Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 22.06.2009, 16:10   #11
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,238
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Niepokorne

Cytat:
Napisał Mari-Ka Zobacz post
Chociaż znalazłam kilka błędów stylistycznych, ale nie wielkich np. "kiedy zaczęła być w ciąży" lepiej by brzmiało "kiedy zaszła w ciążę" lub "od kiedy była w ciąży"
Sprawdzałem tekst kilkakrotnie, ale tego nie dostrzegłem- choć masz rację
Tymczasem chcę powiedzieć, że odcinka dzisiaj nie bedzie- jutro raczej tak.
__________________
Evil is a Point of View
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 22.06.2009, 17:01   #12
Iminashi
 
Avatar Iminashi
 
Zarejestrowany: 29.04.2007
Płeć: Kobieta
Postów: 1,045
Reputacja: 13
Domyślnie Odp: Niepokorne

Przeczytanie zajęło mi sporo czasu, ale było warto.
Dosyć fajna fabuła.
Zdjęcia wyglądają super, sama nie umiałabym takich zrobić.
Naprawdę zaciekawiło mnie, na pewno wrócę przeczytać następny odcinek ; )
__________________
누난 너무 예뻐 ( ´ ▽ ` )ノ
Iminashi jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 22.06.2009, 19:03   #13
Ellie
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Niepokorne

podoba mi sie + tytul bardzo zacheca
zastanawiam sie czy to bedzie w takim stylu jak mysle i mam nadzieje, ze wkrotce sie dowiem i napisze, czy dobrze myslalam (ale chaos, omg XD)

super zdjecia, ale mam jedno ale - ta cala zosia nie wyglada na ciezarna (albo czegos nie doczytalam?)

bede tu zagladac, oj, podoba mi sie bardzo

(wiem, ze sie powtarzam, ale nvm ;p)
  Odpowiedź z Cytatem
stare 22.06.2009, 19:18   #14
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,238
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Niepokorne

Cytat:
Napisał Ellie Zobacz post

super zdjecia, ale mam jedno ale - ta cala zosia nie wyglada na ciezarna (albo czegos nie doczytalam?)
Nie bój się, wszystko doczytałaś Tylko gdy ja robiłem zdjęcia, jakoś zapomniałem, że ona jest w ciąży Ale obiecuje wam, że w drugiej części już nie będzie ciężarna tylko w tekście, ale także i na zdjęciach <idzie robić bara-bara>
__________________
Evil is a Point of View
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.06.2009, 09:20   #15
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,238
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Niepokorne

Tak jak mówiłem- odcinek drugi.


Część II
„Żale i skandale”



Zosia powoli kroczyła ulicą, trzymając na rękach małe zawiniątko, które co jakiś czas przytulała do serca. Ciało kotka było przerażającą zimne, jednak futerko nadal miękkie, a pyszczek tak samo łagodny i wesoły, jak jeszcze godzinę temu. I ją dotknęła śmierć- śmierć najlepszego przyjaciela jakiego kiedykolwiek miała- nawet jeżeli był tylko zwierzęciem. Dla niej zwierzęciem nie był, był kochanym Flapkiem, z którego odejściem chyba się nie pogodzi! Wiedziała, że inni mają większe zmartwienia. Hani umarł ojciec, ten incydent w kościele, sklepik na rogu chyli się ku upadłości, a ciotka Frania z Wrocławia nie może podnieść się sama z łóżka. Te myśli były dla niej pocieszające. W końcu nie ma to jak świadomość, że ktoś ma się gorzej od ciebie. Lecz to nie zastąpi Flapka, a ból po jego śmierci wyblaknie z czasem, jednak nadal pozostanie ujawniają się co pewien czas przez jakieś bodźce. Teraz każdy kot spacerujący ulicą będzie jej przypominał o towarzyszu, którego straciła…
Gdy Zofia była już niedaleko od swojego domu, w oczy rzucił jej się kabriolet stojący przed jednym z domów. Czyżby… czyżby to był ten samochód który potrącił Flapka?! Kobieta rzuciła sie biegiem w kierunku zaparkowanego przed okazałym domem samochodu. Może pech, a może i szczęście chciało, aby właśnie drzwi owej willi otworzyły się na oścież. To było pierwszym ciosem dla żałobniczki, jednak kolejnym była sama postać, która się w nich ukazała.

