Zobacz pełną wersję : Czwarty Świat
scarlett
05.02.2008, 17:34
Czwarty świat
Czyli prawie jak w raju
http://img267.imageshack.us/img267/192/snapshot14b3af75f4b4b34jb0.jpg
Czy istnieje idealne życie? Zapewne wielu z was marzy o wielkim domu, kochającym małżonku, ślicznych dzieciach i pieniądzach. Kiedyś również miałam marzenia, jednak teraz straciłam wiarę. We wszystko. To już nie ma dla mnie znaczenia. Nie tutaj.
---
PROLOG
-Wstawaj! – krzyknęła mama krzątająca się w pośpiechu w kuchni.
Jak zawsze opóźniałam moment opuszczenia łóżka najdłużej, jak to było możliwe. Niestety po chwili do pokoju wkroczyła mama, rozsiewając wokół siebie zapach tanich perfum, który bardzo lubiłam. Odsłoniła ciężkie niebieskie zasłony okalające moje okno, więc, chcąc nie chcąc, musiałam wstać, bo padające prosto na mnie jaskrawe promienie słońca były co najmniej irytujące. Chociaż, jeśli się dobrze zastanowić, to, co mnie dziś (jak i w ciągu kolejnych 4 dni) czekało było jeszcze gorsze…
http://img267.imageshack.us/img267/6475/snapshot14b3af7574b3c30bp0.jpg
Po tych coponiedziałkowych rozmyślaniach w końcu powlokłam się do łazienki, włożyłam na siebie pierwsze lepsze ubrania. Ten rytuał powtarzał się za często, dokładnie pięć dni w tygodniu, które za każdym razem były najgorszymi w moim życiu. Biorąc pod uwagę, że było i będzie tego bardzo dużo, można bez wahania uznać, że moje życie jest całkowicie do niczego.
Odbierając od mamy kanapki do szkoły zmusiłam się do uśmiechu. Nie chciałam jej martwić moimi problemami, swoich miała i tak wystarczająco dużo. Odkąd trzy lata temu ojciec, dowiedziawszy się o chorobie mojego brata, zostawił nas, mama sama utrzymuje całą rodzinę.
http://img267.imageshack.us/img267/948/snapshot14b3af7514b3bc4vb8.jpg
Kiedy tylko wyszłam z domu, po którym widać było, że lata świetności ma już za sobą, modliłam się, żeby chociaż dziś Sandra nie pojawiła się w szkole. Bez niej moje życie stałoby się chociaż trochę prostsze. Nie, nie będę teraz o tym myślała! Póki mam chwilę spokoju, powinnam nacieszyć swoje oczy przepiękną przyrodą, która jako jedyna zdawała się mnie w pełni rozumieć.
Oczywiście ta sielanka nie mogła trwać długo. Zaczęłam zbliżać się do małego dzikiego lasku, za którym znajdowała się szkoła. Większość nazywała ją drugim domem, ale dla mnie była trzecim światem. Spotkała mnie także wątpliwej jakości niespodzianka – Sandra we własnej osobie, obściskująca się pod wielką wierzbą ze swoją nową zdobyczą – Erykiem.
http://img267.imageshack.us/img267/9819/snapshot14b3af7574b3c74qo5.jpg
Zacisnęłam zęby i próbując nie zwracać na siebie uwagi, szłam dalej. Jednak ta dziewucha wywęszy dosłownie wszystko swoim wścibskim noskiem. Gdy tylko mnie zobaczyła, odkleiła się od chłopaka i zaczęła swój zwyczajowy potok słów.
-Maja – powiedziała ciepłym głosem – Co tu robisz? Przyszłaś nazbierać miodu, pszczółko, żeby twoja matka nie musiała tak harować na chleb?
Przejścia pomiędzy tonami głosów miała opanowane do perfekcji. Mile brzmiący początek idealnie przeistoczył się w pełną sarkazmu obelgę.
Przyzwyczajona do takich uwag, nawet się nie zatrzymałam. Na szczęście w oddali pojawiła się Lidia, drobna brunetka, będąca moją jedyną przyjaciółką i jedynym powodem, dla którego w ogóle jeszcze chodziłam do szkoły.
Uniosłam rękę, żeby jej pomachać, jednak nie zdążyłam tego zrobić, bo zaczęłam tracić grunt pod nogami.
http://img267.imageshack.us/img267/1418/snapshot14b3af7514b3c82xo6.jpg
Kątem oka dostrzegłam jeszcze nogę Sandry wysuwającą się spod mojej stopy. Była to ostatnia rzecz, jaką zauważyłam zanim moja głowa zderzyła się z pniem wielkiego drzewa.
---
Czarna plama przed moimi oczami zaczęła powoli przybierać postać kolorów i kształtów. Chłodny powiew letniego wiatru wyrwał mnie z zamroczenia. Gdy wzrok powrócił do normalnego stanu dostrzegłam, że wciąż leżę pod wierzbą, a niedaleko słychać było szum strumienia. Zaraz, przecież tu nigdy nie było strumienia! Podniosłam się z ziemi i ruszyłam w stronę wody. Jednak nie tylko pojawienie się rzeczki było nienormalne. Rozejrzałam się wokół jedyne, co napotkałam, to drzewa, drzewa i jeszcze raz drzewa. Żadnej szkoły, żadnych ludzi!
http://img267.imageshack.us/img267/7130/snapshot14b3af7574b3ce9xf1.jpg
Złapałam się za głowę ze zdziwienia. To był błąd, ponieważ moje włosy były… długie! Jak to możliwe, żeby wciągu tak krótkiego czasu tak urosły? Chyba, że to nie był krótki czas…
Pochyliłam się nad taflą zimnej wody. Odbicie, jakie tam ujrzałam, było co najmniej dziwne. Patrzyła na mnie piękna długowłosa blondynka w zielonej sukni. Odruchowo spojrzałam za siebie w poszukiwaniu tej kobiety. Nie było nikogo, jeszcze raz pochyliłam się nad wodą. Znów ta sama twarz, znów ani żywej duszy. Czy to ja?!
http://img267.imageshack.us/img267/8531/snapshot14b3af7534b3d0bjw0.jpg
CDN
Bardzo ciekawe.
Miło się czyta, błędów raczej żadnych.
Trochę krótkie, ale to tylko prolog. Czekam na kolejny odcinek.
Hmm... no mi osobiście dosyć ciężko się czyta (chcociaż to może wina zmęczenia). Jestem raczej przyzwyczajona do dużej ilości kropek i przecinków, a tu widzę bardzo rozbudowane zdania. Niemniej prolog mi się podoba. Jest pare literówek, ale nie mam siły ci ich wytykać. O fotostory narazie nie mogę wiele powiedzieć, gdyż powyższy tekst jest dopiero wprowadzeniem. Napewno wrócę tu, żeby przeczytać kolejny odcinek,a co będzie potem- się zobaczy. :D
Klaudynia
05.02.2008, 19:23
Fajnie się rozpoczyna, ciekawa fabuła, napisałabym więcej, ale lecę oglądać M jak Miłośc ... :D
Podoba mi się, takie tajemnicze. Mam nadzieję, że niedługo dasz pierwszy odcinek.
Dopiero prolog a już mnie zaciekawiło. ładne zdjęcia. Oddają klimat.
Tekst dobry, szybko się czyta.
Więcej nie napiszę, ocenię dokładniej po pierwszym odcinku ^.~
Pytanie tak trochę nie do tematu : skąd masz krótką fryzurkę głównej bohaterki?
Super . czekam z niecierpliwością na 2 odcinek .
zdjęcia . ładnie zrobione fabuła ciekawa i rozwinięta . bosko . ;]
10/10
^
scarlett
06.02.2008, 16:11
Dzięki za wszystkie komentarze, odcinek postaram się dać jak najszybciej.
Parsley -> niestety całkowicie nie pamiętam;/Możliwe, że z xmsims.com. Jeśli sobie przypomnę, na pewno napiszę :)
EDIT: znalazłam^^ http://www.rosesims.org/hair/rosehair_9.htm
EDIT: znalazłam^^ http://www.rosesims.org/hair/rosehair_9.htm
Dzięki
:P
scarlett
08.02.2008, 20:37
ODCINEK 1
W końcu szum dzikiego strumienia stał się całkowicie niesłyszalny. Z każdym krokiem drzew było coraz mniej, a ich miejsce zaczęła zajmować rozległa polana, otoczona innymi drzewami. Wyglądała jak hala w górach, w których byłam z ojcem wiele lat temu. Niewiarygodnie palące słońce bardzo ograniczało mi widoczność, więc przez jakiś czas szłam, widząc na odległość zaledwie kilku metrów.
Co to za miejsce? Jakaś wielka bezludna wyspa? Zaczęła ogarniać mnie panika. To pewne, że nie jestem sobą – jedyne, o czym teraz marzyłam, to siedzieć na nudnej lekcji historii i wysłuchiwać chamskich komentarzy Sandry.
Weszłam w małą dolinę co spowodowało, że po chwili świetlna kula skryła się za pagórkiem i moje źrenice powróciły do normalnego stanu. W krajobrazie przez długi czas nie pojawiło się nic nowego. W pewnym momencie jednak coś przykuło moją uwagę. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom – gdy już straciłam nadzieję na zobaczenie kiedykolwiek człowieka, wśród małych drzew w ogrodzie pracowała jakaś kobieta w długiej sukni.
http://img175.imageshack.us/img175/4048/snapshot14b3af7514b7b0dhb2.jpg
Tuż za nią znajdował się mały domek, bardzo dziwny domek. Podeszłam nieśmiało bliżej, aby niepotrzebnie nie niepokoić mieszkanki tego miejsca.
-Przepraszam, czy mogłaby pani… - urwałam wpół zdania, kiedy kobieta zwróciła się do mnie przodem.
To wprost niemożliwe! Nie, to na pewno sen! Wyglądała… wyglądała, jak moja matka! Stałam chwilę wbita w ziemię jak drzewo z bardzo głębokimi korzeniami. Miałam coraz większy mętlik w głowie, o ile cokolwiek tam miałam. Uczesane w zawinięty warkocz włosy odsłaniały uszy rudej kobiety. Albo miałam halucynacje, albo były szpiczaste, jak u stworzeń, o których tak lubiłam czytać. Odruchowo ręka powędrowała do moich własnych – to samo!
-Co tu robisz, pani? – spytała mama klękając przede mną ze spuszczoną głową.
http://img252.imageshack.us/img252/9163/snapshot14b3af75d4b7b1abb8.jpg
Pani?! Matka, która klęka przed własną córką? Poczułam, że nagle robi mi się bardzo słabo. Chyba tylko szok sprawiał, że jeszcze trzymałam się na nogach. Niewiele myśląc podbiegłam do kobiety i postawiłam ją na nogi.
-Mamo! – krzyknęłam ze łzami w oczach – To ja! Nie poznajesz mnie?
Mówiłam tak głośno, że aż wybawiłam z domu komicznie ubranego mężczyznę.
-Co się tu dzieje, Anno? - spytał, a gdy jego wzrok zatrzymał się na mojej sylwetce, zamilkł i padł na kolana podobnie jak żona.
Kobieta, mężczyzna… Moi rodzice! Znów razem… Podbiegłam do ojca z nadzieją, że chociaż on pozna własne dziecko… Kiedy puściłam ramiona mamy, ona natychmiast powróciła do dawnej pozycji na ziemi.
-Tato, powiedz, że chociaż ty wiesz kim jestem! Co to wszystko ma znaczyć?
Spojrzał na mnie tak samo, jak patrzył wiele lat temu, gdy byliśmy jeszcze prawdziwą rodziną. Odezwał się w końcu tak dobrze znanym mi głosem, który brzmiał jednocześnie bardzo obco.
-Kochanie – słowa te skierowane były jednak nie do mnie, lecz do mojej matki. Zaczął powoli wstawać, cały czas patrząc na mnie, jakby obawiał się, że mogę mieć coś przeciwko temu. Zachęcił również do tego matkę, za co byłam mu bardzo wdzięczna.
-Panienka jest chora – kontynuował – Musimy powiadomić królową. Zajmij się nią, a ja spróbuję jak najszybciej dostać się do Królewskich Drzew.
Świetnie. Właśni rodzice mają mnie za wariatkę. Chociaż… nie było to wcale wykluczone. Już miałam zaprotestować, ale słowa po prosu ugrzęzły mi ze wściekłości w gardle i z moich ust wydobył się jedynie cichutki, nic nieznaczący szept. Zza pleców dobiegł mnie kolejny głos.
http://img520.imageshack.us/img520/4098/snapshot14b3af75d4b7b33dr0.jpg
-Tu jesteś, pani, wszędzie cię szukałam!
Kobieta i mężczyzna odetchnęli z ulgą, a ja ani drgnęłam. Nie dam się wciągnąć w kolejną pułapkę.
-Maju, idziemy – powiedziała delikatnie, a jednocześnie pewnie i zdecydowanie dziewczyna o czarnych włosach. Znałam ten głos. To głos Sandry!
-Czego chcesz? – burknęłam zirytowana. Jeszcze nigdy nie odzywałam się do nikogo w ten sposób.
Podeszła do mnie i lekko, acz stanowczo, złapała mnie za rękę.
-Musimy wracać do domu. Pani narzeczony będzie się martwił.
-Narzeczony?! – wybuchłam, co spowodowało wystraszenie dwojga ludzi nie biorących udziału w rozmowie.
-Proszę o wybaczenie, jeszcze nie powinnam go tak nazywać, ale rano panience to nie przeszkadzało… Książę Eryk czeka, chodźmy.
Wcale nie chciałam opuszczać rodziców, jednak oni nie wyglądali na osoby pragnące mego towarzystwa.
---
Sandra pomogła mi przebrać się w piękną, zwiewną i lekką niczym puch suknię.
http://img266.imageshack.us/img266/4633/snapshot14b3af7534b8bffxj9.jpg
Cały czas prawiła mi komplementy i ani razu nie powiedziała nic obraźliwego w moim kierunku. Odnosiła się do mnie wręcz z szacunkiem i szczerą sympatią.
W tym świecie (może śnie) wszystko stało na głowie. Sandra moją służącą i przyjaciółką, z Erykiem podobno byłam ja, nie ona… Jeszcze rano dałabym za to tak wiele. Ale nie tak wysoką cenę, jaką stanowili rodzice. Z drugiej strony, wyglądali na szczęśliwych. Beze mnie.
Nie mogąc nadziwić się swoim obecnym wyglądem, wpatrywałam się w wielkie lustro oprawione w złotą ramę. Po chwili do pokoju weszła jakaś starsza kobieta w przedziwnej sukience. Sandra skłoniła się jej i natychmiast opuściła pomieszczenie. Widocznie miałam gościa.
