Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > Opowiadamy jak sobie gramy
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 26.06.2015, 11:41   #321
Annetti
 
Avatar Annetti
 
Zarejestrowany: 09.05.2013
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 198
Reputacja: 33
Domyślnie Odp: Miasteczko

Pożar w mieszkaniu Izaaka?! Mam wrażenie, że historia Izaaka i Michasi jest jedną z tych bardziej zaplanowanych Kurczę, ich historia tak gra na emocjach, że już sama nie wiem co o tym myśleć. Biedaczyska Michasia pewnie musiała bardzo przeżywać to, że mimo wszystko nie wie co się dzieje z Izaakiem. OMG. Izaak mówiący, że umrzeć to też nie taka prosta sprawa. Aż mi się ryczeć zachciało
Wiesz co, znając prawdę że Izaak umrze, to jego każde postanowienie poprawy mimo wszystko jakoś mnie nie pociesza. Jestem ciekawa ile przetrwa po kolejnym odwyku...
Ojeeeej, Izunia i Izaak razem są tacy rozkoszni! Ta dziewczynka ma w sobie tyyyyle uroku!
O nieeee! Izaak, jak to się stało, że znowu do tego doszło?
Historia I. i M. jest taka smutna Aż się serce kraje! Teraz pozostaje pytanie czy Michasia jeszcze kiedykolwiek kogoś pokocha...

Nastka i Patryk Wujek? Czego jak czego, ale tego to się w żadnym wypadku nie spodziewałam Oj Leon, Leon. Przecież on i Nastka są sobie przeznaczeni! Jejku, ich pogodzenie się wyszło tak romantycznie <3 Swoją drogą Nastka ma fantastyczną sukienkę na zdjęciach z oświadczyn Podzielisz się?
Jejku, Bella to mega urocze kociątko *-* Och, czyżby to była mała Lili? Śliczna dziewczynka. A ubranie wyjątkowo pasuje do jej barwy oczu I ta rozmowa z misiem... Kurczę, ale grasz człowiekowi na emocjach.
Zefciu? Zefka Tarnosz? Dlaczego ona Lili nazywa Zefką? Miałaś dwie Zefiryny Tarnosz? Czegoś tu chyba nie rozumiem. Aż zaczynam układać jakieś teorie spiskowe...
Och... Lucynka tak miło zatroszczyła się o Lili :> Ohoho, a spotkanie z Leonem wyszło absolutnie ekstra A wiesz kogo mi przypomina Lili przy słowach o włóczędze? Genowefę vel Aurelię z "Opium w Rosole" xD A w dalszych fragmentach tylko to utwierdza mnie w tym przekonaniu! Widzę, że Lili wkradła się w serca domowników <3 I mam wrażenie, że Nastka trzyma ją na dystans, bo podejrzewa, że to może być jej córka

Och, sytuacja w domu Skarpów jest więcej niż napięta Bazyli próbujący naprawić relacje Marcina i Teosi?! Zaskakujesz mnie coraz bardziej! Ale na szczęście wszystko się między nimi ułożyło <3 Mała Mati jest cudowna! Jejku, a jako dziecko faktycznie wygląda na rozrabiakę. A ten błysk w oku! No po prostu, Mati Skarpa wygrywa internety
Ach te różnice w bliźniaczkach Historia staruszków też jest urocza Tyle razy się już godzili... Mam nadzieję, że więcej kłótni już nie będzie! Och, naprawdę COŚ jest w tej rozczulającej zgodzie starszych małżonków <3 Po prostu kocham ostatnie fragmenty!

Ach, aż nabrałam ochoty na grę Zapewne zaraz sama włączę simsy
Annetti jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 30.06.2015, 17:46   #322
Shiver
 
Avatar Shiver
 
Zarejestrowany: 17.04.2009
Skąd: z Księżyca
Wiek: 25
Płeć: Mężczyzna
Postów: 999
Reputacja: 21
Domyślnie Odp: Miasteczko

Znowu dramaty, jakby Michasia i Izaak nie mieli ich już wystarczająco dużo Zresztą oni się strasznie rzucają, chyba sami nie wiedzą czego chcą. Coś mówią/robią, potem tego żałują i chcą naprawiać i tak w kółko. A za uśmiercenie Izaaka jestem bardzo zły Było jakoś w miarę dobrze a on głupi zamiast to utrzymać to się zabił... W ogóle nie rozumiem dlaczego się, w którymś momencie nie rozwiedli. To by jakoś oczyściło atmosferę, a Iza miałaby ojca
Michasi głowę aż w ścianę wgniotło

Widzę, że Twoje simy zamiast się pilnie uczyć to romansują Nieładnie
Dobrze, że Leon i Nastka się zeszli, to im było przeznaczone Ale szkoda, że Liliana miała takie trudne dzieciństwo. Może gdyby została z biologiczną matką to byłoby jej lepiej... No i jeszcze gorzej, że Nastka nie chce naprawić tego co (niby z własnej woli, ale zawsze) straciła.

No i kolejny związek taki trochę "na siłę". Na szczęście Marcin i Teosia są trochę bardziej ogarnięci i się pogodzili (chociaż właściwie przez przypadek bo gdyby Marcin nie porozmawiał z Domańskim to nie wiadomo jakby się to skończyło). Ale w końcu ktoś w tym Twoim Nieznanowie zaznał trochę spokoju
A Wasyli i Daniela tak cudownie razem wyglądają!
__________________
Shiver jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 01.07.2015, 13:12   #323
Kowai-Neko
 
Avatar Kowai-Neko
 
Zarejestrowany: 22.11.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 12
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Miasteczko

Tak to ja Niki z bloga Annetti Dlaczego zabiłaś Izaaka? Mam nadzieje że Michasia się pozbiera i będzie szczęśliwa a Iza nie pójdzie w ślady ojca. Daję ci plus że Lily przypomina Aurelię z "Opium w Rosole". Ciekawi mnie czy Nastka przyzna się że Lilianna to jej córka i ją adoptuje. Bazyli mnie zaskoczył pomagając Marcinowi i Teosi naprawić ich związek, ale dzięki niemu urodziła się Matylda. Dobrze że Daniela wybaczyła Wasylemu i mam cichą nadzieje że nie będzie mieć więcej powodów do wybaczania.
Kowai-Neko jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 03.07.2015, 22:10   #324
Kędziorek
Supermoderator
 
Avatar Kędziorek
 
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 3,053
Reputacja: 26
Domyślnie Odp: Miasteczko

O. Mój. Boże.
O ja cię pierniczę, kurde mol... Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się tak wzruszyłam. Normalnie jak przeczytałam o śmierci Izaaka, to ledwo mogę powstrzymać łzy, ale, kurka wodna, nie będę płakać!
Postać tragiczna, która bez względu na chęci nie miała szans na osiągnięcie pełni szczęścia. To przykre, że nie ważne jak bardzo się starał i tak wracał do nałogu. Przynajmniej spędził trochę czasu ze swoją córką... Która najprawdopodobniej nie będzie pamiętała swojego biologicznego ojca. Chyba, że Michalina jej będzie o nim opowiadać. Ale co jej powie? Że ojciec był narkomanem i zaćpał się na śmierć? Ze zrobił to, by je raz na zawsze od siebie uwolnić?
Współczuję Michalinie. Kochała Izaaka, naprawdę miała nadzieję, że wszystko skończy się
dobrze. Dawała mu tyle szans, że powinna dostać honorową aureolkę. I wszystko na nic...

