Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 20.09.2015, 11:05   #1
patrichorse
 
Zarejestrowany: 13.12.2014
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 14
Reputacja: 13
Domyślnie Asylum


Wstęp

Liche promienie słoneczne od kilku tygodni nieśmiało wpadały do pokoju usiłując obudzić istotę znajdującą się w śpiączce - bezskutecznie.
- Długo już czekamy, Errin. Nie ma rodziny. Nikogo. To do ciebie należy decyzja aby odłączyć aparaturę.
- Poczekamy jeszcze tydzień... Albo dwa. – Lekarz rzekł wpatrując się w zamknięte powieki pacjentki. Była ciekawym przypadkiem w jego karierze zawodowej, ba - o ile nie najciekawszym. Przywieźli ją tu dwa miesiące temu. Ciało było prawie nietknięte, pomijając lekkie zadrapania, prawdopodobnie od wystających gałęzi. Diagnoza? Śpiączka i pewnie amnezja jeśli się obudzi. Możnaby pomyśleć że upadła na kamień podczas spaceru po lesie, jednak... Na skroni był odcisk od jakiegoś metalowego przedmiotu. Ktokolwiek zrobił jej krzywdę był zawodowcem. Może wiedziała zbyt wiele na jakiś temat.

Pamiętał ten dzień, jakby to było wczoraj. Na jego oddziale zapanowała ogromna panika, gdy przywieziono ciało, które jakiś starzec znalazł w lesie. Ratownicy byli w szoku - to cud, że nie dopadły jej jakieś dzikie zwierzęta, czy też nie umarła z zimna. Wykonując rutynowe badania w takim przypadku zauważył coś co wykraczało poza normę. Stężenie pewnej substancji, która okazała się lekiem, jaki podaje się osobom chorym w zakładach psychiatrycznych. Natychmiast zgłosił to funkcjonariuszom odpowiedzialnym za jej sprawę. W efekcie usłyszał, że pewnie mu się przywidziało i lepiej żeby nie wtykał nosa w nieswoje sprawy. Wtedy poczuł, że nie było to ostrzeżenie, lecz groźba. Sprawa młodej dziewczyny, która pojawiła się w szpitalu była owiana tajemnicą, której już chyba sam nie chciał poznawać. Tydzień później, gdy odkrył drobne uszkodzenia mózgu, wskazujące najprawdopodobniej na to, że dziewczyna nawet nie będzie pamiętała jak się nazywa, podzielił się tym z tajniakami. I odeszli, jakby usatysfakcjonowani tą informacją. Na koniec łyknął parę tabletek, które nie opuszczały go od dnia, gdy ukochana opuściła go na zawsze.


Ten wieczór nie miał być nadzwyczajny. Ot, kolejny deszczowy dzień, który wręcz zmuszał do nostalgicznych przemyśleń. Obudziła się w Zaduszki. Ironia losu? Serdeczny palec u prawej ręki delikatnie drgnął, co nie umknęło uwadze pielęgniarki. Donośnym głosem zwołała cały personel. I wzrok wszystkich ludzi znalazł się na NIEJ. Popielate włosy delikatnie opadały na wyraźnie zmęczoną twarz. Niby tylko leżała przez te miesiące, a wyglądała jakby toczyła ogromną wewnętrzną walkę. Do doktora Erina, jako jej "opiekuna" należał obowiązek nawiązania kontaktów.
- Witamy wśród żywych – próbował ukryć delikatny uśmiech malujący się na jego twarzy, w czego efekcie powstał dziwny grymas. W odpowiedzi poruszyła lekko ręką i znowu zapadła w sen - tym razem mający jej dać wypoczynek.


