Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 11.05.2011, 20:41   #21
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe dłonie

Rivet siedział w ciemnosciach, to jak miało byc widac jego twarz, droga Searle?
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 12.05.2011, 08:53   #22
Searle
 
Avatar Searle
 
Zarejestrowany: 28.03.2008
Skąd: Dolny Śląsk
Wiek: 38
Płeć: Kobieta
Postów: 4,168
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe dłonie

Wiedziałam, że od razu uzyskam odpowiedź od Ciebie Chodzi o to, że potem są ujęcia z tyłu i na jednym twarz jest zasłonięta grzywką.
Ale to nic, na pewno w następnym odcinku wynagrodzisz mi to jakimś zbliżeniem na Riveta <zaciera dłonie>
__________________
Searle jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 12.05.2011, 09:10   #23
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe dłonie

Jeszcze nie raz go zobaczysz, bez obaw xD Napatrzysz się do woli.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 12.05.2011, 14:03   #24
Eranor
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Krwawe dłonie

A ja tylko powiem, że Twoje rozumowanie, Searle, trafia na niezłe tory choć nie do końca, co do fabuły
  Odpowiedź z Cytatem
stare 02.07.2011, 21:03   #25
Eranor
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Krwawe dłonie

W związku z różnymi takimi wystąpiła długa przerwa... (tu następuje nudna przemowa tłumacząca stan zawieszenia opowieści, wyjaśniająca sytuacje, teorie i hipotezy, jednym słowem jedno wielkie ziewnięcie). Tak więc w związku z odzyskaniem czasu i, przede wszystkim, spodobaniem się przynajmniej jednej osobie na forum (tak, o Tobie mówię!) nowy odcinek pojawi się jak tylko wrócę do fotografki, czyli w okolicach wtorku, najpóźniej w środę powinien się pojawić nowy odcinek, a w nim:

- zakończenie fragmentu retrospekcji
- zatrważająca Próba Krwi
- nowa podpowiedź co do stanu Riveta
  Odpowiedź z Cytatem
stare 03.07.2011, 13:00   #26
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 14
Płeć: Kobieta
Postów: 2,011
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe dłonie

Jeśli to do mnie było, to masz ten komentarz

No nie powiem, całkiem to ciekawe, o assasynach jeszcze nie czytałam.
Szczerze mówiąc, trochę irytowały mnie te ciągłe rozmowy Riveta z sumieniem(???) i odcinek był z deczka za długi, mogłeś go spokojnie podzielić na dwie części.

Akcja jak na razie zagmatwana, dodatkowo pękający mi łeb, dołożył oliwy do ognia, przez co prawie nic nie zrozumiałam
Jak dojdę do siebie to pewnie przeczytam jeszcze raz, żeby ogarnąć wszystko.

No i mam nadzieję, że doczekam się następnego odcinka w bardziej bliższym, niż dalszym czasie.
__________________
Mój profil na WATTPAD
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 03.07.2011, 13:13   #27
Eranor
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Krwawe dłonie

Hmm skoro się zastanawiałaś to znaczy, że też

Jak już wspominałem - wt/śr powinien być następny.
A tego odcinka nie bardzo miałem jak rozdzielić. Nie patrzę na ilość tylko na to co się dzieje, nigdy nie pisałem na ilość i nie będę to pewne, więc odcinki będą miewały różne długości w zależności od tego jak będzie pasować wrzucić z rozwijaniem się akcji.

Ach i dziękować za komentarz

Ostatnio edytowane przez Eranor : 03.07.2011 - 13:16
  Odpowiedź z Cytatem
stare 07.07.2011, 15:28   #28
Eranor
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Krwawe dłonie

