Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : "Remedy for the Truth"


Joa
16.09.2007, 08:40
Witam serdecznie. Może niektórzy kojarzą mnie z forum SW, gdzie pisałam fotosstory o tytule "Unwanted". Wiem, jak wyglądało to moje "prowadzenie" opowieści :P. Nie wiem, czy kiedyś je dokończę. Narazie nie chcę.

Pomysł na "Remedy for the Truth" tkwił w mojej głowie już dosyć długo, ale parametry mojego kompa nie pozwalały mi na działanie (spróbujcie grać w simy ze WSZYSTKIMI dodatkami przy karcie Nvidia 6100 i pamięci RAM cos ponad 700... niby nie jest źle, małe parcele działały w miare, ale juz te troszkę większe... masakra.. poza tym wszystko ma swoje granice). To na szczęście się zmieniło. Dlatego teraz mogę urzeczywistnić pomysł :).

Mam już napisany prolog i pierwszy odcinek. Są nawet w internecie. Nie powiem gdzie, to by była reklama, a tak się nie godzi :P. Narazie zamieszczę jedynie krótki (wiem, bardzo krótki, ale to ma zaostrzyć wasze apetyty) prolog, bo chciałabym zobaczyć, jaka będzie wasza reakcja. Pod wieczór, może nawet po południu dodam pierwszy odcinek.

"Remedy for the Truth"

Prolog

http://img442.imageshack.us/img442/2194/01lp8.jpg
Stracił już rachubę, jak długo jedzie tym tanim, obskurnym pociągiem. Paląca chęć poznania prawdy razem z rządzą zemsty już dawno zawładnęła jego umysłem tak, że przestał zauważać takie szczegóły, do jakich należał czas. Już nawet nie reagował, gdy ktoś wypowiedział jego imię, Markus.
Nie wiedział, gdzie zatrzyma się po przybyciu na miejsce, jak zmusi go do mówienia prawdy, a także jakie zada mu cierpienie. Nigdy nawet nie zamienił z nim słowa, ale to, co zrobił wystarczyło za wszystkie gesty świata. Właściwie nawet nie wiedział, jak on wygląda, jak się nazywa. Jedyna wiedza, jaką o owym człowieku posiadał, to to, ze mieszka gdzieś tu, w New Sim York i jest nieprzewidywalny oraz niebezpieczny. Do tego również inteligentny. Nikt nigdy nie poznał jego prawdziwej tożsamości i właśnie z tego powodu nigdy nie został ukarany za swój bestialski czyn.
Ale Markus miał swojego informatora, który na pewno da mu znać, gdy tylko dowie się czegoś więcej. Zawsze mógł na nim polegać, chociaż ostatnio doszło do niemałej sprzeczki między nimi. Powodem była powolność informatora. To właśnie dlatego Markus wyruszył sam w nieznane. Nie mógł dłużej czekać.
Pociąg zaczął zwalniać, aż w końcu stanął. Gwiazdy na niebie przykryła warstwa ciężkich chmur. Zanosiło się na burzę.
http://img442.imageshack.us/img442/1307/02gm4.jpg
- Stacja Sim Paradise, New Sim York, Peron dziewiąty. Prosimy wszystkich o opuszczenie pociągu, to nasz ostatni przystanek. Życzymy miłej nocy i zapraszamy do ponownego skorzystania z naszej linii. - rozległ się kobiecy głos z głośników i wszystkie drzwi otworzyły się.
http://img264.imageshack.us/img264/3702/03ww5.jpg
Wyszedł i skierował się do kasy, by uzyskać informację odnośnie noclegów. Gdy tylko wkroczył do pomieszczenia, niebo przeszyła błyskawica i rozpadało się na dobre.

Monia114
17.09.2007, 17:05
Jestem pierwsza.Fotstory takie sobie...Strasznie krótkie...Ocenię po drugim odcinku. :P

Joa
17.09.2007, 18:31
Trochę wyrozumiałości... to dopiero prolog :P

A tutaj odcinek pierwszy :D

Odcinek I.


