Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 17.01.2015, 23:35   #1
Słodki Pan Ciastek
 
Zarejestrowany: 12.11.2012
Wiek: 22
Płeć: Mężczyzna
Postów: 512
Reputacja: 14
Domyślnie "Rosie RouVills"- The Sims Fotostory by Ciastek.

Jak niektórzy zapewne pamiętają, całkiem niedawno prowadziłem inną historię z TS4 w dziale OJSG. Jednak opowieść okazała się całkowitym niewypałem. Nie miałem środków do zrealizowania całego opowiadania, co gorsze musiałem zresetować całkowicie system. Co za tym idzie wszystkie moje rodzinki się usunęły.

Zapowiadam, że odcinek będzie bardzo długi, więc radzę usadowić się w jakimś wygodnym miejscu i wziąć sobie coś do jedzenia. Jeśli ktoś nie ma ochoty na dłuższą lekturę, tekst jest oddzielony gwiazdkami, więc w razie czego można zaprzestać i wrócić kiedy indziej. Mile widziane są komentarze

Mimo dziwnego początku obiecuję, że fabuła nabierze zupełnie inny obrót, bynajmniej taki jaki pokazany jest w tym odcinku.

Tak więc uroczyście chciałbym zaprosić do pierwszego odcinka historii...

"Rosie RouVills, Odcinek I"

Wreszcie na miejscu. Po ośmiogodzinnej drodze, dojechałam. Stanęłam przed domem szepcząc : "To znów tutaj...". Wróciłam w miejsce, gdzie myślałam, że będzie szczęśliwie, ale dotychczas nie byłam tu sama. Kiedyś na ławce przed domem, czekała babcia z dziadkiem. Kiedyś Francuz przybiegał szczekając i liżąc moje nogi. Kiedyś moja piękna mama, razem z tatą mieli trudności, aby utrzymać podekscytowaną i rozbieganą małą dziewczynkę z dwoma rudymi warkoczami, mnie... Kiedyś kuzyni zbiegali się tylko po to, żeby razem pospacerować gdzieś po lesie, lub pograć w podchody. Teraz to ja tu jestem. Tyle, że tym razem sama. Z tuzinem błędów na koncie. Francuz jako stare, poczciwe, dumne psisko zdechł. Dziadek zmarł na nowotwór serca, po jego śmierci babcia wpadła w całkowitą paranoję, łączącą się z depresją. Wyobrażała sobie dziadka w różnych miejscach, o różnym czasie. Gdy rodzice zastanawiali się nad oddaniem jej do domu starców, nieoczekiwanie zmarła na zawał. Dwa lata później, gdy w nocy z rodzicami jechaliśmy samochodem. W deszczową noc, kiedy jedyne co było widoczne to jedna, wielka, bujna mgła, tata nie utrzymał nerwów powodowanych
przez ciągły stres, związany między innymi z pracą, stracił panowanie nad kierownicą... Później obudziłam się w szpitalu.
- I-ich już tam nie było.- zachwianym głosem dokończyłam na głos. Po tym jak wszyscy dookoła gapili się na mnie jak na wariatkę, mogłam zrobić krok dalej.
Powoli usiadłam na ławce, na której jak wcześniej wspomniałam zawsze mogłam zobaczyć moich ukochanych dziadków. Wciągnęłam mocno powietrze do ust, potem je wypuszczając. Znów wstałam i złapałam walizkę. Kiedy zdałam sobie sprawę, że poprzednia czynność była bezsensowna, mogłam przejść dalej, a raczej wyjść po schodach do drzwi wejściowych. Wyciągnęłam z torebki klucz i otworzyłam stare drzwi. Zawsze, gdy słyszałam ich skrzypienie natychmiastowo biegłam właśnie do nich. Miałam wrażenie, że przychodzi ktoś groźny, a ja jako zadziorna ośmiolatka wszystkich obronię. Obok ich zewnętrznej strony była biała, kamienna ścianka po której z łatwością wdrapywałam się na dach.



W korytarzu od razu zobaczyłam wejście do kuchni. Tym razem nie pachniało babciną szarlotką. Weszłam, a tam jedyne co się zmieniło to, to że kurz pochłaniał kolejne warstwy mebli i przyborów kuchennych. Ciemne, drewniane panele zupełnie nie pasowały do jasnych blatów, opatrzonych w metalowe szuflady. Beżowe ściany dodawały domowego, ale zimnego nastroju. Czarna lodówka, w której nic nie było po za nieprzeterminowanym pomarańczowym sokiem, masłem i jajkami. Ciemnogranatowy piekarnik w którym codziennie mogłam zobaczyć inną potrawę wyciąganą przez babcię. Czarna tablica z datą sprzed dwóch lat i listą zakupów. Stojak na kubki. Patelnie, garnki, filiżanki, drewniane łyżki, noże i porcelanowa kolekcja talerzy babci, niedojedzone owoce. Mimo ogólnego stanu, kuchnia wyglądała jakby ktoś jeszcze przed chwilą w niej urzędował. Zresztą kto tu miał sprzątać? Dom wspomnień, dom pozostawiony dla mnie. Bardzo kochałam dziadków, a jedyne co mi po nich zostało to, właśnie to miejsce.







Już po pierwszym pokoju moje oczy wypełniły się łzami. Nie mogłam znieść tego, że osoby, które tak kochałam i kojarzyłam z tym miejscem, zniknęły już w mrokach śmierci. Ze szklanymi oczami odwróciłam się i wyszłam z pomieszczenia. Znów odwróciłam się, i tyłem głowy oparłam o ścianę, po czym tą samą czynność wykonało całe moje ciało. Zsunęłam się na ziemię. Skuliłam nogi ze sobą i oparłam głowę o kolana. Powoli łzy zaczęły jedna, po drugiej kapać na moje czarne spodnie. Z trudem zaczęłam zdawać sobie sprawę, że co było tego nie odwrócę. Ludzie odchodzą i nie wracają. Spięłam się wewnętrznie i rękami pomogłam sobie wstać. Obok znalazły się kolejne drzwi. Moja stara sypialnia. Babcia zawsze wmawiała mi, że jest bardzo dziewczęca. Ja do teraz uważam, że wystrój był typowo dojrzały i stary. Mimo, że zawsze nazywałam ją moim pokojem, tylko tu nocowałam podczas, gdy przyjeżdżałam do babci. W rzeczywistości była to sypialnia jej i dziadka. W czasie moich przyjazdów nocowali w salonie.