-Musimy się śpieszyć, moje dziecko. Ceremonia zacznie się lada chwila – rzekła śpiewnym głosem – Kiedy będziesz gotowa, wezwij służbę. Jeden z pachołków zaprowadzi cię do mego syna.
http://img266.imageshack.us/img266/2717/snapshot14b3af75d4b8c12yb8.jpg
Zniknęła równie szybko, jak się pojawiła. Jedynym dowodem, że na prawdę tu stała, był roztaczający się wokół zapach świeżych leśnych kwiatów. Nie zdążyłam nawet spytać, kim jest, oprócz matki Eryka. A może tylko nią? Wyglądała dość majestatycznie – wysoko upięte czarne włosy, poprzecinana zmarszczkami cera i poważny wyraz twarzy.
Usiadłam na małym stołku przy toaletce i rozejrzałam się po pokoju, który chyba był mój. Niczym nie przypominał tego, w którym dotąd mieszkałam. Przede wszystkim tamten nie znajdował się w zamku pośrodku elfiego lasu.
Za wszelką cenę pragnęłam dowiedzieć się, co się dzieje. Postanowiłam więc postąpić zgodnie z zaleceniem nieznajomej. Ceremonia? Jaka ceremonia? Sandra powiedziała, że czeka na mnie Eryk… Co to wszystko ma ze sobą wspólnego? Swoją drogą, ciekawe, gdzie podziewała się ta dziewczyna? To niewiarygodne, ale była teraz jedyną osobą, o której miałam jakiekolwiek pojęcie w tej rzeczywistości, nawet, jeśli była wytworem mojej wyobraźni.
Po kilku chwilach ktoś zapukał do drzwi. Z nadzieją, że jest to moja niedawna prześladowczymi, wstałam z taboretu aby zobaczyć, czy mam rację.
Byłam blisko. W korytarzu stał mężczyzna, który także należał do służby. Pewnie zbyt długo czekał, musiał mnie pogonić. A ja go nie zawołałam, bo najzwyczajniej w świecie, nie wiedziałam jak!
-Książę pani oczekuje, goście również – mówiąc to skłonił głowę. Ten gest zaczynał mnie już denerwować.
http://img143.imageshack.us/img143/8262/snapshot14b3af75b4b8d31lk4.jpg
Nie wiedząc, co powiedzieć, wykrztusiłam z siebie jedynie „dobrze” i ruszyłam za sługą, który jak wszyscy tutaj nie był człowiekiem…
CDN
Klaudynia
09.02.2008, 16:27
Fajne fotostory i ciekawa fabuła ... Czkam na kolejny odcinek
Super wciągające . zdjęcia boskie . ;]
czekam na kolejny odcinek . ^
Auroella
11.02.2008, 13:57
Wciągneło mnie to FS , już z początku zapowiadało się ciekawie.:)
Czekam na dalsze odcinki :P
scarlett
13.02.2008, 19:16
ODCINEK 2
Korytarz ciągnął się w nieskończoność. Niepokój, jaki odczuwałam na myśl o ceremonii(czymkolwiek była), sprawiał, że każda sekunda trwała niemalże wieczność. Chciałam spytać o tok wiele rzeczy, ale idący przy mnie dziwny służący był tak spokojny, że aż nie miałam odwagi otworzyć ust. Znów na własne życzenie straciłam okazję, aby dowiedzieć się, co się tutaj dzieje. Zupełnie jak Percewal z opowieści o rycerzach Okrągłego Stołu.
Nagle mężczyzna stanął i dworskim gestem otworzył przede mną wielkie wrota. Które były chyba dźwiękoszczelne. Gdy tylko się uchyliły, do moich uszu doszła niezwykła melodia. Nigdy wcześniej nie słyszałam piękniejszej muzyki, muzyki, która aż zmuszała do tańca i uśmiechu.
Weszłam do środka wyzuta ze wszelkich obaw i negatywnych emocji. Nie zdałam sobie sprawy, że oczy wszystkich zebranych tu elfów skierowane były na moją postać. Ja sama z zainteresowaniem patrzyłam na małe podium, na którym znajdowały się dwa złote trony, a na jednym z nich spoczywała ta sama kobieta, z którą wcześniej rozmawiałam. Czyżby była kimś w rodzaju władcy? Oczywiście! Że też wcześniej na to nie wpadłam. Mówiąc, że jest matką Eryka, który podobno jest teraz księciem, musiała być królową. Jednak wciąż brakowało wielu elementów w tej niezwykłej układance.
Wpatrywałam się w nią jeszcze chwilę, a ona tylko się uśmiechnęła. Wydawała się być bardzo miłą kobietą. Wtedy ktoś delikatnie dotknął moich pleców. Odruchowo się obróciłam, a dłoń nieznajomego objęła moją.
http://img517.imageshack.us/img517/2738/snapshot14b3af7574bcddflb3.jpg
Przeszedł mnie gwałtowny dreszcz.
-Wyglądasz pięknie – rzekł długowłosy brunet – książę Eryk.
Spojrzałam na niego z oszołomieniem. Praktycznie w niczym nie przypominał tamtego chłopaka, ale to na pewno był on. Inna fryzura, inne ubranie i, przede wszystkim, inne podejście do mnie.
Bez słowa zaciągnął mnie na podwyższenie. Muzyka ucichła, pary przerwały swoje niewiarygodne pląsy, a siedzące elfy powstały jak na komendę.
Królowa powstała i patrząc z dumą na syna stojącego tuż obok, przemówiła.
-Drodzy bracia, drogie siostry, mam zaszczyt oznajmić, w dniu wstąpienia mego syna w dorosłość… A z resztą, sam wam o tym powie.
Przez salę przeszedł cichy szmer śmiechu, jednak zanim książę otworzył usta, zapadła całkowita cisza, przerywana jedynie dźwiękiem szeleszczących na wietrze gałęzi i liści.
-Poddani – rzekł donośnym, zdecydowanym głosem – Mam zaszczyt oficjalnie ogłosić swoje zaręczyny z księżniczką Mają. Zgodnie z tradycją, zobowiązujemy się dotrzymać czystości aż do dnia, w którym oboje poczujemy, że jesteśmy gotowi do zawarcia nierozerwalnego związku małżeńskiego.
Z każdym słowem moje nogi coraz bardziej się uginały. Zaręczyny, czystość, ślub!?
-Co? – wykrzyknęłam na całe gardło, ale nikt mnie nie usłyszał, ponieważ goście byli zajęci oklaskiwaniem młodego księcia, co powodowało naprawdę duży hałas.
Nawet się nie spostrzegłam kiedy delikatnie mnie objął i złożył pocałunek na moich ustach.
http://img517.imageshack.us/img517/219/snapshot14b3af75d4bce08os3.jpg
Wszystko wokół ucichło. Istniał tylko on i ja. To było niesamowite uczucie. Pierwsze takie w moim życiu. Może te zaręczyny to nie taki zły pomysł?
---
Uroczystość trwała jeszcze w najlepsze kiedy wraz z Erykiem opuściliśmy salę. Tym razem droga długimi korytarzami wcale się nie dłużyła. Był to najwspanialszy wieczór mojego życia. Eryk okazał się być niemalże doskonałym facetem. Uprzejmy i szarmancki zdawał się być przyjacielem wszystkich zebranych. Nie wiem, czy fakt, iż przypominał mi ojca przed tym jak nas zostawił, wpłynął na moją ocenę księcia, jednak czułam, że mogę wytrzymać w tym świecie jeszcze kilka dni. Ale co dalej?
Zaprosił mnie do wielkiego pomieszczenia, w którym znajdowały się piękne stare meble i wielkie łoże z baldachimem. Zamknął drzwi na zasuwę i podszedł do lustra. Siadłam na skraju łóżka nie widząc żadnego innego miejsca, które by się do tego nadawało. Obserwowałam jak Eryk rozpuszcza i przeczesuje palcami swoje lśniące włosy.
Wszystko zaczęło się dziać bardzo szybko. Podszedł do mnie, podniósł z łóżka, a biała suknia bezwładnie osunęła się na ziemię odsłaniając moje prawie nagie ciało. Znów obdarzył mnie pocałunkiem, jednak całkowicie innym niż ten na sali balowej.
http://img152.imageshack.us/img152/135/snapshot14b3af7514bcef1am3.jpg
Cały przepełniony był pożądaniem, każdy jego ruch czy gest mówił wyraźnie o jego zamiarach.
-Obiecałeś, że… - szepnęłam cicho kiedy on oderwał się ode mnie na chwilę, aby zdjąć z siebie ubranie.
W ogóle nie zareagował na moje słowa. Obraz cudownego mężczyzny zamieniał się w wizję napalonego potwora. Stawał się coraz bardziej stanowczy i brutalny. Wpadłam w panikę, nie byłam na to jeszcze gotowa. Zaczęłam się wyrywać, jednak to tylko wzbudziło w ni9m jeszcze większą złość. Uderzył mnie tak mocno, że wylądowałam na podłodze czując cieknącą z nosa i przeciętych ust krew.
Zanim zdążył zareagować, zerwałam się na nogi i pobiegłam w stronę drzwi.
http://img267.imageshack.us/img267/1861/snapshot14b3af7534bcf23hd5.jpg
Zasuwa okazała się być wystarczająco dobrą przeszkodą. Trzęsącymi się rękami nie potrafiłam jej otworzyć, więc Eryk miał wystarczająco dużo czasu, aby pokrzyżować moje plany. Złapał mnie za ramiona i zaciągnął z powrotem do łóżka nie bacząc na moje krzyki. Najzwyczajniej w świecie mnie zgwałcił. Całkowicie opadła z sił starałam się myśleć o czymś innym, jednak płynące po moich policzkach łzy brutalnie przywracały mnie do rzeczywistości.
CDN
Zachęcam wszystkich do komentowania i wyrażania swoich uwag, abym wiedziała, co jest dobrze, a nad czym ewentualnie powinnam popracować:)
świetne . ! jestem stałą czytelniczką :D .
___
bardzo mnie zaskoczył nagły zwrot akcji . boskie
ps . czekam na więcej :P
scarlett
15.02.2008, 18:20
Dzięki Retorystyczna_ : *
Ale niestety widzę, że niktnie kwapi skomentować. Jeśli się Wam nie podoba, to też piszcie co robię źle^^
boshe to jest GENIALNE! poprostu cudowny pomysł super syper super! 10/10
Klaudynia
15.02.2008, 19:51
Normalnie brak słów :D Extra :D
Nie wiem czy wiesz ale sukienka którą Majka miała na sobie to średniowieczna bielizna z All-About-Style?? No bo w tamtych średniowieczno-elfickich czasach skoro on miał taką bielizne w formie spodenek to ona powinna mieć tę sukienkę-halkę jako bielizne:)
No ale może mi sie wydawać prawda??:)
scarlett
16.02.2008, 10:36
No tak, ta sukienko-bielizna jest z allaboutstyle ^^
A to wcale nie powiedziane, że to są średniowieczne-elfickie czasy:D Nie ma określonego czasu akcji, a skoro jest to świat, który sama stworzyłam to wszystko nie musi być tak, jak jest, albo było gdzie indziej^^
Zgadza się ale jakoś tak mi sie wydawało:)
Mam nadzieję że Cię nie uraziłam :D
jaguska368
16.02.2008, 16:12
Jejku superrr :) Nie moge sie doczekac 3 odcinka
scarlett
18.02.2008, 12:29
Nie, jasne że nie:)
Wyjaśniłysmysobie wszystko i jest OK^^
A następny odcinek posatram się dac jak najszybciej, ale jakoś mam ferie teraz i na nic nie starcza czasu:P
Przeczytałam całe. Faj... Nie. Su... Nie... BOSKIE!!!! (widzisz, aż słów brak xD) Wspaniałe obrazki, treść także zadziwiająca, a tytuł strasznie mnie zaciekawił. Piszesz tak... tajemniczo, ale wszystko ujmujesz w logiczną całość (wiem, głupia jestem, że takie coś piszę). Czegoś mi tu brak... A! Nie mam się czego uczepić. 10/10.
Kiedy następny . odcinek . czekam ^^
wciągające .
stagnacja
18.02.2008, 15:57
Po prostu super. Doskonałe FS. Nie ma błędów, zdjęcia piękne. Czekam na następny odcinek :)
Czekam czekam... xD Mam nadzieję że ten 3 odcinek będzie już wkrótce ^^
fajnee no spoko nie ma tam wulgaryzmów i czytami sie to jak książke:Pfajneee czekam na następny odcinek possdro :D
Baaaaaaaaaaardzo fajne. Tylko jak dla mnie trochę za dużo tekstu :P
kasiula215
01.03.2008, 12:01
To jest super FS,czekam na dalsze odcinki;)
Super, nie mogę się doczekać co będzie później :)
Kiedy następny odcinek?
scarlett
02.03.2008, 00:37
ODCINEK 3
Położyłam nagie stopy na miękkim dywanie. Nie wiedziałam, z czego został zrobiony, ale z pewnością jego dotyk był jedną z najmilszych rzeczy w tym zamku. W moim życiu. Powoli wstałam z miękkiego łóżka, ubrałam się i podeszłam do wielkiego lustra. Co najdziwniejsze, kompletnie nic mnie nie bolało. Miły początek dnia. Moje odbicie też prezentowało się nienajgorzej. Za dzień, góra dwa, wielki siniec spod mojego oka powinien zniknąć, a wtedy moja twarz powróci do normalnego stanu. Mam nadzieję, że nie zapomniałam jak naprawdę wyglądam, bez tej towarzyszącej mi zawsze i wszędzie opuchlizny i siniaków.
http://img528.imageshack.us/img528/7126/snapshot14b3af7514c70ddcf3.jpg
Długa suknia sprawdzała się bardzo dobrze – zasłaniała wszystko to, czego nie chciałam nikomu pokazywać (bo kto lubi chwalić się obitym sfioletowiałym ciałem?). Wiem, że to nienormalne, ale chyba się już przyzwyczaiłam do ciągłego bicia. Na początku próbowałam usprawiedliwiać narzeczonego, w końcu był księciem, a sprawowanie tej funkcji przysparzało dużo stresu. Z czasem zrozumiałam, że jego jedynym zmartwieniem był po prostu fakt bycia księciem. Tylko księciem. W końcu jego marzenie stało się bardzo realne…
Wyszłam z zamku z zamiarem odwiedzenia matki. Z pewnością ucieszy się na mój widok, szczególnie, że nie wyglądam jak rozdeptana śliwka. Oczywiście nigdy naprawdę nie udało mi się przekonać, że to ona jest moją matką (podobno jestem córką zmarłych tragicznie elfów z miejsca, którego nazwa nie ma ani jednej samogłoski, więc nie byłam w stanie jej zapamiętać). Ale jako, że żyłam u boku księcia, nie mogła odmówić mi wizyt, a po śmierci syna – mojego brata - pokochała mnie jak własną córkę. To właśnie jej mogłam się wyżalić, powiedzieć wszystko, albo po prostu wypłakać się na ramieniu.
