Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 28.05.2010, 17:02   #21
Ruder
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Ależ mnie bardzo cieszy, gdy czytelnicy dzielą się tutaj swoimi domysłami, naprawdę xD To mi pozwala stwierdzić czy jestem przewidywalna, czy raczej nie xD

Wszelkie prognozy wskazują, że następny odcinek ukaże się szybciej, niż ten poprzedni ^^ Postaram się nie ulegać presji zbliżających się egzaminów i wezmę się za robotę. Poza tym ciekawi mnie, jak będzie wyglądała reklama kolejnego odcinka stworzona przez Gio xD
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 28.05.2010, 20:45   #22
Mroczny Pan Skromności
 
Avatar Mroczny Pan Skromności
 
Zarejestrowany: 01.04.2010
Płeć: Kobieta
Postów: 2,601
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Już nadrobiłem . Przepraszam, że nie dotrzymałem słowa, miałem przeczytać drugi odcinek jutro . Ale to chyba lepiej, nie?
Cóż mogę powiedzieć, poza tym, że wspaniale piszesz? Po prostu tak się wciągnąłem, że teraz będę regularnie tu zaglądał, to mogę obiecać na pewno. Miałem kilka błędów, ale nie patrzyłem na komentarze, może ktoś już poprawił . To by było na razie tyle. Pozdrawiam, chrupek
Mroczny Pan Skromności jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 03.07.2010, 16:50   #23
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,431
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Co tu taka posucha? Co z odcinkiem ?
__________________
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.07.2010, 20:26   #24
Ruder
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Siła wyższa, byłam zmuszona wziąć urlop zdrowotny. Nowy odcinek na warsztatach, więc bez paniki, na pewno się pojawi ^^
  Odpowiedź z Cytatem
stare 05.07.2010, 22:39   #25
Bush
 
Avatar Bush
 
Zarejestrowany: 05.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 441
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

To super, bo nie mogę się już doczekać dalszej akcji!
__________________
Bush jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 12.07.2010, 19:59   #26
olciakitty
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

kiedy będzie nowy odcinek ??
  Odpowiedź z Cytatem
stare 13.07.2010, 10:44   #27
marcin4000
 
Zarejestrowany: 12.07.2010
Wiek: 28
Płeć: Mężczyzna
Postów: 17
Reputacja: 10
ThumbsUp Odp: Czas zmian (+16)

Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. Tak mnie zaciekawiła twoja opowieść. Bardzo ładnie i ciekawie piszesz.
marcin4000 jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.08.2010, 17:46   #28
Ruder
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Ostrzeżenie: wulgarny język.

Czas zmian
Part III




Nastawiłam się na spotkanie z Angelo w szkole, lecz mój ex się nie pojawił. To prawda, że jego klasa nie miała dziś zajęć, ale po głowie chodziły mi różne, niepokojące myśli. Uprzedził, iż sobie ze mną porozmawia i spodziewałam się go na dziedzińcu, gdy już skończę lekcje. Nie spotkałam jednak nikogo. Później poszłam do sklepu po sukienkę, następnie do fryzjera i nie potrafiłam zapanować nad odruchem ciągłego oglądania się przez ramię. Angelo był typem człowieka, który nie rzucał słów na wiatr, więc jeśli chciał ze mną pogadać dzisiaj – na pewno to zrobi.
Z tego całego stresu ręce zaczęły mi się trząść i musiałam je czymś zająć. Wybrałam jedną z najlepszych opcji – papierosa. Oczywiście wiedziałam, że wchłanianie toksyn nie rozwiąże mojego problemu, ale w tym momencie wydawało się to najlepszym rozwiązaniem. Wczorajszy wieczór przekonał mnie, iż Angelo był nieobliczalny, a przegrana Zacka tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że jeśli mój ex coś sobie ubzdura – dojdzie do celu po trupach.



