Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 31.08.2011, 21:13   #12
Kethael
 
Avatar Kethael
 
Zarejestrowany: 18.03.2011
Skąd: Sweet dreams
Płeć: Kobieta
Postów: 1,222
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Dotyk Cienia

Ona i Riseene chodzą do klasy drugiej, ale na bal idą klasy od 1 do 3. Taki bal pożegnalny
Co do imienia Vesny, to nie wiem, skąd je znam. Tak jakoś musiało mi się kiedyś obić o uszy.

Ok.
Odcinek 2


- Mamo!
Jasnowłosa dziewczyna, która przymierzała już piątą z kolei bluzkę była coraz bardziej zdenerwowana. Stanęła przed lustrem i skrzywiła się z niechęcią. Niebieski top w różowe kwiatki, który miała właśnie na sobie w ogóle jej nie pasował. Po co ja to kupiłam?- spytała się w myślach. Odwróciła się w stronę drzwi i jeszcze raz zawołała:
- Mamo!
Po jakimś czasie stanęła w nich szczupła kobieta. Miała na oko czterdzieści parę lat. Nie wyglądała staro… wręcz przeciwnie, całkiem nieźle się trzymała. Gdy zobaczyła bałagan, który panował w pokoju jej córki bardzo się zdziwiła.

- Co tu się stało, Riseene? Wygląda jakby przeszło tędy tornado…- powiedziała cicho.
- Oj, przestań mamo! –Dziewczyna przewróciła oczami, po czym kontynuowała.- Pożyczyłabyś mi tę swoją zieloną bluzkę?
Kobieta spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Którą?
Riseene westchnęła podnosząc z ziemi czarną, obszytą cekinami tunikę. Następnie sięgnęła po wieszak leżący na brązowej, miękkiej kanapie. Otworzyła szafę i odwiesiła wieszak wraz z kilkoma innymi koszulkami, topami i sweterkami, po czym odwróciła się do matki.
- Jak to którą? Chodzi mi o tę, którą kupiłaś w zeszłym tygodniu, a której nie założyłaś ani razu. Wiesz jaką, nie udawaj. Potrzebuję jej.
- Po co?- spytała, jedną ręką odgarniając z fotela ubrania, porozrzucane przez Riseene.- Masz przecież tyle ładnych rzeczy – przeniosła wzrok na podłogę.- A to?
Jasnowłosa uśmiechnęła się widząc czerwoną sukienkę w białe kropki, którą wskazała jej mama. Jak mogłam o niej zapomnieć?- pomyślała podnosząc ją z ziemi.
- Rzeczywiście… Do tego mój ulubiony szal i będzie git.- Podeszła do matki i ucałowała ją w policzek. Po chwili otworzyła szufladę i wyjęła z niej długi kawałek materiału. Zdjęła bluzkę, którą jeszcze przed chwilą miała na sobie i ubrała się w to, w czym mogła pokazać się w szkole. Wyglądała cudownie.
- Dlaczego się tak stroisz? Macie w szkole jakieś święto?
- A co, tylko w święta można ubierać się ładnie?
- No nie, ale… - kobieta nie wiedziała co ma dalej powiedzieć.
- Ale…?- Riseene spojrzała na matkę nie bardzo rozumiejąc co ma na myśli.
- Chodzi mi o to, że nigdy tak przesadnie nie interesowałaś się modą. Nie mówię, że brzydko się ubierałaś, ale po prostu nigdy nie spędzałaś godziny przed lustrem zanim wychodziłaś do szkoły… A, no właśnie, miałam ci powiedzieć, że jeśli zaraz nie wyjdziesz to się spóźnisz.
- Że co?!- krzyknęła jasnowłosa, szeroko otwierając oczy. Spojrzała na zegarek. Faktycznie! Spędziła ponad godzinę strojąc się. Nie zastanawiając się dłużej chwyciła torbę i spakowała do niej leżący na biurku zeszyt z pracą domową, którą zapewne i tak źle zrobiła. Nie przywiązywała większej uwagi do nauki. Szczerze mówiąc nawet nie lubiła szkoły. Chodziła tam tylko dlatego, że mogła się tam spotkać z przyjaciółmi. No i dlatego, że chcąc, czy nie chcąc musiała.
Pomachała mamie i z szybkością błyskawicy zbiegła po schodach na dół. Założyła buty i wyszła na dwór.
Na zewnątrz było dość ciepło, ale nie można było powiedzieć, że było gorąco. Przebiegając przez ulicę, Riseene zauważyła grupkę chłopaków stojących pod ścianą jakiegoś budynku. Próbowała przyjrzeć im się bardziej, ale jeden z nich dał znak ręką, by reszta poszła za nim. Było ich trzech… albo czterech. Dziewczyna wytężyła wzrok… Nie, było ich pięciu. Bez zastanowienia ruszyła za nimi, starając się pozostać niezauważona. Szła, nie tracąc ich z oczu. W końcu wkroczyli w wąską uliczkę. Stare, obdrapane i pomalowane sprejami ściany, otaczały ich z trzech stron. Ślepy zaułek. Dziewczyna wzdrygnęła się. Co ja tu robię?- pomyślała. Obracając się z zamiarem powrotu na dobrą ulicę Riseene zauważyła coś… Coś jej nie pasowało. Ruszyła przed siebie.

