Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 16.08.2009, 17:07   #1
Nyks
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Tam, gdzie nie ma mroku.

Tralalala! Wróciłam do Was z kolejnym FS, tym razem Harrypotterowym. Nie pytajcie dlaczego - bo tak mnie olśniło i tyle. Na samym początku zaznaczam, że opowiadanko by się tu nie pojawiło, gdyby nie nasza kochana Verra vel Pani_Snejp, bo to dzięki niej to FS ma zdjęcia!

Zaznaczam, żeby później nie było zgrzytów, że treść może się nie zgadzać z treścią sagi - wiele postaci, które straciły życie w HP tu cudownie ożyło, o czym się przekonacie po drodze.

I zaznaczam, że nie będę wyciskać z siebie siódmych potów, żeby napisać 6 stron Wordowych na odcinek, bo wolę napisać 4 i porządne, niż 6 i lać wodę.

Tekst: Voldzik
Zdjęcia : Pani_Snejp

No, to tak ogółem, a teraz zapraszam do lekturki...

PROLOG

Minęły trzy długie lata od tego pamiętnego wydarzenia. Trzy lata od pokonania najpotężniejszego czarodzieja siejącego wszędzie zło i śmierć. Trzy lata od śmierci Lorda Voldemorta, od pokonania go przez Harry’ego Pottera. Trzy lata wolności, beztroskiej egzystencji i spokoju. Bo dopiero po tych trzech latach w „Proroku Codziennym” pojawiła się szokująca dla wielu informacja o ucieczce z Azkabanu kilku byłych śmierciożerców. W świecie magii niezmącony od wielu dni spokój i bezpieczeństwo nagle prysnęły jak bańka mydlana, a zastąpił je, jakże znany czarodziejom, strach.

Susan czekała na ten dzień właściwie odkąd pamieta. Siedziała na łóżku po turecku, czytając niesamowicie nudną książkę, którą czytała tylko dla zabicia czasu, bo tego miała od groma ostatnimi dniami. W każdym razie siedziała i czytała, raz po raz odgarniając z twarzy rude kosmyki, gdy usłyszała potężny huk od strony okna. Podskoczyła na łóżku kierując zaciekawione spojrzenie w tamtą stronę. Na parapecie, od zewnętrznej strony szyby siedziała sowa. W dziobie trzymała list.

[IMG]http://i25.************/lv2fk.jpg[/IMG]

Suze, pełna radosnego podniecenia, zeskoczyła z łóżka i otworzyła jedno skrzydło okna wpuszczając ptaka do środka. Sowa nachyliła się nad otwartą dłonią dziewczynki i wypuściła kopertę z dzióbka. Po chwili wyleciała pozostawiając uradowaną Susie samą w pokoju. Obejrzała dokładnie kopertę zaadresowaną na jej imię i nazwisko. Potem delikatnie oderwała pieczęć i wyjęła ze środka złożoną na trzy kartkę. W napięciu zaczęła czytać słowa napisane na niej pochyłym pismem:

Droga Panno Evans,
Mamy przyjemność poinformować Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Poniżej znajdzie pani spis ksiąg i przedmiotów niezbędnych do rozpoczęcia nauki w naszej szkole. Rok szkolny rozpocznie się 1 września.
Z wyrazami szacunku,
Minerwa McGonagall
Zastępca Dyrektora