Btw. Izka to chyba najładniejsze dziecko w TS2 jakie zdarzyło mi się zobaczyć *.*

Noo.. Już my dobrze wiemy, czemu Nastka nie chce słyszeć o dzieciach. W sumie to ciekawe czy kiedyś ją tknie, żeby ją odnaleźć. Potroszczyć się o nią, choćby z daleka. No i czy powie o niej Leonowi. Ja wiem, że to dla niej już zapewne zamknięty rozdział, ale by chyba trochę wypadało.. Chociaż.. Simy potrafią być równie nielogiczne w działaniu co ludzie. I fajnie w ogóle, że im się zaczęło układać ze sobą na tyle dobrze, że doszło do ślubu. Stara miłość nie rdzewieje
A Bella jest przesłodka :3 Imię całkowicie do niej pasuje

Nie wiedziałam, że Twoi simowie wyznają politeizm

I znowu ten nawał imion..
Lucynę to po kocie skojarzyłam (chociaż dopiero co o niej czytałam)

Nie no, mam nadzieję, że Nastka poczuje nagły przypływ uczuć macierzyńskich i zgodzi się, żeby jej córka, jakby nie było, z nimi została. Lepiej, żeby o wszystkim rodzince powiedziała, bo jeszcze wyjdzie na taką co to dzieci nie lubi i Leon będzie zawiedziony

Nie mówię, że to źle, szczególnie dla Dory, ale ja na miejscu Bazylego nawet bym się słówkiem nie zająknęła o tym, jak doszło tamtej nocy do zdrady. Taka mała zemsta, ja idę do kicia, to wy też za dobrze mieć nie możecie. A tu zonk. Wyśpiewał wszytko. W szoku jestem normalnie
Cytat:
- Daj spokój. Wiesz, że zawsze lubiłem tę twoją piżamkę.
Padłam!
Wszystko dobre, co się dobrze kończy.

No dobra... To czemu zdjęć młodej Skarpy jest tak mało?
Poza tym chłopczyce są fajne, ot co!

Marcin się z żonką pogodził i się teraz o miłości mądruje xD
Cieszę się, że Danieli i Wasylemu się udało pogodzić. Mam nadzieję, że dasz im wreszcie spokój. Podręcz innych simów, a im daj przeżyć resztę dni w spokoju.
Choć, szczerze mówiąc, chciałabym zobaczyć jak stary Skarpa się wkrada do żony przez balkon
__________________
Mam łopatę.
Kędziorek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 04.07.2015, 19:48   #325
tut
 
Avatar tut
 
Zarejestrowany: 14.04.2015
Skąd: Włocławek
Płeć: Kobieta
Postów: 158
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Miasteczko

Czytam od początku cały Twój wątek Jestem na 19 stronie póki co, także jeszcze trochę mi zostało, ale bardzo mnie wciągnęły historie Twoich simów. Zazwyczaj wolałam zdjęcia i krótkie opisy, ale w tym wydaniu super się czyta to ojsg. Pewnie pisać tego nie muszę, bo jest to oczywistą oczywistością, ale zazdroszczę tak rozbudowanego miasta, bardzo ładnych simów, całego otoczenia, dopracowanych zdjęć no i tych historii rodem z trudnych spraw (aczkolwiek Twoje zdecydowanie lepsze).
Co do odcinka to ciężko mi się połapać, kto jest kim, bo tak jak pisałam jestem przy 19 stronie, ale z czasem dojdę kto jest kim (Przydają się drzewa genealogoczne ). Mnóstwo nazwisk i jeszcze więcej imion.
Oczywiście jestem stałym bywalcem
tut jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.07.2015, 15:29   #326
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Jestem zachwycona frekwencją <3 Dziękuję :>
Spoiler: pokaż
Cytat:
Napisał Libby
Jak mogłaś?
Cytat:
Napisał Shiver
A za uśmiercenie Izaaka jestem bardzo zły
Cytat:
Napisał Niki
Dlaczego zabiłaś Izaaka?
DLACZEGO JA? :((

Cytat:
Napisał Libby
w końcu jakiś promyk słońca w tym odcinku!
Dlatego happy end zostawiłam sobie na deser :D
Cytat:
PS. Pozjadałaś trochę literek, głodomorze
:(
Cytat:
Napisał Annetti
Mam wrażenie, że historia Izaaka i Michasi jest jedną z tych bardziej zaplanowanych
To prawda, ale sporo rzeczy wymyślam w trakcie pisania odcinka ;) Bywa tak, że mam zdjęcie, ale kompletnie nie pamiętam, jaki oryginalnie wymyśliłam do niego komentarz i potem czytacie o takim Izaaku szukającym mieszkania :D
Cytat:
OMG. Izaak mówiący, że umrzeć to też nie taka prosta sprawa. Aż mi się ryczeć zachciało
Ja przy takich fragmentach płakałam :<
Cytat:
A ubranie wyjątkowo pasuje do jej barwy oczu
Nie zauważyłam xDD
Ale chciałabym sobie lepiej radzić z językiem dzieci ;<
Cytat:
Bazyli próbujący naprawić relacje Marcina i Teosi?!
Cholera, to nie miało tak wyglądać... :D
Cytat:
Mam nadzieję, że więcej kłótni już nie będzie!
Ostatnie lata życia minęły państwu Skarpa bardzo szczęśliwie. :) U ich syna i jego żony też nie będzie więcej spięć :)
Cytat:
Napisał Shiver
Zresztą oni się strasznie rzucają, chyba sami nie wiedzą czego chcą.
Weź pod uwagę to, że tu uczucia i emocje odgrywają kluczową rolę. Gdyby nic poważniejszego ich ze sobą nie łączyło, pewnie dawno byliby po rozwodzie, ale - co starałam się pokazać - ich miłość się broniła rękami i nogami przed tym ;)
Cytat:
Widzę, że Twoje simy zamiast się pilnie uczyć to romansują
A może po prostu są zdolne? :>
Cytat:
Może gdyby została z biologiczną matką to byłoby jej lepiej...
Jej pewnie tak, ale nie Nastce. I ona nie żałuje tego, że oddała córkę. W tym odcinku rozstrzygnie się, kto kogo przekona do swoich racji.
Cytat:
No i kolejny związek taki trochę "na siłę"
:D
Cytat:
Napisał Niki
Bazyli mnie zaskoczył pomagając Marcinowi i Teosi naprawić ich związek, ale dzięki niemu urodziła się Matylda.
Ja byłabym raczej skłonna twierdzić, że Matylda to zasługa wyłącznie jej rodziców ;) No i nie zawsze jest tak, że gdy para się schodzi, to musi być dziecko ;)

Kędziorku! Dawno Cię tu nie było ;)
Piękny początek posta. Czuję się bardzo doceniona <3
A o tym, co Michasia powiedziała Izie o jej ojcu, będzie w dzisiejszym odcinku ;)
Cytat:
Izka to chyba najładniejsze dziecko w TS2 jakie zdarzyło mi się zobaczyć *.*
:O
Podziękowania należą się Michasi i Izaakowi :D
Cytat:
No i czy powie o niej Leonowi.
Leon wie, że Nastka ma dziecko, chociaż nigdy nie wracała podczas rozmowy do tamtych czasów, a on też nie wypytywał.
Cytat:
Nie wiedziałam, że Twoi simowie wyznają politeizm
No to już wiesz :D
Cytat:
Nie mówię, że to źle, szczególnie dla Dory, ale ja na miejscu Bazylego nawet bym się słówkiem nie zająknęła o tym, jak doszło tamtej nocy do zdrady.
Bazyli wspaniałomyślnie chciał "trząchnąć" tym ciapowatym Marcinem xD
Cytat:
Padłam!
Nie potrafię zrozumieć fenomenu tego fragmentu z piżamką xD
Cytat:
Podręcz innych simów
Jak sobie życzysz ]:->

Tut - cześć! Miło Cię widzieć :>
Cytat:
Czytam od początku cały Twój wątek
Cytat:
Jestem na 19 stronie póki co
Przecież pisałam, że TEGO TEMATU NIE CZYTA SIĘ STRONA PO STRONIE! :(
Ah, te "Trudne sprawy"...
Cytat:
Oczywiście jestem stałym bywalcem
Awww :3

Tym razem, w kolejności:
- premiera historii Dosi,
- kontynuacja dwóch pierwszych opowiadań z wcześniejszego posta.

...

Nieznanowo, początek 2010 roku. Pierwsze simy padają ofiarą Inteena. Zaczęło się od Michaeli Kołek, córki Radosława i jego drugiej żony, Cecylii. Pech chciał, że ojcem dziecka był sim, którego rodzice dziewczyny absolutnie nie widzieli w roli jej męża. W sumie dziwicie się?



Bo ja nie xD
Owocem ich - bardziej lub mniej chwilowej - miłości był Olaf. Walter, jego ojciec, postanowił udowodnić, że co złego to nie on i że naprawdę kocha Michaelę.




Domowe śluby 5 lat temu - dzisiaj bym się nie odważyła na taką oprawę...

Młoda mama i dziecko wyprowadzili się do niego.



