Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 11.08.2007, 19:52   #21
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: "Martwi ludzie" c.d części III

No dobra, jakoś tak wyszło, że muszę jeszcze dać ten kawałek.
Trudno mi się, prowadzi to fotostory.
Mam przed sobą do poprawienia jeszcze kupę tekstu.
Coś mnie tknęło, że powinnam dopisać jeszcze coś.
Więc opowiadanko się wydłuży, a koniec miał być już blisko, to znów jest dalej.
No cała JA.


c.d części III

Wrócił, nerwowy i zły, nie pokazywał tego, ale ja to czułam.
Od tego momentu, kiedy wyprowadził mnie z tego rowu, wiedziałam, że łączy nas coś niewidzialnego i niewyjaśnionego.
Podziw, szacunek.Teraz po tym co mi wyznał, zrozumienie, sama nie wiem jak to nazwać.

Przyszedł, przyniósł zakupy, i włożył do lodówki.

Zapłacił rachunki. Usiadł i zaczęliśmy jeść.

Rozmawialiśmy o tym gdzie był, co robił. Wiedziałam, że jest mu ciężko.
Coś musiało się stać, może ktoś się domyślił, że mieszkam w jego domu.
A może nikt nie wie o tym miejscu?

Zjadł i wstał.
- Nie chcę o tym myśleć – powiedział –Chcę abyś w pełni mi zaufała. Chcesz tego? – zapytał.
Chcę - pomyślałam.
Ufałam mu. Wiedziałam, że nie zrobi mi nic złego.
Dobrze go znałam, a po tym co mi powiedział ostatnio, kiedy się dowiedziałam,
że umarł, może nie tak jak ja, ale umrzeć można na tysiąc sposobów, znałam go jak siebie samą.

- Dobrze – odparł – Chcę abyś nauczyła się wychodzić do świata na zewnątrz.
Jest około 16-tej wyjdź i wróć przed północą. Teraz ja na ciebie będę czekał.
To jest bardzo ważne, ponieważ tak trzeba, trzeba się pokazywać innym istotom.

Panika, strach, obłęd. Jak ja mam się pokazać innym w takim stanie.

- To jak wyglądasz zależy od tego, jak o sobie myślisz w danym momencie – znów odparł jakby czytał mi w myślach – Tutaj jesteś sobą, w świecie na zewnątrz nikt tego od ciebie nie oczekuje, a nawet przeciwnie, chcą widzieć to co widzą. A widzą to co im pokazujesz .

- Nie, nie i jeszcze raz NIE, nigdy – krzyczałam i łzy same mi płynęły po policzkach.
Myślałam, że nie umiem już płakać.
- Nie umiem czarować tak jak Ty, rozumiesz – dodałam po chwili.

- Elektra, wyjdź w tej chwili na zewnątrz i nie wracaj przed północą, zrób to – rozkazał.

Złapał mnie, prawie, że podniósł i wyniósł do pokoju ze stołem z którego wychodziły drzwi na świat. Zły świat.
Otworzył je i stojąc tuż za mną kazał wyjść, samej.

- Proszę Cię, zrób to sama będzie Ci łatwiej – powiedział spokojnie.

Jest zimno, śnieg. Wspomnienia zaczęły wracać. Przypomniała mi się pustka, która mnie otaczała, zanim on się pojawił. A teraz, on, kiedy już myślałam, że jestem bezpieczna w jego azylu. Teraz on, bez serca, współczucia, niczego, każe mi wyjść. Samej i bezbronnej.
Do świata, okrutnego i bezlitosnego, tak jak jego serce. Jak on może mi to zrobić?

Łzy ciekły mi po policzkach, piekły i paliły mnie w kości. Serce mi krwawiło a w głowie tłukł się lęk i strach, jak czarny kruk, który wpadł do ciasnego pokoju bez okien, i bezsilnie usiłował się wydostać. On chce abym odeszła. On chce mnie w ten sposób zabić.
Tyle tylko, że ja już jestem martwym człowiekiem, więc jak można umrzeć po raz drugi.
Boże jak ja się wtedy myliłam. Nie ma nic bardziej mylnego niż przekonanie, że martwy człowiek, nic nie czuje, nie cierpi i nie jest wstanie, uprzeć ponownie.

- Zobaczysz nie wrócę, pójdę i nie wrócę, rozumiesz – płakałam – Zabłądzę i nie wrócę.
Znów trafię do rowu, zobaczysz.

Mówiąc to zrobiłam krok do przodu, przez próg który kiedyś tutaj wchodziłam.