Po niecałej godzinie dotarłam na miejsce. Ojciec (nie mogłam nazywać ich inaczej) pracował w ogrodzie, a matka krzątała się po małej izbie. Domkowi daleko było do luksusów panujących w pałacu, ale to tu czułam się naprawdę dobrze.
-Czy to prawda – spytała rudowłosa kobieta, gdy usiadłyśmy przy małym stoliku – że pogrzeb naszej królowej odbędzie się już dziś?
Powoli potakująco skinęłam głową. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć znów usłyszałam pytanie. Mama zawsze była dociekliwa.
http://img86.imageshack.us/img86/697/snapshot14b3af7534d5fc1al2.jpg
-To dlatego panny nie pobił? – jej badawczy wzrok przeszywał mnie niemal na wylot.
-Taak… W końcu będzie musiał pokazać się ze mną publicznie – odpowiedziałam z nutą ironii.
-Była wspaniałą kobietą i władcą – westchnęła zapalając świecę stojącą na stole – Jeśli uzna pani moje pytanie za niestosowne, proszę po prostu nie odpowiadać. Co takiego się stało, że elfka ciesząca się doskonałym zdrowiem tak nagle odeszła z tego świata?
-Mój narze… to znaczy Eryk twierdzi, że jego matka zginęła z rąk dzikich elfów.
-Co?! – oburzyła się – Z całym szacunkiem, ale książę powinien wiedzieć, że królowa budziła szacunek we wszystkich. We wszystkich!
Wiedziałam, że mama ma rację. Nigdy wcześniej nie spotkałam osoby, która byłaby niepodważalnym autorytetem dla wielu osób, czego przykład właśnie miałam przed sobą.
-Nie wiem kim są dzikie elfy – rzekłam onieśmielona nagłym wybuchem dotąd spokojnej rozmówczyni – Jedyne co wiem w związku z tą straszną sprawą to to, że Eryk wcale nie żałuje jej śmierci.
---
Mimo, że powinnam już wracać, moje stopy wiodły mnie w całkiem odwrotnym kierunku. Zatrzymałam się na polanie, od której do wszystko się dla mnie zaczęło. Ile to już czasu? Rok? Dwa? Tutaj czas płynął zupełnie inaczej.
Położyłam się na trawie i podobnie jak kiedyś spojrzałam w taflę wody. Niby ta sama twarz, a jednak całkowicie odmieniona i… obca.
http://img515.imageshack.us/img515/1887/snapshotb4c7284754c7446as8.jpg
Zamyśliłam się tak bardzo, że cichy szept nieomal przeraził mnie na śmierć. Nie zrozumiałam kompletnie niczego, więc gwałtownie zerwałam się na nogi i odwróciłam w stronę, z której dochodził.
Stanęłam jak wryta. Pod jednym z drzew stał mężczyzna, który niemal nonszalancko opierał się o jego pień. Jego twarz skrywał wielki kaptur, a u boku nosił miecz.
Zaczął się do mnie zbliżać. Chciałam się cofnąć, jednak gdybym zrobiła chociaż jeden krok w tył, skończyłabym w zimnym strumieniu.
-Kim jesteś? – spytałam drżącym głosem.
-Mówią na mnie Marlon – odpowiedział spokojnym, dźwięcznym głosem. Zauważyłam, że miał twarz poprzecinaną paskudnymi bliznami – Mamy sprawę do załatwienia.
-Sprawę, jaką sprawę? - moje przerażenie zaczęło powoli przeradzać się w ciekawość. Kim jest ten facet?
-Chodź za mną, wszystko ci wyjaśnię.
Chciał chwycić mnie za ramię, ale w odpowiednim momencie zabrałam je z jego zasięgu.
-Nigdzie z tobą nie pójdę. Nawet nie wiem, kim naprawdę jesteś! I niby dlaczego miałabym pójść?
-Moja siostra ma ci coś do powiedzenia. Powinnaś się cieszyć, że po tym wszystkim co zrobił twój narzeczony w ogóle się do ciebie odzywam! – krzyknął ze złością.
Jedyne, na co było mnie teraz stać, to zrobienie wielkich oczu. Co z tym wspólnego ma Eryk? Głupie pytanie, przecież nawet nie wiedziałam z czym miałby mieć coś wspólnego.
http://img528.imageshack.us/img528/5301/snapshotb4c72847d4d5f72gi8.jpg
Tym razem wyciągnął w moją stronę dłoń.
-Wiem, że nie jesteś taka jak on, dlatego chcę ci pomóc – rzekł tym samym opanowanym głosem jak za pierwszym razem.
Zaczęłam się zastanawiać. Jakby chciał mnie zabić, już dawno by to zrobił. Jeśli mnie porwie, to gorzej niż u Eryka chyba już nie może być… Nie miałam nic do stracenia.
-Dobra, pójdę, ale musisz mi najpierw powiedzieć, kim jesteś i dokąd chcesz mnie zabrać.
-Już powiedziałem swe imię, to wszystko czym jestem. Co do drugiego pytania… Idziemy do mojego domu. Do osady, jak wy to mówicie, dzikich elfów – dodał ironicznie.
Gdy skończył mówić spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami i czekał z nadal wyciągniętą dłonią. Dziki? On wcale nie wyglądał na dzikiego. Ba, był bardziej cywilizowany niż Eryk, który podobno powinien być przykładem dla wszystkich.
Niewiele myśląc chwyciłam jego rękę i pozwoliłam zaprowadzić się w nieznane mi miejsce. Jednak po chwili zatrzymaliśmy się w miejscu, gdzie stał piękny koń.
http://img528.imageshack.us/img528/5628/snapshotb4c7284734d5f93yj6.jpg
Mężczyzna podszedł do niego, pogłaskał po pięknej grzywie, a koń, jakby radośnie, zarżał. W pałacowej stajni było wiele rumaków, jednak ten był najpiękniejszy ze wszystkich. Elf wskoczył na jego nieosiodłany grzbiet po czym pomógł mi zająć miejsce tuż za nim. Mocno objęłam go w talii i po chwili pędziliśmy pełnym galopem w stronę wielkiego lasu.
---
-Alora, otwórz! To ja, Marlon. Przyprowadziłem ją. – krzyknął uderzając w stare drewniane drzwi.
Skorzystałam z okazji i rozejrzałam się. Nie było tu żywej duszy, jeśli nie liczyć dwóch koni i kilku kur przechadzających się pomiędzy pustymi doniczkami i wiadrami. Po prostu kilka domków pośrodku wielkiego lasu. Tu mieli mieszkać zabójcy królowej? Nauczyłam się jednak, że wszystko jest możliwe.
W końcu drzwi uchyliły się i moim oczom ukazała się zadziwiająca kobieta. Była bardzo piękna, pomimo, że na głowie nie miała ani jednego włosa, co jeszcze bardziej uwydatniało ostro zakończone uszy. Byłaby całkowicie naga, gdyby nie purpurowe kwiaty owijające się wokół jej szczupłego ciała.
http://img528.imageshack.us/img528/7282/snapshot6dae6a7354d6152ix8.jpg
Uścisnęła brata, po czym skierowała swoje niezwykłe oczy w moją stronę. Były straszne i w ogóle nie pasowały do jej młodej twarzy. Było to spojrzenie osoby, która w swoim życiu widziała o wiele za dużo strasznych rzeczy. Speszona weszłam do równie dziwnego pomieszczenia. Niebiesko-białe ściany zdawały się poruszać i zupełnie nie pasowały do szarej podłogi.
Mężczyzna po chwili wyszedł zostawiając nas sam na sam. Kobieta gestem nakazała mi, że mam usiąść. Nie odezwała się jeszcze ani słowem, więc ten gest niemal wepchnął mnie na krzesło stojące przed jakimś dziwnym… czymś. Nie miałam pojęcia, co to może być. Stojąca na podwyższeniu kula znajdowała się w samym centrum dziwnego pomieszczenia. Alora usiadła naprzeciwko na krześle identycznym jak moje.
-Czy mogę… - zaczęłam niepewnie, ale kobieta natychmiast przerwała mi cichym „cii”. Przestraszona tym, że w końcu coś powiedziała, przestałam oddychać żeby nadmiernie nie hałasować.
Pochyliła się nad kulą i zaczęła wykonywać nad nią dziwne ruchy i szeptać niezrozumiałe słowa.
http://img528.imageshack.us/img528/2820/snapshot14b3af7514d5ff3bi8.jpg
Z przerażeniem zauważyłam, że owa kula zaczęła emanować jakieś nieziemskie światło, rozświetlając twarz kobiety. Dziwny dym, jakby zamknięty w jej wnętrzu, zaczął powoli przyjmować rozpoznawalne kształty. Przybliżyłam się, aby lepiej widzieć i od razu prawie spadłam z krzesła. To niemożliwe!
http://img528.imageshack.us/img528/9256/wkulijd8.gif
Miałam stuprocentową pewność, że twarz, którą właśnie zobaczyłam, należy, a może należała da Lidii, mojej jedynej przyjaciółki ze szkoły! To prawda, minęło dużo czasu, ale to z pewnością ona. Tylko po co miałam ją oglądać w tym dziwactwie? Jak to ma mi pomóc?
Ten szok nie trwał długo. Zastąpiło go coś jeszcze mocniejszego. Oto widzę, jak moja dawna przyjaciółka unosi nade mną nóż i zakańcza mój żywot.
http://img528.imageshack.us/img528/6240/kulasv6.gif
Nie wytrzymałam i wrzasnęłam na całe gardło przewracając krzesło. Co to za ludzie? Prowadzą mnie tyle czasu, żeby pokazać mi własną śmierć?! Ponownie spojrzałam w kulę, lecz znów stała się martwym przedmiotem. Szczupła kobieta dyszała ze zmęczenia a pot spływał jej małymi kropelkami po odsłoniętej czaszce. Chciałam jej pomóc, jednak ona wstała z miejsca aby po chwili zniknąć za wielką kotarą.
Całkowicie oszołomiona wybiegłam na zewnątrz. Podmuch świeżego powietrza nieco mnie oprzytomnił, ale wciąż ledwo stałam na nogach, a ręce trzęsły się niczym brzozowe gałązki na wietrze.
-Już wiesz, po co cię tu przywiozłem – odezwał się siedzący na ziemi Marlon.
-Czemu mi to pokazujecie? – spytałam, mechanicznie siadając obok niego.
-To twoja przyszłość, powinnaś ją znać.
-Skoro to przyszłość i nie mogę tego zmienić, to nie lepiej, żebym tego nie widziała?
http://img528.imageshack.us/img528/8412/snapshot6dae6a7374d619akz3.jpg
-Kto powiedział, że nie można tego zmienić? – rzekł i powoli wstał. Znów podał mi rękę.
Bez słowa chwyciłam ją i ponownie wsiedliśmy na konia, aby ruszyć powrotem w stronę zamku.
---
-Gdzie się podziewałaś? – warknął Eryk gdy tylko pojawiłam się w naszej sypialni – Za moment zacznie się pogrzeb! Musisz się przygotować.
Podszedł do mnie i brutalnie chwycił za twarz oglądając mojego zanikającego siniaka.
-Masz szczęście, trochę makijażu i niczego nie będzie widać – puścił mnie i z powrotem zajął się poprawieniem przed lustrem swojej garderoby.
http://img528.imageshack.us/img528/6653/snapshot14b3af75f4d6022do5.jpg
Chciałam zrobić mu na złość i nie wracać, jednak Marlon uparł się, że mnie odstawi prawie pod sam zamek. Poza tym, byłam to winna królowej, która była tak inna od swojego syna.
Wyjęłam z szafy suknię przygotowaną dla mnie przez Sandrę. Była naprawdę piękna, tak jak wszystkie pozostałe. Czując na sobie wzrok księcia zrzuciłam z siebie brudną suknię i trzymając nową udałam się do łazienki.
---
Weszliśmy z Erykiem głównymi wrotami. Oczy wszystkich zebranych powędrowały z trumny na postać młodego przyszłego króla, który mając łzy w oczach prowadził swoją narzeczoną do grobu matki. To było żałosne. Że ten dureń w ogóle nie ma wstydu tak oszukiwać, nawet w takim miejscu i momencie.
http://img528.imageshack.us/img528/7633/snapshot14b3af75f4d621awx2.jpg
Zaraz… Czy ta kobieta stojąca… Boże, to Lidia! Zrobiło mi się gorąco, wielka sala nagle skurczyła się do rozmiarów pudełka od zapałek. Eryk przyjął moje osłupienie z wyraźną radością. W końcu musiał mieć narzeczoną przejmującą się śmiercią jego matki. Naprawdę się tym przejmowałam, jednak dawna przyjaciółka zepchnęła wszystko na drugi plan.
Eryk zaczął swoją pełną udawanej boleści przemowę, wzruszone elfy tłumiły płacz, a ja nadal stałam jak wryta wpatrując się raz w trumnę, raz w brunetkę w czarnej sukni…
CDN
Wybaczcie, że tak długo nie dodawałam nowego odcinka, ale mój komputer dokonał częściowej samodestrukcji, ale na szczęście udało się go uratować^^
Castaway
02.03.2008, 08:25
Boskie! Pisz dalej :)
Bardzo mi się spodobało, jednak część ze "śmiercią" głównej bohaterki nie zadowoliła mnie. Jest dobrze, masz duży zasób słów, narazie może być. Dodaj czegoś... Innego.
kasiula215
02.03.2008, 11:41
To jest supcio! Czekam na kolejne odcinki;) PS.skąd ściągnęłaś tą czarną suknie ?
Masz talent scarlett. I to wielki. Dlaczego ja nie jestem tak genialna??
Weronka-Werka9
03.03.2008, 14:17
Pisz, PISZ!! To jest takie wciągające!! Chciałabym wiedzieć co się stani dalej...
scarlett
04.03.2008, 13:37
PS.skąd ściągnęłaś tą czarną suknie ?
kasiula215 - niestety nie mam pojęcia. Ściągam dodatki z tak wielu stron, że już nie pamiętam. Ale jakbym gdzieś natrafiła, to dam znać:P
I dzięki wszystkim za komentarze^^
karlinka
05.03.2008, 15:28
Fajne.
Tylko mam jedną radę -pisz więcej i szybciej:P
scarlett
07.03.2008, 19:11
Zapraszam wszystkich do czytania i komentowania^^.
ODCINEK 4
Nigdy nie widziałam tak wielu smutnych ludzi w jednym miejscu. Najpierw z przejęciem słuchali słów księcia – przyszłego króla – a teraz powoli, ze spuszczonymi głowami opuszczali wielką salę. Mimo, że byłam tu dość krótko, zdążyłam poznać, dlaczego królowa cieszyła się takim autorytetem. Zamyślona nawet nie zauważyłam, jak za ostatnim wychodzącym z sali mężczyzną zamykają się wielkie drzwi. Wszystko ucichło… Nie, słyszałam jakieś głosy, ale nie mogłam rozpoznać wszystkich słów. To Eryk i Lidia rozmawiali o czymś półgłosem, śmiejąc się co chwilę. Widać znudziło mu się udawanie załamanego śmiercią własnej matki. Zaintrygowana ruszyłam z drugiego końca pomieszczenia ku nim. Koniecznie chciałam dowiedzieć się, kim jest Lidia(oprócz tego, że moją morderczynią… ).
http://img267.imageshack.us/img267/445/snapshot14b3af75b4dc667bd0.jpg
-Ale ja nie chcę! – syknął Eryk niczym siedmiolatek, któremu mama kazała iść do szkoły.
