12.05.2014, 13:35 | #81 |
Zarejestrowany: 09.04.2014
Skąd: Everything
Płeć: Kobieta
Postów: 44
Reputacja: 11
|
Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy (+18)
O jeju, nie mogę się nadziwić, że Susana mogła lubić kogoś takiego jak Mark, zresztą dziwię się, że ja go polubiłam. A to menda...
Alex zawsze na miejscu i w dobrym czasie Znowu uratował płomiennowłosą, (spodobało mi się to określenie) poza tym nasz szefuńciu z zarostem wygląda bardzo męsko! Pozdrawiam
__________________
Miła z pozoru, wredna z wyboru...
|
|
12.05.2014, 15:12 | #82 |
Supermoderator
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 3,266
Reputacja: 26
|
Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy (+18)
Marka powinno się powiesić za jaja
Poważnie, co za facet. Nie, to nie facet, sama nie wiem czym on jest, ale na pewno nie jest to Homo sapiens. Ale mnie wkurzył, normalnie nie wyrobię. Niektórzy ludzie alkohol powinni ograniczyć do oglądania etykietki na butelce. Pajac. A, i łączenie procentów z tabletkami to nie jest najlepszy pomysł. Żeby przypadkiem w kalendarz nie kopnął, choć teraz to jest mi wszystko jedno. A co do Susany, to czemu nie ściszyła muzyki, skoro chciała rozmawiać? Jak w takim hałasie słowo można usłyszeć, jeśli sąsiedzi by jej krzyków nie usłyszeli? Taki tam drobiazg I śmiem twierdzić, że przy Alexie zachowuje się trochę jak napalona nastolatka Kolejny szczegół, jej były o mało jej nie zgwałcił, a chwilę później by najchętniej zaciągnęła szefa do łóżka. To jej sposób na odstresowanie? Żadnej urazy nie ma po tym, co się PRAWIE dopiero co stało w mieszkaniu Marka? Nieźle. Silna dziewucha. Tak w ogóle to ja bym na jej miejscu zaraz po wyjściu na świeże powietrze padła na chodnik i zaczęła wyć wniebogłosy A sprzedawca komisu to palant. Nie potrafi się poznać na uroku garbusów Zgadzam się z Alexem co do ogłoszenia o schwytaniu mordercy. Brzmiało jak reklama z TV-marketu, gdzie próbują wcisnąć naiwnym blender o dodatkowych funkcjach parzenia kawy i strzyżenia trawnika xD I ciekawe, co też ta nasza Susana sobie przypomni na komisariacie.
__________________
Mam łopatę.
|
12.05.2014, 17:28 | #83 |
Zarejestrowany: 12.11.2013
Skąd: Kielce
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 75
Reputacja: 10
|
Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy (+18)
Pierwsza sprawa: SKĄD MASZ GARBUSA?! *.*
Druga sprawa: Susana jest urocza Trzecia sprawa: Gdybym miała wypowiadać się o Marku, dostałabym o bana. Czwarta sprawa: Taki szef to zarąbista rzecz.
