Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 21.11.2008, 21:50   #21
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Nie, teraz jak widzę zdjęcia to tym bardziej nie mogę uwierzyć, że Sarah ma tak ogromne kompleksy
Może lustra nie ma, czy co?
Ale jak się złości to podobna do mamy
Czekam z niecierpliwością jak zrobisz tego kogoś, co ma oczy z twojego ava...

@down - Doskonale to rozumiem, ale dobierasz tak ładne postacie, że musisz się przyzwyczaić do tego typu komentarzy

Ostatnio edytowane przez Callineck : 21.11.2008 - 22:39
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 21.11.2008, 22:15   #22
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Odcinki mam gotowe, ten ktoś z oczami z ava, też...
Potrzebne mi są tylko zdjęcia, no i nie mogę wklejać odc tak szybko...

Dzięki za komentarze


Następny odc we wtorek lub środę.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad

Ostatnio edytowane przez Vipera : 23.11.2008 - 13:43
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 22.11.2008, 17:18   #23
Sweet.Dreams
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Świetne!
Niby jak na razie akcji zbytnio nie ma
Ale i tak jest ciekawie!
Ładne zdjęcia super tekst!
Oby tak dalej
Czekam na next!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.11.2008, 11:47   #24
Shila
 
Avatar Shila
 
Zarejestrowany: 06.12.2007
Płeć: Kobieta
Postów: 25
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Super , wciągnęło mnie, narazie dużo się nie dzieje, ale i tak czytałam z zainteresowaniem, podobają mi się zdjęcia, są świetne, tekst też :>. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny odcinek
__________________


Feed Me!

Adopted from Valenth
Shila jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 25.11.2008, 15:59   #25
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Kolejny odc... nieco długi. Początkowe rozdziały są krótkie, dlatego dzisiaj połączyłam dwa. Już powoli zaczyna się akcja...
Miłego czytania


Następnego dnia wstałam o 11. Wyspałam się za wszystkie czasy, bo nareszcie nadeszła sobota. Za oknem jak zwykle padał deszcz, a ciemne chmury pokryły całe niebo. Przez jakiś czas leżałam na łóżku, bo byłam tak rozleniwiona, że nie chciało mi się wstać. Z drugiej strony, komu chciałoby się wyjść z pod cieplej kołderki, kiedy na zewnątrz taka paskudna pogoda. Po kilku minutach, dałam jednak za wygrana, wygramoliłam się z łóżka i udałam do łazienki. Kiedy Michaela nie było w domu, miałam ja praktycznie tylko dla siebie. Mama chodziła do pracy, wiec korzystała dużo wcześniej ode mnie. Teraz kiedy brat jest w domu, wszystko wróciło do normy i znowu muszę czatować pod drzwiami.
-Michael! Siedzisz tam już od 20 min! Musze skorzystać z toalety!- krzyknęłam, pukając do drzwi, kiedy na zegarku wybiła 11.30. Takie moje szczęście, że zawsze ta małpa wstaje przede mną, a potem musze czekać w nieskończoność.
-Proszę bardzo... trzeba było wstać wcześniej, śpiąca królewno!- powiedział Michael, wychodząc z łazienki z sarkastycznym uśmieszkiem. Pokazałam mu język i weszłam do pomieszczenia. Po szybkim prysznicu, stanęłam przed lustrem i zawiązałam włosy w wysokiego kucyka. Wpatrywałam się chwilę w swoje odbicie i doszłam do w wniosku, że jak zwykle jestem najbrzydsza z rodziny. Gdybym wiedziała, w jaki sposób Michael się tak zmienił... Wróciłam do pokoju i włączyłam komputer. Pomyślałam, że sprawdzę pocztę. Sasha na pewno naskrobała mi jakiegoś maila, i czeka na odpowiedź. W skrzynce pełno reklam, a wiadomości od siostry brak. Z drugiej strony, to dobrze, bo nie miałam za bardzo o czym pisać. Moja uwagę przykuła reklama tabletek odchudzających. Mogłabym spróbować, ale... po co mam się męczyć skoro przytyje dwa razy tyle co schudnę? Nie opłaca się. Lepiej skorzystać z jakiejś sprawdzonej diety. Postanowiłam poszukać w goglach, jakiegoś forum. Kiedy oglądnęłam kilkanaście stron i znudzona chciałam wyłączyć komputer, znalazłam cos ciekawego. Mianowicie bloga dziewczyny, która tak samo jak ja, próbuje pozbyć się zbędnych kilogramów. Zapisałam adres w zakładkach i zeszłam do kuchni, pomóc mamie w robieniu obiadu. Rzuciłam krótkie część i podeszłam do szuflady, aby wyciągnąć nóż. Rodzicielka olała mnie na całej linii, gdyż jak co rano, słuchała wiadomości. Nie wiem po co jej w kuchni telewizor, skoro i tak nawet na niego nie spogląda.

