Zobacz pełną wersję : Dźwięk Tłuczonego Szkła
gosk_gosia
17.11.2007, 20:30
Chciałabym pokazać Wam moje fotostory na podstawie mojej książki:P
Może nie jest zbyt wybitne, no ale…^^
Zacznę od krótkiego opisu o co właściwie chodzi.
Głównymi bohaterami są 3 osoby. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta, która jest narratorką.
Więcej teraz nie mogę powiedzieć, bo kim oni są okaże się później:P
Można powiedzieć, że jest to opowieść kryminalna z wątkami miłosnymi itd. :P
Mam nadzieję, że komuś się spodoba :)
http://img408.imageshack.us/img408/2751/dtszse0.png
***
Część 1
Jak zawsze gdy wracałam z pracy było już ciemno. Ale na szczęście oświetlenie na klatce tym razem działało. Kiedy przystanęłam przy drzwiach, żeby przeszukać kieszenie w poszukiwaniu kluczy usłyszałam dziwny dźwięk. Przypominał brzdęk tłukącego się szkła. I co najdziwniejsze, odgłosy te dochodziły zza moich drzwi!
http://img90.imageshack.us/img90/6908/snapshot73e886b673e8944jo3.jpg
Kiedy weszłam do środka, dźwięki stały się jeszcze bardziej wyraźne. Wydało mi się, że dochodzą z kuchni. Ruszyłam więc w tamtą stronę.
http://img90.imageshack.us/img90/2584/snapshot73e886b613e9dc6ih9.jpg
To, co tam ujrzałam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania – pośrodku pomieszczenia stał nie kto inny, jak średniej wielkości labrador.
http://img90.imageshack.us/img90/7829/snapshot73e886b693e9dd1mu3.jpg
***
Następnego dnia, kiedy już uporałam się z podwójnymi sobotnimi porządkami postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki - Agaty.
http://img90.imageshack.us/img90/2083/snapshot73e886b653e9de1rh3.jpg
-Agata! -zaczęłam-Nie uwierzysz, co się wczoraj stało!
Zaczęłam relacjonować jej moją wieczorną przygodę, jednak po chwili zorientowałam się, że ona w ogóle mnie nie słucha!
-Marek…Marek…on nie żyje!- wydukała w końcu.
Kompletnie mnie zatkało. Pomyśleć, ze jeszcze przed chwilą przejmowała mnie tylko kupka szkła w moim domu!
-Co powiedziałaś? – Spytałam, żeby się upewnić, czy może się przesłyszałam.
-Marek został zamordowany.
-O mój Boże! Nigdzie się nie ruszaj! Zaraz u ciebie będę!- Krzyknęłam, odłożyłam z trzaskiem słuchawkę i zaczęłam się ubierać. Zajęło mi to trochę czasu, ponieważ niełatwo jest ubierać się trzęsącymi rękoma…
http://img161.imageshack.us/img161/5214/snapshot73e886b613e9df7tp9.jpg
***
W końcu dotarłam do drzwi jej mieszkania. Droga nie była długa, ale wydawało mi się jakby minął miesiąc.
Zapukałam i po chwili zapłakana Agata otworzyła drzwi. Miała sine, podkrążone oczy, a ubrana była w pogniecioną sukienkę. Było widać, że nie spała całą noc. Kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi przyjaciółka rzuciła mi się na szyję i zaczęła głośno płakać.
http://img161.imageshack.us/img161/8971/snapshot73e886b673eb2d8tr3.jpg
Gdy już w miarę się uspokoiła, usiadłyśmy i w końcu mogłam się czegoś więcej dowiedzieć.
http://img161.imageshack.us/img161/9418/snapshot73e886b613eb321xz5.jpg
-Kiedy weszłam do domu było gdzieś około 23, więc było praktycznie ciemno i nic nie widziałam. Pomyślałam wtedy, że Marek przygotował dla nas jakąś romantyczną kolację, czy coś w tym stylu…Spodziewając się właśnie czegoś takiego obeszłam całe mieszkanie, aby go znaleźć, ale nigdzie go nie było. Poszłam więc do sypialni-głos Agaty zrobił się tu niebezpiecznie drżący-a to co tam zobaczyłam…
http://img161.imageshack.us/img161/2998/snapshot73e886b653eb395gf1.jpg
Dowiedziałam się, że moja przyjaciółka znalazła we własnym łóżku martwe, zakrwawione ciało swojego chłopaka. I, co wydało mi się ogromnie dziwne, w jej mieszkaniu również wszędzie pełno było szkła! Potłuczonego szkła!
http://img161.imageshack.us/img161/470/snapshot73e886b6b3eb3bcls6.jpg
Spytałam ją, czy poinformowała o tym policję, okazało się, że w ogóle nie miała do tego głowy. Pomogłam jej doprowadzić się do względnego porządku i postanowiłam, że razem wybierzemy się na komisariat.
http://img161.imageshack.us/img161/4223/snapshot73e886b693eb3d4um5.jpg
***
Siedziałyśmy w wygodnych fotelach w gabinecie komendanta Karkowskiego.
Pomieszczenie wyglądałoby identycznie, jak wszystkie pozostałe w tym budynku, jednakże jego wyszukane umeblowanie wiele mówiło o jego właścicielu…
http://img161.imageshack.us/img161/2183/snapshot73e886b633eb41fla0.jpg
***
Najlepiej jak w tej chwili potrafiłam, nerwowo, z dużą ilością pourywanych zdań ogólnie wyjaśniłam policjantowi sytuację. Co jakiś czas wspomagała mnie Agata, jednak po chwili znów wybuchała płaczem więc sama musiałam sobie radzić. Komendant Karkowski słuchał z bardzo dużym zainteresowaniem.
Gdy tylko skończyłyśmy krótką relację, zerwał się zza biurka i natychmiast wyruszył wraz ze swoją ekipą do mieszkania Agaty, które było teraz miejscem zbrodni.
Dość długą chwilę nie pozwolono nam wejść do środka, więc zmuszone byłyśmy do czekania na klatce schodowej. Zdawało się, że czas stoi w miejscu, że każda sekunda trwa co najmniej godzinę…
Kiedy w końcu Roman wpuścił nas do środka naszym oczom okazał się widok krzątających się po całym mieszkaniu policjantów, którzy z wielką zawziętością oklejali, wydawałoby się, wszystko co się da, jaskrawą zabezpieczającą taśmą.
http://img239.imageshack.us/img239/3599/snapshot73e886b6d3f80d8kl1.jpg
Po wyjściu całej gromady ludzi, zostałyśmy same. Ja-przerażona całą tą nie dającą się racjonalnie wytłumaczyć sytuacją, Agata-z rozpaczą w szklących się od łez oczach.
Komendant Karkowski powiedział, że zapewni nam najlepsza na jaką go stać ochronę. Jak się później okazało-niewystarczającą. W tej chwili również nie czułyśmy się zbyt bezpiecznie. Zwłaszcza tu, w miejscu, gdzie popełniono morderstwo. Obie stwierdziłyśmy, że lepiej opuścić to mieszkanie, jako że i tak miałyśmy wstęp tylko do kuchni i łazienki, bo wszystkie inne pomieszczenia były pozaklejane przez policjantów. Zabrałam więc Agatę do siebie.
http://img239.imageshack.us/img239/5103/snapshot73e886b6f3f8113iv9.jpg
***
Obudził mnie szloch przyjaciółki dochodzący z łazienki. Po chwili zaćmienia mózgu, tak właściwie dotarło do mnie co się stało. Marek – chłopak mojej przyjaciółki i mój przyjaciel – nie żyje.
Zanim zdążyłam o czymkolwiek pomyśleć, poczułam na policzkach dwie strużki gorących łez. Chciałam pobiec do łazienki, żebym ani ja,ani przede wszystkim Agata, nie była sama. Ale nie byłam w stanie się ruszyć.
http://img239.imageshack.us/img239/9900/snapshot73e886b673eb252aq6.jpg
Niedługo potem(przynajmniej tak mi się wydawało-całkiem straciłam poczucie czasu) zadzwonił telefon. Zmuszając się do wstania z łóżka w końcu podniosłam słuchawkę.
Dzwonił Roman. Chciał rozmawiać z Agatą ale nie mógł się do niej dodzwonić. Nic dziwnego, w końcu była u mnie. Pokrótce wyjaśniłam mu sytuację i w końcu zgodził się przekazać mi wiadomości.
-Więc...-zaczął poważnym tonem- Pan Marek Monak został śmiertelnie postrzelony jednym z karabinów, należącym do zbiorów kolekcjonera tejże broni, pana Andrzej Filipiaka-Chunca, unikatowym PX-085. Aktualnie znajdował się w Zakopanem, wypożyczony na wystawę. Moim zdaniem totalne obrzydlistwo - wtrącił z pogardą - Na czym to ja skończyłem…A tak, kiedy...około godziny 18 dwa dni temu.
http://img239.imageshack.us/img239/7861/snapshot73e886b6d3eb26dqs1.jpg
Zdziwiłam się. Bardzo. Komu mogłoby zależeć na śmierci Marka? Karabin? Jakiś Andrzej? O co w tym wszystkim chodzi?!
Patrząc na to z innej strony – Nikt nie usłyszał wystrzału karabinu w biały dzień?
-Sami nie mamy pewności co do tego – odrzekł komendant kiedy już podzieliłam się z nim swoimi wrażeniami - Nie słyszałem nigdy o tłumikach do karabinów maszynowych, jednakże nasz kolekcjoner jest… Dość oryginalny.
-Rozumiem- skłamałam.
-No więc trwa śledztwo. Będą osobiście informował o jego przebiegu. Muszę przyznać, że ta sprawa bardzo mnie zaintrygowała. Proszę na siebie uważać, pani Małgorzato. Do widzenia.