Przez cały czas milczała. Jedynie zapytała gdzie jest i jak ma na imię. Amnezja trwała. Po tygodniu chwiejnym krokiem udała się w kierunku łazienki, żeby pierwszy raz od dłuższego czas umyć się samodzielnie. Odkręćiła zimną wodę i włożyła głowę bokiem pod kran, aby obmyć twarz. To co zobaczyła w lustrze nie było jakimś obrazem rozpaczy - nie było już śladu po podkrążonych oczach, a cera zaczynała nabierać zdrowszego koloru. Po obmyciu całego ciała pod prysznicem wzięła głęboki wdech i nałożyła na siebie wypraną szpitalną piżamę. Miała już dość siedzenia w czterech ścianach. Donośne pukanie sprawiło, że doktor niemal spadł z krzesła.
- Wszystko wporządku? – zapytał zdziwiony, widząc w drzwiach sylwetkę, która jeszcze niedawno leżała nieruchomo, podpięta do szpitalnej aparatury.
- Chcę stąd odejść.
- Nie uważasz, że jest jeszcze za szybko? Niecały tydzień temu cudem się wybudziłaś.
- Wiem.
- Cóż... – zdawkowe odpowiedzi skutecznie odstraszyły Erinna od ciągnięcia dalej rozmowy. – Wiem, że nie masz gdzie iść i jesteś pewnie trochę skołowana. Nie udało się określić twojej tożsamości, więc policja wyrobiła ci dowód. Z nowym imieniem i nazwiskiem. Mam nadzieję, że się do niego przyzwyczaisz – rzekł, a po chwili wręczył pacjentce plastik i złożone ciuchy.
- A to co? Skąd pan to ma?
- Przecież nie wyjdziesz stąd w piżamie – mężczyzna zaśmiał się – A skąd... Nie pytaj – momentalnie spochmurniał. – Mam nadzieję, że na tobie też będą dobrze leżeć.


***
Zakapturzona postać powoli kroczyła ku światłu, jednocześnie głośno charcząc.
- Dziś daje ci jeszcze jedną szansę. A wiedz, że ostatnio wskazówki zegara mkną szybciej po tarczy - dalsze słowa najprawdopodobniej wypowiedział w jakimś dziwnym języku i zniknął pośród gęstej mgły, kończąc nocną marę.
patrichorse jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 21.09.2015, 18:39   #2
Sovillian
 
Avatar Sovillian
 
Zarejestrowany: 06.12.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 69
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Asylum

Myślę, że już możesz mnie wpisać do grona stałych bywalców Zapowiada się ciekawie, domyślam się, że główna bohaterka znała jakąś tajemnicę związana z szpitalem psychiatrycznym co mi się bardzo podoba. Nie czepiam się, bo w sumie nie ma do czego. Mam nadzieję, że nawet jeśli będzie mały odzew to się nie zrazisz i za jakiś czas podrzucisz jakiś nowy odcinek. Ja na pewno będę czekać
Sovillian jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 22.09.2015, 17:55   #3
Księżniczka Mordoru
 
Avatar Księżniczka Mordoru
 
Zarejestrowany: 21.01.2013
Skąd: Escursione
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 108
Reputacja: 13
Domyślnie Odp: Asylum

Wątek ze szpitalem psychiatrycznym - mam nadzieję, że będzie kontynuowany, ponieważ uwielbiam te klimaty. Zdjęcia cieniowane niczym z filmu grozy - świetne. Tylko zwrócę uwagę na nazwisko doktora - jednym razem jest Errin, drugim Erin, trzecim Erinn (osobiście opcjonuje za zostawieniem Erinna ). Zapowiada się bardzo intrygująco - oby tak dalej (i mam nadzieję, że następny odcinek wstawisz szybko, bo już dwóch czytelników masz )!
__________________
Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce...
Księżniczka Mordoru jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 22.09.2015, 20:20   #4
Diana
Moderator
 
Avatar Diana
 
Zarejestrowany: 22.09.2012
Skąd: Santa Monica Pawnshop Lodgings
Płeć: Kobieta
Postów: 1,066
Reputacja: 28
Domyślnie Odp: Asylum

Zapowiada się fajnie, początek wciągnął mnie bardziej niż Twoje poprzednie fotostory. Również mam nadzieję, że tego opowiadania nie porzucisz.
Tylko tak sobie myślę, że skoro ta dziewczyna przeleżała kilka miesięcy w śpiączce, to raczej nie dałaby rady już po tygodniu w miarę normalnie chodzić. No chyba, że się mylę/mamy do czynienia z jakąś nadnaturalną postacią :>
__________________
Diana jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2015, 23:28   #5
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,238
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Asylum

Bardzo ciekawie Zanik pamięci - myślę, że to dość poważne, a nie lekkie uszkodzenie mózgu

Jestem strasznie ciekawy jak dalej rozwinie się sprawa, pisz pisz szybko!

10/10
__________________
Evil is a Point of View
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 24.09.2015, 09:43   #6
Mroczny Pan Skromności
 
Avatar Mroczny Pan Skromności
 
Zarejestrowany: 01.04.2010
Płeć: Kobieta
Postów: 2,601
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Asylum

Uwaga natury formalnej - wyśrodkowany tekst nie jest fajny. Lepiej wybrać tekst wyjustowany, albo zostawić go tak jak jest.

