Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 22.04.2008, 13:49   #11
..::lOvE::..
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Hmmmm... :smirk: ładnie Fajny pomysł "Kawir" - rybie imię <lol2> pzdr :*
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 22.04.2008, 17:29   #12
RoxyFM
 
Avatar RoxyFM
 
Zarejestrowany: 05.11.2005
Skąd: Pokój bez klamek
Płeć: Kobieta
Postów: 720
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Hmmmm...narazie nie mogę ocenić, ale czekam na III odcinek
__________________
jak dla mnie mężczyzna powinien mieć dobry harpun
RoxyFM jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 24.04.2008, 08:30   #13
Fobika
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18


W sąsiednim pokoju było jeszcze ciemniej. Na środku podłogi, w kałuży krwi leżał martwy mężczyzna.
Dopiero, kiedy oczy Nancy przyzwyczaiły się do ciemności dostrzegła czerwone pionowe kreski na nadgarstkach ofiary. Przełknęła ślinę, przez krótki moment musiała ze sobą walczyć by nie odwrócić się i wyjść z pokoju. Kiedy już przezwyciężyła chęć ucieczki podeszła do siwego, starszego mężczyzny pochylonego nad martwym ciałem.
- Cześć, Dan, co mamy?
Dan podniósł siwą głowę i spojrzał na Nancy. Uśmiechnął się przyjaźnie, ukazując wianuszek zmarszczek wokół oczu.
- Siemasz ślicznotko- odpowiedział beztroskim tonem. Nancy nie mogła powstrzymać uśmiechu- śmierć nastąpiła wskutek utraty krwi. Ofiara podcięła sobie nadgarstki ostrym narzędziem. Zgon nastąpił około drugiej w nocy- Dan przerwał i spojrzał na Nancy. Dziewczyna jak zahipnotyzowana wpatrywała się w zakrwawione nadgarstki. Dan podniósł się z kolan i położył rękę na jej ramieniu.
- Wszystko w porządku?- zapytał ciepłym głosem.
- Tak...- mruknęła Nancy i rozejrzała się po pokoju- Czemu tu tak cholernie ciemno?- zapytała chcąc jak najszybciej zmienić tor rozmowy. Dan ściągnął dłoń z jej ramienia i westchnął cicho.
- To prawie dwustuletni budynek, nie budowano wtedy okien. Aż dziw, że ta ruina jeszcze stoi - wzruszył ramionami. Nancy podniosła najbliższą latarkę i skierowała strumień bladego światła na twarz denata. Był to łysiejący mężczyzna, po czterdziestce w grubych okularach. Nancy przykucnęła przy nim.