__________________
RED HAIR
RED HAIR RED HAIR |
13.05.2014, 08:09 | #84 |
Zarejestrowany: 16.02.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 165
Reputacja: 10
|
Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy (+18)
No tak, cała baba, auto wybiera nie po parametrach tylko po wyglądzie... hahah Może jak do Marka dojdzie to co próbował zrobić Susan, to w końcu się ogarnie. Nie spodziewałam się po nim takiego zachowania. No i popatrzcie co się dzieje przez taką idiotkę jak Anna, która nie dopuszczała do siebie myśli, że koleś już jej nie chce. Ehh.. Susan mnie zaczęła trochę denerwować, powinna odwiedzić Marka wcześniej ze względu na to co do niego czuła to raz, a dwa - skoro uważała Annę za swoją psiapsiółkę, powinna pomóc jej facetowi. Już sprawia wrażenie, jakby zapomniała o całej sytuacji, bo znalazła sobie nowego Miśka. Ja nie mówię, że nie ma prawa do szczęścia ale szkoda, że zostawiła Marka wtedy, gdy najbardziej jej potrzebował
__________________
|
13.05.2014, 16:13 | #85 | |||||||
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 207
Reputacja: 10
|
Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy (+18)
Dziękuję Wam za komentarze
Chale – dziękuję za miłe słowa. Oooo tak to byłby zaiste ciekawy widoczek. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Tak, to palant, zgadzam się. Garbuski są cudowne Cytat:
Już niedługo, już niedługo… Specjalnie dla Ciebie, poszukałam Proszę -> http://www.freshprincecreations.com/vwnewbeetle2003.htm Dziękuję, też ją lubię. Taaak, jest straszny, ale tyle przeżył… Też bym takiego chciała, nie wiem co na to by powiedział mój mąż… A w ogóle to witam nową czytelniczkę, mam nadzieje że jeszcze tu zawitasz Szczerze mówiąc, ja patrzę tylko na kolor auta Cytat:
Cytat:
Dziękuję Wam bardzo za komentarze, niezmiernie mnie one cieszą. Niedługo dodam już nowy odcinek, mam nadzieję że Wam się spodoba.
__________________
|
|||||||
13.05.2014, 17:36 | #86 | |
Moderator
Zarejestrowany: 22.09.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 1,249
Reputacja: 34
|
Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy (+18)
Nie zauważyłam nowego odcinka. :[
Cytat:
Ciekawi mnie, co wydarzy się na tym komisariacie. Susana myśli, że ukrywa prawdę przed Alexem, a w rzeczywistości to on ma więcej do ukrycia... Shh, doczepię się: ten facet z tablicy ogłoszeń nie wygląda mi na czarnoskórego. Alex fajnie skomentował to ogłoszenie policji w komisie. Jak zawsze czekam na next!
__________________
|
|
13.05.2014, 21:40 | #87 |
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 207
Reputacja: 10
|
Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy (+18)
Dziękuję Diano za komentarz.
Zapraszam do następnej części. [IMG]http://i62.************/fu2p0g.jpg[/IMG] ODCINEK 14 - PIERWSZY KROK Całą drogę jechaliśmy w milczeniu, Alex wydawał mi się dziwnie zdenerwowany, niby prowadził spokojnie i nawet nucił jakąś piosenkę, ale jego oczy były zimne a żyły na dłoniach zrobiły się większe jakby przed chwilą wykonywał jakiś wysiłek. Próbowałem jakoś zagaić rozmowę, ale jakoś żaden temat nie został z nami na dłużej. - Wejdziesz ze mną? – Zapytałam z nadzieją w głosie, kiedy parkowaliśmy pod posterunkiem, z niewiadomych przyczyn od dziecka bałam się mundurowych. - Raczej nie, nie przepadam za tą instytucją. – Wyczułam