Czułam jak powoli zmieniam się w kogoś innego, obcą istotę która staje się jakby skorupą, nie doskonałą skorupą, popękaną, ledwo się trzymającą, a w środku byłam ja.

Wyszłam, za sobą usłyszałam głos Rasputina
- Wróć przed północą, proszę.
A później jakby szept.
- Jesteś mi potrzebna, młoda damo.

Przede mną całe osiem godzin w złym świecie, poza opieką i spojrzeniem Rasputina.
Jak będzie ? Czy wrócę? Czy znów spotka mnie coś złego?
c.d.n.


Wiem, wiem, opowiadanko jest trudne, ale proszę pamiętać, to są symbole.
Te postacie to symbole.
Muzyczki proszę tylko posłuchać. SŁUCHAJ
Szkielecik, mi się przeziębił od tych śniegów XD (zdjęcia więc zawieszono, dla dobra sima)
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 11.08.2007, 20:31   #22
Chryzantem Złocisty
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: "Martwi ludzie"

Z pewnością Rasputin nie wysłał jej na dwór bez powodu...
Ona MUSI wrócić...
I sama o tym wiesz..
Zresztą.. Ty wiesz
  Odpowiedź z Cytatem
stare 12.08.2007, 12:03   #23
Irbis
 
Avatar Irbis
 
Zarejestrowany: 09.08.2007
Płeć: Kobieta
Postów: 856
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: "Martwi ludzie"

Twoje opowiadanie odrywa od rzeczywistości. Oczywiście podoba mi się bardzo, zarówno sposób opowiadania jak i zdjęcia. Są momenty zaskoczenia, co bardzo lubię.
To zabawne, że szkielet je, korzysta z toalety, otwiera powieki, ale rozumiem - to symbole. Nie staram się za wszelką cenę rozumieć o co dokładnie chodzi w tym opowiadaniu i choć różne myśli same się nasuwają, staram się je odrzucać i nie spekulować na temat tego, jak zakończy się cała historia. Tak jest lepiej - czytać i z niecierpliwością czekać na kolejne części.

Chryzantem Złocisty napisała:
Cytat:
To dość zabawne,że Rasputin musi rozładowywać swe męskie emocje ćwiczeniami,mimo iż"Młoda dama" nie ukazuje ani piersi,ani urody...Jest tylko zwykłym kościotrupem,nie można nawet rozróżnić jej płci z wyglądu.A jednak jakiś pociąg jest.
A może on patrząc na nią nie widzi samego szkieleciku, może widzi ją taką, jak była zanim umarła? Przecież jest taki trochę nadzwyczajny.
Zastanawia mnie, czemu nie wziął sobie do łóżka tej laski co to ją kochał za życia, skoro był przy tym jak umierała :smirk:

No to tyle. Dawaj kolejną część :laugh:
Irbis jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 12.08.2007, 12:27   #24
Kasiunia14lat
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: "Martwi ludzie"

Szkoda, że taki krótki odcinek. Ale cieszę się, że jeszcze nie koniec. Jest za wiele znaków zapytania, na które nie potrafię znaleść odpowiedzi, a powinnam. Rzeczywiście twoje fotostory jest trudne, dla mnie człowieka, który jeszcze nie zbyt rozumie czym jest śmierć. Ale myślę, że bardzo potrzebne. Lubię gdy w coś mogę się w pełni zaangażować, tak jak w twoje opowiadanko. Z pozoru "Wakacje Mojego Życia" i "Martwi Ludzie" są podobnymi fotostory. Ale gdy głębiej się zastanowić, bardzo się różnią. Podoba mi się i strasznie mnie wciągnęło. Dlatego, że jest prfesjonalne, bez błędów, dlatego, że ma świetne zdjęcia, opisy... Myślę Naomi, że na tym nie koniec, że dalej będziesz pogłębiać swój talent, bo to niewątpliwie jest zasługą nie tylko twojej ciężkiej pracy, ale i talentu. Cieszę się, to forum wzbogaciło się o kolejne warte uwagi opowiadanie. Podoba mi się twój styl pisania, jest inny, nie taki pospolity, jest TWÓJ. Sama nie wiem co mam pisać dalej, nie mam uwag. Wszystko mi się podoba. Myślę, że stosowne będzie, gdy po raz pierwszy Cię ocenię. Moim zdaniem w pełni, zasłużyłaś sobie na całe 10 punktów Dziękuję Naomi =*
Pozdrawiam
Kasia
  Odpowiedź z Cytatem
stare 13.08.2007, 20:47   #25
Aquila_Ardens
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: "Martwi ludzie"