I jeszcze ta dzisiejsza kolacja… Nie znałam się na interesach ojca, nie miałam nic mądrego do powiedzenia, a już z pewnością prawo głosu do mnie nie należało. Antero nie miał pięknej, dobrze urodzonej żony, którą mógłby się pochwalić, więc ja wskakiwałam w to puste miejsce. Musiałam wyglądać olśniewająco i zachowywać się nienagannie. Całkiem jak bydło wystawione na sprzedaż.
Pogrążyłam się w rozmyślaniach i nie usłyszałam pośpiesznych kroków dobiegających z holu. Otrząsnęłam się dopiero, gdy zaskrzypiały tarasowe drzwi. Podniosłam głowę, lecz równie szybko ją opuściłam, kiedy ujrzałam wpatrującą się we mnie gosposię. Z trudem przełknęłam przekleństwo cisnące mi się na usta i zaciągnęłam się dymem.
- Kia! – zawołała Lucy z naganą z głosie. – Co ty, na Boga, wyczyniasz?!
- Doświadczenie na biologię… - mruknęłam.
- Jakie znowu doświadczenie?!
- Nauczyciel powiedział nam, że dym unoszący się z papierosa jest niebieskawy, ale gdy się zaciągnie i go wypuści to zmienia barwę na szary, czyli wszystkie substancje smoliste zostają w płucach.
- Co to za brednie?... – zapytała słabo kobieta. – Czy w szkole każą wam robić takie eksperymenty?!
- Nie, zgłosiłam się na ochotnika – odparłam, wstając. Zgasiłam kiepa o ścianę, po czym wyrzuciłam go przez balkon. – To było bardzo pouczające. Goście już są? – zmieniłam temat.
- Lada chwila będą… - wymamrotała gosposia. Nie należała do zbyt bystrych osób, ale nadrabiała to mistrzostwem w gotowaniu. – Pan Antero chciał, abyś już zeszła na dół.
- Tak myślałam… - westchnęłam cierpiętniczo i powlekłam się za Lucy modląc się, aby ta durna kolacja jak najszybciej się skończyła.



Za każdym razem, kiedy odbywały się Ważne Kolacje czułam się we własnym domu jak intruz. Gdy byłam mała nie musiałam w nich uczestniczyć, miałam tylko siedzieć w swoim pokoju i cicho się bawić. Niestety kilka lat temu mama odeszła i to na mnie spoczął wątpliwy zaszczyt bycia ozdobą podczas „męskich rozmów”. Rodzinie właśnie do tego były potrzebne żony i córki.
Na przybycie gości czekałam w salonie. Antero chciał mieć na mnie oko, wolał upewnić się, że będę obecna w kluczowym momencie i czegoś nie spieprzę. Nie chodziło o to, że nie miał do mnie zaufania. Wydałby fortunę, aby upewnić się, że będę wyglądała olśniewająco i o ten aspekt w ogóle nie musiał się martwić. Najważniejsze, żeby zrobić na gościach dobre wrażenie. Ojciec denerwował się, iż coś pójdzie niezgodnie z planem, że w jakiś sposób skompromituje się przed potencjalnym wspólnikiem. Stąpał po kruchym lodzie, gdyż w razie niepowodzenia Rodzina nigdy by mu tego nie wybaczyła.
Przed szóstą na podjeździe zaparkował samochód. Niechętnie zwlekłam się z wygrzanego miejsca na kanapie i przywołałam na usta firmowy uśmiech dobrej córci. Stanęłam pod łukiem prowadzącym do salonu, odpowiednio w tyle za ojcem i czekałam. Naszym gościem okazał się przysadzisty mężczyzna o jasnej, piegowatej cerze i brzydko ostrzyżonych wąsach. Nie wyglądał na naturalnie grubego, raczej za dużo czasu spędzał przed telewizorem z puszką piwa w ręku. Jego pseudo-młodzieżowa fryzura dopełniała wizerunek osoby, która jest bardzo zdenerwowana przyszłym, największym interesem w życiu.
- Tobias, kivaa kun tulitte*! – zawołał ojciec, mocno ściskając dłoń nieznajomego. – Miałeś udaną podróż?
Nie dosłyszałam odpowiedzi mężczyzny, gdyż bardziej pochłonęły mnie słowa ojca. Antero cieszył się, że „goście przyszli”, a póki co w holu znajdował się wyłącznie Tobias. Czyżby przyprowadził ze sobą jeszcze kogoś?...
- A oto moja córka, Kia – usłyszałam głos ojca, a mój uśmiech automatycznie się poszerzył. – Kia, to jest…
- Miło mi pana poznać, panie Tobias – odparłam grzecznie. – Mam nadzieję, że kolacja będzie panu smakować. Panu i pana… - urwałam, nie wiedząc jak określić anonimowych towarzyszy mężczyzny.



