Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 10.07.2011, 13:40   #11
Kjalvör
 
Avatar Kjalvör
 
Zarejestrowany: 19.06.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 272
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Klub białych kotów

Piąty już odcinek ^^
Mam nadzieję, że nikogo nie roczaruje
Przepraszam za wszelkie błędy, których nie udało mi się mimo starań wytępić
I mam nadzieję, że tym razem nie wyjdzie chaotycznie i niezrozumiale.

Odcinek 5

-To co nas spotkało można porównać do… choroby.- Powiedziała swoim delikatnym głosikiem Sophia.- Bowiem my… zaczęliśmy mieć pewne zdolności. Ja na przykład od ósmego roku życia jestem telekinetyczką.
Rozejrzałam się po pokoju z pytającym wzrokiem. Zdaje się, że tylko ja nie wiedziałam to znaczy. Ale zaraz miałam już odpowiedź.
-Jak miałam dziewięć lat zauważyłam, że przy totalnym skupieniu potrafiłię poruszyć jakimś przedmiotem. Później wystarczyło tylko myśleć i chcieć poruszyć jakiś przedmiot.

Ale ostatnio wymknęło mi się to lekko spod kątroli. Na przykład w szkole, wstaję żeby pójść po zeszyt Ro, żeby coś zobaczyć. Już jakoś podświadomie o nim myślę i już zlatuje w ławki i do mnie jedzie po ziemi. W szkole!
Na dodatek zaczęły nam się robić czerwone oczy.
Mateo i Rodrigez pokiwali głowami ze smutkiem (chodź Rodrigez starała się tego nie okazywać). Na początek tylko trochę i czasami, ale teraz to czasami tylko nie są czewone i w ogóle, kiedyś w końcu zostaną nam takie na stałe.
-Dobra, tera ja.- Zawołała Rodrigez wyraźnie znudzona w przeciwieństwie do mnie historią Sophi.- Ja mam zdolność widzenia przeszłości. Odkąd skończyłam trzynaście lat.
-Chyba przyszłości?- Podsunęłam.
-Jak mówię, że przeszłości to przeszłości.- Warknęła.- I to przedmiotów. Kiedyś mnie ta umiejętność bawiła, ale teraz…

Chwila, może to pokażę.
Wstała z krzesła i zaczęła rozglądać się po moim nowocześnie urządzonym pokoju. W końcu podeszła to biurka z komputerem. Dwoma palcami prawej ręki dotknęła jego blatu, a palcami lewej ręki dotknęła swojej skroni. Chwilę milczała w skupieniu. Stała niemalże nieruchomo, tylko zmieniały jej się miny. Najpierw lekko potakiwała, tak jakby ktoś coś do niej mówił przez telefon, potem była wyraźnie zaskoczona aż w końcu się ocknęła i puściła stół.
-Niezła historia.- Uśmiechnęła się zagadkowo siadając spowrotem na krześle.- Te biureczko zrobił jakiś gruby stolarz bez oka, a na dodatek urodził się na tym stoliku mały chłopiec, zdaje się, że teraz chodzi do przedszkola, czy może już do szkoły.
-Jak to urodził?- Spytałam marszcząc czoło.
-Normalnie, przyszła ciężarna klijentka, zaczęła rodzić to ten cały stolarz, położył ją na jeden ze stolików, czyli ten twój i odebrał poród.- Dziewczyna wzruszyła ramionami.- Niestety ostatnio te moje zdolności zaczęła zawodzić. Widzisz, kiedy widzę tę przeszłość to nie potrafię normalnie oderwać palców i przerwać to co widzę. To tak jak… sen! Nie potrafisz się wybudzić ze snu na własne życzenie. A ostatnio czego się nie doktnę to widzę te wizje. Dlatego nie chodzę ostatnio do szkoły.
-Czasami podczas widzenia tych wizji Ro wygląda jak Zombi! Zwłaszcza, gdy ta historia jest długa i barwna.- Zachichotał Mateo.
-No właśnie Mateo, a ty jakie masz zdolności?- Spytałam.
-Ja potrafię... ja słyszę myśli i sny…- Zaczerwienił się. Ja chyba też. Oboje pomyśleliśmy chyba o tym moim pocałunkowym śnie, on wtedy był w klasie.
-Odkryłem to gdy byłem… chyba gdy byłem w gimnazjum.