Smród rozkładającego się ciała uderzył w jej nozdrza tak intensywnie, że dostała zawrotów głowy. Z bliższej odległości zobaczyła, że jedno ze szkiełek w okularach mężczyzny jest pęknięte, a na policzku było spore rozcięcie, biegnąc od kącika oczu do ust.
- Znamy jego tożsamość?- zapytała wciąż intensywnie wpatrując się w twarz trupa.
- Tak, to...- Dan przerwał i spojrzał w notatnik- to doktor Harrison.
Nancy podniosła się gwałtownie.
- Ten doktor Harrison?
Dan skinął głową.
- Kilka tygodni temu opuścił swój apartament w Rinstreet i przeniósł się tutaj. Nie kontaktował się z przyjaciółmi, rodziną, odszedł z pracy, nikt nie wiedział, co się z nim dzieje. Ciało znalazł chłopiec.
- Jaki chłopiec?- zapytała Nancy rozglądając się po pokoju.
- Siedzi w kuchni, mówił, że odkąd stracił rodziców mieszkał z doktorem.
Nancy sunęła światłem latarki po podłodze.
- Gdzie jest narzędzie, którym ofiara podcięła sobie żyły?
- Tam- powiedział Dan i wskazał palcem na przeciwległy kraniec pokoju. Nancy podeszła we wskazane miejsce. Miedzy szafką i starą przegnitą kanapą leżał zakrwawiony nóż.
- Musiał go tam rzucić- wytłumaczył Dan widząc jej zamyślone spojrzenie.
- Nie- powiedziała z zastanowieniem Nancy- Ofiara ma głębokie rany cięte, uszkodził sobie nerwy. Musiał nastąpić paraliż dłoni, nie był by w stanie tak daleko odrzucić nóż.
Dan otworzył szeroko usta ze zdziwienia i wpatrywał się w nią zaskoczony. Jak to możliwe, że tego nie zauważył?
- Poza tym, gdyby rzucił nóż z w momencie wyrzutu z rozciętych nadgarstków krople krwi powinny prysnąć na podłogę. Tymczasem na jedynym możliwym torze rzutu noża, podłoga jest czysta, bez śladów krwi.
Nancy wyprostowała się i rozejrzała po pokoju szukając kolejnych śladów. Dopiero po chwili dostrzegła, że wszyscy w pokoju przyglądają się jej ze zdziwieniem. Widząc to nie mogła powstrzymać małego ukłucia dumy.
- Więc myślisz, że to było morderstwo?- zapytał Dan. Nancy beztrosko skinęła głową.
- Bardzo prawdopodobne, ze jest to morderstwo upozorowane na samobójstwo. Tylko druga osoba mogła zostawić nóż w tym miejscu, poza tym ofiara ma zbite okulary i rozcięty policzek. Być może walczył z napastnikiem.
Dan uśmiechnął się pobłażliwie odzyskując utraconą na chwilę pewność siebie.
- To jeszcze żaden dowód.
Nancy prychnęła pogardliwie.
- A rana na policzku? Jest dość świeża, musiał zostać zraniony tuż przed śmiercią- ton głosu Nancy nieznacznie podniósł się.

- Nancy, ten człowiek popełnił samobójstwo! Skoro jego psychika była na tyle spaczona by targnąć się na własne życie, bardzo możliwe, że sam sobie zrobił to rozcięcie- wycedził Dan przez zaciśnięte zęby. Nancy zamarła w bezruchu. „Spaczona psychika”? Uśmiechnęła się gorzko. Może Dan ma racje? W końcu wszyscy samobójcy to świry.
- Ściągnij odciski palców z noża- zwróciła się stanowczym tonem do Kawira. Musiała skupić wszystkie siły by nie dopuścić, by, chociaż jedna nuta w jej głosie zadrżała. Nie chciała pokazać, że słowa Dana otworzyły w niej stare rany.
- Dobrze- Kawir w trzech dużych krokach podszedł do zakrwawionego noża. Nancy skierowała się do drzwi.
- Dokąd idziesz?- zapytał Dan.
- Porozmawiać z dzieciakiem- odpowiedziała nie zatrzymując się.

Kuchnia był w równie opłakanym stanie, co reszta mieszkania. Być może nawet gorszym.
Nancy wzdrygnęła się z obrzydzenia, kiedy niechcący nadapneła na przebiegającego pod jej stopami karalucha.
Przy brudnym stole ze spuszczoną głową siedział rudowłosy chłopiec. Miał może z dziesięć lat i był przeraźliwie chudy.
- Jestem detektyw Morison i chciałabym zadać ci kilka pytań- usiadła po drugiej stronie stołu. Chłopiec powoli uniósł głowę. Spod przydługiej rudej grzywki spojrzały na nią ogromne zielone oczy, które wiedziały o bólu i strachu znacznie więcej niż dziecko w jego wieku powinno wiedzieć. Twarz miał brudną i wychudzoną, w niczym nie przypominał różowiutkich dzieci, do których widoku Nancy przywykła w sektorze czwartym. Przypominał raczej dzikie, wystraszone stworzenie, w którym znajdują się już tylko ślady dawnego człowieczeństwa.

