Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 04.02.2014, 09:47   #1
Skylinn
 
Avatar Skylinn
 
Zarejestrowany: 30.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 312
Reputacja: 10
Domyślnie Fortis Animus - Strażnicy Umysłu

Witam wszystkich bardzo serdecznie
Mimo tego, że moje konto na forum ma ponad rok, dopiero teraz zdecydowałam się napisać porządną historię na tym dziale. Wcześniej można było spotkać mnie tylko na OJSG z TS3. Od razu mówię, że opowieści w moim wykonaniu nie są czymś nadzwyczajnym, ale krytykę jak najbardziej przyjmę, może chociaż raz czegoś się nauczę Od razu wspomnę, że specjalnie prolog nie jest jakiś rozległy, w następnych odcinkach wszystko ulegnie zmianie, a przynajmniej mam taką nadzieję Bez większego owijania w bawełnę: zapraszam na moje własne Fotostory.
Miłego czytania!

PROLOG


Mama wychodzi zapłakana z gabinetu lekarza, jeszcze w życiu nie widziałam jej w takim stanie. Mój ojciec patrzy na nią z troską, ale także z bezradnością. Nie wiem, co mam robić w takiej sytuacji - przytulić ją, płakać, a może zwyczajnie zapytać się, jak przebiegła rozmowa z doktorem? Nie, to dla niej zbyt wiele, muszę wyczuć granicę. Po pewnej chwili uświadomiam sobie, co moja matka tam usłyszała. W końcu znajduję się na oddziale hematologicznym, a to nie wróży nic dobrego.
- Córciu - mama zwraca się do mnie cichym głosem, połykając łzy - doktor cię do siebie prosi.
Uśmiecham się do niej smutno, a następnie przekraczam granicę Pokoju Strachu - tak zdążyłam go nazwać w ciągu kilkunastu minut siedzenia w poczekalni.
- Usiądź, Quinn - mówi doktor Lewis, nie spuszczając ze mnie wzroku. Wykonuję jego polecenie.
- Jak wiesz z lekcji biologii, w szpiku kostnym powstają krwinki. Czerwone krwinki transportują tlen, a białe chronią cię przed chorobami, są jak żołnierze. U niektórych osób można dostrzec także złe krwinki, które uniemożliwiają pracę tym dobrym. Rozumiesz, o czym mówię?
- Tak. - Marszczę brwi, usłyszawszy to wszystko. Cholera jasna, nie mam ośmiu lat.
- Takich huliganów możemy dostrzec u ciebie. Quinn, prawdopodobnie masz raka. - A widząc moją minę, dodaje: Tak mi przykro.
Przez minutę lub dwie analizuję słowa doktora: "Quinn, prawdopodobnie masz raka, Quinn prawdopodobnie masz raka". Nie mogę uwierzyć w to, co ułyszałam. Mam wrażenie, że moje życie rozsypuje się po trochę na kilkadziesiąc tysięcy kawałeczków. Jestem taka młoda. Dopiero siedemnaście lat, całe życie przede mną, a tu co? Nowotwór staje na drodze bycia wolną, dziką i radosną.
- Pobierzemy od ciebie odrobinę szpiku kostnego, aby się upewnić. W porządku? - pyta po kilku minutach doktor.
"A co ci mam powiedzieć, idioto - myślę"
- Tak, w porządku.



Następnego dnia leżałam już na oddziale hematologicznym. Zabierają mnie na salę opercyjną, aby pobrać szpik kostny. Przed zapadnięciem w narkozę każą przewrócić mi się na bok, tak, aby być tyłem do wszystkich lekarzy. To może nawet lepiej, bo kątem oka dostrzegam ogromną strzykawkę, na której widok serce zaczyna mi bić szybciej. Jestem okropnie zdenerwowana, ale to chyba normalne. W końcu po tym zabiegu wszystko stanie się jasne, a występowanie raka w moim organiźmie pewniejsze niż kiedykolwiek. W mojej głowie pojawia się pytanie, czy naprawdę tego chcę? Czy naprawdę chcę wiedzieć, że mogę umrzeć w każdej w chwili przez jakieś bakterie czy coś w tym stylu? Niekoniecznie.
- Wymyśl sobie ciekawy sen, malutka - słyszę tylko spokojny głos mamy, a następnie odpływam.


