Meginia
14.03.2005, 18:58
MEG POWRACA! Jak tego nikt nie będzie czytał to nie wiem co zrobię;( Ok. Mam nadzieję, że będzie fajne:)
To będzie historia o Monique Semblant (fr.) monique jest córką francuskiej malarki i chyba latynosa, nie wiem już:P Z resztą, przeczytajcie, a się dowiecie:)
http://meginia1.w.interia.pl/1.JPG
Monique była nastoletnią mieszkanką pewnego francuskiego miasta, o którym słyszały już nawet 5 – letnie dzieci – Paryża.
http://meginia1.w.interia.pl/2.JPG
Dziewczyna miała matkę malarkę – Sana wiecznie gdzieś się spieszyła, tak samo często się gdzieś spóźniała, ale zawsze jej to wybaczali, obcym tłumacząc „że artyści tak mają”. Sana była wiecznie zajęta, Monique to rozumiała, ale ile można? Z matką zamieniała dziennie kilka słów, które znała na pamięć. „Odrobiłaś lekcje” i „Jak było w szkole”. Nawet na te pytania nie oczekiwała odpowiedzi, Sana zadawała je córce z czystej przyzwoitości i aby jednak z Monique troszkę porozmawiać.
http://meginia1.w.interia.pl/3.JPG
Hmm, pozostał jeszcze ojciec, który teraz mieszka sobie na szczycie najwyższego budynku w Nowym Jorku, otoczony najpiękniejszymi dziełami sztuki i dziewczynami. Czyli, jednym słowem, był cholernie bogaty i cholernie skąpy. Z ojcem Monique nie miała prawie w ogóle kontaktu, aczkolwiek uważała, że częściej, mimo setek kilometrów rozmawiała z nim, niż z matką. Ojciec, kasy której miał tyle, że mógłby obdzielić nią na całe życie każdego mieszkańca jakiejś małej, polskiej wsi, nie żałował jedynie właśnie dla swej jedynej córki – Monique. Cóż, może nie jedynej, bo dzieci miał z pewnością tysiące, co tydzień nowy romans, ale tylko o Monique było mu wiadomo. W tym Monique była jego pierwszym dzieckiem, z kobietą, za którą niestety, nie przepadał. Monique była jego oczkiem w głowie – nikomu by nie dał jej skrzywdzić. Nawet niedawno chciał ją zabrać do Nowego Jorku, lecz jej chyba to nie za bardzo pasowało, miała tam mnóstwo kasy, ojciec z nią rozmawiał, ale te laski… - niezbyt lubiła patrzeć, jak jakaś baba, której na oczy nigdy nie widziała, bajerowała jej ojca. Ale, przyznam było „co” bajerować – Joan nie był podstarzałym, zrzędliwym biznesmenem, tylko rzeczywiście, było na czym oko zawiesić – czarne włosy, śniada karnacja, do tego brązowe oczy. Bogactwo było dodatkiem. Toby było na tyle o rodzinie Monique, przejdźmy do przyjaciół.
http://meginia1.w.interia.pl/4.JPG
Jej najlepszą przyjaciółką była Deborah – zielonooka szatynka, ma ba bardzo surowego ojca, który każe jej zawsze związywać włosy albo w warkocze, albo w kucyka, albo w koka – jednym słowem, nie pozwala jej chodzić do szkoły ale prawie nigdzie indziej w rozpuszczonych włosach. W tym wypadku o stroju wspominać pewnie nie trzeba. Deborah na różne imprezy chodzi bardzo rzadko, ściślej mówiąc, kiedy ojciec jej pozwoli, a to zależy od jego obecnego humoru. Deborah jest, w przeciwieństwie do ojca, bardzo na luzie, gdy tylko przyjedzie do szkoły rozplątuje włosy, czasem zmienia też ubranie, żeby wyglądać znośnie, a potem właśnie tak wraca do domu, gdyż jej ojciec przychodzi z pracy po 20. Zaś jej matka zmarła (hmm?) w niewyjaśnionych okolicznościach, kiedy mała Deborah miała 6 lat. Ciała nigdy nie odnaleziono.
http://meginia1.w.interia.pl/5.JPG
Drugą najlepszą przyjaciółką Monique jest Selin. (tak, Selin, nie Celine) Selin jest całkowitym przeciwieństwem Deborah – ubiera się dość grzecznie, jest nieśmiała, ale, co się z tym wiąże, nie jest nigdy chamska, dochowuje tajemnicy… Oboje rodzice Selin są znanymi na całym świecie projektantami mody – nie raz, nie dwa próbowali wciągnąć córkę w wieczne przyjęcia, bankiety i różnego rodzaju bale. Każda inna by się uceszyła, mogąc poznać masę wpływowych i szanowanych na świecie ludzi, ale nie Selin – w związku z tym, jej rodzice czasami zabierali na imprezy Monique i Deborah – a Selin szła razem z nimi, z przymusu, bo nie chciała siedzieć w domu sama, w towarzystwie rybek jej mamy.
