Michalina
21.10.2005, 21:52
Witam. Chciałam zaprezentować moje pierwsze fotostory. Z góry przewiduję, że liczba odcinków będzie dość duża, ale to chyba nie robi zbytniej różnicy. Aha pragnę zaznaczyć, że pierwszy odcinek jest, jak to zwykle bywa, nudny, bo za bardzo nic tam się nie dzieje, ale jest konieczny, ponieważ stanowi jakby wstęp. Tak więc zapraszam do czytania i do komentowania. Następny odcinek możliwe, że już jutro.
----------------------------
ODCINEK I
Larysa Hitch wprost uwielbiała Boże Narodzenie. Godzinami mogła wpatrywać się w padający śnieg i zawsze tak długo aż nie usnęła czekała na Świętego Mikołaja.
http://img478.imageshack.us/img478/3286/snapshot90658d54906594973hf.jpg
Zima była, co jest rzadkością, jej ulubioną porą roku. Zawsze potrafiła przekonać rodziców aby poszli z nią na ślizgawkę. Ogród Hitch’ów w ziemie zdobiły zrobione przez dziewczynką bałwany i różnego rodzaju śnieżne budowle.
Simona Hitch urodziła Larysę w wieku 40 lat, co było dla niej wielką niespodzianką i zarazem zaskoczeniem. Od dawna marzyła o drugim dziecku lecz po wielu nie udanych próbach straciła wszelką nadzieję iż jej Igor kiedykolwiek będzie miał rodzeństwo. Syn wyrósł na wspaniałego chłopca a kobieta i jej mąż byli z niego naprawdę dumni. Igor grał wspaniale w siatkówkę i piłkę nożną, uczył się dobrze i był bardzo lubiany wśród rówieśników. Przy tym wszystkim był posłuszny, grzeczny i kochający. Miał ciemne włosy po matce i bystre niebieskie oczy Wiktora. Choć na początku zaniemówił ze zdziwienia to jednak szybko pogodził się z myślą, że będzie miał siostrzyczkę.
Siedmioletnia Larysa była drobną, chudą istotką z jasnymi włosami. Codziennie czekała na powrót brata ze szkoły, by później bawić się z nim. Po urodzeniu Larysy Simona zrezygnowała ze swojej pracy w szkole by jak najwięcej czasu poświęcić córeczce. Matka i córka prawie nigdy się nie rozstawały.
Rodzina Hitch’ów żyła razem w czwórkę w ciepłej, domowej atmosferze. Czuli się bezpieczni i nie zagrożeni przeciwnościami losu. Wiktor zapewniał rodzinie dobrobyt materialny. Prowadził firmę budowlaną, która całkiem nieźle prosperowała, co dawało dobre dochody. Mieszkali w ładnym domu, na przedmieściach. Niebyli z pewnością milionerami, ale nigdy nie narzekali na brak gotówki. Wiktor był czułym, kochającym mężem i ojcem i miał nadzieję, że w przyszłości syn przejmie po nim interes. Święcie wierzył w potęgę marzeń. Powtarzał, że jeśli ktoś bardzo czegoś pragnie i jest dostatecznie pracowity, zawsze osiągnie cel. Sam zresztą odznaczał się wyjątkową pracowitością.
- Gdzie jesteście?- zawołał wróciwszy z pracy tego popołudnia.
- Tu, w salonie!- odkrzyknęła mu Simona.
Wiktor wszedł do pokoju i ujrzał żonę i córkę wieszające na choince świąteczne ozdoby.
- Tato popatrz na naszą choinkę. Czyż nie jest piękna?
- Śliczna, kochanie.
Uśmiechnął się do córeczki i wziął ją na ręce. Delikatnie pocałował w policzek i odstawił na ziemię. Podszedł w stroną żony i jeszcze chwilę przyglądał się prawie już w całości udekorowanej choince.
- Dostałem dzisiaj pomarańcze z Florydy od mojego klienta.- oznajmił siadając w ulubionym fotelu.
W kominku płonął wesoły ogień, a w całym domu pachniało świątecznymi wypiekami.- Jutro wam przyniosę.
