Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 23.12.2004, 12:39   #1
Madison
Guest
 
Postów: n/a
Blush Przeszkoda

(przepraszam, że zostawiłam tak poprzednie fotostory, ale robiąc tą rodzinkę doszłam do wniosku, że to całe fotostory nie ma sensu. To mam nadzieję, że będzie fajniejsze...)

Odcinek 1


To jest Clara Road. Jest sierotą. Została zaadoptowana przez Victorię Road i Jack'a Road'a. Nie wie nic o swojej przeszłości. Młode małżeństwo (Vicki i Jack) zaadoptowali Clarę, ponieważ sami nie mogą mieć dzieci.


To jest właśnie Victoria Road. Jest wspaniałą matką dla Clary, jednak nie potrafi jej ona dać tyle ciepła, jak prawdziwa mama.


To jest Cona - najlepsza przyjaciółka Clary. Traktuje ją jak prawdziwą siostrę.


To jest Sabrina. Bardzo dobra koleżanka Clary i Cony. Jest Murzynką, lecz wcale nie przeszkadza jej to w życiu codziennym.


Przedstawię Wam jeszcze Talley - oto najgorszy wróg przyjaciółek. Jest pięknością szkolną, lecz jej dusza jest zawistna, fałszywa i nikczemna. Nienawidzi Clary, Cony i Sabriny.

Powróćmy do historii...


Din don!! Zadzwonił dzwonek do drzwi Clary. Stały tam Cona i Sabrina. Były roześmiane i miały dziwnie podejrzane miny. Clara wpuściła je do środka.


- Wejdźcie! - powiedziała Clara.
Cona śmiała się i przepychała z Sabriną.
- Mówię ci, to dobry plan. - powiedziała Cona i mrugnęła do Sabriny okiem.
- Jaki plan? Co za plan? - zapytała z ciekawością Clara.
- Nic, nic... - odparła szybko Cona.
Dziewczyny weszły do środka.
- Może pójdziemy na taras? Victoria miała zrobić owoce z bitą śmietaną - może zjemy? - zapytała Clara, lecz miała fatalny nastój.
- Świetnie - powiedziała Sabrina i poszły na taras.
- Pójdę po te owoce. - powiedziała Clara i zostawiła dziewczyny same na tarasie.
- Myślisz, że ten plan ze swataniem Clary na pewno zadziała, bo ja w to coś nie wierzę. Clara wciąż jest taka smutna.
- Bo nie ma nikogo! Victoria nie potrafi dać jej ciepła matki! Musi mieć chłopaka! - odparła Cona.
- No nie wiem... ale czy my mamy się w to wtrącać?
- A od czego są przyjaciele!


Przyszła Clara.
- Vicky zaraz przyniesie owoce. - powiedziała.
Dziewczyny milczały.
Po chwili Victoria przyniosła owoce. Dziewczyny zjadły je bardzo szybko.


- Zaraz powinien być - powiedziała Sabrina.
- Przyjdzie, przyjdzie. - Cona zapewniła Sab.
- O czym wy u licha mówicie? - zdziwiła się Clara - Powiedzcie mi wreszcie!
- Kto inny ci to powie.. - powiedziała cicho cona.


- Idzie! - szepnęła Cona.
- Cześć... - odrzekł niepewnie chłopak - Cona i Sabrina kazały mi tu... - Cona zasłoniła mu usta ręką.
- Pomyślałam, że może zapoznamy cię z Benem? On jest nowy w sąsiedztwie! - powiedziała.
- Hej - odparła nieśmiało Clara. W głębi serca Ben bardzo jej się podobał.
Kiedy dłoń Cony oddaliła się od ust Bena on powiedział: "miło mi cię poznać. Jestem Ben", na co Clara odpowiedziała "jestem Clara".


W tym samym czasie, kiedy nowa znajomość coraz bardziej się rozwijała, Vicky i Jack całowali się gorąco. Z daleka wydawałoby się, że są oni cudownym małżeństwem, jednak czy rzeczywiście?