Była już bardzo blisko ,,wyjścia’’ z tego zaułka, gdy drogę zagrodziło jej dwóch chłopaków. Jeden z nich, brązowowłosy, i dość wysoki uśmiechnął się do niej. Nie był to jednak przyjazny uśmiech. Był to uśmiech mordercy, który pochyla się nad swoją ofiarą z zamiarem zadania ostatniego ciosu. Przestraszona dziewczyna odwróciła się na pięcie i spojrzała na stojący za nią duży śmietnik, który mijała chcąc wyjść, ale nie zwróciła na to uwagi. Po chwili zza niego wyłonili się pozostali trzej, obserwowani przez nią młodzieńcy w wieku tak około siedemnaście, osiemnaście lat.
Dziewczynie przyśpieszył oddech. Serce biło jej tak, że o mało nie wyskoczyło z klatki piersiowej. Zrobiła krok do tyłu, gdy nagle jeden z chłopaków złapał ją za ramię i przyciągnął do siebie. Spojrzała mu w oczy, które miały niesamowicie bursztynowy kolor.
- Nic nie pamiętasz… Zgubiłaś się i poślizgnęłaś na kałuży… Uderzyłaś się w głowę, która teraz strasznie cię boli… Tracisz przytomność…- mówił cicho, dalej patrząc jej prosto w oczy. Źrenice powiększały i zmniejszały mu się w niewyobrażalnie szybkim tempie. Kiedy przestał mówić puścił ją, po czym razem z resztą odszedł. Obraz przed oczami Riseene zaczął się rozmazywać, by w końcu całkowicie zniknąć. Zemdlała.

****

Kolejny dzień. Riseene obudziła się około piątej rano. Okno zasłonięte było roletą w kolorze bladej zieleni, przez którą co jakiś czas przebijały się delikatne promienie słońca. Strasznie bolała ją głowa. Nie pamiętała tylko czemu. Próbując wstać, dziewczyna poczuła przeszywający ból lewego ramienia. Położyła się znowu i zamknęła powieki. Co się wczoraj wydarzyło?- pytała się w myślach.
Rozmyślała nad różnymi opcjami, ale nie trafiła na żadną, w którą mogłaby uwierzyć. Wszystkie wydawały jej się nierealne, niemogące naprawdę się wydarzyć… A przynajmniej nie jej. Nie upiłaby się do nieprzytomności, nie porwaliby jej tęż kosmici, by robić na niej eksperymenty… Więc co? Rozmyślania przerwał jej dźwięk dzwoniącego telefonu. Riseene powoli otworzyła oczy.

Komórka leżała na stoliku nocnym, więc łatwo ją dosięgnęła. Dzwonił Fabian, brat Vesny.
- Halo?- powiedziała przytykając telefon do ucha.
- Riseene?
- Tak. O co chodzi?
- Widziałaś się z Vesną?
- Nie, a co?- odpowiedziała szybko. Co prawda nie pamiętała, co się działo poprzedniego dnia, ale na pewno nie dotarła do szkoły, więc nie mogła jej spotkać.
- Aha… a nie mówiła ci, jakie ma plany?
- Do czego ty zmierzasz?
- Po prostu…
- Fabianie! Przejdź do rzeczy, nie jestem dziś w dobrym humorze- krzyknęła, coraz bardziej zniecierpliwiona.
- Dobra. Otóż… chodzi o to, że Vesny nie było wczoraj w domu. Myślałem, że poszła do szkoły, więc się nie martwiłam… do południa.
- Do południa?- spytała Riseene, nie wiedząc, o co ma na myśli.
- No, do południa, bo wtedy wraca ze szkoły. Tak około piętnastej, szesnastej. Kiedy zorientowałem się, że nie wróciła było około siedemnastej trzydzieści… albo dwadzieścia, nie pamiętam dokładnie.
Riseene bardzo się zdziwiła. Co prawda, kiedy ostatnim razem ją widziała była w nie najlepszym humorze. Można było nawet powiedzieć, że była przygnębiona, ale gdyby coś planowała, to na pewno by z nią porozmawiała. Dziwne. Po chwili namysłu spytała:
- W nocy też jej nie było? Zniknęły jakieś jej rzeczy?
- Wszystko sprawdziłem. Nic nie zginęło, więc raczej nie uciekła- podkreślił słowo ,,raczej’’.- A w nocy na pewno jej nie było. Nie mogłem zasnąć, więc wiem, że nie wracała. Musiała wyjść noc wcześniej… a w szkole była?