-Musisz – odparła szorstko Lidia żywo gestykulując – Trzeba dbać o swój… wizerunek.. Później się nią zajmie…
Kiedy tylko podeszłam, od razu zamilkli.
-Kuzynka Maja! – krzyknęła z nutą ironii – Jak miło znów cię widzieć!
Kuzynka? A więc to tak… Jednak ta wiedza zburzyła cała moją dotychczasową. Cały czas wydawało mi się, że nikt stąd nie wie, kim jest moja matka, czyli skąd mieliby wiedzieć o jej rodzeństwie i w końcu o ich dzieciach? To wszystko jest takie zagmatwane.
-Co tak stoisz i się gapisz? – warknął mój narzeczony – zrób coś ze sobą i nam nie przeszkadzaj, mamy coś ważnego do załatwienia!
Skończywszy mówić odeszli od trumny aby po chwili zniknąć z mojego pola widzenia.
---
Chwilę krążyłam po zamku, jednak przyciągałam swoją osobą zbyt wiele spojrzeń. Postanowiłam więc udać się do naszej sypialni, aby chociaż chwilę odpocząć.
Chwyciłam za klamkę i usłyszałam dźwięki jakiejś rozmowy. Czyżby tutaj Eryk zajmował się „ważnymi sprawami”? Nawet jeśli, to niestety będę musiała mu przeszkodzić. Ta sukienka była niewiarygodnie niewygodna i strasznie krępowała ruchy, musiałam się przebrać.
Delikatnie pchnęłam drzwi i zerknęłam do środka. Zupełnie nie spodziewałam się zastać takiego widoku.
http://img267.imageshack.us/img267/1183/snapshot14b3af7554dc6d3hm9.jpg
Plan zmiany sukienki od razu odszedł w niepamięć. Nie miałam zamiaru spędzić ani chwili więcej w jednym pomieszczeniu z narzeczonym obściskującym się z moją kuzynką. Nie wiedząc, co robić, znów bezsensownie snułam się długimi korytarzami. W końcu doszłam w miejsce, które wydało mi się jednocześnie znane i obce. Rozejrzałam się na boki i rozpoznałam to miejsce. Za drzwiami na wprost był kiedyś mój pokój, w którym świadomie zdążyłam pomieszkać godzinę. Co najdziwniejsze, nie było tu ani żywej duszy. Wcześniej minęłam wiele elfów – gości i służby, a tu nie było nikogo.
http://img267.imageshack.us/img267/295/snapshot14b3af75b4dc6d9pr1.jpg
Korzystając z okazji postanowiłam zobaczyć, jak wygląda wnętrze owego pomieszczenia po dość długim czasie. Cały czas rozglądając się na boki, aby upewnić się, czy nikt nie idzie(w sumie to nie jestem pewna, czy robiłam coś złego)delikatnie pchnęłam drzwi. Ogromnie się zdziwiłam, były zasunięte na zasuwę od zewnątrz. Odsunęłam ją i z oczami dookoła głowy weszłam do środka.
http://img267.imageshack.us/img267/1245/snapshot14b3af75b4dc73euf5.jpg
Delikatnie zamknęłam drzwi i rozejrzałam się po ciemnym pomieszczeniu. Gdy tylko przeniosłam wzrok z drzwi, zamarłam. Ze zniszczonych tapet spływała krew, gruba warstwa kurzu pokrywała każdy centymetr kwadratowy kamiennej posadzki. Otworzyłam usta do krzyku, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Chciałam uciekać, ale nogi po prostu przykleiły mi się do podłoża. Poznałam ten pokój! To to samo miejsce, które zobaczyłam w kuli Alory!
Jak mówią, do trzech razy sztuka. Jak dotąd w dzisiejszym dniu przeżyłam „tylko” dwa wstrząsy, przyszła więc kolej na czwarty. Nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo ważne okaże się to, czego za chwilę miałam się dowiedzieć…
Na razie jedyne co dostrzegałam, to para przeraźliwie wyglądających.... elfów? Ludzi? Boże, to jakieś potwory!
http://img267.imageshack.us/img267/6557/snapshot14b3af75d4dc73aal4.jpg
Czarnowłosi kobieta i mężczyzna siedzieli na zimnej posadce w ogóle nie naruszając zwartej powłoki kurzu. Ich szczupłe ciała były pokryte ogromnymi, sinymi bliznami. Puste oczy jeszcze bardziej potęgowały ich… martwość.
Nagle oboje wstali i zaczęli kierować się w moją stronę. Cały czas stąpali po ziemi, ale nie pozostawili ani jednego śladu, kiedy kurz pod moimi stopami całkowicie znikł. Zaczęłam się cofać, ale po kilku małych krokach już z powrotem dotykałam plecami drzwi.
-Nie bój się – rzekła kobieta , a serce podeszło mi niemal do gardła.
-Myśleliśmy, że to ta wiedźma – dodał mężczyzna odgarniając z twarzy długie włosy.
-Kim… kim jesteście? – wydukałam przerażona, przyklejając się do ciepłego drewna.
-Wierz mi, moja droga, kimkolwiek jesteś, że kiedyś byliśmy… normalni – roześmiała się opętańczo, co jeszcze bardziej mnie sparaliżowało.
-Wybacz mojej siostrze – odezwał się mężczyzna – Dawno nikt nas nie odwiedzał, zapomnieliśmy jak to jest… no wiesz.
Widząc moje zdziwienie, wyjaśnił.
-Nasz brat zamknął nas tu wiele lat temu.
-To niemożliwe! – wykrzyknęłam, ale po chwili przypomniałam sobie o swoim przerażeniu i ściszyłam głos do minimum – Byłam tu jakiś czas temu , jestem pewna, że to było zwyczajne pomieszczenie.
-Iluzja – wrzasnęła kobieta i znów wybuchła przeraźliwym rechotem.
-Co?
-Iluzja, coś, co widzisz, dotykasz, ale tego nie ma – wyjaśnił szaroskóry mężczyzna – Powiedz, piękna, czy… czy książę Eryk wciąż żyje?
Z każdą minutą rosło wrażenie, że nie wiem o co chodzi.
-Żyje i chyba ma się rewelacyjnie.
-Słyszałaś, Łucjo, chociaż on ma się dobrze…
-A co z jego rodzeństwem? – spytała Łucja poważnym tonem.
Aż otworzyłam usta ze zdziwienia.
-On ma rodzeństwo?!
---
http://img267.imageshack.us/img267/9921/snapshot14b3af7554dc769rm8.jpg
Szliśmy w trójkę do domu mojej matki. Udało nam się wyślizgnąć z owego lochu. Zaopatrzyłam Łucję i Igora w ubrania znalezione w pokoju służby i pod osłoną nocy uciekliśmy z zamku.
Sama do końca nie wierzyłam, że to robię. Jeszcze bardziej nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam. Eryk, jeden z czterech synów królowej Rakle miał jeszcze dwie siostry, a jedna z nich szła właśnie obok mnie wraz ze swoim bratem. Mój narzeczony wyeliminował ich wszystkich, aby mieć pewny dostęp do tronu. Igorowi i Łucji jednak udało się uciec, jednak inni nie mieli już takiej możliwości. Dawno znajdowali się tam, dokąd niedawno udała się ich matka.
Dwa elfy miały wieli dar przekonywania. Na początku przerażona i sceptyczna teraz miałam do nich zaufanie. Może znów byłam naiwna? Mam nadzieję, że nie, bo za chwilę mieliśmy przekroczyć próg chatki matki gdzie, jak mi się wydawało, przynajmniej na razie będą bezpieczni.
---
Tak jak myślałam rodzice byli przerażeni, jednak nie byli w stanie odmówić przyszłej żonie króla. Rodzeństwo miało zostać tu kilka tygodni i odzyskać nieco sił, przyzwyczaić się di dziennego światła. Co będzie potem – pomyślimy.
Nie chciałam siedzieć zbyt długo, wyszłam więc po mniej więcej godzinie. Pożegnałam się z matką, zamknęłam za sobą stare drzwi i… wpadłam na konia.
http://img267.imageshack.us/img267/7474/snapshot14b3af7534dc7c6cs2.jpg
A na nim siedział nie kto inny, jak Marlon. Co on tu robi?
-Śledzisz mnie?! – warknęłam podejrzliwie.
-Dziwisz się? – odpowiedział uśmiechając się lekko kącikiem ust – Ta czarownica jest w zamku, a ty sobie gdyby nigdy nic, urządzasz nocne spacery po lesie.
-Nie twoja sprawa.
-Wskakuj – wskazał na konia – Zawiozę cię gdzie trzeba.
Miałam straszny dylemat. Z jednej strony nie chciałam wracać teraz do Eryka (Marlon z pewnością nie chciał mnie tam zawieźć) ale bałam się konsekwencji. Wcale nie chciałam, żeby znów zaczął mnie bić. Sama nie wiem czemu, ale podzieliłam się moimi obawami z Marlonem.
-Nie musisz tam wracać – stwierdził i wyciągnął rękę w moją stronę.
Zbliżyłam się i chwyciłam jego dłoń.
-Pod jednym warunkiem.
-Co takiego?
-Nauczysz mnie jeździć konno.
---
Weszliśmy do domku Alory. Na podwórku nie było oni żywej duszy, w żadnej w pozostałych chat nie świeciło się światło.
Kobieta stała na środku pomieszczenia całkowicie naga, trzymając w ręce nóż.
-Aloro, możesz się ubrać? – spytał mężczyzna odwracając wzrok.
Wzruszyła ramionami i odłożywszy nóż usmarowany masłem zniknęła za tą samą kotarą, za którą skryła się podczas mojej ostatniej wizyty.
Marlon zrzucił z siebie brązowy płaszcz i kaptur, ukazując swoje długie ciemne włosy, po czym rozłożył na małym stoliku talerze i kanapki przygotowane przez jego siostrę.
-Co prawda to nie królewska kolacja, ale da się zjeść – zapewnił, gdy zauważył mój speszony wzrok.
-Nie, nie o to chodzi. Po prostu… Czuję się zagubiona.
Podszedł do mnie, objął swoimi silnymi ramionami i spojrzał mi prosto w oczy.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
Uśmiechnął się i zanim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować pojawiła się Alora i zaczęliśmy późną kolację.
http://img135.imageshack.us/img135/766/snapshot6dae6a7374dc823ef3.jpg
---
Noc spędziłam w domku Marlona, a on sam zniknął niewiadomo gdzie. Wydawało mi się, że cały czas siedzi pod drzwiami i pilnuje, aby nikt tu nie wszedł. Rano dostałam od Alory białą sukienkę i po śniadaniu wyszłam z jej bratem na podwórko. Tak jak obiecał, zaczęliśmy naukę jazdy konnej.
Chciał pomóc mi usiąść na grzbiecie pięknej białek klaczy, jednak kategorycznie odmówiłam. Jeśli mam się czegokolwiek nauczyć, muszę zrobić to sama. Krótka sukienka okazała się fatalnym strojem. Jak w takim czymś usiąść okrakiem na koniu?!
-Musimy to przełożyć – powiedziałam zażenowana.
Marlon jakby odgadnął powód mojej rezygnacji i zaczął się śmiać. Miałam powiedzieć coś nie za bardzo miłego, ale w tym samym momencie znudzony koń postanowił podgryźć trochę trawy. Zrobił to tak gwałtownie, że zaczęłam spadać z jego grzbietu.
http://img135.imageshack.us/img135/6831/snapshot6dae6a7394dc856yq0.jpg
Przed twardym lądowaniem w ostatniej chwili uchronił mnie Marlon. Skończyło się na tym, że oboje leżeliśmy na zielonej trawie tuż obok wiadra z wodą. Tkwiliśmy w tym bezruchu kilka minut, jedynie wpatrując się w siebie, jakbyśmy spotkali się pierwszy raz po wielu latach. I tak właśnie się czułam. To jak spotkanie z nielubianą koleżanką, która po latach okazuje się całkiem inną, sympatyczną osobą. Tylko o wiele mocniejsze. Gwałtownie zerwałam się na nogi, sekundę potem obok mnie pojawił się elf. Chwycił moją rękę, pociągnął za sobą na konia i pojechaliśmy wgłąb lasu.
---
Zeszłam z konia i siadłam na jakimś wielkim głazie pod drzewami. Przez chwilę pomyślałam o Igorze, Łucji, Lidii, jednak gdy podszedł do mnie Marlon, to wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Pocałował mnie i delikatnie zaczął muskać palcami moje ramiona. Wiedziałam, do czego to zmierza i tym razem wiedziałam, że tego chcę, właśnie tu i teraz. Z nim. Poczułam, że lekka sukienka opada na ziemię i zaczęłam odpinać guziki jego kamizelki.
http://img111.imageshack.us/img111/1382/jedenzge2.png
karlinka
08.03.2008, 21:20
O ja... świetnie. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to znów za mała ilość:P
I chyba znalazłam gdzieś jakąś literówkę, ale niesetyty nie pamiętam ju gdzie, ale nieważne:P Czekam na dalszy ciąg.
I zapomnialam dodać - świetne zdjęcia!
Wszystko jest dopracowane, super. 10/10...
Pees. Erotyczne scenki ^^
Bardzo ładnie piszesz, zdjęcia też dopracowane i bez zarzutu.
Wow. Prosze, proszę, nie spodziewałam się aż takiej akcji...! Brava! (Tak, wiem, mam tylko dziesięć lat, ale...) No, i ostatni opis i zdjęcie... (No sory, ale chyba mam prawo do czytania mojego ostatnio ulubionego fs, nie?) No więc, coś "innego" jest obecne! Podoba mi się, i to bardzo. A! Bylebym zapomniała, 10/10 :P.
Boże piękne. Uwielbiam to. Odcinek jest genialny a zwłaszcza końcówka ^^. Scarlett uwielbiam Cie ;) 100/10
Weronka-Werka9
11.03.2008, 19:14
Świetne! Myślałam już, że nie chce Ci się dalej pisać! A tu nowy odcinek! Był rewelacyjny! Prosze pisz dalej! :) :P
björn borg
11.03.2008, 19:22
nawet nie zauważylem nowego odcinka :O
i bardzo mi się podoba
scarlett
13.03.2008, 14:26
O nie... Miałam format dysku i wszystko przepadło;/ Postaram się odtworzyć postacie i parcele, ale to niestety trochę potrwa. Ale nie mam zamiaru porzucać tej opowieści. Będzie ciężko, ale damy radę^^
Poczekamy nie ma się co martwić;) Tak uwielbiam Twoje FS że moge czekać nawet 3 miesiące;)
scarlett
25.03.2008, 18:45
No dobra, jakoś sobie poradziłam. Trochę cięzko było, a że jeszcze od niedawna mam czas wolny to trochę czasu zajęło mi poznanie go:P No ale jest odcinek, troszkę krótki, ale to nic. Miłego czytania.