cóż... od pewnego (długiego) czasu nieczęsto wpadam na forum i czytam FS. czasami zdarza mi się coś przejżeć, jak zainteresuje mnie jakiś tytuł, ale kończy się to zwykle na obejrzeniu dwóch, może trzech zdjęć i zrezygnowania.nie wiem, jakim cudem, z jakiego powodu, po co, ale przeczytałam najpierw "Spojrzenie jednym okiem" , po czym 'Martwych ludzi''. muszę powiedzieć, że jestem mile zaskoczona... nie wypowiadam się już w temacie 'Spjrzenia..." , nie chcę się już rozdrabniać na dwa posty... cóż... nie wiem, jak to się stało, że fotostory o jakieś wręcz naiwnej fabule mnie zainteresowało... może to fakt, iż umieściłaś to całkowicie w świecie simów, czego raczej wszyscy się wystrzegają ma to jakiś taki dziwny urok, że jest się ciekawym, co dalej.

teraz odnośnie 'Martwych ludzi' ... tutaj szczerze biję Ci pokłony. najpierw coś, co można uznać za prolog - historia Elektry. przedstawiona dość dobitnie, brutalnie, ale trafnie. osiągnęłaś, przynajmniej w moim przypadku, miażdżący efekt (dzisiaj oglądałam W11 i był odcinek o wyrzucaniu ludzi z pędzących pociągów. przypomniało mi się Twoje FS). a na mnie żadko teksty wywołują takie wrażenie .
dalej 'Martwi Ludzie' ... pierwszy odcinek przeczytałam przed Twoim wcześniejszym FS (tym właśnie o Elektrze, tytuł nie zapadł mi w pamięć) i wywołało to we mnie równie dziwne wrażenie. w ciekawy sposób przedstawiłaś wizję śmierci... była taka... niepokojąca. zawsze albo wyobrażamy sobie jakieś życie pośmiertne, albo (jak ja) całkowitą nicość. w każdym razie jest to oderwanie świadomości od martwego ciała. a tutaj... niespodzianka. owa świadomość, czy dusza, czy jak go zwał ,tak go zwał, trwa przy ciele, widzi jego rozkład (co też chyba jest niemiłym wrażeniem), ciągle myśli. po tym, jak w którymś poście napisałaś ' co sądzicie o Elektrze' czy coś w tym rodzaju , coś mi zaświtało i poszukałam w Twoim profilu . znalazłam to pierwsze FS. razem, lektura obu tekstów wywołała we mnie naprawdę dziwne wrażenie.
dalszy bieg akcji nieco bardziej 'podnosi' na duchu. aczkolwiek ciężko przewidzieć , co się dalej wydarzy. pomysł jest na tyle niekonwencjonalny, że nie da się przewidzieć przyszłości (nie wpisuje się w żaden schemat, jak to bywa w niektórych przypadkach).
jedyne, do czego mogę się przyczepić... nie jest to ortografia czy interpunkcja, bo z tymi sama mam na bakier...jest to pewna niespójność w samej 'fizyczności' postaci. w opisach wspominasz o łzach, czymś-tam w sercu, policzkach... a na zdjęciach (i w innych opisach) jest jedynie szkielet. kości nie mogą łzawić, nie mogą czuć... ani nie mają nawet mięśni czy scięgien żeby się poruszać ^^'''' ale mniejsza, czepiam się, jest to coś, na co można przymrużyć oko .
muszę przyznać, że przez Twoje FS będę teraz częściej wpadać na forum i sprawdzać, czy coś nowego się w Twoich tematach pojawiło nie mówiąc już o tym, że zainspirowałaś mnie, żeby wreszcie zabrać się za swoje FS (do jednego mam już cały tekst napisany, tylko zdjęć brakuje, a drugie piszę).

pozdrawiam i życzę owocnej pracy
Solitaria Aquila Ardens (Haliaeeta Leucocephala) Soluta et Libera
  Odpowiedź z Cytatem
stare 14.08.2007, 07:35   #26
Domi95
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: "Martwi ludzie"

Po moje simy jeszcze nigy nie przyszedł mroczny kosiarz Ale niedługo pewnie przyjdzie
  Odpowiedź z Cytatem
stare 14.08.2007, 22:32   #27
Nasti
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: "Martwi ludzie"

Czytam to FS od początku, ale dopiero teraz zdecydowałam się je skomentować. Muszę przyznać Naomi, że podziwiam Cię. Podziwiam za odwagę, bo podjęłaś się naprawdę trudnego tematu - śmierci. "Martwi ludzie" to dla mnie coś więcej niż jakaś tam historyjka z fotkami, tutaj zdjęcia mają małe znaczenie, a liczy się treść. Zresztą sama napisałaś że najpierw powstał tekst a dopiero potem dorobiłaś zdjęcia. Ta opowieść skłania mnie do refleksji nad życiem i śmiercią. Zwłaszcza nad tym drugim... Pozdrawiam i czekam na kolejne części!