-Do widzenia – odparłam smętnym głosem i odłożyłam słuchawkę.
***
Gdy tylko odłożyłam słuchawkę, przypomniałam sobie, że jest u mnie Agata. Znikąd nie dochodziły żadne dźwięki, nie licząc odgłosów przejeżdżających samochodów za oknem więc zastanawiałam się, gdzie ona może być. W końcu spotkałyśmy się w kuchni i opowiedziałam jej o rozmowie z policjantem.
-I co teraz zrobimy?- spytałam, jednak zaraz pożałowałam swoich słów.
-Jedziemy do Zakopanego! – odpowiedziała Agata, zrywając się z miejsca-Nie możemy tak bezczynnie siedzieć, a policja i tak nic nie zdziała! Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, a ten, kto to zrobił Markowi, na pewno tego pożałuje!
http://img239.imageshack.us/img239/4006/snapshot73e886b6d3f8130fv8.jpg
Muszę powiedzieć, że spodobała mi się postawa Agaty. Kierunek-Zakopane!
Koniec cz. 1
Wiesz co powiem?
Podoba mi się.
Ciekawa jestem co się stanie w Zakopanym.
Czekam na kolejny odcinek.
Pozdrawiam : )
ciekawe ciekawe :)
chętnie sie dowiem jak to sie rozwinie
Zainteresowało mnie bardzo, coś nowego takiego świeżego :)
Z chęcią poczekam na kolejny odcinek.
:)
Już sam tytuł jest zachęcający! Na razie bardzo mi się podoba. Czekam na odcinek numer 1. :D
Bardzo mi się podoba... uwielbiam takie historie i z niecierpliwością czekam na ... wątki miłosne - bo to jest to co tygryski lubią najbardziej :):):)
Karooola :*
18.11.2007, 15:45
Świetne... Ach, jak na razie najlepsze na calym forum, no może z wyjątkiem fotostory Panny N. Bardzo mi się podoba! Cieszę się, że są jeszcze na tym świecie inteligentni młodzi ludzie^^
gosk_gosia
18.11.2007, 19:47
Ach dzięki Wam wszystkim za te pochwały:) Mam nadzieję, że się nie opuszczę i nadal będzie się wam podobało^^
Następny odcinek w drodze:]
Oho... Nawet fajne...
Co prawda nie czytałam tego z wielkim zainteresowaniem... Jakoś mnie nie przejęło. Myślałam, że będzie ciągnąć się w nieskończoność. Pochwlaę cię tu za dużą ilość zdjęć- mi by się nie chciało robić :P, tylko żepod każdym jest mało tekstu (tia.. wygląda to jakbym zaprzeczała sama sobie, ale z tym, że ciągnie się w nieskończoność, nie chodziłomi, o to że jest duża ilość tekstu, a o to iż znudził mnie do takiego stopnia, że poprostu wydawało mi się, że nigdy się nie skończy.)
Jeśli chodzi o zdjęcia, to zachowania bohaterek nie za bardzo posaują... Tu śmieją się z kogoś (obgaduyją), to flirtują na fotelu... Rozumiem,że to nie tak miało wyglądać, ale niestety...
Sorki, że się trochę poczepiałam, ale wynika to z bardzo prostego powodu. Piszesz ładnie, innym podoba się twoje FS więc oceniając biorę pod uwagę to i oceniam ostrzej, bo widzę, że masz pomysły i hm... zadatki (?) na napisanie dob rego opowiadania, więc poprostu trochę wyższa poprzeczka, wyższe wymagania, nieższe oceny, które powinny mobilizować do jeszcze lepszego pisania.
Pozdrawiam, Adrasteja
Powiem jedno: bardzo ładne fotostory, masz ciekawy pomysł, miejmy nadzieję, że nie poprzestaniesz na tym jednym odcinku :)
gosk_gosia
21.11.2007, 16:28
Część 2
***
Mówią, że pochopnie podejmowane decyzje zawsze się źle kończą… My jednak jeszcze tego samego dnia, bardzo późnym wieczorem, wsiadłyśmy do pociągu. Czy w naszym przypadku skończy się tak samo? Niedługo wszystko się okaże…
***
-Uff, nareszcie-westchnęłam z ulgą, stawiając stopy na twardym betonie zakopiańskiego dworca. Dwunastogodzinna podróż, do tego niezbyt nowym pociągiem, robi swoje.
Ostatkami sił dotarłyśmy do białego domku, w którym miałyśmy mieszkać przez kolejne dni.
Droga ciągnęła się bez końca, chciałyśmy jak najszybciej znaleźć się na miejscu, aby lecz w końcu dotarłyśmy do celu.
Właścicielka domu, około pięćdziesięcioletnia, miła kobieta, pokazała nam nasz pokój oraz łazienkę. Pokoik był mały i skromny, z dwoma łóżkami, wiklinową kanapą, stolikiem i wyjściem na balkonik. Jednak byłyśmy zbyt zmęczone, aby przyglądać się wystrojowi. Rzuciłyśmy w kąt torby i od razu położyłyśmy się spać.
http://img231.imageshack.us/img231/1861/snapshot73e886b694095a8ka4.jpg
***
-Cześć! – wykrzyknęła Agata, gdy tylko otworzyłam oczy – Śniadanie! Wstawaj.
Usiadłam półprzytomna na łóżku i chwilę zajęło mi zrozumienie tego, co powiedziała do mnie przyjaciółka.
W końcu usiadłyśmy razem przy stole zajadając cudowne, stare bułki z podróży.
Postanowiłyśmy od razu przystąpić do działania-na Krupówkach znajdowała się owa wystawa karabinów maszynowych, która była naszym dzisiejszym celem.
Nie wiem co nam odbiło, ale przebrałyśmy się za rasowe kolekcjonerki owej broni-całe w czarnych skórach ruszyłyśmy na rozpaloną słońcem ulicę…To nie był dobry pomysł.
Przeszłyśmy całe Krupówki wzdłuż i wszerz, jednak nigdzie nie znalazłyśmy poszukiwanego obiektu. Podeszłam więc do jakiejś sprzedawczyni, która wyraźnie wstrząsnęła się naszym wyglądem, jednak na szczęście powiedziała nam to, o co nam chodziło.
http://img444.imageshack.us/img444/6751/snapshot73e886b6140960akq3.jpg
Dzięki nowym informacjom, tym razem bez problemów, dotarłyśmy na wystawę mijając wiele kolorowych straganów.
Gdy weszłyśmy poczułyśmy się…nieswojo. W przedsionku wszystkie ściany obwieszone były różnorodnymi plakatami, a na ścianie tuż obok kasy wisiał wizerunek wyjątkowo brzydkiego mężczyzny. Nie zdążyłyśmy jednak przyjrzeć się mu dokładnie, bo właśnie wtedy zaczepił nas jakiś mężczyzna.
-Przepraszam panie, ale wystawa jest tymczasowo nieczynna.-rzekł wskazując na informacyjną tabliczkę, której wcześniej nie zauważyłyśmy-Może mogę w czymś pomóc?
Popatrzyłyśmy po sobie z zawiedzionymi minami. Czyżby nasza wyprawa miała się okazać bezsensowną?
-Kiedy ponownie wystawa będzie otwarta?- spytała po chwili Agata.
-Niestety, nie potrafię dokładnie odpowiedzieć na to pytanie, ale podejrzewam, że za około tydzień. Mamy tu teras spore zamieszanie, no wiecie…
Pożegnałyśmy się z facetem i już miałyśmy wyjść, kiedy znów zainteresowała nas fotografia tego brzydala. Podeszłyśmy bliżej aby dokładnie przeczytać co jest napisane pod obrazem, nie bacząc na poganiająxego nas pracownika wystawy.
http://img444.imageshack.us/img444/8813/snapshot73e886b6b409625li8.jpg
„Andrzej Filipiak-Chunc, urodzony dnia 18 lutego 1955 roku w Wołgogradzie(Rosja). Przeprowadził się do Polski w 1963. Zaczął kolekcjonować karabiny maszynowe w wieku 20 lat, a 5 lat później stał się znanym i cenionym w Europie i na świecie zbieraczem. W tym samym czasie otworzył swoją prywatną zbrojownię, której część udostępnił publicznie.
Do roku 2005 uzbierał aż 829 karabinów różnego rodzaju, o różnej wartości. Na naszej wystawie Pan Filipiak-Chunc zgodził się pokazać Az 15 okazów ze swej kolekcji.
Jego hobby oprócz kolekcjonerstwa to myślistwo oraz grubiańskie zabawy. Uwielbia muzykę ludową oraz biesiadną. Jego ulubiona potrawa to wędzony boczek. Niestety nie wiemy nic więcej na jego temat, gdyż jest osoba bardzo tajemniczą.”
Wyszłyśmy z budynku bardzo niezadowolone. Jedyne co się dowiedziałyśmy, to to, jak ów facet wygląda i kim jest. A nie do końca o to nam chodziło. Mając przed sobą cały dzień, postanowiłyśmy zostać na Krupówkach, wcześniej jednak musimy koniecznie się przebrać z tych okropnie ciepłych ciuchów.
***
Pozornie wszystko wydawało się normalne, ale nie było do końca tak pięknie. Agata trzymała się bardzo dobrze, jednak można było czasem czuć w jej zachowaniu pewną dozę sztuczności. Sama nie wiem, jakbym się zachowała w jej sytuacji, podziwiałam więc przyjaciółkę za zachowywanie zimnej krwi.
Spojrzałam na zegarek – 5.18. Pora obudzić Agatę, jeśli mamy jeszcze dziś wybrać się na Giewont. Na jutro z samego rana miałyśmy zarezerwowane powrotne bilety do Koszalina, a przecież być w Zakopanym, a nie być w górach to grzech!