Dziewczyna przebiegła wzrokiem po liście ksiąg, jednak nie musiała jej wcale czytać – doskonale znała ją na pamięć. Razem z mamą wieczorami siadywały przy małym światełku wydobywającym się z różdżki Roksany i wtedy opowiadała Susan o liście, którym dostała w wieku jedenastu lat, o książkach, jakie kupowała i o całym tym wyposażeniu magicznym. A dziewczyna słuchała z wypiekami na twarzy prosząc o jeszcze więcej i więcej.
Roksanę Rosalie Evans świat magiczny zapamięta jako jedną z najlepszych aurorów, tą, która przyczyniła się do zamknięcia w Azkabanie większości najgorszych śmierciożerców – Lucjusza Malfoya, Igora Karkarowa, Amycusa oraz Alecto Carrow oraz, co najważniejsze, Bellatrix Lestrange. Często przez bliskich nazywana zdrobnieniem od drugiego imienia. Jak mówią czarodzieje czystej krwi: „Niestety wyszła za mugola.” Owocem tego małżeństwa była właśnie Susannah, wiecznie roześmiana, ruda i piegowata dziewczynka, zawsze odurzona sporą dawką poczucia humoru, niestety mająca bardzo niskie mniemanie o sobie.
William Evans. Mugolski mąż Rosie, jej najlepszy przyjaciel i kochany ojciec Susan. Pracownik banku, jednego z wielu. Dzięki temu rodzina nie żyje w biedzie. Człowiek biznesu, ale jednocześnie facet, z którego emanuje tyle ciepła i życzliwości. Poślubił czarownicę doskonale o tym wiedząc i będąc pod wrażeniem tych wszystkich rzeczy, które wyrabiała z różnymi przedmiotami.
Oprócz tej całej trójki jest jeszcze Sienna – dwa lata młodsza siostra Suze, urocza blondyneczka o niebieskich oczach, jakby z ojca skóra zdjęta. No i przy tym pojawiał się problem, bo Sienna była podobna do ojca, Suze do matki, jednak jej zielone oczy na pewno nie należały do żadnego z rodziców. Roksana powtarzała jej, gdy była jeszcze małym dzieckiem, że to magiczny kolor, że jest Wybraną. Te słowa nie miały dla niej specjalnego znaczenia, ponieważ nie wiedziała, co się za nimi kryje. A już niedługo miała się tego dowiedzieć.

-Mamo! Mamo, dostałam list! Sowa przyniosła list! – Suze rzuciła się matce na szyję, kiedy ta wróciła z pracy. Z szerokim uśmiechem na twarzy przywitała córkę i z jeszcze szerszym odczytała treść listu, po czym mocno uściskała córkę.
-Suzie, jestem z ciebie taka dumna. – Powiedziała ze łzami w oczach głaszcząc córkę po policzku. – Będziesz najlepszą czarownicą na świecie.

[IMG]http://i29.************/a24sug.jpg[/IMG]



ROZDZIAŁ I

Ulica Pokątna



-Susan? Suze, tu jesteś! – Rose odetchnęła z ulgą widząc dziewczynkę stojącą naprzeciw wielkiego budynku ze szlachetnego białego marmuru. Pozłacany napis, tuż nad mosiężnymi drzwiami ogłaszał wsem i wobec, iż mieści się tu Bank Gringotta. Susannah wpatrywała się w masywny kloc otępiała, błądząc spojrzeniem to w dół, to w górę.

[IMG]http://i28.************/2aez4on.jpg[/IMG]

