Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : The Golden Years


*Lucy*
03.07.2006, 23:04
Siemka! Chciałam dać te fotostory na nowym forum, ale wysłałam trzy razy i niedziała! Niewiem o co chodzi ale mniejsza z tym. To moje drugie fotostory, mnie się bardzo podoba, więc mam nadzieję, że wam też. To dopiero wstęp, 1 odcinek postaram się napisać jaknajwcześniej! A teraz miłego czytania. :D

http://img456.imageshack.us/img456/5326/plakacik8ed.jpg (http://imageshack.us)

Episod 1

Odcinek1 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=601908&postcount=15)

Cisza. Jedyne co było słychać w lesie na skraju miasta to szybki tupot, dzwięk łamanych gałęzi, oraz szelest liści. Noc była taka gorąca, zero wiatru i ani jednej chmurki na niebie, co sprawiało, że gwiazdy mocno oświetlały okolicę. Lecz to niebył czas na podziwianie księżyca ponieważ miała się stać rzecz straszna, przynajmniej Dla Matt'a, 28- latka, ktory biegł teraz zadyszany w głąb lasu. Przystojny kawaler, nauczyciel polskiego. To czego bał się od dzieciństwa, teraz okazuje się prawdziwe. To, w co jeszcze kilka tygodni temu przestał wierzyć goniło go. Niemiał już siły, chciał odpocząć, jednak taki odpoczynek, mógł go teraz kosztować życie. Biegł dalej, jego serce waliło jak szalone a w gardle czół ostre kłucie. Zaczął się krztusić. I w tym właśnie momencie coś szarpnęło go za koszulę i mocno chwyciło go za ramię. Jego oczom ukazał się złowieszczy wyraz twarzy, na którym widniał szeroki uśmiech oraz ciemne, krwisto czerwone oczy, pełne głodu i pragnienia. Na policzkach Matt'a płynęły łzy, nie ze strachu lub smutku, lecz od wiatru, który wiał mu w oczy przez cały czas, długiej gonitwy. Postać o czerwonych oczach bez wahania wbiła swe ostre, białe jak śnieg kły w szyję ofiary. Ssał przez kilka minut, poczym puścił bezwładne ciało, które opadło na ziemię. Wampir przetarł swoje wargi dłonią, ocierając resztki krwi i uśmiechnął się sam do siebie.
- Niema jak obfita kolacja - powiedział poczym ruszył w przeciwną stronę, prowadzącą do pobliskiego cmentarza, na którym podobno straszyło. Szedł wolno, zastanawiając się nad osobą, którą właśnie zaatakował. Kiedyś brzydził się krwi, przyprawiała go o mdłości. Przypomniał mu się wieczór, kiedy odwiedził swoja siostrę w szpitalu, zemdlał jak tylko zobaczył człowieka z całą zakrwawioną twarzą, niosono go na noszach do pokoju obok. Ale kiedy został wampirem, musiał się przyzwyczaić do smaku i zapachu krwi, co z czasem zaczeło mu się nawet podobać. Dochodził już do środka cmentarza, kiedy w oddali obok kapliczki zobaczył swoich przyjaciół, siedzących na kamieniach, rozmawiających o życiu i śmierci.

http://img456.imageshack.us/img456/4657/trzechchlopakw7so.jpg (http://imageshack.us)

- Hej, Shakespeare! Gdzie byłeś?! - zawołał jeden z nich.
- Polowałem, a pozatym nienazywaj mnie tak, mam na imię Macaulay!
- Tak tylko mówie, bo lubisz pisać wiersze... - padła odpowiedź.
Mac oparł się o ścianę budynku i zwrócił do kolegów.
- To co robicie? - zapytał zaciekawiony. Jego kumple zawsze mieli o czym gadać, zresztą kto by niemiał, gdyby przeżył ponad cztery lub pięć stuleci.
- Gadamy o ludziach. Weena opowiadała właśnie o tym jak się kiedyś zakochała w takim jednym człowieku, ale on się jej bał, jak się dowiedział kim jest. Więc ta wkradła się do jego mieszkania i wyssała z niego krew do ostatniej kropli. Ja bym nigdy niezrobił czekoś takiego komuś, kogo kocham!
- Ludzie...ciekawe stworzenia. Pamiętam taka rodzinę, oni to dopiero mieli przygody - zaczął Macaulay. - Na początku sami wchodzili mi w drogę. Potem z ciekawości zacząłem ich śledzić.