PS. Co do komentarza Domi95 to szkoda słów, dziecko zobaczyło na zdjęciach postać Mrocznego Kosiarza i nawet nie zadało sobie trudu żeby przeczytać choćby parę zdań tego FS...
  Odpowiedź z Cytatem
stare 15.08.2007, 12:45   #28
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: "Martwi ludzie" część IV

Dzięki za opinie, i komentarze.

Martwi ludzie, część IV


Jak było na zewnątrz ?
Bezlitosny świat, a w nim ja, zupełnie sama.

Czas się dłużył. Ten świat to średniej wielkości miasto na tyle duże, że istoty sprawiały wrażenie jakby się nie znały i zupełnie ich nie obchodziłam. Szłam ulicą i nie istniałam. Nikt na mnie nie zwracał uwagi. Weszłam do sklepu i tak długo oglądałam rzeczy, aż pani chodząca pomiędzy regałami zaczęła dziwnie mi się przyglądać. Wyszłam.
Weszłam do następnego, w którym nie byłam już tak długo.
Nie miałam pieniędzy, więc nie wiele mogłam zrobić. Jednak to nie to stanowiło przeszkody. Po prostu nie chciałam zbyt wiele robić, aby nie zabłądzić, aby móc wrócić do Rasputina.
Czułam, że bez niego nie umiałabym żyć. Uzależnił mnie od siebie. Teraz jako niewolnica, byłam skazana na jego decyzje, dla mnie niekwestionowane, niezaprzeczalne i ostateczne.
Sklepy zamknięto. Jeszcze tylko cztery godziny pobytu poza domem.
Weszłam do jakiegoś dużego pubu, usiadłam przy stoliku, jeszcze nie sprzątniętym.
Muzyka grała głośno tak, że inne istoty ledwo co się słyszały, a jednak zaciekle rozmawiały. Przy piwie i papierosach.
Z drugiej sali, oddzielonej otwartym łukiem dochodziły odgłosy kul bilardowych i automatów do gier. Siedziałam i obserwowałam.

- Słucham, co pani zamawia? – zapytała mnie młoda dziewczyna zupełnie normalnie ubrana.
- Nie wiem.
- Karta leży przed panią, proszę się zastanowić – zaproponowała - Zaraz wrócę.

Nic nie chcę – pomyślałam - Nie mam przecież pieniędzy. Nie mogę nic zamówić.

- Hej lala, facet cię wystawił – usłyszałam męski głos – Jak chcesz to dosiądź się do nas, my cię nie wystawimy.
Śmiech.
Wstałam i wyszłam.
Dotarłam do domu trzy godziny przed czasem, jest ciemno. Jest mroźno.
Stanęłam przed drzwiami.
Nie mogę wejść – pomyślałam- A jak to jest próba, a ja wchodząc przed czasem jej nie przejdę. Co będzie jak tak jest? Rozzłoszczę tylko Rasputina i zawiodę go.
A co będzie jak w złości powie mi, abym wróciła do rowu, tak jak kazał mi wyjść na zewnątrz. Powie: - Wracaj, jeśli nie potrafisz zrobić prostej rzeczy, którą Ci każe. To strata czasu. Jesteś stratą czasu. Pomyliłem się, nic i nikt nie jest wstanie Ci pomóc, bo sama sobie nie chcesz spróbować pomóc.

Usiadłam pod drzwiami.
Nie mogę wejść, bo może stać się coś takiego. Mogą paść słowa. Raniące słowa, których nie da się później cofnąć. Raniące zdania, ostre jak sztylety, które wbijając się w umysł pozostają na zawsze. Takie zdania zmieniają wszystko. Są jak trucizna, zabijają powoli.
Nie ma antidotum. A słowa : „ Przepraszam, nie chciałem ” , nie są wstanie pomóc i niczego nie naprawią.

Czego ja chcę? Wiedziałam na pewno czego nie chcę.
Nie chce wracać do rowu i nie chcę, aby Rasputin źle o mnie myślał.
Ten dom a w nim on, to co robił, co mówił, stały się dla mnie bardzo ważne.
Na chwilę obecną tylko to posiadam.

Siedziałam tak i myślałam, moja zewnętrzna skorupa powoli zaczęła się kruszyć i stawałam się sobą.
Przed domem siedział trup, to był pierwszy i odstani raz kiedy na zewnątrz, przed wejściem do domu zamieniłam się w siebie.

