Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 17.02.2008, 00:59   #1
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Mientkie porno

Mientkie porno



Tekst jest dla ludzi od 15-stego roku życia.
Opowiadanko jest fikcyjne i jakakolwiek zbieżność wydarzeń, imion i nazwisk jest czysto przypadkowa i niezamierzona. Fotostory nie jest o mnie, pomimo tego, że jest napisane w pierwszej osobie. Historia ta będzie zawierała treść niewychowawczą, chorą i patologiczną.
Będzie brudna i obleśna. Czytasz ją na własną odpowiedzialność. Proszę nie naśladować głównych bohaterów opowiadania, chyba że zrobisz to pod kontrolą rodziców.

ZACZYNAM


Opowiem Ci historię pewnej dziewczyny, która od bardzo dawna żyje tak, jakby była po drugiej stronie lustra.
Oczywiście ona jest po ten niewłaściwej stronie, mrocznej i złej.
Opowiem Ci o Kindze Popiół, która w swoje urodziny postanowiła się zabić.
Dlaczego? Jak do tego doszło? To wszystko wyjaśni jej bardzo długi list. List opowieść. Ostatnia wiadomość. Krzyk nad przepaścią. Bez odwrotu. Bez reakcji. Bo tak miało być, a wszystko zostało już zaplanowane.
Kinga usiadła i zaczęła pisać. Pisała bardzo długo, kilka dni. Oto co napisała.

Myślę, że w tym wszystkim chodzi o ten brak miłości i tą niemoc która się we mnie rodzi każdego dnia. O tą słabość i bezsens. O ten wszechobecny smutek, który oplata moje serce tak mocno, że już nie ma szans na to aby wpadło do niego światło w postaci nadziei, bo ona umarła. Jeszcze dwa lata temu wierzyłam, że mogę cokolwiek zmienić w swoim życiu. Obecnie nie chcę już żyć. Jestem taka słaba. Zamykam oczy i próbuję sobie wyobrazić powód dla którego miałbym tego nie robić. Nie widzę nic. We mnie jest tylko pustka. Pustka realnie mnie otacza, a łzy po prostu ciekną po mojej kamiennej twarzy.



Czasami naprawdę nie dziwię się sobie. Inni mogliby powiedzieć, że po prostu przesadzam.
Nawet teraz kiedy to piszę to chce mi się śmiać, bo wiem, że emocji nie da się zrozumieć. I nikt mnie nie zrozumie, tylko spojrzy z politowaniem i obiektywnie stwierdzi, że w końcu to były moje wybory. Teraz w moim umyśle rodzi się ironia, serce przepełnia niekontrolowana agresja a moje ciało opanowuje furia. Po co mam innych informować o własnym życiu? Teraz, kiedy już nic nie ma znaczenia i mogłabym odejść tak po prostu, po cichutku. A jednak, szukam usprawiedliwienia, wybaczenia i zrozumienia. O Boże, ja szukam ciepła i bliskości, tej miłości której tak bardzo zawsze pragnęłam.



Nie wiem kiedy to się zaczęło. Może wtedy kiedy moja matka posłała mnie do szkoły dobry rok wcześniej, aby móc wrócić do pracy tak na poważnie.
Jadłam wtedy śniadanko a ona mówiła:
- Jesteś mądrą dziewczynką, dasz sobie radę – informowała mnie i jednocześnie siebie przekonywała, że dobrze robi – Wiek nie determinuje twojej wiedzy o świecie, pamiętaj o tym.



W tym akurat się z nią zgadzałam. Wtedy kiedy miałam jakieś pięć i pół roku, a wyglądałam na osiem, bo gruba byłam, faktycznie dużo umiałam. Wtedy się z nią zgadzałam.
Dużo jadłam i zawsze miałam wszystkiego dużo, oprócz koleżanek i kolegów.
Jak byłam dzieckiem, to babcię i mamusię miałam na zawołanie.
Obie, na zmianę rysowały za mnie i dla mnie. Czytały mi, raz jedna raz druga. Płynnie czytałam już w wieku czterech lat. Do przedszkola byłam zapisana, ale nie chodziłam bo zawsze byłam chora. Więc czas spędzałam z mamą i babcią.



Nie mogę narzekać na dzieciństwo. Czułam się kochana.