***
-Jaki piękny widok!- zachwycała się Agata kiedy byłyśmy prawie na szczycie góry. Miała rację, widok był oszałamiający, zwłaszcza, że był piękny dzień.
Lecz po chwili coś zasłoniło moje pole widzenia-przez moment przed oczami miałam tylko wielka strzechę tłustych rudych włosów. To nie może być ON!- pomyślałam i prędko podzieliłam się tym z przyjaciółką.
Ona, po uprzednich oględzinach owego monstrum potwierdziła moje przypuszczenia na podstawie-jak powiedziała-jego wielkiego brzucha.
Naprędce obmyśliłyśmy plan działania-na szczycie poczekamy na Filipiaka i „przypadkowo” poprosimy właśnie jego, aby zrobił nam zdjęcie. Któraś z nas zachwyci się nim, ciesząc się z niespodziewanego spotkania idola.
Po chwili pojawił się nasz obiekt.
-Przepraszam pana-zaczęłam zwracając się do Chunca zgodnie z planem- Czy mógłby pan zrobić nam zdjęcie?
-Oczywiście!- odparł basem gangster.
http://img444.imageshack.us/img444/3791/snapshot73e886b634096eeqa2.jpg
Ustawiłyśmy się na tle wielkiego krzyża, a on zrobił zdjęcie. Podziękowałyśmy mu, a on niespodziewanie odszedł. Już miałyśmy zacząć go gonić, kiedy zrobił coś…nie do opisania. Nagle zrobiło się całkiem cicho, jedynym dźwiękiem był donośny, mrożący krew w żyłach huk, dochodzący ze skierowanego w stronę Agaty karabinu…
***
Już od dobrych dwóch godzin siedziałam na zimnym krześle, wpatrując się w podświetlony napis „Nie wchodzić! Operacja!”. Od opuszczenia Giewontu nie miałam żadnych wiadomości dotyczących Agaty. Drżącymi rękoma raz po raz przeganiałam perlące się na moim czole kropelki zimnego potu. Co się tam dzieje? Kiedy skończą? Mój niepokój coraz bardziej narastał, co jeszcze bardziej sprawiało, że dosięgałam już do granic mojej wytrzymałości.
http://img444.imageshack.us/img444/3479/snapshot73e886b65413e57wq3.jpg
Wtem rozległy się jakieś donośne, szybkie kroki, których odbijające się o ściany echo sprawiało wrażenie, jakby przez pusty korytarz maszerowało wojsko, a nie drobna kobieta. Biegła jakaś pielęgniarka. Wyraźnie zmierzała na blok operacyjny, więc już się poderwałam z miejsca, aby dowiedzieć się, czy może ona coś wie, lecz szybko zniknęła za drzwiami. Znów pozostałam sama ze swoimi dręczącymi myślami. Chciałam się czymś zająć, jednak gazety leżące na szafce dosłownie leciały mi z rąk.
http://img444.imageshack.us/img444/7862/snapshot73e886b69413e61yy1.jpg
Wieki (według zegarka 20 minut) później wielkie drzwi otworzyły się i wyszło zza nich kilku ludzi wiozących…Agatę! Poczułam jednocześnie ulgę, jak i doszczętne wypranie ze wszelkich uczuć. Biegłam przez chwilę wpatrując się w przyjaciółkę, kiedy ta sama pielęgniarka, którą widziałam wcześniej odciągnęła mnie i kazała iść za sobą do pokoju lekarskiego. Opierając się poszłam w końcu za nią, kiedy zapewniła mnie, że Agata jest pod naprawdę dobrą opieką. Co chwila obracając się ku przyjaciółce ruszyłam wraz z kobietą wąskim korytarzem.
http://img88.imageshack.us/img88/3286/snapshot73e886b65413e96me6.jpg
***
Przez chwilę siedziałam sama, czekając na lekarza. Powoli odzyskiwałam świadomość tego, co mnie otacza. Kiedy w końcu doktor Jasiński dołączył do mnie, miałam w końcu okazję dowiedzieć się tego, co mnie tak bardzo męczyło.
Mężczyzna mówił właśnie o planowanej długości pobytu Agaty w szpitalu(ok. dwóch tygodni), kiedy zadzwonił mój telefon. Zobaczywszy, kto dzwoni, przeprosiłam mojego rozmówcę i odebrałam komórkę. Bardzo szybko zakreśliłam Romanowi Karkowskiemu sytuację, zapewniając, że skontaktuję się z nim później.
Z całkowitym mętlikiem w głowie dokończyłam rozmowę z chirurgiem, który na koniec, ku mojej uciesze, pozwolił mi odwiedzić przyjaciółkę.
http://img88.imageshack.us/img88/9372/snapshot73e886b65413eebul5.jpg
***
-Agata! – wykrzyknęłam, kiedy tylko przekroczyłam próg jej pokoju.- Jak się czujesz?!
-Bywało lepiej – odpowiedziała cichym głosem, lekko się uśmiechając.
Rozmawiałyśmy przez chwilę praktycznie o niczym, ciesząc się swoja obecnością. Ale nie mogłyśmy ciągle udawać, że nic się nie stało.
-Jak myślisz, co się stało z Filipiakiem-Chuncem? – spytałam – Od razu zniknął. Jakby…wyparował. A przecież taki mały to on nie jest. Myślałam trochę nad tym czekając tutaj na ciebie, jednak nie za bardzo mi to wychodziło.
http://img88.imageshack.us/img88/3058/snapshot73e886b6f413f29vf6.jpg
-Nie mam pojęcia – odpowiedziała po chwili – Coś mi się wydaje, że nigdy się tego nie dowiemy. Ten facet jest bardzo dziwny.
***
W szpitalu siedziałam tak długo, że aż dosłownie mnie z niego wyrzucili. Trochę mnie to zdenerwowało, ale muszę przyznać, że byłam już bardzo zmęczona. Dzisiejszy dzień nie należał do spokojnych.
Otwierałam właśnie drzwi od domku, kiedy usłyszałam wołanie mojego imienia. Odwróciłam się i zobaczyłam właścicielkę idąca z psem na smyczy.
Przypomniały mi się wydarzenia z mojego mieszkania… To nie mógł być ten sam pies! Na świecie jest bardzo dużo labradorów… Jednak ten miał taką samą obrożę, identyczną. To nie mógł być zbieg okoliczności… Wydawało się to jednak absurdalne! Chunc, pies...to wszystko w tym samym miejscu.
http://img88.imageshack.us/img88/8369/snapshot73e886b6f413f67no7.jpg
Odwróciłam się do drzwi po przywitaniu się z panią Marią i włożyłam klucz w zamek. Poczułam się jak pijana, ręce tak mi drżały, że nie mogłam trafić w dziurkę, jakby ta uciekała. W końcu nacisnęłam na klamkę i już miałam wejść do środka, kiedy pies przebiegł mi między nogami i wbiegł na schody strącając wazę z kwiatami. Stanął pomiędzy kawałkami szkła i zaczął szczekać.
Teraz byłam pewna.
Miałam już tego wszystkiego dość. Za dużo wrażeń, jak na jeden dzień. Może i teoria z tym psem była tylko wytworem mojej wycieńczonej wyobraźni, ale już nic z tego nie rozumiałam. Chyba nic mi innego nie pozostało, oprócz odcięcia się od świata. Zemdlałam.
http://img88.imageshack.us/img88/5176/snapshot73e886b69413f71zc8.jpg
Koniec cz. 2
Jeżeli piszesz książkę, to oznacza, że jesteś bardzo twórcza i wytrwała :P
Podobają mi się fotografie i interpretacja fotostory.
Jak dla mnie...
Bardzo ciekawie startujesz.
Karooola :*
22.11.2007, 16:43
Jeśli dasz jeszcze jeden odcinek... to powiem, że nie wytrzymam bez przeczytania Twojej książki. Podoba mi się też sam pomysl przedstawienia książki jako fotostory z TS2... Może też się o to kiedyś pokuszę :) Jak na razie, trzymasz w napięciu i dbasz o czytelnika :) W skali dałabym 10/10 Może moja ocena jest subiektywna, ponieważ lubuję się w kryminałach, ale w końcu nikt się nie przyczepia do miłośników powieści romantycznych, to niby po co mieliby przyczepić się do mnie :) Jak dla mnie, to na razie jest bosssko. Współczesna Agatha Christie nam się szykuje :smirk: Mam jedno pytanie: Czy książka jest już wydana, czy masz dopiero rękopis? WAŻNE, więc proszę o odpowiedź :smirk:
gosk_gosia
22.11.2007, 17:08
Nie, no co Ty Karola... To jest mój cel życiowy:P Ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się napisać i wydać własną książkę^^.
Ta jest jeszcze niestey baaardzo niedopracowana. Muszę nad nią jeszcze długo posiedzieć, ale wiadomo czas,a raczej jego brak;/
Z resztą muszę powiedzieć, ze jak teraz to czytam dużo bym pozmieniała, ale w zasadzie nie chcę, bo musiałabym pozmieniać tak dużo rzeczy, bo napisałam jeszcze drugą część i zaczęłam trzecią...