Nadszedł długo oczekiwany dzień. Próba Krwi rozpoczynała się późnym wieczorem. Podzieleni na grupy kandydaci na asasynów zostali zaprowadzeni w stronę gór, głęboko w las otaczający cytadelę gildii zabójców. Rivet stał wśród swojej grupy, próbując się uspokoić. Jeden z mistrzów tłumaczył to, co każdy z nich wiedział już od dawna. Zasady próby były bardzo proste. Ukończyć ją można było popołudniu następnego dnia zjawiając się na wyznaczone miejsce. Wcześniejsze dotarcie nie miało sensu, chyba że ktoś chciał zostać łatwym celem. Każdy z uczniów dostał zadanie, oraz szeroki, płaski rzemień przywiązywany do nadgarstka, ze swoim numerem. Aby zaliczyć próbę należało wykonać zadanie lub zdobyć dwadzieścia rzemieni i nie stracić swojego. Liczba mogących zdać była bardzo ograniczona. Młodzieniec zastanawiał się właśnie nad zadaniami, jakie mogą dostać jego podopieczni. Zdecydował, że musi ich znaleźć jak najszybciej. Zatopiony w myślach nie zauważył, że mistrz już od dłuższego czasu stoi w ciszy, wypatrując znaku rozpoczęcia próby.
Nagle na niebie coś rozbłysło, a Asasyn dał znak rozpoczęcia próby. Część jego grupy ruszyła biegiem na przód, inni natomiast oddalali się ostrożnie, pilnując siebie nawzajem. Rivet ruszył sprintem w stronę, gdzie powinna znajdować się Karia i reszta. Usłyszał krzyk za sobą i obrócił się na chwilę. Alix już znalazła pierwszą ofiarę. Uchylił się przed rzuconym w jego stronę nożem i biegł dalej, nie zwracając uwagi na innych. Sami się pozabijają, nie muszę przykładać do tego ręki, pomyślał.

Był już środek nocy. Postępowali tak jak im powiedział i trzymali się całą grupą razem. Wzajemnie wyjawili sobie zadania i jeśli byli w stanie łatwo je wykonać, zajmowali się nimi. Teraz pozostało tylko ukryć się w jednym z miejsc, które im wskazał i przeczekać noc.
– Lumi, nie siedź przy wyjściu. Twoje blond włosy są zbyt wyraźne w nocy – powiedział Kin.
– Zamknij się, albo zrób mi tam miejsce! – odpowiedziała dziewczyna, wstając, by zamienić się miejscami z chłopcem.
– Cii! Nie tak głośno! Rivet mówił, że mamy siedzieć w absolutnej ciszy – zganił ich Rob.
Grupka zaczęła sobie robić docinki i kłócić się szepcąc. To ich trochę uspokoiło. Wszyscy byli bardzo nerwowi odkąd Rivet powiedział im tamtego wieczoru, że będą wkrótce musieli wybrać własne życie za cenę życia przyjaciół. Nie mogli uwierzyć ani w to, ani w to, że naprawdę mogą zostać zabici podczas próby.
– Karia? Karia, słyszysz mnie? – Lumi trąciła przyjaciółkę łokciem.
– Słyszę – odpowiedziała.

– Co się dzieje? Nad czym się tak zamyśliłaś?
– Nad innymi z naszej grupy. Co się z nimi stanie?
Ponownie zastanowiła się czemu nie mogli trzymać się wszyscy razem. Czemu wszyscy nie mogli sobie pomóc, by przeżyć tę próbę. Było jeszcze tyle osób, którym można zwiększyć szanse przeżycia. Dlaczego tylko ich garstka miała pomoc? Przyciągnęła kolana jeszcze bardziej do siebie, próbując ukryć się przed światem, który jej ostatnio pokazano.