Szybko sprezentowali Młodemu siostrzyczkę, Esterę, ale to tak na marginesie ;)
Mały książę na lamie <3



Książę podrósł, przesiadł się na konie mechaniczne, no i znalazła się księżniczka!





Całkiem możliwe, że zaręczyli się na tamtej randce :) A stąd już prosta droga do ołtarza :>

Olaf Działkowicz + Teresa Poranek
dokładnie 4 lata temu



Gości też Wam przedstawię!



Z przodu rodzice Olafa; za nimi babcia Teresy i jej mąż - Gizela (primo voto Poranek) i Rafał Martin; całkiem z tyłu kuzyn Olafa, Krystian Kołek, i siostra Teresy, Aurelia Poranek (później pani Wirmin, mama Cześka i Otylki).
Syn Krystiana i córka Aurelii są teraz małżeństwem :> Szymek to ich syn.



Z przodu rodzice Teresy - Jan i Angelika (Gaik) Poranek; za nimi Witek i Irenka (Świeczka) Armin (rodzice Kajtka); całkiem z tyłu Estera Działkowicz i jej chłopak (a później mąż), Tytus Fraktoński.



Państwo Działkowicz mieli jednego syna - Maurycego, zdrobniale Rycka.





Byli bardzo zgodnym i kochającym się małżeństwem - na pewno na jednym dziecku by nie poprzestali, ale ich plany na życie pokrzyżował zdiagnozowany u Teresy nowotwór :(



Niedługo później pani Działkowicz zmarła :(







- Musimy być silni, Rycek - mówił. - Nie chcemy przecież, żeby tam, po drugiej stronie, mama się o nas martwiła, nie?
- No nie, tato.
- Pewnego dnia się z nią spotkamy, ale póki co musimy żyć dalej...

Olaf nie ożenił się po raz drugi.



Za to Rycek...
Jego młodość była dość burzliwa. Przyczyniła się do tego między innymi jego dziewczyna, Miranda.

Florian i Grażyna Rycerz, rodzice Poli i Alfreda, niemłodzi już, byli bardzo zaskoczeni gdy odkryli, że ich rodzina się powiększy o jeszcze jedno maleństwo.



Mała Rycerzówna była typowym zepsutym najmłodszym dzieckiem.



Ona i jej chłopak dość wcześnie stracili dziewictwo. Jakiś czas po tym wydarzeniu Miranda doszła do wniosku, że jednak do siebie nie pasują.



Jak nie on, to jakiś inny. Na przykład taki Denis Kerner.



(ale o tym już coś było... ;] No, to dostajecie tę historię w mniej-więcej pełnej wersji :D)

Brak umiaru szkodzi.





Ale Denis nie dał sobie wmówić, że to z nim wpadła. W ogóle nie chciał mieć z nią już później nic wspólnego.

Przyszli dziadkowie reagowali różnie...



Florian, właściciel sklepu z zabawkami, uważał, że każde dziecko to cud.



Grażyna była daleka od radości. Jak większość matek w tej sytuacji zastanawiała się, gdzie popełniła błąd.



Cholera, mam problem... Powiedzieć Ryckowi, czy nie?

Kilka dni później...

Powiem mu!

Poprosiła go, żeby do niej wpadł.



- Jak widzisz, jestem w ciąży, i to ty jesteś ojcem.



- Ach tak... Z Kernerem ci się nie udało, to teraz próbujesz mnie wrobić! Nic z tego!
- Jestem w czwartym miesiącu, a z Denisem zaczęłam się spotykać trzy miesiące temu...
- Czyli miałaś jeszcze kogoś innego... I to ma sens! Ze mną było ci źle, to uciekłaś do niego, on zrobił ci dziecko, a teraz... Jesteś żałosna, Miranda. Szkoda dzieciaka. Cześć.
- RYCEK! Nie odchodź, no! Co ja sama zrobię z tym dzieciakiem?!
- G**** mnie to obchodzi. I tak nie jest moje.

Mimo że próbował wyrzucić z pamięci Mirandę i całą tą chorą sytuację, nie mógł przestać zastanawiać się nad przeszłością. Już wtedy, podczas rozmowy z nią wiedział, że oskarżanie jej o zdradę było idiotyczne - większość czasu po szkole spędzali razem. Uparte wypieranie się ojcostwa też - zdarzało im się iść na całość bez zabezpieczenia.
Ale dlaczego miał przekreślać wszystkie swoje plany na życie tylko dlatego, że RAZ się nie udało? Był jeszcze za młody na bycie ojcem, w dodatku kompletnie nie wiedział, jak się zajmować dziećmi. Matura za pasem, a potem studia - skąd wziąć kasę na alimenty? Przecież nie będzie prosić ojca...
Mamie takie jego zachowanie też by się nie spodobało.
No i nie chciał skończyć jak dziadek (Walter), a ich sytuacja przecież nie różni się za bardzo!
Mąż Michaeli był alkoholikiem.

Postanowił pójść do Mirandy i jakoś załagodzić sprawę. Wytłumaczyć jej, że nie stać go na alimenty i w ogóle...

Tak się ucieszyła, gdy wszedł do kuchni! Jego także dopadła nagła fala czułości. Wzrok utkwił mu na brzuchu dziewczyny.
Przecież może oddać to dziecko!
Myśl ta jednak zniknęła równie szybko, jak się pojawiła. Gdyby miała zamiar tak zrobić, nie powiedziałaby mu, że jest w ciąży.
A może chodziło jej o coś więcej...?
Nagle zrobiło mu się ciepło pod sercem. Zapragnął ją przytulić.
O dziwo nie odepchnęła go.



- Gadałem wtedy głupoty, przepraszam. Wiem, że jest moje.
- Nie gniewam się już, zresztą nie mogę. To szkodzi dziecku. Fajnie, że wróciłeś.
- Miranda, pomogę ci z nim. Nie bardzo co prawda znam się na dzieciach i nie mam kasy, ale chociaż spróbuję...
- Będzie dobrze, Rycek. Tylko nie zostawiaj mnie samej.
- Nie zostawię, obiecuję.
- Chcesz się przywitać?
- Co?
Uwolniła się z jego uścisku, po czym wskazała palcem brzuch.
- Aaaa, pewnie!
- Połóż rękę. No, śmiało!



Nagle zalała go fala ciepła, gdy wyczuł ruch tam, w środku niej.
Jego dziecko. To nie była żadna fikcja - to działo się naprawdę. I ono naprawdę miało przyjść na świat za kilka miesięcy.

- Cześć mały, to ja, twój tata. Eeee... Fajnie, że jesteś. Czekamy na ciebie.
I dodał, bardziej do samego siebie:
- Nie ma się czego bać...

I doczekali się.





Teodozja Działkowicz, czyli tytułowa Dosia, niebieskooka blondynka, szczęśliwie wylądowała w ramionach przestraszonej i dumnej zarazem Mirandy.


...

- Cześć! Ty jesteś Adam, prawda?
- Tak, to ja... Ale skąd wiesz, jak mam na imię?
- Mama mi mówiła, że mieszkasz niedaleko nas i że masz tyle lat, co ja. Moglibyśmy się razem bawić.
- Pewnie, ale... Jak masz na imię?
- Iza.
- Mieszkasz w tym niebieskim domku?
- Tak, wprowadziłyśmy się do niego z mamą po śmierci dziadka.



- Aha... Wiesz co, Iza? Chyba kojarzę cię ze szkoły. Chodzisz do klasy z Benkiem Tischnerem?
- Tak.
- Aaaa... To jak w przyszłym roku będziemy kończyć tak samo lekcje, to będziemy wracać razem ze szkoły!
- Ale fajnie! Możemy też wstępować na plac zabaw. Moja mama nie ma nic przeciwko temu. Mówi, że to nawet lepiej, że nie będę się bawić całkiem sama.
- Tak jak moja...

Wakacje się skończyły i na szczęście tylko we wtorki wychodzili ze szkoły o innych godzinach. W pozostałe popołudnia tygodnia plac zabaw był cały ich.







Szybko się zaprzyjaźnili.







Nie wiedzieli jednak, że od jakiegoś czasu ktoś ich obserwuje.



Od czasu do czasu któreś z nich musiało od razu po szkole wracać do domu. Jeśli to był Adam, Iza nieraz sama chodziła na plac zabaw.
Jak niemal każde dziecko, uwielbiała się huśtać :)



Często błądziła myślami tak daleko, że nie zwracała uwagi na inne osoby kręcące się po placu zabaw.