[IMG]http://i44.************/2euk9sj.jpg[/IMG]

Dama ubrana w nasycone kolory wzięła głęboki oddech bryzy morskiej, która akurat przemknęła silniejszym podmuchem przez Błękitną Promenadę. Nieznajoma oparła się o futrynę i rozejrzała się po jaśniejącej w słońcu okolicy. W końcu jej wzrok natrafił na stojącą na chodniku czarnowłosą kobietę, która bacznie ją obserwowała i wydawała się być zdenerwowana, albo nawet wkurzona.
Zofia zmarszczyła brwi i wypuściła z płuc powietrze, jakby za chwilę przygotowywała się do ataku (choć w zasadzie był to atak). Wysokie szpilki głośno zaczęły stukać po podjeździe do rezydencji, a kroki w stronę nieznajomej nabierały tempa. W końcu dwie kobiety spotkały się oko w oko, obserwując siebie uważnie jakby chciały przewidzieć następny ruch. Chwila przedłużała się, a maleństwo owinięte w biały kocyk zesztywniało jak skała.
- Czego pani oczekuje?- amerykański akcent nowoprzybyłej rozdarł panującą ciszę, którą wcześniej nie przerwał ani jadący samochód, ani ćwierkanie ptaków na pobliskim drzewie.
- Miło mi. Jestem Zosia- jasnowłosa z ironicznym uśmiechem na twarzy wyciągnęła rękę w kierunku stojącej w progu kobiety- Chyba wypada poznać nowego sąsiada, nieprawdaż?
- Cóż… mi również bardzo miło. Jestem Brandy Murphy- przedstawiła się nieznajoma i gdy już zamierzała podać rękę Zofii, sprawy przybrały nieoczekiwany zwrot. Pani Kowalska podniosła ciało Flapka do góry i z całej siły zadała cios kobiecie białym zawiniątkiem prosto w twarz. Brandy na chwilę straciła równowagę i była pewnie się wywróciła, gdyby gruba warstwa kocyka nie zamortyzowała uderzenia. Na twarzy Zofii zagościł triumfalny uśmiech.
- Co to niby miało znaczyć?!- blondynka powoli dochodziła do siebie, wiąż trzymając się za głowę.- Zabolało!
- A jak myślisz? Po co bym cię waliła po mordzie, jakby nie miało zaboleć, wyświecona pindo?!
- Licz się ze słowami droga pani! Jeszcze jeden krok w moim kierunku i za chwilę jest tu ochrona!- pani Murphy sięgnęła po słuchawkę telefonu wiszącego zaraz za wejściem i przyłożyła palec do klawiatury- I o co pani tak właściwie chodzi?!
- O to…- Zosia pokazała jej owiniętego kotka.- Przejechała pani mojego kota…
- Być może… myślałam że to jakaś gałąź, czy co innego. Ale na pewno nie potrzeba o to robić aż tak wielkiego halo, droga Zosiu- Brendy odłożyła słuchawkę w nagłym przypływie pewności . Ruszyła krok przed siebie i stanęła oko w oko z Zosią- Ten futrzak na pewno był bardzo miły, niestety od przeznaczenia się nie ucieknie.

[IMG]http://i40.************/314p6w8.jpg[/IMG]


- To ty nie uciekniesz od swojego przeznaczenia- zszokowana pani domu obróciła się plecami do Brandy. Wyszła na kompletną idiotkę. Może jest idiotką, ale nie aż tak. Gdy tylko to się rozniesie, zostanie wyśmiana tak daleko, jak tylko długie polskie wybrzeże. Ale trudno, stało się. Będzie musiała znieść wzrok tysięcy ludzi na swoich plecach, ale nigdy nie wybaczy tej babie tego co zrobiła. Nawet, jeżeliby ceną byłby jej honor. Postanowiła oddalić się jak najszybciej. Przegrała bitwę, ale wygra wojnę.