Dziewczyna nie wiedziała, co ma powiedzieć. Mówiąc, że porwali ją kosmici, wyjdzie na wariatkę, a mówiąc, że upiła się do nieprzytomności… no, wiadomo. W końcu wpadła na pomysł.
- Nie wiem, czy była w szkole, bo wiesz… no… źle się czułam i nie poszłam. Musiałbyś zadzwonić do kogoś z naszej klasy. Na przykład do Amber. Wyślę ci jej numer sms-em, ok?
- Dobra, dzięki. Jeśli Vesna by się do ciebie odezwała to daj mi znać.
- Oczywiście, na razie.
Rozłączyła się. Chwilę później wysłała obiecanego sms-a. Kiedy dostała raport, że wiadomość doszła do adresata, wstała i podeszła do lustra przymocowanego do drzwi szafy. Przyjrzała się swojemu odbiciu i stwierdziła, że wygląda okropnie. Miała rozczochrane, mokre od potu włosy i zmęczone oczy. Odwróciła się od tego strasznego widoku. Odchodząc spojrzała jeszcze raz i zamarła… Ramię, które tak ją bolało… Było w jednym miejscu zaczerwienione i… był na nim tatuaż… Taki ,,jakby’’ tatuaż w kształcie… Właściwie to nie miał konkretnego kształtu, tylko przecinające się linie. Był niezwykły i naprawdę przepiękny, ale… Nie może tak pójść do szkoły. Przecież nie ma skończonych osiemnastu lat… Ma siedemnaście, tak jak Vesna. Właśnie… Vesna, gdzie ona się podziewa?- spytała się w myślach. Próbując zapomnieć na chwilę o tych dwóch problemach, to jest o tatuażu i niezwykłym zniknięciu jej najlepszej przyjaciółki, zaczęła się ubierać. Założyła jakieś dżinsy i niebieski top w białe paski, po czym zeszła po schodach na dół.
- Riseene…- usłyszała zatroskany głos matki dobiegający z salonu.
- Tak… mamo?- powiedziała cicho, wchodząc do pomieszczenia, gdzie kobieta siedziała na sofie i czytała gazetę.
- Usiądź kochanie… Musimy porozmawiać- powiedziała odkładając czasopismo na stolik i skupiając całą swoją uwagę na córce i jej ramieniu.- Nie wiem, kto ci to zrobił, ale wiedz, że jeśli dostaniesz jakiegoś zakażenia, to sama będziesz musiała się tym zająć. Nie wyglądał na zmywalny…
Dziewczyna pośpiesznie przerwała matce:
- O czym ty mówisz?
- Dobrze wiesz- podniosła głos.- Mówię o tym tatuażu, który masz na ramieniu!
Kobieta zauważyła, że Riseene momentalnie zamarła, gdy ta wymówiła słowo ,,tatuaż’’. Nie chciała się z nią kłócić, ale najwyraźniej było to nieuniknione. Bała się o nią. Bała się, że wplącze się w jakieś nieodpowiednie towarzystwo i jeszcze tego pożałuje.
- Mamo ja… - zaczęła dziewczyna, ale nie wiedziała, co dalej powiedzieć. Nie mogła przecież opowiedzieć jej tego, co zaszło, bo po prostu tego nie pamiętała.- Ja… nie… nie wiem. Nie wiem, co się wydarzyło.
- Jak to nie wiesz, co się stało?! Żartujesz sobie?!
Gdy kobieta krzyczała na nią, ta siedziała cicho ze spuszczoną głową. W końcu nie wytrzymała:
- Czemu na mnie wrzeszczysz?! Jestem prawie dorosła!

- Dorosła?! Jesteś dzieckiem, przecież dopiero tydzień temu skończyłaś siedemnaście lat. Nie jesteś pełnoletnia…
- I co z tego?! Nie możesz zrozumieć, że twoja córeczka zaczyna się buntować?!
- Buntować? Tata by ci się dał pobuntować, jakby…
- Jakby tu był? To chciałaś powiedzieć?
Kobieta zamarła. No tak, jej mąż już od dawna pracował za granicą i przyjeżdżał do domu co kilka miesięcy.
- Kończymy tę rozmowę… Masz szlaban, do odwołania!
Zdenerwowana Riseene wstała i wyszła na korytarz. Jej matka poszła za nią, ale dziewczyny najwyraźniej to nie interesowało. Ściągnęła z wieszaka kurtkę i szybko ją zakładając wybiegła na dwór. Słyszała jeszcze tylko kilka zdań wykrzykiwanych za nią przez stojącą w drzwiach kobietę.

Gdy wskoczyła na chodnik biegnący wzdłuż głównej ulicy nic już nie słyszała. Tylko szła przed siebie.

Ostatnio edytowane przez Kethael : 02.09.2011 - 16:18
Kethael jest offline   Odpowiedź z Cytatem
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 02:59.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023