Podoba mi się obróbka zdjęć. Wiadomo, że w simsach nie da się zrobić naprawdę realistycznych fotek, ale da się zrobić takie, które będą oddawały klimat i tutaj całkiem ładnie to wyszło.

Poza jakimiś drobnymi błędami typu brak przecinka, czy zmieniony szyk zdania, nie zarejestrowałem jakichś większych uchybień technicznych. Po względem fabularnym na razie nic nie wiadomo, więc może się wstrzymam. Nie opadła mi szczęka, ale może z tego wyjść coś interesującego, więc pisz i wstawiaj kolejne odcinki jak najszybciej
Mroczny Pan Skromności jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.10.2015, 20:18   #7
Yuki
 
Avatar Yuki
 
Zarejestrowany: 19.07.2011
Skąd: z Afganistanu
Płeć: Kobieta
Postów: 660
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Asylum

Rzeczywiście wyśrodkowany tekst nie jest łatwy do czytania, w następnej części radzę to zmienić, bo nie jestem pierwszą osobą, której to przeszkadza. No, może nie tyle co przeszkadza, co po prostu utrudnia czytanie i wczucie się w tekst. To jeśli chodzi o pierwszą uwagę. Nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie, ale tekst jest napisany bardzo opisowo; akcja dzieje się bardzo szybko i niepotrzebnie zmieniasz punkt widzenia bohaterów. W pewnym momencie nie wiadomo było czy to nadal opis świata z perspektywy lekarza, czy tajemniczej dziewczyny. Postaraj się urozmaicić tekst o więcej opisów, dorzuć jakies zachowania, gesty, mimikę, reakcje... To powoduje, że tekst czyta się płynnie, zupełnie jakby oglądało się fragment filmu. Nie masz natomiast problemów od strony technicznej za co należy Ci się ogromny plus.

Nie zrozum mnie tylko źle. Napisałam trochę negatywnych uwag ze względy na to, że tekst ma potencjał. I to duży. Widzę, że się starasz, ale nie posiadasz jeszcze "tego" warsztatu. Ale wszystko da się wypracować. Nie pisałabym takiego komentarza, gdybym uważała, że to fs jest źle napisane, oj nie. Zdecydowanie umiesz pisać, ale da się to zrobić jeszcze lepiej. Jeśli byłabyś ciekawa moich trochę bardziej dogłębnych przemyśleń na temat tekstu, to śmiało pisz. Nie gryzę

A teraz może trochę o zdjęciach, bo to one przeważnie przyciągają tych pierwszych czytelników. Moim zdaniem są boskie. Już wcześniej ktoś wspomniał, że mają swój specyficzny klimat. Mogę się pod tym podpisać nogami i rękoma. Wielkie brawa, bo zachwyciłaś mnie zdjęciami.
__________________
[IMG]http://i44.************/1z2jbzq.jpg[/IMG]

Yuki jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 21.12.2015, 11:18   #8
patrichorse
 
Zarejestrowany: 13.12.2014
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 14
Reputacja: 13
Domyślnie Odp: Asylum

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i za poprawianie błędów :3! Historię mam już mniej więcej napisaną na kilka odcinków do przodu, pozostaje tylko kwestia zrobienia zdjęć.


II: Złego początki

13 września 2005r.

Latarnie wdzięcznie oswietlały drogę, jednocześnie sprawiając, że sunący po asfalcie czarny samochód błyszczał niczym najcenniejszy klejnot. Słowa i obrazy, które wręcz wypelnialy całą jego głowę skutecznie utrudnialy mu jazdę - to cud, że jeszcze nie spowodował wypadku. Co chwilę, niby przypadkowo rzucał spojrzenie w kierunku lusterka, w którym odbijała się postać panny Zero, która od teraz miała oficjalnie istnieć jako panna Gallagher. Istny obłęd – pomyślał, ale starał się maskować swoje zakłopotanie. Wkrótce jego oczom ukazał się ubogo oświetlony budynek Davenport Academy, jednej z lepszych szkół w kraju. Skręcił w lewo, na parking, a następnie wyjął kluczyki że stacyjki.
- Abi? – słowa z trudem przechodziły mu przez gardło.
- Tak?
- Będzie mi ciebie brakowało – powiedział zupełnie szczerze. Nigdy nie podejrzewał siebie o takie słowa i prawdę mówiąc, zaczęło go to przerażać. Nie miał pojęcia kim był dla szarowłosej - wujkiem, kolegą, a może wrogiem? Nie, nie mógł się teraz nad tym zastanawiać. Musiał dodać jej otuchy, a ukazanie swojej niepewności tylko by jej zaszkodziło. Młoda chciała coś odpowiedzieć, ale chyba zabrakło jej odwagi. Nie mógł mieć o to pretensji, w końcu to była ich wina, że miała problemy z okazywaniem uczuć.
Elegancko ubrany wyszedł z samochodu, a następnie wyjął z bagażnika torbę należącą do dziewczyny. Kroczyli powoli po chodniku, coraz bardziej zbliżając się do gmachu. Mężczyzna wyjął spod koszuli odznakę FBI, a następnie umieścił ją w widocznym miejscu na garniturze - chciał, żeby dyrektor podszedł do sprawy poważnie, a dziewczynę traktował priorytetowo.


