Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 06.04.2010, 12:34   #11
Invidia Semper
 
Avatar Invidia Semper
 
Zarejestrowany: 23.08.2007
Skąd: Spod oka mistrza i łuku amora
Płeć: Kobieta
Postów: 2,144
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Ostatni Strzał

nooo, po takiej dawce komentarzy to na pewno zacznę pisać!

ale ale po kolei:

misterio

Masz niezłe oko! Niestety, nie lubię gdy zbyt dużo simów kręci się po planie, dlatego nie robiłam specjalnie postaci na jedno zdjęcie i przerobiłam tego blondyna z drugiego zdjęcia- ot, cała tajemnica xd Ostatnie zdjęcie zrobiłam żeby zaprezentować główne postacie,chciałam żeby je było widać, a żeby nie było banalnie, następnym razem wymyślę oś ciekawszego.


Anique
Tytuł na samym początku mi się nie podobał, dlatego nie wiedziałam czy go nie wyśmiejecie, ale w takim razie jestem, hm...usatysfakcjonowania xd


Vipera
Nie przeszkadza mała wylewność uczuć, cieszę się, że Cie to zainteresowało!


chrumek
Tak, prolog jest całkowicie oderwany od reszty, ale to się wyjaśni już w pierwszym odcinku.


Nysia
Więc trzymam za słowo!;>


patkasti
Dziękuję, mam nadzieję, że jak najszybciej zawiąże cały odcinek w spójną całość.


Gio
Serio? Widzisz, ile człowiek się może nauczyć, zaraz poprawię. Tak, to opowiadanie jest zupełnie inne od Heltemodiga, dlatego boję się, czy poradzę sobie w takim stylu.


Ellie
Stara jędza;p No właśnie nie wiem jak sobie poradzę, bo zwykle pisałam baśnie(dobra, jest ich raptem 3 z Heltemodigiem, ale nvm)
Co do zdjęć, nie mogłam się zdecydować które z dwóch ostatnich dać więc dałam oba


Angella
Dziękuję, a jak się pomyli, to zawsze możesz wejść na pierwszą stronę.


Nie mogłam chyba śnić o takim zainteresowaniu, naprawdę jestem mile zaskoczona, dziękuję Wam! Zapraszam do dalszego komentowania innych, bo w pierwszych częściach zwykle werbuje się czytelników;p


I mam jeszcze pytanie natury technicznej: jak spakować postacie? Tak żeby po wypakowaniu były razem ze wszystkim dodatkami takimi jak fryzura, makijaż itd.? Bo nie wiem, czy nie będę musiała wyrzuć całego downloadu(gra mi się już zacina, a już nawet nie gram w trybie rodziny)
Proszę o pomoc, tutaj albo na PM
__________________
Lecz straszny los, okrutna śmierć
W udziale im przypadła:
Króla zjadł pies, pazia zjadł kot,
Królewnę myszka zjadła.

Atelier
Ostatni Strz
Invidia Semper jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 06.04.2010, 12:53   #12
Searle
 
Avatar Searle
 
Zarejestrowany: 28.03.2008
Skąd: Dolny Śląsk
Wiek: 38
Płeć: Kobieta
Postów: 4,168
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Ostatni Strzał

Trochę krótko, ale dzięki temu zachowany jest watek tajemniczości, bo nie wiemy dokładnie o co chodzi, a to na pewno zainteresuje wiele osób, by śledzić to FS.

Mnie się podoba. Zdjęcia ładne, tytuł ok. Czekam na 1 rozdział.
__________________
Searle jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 06.04.2010, 14:58   #13
Bezimienna
 
Avatar Bezimienna
 
Zarejestrowany: 09.08.2009
Skąd: Pośród nocnej magii.
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 278
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Ostatni Strzał

nareszcie coś napisałaś! (czemu wcześniej tego nie zauważyłam?!)
jak ja cię kocham za to że piszesz takim stylem!

tylko takie błędziki:
Cytat:
ubrany w nieskazitelny garnitur,
według m,nie lepiej byłoby :w nieskazitelnie czysty garnitur
Cytat:
błyskając spod kaptura białym uśmiechem.
coś mi tu nie pasuje. Spod kaptura błysnęły jego białe zęby?

czekam, czekam na next, bo bardzo mmi się podoba. te opisy są takie żywe...
ale ta kałuża krwi taka "martwa" xD