Kiedyś musiałem być bardzo blisko kogoś i być skupionym. Teraz tak o wszystko słyszę. No… nie zawsze, zwykle gdy jestem w mieście, albo w szkole. Gdy jest tyle ludzi na raz, nie potrafię odróżnić mowy od myśli.
-A mogę wiedzieć, skąd wzięła się ta cała nazwa „Białe koty”?
-Widzisz, kiedy wszyscy mieliśmy kilkanaście lat, odkryliśmy, że wszyscy nasi przodkowie mieszkali w tym miasteczku. Intuicja podpowiedziała nam, że tu znajdziemy odpowiedź na to, dlaczego jesteśmy tacy jacy jesteśmy. Wtedy się spotkaliśmy i z ulgą stwierdziliśmy, że wreszcie mamy kogoś kto jest taki jak my.- Tłumaczyła mi zawile Sophi, chodź nie wiem czy ją dobrze zrozumiałam.- Nazwa powstała nie tak zaraz dawno. Kiedy pojawiły nam się te czerowne oczy, zaczęliśmy żartować, że zamianiamy się w koty. Mateo mi powiedział, że usłyszał, w twoich myślach, że zauważyłaś w nas taką aurę, takie majestatyczne piękno. Nie byłaś pierwsza. Ludzie od dawna to zauważali. Taka majestatyczność jaką mają koty, do tego oczy jak u albinosa i z uwagi na Ro, bo jest taka wygodnicka.- Dodała ze śmiechem Sophi.

-Ej, chwila.- Zaczął Mateo marszcząc czoło.- A ja cały czas myślałem, że te „Koty” to od tego, że wszyscy my mieliśmy kiedyś białego kota!
Wszyscy się naraz roześmieliśmy. Nagle serce mi mocniej zabiło.
-Ja też miałam kiedyś białego kota.- Powiedziałam.- Miałam wtedy sześć lat. Kot nazywał się Pusia.
-Oryginalne.- Zakpiła Rodrigez.
-No i pozostaje pytanie.- Westchnęła ciężko Sophi.- Czemu te sny ma też Penelopa?
W moim pokoju pozostała gęsta atmosfera. Tak gęsta, że nie mogłam wykrztusić słowa. Nikt nie mógł. Nic dziwnego, że kiedy nagle zgasło światło, serde podskoczyło mi do gardła. Chyba wszystkim. Uchyliłam drzwi. W całym domu zgasło światło, a gdy wyjrzałam przez okno, zobaczyłam, że światła zgasły na całej ulicy. Tylko nieco dalej, z czerni (bo było naprawdę późno) wyłaniały się światła lamp i okien domów.
-Awaria.- Westchnęłam.

Nagle zadzwonił telefon Rodrigez, westchnęła i sięgnęła po telefon.

-Halo?- Spytała jeszcze swoim aroganckim głosem.- Witaj Ludwik!- Zawołała całkiem miłym i serdecznym głosem, zupełnie obcym dla Rodrigez jaką znam.
Ja, Sophi i Mateo spojrzeliśmy po sobie, to znaczy spróbowaliśmy, bo w ciemności widzieliśmy tylko zarysy naszych postaci. Zachowanie Ro było naprawdę obce.
-No pewnie!- Ciągnęła przez telefon Ro słodkim głosikiem.- No jasne, że przyjdziemy dla ciebie wszystko, Ludwiczku. No, buziaki. Buziaki, pa!
Jak na komendę pokój wypełnił się światłem lampki, która zaraz zgasła. Kilka razy mrugnęła i światło w naszym domu i na całej ulicy powróciło.
Rodrigez odłożyła telefon do kieszeni i spojrzała na nasze miny.
-O kurde.- Powiedziała powoli zbladła jak nigdy.- Przecież ja nie znam żadnego Ludwika! I od kiedy ja mówię na pożegnanie „buziaki”?!- Ro zdawała się być jeszcze bardziej przestraszona tą sytuację sprzed kilku sekund niż my.
-Ale jak mogłaś tak gadać z kimś kogo nie znasz?- Spytał z powądpieniem Mateo.
-Ale ja byłam prawie nieprzytomna. Byłam pewna, że ten cały Ludwik, czy jak mu tam to…- Popukała się w głowę jakby nie mogła sobie przypomnieć.- Tak jakby mój przyjaciel, no nie wiem. Ktoś bliski.
-To było dziwne.- Odezwała się spod ściany Sophi drżącym głosem.
-A co on ci powiedział?- Spytałam rzeczowo.
-Że mamy się spotkać w parku, zaraz przy fontannie.- Rodrigez chwilę oddychała ciężko, po czym spojrzała na nas jeszcze raz.- Tylko to pamiętam z tej całej rozmowy. Miejsce spotkania. Nawet nie pamiętam czemu mamy się tam spotkać.
-To chyba jest jedne wyjście żeby dowiedzieć się o co tu chodzi.- Powiedział Mateo wstając z łóżka. Musimy tam iść.
Kjalvör jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 22:50.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023