http://img147.imageshack.us/img147/3532/weenaijosh1dj.jpg (http://imageshack.us)

- Opowiedz, co tam u nich takiego się działo! - Zawołał wesoło Sean, jeszcze młody, niedoświadczony wampir.
- To naprawdę długa historia - Mac próbował się wymigać.
- Mi się nie śpieszy - powiedział jeden z wampirów, a zaraz za nim reszta mrocznych stworzeń.
- To się zaczęło w hiszpanii, w 1890, jak była ta afera, bo ktoś zabił królową. Rok przed śmiercią urodziła córkę. Wybierała się z nią na przejażdżkę po mieście, ale niewiedziała jednej rzeczy. Dwóch przystojnych mężczyzn, prowadzących pojazd byli płatnymi mordercami. Niewiem dlaczego to zrobili, ale po zawiezieniu jej wysokości w ślepy zaułek, wysiedli i rzucili się na królową. Krzyczała, ale nikt jej nie słyszał. Ja niechciałem się w to mieszać, pozatym nie miałem zamiaru ujawniać się. Nieobchodził mnie zbytnio smutny los starej kobiety, bardziej bałem sie o dziecko, które w czasie gdy para morderców robiło sobie żarty, strasząc królową ostrym sztyletem, zniknęło za wielkim koszem na śmieci

http://img147.imageshack.us/img147/1861/krlowa9jj.jpg (http://imageshack.us)

W końcu jeden z mężczyzn pchnął nóż w brzuch kobiety, a ta upadła na zimny chodnik. Zapomnieli o dziecku. Chciałem potem po nie iść, widząc, że biedactwo nadal tam siedzi, bezradne, przestraszone, ale zbliżał się świt i musiałem schronić się przed słońcem. Ukryłem się za skromnym budynkiem na przeciwko, z którego mogłem wszystko widzieć. Patrzyłem na wschód słońca, piękne kolory zabłysły na horyzącie, w kilka minut potem wyszło palące słońce. Schowałem głowę w głąb ciemnej alejki, czując jak moja twarz zaczyna z lekka piec. Wtedy usłyszałem otwierające się drzwi. Jakaś kobieta wyszła z domu, obok którego schowała sie mała księżniczka. Miała ze sobą kosz, oraz kartkę z której czytała jakąś listę. Bez wątpienia wybierała się na zakupy. Ale cos przykóło jej uwage. Musiała usłyszec głos dziewczynki, za wielkim pojemnikiem na śmieci, bo rzuciławszystko i pobiegła w stronę ślepego zauku. Wzięła małą na ręce. Trzymała ją przez chwilę, poczym wróciła, podniosła koszyk i wróciła do budynku, na którym dopiero później zauważyłem czerwoną tabliczkę z napisem



Dom dziecka św. Rodriges'a
Hija Adoptivo Centro
P.O. Box 6891
Madryt, CO 80021

http://img147.imageshack.us/img147/8769/opiekunka7qo.jpg (http://imageshack.us)

Na razie to koniec, 1 odcinek już wkrótce! A teraz skomentujcie! :D

Isi
03.07.2006, 23:28
Jestem pewna, że fs sie na tamtym forum pojawi- musi najpierw zpostać zaakceptowane przez moderatora, tutaj też tak było, dopóki byli modzi. Wystarczy wysłać raz, o wszystkim jest napisane w regulaminie działu. ;)

No ale skomentuję tu jak już przeczytałam. :)
Temat na fs mi się podoba, choć to dopiero początek i jeszcze się tak bardzo nie rozwinęło, więc tylko tyle na razie powiem.
Tekst jest ładny, ale miejscami zdarzają się błędy, np.:
- ksztusić- krztusić,
- niema- nie ma,
- poczym- po czym,
- Przystojny kawaler, nauczyciel polskiego, to czego bał się od dzieciństwa, teraz okazuje się prawdziwe. - te 2 części zdania nie za bardzo do siebie pasują, powinnaś to rozdzielić raczej jakoś kropką. Lekki chaos, a reszta zdań na moje oko w porządku.
Zdjęcia i plakat mi się podobają. :)