- Ach, naturalnie! – zakrzyknął Tobias, uśmiechając się nerwowo. – Słyszałem, że Antero ma młodą córkę i właśnie dlatego postanowiłem przyjść tutaj z synami. Angelo, Rock! – zawołał w kierunku wejścia. – Podejdźcie.
Aż nabrałam głośno powietrza, cofając się. Z przedsionka wyłoniło się rodzeństwo Laguna. Eleganckie ubrania skutecznie ukrywały podłe charaktery chłopaków, ale prócz mnie nikt w domu nie zdawał sobie z tego sprawy. Niech to szlag… Dlaczego spośród tylu przedsiębiorców, ojciec musiał wybrać na wspólników akurat ich?! Tych drani, którzy myśleli, że zawojują światem dzięki fortunie ojca!
Antero skinął nowoprzybyłym głową, zatrzymując na dłużej wzrok na Angelo. Na moment serce mi stanęło, bałam się, że zaraz usłyszę jakiś dwuznaczny komentarz o tym, iż jesteśmy w podobnym wieku, na pewno mamy wspólne zainteresowania i tym podobne. Ojciec na szczęście tylko wymienił z chłopakami podstawowe uprzejmości i powrócił do pogawędki z Tobiasem. Tobias Laguna… Wiedziałam, że już gdzieś słyszałam to okropne imię.



Poczułam, jak zaczynają spinać mi się wszystkie mięśnie. Angelo i Rock przez krótką chwilę rozglądali się po holu, po czym spojrzenie tego pierwszego zatrzymało się na mnie. Blondyn zmrużył oczy i uśmiechnął się drwiąco, mierząc mnie dwuznacznym spojrzeniem. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, ale teraz wiedziałam, że we wszystkich gestach mojego ex kryła się jakaś paskudna zawiść. A może to była zazdrość, iż tak naprawdę to nie jego rodzina jest na szczycie? Jednak nieważne, co nim kierowało; nie miałam zamiaru dać się sprowokować we własnym domu.
- Nie zapoznacie się ze sobą? – zapytał nagle ojciec. Policzyłam w myślach do trzech, aby odruchowo się nie skrzywić.
- Właściwie to… - zaczęłam, lecz w połowie zdania przerwał mi przymilny głos Angelo:
- Znamy się ze szkoły, panie Heinonen – odparł.
- Jesteście przyjaciółmi?
Prawie się zakrztusiłam, słysząc te słowa. Już miałam zaprzeczyć, kiedy znów ubiegł mnie blondyn:
- Tak, spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu – skłamał gładko, znów przesuwając na mnie spojrzenie. Miałam wielką ochotę przywalić mu w ten wypindrzony pysk. – W ogóle to… Kia jest osobą, którą bardzo lubię.