PZDR~Caro
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna
Bezimienna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 07.04.2010, 11:21   #14
Sandy
 
Avatar Sandy
 
Zarejestrowany: 30.01.2007
Skąd: Βιέννη
Płeć: Kobieta
Postów: 576
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Ostatni Strzał

Cytat:
-Kim jesteś?- wycharczał, zakapturzony bowiem przewrócił go na plecy, trzymając za gardło.
-Twój koszmar senny- syknął, błyskając spod kaptura białym uśmiechem.
Biorąc pod uwagę, że jest to odpowiedź na zadane powyżej pytanie, powinno być "Twoim koszmarem sennym".
Juhu! Invidia napisała coś nowego! ^^
Mówiłam ci już kiedyś, że uwielbiam twój styl pisania? Czyta się naprawdę przyjemnie i lekko, dlatego, gdyby nie fakt, że jest to prolog, od razu przyczepiłabym się do jego długości
Fabuła zapowiada się ciekawie, chociaż jak na razie, nie potrafię za bardzo stwierdzić, czy napiszesz "życiorys" przestępcy, czy coś całkiem odmiennego. A właśnie, jeden z bohaterów (tych bonusowych) bardzo przypadł mi do gustu Ten ciemnowłosy pan bardzo mi kogoś przypomina ^^
I jeszcze coś:
Cytat:
(...) nie zapewniam, że je dokończę (...)
A ja cię zapewniam, że czytelnicy nie dadzą ci spokoju póki go nie dokończysz

EDIT:
Cytat:
Tak żeby po wypakowaniu były razem ze wszystkim dodatkami takimi jak fryzura, makijaż itd.?
Wchodzisz w bodyshopa -> Twórz simów -> Spakuj sima do pliku.
Tyle, że ten sposób nie zawsze do końca działa, bo sama tak robiłam i niestety znikają przede wszystkim fryzury (i ubrania). Dlatego możesz też zapisać sobie fryzury, które są ci najbardziej potrzebne, tj. zmienić je na "twoje projekty". W body shopie wybierasz opcję 'Twórz nowy projekt' (czy jakoś tak) -> w zależności od tego czego potrzebujesz wybierasz genotyp/ubranie/makijaż -> znajdujesz rzecz, której potrzebujesz i tworzysz projekt.
Mam nadzieję, że zrozumiałaś cokolwiek z tej pogmatwanej instrukcji ^^
__________________
Tragedy is when I cut my finger. Comedy is when you walk into an open sewer and die.
- Mel Brooks

Ostatnio edytowane przez Sandy : 07.04.2010 - 11:32
Sandy jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.04.2010, 20:59   #15
Invidia Semper
 
Avatar Invidia Semper
 
Zarejestrowany: 23.08.2007
Skąd: Spod oka mistrza i łuku amora
Płeć: Kobieta
Postów: 2,144
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Ostatni Strzał

Searle
Tak, to taki chwyt marketingowy!xd

Carolina
Dziękuję Ci bardzo, co do kałuży- i tak jest najlepsza jaką udało mi się znaleźć na szybkiego


Sandra
No no, niezmiernie mi miło że zdobywam taką czytelniczkę!
Co do ciemnowłosego pana to mogę Ci zdradzić że to główny bohater.

Hm...instrukcja dla tak nieobeznanego w temacie człowieka mocno zagmatwana, ale spróbuje sobie poradzić!


Dziękuję Wam wszystkim za komentarze, żeby taka liczba się utrzymała przy każdym odcinku albo, jeszcze lepiej, wciąż rosła!
Zdradzę też, że odcinek gotowy od wczoraj leżakuje u mnie w folderze, muszę znaleźć jeszcze czas na zdjęcia i ruszam;>
__________________
Lecz straszny los, okrutna śmierć
W udziale im przypadła:
Króla zjadł pies, pazia zjadł kot,
Królewnę myszka zjadła.