Wystarczyłoby małe radio. Usiadłam do stołu i zabrałam się, za krojenie cebuli, do sałatki.
„Co raz częstsze zaginięcia ludzi w okolicach Glasgow. W ciągu miesiąca zniknęło bez śladu ponad dziesięć osób. Nikt nie wie co się z nimi stało. Policja ma pełne ręce roboty....”
W ciągu miesiąca? Przecież to mogło przytrafić się mojemu bratu- pomyślałam przesypując warzywo do miski. Mama oderwała się od przygotowywania mięsa i wbiła wzrok w kolorowy ekran telewizora.
-Co raz gorsze rzeczy na tym świecie. Płacimy ciężko zarobione pieniądze na rozwój policji, a ci tylko umieją powiedzieć, że nic im jeszcze nie wiadomo. Od czego oni tam są? Od grzania krzeseł na posterunkach?- odwróciła się zbulwersowana i zabrała za brutalne siekanie kapusty. Szczerze mówiąc, nie chciałabym znaleźć się teraz na miejscu tego warzywa. Wyglądnęłam przez okno. Nagle pod dom podjechał srebrny jeep. Szczerze mówiąc, widziałam go pierwszy raz i nie mam pojęcia, kto to może być. Chwilę później zadzwonił dzwonek do drzwi. Mama wytarła ręce o szmatę, która wisiała na piekarniku i poszła zobaczyć kto to.
-Dzień dobry Pani...ja do Michaela.- usłyszałam jakiś nieznany, męski glos.
-Jestem... chodźmy- w oka mgnieniu, przy drzwiach pojawił się brat. Nawet nie wiem jak on to zrobił, ale może byłam zbyt zajęta słuchaniem i nie zauważyłam, kiedy schodził. Rzucił nam krótkie „cześć” i ruszył ze znajomym w stronę samochodu. Podeszłam do okna i odsłoniłam minimalnie firankę. Michael był w towarzystwie trzech młodych chłopaków. Zdziwił mnie fakt, iż wszyscy byli tak samo bladzi jak on. Chłopak siedzący za kierownica, miał krótkie, nastroszone włosy w odcieniu ciemnego blondu. Jeden właśnie wsiadł do samochodu, wiec nie zdążyłam mu się dobrze przyjrzeć. Brat jeszcze przez chwile rozmawiał na zewnątrz.