W sypialni pastelowo żółta kotara zasłaniała łuk, który służył jako wejście na taras. Gdy przychodziły zimne pory dziadek zabijał go deskami. Nie wyglądało to higienicznie, estetycznie ani nawet ładnie. Do teraz pamiętam jak z babcią ozdabialiśmy te deski zimowymi naklejkami, w kolorach pruskiego błękitu. Po wyjściu na taras, można było obserwować śliczny ogródek, zawsze pielęgnowany przez babcię. Przez to, że nie był szczególnie ogrodzony wyglądał jak park publiczny. Czasem dziadek musiał odganiać stado młodzieży, lub bezdomnych.





Obróciłam głowę lekko w lewo, i ujrzałam białą bramkę prowadzącą do dalszej części tarasu. Zwykle w to miejsce, schodziła się cała rodzina. Dziadek razem z tatą zajmowali się grillem, mama razem z wujostwem siedziała przy stolikach, a babcia zajmowała się dodatkowymi przekąskami i deserami, dla mnie i kuzynów. W tym czasie zawsze biegaliśmy po podwórku lub wspinaliśmy się na dach domu, później karciła nas mama, ale nigdy nie zmieniało to wspaniałego nastroju spotkań. Nikt nie zapominał o Francuzie, który sapiąc i prosząc się o pieszczoty wylegiwał się na kamiennym podeście.



Nagle, poczułam okropny chłód na karku. Od razu przypomniało mi się, gdy musieliśmy specjalnie wychodzić z domu, aby przejść krok dalej do łazienki. Dziadek nigdy nie miał na tyle impetu w sobie, aby zrobić oddzielne drzwi. Podczas zimy próbowałam zawsze skakać z jednego pomieszczenia, do drugiego, ale nie zawsze to wychodziło i lądowałam na ziemi. Nie byłam taka jak inne dziewczynki. Lubiłam bić się z chłopakami, podróżować i tropić. Uwielbiałam bawić się w policjantkę lub detektywa. Nieraz, nie dwa śledziłam własnych dziadków lub przeszukiwałam ich rzeczy. Łatwo się było domyślić, że ich reakcja nie była pozytywna, ale tak właśnie zachowywała się mała, ruda Rosie.



W końcu nadeszła pora na wcześniej wspomnianą łazienkę. Weszłam do niej. Na kranie stało jeszcze niedokończone mydło w płynie. Białą szafkę w kącie pomieszczenia zdobiły piękne perfumy babci, zawsze wybierała te same, obok nich miejsce zajmowały jej kosmetyk i dziwne zakurzone pudełeczko. Podeszłam do niego i otworzyłam je. Znajdowała się w nim wiekowa biżuteria, którą nieraz mi pokazywała. Mówiła jak bardzo jest cenna i, że kiedyś mi ją przekaże. Wiele pokoleń mojej rodziny ją nosiło. Zwykle pudełeczko znajdywało się pod łóżkiem w sypialni. Może babcia je przenosiła, podczas szykowana się? Znów nie mogłam wytrzymać. Zamknęłam sobie twarz dłonią, a łzy znów zaczęły spływać. Podbiegłam do umywalki i zaczęłam chlapać swoją twarz zimną wodą. Mój makijaż był na skraju wytrzymałości, więc złapałam czysty ręcznik i lekko wytarłam w niego spływający tusz do rzęs. Nie mogłam dać się nerwom.
- Muszę być silna.- powiedziałam patrząc w lustro.




***

Obudziłam się rano. W nocy było bardzo ciepło i spokojnie. Czasem dało się usłyszeć świerszcze na podwórku, i skamlające psy sąsiadów. Mimo ciepła krążącego na podwórzu w moim pokoju było przeraźliwie zimno. Skuliłam się i rozpaczałam, ponieważ nie chciało mi się wychodzić. Uznałam, że obowiązki bezrobotnej czekają, więc muszę wstać. Wczoraj zdążyłam się rozpakować i kupić trochę jedzenia, oraz potrzebne rzeczy do pielęgnacji ciała i włosów w pobliskim sklepie. Spakowałam również kilka pudeł rzeczy dziadków, takich jak ubrania, które zaniosłam na strych, a przybory kosmetyczne typu mydła lub szczoteczki do zębów wyrzuciłam. Ledwo co otworzyłam starą szafkę a, moje ubrania same zaczęły spadać z ciasnych szuflad. Wzięłam kilka z nich. Złapałam za łańcuszek i wszystko położyłam na łóżku, aby na mnie czekało. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę kuchni. Nie mam ochoty na jedzenie, jestem jedynie głodna ambicji, więc pójdę dzisiaj szukać pracy. Złapałam za szklankę i sok pomarańczowy, po czym z takim zestawem poszłam na taras. Usiadłam przy stoliku i rozkoszowałam się smakiem i naturą. Mieszkałam w malutkiej wsi, która mimo starań burmistrza, nigdy nie stanie się tak nowoczesna jakby chciał.