Moja matka urodziła mnie w wieku 18 lat. Moja babcia, a jej matka nigdy nie robiła jej z tego powodów jakichkolwiek problemów lub wyrzutów. Może dlatego, że sama bardzo długo starała się o dziecko. Moją mamę urodziła w dość późnym wieku i ostatecznie wychowywała ją jako samotna matka, więc kiedy dowiedziała się, że jej nastoletnia córka jest przy nadziei, to zrobiła wszystko aby jej pomóc. Obie były wielkimi przyjaciółkami. Wycofała moją mamę ze szkoły na cały rok. Pozwoliła jej w spokoju być w ciąży i urodzić a później pomogła zrobić maturę i dostać się na ekonomię. Moja mama nie miała natury buntowniczki. Jeden jedyny raz poszła na imprezę, na osiemnastkę do starszej koleżanki, gdzie poznała mojego ojca i zaszła w ciążę. Podobno to był królewicz z bajki, jednak teraz z moją wiedzą o świecie, to wątpię aby dokładnie wiedziała który to był królewicz i z której bajki.




I pomyśleć, że urodziłam się całkiem zdrowa.

Babcia była dziekanem na wydziale biologii, w Katedrze Biotechnologii Mikrobiologicznej Uniwersytetu Zimowego w Nekropolis. Napisała klika mądrych książek, konsultowała kilkadziesiąt innych, była współautorką piętnastu następnych i jak na ironię z niektórych uczyłam się jeszcze, do dzisiaj. Zginęła w wypadku samochodowym, kiedy jechała w lipcu na egzamin poprawkowy kilku swoich studentów.



Moja matka miała wtedy dwadzieścia dwa lata a ja cztery, i została zmuszona zamieszkać z ojcem którego mało znała. Wtedy po raz pierwszy na oczy zobaczyłam swojego głupiego dziadka. Matka wytrzymała u niego rok, bo musiała. Rzuciła ekonomię i zrobiła uprawnienia księgowej. Kiedy miała dwadzieścia trzy lata, wzięła mnie do psychologa i oznajmiła, że ma genialne dziecko. Porobili mi testy i wszyscy zgodnie stwierdzili, że mogę iść już do szkoły. Mama płakała się ze szczęścia, kiedy wyprowadzała się od swojego ojca.



Teraz, jakieś pół roku od wyprowadzki, jem śniadanko a mama mówi:
- Wiesz, że muszę pracować aby nas utrzymać. Jesteś dużą panną i to rozumiesz, prawda? – pytała i zupełnie nie czekała na odpowiedź tylko mówiła i mówiła.

Już tutaj na wstępie mogę zaznaczyć, że to był dla niej poważny czynnik stresowy. Nie wiem czy nie poważniejszy od śmierci babci.
Wtedy moja mama była jeszcze fajna. Teraz jest moim wrogiem. Wtedy jeszcze mówiłam jej różne rzeczy aby ją uspokoić. Powiedziałam na przykład z buzią wypełnianą naleśnikami:
- Mamo chcę być taka mądra jak babcia. Będę się bardzo, bardzo dużo uczyć. Przyrzekam. Będą się starać. Obiecuję.
Wtedy tak powiedziałam aby ją uspokoić. Ona pogłaskała mnie po głowie i pocałowała w czoło. Miała bardzo ciepłe i delikatne usta.

Obecnie nikogo już nie chcę uspokajać. Nienawidzę jej od bardzo dawna, bo się franca zmieniła i ogłupiała do reszty. Jednym słowem nie zależy mi już na niej. Miałam matkę do prawie szóstego roku życia. Matkę z którą rozmawiałam, i spędzałam czas. Wtedy kiedy wsadziła mnie po raz pierwszy do autobusu szkolnego, to po prostu mnie oddała.

Przekonałam się o tym później. Wtedy kiedy wsiadałam do pojazdu, jeszcze jej ufałam. Teraz mam torsje jak na nią patrzę i słucham jej teoretycznie mądrych rad.
Szybko się okazało, że geniuszem nie byłam a jedynie zadbanym dzieckiem. Nie dawałam sobie rady. Nie chodziło o naukę, ale o koleżanki i kolegów.

c.d.n
jakoś za tydzień lub wcześniej to zależy od tego jak wam leży

Ostatnio edytowane przez allison : 23.03.2008 - 16:10
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 22.02.2008, 17:01   #2
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Mientkie porno

Na początku chciałam podziękować za Waszą opinię, zdanie i komentarze.
Dzięki.