Nigdy później to się nie powtórzyło, a skorupa zaczęła się robić coraz doskonalsza, i zawsze
opadała dopiero po przekroczeniu progu naszego domu.
Przed domem siedziałam trzy godziny, po to aby wywiązać się z umowy.
Myślałam, dużo myślałam, w sposób chaotyczny i niesprecyzowany, w sposób męczący.
Północ, drzwi się otworzyły, a w nich stał Rasputin.

- Wejdź – powiedział.

Poszedł do pokoju z telewizorem usiadł na wersalce i zapytał
- Jak było ?
- Dziwnie odpowiedziałam – zerkając na włączony telewizor, a nim przesuwające się obrazy. Ten telewizor to sztuczne okno na świat. Na zakłamany, idealny świat. To pranie mózgu.
Ale telewizor jest wybawieniem, dla tysięcy istot, również martwych. Martwych inaczej. Istot, które nie umieją żyć, które wolą się oszukiwać. Istoty te zatraciły własne marzenia, sens własnego istnienia, żyją życiem „ludzików” z telewizora. Zatraciły autonomię własnego spojrzenia na świat. One potrzebują gotowych wzorców, potrzebują takich ludzi jak Rasputin.
Ludzi w płaszczach, którzy powiedzą: -Idź, rozgrzeszam cię.
Ale z czego? Z tego, że marnują własne istnienie.

Z chaotycznych myśli wyrwał mnie jego głos.
- Będzie coraz łatwiej. Z czasem nawet zaczniesz się angażować w świat na zewnątrz,
być może nawet kiedyś już nie wrócisz, bo znajdziesz w nim swoje własne miejsce – mówił smutnym głosem.

- Nieprawda. – odpowiedziałam stanowczo -Nie chcę tam chodzić. Chcę być tutaj z Tobą, przy Tobie. Chcę się angażować, ale nie tam, to nie mój świat. Chcę się angażować tutaj w ten dom.

Uklękłam na podłodze tuż przed nim, skuliłam się, oparłam czoło na jego kolanach a dłońmi trzymałam jego łydki zasłonięte płaszczem.
Rasputin położył dłoń na mojej głowie i zaczął mnie głaskać, tak jak ojciec małe dziecko.

- Źle Ci powiedziałem. Jedyną rzeczą, w którą wolno Ci się angażować jest Twoje życie.
Musisz być samodzielna, a to niestety jest nieodzownie powiązane z radzeniem sobie w świecie na zewnątrz. Twoja samodzielność da mi spokój. Zdejmie wielki ciężar z mojego serca.

- Zrobię wszystko co mi każesz, tylko proszę cię nie mów tak, bo mam wrażenie, że chcesz odejść i mnie zostawić.

- Kiedyś odejdę, a może to Ty pierwsza odejdziesz, sam nie wiem

On coś wie- pomyślałam- boi się czegoś. Boi się o mnie, zależy mu.

- Nie odejdę nigdy. Na pewno nie z własnej woli. To już prędzej tobie będę kazali dokonać wyboru, a wtedy okaże się, że nie wybierzesz mnie tylko zgromadzenie.

Rasputin związał mnie ze sobą niewidzialnym węzłem, uzależnił od siebie.
Chciałam też go od siebie uzależnić, chciałam go uwięzić.
Powiedziałabym i zrobiłabym wszystko, aby przysiągł mi, że zawsze będzie przy mnie, taka już jestem.

Kiedy byłam na zewnątrz tęskniłam do niego, przez te błahe osiem godzin.

Podniosłam głowę, spojrzałam mu w twarz, jak zwykle spokojną i nieodgadnioną.

Na kolanach podczołgałam się do niego, wyprostowałam plecy. Nasze czaszki były prawie że na tej samej wysokości. Lekko go pocałowałam w policzek, później w usta. Delikatne muśnięcie. Moje ramiona objęły jego szyję a pocałunek stał się namiętny i spokojny. Odpowiedział i zareagował na moje zaloty tak jakby czekał na to od dawna. Zachłannie całowaliśmy się nieokreśloną chwilę.

Nagle złapał mnie za ramiona i delikatnie, ale zdecydowanie odsunął od siebie.
Spojrzał mi w oczy i powiedział.

- Chcesz tego? Wiesz, że później nasze relacje się zmienią więc pytam się, chcesz tego?
- Tak – opowiedziałam.
- Jeśli teraz mi się oddasz, to przekroczymy pewną granicę, wkroczymy na drogę z której nie ma łatwego powrotu. Chcesz tego ?
- Tak – byłam pewna wszystkiego.
- Później, kiedy będę Cię potrzebował, kiedy tylko będę głodny i spragniony twoich ramion, pieszczot, twojej reakcji, mogę wielokrotnie upominać się nie tylko o twoją duszę ale i ciało.
Jesteś na to gotowa?
- Tak.