Minę miał bardzo poważna, jak gdyby omawiał jakieś sprawy, dotyczące bezpieczeństwa narodowego. Nie powiem, ale trochę mnie to zbiło z tropu. Nagle jego rozmówca odwrócił się i wbił wzrok wprost w okno przez które patrzyłam. Miał kruczoczarne włosy, na których połyskiwały czerwone refleksy. Jeszcze bardziej rzucały się w oczy, przy jego jasnej karnacji. Uśmiechnął się, a ja szybko zasłoniłam firankę i odsunęłam się od okna. No pięknie... jeszcze sobie pomyślą, że ich szpieguję! Po chwili do pomieszczenia weszła mama. Zniesmaczoną mina przełączyła kanał w telewizji, na jakiś durny serial latynoski. Spojrzałam jeszcze raz na ulice, ale jeepa już nie było. Położyłam pokrojone warzywa na szafkę kuchenna i postanowiłam pójść do swojego pokoju. Teraz, kiedy obiad był prawie gotowy, zasiadłam ponownie do komputera, aby poczytać zapisany wcześniej blog. Strona była dość ciekawa. Dziewczyna zamieszczała dużo różnych, przydatnych porad. Z niektórych mogłabym nawet skorzystać. Pierwszą rzecz, jaka musiałam zrobić, to wyeliminowanie z mojego życia, wszystkie słodycze. Czułam, że z tym właśnie będzie największy problem, ale przynajmniej mama nie zauważy wielkiej zmiany w moim jadłospisie.
Kiedy oderwałam się od komputera, na zegarku wybiła właśnie szesnasta. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że na kilka godzin, zapomniałam o rzeczywistości. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach do kuchni. W powietrzu unosił się smakowity zapach obiadu, którego jeszcze nie tknęłam. Nałożyłam sobie trochę sałaty, po czym usiadłam do stołu.
W domu była totalna cisza, którą co jakiś czas przerywał dźwięk widelca, uderzającego o talerz. Nienawidzę ciszy, bo czuje się wtedy, jakby mnie ktoś obserwował. Bałam się każdego, nawet najmniejszego szelestu. Przełknęłam kęs, zabrałam z szafki kuchennej pilota i włączyłam TV. Po skończonym obiedzie, umyłam naczynia i postanowiłam poświecić trochę czasu na czytanie. Wyciągnęłam z biblioteczki książkę i zasiadłam na kanapie, w salonie. Mama wróciła dopiero późno wieczorem. Weszła do pokoju i spojrzała na mnie pytająco, następnie opadła na fotel, głośno wypuszczając powietrze. Przez jakiś czas siedziałyśmy w milczeniu, aż w końcu mama przemówiła.
-Michael wrócił?- zapytała przyglądając mi się uważnie.
-Chyba nie...
-Chyba?
-Nie zauważyłam, żeby wchodził do domu. Pewnie wróci w nocy.- powiedziałam, cały czas wpatrując się w książkę. Czułam, że zaraz nadciągnie następna fala pytań, na które nie będę znała odpowiedzi. Skąd miałam wiedzieć, gdzie udał się brat i kiedy wróci. Nie spowiada mi się z takich rzeczy.
-Nie podoba mi się to...- ciągnęła rodzicielka z zagniewana miną. Spojrzałam na nią z ukosa, przechylając książkę.- Widziałaś tych jego znajomych? Co się z nim stało?
-Widziałam, i nie wydaje mi się, aby było coś z nimi nie tak. O co ci w ogóle chodzi?
-Michael nigdy nie miał takich kolegów.- powiedziała zasmuconym głosem. Osobiście nie widziałam nic złego w tym co robi mój brat i w jego znajomych. To jego spawa z kim się zadaje.- boje się, że wpakował się w jakieś tarapaty... owszem, są mili... ale źle im z oczu patrzy.
-O mamo... daj spokój! Gadasz jak jakiś stary babsztyl, plotkujący pod sklepem.- powiedziałam gniewnie, odkładając lekturę na stół. Zaczynała powoli przeginać. Źle im z oczu patrzy? Przepraszam bardzo, ale tak oceniała ludzi moja babcia!- Denerwuje mnie to, że zawsze oceniasz ludzi po wyglądzie, nawet z nimi nie rozmawiając. Takich rzeczy się nie robi, bo ludzie nie maja wypisanego charakteru na twarzy. Powinnaś przestać robić bratu wiecznie wymówek, bo się naprawdę wyprowadzi, a chyba tego nie chcesz. Trochę więcej zaufania. Przecież on nie jest już dzieckiem i wie co robi!
Mama wpatrywała się we mnie, ze zdumieniem. Nawet nie wiedziałam, że potrafię strzelić taki wykład! W tej chwili byłam z siebie dumna. Nie wiedziałam, czy do niej cos z tego dotarło, ale przynajmniej powiedziałam to, co leżało mi na sercu. Po dłuższym zastanowieniu... dlaczego tak bronię Michaela?
-Masz rację... nie będę mu nic mówić, na ten temat.- odpowiedziała po chwili, spuszczając głowę.
-Cieszę się, a teraz wybacz... pójdę do siebie.- zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z pokoju. W holu spotkałam Michaela. Na jego twarzy widniało zdziwienie pomieszane z zadowoleniem. Jak zwykle wszedł bezszelestnie, niczym duch.