Czekam na odcinek i ocenię na tamtym forum. ;)
Pozdrawiam

Tusia24
04.07.2006, 07:40
Fotostory bardzo mi się podoba. Pomysł i zdjęcia też. Masz troche błędów ortograficznych. Widziałam jeszcze kilka, których nie wymieniła Isi.
No i te wampiry ...w fotostory trochę mi się przejadły.

7/10

*Lucy*
04.07.2006, 09:18
To niebędzie o wampirach, historia, którą Macaulay opowiada, trwa przez wieki, dlatego narrator musiał być wampirem, bo kto inny przeżyłby tyle lat. niestety nie bedzie ich w opowiesci (przypominam, to tylko wstep. Wampiry pojawią się jeszcze raz w epilogu, to wszystko) a narazie cieszę się że się wam podoba! :D :)

Tusia24
04.07.2006, 17:34
Aha. Świetny pomysł xP Ocenę podwyzszam 9/10 ;)

Kocio xD
04.07.2006, 18:07
Pomysł bardzo mi się podoba ;) jestem ciekawa dalszego przebiegu historii ;] kilka błędów ;) te co zauważyła Isi, wiecej nie widzialam ;P 9/10 pozdrawiam ;*

Nox
07.07.2006, 21:12
Całkiem niezły tekst generalnie bez błędów, super zdjecia i to glównie za nie:) daje 8/10

Rafałek
09.07.2006, 16:13
Jak wkleić zdencia bo chcem zrobić FS ;( :1smutny: :(

oLa003
09.07.2006, 17:02
No nieźle.....ciekawe te twoje fotostory
pozdro:*
;D

Czarnetka
12.07.2006, 15:04
Jejciu... Kiedy kolejny odcineczek?? Już nie mogę się doczekać :D !!

*Lucy*
13.07.2006, 23:05
Pracuję nad nim, ale Simy mi wolno chodzą i trochę mi to zajmie. Sam odcinek jest już gotowy, chodzi tylko o zdjęcia. Rafałek, żeby wkleić zdjęcia na forum musisz wejść na www.imageshack.net tylko niemogę znaleźć poradnika na tym forum. Może jestem ślepa... w każdym razie odcinek powinien być pod koniec tygodnia, np w sobotę albo niedzielę...albo w nocy.

wildthing
15.07.2006, 21:23
Hm... ciekawe nawet :D dobrze sie czyta... takie w sam raz na nudny wieczór...
Tylko tytuł dziwny; chyba chdoziło Ci o 'zlote lata' ? bo year to rok... powinno byc ages xd
Jak wkleić zdencia bo chcem zrobić FS
(...) 1; slownik ortograficzny
2; post wogóle nie zwiazany z tematem
3; www.imageshack.us <--- wchodzisz, otwierasz obrazek do wgrania, potem klikasz host it i kopiujesz adres obok 'Hotlink for forums (1)'. Potem wklejasz do posta. Tyle.

*Lucy*
17.07.2006, 20:18
Nie, taki właśnie miał być. year to rok, years to lata a ages to epoki....mogłam napisać Golden Centuries - złote wieki, bo tak długa będzie moja opowieść ale Golden Years lepiej brzmi a pozatym na samym początku miało być Golden Tears, ale to to już wogóle beznadziejnie brzmiało więc zmieniłam. :D

PS Odcinek będzie puźniej niż się spodziewałam, bo wyjechałam na weekend i niemiałam czasu dzisiaj (musiałam iść do pracy...) Ale staram się jak mogę :con:

Yuna-chan
17.07.2006, 20:45
Hmm... szkoda, ale poczekamy...:)

Tak w ogóle, to fotostory mi się podoba:D - i masz racją, Golden Years brzmi lepiej niż Golden Tears...