Ah rozpisałam się,ale niestety u mnie często tak bywa :shy: ;)
Pozdrawiam i zapraszam do czytania i komentowania :)
Karooola :*
22.11.2007, 18:37
Ach, przepraszam, po prostu szukam odpowiedniego wydawnictwa do swojej :) I jedna rada: nic nie zmieniaj po okresie dłuższym niż miesiąc od chwili napisania. Zawsze się wydaje, że coś jest źle. Jeśli ktoś zanteresuje się wydaniem książki, to zleci odpowiednią korektę. No i nie pisz od razu: marzeniem życia :) Jeśli się postarasz, to wydasz ją szybciej, niż myślisz. Chcieć, to móc, A w Twoim przypadku naprawdę warto :)
gosk_gosia
25.11.2007, 15:46
Część3
***
Powoli spośród wielkiej czarnej plamy zaczęły wyłaniać się jakieś kształty. Były tak oślepiające, że ponownie musiałam zamknąć dopiero co otwarte oczy. Poczekałam jeszcze chwilę, aż w końcu ujrzałam stojącą koło mnie panią Marię. Próbowałam przypomnieć sobie, co się stało, czemu tak mnie boli głowa? Powoli wszystko układało mi się w pasującą do siebie układankę.
-Wszystko w porządku, moje dziecko? – zapytała kobieta, tym samym wyrywając mnie z rozmyślań.
-Tak… Chyba tak – odpowiedziałam zachrypniętym głosem, powoli podnosząc się z łóżka.
-Co się stało?
Nie potrafiłam jej tego wytłumaczyć. Zapewne była to tylko i wyłącznie moja chora wyobraźnia. Jednak kobieta patrzyła na mnie takim wzrokiem, wzrokiem osoby, której można powiedzieć wszystko. Chciałam się wygadać, powiedzieć komuś wszystko, co mnie trapi, wyżalić się. Może nie powinnam tego robić, ale opowiedziałam jej całą historię…
http://img64.imageshack.us/img64/9225/snapshot73e886b6f44ba37xk5.jpg
***
-Nie wiem, czy powinnam to robić… Mogłam chociaż najpierw spytać ciebie… - powiedziałam po opowiedzeniu wszystkiego z wczorajszych wydarzeń.
-Przestań. Co się stało to się nie odstanie – Agata tylko to powiedziała, zaczęła się okropnie śmiać.
-Co cię tak bawi? – spytałam przyjaciółkę udając obrażoną, jednak nie za bardzo mi to wychodziło, bo jej śmiech był zaraźliwy.
-To co ciebie – uśmiechnęła się tajemniczo i znów wybuchła śmiechem.
Czy to, że zemdlałam na widok psa właścicielki domu, w którym mieszkamy naprawdę jest takie śmieszne? Chciałabym, aby się takim okazało. Miałam jednak dziwne przeczucie. Złe przeczucie.
-Mówię ci, ona jest jakaś dziwna. Wcześniej tez myślałam, że to normalna kobieta, zawsze była miła… Ale jak z nią ostatnio rozmawiałam wydawała się być wstrząśnięta, a jednocześnie wcale nie zaskoczona.
-Jasne, jasne… Podasz mi telefon? Jest w szufladzie.
-Nie przedrzeźniaj mnie, zobaczysz, że mam rację – odpowiedziałam grzebiąc w szufladzie – Nic tu nie ma.
-Nie w tej, w drugiej.
http://img64.imageshack.us/img64/7735/snapshot73e886b6344ba71fa3.jpg
Podałam jej komórkę i zmieniłam temat. Nie chciałam się z nią kłócić, ale też nie mogłam tak łatwo porzucić swojego zdania. Rozmawiałyśmy najpierw o Chuncu, a potem praktycznie o niczym. Gdyby nie miejsce w jakim się znajdowałyśmy wszystko byłoby całkowicie normalne. Jak kiedyś.
***
-…dokładnie tak.
-Ale jak myślisz, dlaczego?
-Dzień dobry – jakiś głos przerwał nam rozmowę – Jak się pani miewa, Agato?
Osłupiałe patrzyłyśmy na przybysza, którym był nie kto inny jak Roman Karkowski.
-Eee… Dobrze, dziękuje – zaskoczona odpowiedziała po chwili – Co pan tu robi?
Roman uśmiechnął się pod nosem i oznajmił.
-Pewnie nie uwierzycie, ale przyjechałem tu na wakacje. Jaki zbieg okoliczności…
-Przestań kłamać, musisz nas prześladować? Same damy sobie radę! – zaatakowałam policjanta nagle przechodząc na „ty”.
On jednak stał niewzruszony i nadal się uśmiechał, nawet jeszcze bardziej.
http://img64.imageshack.us/img64/8550/snapshot73e886b6944bacaqf9.jpg
-Musicie wracać, tu jest niebezpiecznie, czego z resztą zdążyłyście doświadczyć. Poczekamy aż Agata dojdzie do siebie i wracamy do Koszalina. Proszę mi nie przerywać – wtrącił kiedy chciałyśmy zaprotestować – Decyzja zapadła, nie macie nic do gadania. I nie martwcie się o mnie, już znalazłem sobie mieszkanie, pokój w małym białym domku, z widokiem na Giewont. Owszem, wolałbym apartament w pięciogwiazdkowym hotelu, jednak...
-Co?!
-Nie!
-Będziesz nas śledzić, patrzeć na każdy krok! Trzeba było wynająć ten cholerny apartament, a najlepiej zostać w domu!
Mężczyzna tylko wzruszył ramionami i wybuchnął śmiechem.
***
Właśnie skończyłam wykładać komendantowi opowieść wraz ze swoimi wnioskami i przypuszczeniami. Przez cały ten czas siedział z zamkniętymi oczami, nieruchomo w dziwnej pozie, rozłożony na niewygodnej ławeczce robiącej za sofę.
-To koniec? – spytał nadal nie podnosząc powiek.
Lekko mnie to zirytowało. Zwlekałam z odpowiedzią, ale wcale nie dlatego, żebym się zastanawiała. Patrzyłam na policjanta. Nawet teraz promieniowała z niego duma i niesamowita pewność siebie. Był niesamowicie przystojny…
-Tak, skończyłam – Szybko odpowiedziałam. Nie chciałam dłużej rozmyślać nad jego osobą…
Policjant podniósł się, przygładził swój garnitur i już chciał coś powiedzieć, kiedy rozległ się dziwny huk.
http://img64.imageshack.us/img64/2053/snapshot73e886b6544bb3fgc8.jpg
Do pokoju wpadła pani Maria! Leżała właśnie na małym dywaniku bojąc się podnieść wzrok. Z pewnością stała przy drzwiach i podsłuchiwała. Widać była wyjątkowo niezdarna, przez co znalazła się w tej niezbyt dogodnej sytuacji. Roman błyskawicznie zerwał się na nogi, kiedy stało się coś jeszcze bardziej zaskakującego. Zza pleców, a raczej zza tylnej części ciała wrzeszczącej na całe gardło kobiety wyłonił się potężny mężczyzna.
http://img64.imageshack.us/img64/9383/snapshot73e886b6944bb57zo0.jpg
-To Filipiak-Chunc! – wykrzyknęłam, aby ostrzec Komendanta. Moje przypuszczenia na temat ich spisku niestety okazały się być prawdziwe…
Chunc wbiegł do pokoju zostawiając swoją towarzyszkę na progu. W dłoni Romana nagle pojawił się pistolet. Filipiak nie pozostawał gorszy – w jego rękach znalazł się karabin. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować gangster przeciął pokój całą serią.
-Kryj się! – krzyknął Roman celując w stronę Chunca.
Nie musiał tego mówić, sama bardzo dobrze wiedziałam co mam robić.
Coś tu nie pasowało. Grubas jakby specjalnie pudłował, a policjant bardzo dobrze o tym wiedział, ponieważ w ogóle nie zrobił pożytku ze swojego pistoletu, tylko cały czas kierował go w stronę napastnika.
Ten nagle podszedł jeszcze bliżej, rzucił coś na ławkę i spokojnie opuścił pomieszczenie, zostawiając nas z osłupiałymi minami.
Koniec cz.3
Karooola :*
25.11.2007, 16:10
No, no... Wciągnęło mnie i czuję niedosyt, że jest tego... tak mało! Nie ma chyba sensu dłużej Cię zachwalać, po prostu ocenię: wspaniale!
gosk_gosia
26.11.2007, 09:14
Dzięki Karola : *
In zapraszam wszystkich do komentowania i wyrażania swojej opinii, i tej pozytywnej, jak i negatywnej. Jeśli robię coś źle, chciałabym się poprawić:]
karlinka
26.11.2007, 19:54
Bordzo mi sie podoba. Nie moge sie doczekac 4 czesci.
Ariedale
26.11.2007, 20:34
Hmm...czytam, czytam te Twoje Fs i powiem tyle. Napewno bym Cię polubiła ja też kocham pisać książki...opowiadania...itp. Co do Fs, bardzo, ale to bardzo ciekawe. Podoba mi się sam fakt, że piszesz o wydażeniach dziejących się w Polsce a nie jakimś Rzymie, Rio...itd. Tytuł kontrowersyjny, ciekawy- podoba mi się. Na pewno jest tajemniczy. Piszesz w pierwszej osobie... No...bardzo dobrze! Moja ocena 10/10.
gosk_gosia
01.12.2007, 13:32
Część 4
***
Po kilku minutach drzwi pokoju zatrzasnęły się odcinając nas ostatecznie od tego wariata. Natychmiast wraz z Romanem rzuciliśmy się na ową, jak się okazało, kopertę. Na początku mieliśmy małą, jednak kłopotliwą sytuację – każdy z nas chciał pierwszy zobaczyć zawartość koperty, więc o jej otworzeniu dosłownie nie było mowy. Na szczęście przed zniszczeniem uchronił ją zwyczajny napis – moje nazwisko. Ucieszona z wyższością spojrzałam na policjanta, jednak nie był to dobry pomysł, bo zaraz po tym poczułam się bardzo dziwnie… Znów zachowując się jak dzieciaki z niecierpliwością czekaliśmy, aż ją otworzę i dowiemy się, co kryje w środku.
http://img404.imageshack.us/img404/7426/listchuncacb7.png
-Na moje drogie złoto! Co to jest? Czy to….? Czy to, co tu widzę, to tłuste plamy!? – krzyknął z przerażeniem odruchowo odsuwając się od zmasakrowanej kartki.
