Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 15.09.2012, 01:55   #1
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Moonlight Falls (OD 18 LAT!)

TREŚCI TYLKO DLA OSÓB OD 18 LAT - WCHODZISZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. JEŚLI NIE MASZ 18 LAT BĄDŹ NIE CHCESZ ICH OGLĄDAĆ, WYJDŹ Z TEMATU!






To mój debiut w dziale "Fotostory".
Nie będę nikogo prosić o wyrozumiałość, bo uznaję się za forumowego starego wyjadacza.
Swoją przygodę z forumową twórczością rozpoczęłam dość dawno temu w czasach, gdy "opowiadamy jak sobie gramy" był tematem zbiorczym.
Wystartowałam z niewymagającą historią o simce Alice. Z czasem historia zaczęła nabierać prawdziwej fabuły. Z powodów technicznych opowiastka ta została niestety zakończona. Po długich przygotowaniach umieściłam "Moonlight Falls", czyli Fotostory pod przykrywką OJSG. Ponad rok temu forumowicze mogli czytać poniższą historię.
Po długich namysłach zdecydowałam się, że MF zostanie przeniesione. Mam nadzieję, że nie utracę stałych czytelników, a wręcz zyskam nowych.

Zapraszam na "Moonlight Falls" w wykonaniu Myrtka i uprzedzam - opowieść z czasem zyskuje na ciekawości.










Pierwszy raz od kilku lat, po raz kolejny przekroczyłam granicę miasteczka Moonlight Falls. Wszystko, co znajdowało się w Bridgeport, zostawiłam za sobą. Tym razem jednak byłam zmuszona tu zamieszkać i wizja bycia niemalże odciętą od świata przyprawiała mnie o dreszcze. Na szczęście znajdę schronienie pod skrzydłami mojej babci, Odette, która ponownie się o mnie zatroszczy, jak to było co rok, odkąd skończyłam 5 lat. Wraz z dobiciem do "szczęśliwej" trzynastki, kontakt się urwał. Nie wiem jak babcia wygląda, czy zmieniła się jakoś szczególnie, lecz miałam nieskrywaną nadzieję, że nadal jest tą samą, kochaną kobieciną, której celem było zaopiekować się każdym pokrzywdzonym przez los człowiekiem. Zapraszała ich do domu, użyczyła łazienki, ugotowała smaczny, syty obiad i pozwalała im zarobić parę groszy - to zaopiekować się ogrodem, zrobić zakupy czy pomóc posprzątać dom. Boję się, że od tego czasu stała się zupełnie inną osobą i to ona jest właśnie powodem zerwanych więzi.


Samochód zatrzymując się, wyrwał mnie z zamyślenia. Ciężko westchnęłam, gdyż wyjście na zewnątrz jest równe rozpoczęciu nowego etapu w życiu, czego się śmiertelnie obawiałam. Poczułam na karku wilgotnawy wiaterek. Kierowca taksówki wyręczył mnie, wyciągając walizki z bagażnika. Jeszcze raz wzięłam głębszy wdech i chwyciłam klamkę. Nie musiałam zapłacić za zapewne horrendalnie drogi przejazd, ponieważ taksówkarz był wieloletnim przyjacielem mojego ojca i specjalnie dla mnie zamiast wypoczywać w domu biorąc dzień wolny, wiózł mnie przez niemal pół kraju.Uścisnęłam mężczyźnie dłoń na pożegnanie, po czym pośpiesznie wrócił do samochodu.




Na ganku stała ona - srebrnowłosa, zniecierpliwiona staruszka. Widząc mnie, szeroko się uśmiechnęła i w miarę swoich możliwości szybko podeszła. Wyściskała mnie tak, jakby chciała jednego ranka odpracować lata rozłąki. Odsunęła się o kilka centymetrów i dokładnie przeglądała każdy milimetr mojej twarzy.
- Strasznie mi wyrosłaś - powiedziała wzruszona.
- Ale wciąż jestem twoją małą, pyzowatą Faye. - odparłam również ucieszona widokiem kochanej osoby.






Spojrzałam na dobrze mi znany budynek. Ściany wiekowego domu od lat w żółtym kolorze, ogród zapełniony kwiatami, krzewami i roślinami rodem z baśni. Stare drzewo, na którym ćwierkające wesoło ptaki założyły gniazdo oraz ciepło bijące od domu postawionego w czasach wiktoriańskich.


