Wróć   TheSims.PL - Forum > Inne > TheSims.pl - archiwum > Konkursy - Archiwum > Horror Story
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Zamknięty Temat
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 21.10.2014, 17:32   #1
Björk
Admin Emeryt
UWAGA Konto Nieczynne
 
Avatar Björk
 
Zarejestrowany: 03.11.2007
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta
Postów: 4,885
Reputacja: 19
Domyślnie Horror Story

Zapraszam do zamieszczania swoich prac.

Niech Moc będzie z Wami.
__________________
Love Profusion
Björk jest offline  

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 31.10.2014, 16:07   #2
La Tortura
 
Avatar La Tortura
 
Zarejestrowany: 27.12.2011
Skąd: Łódź
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 1,031
Reputacja: 23
Domyślnie Odp: Horror Story


Stary dom Van Der Biltów został wybudowany ponad dwieście lat temu, jednak wszystkie remonty i tuzin dbających o niego ludzi sprawiło, że mimo upływu czasu prezentował się nad wyraz dobrze. Zbudowano go na życzenie jednej z najbogatszych rodzin w Sturbridge, żyjących w XIX wieku. Van Der Biltowie chcieli mieć piękny, dwupiętrowy dom w stylu wiktoriańskim. Stara Norma Van Der Bilt uwielbiała tę epokę, otaczała się więc wszystkim co pochodziło z tamtych czasów przy każdej możliwej okazji. Jej mąż nie miał wyjścia, zbudował więc swojej żonie raj na ziemi.
Dwa wieki później dom nie był już tak piękny, jak za czasów Normy, jednak nadal wyróżniał się na tle innych. Miał w sobie pewien urok. Dzieci od zawsze się go bały, a dorośli czuli się nieswojo przechodząc obok niego..
Magia tego miejsca najbardziej widoczna była, gdy nadchodził halloween. Wszystkie rodziny dekorowały swoje posesje dyniami, styropianowymi grobami, plastikowymi kośćmi, sztuczną pajęczyną i wypchanymi pająkami. Stara posiadłość Van Der Biltów zawsze stała pusta, na próżno było szukać wyskakujących z trumny zombie, ani nietoperzy zwisających na ganku. Mimo tego straszyła bardziej niż reszta domów w okolicy. Trzydziestego pierwszego października ogromna forteca prawie wymarłej rodziny stała pusta, światło świeciło się tylko w jednym oknie, wokół unosiła się gęsta mgła i wszystko mówiło, że w tym domu nie spotka cię nic dobrego. Wszystkie dzieci z Sturbridge omijały ten dom, rodzice mówili im, że pani mieszkająca w tym domu na pewno już śpi, że nie ma sensu dzwonić do drzwi, że właścicielka daczy pojechała do siostry, że mieszka tam wiedźma, że ta pani daje ohydne cukierki itp. Wymówek było tyle ile rodziców, jednym słowem – wiele.
Jednak mały Charles nie miał od kogo usłyszeć tej wymówki. Jego matka wyjechała w sprawach biznesowych, ojciec zaś mieszkał w miejscowości „Nigdzie”, czyli tam, gdzie trafiają wszyscy ojcowie, którzy wyrzekają się swoich dzieci zanim te zdążą się urodzić. Chuck mieszkał jeszcze z babcią, która w tym roku pozwoliła mu samemu odwiedzać domy. Staruszkę za bardzo bolało kolano i biodro, nie dałaby więc rady spacerować razem z jedynym wnuczkiem i prosić o cukierki. Mimo tego kazała mu obiecać, że nie zapuka do drzwi panny Van Der Bilt. Ten obiecał jej, nawet kilkakrotnie, że nie postawi nogi na jej trawniku. Babcia odetchnęła z ulgą, Charles założył swój nowy kostium laleczki Chucky i ruszył wyłudzać cukierki.
Teraz, o godzinie dziewiętnastej czterdzieści pięć stał przed domem „starego próchna”, bo tak dzieci nazywały Van Der Biltównę, i zastanawiał się dlaczego właściwie ma unikać tego domu. ”Wiadomo, ta baba jest straszna, ale mam już tyle lat, że nie powinienem się bać starych emerytek. A co tam!”, pomyślał chłopiec. Dumny ze swojej odwagi, a także buntu przeciw babce, nacisnął dzwonek obok drzwi.
Czekał ponad minutę zanim „próchno” otworzyło drzwi. W progu stanęła szczupła, sześćdziesięcioletnia kobieta. Białe włosy, jakby przyprószone świeżym śniegiem, miała idealnie zaczesane do tyłu, gustownie umalowana. Nosiła czerwony sweter i szarą spódnice do kolan. Na nogach miała czarne, lakierowane buty na obcasie. Osoba znająca się na modzie zauważyłaby, że obuwie starszej pani pochodzi z najnowszej kolekcji Jimmy’ego Choo. Katherine, bo tak nazywała się staruszka, była zdecydowanie przeciwieństwem „próchna”. Osoby z bystrym okiem zauważyłyby, że ta kobieta kiedyś była prawdziwą pięknością. Tajemnica dlaczego każdy trzymał się od niej z daleka była nieco mniej banalna niż okropny wygląd. Panna Katherine Van Der Bilt miała pięciu narzeczonych, każdy z nich zmarł niedługo przed zaplanowanym ślubem. Umierali z różnych powodów, a najmłodsza dziedziczka fortuny była wieczną panną.
- CUKIEREK ALBO PSIKUS! – wykrzyknął chłopiec, gdy zobaczył staruszkę. Ta spojrzała na niego z wrodzoną wyższością i pokiwała głową.
- Nic z tego młodzieńcze, cukierków tutaj nie dostaniesz. Psikusów nie radzę, bo zadzwonię na policję i będziesz się musiał grubo tłumaczyć – powiedziała z gracją, jednak w jej głosie słychać było irytację. – Uciekaj mi stąd, natychmiast! Precz!
Chuck spuścił głowę i zawiesił wzrok na ciemnej donicy stojącej obok schodów. Ukradkiem zauważył kota, który ocierał się leniwie o łydki kobiety. Po chwili drzwi się zamknęły, a chłopak zaczął biec w kierunku chodnika. Wrócił prosto do domu, do babci. Zjadł kolację, umył się i położył spać.

