rosex
03.02.2006, 19:03
Spis treści:
1 (http://www.forum.thesims.pl/showthread.php?p=507702#post507702) - 2 (http://www.forum.thesims.pl/showthread.php?t=27344&page=2&pp=10)
Nie będę się na początku bardzo rozpisywać. Hunter to z angielskiego myśliwy, a raczej łowca. Nie będę wam tłumaczyła, dlaczego nadałam taki tytuł, bo dowiecie się tego czytając poszczególne odcinki. W tym odcinku tekst może być niezbyt ciekawy, zdjęcia też i w ogóle, ale później będzie już fajnie. Starałam się nie robić błędów, ale napewno coś znajdziecie ;). Proszę was przeczytajcie i dopiero potem oceńcie. Sprawiedliwie. A więc zaczynamy.
HUNTER -> 1
- Lil! Wstawaj kobieto, przecież jest dziesiąta godzina! – krzyknęła szatynka nachylając się nad łóżkiem, w którym wylegiwała się rudowłosa dziewczyna.
- No właśnie. Jest dziesiąta. Dlatego mogę jeszcze pospać. Wczoraj wróciłam strasznie późno, dlatego daj mi spokój – odpowiedziała Lil
- To nie moja wina, że wolałaś szwendać się po jakichś klubach do godziny trzeciej nad ranem, ale nie zapominaj, że dzisiaj masz spotkanie w sprawie twojej nowej pracy.
- SPOTKANIE! – wykrzyknęła Lilyanne i natychmiastowo podniosła się do góry – Kurde, która już godzina?
http://img314.imageshack.us/img314/5941/hunter14uo.jpg
Boże, przecież ja się spóźnię. Trudno, nie jem śniadania. Zjem je jak wrócę. Kurde no, gdzie są moje dżinsy?! – teraz rudowłosa kobieta szamotała się przy szafce z ubraniami klnąc, że można byłoby to usłyszeć jakieś dziesięć mil stąd.
Lilyanne Wind była bardzo miłą, ale jakże szaloną kobietą. Bardzo lubiła dobrą zabawę, dlatego codziennie odwiedzała takie placówki jak dyskoteki, kluby czy też kręgielnie. Niezależnie czy to był wczesny ranek, czy też późna noc, dla niej każda pora była odpowiednia na to, aby się rozerwać. Była duszą towarzyską i miała wielu przyjaciół, z którymi uwielbiała spędzać wolny czas. A wolnego czasu było mnóstwo, aż do dziś. Kiedy w końcu Lil znalazła sobie pracę. Dzisiaj miała właśnie odbyć rozmowę kwalifikacyjną, do której kompletnie się nie przygotowała.
Idąc chodnikiem przypomniała sobie, że dzisiaj na obiad przychodzi jej matka, a w jej domu panował okropny bałagan.
„Kurde! Mam nadzieję, że Carly sobie poradzi z tym burdelem w mieszkaniu, bo jak mamuśka to zobaczy to chyba padnie z przerażenia.” – myślała Lil.
Dopiero po kilkudziesięciu minutach chodzenia zatrzymała się i zerknęła na karteczkę, którą wcześniej wyjęła z kieszeni.
http://img314.imageshack.us/img314/5218/hunter24jt.jpg
Następnie spojrzała na tabliczkę z adresem i nazwą firmy umieszczoną na ścianie budynku tak dużego, jak wieżowiec, w którym mieszkała. Powoli, niepewnym krokiem przekroczyła próg automatycznie otwierających się drzwi, lecz kiedy popatrzyła na zegarek i dotarło do niej, że już dawno powinna siedzieć w gabinecie szefa, przyspieszyła kroku i momentalnie znalazła się na trzecim piętrze, gdzie właśnie mieściło się owe biuro.
Całkiem zapominając o tym, że należałoby zapukać wpadła do pomieszczenia jak bomba, strącając przy tym kalendarz, wiszący obok wejścia. Kierownik firmy popatrzył na to całe zdarzenie z dezaprobatą i z niesmakiem. Minęło jeszcze parę minut zanim Lilyanne udało się przywiesić kalendarz. W tym momencie nie wisiał on równo, lecz był przechylony co najmniej dwadzieścia stopni w lewo.