Odnosząc kubek, zaglądnęłam szybko do sypialni i wzięłam odłożone wcześniej ubrania. Poszłam do łazienki i popatrzyłam w lustro. Zobaczyłam przygnębioną, szczupłą dziewczynę, z małym nosem, dużymi błyszczącymi ustami i zielonymi wielkimi oczami. Moje piegi są w takim ułożeniu, jak gdyby ktoś wcześniej sypnął mi cynamonem w twarz. Całą głowę otulają rozczochane rude, bujne włosy. Cała ja. Teraz muszę zrobić coś z twarzą, żeby wyglądać jak człowiek.



Po umyciu twarzy, zębów, przemyciu oczu, umalowałam się i uczesałam. Wyszłam z domu. Zobaczyłam jak bardzo ta wieś się zmieniła. Żaden człowiek na mnie nie zwrócił uwagi. Nie przywitał się, nie pozdrowił, ani nawet machnął ręką. Nikt nie ważył się na mnie spojrzeć. Weszłam do sklepu w którym kiedyś pracowała miła starsza kobieta, zawsze pomagająca mojej rodzinie. Po uchyleniu szklanych drzwi w pomieszczeniu zabłysnął złoty dzwonek. Powoli zza firanki prowadzącej do zaplecza wyszła lekko zgarbiona staruszka o siwych, krótkich lokach. Opuściła lekko swe złote okulary, mówiącym zdziwionym i podniesionym głosem:
- Rosie?!-przybliżyła się w stronę kasy obsługowej.- Ile lat my się już nie widziałyśmy?-zaczęła wyliczać na palcach.



- Całe dwa lata.- Nagle przestała się odzywać. Przekręciła lekko głowę i powiedziała smutnawym głosem.- Współczuje z powodu rodziców i oczywiście dziadków.
- Dziadkowie zmarli już dawno.. byli dobrymi ludźmi, ale śmierć nie wybiera.- świadomie lekko uśmiechnęłam się, aby nie utworzyć niezręcznej sytuacji.-przy śmierci wszyscy jesteśmy równi.-dokończyłam ciszej.
- Mądre słowa.-powiedziała staruszka.- A rodzice?
- Wiem, że mnie kochali i mam nadzieję, że nadal tak jest.-powiedziałam równie ciepło, co cicho.- A jak u pani?-spytałam.

- Jakiej pani? Mów mi Cameron.- mrugnęła jednym okiem.- Coraz gorzej.-powiedziała ze smutkiem.- Ten świat schodzi na psy. Ba, już psy mają więcej inteligencji.- zdjęła swój wzrok z moich oczu i przeniosła na szafkę obok.
- Co to znaczy?- zdziwiłam się.
-Władzy całkowicie odbiło!- krzyknęła.- Najpierw każdemu kontynentowi nadali po jednym rządzącym, a teraz ci wszyscy gamonie wymyślają jakieś epopeje! Co gorsza wcielają je w życie. Nie można o nich mówić głośno.-powiedziała ciszej.
- Nie rozumiem. Proszę kontynuować.
- Pierwsze co wymyślili to zakaz wychodzenia z domu po godzinie 23:00. Jeśli mężczyzna wyjdzie z domu po ustalonej godzinie dostaje baty, a kobieta idzie za kratki.
- Że co?!- zadałam pytanie retoryczne. Co się stało z tym miastem?
- Niedawno strażnicy chodzili po sklepach i zliczali wartość wszystkich produktów, sumowali ją, a później właściciel musiał taką kwotę wpłacić na rzecz miasta.- mówiła zrozpaczona.- zapowiedzieli, że tak będą robić co miesiąc.
- Niemożliwe..-dopowiadałam cicho.
- Normalni cywile mają obowiązek, wpłacać do ratuszu kwotę dwa razy większą niż swoje rachunki. Jeśli ktoś tego nie zrobi, zostają mu zabrane wszystkie dobra i idzie do więzienia. Ja już tu nie wytrzymuje.- rozpłakała się.- Mój biznes leci na łeb, na szyję. Nie mogę zatrudniać ludzi, bo nie mam im z czego płacić.-zamilkła.- Biednej Jane nic nie płace, choć od czasu do czasu przyjdzie mi tu pomóc.-dopowiedziała.
- Jane? A ona przypadkiem nie wyjechała do Nowego Yorku? Już nie chce być aktorką?- spytałam. Jane jest, a raczej była moją przyjaciółką z lat gimnazjum. Nigdy nie grzeszyła inteligencją. Nasze drogi rozeszły się trzy lata temu.
- Próbowała, ale nic nie wypaliło. Wróciła do miasta i jakoś żyje.- podsumowała.
- Ja...- ciągnęłam.- bardzo pani współczuje.- jąkałam się.- jeśli się pani nie obrazi, to mogę czasem tutaj wpaść i pomóc z tym wszystkim.- zaproponowałam. Mimo, że praca bez zarobków nie była mi na rękę, bardzo chciałam jej pomóc. Zupełnie zapomniałam o tym, że mam przestać do niej mówić na per pani. Kobieta popatrzyła mi w oczy i powiedziała:
- To już nie będzie potrzebne. Sklep zostanie sprzedany za równy tydzień. Z należnych mi pieniędzy oddam dług w banku. Niedawno wzięłam pożyczkę, aby otworzyć bar niedaleko stąd.- uśmiechnęła się.- Tam mogłabym cię zatrudnić jako kelnerkę. Wtedy mogłabym ci płacić. Jesteś chętna prawda?-popatrzyła na mnie porozumiewawczo.

- Tak, tak.- przytaknęłam.
Kobieta wyciągnęła książeczkę i podała mi adres knajpy. Dała mi również papiery do podpisania, tak jakby była przygotowana na moje przyjście. Pożegnałam się i wyszłam.




Spacerowałam po ulicach wsi. To czego się dowiedziałam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Co drugi krok na ulicy mogłam spotkać mężczyzn w mundurach. Do czego jeszcze posunie się władza? Z zamyśleń wyrwał mnie przeraźliwie, głośny pisk. To.... Jane.
- Rosie!- krzyczała.- Zaczekaj na mnie!
- O, nie.- powiedziałam załamana.