Następnego dnia, późnym wieczorem Charles Voight zamiast na lekcje muzyki do pani Blackburn, mieszkającej dwie ulice dalej, ruszył ku pewnej wiktoriańskiej posiadłości, należącej do obrzydliwie bogatej rodziny. Sporo wczoraj myślał, doszedł do wniosku, że Katherine Van Der Bilt potraktowała go za surowo. Wymyślił sprytny plan, będzie udawał skruszonego, przeprosi ją za wczorajsze najście, a gdy znajdzie się w jej domu napluje jej do kawy i dosypie piasku do soli. Wymyślił nawet, że dosypie trutki do jedzenia kota. Tak jak wczorajszego wieczora zadzwonił dzwonkiem, a drzwi otworzyła mu kobieta z idealnie białymi włosami, dziś ubrana była w granatowy sweter, reszta była taka sama jak wczoraj. Spojrzała na niego spode łba i westchnęła głęboko.
- Taaaak? – zapytała, a w jej głosie rysowała się widoczna irytacja.
- Psze pani! Bo ja panią przyszedłem przeprosić. Tak głupio wyszło wczoraj… - młody spojrzał na nią maślanymi oczyma. – Wpuści mnie pani?
Katherine otworzyła oczy szeroko i przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć. Postawa chłopca zrobiła na niej ogromne wrażenie, zrobiło jej się milej na sercu. Była dumna, że młodzież ma w sobie tyle kultury i pokory.
- Ależ oczywiście! Wejdź, wejdź, zrobię ci gorącą czekoladę! – wykrzyknęła zachwycona i wpuściła Charlesa do domu.
Wnętrze domu diametralnie różniło się od tego co widzieli przechodnie. Meble były zadbane, na szafkach nie było śladu kurzu, piękne rośliny, złote żyrandole, unoszący się zapach kawy i kot wylegujący się na kanapie sprawiały, że panowała tu o wiele przyjemniejsza atmosfera niż w innych domach. Pani Van Der Bilt szybkim krokiem ruszyła do kuchni i zrobiła czekoladę, a dla siebie zaparzyła czarną, mocną kawę. Przyniosła napoje do salonu i usiadła naprzeciwko chłopca. Zaczęła z nim rozmawiać, bez przerwy opowiadali sobie historie.
Chuck dowiedział się, że kocur nazywa się Churchill i jest wykastrowany, a także, że Katherine nie jest ostatnią z klanu Van Der Biltów. Ma jeszcze kuzynkę, która czeka aż zgarnie jej majątek w spadku. Usłyszał historię z młodości staruszki, o jej szaleńczej wyprawie autostopem przez całe stany. Dowiedział się, jak piękny jest Paryż wiosną, a oprócz tego przeszedł ze staruszką na „ty”. Katherine stała się Kathy, a Chuck był od teraz „uroczym młodzieńcem”. Katherine usłyszała o lekcjach muzyki (nie wiedziała, ze właśnie mija jedna z nich), o kochanej mamie, opiekuńczej babci, o chomiku Louisie i o tym, że Chuck marzy o dużym bernardynie, ale ani matka, ani babka nie chcą się zgodzić. O szkolnej miłości chłopca, dziewczynce o imieniu Dorrit, o marzeniach i planach Charlesa. Oboje się zaprzyjaźnili, rozmawiali jak starzy znajomi. Co prawda widać było, że jedno z nich to tylko mały chłopiec, a drugie to sześćdziesięcioletnia kobieta, ale to zdawało się im nie przeszkadzać. Kath umiała pięknie opowiadać, a poza tym miała o czym, Chuck słuchał jej z zaciekawieniem. Kobieta zaś dawno z nikim nie rozmawiała i nawet historie o okropnej pani od biologii cieszyły jej uszy.
Po długiej dyskusji oboje poszli do kuchni, by zrobić kolejną czekoladę dla Charlesa i kawę dla Katherine. Starsza pani wpadła na pomysł, by zjedli po kawałku ciasta. Poprosiła swojego ulubieńca by podał jej nóż, by mogła pokroić wczorajszy jabłecznik. Chłopak wyciągnął lśniące ostrze ze stojaka i wyciągnął je w stronę staruszki. Niestety był tak roztargniony, że zranił kobietę w rękę. Kiedy ta zorientowała się co się stało zaczęła przeraźliwie głośno krzyczeć, tak że słyszało ją prawie całe sąsiedztwo. Chuck nie wiedział co ma zrobić, łzy stanęły mu w oczach, zaczął przepraszać i mówić, że nie chciał tego zrobić.