Po chwili z cienia wyłoniła się postać mężczyzny w średnim wieku, która kroczyła w ich kierunku. Abigail nerwowo przełknęła ślinę i kątem oka spojrzała na Friedmana, na którego czole pojawiły się drobne krople potu. Wyobrażenie o nieustraszonym agencje prysło jak bańka mydlana, gdy zauważyła, że denerwuje się bardziej niż ona.
- Nasza panna Abigail Gallagher! – z rozmyślania wyrwał ją okrzyk powitania.
- Tak – potwierdził Friedman, ściskając rękę władcy tego przybytku. – Mam nadzieję, że nasza Abi będzie się tu dobrze czuła. Czy możemy porozmawiać o paru kwestiach?
- Naturalnie – zgodził się Parker. – Abigail udaj się do internatu, a ja w tym czasie zaproszę pana Friedmana do mojego gabinetu – na jego twarzy malował się sztuczny amerykański uśmiech.


Korytarz był dość długi i pełny identycznych białych drzwi, a jednym kontrastem było niebieskie wejście do żeńskich toalet, co nie umknęło uwadze Abigail. Kiedy w końcu zlokalizowała drzwi, jej serce zaczęło bić mocniej. W końcu do niej dotarło, że już nie jest w miejscu, w którym spędziła całe swoje życie. Nawet nie pożegnała się z nim... Twarz przyozdobila sztucznym grymasem imitujacym uśmiech, a następnie naciśninela klamkę. Jej oczom ukazał się w miarę schludny pokój, o ścianach w odcieniu szarości. Na swoich łóżkach siedziały dwie dziewczyny, które dość entuzjastycznie zareagowały na jej przybycie.
- Hej, jestem Kate Brown – ciemnowłosa przedstawiła się. A ta wiedźma to Laura Bowerfield – wskazała na sąsiednie łóżko.
- Wal się – parsknęła w odpowiedzi. – Abigail, tak się nazywasz, prawda?
- Tak – potwierdziła. Miło was poznać.
- Skąd jesteś? – zapytała Laura.
- Ummm... – Tego pytania się nie spodziewała. – Oregon – wymyśliła na poczekaniu.
- Mhm. W jakiej grupie będziesz się uczyć? – trzeba było przyznać, że ruda była naprawdę dociekliwa.
- Literackiej.
- Oj, szkoda – westchnęła, jednocześnie memlając w buzi gumę balonową. - Ja chodzę do grupy sportowej, a Kate do malarskiej. Zresztą, nieważne. Chyba jesteś zmęczona, prawda?
- Chyba? Na pewno. Miała kawał drogi.


I żadnych badań ani pobrań krwi – podkreślił Friedman. – Jeśli dowiemy się o jakimkolwiek naruszeniu tych wytycznych, będziemy zmuszeni do podjęcia konkretnych działań, panie Parker.
- Rozumiem – powiedział dyrektor, jednocześnie gasząc cygaro.
- W razie gdyby sprawiała kłopoty, proszę się do nas odezwać – rzekł, rozglądając się po pomieszczeniu. Ściany zdobiły różnorodne dyplomy, świadczące o osiągnięciach uczniów w wielu dziedzinach. Można było dostać oczoplasu od mnogości pucharów na drewnianej półce, jednak to nie na nich skupił uwagę. – Czy to przypadkiem nie ten chłopak, który zginął rok temu? – wskazał palcem na portret wiszący wysoko na ścianie.
- Owszem – potwierdził Parker. – Okropna sprawa.
- Rozumiem, nie naciskam – powiedział, chociaż miał szczerą ochotę właśnie drążyć ten temat. Na takiego właśnie go wyszkolono. Odkąd pracował wśród federalnych, posiadł niesamowitą wręcz umiejętność wychwytywania każdego, nawet najdrobniejszego szczegółu. W ogóle ta praca całkowicie odmieniła jego życie, ba, wywróciła je do góry nogami. Była swego rodzaju sensem życia. Typowe dla pracoholika. – No cóż, chyba pora na mnie – oznajmił. – Przejdę się na krótki spacer i zabieram się do domu.
– Odradzam spacer – przestrzegł go Parker.
- Słucham? – Friedman kompletnie nie rozumiał, o co mogło mu chodzić.
- Nie, nic. Po prostu o tej godzinie wszelkie zbiry wychodzą na ulicę – skwitował. – Może jeszcze kawki?
- Nie, dziękuję. Śpieszę się – rzekł zmieszany.