- Hello. Co tam u ciebie? Nie gorąco ci?
- Nie.. dzięki za troskę.-mówiłam zniesmaczona jej zachowaniem.- A gdzie zgubiłaś bluzkę?-spytałam oschle. Chyba nie każdy ma takie poczucie humoru jak ja. Jane była widocznie obrażona, na co ja szybko przeprosiłam.



- W każdym razie. Przed chwilą dostałam message w smsie, że jesteś tutaj więc wiesz brałam legs za pas i jestem tutaj.- kiedy tylko jej słuchałam dostawałam zeza rozbieżnego. Powoli przestawałam rozumieć, co ona właściwie do mnie mówi. Z tego co jeszcze złapałam, to reżyser w którego filmie miała grać ją rzucił, więc wróciła tutaj.- To co idziesz ze mną?-spytała, co całkowicie wyrwało mnie z zamyślenia.
- C-co, ale że gdzie?-pytałam jakby w amoku.
- Dzisiaj w klubie jest epicka dżampreza. Teoretycznie nikogo nie znasz więc, wiesz mogłabym cię wziąć.-zaproponowała. Chyba oczywiste jest to, że nie chciałam się zgodzić.
-A o której?-spytałam udając zaciekawioną.
-Everything zaczyna się o 21:00, bo jak pewnie się dowiedziałaś ulice są zamykane o dwudziestej trzeciej, więc trzeba zacząć wcześniej.
-Wiesz, ja muszę wtedy... jestem zmęczona całą tą podróżą i nie mam na nic ochoty.- skrzywiłam usta, próbując się uśmiechać.
- Weź nie przesadzaj, idziemy.- nakazała.
- Ale ja naprawdę nie mam ochoty.- próbowałam brać ją na litość. Nie mam opanowanej asertywności. Po prostu nie potrafię odmawiać.
- Nie ględź idziemy. Wyślę ci wiadomość jak przyjadę po ciebie, a teraz bay.-mówiąc to otworzyła swoje czarne bmw i wsiadła do niego. Byłam tak zła, jednocześnie nie chciałam jej do siebie zrazić. Zaczęłam wracać do domu.




***

Złapałam dwuczęściowy czarny strój pokryty srebrnymi cekinami. Dla jednolitości kolorów dobrałam również srebrny pasek. Ubrałam jeszcze szybko białe rajstopy. Złapałam za przedzielaną na pół grzywkę i spięłam ją na tyle głowy. Zmyłam swój makijaż i wykonałam inny, dość niecodzienny. Powoli zbliżała się za dziesięć dziewiąta więc ubrałam czarne obcasy i kierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Miałam dostać wiadomość, lecz Jane widząc mnie w oknie domu, zaczęła zwyczajnie wciskać klakson samochodu, rozwścieczając gromadkę psów sąsiadów. Szybko wybiegłam z domu zamykając za sobą drzwi i wsiadłam do samochodu mówiąc "Nie musiałaś tego robić". Gdy jechałyśmy słyszałam dużo o odchudzaniu się oraz o tym jak być pięknym. Taak wiele zapamiętałam. Na końcu drogi zwróciłam uwagę na jej pierścionek pokryty wielkim kryształem diamentu. Bez zamysłu chciałam się dowiedzieć skąd go ma.
- Ładny pierścionek.-oznajmiłam.- stać cię było?-spytałam
- Dostałam go od dziadka. Ponoć babcia miała mi go wręczyć. Nosiły go królowe jeszcze w czasach średniowiecza. Był przekazywany w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenia, aż trafiło na mnie.-pierwszy raz odpowiedziała mi tak poważnie.
Podczas wysiadania, gdy zamykałam drzwi do samochodu spytałam.
- Kim jest dla ciebie Cameron?- czułam się jakbym była na przesłuchaniu. Tylko nie ja byłam na fotelu.
- Dobrą osobą, chodźmy już. Mam wrażenie... nieważne.-zamilkła.
- Powiedz.- wyszeptałam
- Jakby ktoś nas obserwował.- Szybko weszła do klubu. Przeraziło mnie to. Rozglądnęłam się i podążyłam za na nią.


Pierwsze co było widoczne w środku, to nadużycie koloru czerwonego. Usiadłyśmy przy barze, a Jane bez konsultacji ze mną zamówiła dwa drinki. Ona zaczęła wypatrywać jej dzisiejsze ofiary płci przeciwnej, a ja oparłam się łokciem o blat. Zaczęła opowiadać o jej podbojach za granicą, a ja starałam się uśmiechać i przytakiwać.



Znudzona atmosferą składającą się z zarzyganych ludzi, spojrzałam w tył. I to był ten błąd. Jake Macallister. Były chłopak z liceum. Okazało się, że piłka nożna jest ważniejsza od jego obecnej dziewczyny (mnie) i z tego powodu właśnie z nim zerwałam. Potem okazało się, że miał jeszcze kilka zacnych panienek więc wcale nie żałowałam decyzji. Zaczął mi się przyglądać. Ja w ciągu sekundy obróciłam głowę, a Jane zdziwiona sprawdziła co się stało, po czym jednym tchem krzyknęłyśmy "O nie!".



Blondyn powoli wstając patrzył cały czas na mnie. Przyprawiało mnie to o mdłości. Był coraz bliżej. Ja jednak obserwowałam Jane. Widziałam w jej oczach gniew. Przerażało mnie to. Po krótkim czasie doszedł Jake mówiąc (dla mnie) irytującym głosem.
- Hejka laseczki.- chyba nie muszę mówić jak pusto i tępo to brzmiało, prawda?