Historia jest krótka, więc niedługo już koniec. Ale raczej nie w następnym ocinku. Przynjamniej, nie do końca.
ODCINEK 5
-Zaraz zacznie się ściemniać, musisz wracać – rzekł Marlon opierając głowę na moich kolanach.
Czemu on mi to robi? Wcale nie chcę tam wracać! Mogłabym zostać tutaj, z nim.
Jednak zanim zdążyłam zaprotestować, zniknął w domku Alory. Słyszałam ich podniesione głosy. Kłócili się. Tylko o co? Jeśli to ja jestem tym powodem, Marlon miał rację, jeszcze dziś muszę znaleźć się w zamku.
---
-Robi wrażenie, co? – powiedziałam spokojnym głosem patrząc zza drzew na wielki zamek – Eryk chce dobudować jeszcze jedno skrzydło. Nie wiem, gdzie je wciśnie, ale to już nie moja sprawa. Uwolnisz mnie stąd? – dodałam po chwili, spuszczając wzrok.
-Sama się stąd uwolnisz, kiedy nadejdzie czas. – odpowiedział ściskając moją dłoń – Wtedy, gdy sama poznasz, kim jesteś.
-O czym ty mówisz? – zdziwiłam się.
http://img406.imageshack.us/img406/7521/94443210gs9.png
Nic nie powiedział. Zwinnymi palcami zaczął rozplatać mi włosy.
-Już dawno nie powinnaś nosić tej białej wstążki – uśmiechnął się, wskazując mi drogę, którą tak dobrze znałam – Do zobaczenia.
Wsiadł na konia i odjechał. Znów zostałam sama. Nie! „Do zobaczenia”… tylko kiedy? Zajęta swoimi myślami ruszyłam w stronę wejścia do wielkiej fortecy przyszłego króla.
---
-Ile razy mam ci powtarzać, durniu! – wrzasnęła długowłosa kobieta – TY nie masz NIC do gadania.
-Ale… - Eryk zawahał się i usiadł na skraju łóżka. Wcale nie podobało mu się, że ta wiedźma cały czas dyktowała mu, co ma robić.
-Już nadszedł jej czas. Nie zepsuj tego, wiesz, ile mnie to kosztowało.
http://img406.imageshack.us/img406/3371/snapshot94eeaddb14f429aqd2.jpg
Lidia podeszła da wielkiego fotela, na którym leżała jej suknia. Zaczęła się ubierać.
-Nadal czegoś nie rozumiem – westchnął, rozciągając się na łóżku i obserwując półnagą towarzyszkę – Zadałaś sobie tyle trudu tylko dla mnie? Wiem, co potrafisz i uważam, że mogłaś rozegrać to całkowicie inaczej.
-Efekty przerosną twoje najśmielsze oczekiwania.
Kobieta wybuchła niepohamowanym śmiechem. Ten idiota niczego się nie domyśla. Wspaniale.
-Zobaczymy się później! – pomachała nie odwracając się do niego i otworzyła drzwi.
---
Stanęłam jak wryta. To znów ona!
-Co tu robisz? – warknęła.
-To chyba głupie pytanie – mój ton głosu wcale nie różnił się od Lidii – Czy przypadkiem tu nie mieszkam?
-Jasne, kuzyneczko.
Po chwili ominęła mnie i ruszyła długim korytarzem.
-Świetna fryzura, moja droga!
-A ta co znów się tak śmieje? – mój narzeczony oburzył się, wyglądając zza drzwi.
-Może z ciebie? – podsunęłam.
-Jak śmiesz! – rozwścieczył się i wymierzył mi mocny cios w twarz. Znów się zaczyna – Ty *****o! Myślisz, że nie wiem, gdzie byłaś? Oczywiście, że wiem, ona wszystko mi powiedziała.
-I co z tego? – Myślisz, że się wystraszę, że myśl, że nie będę królową, nie pozwoli mi dalej żyć? Mam to gdzieś, słyszysz!? Tak jak ciebie, jak to wszystko tutaj!
http://img258.imageshack.us/img258/6063/snapshot94eeaddb34f42a9jj9.jpg
-Ciszej, zaraz zleci się cała służba! – szepnął – Nie martw się, moja droga, zostaniesz królową. O to nie musisz się martwić. Już tego dopilnuję.
Chciałam coś powiedzieć, ale znów coś mi przerwało. Ostatnio w ogóle nie mogę wyrazić swoich myśli. Tubalny śmiech Eryka powoli zagłuszał wszelkie myśli. W końcu się uciszył.
-Idę do siebie, ty rób co chcesz, ale nie wychodź z zamku – położył dłoń na klamce – Swoją drogą, interesująca fryzura.
Zatrzasnął za sobą drzwi, a ja wolnym krokiem ruszyłam w przeciwną stronę. Całkowicie nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
---
Snułam się pustymi korytarzami już dobrych kilka godzin. Po co? Nie mam pojęcia. Nagle zobaczyłam coś, co gwałtownie wmurowało mnie w ziemię. To miejsce… Więc to tu miałam dojść. Mój pokój, a raczej pokój z zakrwawionymi ścianami, gdzie znalazłam Łucję i Igora. Właśnie, będzie trzeba sprawdzić, jak się czują. Rozejrzałam się. W sumie nie było to konieczne, ponieważ miałam pewność, że jestem całkowicie sama.
Podeszłam do drewnianych drzwi aby je otworzyć. Zamknięte! Spróbuje jeszcze raz, może się zacięły.
Po kilku próbach zrezygnowałam. To nie miało sensu, wcześniej drzwi były otwarte, mimo, że w środku byli więźniowie. Czyżby ktoś odkrył, że ich uwolniłam?! Spokojnie, nikt nie powiąże z tym narzeczonej przyszłego króla. A nawet jeśli, nikt nie będzie chciał mu się narazić.
Z przemyśleń wyrwało mnie coś, co sprawiło, że serce podeszło mi do gardła, a echo poniosło mój krzyk długimi korytarzami. Nagle drzwi zaskrzypiały i otworzyły się. Stałam tyłem, nic widziałam, ale byłam pewna.
-Coś się stało, pani? – spokojny męski głos nieco mnie uprzytomnił.
Powoli odwróciłam się do niego i znów opadła mi szczęka. Wyszedł z tamtego pokoju! Niezwracając na niego uwagi podbiegłam do wejścia i zajrzałam do środka.
http://img362.imageshack.us/img362/619/snapshot94eeaddbb4f41abpv8.jpg
To niemożliwe! Pomieszczenie wyglądało, jakby od długiego czasu ktoś w nim mieszkał. Świeże kwiaty, obrazy, stary fotel… Odepchnęłam osłupiałego służącego i pobiegłam prosto przed siebie.
---
-Co sądzisz o tej, pani? – spytała Sandra wskazując na moje odbicie w lustrze – Jak zwykle wyglądasz pięknie.
-Nie sądzę… - odpowiedziałam, mimo, że praktycznie nie słyszałam, co do mnie mówi.
Myślałam o wszystkim, tylko nie o ślubie. Nie wiem, co się tutaj dzieje, wszystko jest podejrzane, ale wiem, że królową nie chcę być.
-Maju… - czarnowłosa kobieta spuściła głowę. Już dawno tak do mnie nie mówiła – Jeśli powiem coś, czego nie powinnam, ucisz mnie.
http://img362.imageshack.us/img362/8760/snapshot94eeaddbd4f42fbtu3.jpg
Zdziwiłam się. O co jej chodzi?
-Kilka dni temu spotkałam dziwna kobietę – kontynuowała – Pokazała mi coś, czego wolałabym nie widzieć.
-Kobietę? O czym mówisz?
Nie zważając na suknię usiadłam na ziemi, nakazując to samo Sandrze.
-Nie mam pojęcia, kim była. Zaprowadziła mnie do lasu, potem do jakiegoś domku. Wyglądała bardzo dziwnie… Ubrana w liście nie miała na głowie ani jednego włosa, ale mimo tego było w niej coś, co sprawiło, że za nią poszłam. Teraz wiem, że zrobiłam źle.
-Alora – szepnęłam.
-Słucham? – zdziwiła się.
-Nic, nic, mów.
-Weszłam z nią do jakiegoś dziwnego pomieszczenia. Na środku stało coś… Jakby…
-Kula?
Dziewczyna spojrzała na mnie z ukosa. Od razu ugryzłam się w język.
-Czyli to prawda, co mówiła – westchnęła podekscytowana – Przynajmniej część tego…
Mówiła? Byłam u niej dwa razy, a w tym czasie wypowiedziała może dwa słowa.
Nagle do pokoju wpadł Eryk. Włosy sterczały mu na wszystkie strony, a twarz płonęła wściekłym rumieńcem.
No po prostu BOSKO kiedy następny odcinek ?
Benny Hill
27.03.2008, 14:26
Boże, jacy oni są sexowni ^^
Lidia jest obleśna. I ma paskudną bieliznę :/
Treść ciekawa xD
"Aloro, możesz się ubrać?" hahaaa xD nie mogę z tego :P
karlinka
27.03.2008, 18:58
Jest, w końcu nowy odcinek:D czegoś nie rozumiem. więc dawaj nowy odcinek, szybko! :P
scarlett
28.03.2008, 14:51
Dobra, już wiem, jak to wszystko się skończy...
Tylko teraz musze dopracować tekst i zatanowić się, czy lepiej zostawić to w jednej części, czy rozbić na dwie.
I już teraz chcę powiedzieć, że mimo, że po tym(lub tych dwóch)odcinkach będzie koniec, to, tak samo jak prolog, pojawi się epilog, więc końcowe wnioski proszę zostawić na po epilogu:P
Twoje FS jest jednym z najlepszych jakie dotąd czytałam :tu: Piszesz takim ciekawym językiem, że po prostu nie można oderwać się od czytania. Jedyne błędy jakie zauważyłam to literówki, ale one wcale nie obniżają poziomu Twojej pracy :D Pisz dalej, bo świetnie Ci to wychodzi :*
Popieram Alex/a too jest piękne Scarlett 10000000/10 gratuluje
Przeczytałam całość i bardzo mi się podoba.
Robisz śliczne zdjęcia i podziwiam cię za to ile musiałaś naściągać z internetu by to wszystko pokazać. Zwłaszcza zdjęcia z końmi - chciałam je ściągnąć z MTS, ale mój modem mówi "nie" :D
Historia jest intrygująca i dość smutna, bo trochę przykro trafić do krainy elfów i zauważyć że są w niej takie same problemy jak w realnym świecie... Trochę przeszkadza mi to że główna bohaterka tak łatwo przeszła do codzienności w tym nowym świecie, że nie stara się zrozumieć dlaczego jest tam a nie gdzie indziej. Ale może jeszcze się rozwinie.
Pozdrawiam
scarlett
04.04.2008, 16:47
Trochę przeszkadza mi to że główna bohaterka tak łatwo przeszła do codzienności w tym nowym świecie, że nie stara się zrozumieć dlaczego jest tam a nie gdzie indziej. Ale może jeszcze się rozwinie.
No więc w sumie masz tu trochę racji, dotąd mało to opisywałam, ale chyba widać, że czuje się zagubiona. W następnym odcinku, który jest już(chyba:P)przedostatnim, poświęciłam temu o wiele więcej miejsca. Jeszcze tylko muszę zrobić zdjęcia, dopracować tekst i będzie gotowe^^.
Mam nadzieję, że zakończenie okaże się nieprzewidywalne.
Monitkowa
04.04.2008, 23:00
Zdjęcia i tekst rewelacja... Będę obserwować akcję, bo bardzo mi się podoba :)
scarlett
07.04.2008, 19:17
ODCINEK 6
-Wyjdź! – wrzasnął na osłupiałą Sandrę, siedzącą dotąd spokojnie na dywanie – Wyjdź i nie pokazuj mi się na oczy!
http://img37.picoodle.com/img/img37/4/4/3/f_snapshot94em_cde4c00.jpg
Przerażona dziewczyna natychmiast wstała i zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Niestety, aby opuścić pomieszczenie, trzeba było przejść obok Eryka. Zamknęła oczy z nadzieją, że po prostu zniknie. Czuła jednak, że tak się nie stanie, i miała rację. Książę chwycił ją w pasie jedną ręką, a drugą opierał na ścianie gładząc dłonią miękki wzór na tapecie.
-Pani Lidia chciałaby się z tobą widzieć – szepnął i wypchnął ją z pokoju zanosząc się nieludzkim śmiechem.
-Co ty wyprawiasz? – spytałam poważnie oburzona – Czemu ją tak wyrzuciłeś?!
-Nikt nie będzie mówił w moim domu o tej wiedźmie!
-Podsłuchiwałeś!
-Oczywiście – znów ten obrzydliwy śmiech, który jednak szybko zamienił się w głos pełen dzikiej nienawiści – A teraz ty też zniknij mi z oczu, chyba, że chcesz oberwać. Nie będę rozmawiał z narzeczoną, która puszcza się na wszystkie strony!
Tego było już za wiele. Nie pozwolę obrażać się w taki sposób! W gruncie rzeczy, to czemu mu tak zależało na tym ślubie? On nienawidził mnie, ja nienawidziłam jego, wszystko nas od siebie odpychało.
-Spójrz na siebie, idioto! – wrzasnęłam i wybiegłam z pokoju z nadzieją, że zastanę tam Sandrę. Korytarz był jednak pusty.
Skarciłam się w duchu. Czemu zachowałam się jak ostatnia idiotka i wybiegłam? Może nie umiałam powiedzieć na glos, co naprawdę sądzę o Eryku? A może sama tego nie wiedziałam. Z resztą, co ja mogę wiedzieć o innych, skoro nawet nie wiem, gdzie właściwie jestem?!
Roztrzęsiona zaszłam do sypialni, aby pozbyć się z siebie ciężkiej sukni i postanowiłam udać się nad strumień, nad który m to wszystko się zaczęło.
Po drodze jednak postanowiłam wstąpić do matki. Ona powinna mnie zrozumieć, poza tym byli u niej Łucja i Igor, a och również chciałam odwiedzić, mimo, że wcale ich nie znałam.
---
-Łucja! Igor! – krzyknęłam zadziwiona witając się z dwojgiem rodzeństwa – Świetnie wyglądacie.