Moje płuca odmówiły współpracy i przez chwilę stałam tam z syndromem wyciągniętej z wody ryby. Nie mogłam przypomnieć sobie jak należy składać sylaby. Nie podobał mi się sposób, w jaki Angelo wypowiedział te słowa. W jego zielonych oczach dostrzegłam niepokojące błyski, a na usta wpłynął mu ten „angelowski grymas”. Tylko on potrafił wykrzywiać wargi tak, aby wyglądały jak pełen słodyczy uśmiech, który w rzeczywistości oznaczał najczystsze szyderstwo.
- Naturalnie! – zawołał ojciec, nieświadomy podstępu. – Jesteście przyjaciółmi, bardzo dobrymi jak mniemam?
- Nie rozumie mnie pan. – Laguna wydał z siebie dźwięk mający imitować zawstydzony chichot. Antero się nabrał. – Ja BARDZO lubię pana córkę…
Nie wierzyłam własnym uszom. Sytuacja była tak popieprzona, abstrakcyjna, że całkiem się pogubiłam.
- Och, widzę, że moja córcia zaniemówiła! – zaśmiał się ojciec, który zwracając uwagę na mnie, chciał ukryć własne zakłopotanie.
Blondyn przywołał na twarz jeden ze swych olśniewających uśmiechów i spojrzał na mnie czule, jakbyśmy nadal byli parą. To ostatnie przeciążyło szalę.
- Domyślam się, że taka nowina jest krępująca, ale...
- Turpa kiinni!** – wycedziłam, patrząc na Angelo z obrzydzeniem. Ściągnął gniewnie brwi, chociaż nie miał pojęcia, co właściwie powiedziałam.
- Kia! – zganił mnie ojciec. – Co z tobą?!... - syknął.
Prychnęłam lekceważąco i odwróciłam ostentacyjnie głowę. Antero jeszcze przez chwilę mierzył mnie rozwścieczonym spojrzeniem, ale w końcu odwrócił się do swoich zdezorientowanych gości, przepraszając ich. Przynajmniej udało mi się przerwać paplaninę Angelo, który więcej się nie odezwał.



Ojciec nie byłby sobą, gdyby nie zaczął wychwalać wszystkich swoich osiągnięć. Na początek standardowo oprowadził gości po domu, zachowując powagę godną przewodnika muzeum: tam basen, tu sala kinowa, tam relaksacyjna, tam bilardowa… W tej ostatniej zostaliśmy najdłużej. Każdy szanujący się bogacz musiał mieć w piwnicy darta, kilka stołów do pokera, bilard lub od biedy jakieś flippery. Na rodzinie Laguna zrobiło to największe wrażenie. Najwyraźniej jeszcze nie dotarli do tego poziomu w hierarchii burżujów.
- Bardzo tu przytulnie – zauważył Tobias, kiwając głową z uznaniem.
- W podobnej scenerii poznałem moją żonę – powiedział z zadumą ojciec. Wywróciłam dyskretnie oczami. – To była piękna kobieta… Kia wiele po niej odziedziczyła.
- Wierzę na słowo! – zaśmiał się rubasznie stary Laguna, poklepując się po wypukłym brzuchu. – Nie sądzisz, że to zabawne, iż twoja córka i moi synowie spotykają się właśnie tutaj? – wymruczał sugestywnie.
- Co? – wtrąciłam.



- Dzieci często idą w ślady rodziców – stwierdził Antero, ignorując mnie. – Ale to nie miejsce na taką rozmowę.
- Zgadzam się z tobą całkowicie – odparł Tobias.
Byłam już o krok od pełnego ulgi westchnienia, gdy mój wzrok zatrzymał się na wyraźnie rozbawionych mężczyznach. Niech to szlag.
Wiedzieli, że przejrzałam ich plany, lecz mimo to nie zrezygnowali z odgrywania swatów. Doprawdy, mogli sobie podarować ten cyrk… Zaraz ojciec powie, że ma w barku wspaniałe wino, bardzo dobry rocznik, a Tobias stwierdzi, że najwyższa pora, aby uczcić ich spotkanie. Typowa, filmowa scena…
- Tak się składa, że mam w barku wspaniałe, półsłodkie wino. Bardzo dobry rocznik – zapewnił Antero.
- Brzmi świetnie, gdyż jeszcze nie mieliśmy okazji, aby uczcić tę wizytę – zgodził się z nim Tobias. – Prowadź, przyjacielu.
Jeszcze na schodach wymienili się porozumiewawczymi kuksańcami i wyszli z sali. Niech to szlag. Wiedziałam, że ten dzień nie będzie należał do najlepszych.