***


Świeża morska bryza dotarła i do miejscowego cmentarza, który znajdował się zaledwie parę ulic dalej od Błękitnej Promenady. Przytłaczająca ilość drzew nagle zaszeleściła, a całe stada ptaków uniosły się w niebo z głośnym krzykiem.
Hania położyła różę na trumnie ojca, która w ciągu kilku sekund została przysypana ziemią przez miejscowego grabarza. Czarnowłosa kobieta postąpiła krok w tył, wciąż wpatrując się w powoli zanikającą dziurę w ziemi. W takiej chwili jak ta, trudno było hamować łzy- bo nie dało się ich powstrzymać. To był właśnie kulminacyjny moment całego pogrzebu, całego bólu i rozpacz, wylanych łez. Teraz będzie już tylko lepiej. Święty obrzęd spełniony, zmarły pochowany.
Gdy wszyscy się rozeszli (po licznych pożegnaniach i bonusowych kondolencjach) na cmentarzu zrobiło się cicho i pusto. Grabarz odszedł do swojej rudery wypić poranną kawę, zostawiając miejsce pochówku w okazałym nieładzie. Hania podniosła z ziemi parę wieńców i ułożyła je tuż przy krzyżu z lakierowanego drewna. Otrzepała dłonie z pyłu. Jeszcze chwila modlitwy i skupienia- łzy powoli mijały. Odwróciła się na chwilę przez ramię. Na ławce- zaledwie parę metrów za nią- siedziała Judyta z rękoma pobożnie złożonymi do modlitwy i mamrocząca coś pod nosem, nie dało się jednak tego zrozumieć.
Pani Linde zbliżyła się do swojej siostry i usiadła na ławce obok. Ta spojrzała na nią. Ten jej wyraz twarzy! Nawet nie było widać, że płakała! I ani śladu jakiejkolwiek skruchy!
- Po co tutaj przyjechałaś?- pretensjonalny głos Hani był pełen żalu, bólu i niemocy- Znowu chcesz mi zepsuć życie, tak, jak zepsułaś mamie i tacie? Nie możesz znieść tego, że my tutaj wiedliśmy szczęśliwe życie, a ty gniłaś w tym cholernym klasztorze, na którego sama sobie zasłużyłaś?! Po raz kolejny chcesz mieć…
Judyta jednak nie pozwoliła dokończyć siostrze.

[IMG]http://i43.************/6sri4p.jpg[/IMG]

- Przyjechałam po to, abyśmy wybaczyły sobie wszystkie nasze winy. Przyjechałam, aby teraz, w tym jakże ciężkim dla nas momencie, zawarłyśmy pokój, przerwałyśmy milczenie i niezgodę.
Głos kobiety był tak naturalny, wyrażał perfekcyjnie wszystkie emocje, lekko drżący, bardzo wiarygodny. Hania jednak jej nie wierzyła. Wiedziała jaka jest Judyta i nie liczyła na to, że aż tak bardzo mogła się zmienić z dnia na dzień.
- Kłamiesz- rzekła pewna siebie- Zbyt dobrze cię znam. Obydwie dobrze wiemy, że nie jesteś w stanie się ze mną pogodzić.
- Ale ja teraz naprawdę się zmieniłam. Nie bądź niedowiarkiem. Kościół, klasztor, rola zakonnicy. To wszystko tak bardzo mnie zmieniło! Nawet nie możesz sobie tego wyobrazić, jak Bóg nawraca nawet największego grzesznika!
- To dlaczego stamtąd uciekłaś?- Hania krzyknęła a jej głos obił się echem po cmentarzu, rozdzierając błogą ciszę.
- To moja sprawa!
- Nie, to nasza sprawa. Bo niby dlaczego ja mam cierpieć na Twoim szczęściu? Dlaczego ja za to wszystko mam płacić?!
- Bo do tej pory, jak nosiłam krzyż twojej radości. Męczyłam się w klasztorze, abyście wy mieli ze mną święty spokój! Przecież mama oddała mnie do klasztoru po to, abym się zmieniła! I jestem… odmieniona.
- Nie wierzę ci- jednak czuła, że słowa Judyty są przykrą prawdą.

[IMG]http://i41.************/1ig21j.jpg[/IMG]

Bo to niestety było prawdą. Gdyby matka sióstr, nie oddała Judyty do klasztoru Sióstr Nazaretanek, Hania nie miałaby spokojnego dzieciństwa. Bo Judyta była zła, w każdym tego słowa znaczeniu. Miała zły charakter, nie chciała kochać, nie potrafiła kochać . We wszystkim widziała tylko swoje korzyści i dobrnięcie do swoich celów- nawet jeżeli ceną było szczęście innych. Ona szła przez życie po trupach. Nienawidziła wszystkich, a wszyscy nienawidzili jej.