- Wspaniale, zawsze jem pomarańcze z supermarketu.- Larysa aż klasnęła w rączki i wdrapała się ojcu na kolana.
Simona zeszła z drabiny i zaproponowała mężowi kieliszek grzanego wina. Wiktor chwycił córeczkę za rączkę i za żoną podążył do kuchni. Wtem trzasnęły wejściowe i do domu wszedł Igor.
- Cześć wam! Co za zapach.- rzucił w stronę rodziny.- Co dzisiaj porabiałaś siostrzyczko? Pewnie zjadłaś wszystkie ciastka.- uśmiechnął się do Larysy.
- Nie zjadłam tylko upiekłam.- odpowiedziała rezolutnie dziewczynka.
http://img478.imageshack.us/img478/8403/snapshot90658d54906592b93ay.jpg
Lubiła wszelakiego rodzaju zabawy, śmiać się, zagadki, ale najbardziej ze wszystkiego lubiła swojego brata.
- Igor pójdziemy jutro na ślizgawkę?- poprosiła z błaganiem w głosie chłopca.
W pobliżu ich domu znajdował się zamarznięty staw i w wolne od szkoły ranki brat często zabierał tam siostrę.
- Dobrze, ale jeśli przestanie padać, bo nie znajdziemy nawet jeziorka pod śniegiem.- odpowiedział z ustami pełnymi pysznych ciasteczek.
Gdy tylko matka zdjęła fartuch, zagarnął parę ciepłych jeszcze ciasteczek. Simona miała na sobie schludną bluzkę i długą spódnicę, a Wiktor po raz kolejny dostrzegł, że ma tą samą, jak w szkole, figurę, gdy ją poznał.
- Jutro mam mecz.- powiedział niedbale Igor.
- Na dzień przed wigilią?- zdziwiła się kobieta.
Rodzice zawsze chodzili na mecze syna. Opuszczali je tylko wtedy gdy wypadło im coś ważnego.
- To przecież normalny chłopak. Nie możemy trzymać go wiecznie pod kloszem.- zauważył Wiktor.
Simona jednak sama przyznawała się w duchu, że chętnie całą rodzinę trzymałaby pod kloszem. Kochała ich i bała się, że może spotkać ich coś złego. Wiedziała, że tego by sobie nie darowała.
- Masz od jutra ferie?- spytała z ciekawością Larysa, a brat kiwnął głową i uśmiechnął się szeroko.
Jeszcze raz wszyscy stanęli na około choinki przyglądając się efektowi pracy Simony i Larysy.
http://img478.imageshack.us/img478/3513/snapshot90658d545065921d6uy.jpg
Igor snuł bogate plany świąteczne dotyczący dziewczyny imieniem dziewczyny imieniem Nadia. Poznał ją dopiero rok temu, gdy przeprowadziła się do ich miejscowości. Była bardzo miła i sympatyczna. I do tego ładna. Od razu spodobała się chłopakowi. Już parę razy zaprosił ją na swoje mecze, ale nie posunął się na razie dalej. W przyszłym tygodniu zamierzał się z nią wybrać do kina i może nawet razem spędzić sylwestra, choć nie zdobył się jeszcze na odwagę aby jej o tym wspomnieć.
Tego wieczoru wszyscy poszli wcześnie spać. Nazajutrz rano zobaczyli krajobraz jak z pocztówki. Wszystko pokrywał biały, puszysty śnieg. O wpół do dziewiątej Larysa zaciągnęła brata na dwór aby ten pomógł lepić jej bałwana. Brat ubrał dziewczynkę i sam założył swoją ulubioną czapkę. Wyszli na dwór i Larysa od razu rzuciła w Igora śnieżką.
Po południu cała rodzina udała się na mecz chłopaka i choć jego drużyna przegrała to nie zepsuło im to humoru. Na meczu pojawiła się również Nadia w towarzystwie rozchichotanych koleżanek. Była w kraciastej spódnicy i ciepłych butach. Swoje długie, ciemne włosy związała w koński ogon.
