Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 17.11.2013, 02:57   #1
Lorette
 
Avatar Lorette
 
Zarejestrowany: 27.07.2006
Skąd: ąbruje
Płeć: Kobieta
Postów: 1,021
Reputacja: 11
Domyślnie Angelique

1


Czasami wolałbym, żebyś nigdy nie pojawiła się w moim życiu. Co Cię w ogóle do niego sprowadziło, co? Moje życie było takie spokojne, takie poukładane, nie byłem zdany też sam na siebie, ale... nie wiedziałem co to miłość. Chociaż, cholera co to za miłość?! No tak, nigdy mi nic nie obiecywałaś przecież... ale w takim razie dlaczego cały czas dawałaś mi nadzieję, nadzieję na to, że będzie z tego coś więcej niż tylko przelotny romans. Wracałaś do mnie za każdym razem. A ja Cię przyjmowałem, jak ten ostatni kretyn. A wiesz co jest najgorsze? Że jakbyś znowu do mnie przyszła to z pewnością nie zatrzasnąłbym ci drzwi przed nosem, nie zrobiłbym tego co zrobiłaś mi. Jasne, że bym nie zrobił, bo jaka szanująca się osoba puściłaby się z najlepszym kumplem swojego faceta? A nie, przepraszam... przecież wy się kochaliście. On Ciebie, odkąd cię zobaczył, a ty jego, odkąd zaczął wozić się Volvo swojego ojca. A kim ja byłem, w porównaniu z jego Volvo... Dilerem wychodzącym na zero, bo wszystko, co wychodziło na plus zżeraliśmy we trójkę.


Ale czym było moje życie przed poznaniem Ciebie, Angelique? W zasadzie to niczym, bo to ty nauczyłaś mnie życia. Odmieniłaś je tak diametralnie... Nie wiem tylko czy powinienem Ci za to dziękować, bo zmieniając moje życie, zmieniłaś mnie. W ostatnich dniach życia moja matka mówiła o tym, jak strasznym człowiekiem się stałem. Skoro własna matka mówiła o mnie, że jestem okropny to chyba na prawdę tak było. Ona nie kłamała, Angelique. W odróżnieniu od Ciebie. Ty potrafiłaś kłamać w żywe oczy, uśmiechając się i sprawiając że okłamywana przez Ciebie osoba chciała ci podziękować. Często się zastanawiałem kim ty w ogóle jesteś? Diabłem w anielskiej skórze, mieszanką wybuchową, przy twoim powstawaniu musiało podziać się coś złego, jednak z całą korzyścią dla ciebie, bo jesteś idealna, pod każdym względem, bo tak na prawdę to tylko ja zdaję sobie sprawę z podłości twojego, na pozór, słodkiego charakteru. Dlaczego ja Cię tak, do jasnej cholery kocham? Dlaczego zawsze gdy z pełną nienawiścią tworzyłem w swojej głowie obrazy, jakich nigdy w życiu nie urzeczywistniłbym, musiałaś przyjść, zapłakana, taka biedna, bezbronna, że jedyne co można było to przytulić Cię? Jednak w mojej głowie wielokrotnie dostawałaś strzały z otwartej dłoni prosto w Twą porcelanową buzię. Za te wszystkie kłamstwa, za tych wszystkich facetów, w szczególności za tego jednego, najważniejszego niegdyś dla mnie...



Pół roku wcześniej

- Musimy wyjść i to gdzieś uczcić!
Nie należałem do typów, którzy każdą okazję wykorzystują jako dobrą do zachlania mordy, prawdę mówiąc niewiele piłem i niewiele potrzeba mi było, aby wejść w stan nietrzeźwości, a co za tym idzie automatycznego otwierania się przed i na ludzi, z czym od zawsze miałem problem. W odróżnieniu od mojego najlepszego kumpla, który zawsze miał gadane i bezskutecznie próbował mnie wyciągać na wszelkiego rodzaju imprezy. Jednak dzisiaj nie miałem zbyt dobrego argumentu przeciw, gdyż Tony właśnie tego dnia zdał egzamin na prawo jazdy, do którego podchodził parokrotnie, a ja sam obiecałem mu, że jak w końcu uda mu się zdać, to sam osobiście wyjdę z nim i się zachlejemy. Co ja sobie myślałem składając tą obietnicę? Jednak, jako honorowy człowiek nie mogłem się wycofać.
- Serio jedno piwo gdzieś w parku cię nie usatysfakcjonuje, nie?
- Stary, połowę drogi z tym kretynem siedzącym po mojej lewej spędziłem na myśleniu jak będziemy ostro dzisiaj imprezować!
No tak, na co ja liczyłem... Cały Tony. Czasami tak się zastanawiałem jak to w ogóle możliwe że los postawił nas na swojej drodze, a my tego nie zignorowaliśmy idąc każdy w swoją stronę. Przyjaźniliśmy się od najmłodszych lat. Dogadywaliśmy się świetnie, odkąd pamiętam, jednak nasze charaktery odkąd pamiętam różniły się do tego stopnia, że można by zestawiać nas na zasadzie kontrastu. On otwarty i przebojowy, ja raczej cichy i zamknięty w sobie, on wieczny nieuk, ja pilny uczeń, on otaczany wiecznie tłumem dziewczyn, a mi przypadkowo kiedyś trafiła się jedna taka, co to myślałem że ją kocham, jednak nasz licealny związek okazał się porażką. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać, a w tym momencie musiałem zbierać się na imprezę, na której nie pamiętam nawet kiedy ostatni raz mi się zdarzyło, pod przymusem oczywiście, być.