w jego głosie odrazę jakby mówił o czymś obrzydliwym. No cóż, ja też nie przepadam ale nie aż do tego stopnia. Czułam, że rozpoczęcie rozmowy na ten temat to nie jest najlepszy pomysł, w milczeniu więc wysiedliśmy i Alex odprowadził mnie pod drzwi posterunku. - Susan, wiem że dziś miałaś mieć wolne… - Zaczął przepraszającym tonem zerkając na mnie, już wiedziałam jak skończy się to zdanie. – Ale jutro wraca mój wspólnik, może wieczorem popracowalibyśmy nad tym ostatnim projektem? Chyba, że masz inne plany, to dam radę sam. – W sumie nie miałam żadnych planów na wieczór i zapewne ślęczałabym przed telewizorem więc z chęcią się zgodziłam. – Świetnie. – Obdarzył mnie szczerym szerokim uśmiechem który ogrzał moje serce. – Przyjdź od razu do apartamentu, tam będzie nam wygodniej. John ma po ciebie przyjechać? - Nie, nie trzeba, naprawdę. Chcę załatwić jeszcze kilka spraw na mieście i nie będę mu robiła problemów, dotrę sama. – Przez moment myślałam, że się nie zgodzi, ma obsesję na punkcie mojego bezpieczeństwa, ale z niechęcią kiwnął głową. Pożegnaliśmy się i weszłam w ponure czeluście komisariatu sama. Gdy przedstawiłam sprawę z jaką się tu zjawiłam od razu zostałam skierowana pod gabinet na których drzwiach widniała tabliczka z napisem: „Detektyw Jack Torrance”. Zapukałam lekko i naciskając zimną klamkę weszłam do środka. Choć był środek dnia w pomieszczeniu panował półmrok, żaluzje były zaciągnięte i wyczuwałam w powietrzu dym papierosowy. Gabinet był urządzony nawet przyjemnie, choć dość skromnie, mimo wszystko czułam się źle i nieswojo. Za biurkiem siedział mężczyzna, który nawet nie raczył zwrócić na mnie swojej uwagi. Przez moment chciałam się odwrócić i wyjść stąd trzaskając drzwiami, po co ja w ogóle tutaj przyszłam? Nie mam nic ciekawego do powiedzenia, byłam tej nocy tak pijana że nawet… - Pani do mnie? – Moje rozmyślenia przerwał mi głos mężczyzny który wychylił się zza ekranu komputera i patrzył na mnie obojętnym wzrokiem. - Tak ja w sprawie ogłoszenia… - Zaczęłam się motać, nie potrafiąc sklecić sensownego zdania, mimo iż był ubrany po cywilnemu i tak wzbudzał u mnie ciarki na plecach. - Ogłoszenia? W sprawie mordercy z parku? – Przytaknęłam, a on z zainteresowaniem wstał od biurka i podał mi dłoń przedstawiając się. Odwzajemniłam uścisk podając swoje dane i przełykając gulę w gardle, po co się głupia denerwujesz, przecież nic złego nie zrobiłaś! - No dobrze, proszę więc usiąść. – Wskazał mi krzesło, które wyglądało na najbardziej niewygodne siedzisko na świecie, tuż przed swoim biurkiem. Usiadłam, a moje pośladki od razu tego pożałowały, detektyw zaś zasiadł za komputerem. – Pozwoli pani, panno Steele, że zapiszę sobie pani słowa. – Skinęłam głową i od razu pożałowałam tego że tu przyszłam, co ja właściwie mam do powiedzenia? - No więc? – Spojrzał na mnie wyczekująco, zrozumiałam że czas zacząć opowiadać moją historię, nie wiedziałam jednak jak. – Co mi pani chciała powiedzieć? – Jego głos wydawał się coraz bardziej zniecierpliwiony, postanowiłam wziąć się w garść i przełykając ślinę zaczęłam mówić. - Byłam na otwarciu w tym klubie. – Zaczęłam odchrząkając, tak to był fakt, to pamiętam doskonale. Detektyw Jack postukał szybko w klawiaturę i znów spojrzał na mnie wyczekująco. – Wracałam w nocy przez ten park do