- Jake możesz stąd odejść?- poprosiłam znudzonym głosem.
- Ale czemu chcesz, żebym odszedł?- widać było po nim pierwsze oznaki przedawkowanego alkoholu.
- Dziwisz się?- spytała drwiąco Jane.
- Ty się zamknij.-czknął.-pustaku.-dokończył.
- Nie przesadzasz?- spytałam z podniesionym tonem.- Odejdź stąd nie słyszałeś?!- wrzasnęłam.
W tym momencie diament na pierścionku Jane chwilowo się zaświecił, ona zaś wpadła w furię, co spowodowało, że uderzyła Jake'a. Uciekła. Pobiegłam za nią. Zobaczyłam jednak odjeżdżający jej samochód. Zostawiła mnie. Wpadłam w szał. Weszłam tam znów łapiąc niedokończony drink, po czym chlusnęłam nim mu w twarz. Spowodowało to fale śmiechu jego "kumpli". Gdy przechodziłam w korytarzu w celu pójścia do toalety, zobaczyłam tylne wyjście z klubu. Zmieniając plany poszłam właśnie tam. Wyszłam z budynku, a tam w ciemnym zaułku czekał na mnie on, Jake.




- Czego ty znowu chcesz?- spytałam zimnym głosem. Ten powoli się do mnie zbliżając, mówił.
- Myślisz, że można tak po prostu sobie ze mnie drwić?- kontynuował- myślisz, że jesteś taka cwana, tak?- z każdym jego krokiem wyczuwałam coraz większą ilość alkoholu, który wypił. Coraz bardziej się bałam.- To się mylisz.- Nagle jego ręka powędrowała w stronę mego uda. Ja zaczęłam krzyczeć, ale on zatkał mi buzię ręką. Widziałam w jego oczach satysfakcje. Po raz kolejny łzy ciekły mi jak woda po wodospadzie Niagara, tyle że tym razem spływały na jego dłoń.




Nagle zza rogu wyszedł postawny mężczyzna, o brązowych włosach, w szarym swetrze i czarnych spodniach. Był bardzo jasnej karnacji. Grubym głosem zakomunikował Jake'owi, żeby mnie puścił mówiąc tylko:
- Jest jakiś problem?- Jake mnie odepchnął mówiąc "nie" po czym z powrotem wrócił do klubu.




- Coś się stało?- zmartwił się, jednak pytanie było bezsensowne.
- Tak, ale już chyba jest dobrze.- uspokoiłam.
- Odwieźć panią?- spytał. Ja byłam na tyle przygnębiona, zdenerwowana i zmartwiona, że bez problemu weszłam mężczyźnie do samochodu. Odpalił silnik i spytał o adres. Nie zastanawiając się, mu go podałam. Włączył radio, a tam leciała piosenka Adele - Hometown Glory
Po dłuższej chwili ciszy, przedstawił się mówiąc jedynie swoje imię.
- Ryan.- popatrzyłam na niego, po czym znów przekręciłam głowę w stronę okna obserwując padający deszcz. Później odpowiedziałam.
- Rosie.
Całą drogę nikt się już nie odzywał.
W końcu auto się zatrzymało. Mężczyzna wyszedł, a ja uczyniłam to samo. Obserwował mnie idącą do domu, moknąc. Stanęłam, odwróciłam się i powiedziałam proste...
- Dziękuję.



__________________________________________________ _____________

Dotrwaliście? ^^ Mam nadzieję, że się podobało i zapraszam do komentowania

Ostatnio edytowane przez Słodki Pan Ciastek : 08.02.2015 - 19:43
Słodki Pan Ciastek jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 18.01.2015, 20:42   #2
Diana
Moderator
 
Avatar Diana
 
Zarejestrowany: 22.09.2012
Skąd: Santa Monica Pawnshop Lodgings
Płeć: Kobieta
Postów: 1,066
Reputacja: 28
Domyślnie Odp: "Rosie RouVills"- The Sims Fotostory by Ciastek.

Na samym początku powiem, że bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie Twoje fotostory. Jest znacznie lepsze niż wszystkie Twoje poprzednie opowiadania, np. OJSG z czwórki. Błędów dużo mniej, całkiem ładne opisy, nawet akcja nie postępuje za szybko. Zdjęcia też ładne, główna bohaterka wygląda naprawdę sympatycznie.
Błędów ortograficznych nie zauważyłam, interpunkcyjnych trochę było, ale nie będę wypisywać wszystkich. Napiszę tylko w skrócie te rzeczy, które najbardziej mnie raziły:
Cytat:
Nie mogę dać się nerwom.
Zmieniłeś czas z przeszłego na teraźniejszy.
Cytat:
Po umyciu twarzy, zębów, przemyciu oczów
Chyba oczu? Nie wiem, czy tamta forma na 100% jest niepoprawna, ale z pewnością gorzej brzmi.
Cytat:
- Niedawno strażnicy miasta chodzili po sklepach i zliczali cenność wszystkich produktów
Napisałabym raczej wartość.
Cytat:
Zupełnie zapomniałam o tym, że nie mam przestać do niej mówić na per pani
Hmm...
Cytat:
Znudzona atmosferą składającą się z zarzyganych ludzi, spojrzałam w tył.
Zdanie samo w sobie jest wyborne i od dziś będę codziennie o nim pamiętać w szkole, ale w opowiadaniu nie brzmi to dobrze. XDD
Poza tym zapis dialogów jest nie w porządku. Zacytuję swoją wypowiedź z innego działu, nie chce mi się pisać od nowa:
Cytat:
Napisał Ja Zobacz post
Jest taka zasada, że jeśli opisując wypowiedź postaci używasz słowa typu "powiedział", "krzyknął", "rzekł", nie stawiasz po niej kropki. Kropka jest tylko wtedy, jeśli opisujesz wykonywaną przez bohatera czynność. Przykład:
- Cześć - powiedziała Kasia.
- Cześć. - Dziewczyna pomachała do koleżanek.
To tyle odnośnie poprawności.
Sama fabuła póki co też mi się podoba, bo początek napisałeś w taki sposób, że nie bardzo wiem, co może wydarzyć się dalej. Jedynie ta akcja z byłym chłopakiem była dość przewidywalna, spodziewałam się, że uratuje ją jakiś przystojny młodzieniec. Mam też pewne podejrzenia co do niego, ale to zostawię dla siebie.