- Jak ci na imię?- zapytała.
- Staruszek mówił na mnie Rudzielec, ale tak naprawdę nazywam się Roni- odpowiedział cichym zachrypniętym głosem.
- Staruszek? Mówisz o doktorze Harrisonie?
Chłopiec pokiwał głową.
- Dobrze Roni opowiedz mi jak poznałeś pana Harrisona?
Roni zmarszczył brwi.
- Znalazł mnie na ulicy i się mną zaopiekował.
- A twoi rodzice?
- Taty nigdy nie znałem, a mamę porwały potwory. Od tamtej pory jej szukam.
Nancy pochyliła się w stronę chłopca.
- Kim są te potwory?- zapytał ściszonym głosem. Roni wzruszył ramionami.
- Nie wiem do końca, pojawiają się tylko w nocy i czasami zabijają ludzi. Ale mojej mamy nie zabili!- Chłopiec ożywił się nagle i zaczął wymachiwać rękami- Widziałem! Złapali ją, a potem, a potem...- Roni znów opuścił głowę- A potem ją gdzieś zabrali, szukam już jej od czterech miesięcy.
Nancy odchyliła się na krześle. Zwątpiła czy zeznania chłopca mogą w czymś jej pomóc, mały miał zbyt duże skłonności do fantazjowania.
- Dobrze Roni, teraz powiedz mi coś o doktorze Harrisonie- powiedziała wzdychając ciężko z rezygnacją.
- To był mój przyjaciel. Kiedy porwali mamę, szukałem jej, ale tylko nocami. Jedzenie znajdowałem w śmietnikach, ale wie pani tutaj ludzie wyrzucają niewiele jedzenia. Byłem głodny i zmarznięty. Staruszek mnie zabrał z ulicy, przyprowadził tutaj, nakarmił i dał czyste ubrania. Pozwolił mi tu zamieszkać.
- Gdzie byłeś, kiedy go....- „...zamordowano” to chciała powiedzieć, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język- kiedy umarł?
- Czasami w nocy wychodzę i szukam mamy. Staruszek zawsze się wtedy na mnie złościł, mówił, że to miasto jest zbyt niebezpieczne po zmroku. Wczoraj też się wymknąłem, staruszek poszedł szybko spać i myślałem, że zdążę wrócić, zanim się obudzi. Ale kiedy wróciłem, znalazłem go... na podłodze- dwie wielkie łzy spłynęły po brudnej twarzy chłopca, zostawiając za sobą pasemka czystej bladej skóry.
- Czy doktor Harrison zachowywał się ostatnio dziwnie? Był smutny, przygnębiony, a może agresywny?
- Staruszek nigdy nie był agresywny- zaprzeczył stanowczo Roni, ocierając rękawem łzy-Zazwyczaj był wesoły, uczył mnie czytać i opowiadał bajki- Roni przerwał na chwilę- Ale nigdy nie wychodził z domu. Siedział przy oknie i obserwował ulice, zawsze powtarzał mi...
- Przeprowadziłem analizę odcisków palców.
Nancy odwróciła się i gniewnie spojrzała na stojącego w progu Kawira. Znów to zrobił. Skradał się.
- I jakie wyniki?- zapytał zniecierpliwiona.
- Odciski palców należą do doktora Harrisona.
Nancy zastanowiła się chwilę. Jeśli ktoś chciał upozorować to na samobójstwo, musiał zadać sobie cholernie dużo trudu. To nie mógł być nikt z sektora C. Ludzie stąd po prostu strzelają komuś między oczy i nie martwią się o zacieranie śladów. Nie... ten morderca musiał być dużo bardziej wyrafinowany.
- Roni powiedz mi...- odwróciła się w stronę chłopca i urwała na widok jego spuszczonej głowy i przestraszonych oczu rzucających nerwowe spojrzenie spod rudej grzywki. Przez dłuższą chwilę nie mogła zrozumieć o co chodzi, czego mały tak się przestraszył. Po chwili zrozumiała.

- Kawir mógłbyś pójść do Dana? – poprosiła. Kawir spojrzał na nią urażony.
- Jesteś w trakcie przesłuchiwania świadka, sądzę, że mógłbym się przydać.
- Nie, nie przydasz się, idź już- powiedziała stanowczo. Kiedy Kawir wyszedł, chłopiec ponownie podniósł głowę i z ulgą wciągną powietrze.
- Nie lubię ich- wytłumaczył się rumieniąc się lekko i uciekając zawstydzonym spojrzeniem w kąt kuchni. Nancy uśmiechnęła się.
- Dobrze cię rozumiem, też za nimi nie przepadam- mrugnęła do chłopca.