*Lucy*
16.08.2006, 14:52
Wiem, miałam problemy z simami, ale wgrałam je jeszcze raz i teraz wszystko jest dobrze więc będę kontynuować fotostory. Dzięki za wszystkie komentarze :)

---10 lat później---

http://img132.imageshack.us/img132/8159/bethwdrzwiachcx7.jpg (http://imageshack.us)

-Miranda zejdź na dół...
Miranda odwróciła głowę, w drzwiach jej pokoju stała Beth, lekko uśmiechając się. Widać jednak że była bardzo zmęczona, zapewne napracowała się w kuchni, jak zwykle. Beth była pokojówką dla wszystkich dziewczynek w sierocińcu, oprócz Mirandy. Dla niej była także przyjaciółką. Miranda niemiała żadnych innych przyjaciół, jej rówieśniczki za nią nie przepadały, a czasem nawet dokuczały jej. Tego dnia, wszystko miało się zmienić.
- zaraz przjedzie nowa wychowanka, może chciałabyś ją poznać?
-Dlaczego tak sądzisz?- Miranda widocznie nie była w dobrym humorze. Odwróciła się do okna, oglądając wschód słońca, było bardzo wcześnie.
- Wiesz...nigdy nie widziałam żebyś zbytnio rozmawiała z innymi, pomyślałam, że ch...
- Że mogłabym sobie wreszcie znaleźć koleżankę? To chciałaś powiedzieć?
- Złościsz się na mnie za ten urlop tydzień temu? Chcę tylko żebyś ją powitała, trudno jest być nową w otoczeniu, znam to z własnego doświadczenia.
-Masz 29 lat tak?
- Tak i zaczęłam tu pracować kiedy miałam zaledwie 14. Moja rodzina była bardzo biedna, więc musiałam jakoś zarabiać na chleb, ale nikt mnie tu nielubił, oprócz dyrektorki. Potem polubiłam ją tak bardzo, że zostałam tu na zawsze.
Beth spuściła głowę i zapadła krótka chwila ciszy, w której Miranda uświadomiła sobie, że zachowuje się jak rozpuszczona samotniczka.
- Zaraz zejdę

http://img132.imageshack.us/img132/7024/miranalzkuwl4.jpg (http://imageshack.us)

Beth podniosła głowę a na jej twarzy malował się szeroki uśmiech
- będę na dole jak byście czegoś potrzebowały - rzuciła i odeszła, zamykając za sobą drzwi. Miranda usiadła na łóżku. Miała dość mieszkania w sierocińcu, może się wydawać że dziewczynka, która nigdy nie miała normalnego domu, nie tęskni za nim, ale Miranda zawsze marzyła, żeby chociaż raz zobaczyć jak to jest mieć mamę i tatę. Wkrótce usłyszała końskie kopyta i dźwięk metalowych kół dyliżansu, więc wstała i pobiegła na dół, drewnianymi schodami.

***

http://img123.imageshack.us/img123/2503/ivywprzedpokojuhq5.jpg (http://imageshack.us)

