|
Zobacz wyniki ankiety: Jak oceniasz moje fotostory? | |||
5 gwiazdek - Odlotowe | 9 | 33.33% | |
4 gwiazdki - Całkiem niezłe | 8 | 29.63% | |
3 gwiazdki - Przeciętne | 5 | 18.52% | |
2 gwiazdki - Zgroza | 2 | 7.41% | |
1 gwiazdka - Strach się bać | 3 | 11.11% | |
Głosujących: 27. Nie możesz głosować w tej sondzie |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
31.10.2005, 19:22 | #1 |
Guest
Postów: n/a
|
"Już zawsze będziemy razem" by Nulka
Och witajcie! Postanowiłam napisać moje kolejne fotostory. Jestem autorką fs „Tajemnica albumu” , „Tajemnica albumu 2” , „A szczęście do ciebie się uśmiechnie” i było jeszcze jedno, ale porzucone, więc nawet nie wymieniam... To będzie moje 3 (4) fotostory. Kolejny dramat... To zupełnie inna tematyka. Zresztą przeczytajcie sami...
Spis odcinków: Odcinek I - poniżej' Odcinek II „ Już zawsze będziemy razem” Odcinek I - To już rok... – Wyszeptała młoda kobieta o ciemnych jak smoła włosach i spojrzała ze smutkiem na maleńki grób otoczony mnóstwem kwiatów. Jej wdzięczne, czarne oczy zaszkliły się, a serce o mało nie pękło. - Aniu chodź już do domu... – Powiedziała zimnym głosem matka zrozpaczonej dziewczyny - Ty jej nie chciałaś, prawda? – Zapytała ze smutkiem Ania - Czy to ważne? Chodź, bo zmarzniesz. – Nakazała i złapała młodą kobietę za rękę - Nie chcę. Zostanę tu. Ty mnie nie rozumiesz. Co z ciebie za matka? – Wykrzyczała szlochając Wszyscy spojrzeli się w ich stronę ze współczuciem. To właśnie ona – Anna Mason rok temu przeżyła największy dramat, jaki mógł się komukolwiek przytrafić. Nosiła w sobie życie. Małą istotkę... Niestety maleńka córeczka Ani przez błąd lekarza straciła szansę na życie. Dziewczynę najpierw opuścił narzeczony.. Przestraszył się obowiązków związanych z posiadaniem dziecka. A matka nie podniosła jej wcale na duchu tylko plotkowała o niej z sąsiadkami. Nikt nawet nie myślał o tym jak czuła się wtedy 17 – letnia dziewczyna, opuszczona przez wszystkich. Zdana na siebie. Ale nosiła w sobie dziecko i tylko dzięki temu udało jej się przetrwać te trudne chwili. Mała urodziła się za wcześnie... Lekarz odbierający poród popełnił straszny błąd. Julia (tak miała nazywać się córeczka) zmarła... A jej mamusia płakała i płakała.... Nawet chciała się zabić... Niestety odratowali ją za każdym razem. Od tego czasu całe dnie spędzała przy malutkim grobie zawsze otoczonym kwiatami. Wszyscy wiedzieli, kto tam spoczywa. Wszyscy znali dramat Ani Mason... *** Na zegarze wybiła godzina 18:00. Ania wpatrywała się w sufit zamknięta w pokoju. Tak bardzo chciała być przy córeczce. Dotknąć ją. Przytulić. Przecież maleńka nic nie zawiniła. Dlaczego właśnie ją spotkał taki okrutny los? Mogła być żywym, szczęśliwym dzieckiem. Drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły. Ania nawet nie spojrzała w tamtą stronę. - Kolacja... – Oznajmiła bezuczuciowo matka i wyszła Dziewczyna nie miała zamiaru jeść. Chciała się zagłodzić. Miała dość... Tego całego bezsensownego życia... Leżała w bezruchu na łóżku i czuła jakby coś rozrywało jej serce. Tak było za każdym razem, gdy tylko myślała o swojej maleńkiej córeczce... - KOLACJA!!!! – Ania usłyszała głośny krzyk matki Nie miała zamiaru reagować. Udawała, że nie słyszy. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi wejściowych, które po chwili z charakterystycznym skrzypnięciem – otworzyły się. - Witaj Klaro! – Dziewczyna usłyszała głos największej plotkary w mieście - Dzień dobry Klaudio – Teraz dało się słyszeć głos matki Ani Zaciekawiona kobieta delikatnie uchyliła drzwi od swojego pokoju. - Co tam u Ani? – Zapytała pani Kaik dodając do tego swój chytry uśmieszek. - Wiesz Klaro, ona jest ostatnio nieznośna. Zachowuje się jakby się niewiadomo, co stało. A przecież nawet dobrze, że ta mała umarła. – Powiedziała bezuczuciowo matka Ani Zapadła głucha cisza. Klara widocznie się zmieszała. Nie wiedziała, co powiedzieć. - A jak ty myślisz? – Zapytała Klaudia - EEE..... Wiesz.... Chyba jednak dobrze się stało... – Rzekła pani Kaik nie do końca pewna swoich słów Ania chcąc zbliżyć się jeszcze bardziej do rozmówczyń, nie zauważyła stopnia i potknęła się.. Jej matka oraz Klara spojrzały się w jej stronę z ogromna wściekłością. - CO TY TU ROBISZ??? – Wykrzyczała Klaudia - Ja.... Ja.... Przyszłam na kolację.... – Wymyśliła Ania pośpiesznie, ale już po chwili chciała zabić obydwie rozmówczynie - Słyszałaś to, prawda? – Zapytała pani Kaik z lekkim współczuciem w głosie - TAK SŁYSZAŁAM! NAWET NIE