- Cześć... Może cię pohuśtać? - z rozmyślań wyrwał ją nieprzyjemny, zachrypnięty głos.
Zeskoczyła z huśtawki jak oparzona i przyjrzała się nieznajomemu.
Nigdy w życiu nie widziała tak brzydkiego sima!
Przestraszyła się. Muszę uciekać!



- Mama nie pozwala mi zadawać się z obcymi. Poza tym muszę już iść do domu. Do widzenia.
- Poczekaj, ja... - próbował ją zatrzymać, ale ona rzuciła się biegiem w stronę wyjścia.



Co ze mną jest nie tak?!




- Cześć kochanie, jak ci minął dzień? - zapytała, po czym nachyliła się, żeby dać córce buziaka.



- Dziękuję, całkiem dobrze - odpowiedziała Iza.- Byłam dzisiaj przy tablicy, ale umiałam. Pani mi nawet wpisała pochwałę do zeszytu, zaraz ci pokażę!
- Spokojnie. Będziemy po kolacji odrabiać zadnie, to zobaczę. Byliście dzisiaj z Adasiem na placu zabaw?
- Nie, sama byłam.
- Sama? Nikt oprócz ciebie się tam nie kręcił?
- Nie - skłamała. - Ale nudziło mi się i wróciłam do domu. Jutro tam nie idę.
- Mhm... Jutro wrócę szybciej do domu i upieczemy ciasto. Co ty na to?
- Tak, tak, tak! - ucieszyła się dziewczynka. Nawet nie tyle z tego ciasta, co z tego, że mama szybciej wróci. Odkąd pamiętała, zawsze przychodziła późno z pracy i po zjedzeniu obiadu, odrobieniu zadania i przeczytaniu czytanki niewiele czasu pozostawiało im na zabawę czy dłuższą rozmowę. Nawet w weekendy bywało z tym ciężko - mama zajęta była domem, jeździła na zakupy i od czasu do czasu do koleżanek na kawę. Co tydzień sprzątała też groby dziadków. Nieraz zabierała ją ze sobą, ale bywały tygodnie, w których mama mówiła, że robi "generalne porządki" i że Iza nie będzie umiała jej w nich pomóc. Nawet nie pozwala mi spróbować, myślała wtedy z żalem dziewczynka. Bolało to tym bardziej, że mama była jej najbliższą osobą. Nie miała żadnych kuzynów, ani jednej cioci i wujka, dziadkowie też już nie żyli. Jej koleżanki z klasy mają ich wszystkich, a często i rodzeństwo, czego Iza bardzo im zazdrości. Zapytała kiedyś mamę, czy ona też mogłaby mieć braciszka albo siostrzyczkę. Mama odparła, że nie przepada za dziećmi... Bardzo irytowały ją też pytania o to, czemu nie ma męża tak jak inne panie. Nie potrzebuję męża, słyszała dziewczynka. Jedyną osobą, o którą Iza nigdy nie pytała, był jej ojciec. Miała wbite do głowy, że nie wszystkie dzieci mają w ogóle rodziców i nie powinna czuć się gorsza dlatego, że ma tylko mamę. Teoria ta jednak upadała gdy okazywało się, że nagle któryś z jej znajomych cudownie "odzyskiwał" swojego tatę albo gdy oglądała filmy w telewizji. A może jednak wszystkie dzieci mają i mamę, i tatę?, zastanawiała się wtedy. Zawsze jednak brakowało jej czegoś, żeby zadać kolejne pytanie - a jeśli tak, to co się stało z moim tatą?.
Iza mimo wszystko jednak bardzo kochała swoją mamę i czuła się kochana. Nie chodziła głodna i zaniedbana, była jedną z najlepszych uczennic w klasie i niczego jej nie brakowało...
Niczego poza większą uwagą matki.



Po położeniu Izy spać niedługo później i ona zasypiała. Czasami jednak sen nie przychodził od razu i zostawała sam na sam ze swoimi myślami. Najczęściej jednak układała sobie plan na następny dzień. Dobre planowanie to podstawa. Odkąd wróciła do tego domu, opanowała je do perfekcji. Córka jej tego nie utrudniała - była w nią wpatrzona jak w obrazek. Zamierzała ten stan utrzymać tak długo, jak tylko się dało. Wystarczyło trzymać Izę przy sobie, nie pozwolić, by inne dzieciaki stały się dla niej ważniejsze niż ona.
Nie powinno to być trudne - nie miały nikogo oprócz siebie i należało to od początku wpajać młodej do głowy.
To właśnie przez cały czas robiła. Nie negowała jednak ważności kolegów i koleżanek - po prostu nie pozwalała się niczemu wymknąć spod kontroli.
I to działało. Czy do czasu to się jednak okaże...

Iza brzydziła się kłamstwem, ale nie żałowała, że nie powiedziała mamie o tym nieznajomym z placu zabaw. Przez prawie dwa tygodnie unikała tego miejsca mając nadzieję, że więcej go tam nie zobaczy.
Niestety, tamten chyba upodobał sobie tą część miasteczka, ale przychodził tylko wtedy, gdy na placu zabaw nikogo nie było - dziewczynka obserwowała go z okna swojego pokoju. Gdy jednak oprócz niego na placu pojawiał się jakiś inny dorosły sim z dzieckiem widziała, że nieznajomy próbował z nim nawiązać rozmowę, ale zawsze był zbywany. Gdy po chwili znowu zostawał sam, sprawiał wrażenie bardzo przygnębionego. Dziewczynce robiło się go żal i wstydziła się tego, że wtedy uciekła. Może ten pan naprawdę nie chciał zrobić jej nic złego?



- Dlaczego zawsze tu pan przychodzi, skoro nikt pana tu nie chce? - zapytała go pewnego dnia wprost.
- Bo ciągle mam nadzieję, że to nieprawda - odparł on. - Smutne jest to, że dzieciaki uczą się od swoich rodziców, żeby unikać takich simów jak ja. Albo rzeczywiście mają jakiś prawdziwy powód... Może ty mi powiesz, co jest we mnie takiego odrażającego?
Dziewczynka się zawstydziła. Sam niedawno zrobiła to samo, co tamci simowie, ale teraz nie potrafiła mu odpowiedzieć, dlaczego...
- Ja nie wiem - powiedziała szczerze. - Wiem, że wtedy uciekłam i głupio mi z tego powodu...
- Nie gniewam się o to - odparł. - Twoja mama ma rację i dobrze, że nauczyła cię ostrożności. Ale cieszę się, że przyszłaś. Od razu jakoś mi raźniej. Usiądziesz?
Usiadła.
- Jak masz na imię? - zapytał ją.
- Izabela. A pan?
- Janusz. Janusz Nowicki.
- Kim pan jest?
- Kim jestem...?
- No, gdzie pan pracuje?
- Aaa... Na stacji benzynowej na nocnej zmianie. Rano odsypiam, a przed pracą przychodzę tutaj. Lubię to miejsce.
- Nie ma pan żony ani dzieci?
- Niestety nie.
- A chciałby pan mieć?
- Co to za pytanie? - żachnął się on. - Pewnie, że chciałbym!
- Czemu? Moja mama nie chce mieć męża ani dzieci.
- A ty?
- Ja jestem wyjątkiem.
- Twoja mama studiowała gdzieś?
- Tak.
- No to już wszystko wiem...
- Co pan ma na myśli?
- A nic... Jest dobra dla ciebie?
- Mama? Jest najlepsza na świecie... Tylko chciałabym, żeby miała dla mnie więcej czasu. Bardzo późno wraca z pracy. Prawie nigdy nie ma czasu na zabawę ze mną.