Uśmiechnął się i ruszył do pokoju, gdzie siedziała mama.
Zamknęłam za sobą drzwi i zapaliłam lampkę koło łóżka. Na zewnątrz było już ciemno. Starczyło minimum światła, aby nie wybić sobie zębów, o walające się po podłodze manele. Usiadłam na parapecie i spojrzałam za okno. Po tych wszystkich, deszczowych chmurach z rana, nie było śladu. Niebo było całkowicie czyste i obsypane gwiazdami. Uwielbiałam noc. Pamiętam, jak wybrałyśmy się kiedyś z Clover pod namioty. Rozpaliłyśmy ognisko i rozmawiałyśmy do późna, wpatrując się w tańczące języki ognia. Było wtedy tyle pięknych gwiazd. Do dzisiaj uważam, że niebo było wtedy najpiękniejsze, jakie widziałam. Nagle usłyszałam ciche pukanie.
-Proszę- odwróciłam głowę i spojrzałam wyczekująco na uchylające się, powoli drzwi. Czyżby to mama? Po chwili zdałam sobie sprawę, że się myliłam.
-To ja...- powiedział brat, zamykając drzwi.- chciałem ci podziękować...
-Za co niby?- zapytałam zdziwiona.
-Słyszałem wasza rozmowę z mamą. Dzięki, że się za mną wstawiłaś, chociaż nie musiałaś.- Michael podszedł bliżej i usiadł na łóżku naprzeciwko mnie.
-Drobiazg... wkurzała mnie tym swoim gadaniem.- powiedziałam odwracając się przedtem do niego.- Ktoś jej to w końcu musiał powiedzieć.
-Tak... zawsze byłaś najmądrzejsza z nas. Waliłaś wszystko prosto z mostu, jeśli ci cos nie pasowało. Sasha trzymała się od wszystkiego z dala, a ja uciekałem od problemów.- siedział ze spuszczona głowa i oglądał sobie, blade dłonie. Nie wiedziałam za bardzo, do czego zmierza ta swoja przemową. Postawiłam nogi na kaloryferze i oparłam łokcie o kolana.- szkoda, że dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, jakim byłem kretynem. Zapatrzonym w siebie palantem, dla którego liczyło się tylko to, czy wygramy mecz i która laska się ze mną umówi. Ojciec umarł, rodzina nam się rozleciała...a ja nic nie robiłem, żeby cokolwiek naprawić. Widzisz... zachowywałem się niedojrzale, nabijając się z ciebie. Celowo niszczyłem ci życie. Chce cię teraz za to wszystko przeprosić, bo miałaś jak zwykle, całkowita racje. Jestem wampirem, żywiącym się cudzym nieszczęściem i mającym z tego wielką satysfakcje. Dużo nad tym myślałem, po twoim wyjściu z domu... wtedy i postanowiłem coś z tym zrobić. Może uda mi się jeszcze poukładać te rozsypane puzzle. Jesteśmy rodzeństwem... powinniśmy w końcu zacząć się dogadywać, nie sądzisz?
Zaskoczona? To mało powiedziane! Siedziałam jak na tureckim kazaniu, z otwartymi ustami i wybałuszonymi oczami. Nie wierzyłam własnym uszom. Jak to się stało? Jak doszło do tak diametralnej zmiany brata. Z resztą...co mnie to obchodzi. Ważne, że chłopak w końcu zmądrzał i chce naprawić błędy.
-Cieszę się, że do tego doszedłeś.- powiedziałam z uśmiechem, który Michael od razu odwzajemnił. Później rozmawialiśmy długo. Naprawdę długo i o wszystkim. Nareszcie czułam, że mam brata.
***
Minęły cztery dni. Można powiedzieć, że przez ostatni tydzień dużo się zmieniło. Mama zrobiła się jakby... bardziej tolerancyjna, w domu była dość miła atmosfera i relacje miedzy mną a bratem układały się znakomicie. Żeby tego było mało, skorzystałam z kilku porad zamieszczonych na blogu, który kiedyś znalazłam i opłaciło się! Schudłam 3kg i byłam naprawdę zadowolona. Wszystko nareszcie zaczęło się układać. W prawdzie, w ciągu tych dni, mało co jadłam... ale jeśli po wejściu na wagę, na mojej twarzy ma pojawić się uśmiech, to mogę nie jeść dalej. Tego ranka zeszłam do kuchni w dobrym humorze. Nalałam sobie soku pomarańczowego i zasiadłam do stołu, zabierając się za przeglądnięcie porannej gazety. Michael jak zwykle mieszał beznamiętnie łyżką, w talerzu płatków. Nie wiem, po co w ogóle je robił, skoro i tak nigdy nie widziałam, żeby je zjadł. Cóż... jego sprawa, postanowiłam się więcej nie wtrącać. Spojrzałam przez okno. Słońce świeciło wysoko na niebie, pozbawionym nawet, najmniejszej chmurki.
-Wychodzisz gdzieś dzisiaj?- zapytałam brata, odwracając się w jego stronę. Chłopak oderwał wzrok od jedzenia i uśmiechnął się.
-Nie... a co?
-Nic. Myślałam, że w taka ładna pogodę, pójdziesz gdzieś ze znajomymi.
-Szczerze mówiąc... dopadł mnie dzisiaj leń i zostaje w domu. A ty jakie masz plany?
-Najpierw do szkoły, ostatni dzień.... a po powrocie, może trochę posprzątam. Mama nigdy nie ma czasu, bo do późna pracuje, a tobie się dupy ruszyć nie chce. Jeśli tak dalej pójdzie, to znikniemy w syfie.- powiedziałam znawczo, przejeżdżając palcem po drewnianym blacie, szafki kuchennej. Michael spojrzał na mnie z wyrzutem. Następnie sięgnął po łyżkę i ku mojemu zdziwieniu, zaczął jeść, rozmoczone już płatki. Chwile później, odłożyłam szklankę do umywalki i zarzuciłam torbę na ramie, gotowa do wyjścia. Szłam chodnikiem, wpatrując się w śpiewające wesoło ptaki. Cieszyłam się na myśl o nadchodzących wakacjach. Można powiedzieć, że już je miałam, bo przecież dzisiaj był ostatni dzień szkoły. Na parkingu, dobiegła do mnie Clover i obie weszłyśmy do chłodnego budynku.

