: Cholera, zaraz się posikam.
Nerwus powiedział.
- Kurde, nie mówiłaś, że masz problem z aspiracją,
- Bo nie mam – odpowiedziałam, leżąc u jego stóp.

Ale wstyd. Co sobie o mnie pomyśli Zoom.
- Jak nie masz, przecież widzę, że masz - przejrzał mnie Nerwus – Powinnaś pogadać z moją matką, zanim nie będzie za późno i dorwie cię Terapeuta. Mówi się, że wykorzystuje seksualnie simki, nie radzę. Lucjanowi do diabła chyba nic nie zrobił, ale nigdy nie wiadomo – ciągnął dalej, drapiąc się w głowę.
- I co teraz – zapytał się Zoom – Ona zaraz padnie.
- Może kawy? – zaproponował Nerwus.
Ledwo wstałam.
- NIE, zaraz się posikam – panikowałam – Gdzie łazienka?
- Prosto, simko leć prosto – darł się Nerwus

W łazience, trafiłam na Paskala. Przeglądał się w lustrze.
- Ale masz parcie – zauważył – Nie, krępuj się, zostanie to między nami simeczkami.
Już, mi było wszystko jedno. Usiadłam na klozecie i sobie użyłam. Długo sisuałam.
Wstałam i umyłam ręce, Paskal na momencik mnie przepuścił.
Chciałam już wyjść ale zerknęłam okiem, na niego.
Przeglądał się w lustrze. A ja się patrzyłam.

- Co się tak patrzysz, kochanieńka, baby nie widziałaś?

Nic nie powiedziałam, odeszłam.
Poszłam i napiłam się tej kawy, chyba ze dwa kubki wytrąbiłam.
Tyle wrażeń. Już się zrobiło ciemno, zaczęło padać.

Minęła chwila, wyszłam do ogrodu. Zobaczyłam starszą simkę, tańczyła.
Zoom się jej przyglądał. Mały Max, oderwał się od zabawek i też się patrzył.
Ona była piękna, miała długie siwe włosy, cała ubrana na czarno.

Nerwus biegł i krzyczał.
- Och nie, och nie!
Paskal się poderwał z jakuzi, zaczął machać biodrami i wołał.
- Nerwus, mamusia przyszła!
Leszek i Ofelia, zatopieni w namiętnych pocałunkach, świata poza sobą nie widzieli.
- Mamo co tutaj robisz? – dopytywał się Nerwus.
Starsza pani, nie zwróciła uwagi na pytanie, tylko podeszła do wanny i wrzasnęła.

- Ofelka, ty dziewucho, wstydu nie masz. Co ty wyprawiasz. Wyłaź ale to już – złapała młodą simke za jasne dredy i zaczęła ją wyciągać z wanny – Wyłaź bo zaraz piorun cię trzaśnie.
-Auuł to boli, puszczaj, puszczaj wiedźmo, nie jesteś moją matką – broniła się Ofelia – możesz mi naskoczyć, lepiej pilnuj Nerwusa, ałaj, puszczaj, bo cię podrapie.
Stara dama puściła młodą simkę. Ta zaś się ubrała i powiedziała na do widzenia.
- Już jestem prawie dorosła, a ty traktujesz mnie jak dzieciaka – i wyszła.

Siwowłosa odwróciła się do Leszka i mu nawtykała.

- Mówię, póki żyję nie zbliżaj się do Ofelki. Albo będzie ślub, albo nici z bzykanka. Z resztą – kontynuowała – powinieneś być mądrzejszy, a ty nieodpowiedzialnie siedzisz w wannie podczas burzy. Nie macie szacunku dla warunków atmosferycznych, simie.

Leszek się odwrócił i płacząc wołał.

- Ale ja nie wiedziałem, ja świata po za Ofelką nie widzę – mówił łkając – My się kochamy, a pani jest taka niedobra dla nas .
- Ty przejarany zgredzie, kiedyś się z nią zaręczyłeś? He. Czy ja ślubu doczekam, zanim przyjdzie po mnie Kosiarz. Myśl, trochę.
- Nie czepiaj się ojca – wtrącił Nerwus
Starsza simka odwróciła się do syna.
- A wy nie lepsi jesteście z Paskalem – kontynuowała wyładowując całą złość, na syna - Nie dziw, że Maxa nie chcą przyjąć do szkoły prywatnej. Związek trzeba zalegalizować i już.

- Nie chcą go przyjąć do prywatnej, bo się smarkacz źle uczy – bronił się Nerwus – a nie, że niby my i Paskal, tak bez ślubu. Co tutaj ma ślub do rzeczy?!.
Max się popłakał.
- Nie jestem smarkacz, mam jedenaście lat, za dwa dni zmieniam grupę wiekową.
- To ci na łeb padło synu, od nadużywania dopalacza, chyba dostałeś przegrzania na zwojach nerwowych – ciągnęła siwa dama do Nerwusa – I zrób coś z tym czubem, bo wyglądasz jak papuga kakadu, lepiej byś temu mądremu ptactwu nie ubliżał, bo daleko ci do jego intelektu i współczynnika IQ.

- Idziemy mały – powiązał Leszek do siostrzeńca – Patrz mamusia, już poszła.