Później rozmawiali o meczu i innych sprawach. Wieczorem Igor wybrał się do kolegów, a jedna z jego koleżanek z klasy przyszła posiedzieć z Larysą, bo rodzice byli zaproszeni na przyjęcie bożonarodzeniowe u sąsiadów.
Rodzice wrócili do domu przed dziesiątą i położyli się spać koło północy. Kiedy się zjawili Larysa już spała, ale nazajutrz zerwała się z samego ranka podekscytowana tym, że dzisiaj właśnie jest Wigilia.
http://img478.imageshack.us/img478/9932/snapshot90658d54b065942b3tq.jpg
Myślała tylko o prezentach, o które prosiła Świętego Mikołaja miała ogromną nadzieję, że znajdzie je pod choinką.
W Wigilię pozostało jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia. Przez cały ranek rodzina uwijała jest jak w ukropie. Simona musiała przygotować kilka wypieków dla zaproszonych, na pierwszy dzień świąt, gości. Wieczorem wybierali się na pasterkę. Larysa choć jeszcze nie rozumiała symbolicznego znaczenia pasterki, uwielbiała na nią chodzić. Zawsze przez wyjściem z kościoła sprawdzała czy Dzieciątko jest w pięknej szopce przed ołtarzem.
Tej nocy Larysa jak zwykle poszła z rodzicami na pasterkę i zdrzemnęła się, siedząc wygodnie pomiędzy nimi. Kościół był przytulny i ciepły. Jak zawsze przed wyjściem dziewczynka sprawdziła szopkę. Upewniwszy się, że wszystko jest na swoim miejscu wyszła z rodziną z kościoła.
Do domu wrócili tuż po pierwszej i położyli senną Larysę spać. Kiedy Igor wszedł do pokoju dziewczynki aby pocałować ją na dobranoc, ta zapadła już w głęboki sen. Z jej ust dochodziło leciutkie pochrapywanie. Chłopak muskając wargami jej czoło, zauważył, że jest dziwnie ciepłe, ale nie zwrócił na to zbytnio uwagi i o niczym nie wspomniał matce. Dziewczynka wyglądała tak anielsko spokojnie, że nie przyszło mu w ogóle do głowy, że coś może być nie w porządku.
http://img478.imageshack.us/img478/5949/snapshot90658d54f065958f0no.jpg
----------------------------
ODCINEK I
Larysa Hitch wprost uwielbiała Boże Narodzenie. Godzinami mogła wpatrywać się w padający śnieg i zawsze tak długo aż nie usnęła czekała na Świętego Mikołaja.
http://img478.imageshack.us/img478/3286/snapshot90658d54906594973hf.jpg
Zima była, co jest rzadkością, jej ulubioną porą roku. Zawsze potrafiła przekonać rodziców aby poszli z nią na ślizgawkę. Ogród Hitch’ów w ziemie zdobiły zrobione przez dziewczynką bałwany i różnego rodzaju śnieżne budowle.
Simona Hitch urodziła Larysę w wieku 40 lat, co było dla niej wielką niespodzianką i zarazem zaskoczeniem. Od dawna marzyła o drugim dziecku lecz po wielu nie udanych próbach straciła wszelką nadzieję iż jej Igor kiedykolwiek będzie miał rodzeństwo. Syn wyrósł na wspaniałego chłopca a kobieta i jej mąż byli z niego naprawdę dumni. Igor grał wspaniale w siatkówkę i piłkę nożną, uczył się dobrze i był bardzo lubiany wśród rówieśników. Przy tym wszystkim był posłuszny, grzeczny i kochający. Miał ciemne włosy po matce i bystre niebieskie oczy Wiktora. Choć na początku zaniemówił ze zdziwienia to jednak szybko pogodził się z myślą, że będzie miał siostrzyczkę.
Siedmioletnia Larysa była drobną, chudą istotką z jasnymi włosami. Codziennie czekała na powrót brata ze szkoły, by później bawić się z nim. Po urodzeniu Larysy Simona zrezygnowała ze swojej pracy w szkole by jak najwięcej czasu poświęcić córeczce. Matka i córka prawie nigdy się nie rozstawały.