Urodziwa Laura tego wieczoru zasnęła dość błyskawicznie, ponieważ była zmęczona treningiem oraz oczekiwaniem na nową współlolaktorkę. Wszystko wskazywało na to, że porządnie się wyśpi. Tak jednak nie było. Między drugą, a trzecią w nocy dziewczyna obudziła się, choć nie było do tego żadnego powodu. Nie śnił jej się żaden koszmar, również w pokoju nie panował hałas ani przeciąg. Poczuła na czole odciskający się materiał, z którego został zrobiony najprawdopodobniej dywan. I w istocie tak było - leżała na ziemi, co potwierdzało dziwne uczucie chłodu. Chłod jednak był nadzwyczaj ostry. Na tyle silny, że poczuła w brzuchu kłujący ból, porównywaly do bólu mentstruacyjnego, lecz milion razy mocniejszy. Czuła również wilgoć. I smród. Metaliczny smród krwi. Ostatkiem sił podniosła głowę i spojrzała w miejsce źródła bólu. Zabrakło jej słów. Z jej pępka wychodziło coś w rodzaju pępowiny i ciągnęło się... aż w kierunku drzwi wejściowych do pokoju. Natychmiast jej wzrok powędrował w tamtym kierunku. I to był błąd. Tajemnicza istota, aparycją przyopominająca samą śmierć wysysała z niej krew i wszystko co cenne.
I wtedy zemdłała.
A może po prostu to sen się skończył?

Sebastian intenstywnie myślał, popijając kawę. Nie, żeby każda błahostka go ruszała - wręcz przeciwnie, na co dzień był bardzo opanowany. Widok zwłok, czy też badanie na pozór niewiarygodnych spraw, wywoływało u niego jedynie niesmak. W życiu prywatnym również nie miał zbyt wielu zmartwień, w końcu nie miał rodziny na utrzymaniu, kredytu na mieszkanie, czy też żony, która robiłaby mu awantury. Tym razem jednak sprawa Abigail nie dawała mu wręcz spokoju. Była ich priorytetową sprawą, o ile można tak powiedzieć o człowieku. A teraz? Po kilkunastu latach w izolacji... Po prostu wysłali ją do Davenport Academy, jak gdyby nigdy nic. Nie znał jej sprawy od początku, ale wiedział, że była szczególnym dzieckiem.
- A ty co tak dumasz? Laska cię rzuciła, stary? – zagaił Henry, przekraczając próg pomieszczenia. Zawsze rzucał jakimiś niekoniecznie taktownymi żartami, lubił mówić różne sprośne teksty do sekretarek, ale trzeba przyznać jedno - w swoim fachu był profesjonalistą, który nigdy nie odpuszczał sobie żadnej sprawy.
- Widzę, że humor jak zawsze dopisuje – żachnął się Sebastian. – Wczoraj musiałem odwieźć Abigail Gallagher do Davenport Academy.
- Co ty nie powiesz? – wtrącił ironicznie Heckmann. – Daj se spokój – dodał.
- Czasami chciałbym mieć takie podejście jak ty.
- Słuchaj, skończ mi się tu użalać. Co jak co, ale to do ciebie niepodobne. A tak pozatym – ciągnął Henry – to myślę, że będzie jej tam o wiele lepiej. Za czasów doktora Goosmenta, takie cyrki się działy, że szkoda gadać. Walić to. Co powiesz na małe piwo po pracy, dla rozluźnienia? – zaproponował.
- Ostatnim razem, małe piwo zamieniło się w litra na głowę. Ale – spojrzał na swój terminarz – dzisiaj i tak nie mam nic lepszego do roboty.
- No to lecimy w tango – na twarzy nieco przysadzistego mężczyzny pojawił się uśmiech.