To był prawda. Chociaż blizny na ich ciałach wciąż znacząco rzucały się w oczy, cera straciła swój chory, siny odcień. Pobyt tutaj widocznie im służył. Chociaż tak mogłam naprawić to, co zrobił im Eryk, a co do tego nie miałam żadnych wątpliwości. Nie wiem tylko, czemu. Pora o to zapytać.
http://img26.picoodle.com/img/img26/4/4/4/f_snapshot94em_fd150b1.jpg
-Uznał… że jesteśmy dla niego zagrożeniem – krótko skwitował mężczyzna. Jego ton świadczył o tym, że wcale nie miał zamiaru kontynuować tego tematu.
Spróbowałam zapytać o to samo Łucję, jednak ona milczała tak samo, jak brat.
Po jakimś czasie oboje wyszli, a ja pozostałam z panią domu sam na sam. Jak zwykle nasza rozmowa była szczera, powiedziałam jej wszystko, co siedziało w mojej głowie. Znów wspomniałam o tym, że to ona jest moją matką. Kobieta wściekła się i ponownie uraczyła mnie opowieścią dotyczącą mojego pochodzenia. Miałabym być jedyną córką jakiegoś pomniejszego, ale szanowanego władcy, który zginął na wojnie ze stworzeniami, których nazwy nie potrafię wymówić. Nie ona jedna tak mówiła, więc musiała być to prawda…
Atmosfera zrobiła się gorąca, postanowiłam w takim razie już iść, żeby nie dopuścić do poważniejszej kłótni. Zgodnie z planem udałam się nad strumień nadzieją, że chociaż tam odnajdę trochę spokoju.
---
Jednak nie dane mi było zaznać samotności. Za wielką wierzbą, twarzą do wody, stała jakaś postać. Chciałam zawrócić, jednak po chwili osoba ta odwróciła się, okazując się być nikim innym, jak Marlonem. Podszedł do mnie i delikatnie pocałował. Prze kilka minut staliśmy w całkowitym milczeniu.
-Co tu robisz? – spytałam w końcu. Po tak długiej ciszy mój szept brzmiał niczym krzyk.
-A jak myślisz? – spojrzał mi głęboko w oczy – czekałem na ciebie. Nie trudno było się domyśleć, że przyjdziesz właśnie tu. Byłaś u matki?
-Byłam… Zaraz!- zdziwiłam się – Czyli ona jednak jest moją matką!
Młody mężczyzna wyraźnie pożałował, że nie trzymał języka za zębami. Przez chwilę stał, jakby szukał jakiejś wymówki.
http://img26.picoodle.com/img/img26/4/4/4/f_snapshot94em_32fdebe.jpg
-No wiesz… Skoro cały czas mówisz, że to twoja matka…
Coś było nie tak. Miałam coraz większe wrażenie, że wszyscy mnie oszukują na każdym kroku. Spojrzałam w jego oczy. Jego głębokie spojrzenie sprawiało wrażenie szczerego, ale zamglonego jakimś bólem. Swoich oczu nie mogłam zobaczyć, jednak mogłam poczuć wypływające z nich łzy, które słoną strużką spływały już po moich policzkach.
Oparłam głowę na jego piersi, on objął moje roztrzęsione ciało. Znowu zapadła całkowita cisza, przerywana tylko szumem wody obijającej się o liczne kamienie.
To nie miało być tak.. Owszem, nigdy nie planowałam dalszej części swojego życia, ale kto mógłby pomyśleć, że spotka go TAKIE coś? A zwłaszcza mnie. Chociaż, nie powinnam tak mówić, nie jestem nikim wyjątkowym. Czy zastanawiałam się kiedyś, co czują Eryk, Sandra, czy chociażby mama? Może oni są w tej samej sytuacji, co ja, tylko przez swój egoizm nie potrafiłam tego dostrzec?
Nagle coś zaszeleściło. Najpierw pomyślałam, że to jakieś zwierzę, jednak to musiały być ludzkie kroki. Podniosłam głowę chcąc otrzeć łzy, jednak oczy miałam już całkowicie suche. Mój wzrok najpierw napotkał Marlona, który stał, intensywnie patrząc się w stronę hałasu. Jego twarz była biała jak kreda, a źrenice rozszerzone niczym pośród ciemności.
Zdziwiłam się co mogło aż tak nim wstrząsnąć. W pierwszym momencie jedyną osobą, jaką zauważyłam, była Alora. Kobieta ubrana, jak na siebie, w bardzo obfity strój, w dłoni ściskała łuk, a przez ramię przerzucony miała kołczan ze strzałami. To nie był wystarczający powód. Chwilę potem zza drzew wyłoniła się dwójka kolejnych osób. Łucja i Igor.
Czemu oni tak na niego wpłynęli? Pamiętam, że kiedy o nich pierwszy raz wspomniałam, dziwnie się zachowywał i kategorycznie odmówił zobaczenia się z nimi. Czyżby i on coś ukrywał.
http://img26.picoodle.com/img/img26/4/4/4/f_snapshot94em_48f4ad0.jpg
-Coś się stało, braciszku? – Alora zapytała go, kiedy już cała trójka podeszła do Marlona.
-Musimy się śpieszyć, oni już tu idą – zawtórowała jej Łucja, wskazując kierunek, z którego przed chwilą sami przyszli.
-Czemu nic mi nie powiedziałaś? – spytał ze złością.
-Przeszkadza ci nasza obecność? – wtrącił Igor.
-Po prostu jestem…
-Zaskoczony?
Znów nie miałam pojęcia, co się wokół mnie dzieje. Bez wątpienia wszyscy się znali.
-Nie chcę przeszkadzać, ale mogłabym wiedzieć, co się tutaj dzieje? – spytałam podchodząc nieco bliżej.
Alora, Łucja i Igor wymownie spojrzeli na Marlona.
-Poznaj moje… rodzeństwo – wskazał ręką wszystkich tu obecnych.
-Co?!
-Marlon… - szepnęła Łucja – Nie mamy ci tego za złe. Alora wszystko nam powiedziała… Jesteśmy gotowi.
-Nie! – krzyknął. Zdziwiła mnie ta nagła zmiana, dotąd spokojny, nagle wybuchł niepohamowaną złością – Wy nie macie z tym nic wspólnego! O tym nie było mowy!
-Mylisz się – pierwszy raz od przybycia odezwał się Igor – To tak samo nasza sprawa.
Z całego towarzystwa tylko ja czułam się jak ostatnia idiotka, która jak zwykle nie wie, o co chodzi.
-Idźcie stąd!
-Za późno – nowy męski głos sprawił, że wszyscy obrócili się w stronę, z której pochodził.
Eryk, ubrany w długi królewski płaszcz, powoli podszedł w naszą stronę, a wielki miecz u jego boku kołysał się z każdym krokiem. Towarzyszyła mu Lidia w stroju, który widziałam w kuli Alory. Skojarzenie było jednoznaczne – moja śmierć.
-Kogo ja tu widzę… - uśmiechnął się paskudnie – Cała rodzinka w komplecie…
-O czym ty mówisz? – spytałam.
-Więc to tak… Twój chłoptaś ci nie powiedział…
Odruchowo spojrzałam na Marlona. Stał poważny jak nigdy, na jego twarzy malował się wyraz zarówno zakłopotania, smutku jak i… obrzydzenia?
-Nie pozwolę ci na to – warknął do uśmiechniętego bruneta.
-Siostrzyczko, jak ty go pilnowałaś? – Eryk zwrócił się do Alory - Od razu widać, że to jeszcze dzieciak.
Siostrzyczko?! Więc oni wszyscy są rodzeństwem… Alora, Lidia, Igor i Marlon… oni owszem, byli do siebie podobni(zwłaszcza przez czarne włosy, a w wypadku Alory – brwi), ale Eryk w żadnym stopniu.
-Szczerze mówiąc, do niedawna miałem nadzieję, że już nie żyjecie. Nie martw się, zaraz naprawię moje niedopatrzenie – przyszły król kontynuował swój monolog –Lidio, musimy pozbyć się tych śmieci.
Kobieta, z równie ohydnym uśmiechem wykrzywiającym jej usta, podeszła do Marlona.
http://img27.picoodle.com/img/img27/4/4/7/f_snapshot94em_cc92059.jpg
-Wszyscy jesteście naiwni – szepnęła mu do ucha tak cicho, że nie wiem jakim cudem zdołałam dosłyszeć.
-Eryk, posłuchaj kogoś, chociaż raz!– zaczął Marlon – Nie możesz jej ufać, ona…
Nie zdążył dokończyć zdania, ponieważ rozwścieczona Lidia z całej siły przyłożyła mu w twarz. Gdy tylko zaczął podnosić się z ziemi, ocierając krew cieknącą mu z nosa, kobieta ze wściekłością w oczach znów się na niego rzuciła.
Tym razem jednak nie udało jej się, ponieważ za oba ramiona złapali ją Lidia i Igor. Zaczęła się szarpać, ale za nic w świecie nie mogła wyswobodzić się z tego uścisku.
-Zrób coś! – krzyknęła do Eryka.
Ten stał jak wryty, a jedyną częścią ciała, jaką mógł poruszać były usta i gałki oczne.
-Nie mogę! Ona mnie blokuje!
Najwyraźniej miał na myśli Alorę, która cały czas intensywnie na niego patrzyła. Blokuje? Po usłyszeniu, że coś, co mogę dotykać i widzieć, jest tylko iluzją, obiecałam sobie, że już nie będę się tutaj niczemu dziwić. Widocznie był to jakiś rodzaj magii, bo mężczyzna rzeczywiście nie był w stanie nawet drgnąć.
-Sami tego chcieliście – rzekła spokojnie i zamknęła powieki. Wzięła głęboki wdech i po chwili była wolna.
-Nie! – jednocześnie krzyknęli Marlon i Alora, która tym samym zerwała połączenie z Erykiem.
Ja nie byłam w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku. Stałam wryta w ziemię niczym stare drzewo z długimi korzeniami. Ze strachem spojrzałam na Lidię. Stała całkowicie spokojna z typowym już dla siebie uśmiechem, tuż obok jej stóp…
http://img27.picoodle.com/img/img27/4/4/7/f_snapshot94em_599bcab.jpg
leżały martwe ciała dwojga z piątki rodzeństwa! Łucja… Igor…
-Zostawiam go tobie – wskazała na Marlona i ruszyła w stronę Alory.
Cały czas stałam w jednym miejscu, a wszyscy zachowywali się, jakby mnie tu nie było. Zapewne, gdybym zechciała uciec, nikt by tego nie zauważył… Ale nie miałam takiego zamiaru. Chciałam coś zrobić, zaprzeczyć temu, co się tu działo. Nie byłam w stanie.
Lidia ruszyła w stronę Alory, a z ciał obu kobiet zaczęło emanować słabe niebieskawe światło. W dziwnej poświacie było coś, co sprawiało, że chciało się patrzeć tylko na nią, jakby nic innego nie istniało. Trwałabym w tym stanie zapewne o wiele dłużej, jednakże było na tym świecie coś, co zwracało moją uwagę o wiele bardziej. Marlon.
Eryk, idąc ku najmłodszemu z braci wyjął, z pochwy długi lśniący miecz i wymachując nim roześmiał się jak małe dziecko.
-Uspokój się, proszę – rzekł powoli Marlon robiąc kilka kroków w tył - Ta kobieta tobą manipuluje, nie widzisz tego?!
Rozwścieczony książę rzucił się na bezbronnego brata. Ten jednak w ostatniej chwili zdążył wyjąć swój miecz i odeprzeć atak.. Towarzyszył temu przeraźliwy szczęk stali uderzającej o stal.
Mimo, że Marlon wciąż się cofał, przyszły król coraz bardziej napierał. Po kilku równie przenikliwych dźwiękach usłyszałam przeraźliwy krzyk Eryka. Z jego prawego ramienia delikatnie sączyła się krew, a na ostrzu Marlona pojawiły się małe karminowe plamki.
-Ty s****ysynu! – ochryple wrzasnął książę – Zabiję cię!
-Mówisz o własnej matce! – odpowiedział wyprowadzony z równowagi czarnowłosy brat.
-Zasłużyła sobie na to, wydając na świat takie coś jak ty!
Nagle uśmiech spełzł z ust przyszłego króla. Ostra stal przylegała do jego gardła, a blask słońca, który się w niej odbijał, skutecznie go oślepiał. Szok nie trwał jednak zbyt długo – obłąkany mężczyzna znów się roześmiał. Jednak zrobił to w sposób niepodobny nawet do siebie. W sposób, jaki słyszałam niegdyś tylko na filmach o psychopatach. Widać coś w tym było…
-I co teraz? – spytał patrząc Marlonowi prosto w oczy – Zabijesz mnie?
Mężczyzna stał w bezruchu, a ręka, którą trzymał miecz przy gardle brata, zaczynała coraz bardziej drżeć. W jego oczach widziałam… nienawiść, szczerą nienawiść, jednakże przesłoniętą cienką warstwą słonych łez.
-Przestańcie! – krzyknęłam, nie mogłam dłużej siedzieć bezczynnie i tylko patrzeć – Oboje jesteście nienormalni!
-Widać to u nas rodzinne – ironicznie odpowiedział Eryk.
-Ona ma rację… Zachowujemy się gorzej niż dzieci – rzekł Marlon i powoli zaczął opuszczać miecz.
Kiedy tylko zimna klinga przestała dotykać szyi księcia, ten błyskawicznym ruchem wbił ostrze swojego miecza prosto w brzuch brata.
http://img27.picoodle.com/img/img27/4/4/7/f_snapshot94em_717a78b.jpg
Dłoń Marlona natychmiast puściła rękojeść miecza, który bezwładnie spadł na ziemię, a jego źrenice rozszerzyły się ze zdziwienia.
-Nie! – okrzyk sam wydarł się z mojego gardła. Chciałam odepchnąć Eryka, jednak był ode mnie silniejszy i szybszy, skończyłam więc z krwawiącym nosem na ziemi.
-Trzeba było działać, kiedy jeszcze miałeś na to czas, braciszku – szepnął Marlonowi do ucha i gwałtownie wyjął ostrze z jego ciała, czerpiąc wielką radość z zadawanego mu bólu.
-Jesteś moją ostatnią przeszkodą – uśmiechnął się od ucha do ucha – A raczej byłeś, bo już chyba tak mogę mówić. Teraz już cały świat stoi dla mnie otworem.
Nie mogłam na to patrzeć. Chciałam być małą dziewczynką, dzieckiem, które zamykając oczy myśli, że nikt go nie widzi, że wszystko w tym momencie znika. Ale nie byłam już mała. Wszystko, co się działo, było prawdziwe (przynajmniej tak mi się wydaje). Eryk dotknął czubkiem miecza piersi Marlona i ponownie wybuchnął śmiechem. On naprawdę był psychiczny. Z dzikim blaskiem w oczach ponownie wbił je w jego ciało przecinając gruby płaszcz. Mężczyzna prawie nie stawiał oporu, nie chciał skrzywdzić własnego brata, nawet, jeśli był taki jak Eryk. Nie mogąc złapać oddechu oparł się o wielką wierzbę, a po chwili osunął się na ziemię.