Dzięki niemu znów chciało mi się śmiać, jednak widząc, że jest bardzo wstrząśnięty wolałam nie ryzykować, lepiej zrobię zmieniając temat, komendant widocznie był bardzo delikatną osobą.
***
Postanowiłam pójść. Oczywiście nie sama – Roman uparł się, że nie może do tego dopuścić i oczywiście nie może go tam zabraknąć. Niestety jego upór był również powodem nocy spędzonej w jednym pokoju. Wcale mi się to nie podobało, chciałam pobyć sama, przemyśleć wiele różnych spraw, w końcu tyle ostatnio się działo… Nie skusiła go nawet wizja pobyty w luksusowym hotelu, chociaż byłam bardzo bliska namówienia go do tego. Był jednak jeden warunek – miałam zamieszkać tam z nim.
Nie żebym go nie lubiła albo żywiła do niego jakąś niechęć, po prostu… dziwnie się czułam w jego towarzystwie. Był bardzo dziwną osobą, można bez wahania powiedzieć, jedyną w swoim rodzaju. Bogaty, przystojny i inteligentny, można powiedzieć banalny szczęściarz, on jednak był inny. Umiał dowieść swojej wartości w każdej sytuacji.
W końcu ruszyliśmy we wskazane przez Chunca miejsce. „Schabowy Oscypek” był małą restauracyjką niemal na samym końcu najsłynniejszej zakopiańskiej ulicy. Przez całą drogę próbowałam wyciągnąć od Romana, co on znów kombinuje, on jednak jakby się zawziął i przez całą drogę nie odezwał się ani słowem.
http://img143.imageshack.us/img143/5483/snapshotf456e8401456e84ha6.jpg
-Poczekaj tu chwilę – powiedział gdy znaleźliśmy się niedaleko budynku – Wejdę tylnym wejściem i zajmę jakieś miejsce w cieniu i będę was obserwował. W razie czego będę miał nad wszystkim kontrolę…
-No tak… znowu chcesz mnie kontrolować – odpowiedziałam nie ukrywając oburzenia.
Oczywiście wszystko stanęło na tym, co postanowił więc odczekałam kilka minut i weszłam do środka.
http://img140.imageshack.us/img140/7719/snapshotf456e840d456ec2bt8.jpg
Gangstera wypatrzyłam od razu. Nawet ślepy dostrzegłby jego promiennie rude owłosienie z odległości kilometra. Ogarnęłam też wzrokiem pozostałą część lokalu w poszukiwaniu Romana, jednak nigdzie go nie było. Czy aż tak dobrze się schował, czy jego plan się nie powiódł.?
Niepewnym krokiem podeszłam do Chunca, od którego odszedł właśnie kelner z całkowicie zapisanym notesem. Uśmiechnął się zapraszając mnie do zajęcia miejsca naprzeciw niego.
-Skoro twój znajomy już tu jest, dlaczego siedzi sam? – spytał bardzo niskim głosem kiwając głową w taki sposób, że zarówno jego włosy jak i wielki brzuch falowały wraz z nią.
Zrezygnowana podniosłam się z krzesła, aby odszukać nieszczęsnego Romana, który mógł swoim pomysłem sprowadzić na nas jeszcze większe kłopoty.
http://img126.imageshack.us/img126/7456/snapshotf456e840d456ec6nx2.jpg
Nie musiałam jednak długo szukać, a właściwie w ogóle, bo nagle, nie wiadomo skąd, wyłonił się i usiadł na wolnym krześle.
-Witam – rzekł do przybysza rudzielec.
Roman jakby chwilę walczył sam ze sobą, czy odpowiedzieć temu brudasowi, jednak w końcu stwierdził, że nie wypada zostawić tego bez odpowiedzi.
-Ja również.
-Nie będę owijał jak nitka baleron, chcę jak najszybciej zjeść to, co przed chwilą zamówiłem. Spójrzcie przez okno. Stoi tam czerwony samochód dostawczy, w środku jest Agata Harb. Pani odda mi moją własność, powód tego żałosnego spotkania, a ja oddam waszą znajomą. To uczciwy układ.
Znów zerwałam się z krzesła, jednak tym razem nie miałam zamiaru tak szybko wracać na swoje miejsce. Jak on mógł to zrobić? Skoro to wszystko moja wina, to niech zostawi w spokoju Agatę! Zaczęłam na niego ogromnie wrzeszczeć, ale widocznie potężny mężczyzna miał już mnie dość bo przyłożył mi z taką siłą, że upadłam na ziemię, całkowicie tracąc świadomość. Ostatnie, co zdążyłam zarejestrować, to wrzaski przerażonych ludzi wybiegających z restauracji.
***
http://img122.imageshack.us/img122/9953/snapshotf456e840b456ef3ih5.jpg
Obudził mnie pulsujący ból szalejący w mojej czaszce. Powoli pozbierałam się z zimnej podłogi i na siedząco próbowałam przypomnieć sobie, co robie w tym dziwnym miejscu. Jednak nie widziałam racjonalnego wytłumaczenia. W końcu przypomniała mi się sytuacja ze „Schabowego Oscypka”.
-Gośka! – cichy głos wyrwał mnie z zamyślenia – Nic ci nie jest?
Spojrzałam w stronę, z której dochodził głos, to Roman, potraktowali go w sposób podobny do mnie. Podał mi rękę i pomógł stanąć na nogach, żebyśmy w końcu byli na mniej więcej równym poziomie.
-Gdzie my jesteśmy? – spytałam poprawiając podwiniętą bluzkę.
-Nie wiem, ale podejrzewam, że jest to… hm…jakby prywatne więzienie Filipiaka-Chunca.
-To skoro przetrzymuje tu nas, to musi być tu także Agata!
http://img161.imageshack.us/img161/7170/snapshotf456e8409456f1aku8.jpg
Niestety nigdy nie było mi dane usłyszeć, co na ten temat sądzi policjant, ponieważ dokładnie w tej chwili drzwi celi zaskrzypiały, żeby za chwilę mogły wyłonić się zza nich 3 dziwne postacie.
Omiotłam spojrzeniem wszystkich troje. Chunc, jakaś dziw*a i… pani Maria! Znów ona, że też z tych wszystkich domów w Zakopanem musiała być właśnie w tym…
-Witam i dziękuję za przybycie – rzekł mężczyzna poważnym tonem i natychmiast wybuchnął barczystym śmiechem ciesząc się z udanego żartu. Nikt poza nim niestety się tak dobrze nie bawił. – Mamy do załatwienia ważne sprawy, jednak jestem człowiekiem cywilizowanym, więc przedstawię wam woje cudowne towarzyszki. Pierwsza kobieta – tu wskazał Marię – to dobrze znana wam moja ukochana żona, a druga dama, to moja córka Alex.
http://img128.imageshack.us/img128/4201/snapshotf456e8401456fa5zo5.jpg
Ta ostatnia stała wypinając to co trzeba i intensywnym wzrokiem patrzyła na Romana, który wydawał się być jakby nieobecny. Lekko szturchnęłam go w ramię, ale ani drgnął.
-Więc znacie już moją rodzinkę, brakuje tylko mojego syna, jednak on jest… inny niż my. Ale zostawmy już to. Przejdźmy do interesów. Wasza Agata jest cała i zdrowa, na razie. Wszystko może się zmienić, jeśli nie oddasz nam naszej własności – chrząknął głośno przerywając tym na chwilę swój monolog – Dawaj!
Nie wiedziałam co mam robić, naprawdę nie miałam pojęcia, o co chodzi. Co ja mam mi dać? -To jakiś obłęd! – krzyknęłam rzucając się na Chunca, jednak Roman jakby odzyskał świadomość, bo złapał mnie w pasie uniemożliwiając atak, krzyczałam więc dalej – Jeśli coś jej zrobisz…to…to…
-To co? – zaczął nabijać się gangster.
Przegrałam. Mogło to kosztować nawet życie mojej przyjaciółki, a tego nigdy sobie bym nie wybaczyła. Już straciłam jednego przyjaciela.
-A może ona naprawdę nic nie wie? – cicho zaproponowała Maria.
-Milcz, kobieto! Ona wie, tylko robi z nas idiotów. Przypomnij sobie, kretynko zwrócił się do mnie – Kiedyś w sklepie… Kobieta… Lepiej sobie odśwież pamięć, bo inaczej zabije tego chłoptasia, a potem ciebie.
Myślałam, bardzo intensywnie, jednak kompletnie nic nie przychodziło mi do głowy. Wszyscy w pomieszczeniu kierowali swój wzrok na mnie, co sprawiało, że czułam się jeszcze bardzo niezręcznie.
-Już wiem – skłamałam.
***
Oczywiście nie doszło do żadnego porozumienia. Na drugi dzień z samego rana zostaliśmy niemal siłą wepchnięci do pociągu do Koszalina.
http://img162.imageshack.us/img162/3012/snapshotf456e8401456ff4hh4.jpg
Dopiero teraz miałam możliwość powiedzenia komendantowi, że wszystko zmyśliłam, że nie mam pojęcia, co takiego na czym zależy Chuncowi mogę mieć.
-Tak myślałem – powiedział ze złością i do końca podróży nie odezwał się ani słowem.
***
Nacisnęłam na klamkę i wpuściłam Romana do mojego mieszkania. Sama weszłam zraz za nim, od razu po tym jak zamknęłam je na zasuwkę, na wszelki wypadek.
-Nie krępuj się, wchodź do środka – popędziłam go widząc, że stoi jak wryty oparty o framugę wejścia do salonu – zaraz przyniosę coś do jedzenia, chyba coś tu zostało.