***

Hania powoli stawiała kroki na chodniku. W jednej chwili uderzyło ją tyle nieszczęść, tyle zaskoczeń i przykrości. Niesamowity splot przykrych zdarzeń uderzył ją z zaskoczenia, od tył, kiedy była na to najmniej przygotowana. To było bardzo niesprawiedliwe, nic nie potrafiła zrobić, nie potrafiła sobie z tym poradzić. Mogła tylko przeczekać ten czas burzy.

[IMG]http://i41.************/2qx0vm1.jpg[/IMG]

Gdy przechodziła koło domu Kowalskich, między sztachetami płotu dostrzegła siedzącą na ogrodowej ławce Zosię. Bez chwili namysłu szybkim krokiem weszła na podjazd, skąd wiodła furtka do niezwykle zadbanego ogrodu jej najlepszej przyjaciółki. Hania jednak już z daleka dostrzegła, że coś jest nie tak. Zofia w prawdzie ją zobaczyła, jednak nie pomachała wesoło ręką na przywitanie, nawet się nie uśmiechnęła. W miarę, jak Hania zbliżała się do swojej przyjaciółki, widziała coraz wyraźniej , że Zosia ma w oczach łzy. Wkrótce już wiedziała, że płakała. Czarnowłosa usiadła obok niej na ławce.
- Coś się stało?- spytała troskliwie.
- Flapek…Flapek nie żyje- odpowiedziała drżącym głosem Zosia, jednocześnie wskazując palcem na leżące na ziemi zawiniątko.

***

- Poproszę jeszcze jednego- pijana Judyta wyciągnęła rękę po kolejny kieliszek wódki. Kelner- lekko zmieszany zachowaniem klientki- podał jej żądany napój.

[IMG]http://i44.************/35i4xae.jpg[/IMG]

- To już będzie 240zł.- podliczył na kalkulatorze łączny koszt luksusowych trunków.
- Spokojnie, mam pieniądze- Judyta wyciągnęła portfel i otwarła go. Kelner zauważył w nim gruby plik pieniędzy. Kobieta rzuciła niedbale na ladę300 złoty.
- Reszty nie trzeba- wstała i chwiejnym krokiem udała się w kierunku wyjścia, zostawiając na barze niedopity kieliszek wódki.
__________________
Evil is a Point of View

Ostatnio edytowane przez Gio : 23.06.2009 - 09:26
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.06.2009, 16:23   #16
Mostilia
 
Avatar Mostilia
 
Zarejestrowany: 06.06.2009
Płeć: Kobieta
Postów: 49
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Niepokorne

Robi Sie To Coraz Ciekawsze.no cóż obiecałam że tam ocene wiec w skali 1-10
Daje 10.Masz talent.Nie moge sie doczekac następnego(Następnej?)Odcinka(Części)
Mostilia jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.06.2009, 17:09   #17
blakistoni
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Niepokorne

No,coraz ciekawsze zaczyna się robić.Strasznie mnie wciągnęło.
Czekam na nexta (;
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.06.2009, 19:06   #18
Ellie
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Niepokorne

podoba mi sie. jest jeden blad - 300 złoty, a powinno byc zlotych!
fajnie rozwinales akcje, ciekawi mnie ta cala brandy :>
  Odpowiedź z Cytatem
stare 24.06.2009, 14:05   #19
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,238
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Niepokorne

Dziękuję za dotychczasowe komentarze Jestem w trakcie przygotowywania bonusu i odwalam nowy plakat
__________________
Evil is a Point of View
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 28.06.2009, 14:19   #20
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,238
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Niepokorne

No...przeszliście sami siebie 3 komentarze- tak nisko chyba jeszcze nie upadłem, ale cóż. Chyba zaczniemy się bawić w "albo 7 komentarzy, albo nie ma odcinka"





Część III
„Silikony Brandy”