- Witam panią. Proszę usiąść. – powiedział mężczyzna i wskazał na wolne krzesło naprzeciw niego. Jego brązowe włosy, najwyraźniej ułożone za pomocą żelu do włosów czy brylantyny jak stwierdziła Lil, połyskiwały w świetle słońca, którego promyki wdzierały się przez szybę. Rudowłosa kobieta jeszcze poprawiła parę kosmyków swojej czupryny, która ze względu na pośpiech przybrała mniej ciekawy kształt. Ostrożnie usiadła na wskazanym miejscu i wpatrywała się w szefa. On najwyraźniej nie był zadowolony i po chwili milczenia rzekł:
- Po pierwsze chciałem powiedzieć, że się pani spóź…
- Tak, wiem, ale zaspałam. Przepra… - przerwała mu kobieta
- Po drugie nie lubię jak ktoś mi przerywa! – to zdanie wypowiedział już nieco głośniej niż poprzednie
- Przepraszam. – odparła trochę niepewnie Lil
http://img314.imageshack.us/img314/3002/hunter31ul.jpg
- Po trzecie należy zapukać, nie wspominając już o demolowaniu biura przy wchodzeniu. A po piąte kultura wymaga, aby na powitanie pofatygować się i powiedzieć miłe ‘dzień dobry’. A więc jest pani przyjęta.
- Jak to?! – zdziwiła się ruda
- Takiego kogoś szukaliśmy! Jest pani idealna! Eee… pani CV bardzo mi się podobało, chodzi mi głównie o styl pisania. Może pani zacząć od dziś. Będzie z pani wspaniała redaktorka naszego czasopisma.
- Ale… ale…
- Nie ma żadnego ‘ale’! Marsz do swojego biura i to już!
Kobieta oniemiała, a zarazem taka szczęśliwa ze szczęścia omal nie zapomniała się dowiedzieć do jakiego pomieszczenia ma się wybrać i przy którym biurku ma urzędować, dlatego cofnęła się i zapytała o to. Dowiedziawszy się wszystkiego wypadła z gabinetu szefa tak samo jak tam weszła strącając przy tym ten sam kalendarz i nie pożegnawszy się. Z uśmiechem ruszyła we wskazanym kierunku.
http://img314.imageshack.us/img314/7078/hunter48ed.jpg
***
- Nareszcie koniec na dzisiaj! To dopiero pierwszy dzień i tyle pracy! Ciekawe jak będzie później. – mówiła sama do siebie Lil. Właśnie wychodziła ze swojego budynku pracy. Rozejrzała się dokoła. Robiło się już ciemno, a latarnie uliczne jarzyły się pomarańczowym blaskiem oświetlając jezdnię i chodnik. Rudowłosa kobieta nadal była szczęśliwa, a uśmiech na jej twarzy malował się od samego rana.
http://img325.imageshack.us/img325/3194/hunter52rc.jpg
Zatrzymała się jeszcze na chwilkę i popatrzyła na okno swego gabinetu. Wciąż nie mogła uwierzyć, że tam pracuje. Nie mogła się już doczekać jak z dumą i satysfakcją opowie o tym mamie.
„Będzie zachwycona!” – myślała cały czas
- Mama! Obiad! Kurde! – nagle wykrzyknęła to tak głośno, że parę ludzi oglądnęło się i zmierzyło ją dziwnym wzrokiem, ale ją to nie obchodziło, bo wiedziała, że jest już spóźniona, a Carly zajmuje się jej matką od ponad godziny. Skręciła teraz w ciemną uliczkę pomiędzy blokami, żeby skrócić sobie drogę. Nigdy nie lubiła tędy przechodzić wieczorami, a co dopiero późną nocą. To miejsce napawało ją strachem od czasu, kiedy usłyszała o tym, że zgwałcono i zamordowano jakąś kobietę. Zawsze gdy przechodziła tą uliczką zapominała o wszystkim. Myślała tylko o tym, żeby jej się nic złego nie stało. Tak było tym razem. Myśli o obiedzie i matce całkowicie wyfrunęły z jej głowy. Przyspieszyła kroku, a jaj obcasy zaczęły stukać o beton nieco szybciej. Nagle usłyszała krzyk. Dochodził on z prostopadłej uliczki, do tej na której właśnie się znajdowała. Krzyk był tak głośny i przeraźliwy, że dreszczyk przeszył ją od stóp do głów.