-Ja cię… Jak w ogóle udało im się coś takiego zbudować? – Spytała zdziwiona, kiedy mama pociągnęła ją w drugą stronę. Uśmiechnęła się tajemniczo i odpowiedziała:
-No cóż, magia, Suzie, magia.
-Mamoo… Prosiłam, żebyś nie mówiła do mnie „Suzie”! – Powiedziała zrezygnowana. – Nie jestem Sienna, nie mam dziewięciu lat.
-Postaram się. – Odpowiedziała jej kobieta i otworzyła drzwi do kolejnego sklepu. – To sklep wybitnego różdżkarza, Ollivandera. Tu wybierzesz sobie różdżkę.
Susan weszła do środka i zaczęła rozglądać się wokół, po rozmaitych półkach z osobliwą zawartością. Różdżki – pomyślała i nagle zabłyszczały jej oczy. Podbiegła do lady i nachyliła się szukając wzrokiem właściciela sklepu.
-Panie Olllivander! – Krzyknęła zniecierpliwiona i wtedy z pomiędzy półek, na starej drabinie na kółkach wyjechał mężczyzna. Olllivander. Miał bujne, siwe włosy, srebrzyste, bystre oczy i pomarszczoną twarz. Ten oryginalny wygląd nadawał mu wizerunek poczciwego dziadka, który siada co wieczór z wnuczkami przy kominku i opowiada im o legendarnej czwórce czarodziei, założycieli Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Na twarzy starca pojawił się wielki entuzjazm. Zszedł szybko z drabiny i podreptał w kierunku lady.
-Witam, witam! Jak dobrze gościć u mnie drogą Rose Evans! I jej śliczniutką córeczkę, Susan! – Zaćwierkał przyglądając się Suze z ciekawością w oczach i wypiekami na twarzy. – I pomyśleć, że to właśnie dziecko ma do wykonania…
-Dziękuję ci, Ollivanderze. – Przerwała mu Roksana uprzejmie. – Potrzebuję dla Suze różdżki.
-Ach, różdżki! – Wykrzyknął, aż dziewczyna podskoczyła. – Zaraz, zaraz… - Zaczął mamrotać pod nosem kierując się w stronę najbliższej półki. Wyjął z niej ostrożnie jedno długie i wąskie pudełko. Suze spojrzała na matkę lekko zniesmaczona, ale tamta tylko się uśmiechnęła. Jest stuknięty – pomyślała.
-Proszę. – Otworzył pudełeczko i wyjął z niej podłużny patyk. - Winorośl, włos z ogona jednorożca, trzynaście cali.
Dziewczyna wzięła ją ostrożnie do ręki i popatrzyła na staruszka pytająco, wtedy ten kiwnął głową. Machnęła lekko różdżką i odsunęła się przerażona, kiedy szyba za plecami sprzedawcy zamieniła się w kawałki szkła szybujące w powietrzu.
-Nie, to zdecydowanie nie ta. – Pokręcił głową i odwrócił się, aby podejść z powrotem do półki, ale zatrzymała go matka Suze.
-Ollivanderze, wiem, jaka różdżka będzie dla niej dobra. – Powiedziała niesamowicie spokojnym tonem. - Sztywna, orzech włoski, włókno ze smoczego serca, dwanaście i trzy czwarte cala.
Mężczyzna zatrzymał się i popatrzył na nią ze zdziwieniem. Susannah nie miała pojęcia, o co chodzi. Skąd jej mama wiedziała, jakiej różdżki potrzebuje? A może ona miała taką samą?
-Roksano, nie jestem pewien…
-Historia lubi się powtarzać i akurat ty dobrze o tym wiesz. – Powiedziała zmęczonym głosem. Starzec pokręcił głową, ale po chwili zanurkował między regały. Zaraz wynurzył się z kolejnym pudełeczkiem. Innym, od tamtych, bordowych lub zielonych, czarnym i zakurzonym. Otworzył je i wydobył stamtąd ciemną jak sadza różdżkę i jak najprędzej oddał ją w ręce dziewczynki.
Susan, kiedy złapała ów magiczny przedmiot w dłoń, poczuła jak przechodzi przez nią fala czegoś niezrozumiałego, ale zarazem przyjemnego, coś podobnego do dreszczy. Jej rude włosy lekko zafalowały, niby ruszone wiatrem, jednak wszystkie okna i drzwi były zamknięte.
-To ta. Ta jest dobra, ale… – Powiedziała spoglądając to na matkę to na Ollivandera. - …nie powinna być, prawda? – Westchnęła i odłożyła różdżkę na zakurzony blat. – Nie jestem głupia, widzę, że nie za bardzo wam się to podoba. Historia lubi się powtarzać? Co to w ogóle ma znaczyć?
Zapadło grobowe milczenie, które, kiedy stało się niemal namacalne, przerwała Rose.
-To nie jest zwykła różdżka, wszyscy to wiemy. Co kryje, dowiesz się, myślę, w najbliższym czasie. A teraz chodźmy, masz wybrać sobie jeszcze zwierzę. – Wyrecytowała ze stoickim spokojem łapiąc ją za ramię i lekko popychając w kierunku wyjścia.
-Ale…
-Nie ma żadnych „ale”. Dziękujemy, Ollivanderze.
-Tak, tak… - Pokiwał głową siląc się na uśmiech, który mimo wszystkich starań był pozbawiony jakichkolwiek uczuć. – Zapraszam ponownie…
Wyszły ze sklepu idąc prosto przed siebie ulicą Pokątną. Suze nie odezwała się już do matki będąc pewna, że nie otrzyma odpowiedzi na żadne z zadanych pytań. W końcu doszły do większego od pozostałych sklepu z magicznymi zwierzętami.
-Mówiłam ci, że chcę kota. – Upierała się nadal przy swoim, kiedy Rosalia rozglądała się po półkach szukając dla niej odpowiedniego zwierzęcia.