- Nidy nie była z tobą tutaj - zauważył. - Albo sama, albo z tym kolegą...
- Z Adasiem. To mój przyjaciel.
- Rozumiem. Iza... To zabrzmi idiotycznie, ale... Może ty byś została moją przyjaciółką?
- Czemu nie? - ucieszyła się ona widząc, jak jego twarz się rozjaśnia w uśmiechu. - Ale pan jest dużo starszy ode mnie...
- Wiek nie gra żadnej roli. Też kiedyś byłem dzieckiem.
- O! - ożywiła się jeszcze bardziej. - W co lubił się pan najbardziej bawić?
Mężczyzna ponownie się nachmurzył przy tym pytaniu. Jego twarz stała się czerwona z wysiłku.
- Nie pamiętam - odparł ostatecznie.
- Jak to? Nawet moja mama miała swoje ulubione zabawy.
- Na przykład jakie? Może mi się jakaś przypomni.
- Rzucanie piłką!
- Miałem rację.
- Słucham?
- A nie, nic, nic. Gdybym spróbował, to pewnie bym to polubił.
- Przyniosę kiedyś piłkę, to sobie porzucamy. Pewnie pan to polubi.
- Mam nadzieję! No, ale muszę już iść. Bardzo się cieszę, że cię poznałem, Iza.
- Też się cieszę! Jednak nie jest pan taki straszny.
Roześmiał się.
- Fajnie, że ty to już wiesz. Może i ja się kiedyś co do tego przekonam... No, ale do zobaczenia!
- Do widzenia, panie Januszu!

Kilka dni później Iza i jej nowy przyjaciel spotkali się w tym samym miejscu.

- Uwaga, rzucam!



- O tak, to był dobry rzut! - skomentował Janusz.



- Grał pan kiedyś w "łapki"?
- Nie przypominam sobie...
- To proste, pokażę panu!



- Zobaczymy się jutro?
- Raczej nie - odparła. - Pewnie dostanę szlaban za to, że nie zrobiłam zadania z matematyki.
- Dlaczego nie zrobiłaś?



- Nie umiałam, a mama nie miała czasu, żeby mi to wytłumaczyć.



- Następnym razem przyjdź z tym do mnie. Spróbuję ci pomóc, może akurat mi się uda. I nie przejmuj się szlabanem. To nie twoja wina.
- Mama będzie zła, bo zawsze byłam dobra z matmy, a tu takie coś!
- Jakby mama była uparta, przyślij ją do mnie, pogadam sobie z nią.
- Pan nie zna mojej mamy...
- No to zmienimy to. O ile nie jest jakimś smokiem czy innym potworem naprawdę nie mam się czego bać. A nie jest, nie?
- Nie - zaśmiała się Iza. - Moja mama jest całkiem ładna...
- Zgaduję, że masz po niej oczy.
- Tak! Ale mama ma jaśniejsze włosy. I nie farbuje ich.
- Czyli twój tata był przystojnym brunetem... Iza, wszystko OK?
- Ja nie mam taty - odparła grobowym głosem.
- Oczywiście, że masz - zaprzeczył on. - Każdy ma, nawet ja, chociaż go nie pamiętam.
- Mama twierdzi, że nie mam taty.
- Aha...
- Jest pan pewien, że wszyscy mają mamę i tatę?
- Tak. Inaczej by nas tu nie było.
Dziewczynka na chwilę zamilkła.
- Wydaje mi się - przerwał ciszę on - że twój tata po prostu kiedyś skrzywdził twoją mamę i dlatego nic o nim nie wiesz. To taki rodzaj zemsty.
Tu dziewczynka się rozpłakała. Jestem córką złego człowieka...! On kiedyś skrzywdził moją mamę!
- Przepraszam, Iza, nie chciałem... Nie powinienem był tyle mówić...
Nagle dziewczynka przytuliła się do niego.



- Pan jest dla mnie taki dobry... Chciałabym, żeby to pan był moim tatą - wyłkała. - Chociażby takim na niby.
- Spróbuję - obiecał.
To zapewnienie uspokoiło i rozweseliło Izę. Chwilę później pożegnali się.

Pewnego dnia pani Kerner skończyła szybciej pracę. Wiedziona przeczuciem poszła szukać córki na plac zabaw...



- CO PAN WYPRAWIA?! - krzyknęła.



- Iza, MARSZ do domu!
- Ale mamo, ja znam tego pana! - rozpłakała się dziewczynka.
- Bez dyskusji! Ale już!



- Jak pan śmiał w ogóle zaczepiać moją córkę i to pod oknami mojego domu?! - krzyczała. - Jak panu nie wstyd! Wstrętny pedofil albo coś jeszcze gorszego! Powinnam była od razu zadzwonić na policję!
- Proszę pani, niech pani posłucha...
- Nie, to niech pan słucha! Przyłapałam pana na gorącym uczynku...
- Przecież nawet nie dotknąłem pani córki! Poza tym Izabela mnie zna...
- Jak pan śmie?! MOJA CÓRKA nie zadawałaby się z kimś takim jak pan, bo wie, że to niebezpieczne!
- Skoro pani nie ma czasu zająć się swoim dzieckiem, to KTOŚ musi to zrobić!
- Tak, najlepiej gdzieś po krzakach z opuszczonymi spodniami! Jeśli jeszcze raz zobaczę tu pana, a zadzwonię na policję. To jest pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. A to, jak JA zajmuję się swoim dzieckiem, to nie pańska sprawa! Żegnam!
- Iza z pewnością nie odziedziczyła charakteru po swojej matce...
- Co to ma znaczyć?! - furia kobiety sięgnęła zenitu. - Jakim prawem osądzasz mnie jako matkę, gnoju?! Od początku sama wychowuję to dziecko, staram się mu dać wszystko, co najlepsze! Jej ojciec był draniem, zniszczył mi życie i nie zasługuje na pamięć!
- Więc może zamiast wmawiać dziecku, że nie ma ojca, powiedz mu prawdę, jak to z nim było!
Nie wytrzymała - uderzyła go w twarz. Tak mocno, że polała się krew.
Zostawiła go tak bez słowa.
I tak za dużo zostało powiedziane.
A czekała ją jeszcze rozmowa z Izą...



- Iza, dziecko, MÓWIŁAM CI, żebyś się nie zadawała z obcymi! Gdyby coś ci się stało...
- Ale ja znam pana Janusza!
- Tylko ci się wydaje.
- Mamo, on nie jest złym simem, naprawdę!
- Zamilcz, Izabelo. Od tej pory będziesz wychodzić na plac zabaw jedynie w obecności kogoś dorosłego.



- Ale mamo...
- I NIE ŻYCZĘ SOBIE, żebyś się zadawała z tamtym mężczyzną. Zrozumiano?
- Tak...
Gdy mama wyszła, dziewczynka rozpłakała się.



Dawno już nie było jej tak źle jak wtedy.

Michalina jeszcze uważniej przyglądała się poczynaniom córki.



Wydawało się, że nareszcie znalazły drogę do siebie...





... a rozdział pod tytułem "niebezpieczne znajomości Izabeli" został na zawsze zamknięty.


...

Wiadomość o tym, że Liliana trafiła do sierocińca, wstrząsnęła wszystkim. Smutny nastrój zapanował w domku przy plaży. Jedyną osoba, która zdawała się nie przejmować nieszczęściem małej przybłędy, była Anastazja.
- To się nie mogło inaczej skończyć - przekonywała domowników. - Od początku było wiadomo, że ona trafi do domu dziecka. Na pewno będzie was miło wspominać za to, co dla niej zrobiliście. Ale to skończone, pogódźcie się z tym. Ona tu już nie wróci.
- Dlaczego twierdzisz, że to takie pewne? - zapytał jej mąż.
- Myśleliśmy nad jej adopcją - rzekła Lucyna. - Chociaż najlepiej byłoby, gdybyście to wy się tego podjęli - jesteście młodzi.
- WYKLUCZONE! - wypaliła Anastazja. - Jeśli będziemy gotowi na dziecko, to się o nie postaramy! A wy już macie jedną córkę.
- Jak możesz być taką egoistką?! - dziwił się jej ojciec. - Skoro możemy pomóc jakiemuś dziecku, to dlaczego mamy tego nie zrobić?
- Bo w takim wypadku to JA musiałabym być jej matką! - krzyknęła. - Nie chcę tego, nie rozumiecie?!
Po chwili ciszy odezwał się Leon.
- Może będzie się dało wziąć ją nie na małżeństwo...
- To chyba niemożliwe - zaniepokoiła się Lucyna.
- Jeśli chcecie ją przygarnąć, to proszę bardzo, ale wtedy to ja się wyprowadzam - zagroziła.