Atelier
Ostatni Strz
Invidia Semper jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.04.2010, 22:22   #16
Bezimienna
 
Avatar Bezimienna
 
Zarejestrowany: 09.08.2009
Skąd: Pośród nocnej magii.
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 278
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Ostatni Strzał

A więc to tak ! powiedziałaś tylko sandrze....
w rekompensacie zrób szybko zdjęcia
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna
Bezimienna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 09.04.2010, 09:32   #17
Sandy
 
Avatar Sandy
 
Zarejestrowany: 30.01.2007
Skąd: Βιέννη
Płeć: Kobieta
Postów: 576
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Ostatni Strzał

Cytat:
Co do ciemnowłosego pana to mogę Ci zdradzić że to główny bohater.
Nie żebym przywiązywała taką uwagę do wyglądu, ale w takim razie masz już stałą czytelniczkę ;D

A co do moich pogmatwanych instrukcji, to w razie nie jasności po prostu pytaj ^^
__________________
Tragedy is when I cut my finger. Comedy is when you walk into an open sewer and die.
- Mel Brooks
Sandy jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 09.04.2010, 17:13   #18
Invidia Semper
 
Avatar Invidia Semper
 
Zarejestrowany: 23.08.2007
Skąd: Spod oka mistrza i łuku amora
Płeć: Kobieta
Postów: 2,144
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Ostatni Strzał

Carolina, Sandra nie dokończyła czytać Heltemodiga, dlatego staram się ją zachęcić wszystkimi sposobami;p

Ale posłucham Cię i w tej chwili zabieram się za zdjęcia
__________________
Lecz straszny los, okrutna śmierć
W udziale im przypadła:
Króla zjadł pies, pazia zjadł kot,
Królewnę myszka zjadła.

Atelier
Ostatni Strz
Invidia Semper jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 09.04.2010, 20:23   #19
Invidia Semper
 
Avatar Invidia Semper
 
Zarejestrowany: 23.08.2007
Skąd: Spod oka mistrza i łuku amora
Płeć: Kobieta
Postów: 2,144
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Ostatni Strzał

[img]http://i41.************/34hfea9.jpg[/img]


-Jak to nie żyje?!- krzyknął ciemnowłosy mężczyzna wstając ze skórzanego fotela.-Jak to nie żyje! Przecież mieliście go pilnować, Walker!
-Szefie, kiedy to wszystko działo się tak szybko...nie zdążyliśmy nawet dojechać, Ricolson nie dał sygnału, że wyszedł...-wyjąkał Walker. Był to wysoki, postawny mężczyzna, przypominający typowego chuligana z przedmieścia. Mimo to skulił się w sobie. Wiedział, że nadchodzą poważne kłopoty. Wiedział też, że może pożegnać się z pracą i dostatnim życiem, ale teraz nie dbał o to. Najgorsze było dla niego uczucie, że zawiódł zaufanie swojego szefa, który tyle dla niego zrobił!

[img]http://i41.************/2vmhdw6.jpg[/img]