Jak na razie bardzo mi się podoba, daję punkt reputacji i czekam na następną część. Oby była równie dobra!
__________________
Diana jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 19.01.2015, 20:23   #3
Irbis
 
Avatar Irbis
 
Zarejestrowany: 09.08.2007
Płeć: Kobieta
Postów: 856
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: "Rosie RouVills"- The Sims Fotostory by Ciastek.

W odpowiedzi na zaproszenie - jestem
Niestety nie pamiętam Twojego OJSG, ale to opowiadanie przeczytałam z ciekawością. Treść jest w porządku, ciekawie się zapowiada, są momenty zagadkowe i to są plusy Twojego opowiadania.
Niestety są też minusy. Robisz bardzo dużo błędów, różnego rodzaju. Nie będę wymieniać bo za dużo tego, podam tylko kilka przykładów.
Masz problem z interpunkcją, szykiem zdań, stylistyką itd.. Niektóre zdania są chaotyczne i tak niepoprawnie ułożone, że nie wiadomo o co chodzi, np.:
Ledwo co otworzyłam starą szafkę a, moje ubrania same zaczęły spadać z ciasnych szuflad
lub:
Wczoraj zdążyłam się rozpakować i kupić trochę jedzenia, oraz potrzebne rzeczy do pielęgnacji ciała i włosów w pobliskim sklepie.
Z tego zdania wynika, że pielęgnacja ciała i włosów odbędzie się w pobliskim sklepie (prawidłowo: "wczoraj zdążyłam się rozpakować i w pobliskim sklepie kupić trochę jedzenia oraz rzeczy potrzebne do pielęgnacji ciała i włosów.")
Na końcu drogi zwróciłam uwagę na jej pierścionek pokryty wielkim kryształem diamentu.
Wygląda na to, że pierścionek znajdował się na końcu drogi.
Ubrałam jeszcze szybko białe rajstopy.
ubrałam czarne obcasy
W co ubrała rajstopy? W co ubrała obcasy?Nie mówi się tak i nie pisze. "Założyłam rajstopy", "założyła czarne buty na obcasie". Ubrać można kogoś/coś, np. choinkę lub dziecko.
Takich i innych błędów jest w całym tekście naprawdę dużo. Nie chcę się czepiać, ale nie potrafię udawać, że tego nie widzę. Jednak chętnie poczytam dalsze losy Twojej bohaterki, bo naprawdę zapowiada się ciekawie
__________________
OJSG: Życie simów według Irbis *** Trzeci dom Patrycji i Antoniego. *** Życie rodziny Wichura: Część 22
Irbis jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.01.2015, 18:57   #4
Chale
 
Avatar Chale
 
Zarejestrowany: 09.04.2014
Skąd: Everything
Płeć: Kobieta
Postów: 44
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: "Rosie RouVills"- The Sims Fotostory by Ciastek.

Witam, nareszcie się doczekałam ^^
Bardzo długo i bardzo fajnie. Oczywiście Rosie. Rosie RouVills . Nie mogłam się doczekać.
Zauważyłam, że troszkę nadużywasz spójnika "i", albo mi się wydaje. Błędy zostały ci już wskazane, więc nie będę się już w to mieszać.
Cudny pomysł na samochody w tle, ale to już wiesz.
Oceniając całokształt stwierdzam, że zapowiada się dobre Fotostory. Myślę, że bohaterka będzie dążyć do "naprawienia" miasta i jego władz.
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na dalszą część c:
__________________
Miła z pozoru, wredna z wyboru...

Chale jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 31.01.2015, 20:27   #5
mystically_mad
 
Avatar mystically_mad
 
Zarejestrowany: 31.07.2013
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 79
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: "Rosie RouVills"- The Sims Fotostory by Ciastek.

Bardzo mi się podoba, czekam na rozwinięcie <3
mystically_mad jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 04.02.2015, 15:49   #6
Księżniczka Mordoru
 
Avatar Księżniczka Mordoru
 
Zarejestrowany: 21.01.2013
Skąd: Escursione
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 108
Reputacja: 13
Domyślnie Odp: "Rosie RouVills"- The Sims Fotostory by Ciastek.

Powiem szczerze, że spodobało mi się Twoje fotostory i czekam na kolejną część. Mam nadzieję, że szybko dodasz! Zaintrygowała mnie postać Jane - niby taki typowy pustak, a tu taka sytuacja z pierścionkiem - wydaje mi się, że skrywa jakąś mroczną tajemnicę.
__________________
Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce...
Księżniczka Mordoru jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 04.02.2015, 17:08   #7
Caesum
Administrator
 
Avatar Caesum
 
Zarejestrowany: 26.05.2005
Skąd: Warszawa
Wiek: 29
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,456
Reputacja: 72
Domyślnie Odp: "Rosie RouVills"- The Sims Fotostory by Ciastek.

Tak jak obiecałem - w końcu się zebrałem i zacząłem pisać komentarz. Zacznijmy od tego, że tekst nie jest wcale taki zły. Wydaje mi się, że akurat z tej mąki chleb będzie, trzeba tylko trochę poprawić tu i ówdzie, ale to za chwilę.
Na chwilę obecną główna bohaterka wydaje się trochę drewniana, z drugiej strony nie miała okazji do pokazania prawdziwego ja, bo jak na razie grała głównie rolę narratora. Mam nadzieję, że w następnych odcinkach dowiemy się czegoś więcej o tym, jaką jest osobą!
Umarłem, gdy przeczytałem kawałek o łuku zabijanym deskami. Zimą musieli mieć tam straaaaaasznie chłodno. Żadna decha w tym nie pomoże. xD Mam nadzieję, że główna bohaterka szybko wstawi tam drzwi, bo zamarznie przy pierwszej lepszej zimnicy.
Zdjęcia bardzo ładne. Sam kiedyś myślałem, by wykorzystać TS4 do jakiegoś następnego fotostory. Jak tam się robi zdjęcia? Używasz jakiś dodatków?