domu. – Przyciągnęłam jego uwagę tymi słowami bo w końcu skupił wzrok na mnie a nie na monitorze. - Widziała pani coś podejrzanego? – Spytał poważnie czekając na moją odpowiedź. - Szczerze mówiąc trochę wypiłam… myślałam, że jak tutaj przyjdę przypomnę sobie coś więcej… - Poczułam się jak idiotka, nie miałam nic ciekawego do powiedzenia. Mój rozmówca wklepał coś do komputera po czym spojrzał na mnie pobłażliwy wzrokiem uśmiechając się jak do dziecka. - Dobrze, rozumiem. Proszę mi opowiedzieć, wszystko co pani pamięta. – Myślałam że mnie wyśmieje, ale on widocznie był zdesperowany w zdobyciu jakiejkolwiek informacji. - Tak jak mówiłam, byłam w tym klubie z moją przyjaciółką Anną… - Zaczęłam rozmowę przypominając sobie ten wieczór. – Która, która… - Głos mi się załamał i przez chwilę nie potrafiłam wypowiedzieć tych słów. – Która już nie żyje. – Podniósł na mnie wzrok zaciekawiony. – Ale to zupełnie nie ma związku z tym wieczorem, zginęła w wypadku samochodowym ponad dwa tygodnie temu. – Wrócił do robienia notatek zapisując wszystko skrupulatnie. – Wyszłam z klubu pijana, tak jak już mówiłam… - Było mi wstyd, że przyznaję się przed obcym facetem do mojego stanu tego wieczora. – Postanowiłam iść przez park, mieszkam niedaleko. – Tutaj moja opowieść mogłaby się zakończyć bo nic konkretnego nie miałam już do powiedzenia, ale coś nie dawało mi spokoju. – Pamiętam, że poczułam strach, na całym ciele. Gdy teraz o tym myślę, wydaje mi się, że moje stopy były ciągnięte po ziemi, to absurdalne, ale nie pamiętam nic więcej. Chyba zemdlałam, upadłam na trawę. Obudziłam się w domu, w moim łóżku. – Pominęłam fakt, że byłam rozebrana do bielizny a moje rzeczy leżały poskładane w kosteczkę na komodzie. – To mój przyjaciel Mark, musiał za mną wybiec z klubu i dotransportować mnie jakoś do domu. Nic więcej nie pamiętam. – Detektyw spisał wszystko, wypytując mnie jeszcze o drobne szczegóły. Czułam się lżej na sercu, że komuś o tym opowiedziałam. Poprosił mnie jeszcze o adres i telefon Marka i pożegnaliśmy się uściskiem dłoni. Zapewnił mnie, że jeszcze się spotkamy, co nie ucieszyło mnie zbytnio. Gość wydawał mi się dziwny, a gdy wstawałam zauważyłam stojącą na podłodze za jego biurkiem butelkę whisky. W jego oczach był jakby szaleńczy błysk, chciał chyba rozwiązać tą sprawę za wszelką cenę. Z wielką ulgą odetchnęłam świeżym powietrzem wychodząc na dziedziniec przed posterunkiem. Było wczesne popołudnie i ciepłe jesienne słońce miło ogrzewało moją skórę. Postanowiłam wrócić spacerkiem do domu , odświeżyć się a potem udać się do apartamentu Alexa. Przebrałam się w wygodniejsze ubrania, noszenie wysokich obcasów przez cały dzień skatowało moje stopy i z ulgą założyłam płaskie buty. Było jeszcze wcześnie, a pogoda była naprawdę cudowna, nie chcąc tracić pieniędzy na taksówkę (dzisiejszy zakup prawie całkowicie wyczyścił moje konto) postanowiłam iść do Alexa spacerkiem. Nie przypadkowo wybrałam ten sam park, który wtedy w nocy. W promieniach słońca wyglądał bardzo przyjemnie, nie było złowrogich szelestów liści ani cieni. Dzieci biegały i bawiły się w chowanego wśród zgrabionych złotoczerwonych liści. Myślałam, że gdy tu przyjdę, coś mi się przypomni jednak nic takiego się nie wydarzyło. Przeszłam szybko alejkami i sprężystym krokiem kierowałam się już w stronę miejsca