-Panie Diveny, telefon do pana- zza drzwi wyjrzała głowa delikatnej kobiety o smutnych oczach.
-Jestem zajęty, powiedz, że oddzwonię później- odpowiedział, nie patrząc w jej stronę. Kiedy zamknęła drzwi, znów usiadł na przeciwko Walkera i zapalił papierosa.
-Wiesz, że czekają nas teraz kłopoty?
-No- mruknął Walker patrząc tępo w ziemię.
-Jedź do domu, przywieź Clarka. Muszę z nim porozmawiać.
Walker wyszedł szybko z gabinetu. Wolał zejść mu z oczu.
-Panie Jack, telefon do pana- sekretarka o smutnych oczach znów weszła do gabinetu.
-Przecież mówiłem, oddzwonię później- zniecierpliwił się Diveny.
-To Rose.
-Oh, no tak, oczywiście, w takim razie połącz mnie z nią, Gabrielle- westchnął Jack i sięgnął po słuchawkę.- Halo?
-Tato?- usłyszał cienki głos w słuchawce.- Cześć, to ja. Możesz po mnie przyjechać o 14? Kończę dziś wcześniej, może wybralibyśmy się na mecz? Dziś grają Yankeesi!
-Wybacz, kochanie, dziś mam mnóstwo pracy, nici z tego. Ale zaraz zadzwonię do Walkera, żeby po ciebie przyjechał.
-Daj spokój tato, nie trzeba, złapię jakiegoś busa...
-Nie- przerwał jej Jack.- Nie chcę, żebyś dziś jechała autobusem....podobno był jakiś wypadek...Walker po ciebie przyjedzie.
-Dobrze, dobrze, niech przyjeżdża. Jesteś dziwny.
-W końcu po kimś to musiałaś odziedziczyć. Pa córcia, kocham cię.
-Pa tato.
Słysząc głos ukochanego dziecka od razu zrobiło mu się nieco lżej na sercu. Dopóki nie przypomniał sobie co zdarzyło się dziś w nocy. Rozległo się pukanie, po czym do gabinetu wszedł Clark- mężczyzna o jasnych włosach i oczach jak niezabudki, skrzętnie ukrywanych przez bujną czuprynę i okulary.
-Cześć Jack. Nieszczęście, klęska, nazwij to jak chcesz- mówił, siadając na przeciwko niego.- Jesteśmy zgubieni.
Diveny splótł ręce i zamyślił się.
-Tak, nasza sytuacja nie wygląda zbyt ciekawie...nie wiemy nawet, czy Ricolson podpisał umowę, trzeba będzie zadzwonić do tego człowieka od towaru.
-Dzwoniłem, podpisał.
-Mówił coś jeszcze?
-Niewiele, ale z tego co się orientuje, nikt nie przyszedł do niego jeszcze z żadną propozycją. Musimy się szybko zdecydować Jack, daliśmy mu już zaliczkę, kontynuujemy tą...operację?
-Nad tym się zastanawiam. Z jednej strony, podpisaliśmy z nim umowę...
-Mówiłem, żeby nie bawić się w papierkową robotę, ale oczywiście chciałeś mieć wszystko na papierze, uczciwie...
-Z której strony uważasz handel narkotykami za uczciwy?- spytał poważnie Jack, patrząc gdzieś przed siebie.
-Z żadnej, dlatego nie rozumiem po kiego czorta kazałeś Ricolsonowi podpisywać te umowy...
-Żeby ten diler nas nie oszukał?
-Ah tak- uśmiechnął się z politowaniem Clark.- Bo oczywiście, nawet jeśli miałby taki zamiar, to ty postraszyłbyś go jakimś świstkiem.
-Teraz już go nim nie postraszę- odpowiedział spokojnie Jack.- Bo nam go ukradli. I zabili Ricolsona.
Straszna prawda zawisła nad nimi jak topór, przed ostatecznym wbiciem się w kręgosłup skazańca.

[img]http://i42.************/jg632r.jpg[/img]

-Jedyną jasną stroną tej afery, jest to, że w dokumentach nie widnieje twój podpis...to znaczy, transakcję w ostateczności podpisywał Ricolson?- zapytał po chwili Clark.
-Jestem tam jako zleceniodawca.
Clark zaklął. Wszystko zmierza w najgorszym kierunku.
-Jak myślisz, kto to mógł być?
-Nie wiem...nie chcę wysnuwać pochopnych wniosków.- odpowiedział Jack..
-Beckettowie?
Jack uśmiechnął się. Dobrze było mieć pracownika-ba!- przyjaciela, który czyta w myślach.
-Tak sądzę. Na pewno nie byli zadowoleni, kiedy dowiedzieli o tej- bądź co bądź niesamowicie atrakcyjnej- okazji, którą sprzątnęliśmy im sprzed nosa.
-No właśnie Jack. Trafiłeś bardzo blisko sedna. Skąd Beckettowie dowiedzieli się o naszym układzie z tym dilerem? Przecież on im nie powiedział!
-Ta myśl tłucze mi w głowie odkąd dowiedziałem się, co się stało. Ale nie zapominaj, że James Beckett to wybitny gracz. Ma mnóstwo wtyczek.
-Nie na tyle, by dojść do samotnego, meksykańskiego dilera będącego pierwszy raz w Stanach!
-Sugerujesz, że mamy wśród nas zdrajcę?- spytał Jack, patrząc prosto w niebieskie oczy Clarka.
-Tak.. tak właśnie sądzę.
-Nie myśl, że nie brałem tego pod uwagę. Ale nie chcę nikogo bezpodstawnie oczerniać. Bardziej niepokoi mnie to, co oni zrobią z tym....nazwijmy to dokumentem. Zaniosą na policję?
-Oszalałeś chyba.- zaśmiał się Clark.- Wtedy wszystkie oszustwa Beckettów też ujrzałyby światło dzienne. Jestem pewien, że dojdą do naszego dilera i położą na nim łapę....
-...a my przez to stracimy majątek-dokończył Jack.
-Więc sprowadzamy się do tego, że dokument należy odzyskać. Za wszelką cenę- skwitował Clark.
-Jestem tego samego zdania, mój przyjacielu- odpowiedział Jack patrząc na popołudniowe słońce Nowego Jorku.