Dochodziło już południe, gdy opuścili miejsce przestępca. Dan słysząc głośne burczenie w brzuchu Nancy, kazał Kawirowi zabrać ją na obiad. Nancy przez chwilę próbowała stawiać opór, jednak niewiele to pomogło. Po powrocie do domu Nancy, zamówiła pizze. Pałaszując tanią margaritę oglądała na laptopie zdjęcia z miejsca przestępstwa. Naprzeciwko w fotelu siedział Kawir przypatrując się jej bacznie.
- Nancy wszystko wskazuje, że to było samobójstwo. Nie ma sensu byś tyle czasu poświęcała tej sprawie. Lepiej będzie, jeśli napiszesz już raport.
Nancy odłożyła nadgryziony kawałek pizzy i ciężko podniosła się z krzesła. Powoli poszła do kuchni i zrobiła sobie mocnego drinka. Wróciła do pokoju i rozłożyła się na kanapie.

- Zbyt wiele jest w tej sprawie niewiadomych Kawir- powiedziała po dłuższej chwili milczenia- Doktor Harrison był bogaty i znany, miał wszystko. Więc dlaczego do cholery rzucił swoje wygodne życie i przeniósł się do tej dziury? Roni mówił, że nigdy nie wychodził z domu, może miał wrogów...- zastanowiła się przez chwilę- Kawir dla kogo on pracował?
- Chwila...- oczy Kawira zwężyły się lekko- Brak dostępu.
Nancy podniosła się z kanapy.
- Jak to brak dostępu? Kawir, dla kogo on pracował?
Oczy Kawira ponownie się zwężyły.
- Brak dostępu.
Nancy poruszona zaczęła chodzić wzdłuż pokoju.
-Kawir, sprawdź w banku, skąd na jego konto wpływały pieniądze.
- Wiesz, że bez specjalnego pozwolenia nie mogę tego zrobić- odpowiedział sucho Kawir. Nancy zatrzymała się w połowie kroku i spojrzała na niego ze złością. Chwyciła komórkę i wybiła numer.
- Sierżant Kopers? Mam prośbę...

Świątynia Zaron. To oni finansowali badania Harrisona, ale dlaczego przestali trzy miesiące temu? Wizyta w domu i pracowni doktora nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Trzeba się dowiedzieć, w którym laboratorium pracował. Ale kapłani Zaron mają całą masę takich placówek.

Nancy ziewnęła, zegarek wybił godzinę trzecią w nocy. Ponownie spojrzała na zdjęcia, które oglądała już setny raz. Coś musiało jej umknąć. Nagle jej uwagę przykuła komoda, a raczej mały przedmiot wystający spod niej. Poderwała się gwałtownie z podłogi i po cichu wyszła z pokoju.
- Dokąd idziesz?- rozległ się głos w ciemności pokoju. Nancy zapaliła lampkę i wykrzywiła usta w fałszywym uśmiechu. Kawir siedział w fotelu i przyglądał się jej.
- Ach.. zachciało mi się pić, mógłbyś mi zrobić herbaty?- zapytała. Kawir poderwał się z fotelu i z szerokim uśmiechem poszedł do kuchni.
- Cieszę się, że zdecydowałaś się na herbatę, a nie na coś mocniejszego- powiedział wyciągając z półki kubek.
- Daruj sobie ten sarkazm- odkrzyknęła z pokoju Nancy. Kawir uśmiechnął się pod nosem.
- Nancy myślę, że czas by zakończyć to śledztwo- nasypał herbaty do kubka i wstawił wodę- Całe to dochodzenie do nikąd nie prowadzi, to było po prostu samobójstwo- urwał czekając na odpowiedz, ale z sąsiedniego pokoju dochodziła tylko cisza- Powinniśmy zacząć znów zajmować się dużymi sprawami, jak za dawnych lat, fajnie wtedy było nie?- czajnik zagwizdał głośno. Kawir gwizdając pod nosem zalał herbatę, podniósł kubek i wszedł po pokoju.
- Oto twoja herbata Nancy- zamilkł rozglądając się zdezorientowany po pustym pokoju- Nancy gdzie jesteś?
  Odpowiedź z Cytatem
stare 24.04.2008, 10:01   #14
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Ah coraz bardziej się wciągam. Nie spodziewałam się czegoś takiego tutaj na forum o simsach...^^
I strasznie podobają mi się zdjęcia.
Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.
__________________
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 24.04.2008, 13:25   #15
RoxyFM
 