Wniosłam torby do środka i wypiłam szklankę wody z lodem. Kilkaset mililitrów cieczy potrafi sprawić, że człowiek czuje się, jakby uwolniono go z długiego pobytu w lochach.




Zaledwie dzień przed moim przyjazdem tutaj, ciężarówka przywiozła meble z dawnego domu.
Na myśl o ostatnich wydarzeniach poczułam ukłucie w klatce piersiowej. Za każdym razem widząc te obrazy, wylewam z siebie hektolitry łez. Potrząsnęłam delikatnie głową, by odgonić świeże, smutne wspomnienia. Z pomocą babci udało mi się zataszczyć walizki na górę. Weszłam do pierwszego pomieszczenia po prawej. To był zupełnie inny pokój niż ten, który pozostawiłam pięć lat temu. Wcześniej mieszkał tu mój ojciec. Istniał sobie czysty i niezamieszkany, dopóki szalone dziecko nie wparowało do środka, robiąc z niego istną rupieciarnie. Nawet na strychu zawalonym różnymi gratami, panował mniejszy bałagan. Gdy stałam się lekko zarozumiałą pannicą przeszkadzało mi wszystko - od położenia pokoju do wystroju w typowo sportowym stylu, gdyż mój ojciec był kapitanem szkolnej drużyny futbolowej. Aż dziw, że mając przed sobą tak wspaniałą przyszłość na boisku, został pracownikiem firmy zajmującej się nieruchomościami.
Miałam za złe babuni, że wydała pieniądze na remont - ściany wcześniej zaklejone tapetą ze sprzętem sportowym, nagle przybrały barwę lilii wodnej, rozświetlając przy tym pokój. Pożółkły abażur zapewne wylądował w śmietniku. Miałam taką nadzieję. Gwoździem programu okazało się białe łóżko. Byłam zła, ale zarazem wdzięczna babci, że z własnej kieszeni zapłaciła za tak wiele. Nie wiedziałam jak się jej odwdzięczyć.








Po wielogodzinnej podróży byłam wyczerpana. Plułam sobie w brodę, że nie wybrałam przelotu samolotem. Niestety nie śmierdzę groszem, a od babci zbyt wiele pieniędzy (nawet o tym nie wiedząc) wyciągnęłam.
Położyłam się na łożu i owinęłam kołdrą z satynowego materiału. Super - myślę - kolejny dług do spłacenia. Jak ja nienawidziłam długów.
Po wędrówce po całym łóżku i towarzyszącemu niepokojowi przed życiem w nowym miejscu wiedziałam, że powitam rówieśników z pięknymi worami pod oczami. Dopiero około czwartej nad ranem zasnęłam w pozycji embrionalnej. Przez koszmary, z których nie potrafiłam się wybudzić, czułam się, jakbym w ogóle nie spała. Co najgorsze, niemal codziennie śniło mi się to samo - śmierć rodziców.


Słoneczne popołudnie. Mimo zakończonego urlopu, wakacyjną aurę wciąż czuć wokoło. Upał daje się we znaki, ale to tylko wywołuje jeszcze szerszy uśmiech urlopowiczów. Szczególnie zadowoleni z gorąca są Emily i Richard Morgan. Wracają nowoczesną autostradą do swojego domu, gdzie czeka na nich córka nieco stęskniona za rodzicami. Przepełnieni szczęściem wciąż czują się, jakby opalali się na plaży w jednym z największych kurortów w Stanach Zjednoczonych - Sunset Valley. Nie mogli uwierzyć w słowa przewodnika wycieczki, który opowiadał o historii miasta. Niespełna dwadzieścia lat wcześniej, Sunset było sennym miasteczkiem, a ludzie tam żyjący nie potrafili skorzystać z faktu, że mieszkają na półwyspie słońca i jest to jedne z najbardziej nasłonecznionych miejsc w kraju. Dopiero Ireneusz Landgraab postanowił wykorzystać potencjał okolicy i utworzył z niego kurort turystyczny, gdzie ludzie przyciągnięci pogodą, klubami, plażą i oceanem pozostawiali tu wielkie pieniądze, dzięki czemu turystyka rozwinęła się w tak szybkim tempie.
Jednak nie każdy mógł pozwolić sobie na odrobinę luksusu. Doskonale o tym wiedział kierowca ciężarówki. Wyczerpany przymyka powieki, straciwszy przytomność. Małżeństwo nie ma szansy na uniknięcie kolizji. To trwa sekundy. Oba auta, jak to na autostradzie, sunęły z zastraszającą szybkością, tak więc siła nacisku sprawia, że osobówka zostaje doszczętnie zgnieciona. Krew, policja i łzy. Rozłąka, bez możliwości pożegnania.