Poczekałam, aż głosy nieco się oddalą i oparłam dłonie na biodrach, patrząc z obrzydzeniem na chłopaków. Boże, za jakie grzechy mnie to spotkało? Ojciec nie mógł wybrać sobie lepszej chwili na powrót, a jego nowym zwerbowanym nabytkiem musiał być akurat Laguna… Gdybym jeszcze kręciła z Angelo na pewno nie robiłoby mi to żadnej różnicy, ale to tylko nędzna przeszłość. Nigdy nie lubiłam zmian, a gdy na mojej drodze pojawił się ten lowelas wszystko okrutnie się pokomplikowało. Jakby do tej pory moje życie było łatwe…
- No dobra, jesteśmy sami – powiedziałam, rozkładając ręce. Próbowałam zgrywać panią sytuacji, ale głos zadrżał mi na ostatniej sylabie. Zaklęłam w myślach. Po fińsku i wspak, żeby było trudniej. – Nie wiem w co ty sobie pogrywasz, Angelo, ale udawanie słodkiego synka wcale ci nie wychodzi.
- I kto to mówi? – prychnął blondyn, mierząc mnie wzrokiem. – Taka wzorowa dama z bogatej hacjendy, a puszcza się z byle kim jak bura suka!
Spojrzałam na chłopaka jak na wariata.
- Byle kim? – powtórzyłam. – Nie masz o sobie zbyt wysokiego mniemania?
- Mówiłem o tamtym fagasie, którego wczoraj stłukłem! – warknął rozeźlony. – Jeśli myślisz, że sprawia mi radość bycie dla ciebie miłym…
- Nie obchodzi mnie NIC, co jest związane z TOBĄ, więc skończ gadać! – przerwałam mu, wykonując zamaszysty gest ręką.
Podeszłam do stołu bilardowego i oparłam się o jego krawędź, próbując się opanować. Kiedyś potrafiłam zażegnać każdy konflikt. Kiedyś nie chciałam kłócić się z Angelo, bo nie mogłabym żyć z myślą, że się na mnie gniewa. Kiedyś… Szkoda, że to „kiedyś” w ogóle istniało.



- Co się z nim później stało? – zapytał niespodziewanie Rock. Uniosłam brwi w niemym pytaniu i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że niepotrzebnie zwracałam na rudzielca uwagę. Nie było to przyjacielskie spotkanie w ojcowskiej piwnicy. To był front, a moja linia obrony zaczęła się cofać. – No wiesz, z tamtym kolesiem – wytłumaczył.
- Nie twój interes – prychnęłam.
- Pies nadal liże rany… - wymruczał melodyjnie Angelo, biorąc spod ściany kij. – A suczka chyba mu pomagała, co?
Rock wybuchł głośnym, pełnym sadystycznej radości śmiechem, zginając się wpół. Zerwałam się z miejsca i w dwóch krokach znalazłam się tuz przy Angelo z pięścią przygotowaną do ciosu. Nie zdążyłam jednak dobrze się zamachnąć, gdy poczułam jego palce na swoich nadgarstkach. Blondyn popchnął mnie na ścianę i przytrzymał, co nie wymagało od niego zbyt dużej siły. Mimo oczywistej przewagi próbowałam się wyrwać lub w jakiś sposób chłopaka uderzyć, ale jego siła szybko wyperswadowała mi ten pomysł z głowy. Dyszałam przez zaciśnięte zęby, patrząc wściekle na Lagunę i wyobrażając sobie jak ten zblazowany uśmiech znika z jego twarzy.
- Poszarp się, mała – zachęcał mnie. – Nawet nie wiesz jak mnie to kręci…
- Bardziej, niż martwe zwierzątka?! – warknęłam.



W oczach Angelo zapłonęła wściekłość. Nachylił się nade mną jak do pocałunku, ale kilka milimetrów od moich ust odwrócił głowę i przywarł wargami do mojego ucha. Naparł na mnie całym ciałem, a ja aż wypuściłam długo wstrzymywane powietrze, nie mogąc uwierzyć w abstrakcyjność tej sytuacji. Żeby tak w moim własnym domu…
- Bardziej, niż kiedy rozkładałaś przede mną nogi z tym błagalnym spojrzeniem, abym tylko cię wypieprzył… - wycedził, po czym parsknął śmiechem. – Ani razu nie miałem gumy… Dlaczego jest tak, że kiedy bardzo chce się zniszczyć komuś życie nigdy to nie wychodzi? – zapytał retorycznie.
Moje mięśnie stężały, a płuca przez chwilę przestały pobierać powietrze. Nie mogłam uwierzyć w okrucieństwo Angelo, nie mogłam pojąć, dlaczego tak piękny chłopak okazał się największym draniem, jakiego dotąd spotkałam. W moich oczach zalśniły łzy, ale zacisnęłam mocno powieki, aby nad tym zapanować. Nie umknęło to uwadze Rocka, który przyglądał się nam z bezpiecznej odległości.
- No dalej, Kia! – zawołał. – Nie powstrzymuj się. Dlaczego jeszcze nie płaczesz?
Przełknęłam z trudem ślinę i spojrzałam nienawistnie najpierw na jednego, a później na drugiego.
- To Chanel!... – warknęłam. – Nie jesteście warci rozmazania takiego tuszu!...