WIECIE, JAKI BÓL SPRAWIŁYŚCIE MI TYMI SŁOWAMI! ALE WAS TO NIE OBCHODZI!JESTEŚCIE BEZDUSZNE!! ŻEGNAM!!! – Krzyczała Ania bez opamiętania i wybiegła z domu Biegła i biegła. Chciała uciec z tego świata. Miała już tego zupełnie dość. Nikt jej tu nie chciał. Wszyscy obgadywali, ale nikt nie pomyślał jak ona sama się czuje... C.D.N ______________ Gdzie pójdzie Ania? Czy pogodzi się ze śmiercią swojej córeczki? Czy dziewczyna wróci do domu? To i więcej w następnych odcinkach Boże tak dawno już nie pisałam fotostory.... Wiem, ze to jest echem no nie wiem. Ale pisałam jak miałam doła... Będę starała się prowadzić je systematycznie chyba, że nie zostanie zaakceptowane to nie będzie, po co.... No dobra... Teraz oceniajcie... Ostatnio edytowane przez Nulka : 10.11.2005 - 20:00 |
|
10.11.2005, 19:47 | #2 |
Guest
Postów: n/a
|
Odcinek II
"Już zawsze będziemy razem"
Odcinek II Biegła i biegła... W końcu zwolniła kroku... Stanęła w miejscu. Znajdowała się akurat w pobliżu parku. Powoli doszła do ławki. Usiadła i rozejrzała się. - „Świat jest taki piękny, ale szkoda, że to tylko pozory” – myślała W jej oczach ponownie pojawiły się łzy. Nie wiedziała, co może ze sobą zrobić. Czuła się tak okropnie źle. - Mogę się przysiąść? – Zapytał przystojny mężczyzna Ania pochłonięta w swojej rozpaczy nawet nie usłyszała tych słów. Mężczyzna złapał rękę kobiety i powtórzył pytanie. - Jestem zajęta, czekam na kogoś – skłamała dziewczyna próbując zachować powagę. - Wydaje mi się.... – Zaczął mówić natręt - To niech się panu nie wydaje. – Powiedziała ironicznie Ania, po czym wstała z ławki i poszła przed siebie. Była tak bardzo zagubiona. Taka przygnębiona. Sama nie wiedziała gdzie iść, co zrobić. Te wszystkie wspomnienia były tak bolesne. Cofając się w przeszłość, przyszłość stawała się coraz to bardziej przygnębiająca. Znów pojawiły się u niej myśli samobójcze. Nikt jej nie chciał. - Wszyscy mają gdzieś, co ja czuję!!!!! – Krzyknęła Ania na całą okolicę Czy widział ktoś bardziej cierpiącą osobę od niej? Chyba nikt nie przeżył takiego dramatu. - Niech się pani uspokoi. Dzieci patrzą – Upomniał kobietę jakiś przechodzień Ania na słowo „dzieci” dostała jakiejś obsesji. Zaczęła biegać po parku krzycząc:, „ Dlaczego wy macie dzieci, a ja nie?”, „ Zobaczycie, że je wam zabiorę” Po 15 minutach krzyków przyjechała policja. - Co pani do jasnej cholery wyprawia? – Powiedział donośnie policjant Dziewczyna opamiętała się i spuściła głowę. Trudno jej było się powstrzymać, ale dopiero teraz dotarło do niej, że zachowuje się jak jakaś wariatka. - Przepraszam, ale....ale ja już nie wytrzymam – wybuchła płaczem kobieta *** Ania otworzyła znużone oczy. - Gdzie ja jestem? – Krzyknęła rozglądając się Wokół niej znajdowały się białe ściany i niczego więcej tam nie było. Znajdowała się w dziwnym pomieszczeniu bez drzwi i żadnych obiektów po za żelaznym łóżkiem, na którym spała. - Gdzie ja jestem? – Powtórzyła ze złością Zaczęła uderzać w ściany pięściami i wołać „POMOCY”. W pewnym momencie „kawałek ściany” otworzył się i do pomieszczenia weszła kobieta ubrana w biały fartuch. - Kim pani jest? – Zapytała lekko przestraszona Ania - Nazywam się Zofia Morszczuk i jestem psychiatrą. – Powiedziała spokojnym głosem kobieta Ania zamknęła oczy. Zaczęła sobie wszystko przypominać. Cały wczorajszy dzień. Była w szpitalu. Szpitalu psychiatrycznym. Wiedziała jedno. Musiała się stąd jak najszybciej wydostać. Dopiero tu mogła zwariować. - Czy mogę już sobie iść? – Zapytała potulnie dziewczyna Zofia podrapała się po brodzie. - Tylko w przypadku, jeśli ktoś się po ciebie zgłosi drogie dziecko. – Odpowiedziała ironicznie - Ale ja jestem pełnoletnia!! Mam prawo sama o sobie decydować!! Wychodzę! Natychmiast!!!! – Wykrzykiwała Ania z ogromną złością – PANI NIE ROZUMIE!!! PANI NIC NIE ROZUMIE!! Zapadła głucha cisza... Pani Morszczuk zastanawiała się. Dobrze znała historię tej dziewczyny - Może porozmawiamy? Proszę. To nam obydwu dobrze zrobi – Zaproponowała Ania zgodziła się... Nie miała za bardzo innego wyjścia. Prawdę mówiąc ta „rozmowa” nie wiele dała. Dziewczyna jeszcze bardziej utwierdziła się w przekonaniu, że zostało jej jedno jedyne wyjście... - Tym razem mi się uda – powiedziała wychodząc ze szpitala __________________________________________________ _ CDN Co ma zamiar zrobić Ania? Czy dziewczyna wróci do domu? Czy pogodzi się ze śmiercią córeczki? To i więcej w następnym odcinku Już wkrótce!!! |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|