W przedpokoju stała jakaś dziewczynka. Miała długie, rude włosy i lekką, ciemnożółtą sukienkę. Stała tyłem do Mirandy, rozmawiając o czymś z dyrektorką ośrodka. Ta rzuciła jej do ręki kluczyk, mówiąc prosto, ''pokój 24" i odeszła. Dziewczynka popatrzyła na kluczyk, potem powoli odwróciła się, spoglądając wszędzie dookoła, jak to zwykle się ogląda kiedy bywa się gdzieś po raz pierwszy. Zobaczyła Mirandę, ale była zbyt nieśmiała, żeby podejść i zapytać wszystko, o co nie miała okazji zapytać dyrektorki, pani Whitefield. Miała łzy w oczach.
- Cześć, mam na imię Miranda, a ty? - zapytała przyjaźnie, wpatrując się w nową. Miała dziwną, ciemną karnację. Chyba pochodziła z innego kraju.
- Jestem Ivy (czyt. Ajwi)
Nadal unikała wzroku towarzyszki, była naprawdę nieśmiała i niewiedziała co robić.
- Choć, oprowadzę cię po ośrodku - powiedziała Miranda, za co Ivy była jej naprawdę wdzięczna.
- Nie jesteś z tąd, prawda?- zapytała Miranda
- Nie, przyjechałam z Londynu, ale moja rodzina jest pół francuzka, pół indyjska. Moja mama mnie wychowała, bo mój tata wyjechał, kiedy miałam 4 latka...i nigdy niewrócił.
- Masz mamę? zazdroszę ci, ja swoich rodziców nieznam, pewnie fajnie jest mieć mamę, co? ja...- powiedziała Miranda, ale zamilkła, widząc że Ivy zaczyna płakać.
- Niemam mamy. Wpadła...wpadła pod powóz z warzywami. umarła na miejscu... - Ivy wybuchła płaczem a Miranda przytuliła ją do siebie. Tutaj w sierocińcu, dzieci często opowiadały sobie o swoich rodzinach, historiach ale jej sytuacja była jedną z najsmutniejszych.
- A ty? - zapytała Ivy, ocierając łzy z rozpalonych policzków.
- Jak powiedziałam, nieznałam moich rodziców, ani nawet niepamiętam nic z mojego dzieciństwa...prawie nic. Ale czuję, że moja mama jeszcze żyje, chciałabym ją odnaleźć.
Obie dziewczynki poszły do pokoju Ivy aby porozmawiać . Miały mnóstwo czasu, żeby się lepiej poznać, ale już wtedy Miranda wiedziała że ma nową przyjaciółkę.

http://img108.imageshack.us/img108/7076/ivyimirandava9.jpg (http://imageshack.us)

- O, kogo tu widzę, Mira-szmira i jej nowa koleżanka. Posłuchaj kochanie, niechcesz zadawać się z nią, ona niema klasy ani rozumu. Choć z nami, zobaczysz że nie pożałujesz. - Clare uśmiechnęła się sztucznie, ale zachęcająco. Ivy niewiedziała co robić, jeżeli je ignoruje, straci trzy szanse na koleżanki, jeżeli nie, straci tylko jedną. Powoli podała rękę uśmiechniętej blondynce, która wyciągnęła swoją na zgodę.
- Pogadamy później - powiedziała zaniepokojona i odeszła z trójką dziewczyn jej wieku.

- "Pogadamy później"? Myślałam, że mnie lubi, Dobra, nie to nie! Nie obchodzi mnie, niech sobie z nimi będzie, wcale nie potrzebuję przyjaciółek, mogę być sama! - Miranda zatrzasnęła drzwi w swoim pokoju i rzuciła się na łóżko, powoli zasypiając

http://img108.imageshack.us/img108/5818/usmiechnietatrjkawe7.jpg (http://imageshack.us)

***

krótki, ale to dlatego, że musiałam wszystko zacząć od początku, ściągnąć ubrania, zbudować parcele, rodziny...mam nadzieję że się podobało, niedługo drugi odcinek.

*Lucy*
30.08.2006, 19:40
Uff...napracowałam się z nim, dlatego tak długo. Znowu mam problemy z grą, ale mam nadzieję, że to mi nie przeszkodzi.

Odcinek 2

http://img115.imageshack.us/img115/2753/rynekud5.jpg (http://imageshack.us)

Jest rok 1900. Słońce właśnie wstało nad Hiszpanią ogłaszając kolejny dzień, niczym nieróżniącym się od innym. Szczegulnie w sierocińcu Św. Rodriges'a. dla dziewczynek. Panowała tam codzienna monotonia, i mimo że czasem zdarzały się nowości, to zwykle nic się nie zmieniało. Miranda niemogła spać przez całą noc, za to rankiem niechciała wstać z łóżka. Promienie słońca raziły ją w oczy, co sprawiło, że przykryła głowę kołdrą, ale nawet to nie pomogło. Wstała więc i pomaszerowała do pokoju Ivy. Nadal w piżamie, stała przed drzwiami obok i zapukała, lecz nikt nie otwierał. Zapukała jeszcze raz, poczym zrozczarowana i trochę zdenerwowana odeszła spowrotem do swojego pokoju. Była dopiero 7:00, więc miała jeszczę dwie godziny spania. Położyła się na twardym łóżku, zastanawiając się "gdzie ona może być? Może poprostu mocno spała?"