Ben i Clara wymienili się numerami telefonów i chłopak poszedł.
- Och... - powiedziała Clara - On jest wspaniały!
- Wiedziałam, że ci się spodoba! - powiedziała Cona.


Po jakimś czasie Clara znów była smutna, choć cały czas myślała o swej nowozawartej znajomości. Położyła się na kanapie i myślała, o tym, co byłoby, kiedy jej rodzice by żyli.
Wszedł Jack.
- Co tu robisz? - zapytał.
- Odpoczywam - odpowiedziała niechętnie dziewczyna.
- Chodź, pomożesz Victorii sprzątać.
- A ty nie możesz?
- Źle się czujesz?
- Może...
Jack odszedł.
Clara nie przepadała za Jackiem. Nie zachowywał się jak jej ojciec, a nawet nie starał się nim być. Clara zastanawiała się, co Victoria widzi w nim takiego cudownego.

Clara zadzwoniła do Bena i umówiła się na spotkanie, by on przyszedł do niej.



Clara wstała. Postanowiła pójść do ogrodu. Był tam Jack z jakąś kobietą. Uśmiechali się do siebie i mówili czułe słówka. Clara odczuła wrażenie, że Jack nie widział tej kobiety pierwszy raz, a, że znają się bardzo dobrze. Kiedy Jack zobaczył, że Clara widzi to powiedział: "idę pomóc Vicky i odszedł".


- Pani zna Jacka? - zapytała Clara.
- Ja!? - roześmiała się - Pewnie...
- Kim pani jest i co pani tu robi?
Kobieta nachyliła się i powiedziała:
- Jestem Angela Spokky - ubezpieczenia. - wetknęła jej wizytówkę w rękę, roześmiała się i poszła.


Clara była tak przerażona całą sytuacją, że zapomniała o spotkaniu z Benem...

CDN.
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 26.12.2004, 10:00   #2
Madison
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek 2



Ben spokojnie zadzwonił do bocznego wejścia. Był chłopakiem bardzo skrytym i nieśmiałym, a więc i wstydził się wejść głównymi drzwiami.
Posiadłość państwa Roadów była duża, lecz mieszkała w nim zaledwie Vicky, Jack i Clara.
Dopiero, kiedy Ben nacisnął guzik dzwonka poraz drugi, do drzwi podeszła Victoria.
- Dzień dobry - powiedział nieśmiało chłopak.
- Cześć. Wejdź, pewnie przyszedłeś do Clary? - odpowiedziała pogodnie Victoria.
- Tak, tak...
- Ona gdzieś poszła, chyba na krótki spacer, ale zaraz powinna być... Rozgość się.



- Może chciałbyś coś do jedzenia? - zapytała ponownie przyszywana mama Clary.
- Nie, nie, dziękuję serdecznie.
Ben czekał na Clarę dobre parę chwil, kiedy zdecydował się pójść. Doszedł do wniosku, że dziewczyna na pewno zapomniała o spotkaniu z nim i poprostu postanowila pójść na dłuższy spacer.
- Zostań jeszcze. Clara zaraz powinna być.
- No to może jeszcze chwilkę...
Chwilka ta trwała całe pół godziny, a o Clarze ani widu, ani słychu. Aż Vicky zaczęła martwić się o nią.
- Wiesz, co.. strasznie mi głupio, że Clara tak okropnie postąpiła wobec ciebie. Naprawdę, brak mi słów. Przepraszam za nią. Może rozejrzysz się jeszcze przed domem, może już idzie?
- Dobrze. To ja już pójdę i po drodze zobaczę, czy ją spotkam. Do widzenia.
- Do widzenia.
Ben wyszedł. Przed wyjściem spotkał jednak idącą z daleka odwieczną rywalkę Clary - Talley, której wcześniej nie znał.