Zegar wskazywał już prawie siódmą, ale dziewczęta zapewne dalej by spały, gdyby nie obudził ich dźwięk budzika, który był wyjątkowo irytujący. Kate chwyciła do ręki telefon i flegmatycznym ruchem wyłączyła budzik. Chwilę po niej obudziła się Laura oraz Abigail. Nowa przeciągnęła się i ruszyła w stronę okna, aby móc w końcu zobaczyć, jak to wszystko wygląda w dzień. Ruda natomiast delikatnym ruchem odgięła kołdrę i odetchnęła z ulgą.
- A ty co? – zapytała Kate.
- Miałam po prostu... Chory sen – odpowiedziała niepewnie. – Cholera, zaraz spóźnie się na trening.
- Lepiej się pośpiesz, bo zaczną wywijać pomponami bez ciebie.
- Bardzo śmieszne - parsknęła, a następnie wybiegła do łazienki. Ściagnęła piżamę, po czym powiesiła ją na haczyku, zamocowanym na kafelkowej ścianie. Odkręciła wodę, a jej ciało oblał gorący strumień. Nałożyła na gąbkę odrobinę żelu pod prysznic i szybkim ruchem, zaczęła dokładnie pocierać skórę, lecz zaprzestała, kiedy na brzuchu zobaczyła liczne zadrapania i krew.
- Co ku*wa ...


Jedyną rzeczą, która dzieliła teraz dwóch mężczyzn, był solidny, drewniany stolik, na którym dumnie prezentował się ich stały trunek - wódka. Miejsce, w którym pili, również było od kilku lat niezmiennie to samo. Lubili je, bo nie było ani meliną, ani miejscem schadzek grubych ryb, ot, przyjemna knajpka. Henry właśnie wlewał ciecz do kieliszków, nie ukrywając uśmiechu na twarzy. Zawsze, kiedy miał do czynienia z etanolem, oczy jakby same mu się śmiały. Sam nawet pędził bimber w piwnicy, ale oczywiście nikomu o tym nie mówił.
- Tak to właśnie jest z kobietami – westchnął. – Czasami mam wrażenie, że Grace mnie wcale nie słucha, obchodzą ją tylko babskie sprawy. A może to i lepiej? Ciesz się chłopie, że nie masz żony – powiedział, nieco zrezygnowany.
- Cieszę się za każdym razem, kiedy słyszę te twoje opowieści – zaśmiał się.
- No, ale mógłbyś sobie jakąś laskę załatwić – z przekonaniem rzekł Henry. – Chyba mi nie powiesz, że żadna na ciebie nie leci?
- Problem w tym, że chyba poświęcałbym jej za mało czasu. Ta praca całkowicie mnie pochłania – rzekł, po czym dodał – ale to w końcu mój wybór, nikt mnie do tego nie zmusił.
- Z pewnoscią. Licz się jednak, że odejśćie stąd będzie prawie niemożliwe. Zwłaszcza, że miałeś do czynienia z raczej... Specyficznymi sprawami.
- Jak każdy w tej branży – skwitował Sebastian.
- No, nie do końca. Wiesz, nikt nie pozwoli, żeby gość, który widział obiekt badań Goosmenta, tak nagle sobie odszedł. Boże, przecież tego szajbusa porównywali do doktora Mendele. Ten to miał nasrane – wyciągnął rękę ku kieliszkowi i za jednym razem opróżnił jego zawartość.
- Co? O czym ty...
- Cholera! – przerwał mu Henry. – Czyli nie wiesz? – zdziwił się Heckmann. – No tak, przecież ty dołączyłeś do nas stosunkowo niedawno. Nieważne.
- No mów – naciskał brunet.
- Nie i koniec. Lepiej sobie łyknij – wskazał na prawie pustą już butelkę.



patrichorse jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 26.12.2015, 16:49   #9
Księżniczka Mordoru
 
Avatar Księżniczka Mordoru
 
Zarejestrowany: 21.01.2013
Skąd: Escursione
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 108
Reputacja: 13
Domyślnie Odp: Asylum

Robi się coraz ciekawiej! Tylko brakowało mi oznaczników między przeskokami akcji - gdy zaczynałam czytać nowy akapit, czasem miałam problem gdzie się dzieje akcja. Sama fabuła jest intrygująca - niezwykle zastanawia mnie, co się będzie działo dalej. Szkoda mi tylko, że akcję przeniesiono ze szpitala. Czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki!
__________________
Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce...
Księżniczka Mordoru jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 19:29.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023