http://img325.imageshack.us/img325/5263/hunter62kf.jpg
Stanęła jak wryta. Nie wiedziała co teraz zrobić. Wahała się czy pomóc temu komuś, czy iść dalej. Z jednej strony może uciec, ale poczucie winy będzie ją prześladować przez resztę życia. Z drugiej strony jeśli tam pójdzie to może ryzykować zdrowiem, a nawet życiem. Jednak jej skłonności do pomocy innym były silniejsze i niepewnym krokiem ruszyła w prostopadłą, ślepą uliczkę. Starała się iść cicho, tak aby jej wysokie buty nie hałasowały. Była przerażona, ale tak dokładnie nie wiedziała co ją czeka. Przeszła kilka metrów i nagle stanęła jak wryta. Nie mogła z siebie wydobyć żadnego odgłosu. Stała tak jeszcze przez parę sekund i wpatrywała się w martwe ciało kobiety powieszone na grubym sznurze i przeszyte nożem w trzech miejscach. Przyjrzała się dokładniej i zaparło jej dech w piersiach. Było to jej nowa koleżanka z pracy. Tak krótko się znały, lecz już zaczynała ją lubić. Przez jej głowę przemknęło kilka obrazów. Przedstawiały one to jak się poznawały, następnie jak rozmawiały i śmiały się. Po raz ostatni Lilyanne widziała ją żywą jakieś pare godzin temu. Nie mogła uwierzyć w to, że ich znajomość tak szybko się skończyła. Nagle usłyszała czyjeś dyszenie z kąta zawartego pomiędzy dwoma wysokimi budynkami. Był to mężczyzna. Nie do końca go widziała, ale była pewna, że to właśnie on dokonał tej zbrodni.
http://img325.imageshack.us/img325/9687/hunter79jn.jpg
Po chwili wyciągnął z kieszeni coś srebrnego. Był to niewielki nożyk, połyskujący w świetle księżyca i do połowy ubrudzony krwią.
Koniec.
1 (http://www.forum.thesims.pl/showthread.php?p=507702#post507702) - 2 (http://www.forum.thesims.pl/showthread.php?t=27344&page=2&pp=10)
Nie będę się na początku bardzo rozpisywać. Hunter to z angielskiego myśliwy, a raczej łowca. Nie będę wam tłumaczyła, dlaczego nadałam taki tytuł, bo dowiecie się tego czytając poszczególne odcinki. W tym odcinku tekst może być niezbyt ciekawy, zdjęcia też i w ogóle, ale później będzie już fajnie. Starałam się nie robić błędów, ale napewno coś znajdziecie ;). Proszę was przeczytajcie i dopiero potem oceńcie. Sprawiedliwie. A więc zaczynamy.
HUNTER -> 1
- Lil! Wstawaj kobieto, przecież jest dziesiąta godzina! – krzyknęła szatynka nachylając się nad łóżkiem, w którym wylegiwała się rudowłosa dziewczyna.
- No właśnie. Jest dziesiąta. Dlatego mogę jeszcze pospać. Wczoraj wróciłam strasznie późno, dlatego daj mi spokój – odpowiedziała Lil
- To nie moja wina, że wolałaś szwendać się po jakichś klubach do godziny trzeciej nad ranem, ale nie zapominaj, że dzisiaj masz spotkanie w sprawie twojej nowej pracy.
- SPOTKANIE! – wykrzyknęła Lilyanne i natychmiastowo podniosła się do góry – Kurde, która już godzina?
http://img314.imageshack.us/img314/5941/hunter14uo.jpg
Boże, przecież ja się spóźnię. Trudno, nie jem śniadania. Zjem je jak wrócę. Kurde no, gdzie są moje dżinsy?! – teraz rudowłosa kobieta szamotała się przy szafce z ubraniami klnąc, że można byłoby to usłyszeć jakieś dziesięć mil stąd.