Znalazł ich dopiero nad ranem w czwartej kryjówce, do której się udał. Uspokoił się widząc, że jako tako dostosowali się do jego wytycznych i wszyscy są bezpieczni. Gdy tylko wyszedł z ukrycia, od razu go zauważyli i na ich twarzach odmalowało się widoczne odprężenie. Jego obecność uspokoiła ich, lecz szybkie przywołanie do porządku na nowo przypomniało sytuację w jakiej się znajdują. Szybko sprawdził ile zadań im pozostało. Nie wykonali tylko zadań ze zdobyciem określonych rzemieni. Wskazał im miejsce, w którym się spotkają, dzięki czemu szybko zdobył odpowiednie numery rzemieni do zadań i czekał na nich przy wyznaczonym miejscu, tuż obok rzadko używanej drogi. Teren był gęsto zarośnięty. Bawił się zdobycznymi rzemieniami w ręce i zastanawiał się co dalej. Jak dotąd wszystko szło bardzo dobrze, ale jak długo to jeszcze potrwa tego nie wiedział. Usłyszał nagle kroki kilku osób. Przeklął pod nosem z powodu hałasu, który robili.
– Ciszej bądźcie na litość – powiedział, pojawiając się nagle przed nimi, co w pierwszej chwili wywołało jeszcze większy hałas. – Trzymajcie sznurki i idziemy.
Słońce było już wysoko, gdy ujrzeli ścieżkę wzdłuż skał, prowadzącą do miejsca zakończenia próby. Byli już blisko, lecz im bliżej tym niebezpieczeństwo się zwiększało. Rivet widział po drodze sporo śladów walki, połamane gałęzie, ślady krwi na liściach, pozostałości po pułapkach robiły się coraz częstsze. Jego myśli były tak zaprzątnięte niepokojem o przyjaciół jak i zaniepokojeniem dziwnym zachowaniem Karii od samego rana, że o mało sam nie wszedł w pułapkę. W ostatniej chwili zorientował się i dał znak innym, by się zatrzymali.
– No, no, któż by się spodziewał. Jednak proste pułapki są najlepsze – powiedział, wychodzący z ukrycia Lerkin. Jego usta wykrzywiał tradycyjny, szeroki uśmiech.
– O! Lerkin!– zawołali młodsi adepci. Odetchnąwszy z ulgą ruszyli w jego stronę.
– Ani kroku dalej! – wrzasnął na nich Rivet. – Zapomnieliście co wam mówiłem?
– Ale to Lerkin – odpowiedział mu jeden z chłopców.
– Tym gorzej. Zróbcie jeszcze dwa nieostrożne kroki, a wejdziecie w jego pułapkę, która jak widać, zebrała już całkiem spore żniwo. – Rivet zmierzył wzrokiem nogawkę Lerkina, oraz nieliczne ślady krwi na ziemi i roślinności.
– Rivet nie bądź tak okrutny – powiedział z żalem Lerkin – miałbym skrzywdzić nasze pociechy?

– Nie udawaj. Widzę krew, którą tu przelałeś – odpowiedział i odwrócił się do grupy. – Zajmę go, a wy omińcie tę pułapkę i pędźcie przed siebie. Dogonię was później.
Wyciągnął sztylet, którego ostrze skierował wprost w Lerkina.
– Czyżby to wyzwanie? Skoro tak… – Asasyn rzucił się nagle na Riveta. W powietrzu błysnął rzucony nóż, który został odbity w bok sztyletem. Po chwili było słychać odgłos uderzenia sztyletów i radosny śmiech Lerkina. Grupka zaczęła szybko uciekać pomimo początkowego wahania. Rivet widząc, że są już w bezpiecznej odległości, odskoczył od asasyna na odległość umożliwiającą użycie rękawicy zabójców. Jego przeciwnik pomyślał jednak o tym samym. Oboje wystrzelili i natychmiast skoczyli za drzewa, jednak jedno z ostrzy zraniło czarnowłosego w ramię. Wybiegł zza pnia i ruszył w stronę pułapki. Kilka ostrzy wystrzelonych w jego stronę pozostawiło lekkie lub trochę głębsze zadrapania. Wbiegł w sam środek pułapki nie uruchamiając jej. Wyciągnął z kieszeni płaszcza niewielki przedmiot zawinięty w kulkę papieru. Potarł odstający kawałek kartki obklejony siarką o spodnie i rzucił między siebie a przeciwnika. W momencie gdy bomba dymna wybuchła, Rivet, odbiegając w stronę gdzie uciekli jego przyjaciele, umyślnie uruchomił pułapkę. Usłyszał za sobą przekleństwa Lerkina zmuszonego do unikania własnej zasadzki i pobiegł w stronę górskiej ścieżki.

Dostrzegł ich dopiero na samym końcu ścieżki. Najwyraźniej zabłądzili i poszli trudniejszą i wolniejszą trasą. Widział jak wspinali się na płaskowyż po drugiej stronie, którego znajdował się ich cel. Mógłby bez problemu ich uprzedzić. Od wyznaczonego miejsca dzieliła go już tylko przepaść, którą można było pokonać jednym długim skokiem. Stanął u wyjścia z wąskiego przejścia plecami do przepaści i wyciągnął sztylet, oraz krótki miecz z zamiarem zatrzymania, bądź spowolnienia idących za nim. Karia i reszta wspinając się po skałach byli dziecinnie łatwymi celami.
Wiedziałem, że mózg masz nie większy od komara, a zdolności myślowe jego są przyćmiewane przez te fistaszka! Kończ to zadanie zamiast się bawić w skretyniałego bohatera!
Do diaska wiedziałem, że ta cisza była zbyt piękna, aby trwała zbyt długo. I pomyśleć, że o mało nie zacząłem uważać brzęczenia muchy za irytujące.
Jednorogi cielaku może tobie się śpieszy na ruszt ale mi nie! Rusz się!
Dopiero jak zakończą Próbę!
Nie dajesz mi wyboru…