Wtedy, obiecałam i przyrzekłam mu jeszcze wiele innych rzeczy.
Nidy później nie żałowałam słów wypowiedzianych tamtej nocy.

Rasputin całując mnie zsunął się z wersalki na której siedział, odsunął ławę prawie pod sam telewizor.
Odpięłam jego płaszcz, zaczynając od szyi, miliony guzików.
Płaszcz który wcześniej mi przeszkadzał, teraz stał się mi obojętny, bez znaczenia,
kawałek materiału skrywający mężczyznę, którego pragnęłam.
Kochaliśmy się na dywanie w pokoju z telewizorem, który grał.

To co się działo opisze jednym zdaniem.

Święta to chwila, kiedy pomiędzy kobietą i mężczyzną opada wstyd, powstaje zaufanie, rodzi się intymność.

Nigdy nie zapomnę tego utworu, który właśnie leciał w telewizji, Carmina Burana , akurat wtedy, kiedy oboje byliśmy blisko szczytu uniesienia, emocjonalnego, erotycznego.

Nigdy nie zapomnę tego, co czułam kiedy skończyliśmy, ciepło, jego ciepło pomiędzy moimi nogami. Swoje szybko i gorąco bijące serce. Czułam je wszędzie, nawet w ramionach. Moje skronie pulsowały. Czułam serce Rasputina, jego tętno, zapach, dotyk skóry, słyszałam swój i jego oddech. On był delikatny, wyrozumiały i wyczulony na moje reakcje. Wielokrotnie czekał na mnie tak, że teraz oboje w ciszy i spełnieniu mogliśmy leżeć tuż obok siebie, objęci.

Zasnęłam w jego ramionach na podłodze, kiedy się obudziłam byłam okryta jego płaszczem, a on leżał obok, jeszcze spał. Był zupełnie nagi, bezbronny. Teraz kiedy to wspominam, kiedy piszę to wszystko, myślę, że właśnie wtedy go pokochałam. Oczywiście, jak jestem zdolna do jakichkolwiek uczuć.

Pomyślałam, że strasznie dziwne jest życie. Wstałam, podniosłam płaszcz i założyłam na siebie. Poszłam do pokoju ze stołem w którym było lustro, zapięłam guziki i zaczęłam się przeglądać. Płaszcz był ostry, nieprzyjemny i za duży. Dół wisiał a rękawy zasłaniały moje dłonie.
Czy jestem taka jak on? – pomyślałam.
Czy to ten płaszcz sprawia, że on jest tak ważny dla innych?
A jego brak, sprawia, że jest tak ważny dla mnie?

Ja jestem nikim. Czy mając na sobie ten kawałek materiału mogę być kimś?
Czy zakładając to coś, inni też całowaliby mnie po rękach i wierzyli w każde słowo, które powiem?
Nagle usłyszałam

- Co robisz?- zapytał surowym głosem żądającym odpowiedzi

- Zobacz wyglądam tak jak Ty. Jestem taka jak ty.

- Wyglądasz śmiesznie. Nie widzisz, że płaszcz Ci nie pasuje? Zresztą jest za duży.
Zdejmij go, to jest symbol, może dla ciebie nie ważny ale dla innych tak.
Istoty w niego wierzą i należy to szanować.

Zaśmiałam się
- Symbol? – odpowiedziałam ironicznie – tej nocy Twój i innych symbol był pod moimi pośladkami, rano przykrywał moje ciało a Ty mi mówisz, że to ma moc.

- Zdejmij to natychmiast – rozkazał idąc w stronę łazienki – Mówiłem ci przecież, że to nie dla mnie tylko dla innych świętość

Jak się odwrócił to pokazałam mu język, do dziś nie mam pojęcia czy wtedy wiedział o tym.
Zdjęłam ten płaszcz i rzuciłam pod nogi, idąc do kuchni przeszłam po nim. Kiedy deptałam ten kawałek materiału, nic nie czułam.
No, może trochę złość. Nic poza tym.
Rasputin wyszedł z łazienki, podniósł swoje odzienie, założył i wyszedł bez słowa.

Wieczorem nie wrócił.

Położyłam się w jego łóżku i postanowiłam zaczekać. Zasnęłam.
Obudziłam się rano a jego nie było.
Spanikowałam, odszedł ode mnie, zostawił.