Alexander Robins był prawnikiem. Miał piękną żonę, wspaniały dom, a także świadomość, że za dziewięć miesięcy po raz pierwszy zostanie ojcem. Choć od ślubu jego i Melanie minęło już dziesięć lat, dopiero teraz podjęli tę wspaniałą decyzję.
http://img517.imageshack.us/img517/2383/01bk8.jpg
Pomimo młodego wieku, jak na swoją branżę, Alex już zdołał zawładnąć światem prawa. Reprezentował na rozprawach sądowych najbogatsze firmy, najbardziej znanych simów.
Miał wszystko, o czym wielu mogło tylko marzyć...
Właśnie minął kolejny pracowity dzień i mężczyzna z ulgą wrócił do domu, gdzie jak co dzień witał go jego ulubieniec.
http://img517.imageshack.us/img517/938/02md9.jpg
- Hej, Bandziorku. Stary wygo, przyznaj się, co znowu zbroiłeś? - z uśmiechem na twarzy pogłaskał dalmatyńczyka po brzuszku i wszedł przez drzwi frontowe.
- No, nareszcie jesteś! Myślałam, że cię przykleili do krzesła w tym twoim biurze. - rozległ się kobiecy głos z kuchni.
http://img517.imageshack.us/img517/7118/03wh0.jpg
- To tak się wita męża, który cały dzień w pocie czoła harował jak ten wół? - zapytał, udając złość. - Ale pięknie pachnie. Co dziś na obiad?
- Moja słodka tajemnica. - powiedziała, uśmiechając się ponętnie. - Będziesz musiał poczekać. Idź się lepiej przebrać, bo znając ciebie, na pewno się ufajdasz.
- Ha, ha, ha. Ale jesteś dowcipna. Bardzo zabawne. - rzekł i udał się na górę, patrząc na ukochaną wzrokiem pełnym pożądania.

***

Kilka godzin wcześniej, jakieś dwadzieścia kilometrów na zachód od domostwa państwa Robins, świt powitał wszystkich obecnych w najbardziej zapyziałym, przydrożnym motelu. Markus otworzył oczy. Ciało bolało go tak, jakby stoczył walkę z bokserem.
http://img212.imageshack.us/img212/8434/04kz7.jpg
Wstał z niewygodnego łóżka i wyjrzał przez okno na ulicę pełną obywateli.
"Może on gdzieś tu jest?" pomyślał. Nagle usłyszał dźwięk swojej komórki. Wyjął ją z kieszeni spodni i spojrzał na wyświetlacz. Numer zastrzeżony.
- Halo?
- Marcus? Tutaj Pająk! - odezwał sie zachrypnięty głos ze słuchawki.
- A... to ty. Wspaniale. Masz jakieś wieści?
- No... nie.
http://img212.imageshack.us/img212/932/06nq1.jpg
- TO PO JAKĄ CH***RĘ DZWONISZ?! Słuchaj, chcę to załatwić jak najszybciej! Chcę mieć to z głowy! Ale jak na złość utknąłem w tym pie***onym motelu, a ty nawet nie masz konkretnych informacji! - wykrzyczał.
- Daj mi dojść do słowa! - powiedział z wyrzutem Pająk. - Nie dzwonie z całkowicie niczym. Wiesz, kto mieszka w New Sim York poza tym, którego szukasz?
- Jakieś pięć milionów innych simów. - głos Markusa był nabrzmiały od irytacji i ironii.
- Dobry żart. Chodzi mi o Alexandra Robinsa.
- Robinsa? TEGO Robinsa? Prawnika? - zapytał z przejęciem.
http://img131.imageshack.us/img131/5529/07bd5.jpg
- No tak! Może pamiętasz, on był...
- Kumplem Samuela. Był tam... No oczywiście! To takie proste! Będzie mógł mi pomóc. Zaczekaj. - rzekł i zaczął w torbie szukać kartki i długopisu. - Ok, podyktuj mi jego adres.
- Jagodowa 1, w dzielnicy Leśnogórskiej.
- Dzielnica Leśnogórska? To jest na drugim końcu miasta!
- Tylko nie mów, ze dla ciebie to daleko! Przecież nie tak dawno jak wczoraj, przejechałeś pięćset kilometrów tylko po to, by dopaść gościa, którego w życiu na oczy nie widziałeś! A teraz masz przynajmniej punkt zaczepienia. On ci na pewno pomoże.
- Racja... a wiesz już coś może o tym całym Kevinie... jak mu tam?
- Kevin James Goldstein. Nie, nie wiadomo o nim nic. Przepadł wiele lat temu bez wieści. - odpowiedział Pająk.
- No dobra. To ja się rozłączam.
- Połamania nóg. - usłyszał głos pomocnika i się rozłączył.
Markus był zły. Zły na siebie. Dobrze wiedział, że Robins mieszka w okolicy. A jednak nie wziął pod uwagę tego, by zgłosić się do starego kumpla Samuela. Po szybkiej toalecie, spakował rzeczy, wymeldował się i ruszył przed siebie.