- Hej! - powiedziała Talley zawadiackim tonem - Jak ci na imię?
- Ben. Jestem nowy w tej okolicy, a ty?
- Mieszkam w tej dzielnicy już dwa lata. Mam na imię Talley. Może poszlibyśmy gdzieś razem.. na przykład na pizzę?
- Eee... - Ben zmieszał się. Może lepiej żeby jeszcze poszukał Clary.
- No dobra..
W tym momencie z domu wybiegła zdyszana Clara mówiąc:
- Oj, przepraszam, że zapomniałam o tym spotkaniu.. biegłam z parku, mam.. - Clara zatrzymała się. Była w szoku, że Ben zadawał się z tą blond - małpą.
- Przepraszam, Clara. Wy się z Talley znacie.
- Znamy, znamy - odparła bez wahania brunetka z takim wzrokiem, jakby miała zabić nim wystrojąną kretynkę.
- Dobra! To ja lecę! Przyjdź do mnie jutro, ok? - krzyknęła Talley już z oddali.
Ben milczał.
- Cz-czy coś nie tak? - wydukał chłopak stojąc oko w oko z Clarą.
- Nie! Tylko wkurza mnie, że zadajesz się z tą kretyńską laleczką - Talley. Ona jest bezczelną małpą!
- Na prawdę?
- Tak...
- A może ty jesteś... zazdrosna? - Ben puścił do Clary oko.
- No coś ty! Ale jesteś wredny! Nie rozmawiam z tobą! Czy chłopaki zawsze myślą, że jest się o nich zazdrosnych! Świat... - i dalszych słów Ben nie usłyszał, bo Clara trzasnęła drzwiami i weszła do domu. Jednak przez szklane drzwi było widać, że dziewczyna dalej mówi coś do siebie.
Ben wzruszył ramionami i odszedł.

CDN...
(postaram się, żeby kolejny odcinek był jak najszybciej...)
  Odpowiedź z Cytatem
stare 26.12.2004, 21:34   #3
Madison
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek 3

(postarałam się zrobić szybko :-))



Po spotkaniu nieznajomego, Talley wyszła na taras swego domu, by poćwiczyć. Ćwiczyła bardzo intensywnie chcąc jeszcze bardziej poprawić swój wygląd, licząc na to, że Ben przyjdzie dziewczynie jednak z wizytą. Nie liczyła jednak na to szczerze, bo wiedziała, że bardzo zaszkodziłby swojej reputacji w oczach Clary, w co oczywiście jej wrogowi w to graj.
Talley była tak zajęta sobą, że w pierwszej chwili nie zwróciła nawet nie zwróciła uwagi, że Ben przechodzi koło jej domu.



- Ben! - krzyknęła blondynka momentalnie kończąc ćwiczenia, chcąc zatrzymać idącego przed siebie chłopaka, który jej nie zauważał.
- O.. - zaczął lekko zdezorientowany - T-to ty tutaj mieszkasz?
- Tak, jak widzisz. Właśnie ćwiczyłam. Wejdziesz?
- N-no wiesz.. - Ben wziął trcohę do siebie przestrogi Clary - Ja śpieszę się na obiad.
- To cudownie! Mama właśnie kończy przyżądzać owoce morza. Spróbujesz?
- Eee... - Ben zawahał się. Najchętniej gdyby mógł cofnąć czas nie chciałby spotkać się wtedy z Talley.



- Wiesz, ja idę do domu i naprawdę się śpieszę. - dodał.
- Eh... skoro taki uparty jesteś... - Talley wyciągnęła z kieszeni stroju sportowego mały notesik i ołówek. - Podaj mi swój telefon. Zadzwonię do ciebie później.
- Yyy... my jeszcze nie mamy telefonu.. dopiero jutro nam założą... - skłamał chłopak.
- No dobra. To ja napiszę ci swój. Zadzwoń ok?
- ee.. Ok...
Talley nabazgrała swój numer na kartce i wcisnęła ją na siłę w dłoń Bena. On tak szybko szedł, a nawet można nazwać to bieganiem, aby dziewczyna nie zaczepiła go poraz drugi. Oddalił się tak daleko, że nie był już w zasięgu wzroku wroga Clary.