Do południa chodziłam jakby we śnie, nagle dzwonek, to telefon.
Nigdy nie dzwonił, aż do teraz, to musi być on.

Podniosłam słuchawkę.

- Elektra posłuchaj, nie będzie mnie ze dwa tygodnie, to nie ma z Tobą nic wspólnego, to praca, rozumiesz ? –zapytał.
- Tak – odpowiedziałam pełna obaw, nigdy mnie jednak nie okłamał.
- Posłuchaj jedzenia masz nawet na trzy tygodnie, wychodź z domu tak jak się nauczyłaś, pieniądze potrzebne i użyteczne w świecie na zewnątrz są w kuli na półce. Radź sobie i dbaj o siebie, obiecaj
- Dobrze obiecuje, tylko wróć do mnie Rasputin, słyszysz? Przepraszam Cię za ten płaszcz, wróć tylko – mówiłam, błagalnym tonem.
- Wrócę, nie myśl i nigdy nie żałuj tego co robisz. Pamiętaj o tym, co Ci mówiłem.
Wyrzuty sumienia nas zadręczają, podcinają skrzydła naszej duszy, muszę kończyć – powiedział i odłożył słuchawkę.

I co ja sama będę robić przez te dwa tygodnie?
c.d.n.

Ostatnio edytowane przez Anastazja : 22.08.2007 - 00:10 Powód: bo rzeczywistość miesza się z fikcją / i odwrotnie
  Odpowiedź z Cytatem
stare 15.08.2007, 13:14   #29
Kasiunia14lat
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: "Martwi ludzie"

Brawo... Tak się zaczytałam, zapomniałam o wszystkim, na ten czas przeniosłam się tam, do domu Rasputina... Wydawało mi się, że tam jestem, a jeśli nie, to przez małą dziurkę od klucza na to wszystko patrzę. Moim zdaniem, najlepszy odcinek. Świetne porównania. Idealnie opisujesz odczucia Elektry, bardzo mi się to podoba, bardzo fajne zdjęcia. Znalazłam dwa błędy interpunkcyjne, ale nie będę się czepiać takich szczegółów, nic nie jest w stanie popsuć mojej opini na temat tego fotostory. Chciałam Ci jeszcze powiedzieć Naomi, że piszesz świetnie, i nie zmieniaj się. Bez względu na opinię innych, bądź taka jaka jesteś... Masz swój styl pisania, stawiasz na tekst, dopiero w drugiej kolejnością są zdjęcia, masz w sobie coś co przyjąciga do czytania twojego fotostory, w "Wakacjach Mojego Życia" wyrobiłaś sobie dobrą opinię, teraz jest łatwiej. Doskonale wiem, że początki są trudne, ty sobie z nimi świetnie poradziłaś. Myślę, że zasłużyłaś na gratulację, pochwały. I jeszcze nie raz zasłużysz.
Wracając do odcinka. Dziś po raz pierwszy zauważyłam jakąś magię, w każdym słowie, każdym zdaniu tego odcinka. Wydaje mi się, że każdy element tego fotostory ma wielką wartość, ma sens. Ktoś poprzednio napisał, że Cię podziwia, wybrałaś trudny temat. Ja też Cię podziwiam, ale nie za temat. Podziwiam cię za wytrwałość, dokładność, ambicje. Na koniec chciałam jeszcze podziękować, za ten dreszczyk emocji, za tak zwane "ciary" i po prostu za fotostory, nie tylko za to, ale także za poprzednie, za "Wakacje Mojego Życia". Nie mogę nic więcej, pozostało mi tylko sprawiedliwie cię ocenić. Ocenić to fotostory. 10/10, nic więcej nie mogę.

I pamiętaj, piszesz dla siebie, nie dla innych.
Pozdrawiam
Kasia
  Odpowiedź z Cytatem
stare 21.08.2007, 14:09   #30
Juziol
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: "Martwi ludzie"

Gdy księżniczka spogląda z wieży, nie widzi wybawcy, bo mrok przeszkadza w widzeniu, jednak to opowiadanie emanuje subtelnym światłem myśli i ukrytej symboliki wewnętrznej oraz, co najważniejsze, silnym odczuciem i troską, która jak na przekór, teraz nas oślepia.