* * *



- Sonya byłaby z ciebie dumna.
Następnego dnia umówiłam się z Zackiem, aby pośród ładnie przystrzyżonych krzewów i drzew móc swobodnie wylać swoje żale. Często spotykaliśmy się w parku, gdzie blondyn mógł zabrać dzieciaki i jednocześnie uniknąć zaproszenia mnie do swojego małego mieszkania. Nigdy nie powiedziałam czegoś obraźliwego o jego sytuacji materialnej, ale mimo wszystko gościłam w tamtym miejscu zaledwie dwa razy. Znacznie bardziej komfortowo czuliśmy się u mnie, albo na świeżym powietrzu, jeśli pogoda akurat sprzyjała.
- Myślisz, że też powinnam się jej pochwalić? – mruknęłam, rozkładając się na niewygodnej ławce.
- A lubi tego lalusia?
- Jak rzyganie po chlaniu.
- Więc niezwłocznie – stwierdził. – Chris! Lance! Nie odchodźcie za daleko! – krzyknął na bawiących się dalej chłopców.
Patrzyłam przez chwilę jak dwóch urwisów szepcze coś do siebie, a następnie rozbiega się w różnych kierunkach, robiąc Zackowi na złość. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy blondyn wstał, aby pozbierać resztę rodzeństwa. Był taki odpowiedzialny i opiekuńczy, że momentami bardzo mu współczułam, iż nie otrzymał od życia tego, na co w pełni zasługiwał. To cud, że nie wyrósł na mordercę albo złodzieja, jak większość ludzi pochodzących z jego środowiska.