Tymczasem Clara w swym domu pogrążała się w marzeniach. Pomału cała złość, jaka się w niej tłumiła zaczynała spływać po niej, a jej nastrój stawał się coraz pogodniejszy. Całe poddenerwowanie i napięcie związane z podejrzanym zachowaniem Jacka i jego znajomej, spóźnienia na spotkanie z Benem i jeszcze obłudnej i bezczelnej Talley mijało.
Tak naprawdę Clarze bardzo zależało na spotykaniu się z Benem. Miał on swój urok, dzięki któremu bardzo podobał się jej. Clara szczerze mówiąc była zazdrosna o niego, a przedewszystkim nie chciała, aby wpakował się w tarapaty związane z tą bogatą, pałającą pustotą blondynką.



Clara postanowiła zadzwonić do Bena i przeprosić, że tak na niego 'napadła', z tak błachego powodu.
- Hej, Ben - powiedziała dziewczyna kiedy usłyszała głos chłopaka w słuchawce.
- Oj, cześć..
- Wiesz, przepraszam, że wczoraj tak na ciebie naskoczyłam.. głupio mi..
- No coś ty, ja się wcale nie gniewam. Głupio było. Ale dziękuję ci, że mine ostrzegłaś przed tą Talley. Chyba miałaś rację.
- Ehh..
- Ale mam pomysł. Może opowiem ci wszystko u ciebie. Co?
- Świetny pomysł!
- To będę za chwilę! Pa!
- Do zobaczenia!



Kiedy Ben przyszedł opowiedział o natknięciu się na Talley i o jej dość nachalnym zachowaniu. Wszystko widziała to Cona przechodząc przypadkiem pod oknem Clary.
"No! Ja to mam nosa, że się sobie spodobają!" - pomyślała.



Pod koniec rozmowy Ben poraz pierwszy przytulił Clarę. Poczuli się oni wtedy, jak nie tylko dobrzy znajomi.
- Może pójdę po coś do przekąszenia? Jack trzymał gdzieś jakieś dobre ciasteczka. Po drodze wrzucę na siebie coś lżejszego. - powiedziała dziewczyna.
- Ok.

Clara w kuchni nie mogła znaleźć nowokupionych smakołyków. Postanowiła poszukać Jacka i zapytać, gdzie je schował.
Weszła do sypialni.



- Jack, gdzie są te... - Clara zamilkła. Była przerażona.
Na łóżku leżał Jack i całował się z Angelą.

CDN.

Ostatnio edytowane przez Madison : 26.12.2004 - 21:37
  Odpowiedź z Cytatem
stare 27.12.2004, 21:11   #4
Madison
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek 4

(sorry, że posta pod postem... )




Nazajutrz Clara wstała bardzo wcześnie. Wczorajsze pożegnanie z Benem odbyło się szybko i bez wyjaśnień. Dziewczyna była dobita. Myślała, że złe dni minęły, a cała sprawa z niejaką Angelą pracującą w ubezpieczeniach jest już dawno za nią. Kiedy dziewczyna zaczepiła urzędniczkę, miała już ona chociaż cień nadziei, że pani Spokky jest tylko koleżanką Jacka.
Jack zawsze był zamknięty w sobie i z punktu widzenia Clary - nie można było mu ufać. Dziewczyna nigdy go nie lubiła, a nawet nigdy nie przyszedł do głowy jej pomysł, aby powiedzieć do niego "tato".
Po całym wczorajszym zajściu Clara poprostu znienawidziła swojego przyszywanego tatę i miała ochotę już nigdy więcej nie ujżeć go na oczy. Nie chodziło tu o nią, lecz o Victorię - jego żonę i w jaki sposób podchodzi do sprawy ich małżeństwa.
...
Młoda brunetka poszła do ogrodu na poranne, codzienne ćwiczenia gimnastyczne. Wskoczyła w swój strój sportowy i zaczęła od pompek.
Jack obserwował to przez okno swojego pokoju. Gdy zobaczył, że jego przyszywane dziecko schodzi pod dom, on podążył za nią. Poszedł do ogrodu.
- Clara - powiedział skępowanym tonem - Musimy poważnie pogadać.
- O czym!? - oburzyła się dziewczyna nie rezygnując z porannych ćwiczeń ruchowych.
- Dobrze wiesz...
- Wiem, że jeżeli używasz słowa 'pogadać' domyślam się, że rozmowa ta nie będzie poważna. Mógłbyś zachować choć trochę większą pokorę, po tym, co się stało.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale! - Clara poraz pierwszy poczuła wyższość nad Jackiem.
- Proszę, musimy porozmawiać. Naprawdę. To dla mnie ważne.
- Tylko 'ważne'? A powinno być o wiele bardziej znaczące dla ciebie! Od tego może zmienić się całe twoje życie.
- Powiesz Vicky, prawda?
- Powiem! A co! Myślisz, że po tak perfidnej zdradzie wyjdziesz kompletnie bez szwanku!? O nie, mój drogi.
- Ok, rozumiem, daj mi tylko wytłumaczyć...
- Ty nie masz nic do tłumaczenia. A jeśli nawet, to nie mi, a Victorii.
Clara wstała z betonu i przerwała pompki, ocierając czoło od potu.
Z daleka szła Victoria. Kiedy zbliżyła się już do dziewczyny i Jacka, Clara postanowiła powiedzieć jej o wszystkim.
- Chcę ci coś powiedzieć, Vicky... - powiedziała odważnie i bez krępacji nastolatka.
- To zaraz! Muszę najpierw wycałować mojego kochanego męża... - powiedziała rozweselona i rzuciła się z pocałunkami na Jacka.