http://img126.imageshack.us/img126/3915/falszywatrjkahn5.jpg (http://imageshack.us)

Tymczasem w pokoju na przeciwko, siedziały cztery dziewczynki - rudowłosa Clare, nieśmiała Flora, arogancka blondynka - Amandri. Cała trójka postanowiła przeciągnąć nową przyjaciółkę Mirandy na swoją stronę - Ivy. W ukryciu przed dyrektorką, spędziły całą noc w pokoju Amandri, gadając i bawiąc się. Ivy po kilku godzinach spędzonych z dziewczynami bardzo się zmieniła, głównie w wyglądzie.
- No, teraz wyglądasz jak jedna z nas! - ucieszyła się Clare
- Tak myślisz? Ja...czuję się w tym trochę dziwnie - zniechęciła się Ivy
- Ależ złotko! Taka jest teraz moda, zobaczysz, spodobasz się chłopakom!
- Nie jestem na to za mała? to znaczy, zanim tu trafiłam, mama mówiła, żebym nieumawiała się z nikim do 20 roku życia, niemogę...
- Daj spokój - przerwała jej Flora - chyba jej nie posłuchasz?! Przecież cię zostawiła! Co ona może wiedzieć o życiu, pozatym, rodzicom niepowinno się ufać, są okropni, najpierw mówią, że cię kochają, a potem, zostawią cię na pastwę losu w jakiejś pensji, gdzie musisz słuchać się opiekunki i o wszystko prosić o pozwolenie. Rodzice w niczym nie mają racji.
Dłonie Ivy zacisnęły się w pięści, w końcu nie mogła już znieść tego co mówi Flora, wstała, rzucając krzesłem na którym siedziała i krzyknęła
- Zamknij się! Zamknij się wreszcie!
Ivy ze łzami w oczach uciekła z pokoju na korytarz, poczym uklękła gorzko płacząc na dywanie. Amandri i Clare podbiegły do niej.
- Słonko, co się stało? - miło zapytała Amandri
- Jak ona może tak mówić! Czy nie kochała swojej matki? A pozatym nie nazywaj mnie tak!
- Posłuchaj, ona nie chciała....
- Nie, to ty posłuchaj, niechcę się już z wami zadawać, miałam was dość od samego początku, źle zrobiłam, że do was dołączyłam! - Ivy uciekła zapłakana przez korytarz do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Usiada przy lustrze i zaczęła zmywać swój makijaż.

Później tego samego dnia, Miranda zeszła na dół. Wśród bawiądzych się w salonie wychowanek zauważyła młodą parę. Rozglądali się wokoło, szukając dziewczynki, którą zabiorą ze sobą do domu. Miranda nigdy nie poczuła się lepiej, teraz kiedy straciła jakąkolwiek szansę na nową przyjaźń, na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, ponieważ pojawiła się nowa szansa - szansa na normalne życie, na dom i rodzinę. Powoli wkroczyła do środka salonu, aby lepiej się rozejżeć. Niestety w kilka sekund później zorientowała się, że było już za późno dla niej. Młoda kobieta i jej mąż widocznie wybrali już dla siebie córkę i szykowali się do wyjścia.

http://img126.imageshack.us/img126/4497/parawpensjiir2.jpg (http://imageshack.us)

Kiedy mężczyzna rozmawiał jeszcze z dyrektorką, kobieta rozmawiała z jedną z dziewczynek - Marią. W chwilę potem reszta dziewczynek zeszła na dół aby pożegnać się z koleżanką.
- Jesteś prawdziwą szczęściarą Maria! Powodzenia
- Niezapomnij o nas, będziemy tęsknić! - wołały, patrząc na oddalającą się karetę.
Kiedy już odjechała, wszyscy rozeszli się do swoich pokoi...wszyscy oprócz Ivy i Mirandy. Po chwili milczenia Ivy podeszła wolnym krokiem do Mirandy.
- Przepraszam, niepowinnam była cię wtedy zostawić, zachowałam się okropnie. Ale zapewniam cię, że już do nich nie wrócę, mam dość tych parszywych debilek, są nie do zniesienia.
Miranda nie odezwała się słowem, za to uśmiechnęła się i przytuliła przyjaciółkę.