Max odchodząc odwrócił się i pokazał język.
Nie wiem do kogo, do mnie, do Nerwusa czy do starszej simki.
- Nie kłóćcie się – zareagowałam odważnie. Nie wiem, co mnie naszło.
- A ty kim jesteś? – zapytała siwa simka.
- Mamo, poznaj to nowa sąsiadka, Eryka Cyklop – przedstawił mnie Nerwus.
- Miło mi, Oliwka Zmrok – powiedziała i podała mi swoją kruchą i pomarszczoną dłoń na przywitanie – Wejdźmy do środka bo pada – dodała.


W kuchni Oliwka przygotowała gorącą czekoladę z dodatkiem kofeiny.
Usiedliśmy przy stole i piliśmy, przepyszny napój.
- Masz córciu, problemy – zaczęła nagle – twój kryształ ledwo co błyszczy.

- Jest rada – zapytałam
- Ciii, milcz jak starsza mówi –odpowiedziała – Rada, rada to ci jest zawsze. Podobno są kody i hacki ale ja tam jestem tradycjonalistką. Zakochasz się córciu to zobaczysz aspiracja ci skoczy. Nie ma to jak randeczka na Przedmieściu – ciągnęła monotonnie jakby w transie – Ha ha, kody i hacki, szatańskie nasienie – splunęła brązową od czekolady śliną – Tylko błędy u nas powodują, później to sim w lustrze poznać się nie może.
- Mamo nie pluj mi na dywan – wtrącił Nerwus.
- Napal synu w kominku – zmieniła temat – Bo gnaty mnie strzykają.

Poszłam do łazienki aby się przebrać. Nie wiem, czemu słowa Oliwki zrobiły na mnie takie wrażenie.
A szczególnie jedno zadnie: „ Zakochasz się ....”
Łzy z oka same mi płynęły. Kto mnie pokocha. Zaczęłam szlochać.
Nagle wszedł Zoom a ja już normalnie zawodziłam jak jakiś bóbr.

Nic się nie odezwał, tylko podszedł do mnie i zaczął gładzić mnie po plecach.
Objął mnie ramieniem, odwrócił do siebie, spojrzał na mnie i mocno przytulił.

Nie było słów, tylko gesty. Tulił mnie do siebie, a ja czułam, jak bije mu serce.
Objęłam jego głowę, miał takie miękkie włosy, jasne, pół długie.
On też gładził mnie po włosach. Moja twarz się rozpromieniła, byłam szczęśliwa.

- Już dobrze – powiedział, objął mnie w tali i delikatnie pocałował w usta.

Lekkie muśnięcie a tyle dla mnie znaczyło. Chciałam więcej ale on się odsunął i powiedział.
- Przebierz się, posiedzimy trochę przy kominku i późnej cię odprowadzę.
Nic się nie odezwałam, posłusznie poszłam do łazienki się przebrać.

W salonie, Nerwus kombinował z zapalniczką od gazu i opałem.

Oliwka siedziała i mętnym wzrokiem patrzyła na skaczącego po tapczanach, Lucjana.

Nagle przemówiła.
- Brzemienny jest.
- Mamo, kto? – zagadał Nerwus – Lucjan brzemienny? Widzisz matka, znów wydziwiasz. Sim może przecież tylko zaskoczyć podczas uprowadzenia - kontynuował, zwracając się do brykającego wielkiego kurczaka – Lucek, co tam? Porwało cię UFO.
- Nie ufo, nie ufo, nieufffoooo – śpiewał i skakał, aż Nerwus podskakiwał.
Śpiew się roznosił. Śpiewał w kółko.
„ Nieee ufo, nie uffo, nie uffoo..”

- Może już pójdziemy – zaproponowałam, zerkając okiem na Zooma.
Oliwka się odezwała.
- Nie ufo, nie ufo, nie uuffooo, to ten lekarz i jego insimentorskie, metody -powiedziała i splunęła na dywan.

Oboje z Zoomem wstaliśmy i się pożegnaliśmy.
Oliwka zapraszała nas do siebie na czuwanie nad nagrobkami jej byłych mężów.
- Na pewno, przy okazji – próbowałam się wymigać.
- Będę dzwonić – odparła starsza simka.


Zoom odprowadził mnie pod sam dom. Szliśmy w milczeniu.

Ten dzień był strasznie obfity w wydarzenia, myślałam. Ciekawe o czym myśli Zoom.
Zatrzymaliśmy się przed furtką. Jakiś kot, przybłęda korzystał z resztek jedzenia.
Zoom złapał mnie za ręce.

- Widzę, że dokarmiasz okoliczne stworzenia – zerknął na kotka, później na mnie -

- Lubię cię Eryko, nawet bardzo, jesteśmy do siebie podobni – mówił czule.
Rozmawialiśmy dłuższą chwilę, zupełnie o niczym.
Nagle Zoom spojrzał na zegarek.

- Kurcze pióro z łuszczycą – przeklął – Późno, jak ja wrócę – spojrzał na mnie -Zaproś mnie do siebie, proszę ..........

c.d.n

Długi odcinek i mam nadzieje, że Was nasyciłam.
Redagowanie i oprawa zdjęć jest czasochłonna,
więc postanowiłam, że następne odcinki będą krótsze, bo sobie nie radzę z tak dużą całością :con: I sadze byki xP

Tych co chcą jeszcze a może nie widzieli, zapraszam do OBEJRZENIA
- czegoś co ma związek, z tym opowiadankiem xD

ech, komentujcie

Ostatnio edytowane przez Anastazja : 21.07.2007 - 12:47 Powód: błędy interpunkcyjne
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 10:08.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023