Przed klubem zdążyła się zebrać spora grupa ludzi, nie wiedziałem tylko dlaczego wszyscy stoją przed wejściem, czyżby to była jakaś nowa moda, czy może zwyczajnie było zamknięte?
- Tony, czekamy wszyscy na ciebie, bracie!
No tego się nie spodziewałem... A więc oni wszyscy czekali na mojego najlepszego kumpla, niemalże brata, a ja nie znałem prawdopodobnie żadnej z tych osób? Nawet z widzenia, nic mi kompletnie nie mówili. Skąd on ich wziął, nie miałem pojęcia. Nagle zrobiło mi się przykro, może nie uczestniczyłem w życiu towarzyskim tak intensywnie jak on, ale żeby nie znać ludzi, z którymi się trzymał było sporą przesadą, pytaniem tylko było kto tu nawalił: ja, nie interesujący się tym, chociaż wydawało mi się, że staram się ogarniać co się tam u niego dzieje, czy on nie mówiąc mi o ludziach, z którymi aktualnie spędza dużą większość swojego czasu na imprezach?
- Matty, to są właśnie ludzie, z którymi spędzałem te piekielne godziny siedząc w dusznej sali i ucząc się teorii - powiedział ni to oficjalnie na głos, ni to po cichu do mnie. Więc zagadka się rozwiązała, oni wszyscy robili prawko. Trochę mi ulżyło, jednak poczucie odosobnienia od nich wszystkich trwało w dalszym ciągu, czułem się po prostu inny i chociaż oni wcale mnie tak nie traktowali to miałem ochotę zwiać, ale to nie było nic nowego. Paru gości podeszło do nas, poklepało mojego kumpla po plecach, a mi przedstawili się, jednak żadnego z imion nie potrafiłem zapamiętać. Zastanawiałem się dlaczego nastał ten dziwny podział na mężczyzn i kobiety, które stały parę metrów od nas widocznie zdezorientowane, poczułem z nimi swego rodzaju więź.


Jedyną dziewczyną która coś mówiła była blondynka, której poświęciłem właśnie całą swoją uwagę, figurę miała nienaganną, jednak stała do mnie tyłem, więc trudno było ocenić jej wygląd. Koleżanka z którą przyszła zdawała się być smutna, wręcz zdruzgotana, nie odzywała się ani słowem, patrzyła tylko w jeden punkt na chodniku, dwóch pozostałych nawet zbytnio nie dostrzegałem, chociaż jakimś cudem zdawałem sobie sprawę z tego, że tam były. Kolesie dookoła mnie żywo dyskutowali na temat, którego nawet nie jestem w stanie zarysować ogólnie, co dopiero powiedzieć o czym mówili konkretnie. Stałem jak wryty obserwując każdy jej ruch, każdy gest.
- Widzę kolega zainteresowany paniami! - z blond apatii wyrwał mnie jeden z kumpli Tonego.
- Słusznie, stoją biedne w samotności - poderwał się mój kumpel i podszedł do blondynki i jej koleżanki łapiąc je wokół talii i prowadząc do środka - od teraz nie będę was spuszczał na krok!
Tak też zaczęliśmy imprezę, Tony wprowadził dwie przepiękne dziewczyny do środka, dwie pozostałe weszły, po prostu, zaraz za nimi, a na końcu wmaszerowaliśmy my, kumple tego, od prawdopodobnie najładniejszych dziewczyn w tym lokalu. W jakimś sensie czułem się dumny z tego, że to właśnie mój najlepszy kumpel, nie czułem się zazdrosny, w odróżnieniu od reszty ziomeczków, ich spojrzenia mówiły wszystko. Jak to na początkach wszystkich imprez, w szczególności na tych, na których lądujesz kompletnie bez żadnego przekonania, cały czas masz ochotę wyjść, bo sądzisz że z przebywania w takim miejscu nic dobrego nie wyniknie, jednak po strzeleniu sobie kilku drinków przekonujesz się, że wcale nie jest tak źle, zresztą... po kilku drinkach zawsze jest okej.


- Matty, ale zobacz... związki homogamiczne mogą przetrwać, sądzę, że mają taką siłę...
- Homogamia odpada w zupełności... bo widzisz... ja... jestem wpełni za poligamią!
- Nie, nie, nie... Poligamia to zupełnie inny wątek historyczny tego wieczoru.
- A jaki wątek... jest głównym wątkiem tego... wątku?
Jednak po zbyt wielu drinkach nie może być przecież dobrze, cały bełkot ostatnich godzin mnie przerósł, zdecydowanie. Jednak śliczna blondynka ewidentnie prowadziła ze mną tą pseudo inteligencką dyskusję, w której nie liczyło się o czym rozmawiamy, lecz to, aby użyć jak najwięcej mądrych określeń, tak sądzę, że o to właśnie nam chodziło.
- Poczekaj... jak brzmiało twoje imię?
- Angelique!


Sporo czasu zbierałam się do publikacji w tym dziale, myślałam również o dokończeniu 'settlement', jednak nie wiem czy byłoby to to samo. Pomysł narodził się dość spontanicznie, początkowo planowałam napisać całość, jednak wolę tworzyć to na bieżąco, a nuż wpadnie jeszcze lepszy pomysł do głowy. Cóż, jedyne co mi pozostaje to liczyć na to, że się Wam spodoba, pozdrawiam Vanilla vel Lorette ; 3
__________________

Ostatnio edytowane przez Lorette : 17.11.2013 - 03:25
Lorette jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 

Tagi
angelique, embrouille


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 3 (0 użytkownik(ów) i 3 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 10:10.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023