http://img131.imageshack.us/img131/450/miraiivybu9.jpg (http://imageshack.us)

Razem poszły do pokoju Mirandy, aby przygotować się na lekcje. W sierocińcu, zajęcia szkolne zaczynały się o 10:00 rano, więc dziewczynki miały jeszcze trochę czasu. Szybko złapały swoje książki i zeszyty, poczym powędrowały do klasy. Pierwsza była przyroda, nauczycielka postanowiła przejść się z klasą po mieście, z czego wszystkie uczennice były bardzo zadowolone. Wyszły w około 15 minut po rozpoczęciu się lekcji. Miranda szła w parze z Ivy. Teraz po kłótni, czuła że ich przyjaźń stała się mocniejsza, ponieważ wybaczyły sobie i postanowiły już nigdy więcej się nie kłócić. Rozmawiały o wszystkim a w szczególności o chłopcach.
- Ja nigdy nie znałam wielu chłopców, mama uczyła mnie, abym stała od nich z daleka.- opowiadała Ivy
- Mi to mówisz? Wychowałam się w sierocińcu dla dziewczynek, nigdy nie widziałam chłopaka w moim wieku. Czasem widziałam jak do ośrodka przyszli policjanci lub burmistrz, czasem widziałam przyjaciół pani Whitefield albo Beth. Widziałam też mleczarza i... - Miranda przestała. Przechodziły właśnie obok dużego, luksusowego statku. Przy nim pracowały dwie osoby. Młody chłopiec, i prawdopodobnie jego ojciec. Miranda była bardzo podekscytowana, już wyrywała się, aby podbiec bliżej i przyjżeć się im, ale Ivy ją zatrzymała.
- Gdzie ty idziesz?! Chcesz mieć kłopoty?
- Chcę go zobaczyć! Nigdy nie miałam okazji poznać chłopaka w moim wieku!
- Chcesz powiedzieć, że nigdy nie widziałaś młodego chłopca na oczy? - zdziwiła się Ivy
- Nie...ja..widziałam kilku patrząc przez okno, mojego pokoju, uczyłam się o życiu, poprostu nigdy z żadnym nie rozmawiałam.
Ivy niepotrafiła już powstrzymać Mirandy, która rzuciła szybko okiem na dyrektorkę, poczym odeszła od grupy i podbiegła do marynarzy. Z wielkim uśmiechem popatrzyła na zapracowanego chłopca. Ten jak tylko ją zobaczył, oderwał się od roboty i odwdzięczył się równie szerokim uśmiechem.
- Cześć! - przywitała go dziewczynka. Chłopak był naprawdę przystojny jak na swój wiek i jak było widać, przyjaźnie nastawiony.
- Hej! Jak masz na imie? - zapytał podchodząc do Mirandy i wycierając dłonie w brudną szmatę. Był ubrany skromnie...bardzo skromnie, "napewno jest biedny" pomyślała, ale to jej nie przeszkadzało.

http://img154.imageshack.us/img154/6042/dannyun3.jpg (http://imageshack.us)

- Miranda - odpowiedziała widząc jak chłopak wyciąga do niej rękę.
- Ładnie, ja jestem Danny - Między dwojga zapanowała długa cisza, ale im to nie przeszkadzało. Patrzyli sobie prosto w oczy. Miranda czuła, że się zakochuje. Przez kilka minut nie robili nic, oprócz wpatrywania się w siebie. W pewnym momencie Miranda usłyszała głos pani Whitefield, dochodził z daleka, dyrektorka z wściekłością wołała jej imię.
- Muszę iść - uśmiech dziewczynki zniknął z jej twarzy, poczym znowu na chwilę wrócił, kiedy ostatni raz popatrzyła na Danniego. Potem czym prędzej pobiegła spowrotem do grupy dziewczynek z sierocińca.
- Co ty sobie wyobrażasz? Tak odchodzić od grupy? Dostaniesz za to karę, jak tylko wrócimy.
Po kilku minutach wrzasków pani Whitefield, Miranda wróciła do szeregu, gdzie na końcu czekała na nią Ivy. W sekundę, po tym jak dyrektorka odwróciła od niej wzrok, dziewczyna prawie pisnęła z wrażenia. Ivy niemogła uwieżyć, że ta to zrobiła, i z czego się tak cieszyła?
- Ten chłopak! On jest cudowny!!! Widziałaś jego oczy? - pytała podekscytowana.
- Co? Oczywiście że niewidziałam, niby jak. Wiesz jakie będziesz miała kłopoty , możesz nawet dostać szlaban! - mówiła Ivy, ale Miranda wcale się nie przejeła. Jedyne o czym myślała to Danny. Marzyła, aby znów go zobaczyć, pogadać, poznać go lepiej. Czuła że to może przerodzić się w głęboką przyjaźń a może nawet więcej. Miała nadzieję.