[IMG]http://i26.************/nzlfma.jpg[/img]

-A na co ci kot? – Spytała obojętnym tonem.
-Masz rację! Kupię sobie węża, to przyjdzie, przytuli się, trochę pomruczy…
-Och, Susan już przestań. Chcesz tego kota, bardzo proszę. – W tym momencie dziewczynę zatkało, bo przecież matka do tej pory była nieugięta i upierała się przy sowie.
-Tak… po prostu? – Spytała niepewnie, marszcząc brwi i wpatrując się w Rose.
-Oczywiście, że nie.
-Wiedziałam.
-Już ci go wybrałam. – Oznajmiła podchodząc do czarownicy, która, jak wywnioskowała Suze, tutaj sprzedawała. Sprzedawczyni zamieniła z nią parę słów, zaczynając od znanego już dziewczynie: „Jak wspaniale powtórnie gościć w moim sklepie Roksanę Evans i jej córeczkę!” i kończąc na: „Tak, oczywiście”, po czym wyszła na zaplecze. Susannah spacerowała w kółko po pomieszczeniu oglądając najrozmaitsze stworzenia, poczynając od kotów, psów i myszy, a kończąc na akromantulach. Kiedy dochodziła do terrarium z takim właśnie pająkiem, usłyszała za sobą huk drewna stawianego na ladzie. Natychmiast odwróciła się w tamtą stronę i ujrzała bukową klatkę dla ptaka z, co najbardziej ją zdziwiło, całkiem białym kociakiem. Uśmiechnęła się i podbiegła do zwierzaka, prawie potykając się o pełzającego obok węża, na którego nie zwróciła wcale uwagi.
-Jest śliczny! – Wykrzyknęła rzucając się matce w ramiona. – Dzięki!
-Jest wyjątkowy. – Powiedziała uroczystym tonem łapiąc dziewczynkę za ramiona i spoglądając głęboko w jej piękne, zielone oczy. – To Chowaniec, gdzie indziej też nazywany Familiarem. Kot, który odkąd go dostaniesz będzie strzegł cię aż do śmierci. Tylko ty będziesz rozumieć jego mowę, będzie ci doradzał w ważnych sprawach i pomagał w tych błahych. Będzie z tobą powiązany, dzięki magii…
Susan była pod wrażeniem tego całego opisu. Nie wyobrażała sobie jak ten kot czy kotka jest w stanie robić tyle rzeczy będąc zwykłym zwierzęciem. Co prawda słyszała o czarodziejach, którzy praktykują sztukę transmutacji, ale ten tutaj kot był po prostu… kotem!
Dziewczyna otworzyła usta, aby o coś zapytać, ale uprzedziła ją sprzedawczyni, która do tej pory się nie odzywała.
-Ma na imię Salem. I jest do niego bardzo przywiązany, więc najlepiej by było, żebyś mu go nie zmieniała, dobrze? – Suze tylko kiwnęła głową, a za chwilę posłała kolejne pytanie w kierunku kobiety:
-Dlaczego on siedzi w ptasiej klatce?
-Jest sprowadzony z Norwegii, gdzie założono hodowle takich kotów. A tam nie mieli niczego lepszego na transport, więc spakowali go w sowią klatkę. Ale teraz z pewnością chciałby się wydostać. – Otworzyła drzwiczki i delikatnie wydobyła zwierzę do środka, a następnie podała je Suzie.

[IMG]http://i31.************/2vuzm0w.jpg[/IMG]