Napięcie wisiało w powietrzu, ale równocześnie z nim tęsknota. Leon w końcu nie wytrzymał i zadzwonił do sierocińca. Chciał porozmawiać z dziewczynką.
On i jego teściowie mieli nigdy nie zapomnieć tej rozmowy. Ustawił tryb głośnomówiący w telefonie i wszyscy słyszeli płacz stęsknionej Lilki, tak jak ona słyszała ich pocieszenia.
Chciałabym wrócić do domu, chociażby najgorszego, najbiedniejszego... Panie kucharki mówią, że jestem za stara i nikt mnie już nie będzie chciał... Że zostanę tutaj do pełnoletności... Mam pokój z dwoma starszymi dziewczynkami. One tak strasznie bałaganią, a jedna z nich okropnie przeklina i pali papierosy... Często nie ma ciepłej wody, a co trzeci dzień mamy kaszę, której tak nie znoszę...

- Czy się to Nastce spodoba, czy nie, musimy ją stamtąd wydostać - podjęła decyzję Lucyna.
W tajemnicy przed nią załatwiali wszystkie formalności.
Gdy nadszedł odpowiedni moment, Leon podjął się rozmowy z żoną.
- Widzę, że jakieś obce dziecko jest dla was ważniejsze, niż ja! - wściekła się. - Ładną mam rodzinę, nie ma co...
- A tak na serio, co ci przeszkadza w Lilce?
- Przecież mówiłam, że nie chcę jeszcze mieć dzieci!
- Nikt nie będzie kazał ci się nią zajmować. Twoi rodzice podjęli się jej adopcji.
Po tym wyznaniu kobieta wybuchła histerycznym płaczem. Była to ostatnia reakcja, jakiej spodziewał się po niej Leon. Po chwili rzuciła się szukać walizki i wyrzucać swoje rzeczy na łóżko.
- Odbiło ci już zupełnie?! - wściekł się jej mąż. - Jak można tak nienawidzić kompletnie nieznanego dziecka? RAZ zamieniłaś z nią słowo...



- Cześć! To o tobie tyle mi opowiadali mój mąż i rodzice?
- Pani Anastazja?
- Zefka?
- Tak, tylko tak naprawdę mam na imię Liliana.
- Liliana...?



- Tak. Bardzo ładnie pani wygląda! Chciałabym kiedyś być taka jak pani...
To wyznanie jednak zamiast ucieszyć, wywołało odwrotny skutek.
Jej oczy...
- Wstrętna dziewucho! - krzyknęła. - Nie pokazuj mi się więcej na oczy!
- Nastka! - krzyknął Leon, który był świadkiem tej sceny. Próbował dogonić żonę, ale ta zamknęła na klucz drzwi sypialni.
- Czy ja powiedziałam coś złego? - zapytała, łkając, dziewczynka.
- Nie, oczywiście, że nie. Nie wiem, co jej odbiło...
- Pana żona mnie nie lubi, a ja nawet nie wiem, dlaczego...


Nagle Leon zrozumiał. Że też wcześniej tego nie zauważył...!
- Liliana to moja córka! - krzyknęła przez łzy jego żona. - Teraz rozumiesz?! Nie po to ją oddawałam, żeby teraz miała do mnie wrócić!
Nie potrafił jej na to odpowiedzieć.
- Ale może tak miało być... - rzekła nagle, prawie niedosłyszalnie.

Przez kilka kolejnych dni milczała jak zaklęta. Jej rodzice wiedzieli już, co się stało i mimo to byli nadal zdecydowani przygarnąć dziewczynkę.
Podczas jednej z licznych niezakłócanych rozmową kolacji Anastazja oznajmiła rodzicom i mężowi:
- Chcę, żeby Liliana w świetle prawa była moją córką.
- Naprawdę? - upewnił się Leon, nie dowierzając.
- Tak.

Dziewczynka nie wiedziała jednak o zmianach w procedurze. Była bardzo zdziwiona, gdy po tym wszystkim zjawili się po nią jej nowi... tata i dziadek.
- Liliano - zaczął Leon. - Od teraz masz na nazwisko Jaskierczyk. Ja jestem twoim tatą, a pani Lucyna i pan Alan to twoi dziadkowie.
- A pana żona? - zapytała ze strachem.
- To twoja mama.
- Ale... Jak to? - dziewczynka nie wierzyła własnym uszom. Jak to się stało?!
- Ona ci to wyjaśni. A teraz chodź, zabieramy cię do twojego nowego domu.

- Bella! Jak ty urosłaś! - zachwyciła się biorąc kociątko do rąk.



Chwilę później do salonu wpadła Lucyna.
- Witaj w domu, kochanie! - wyściskała wnuczkę za wszystkie czasy.
- Lilka, ustaw się pod ścianą, zrobię ci zdjęcie - zakomunikował świeżo upieczony dziadek.



- Ślicznie! - zachwycili się starsi państwo.
- Czy pani Anastazja jest w domu?
- Tak, czeka na ciebie w swojej sypialni.
Nawet nie przyszła się ze mną przywitać, pomyślała i cała jej radość prysnęła w mgnieniu oka.

- Mogę? - zapytała, nieśmiało zaglądając do środka.
- Wejdź - powiedziała Anastazja, nawet na nią nie patrząc.
Tego było już za dużo. Moja nowa mama nawet mnie nie kocha! Ta myśl wywołała u niej wodospad łez.
- Liliana - usłyszała przed sobą.
Przed sobą miała osobę, której powinna się teraz rzucić w ramiona i przez którą miała być zasypana pocałunkami i pieszczotami. Ale nic takiego się nie wydarzyło.
- Dlaczego chciała mnie pani zaadoptować? - zapytała, próbując spojrzeć jej w oczy. - Przecież pani mnie nie znosi.
- To nie do końca tak - odrapała Anastazja. - Liliana... Wiesz, czemu dostałaś takie imię?
- Pewnie dlatego, że moja mama lubiła lilie - odparła bez namysłu. - Ale skoro tak, to dlaczego mnie oddała?
- To prawda, twoja mama lubiła lilie...
- Skąd pani to wie?
- ... ale kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, była bardzo młoda - za młoda na dziecko. Uważała je za swoje przekleństwo. Gdy się urodziłaś, miałaś czarne włosy i niemal złote oczy - prawie jak wyobrażenie kobiety-demona, Lilith. Imię Liliana brzmi podobnie do Lilith...
Zapadło milczenie. Dziewczynka czuła, że ona nie powiedziała jeszcze wszystkiego.
- Liliano, to ja ci to zrobiłam - powiedziała, spuszczając wzrok. - To ja jestem twoją biologiczną mamą.
- Teraz już wiem, dlaczego była pani dla mnie taka zła - rzekła dziewczynka. - Pani od początku wiedziała, że ja to ja, prawda?
- Właśnie. Nie chciałam, żebyś do mnie wróciła.
- To dlaczego...?
- Tak miało być. Z jakiegoś powodu przyszłaś wtedy tu, do nas. Przecież mogłaś iść do sąsiadów, oni też są dobrymi ludźmi i przyjęliby cię tak, jak moi rodzice... Ale tak się nie stało. To, że moi rodzice i mąż tak szybko się do ciebie przywiązali też nie było przypadkiem.
- Pan Leon nie jest moim ojcem?
- Nie. I nie pytaj nigdy o niego, nie chcę do tego wracać.
- Ale dlaczego pani chciała zostać moją mamą? Przecież mogła nią być pani mama...
- Po prostu czułam, że tak musi być. Moja mama ma już jedną córkę... Nie potrafię tego wytłumaczyć, przepraszam.
- Serce pani tak podpowiedziało.
- Po tym wszystkim, co ci zrobiłam, naprawdę myślisz, że je mam?
- Gdyby pani go nie miała, nie powiedziałby mi pani tego wszystkiego i nie chciałaby pani być moją mamą.
- Kiedyś nie chciałam...
- Ale teraz pani NAPRAWDĘ chce, prawda?
- Tak, kochanie - odparła, patrząc zapłakanymi oczami prosto w równie zapłakane oczy córki. - Jesteś najpiękniejszym kwiatem, jaki wyhodowałam w całym swoim życiu... Przepraszam, że wcześniej tego nie widziałam, że byłam taką egoistką, że wtedy tak na ciebie nakrzyczałam... Wybacz mi, Liliano. Chcę być dobrą mamą dla ciebie...
- Uda ci się - powiedziała jej córka. - Kocham cię, mamusiu.



- Ja ciebie też, córeczko - mówiąc to, mocniej ją przytuliła.
To była najszczęśliwsza chwila w ich życiu.