Dołek w ogródku Zofii wypełniał się ziemią tak samo szybko, jak miejsce wiecznego spoczynku Artura Linde. Hania spoglądała żałośnie na przyjaciółkę sprawnie wymachującą łopatą. Zosia cały czas miała w oczach łzy. Hania nie traktowała jednak jej problemu poważnie- może dlatego w ogóle nie czuła współczucia dla przyjaciółki, mimo tego, iż widać było ,że cierpiała bardzo mocno po stracie ukochanego kota. Ale co to za problem?! Czy śmierć kota może choć trochę równać się ze stratą ukochanej osoby- CZŁOWIEKA?! Dlatego też czarnowłosa traktowała ten problem bardziej jako śmieszny epizod „na otarcie łez”, aniżeli kolejny poważny problem.
Zosia, gdy skończyła zakopywania sztywniaka oparła narzędzie o kwitnącą jabłoń i usiadła na ławce obok Hanny. Prze chwilę milczały, każda z nich spoglądała w innym kierunku, jakby udawały, że siebie nie widzą. Jako pierwsza tą niezręczną ciszę postanowiła przerwać pani Kowalska:
- Przepraszam, że obarczam cię moimi problemami, Haniu. Pewnie masz sama ich wystarczająco dużo. Całe przedmieście mówi o zaginionej siostrze i o tym skandalu w kościele. Moje współczucie.
Hania było w szoku. To znaczy, to znaczy… że terasz problemy dopiero nadejdą? Nie chce się przed każdym tłumaczyć, nie chce usprawiedliwiać postępku jej rodziców! Pewnie teraz uderzy w nią fala pytań, wątpliwości, a pewnie w niektórych wypadkach złości i współczucia, ale przede wszystkim brak zrozumienia z każdej strony. Znowu nastała cisza. Hania myślała nad tym co ma powiedzieć.

[IMG]http://i44.************/ezplp1.jpg[/IMG]

- Tak się jakoś złożyło- szybka, krótka odpowiedź.
- Rozumiem- skłamała Zofia postanawiając, że mimo ogromnej ciekawości nie będzie drążyć tego nieprzyjemnego dla jej przyjaciółki tematu.
- Jak zginął Flapek?- czarnowłosa postanowiła zmienić temat.
- Potrącił go samochód. Nie dało się go uratować. Weterynarz stwierdził zgon- głos jasnowłosej był bardzo poważny- Na szczęście zdążyłam dojrzeć ten przeklęty samochód.
- I…?
- Samochód nowej sąsiadki- podsumowała emocjonująco pani Kowalska.
- Ktoś się tutaj ostatnio wprowadzał, że śmiesz mówić „nowej sąsiadki”?
- Dzisiaj się wprowadziła- Brandy Murphy. Mówi ci coś to nazwisko?
- Amerykańskie? Wybacz, ale tak daleko moja widza nie sięga.
- A mi mówi już nazbyt wiele. Wiesz, jak ten babsztyl mnie potraktował?! Nic nie robiła sobie z tego, że przejechała moja ukochanego kota! Zupełnie jakby nie miała uczuć!
- Czyli szykuje się kolejna sąsiedzka wizyta?
- Na to wygląda.

***

Jednak przyjaciółki nie wiedziały, że interesantka znajduje się tuż za ścianą. Gdy Flapek znalazł się pod ziemią, zaledwie parę metrów od miejsca pochówku ktoś zapukał do drzwi Kowalskich. Drzwi otwarł jeszcze wtedy niczego nieświadomy mąż Zofii- Robert Kowalski. Widząc w drzwiach pociągłą samicę wziął głęboki wdech, a oczy wlepił na chwilę w pół odkryte piersi. Brandy (on jeszcze nie znał jej imienia) dając mu się przez dwie sekundy napatrzeć, wciągnęła powietrze w płuca wyolbrzymiając tym samym swoje silikony.
- Witam- zaczęła, wpierw wypuszczając powietrze z płuc. Robert zwrócił uwagę na jej amerykański akcent, co go podnieciło jeszcze bardziej.
- W czym mogę pomóc?- mówił jakby coś stanęło mu w gardle.
- Przyszłam pożyczyć cukier- pani Murphy kokieteryjnie zbliżyła się do mężczyzny dając znak, żeby wpuścił ją do środka. I osiągnęła swój cel. Przeszłą przez próg i oparła się prawą ręką o mały stolik.
- Już przynoszę. Oczywiście. Ile, jedną szklankę?- mówił chaotycznie nie mogąc oderwać wzroku od zgrabnej sylwetki sąsiadki.
- Tak, szklanka wystarczy.