Cytat:
W tym momencie diament na pierścionku Jane chwilowo się zaświecił
Jestem właśnie po obejrzeniu anime i srsly, myślałem, że zaraz coś się stanie i Jane zmieni się w super bohaterkę pokroju mang/anime typu mahō-shōjo.

A teraz odnośnie części technicznej. Znalazłem kilka błędów stylistycznych spowodowanym nieznajomością zasad pisania dialogów. Również kilka przecinków było w dziwnych miejscach albo wcale. Poza tym zauważyłem, że chyba nie możesz się zdecydować, czy pisać stylem poważnym, czy raczej lekkim. Rozpocząłeś FS od ładnego opisu, lecz efekt zepsuły słowa takie jak "zaglądnąć" czy "znajdywać się". Największy zgrzyt jednak był w zdaniu o rajstopach, który zaraz przytoczę.
Poniżej kilka wyłapanych przeze mnie błędów i/lub stylistycznie nie najlepszych zdań oraz propozycje poprawy. Trochę się ich zebrało, ale nie martw się - czytelnikom zawsze łatwiej jest wyłapać błędy niż samemu twórcy. Stąd też kiedyś książki były poddawane przynajmniej podwójnej korekcie.
Spoiler: pokaż

Cytat:
Kiedyś na ławce przed domem, czekała babcia z dziadkiem.
Zbędny przecinek.

Cytat:
- I-ich już tam nie było.- zachwianym głosem dokończyłam na głos.
Brak spacji przed myślnikiem. Kropka niepotrzebna, ponieważ część po myślniku jest kontynuacją zdania. Ten sam błąd przewija się praktycznie przez cały tekst. TEN artykuł może ci się przydać.

Cytat:
Wciągnęłam mocno powietrze do ust, potem je wypuszczając.
Moim zdaniem to raczej oczywiste, że potem je wypuściła. Bardziej warte opisania byłoby, gdyby później je trzymała dalej. Ale to taka moja uwaga.

Cytat:
Bardzo kochałam dziadków, a jedyne co mi po nich zostało to, właśnie to miejsce.
Zbędny przecinek.

Cytat:
Zwykle pudełeczko znajdywało się pod łóżkiem w sypialni.
Znajdowało się.

Cytat:
Zamknęłam sobie twarz dłonią, a łzy znów zaczęły spływać. Podbiegłam do umywalki i zaczęłam chlapać swoją twarz zimną wodą.
Powtórzenie. Poza tym lepiej by było, gdybyś napisał "obmyłam twarz zimną wodą", jako że trzymasz się raczej poważnego stylu. "Zamknęłam sobie" zmieniłbym na "zakryłam twarz dłonią". Albo "ukryłam twarz w dłoniach".

Cytat:
Odnosząc kubek, zaglądnęłam szybko do sypialni
Zajrzałam.

eraz muszę zrobić coś z twarzą, żeby wyglądać jak człowiek.
Po umyciu twarzy[...]
Powtórzenie.

Cytat:
- Że co?!- zadałam pytanie retoryczne. Co się stało z tym miastem?
To nie było pytanie retoryczne, raczej okrzyk zdziwienia.

Cytat:
Ubrałam jeszcze szybko białe rajstopy.
W co ona ubrała te biedne rajstopy? Ubrania można co najwyżej założyć. Ubiera się kogoś, albo kogoś w coś. A więc poprawnie byłoby np. "założyłam jeszcze szybko białe rajstopy".
Doprawdy, fascynuje mnie to, skąd w ogóle wzięła się moda na ubieranie ubrań.

Cytat:
Rozglądnęłam się i podążyłam za na nią.
Znowu!!!11

Cytat:
Pierwsze co było widoczne w środku, to nadużycie koloru czerwonego.
Tu właściwie nie jest błąd, ale taka moja uwaga. Zdanie to wyraźnie daje do zrozumienia, że zaraz będzie opis pomieszczenia, tymczasem go nie ma. A przydałby się.

Cytat:
Znudzona atmosferą składającą się z zarzyganych ludzi, spojrzałam w tył.
To raczej nie tyle atmosfera, co towarzystwo.

Cytat:
Ja zaczęłam krzyczeć, ale on zatkał mi buzię ręką.
"Chciałam krzyknąć, lecz zakrył mi usta dłonią."

Cytat:
Po raz kolejny łzy ciekły mi jak na wodospadzie Niagara
Jak wodospad Niagara. Obecna wersja sugeruje, że niegdyś była przy wodospadzie Niagara i płakała.

To wszystko co pamiętam. Pisz dalej, szybko się wyrobisz.

EDIT: A właśnie. Jeśli chcesz, możesz użyć opcji justowania tekstu i wyrównać go do zdjęć, wtedy nie będzie się rozjeżdżał po całej szerokości forum. Twoje zdjęcia są rozmiaru 800x450, więc możesz ustawić sobie [ JUSTIFY="800px"][ /JUSTIFY] i całość wyśrodkować. Efekt możesz zobaczyć w nowszych odcinkach z tematu Maskarady. Poza tym osobiście zrezygnowałbym raczej z kursywy.