Jednak on nadal stał z miną jakby zobaczył ducha. Podeszłam żeby zobaczyć czemu nadal się nie rusza z miejsca i doznałam największego szoku w moim życiu – na moim stole leżał trup!
http://img252.imageshack.us/img252/6697/snapshotf456e8405457108cx3.jpg
Kobieta była w samej bieliźnie, a w jej brzuchu widniała wielka krwawiąca rana. Jednak nie to mnie tak przeraziło. Miała piękne, długie rude włosy, dokładnie tak, jak moja koleżanka z pracy! Szybko do niej podbiegłam i spojrzałam na jej twarz. Nie…to nie mogła być Ewa! Nogi same odmówiły mi posłuszeństwa i osunęłam się na ziemie. Po moich policzkach spłynęły dwie strużki gorących łez. Czułam się całkowicie bezradna, wiedziałam, że nic, ale to nic nie jestem w stanie dla niej zrobić. To było straszne.
Nagle koło mnie pojawił się Roman, fachową ręką sprawdził, czy dziewczyna może jeszcze żyje, jednak nie miało to żadnego sensu, jedynie pobrudził krwią swój garnitur, co wyraźnie mu się nie spodobało. Popatrzył chwilę na ciało i widząc moją rozpacz przyciągnął mnie do siebie, żebym mogła wypłakać się na jego ramieniu.
***
Koniec części 4
Karooola :*
01.12.2007, 13:51
Podoba mi się ten odcinek. Jak mówiłam na początku, jestem wielbicielką tego fotostory :) Troszkę zagmatwane, ale to nie szkodzi zbytnio opowiadaniu.
Kiedy nie było mnie jeszcze na tym forum, czytałam Dżwięk Tłuczonego Szkła na forum Simsomaniak, ale zamknęli Ci temat :angry:
Byłam nieźle wkurzona :angry:
gosk_gosia
01.12.2007, 14:03
No niestety zagmatwanie miało być:P
A co do forum simsomaniaka to w sumie cieszę się, że zamknęli ten temat bo jaki był sens skoro nikt i tak tego nie czytał...
Pisze tutaj, bo stwiedziłam, że dalej chcę to robić, a dla samej siebie trochę nie ma to sensu^^
Więc zapraszam wszystkich czytających do komentowania.
Ciekawe fotostory, spodobało mi się bardzo i niecierpliwie czekam na dalszą część, jakbym miała oceniać to dałabym 8/10 :)
gosk_gosia
07.12.2007, 18:37
Mam nadzieję, że uda mi się dać odcinek dziś lub jutro i że ktoś to przeczyta^^
Zaczynam:
Zdjęcia nie zawsze pasują do tekstu. W pierwszym odcinku piszesz: pośrodku pomieszczenia stał nie kto inny, jak średniej wielkości labrador, natomiast widoczny na zdjęciu pies nie stoi, lecz leży.
Wydało mi się dziwne, że policja, nie ukończywszy jeszcze śledztwa, podaje najbliższym ofiary dokładne dane o sprawcy zbrodni: jego imię, nazwisko, czym się zajmuje i gdzie przebywa.
W odcinku drugim, nie podoba mi się pewien element opisu zdjęcia brzydala.
5 lat później stał się znanym i cenionym w Europie i na świecie zbieraczem. - powinno być "kolekcjonerem".
Dalej bohaterka mówi: wcześniej jednak musimy koniecznie się przebrać z tych okropnie ciepłych ciuchów. Tymczasem na zdjęciach widać, że tylko jedna z nich ubrana jest w coś, co może uchodzić za ciepłe. Druga z dziewcząt ma na sobie dość skąpą sukienkę.
Teraz uczepię się Giewontu. Rozumiem, że niełatwo jest go zrobić w tej grze, ale jest coś, co bardzo mnie razi na tym zdjęciu, a czego bez problemu można było uniknąć. Otóż na Twoim Giewoncie stoi choinka,a tak naprawdę, na Giewoncie nie rosną drzewa
Uważam, że opisując autentyczne miejsca bierze się za to pewną odpowiedzialność. Rozumiem, że to tylko "simowe" FS, ale mimo wszystko może wywołać błędne wyobrażenie o tym szczycie u kogoś, kto nigdy tam nie był.
Trochę nielogiczna wydaje mi się również cała ta sytuacja na Giewoncie.
Po pierwsze nie rozumiem, dlaczego nagle morderca, kolekcjoner broni, zostaje nazwany gangsterem. Nie każdy morderca jest gangsterem, a jeśli on akurat jest, to dziewczyna będąca narratorem i tak tego nie wie.
Druga sprawa, której nie rozumiem: dlaczego ten facet strzela tylko do jednej z dziewcząt? Tak bardzo chciał zostawić kogoś, kto poświadczy o jego zbrodni? Dlaczego nie strzelił także do drugiej dziewczyny? Dlaczego nie zabił tej pierwszej? Jeśli źle strzelił, to przecież miał czas, żeby strzał poprawić. Byli tam tylko we troje, a na Giewont policja raczej szybko nie dotarła. Nawet goprowskim helikopterem zajmuje to trochę czasu. Po prostu brak tu chyba jakiś dodatkowych opisów, które wskazywały by to, że przebieg zdarzenia jest zamierzony, a nie jest błędem logicznym.
Dopiero w odcinku czwartym sprawa się tak jakby wyjaśnia. Okazuje się bowiem, że dziewczyna ma coś co należy do "gangstera", zaś jej koleżanka jest tak jakby towarem zamiennym.
Znowu jednak są niejasności, tym razem z udziałem policjanta. Pomijając jego dziwne zachowanie podczas strzelaniny w odcinku trzecim, to dalej zachowuje się równie dziwnie. Dziewczyna umawia się z przestępcą, a policjant wie gdzie i kiedy. Dlaczego więc nie zachowuje się tak, jak powinien zachować się policjant? Zamiast aresztować przestępcę, czy choćby podjąć taką próbę, on wita się i siada z nim przy stoliku.
Kolejna rzecz, która wydaje mi się bez sensu, to zachowanie dziewczyny. Jeśli nie wiedziała co takiego ma oddać rodzinie przestępcy, dlaczego zwyczajnie nie zapytała? Zabiłby ją za to? Wątpię, bo jeśli tak bardzo zależy mu na tym czymś, dlaczego miałby pozbawiać się możliwości odzyskania tego?
W końcu dziewczyna udaje, że wie o co chodzi i jadą do Koszalina. Spodziewałam się, że policjant uda się od razu na komisariat i rozpocznie się akacja. Tymczasem idą sobie od mieszkania dziewczyny.
Poza tymi wszystkimi, nielogicznymi jak dla mnie zdarzeniami, fabuła Twojego FS jest dość wciągająca. Z zaciekawieniem czytałam kolejne odcinki, więc myślę, że następny także przeczytam :)
Forma w jakiej piszesz jest poprawna, poza dość często zdarzającymi się powtórzeniami. Oto kilka przykładów:
- Jego hobby oprócz kolekcjonerstwa to myślistwo oraz biesiady. Uwielbia muzykę ludową oraz biesiadną.
- Kiedy w końcu doktor Jasiński dołączył do mnie, miałam w końcu okazję dowiedzieć się tego, co mnie tak bardzo męczyło.
- Znów zerwałam się z miejsca, jednak tym razem nie miałam zamiaru tak szybko wracać na swoje miejsce.
Pozdrawiam :D Irbis
gosk_gosia
08.12.2007, 20:22
Część 5
Na komisariacie wprost roiło się od krzątających się w pośpiechu w tą i z powrotem policjantów w rażąco niebieskich mundurach. Jeden z nich siedział właśnie naprzeciwko mnie i wypytywał o wszystko, co wiem o Ewie i może się przydać w ich śledztwie. Jednak rozmowa ze mną nie była zbyt prosta, wszystko, poczynając od najprostszych rzeczy myliło mi się. Ostatnie wydarzenia całkowicie zburzyły jakikolwiek spokój w moim życiu i zaburzyły racjonalne myślenie.
Słuchając kolejnych pytań rozejrzałam się w poszukiwaniu Romana, w swoim eleganckim garniturze powinien wybijać się z tego tłumu, jednak nigdzie go nie było. Widocznie znów załatwia swoje sprawy sobie tylko znanymi sposobami…
***
W końcu pozwolono mi powrócić do własnego mieszkania. Nie czułam się tu jednak jak w domu – z salonu zabrano nieszczęsny stolik i zaklejono jaskrawą policyjna taśmą jedną trzecią pokoju. Szybko opuściłam pomieszczenie, zrzuciłam z siebie ubranie rzucając je byle gdzie na podłogę i wsunęłam się do zimnego łóżka. Chciałam zasnąć żeby chociaż na chwilę pozbyć się wszelkich myśli, jednak niestety nie było to możliwe. Włączyłam telewizor, sprawiło to tylko pogorszenie całej sytuacji, ponieważ natrafiłam na lokalne wiadomości i zobaczyłam na ekranie swoje własne osiedle.
http://img409.imageshack.us/img409/7198/snapshotf456e840f4587f5vo6.jpg
Z wściekłością wyłączyłam to stare pudło po czym rzuciłam w kąt pilota, który niestety roztrzaskał się podczas spotkania ze ścianą. Położyłam się i zakryłam głowę poduszkę próbując odizolować się od całego społeczeństwa, ale w mojej głowie wciąż tkwił Filipiak-Chunc. Zamordował mojego przyjaciela i przyjaciółkę, drugą próbował, a na pewno w niedługiej przyszłości to samo spotka i ją, Romana i mnie. Na myśl o własnej śmierci, która niewątpliwie mi się za to wszystko należała, poczułam bardzo dziwne poczucie ulgi. Ale za nim umrę muszę dopilnować żeby Roman dowiedział się o tym, że…
Moje rozmyślania przerwał nagły dzwonek do drzwi. Nie miałam ochoty nikogo widzieć, nawet, jeśli sam Elvis zechciałby złożyć mi wizytę. Niestety gość nie dawał o sobie zapomnieć - już od dobrych trzech minut stał i dzwonił. Teraz byłam już praktycznie pewna, że to jakiś spragniony sensacji dziennikarz z marnego brukowca. Znów dzwonek… Zirytowana zerwałam się na nogi i ruszyłam w stronę korytarza, po drodze odruchowo zerknęłam w lustro. To, co tam zobaczyłam było straszne – podkrążone i przekrwione oczy, czarne ślady po tuszu do rzęs na policzkach i potargane włosy. Właśnie taka poszłam na spotkanie z przybyszem.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam stojącego na klatce schodowej Romana Karkowskiego.
http://img144.imageshack.us/img144/8772/snapshotf456e840b45880ejs8.jpg
-Mogę wejść? – spytał gładząc swój nowy garnitur z serii „drogie i najlepsze”.