***

http://img212.imageshack.us/img212/4093/09yr1.jpg
- Obiad! - zawołała Melanie swojego męża.
- Już idę, kochanie. - odpowiedział. Wciągnął pośpiesznie koszulę i zszedł po schodach. - Już mi ślinka cieknie.
Ledwo zasiedli do stołu, gdy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Nie, nie teraz... - jęknął, patrząc tęsknie w nietkniętą miskę z zupą.
- To może być pilne. - zauważyła kobieta i już chciała odejść od stołu.
http://img131.imageshack.us/img131/4066/11ay5.jpg
- Nie, poczekaj. Zjedz spokojnie, ja to załatwię. - i udał się w stronę eleganckiego wejścia. Pociągnął za klamkę. Przed nim stał młody mężczyzna, o długich blond włosach i dziwnych, niebieskich oczach. Było w nich coś strasznie znajomego.
- Mogę w czymś pomóc? - zapytał uprzejmie Alex.
- Pan może mnie nie kojarzy... może nawet mnie nie pamięta, panie Robins. Nazywam się Markus. Markus Wood.
http://img212.imageshack.us/img212/7624/12zi5.jpg
- Fala szoku wstrząsnęła prawnikiem. Nazwisko powiedziało mu wszystko.
- Niemożliwe... a jednak... jesteś taki podobny do... - rozejrzał się w około. - Wchodź, byle szybko!

Kati_Simka
17.09.2007, 19:01
Nonono... Zapowiada się całkiem nieźle. Nie zauważyłam błędów. Czekam na kolejne rozdziały... :))

Monia114
17.09.2007, 19:11
No..teraz to można nazwać fotostory...7/10

Lizek
18.09.2007, 13:01
Podoooba mi sięęęę :)
Zapowiada się bardzo fajnie. Fotki są duże, dobrej jakości, a ja to lubię. No i masz piękne dodatki :D Mogę spytać, skąd masz fryzurkę Alexandra? Bo bardzo mi się podoba ;)
A, no i powodzenia w pisaniu!
Lizek

SimsFanka93
18.09.2007, 18:50
Ciekawie się zapowiada. Tylko tak dalej albo i lepiej. 7,5/10

Master ciaster
19.09.2007, 16:02
Nie mam pomyslu na komentarz wiec powiem tylko...
SUPER! 10/10 :D :D :D

Joa
22.09.2007, 14:55
Zgodnie z obietnicą :D

Odcinek II.