- Kathy, proszę nie krzyczeć! Nie chciałem, przypadkiem! Ciiiiichooo – wrzasnął prawie tak głośno jak staruszka.
Po kilku długich chwilach przypomniał sobie co należy robić w takich sytuacjach, wziął leżącą obok ścierkę i ruszył do zranionej kobiety. W prawej dłoni wciąż jednak trzymał nóż. Roztargniny chłopiec trzymał go tak, że ostrze skierowane było w stronę Van Der Biltówny. Działał tak szybko i tak nie ostrożnie, że dźgnął ją prosto w okolice brzucha. Nie spodziewał się, że noże w tym domu są aż tak ostre, że przy użyciu tak małej siły mogą przeciąć skórę.
Wszystko działo się przeraźliwie szybko. Od zranienia Katherine w rękę nie minęły dwie minuty, a teraz w jej brzuchu znajdował się nóż. Staruszka nie przestawała się wydzierać, była tak głośna, że można ją było usłyszeć na drugim końcu ulicy. Jednak nikt nie zwrócił na nią uwagi, każdy wolał trzymać się z dala rodzinnnego, jak przypuszczali (bo kto inny miałby ją odwiedzać?), dramatu Van Der Biltów. Charles znów zaczął działać, tym razem z ogromnym wahaniem wyciagnął ostrze z jej brzucha. Gdy ciągnął za uchwyt noża poruszył nim tak, ze w ciągu kilku sekund przeciął tętnice nerkową kobiety. Najmłodszy z rodziny Voightów spojrzał przerażony na to co działo się wokół niego. Kuchnia wyglądała jak scena z taniego horroru. Na blacie i na podłodze krew, przewrócona filiżanka z kawą i Katherine, która była cała w czerwnej mazi. Brakowało tylko jej grubego kocura, który uciekł, gdy usłyszał pierwszy wrzask swojej właścicielki.
Starsza pani przestała krzyczeć i powoli osunęła się na ziemie, krew opuszczała jej ciało niczym woda cieknąca z odkręconego kranu. Chłopak usiadł obok niej, nie wiedząc co ma zrobić. Był w takiej sytuacji po raz pierwszy, nikt go nie poinstruował co zrobić w takim momencie. Przykleić plaster na brzuch? Polać wodą utlenioną? Patrzył na nią oszołomiony i obserwował jak z Katherine Van Der Bilt uchodzi życie.
***
Trzeciego listopada dwutysięcznego czternastego roku odbył się pogrzeb poczciwej staruszki, która mieszkała w wielkim wiktoriańskim domu. Przyszli prawie wszyscy mieszkańcy Sturbridge, nawet Ci, którzy nie pozwalali swoim dzieciom zbliżać się do jej posiadłości. Camille, kuzynka zmarłej, wygłosiła piękną mowę o tym jak wspaniałą osobą była Katherine. Mówiła o tym, że wszyscy ją uwielbiali, że parzyła robiła najlepszą herbatę i o tym jak dbała o swojego pięknego, uroczego kota. I tylko mały, wystraszony chłopczyk, który siedział w ostatniej ławce i z całych sił starał się pozostać w ukryciu wiedział, że to bzdury. Nikt nie lubił panny Kathy, poza tym ona sama gardziła herbatą, a Camille tak naprawdę nienawidziła wykastrowanego kocura, którego z obłudą nazwała „uroczym”. Jednak ten mały, chudy chłopczyk z kręconymi czarnymi włosami, który znał ją lepiej niż ktokolwiek inny, był także jej mordercą.
__________________

La Tortura jest offline  
stare 31.10.2014, 19:57   #3
Björk
Admin Emeryt
UWAGA Konto Nieczynne
 
Avatar Björk
 
Zarejestrowany: 03.11.2007
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta
Postów: 4,885
Reputacja: 19
Domyślnie Odp: Horror Story

Przez chwilę zastanawiałam się, czy przedłużyć konkurs i doszłam do wniosku, że jednak nie.
Ata włożyła w swoją historię dużo pracy, więc mam zaszczyt ogłosić ją zwycięzcą

Gratuluję
__________________
Love Profusion
Björk jest offline  
Zamknięty Temat


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 22:34.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023