mojej pracy a zarazem apartamentu Alexa. Wsiadłam do windy i wcisnęłam guzik z numerkiem najwyższego piętra. Z cierpliwością czekałam, aż zawiezie mnie ona na miejsce oglądając przy tym przesuwające się przede mną widoki za jedną z szklanych ścian windy. Drzwi do apartamentu były otwarte, wkroczyłam pewnie znając dobrze już to miejsce i zastałam mojego szefa wylegującego się przed telewizorem ze znużoną miną. - Dobrze, że już jesteś. Oglądałem najnudniejszy program w życiu. – Może mi się wydawało, ale jego oczy na mój widok rozszerzyły się i wydawało mi się, że się ucieszył, to pewnie przez ten program. Dosiadłam się do niego i zmieniłam kanał. - Głuptasku, o tej godzinie ogląda się to. – Mówiąc to przełączyłam na mój ulubiony program, który i jemu przypadł do gustu. Już po chwili zaśmiewaliśmy się do rozpuku z dowcipów prowadzącego. Poczułam się miło i swobodnie, tak dobrze spędzało nam się razem czas, jednak to mój szef i muszę o tym pamiętać. Śmialiśmy się i żartowaliśmy, tak bardzo chciałam żeby nami było coś więcej, ale wydawało mi się że Alex trzyma się na dystans, jakby mnie nie chciał, jakby się nawet bał mnie dotknąć. Program się skończył i zaczęła się jakaś romantyczna komedia, atmosfera między nami uległa zmianie. Nie wiem jak to się stało, ale znaleźliśmy się tak blisko siebie że czułam jego zapach i ciepło. Między nami wytworzyło się jakby napięcie, niewidzialna nic która nas do siebie przyciągała. Zrobiło mi się gorąco, krew zaczęła krążyć po moich żyłach z zawrotną szybkością, wystraszyłam się że zaraz się na niego rzucę. - Gorąco tu. – Musiałam coś zrobić, żeby przerwać tą sytuację, nie mogłam wytrzymać tego napięcia. – Mogłabym prosić o coś do picia? – Wstałam z kanapy i podeszłam do kuchennej lady. Na twarzy Alexa zauważyłam ulgę i lekkie rozbawienie, z czego on się śmiał? Ja tu przeżywam katusze. Ściągnęłam dżinsową kurtkę którą miałam na sobie i zostałam w samej koszulce, nadal jednak czułam żar na mojej skórze. Alex zrobił drinka dla nas obojga i rozsiedliśmy się na barowych krzesłach. - A właściwie to gdzie był Twój wspólnik przez cały ten czas? – Chciałam to pytanie zadać już jakiś czas temu, ale ciągle mi to umykało. - Ben? – Zaśmiał się. – Był na ponad miesięcznym urlopie ze swoją narzeczoną. - Mój szef z niewiadomych dla mnie powodów nie potrafił powstrzymać uśmiechu. - Z czego się cieszysz? – Zapytałam również rozbawiona, wyglądał tak słodko gdy się śmiał. - Bo pewnie wróci z inną niż wyjechał. – Zakończył to zdanie szerokim uśmiechem pokazującym jego białe zęby, byłam zdziwiona, ale śmiałam się razem z nim. Alex skończył drinka i włączył muzykę, spojrzałam na niego zdziwiona. - Jesteś głodna? – Przytaknęłam, od lunchu nie miałam nic w ustach. – Bez muzyki nie ma gotowania. Wstawaj, pomożesz mi. – Pociągnął mnie za rękę i zaciągnął do kuchni. Kroiliśmy składniki, śmiejąc się przy tym i śpiewając słowa piosenek. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki śmiejąc się z siebie nawzajem. Jakimś cudem udało nam się przygotować obiad, który okazał się całkiem smaczny. Zjedliśmy go ze smakiem rozmawiając o pierdołach, aż w pewnym momencie Alex mimochodem zapytał o moją wizytę na komisariacie. Zaczęłam opowiadać o moich odczucia i niemiłym wrażeniu jakie wywarł na mnie detektyw. - No i powiedziałam mu że Mark mnie odprowadził do domu i tyle. – Zakończyłam swoją opowieść szczęśliwa, że dotrwałam do końca. Trochę wstyd mi było się przyznać swojemu szefowi, że byłam tak pijana że nic nie pamiętam, ale znał okoliczności w jakich to się stało i wiedziałam że nie będzie miał do mnie pretensji. Po za tym czułam że nie chcę mieć przed nim żadnych tajemnic. - Mark? – Zakrztusił się jedzeniem. – Nie mówiłaś o tym wcześniej. - Tak, tak mi się wydaje. – Spuściłam wzrok, bo gdyby się nad tym zastanowić nie byłam do końca pewna czy był to na pewno on, ale nigdy też nie zaprzeczył gdy go to pytałam. Po za tym, kto inny miałby to być? Na szczęście temat się wyczerpał i zaczęliśmy rozmowę o pracy. Zerkałam ukradkiem na mojego szefa i nie mogłam przestać się nim zachwycać. Podobało mi się w nim wszystko, jego skóra, włosy, zapach. Susana! Uspokój się kobieto, bo to się źle skończy. Pozmywałam po naszym gotowaniu i nie chcąc być zbyt blisko niego rozsiadłam się na kanapie zostawiając go samego przy ladzie. - To może popracujemy? – Nie miałam na to zupełnie ochoty, ale w końcu po to tu przyszłam. Z niechęcią przytaknął i zaczął wyciągać dokumenty. Po ponad dwóch godzinach moje oczy nie były już w stanie odczytywać małych literek a mózg tylko prosił o odpoczynek. Stwierdziliśmy, że na dziś już koniec i nic więcej nie zdziałamy. Siedziałam na kanapie i zapadła niezręczna cisza. Moje myśli wbrew mojej woli powędrowały w stronę wczorajszego wieczoru i tego co przeżyłam w mieszkaniu Marka. Starałam się o tym nie myśleć, bo czułam że się rozkleję, tłumaczyłam sobie jego zachowanie na wiele sposobów, alkohol, ból po stracie Anny, obwinianie mnie… Ale tłumaczenie nic nie dawało, nadal czułam się skrzywdzona. - Coś się stało? Posmutniałaś nagle… - Wyglądał na zmartwionego. Nie potrafiłam go okłamać. - To przez Marka… - Poruszył się nerwowo, widziałam wstępującą na jego twarz złość. – Tak bardzo się wczoraj bałam, gdyby nie ty… - Głos mi się załamał, wolałam nawet nie wypowiadać na głos tego co mogło się wydarzyć. - Gdyby coś ci zrobił, zabiłbym go. – Wydawał się śmiertelnie poważny i patrząc na jego zimne oczy byłam skłonna uwierzyć w jego słowa. – Nie myśl już o tym, proszę. Nie mogę znieść smutku na twojej twarzy. – Urzekł mnie tym stwierdzeniem i istotnie odrobinę poprawił mi humor. Jednak dalej coś nie dawało mi spokoju. - To też jest trochę moja wina… - Spojrzał na mnie podejrzliwie. – Tyle czasu minęło od śmierci Anny, a ja odwiedziłam go tylko w szpitalu i widzieliśmy się na pogrzebie. Powinnam być dla niego większym wsparciem, a wolałam uciec w wir pracy i nie widzieć tego jak on przeżywa żałobę. Ja przeżywałam ją na swój sposób, ciągle przeżywam. Wspominam miłe chwile spędzona z Anną, przypominam sobie jej twarz, ale rzadko pozwalam sobie na takie słabości. Nie potrafiłam stanąć z nim twarzą w twarz i zobaczyć jego ból. Bałam się. – W końcu wyrzuciłam to z siebie. -Sus, to nie twoja wina, że jakiś skończony dupek próbował cię zgwałcić! – Wydawał się poruszony do żywca. – Nigdy więcej tak nie mów i nie myśl. – Widziałam, że chciałby do mnie podejść ale coś go powstrzymywało, pozostał nieporuszony. Nie ciągnęłam już dłużej tego tematu, wyżaliłam mu się i trochę mi ulżyło, wolałam jednak na razie zostać sama ze swoimi myślami. Siedzieliśmy jeszcze chwilę i