- Potrzebuję twojej rady – zaczęłam, gdy Zack wrócił do mnie z przepraszającym uśmiechem na ustach. – Ta wczorajsza wizyta… Rozumiesz, mam pewne obawy.
- Mianowicie? – zapytał, siadając obok.
- Ojciec chce… Właściwie to mam podejrzenia, że próbuje mnie wydać… Za mąż – dodałam, widząc nagłą zmianę na twarzy Zacka. Jego brwi zmarszczyły się gniewnie, lecz trwało to zaledwie krótką chwilę. Blondyn szybko się otrząsnął i spojrzał na mnie z taką miną, jakby miał zamiar podzielić się najgorszą wiadomością na świecie. Odsunęłam się minimalnie, nabierając czujności. – Wszystko w porządku?
- Czy w porządku? – prychnął, a w jego głosie wyczuwalna była lekka nutka histerii. Zaraz jednak odkaszlnął i kontynuował. – Wiesz, to trochę niegrzeczne z mojej strony, ale nigdy nie słyszałem, abyś wygadywała podobne głupoty. – Zack odetchnął cicho, jakby dodając sobie otuchy. – Starzy czasami robią tak dla żartów, nie ma potrzeby, aby wyciągać pochopne wnioski…
- Nie było cię tam, nie słyszałeś! – nalegałam. Nie miałam pojęcia, dlaczego mężczyzna zachowywał się w ten sposób. Zawsze patrzył na sprawy obiektywnie, nigdy mnie nie wyśmiewał, a teraz sprawiał wrażenie, jakby próbował przekonać siebie samego, że małżeństwo z Laguną było niemożliwe. Chciałam szybko wyprowadzić go z błędu. – Pieprzyć spięcie w piwnicy! Na kolacji było najgorzej! Posadzili nas obok siebie i uczyli – rozumiesz – uczyli go zachowania w towarzystwie damy! Podawanie żarcia, nalewanie wina, słodkie aż do próchnicy wyznania! Na koniec stary i Tobias powiedzieli… - wzięłam głęboki oddech, próbując nie trząść się ze złości. – Powiedzieli, że wyglądamy razem bardzo reprezentatywnie. Hitto vieköön!*** Czy ty wiesz, co znaczy „reprezentatywnie” w takiej rodzinie? To już prawie zamówienie daty w kościele! – prychnęłam ze złością.
Skrzyżowałam ramiona na piersi, obrażona na cały świat. To nie była moja wina, iż ojciec miał słabość do blondynów i wybrał sobie akurat Angelo za potencjalnego amanta; to nie była wina Zacka, że siedział tu i z dziwnym wyrazem twarzy słuchał tego wszystkiego. Drażniło mnie samo wracanie do wczorajszego wieczora, ale bez przybliżenia sytuacji mój przyjaciel nie byłby w stanie mi pomóc. Albo pocieszyć. Cokolwiek.
Zapanowała cisza. Dopiero, gdy w pobliżu rozległy się głosy dzieciaków zorientowałam się, że nie byliśmy tu całkiem sami. Spojrzałam z ukosa na Zacka, który siedział ze spuszczoną głową. Nie ogarniałam tego. Jakim cudem mogło go to poruszyć bardziej ode mnie? Wyglądał jakby był zrozpaczony, a to przecież ja powinnam siedzieć w kącie i załamywać ręce nad własną niedolą. Blondyn nie miał najwyraźniej nic ciekawego do powiedzenia, więc westchnęłam i kontynuowałam.



- Nie sądzisz, że to cholernie niesprawiedliwe? – zapytałam retorycznie. – Nie chcę kolesia, który najchętniej zniszczyłby mi życie. Niestety najbliżej żyjący bogacz, który spełniałby oczekiwania mojego ojca, mieszka na drugim końcu kraju. Panienki ze średniej lub niskiej klasy marzą o burżuju, przystojnym i charyzmatycznym, nawet podłym jak Angelo, a ja… - westchnęłam. – Ja chcę po prostu zwykłego chłopaka, który wie, że życie nie polega na zabawie…
Zack poruszył się, jakby nagle doznał olśnienia, ale entuzjazm w jego oczach szybko wyparował. Zastąpiło go coś w rodzaju poczucia winy, co naprawdę mnie zaniepokoiło. Czyżby mężczyzna miał zamiar potwierdzić moje przypuszczenia?
- A więc ciebie kręci „pospólstwo”… - powiedział przeciągle, lekko drżącym głosem. Uśmiechał się z zakłopotaniem, ale przynajmniej próbował żartować. – Jakiś młody chłopiec z poczuciem humoru, konkretny, ale nie apodyktyczny, wykształcony i ambitny, ale nie przyszły dorobkiewicz, co?
- Właśnie taki – przyznałam z udawaną wyższością. – Mój wymarzony książę z bajki. Do tego troskliwy i opiekuńczy, empatyczny, czuły… - zaczęłam wyliczać.
- Czyli ktoś taki jak ja… - wymamrotał cicho Zack, a jego głos cichł po każdej następnej sylabie. Zaśmiałam się głośno.
- Właśnie tak! – zawołałam. Mężczyzna spojrzał na mnie, a w jego oczach zamigotały radosne iskierki. Nie lubiłam, gdy spojrzenie blondyna było przygaszone, dlatego sama uśmiechnęłam się na widok jego lśniących, ciemnoszarych tęczówek. – Ale gdzie ja znajdę takiego drugiego jak ty? Nie sądzę, aby to było możliwe!
Zack patrzył na mnie przez chwilę, a jego twarz zaczęła nabierać kolorów. Nagle zerwał się z miejsca i zakrył dłonią usta, próbując jednocześnie ukryć zarumienione policzki.
- Dzieciaki, zbierać zabawki! – zawołał. W jego głosie była wyraźna panika i zaniepokojona wstałam z ławki, rozglądając się ukradkiem. Czyżby w pobliżu znalazł się ktoś, kto nie powinien nas widzieć? Angelo lub jego ojciec? Niemożliwe, park był przecież opustoszały.