Książę z triumfalnym uśmiechem zaczął wycierać okrwawiony miecz własnym płaszczem. Sama natychmiast zerwałam się na nogi i usiadłam przy opartym o drzewo Marlonie. Pod jego plecami zaczynała tworzyć się coraz większa kałuża ciemnoczerwonego płynu. Ze łzami w oczach chwyciłam jego rękę.
-Nie tak miało to wszystko wyglądać – szepnął - Chciałem… chciałem ci pomóc…
-Nic nie mów… będzie dobrze… - odpowiedziałam przez łzy. Szczerze mówiąc, sama nie wierzyłam w to, co mówię.
-Ale nie kosztem życia Łucji i Igora… Zrób coś… zrób coś, żeby Alora ocalała, cokolwiek… - delikatnie dotknął dłonią mojego policzka, pozostawiając na nim krwawy ślad - Wierzę w ciebie. Proszę…
Powieki powoli zasłoniły jego zamglone oczy, a ręka, która jeszcze przed chwilą dotykała mojej twarzy, bezwładnie opadła na ziemię.
http://img27.picoodle.com/img/img27/4/4/7/f_snapshot94em_882ea54.jpg
Co czułam? Nic, kompletnie nic. Miłość? Nienawiść? To wszystko straciło swoje znaczenie. Ogarnęła mnie całkowita pustka.
CDN
No to chyba był najdluższy odcinek. Sorry za trochę odbiegające zdjęcia (krew itd) ale nie widziałam większego sensu w robieniu jej w prześwietnym programie graficznym jakim jest Paint:P
No to już wiem, że to był przedostatni odcinek, przy czym tak jak prolog, będzie jeszcze epilog zamykający całość.
Chętnie poznam waszą opinię na temat tego, co było do tej pory^^
Heh, wygwiazdkowało jedno słowo.
karlinka
08.04.2008, 09:05
Bardzo fajne. Mam nadzieje, że następny odcinek nie będzie krótrzy od tego.Czekam na następną część.
Lady_Malice
08.04.2008, 09:56
Ś-W-I-E-T-N-E
Cudo. Po prostu cudo.
Eeee <zaniemówiła z wrażenia>... AAAAA <spada z krzesła>!!!!! <mdleje z zachwytu> Uff, ochłonęłam... Wiesz, jakoś tak dla mnie to jest jakieś takie... BAJERANCKIE!!!! Jeny, czemu ja tak nie umiem ;(?? <zazdrośnica xD> Nie no 1000000000000000000000000000000000000000000000/10 :DDDDDDDDDD
Piękne! Świetne! Scarlett! Ja chce więcej! To najlepsze FS jakie czytałam do tej pory! Coś jeszcze? Tusiek napisala wszystko! Super! Ale szkoda mi Marlona ;(
Niewiadomo ile miliardów na dziesięć xd
No wreszcie porządne fotostory:) Jestem pod dużym wrażeniem i nie mogę się doczekać na następny odcinek
Śliczne, słodziutkie ^^
Podoba mi się.
Takie inne, odbiega od naszej rzeczywistości.
Nie wiadomo co nas może spotkać..
scarlett
09.05.2008, 21:22
Słowem wyjaśnienia:P
Przepraszam za tą oszałamiającą prędkość dodania nowego odcinka. Lepiej nie pytajcie, czemu tak długo...
Ale do rzeczy:P
To już koniec. Ale nie znaczy, że całkowity. Tak jak był prolog, tak będzie też i epilog, zawierający to, co w normalnym odcinku w ogóle by nie pasowało. No to miłego czytania^^ Mam nadziję^^
ODCINEK 7
Nie odczuwałam tego, ale czas nie stanął w miejscu - płynął dalej. Nie wiem, ile czasu minęło, jednak nagle zrobiło się bardzo ciemno.
-Nie!!! – donośny krzyk Alory przeciął martwą ciszę niczym nóż.
Rozwścieczona jak nigdy kobieta raz po raz atakowała Lidię. Dziwne światło wydobywające się z ciał ich obu skutecznie rozświetlało mrok.
Poczułam, że moje oczy są całkowicie suche… Czyżby zabrakło mi łez? Chcąc odciągnąć swoją uwagę od tego, co się stało, spojrzałam na siostrę Marlona.
Miała wyraźną przewagę nad przeciwniczką, przynajmniej tak to wyglądało. Niewiadomo skąd spod jej dłoni wyleciał strumień błyszczącej wody. Gdyby nie ta sytuacja, można by było uznać to za całkiem miłe dla oka zjawisko.
http://img32.picoodle.com/img/img32/4/5/1/f_snapshot94em_b9a40c8.jpg
Kiedy Alora w swoim szale traciła coraz więcej sił, Lidia, robiąca tylko uniki, wydawała się doskonale bawić. Uśmiech z sekundy na sekundę coraz bardziej wykrzywiał jej wąskie usta.
Wpatrzona w tą groteskową walkę nawet nie zauważyłam, że tuż koło mnie przykucnął Eryk, wyraźne zdezorientowany. Położył dłoń na moim ramieniu i spojrzał w moje oczy wzrokiem przepełnionym… współczuciem? Z pewnością mi się przewidziało…
-Kończ już to przedstawienie! – krzyknął do Lidii już swoim typowym, pełnym zaciekłości głosem – musimy wracać do zamku!
Moja domniemana kuzynka odruchowo odwróciła głowę w stronę dochodzącego głosu, co spowodowało, że ponownie oberwała.
-Mój drogi… Zabawa dopiero się zaczyna – zaśmiała się cicho, po czym z wrzaskiem rzuciła się na Alorę.
-Szkoda, że byłaś taka bezużyteczna… - westchnęła ironicznie, przyciskając kobietę do drzewa – Nawet nie dałaś mi się porządnie zabawić…
Palce Lidii coraz mocniej zaciskały się na smukłej szyi Alory.
Chciałam podbiec, odepchnąć ją, mimo, że wiedziałam, że nie mam z Lidią najmniejszych szans. Niestety, silne ramiona księcia skutecznie mnie unieruchomiły, kiedy tylko oderwałam kolana od ziemi. Nie byłam w stanie nawet spróbować pomóc… Z rezygnacją osunęłam się na trawę.
-Eryk – ostatkami sił szepnęła Alora
Ten, usłyszawszy swoje imię, podszedł i z szerokim uśmiechem spojrzał na z trudem łapiącą oddech siostrę. Myślałam, że to da mi jakąś szansę, jednak on wciąż ciągnął mnie za sobą.
-Ona… - wychrypiała słabym głosem bezwłosa kobieta – Nie ufaj jej… Proszę.
-Milcz! – wrzasnęła Lidia, którą słowa Alory wyraźnie doprowadziły do szału, po czym zwróciła się do Eryka – Nie słuchaj jej. Razem to zakończymy, mam już tego dość, zaczyna się robić nudno.
Po chwili zamilkła, a wraz z nią wszystko wokół. To, co nastąpiła chwilę potem, wstrząsnęło całym lasem niczym uderzenie potężnego pioruna. Mdłą ciszę przerwał przeraźliwy zgrzyt łamanych kości. Długie palce Lidii przestały dotykać szyi Alory, która bezwładnie osunęła się na ziemię. Pustym, niewidzącym wzrokiem poprzez korony swoich ukochanych drzew wpatrywała się w niebo. Teraz mogła połączyć się z nimi na zawsze.
http://img32.picoodle.com/img/img32/4/5/1/f_snapshot94em_d0dd25a.jpg
Łucja, Igor, Marlon… a teraz Alora. Z piątki rodzeństwa pozostał tylko on, Eryk.
-Jak śmiesz! – krzyknęłam histerycznie wyrywając się z jego silnego uścisku – Oni byli twoim rodzeństwem!
-Mylisz się – odparł spokojnie, pozwalając mi opaść na trawę – To były po prostu przeszkody. Bariery zagrażające mojemu celowi.
-O czym ty mówisz?
-Władza, moja kochana – wtrąciła Lidia.
-Co?! Tylko dlatego ich zabiliście? Zrobiłeś to po to, aby mieć pewność, że to ty zostaniesz królem po tym, jak zabiłeś własną matkę!
-Trafiony! – krzyknął, a kiedy całkowicie doszło do niego znaczenie tych wydarzeń, wybuchł szaleńczym śmiechem – Teraz już nic nam nie przeszkodzi…
Zerwałam się z ziemi i z całej siły rzuciłam się na opętanego mężczyznę. Jedyne, co chciałam zrobić, to go zabić. Nie dbałam o to, że stanę się taka jak on, po prostu musiałam sprawić żeby w końcu się zamknął.
Kiedy leżeliśmy już na ziemi, a ja obejmowałam dłońmi jego szyję, poczułam, że coś dziwnego rozpływa się po moim ciele. Dziwne gorąco, rozprzestrzeniające się od serca do pozostałych części organizmu. Chciałam to zignorować, zacisnęłam więc mocniej palce na szyi Eryka. Nie przyniosło to jednak żadnego efektu – moje dłonie znajdowały się w takiej samej pozycji, co chwilę temu. Nie wiedząc, co się dzieje, spróbowałam jeszcze raz, z tym samym skutkiem. Książę zepchnął mnie ze swojej piersi i upadłam na twarz na trawę, która drażniła moje oczy. Zamiast się podnieść, wciąż tkwiłam w tej pozycji. Nie mogłam się ruszyć, a jedyne co czułam oprócz łaskotania trawy, to łzy spływające po moich policzkach. Jestem naprawdę żałosna. Dopuściłam do śmierci osób, na których naprawdę mi zależało, a na koniec tylko leżę i płaczę. Zanim moje powieki całkiem opadły, ujrzałam ich oboje, stojących nade mną z dumnymi minami. Osiągnęli swój cel, mieli powód do radości.
Ale czy na pewno?
---
W życiu nie wyobrażałam sobie tego dnia w ten sposób. W sumie, szczerze mówiąc, w ogóle go sobie nie wyobrażałam. Prawdą było to, że nie było dziewczyny w tym królestwie, która nie chciałaby teraz znaleźć się na moim miejscu. Ślub z bogatym, przystojnym księciem, piękny zamek, służba, stroje… Może jestem nienormalna, ale w ogóle mnie do nie obchodzi. Nie wiem, co w ogóle tutaj robię, z dnia na dzień stałam się całkowicie inną osobą. Wszystko, cały świat, jaki znałam, nawet, jeśli nie był dla mnie łaskawy… To wszystko znikło, a ja dopiero wtedy to doceniłam. To, co miałam, nawet, jeśli nie było tego wiele. A tutaj? Co dał mi ten świat? Nie byłam córką własnej matki, jedyna przyjaciółka wrogiem, a chłopak, na którym tak niegdyś mi zależało, okazał się po prostu zimnym dupkiem. Mimo wszystko próbowałam nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości, nie poddawałam się. Czy się opłaciło? I tak i nie. Poznałam ludzi, którym na mnie zależało, prawdziwych przyjaciół i mężczyznę, którego naprawdę pokochałam.
http://img32.picoodle.com/img/img32/4/5/1/f_snapshot550m_c34848f.jpg
Teraz stałam przed lustrem w wymarzonej chwili. Piękna służąca, jaka zajęła miejsce Sandry, która wiedziała za dużo, układała welon na moich spiętych włosach raz po raz prawiąc mi komplementy. Za godzinę miała rozpocząć się ceremonia – ślub i koronacja. Najbogatsze elfy z całego królestwa zjechały się do zamku, aby podziwiać nowego króla i królową. To żałosne, żeby tylko wiedzieli, jakimi środkami ich cudowny król doszedł do władzy.
On naprawdę jest idiotą. Czy on nie widział, że Marlon, Alora, Łucja i Igor ułożyli sobie życie w inny sposób? Co z tego, że żyli skromnie, byli o wiele szczęśliwsi niż Eryk mógłby to sobie wyobrazić. Oni nie musieli się martwić o to, że następnego dnia mogą stracić wszystko. Jednak stracili swoje życia z ręki własnego brata.
-Ach…skończone – westchnęła radośnie służącą, mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów – Wyglądasz pięknie, pani. Jak zwykle – dodała pośpiesznie.
-Dziękuję – odpowiedziałam po chwili – Chciałabym się przejść.
-Oczywiście. Tylko proszę uważać, żeby nie natknąć się na księcia! Pan młody nie może zobaczyć swojej przyszłej żony w…
Jej głos całkowicie ucichł, gdy tylko zamknęłam z drugiej strony wielkie drewniane drzwi. Wcale nie miałam ochoty na spacer. Moje nogi jednak same kierowały się do przodu. Nie mogłam stać w miejscu. Korzystając z przejść, które odkryłam podczas mojego pobytu w tej złotej klatce, wydostałam się na zewnątrz. Biegłam prosto przed siebie, nie zwracając uwagi na krzewy i drzewa obijające się o moja śnieżnobiałą suknię. Śnieg… odkąd tu jestem, ani razu nie padał. Ciekawe, czy elfy znają śnieg? Już nie mam kogo o to spytać.
http://img31.picoodle.com/img/img31/4/5/5/f_snapshot550m_7c30cb8.jpg
Minęła już godzina? Czy rozwścieczony książę kazał mnie już szukać? A może w ogóle nie zauważył, że znikłam? W końcu nic dla niego nie znaczę, mam być jedynie żoną na pokaz, nikim więcej. Moje zniknięcie, czyli opóźnienie nałożenia korony na jego głowę, jest jedynym sposobem, w jaki mogę mu dokuczyć. Ale czy robię to dlatego? To niestety marny sposób na zemstę.
Dokąd uciekam? Całe moje życie było jednym wielkim biegiem. Biegiem do nikąd, w poszukiwaniu szczęścia, samej siebie. Ale również ucieczka od problemów, z którymi sama nie potrafiłam sobie poradzić. Tylko gdzie tym razem znajdował się mój cel? Najpierw pomyślałam o matce. To ona zawsze była dla mnie oparciem w najtrudniejszych chwilach. Ale czy zrozumie i ta sytuację? Przyszła królowa rozpaczająca po śmierci zwykłego biedaka, który w ostateczności okazuje się być znienawidzonym bratem króla… Brzmi… banalnie. W ilu bajkach pojawiał się już ten motyw? Bajka… Rozejrzałam się wokół. Racja, zielone krzewy, radośnie skaczące zwierzęta, powiewające na wietrze gałęzie starych drzew. Istna sielanka. Tylko czemu moja bajka nie może zakończyć się w podobny sposób, co wszystkie inne? Dobro zwycięża zło…
Nagle jedna z gałęzi boleśnie uderzyła mnie w twarz. Zatrzymałam się i mętnym od łez wzrokiem spojrzałam na jej zielone listki.
-Masz rację – powiedziałam spokojnie do owej gałęzi – Nie ma czegoś takiego. Nie ma ludzi ani dobrych, ani złych. To wszystko to…
Nie potrafiłam dokończyć własnego zdania. Nie dość, że zorientowałam się, że gadam sama do siebie, to tak naprawdę, nie wiedziałam do końca o czym mówię.