Tak jak myślałam, pod moimi oczami zagościły sine worki. Dobrą chwilę spędziłam przed lustrem, maskując oznaki zarwanej nocy. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w swoje odbicie.
"Czas do szkoły Faye" - rozkazałam sobie niechętnie.




Budynek, przed którym stanęłam był mały, w porównaniu do mojej starej szkoły. Obie budowle były swoimi przeciwieństwami. W Bridgeport wszystkie uczelnie odnowiono bądź postawiono nowe. Każdy uczeń w czasie zajęć miał do dyspozycji osobistego tableta. Parking był kilkupoziomowy, więc każdy posiadacz lamborghini nie musiał się martwić o swoje cacko. Zaś tutejsza szkoła średnia, wyglądała niczym wiekowy zamek - albo raczej jego część, która przetrwała do czasów dzisiejszych.
W środku również nie świeciło po oczach ekstrawagancją i zmodernizowaniem. Była to zwykła szkoła, dla normalnych ludzi.




Udałam się jeszcze do sekretariatu po plan lekcji. Przycupnęłam na krześle przed owym pomieszczeniem i dokładnie przeanalizowałam kartkę. No cóż, może lekcje wcześnie rano nie są zadowalające, ale przynajmniej harmonogram został ułożony tak, by móc spokojnie przejść do następnej klasy. Już na początku liceum, klasa o profilu matematycznym, została odsunięta na bok i traktowano nas jak wyrzutków. Dostaliśmy również najgorszy plan. Oczkiem w głowie dyrektora byli ci z artystycznej. Taka polityka panowała w Bridgeport.





Zgodnie z tym, co wydrukowano na papierze, pierwszą lekcję miałam mieć ze swoim wychowawcą, niejakim Andrew Johnsonem. Nie trudno było się odnaleźć. Ba, w ciągu trzydziestu minut opanowałam pół szkoły.
W klasie wszyscy pozajmowali swoje miejsca. Niezłą opinię sobie wyrabiam. Przekraczając próg, usłyszałam szum i poruszenie. Nauczyciel widząc mnie, uśmiechnął się zachęcająco i gestem dłoni rozkazał uczniom zamilknąć.
- Przedstaw się - rzekł mrugając do mnie.




Przełknęłam głośno ślinę i uśmiechnęłam się blado. Wszyscy wpatrzeni byli we mnie jak w obrazek.
- Nazywam się Faye Morgan i przeprowadziłam się tutaj z Bridgeport. - zaprezentowałam się nieśmiało, jak najbardziej minimalistycznie.
- Miastowa - prychnął ktoś w drugim rzędzie. Stawiałam na tlenioną blondynkę.
Nauczyciel zauważywszy, że więcej ze mnie nie wyciągnie, zbawił mnie, pozwalając mi usiąść. Były może trzy wolne miejsca, jednak zajęłam to w drugim rzędzie, przy oknie.





Reszta lekcji minęła... fatalnie. Cały czas czułam na sobie dziesiątki par oczu, wpatrujących się z niedosytem. Niemal każdy upiornie świdrował mnie wzrokiem. Na zajęciach z wychowawcą, na chwilę przestałam być pod ostrzałem. Do klasy wparowała kobieta nieco przy kości, z trwałą wyglądającą niczym hełm wojenny.
- Jak co roku, zorganizujemy bal pożegnalny z latem. Potrzebujemy ochotników, którzy zabiorą się za przygotowanie przyjęcia. - powiedziała, a następnie przeczytała z fiszki listę rzeczy, które będzie trzeba wykonać.
Moja ręka wystrzeliła w górę. Cóż miałam innego do roboty po szkole? Sądzę, że życie nocne ogranicza się tu wyłącznie do jednej spelunki. No, może dwóch.
Kobieta zdumiona moim entuzjazmem wytrzeszczyła oczy. Rozkazała mi przyjść po lekcjach do sali numer 12.
Opuściwszy nas, ostatnie minuty do dzwonka zleciały zadziwiająco szybko.
Udałam się we wskazane miejsce, przydzielono mi zadania i otrzymałam szczegółowe informacje na temat balu.