Rodzina Hitch’ów żyła razem w czwórkę w ciepłej, domowej atmosferze. Czuli się bezpieczni i nie zagrożeni przeciwnościami losu. Wiktor zapewniał rodzinie dobrobyt materialny. Prowadził firmę budowlaną, która całkiem nieźle prosperowała, co dawało dobre dochody. Mieszkali w ładnym domu, na przedmieściach. Niebyli z pewnością milionerami, ale nigdy nie narzekali na brak gotówki. Wiktor był czułym, kochającym mężem i ojcem i miał nadzieję, że w przyszłości syn przejmie po nim interes. Święcie wierzył w potęgę marzeń. Powtarzał, że jeśli ktoś bardzo czegoś pragnie i jest dostatecznie pracowity, zawsze osiągnie cel. Sam zresztą odznaczał się wyjątkową pracowitością.
- Gdzie jesteście?- zawołał wróciwszy z pracy tego popołudnia.
- Tu, w salonie!- odkrzyknęła mu Simona.
Wiktor wszedł do pokoju i ujrzał żonę i córkę wieszające na choince świąteczne ozdoby.
- Tato popatrz na naszą choinkę. Czyż nie jest piękna?
- Śliczna, kochanie.
Uśmiechnął się do córeczki i wziął ją na ręce. Delikatnie pocałował w policzek i odstawił na ziemię. Podszedł w stroną żony i jeszcze chwilę przyglądał się prawie już w całości udekorowanej choince.
- Dostałem dzisiaj pomarańcze z Florydy od mojego klienta.- oznajmił siadając w ulubionym fotelu.
W kominku płonął wesoły ogień, a w całym domu pachniało świątecznymi wypiekami.- Jutro wam przyniosę.
- Wspaniale, zawsze jem pomarańcze z supermarketu.- Larysa aż klasnęła w rączki i wdrapała się ojcu na kolana.
Simona zeszła z drabiny i zaproponowała mężowi kieliszek grzanego wina. Wiktor chwycił córeczkę za rączkę i za żoną podążył do kuchni. Wtem trzasnęły wejściowe i do domu wszedł Igor.
- Cześć wam! Co za zapach.- rzucił w stronę rodziny.- Co dzisiaj porabiałaś siostrzyczko? Pewnie zjadłaś wszystkie ciastka.- uśmiechnął się do Larysy.
- Nie zjadłam tylko upiekłam.- odpowiedziała rezolutnie dziewczynka.
http://img478.imageshack.us/img478/8403/snapshot90658d54906592b93ay.jpg
Lubiła wszelakiego rodzaju zabawy, śmiać się, zagadki, ale najbardziej ze wszystkiego lubiła swojego brata.
- Igor pójdziemy jutro na ślizgawkę?- poprosiła z błaganiem w głosie chłopca.
W pobliżu ich domu znajdował się zamarznięty staw i w wolne od szkoły ranki brat często zabierał tam siostrę.
- Dobrze, ale jeśli przestanie padać, bo nie znajdziemy nawet jeziorka pod śniegiem.- odpowiedział z ustami pełnymi pysznych ciasteczek.
Gdy tylko matka zdjęła fartuch, zagarnął parę ciepłych jeszcze ciasteczek. Simona miała na sobie schludną bluzkę i długą spódnicę, a Wiktor po raz kolejny dostrzegł, że ma tą samą, jak w szkole, figurę, gdy ją poznał.
- Jutro mam mecz.- powiedział niedbale Igor.
- Na dzień przed wigilią?- zdziwiła się kobieta.
Rodzice zawsze chodzili na mecze syna. Opuszczali je tylko wtedy gdy wypadło im coś ważnego.
- To przecież normalny chłopak. Nie możemy trzymać go wiecznie pod kloszem.- zauważył Wiktor.
Simona jednak sama przyznawała się w duchu, że chętnie całą rodzinę trzymałaby pod kloszem. Kochała ich i bała się, że może spotkać ich coś złego. Wiedziała, że tego by sobie nie darowała.