[IMG]http://i40.************/ri6pat.jpg[/IMG]

Mężczyzna udał się do kuchni znikając z pola widzenia nieznajomej. Otwarł szafkę kuchenną, wyciągnął z niej torebkę cukru i wysypał część jej zawartości do szklanki stojącej na blacie kuchennym. Gdy z powrotem wrócił do przedpokoju zauważył, że gość stał ciągle w tej samej, pociągającej pozycji i uważnie rozgląda sie dookoła.
- Proszę- powiedział Robert podając jej szklankę cukru.
- Och! Dziękuję! Jest pan taki miły- uśmiechnęła się pokazując wszystkie swoje bielutkie zęby, po czym ujęła dłoń mężczyzny w swoją.
- Nie ma sprawy. Należy pomagać…- zaciął się. Przecież nawet nie wiedział kim jest ta kobieta stojąca przed nim.
- Sąsiadką? Należy pomagać sąsiadom?
- Tak…
- Ech! Przepraszam, nawet się nie przedstawiłam. To pan na mnie tak działa- jeszcze bardziej się do niego zbliżyła- Jestem Brandy Murphy, pana nowa sąsiadka.
- Jest mi niezmiernie miło. Robert Kowalski- ucałował ją w dłoń- W tej okolicy dość rzadko pojawiają się nowe kobiety, a jeszcze rzadziej godne mej uwagi i choć ciut pociągające.
- Mam nadzieję, że zaliczam się do tych drugich.
- Ależ oczywiście!
Po tej zalotnie wymianie zdań nastąpiła krótka chwila milczenia, potrzebna na własne przemyślenia, oraz na snucie planów co do dalszej części rozmowy. Ważne było to, aby nie palnąć czegoś głupiego, nie posunąć się o słowa za daleko. Ludzie to bardzo delikatne stworzenia- szybko mogą się poczuć urażeni byle głupstwem.
- Jest pan żonaty?- Brandy chyba jednak nie stosowała się do tych zasad. To był nokaut z jej strony. Według obliczeń mężczyzny to pytanie powinno pojawić dopiero za jakieś 15 minut rozmowy. Ale na pewno nie teraz! Owe zapytanie postawiło go w dosyć niezręcznej sytuacji. Skłamać, czy powiedzieć prawdę i zawalić wszystko?


[IMG]http://i41.************/2nvdxqa.jpg[/IMG]

- Nie. Nie mam żony- miał nadzieję, że zaimponował jej tym „drobnym” kłamstwem.
- Taki facet, jak ty…
- Jestem Robert
- Jak ty Robercie, w idealnym wieku, nie znalazłeś sobie jeszcze życiowej partnerki? Nie ukrywaj, przecież to widać! Wszystkie kobiety się za tobą oglądają i pożądliwie spoglądają na twe ciało.
- Cóż, trudno się z tym nie zgodzić- pan Kowalski czuł, jak budzi się w nim prawdziwa bestia- Zapewne wiele chciałoby się ze mną przespać, jednak mało jest tutaj wartych tego kobiet.
Dolał oliwy do ognia- z jak najbardziej pozytywnym tego skutkiem. Sąsiadka złapała go również za drugą rękę, wypuszczając tym samym szklankę cukru na ziemię.

***

- Może pójdę po lemoniadę?- zaproponowała Zosia, której od płaczu zaschło w gardle
- Możesz przynieść, dziś taki upalny dzień- zgodziła się z nią Hania.

[IMG]http://i39.************/289vhgh.jpg[/IMG]