Poczuł nagle jak jego noga zaczyna się przesuwać w kierunku przepaści. Po chwili przerażenia i dezorientacji domyślił się powodu utraty kontroli nad własnym ciałem.
Co ty wyrabiasz? Jakim cudem?
Co żeś myślał? Nie jestem jakimś przybłąkanym kundlem!
Ale do tej pory…
Do tej pory nie musiałem się do tego uciekać!
Nie musiałeś… czy nie mogłeś z jakichś powodów?
O patrzcie go jaki robi się cwany jak nie trzeba. Cholera zbierają się już przy wyjściu. Oddawaj mi kontrole i wynosimy się stąd!
Upadłeś na głowę jeśli sądzisz, że to zrobię!
Ja nie tylko ty…znaczy my…nieważne. Rób co mówię! Myślisz, że dasz sobie radę w obecnym stanie z jakimkolwiek asasynem?
To ty nie chcesz iść na ruszt.
A niech ci zalegną pchły tysiąca reniferów!

Poczuł jak odzyskuje władzę nad własnym ciałem. W ostatniej chwili uchylił się przed rzuconym w jego stronę nożem, po czym odparował sztyletem cięcie. Niestety cofnął się już wystarczająco daleko, aby w bezpośredniej walce z nim mogło stanąć kilku przeciwników w tym samym czasie. Czuł pieczenie w poprzednich ranach. Starał się nie zabijać przeciwników jednak, pomimo iż nie byli nazbyt uzdolnieni, to jednak walka z kilkoma naraz i dodatkowo unikanie ataków z dystansu, zmuszały go, aby się nie powstrzymywał. Dodatkowej motywacji dostarczały mu co chwilę odnoszone świeże rany. Większość z nich była nie większa od zwykłych skaleczeń, jednakże było ich już sporo na ciele Riveta, a z każdą kroplą krwi ubywało też sił. Odskoczył w bok, przechylił się do tyłu i kładąc na plecy, uniknął kolejnych ostrzy wystrzelonych w jego kierunku. Nim jeszcze łopatki dotknęły ziemi, przetoczył się na prawo. Odgłos zderzenia metalu z twardą skałą rozniósł się echem wśród szczytów. Natychmiast po tym wykonał salto w tył, stając na nogi, sparował kolejne ciosy i obracając się, zadał pchnięcia dwóm przeciwnikom. Jednocześnie szybkim zerknięciem stwierdził, że już prawie wszyscy jego przyjaciele są na płaskim terenie. Nad urwiskiem stała Karia, pomagając kilkorgu osobom. Osobom, których nie znał. Uznał, iż musiał być to ktoś z ich grupy kogo spotkali po drodze. Wykonał jeszcze kilka akrobatycznych uników i kilka wymachów ostrzami kiedy uznał, że czas uciekać.
– Teraz przystępujemy do twojego planu – mruknął pod nosem.

Odwracając się i odbiegając poczuł ostrze zatapiające się głęboko w jego ramię. Wypuścił z rąk miecz oraz sztylet i nie patrząc w tył, biegł w kierunku przepaści. Rozwiązał ręką grubą pelerynę, którą miał na sobie, aby zatrzymała przez krótką chwile lecące w jego kierunku noże. Stawiając ostatni krok i wyskakując w powietrze spojrzał w tył gotów odparować cokolwiek tylko mogło lecieć w jego stronę. Odetchnął z ulgą widząc iż reszta adeptów zajęła się sobą nawzajem, kiedy tylko uznali, że on nie ma zamiaru już ich zatrzymywać. Spojrzał na przód, aby bezpiecznie wylądować i nagle poczuł, początkowo pieczenie, a następnie niewymowny ból. Instynktownie przyłożył jedną rękę do palącego oka, drugą próbując się chwycić krawędzi urwiska. Nie utrzymał się. Spadając nie towarzyszyły mu żadne myśli tylko okrzyk bólu i potworne palenie wewnątrz oka.