-Może przejedziemy się na zakupy w piętek, a potem do kina? Co o tym myślisz?- zapytała mnie przyjaciółka, kiedy znalazłyśmy się pod klasą.
-Chcesz, żeby słonica potargała wszystkie ubrania? Hahaha!- nagle zza rogu wyszła Emily, jak zwykle w towarzystwie Clary. Oczywiście nie mogła darować sobie tego chamskiego komentarza. Nie byłaby sobą, gdyby chociaż raz przeszła korytarzem, bez zwrócenia na mnie uwagi i upokorzenia mnie na forum szkoły. Spuściłam głowę i wbiłam wzrok w podłogę. Słyszałam jeszcze odpowiedź Clover i śmiech dziewczyn, przez natłok myśli, walających się w mojej głowie. Cały dobry humor, jaki miałam od rana, uleciał w nieznane, i nic nie wskazywało na to, że jeszcze dzisiaj wróci. Czułam się fatalnie i miałam ochotę schować się w jakaś mysia norkę. Zdałam sobie sprawę, że potrzebuje schudnąć więcej niż tylko te nieszczęsne 3kg, aby zaczęli mnie akceptować. Nic nie poradzę na to, że żyję w społeczeństwie pozbawionym tolerancji. Jeśli chcesz żyć normalnie, nie wyróżniaj się.
-To jak będzie z piątkiem? Koniec roku... trzeba zaszaleć.- powiedziała Clover, a na jej twarzy pojawił się pocieszający uśmiech.
-Właściwie, to jestem spłukana.- odpowiedziałam po krótkim namyśle. Zazwyczaj nie lubiłam kłamać, ale tym razem nie miałam wyjścia. Prawda jest taka, że miałam pieniądze i bardzo podobał mi się jej pomyśl, ale kiedy usłyszałam komentarz Emily... cały wyjazd stracił sens. Miała rację... po co miałam jechać na zakupy, skoro i tak we wszystkim wyglądam jak szynka w siateczce.
-Oh daj spokój! Przejmujesz się tym głupim gadaniem? Olej te bezmózgie plastiki i jedź ze mną!- powiedziała, wręcz błagalnym głosem.-Proszę!
-Ale ja naprawdę, nie mam na tyle kasy... jedynie na kino.- uśmiech z jej twarzy znikł a na jego miejscu pojawił się smutek. Spojrzała na mnie, przepełnionymi żalem oczami. Niczym zbity pies. Nienawidziłam tego, bo zawsze w takich sytuacjach, po prostu jej ulegałam.- dobra... pojadę z tobą na te zakupy, ale tylko dla towarzystwa... a potem, pojedziemy do kina. Zgoda?
-Jupi!- wykrzyknęła uradowana, akurat w momencie kiedy zadzwonił dzwonek. Za chwile, na horyzoncie pojawił się profesor i wszyscy weszli do klasy. Usiadłyśmy z Clover, jak zwykle w ostatniej ławce. W związku z tym, że był to ostatni dzień, mieliśmy luzy i mogliśmy robić co chcemy. Oczywiście wykluczając demolowanie szkoły. Spojrzałam przez okno, na zalany słońcem, parking. Nagle zakręciło mi się w głowie i musiałam podeprzeć sobie ją, ręką. Poczułam na sobie wzrok przyjaciółki, lecz nie odwróciłam się w jej stronę. W sali było dość głośno. Wszyscy śmiali się i rozmawiali, a nauczyciel zajęty był czytaniem porannej gazety. W pewnym momencie otworzyły się drzwi, i do pomieszczenia wszedł wysoki blondyn, witając się ze wszystkimi z szerokim uśmiechem na twarzy. Zawsze się spóźniał, i powinnam była się do tego przyzwyczaić... jednak każde jego wejście, sprawiało, że moje serce zaczynało bić szybciej. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek, kiedy rozmawiał z nauczycielem. Później odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie, między ławkami. Kiedy przechodził nie daleko mojej... uśmiechnął się do mnie!

