PDA

Zobacz pełną wersję : Droga Po Marzenia


Gio
20.02.2008, 18:03
DROGA PO MARZENIA


Witam. Pewnie zastanawiacie się dlaczego nie kontynułuję Drogi Do Prawdy? Zrobiłem zdjęcia na 2 odcinki do przodu i teraz nie moge ich znaleść! :( Od razu odechciało mi się robienia tego komiksu. Po za tym przy komiksu o wiele za dużo pracy. To me drugie fs, ale pierwsze takie inne od komiksu. BARDZO PROSZE O SZCZERE KOMENTARZE!!! :gu: :gu: :gu: Bardzo mi na tym fotostory zależy. Piszcie o błędach, co mam poprawiać itd. No i przepraszam za te zdjęcia. Raz takie, raz takie, ale ja chciałem, żeby były równe :shy:
I na przyszłość będę robił mniej zdjęć.

NO I NIE ZRAŻAJCIE SIĘ ILOŚCIĄ TEKSTU! CZYTA SIĘ DOŚC SZYBKO. 2 MINUTY I PO SPRAWIE! :P

A WIĘC CZYTAJCIE! :D

http://img201.imageshack.us/img201/6394/88546641ri8.png (http://imageshack.us)

http://img201.imageshack.us/img201/4085/przedpostaci2ff1.png (http://imageshack.us)

Noc była jasna, mimo, że „nowy księżyc” blado połyskiwał pożyczonym światłem. Gwiazdki migały wesoło. Po niebie spacerowała jeden, jasny, lekki jak puch obłoczek. Ten widok był tak gwarny, mimo, że tak spokojny. Ta noc była wstanie pocieszyć każdą zabłąkaną duszę, każdego zagubionego w życiu człowieka. A był taki ktoś…. Samotnie siedząc na ławce w opustoszałym parku bezinteresownie błądził wzrokiem po jaśniejących w cieniu wieżowcach gigantycznego osiedla. Jednych to zachwycało, innych przerażało. Ogrom wieżowców, cały bistr ludzkości jaki był w nich zawarty przytłaczał małych ludzi, zniewolonych na Ziemi. Małej planecie, która musi nam służyć jako dom. Następnie ów człowiek oderwał wzrok od pychy ludzkiej i jego wzrok powędrował tam, gdzie człowiek nie miał już władzy. Jednolity granat nieba był tak ogromny, tak wyniosły, taki dobry. Lepszy, od wszystkiego co tu na ziemi. Później jednak opuścił głowę pozwalając zatopić się w myślach. Na kilka sekund zamknął oczu. W głowie miał prawdziwy harmider. Nie to jednak było najgorsze. Jagosza była niemoc na swoim rozumem, który wysuwał Adamowi te same, straszne myśli z przeszłości. Musi je kiedyś zakończyć. I ta chwila właśnie nadchodziła.

http://img135.imageshack.us/img135/2006/14572731mp1.png (http://imageshack.us)

http://img201.imageshack.us/img201/8930/46957162ko7.png (http://imageshack.us)

http://img519.imageshack.us/img519/157/zarazpo2czyli3tn1.png (http://imageshack.us)

Nagle wśród cieni drzew zamajaczyła sylwetka człowieka. Adam lekko podniósł twarz do góry i spojrzał w stronę zbliżającej się postaci. Jego oczy zajaśniały nowym blaskiem.

http://img519.imageshack.us/img519/3652/15083575pq0.png (http://imageshack.us)

http://img519.imageshack.us/img519/3168/96938894hg1.png (http://imageshack.us)
http://img519.imageshack.us/img519/3168/96938894hg1.32b313478b.jpg (http://g.imageshack.us/g.php?h=519&i=96938894hg1.png)

„Nareszcie”- pomyślał jednocześnie spoglądając na zegarek. Ów tajemnicza osoba zbliżała się z każdą chwilą. Była coraz bliżej. Dla mężczyzny siedzącego na ławce były to nerwowe chwile napięcia. Trudno było je wytrzymać. Mimo wszystko postarał się zachować zimną krew. Zacisnął dłonie. Jego twarz przybrała postać twardej i surowej.


Człowiek w ciemnym ubraniu stanął naprzeciw niego. Adam wstał, by podać „przechodniu” dłoń. Chwilę stali w milczeniu wpatrując się nawzajem w swe oczy. Ta chwila trwałą krótko, bardzo krótko. W końcu tajemnicza postać zaczęła rozmowę:
- Mimo mi, panie Adamie.
- Mi również- Adam odpowiedział nie zdradzając ni kropli przejęcia jakie go opętało od podejścia zabójcy.- Może usiądziemy.- po sekundzie do kończył swe zdanie.
Obaj usiedli.
- Ma pan pieniądze?- ciemna postać znów jako pierwsza zapragnęła zacząć zdanie.
- Tyle na ile się umawialiśmy. 20tysięcy simleonów.- Adam spod ławki wyciągnął cienką, za to dość grubą walizkę. Podając ją mordercy powiedział:
- Aleja Rotley 17D.
- Rozumiem. Jeszcze dziś będzie pan mógł ćwiartować trupa- zaśmiała się tajemnicza postać, po czym odeszła ukrywając wypchaną walizkę pod długim, czarnym płaszczem ze skóry. Adam jeszcze chwilę siedział w milczeniu patrząc na odchodzącą postać, a kiedy i ta znikła mu z pola widzenia brnął wzrokiem po niebie, które w tym czasie zaległo kłębami gęstych chmur.

http://img228.imageshack.us/img228/1083/72900234pm9.png (http://imageshack.us)

http://img231.imageshack.us/img231/3784/21899299bj7.png (http://imageshack.us)