- Kocham cię - powiedziała Vicky kiedy języki pary po długim pocałunku się rozłączyły.
- Ja ciebie też - odparł jej mąż - I zawsze będę cię kochał - dodał szybko, wyprzedzając zarzut Clary.
Brunetka milczała. Chciała powiedzieć o wszytskim swej "niby" matce, ale nie potrafiła. Otworzyła nawet usta, ale nie zdołała wydobyć z nich słów. Poprostu nie umiała powiedzieć o tak przykrej sytuacji teraz Vicky, gdy ona pokazyła z tak wielką radością, jak bardzo kocha Jacka. Nie, to było za trudne dla Clary. Nie, musiała z tym jeszcze poczekać.



Tymczasem Ben jeszcze nie dokońca przytomny został obudzony w swoim domu głośnym dzwonkiem telefonu. Podszedł do niego i podniósł słuchawkę.
- Hej - odpowiedział zawadiacki głos Talley.
- Eee... hej - powiedział zdezorientowany chłopak - Skąd masz mój numer?
- Moja mama mi dała. Widzę, że masz już telefon, hę? - powiedziała z ironią.
- No, tak, mam...
- Dobra, nie dzwonię gadać o zakładaniu telefonu. Chodzi mi o imprezę.
- Jaką imprezę?
- Ech, organizuję w moim domu. Będzie to raczej bal, bo trzeba przyjść w wieczorowych ubraniach, ale muza będzie jaknajbardziej współczesna.
- No, fajnie, ale..
- ..zapraszam cię na nią - ciągnęła dalej Talley - No i widziałam, że masz dobre stosunki z Clarą, prawda?
- Może i taa...
- ... więc zapraszam cię razem z nią. Przyjdziecie?!
- Nie wiem... zapytam jej. Oddzwonię.
- Ok. Papa! Dzięki za numer telefonu.
Pii... piii.... piii... - Talley odłożyła słuchawkę.
"No dobra... jak z Clarą, to może przyjdę..." - pomyślał Ben, szybko wskoczył w swoje codzienne ciuchy i pobiegł do Clary.



- Co?- zdziwiła się Clara - My na imprezę do TALLEY?!
- No tak mówiła... - powiedział Ben.
- Wiesz, ja nie idę. Jak chcesz to idź. W końcu nie jesteś moim pieskiem i nie trzymam cię na smyczy, a wręcz przeciwnie.
- Oj, widzę, że dzisiaj w humorku nie najlepszym jesteś...
- Tu nie o to chodzi! To najbardziej obłudna dziewucha, jaką kiedykolwiek znałam i nie podejrzewam ją o to, żeby nie wsadziła w ten plan jakiegoś haczyka.
- Może i tak, ale jeżeli pokażemy się tam oboje, pokażemy klasę, a nie, że ja przychodzę sam, a ty... no wiesz.
- Masz rację... Ok. Pójdziemy.
- Fajnie. A teraz porywam cię do kawiarni.
- Chwilę! Muszę się przebrać.
- No co ty! Ślicznie wyglądasz! Idziemy! - Ben chwycił dziewczynę za rękę i zaprowadził do kafejki.