W pierwszym momencie, pomyślałam, że był to uśmiech do Clover. Ta jednak, rozmawiała z koleżanką i nawet na niego nie spojrzała, a więc...Roger zwrócił na mnie uwagę... pierwszy raz w tym roku! No dobra... czasami pomagałam mu w lekcjach, ale to nie to samo! Szybko odwróciłam głowę w stronę okna, gdyż poczułam, że się rumienię. Nienawidziłam tego uczucia!
Kiedy w południe wychodziłam ze szkoły, humor trochę mi się polepszył. Pożegnałam się na parkingu z Clover i ruszyłam do domu. Chciałam jak najszybciej, zabrać się za sprzątanie. Wiedziałam, że zajmie mi to dużo czasu, a na pomoc Michaela, nie mam za bardzo co liczyć. Eh... faceci.
Weszłam do domu i powiesiłam bluzę, jak zwykle na wieszaku. W mieszkaniu unosił się dziwny zapach. Jakby mydła lub proszku do prania. Nie ukrywam, że bardzo mnie to zdziwiło. Pomyślałam, że może brat brał prysznic i nie zamknął drzwi do łazienki. Zdjęłam buty, włożyłam je do szafki i ruszyłam przed siebie, z zamiarem umycia rąk. Nagle poczułam, że moje skarpetki zrobiły się mokre. Odruchowo odsunęłam się do tyłu i spojrzałam pod nogi. Na podłodze znajdywała się wielka kałuża wody. Matko! Co tu się stało? Zapytałam sama siebie. Podeszłam do drzwi i pchnęłam je delikatnie, odsłaniając wnętrze błękitnej łazienki. Weszłam do środka i zamarłam. Całe pomieszczenie było zalane! Woda dosięgła już nawet najmniejsze zakamarki. Po chwili, okazało się, że przyczyną tego całego bałaganu, jest pralka. Najwyraźniej się zepsuła, lub ktoś niedoświadczony próbował z niej korzystać.
-Michael!!!!- zawołałam, wyciągając jakieś szmaty z szafki, przy umywalce.- Michael chodź tutaj!!
Kiedy poukładałam wszystkie na podłodze i zabierałam się za ścieranie, w drzwiach stanął brat z zniesmaczoną miną. Ogarnął wzrokiem łazienkę i podszedł do pralki.
-Chyba się zepsuła.- powiedział po chwili.
-A może ty ją popsułeś. Nie mogłeś poczekać z tym na mnie? Od kiedy tak się palisz do sprzątania?- wykrzyknęłam rzucając w niego mokra ścierką. Ku mojemu zaskoczeniu, zdążył złapać w locie. Rzucił mi mordercze spojrzenie, po czym zabrał się za sprzątanie.
-Uważasz mnie za idiotę? Wiem jak się włącza pralkę.- odpowiedział oburzony.- może osadził się kamień.
-Nie opowiadaj głupot...- powiedziałam wstając- ma dopiero dwa miesiące.
-Dwa, czy miesiąc... co to za różnica. Nie wiesz, że teraz robią tak, żeby się szybko psuło i człowiek musiał kupować nowe? Zbijają na tym kasę.
-Dobra, dobra... nie wymądrzaj się, tylko sprzątaj.- nagle zrobiło mi się słabo i szybko oparłam się o zepsute urządzenie. Czułam się, jakbym miała zaraz zemdleć. Lewą dłoń położyłam na czole i zamknęłam na chwile oczy. Co się ze mną dzieje? To już drugi raz w tym dniu. Kiedy wszystko zaczynało wracać do normy, otworzyłam oczy. Michael przez cały czas przyglądał mi się badawczo. Wydawało mi się, że jego wzrok przeszywa mnie na wylot. Te jego czerwone oczy, były tak piękne, a zarazem takie straszne. Sama nie wiedziałam, dlaczego. Po prostu, kiedy nasze spojrzenia spotkały się, poczułam chłód. Odwróciłam się i zabrałam z szafki miednicę. Przykucnęłam i otworzyłam drzwiczki, z zamiarem wyciągnięcia prania. W tym momencie przez całe moje ciało, przeszedł zimny dreszcz, a głowa zaczęła pulsować. Odruchowo zamknęłam powieki.
Ciemność. Wszędzie ciemność i jakiś męski głos. Głowa strasznie bolała. Jakby ktoś wbijał mi szpilki w mózg. To było wręcz nie do wytrzymania.
-Sarah...Sarah!
Znowu ten głos, gdzieś w oddali... jednak nie wiedziałam kto to. Ktoś mnie wołał, ale nikogo nie widziałam. Ból uniemożliwiał mi otworzenie oczu.
-Sarah! Obudź się!