Lilyanne Wind była bardzo miłą, ale jakże szaloną kobietą. Bardzo lubiła dobrą zabawę, dlatego codziennie odwiedzała takie placówki jak dyskoteki, kluby czy też kręgielnie. Niezależnie czy to był wczesny ranek, czy też późna noc, dla niej każda pora była odpowiednia na to, aby się rozerwać. Była duszą towarzyską i miała wielu przyjaciół, z którymi uwielbiała spędzać wolny czas. A wolnego czasu było mnóstwo, aż do dziś. Kiedy w końcu Lil znalazła sobie pracę. Dzisiaj miała właśnie odbyć rozmowę kwalifikacyjną, do której kompletnie się nie przygotowała.
Idąc chodnikiem przypomniała sobie, że dzisiaj na obiad przychodzi jej matka, a w jej domu panował okropny bałagan.
„Kurde! Mam nadzieję, że Carly sobie poradzi z tym burdelem w mieszkaniu, bo jak mamuśka to zobaczy to chyba padnie z przerażenia.” – myślała Lil.
Dopiero po kilkudziesięciu minutach chodzenia zatrzymała się i zerknęła na karteczkę, którą wcześniej wyjęła z kieszeni.
http://img314.imageshack.us/img314/5218/hunter24jt.jpg
Następnie spojrzała na tabliczkę z adresem i nazwą firmy umieszczoną na ścianie budynku tak dużego, jak wieżowiec, w którym mieszkała. Powoli, niepewnym krokiem przekroczyła próg automatycznie otwierających się drzwi, lecz kiedy popatrzyła na zegarek i dotarło do niej, że już dawno powinna siedzieć w gabinecie szefa, przyspieszyła kroku i momentalnie znalazła się na trzecim piętrze, gdzie właśnie mieściło się owe biuro.
Całkiem zapominając o tym, że należałoby zapukać wpadła do pomieszczenia jak bomba, strącając przy tym kalendarz, wiszący obok wejścia. Kierownik firmy popatrzył na to całe zdarzenie z dezaprobatą i z niesmakiem. Minęło jeszcze parę minut zanim Lilyanne udało się przywiesić kalendarz. W tym momencie nie wisiał on równo, lecz był przechylony co najmniej dwadzieścia stopni w lewo.
- Witam panią. Proszę usiąść. – powiedział mężczyzna i wskazał na wolne krzesło naprzeciw niego. Jego brązowe włosy, najwyraźniej ułożone za pomocą żelu do włosów czy brylantyny jak stwierdziła Lil, połyskiwały w świetle słońca, którego promyki wdzierały się przez szybę. Rudowłosa kobieta jeszcze poprawiła parę kosmyków swojej czupryny, która ze względu na pośpiech przybrała mniej ciekawy kształt. Ostrożnie usiadła na wskazanym miejscu i wpatrywała się w szefa. On najwyraźniej nie był zadowolony i po chwili milczenia rzekł:
- Po pierwsze chciałem powiedzieć, że się pani spóź…
- Tak, wiem, ale zaspałam. Przepra… - przerwała mu kobieta
- Po drugie nie lubię jak ktoś mi przerywa! – to zdanie wypowiedział już nieco głośniej niż poprzednie
- Przepraszam. – odparła trochę niepewnie Lil
http://img314.imageshack.us/img314/3002/hunter31ul.jpg
- Po trzecie należy zapukać, nie wspominając już o demolowaniu biura przy wchodzeniu. A po piąte kultura wymaga, aby na powitanie pofatygować się i powiedzieć miłe ‘dzień dobry’. A więc jest pani przyjęta.
- Jak to?! – zdziwiła się ruda
- Takiego kogoś szukaliśmy! Jest pani idealna! Eee… pani CV bardzo mi się podobało, chodzi mi głównie o styl pisania. Może pani zacząć od dziś. Będzie z pani wspaniała redaktorka naszego czasopisma.
- Ale… ale…
- Nie ma żadnego ‘ale’! Marsz do swojego biura i to już!