- Masz od jutra ferie?- spytała z ciekawością Larysa, a brat kiwnął głową i uśmiechnął się szeroko.
Jeszcze raz wszyscy stanęli na około choinki przyglądając się efektowi pracy Simony i Larysy.
http://img478.imageshack.us/img478/3513/snapshot90658d545065921d6uy.jpg
Igor snuł bogate plany świąteczne dotyczący dziewczyny imieniem dziewczyny imieniem Nadia. Poznał ją dopiero rok temu, gdy przeprowadziła się do ich miejscowości. Była bardzo miła i sympatyczna. I do tego ładna. Od razu spodobała się chłopakowi. Już parę razy zaprosił ją na swoje mecze, ale nie posunął się na razie dalej. W przyszłym tygodniu zamierzał się z nią wybrać do kina i może nawet razem spędzić sylwestra, choć nie zdobył się jeszcze na odwagę aby jej o tym wspomnieć.
Tego wieczoru wszyscy poszli wcześnie spać. Nazajutrz rano zobaczyli krajobraz jak z pocztówki. Wszystko pokrywał biały, puszysty śnieg. O wpół do dziewiątej Larysa zaciągnęła brata na dwór aby ten pomógł lepić jej bałwana. Brat ubrał dziewczynkę i sam założył swoją ulubioną czapkę. Wyszli na dwór i Larysa od razu rzuciła w Igora śnieżką.
Po południu cała rodzina udała się na mecz chłopaka i choć jego drużyna przegrała to nie zepsuło im to humoru. Na meczu pojawiła się również Nadia w towarzystwie rozchichotanych koleżanek. Była w kraciastej spódnicy i ciepłych butach. Swoje długie, ciemne włosy związała w koński ogon.
Później rozmawiali o meczu i innych sprawach. Wieczorem Igor wybrał się do kolegów, a jedna z jego koleżanek z klasy przyszła posiedzieć z Larysą, bo rodzice byli zaproszeni na przyjęcie bożonarodzeniowe u sąsiadów.
Rodzice wrócili do domu przed dziesiątą i położyli się spać koło północy. Kiedy się zjawili Larysa już spała, ale nazajutrz zerwała się z samego ranka podekscytowana tym, że dzisiaj właśnie jest Wigilia.
http://img478.imageshack.us/img478/9932/snapshot90658d54b065942b3tq.jpg
Myślała tylko o prezentach, o które prosiła Świętego Mikołaja miała ogromną nadzieję, że znajdzie je pod choinką.
W Wigilię pozostało jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia. Przez cały ranek rodzina uwijała jest jak w ukropie. Simona musiała przygotować kilka wypieków dla zaproszonych, na pierwszy dzień świąt, gości. Wieczorem wybierali się na pasterkę. Larysa choć jeszcze nie rozumiała symbolicznego znaczenia pasterki, uwielbiała na nią chodzić. Zawsze przez wyjściem z kościoła sprawdzała czy Dzieciątko jest w pięknej szopce przed ołtarzem.
Tej nocy Larysa jak zwykle poszła z rodzicami na pasterkę i zdrzemnęła się, siedząc wygodnie pomiędzy nimi. Kościół był przytulny i ciepły. Jak zawsze przed wyjściem dziewczynka sprawdziła szopkę. Upewniwszy się, że wszystko jest na swoim miejscu wyszła z rodziną z kościoła.
Do domu wrócili tuż po pierwszej i położyli senną Larysę spać. Kiedy Igor wszedł do pokoju dziewczynki aby pocałować ją na dobranoc, ta zapadła już w głęboki sen. Z jej ust dochodziło leciutkie pochrapywanie. Chłopak muskając wargami jej czoło, zauważył, że jest dziwnie ciepłe, ale nie zwrócił na to zbytnio uwagi i o niczym nie wspomniał matce. Dziewczynka wyglądała tak anielsko spokojnie, że nie przyszło mu w ogóle do głowy, że coś może być nie w porządku.
http://img478.imageshack.us/img478/5949/snapshot90658d54f065958f0no.jpg