***


-Cześć Walker- powiedziała Rose, wchodząc do samochodu.
-Witam Rose- odpowiedział posępnie Walker.
-Coś się stało?- zapytała. Walker nie umiał ukrywać emocji, wszystkie problemy miał wypisane na swojej łobuzerskiej twarzy.
-Eh, nic takiego, jedźmy już do domu- powiedział, uśmiechając się krzywo.

[img]http://i42.************/j08q5l.jpg[/img]

Rose wzruszyła ramionami, przeglądając się w lusterku. Poprawiła ciemnoblond włosy, spadające na twarz i spojrzała na Walkera. Coś go gryzło, tatę też- wystarczyła jedna rozmowa telefoniczna z nim, żeby się o tym przekonać. Nie lubiła takiej napiętej atmosfery.
Do Staten Island dojechali w ciszy. Dziewczyna wysiadła z samochodu patrząc na duży, śnieżnobiały dom. Dawno temu była to zaniedbana willa, jednak kiedy Alexander Diveny- dziadek Rose, zbił fortunę na sprowadzaniu tekstyliów do Ameryki odrestaurował budowlę, przekazując ją w spadku swojemu najstarszemu synowi, Jackowi.
Walker zamknął samochód i burcząc coś pod nosem odszedł w bliżej nieznanym kierunku. Rose westchnęła. To smutne, pomyślała, że do własnego domu musi przychodzić niechętnie, z obawą co zastanie w środku. Gdy otworzyła duże drzwi wejściowe, ogarnął ją chłód marmurowego holu. Wewnątrz panowała cisza, nie licząc głosu odkurzacza dobiegającego z górnych z pięter. Skierowała się w stronę kuchni. Tam, jak przypuszczała odnalazła zalążek życia. Kucharka Julia uśmiechnęła się, kiedy ją zobaczyła.
-Witam, witam panienko, co tam w szkole?- zapytała i nie czekając na odpowiedź postawiła na stole talerz z obiadem. – Proszę mi dzisiaj ładnie wszystko zjeść, jak Bóg przykazał, bo musi mieć panienka dużo siły, żeby się uczyć- dodała ze swoim śpiewnym akcentem.
-Żeby być fotomodelką też muszę mieć siły, a nie mogę mieć zbędnych kilogramów- mruknęła.
-Aaaj, po panienka to też tak się uparła na ten modeling, jakby to nie było innych, porządnych zawodów na świecie.
-No właśnie, uparłam się, niedługo mam pierwszą sesję! Nie będę już jeść- powiedziała po chwili, odsuwając od siebie prawie nietkniętą porcję.- Powiedz mi lepiej, gdzie matka?
-U siebie w sypialni- odpowiedziała obrażona Julia, sprzątając stół.
-Trzeźwa?- zapytała znudzona Rose.

[img]http://i41.************/2jg08s7.jpg[/img]

Julia popatrzyła na dziewczynę. Wiedziała, że Rose bardzo przeżywa to, że nie ma normalnej rodziny. Na wiecznie pijaną matkę nauczyła się już nie liczyć, a ojciec- mimo, że kocha ją bardziej niż kogokolwiek na świecie- nie jest w stanie dobrze wychować nastolatki, przesiadując dnie i noce w pracy. Kiedy Rose była mała, wychowywały ją opiekunki, potem guwernantki. Gdy skończyła 14 lat zbuntowała się i nie bez oporów ze strony Jacka poszła do szkoły. Julia, która od lat już służyła w domów Divenich obstawała całym sercem za prośbą dziewczyny, dlatego Jack musiał ustąpić, ale zapisał córkę do najlepszej prywatnej szkoły w Nowym Jorku. Spotkanie rówieśników wywarło niesamowity wpływ na Rose. Ze smutnej, cichej i nieśmiałej dziewczynki wyrosła pewna siebie, ale subtelna i wciąż cicha nastolatka.
-Tego nie wiem, nie było jej dziś na dole- odpowiedziała w końcu Julia.
Rose westchnęła i wstała od stołu. Bez słowa wyszła z kuchni i udała się w stronę swojego pokoju. Na korytarzu natknęła się na Vanessę, bo tak nazywała ją w myślach. Ta kobieta nie była już dla niej matką.