Nie śpieszyłam się do domu. Babcia wybrała się ze znajomą na targ staroci, zorganizowanym w malutkim miasteczku oddalonym o kilka kilometrów. Tak więc do wieczora tkwiłabym sama w domu, nie mając co ze sobą począć.
Postanowiłam poznać okolicę uczelni. Przeszłam się za szkołę, gdzie znajdowały się boiska, bieżnia i inne sportowe obiekty. Na jednym z nich odbywał się trening. Dwudziestu dwóch spoconych, wyjątkowo przerośniętych nastolatków rzucało się wzajemnie na siebie. Przeszłam wzdłuż płotu i bacznie oczekiwałam zakończenia. Nie po to, by poznać wynik, rzecz jasna. Czekałam, aż któryś z zawodników w końcu ściągnie górę stroju i ujrzę wyrzeźbiony kaloryfer, lecz tuż po gwizdku wszyscy wybiegli do szatni. Zawiedziona przysiadłam na trybunach.

















Nie miałam ochoty już więcej spacerować, więc wsiadłam do swojego poczciwego auta i wróciłam do domu. Drzwi frontowe nie były zamknięte na klucz.
- Babciu? - zawołałam ostrożnie wchodząc do środka.
- Tutaj, tutaj, w jadalni. - usłyszałam jej serdeczny głos.
Rzuciłam kluczyki na dębową komódkę i poczłapałam do owego pomieszczenia.





- Myślałam, że wrócisz później - zarzuciłam, siadając naprzeciw niej.
Odłożyła swoją ulubioną gazetę i zdjęła okulary.
- Ech, nie warto. Jedynymi tam prawdziwymi starociami byłyśmy my. - wytłumaczyła, puszczając do mnie perskie oko.




Przez chwilę jeszcze rozmawiałyśmy, a później zabrałyśmy się za ugotowanie kolacji. Zjadłyśmy w ciszy. Zapewne dlatego, że nas obie dopadało zmęczenie.





Umywszy się, przebrałam się do piżamy i wskoczyłam pod kołdrę. Gdy byłam bliska snu, z tego stanu wyrwały mnie jakieś dźwięki. Piskliwa muzyczka wydobywająca się z telewizora. W półprzytomna zeszłam na dół i zastałam babcię śpiącą na kanapie. Nie była nawet w stanie obejrzeć swojego ukochanego teleturnieju. Wyciągnęłam z kredensu rudy koc z frędzlami i okryłam nim staruszkę, która odpłynęła w krainę morfeusza. Zgasiłam wszystkie światła i powróciłam do swojego pokoju.









Znów dręczył mnie ten sam koszmar. Obudziłam się oblana potem, ciężko dysząc. Zerknęłam na zegar. Pokazywał piątą nad ranem. Wiedząc, że już nie uda mi się ponownie zapaść w sen, Położyłam się, tępo wpatrując w sufit. Od teraz tak będzie wyglądać moje życie. Conocne koszmary, brak siły, szkoła, spędzanie czasu z babcią. Muszę się do tego przyzwyczaić.






Serdecznie zapraszam do komentowania!

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 10.09.2016 - 12:44
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 15.09.2012, 07:34   #2
easey
 
Avatar easey
 
Zarejestrowany: 18.03.2012
Skąd: jajecznica
Płeć: Kobieta
Postów: 951
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Historie by myrtek

PIERWSZA!!!!!!

Tak długo czekałam Odcinek ci wyszedł wspaniały, uwielbiam cię czytać (ty wiesz ), Faye jest nieziemsko piękna, jej babcia też całkiem niezła Czekam na następne odcinki, bo jestem bardzo cziekawa co wymyślisz



(...ty kiedyś myślałaś, że ja zapomniałam o Robercie i Ali...ich nie da cię zapomnieć!)