Już miałam zaprzeczyć, ale nie wiem czemu nie potrafiłam odmówić. Cały czas dziwnie mi się przyglądał, a ja odwdzięczałam mu się tym samym. Był intrygującym człowiekiem – policjant, który zamiast munduru nosił garnitury od Armaniego i wydaje się, że zajmuje się tylko tym, co go interesuje. Ale trzeba przyznać, że w tym stroju wyglądał olśniewająco…
-Hm? – odezwał się zauważając, że dziwnie na niego patrzę – Czemu nie otworzyłaś, obraziłaś się?
Zdziwił mnie ton jego głosu, mówił, jakby nic się nie stało, wszystko było w porządku.
-Myślałam, że to jakiś wścibski dziennikarz.
-Dziękuję za komplement – odpowiedział z ironią i zaczął coraz bliżej do mnie podchodzić. Poczułam dziwną falę gorąca, a za chwilę dotyk jego dłoni na mojej. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą do łazienki. Stojąc naprzeciwko lustra widziałam straszną siebie na tle mężczyzny. Obróciłam się ku niemu, a on wprawną ręką zaczął zmywać z mojej twarzy pozostałości makijażu.
http://img519.imageshack.us/img519/2205/snapshotf456e840145887fse1.jpg
Kiedy skończył i ukazał efekt swojej pracy w lustrze, zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać. Kiedy był już tak blisko, że czułam ciepło jego oddechu, spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Jego, okolone kurtyną czarnych rzęs, ciemne i przenikliwe, zdawały się widzieć więcej niż było to możliwe.
-Muszę ci coś powiedzieć - szepnęłam lekko drżącym głosem odklejając się od mężczyzny. Ten tylko spojrzał jeszcze bardziej przenikiliwie więc kontynuowałam - Chyba wymyśliłam, na czym tak może zależeć Chuncowi.
Od razu obudziła się w nim dusza policjanta i zginął ten romantyczny facet sprzed chwili.
-No to co to jest?Jak wygląda?
-No... nie wiem dokładnie co to jest. Jakaś mała kaseta.
-Gdzie ją masz?
-No i tu zaczyna się problem... Nie mam jej, już pewnie jest na wysypisku śmieci w Sianowie...
-Na moje złoto! - wrzasnął i zaczął nerwowo chodzić w kółko po małej łazience - Jak mogłaś wyrzucić coś takiego?!
-No to może oddamy im inną? - zaproponowałam - przecież od razu się nie zorientują.
-Oczywiście, tylko wtedy nie tylko nas zabiją, ale przedtem będą godzinami torturować... - odpowiedział sarkastycznym tonem i na chwilę odwrócił się do mnie plecami.
Czekałam chwilę na jakikolwiek ruch z jego strony. W końcu odezwał się znów obejmując mnie ramionami.
-No cóż... Bedzię trzeba znaleźć tą kasetę.
Nagle, właściwie nie wiem kiedy, znalazłam się na korytarzu w jego objęciach. Znów spojrzał na mnie tym samym przenikliwym wzrokiem po czym delikatnie mnie pocałował. Po chwili wkroczyliśmy do mojej sypialni, gdzie stał się bardziej stanowczy zachowując przy tym typową dla siebie nonszalancję…
http://img88.imageshack.us/img88/4500/snapshotf456e8403459bfepp4.jpg
***
Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na zegarek – 9.16. W pierwszym momencie w ogóle nie pamiętałam tego, co stało się wczorajszego wieczora. Obróciłam się na drugi bok i moim oczom ukazała się jedynie rozrzucona w nieładzie pościel. Poleżałam chwilę tępo patrząc na sufit. W końcu powlekłam się do łazienki i kuchni gdzie z resztek znajdujących się w lodówce przygotowałam coś, co teoretycznie można było nazwać sałatką. Weszłam do salonu i zdziwiłam się ponieważ wszystkie policyjne taśmy zniknęły, co troszeczkę poprawiło mi humor. Usiadłam z talerzem przed telewizorem i włączyłam odmóżdżającą telenowelę.
http://img146.imageshack.us/img146/6890/snapshotf456e8407459c2atu3.jpg
Zaczęły się kolejne reklamy więc odłożyłam talerz na kanapę i wróciłam do sypialni, żeby się ubrać. Właśnie zaczął wracałam do salonu, kiedy doznałam niemiłego wrażenia deja vu – ktoś znów natarczywie dzwonił do drzwi. Jako, że stałam praktycznie przy samym wejściu, od razu je otworzyłam.
-O co chodzi? – spytałam zdziwiona wysokiego Murzyna o siwych włosach w garniturze tego samego koloru.
-Przysłał mnie tu komendant Karkowski, chciał, żebym zaprowadził panią w pewne miejsce.
-Czemu sam nie przyszedł, albo chociaż nie zadzwonił?
-Komendant jest bardzo zajęty. Wysłał mnie, bo ma do mnie duże zaufanie. Proszę pójść za mną, na dole stoi samochód. Mamy mało czasu.
Po chwili wahania wróciłam się do mieszkania po klucze i telefon i nie wiedząc, że popełniam wielki błąd, poszłam z dziwnym mężczyzną.
http://img153.imageshack.us/img153/8513/snapshotf456e840f45c5a9mq0.jpg
Doszliśmy na parking zamieniając ze sobą zaledwie kilka słów, a ja czułam coraz większy niepokój, czyżbym znów popełniła całkowitą głupotę, która może mnie dużo kosztować? Przedwcześnie osiwiały facet wskazał mi czarną terenówkę stojącą kilka samochodów przed nami i położywszy rękę na moich plecach zaczął kierować się w tamtym kierunku. Nie miałam żadnej możliwości ucieczki, liczyłam tylko na to, że to moja chora wyobraźnia ubzdurała sobie jakiekolwiek niebezpieczeństwo.
Z brudnego jeepa wysiadła jakaś kobieta i otworzyła tylne drzwi i niemal wepchnęła mnie do środka. Zanim je zamknęła, zdążyłam dostrzec jeszcze pistolet włożony za pasek u jej czarnych spodni.
Po chwili samochód ruszył w drogę z głośnym piskiem opon. Po piętnastu, może dwudziestu minutach najwyraźniej wjechaliśmy na jakąś drogę pełną wertepów, bo zaczęło strasznie rzucać. To pogrzebało moje szanse na podsłuchanie rozmowy faceta z ową kobietą i podpatrzenie czegokolwiek zza wielkiej ciężkiej zasłony, która praktycznie ani drgnęła pomimo, że sama miałam trudności z uniknięciem spotkania z podłogą.
http://img142.imageshack.us/img142/6064/snapshotf456e840145c5ceui6.jpg
Bez wątpienia wpadłam w pułapkę, mogłam tylko pogratulować sobie naiwności. To z pewnością ludzie Chunca, tylko dokąd mnie wieźli, w jakim celu?
***
Kilka godzin później, a dokładniej w moim mieszkaniu zadzwonił telefon. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że ta sama osoba dzwoniła już piąty raz. W czasie, kiedy ten telefon milczał, odzywała się moja komórka znajdująca się w bliżej nieokreślonym miejscu.
Roman Karkowski znów wykazał się wielką cierpliwością, jednak po dwudziestu minutach pojawił się pod drzwiami mojego mieszkania. Gdybym była tego świadoma, na pewno zdziwiło by mnie jego zachowanie i upór.
Ubrany wyjątkowo, nawet jak na siebie, czyli w czarny bardzo elegancki frak, stał chwilę pod drzwiami całkowicie nie pasując do otoczenia aż w końcu zrezygnowany odszedł i zajął tylne miejsce w czarnej limuzynie czekającej na niego pod blokiem.
http://img524.imageshack.us/img524/5640/snapshotf456e840d467331sy6.jpg
Koniec części 5
karlinka
12.12.2007, 17:28
No siostra... postarałaś sie :P
Teraz jeszcze bardziej zainteresowałas mnie swoją opowiescią :P
I bardzo fajne zdjęcia =)
Nie...to nie możliwe....BY MIEĆ TAKI TALENT !! Pięknie , pięknie piszesz !
gosk_gosia
18.12.2007, 18:35
Część 6
Lśniąca limuzyna podjechała pod wejście wielkiego budynku, przed którym tłoczyło się mnóstwo mężczyzn w eleganckich garniturach oraz nieco mniej kobiet ubranych w olśniewające wieczorowe suknie. Policjant przez okno pojazdu spojrzał na jedną z nich, która wyraźnie go zainteresowała. Miała na sobie czarną kreację sięgającą aż za kostki, lecz po chwili blondynka zniknęła za głównymi drzwiami. Właśnie stracił ją z oczu, kiedy mężczyzna w białym fraku otworzył przed nim drzwiczki, więc wyszedł na zewnątrz i upajał się cudowną atmosferą bankietu i zapachem przeróżnych, cudownie mieszających się ze sobą perfum, chociaż jak zawsze swoje uważał za najpiękniejsze.