[img]http://i44.************/9uaps4.jpg[/img]

-Rose- powiedziała Vanessa, opierając się o ścianę i uśmiechając się wylewnie.- Kochanie moja, mądrą córeczka, co tam u ciebie? Taty jeszcze nie ma? Biedne dziecko, on nigdy o ciebie nie dbał, o mnie zresztą tez nigdy...
-Idź do siebie i połóż się spać- prychnęła pogardliwa Rose, mijając ją. Weszła do pokoju, rzucając się na łóżko. Jakie to dziwne, że całkiem miły dzień może zniszczyć jedno, krótkie wydarzenie- widok pijanej matki. A przecież Rose miała powody do radości. Ze sprawdzianu z XIX-wiecznej literatury rosyjskiej, do którego uczyła się cały weekend otrzymała najwyższą notę w klasie. Dostała zaproszenie na sobotnią domówkę, na której będzie chłopak, który wpadł jej w oko. A ta przeraźliwie wychudzona, spalona przez solarium kobieta potrafi położyć kres każdemu szczęściu. Im bardziej Rose o tym myślała, tym częściej pojawiały się u niej myśli, że nienawidzi własnej matki.

***

Clark opierał się o biurko Jacka, trzymając w ręku szklankę z whisky. Nie miał zadowolonej miny, wciąż powtarzał nieco napastliwym tonem:
-Myślisz, że Walker znów nie zawiedzie? To trochę nieodpowiedzialne z Twojej strony- powierzać mu tak ważne zadanie
-Powierzyłbym Jimmy’emu swoje życie- odpowiedział z właściwym tylko sobie spokojem Jack.- Ufam mu.
-Nie rozumiem tylko czemu- odparł zgryźliwie Clark.- Biorąc pod uwagę jego przeszłość...
-Co masz na myśli?- zapytał Jack, marszcząc brwi.
-Oh, pomyślmy- powiedział sarkastycznie Clark.- Walker od 12 roku życia miał nad sobą kuratora, w wieku 14 lat uciekł z domu dziecka, przepadł bez śladu w podziemiu, żeby po 10 latach dać się złapać na ulicy za zamieszki!
-Jim pobił mężczyznę, który dobierał się do jakiejś prostytutki bez jej zgody. Dla mnie jest to czyn godny podziwu.
-Urocze- mruknął Clark.- Tylko dlatego wyciągnąłeś go potem więzienia?
-Dlaczego go wyciągnąłem, to już sprawa Jimmyego i moja- odpowiedział stanowczo Jack, zapalając papierosa. Po chwili ciszy podszedł do telefonu.
-Gaby, pozwól do mnie na moment.
Nie minęło pół minuty i w drzwiach pojawiła się Gabrielle. Była to wysoka, smukła kobieta, ubrana zazwyczaj w stonowane, szare kolory. Jedynie oczy, patrzące melancholijnie spod popielatych włosów dodawały koloru całej postaci- były niespotykane, szmaragdowozielone.

[img]http://i42.************/2po5uys.jpg[/img]