...

Przyszła wiosna, a jak to wiosną bywa, wszystko zaczęło rosnąć.











Nastka powiła drugą córeczkę - Marcysię.







Liliana była zachwycona małą siostrzyczką.





Ale sama również była radością swoich rodziców. Nie tylko pomagała przy Małej, ale i pilnie się uczyła.



W szkole była lubiana zarówno przez rówieśników, jak i nauczycieli, stroniła od podejrzanego towarzystwa, uwielbiała malować i miała bardzo bujną wyobraźnię. Marzyła o tym, by zostać profesjonalną malarką.

Marcysia rosła jak na drożdżach :>






Bardzo dumny tatuś :D









Siostrzyczki <33



Teraz mogła zabierać siostrzyczkę na plac zabaw. Często jednak wybierała się tam bez niej.



Pewnego razu przyszedł tam chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziała. Musiała jednak wracać do domu i nie było czasu na rozmowę. On jednak nie podzielał jej zdania.
- Hej, poczekaj!
- Znamy się? - zapytała, zdziwiona, odwracając się.
- Jeszcze nie - odparł, wyciągając rękę w jej stronę. - Jestem Lucjusz Seppi, dla znajomych Lucek.
Chcąc nie chcąc, musiała ją uścisnąć.



- Aha. No, to miło cię było poznać, Lucek.
- Ej, stój!
- Sorry, spieszy mi się...
- Jak masz na imię?
- Liliana.
- Liliana jaka?
- Jaskierczyk, pa!

Chociaż na początku spotkanie z tym chłopakiem niewiele ją obeszło, po jakimś czasie okazało się, że będzie wdzięczna losowi za to, że go spotkała i że on - mimo początkowego braku zainteresowania z jej strony - niezmordowanie próbował zdobyć jej sympatię.
Ale takiego rozwoju ich znajomości żadne z nich się nie spodziewało.



Lucek mieszkał i utrzymywał się sam mimo że był niewiele starszy od Liliany.





- Więc mówisz, że będziesz składała papiery na sztukę?
- Taki mam zamiar.



- A gdybym cię teraz zapytał, czy moglibyśmy oficjalnie zostać parą... Zgodziłabyś się na to?
- Taki miałam zamiar - zaśmiała się.



- Tak fajnie mi jest z tobą, Lilka - wyznał, wtulając się w nią.



- Mi z tobą też, Lucek - odparła.
To spotkanie skończyło się naprawdę miło.



Plac zabaw, na którym się poznali, nie był jednak wymarzonym miejscem do randkowania. Na szczęście obok był park z ogromną fontanną, mnóstwem ławek i bez gołębi!



Aha.

Poprosił ją do tańca przy śpiewie ptaków. Chodzili już ze sobą od ponad roku, więc mogli sobie pozwolić na więcej, niż do tej pory. Tak przynajmniej myślał Lucek.



- GDZIE Z TYMI ŁAPAMI?! - pisnęła dziewczyna.



- TU jest ich miejsce.



- I nie próbuj więcej tego robić.



Nie gniewała się jednak długo na niego i pozwoliła się usadzić na jego kolanach.



Musiał zbierać się do pracy i należało się pożegnać. Sposób, który wybrał, jednak również nie przypadł jego ukochanej do gustu.







- No co ty, Lilka?! Aż do ślubu nie pozwolisz się dotknąć?
- Już rozmawialiśmy na ten temat i powiedziałeś, że OK!
- No ale nie myślałem, że aż tak...
- Jeśli chcesz, możesz zmienić dziewczynę, bo ja zdania nie zmienię!
- Wiesz, że tego nie zrobię. Co najwyżej szybko ci się oświadczę.
- Nie mam nic przeciwko!
Ciekawe, czy mówił poważnie, zastanawiała się wracając do domu. Ledwo co jestem panną Jaskierczyk, a już miałabym być panią Seppi...?


...

Ciąg dalszy wszystkich trzech części nastąpił.

Ostatnio edytowane przez Liv : 20.03.2016 - 12:03 Powód: NIEEEE
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.07.2015, 19:00   #327
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,431
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Miasteczko

Szkoda Teresy... Maurycy z Mirandą nie miał lekko Ciekawa jestem, jakie plany miałaś dla Dosi .

Iza wyrosła na taką ładną dziewczynkę Janusz to strasznie podejrzany typek i jeszcze zachowuje się jak pedofil na tym placu zabaw. Ma szczęście, że go jeszcze policja nie zgarnęła
A Michasia trochę nie przesadza? Izaak wyrządził jej sporo złego, ale chciał dla niej dobrze i bardzo ją i Izę kochał. Nie popieram tego, że się zabił, ale czy naprawdę zniszczył Michasi życie? Dzięki niemu ma Izę Po prostu szkoda mi Izaaka Spikniesz Michasię i Janusza? xD

Ach, ta Nastka... zachowuje się jak dziecko. Wiedziałam, że poznała Lilkę Dobrze, że ją w końcu adoptowali Choć rozmowa między Lilką a Nastką wydała mi się jakaś taka... dziwna(?). No nie wiem... jakby Lilka była za mądra lub czytała Nastce w myślach... W czymś tu przesadziłaś chyba
Lilka też ładnie wyrosła

Generalnie fajny odcinek i czekam na więcej I jedz przed pisaniem odcinka, głodomorze
__________________
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.07.2015, 19:04   #328
Annetti
 
Avatar Annetti
 
Zarejestrowany: 09.05.2013
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 198
Reputacja: 33
Domyślnie Odp: Miasteczko

Jak miło wejść na forum i zobaczyć nowy odcinek

Opowieść o Dosi? Super!
Cytat:
Napisał Liv
Pierwsze simy padają ofiarą Inteena
Chyba słońce mi dogrzało, bo zaczęłam się zastanawiać dlaczego jakiemuś simowemu gangsterowi nadałaś ksywę "Inteen"

Michaela, bardzo ładne imię Też się nie dziwię, że nie widziano Waltera w roli przykładnego męża. Ahaha, domowe śluby xd pamiętam jak kiedyś nie chciało mi sie swoich simów nawet przebrać w stroje wizytowe O jaaaa, mały książę :> Haha, zmiana koni i odnalezienie księżniczki są boskie. Przedni pomysł! Potrzebowałam chwili, żeby ogarnąć kto jest kim na ślubie, ale udało się!
Cytat:
za nimi babcia Teresy i jej mąż - Gizela
Ej, naprawdę, nie wiem co się ze mną dzieje, ale przeczytałam, że babcia ma na imię Teresa, a jej mąż Gizela I to ma być czytanie ze zrozumieniem

Mały Maurycy jest cudny <3 Ach... Kolejny nowotwór Całe szczęście, że Olaf nie dał się załamać synkowi. To by była chyba tragedia!
Miranda jako późne dziecko? Ciekawe Następne śliczne dziecko :> Co jej w Rycku nie pasowało? I następna nastoletnia ciąża w tym odcinku Ba, w obrębie tej samej historii! Ah, czyli, że Rycerze są właścicielami zabawkowego interesu już od samych początków? Nooo, z jednej strony się nie dziwię Ryckowi, że tak odprawił Mirandę... No, ale chyba sobie wszystko przemyślał i porządnie przeliczył Walter był alkoholikiem?! A nie wygląda Ojeeeej, chwila w której Rycek odkrył, że jednak chce być ojcem jest taaaaka ujmująca <3 Haha, i tak powstała Dosia

Adaś Roklin <3 Super wyglądają te zabawy na placu zabaw Ktoś ich obserwuje? Odruchowo zaczynam mieć złe przeczucia... Ten nieznajomy jest mocno podejrzany. Absolutnie nie dziwię się Izie, że uciekła. No, bo kurczę... To nie takie łatwe zaufać kompletnie nieznanemu simowi kiedy nie wie się czego chce. No i przyznasz, że sytuacja jest mocno podejrzana
Zaczyna mi się robić żal tego sima Haha, tutaj wyłania się portret Michasi jako zagorzałej feministki xd Muszę mimo wszystko przyznać, że Iza to odważna dziewczyna. Pan Janusz wydaje się całkiem sympatyczny, coś czuję, że jak Michasia go pozna to będą kłopoty Iza ma takie dobre serduszko Oho, Michasia wkracza do akcji. No, ale nie dziwię się, że tak zareagowała. Miałam podobne spostrzeżenia jak zobaczyłam tego sima xd
http://s20.postimg.org/6ttnvgwn1/sna...6_01f294af.jpg <-- nie wiem dlaczego, ale Iza na tym zdjęciu wydaje mi się taaaaka bezczelna. No fochy nastolatki już w wieku dziecięcym xd
No i urwałaś w takim momencie? No wiesz co?!