Czasami list jest chaotyczny pod względem czasowym. Splata się w nim przeszłości i teraźniejszość. Dawne emocje z obecnymi. Pamiętajcie, że to pisze dziewczyna, która jest skazana na śmierć. Sama podjęła tą decyzję i pisząc list nie jest wstanie idealnie i obiektywnie opowiedzieć co się wydarzyło.



Mientkie porno c.d.


Nie wiem kiedy to się zaczęło. A może jednak wtedy, kiedy poznałam jego.
Nie planowałam tego. Nigdy nie uważałam się za ładną dziewczynę. Jestem taka przeciętna.



Byłam taka nijaka. Ostatnia klasa gimnazjum, jednak ja o rok młodsza od rówieśników. Nie wyglądałam na swój wiek. Jako dziecko byłam gruba, później troszeczkę wyrosłam z wagi i po prostu byłam przy sobie. Dość wysoka, ze sporym jak na ten wiek biustem, wyglądałam prawie dorośle. Po prostu szybko dojrzałam. Miesiączkowałam od roku a piersi od dawna już mi nie rosły. W szkole z powodu mojego dużego wyglądu miałam same niedogodności. Ciągle zajęta nauką, nie miałam przyjaciół. Żadnej paczki, świetnej grupki znajomych. Z urody nie należałam do finezyjnych elfek, ale raczej przypominałam chłopkę. Nie wiem co on we mnie zobaczył. Poszłam do centrum sama jak zazwyczaj. Często tak robiłam, kiedy nie chciało mi się wracać do pustego domu. Naprawdę byłam samotna. Matka wracała wieczorami, zazwyczaj o 19-stej lub 20-stej. Czasami w ogóle nie kontaktowała, bo cały dzień rozliczała faktury, wypełniała zeznania podatkowe, robiła korekty. Nieraz załatwiała naprawdę poważne sprawy, pod groźbą pozbawienia wolności do lat pięciu. Mówiła:
- Nie mogę sobie pozwolić na pomyłkę bo pójdę siedzieć – straszyła mnie w ten sposób abym była dla niej wyrozumiała.




Miałyśmy umowę: Ja dobrze się uczę i nie sprawiam problemów, a ona pracuje.
W zamian mogłam robić ze swoim wolnym czasem co zechcę i wydawać swoje wysokie kieszonkowe na co zapragnę. Obiecywała:
- Z czasem założę własną firmę rachunkowo-rozliczeniową, zatrudnię pracowników i ułożę sobie w końcu życie na poziomie.
Moja mama to bardzo młoda kobieta, pewnie nie raz marzyła, że się zakocha, wyjdzie za mąż i urodzi mi braciszka lub siostrzyczkę. A ja w tym wszystkim będę wyrozumiała. Dobra córka. Mądra córka.
Naprawdę taka byłam. Ja wywiązałam się z naszej umowy.

Nie należałam do problemowych dzieci i byłam bardzo zaradna. Matka na mnie liczyła a ja nigdy nie chciałam jej zawieść. Nigdy nie dałam jej powodów, aby mi nie wierzyła. NIGDY. A jednak wtedy, kiedy jej tak bardzo potrzebowałam, to mi nie uwierzyła.
Jak to czytasz mamo, to chcę abyś wiedziała, że po części umieram teraz dlatego aby ci udowodnić, że to co się wydarzyło to było i jest prawdą. Już cię nienawidzę i czuj się winna. Stocz się na samo dno, i cierp do końca życia. Czytasz to? Zrób dla mnie chociaż jedną rzecz. Po prostu zniknij.
Nigdy nie przyszłoby mi do głowy aby się upić, lub wziąć draga i tak po prostu robić jej na złość. Pomijam fakt, że wtedy w ostatniej gimnazjum, nie miałabym z kim tego zrobić. Jednak zawsze znajdzie się sposób, tyle tylko, że ja po prostu tego nie chciałam.