Martwi ludzie egzystują w solipsystycznym świecie łączącym się ze światem materialnym, co tworzy dziwną obawę, dotyczącą tajności. A co będzie, gdy ktoś odkryje ich „azyl”, zobaczy argument obalający dzisiejsza naukę, czy może nic nie zobaczy... W „Małym Księciu”, motywem były słowa „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” (Antoine de Saint-Exupéry) i można je w pewien sposób porównać, do historii, o której piszesz Ty. Autor, miał oczywiście na myśli świat marzeń i fikcji i to samo tyczy się „Martwych Ludzi”. Śmierć, chce ją nauczyć żyć tym innym światem, wypowiadając słowa: „Nauczę cię, jak wychodzić na zewnątrz, i przetrwać (...) Nauczę Cię, jak żyć inaczej. Jak odnaleźć sens i jak zrozumieć...”. Tym samym obarcza siebie troską, decydując się na przygarnięcie zbłąkanej duszy i dzieląc się z nią swoim doświadczeniem.
Oboje się przed sobą otwierają, ukazując swoje błędy i słabości. Nim ponownie włada żądza płci pięknej, a nią – życiowe rozterki i nijakość. Dziewczyna nie jest zdecydowana, ale postanawia wejść na następny szczebel znajomości z tajemniczym simem – Rasputinem za życia, tym samym skazując siebie na oddanie się mu, dobrowolnie zresztą. A więc oboje zaczynają „żyć” w oparciu o kogoś drugiego, uzupełniają się, a strata kogoś z nich, choćby na jakiś czas, jest jak wyjęcie karty z wieży, która natychmiastowo się rozpada.
Wrócę jednak na początek. Elektra, autorka zwierzeń ze wcześniejszego opowiadania (inne forum, inny tytuł) przeżywa coś na nowo. Z pozoru akcja obraca się wokół niej, ale z odcinka (kontynuacji) na odcinek, ukazują się odczucia osoby drugiej, w dodatku, w sposób metaforyczny, niemal oddany do pewnych wydarzeń ze świata, w którym my żyjemy. Tego prawdziwego. Ale nic jeszcze niewiadomo, bo ta historia toczy się nadal.

Prosisz o odczucia, a zatem je przedstawiam, od oceny się wstrzymam – być może dlatego, iż ja mogę zupełnie inaczej obierać treść, niż inny czytelnicy. Bo to fotostrory można śledzić na różnie sposoby i zawsze będzie ono inne, w zależności od metody, z jaką do niego podchodzimy.

W tym akapicie, skomentuję krótko stronę techniczną. Fotostory głębszych niedociągnięć niema, zdjęcia są w dobrej jakości. Błędy mam cztery, ale być może zrobione celowo, ale je wymienię. Pierwszy: na początku opowiadania, facet z dzieckiem, spluwa na szkielet, mówiąc że „...to ścierwo, śmieć. To jest nikt...”, a przecież to już był pusty szkielet, skąd miał wiedzieć, czy osoba która zmarła, to ścierwo, a może to jakiś prezydent mógł być, którego uprowadzono, uduszono i wyrzucono... albo jakiś aktor, aktorka (on nie wie kim była ta osoba za życia, wiemy to tylko my) no i, co chyba najważniejsze, co ojciec robił z córką na wysypisku śmieci, które powstało, dzięki „wspaniałomyślności” przejeżdżających simów? Drugi: na zdjęciach widać kursor, a raczej opcję „prześwitywania przez śnieg”, być może zamierzoną zresztą, ale postanowiłem wymienić. Trzeci: stosunek bohaterki, swego rodzaju - księżniczki całego wątku głównego i Rasputina, jej bohatera, który ją wyciągnął z rowu, był trochę groteskowy i paradoksalny. To są w końcu szkielety, nie mają skóry, ani ciała, więc jak mogą się kochać i jak mogą się całować, przecież tego nie poczują fizycznie, a co za tym idzie i utrudnia – psychicznie. No chyba, że to jedna z lekcji, którą obiecywał jej na samym początku. Czwarty: być może to tym razem błąd gry, ale myślałem, że jak jest zima i śnieg na ziemi to również i na drzewach powinien się znaleźć.
Błędy te, jak widać, są drobiazgowe i nie utrudniają czytania. Nie ma „niepotrzebnych śmieci” – wielki atut techniczny. Powtórzę swoje słowa ponownie (w kwestii godności na zdjęciach simów): podoba mi się sposób, z jakim ukrywasz niektóre motywy na zdjęciach, np. podczas „stosunku trupów”, ta rama z okna, niby taka z pozoru i niepotrzebna, ale swoją funkcję pełni.

To chyba było by tyle, jeśli chodzi o moje wrażenia. Pisz dalej, nie chcę Ciebie nie zniechęcać swoją gadką, ani mobilizować, ani poganiać. Nastrój tworzenia musi być ten sam, inaczej dzieło upada. Kończę zatem swą wypowiedź, może nawet i urywam ją, ale tylko po to, by dokończyć ją wówczas, gdy Ty dokończysz swoje.
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 01:44.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023