Avatar RoxyFM
 
Zarejestrowany: 05.11.2005
Skąd: Pokój bez klamek
Płeć: Kobieta
Postów: 720
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Bardzo ciekawie piszesz...Niewiele fotostory czytam ,,od deski do deski"...
Mam pytanie...czy ten Kawir jest człowiekiem czy robotem czy aniołem?
__________________
jak dla mnie mężczyzna powinien mieć dobry harpun
RoxyFM jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 24.04.2008, 15:01   #16
Fobika
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

RoxyFM tego to ja jeszcze nie zdradzę później się to wyjaśni.
Ogólnie cieszę się, że wam się podoba ^^
  Odpowiedź z Cytatem
stare 24.04.2008, 18:26   #17
Rocket
 
Avatar Rocket
 
Zarejestrowany: 21.03.2007
Skąd: Macondo
Wiek: 32
Płeć: Kobieta
Postów: 3,129
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

cudowne. strasznie się wciągnęłam
__________________
Obrazek został usunięty, ponieważ przekraczał dozwolony rozmiar.
bezwzględnie.
Rocket jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 24.04.2008, 21:08   #18
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Jestem pod wrażeniem, żadnych znaczących błędów logicznych!!!
Przeczytam jeszcze kilka razy (zawsze tak robię ) i wtedy najwyżej zedytuję.

Edit
Nancy wzdrygnęła się z obrzydzenia, kiedy niechcący nadapneła - nie będę cię obrażać, wiesz jak to poprawić (poza tym to literówka)
- Gdzie byłeś, kiedy go....- „...zamordowano” to chciała powiedzieć, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język- kiedy umarł? - przed kiedy umarł zapomniałaś o wielokropku.
powrocie do domu Nancy, zamówiła pizze - niepotrzebny przecinek
Pałaszując tanią margaritę - margEritę, margarita to drink
Całe to dochodzenie do nikąd nie prowadzi - donikąd

Zauważyłam, że jak piszesz myślniki to stawiasz spację tylko po myślniku - a powinnaś też i przed.

Fabuła oczywiście świetna, akcja przybiera na sile i mnożą się zagadki. Mam szczerą nadzieję, że zapowiada sie długa opowieść.
Świetnie się czyta

Ostatnio edytowane przez Callineck : 24.04.2008 - 21:33
  Odpowiedź z Cytatem
stare 25.04.2008, 12:56   #19
Alderlain
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Oj,jak nie dasz wkrótce odcinka to umrę z ciekawości.Bardzo ciekawa fabuła,postacie i intryga.Ładnie opisujesz sytuacje.No i oczywiście robisz cudowne zdjęcia.Pozdrawiam.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 01.05.2008, 11:55   #20
Naive
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

W sumie to +18 jedynie przyciąga widza No przynajmniej ja tak mam.. Zakazany owoc smakuje najlepiej. Patrząc na fotostory, największą zaletą są dobrze dobrani bohaterzy. Wyglądają na bardzo zimnych i podłych. To duża odmiana, bo prawie zawsze mamy do czynienia z kimś dobrym i ciepłym. Tutaj chyba nie przywiązałaś do tego wieelkej wagi. I dobrze. Fajnie też, że zwracasz uwagę na inne wartości niż sława, oraz pieniądze. Podoba mi się także inteligencja Nancy.
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 08:57.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023