Chodziłam do dobrej szkoły, a rówieśnicy mi nie dokuczali. Szanowali mnie nawet, chociaż nigdy nie przyjaźnili się ze mną tak na poważnie, zapewne z mojej winy. Kiedyś jedna dziewczyna próbowała mnie zaprosić na urodziny, ale ja odmówiłam pod pretekstem nauki. Tak naprawdę chodziło o mój wygląd i kompleksy. Miałam niecałe 14 lat, 167 cm i ważyłam 71 kg, w tym wszystkim byłam w miarę proporcjonalna. Jednak jak po kryjomu przymierzałam spodnie mojej mamy, to nie mogłam się dopiąć. Wolałam nigdzie nie iść, niż iść i nie wiedzieć co ze sobą zrobić, siedząc gdzieś w kącie, samiutka. Wielokrotnie odmawiałam wyjść, gdziekolwiek.
Robiłam to, pomimo tego, że czułam się samotna.


Upajałam się w tym odosobnieniu. Szara myszka, w miarę dobrze, ale mało gustownie ubrana. Z zeszytem i mp3, siedzę na korytarzu. Przewodnicząca szkoły. Grzeczna, zawsze dużo załatwię i dam ściągnąć. Nie zadzieram nosa. Nie było źle, a ja wmawiałam sobie, że nikogo nie potrzebuję. Duża dziewczyna, na zewnątrz silna a w środku bardzo wrażliwa. Chciałam mieć chłopaka, który by mnie po prostu przytulił. Jednak trudno znaleźć sobie kogoś, kiedy jest się w tym wieku i tak wygląda. Tak siebie odbierałam. Anka, jedna z lepsiejszych koleżanek mówiła mi, że nie jestem gruba, tylko masywna i źle się ubieram. Grubo siebie odbierałam i nie potrafiłam zmienić tego sposobu myślenia.

Nie umiałam zrozumieć dlaczego on zwrócił na mnie uwagę. Z czasem elementy całej tej układanki zaczęły do siebie pasować, a teraz kiedy ją ułożyłam w jedną całość, to jeszcze bardziej się utwierdzam w przekonaniu, że zasługuję na to aby umrzeć.

On odmienił o całe 180 stopni moje myślenie o sobie i świecie.
Cały ten mój koszmar egzystowania zaczął się chyba właśnie wtedy, tamtego dnia kiedy go poznałam, a nie wtedy kiedy mama, dużo wcześniej posłała mnie do szkoły i pozostawiła samej sobie, abym się wychowywała. Bo wtedy ukryłam się w swoim ciele, szarych ubraniach i domu. On mnie z tego wyciągnął i pokazał jaka jestem.
Godzinami mogłabym tłumaczyć jakie miałam życie. Jednak teraz liczy się jedno.
Ktoś mnie oszukał. On mnie oszukał. Matka mnie oszukała.
A ja się zmieniłam tak, że nie ma już miejsca dla mnie na tym świecie.
A jednak były momenty w moim życiu, że byłam szczęśliwa. Z nim byłam szczęśliwa i nie umiem o tym zapomnieć.

Jego spotkałam w centrum handlowym. Oglądałam czasopisma a on niby tak mimochodem się przyłączył.


W pewnym momencie powiedział:
- Cześć
Udałam, że nie słyszę i dalej kartkowałam mój ulubiony tygodnik.
Nie umiem dokładnie powtórzyć jego słów, ale powiedział mi, że mnie zna. Jego ciepły i męski głos, brzmiał tak, że można było mu ufać. Twierdził, że mnie zna, że był nawet w moim domu, że nazywa się Hugon Idealny i jest mężem koleżanki z pracy mojej mamy.
To on mówił, stał przy mnie i się żalił. Mówił, że ma czterogodzinne okienko w pracy, że jest lekarzem z Klinicznego Uniwersyteckiego naszej miejscowej uczelni, że żona go wnerwia, kumple olali i po prostu chce z kimś pogadać. Mówił, że ten świat jest taki mały, a to miasto niby takie duże, a jednak właśnie teraz spotkał mnie.





Galeria Centrum, kilkadziesiąt hipermarketów w jednym miejscu, sklepów, kawiarni, restauracyjek i pubów. Miejsce publiczne. Zgodziłam się usiąść z nim i zjeść naleśniki.


Dlaczego?
Nie miałam nic lepszego do roboty. Z ciekawości. Bo mądrze mówił. Bo jego otwartość mnie zaintrygowała. Bo nie jadłam obiadu i byłam głodna. Bo nie myślałam wtedy, że to może być tak na poważnie.
No co? Zdarza się.

c.d.n.