http://img218.imageshack.us/img218/9814/01vb3.jpg
Markus przekroczył próg domostwa. Rozejrzał się w około.
- Kochanie, kto... - zaczęła Mel.
- To jest Markus Wood. - odpowiedział, spoglądając znacząco na żonę, gdy ta upuściła łyżkę. - Proszę, usiądź na kanapie.
Gość posłusznie zajął miejsce. Prawie natychmiast dołączyło do niego małżeństwo. W powietrzu wyczuwało się napiętą i nerwową atmosferę wyczekiwania i zdziwienia. W końcu panującą ciszę przerwała kobieta.
http://img503.imageshack.us/img503/6913/02im1.jpg
- Jak nas znalazłeś? I czego od nas chcesz?
- To nie było takie trudne. Znalazłem wasze podpisy na jednym z zeszytów mojego brata. Potem szukałem w aktach uczelni. Żadna sztuka.
- Fakt. - przyznał Alex. - Czego chcesz?
- Chcę prawdy. O tym jak Samuel zginął. Byliście jego przyjaciółmi. I byliście z nim tej nocy, gdy go zamordowano. Chcę waszej pomocy.
Mel wymieniła szybkie spojrzenie z mężem, zastanawiając się chwilę.
- Zanim cokolwiek ci powiemy, sami musimy coś ustalić. - zaczęła. - Sądzę, że powinieneś zostać tu jakiś czas. Idź na samą górę i wejdź do pokoju. Zostań tam, my przyjdziemy za jakieś piętnaście minut.
Markus wstał i wspiął się po nowych schodach na ostatnie piętro. Wszedł do średniego, przytulnego i miłego pokoju na poddaszu. Usiadł na sofie i czekał.
Tym czasem na dole trwała ostrzejsza niż zwykle wymiana zdań.
http://img218.imageshack.us/img218/6357/04rd0.jpg
- Przychodzi niewiadomo skąd, podaje się za brata Samuela, a ty pozwalasz mu zostać w NASZYM domu?! - denerwował sie Alex.
- Daj spokój, chyba nie chcesz go teraz wyrzucić?
- Nie, ale...
- Alex, rusz tym pustym czerepem! Nie pamiętasz, co ustaliliśmy wszystkich? On nie po to wyjechał z kraju! I ty niby jesteś jednym z najlepszych prawników w kraju? NIE MOŻEMY go wyrzucić!
- I co chcesz zrobić? Wyśpiewać mu wszystko? - zapytał głosem pełnym irytacji.
- Mam wrażenie, że masz mnie za idiotkę. Co nam innego pozostało? - odpowiedziała.
- Juz dobrze! Ale pakujemy się w niezłe bagno...
- I tak już od dawna w nim jesteśmy, tylko "wspaniałomyślnie" tego nie rozpowszechniamy. Przestań się wściekać. To, że nas odnajdzie było kwestią czasu i, kto ja kto, ale ty powinieneś doskonale o tym wiedzieć. Chodźmy tam i miejmy to za sobą.
I razem opuścili salono-jadalnię. Mijając stolik, pan Robins zahaczył o niego, przewracając znajdującą się na nim figurkę. Pojawienie się nieproszonego gościa wyprowadziło go z równowagi.
http://img20.imageshack.us/img20/4679/05tf4.jpg
Markus wpatrywał sie w przestrzeń, gdy nagle drzwi się uchyliły. Automatycznie spojrzał w ich stronę. Mel i Alex weszli, po czym, jakby na rozkaz, zajęli miejsca przy wizytatorze.
http://img20.imageshack.us/img20/4250/06uk5.jpg
- Więc chcesz wiedzieć, jak to było? W porządku... Komu jak komu, ale tobie należą się wyjaśnienia... - zaczęła kobieta.
http://img218.imageshack.us/img218/3055/07ak7.jpg
- Dokładnie szesnaście lat temu sprowadziłem się do Simantory, by rozpocząć studia na miejscowym uniwersytecie. Już na starcie zostałem zgarnięty przez bandę twojego brata, co, nie powiem, bardzo mi odpowiadało. Ta... Tworzyliśmy zgraną paczkę... Samuel, Melanie, Tracey, Kevin i "ten nowy", czyli ja. Ach, to były czasy... - rzekł mężczyzna.