Godzinę później:

Adam jakiś czas błądził po mieście przypatrując się wystawa sklepowym, muzeom, teatrom. Przechodził koło osiedla, które jak już wcześniej napisałem miało za zadanie przytłaczać i zachwycać ludzi. Ale cóż. Taki jest już ten świat. Jeden wygrywa, drugi przegrywa. A Adam teraz wygrał. Pozbył się swej pokusy, która była tak groźna dla jego związku z Nicole. Po kolejnych paru minutach marszu skręcił w opustoszałą przecznicę. Blade łuny światła padały na jezdnię, oświetlając tylko jej skrawek. W oddali słychać było uspakajający i aksamitny szum morza.
Przechodził koło domu Anny. Jeszcze kilka kroków i obejmie swoją żonę, czując, że wreszcie będą żyli długo i szczęśliwie. Ale nie! Coś nadal nie dawało mu spokoju. W jednym momencie w jego sercu zebrał się olbrzymi żal. Przecież mały Tomek? Co on teraz zrobi. Zawrócił i puścił się pędem w kierunku domu Anny. Łzy cisnęły mu się na myśl, która obrazowała mu płaczące dziecko nad ciałem swej siostry. Później to samo dziecko siedzące w ciemnym pokoju na poddaszy domu dziecka. Pędem wbiegł na schody. Domyślał się, że drzwi są otwarte. Może jeszcze zdąży? Może Hockley jeszcze nikogo nie zamordował? W jednej sekundzie obrócił gałkę od drzwi i wdarł się do mieszkania.

http://img201.imageshack.us/img201/4677/41183857mc9.png (http://imageshack.us)

http://img231.imageshack.us/img231/4308/10ty1.png (http://imageshack.us)

- Adam?- Anna bawiąca się ze swym młodszym bratem, była bardzo zaskoczona na widok niezapowiedzianego gościa- Coś się stało?
- Nie, nie.- mężczyzna w wielkim zakłopotaniu odrzekł z trudem łapiąc oddech.- Tak tylko do was wpadłem. Mogę z wami chwilę posiedzieć- dodał, bojąc się, że morderca jeszcze może przyjść nie dotrzymując terminu.
- To może pogramy w karty?- Tomek rzucił się do szafy, z której wyciągnął pięć talii starych, babcinych kart.
- Może być!- Adam silił się, by jego ton, był jak najbardziej naturalny.
- Więc zaczynajmy!- okrzyk radości małego brata rozniósł się po domu, ożywiając go znacznie wśród ogólnej ciszy nocnej.

http://img245.imageshack.us/img245/7876/11kz7.png (http://imageshack.us)

Minęła godzina, później dwie. Nikt nie przychodził. Nawet wcześniejszy wiatr, spowodowany wysoko zalegającymi kłębami ciemnych chmur przestał gwizdać w kominie, tak, że teraz tylko cichy szmer płomieni zdawał się zakłócać „wieczną i nieprzebraną” ciszę. Oczywiście w pokoju nadal było gwarno. Śmiano się, rozmawiano. Wesołość ogarnęła wszystkich. Adamowi po głowie chodziły różne myśli, ale stwierdził, że jak najszybciej powinien udać się do domu, gdzie wykona telefon do płatnego zabójcy. Musi go powstrzymać. Teraz dopiero dostrzegł jaką wspaniałą kobietą jest Anna i jaką wspaniałą ma rodzinę. Wstał i skierował się w kierunku drzwi. Po półminutowym pożegnaniu wyszedł i truchtem udał się w kierunku swojej posiadłości.

http://img245.imageshack.us/img245/7360/12vc7.png (http://imageshack.us)

http://img261.imageshack.us/img261/4728/13ow7.png (http://imageshack.us)

Szybkim krokiem wszedł do domu i dopadł słuchawki telefonu. W pośpiechu wystukał numer na klawiaturze słuchawki. Przez kilkadziesiąt sekund słyszał tylko długi sygnał. Hockley nie odbierał. Nagle w słuchawce odezwał się głos:
- Słucham?- głos odbierającego jak zwykle był ciężki i surowy.
- Chciałbym umorzyć zlecenie, jakie panu dawałem. Adam Cameron po tej stronie.
- Przykro mi panie Cameron, ale zlecenie zostało już wykonane. Tak jak się umawialiśmy.
- Kiedy?- W Adama głosie ciążył wielki niepokój.
- Tak jak się umawialiśmy. W godzinę po spotkaniu w parku. Kobieta nie żyję! Mogę pana zapewnić! Kobieta z domu 17B nie żyje.
- Ile?!- mężczyzna stojący przy słuchawce zrobił wielkie oczy. W tym samym Momocie obrócił twarz. Nagle puścił słuchawkę. Zamarł. Stał nieruchomo kilka sekund, po czym podbiegł do leżącej, zakrwawionej żony.
- Nikol?!- do oczu napłynęła mu łzy. Kobieta miała zimne ręce, usta lekko uśmiechnięte, oczy głęboko przymknięte. Wyglądała, jak by zapadłą w głęboki sen, z którego nigdy się już nie obudzi. Adam próbował się opanować, ale ponownie chwycił słuchawkę w dłoń i zaczął do niej krzyczeć:
- Kretynie?! Co ty zrobiłeś?! Zamordowałeś moją żonę!- jednak odpowiedział mu tylko długi sygnał przerwanego połączenia. Adam osunął się na ziemie, a po policzkach zlatywały mu wielkie krople łez.

http://img245.imageshack.us/img245/6407/14qn1.png (http://imageshack.us)

http://img245.imageshack.us/img245/7167/15ge5.png (http://imageshack.us)

PISZCIE KOMENTARZE! PLEASE