Pozostał chłopak Monique – Mathias. Mathias jest typowym podrywaczem, ale Monique go pilnuje. Hmm, tak jej się przynajmniej zdawaje, ale o tym kiedy indziej :P
--*--
- Zauważ mnie wreszcie – syknęła, naprawdę już wściekła Monique – nowy chłopak? – powiedziała już na głos do matki. Wiedziała, że ją tym zdenerwuje.
- Monique, przestań. Jacqu… To znaczy, ten pan przychodzi tu w interesach.
- Miłosnych? – nie wytrzymała Monique.
- PRZESTAŃ! Marsz do pokoju!
- Acha, i znowu się na mnie wyżywasz! Ja kiedyś naprawdę zadzwonię do telefonu zaufania! – dziewczyna wrzasnęła do matki.
http://meginia1.w.interia.pl/6.JPG
Sana tylko się zaśmiała, przebrała się i poszła (znów!) na jakąś kolację.
- Pfff…. Ta kobieta jest niemożliwa… Zaproszę na noc Deborah i Selin… Bez jej wiedzy.
http://meginia1.w.interia.pl/7.JPG
- Allio? – powiedziała męskim głosikiem Deborah
„ DEBORAH!” dało się słyszeć także głos jej ojca…
„Dobrze, dobrze już nie będę”
- Deborah? Super, co ty na to, żebyś z Selin przyszła dziś do mnie na noc? Ja tu zwariuje!
- Huuuh? Mama, joł?
- Mhm… – odpowiedziała Monique. - nie gadaj, tylko przychodź.
- Ok., tylko zapytam Wielmożnego Króla Małego Domku Na Obrzeżach Miasta.
- Tak, słucham?
- Selin? Przyjdziesz dzisiaj do mnie na noc?
- Hmm… Ok, rodziców nie ma w domu…
- Ok., to przychodź! Pa!
Deborah wydawała się dziwnie spięta.
- Debbie, dobrze się czujesz? – zapytała troskliwie Selin
- Tak, tak… może to głowa…
- Deb, powiedz o co chodzi, sama dobrze wiesz że nie umiesz kłamać!
~~--~~
Co się stało Deborah?
Kim jest ten malarz?
Co się stanie w nocy?
To będzie historia o Monique Semblant (fr.) monique jest córką francuskiej malarki i chyba latynosa, nie wiem już:P Z resztą, przeczytajcie, a się dowiecie:)
http://meginia1.w.interia.pl/1.JPG
Monique była nastoletnią mieszkanką pewnego francuskiego miasta, o którym słyszały już nawet 5 – letnie dzieci – Paryża.
http://meginia1.w.interia.pl/2.JPG
Dziewczyna miała matkę malarkę – Sana wiecznie gdzieś się spieszyła, tak samo często się gdzieś spóźniała, ale zawsze jej to wybaczali, obcym tłumacząc „że artyści tak mają”. Sana była wiecznie zajęta, Monique to rozumiała, ale ile można? Z matką zamieniała dziennie kilka słów, które znała na pamięć. „Odrobiłaś lekcje” i „Jak było w szkole”. Nawet na te pytania nie oczekiwała odpowiedzi, Sana zadawała je córce z czystej przyzwoitości i aby jednak z Monique troszkę porozmawiać.
http://meginia1.w.interia.pl/3.JPG
Hmm, pozostał jeszcze ojciec, który teraz mieszka sobie na szczycie najwyższego budynku w Nowym Jorku, otoczony najpiękniejszymi dziełami sztuki i dziewczynami. Czyli, jednym słowem, był cholernie bogaty i cholernie skąpy. Z ojcem Monique nie miała prawie w ogóle kontaktu, aczkolwiek uważała, że częściej, mimo setek kilometrów rozmawiała z nim, niż z matką. Ojciec, kasy której miał tyle, że mógłby obdzielić nią na całe życie każdego mieszkańca jakiejś małej, polskiej wsi, nie żałował jedynie właśnie dla swej jedynej córki – Monique. Cóż, może nie jedynej, bo dzieci miał z pewnością tysiące, co tydzień nowy romans, ale tylko o Monique było mu wiadomo. W tym Monique była jego pierwszym dzieckiem, z kobietą, za którą niestety, nie przepadał. Monique była jego oczkiem w głowie – nikomu by nie dał jej skrzywdzić. Nawet niedawno chciał ją zabrać do Nowego Jorku, lecz jej chyba to nie za bardzo pasowało, miała tam mnóstwo kasy, ojciec z nią rozmawiał, ale te laski… - niezbyt lubiła patrzeć, jak jakaś baba, której na oczy nigdy nie widziała, bajerowała jej ojca. Ale, przyznam było „co” bajerować – Joan nie był podstarzałym, zrzędliwym biznesmenem, tylko rzeczywiście, było na czym oko zawiesić – czarne włosy, śniada karnacja, do tego brązowe oczy. Bogactwo było dodatkiem. Toby było na tyle o rodzinie Monique, przejdźmy do przyjaciół.