rozmawialiśmy o pierdołkach kiedy tematy całkiem nam się wyczerpały i zapanowałam niezręczna cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć i stwierdziłam, że czas już iść. Bardzo tego nie chciałam, ale co innego mi pozostało? Alex siedział na krześle barowym i też wyglądał na zmęczonego, widziałam na jego twarzy nieznane mi emocje. Jakby walczył ze sobą, jednak nie wiedziałam o co toczy się ta walka. Zamieniliśmy jeszcze kilka zdań na temat jutrzejszego dnia, zapewne będziemy musieli spędzić w pracy cały dzień, ale nie wydawał się tym bardzo zmartwiony. Chcąc nie chcąc powoli zaczęłam zbierać się do wyjścia mrucząc coś pod nosem że już późno. Pozbierałam swoje rzeczy do torebki, czułam że jeśli zaraz stąd nie wyjdę, nie ucieknę to rzucę się na niego. Chcąc już wychodzić stanęłam z nim twarzą w twarz. Nasze spojrzenia się spotkały a moje serce zaczęło galopować. Czułam, że moje dłonie w których trzymałam dżinsową kurtkę i torebkę pocą się a nogi stają się miękkie jak z waty. Nie potrafiłam odwrócić wzroku, nie chciałam tego. On jednak nie wydawał się rozmarzony, wydawał się zły, ale nie czułam aby ta złość była skierowana przeciwko mnie. Zaczęłam coś mruczeć o tym czy John mógłby mnie odwieść bo jest już późno, kiedy w ułamku sekundy wbił swoje palce w moje włosy i przyciągnął moją twarz do siebie. Nie był to delikatny dotyk, tylko stanowczy i silny. Nie przeszkadzało mi to w ogóle, byłam zaskoczona taki obrotem sytuacji, ale bardzo mi się to podobało. - Oh Susan… - W jego głosie słyszałam złość i jakby walkę z samym sobą. – Tak bardzo tego nie chciałem, myślę że wiesz o czym mówię. – Spojrzał mi w oczy, były zimne przeszywały mnie na wylot. – Dziś już stąd nie wyjdziesz… ______________________________________________ Jak Wam się podobało? Zdjęcia ok? Tekst nie za długi, nie za krótki? Zapraszam do komentowania
__________________
Ostatnio edytowane przez Daisy : 20.06.2014 - 22:42 |
13.05.2014, 22:01 | #88 |
Zarejestrowany: 12.11.2013
Skąd: Kielce
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 75
Reputacja: 10
|
Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy (+18)
Dzięki za Garbusa <3
Zdjęcia ok, a numer 9 wymiata Dobrze się stało, bardzo dobrze. Chociaż w sumie... Jeszcze się nie stało
__________________
RED HAIR
RED HAIR RED HAIR |
13.05.2014, 22:10 | #89 |
Zarejestrowany: 25.07.2013
Płeć: Kobieta
Postów: 126
Reputacja: 11
|
Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy (+18)
Super ta historia! Widzę ze Ty tez zdecydowałaś sie na watek "szefa". Milo sie czyta. A policjant to taaaakie ciacho !!!
Ostatnia scena podoba mi sie najbardziej Trochę sporo bylo tekstu i mam niedosyt zdjęć. |
13.05.2014, 22:15 | #90 |
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 207
Reputacja: 10
|
Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy (+18)
demur_ - nie ma za co, mi też zdjęcie 9 najbardziej się podoba No jeszcze się nie stało heheh
Lady_Sims - wątek szefa był zamierzony od samego początku, właściwie to Alex był pierwszą postacią stworzoną na potrzeby tego opowiadania. Policjant ciacho? No co Ty U mnie zazwyczaj więcej tekstu niż zdjęć nie jestem dobrym fotografem Ale dziękuję za opinię, w następnym odcinku postaram się o więcej fotek.
__________________
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|