- Co się z tobą dzieje? – zapytałam, odetchnąwszy z ulgą. – Nieźle mnie przestraszyłeś, myślałam, że jest tu Laguna, czy ktoś ze szkoły.
Zack obejrzał się przez ramię i otworzył usta, lecz zaraz je zamknął, jakby się rozmyślił. Pokręcił głową i przetarł zaczerwienioną twarz dłonią. Czekałam cierpliwie, aż jakoś zakończy nasze spotkanie, czując dziwny niepokój. Coś podobnego zdarzało mi się, gdy powiedziałam o kilka słów za dużo, ale przecież dzisiaj nawet się nie pokłóciliśmy. Niby dlaczego miałabym mieć wyrzuty sumienia? Nie obraziłam go przecież, chciałam tylko rady od serca!
- Muszę iść – wyrzucił z siebie po kilku chwilach ciszy. – Zadzwonię.
I poszedł - wolnym krokiem, z nisko spuszczoną głową, jak zbity pies. Nawet nie pocałował mnie na pożegnanie, co było naszym starym zwyczajem. Zapomniał czy po prostu nie chciał? Obydwa przypuszczenia były równie okropne, a ja poczułam, jakby Zack wbił mi sztylet w serce. Jeszcze nigdy mnie nie odtrącił i nie mogłam zrozumieć skąd ta nagła zmiana nastroju.
W dodatku nie mogłam pozbyć się wrażenia, że palnęłam jakąś straszną gafę…



Wahałam się przez chwilę z podjęciem decyzji. Powinnam za nim pobiec czy może zostać? Warknęłam sfrustrowana i znów opadłam na twardą ławkę, opierając brodę na dłoniach.
Byłam najlepszą przyjaciółką Zacka, powinnam wiedzieć, co mu dolega, więc dlaczego jego zachowanie zbiło mnie z tropu? Czy to znaczyło, że już mnie nie potrzebował? Że przestałam spełniać swoją rolę? Mogłabym dumać przez tydzień, a nie znalazłabym sytuacji, w której Zack mnie zawiódł. Zawsze pojawiał się wtedy, gdy najbardziej go potrzebowałam. Może więc czas się zrewanżować? Nie wiedziałam tylko, co powinnam mu powiedzieć. Jeśli zapytam, co się stało, wyjdę na ignorantkę, która nie zna problemów najlepszego przyjaciela. Z drugiej strony nie miałam również pojęcia, za co powinnam go przeprosić, jeśli się na mnie obraził. W tym wszystkim był tylko jeden pewniak. Siedzeniem na tyłku i zastanawianiem się niczego nie zdziałam. Oczywiście Zack będzie się wściekał, że poszłam do jego domu, ale mniejsza o to. Najwyższy czas, aby udowodnić mu, że i na mnie może liczyć.





*Kivaa kun tulitte – fin. cieszę się, że przyszliście
** Turpa kiinni – fin. zamknij się
*** Hitto vieköön – fin. kurde, cholera
  Odpowiedź z Cytatem
stare 08.08.2010, 18:13   #29
Adu$
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Super opowiadanie ;-)
  Odpowiedź z Cytatem
stare 08.08.2010, 19:09   #30
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,431
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

A nie mówiłam, że bracia Laguna będą na tej kolacji?
Na miejscu Kii chyba bym nie wyrobiła. Rozsmarowałabym tego całego Angelo na ścianie! Strasznie wkurzający typ...:/
A ci ojcowie... Swaci się znaleźli od siedmiu boleści!
Zack jest słodki . Kia faktycznie palnęła gafę. Ten jej wyznaje miłość a ta to potraktowała jak dobry żart... Mam jednak nadzieję, że wszystko się ułoży. Ładna byłaby z nich para .
Mam nadzieję, że tym razem szybciej dodasz odcinek . Ten był jakiś krótki .

PS. O, 600 post .
__________________
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 03:32.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023