Kobieta oniemiała, a zarazem taka szczęśliwa ze szczęścia omal nie zapomniała się dowiedzieć do jakiego pomieszczenia ma się wybrać i przy którym biurku ma urzędować, dlatego cofnęła się i zapytała o to. Dowiedziawszy się wszystkiego wypadła z gabinetu szefa tak samo jak tam weszła strącając przy tym ten sam kalendarz i nie pożegnawszy się. Z uśmiechem ruszyła we wskazanym kierunku.
http://img314.imageshack.us/img314/7078/hunter48ed.jpg
***
- Nareszcie koniec na dzisiaj! To dopiero pierwszy dzień i tyle pracy! Ciekawe jak będzie później. – mówiła sama do siebie Lil. Właśnie wychodziła ze swojego budynku pracy. Rozejrzała się dokoła. Robiło się już ciemno, a latarnie uliczne jarzyły się pomarańczowym blaskiem oświetlając jezdnię i chodnik. Rudowłosa kobieta nadal była szczęśliwa, a uśmiech na jej twarzy malował się od samego rana.
http://img325.imageshack.us/img325/3194/hunter52rc.jpg
Zatrzymała się jeszcze na chwilkę i popatrzyła na okno swego gabinetu. Wciąż nie mogła uwierzyć, że tam pracuje. Nie mogła się już doczekać jak z dumą i satysfakcją opowie o tym mamie.
„Będzie zachwycona!” – myślała cały czas
- Mama! Obiad! Kurde! – nagle wykrzyknęła to tak głośno, że parę ludzi oglądnęło się i zmierzyło ją dziwnym wzrokiem, ale ją to nie obchodziło, bo wiedziała, że jest już spóźniona, a Carly zajmuje się jej matką od ponad godziny. Skręciła teraz w ciemną uliczkę pomiędzy blokami, żeby skrócić sobie drogę. Nigdy nie lubiła tędy przechodzić wieczorami, a co dopiero późną nocą. To miejsce napawało ją strachem od czasu, kiedy usłyszała o tym, że zgwałcono i zamordowano jakąś kobietę. Zawsze gdy przechodziła tą uliczką zapominała o wszystkim. Myślała tylko o tym, żeby jej się nic złego nie stało. Tak było tym razem. Myśli o obiedzie i matce całkowicie wyfrunęły z jej głowy. Przyspieszyła kroku, a jaj obcasy zaczęły stukać o beton nieco szybciej. Nagle usłyszała krzyk. Dochodził on z prostopadłej uliczki, do tej na której właśnie się znajdowała. Krzyk był tak głośny i przeraźliwy, że dreszczyk przeszył ją od stóp do głów.
http://img325.imageshack.us/img325/5263/hunter62kf.jpg
Stanęła jak wryta. Nie wiedziała co teraz zrobić. Wahała się czy pomóc temu komuś, czy iść dalej. Z jednej strony może uciec, ale poczucie winy będzie ją prześladować przez resztę życia. Z drugiej strony jeśli tam pójdzie to może ryzykować zdrowiem, a nawet życiem. Jednak jej skłonności do pomocy innym były silniejsze i niepewnym krokiem ruszyła w prostopadłą, ślepą uliczkę. Starała się iść cicho, tak aby jej wysokie buty nie hałasowały. Była przerażona, ale tak dokładnie nie wiedziała co ją czeka. Przeszła kilka metrów i nagle stanęła jak wryta. Nie mogła z siebie wydobyć żadnego odgłosu. Stała tak jeszcze przez parę sekund i wpatrywała się w martwe ciało kobiety powieszone na grubym sznurze i przeszyte nożem w trzech miejscach. Przyjrzała się dokładniej i zaparło jej dech w piersiach. Było to jej nowa koleżanka z pracy. Tak krótko się znały, lecz już zaczynała ją lubić. Przez jej głowę przemknęło kilka obrazów. Przedstawiały one to jak się poznawały, następnie jak rozmawiały i śmiały się. Po raz ostatni Lilyanne widziała ją żywą jakieś pare godzin temu. Nie mogła uwierzyć w to, że ich znajomość tak szybko się skończyła. Nagle usłyszała czyjeś dyszenie z kąta zawartego pomiędzy dwoma wysokimi budynkami. Był to mężczyzna. Nie do końca go widziała, ale była pewna, że to właśnie on dokonał tej zbrodni.
http://img325.imageshack.us/img325/9687/hunter79jn.jpg
Po chwili wyciągnął z kieszeni coś srebrnego. Był to niewielki nożyk, połyskujący w świetle księżyca i do połowy ubrudzony krwią.
Koniec.