Tam, kiedy Clara piła colę, rozmyślała o sprawie z Jackiem i Angelą. I wpadł jej do glowy pewien pomysł...



Clarze nie zdawało się nawet jak bardzo zrobiło się późno i jak strasznie zasiedziała się w kawiarni. Kiedy Ben podprowadził ją pod dom, ona opowiedziała mu o wszystkim. O swojej rodzinie, że jest sierotą, a tak naprawdę Vicky i Jack sa jej przybranymi rodzicami, o zdradzie Jacka i tamtej krótkiej rozmowie z Angelą.
Dziewczyna aż się popłakała.
- Ben! Ty musisz mi pomóc! Musisz! Ja muszę jakoś rozwiązać tą sytuację! Ja muszę, a sama tego nie zrobię! Proszę, pomóż mi.
Ben zastanawiał się przez dłuższą chwilę. Clara aż zwątpiła, że będzie chciał mieszać się w jej sprawy.



- Skoro tak... - powiedział z zastanowieniem Ben - To pomogę ci. Ale jak?
- W tym już moja głowa. Mam już pewien plan...

CDN.

Ostatnio edytowane przez Madison : 29.12.2004 - 10:19
  Odpowiedź z Cytatem
stare 31.12.2004, 13:45   #5
Madison
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

(znów sorry, ale to tak głupio trochę pisać odcinek z postem iii... musi być pod... wielkie sorry... )

Odcinek 5



Ben rano przyszedł do Clary. Znów chciał wejść bocznymi drzwiami - głównie z powodu, aby nie spotkać się z Jackiem. I on po tym, co usłyszał od Clary nie chciał wymienić z nim niemiłego spojrzenia.
Niestety, kiedy zadzwonił do drzwi, otworzył je przyszywany ojciec Clary.
Ben myślał o tym, czy słusznie robi, pomagając Clarze. Wyobrażał sobie w myślach, jak może wyglądać ta małpa - Angela.
- Dzień dobry - odparł chłopak - Przyszedłem do Clary.
- Hej. Wejdź... - Jack wytropił spięcie chłopaka. - Clara jest u siebie na górze. Zaprowadzić cię?
- Nie, dziękuję... wiem, gdzie jest jej pokój.



Ben szedł tak szybkim krokiem, że z trudem nadążał za swoimi nogami. Po schodach na górę prawie już biegł. Chciał jak najszybciej zejść z oczu Jackowi i porozmawiać z Clarą.



Gdy tylko chłopak zobaczył Clarę spoglądającą przez okno, podbiegł do niej i przytulił ją. Dziewczyna wróciła właśnie z porannych ćwiczeń.
W tym momencie, gdy przytulał ją do siebie poczuł coś niezwykłego - przestała już być dla niego tylko przyjaciółką. Zaczął czuć do niej coś więcej. Od tamtej pory chciał się z nią widywać codziennie i o każdej porze dnia i nocy. Czuł się poprostu... zakochany.
Kiedy Clara spoglądała na Bena swymi pełnymi szczerości i zaufania, piwnymi oczami, on czuł się wniebowzięty. To samo poczuła i ona.
Ben chciał ją pocałować, ale bał się, że dziewczyna odmówi. W końcu znali się jeszcze zbyt krótko...