Już kiedy wyszły na uliczkę oraz dalej, idąc brukowaną aleją dziewczyna przemawiała do kota długo i namiętnie, lecz ten nie raczył odpowiedzieć. Szłaby więc tak usilnie wyduszając z niego choć najmniejsze słówko, gdyby nie to, że zobaczyła jak koło ucha świsnęła jej właśnie czarna smuga. Kolejne cztery przyleciały z innych kierunków, a po chwili usłyszała potężny huk. Sklep zielarski, był już tylko wspomnieniem, bo teraz ognisty wąż miażdżył spróchniałe drewno i pochłaniał go krok po kroku. Zielarka, która w ostatniej chwili zdążyła deportować się na zewnątrz, podjęła rozpaczliwe próby gaszenia swojego dobytku zaklęciem Aquamenti, lecz na niewiele się to zdało. Nagle parę metrów od Suze pojawiły się trzy zakapturzone postacie w długich, czarnych pelerynach i srebrnych maskach na twarzy.
-Expecto Patronum! – Krzyknęła Roksana wyciągając różdżkę i celując nią w trójkę śmierciożerców. Z jej czubka wypłynął srebrzystoszary promień, który zamienił się po chwili w wielkiego, pięknego wilka, który sprawił, że trójka rozpierzchła się w powietrzu pozostawiając po sobie jedynie obłok czarnego dymu.
Susannah zaczęła rozglądać się dookoła i uświadomiła sobie, co widzi. Ludzie biegali w tę i z powrotem, krzycząc i szlochając. Wszędzie tańczyły rude płomienie pustosząc co tylko się dało naokoło. Słyszała wykrzykiwane zaklęcia, w których nie zabrakło też tych trzech Niewybaczalnych. Podskoczyła i krzyknęła przerażona, kiedy tuż pod jej nogi zwalił się martwy czarodziej, trafiony zielonym promieniem.
-Avada Kedavra!
-Expelliarmus! – Usłyszała zaklęcie odbite przez matkę. Czerwony promień pochodzący z jej różdżki i ten zielony, wyślizgujący się z różdżki śmierciożercy siłowały się moment, ale w końcu zieleń ustąpiła, a człowiek w pelerynie rozmył się w powietrzu.
Po chwili Suze nie słyszała już odgłosów bitwy, ani niewidziana wszechobecnego chaosu. Czuła tylko jak kręci jej się w głowie i krzyczała. Dopiero, kiedy zorientowała się, że jest we własnym domu, przestała się wydzierać.
-Mogłabyś przestać mnie dusić? – Usłyszała cichy jęk. – Byłbym wdzięczny. – Po chwili zorientowała się, skąd pochodzi. Natychmiast wypuściła kota z rąk, a ten spadł na kamienną posadzkę.
-Przepraszam! – Pisnęła przerażona. – Nic ci nie jest?
-Nie, ale następnym razem postaraj się nie usiłować mnie zabić. – Powiedział Salem siadają na dywanie. – I lepiej usiądź, bo pierwsze teleportacje często są owocne w…
-Niedobrze mi.
-Właśnie. – Mruknął kot. Suze zakręciło się w głowie, ale w końcu trafiła na fotel i usiadła na jednym z podłokietników. Rozejrzała się jeszcze raz po salonie, żeby sprawdzić, czy na pewno jest we własnym domu i pewnie by podskoczyła i zrobiła dziurę w suficie własną osobą, gdyby nie fakt, że była bardzo słaba.
-Mamo?! MAMO!! – Krzyknęła wstając i rozpaczliwie szukając wzrokiem matki. Nie. Rosie tam została, w środku czarnego piekła. - Muszę tam wrócić! Muszę jej pomóc!
-Uspokój się, dziecko. Nie znasz nawet podstawowych zaklęć, byłabyś jej tylko kulą u nogi. Jesteś jej córką, powinnaś wiedzieć, że jako auror była w wielu gorszych sytuacjach i wychodziła z nich obronną ręką. Zresztą jest ich tam sporo, zaraz zrobią z tym porządek. – Skończył, przeciągając się leniwie.
-Jak możesz być tak spokojny?! – Krzyknęła, ale uświadomiła sobie, że Salem ma po części rację. – Więc co? Mam siedzieć tu i na nią czekać?
-Ewentualnie możesz mnie nakarmić. – Mruknął kot, ale wiedział, że z tego nic nie będzie.

[IMG]http://i32.************/29wob53.jpg[/IMG]

Suze oklapnęła na fotel zupełnie wypompowana z uczuć. Nie mogła uwierzyć w przerażający spokój kota, ani też w to, że pozwoliła, by matka tam została.
-Poczekaj. – Poprosiła, zanim Salem wyszedł z pokoju. – Dlaczego wcześniej się nie odzywałeś? Nie pisnąłeś ani słówkiem.
-Mówię wtedy, kiedy trzeba. Nie gadam bezsensu, jak ty. – Pokręcił białym łepkiem i zajął się zwiedzaniem domu. Susan, przytłoczona ilością dzisiejszych wrażeń i zmęczona odliczaniem sekund do przyjścia Rose, zasnęła w niezbyt wygodnej pozycji. Mijały minuty, a Roksana nadal nie pojawiała się w drzwiach domu…

_________________________________________________

Mam nadzieję, że choć trochę Wam się spodoba A i jeśli to takie istotne: Prolog+ Rozdział = 5 i 3/4 strony Wordowej.