Z drugiej strony tego samego samochodu stał tak samo ubrany mężczyzna i witał wysiadającą Chinkę nie mogąc oderwać od niej wzroku, zwłaszcza od jej głębokiego dekoltu. Roman postawił stopy na twardym bruku czekając na swoją towarzyszkę, a pracownik obsługujący wcześniej jego podbiegł do przedniego siedzenia i już miał otwierać drzwi, kiedy one same otwarły się niemalże go przewracając. Z wnętrza wyłonił się ciemnoskóry facet w jasnym garniturze w kolorze jego włosów. Nie zwracając uwagi na potrąconego przez siebie chłopaka podszedł do czekających na niego współpasażerów i razem ruszyli ku wejściu.
http://img146.imageshack.us/img146/5375/snapshot14731a5654731a5nb8.jpg
***
Poczułam okropny smród stęchlizny przebijającej się przez odór pleśni i wilgoci. Z obrzydzeniem dotknęłam ściany, koło której właśnie siedziałam. Była mokra i klejąca. To całkowicie wytrąciło mnie z otępienia, w jakim dotąd się znajdowałam. Podniosłam się z niewygodnego pseudo-łóżka i zobaczyłam…
-Agata!
-Obudziłaś się! – wykrzyknęła podbiegając do mnie.
Gwałtownie wstałam i rzuciłyśmy się sobie w objęcia.
-Nic ci nie jest? – spytałam po chwili niewymownego szczęścia i ulgi, lecz przypomniałam gdzie i czemu się znajduję. Tylko właściwie na żadne z powyższych nie umiałam odpowiedzieć.
http://img141.imageshack.us/img141/8100/snapshotf474455b9474456st9.jpg
-Właściwie… To nic mi nie zrobili, tylko mały drobiazg! – krzyknęła wskazując na całe nasze otoczenie – To miejsce jest tak obrzydliwe, że spędzenie tutaj chociaż godziny graniczy z cudem, a ja jestem tutaj już od… od dawna! Oprócz tego, to wszystko w porządku, po prostu cudownie.
Przez chwilę panowała straszna, krępująca cisza. Chciałam coś powiedzieć, jednak przygniatało mnie to, że wszystko co przeszła Agata jest moją winą. Chciałam wszystko wyjaśnić, jednak słowa ginęły na etapie gromadzenia się w mojej głowie.
-Jestem beznadziejna – to było jedyne, co przeszło mi przez gardło.
-Nie mów tak – odpowiedziała natychmiast Agata – lepiej powiedz mi, co działo się przez ten cały czas, odkąd widziałyśmy się w szpitalu.
***
-Spójrz na tych tam – szepnął Romanowi do ucha tajemniczy Murzyn – Cieszą się jak dzieci, że tu są. Pewnie pierwszy raz w życiu pojawili się na jakiejkolwiek gali.
-Pewnie tak – odrzekł komendant – Nie wiem, jak tacy ludzie w ogóle mogą funkcjonować, naprawdę tego nie pojmuję, a zazwyczaj rozumiem wszystko. Nie lubię ludzi, którzy trafiają na takie imprezy dzięki szczęściu, w ogóle nie lubię szczęścia, wolę liczyć na siebie.
-I za to cię lubię. Spójrz – wskazał kobietę, na którą wcześniej zwrócił uwagę Roman – To ona jest szefem tego całego burdelu, zaraz zacznie swoje jakże fascynujące opowieści…
http://img146.imageshack.us/img146/9083/snapshot14731a56b4731d6sc9.jpg
I rzeczywiście, weszła na podium zwracając na siebie wzrok wszystkich zebranych. Ucichły rozmowy i szczęk sztućców obijających się o porcelanowe półmiski.
-Witam szanownych państwa na Pierwszym Światowym Dniu Policjanta – rzekła po angielsku, a jej głos rozpłynął się po całym pomieszczeniu – Zapewne wszyscy jeszcze mnie nie znają, więc najpierw pozwolę sobie się przedstawić. Nazywam się Alicia Connors, od dwóch lat zajmuje stanowisko Dyrektora Światowego Związku Policjantów i w tym roku postanowiłam zapoczątkować nową tradycję naszych zjazdów, mających odbywać się w różnych krajach z udziałem tylko i wyłącznie delegacji policji z całej Europy i nie tylko. Zapewne zastanawiacie się państwo, dlaczego na pierwsze spotkanie wybraliśmy Polskę, otóż…
http://img146.imageshack.us/img146/1842/snapshot14731a5694731ccik8.jpg
Po w miarę ciekawym wstępie Connors zaczęła wymieniać przeróżne dane statystyczne i wszelakie wartości i wskaźniki, więc wśród zebranych funkcjonariuszy znów zaczął panować gwar, talerze wróciły w obieg. Widząc to, podziękowała za uwagę i zakończyła swój monolog, życząc wszystkim dobrej zabawy.
***
Minęło już sporo czasu odkąd jacyś ludzie zabrali Agatę, zaczynałam się niepokoić. Co oni z nią robią? Rozważałam najróżniejsze możliwości, aż w końcu zasuwa drzwi zazgrzytała i one same po chwili otwarły się i ujrzałam wyczekiwaną przyjaciółkę w towarzystwie tej samej kobiety, którą widziałam przy terenówce.
-Pospiesz się! – krzyknęła w stronę korytarza, wpychając Agatę do celi – Niedługo wraca szef, musimy się przygotować.
Cokolwiek owo przygotowanie miało oznaczać facet błyskawicznie pojawił się przy wejściu, zerknął na nas z wyraźną pogardą po czym zniknął, a ciężkie metalowe drzwi zamknęły się z hukiem.
-Gdzie ty…
-Co kilka dni tak robią. Ona zabiera mnie stąd, daje wyprane ciuchy i pozwala mi się wykąpać – przerwała mi w pół słowa.
Teraz poczułam się jeszcze gorzej, przecież to musi być dla niej upokarzające, być aż tak zależnym od tamtych ludzi…
http://img141.imageshack.us/img141/6751/snapshotf474455b947447ayj0.jpg
-Ale zobacz co mam! – rozpromieniła się wyciągając z kieszeni coś czerwonego, w czym po chwili rozpoznałam nóż.
-Skąd to masz?
-Zabrałam im, jak nikt nie patrzył.
Uśmiechnęłam się do niej i nie wiedząc co powiedzieć spytałam:
-A właściwie po co nam to?
-Nie wiem… Ale lepiej być z nożem, niż bez noża – odpowiedziała takim tonem, że po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem.
***
Kilka godzin wcześniej zabawa w podkoszalińskim lasku trwała w najlepsze. Muzyka grała, ludzie tańczyli, jedli i pili. Przy jednym ze szwedzkich stołów stał Roman Karkowski wraz z Ukalebe Jonesem rozmawiając o przyziemnych sprawach. Po chwili przy boku komendanta pojawiła się piękna Chinka próbując wyciągnąć go do tańca, ten jednak bardzo grzecznie odmówił. Zrezygnowana spróbowała z Jonesem, jednak z tym samym skutkiem. Urażona odeszła, jednak jej złość nie trwała długo, bo wielu mężczyzn dosłownie ustawiało się do niej w kolejce.
-Co za kobieta – Murzyn powrócił do rozmowy. Widząc, że Roman tylko kiwnął głową kontynuował, wskazując kieliszek rozmówcy – Nalać ci jeszcze?
Mężczyzna znów tylko przytaknął, wypił bladokremowy płyn i rzekł.
http://img146.imageshack.us/img146/9679/snapshot14731a56f4731f2ek6.jpg
-Dziękuję za towarzystwo, panie Jones, ale uważam, że czas wracać do domu. Dowidzenia.
Tamten próbował zatrzymać komendanta, jednak nic to nie dało. Wyszedł z sali, wsiadł na tylne siedzenie czarnej limuzyny i kazał się zawieść do swojej willi.
***
Koniec części 6
------------------------
Zapraszam wszystkich do komentowania i wyrażania swoich opinii o "Dźwięku..." :]
karlinka
22.12.2007, 16:53
No, no. Ciekawie to piszesz i mimo że znam całą tą historie to bardzo dobre mi sie czyta:} Pozmieniałaś conieco więc w sumie nie wiem czego jeszcze moge sie spodziewac:P
A czemu nikt nie pisze nic? Widze że czytacie a nic nie piszecie. Chyba że jestem jakaś dziwna i tylko mi sie podoba:P(musiałam chociaż troche ci dołożyc nie mogę byc za słodka bo pomyślisz ze to nie ja:P)
gosk_gosia
06.01.2008, 18:08
Masz rację, jesteś dziwna : P ;/
Cześć, jestem tu nowa. Więc tak... FS bardzo fajne i ciekawe, wreszcie coś nowego :D
_Znasz_mnie_
09.06.2008, 13:49
Fajnie piszesz, tylko można się pogubić. 10/10
iskierka446
07.08.2008, 09:11
Bardzo Ciekawe Daje 1100000000000000000000000/10
lool przczytałem dokładnie ciekaweczekam na dalaszy ciąg
Ciekawe czy będzie ten ciąg dalszy, w końcu ostatni odcinek był w grudniu, uważam to za bezsensowne odświeżanie tematu.
Diamond Girl
08.08.2008, 16:18
Interesujące fs .
Właśnie, niech autorka się wypowie :)
vBulletin® v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.