Skro moje życie to nieistotna opowiastka, jedna z wielu, jakie opowiada się dzieciom na dobranoc, sprawię, żeby chociaż zakończenie było inne. Mimo wszystko byłam niepoprawną egoistką.
Skierowałam swe kroki wprost przed siebie. Z każdym pokonanym metrem ilość drzew malała, a do mych uszu zaczynał dochodzić szum wody. I wcale nie był to dźwięk potoku łez, spływających po moich policzkach.
W końcu się zatrzymałam. Nie miałam dokąd już pójść – przede mną ziała swoją niewiarygodną głębokością skalista przepaść, na dole której płynął dziki strumień rzeki. Hałas był niesamowity – woda, płynąca wartkim prądem, raz po raz uderzała o wystające z koryta rzeki wielkie kamienie. Zamknęłam oczy.
http://img31.picoodle.com/img/img31/4/5/5/f_snapshot550m_ea08aa9.jpg
Spod przymkniętych powiek świat wydawał się zupełnie inny – szum wody… Morze. Dom. Ten prawdziwy, jedyny,. Ten, który już nigdy nie powróci.
Wzięłam głęboki oddech, a moje płuca natychmiast napełniły się tym świeżym powietrzem, dając mi uczucie błogiego odprężenia i odcięcia się od rzeczywistości. Rozłożyłam ramiona. Wiatr targał moją białą suknią, będąca kolejnym fałszywym symbolem. Czułam, że mogłabym stać tak wieczność. Poczułam, że od mych włosów odpina się welon. Zdecydowanie nikt nie mógł przewidzieć, na jaką próbę zostanie wystawiony. Lekki jak puch, niczym biała chmura, odleciał w tył, aby zaczepić się o koronę jednego z drzew i dać świadectwo mojej obecności na tym świecie.
Bose stopy stanęły na samej krawędzi. Nie otwierając oczu, które były już całkowicie suche, przeniosłam ciężar swojego ciała do przodu. Wolna jak ptak, opadałam w dół, aby zanurzyć się w pienistej toni… Wymyta z tego niewiarygodnego świata.
Wolałam nie zastanawiać się, czy postąpiłabym tak samo, gdybym wiedziała, że nosiłam w sobie nowe, całkowicie niewinne życie.
O_o Łoooo.... Ostro lecisz:) Jest po prostu super:) Nie żadne jakieś tam cukierkowe opowiadanie tylko.... hm... inne. Mam nadzieję że epilog będzie szybciej;P
Uwielbiam to fotostory, czytam je od dłuższego czasu i muszę przyznać, że jest świetne! x3
scarlett
13.05.2008, 17:19
Mam nadzieję że epilog będzie szybciej;P
Ja też mam taką nadzieję^^
ŁAŁ!!!!!!!!!!!!! To było piękne i zarazem smutne. Też nie mogę się doczekać epilogu xd
Diamond Girl
16.05.2008, 21:05
Ja też ;) Świeetne ;D
Czytam to FS od początku i bardzo mi się podoba. Jestem pod wrażeniem zakończenia. Zwłaszcza ostatniego zdania. zy to było dziecko Marlona?
Myślałam, że zakończenie będzie opowiadało o tym, jak wróciła do rzeczywistego świata...
Żal mi Marlona. Przywiązałam się do tej postaci.
Mam nadzieję, że na epilog nie będzie trzeba tyle czekać :P. Ciekawość mnie zeżre!;)
Takich FS powinno być więcej. Bez przeciągania i podkolorowanych postaci. Zakończenie mnie zaskoczyło, ale pozytywnie. Lubię od czasu do czasu przeczytać opowiadanie, ktore nie kończy się happy endem. Tylko to ostatnie zdanie trochę pokręcone, ale i tak ogólnie świetnie. Czekam na epilog ;)
scarlett
18.05.2008, 16:25
EPILOG
Powoli uniosłam powieki. Czyżbym jednak przeżyła? Widać nawet nie potrafię się zabić. Potarłam oczy dłońmi, które wydały mi się wyjątkowo ciężkie. Wbiłam wzrok w sufit i nie miałam najmniejszej ochoty się ruszać. Jak tylko wstanę, zaczną się pewnie pytania, co właściwie zrobiłam, czemu… A ja nawet nie wiem, jak na to odpowiedzieć.
-Babciu! – krzyknęła mała dziewczynka, która właśnie wbiegła do pokoju.
Najbardziej zdziwiło mnie to, jak była ubrana… Krótka spódniczka i bluzeczka z krótkim rękawem… Nie widziałam takiego stroju od wieków.
-Wstawaj! – krzyknęła szarpiąc mnie za ramię – Obiecałaś mi, babciu! Zapomniałaś?
Zrobiło mi się dziwnie słabo. Co tu się dzieje? Błędnym wzrokiem rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Tuż obok łóżka, stała mała szafka, a na niej lampa… Elektryczność? Czyżby…
Pospiesznie zerwałam się z łóżka i stanęłam na twardych panelach. Czułam się słabiej niż zwykle… A moje dłonie…
http://img33.picoodle.com/img/img33/4/5/18/f_snapshotd50m_c69e37e.jpg
Z narastającą paniką podbiegłam do wiszącego na sąsiedniej ścianie lustra. Niemożliwe! Moja skóra pokryła się zmarszczkami, włosy siwizną… Znów działo się ze mną coś, czego nie rozumiałam.
-No babciu! Zawsze ładnie wyglądasz! – przypomniała o sobie mała blondynka – Ale pośpiesz się już!
Babcia? Ja niby miałabym być babcią tego dziecka?
-Ja… - odezwałam się po chwili wahania – Nie wiem, o czym mówisz.
Po chwili pożałowałam swojej szczerości – błękitne oczy dziecka od razu zaszły łzami.
-Zapomniałaś o moich urodzinach? – wyszeptała tłumiąc szloch.
-Eee… Oczywiście, że nie! Chodziło mi o.. A z resztą, mówiłaś, że musimy się spieszyć, co nie?
-Jasne! – krzyknęła radośnie i wtuliła się w moją piżamę.
http://img33.picoodle.com/img/img33/4/5/18/f_snapshotd50m_d0792a1.jpg
-No to, dokąd idziemy? – spytałam, całkowicie nie wiedząc, co w obecnej sytuacji mogę zrobić.
-Wszędzie! – dziewczynka aż podskoczyła z radości – Powiedziałaś, że będę mogła przejechać się na wszystkich karuzelach.
-Powiedziałam tak? – zdziwiłam się. Z pewnością nic takiego nie miało miejsca.
-Yhm.
-Kiedy?
-Babciu! Wczoraj! Tylko nie mów, że zmieniłaś zdanie…
-Nie, nie… Dobra, poczekaj na mnie, ubiorę się i możemy iść.
-Tylko szybko, babciu! Wykupią wszystkie balony! – roześmiana wybiegła z pokoju, a ja znów zostałam sama.
Czy przez mój upadek wróciłam do rzeczywistości? A przynajmniej do świata, w którym się urodziłam? Podobnie było za pierwszym razem, więc to dość możliwe… Tylko, czemu czas przesunął się aż tak dużo do przodu? I skąd wzięło się to dziecko, niby moja wnuczka? W dodatku zachowywała się, jakbym była z nią zawsze, tak jak poprzednio… Będę musiała spytać ta dziewczynkę jeszcze o wiele rzeczy…
---
-To najlepsze urodziny w moim życiu! – cieszyła się mała blondynka, zapychając się ciastkami.
Było mi naprawdę głupio, nie wiedziałam nawet, które to urodziny, a nawet, co gorsza, jak ona ma na imię! Przecież nie mogłam spytać o to wprost…
-Wiesz.. – zaczęłam – Tak sobie pomyślałam… Może powiesz mi coś…
http://img33.picoodle.com/img/img33/4/5/18/f_snapshotd50m_3dd8d4b.jpg
-Co takiego, babciu? Tylko szybko, musimy zdążyć na moją ulubioną bajkę!
-Chciałam tylko spytać… Czy dobrze się bawisz.
-Świetnie, ale musimy już wracać do domu!
-Tak, tak, twoja bajka…
To było bardzo dziwne uczucie. Znów przechadzać się zatłoczonymi ulicami, pełnymi ludzi, spieszących się w różne miejsca. Nawet mała dziewczynka. Za bardzo przyzwyczaiłam się do tamtego, spokojnego świata…
Z każdym krokiem uliczka robiła się coraz bardziej pusta. To chyba dziwne, o takiej godzinie w wesołym miasteczku powinien być naprawdę spory ruch. Idące obok mnie dziecko jakby w ogóle tego nie zauważyło.
Nagle stanęłam jak wryta, wpatrując się w samotnie stojąca kobietę, która pojawiła się praktycznie znikąd. Uśmiechała się szyderczo, patrząc raz na mnie, raz na moją małą towarzyszkę.
-Babciu, znasz ta panią? – spytała, cały czas pamiętając o zbliżającej się porze jej telewizyjnego programu.
http://img33.picoodle.com/img/img33/4/5/18/f_snapshotd50m_7fe6385.jpg
-Oczywiście, że się znamy, Lidio – rzekła spokojnie młoda kobieta – Właściwie, to nie przyszłam to twojej babci, tylko do ciebie.
-Do mnie? – zdziwiła się.
-Czego od nas chcesz? – warknęłam ze złością.
-Trochę się zmieniłaś, od naszego ostatniego spotkania, księżniczko Maju… Ach, żałuj, że nie ma cię teraz z nami… Król Eryk niestety zaraz po tobie odszedł ze świata żywych, a ja dziwnym trafem tuż przed tym wydarzeniem zdążyłam zostać królową… Tylko teraz mam mały problem, a to dziecko jest jego rozwiązaniem…
-O czym ona mówi, babciu? – spytała przestraszona – Chcę wracać do domu…
-Nie bój się – prawdziwa Lidia przykucnęła przed młodszą – Z tobą nie popełnię tego błędu, co z twoją babcią… Już niedługo o niczym nie będziesz pamiętać.
Po chwili wstała, wyjęła zza paska pistolet i skierowała go w moją stronę.
-Pamiętasz? Ta wiedźma, jak jej tam.. Alora? Pokazała ci kiedyś, że zginiesz z mojej ręki… Jak widzisz, przepowiednie zawsze się spełniają.
Roześmiała się, tak samo przeraźliwie, jak kiedyś i celując w moją głowę, pociągnęła za spust. Nie zdążyłam nawet zrobić kroku w tył.
-Nie! Co ty zrobiłaś mojej babci! – krzyknęła dziewczynka podbiegając do ciała Mai.
Chwyciła ją za rękę i z płaczem spojrzała w otwarte, martwe oczy, które już nigdy nie zobaczą jej roześmianej twarzy.
http://img33.picoodle.com/img/img33/4/5/18/f_snapshotd50m_51cd962.jpg
Dziewczynka bezwładnie upadła na chodnik, tuż obok ciała swej babci, a z jej oczu lał się istny potok łez.
-Nie rozpaczaj, mała – rzuciła Lidia, chowając niepotrzebną już broń – Mówiłam, że niedługo już niczego nie będziesz pamiętać. Zobaczysz, spodoba ci się twoje nowe życie. Będziesz moją córką, dobra? Z resztą, nie muszę cię pytać, po prostu nią będziesz. Będzie fajnie, bo wiesz, ja jestem królową…
-Nie obchodzi mnie to! – krzyknęła zrywając się na nogi – Ja chcę moją babcię z powrotem!
-Nie gadaj tyle, idziemy – odpowiedziała chwytając dziewczynkę za bluzkę i popchnęła ją przed siebie.
http://img33.picoodle.com/img/img33/4/5/18/f_snapshotd50m_5a57d03.jpg
Kierując się wprost na mur, Lidia już teraz rozmyślała nad tym, co stanie się po powrocie do domu…
KONIEC
Dzięki wszystkim za wytrwanie do końca i mam nadzieję, że miło się czytało^^
Świetne FS! Tylko nie podoba mi się zakończenie :P. Wolę happy endy.;)
Kto był mężem Mai? Jakiś realny odpowiednik Marlona, czy zwykły śmiertelnik? :>
Zostawiłaś nas z pytaniami, co się działo między skokiem w przepaść a śmiercią Mai w jej życiu. Tak, jak ona nie wiemy, skąd się wzięła ta wnuczka :P.
I czemu akurat nazywała się Lidia?
Mam nadzieję, że jeszcze coś napiszesz. Pozdrawiam.
scarlett
18.05.2008, 16:48
A mi w sumie już sie happy-endy znudziły:P
A co do męża i małej Lidii, to właśnie miało zostać taką tajemnicą, ona nie wie, my nie wiemy^^ Nie wiadomo, czemu to akurat jej się przytrafiło i nie wiem, kazdy może sobie stworzyc własną hipotezę wydarzeń, o których nie było mowy.:D
Ja jestem niereformowalna i nadal lubię happy endy;).
Oczywiście, każdy może sobie dopowiedzieć resztę, ale ja lubię wiedzieć wszystko :P a Ty mnie zostawiłaś z całym stosem pytań :P.
A mi się właśnie podoba ^^
Przecież nie wszystko kończy się happy endem. I ciekawe rozwiązanie z tą babcią. Już myślałam, że epilog będzie z zaświatów, chociaż w sumie chyba jest, bo jakby inaczej opowiadała o dwóch swoich śmierciach? (Jak to dziwnie brzmi xD)
Wydaje mi się, czy zmieniłaś Lidii rysy twarzy? Bo przedtem miała takie ostre rysy... A tutaj, zwłaszcza na ostatnim zdjęciu wygląda całkiem ładnie... ;)
Tylko dziwne, że na ostatnim zdjęciu ta młoda jest taka uśmiechnięta... Czyżby już zapomniała?
Szkoda, że już koniec... Fajnie byłoby, gdyby na tym forum pojawiło się kolejne FS twojego autorstwa... ^^
scarlett
18.05.2008, 20:44
A no własnie ta dziewczynka też mi tak nie pasuje, sama nie weim, czemu taka wyszła:P <zakłopotany>
A co do Lidii, moziwe, że jest trochę inna, bo gdzieś w połowie fs musiałam przistalować simsy i zrobić wszystkie postacie od nowa, więc może się trochę różnić. Ale też te włosy sprawiły, że wydaje się ładniejsza^^
W sumie to mam jeden pomysł na fs, tylko, że całkowicie odmienny od tego:D
Łooooo........ Ale bajer:) Nie pozostaje mi nic innego jak zapytać czy będziesz pisać następne FS??:)
scarlett
19.05.2008, 14:50
Nie pozostaje mi nic innego jak zapytać czy będziesz pisać następne FS??:)
No w sumie to chyba tak:P Już mniej więcej mam zarys, czasu więcej.. :D ale nie spodziewajcie się czegoś podobnego do Czwartego Świata:P
vBulletin® v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.