***
Gdy się budzę, w sali panuje nieprzyjemna cisza. Niechętnie otwieram oczy, a pierwszą rzeczą jaką dostrzegam jest zwykły, biały sufit.
- Quinn? - szepcze mama troskliwym głosem.
Chcę jej odpowiedzieć, ale z mojego gardła wydobywa się tylko jęk. Jestem taka zmęczona i słaba, a co najgorsze, chce mi się wymiotować. Obracam lekko głowę w prawo, aby zobaczyć mamę i zauważam, że trzyma na kolanach miednicę. Widocznie była przygotowana na nagły zwrot zawartości mojego żołądka.
- Quinn, jak dobrze, że się już wybudziłaś. Długo spałaś. - Mama nachyla się nade mną z uśmiechem.
- Jakie są wyniki? - mówię cichym, ledwie słyszalnym głosem.
- Nie wiemy jeszcze, skarbie.
Nic jej nie odpowiadam, jakoś nie mam na to ochoty. Udaję zrelaksowaną, jednak w środku jestem kłębkiem nerwów. Może dziś, może jutro dowiem się rzeczy, która zmieni moje życie. Chyba nie jestem na to przygotowana. Poprawka: na pewno nie jestem na to przygotowana.
Próbuję poruszyć ręką, kiedy dostrzegam, że jestem podpięta do kroplówek. Czuję się jak staruszka na oddziale chorób wewnętrznych. Chcę być w domu, położyć się w ciepłym łóżku i obejrzeć serial albo film... Te marzenia są takie odległe.

***

Kilka dni po zabiegu z powrotem zjawiam się w gabinecie doktora Lewisa. Przeczuwam, że badanie tylko potwierdzi moje najgorsze objawy. Staram patrzeć się na tę sytuację z innej strony: że będę bardziej doceniać życie, że widocznie tak musiało być, jednak te argumenty do mnie nie trafiają. Nie umiem pogodzić się z zainstniałą sytuacją, bo w końcu, dlaczego właśnie ja?
- Potwierdziło się. - Doktor wodzi wzrokiem od mojej mamy, przeze mnie, do mojego taty. - Masz białaczkę Quinn.
- Umrę? - zadaję to pytanie bez zastanowienia.
- Jeżeli od razu zaczniemy leczenie, to jest nawet dziewięćdziesiąt procent szans, że wyzdrowiejesz.
- A jeżeli nie będę się leczyć?
- Daję ci do pięciu lat.
- Dziękuję za informację, doktorze. Do widzenia - rzucam na pożegnanie, wstaję i wychodzę.
Słyszę, że rodzice wychodzą razem za mną. Na pewno są skołowani tak samo jak ja, ale cóż mam poradzić. Jestem chora, mam białaczkę i zmienić to może tylko bolesne leczenie, czyli chemioterapia. Będę po niej czuć nudności, moje włosy zaczną wypadać. Muszę pamiętać, że mój organizm jest ogromnie podatny na choroby, a każdy najmniejszy wirus może doprowadzić mnie do okropnych powikłań.
Już nie chcę być zwykłą nastolatką, choroba każe iść do przodu i cieszyć się każdym dniem jakby był tym ostatnim. Pewne jest to, że moje funkcjonowanie diametralnie się zmieni. Mam pięć lat na spełnienie marzeń. Spokojnie, wystarczy mi.


Ciąg dalszy nastąpi...
__________________
Im więcej wiesz, tym więcej pozostaje do poznania i wciąż tego przybywa.

Ostatnio edytowane przez Charionette : 21.02.2014 - 16:24
Skylinn jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 

Tagi
last dreams, quinn hayes, skylinn


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 20:45.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023