Ostatnio edytowane przez Caesum : 04.02.2015 - 17:19
Caesum jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 06.02.2015, 20:43   #8
Lady_Sims
 
Avatar Lady_Sims
 
Zarejestrowany: 25.07.2013
Płeć: Kobieta
Postów: 126
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: "Rosie RouVills"- The Sims Fotostory by Ciastek.

moja opinia?
podoba mi się główna postać i jej urocze piegi na pierwszym zdjęciu.
Z racji tego, że mam "zboczenie" na punkcie stylizacji Simów - dodam, że wszystkie postacie wyglądają bardzo ok
ciężko mi było uwierzyć w to co opowiadała właścicielka sklepu. od razu pomyślałam, że to delikatna przystawka przed wydarzeniami w następnych odcinkach
kawałek Adele - jeden z moich ulubionych ...))


ps. jezeli chodzi o literówki i poprzednie komentarze innych - ja jestem razczej z tych, którzy większej uwagi na to nie zwracają przecież nie jesteśmy zawodowymi pisarzami

podsumowując: Lady Sims = od teraz zdeklarowana czytelniczka Twojego FS dawaj następną część
__________________
Lady_Sims jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.02.2015, 01:50   #9
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 569
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: "Rosie RouVills"- The Sims Fotostory by Ciastek.

Halo! Zaglądnęłam tu i ja!

Hm...
Nie wiem, czy odniosłam jakieś złudne wrażenie, a może faktycznie mam rację, ale zastanawiam się nad podobieństwem do mojego fotostory "Moonlight Falls".
Może źródłem jest jakiś wpływ albo nieświadoma inspiracja?
Momentami odnosiłam wrażenie, jakbym czytała własne opowiadanie! :o
Nie posądzam Cię o plagiat. Po prostu dziwnie się poczułam, czytając wprowadzenie...

Robisz wiele błędów. Ortograficznych i interpunkcyjnych nie mam zamiaru wymieniać, kilkoro użytkowników wytknęło już owe pomyłki, a ja sama za "przecinkowego orła" się nie uważam, zatem wolę nie robić z siebie cwaniary, która próbuje zabłysnąć, a czasem sama potrzebuje poprawy.
Muszę jednak przyznać, że popełniasz wiele błędów językowych, jeszcze więcej logicznych (większość już wytknięto) oraz rzeczowych. Wynika to z nieznajomości historii, sztuki itp.
Przykład:

Cytat:
Na końcu drogi zwróciłam uwagę na jej pierścionek pokryty wielkim kryształem diamentu. [...]
- Dostałam go od dziadka. Ponoć babcia miała mi go wręczyć. Nosiły go królowe jeszcze w czasach średniowiecza. Był przekazywany w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenia, aż trafiło na mnie.-pierwszy raz odpowiedziała mi tak poważnie.
1. W średniowieczu taka biżuteria raczej popularna nie była. Jeżeli chcesz, możesz poczytać na ten temat w Internecie, nie czuję się wystarczająco wykwalifikowana w tej dziedzinie, by nauczać.
2. Kryształ diamentu - to pojęcie z dziedziny chemii i ogranicza się tylko do budowy minerału czy czegoś tam (ścisłowcem nie jestem, ale tego jestem pewna). Diament zaś jest zwykłym, nieoszlifowanym minerałem. Natomiast brylant... Tak, to właśnie on jest tą niezwykle drogą i pożądaną częścią biżuterii z najwyższej półki.
3. Nie jestem pewna, ale nie sądzę, aby pierścionek, który jest w użytku (obiegu, że tak to nazwę) już niespełna +/- 1000 lat, przetrwał. Prędzej ktoś zdążyłby go zniszczyć, a i czas nadszarpnąłby go swym zębem.

Przyznać muszę, że ładnie piszesz. Tekst jest "zgrabny", gdyby nie błędy, z pewnością czytałoby się to fs jeszcze przyjemniej!
Simka ładna, domek zwykły, ale całkiem przytulny.
Mam cenną radę:
Może nie skupiaj się aż tak na opisie otoczenia, wyglądu simów i wykonywanych przez nich czynności krok po kroku. Owszem, budowanie świata przedstawionego jest kluczowym elementem szkieletu opowiadania/powieści itd. Jednak śmiem twierdzić, że Ty wręcz przesadziłeś z ilością opisów. Tekst miejscami czytało się (to moja opinia) z trudem, kilka linijek pominęłam, ponieważ nie mogłam przełknąć niemałej liczby szczegółów, które nachalnie próbowałeś wcisnąć do tekstu prawdopodobnie w celu zapełnienia ilości stron. Wiem, wiem, sama nazywam siebie Sienkiewiczem, ale tutaj dałeś czadu. Ogranicz się odrobinkę następnym razem i będzie GITES MAJONEZ.

Ta blondie wbrew pozorom sprawia wrażenie ogarniętej. Choć śmieszyły mnie te bezsensowne wstawki z angielskiego w stylu Dżoany, bo przecież bohaterowie mieszkają w Ameryce czy gdzieś... Rozumiesz?
Może to właśnie przyczyna, że nie postrzegam tej postaci jako przekonującej.

Opowieść wydaje mi się ciekawa i w wolnym czasie postaram się zaglądać do tego tematu i komentować. Jest już późno, a chciałam coś naskrobać, bo inaczej mogłabym znów zapomnieć. Jeżeli coś mi się przypomni, zaktualizuję post i zaznaczę, co jeszcze rzuciło mi się w oko (a wiem, że coś tam jest!).

Za irracjonalne błędy w komentarzu przepraszam, ale ładnie mówiąc - padam na ryj
__________________

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 08.02.2015 - 02:02
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.02.2015, 10:28   #10
Caesum
Administrator
 
Avatar Caesum
 
Zarejestrowany: 26.05.2005
Skąd: Warszawa
Wiek: 29
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,456
Reputacja: 72
Domyślnie Odp: "Rosie RouVills"- The Sims Fotostory by Ciastek.

A ja chciałbym tylko dodać, że moim zdaniem opisów nie było za dużo, w kilku miejscach można by było je nawet przedłużyć, o czym już pisałem w poprzednim poście.
Caesum jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 15:13.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023