Kiedy wrócili do ośrodka, Miranda dostała długie kazanie od pani Whitefield, a na koniec karę - tak jak myślała, szlaban. Najgorsze było to, że dyrektorka zabroniła jej iść na spacer do parku, na cały dzień, który był planowany już od pewnego czasu i Miranda bardzo liczyła na ten wypad. "Co z tego" - pomyślała - "I tak, gdybym miala cofnąć czas, zrobiłabym to samo, poznanie tego chłopaka, było najleprzą rzeczą jaka mi się dotąd przytrafiła." Nieżałowała swojej decyzji, mimo że jej złość sprawiła, że zdemolowała cały swój pokój. W chwilę potem, zapukała do niej Ivy.
- Może pójdźmy do twojego pokoju? Ja mam straszny bałagan. - zaproponowała Miranda, poczym poszły do pokoju Ivy.
- No to dostałaś karę. Mówiłam że tak będzie...ja
- Nie obchodzi mnie to, że dostałam szlaban - przerwała przyjaciółce Miranda - Chodzi o to, że nie mogę jutro iść do parku. Gdybym tylko mogła wyjść ten jeden raz.
- Cóż, to tylko twoja wina, ale niemartw się, będzie następny raz. Jeśli chcesz, mogę zostać z tobą...
- Nie! Niechcę, żebyś przezemnie opuściła dobrą zabawę, masz iść i dobrze się bawić.
- Ale z kim pójdę? Wiesz, że niechcę zadawać się z 'fałszywą trójką'.
- he he, fajnie je nazwałaś. Idź z Marthą, ona od dawna nie koleguje się z Clare, Florą i Amandri.
- No dobra, ale...jesteś pewna? Okej, ale odpłacę ci się, jak będę miała okazję. - zgodziła się Ivy.
Z samego rana Miranda obudziła się już sama. Nawet Beth poszła na większe zakupy, więc nie będzie jej do połódnia. Pani Whitefield z dziewczynkami wyszły już o 8:00 rano. Miranda wstała i poszła do łazienki. Umyła się, poczym wróciła do pokoju i rzuciła się na łóżko. "To będzie najnudniejszy dzień w moim życiu" - pomyślała i skuliła się, zakrywając twarz kołdrą. Niewiedziała wtedy jak bardzo się myliła.

http://img108.imageshack.us/img108/961/mirawlzkubi9.jpg (http://imageshack.us)

No na razie tyle, komentujcie! :)

Ania_13
03.12.2006, 18:07
Świetny klimat, nie ma co :D

rosex
05.12.2006, 16:46
Przynam szczerze, że jakoś nie zainteresowało mnie Twoje fotostory. Fabuła tak średnio mi się podoba, nie mówiąc już o błędach jakie popełniasz. Jest kilka błędów ortograficznych, stylistycznych i interpunkcyjnych.
W pierwszym odcinku rzuciły mi się w oczy dwa słowa.
w gardle czół ostre kłucie
Powinno być czuł! I jeszcze jeden błąd.
cos przykóło jej
Tutaj też przez 'u' zwykłe, czyli - przykuło.
To tylko niektóre z nich.
Moja ocena to 4/10, bo pomysł jest nawet fajny, gorzej z jego wykonaniem.