Ostatnio edytowane przez Nyks : 31.08.2009 - 11:46
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 16.08.2009, 17:19   #2
Charionette
Admin Emeryt
Admin Kumpel
 
Avatar Charionette
 
Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 3,527
Reputacja: 18
Domyślnie Odp: Tam, gdzie nie ma mroku.

Świetne. A czytając ten list przypomniało mi się KB Ogólnie bardzo dobra robota Gratulacje dla obu pań.
10/10
Czekam na więcej

PS. Co ciekawe nie lubię opowiadań Potterowskich, ani samego Harrego, ale to i KB przeczytałam z wielką chęcią

PS. First
Charionette jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 16.08.2009, 17:23   #3
Pani_Snejp
 
Avatar Pani_Snejp
 
Zarejestrowany: 08.03.2008
Skąd: lochy
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 746
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Tam, gdzie nie ma mroku.

Ja już mówiłam, że opowiadanie miażdzy i gniecie jądra, których nie mam (tak samo, jak Complicated niepokornej xd)
Dobrze, że nie lejesz wody i ożywisz niektórych Mam nadzieję, że Sev też będzie alive ^^ Tytuł mi się podoba.

No i wiadomo - czekam na więcej ;d

Nysia - to nie KB... XD
__________________
Już niedługo... szykujcie się na coś zupełnie nowego...
Pani_Snejp jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 16.08.2009, 18:07   #4
Charionette
Admin Emeryt
Admin Kumpel
 
Avatar Charionette
 
Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 3,527
Reputacja: 18
Domyślnie Odp: Tam, gdzie nie ma mroku.

No jak to nie?
Cytat:
Napisał Pani Snejp
Szanowna Panno McGuire,
Mamy przyjemność poinformowania Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy Pani sowy nie później niż 31 lipca.
Z wyrazami szacunku,
Minerva McGonagall
Zastępca Dyrektora
Cytat:
Napisał Voldemort
Droga Panno Austen,
Mamy przyjemność poinformować Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Poniżej znajdzie pani spis ksiąg i przedmiotów niezbędnych do rozpoczęcia nauki w naszej szkole. Rok szkolny rozpocznie się 1 września.
Z wyrazami szacunku,
Minerwa McGonagall
Zastępca Dyrektora
Trochę podobne? Ale oczywiście inne Tak czy siak miło się czyta
Charionette jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 16.08.2009, 18:14   #5
Nyks
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Tam, gdzie nie ma mroku.

gasz, rzeczywiście xD a ja to brałam z ksiązki, ten list xDDD
  Odpowiedź z Cytatem
stare 16.08.2009, 18:22   #6
Pani_Snejp
 
Avatar Pani_Snejp
 
Zarejestrowany: 08.03.2008
Skąd: lochy
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 746
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Tam, gdzie nie ma mroku.

Ja też brałam z książki
__________________
Już niedługo... szykujcie się na coś zupełnie nowego...
Pani_Snejp jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 16.08.2009, 19:13   #7
Charionette
Admin Emeryt
Admin Kumpel
 
Avatar Charionette
 
Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 3,527
Reputacja: 18
Domyślnie Odp: Tam, gdzie nie ma mroku.

Hah. Fajnie wyszło Ale ja żadnej z pań o kopiowanie nie podejrzewam tak tylko mi się skojarzyło
Charionette jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 17.08.2009, 12:57   #8
Słodka Ślicznotka
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Tam, gdzie nie ma mroku.

ja czasem lubię sobie poczytać Harrego Pottera ,ale strasznie nie podoba mi się takie trzymanie w niepewności! ja chcę następny odcinek! daj go jak najszybciej
  Odpowiedź z Cytatem
stare 21.08.2009, 16:38   #9
niepokorna
 
Avatar niepokorna
 
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Tam, gdzie nie ma mroku.

<skomentuje jak bedzie miala troche wiecej czasu >
zeby nie bylo, ze mnie nie ma w temacie ;d;d
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
niepa edit : straszne.
mod edit: dla kogo =)
niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!!
mod edit: ok, już nie będę ;]

niepokorna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 21.08.2009, 20:18   #10
Nyks
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Tam, gdzie nie ma mroku.

dzięki niepuś

ale spodziewałam się po Was więcej, szczerze mówiąc xD
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 17:10.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023