-Coś się stało?- zapytała patrząc na Jacka.
-Załatwiłaś już sprawę z tym Chińczykiem od sztucznego jedwabiu?
-Oczywiście. Przelałam pieniądze na konto, wysłał materiały wczoraj, przefaksował mi dowód nadania.
-Świetnie, to jeszcze skontaktuj się z tym facetem od bawełny z Arizony...no zapomniałem jak on się nazywa...
-Baldahowski?
-Tak, dokładnie, nigdy nie pamiętam tych nazwisk, umów mnie z nim na spotkanie, chcę podpisać z nim większą umowę.
-Oczywiście- odpowiedziała Gabrielle i zamknęła za sobą cicho drzwi.
Clark, który przez czas rozmowy przypatrywał się z uwagą sekretarce powiedział do Jacka:
-Nie za dużo obowiązków jak na jedną dziewczynę? Sekretarka, księgowa, prywatna asystentka...może się w końcu zbuntować.
-Żartujesz, nie Gaby, poza tym dostaje taką pensję, że nawet nie myśli o zmianie pracy...
Jack nie wiedział jak bardzo mylił. Kiedy Gabrielle wyszła z gabinetu Jacka westchnęła cicho, podchodząc do swojego biurka. Usiadła na fotelu i patrząc w okno wspominała swój pierwszy dzień w pracy. Na rozmowie kwalifikacyjnej spotkała się z Clarkiem, który dokładnie przepytał ją ze wszystkich przepisów prawnych, a także zadał kilka dziwnych pytań dotyczących etyki pracy. Jaka ona wtedy była szczęśliwa! Będzie pracować w Divenyx, jednej z najbardziej dochodowych firm w Nowym Jorku! Przed oczami stanął jej obraz Jacka, który niewiele zmienił się przez ostatnie 5 lat. Kiedy pierwszy raz go zobaczyła pomyślała, że to jakiś kierowca- wyjątkowo przystojny kierowca. Ubrany w dżinsy i luźną koszulę wyszedł ze swojego gabinetu akurat wtedy, gdy Gabrielle podnosiła rękę, by zapukać. Podczas gdy ona pokrywała się coraz czerwieńszym rumieńcem, on uśmiechnął się tylko i powiedział
-Ty musisz być Gabrielle Brown, tak? Wchodź, musimy ustalić kilka spraw...
Tak już zostało. Wciąż ustalali jakieś sprawy. Gaby już w pierwszych tygodniach zauważyła, że szef nie lubi otaczać się dużym gronem współpracowników i była dumna, że należy do tej elity. Sam Jack do dziś wygląda tak samo- do pracy przychodzi ubrany w dżinsy, chyba, że ma zaplanowane ważne służbowe spotkanie albo konferencję. Spokojny, zrównoważony, zawsze pyta Gabrielle o zdanie i ufa jej w każdej sprawie. No tak, pomyślała gorzko, masz wszystko czego zapragniesz, ale ty...
-...musiałaś zadurzyć się we własnym szefie- dokończyła cichym szeptem, oglądając się za siebie bojaźliwie, czy aby na pewno nikt nie usłyszał jej wyznania.

[img]http://i40.************/2ir0pjk.jpg[/img]


***

-Gabrielle ma dostęp do naszych czarnych dokumentów?- spytał, niby od niechcenia Clark.
-Oczywiście, że nie, Gaby jest księgową Divenyxu.
-No ale mogła zauważyć, że coś jest nie tak, Beckett mógł ją przekupić i...
-Sugerujesz, że to Gaby jest zdrajcą?- zapytał Jack spokojnie, świdrując Clarka wzrokiem.
-Jack, do jasnej cholery, ja wiem, że ty ufasz każdemu- zniecierpliwił się Clark.- Posłałeś Walkera po tego kubańczyka, chociaż zawiódł przy Ricolsonie, twój wybór. Ale ktoś nas wydał i my musimy wiedzieć kto to!
-Mam dość wysłuchiwania twoich narzekań- odparł Jack, podnosząc głos. Był człowiekiem z natury spokojnym, może dlatego jego gniew wydawał się być dwukrotnie gorszym od gniewu przeciętnego człowieka.-Skoro tak bardzo nalegasz na to, aby złapać zdrajcę, czemu nie podłożysz wszystkim pluskw! Gaby, Jimy’emu, może nawet mi! Tylko w tej całej sytuacji jakoś zapominasz o sobie...-jego coraz głośniejsze słowa przerwał dźwięk telefonu. Szybko podniósł słuchawkę.
-Słucham.
Obrażony Clark mógł obserwować tęcze emocji malującą się na twarzy szefa, który kilka razy otwierał usta, by coś powiedzieć, patrząc szeroko otwartymi oczami w pustą przestrzeń.
-Przyjeżdżaj tu natychmiast- powiedział, odkładając słuchawkę, po czym popatrzył na Clarka.- Diler uciekł.
__________________
Lecz straszny los, okrutna śmierć
W udziale im przypadła:
Króla zjadł pies, pazia zjadł kot,
Królewnę myszka zjadła.

Atelier
Ostatni Strz

Ostatnio edytowane przez Invidia Semper : 11.04.2010 - 16:54
Invidia Semper jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 09.04.2010, 20:29   #20
Bezimienna
 
Avatar Bezimienna
 
Zarejestrowany: 09.08.2009
Skąd: Pośród nocnej magii.
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 278
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Ostatni Strzał

czemu tak dużo? i czemu dzisiaj nie przeczytam dzisiaj bo muszę pozwolić pograć bratu ale jutro obiecuje że przeczytam ( odwdzieczysz sie? link w sygnie, jak możesz )
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna
Bezimienna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 13:01.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023