- Pewnego wieczoru odbywała się impreza u jednego z naszych studenckich kumpli. Trwała w najlepsze. W końcu nasza piątka wyszła na papierosa. Przy okazji poszliśmy sie przejść. Oddaliliśmy się do pobliskiego parku. - opowiadała Mel. Ręce jej się trzęsły, tak samo jej głos.
- Nagle zza krzaków wyskoczyli jacyś zamaskowani faceci. Jak się okazało, znali Samuela. Chyba miał z nimi jakieś zatarczki. Podejrzewam, że był im winny sporo kasy, bo jeden z nich mówił coś o niespłaconym długu. Sam kazał nam uciekać. Nie chcieliśmy i tego nie zrobiliśmy. Kazaliśmy dziewczynom lecieć po policję, a sami ruszyliśmy na pomoc. Mam bliznę po tym zdarzeniu. - powiedział i podwinął rękaw, ukazując szramę na swoim umięśnionym przedramieniu. - Niestety, to wszystko okazało się bezcelowe. Przywódca gangu strzelił Samowi w głowę. Nie było już możliwości ratunku.
http://img503.imageshack.us/img503/6973/08vv6.jpg
- Chwileczkę... - przerwał mu Markus. - Mówisz, że było ich kilku. Jakim cudem ujęto tylko jednego?
- Tamci uciekli. A ten okazał się taką pierdołą życiową, że utknął nogą w dziurze. Policja była już przed bramą parku, więc kumple nie raczyli pomóc jednemu z nich w potrzebie. - mówiła niebieskooka. - A ten ich nie wydał na rozprawie. nie wiem, widocznie takie mieli zasady. Taka chora solidarność. Resztę znasz. Dostał dożywocie, ale tylko za współudział w morderstwie, napaść i utrudnianie śledztwa. - zakończyła.
Markus ścisnął pięści. Wezbrała się w nim potężna fala nienawiści. Chciał zemsty, chciał zadać ból. Chciał krwi zadośćuczynienia.
- Nikt mi nigdy nie chciał powiedzieć tego wszystkiego. Dlatego parę lat temu uciekłem z domu. - powiedział.
- Co teraz chcesz zrobić?
- Chcę odnaleźć tego mordercę. Chcę, żeby sprawiedliwości stało się zadość. - wyrzucił z siebie jednym tchem.
- Chcesz... żabic?!
- Nie. - skłamał szybko. - Chcę poznać jego tożsamość.
http://img503.imageshack.us/img503/2297/09om6.jpg
- Co prawda sprawę zamknięto, ale zawsze można ubiegać się o ponowne dochodzenie. Ale to będzie bardzo długo trwało i może okazać się bezcelowe. sądy zazwyczaj nie chcą zajmować się starymi sprawami. Za dużo mają do roboty z obecnymi przestępcami. I ja tego też nie mam zamiaru rozgrzebywać. Nie chcę rozpamiętywać tego strasznego wieczoru. Owszem, możesz tu zostać. Stąd jest blisko do każdego ważnego miejsca.. Ale to wszystko, co możemy dla ciebie zrobić. - wydusił Alex.
- No cóż... Łazienka jest za tymi drzwiami, lodówka stoi otworem. Czuj sie, jak u siebie. - powiedziała Mel. Małżeństwo wstało. Mąż opuścił pokój pierwszy.
http://img218.imageshack.us/img218/6918/10nq8.jpg
- Hej... - zawołał za wychodzącą kobietą. - Zrobiliście dla mnie więcej, niż ktokolwiek inny w tej sprawie. Dziękuję.
Mel posłała mu nikły uśmiech i opuściła pokój.

Lizek
29.09.2007, 10:12
Fabuła się rozkręcała w pierwszym odcinku, co jest rzadkością. W drugim jeszcze bardziej namieszałeś/-łaś. Podoba mi się :) Zdziwiła mnie ta "pierdoła życiowa", która utknęła z nogą w dziurze - to musiał być jakiś "geniusz" :laugh:
Powodzenia w pisaniu!
Lizek

Ametyzd
29.09.2007, 17:20
Khym, chyba widać, że to dziewczyna xd A już najwyraźniej w profilu xd

Bardzo mi się podoba, takie dziwne i zaplątane xD Ładnie piszesz, nie widzę jakichś strasznych błędów, co najwyżej dziwne słowa, jak "zatarczki".
O ile nie zapomnę, będę śledzić ^^