- Powiesz mi jaki to plan? - powiedział Ben, kiedy otrząsnął się trochę z myśli o wybrance swego serca.
- Wiesz... narazie myślę, że warto zaczekać z nim. Najpierw do gry trzeba będzie wprowadzić kolejnego pionka.
- Hmm... mówisz metaforycznie - zachwycił się chłopak. Metafory, to było to, co lubil najbardziej.
- Tak. Ale nim wejdzie do gry musi wyrzucić szóstkę...
- Ach, tak... rozumiem. A kim ma być ten pionek? Chyba razem mamy poprowadzić tę grę?
- Tak. To ma być Talley.
- CO?! - Ben puścił z objęć Clarę. - Jak to!? To przecież twój wróg!!
- Tak. Ale chyba warto się zjednoczyć, prawda? - zapytała spokojnie Clara.
- Eee... - chłopak poczuł się zdezorientowany.
Raz Clara zarzuca mu rozmawianie z Talley i mówi, że jest ona perfidną, pustą lalką, a raz, że chce zawiesić z nią wojnę.
- Nie martw się. Podejdę do tego sprytnie. Dlatego też musimy iść na tą imprezę do niej. Tam postaram się to załatwić....



Tym czasem, już po południu Talley szykowała się na imprezę. Ubrała się już w swoją najpiękniejszą suknię.
- Hahaha! - zaśmiała się do siebie - Eh... jacy to ludzie są naiwni... Ta Clara przyleci tu i będzie myślała, że jest wielką panią, bo ma przy sobie chłopaka... ale tak łatwo jej to nie pójdzie... upokorzę ją przed wszystkimi... heh... naiwność ludzka nie zna granic - I znów wybuchła śmiechem.
Podeszła do lustra i zaczęła czesać włosy.

Niecałe pół godziny później przyszła Clara z Benem. Wyglądali bardzo ładnie w strojach uroczystych.
Przywitała ich wystrojona Talley.



- Hej - powiedziała zalotnym tonem do Bena.
- Cześć - odparł.
Za chwilę do Talley podeszła Angela. Clara na sam jej widok znieruchomiała. Również kochanka Jacka poczuła się dziwnie i ze skwaszoną miną popatrzyła na Clarę.
- Talley, ciastka są w kuchni, prawda?
- Tak, tak, mamo... - i dziewczyna poszła za nią do kuchni.
Angela załamała się i wściekła niemiłosiernie. Ze spuszczoną głową popatrzyła na Talley.
Clara zaciągnęła Bena na bok.



- Ben! Ben! - powiedziała z przykrością Clara - Ta... ta kobieta... to ANGELA!
- Jak to!? Mój Boże! - załamał się Ben.
- Wiem, co mówię! Widziałam ją pare razy i chyba wiem!
- Tak, ja nic nie mówię... ale... to chyba skomplikowało całą sprawę!
- I to jak!
- Co robić!?
Clara wybiegła załamana z domu Talley. Biegła tak szybko, że kiedy Ben wyszedł na taras, nie mógł nigdzie jej dojrzeć.



- Ben! - Talley wyszła za nim - Ben!
- Tak - chłopak odwrócił się.
- Coś się stało...?
- Nie... to znaczy tak...
- Powiedz mi..
- Przepraszam, ale nie mogę.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć... - Talley w oczach Bena zmieniła się. Stała się jakby miła, dobroduszna.
- Przepraszam, muszę iść...
- Zostań jeszcze...
- Nie mogę, naprawdę. Ale.. prześlicznie wyglądasz. - powiedział głaskając ją po policzku.
Szybko odszedł szukając Clary.
Talley stała tak cały czas i poczuła się wniebowzięta. Zakochała się w Benie?



Clara była już w domu. Była tak wściekła i nie mogła powstrzymać swoich emocji. Walnęła ręką w stolik przy łóżku.
- Wiedziałam! - powiedziała - Wiedziałam, że ona jest taka podobna do Talley! Jest taką małpą! Ona jest taką.... przeszkodą w naszym życiu! Ta durna Angela!
Clara poszła się szybko umyć i postanowiła pójść już spać.



Jednak i tak wiedziała, że nie zaśnie. Musiała coś wymyślić. Musiała. Nie mogła tej całej sprawy pozostawić w spokoju - ot tak sobie. To było za trudne. Clara straciła już zaufanie do Jacka i nie miała żadnej gwarancji, że on nadal nie umawia się z matką Talley. Ale Clara wiedziała, że coś przyjdzie jej do głowy. Pewien plan, który uratuje wszystko i przeskoczy wszystkie przeszkody, jakie stoją na jego drodze...

CDN.
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 13:31.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023