Pani Kowalska natychmiast udała się do domu po jej magiczny płyn, który znalazł wielbicieli na całej Błękitnej Promenadzie, czym Zosia zyskała sobie miano najlepszej gospodyni domowej w okolicy. Nie było tutaj osoby, której nie urzekłby smak owego napoju, który gasił pragnienie w upalne dni i dodawał smaku w zimowe wieczory. Jednak tylko Zosia, nikt poza nią, znała tajną recepturę i proporcje równie tajnych składników, które czyniły zwykłą lemoniadę tak niezwykłą. Ów przepis przekazywany był w rodzinie Kowalskich z pokolenia na pokolenie. Zosia dostała ten przepis od swej matki w dniu jej śmierci, zaś ona dostała go od swej matki, gdy wychodziła za mąż. Tak więc lemoniada, niesamowita mikstura gościła już parę wieków w rodzinie Kowalskich i od paru wieków urzeka swym smakiem mieszkańców miasteczka.
Zosia po kilku sekundach błądzenia wzrokiem po pokoju, z którego prowadziło wyjście na taras, w końcu znalazła tacę, na której stały dwie szklanki i dzbanek z lemoniadą. Podniosła ten zestaw obydwiema rękami i podążyła w kierunku siedzącej w ogrodzie przyjaciółki.
Gdy już miała wyjść na taras usłyszała dźwięk tłuczonego szkła. Wiedziała, że Robert ma „drewniane ręce” dlatego też zaraz pobiegła zobaczyć co się stało. Przebiegła przez pokój gościnny i wtargnęła do kuchni, gdzie potencjalnie miał leżeć zakrwawiony Robert błagający o pomoc swą małżonkę (wytwór Zofii, który był owocem nieprzespanej wczorajszej nocy). Jednak ku jej zdziwieniu w pomieszczeniu nikogo nie było. Podążyła więc dalej śladem zbrodni.
Przekroczywszy próg przedpokoju doznała chwilowego szoku. Jej mąż…. Jej mąż… maca się z tą lafiryndą Brandy w jej własnym domu?! Zosia rozpędziła się i chcąc przedzielić ich złączone ręce rzuciła się całym swym ciałem prosto na nich. Wcześniej jednak, Brandy zaraz gdy ją zobaczyła, puściła ręce Roberta, czego skutkiem było głośne uderzenia czegoś o podłogę.
- Kto to?- Brandy było bardzo zmieszana.
- Służąca- odpowiedział bez namysłu Robert.
- To ja może już pójdę- Brandy wycofała się, widząc leżącą na podłodze panią Kowalską- Dom nr 316- szepnęła jeszcze Robertowi i z niezachwianą psychiką wyszła na ulice, jak gdyby nigdy nic.
W tym czasie Robert próbuje pomóc wstać żonie.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! I jak służąca?!- Zofia, gdy tylko stanęła na dwóch nogach zaatakowała Roberta.
- To nie tak jak myślisz…
- Milcz! Wiem co myślę! Teraz chcesz rujnować nasz związek?! Teraz gdy lada dzień na świat ma przyjść nasze wspólne dziecko?!
- Zosiu, pozwól, że ci wytłumaczę.

[IMG]http://i42.************/2rr2fcx.jpg[/IMG]

- Tutaj nie ma nic do tłumaczenia. Jestem zhańbiona, przez ciebie! Po raz kolejny wyśmiałam się publicznie przez tą cholerną małpę! Jednak ja się nie dam!- krzyczała jasnowłosa.
- Zosiu, uspokój się!- Robert spróbował ją objąć, jednak bezskutecznie.
- Nie! Co, jeśli przez ten upadek stało się coś naszemu dziecku?! Nie cierpię cię!
Zosia szybkim krokiem udała się do sypialni na piętrze, Robert został zaś w przedpokoju patrząc na znikającą za zakrętem nijaką Brandy Murphy.

***

Nastał wieczór. Hania wolnym krokiem szła w kierunku domu. Nie mogła uwierzyć własnym oczom, gdy widziała tak rozwścieczoną Zofię. Jednak ona postąpiłaby tak samo. Z drugiej jednak strony nigdy nie spodziewałaby się po Robercie czegoś takiego. Może jednak jej najlepsza przyjaciółka wszystko wyolbrzymiła? Może wcale nie był to romans, tylko zwykła sąsiedzka pogawędka? Kobieta jednak nie chciała sobie zaprzątać głowy czyimiś sprawami. Swoich miała już wystarczająco dość.
Gdy weszła po schodach do swojego domu i już miała zamiar wyciągnąć klucz z kieszeni i otworzyć nim drzwi, zobaczyła, że ktoś już ją wcześniej wyręczył.

[IMG]http://i41.************/2vns6l3.jpg[/IMG]

Lekko napełniona strachem weszła do środka, gdzie było zupełnie ciemno. Zapaliła światło. Widok, który ujrzała był straszny. Cały salon był zrujnowany bez reszty- potłuczony porcelanowy zestaw, połamane krzesła, przewrócona 100-letnia szafa. Jedynie kanapa stała w tym miejscu gdzie powinna, nieruszona. Hania zbliżyła się na do niej- tak jak się spodziewała- spała na niej Judyta, a z jej ust czuć było odór alkoholu.
__________________
Evil is a Point of View
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz

Tagi
fotostory, holly mccaus, niepokorne


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 20:44.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023