* * *

Obudziły go urywki cichej rozmowy. Tak przynajmniej sądził. Nie był w stanie powiedzieć, czy były to słowa, czy odgłos zwierząt, bądź coś jeszcze innego.
Nareszcie się ocknąłeś.
Co się stało?
Spadliśmy.
Czy my…
Zostań głupcem na zawsze. Jeszcze jakbyś się słuchał takiego inteligentnego osobnika jak ja to bylibyśmy idealną mieszanką. Ty ze swojej strony dodawałbyś monstrualne szczęście.
Żyję? Jak? Gdzie jestem? Co się stało?
Naprawdę nie widziałeś co się stało?
Nie.
A więc uroczyście, oficjalnie ci oświadczę, iż... Czekaj… coś się dzieje.


– …lutnie pewien? – Doleciał do jego uszu urywek zdania, wypowiedzianego przez męski głos.
– …najbardziej. To…materiał…wdziwego…tym…wydarzyło – odpowiedział drugi głos, najwyraźniej się zbliżając, gdyż słyszał coraz wyraźniej.
– Przecież spiskował! Próbował się przeciwstawić naszej doktrynie! Całej gildii i jej prawom!
– Właśnie dlatego jest doskonały.
– Nie rozumiem.
– Dlatego jesteś kim jesteś. Popatrz! Ocknął się. No Rivet, jak to się czujesz po swym pierwszym locie? – Głos drugiego mężczyzny zdawał się zwracać do niego, choć nie był tego całkiem pewien. – To był jad Shakathy. W twoim lewym oku. Musieliśmy się go całego pozbyć inaczej wżarłby się znacznie głębiej. – To by wyjaśniało to dziwne uczucie, którego nie był w stanie zidentyfikować. – Powiedz mi młody asasynie… wiesz czym są części Shakathy, prawda? – Nieznajomy wciąż ciągnął swój monolog. – Chciałbyś nowe oko? Oko Shakathy? Z pewnością kojarzysz, co mogłoby ci ono umożliwić, prawda? Więc? Wystarczy, że powiesz iż je chcesz… że chcesz żyć. Nie wiem jak długo uda nam się ciebie jeszcze utrzymać przy życiu w tym stanie, więc radziłbym ci podjąć szybką decyzję. Zgadzasz się? – Zamglonym wzrokiem wydało mu się, iż widzi siwego mężczyznę. Nie miał sił odpowiedzieć mu na pytanie.
Wyręczę cię. Kto wie, jeszcze byś odrzucił taką okazję i poszedł do piachu. Dyskutowałem o tym kiedyś z twoim butem. Stwierdził, że jesteś nieobliczalny w sensownych wyborach.
Kpił z niego. Lecz słychać było w jego głosie coś jeszcze. Uczucie triumfu.
Pomyśl tylko jaką moc posiądziemy mając cząstkę Shakathy! Poza tym będziemy nadal żyć! Ja co prawda w tej niezbyt wygodnej formie…
Głowa mu pękała. Dałby wszystko, aby choć w tym momencie dał mu spokój zamiast prowadzić takie długie wywody.
…ale myślę, że będziemy jeszcze renegocjować kwestię kontroli, nieprawdaż? Co prawda mógłbym sobie ją przywłaszczyć, ale niestety za wiele mnie kosztuje walka z tobą za każdym razem. Ale teraz nie będziesz raczej mi utrudniał odpowiedzi, prawda? Później opowiem ci co przegapiłeś. O tym jakim okazałeś się błaznem nie słuchając mnie.
Poczuł, że jego ciało bierze kilka płytkich wdechów, a usta otwierają się z wysiłkiem.
– Tak. – Usłyszał własną odpowiedź.

Ostatnio edytowane przez Eranor : 07.07.2011 - 15:34
  Odpowiedź z Cytatem
stare 07.07.2011, 17:29   #29
Lira
 
Zarejestrowany: 17.06.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 119
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe dłonie

Ten drugi głos jest rewelacyjny!
Akcja w doskonałym tempie, utrzymana w niezwykłym klimacie,
już nie wspominając nawet o wybitnym głównym bohaterze - to wszystko sprawia, że mam ochotę czytać to FS bez przerwy.
A zdjęcia idealnie oddające sytuację stanowią tego dopełnienie.
No, mam nadzieję, że w następnym odcinku poziom nie spadnie przez to słodzenie
Lira jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 07.07.2011, 17:54   #30
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe dłonie

Cytat:
Napisał Lira
A zdjęcia idealnie oddające sytuację stanowią tego dopełnienie.
Miło mi xD
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 01:41.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023