Edit:
Chciałam specjalnie aby było lepsiejszych - pomimo tego, że jest to nieprawidłowa forma. Za inne uwagi o błędach dziękuję, bo nie miałam świadomości ich istnienia, a teraz już mam.

Dzięki za opinię, możecie być szczerzy, nie obrażę się, nie oto tutaj chodzi.

Ostatnio edytowane przez Anastazja : 23.02.2008 - 12:45 Powód: błędy
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.02.2008, 18:03   #3
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Mientkie porno

I szybciutko daję kontynuację, tak abyście mieli o czym myśleć :shy:
następna część jakoś za tydzień :shifty:



Mientkie porno c.d.

Nie umiem się wytłumaczyć z tego, dlaczego poświeciłam mu swój czas i dałam się zaprosić na te naleśniki. Kiedy do mnie mówił mało go słuchałam. Myślałam o tym, czy dobrze robię, że tutaj siedzę. Obserwowałam jego oczy.


Dobre oczy. Brązowo piwne oczy.


Patrzyłam na jego dłonie. Męskie dłonie, suche i płynnie gestykulujące. Zadbane.



Patrzyłam na jego usta, i niżej na szyję, kości obojczykowe, koszulę i cały tors.
Obserwowałam. Podobał mi się. Jego skóra mi się podobała, jego rysy twarzy, jego cała sylwetka.



Mało się odzywałam ale nadal siedziałam, a to oznaczało jedno. Po prostu dobrze się czułam w jego towarzystwie.
I myślałam, że jak kiedykolwiek wyjdę za mąż to znajdę sobie właśnie takiego mężczyznę jak Hugon. Przystojnego, mądrego i delikatnego, a zarazem stanowczego. Jak zamawiał posiłek, jak jadł, jak później płacił, pomimo że protestowałam, to był szarmancki, konkretny i grzeczny. Poważny.
Bez głupich tekstów i zagrywek typowych dla moich rówieśników, z rozbieganymi oczami i nie wiedzącymi czego tak właściwe chcą.
Po tej jednej rozmowie z Hugonem już wiedziałam, że nie chcę mieć takiego chłopaka jak moi koledzy z klasy, którzy pomimo tego, że byli starsi, to beznadziejność ich cechowała. Popisywali się przed sobą a jak palnęli jakąś gafę, jakąś bzdurę to łagodzili ją głupim urywanym charczącym śmiechem, szczeniackim chichotaniem z miną zwykłego tchórza.

Hugon patrzył mi w oczy i jak już coś mówiłam, to mnie słuchał. Kiedy się ze mną nie zgadzał to potrafił tak to uargumentować, że zmieniał się cały mój światopogląd.
A na sam koniec wziął moją dłoń.


Delikatnie mnie dotknął, przytrzymał i pocałował w nią. Delikatnie musnął ustami sam jej grzbiet. Byłam oszołomiona.

Jak zwykle do domu wróciłam autobusem. Myślałam o nim i tym naszym spotkaniu. Próbowałam sobie przypomnieć konkrety tej rozmowy. Hugon Idealny. Lekarz. Chirurg specjalista. Ile miał lat? Chyba nie mówił. Zresztą nieważne. Nigdy go już nie spotkam.

Wieczorem marzyłam o nim.
Pewnie wtedy nigdy bym się do tego nie przyznała ale teraz jestem inna. Wtedy, kiedy leżałam w łóżku to wyobrażałam sobie, że się z nim całuję. Wyobrażałam, sobie że jestem nago a on kładzie się na mnie i się ze mną kocha.
Czasami to robiłam. Zrobiłam to wtedy, wsunęłam dłoń pomiędzy moje uda, zacisnęłam je, i myśląc o nim zaczęłam się pieścić.


Było inaczej niż zawsze. Moja wyobrażania mocno działała, niemalże czułam jego skórę, zapach. Wspomnienie jego muskających moją dłoń ust, powracało kilkakrotnie.






Z czasem moje ciało ogarnęła błogość. Silne zmęczenie rekompensowałam sobie krótkim urywanym oddechem. Miałam gorące usta, policzki i byłam zdyszana. Usnęłam zmęczona.



c.d.n.
:shifty:

Ostatnio edytowane przez Anastazja : 23.02.2008 - 18:16 Powód: :]
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 08:25.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023