Biedna Lilka Ach, Anastazja jest bardzo uparta. Serce mi się kraje jak czytam co się działo w tym domu dziecka To pierwsze spotkanie Lili i Nastki jest wstrząsające :o
I cała prawda wyszła w końcu na jaw. Ooo, spotkanie Lili z Bellą jest słodkie A Alan w swoim żywiole Następna rozmowa matki i córki również wywołuje dużo emocji. I ta etymologia imienia Lili...
Cytat:
- Pan Jonasz nie jest moim ojcem?
Chyba pomyliłaś braci Jaskierczyków

Marcysia! To takie kochane dziecko <3 A to zdjęcie z Leonem jest śliczne Ale to ze starszą siostrą, to już w ogóle jest cudne!
Lucek, to chyba sim, który wie czego chce Dlaczego Lucek mieszkał i utrzymywał sie sam? A myślałam, że mieszkał z rodzicami... Haha, Lilka ma same zamiary xd Wyglądają na całkiem zgraną parę Ale nie przyzwyczajam się xd Bardzo fajne zakończenie

No cóż, mam nadzieję, że nowy odcinek pojawi się równie szybko
Oo, i mam pytanie. Jak postępy nad drzewkiem Graczyków?
Annetti jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 06.07.2015, 18:56   #329
Shiver
 
Avatar Shiver
 
Zarejestrowany: 17.04.2009
Skąd: z Księżyca
Wiek: 25
Płeć: Mężczyzna
Postów: 999
Reputacja: 21
Domyślnie Odp: Miasteczko

Olaf i Teresa tak pięknie ze sobą wyglądają! No raczej wyglądali bo ją uśmierciłaś
Miranda i Rycek (to zdrobnienie kojarzy mi się z olejem rycynowym ) to wybuchowa para! Ale przynajmniej szczęśliwa (chociaż, jak mniemam, do czasu )

Łomatko, nie dziwię się Izie, sam bym się takiego Janusza przestraszył Chociaż po bliższym poznaniu wzbudził moje zaufanie (i teraz pozostaje pytanie, czy to dobrze, czy źle...). I zastanawia mnie co on takiego wie o matce Izy. Swoją drogą to nie rozumiem Michasi. Niby go tak kochała i teraz nagle udaje, że nigdy nie istniał i okłamuje dziecko. Przecież nie musi jej mówić wszystkiego, wystarczyłoby coś w stylu "twój tatuś zmarł kiedy byłaś malutka".
A tak btw to STRASZNIE nie podobają mi się okulary Michasi

Anastazja zaczyna mnie powoli wkurzać. Nie chce dziecka to nie, ale przecież własnym rodzicom nie może zabronić adopcji. Zresztą mogłaby to lepiej rozegrać jeśli chciała uniknąć adopcji, bo swoją nienawiścią chyba jeszcze bardziej zmobilizowała rodziców do działania No ale w końcu poszła po rozum do głowy i dziecko znalazło się w kochającym domu
Łomatko, jaka Liliana jest śliczna jako nastolatka! Marcysia również jest bardzo urodziwa jak na dziecko Uuuu i pierwszy romansik! Ale Lilka to gorzej jak zakonnica, nie chce się nawet całować z własnym chłopakiem
__________________
Shiver jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 11.07.2015, 12:34   #330
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Cytat:
Napisał Libby
Janusz to strasznie podejrzany typek i jeszcze zachowuje się jak pedofil na tym placu zabaw.
Nie mógłby inaczej w sumie xDD Przeciętny dorosły poszedłby do parku albo lasu, żeby odpocząć i pomyśleć, a nie na plac zabaw
Cytat:
Izaak wyrządził jej sporo złego, ale chciał dla niej dobrze i bardzo ją i Izę kochał.
Michasia nie wybaczyła mu tego, że tak rozegrał sprawę i spisała całą ich znajomość na stratę. Więcej w następnym odcinku.
Cytat:
Spikniesz Michasię i Janusza? xD
Pytasz czy wiesz?
Cytat:
No nie wiem... jakby Lilka była za mądra lub czytała Nastce w myślach...
W starciu z inną, mniej przyjazną rzeczywistością w domu dziecka nauczyła się nowych rzeczy
Ty widzisz błędy, których ja nie widzę Zawsze będzie źle!
Cytat:
Napisał Annetti
Co jej w Rycku nie pasowało?
Nie wiem, Miranda jest kapryśna :<
Cytat:
Ah, czyli, że Rycerze są właścicielami zabawkowego interesu już od samych początków?
Stale i niezmiennie Chociaż teraz się zastanawiam, kto przejmie rodzinny biznes. Obecny właściciel ma tylko córkę. Chyba że Kamil Rycerz będzie praktykował u wujka Albo młody Jaskierczyk, ale to już inne nazwisko będzie xD
Cytat:
Walter był alkoholikiem?! A nie wygląda
Na początku nie był, ale potem wpadł w nałóg. Z powodu tej choroby nie zjawił się na ślubie córki - nie był w stanie
Cytat:
Haha, i tak powstała Dosia
A za 2 odcinki będzie "I tak powstała Ola!" albo "I tak bańka-wstańka został ojcem"
Cytat:
No i przyznasz, że sytuacja jest mocno podejrzana
Sam Janusz jest simem bardzo zagadkowym.
Cytat:
Zaczyna mi się robić żal tego sima
Słusznie
Cytat:
Haha, tutaj wyłania się portret Michasi jako zagorzałej feministki xd
Bingo!
Cytat:
No i urwałaś w takim momencie? No wiesz co?!
Mogłam urwać w momencie, od którego zacznę kolejny odcinek - to byś dopiero była wściekła
Cytat:
Chyba pomyliłaś braci Jaskierczyków
Zawsze ich mylę
Cytat:
Ale to ze starszą siostrą, to już w ogóle jest cudne!
Osobiście je uwielbiam
Cytat:
Lucek, to chyba sim, który wie czego chce
Udowodnię Ci, że nie
Cytat:
Dlaczego Lucek mieszkał i utrzymywał sie sam? A myślałam, że mieszkał z rodzicami...
Longin już nie żył, a Penelopa nie miała zbyt dobrych relacji z synami.
Cytat:
Ale nie przyzwyczajam się xd
A wiesz, że ja sama jeszcze nie wiem, jak to się skończy?
Cytat:
Napisał Shiver
No raczej wyglądali bo ją uśmierciłaś
Znowu JA?!
Cytat:
(to zdrobnienie kojarzy mi się z olejem rycynowym )
A mi z grzybkiem.
Cytat:
Ale przynajmniej szczęśliwa
Szczęśliwa para to tacy Czajkowscy czy Nastka i Leon
Cytat:
Chociaż po bliższym poznaniu wzbudził moje zaufanie
Dobrze - myślę, że ostatecznie go polubisz
Cytat:
I zastanawia mnie co on takiego wie o matce Izy.
Nic nie wie. Przecież się nie znają xD On tylko przypuszcza
Cytat:
Niby go tak kochała i teraz nagle udaje, że nigdy nie istniał i okłamuje dziecko. Przecież nie musi jej mówić wszystkiego, wystarczyłoby coś w stylu "twój tatuś zmarł kiedy byłaś malutka".
Michasia żałuje tego, co się stało. Poza tym, wiesz - gdyby powiedziała "A", musiałaby też powiedzieć "B". Myślisz, że Iza nie pytałaby jak zginął jej ojciec?
Cytat:
A tak btw to STRASZNIE nie podobają mi się okulary Michasi
One są kultowe
Cytat:
Ale Lilka to gorzej jak zakonnica, nie chce się nawet całować z własnym chłopakiem
Lilka jest ostrożna po prostu

Dziękuję Wam za te trzy długie komentarze! Liczę na to, że na nich się nie skończy Gdyby do tego momentu ich liczba byłaby zadowalająca (czyli 4-5), pewnie na dniach pojawiłby się tu post bogaty w tekst i zdjęcia.
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 15:43.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023