Chwilę później, poczułam uderzenie w twarz. Chcąc, nie chcąc, otworzyłam oczy i zerwałam się do pozycji siedzącej. Ból narastał z każdą sekundą, aż w końcu znikł. Przez chwilę siedziałam z głową w kolanach, i czułam jak łzy płyną mi po policzkach.
-Dobrze się czujesz?- w uszach trzeszczało i szumiało, jednak usłyszałam przerażony głos Michaela.- Co się stało?
-Nie wiem. Nagle strasznie rozbolała mnie głowa. To było okropne!
-Domyślam się. O mało nie straciłem słuchu.
-Co masz na myśli?- zapytam ze zdziwieniem.
-Chwyciłaś się za głowę i zaczęłaś krzyczeć... potem zemdlałaś. Nie mogłem cię dobudzić przez 15 minut.- powiedział z przejęciem. Chociaż nie patrzyłam na niego, to cały czas czułam na sobie jego wzrok.
Wieczorem, leżałam na łóżku w swoim pokoju, i rozmyślałam nad tym, co się dzisiaj stało. Nie mogłam zrozumieć, czym spowodowany był ten potworny ból. Coś takiego zdarzyło mi się pierwszy raz, w życiu. Wolałam w ogóle nie myśleć o tym, że mogę przeżyć to jeszcze raz. Nie chodziło mi tylko o ten ból, lecz o zachowanie Michaela. Łaził za mną krok w krok i pytał czy dobrze się czuję. Zaczęłam powoli tracić cierpliwość. Wiedziałam, że ta sytuacja z pralką go wystraszyła, ale wydaje mi się, że był trochę nadopiekuńczy. Marzyłam o ciepłym prysznicu, po całym dniu pucowania domu. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie. Wydawało mi się, że moja twarz była... jakby szczuplejsza. Przeraził mnie jednak kolor skóry. Byłam blada jak papier, i przez to moje włosy wydawały się być, jeszcze ciemniejsze. Wręcz czarne. Lubiłam je. W dzieciństwie, byłam blondynką. Pamiętam, że nigdy mi się to nie podobało i rozmyślałam o farbowaniu. Zawsze chciałam być podobna do siostry. Poniekąd trochę jestem... przynajmniej tak twierdzi rodzina, ale nie wydaje mi się. Sasha zawsze miała piękne i gęste włosy, w jasnym odcieniu brązu i szaro-zielone oczy, przykryte wachlarzem ciemnych rzęs. Śliczna twarz, i szczupłe ciało sprawiało, że każdy chłopak oglądał się za nią, na ulicy. Tego mi właśnie brakowało. Prócz oczu, różnimy się właściwie wszystkim.
Chwilę później, oderwałam się od lustra i weszłam pod prysznic, głośno wypuszczając powietrze. Pod wpływem ciepłej wody, rozluźniły mi się wszystkie mięśnie. Czułam, że właśnie tego mi było trzeba. Po kilkunastu minutach, rozczesałam włosy, ubrałam się i opuściłam łazienkę.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad

Ostatnio edytowane przez Vipera : 25.11.2008 - 16:02
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 25.11.2008, 16:33   #26
Mikolea
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Bardzo fajny odcinek...
Podoba mi się to, że był taki długi...
Wciągnełam się, więc czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek...
  Odpowiedź z Cytatem
stare 25.11.2008, 19:18   #27
Sweet.Dreams
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

supcio ; ]
Małe błędy, ale to nic ; P
Czekam na next!
Pisz dalej!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 29.11.2008, 15:00   #28
Benny Hill
 
Avatar Benny Hill
 
Zarejestrowany: 23.04.2006
Płeć: Kobieta
Postów: 211
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

bardzo fajne.
niecierpliwie wyczekuję następnego odcinka.
__________________
gdy nie można przestać, trzeba jeszcze więcej, więcej, więcej.
Benny Hill jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 29.11.2008, 15:16   #29
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Dzisiaj mam dwie małe uwagi krytyczne...
- na pierwszym zdjęciu Sarah ma ubranie z mocno podkreśloną talią - nie bardzo pasuje kiedy jest pulchna
- na ostatnim zdjęciu widać, że śpi

Nie podoba mi się to, że Sarah chce się odchudzić w internecie i przez tabletki. Wiem co prawda co będzie później ale w opowiadaniu nie miałam okazji tego napisać.

Roger podoba mi się tak średnio, co prawda to ładna postać, ale jakiś taki antypatyczny...

I napiszę znowu, że nie moge się doczekać żeby zobaczyć towarzysza Michaela.

Ale cieszę się, że Sarah dogadała się z bratem, przyda się dziewczynie wsparcie
  Odpowiedź z Cytatem
stare 29.11.2008, 16:12   #30
Souris
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Tekst jest fajny mimo, że trochę nudny. Największe zastrzeżenie mam do zdjęć - ta dziewczyna jest pulchna? To czemu na pierwszym zdjęciu ma talię jak osa? Wiesz, o mnie nikt nie mówi, że jestem gruba, a mam 60 cm w pasie Najbardziej prawdopodobne wydaje mi się, że (znowu powtórzenie, sory) wpadnie w anoreksję (albo już ją ma, sądzę to po tym : "W prawdzie, w ciągu tych dni, mało co jadłam... ale jeśli po wejściu na wagę, na mojej twarzy ma pojawić się uśmiech, to mogę nie jeść dalej."), chociaż... jeśli fs ma być fantasy to nie wiem. Dziwne, w ogóle nie przejęła się wampiryzmem brata? Na serio, dziwne.

Z błędów najbardziej rzuca się w oczy, iż nie dajesz literki "ą" do niektórych wyrazów, a tak jest w porządku.

Proszę Cię, rób krótsze odcinki, bo od tego odrywałam się 3 razy. <ziew>
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz

Tagi
fantasy, wampiry, wilkołaki


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 12:53.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023