http://meginia1.w.interia.pl/4.JPG
Jej najlepszą przyjaciółką była Deborah – zielonooka szatynka, ma ba bardzo surowego ojca, który każe jej zawsze związywać włosy albo w warkocze, albo w kucyka, albo w koka – jednym słowem, nie pozwala jej chodzić do szkoły ale prawie nigdzie indziej w rozpuszczonych włosach. W tym wypadku o stroju wspominać pewnie nie trzeba. Deborah na różne imprezy chodzi bardzo rzadko, ściślej mówiąc, kiedy ojciec jej pozwoli, a to zależy od jego obecnego humoru. Deborah jest, w przeciwieństwie do ojca, bardzo na luzie, gdy tylko przyjedzie do szkoły rozplątuje włosy, czasem zmienia też ubranie, żeby wyglądać znośnie, a potem właśnie tak wraca do domu, gdyż jej ojciec przychodzi z pracy po 20. Zaś jej matka zmarła (hmm?) w niewyjaśnionych okolicznościach, kiedy mała Deborah miała 6 lat. Ciała nigdy nie odnaleziono.
http://meginia1.w.interia.pl/5.JPG
Drugą najlepszą przyjaciółką Monique jest Selin. (tak, Selin, nie Celine) Selin jest całkowitym przeciwieństwem Deborah – ubiera się dość grzecznie, jest nieśmiała, ale, co się z tym wiąże, nie jest nigdy chamska, dochowuje tajemnicy… Oboje rodzice Selin są znanymi na całym świecie projektantami mody – nie raz, nie dwa próbowali wciągnąć córkę w wieczne przyjęcia, bankiety i różnego rodzaju bale. Każda inna by się uceszyła, mogąc poznać masę wpływowych i szanowanych na świecie ludzi, ale nie Selin – w związku z tym, jej rodzice czasami zabierali na imprezy Monique i Deborah – a Selin szła razem z nimi, z przymusu, bo nie chciała siedzieć w domu sama, w towarzystwie rybek jej mamy.
Pozostał chłopak Monique – Mathias. Mathias jest typowym podrywaczem, ale Monique go pilnuje. Hmm, tak jej się przynajmniej zdawaje, ale o tym kiedy indziej :P
--*--
- Zauważ mnie wreszcie – syknęła, naprawdę już wściekła Monique – nowy chłopak? – powiedziała już na głos do matki. Wiedziała, że ją tym zdenerwuje.
- Monique, przestań. Jacqu… To znaczy, ten pan przychodzi tu w interesach.
- Miłosnych? – nie wytrzymała Monique.
- PRZESTAŃ! Marsz do pokoju!
- Acha, i znowu się na mnie wyżywasz! Ja kiedyś naprawdę zadzwonię do telefonu zaufania! – dziewczyna wrzasnęła do matki.
http://meginia1.w.interia.pl/6.JPG
Sana tylko się zaśmiała, przebrała się i poszła (znów!) na jakąś kolację.
- Pfff…. Ta kobieta jest niemożliwa… Zaproszę na noc Deborah i Selin… Bez jej wiedzy.
http://meginia1.w.interia.pl/7.JPG
- Allio? – powiedziała męskim głosikiem Deborah
„ DEBORAH!” dało się słyszeć także głos jej ojca…
„Dobrze, dobrze już nie będę”
- Deborah? Super, co ty na to, żebyś z Selin przyszła dziś do mnie na noc? Ja tu zwariuje!
- Huuuh? Mama, joł?
- Mhm… – odpowiedziała Monique. - nie gadaj, tylko przychodź.
- Ok., tylko zapytam Wielmożnego Króla Małego Domku Na Obrzeżach Miasta.
- Tak, słucham?
- Selin? Przyjdziesz dzisiaj do mnie na noc?
- Hmm… Ok, rodziców nie ma w domu…
- Ok., to przychodź! Pa!
Deborah wydawała się dziwnie spięta.
- Debbie, dobrze się czujesz? – zapytała troskliwie Selin
- Tak, tak… może to głowa…
- Deb, powiedz o co chodzi, sama dobrze wiesz że nie umiesz kłamać!
~~--~~
Co się stało Deborah?
Kim jest ten malarz?
Co się stanie w nocy?