Ostatnio edytowane przez easey : 15.09.2012 - 07:38
easey jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.09.2012, 08:44   #3
Chwalisława
 
Avatar Chwalisława
 
Zarejestrowany: 16.05.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 464
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Historie by myrtek

Po prostu nie wiem co napisać! Jestem wniebowzięta tym odcinkiem. Tak jak napisała easey odcinek wyszedł wspaniały. Warto było tyle czekać. Fayne jest śliczna. Jestem ciekawa twoich dalszych pomysłów i oczywiście czekam na więcej! <3
Chwalisława jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.09.2012, 08:54   #4
Skylinn
 
Avatar Skylinn
 
Zarejestrowany: 30.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 312
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Historie by myrtek

OŁ JE!
W końcu się doczekałam! Odcinek jest super, naprawdę, Faye jest śliczna, a nowy serial zapowiada się super!
Masz talent, dziewczyno!
Skylinn jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.09.2012, 09:03   #5
leetnia
 
Avatar leetnia
 
Zarejestrowany: 20.07.2010
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta
Postów: 30
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Historie by myrtek

Jejkujejkujejku!!!! MEGA! Masz niesamowity talent, pierwszy odcinek tak wciąga, że nie mogę już się doczekać następnego! Właśnie, kiedy dalsza część? Chcemy więcej! ;D
leetnia jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.09.2012, 10:28   #6
Sqiera
 
Avatar Sqiera
 
Zarejestrowany: 14.04.2012
Skąd: z Ziemi Obiecanej
Płeć: Kobieta
Postów: 882
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Historie by myrtek

no no odcinek super!! wreszcie się myrtku doczekaliśmy i chcemy więcej !!
__________________
Sqiera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.09.2012, 10:43   #7
Zielona Herbata
 
Avatar Zielona Herbata
 
Zarejestrowany: 02.11.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 506
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Historie by myrtek

No no no,widać,użyta moja pomoc,co w kadrach 8)

Zapowiada się hipsteraśnie fajnie,jestem pod wrażeniem,czekam na następny odcinek ! <3
__________________

Zapraszam na mojego bloga: Herbal Sims
Zielona Herbata jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.09.2012, 11:04   #8
Juhas
 
Avatar Juhas
 
Zarejestrowany: 04.07.2011
Skąd: Warszawa
Wiek: 12
Płeć: Mężczyzna
Postów: 451
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Historie by myrtek

No Myrtku, jestem naprawdę pod pozytywnym wrażeniem

Czytając losy Alice (a przeczytałem całość z wielką aprobatą) czekałem na następny odcinek. Kiedy okazało się że już nie będzie kolejnych jak większość Twoich widzów zawiodłem się i oczekiwałem na tą powieść.
Nawet nie mówię że było warto, to przecież oczywiste

Bohaterka o pięknym imieniu jest jakże piękna i olśniewająca, wielka szkoda że spotkał ją taki wredny los, jednak cierpienie napewno ma tu duży wkład w fabułę, bardzo dobrze oddajesz jej emocje pisząc To bardzo duży plus

Będę miał do Ciebie chyba kilka pytań technicznych, ale to już raczej na linii prywatnej Ciekaw też jestem czy stawiasz na realizm, czy w związku z tym tajemniczym otoczeniem dasz się namówić na jakieś stwory okultystyczne

Napewno tak czy siak będzie wspaniale, teraz tylko pozostaje nam czekać na część drugą

Pozdrawiam
__________________
@mod ponownie nieregulaminowa sygnatura
Juhas jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.09.2012, 11:33   #9
Spectrum
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Historie by myrtek

Wielki powrót!
Odcinek był świetny. Zdjęcia i tekst idealne, wszystko dopracowane w każdym szczególe : >
Nie wiem co jeszcze napisać, może tylko tyle, że z niecierpliwością czekam na następny odcinek, a ze swoim OJSG się schowam : )
  Odpowiedź z Cytatem
stare 15.09.2012, 13:08   #10
EFF
 
Avatar EFF
 
Zarejestrowany: 11.09.2012
Skąd: New York
Płeć: Kobieta
Postów: 52
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Historie by myrtek

No SUPER historia, bardzo mi się podoba, Faye jest śliczna, co ty robisz że tworzysz tak pięknych simów.?.! Zachwyciła mnie też grafika i detale, dlatego z niecierpliwością czekam na c.d. <3
EFF jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz

Tagi
fotostory, lovestory, myrtek, opowiadanie


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 16:14.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023