Zobacz pełną wersję : Powrót do przeszłości
Tak... Doczekaliście się. Przed Wami dalsze losy Lily, czyli kontynuacja "A neverending dream"-a.
Od razu mówię, że Ci, którzy nie czytali pierwszej części mogą spokojnie przeczytać to FS. Jednak może trudniej będzie im wszystko zrozumieć. Ale spokojnie. W czasie czytania wszystko się wyjaśni.
Początek będzie trochę nudny (nie umiem robić ciekawych :(), ale tak jak to u mnie bywa, akcja rozkręci sie przy trzecim odcinku (tak zakładam). I jeszcze jedna nowość: FS zaczęłam pisać dzisiaj, więc piszę na bieżąco.
A teraz zapraszam do czytania :)
"Powrót do przeszłości"
Odcinek 1
http://img241.imageshack.us/img241/9650/44507528bg6.jpg
Obudziłam się. Pierwszą czynnością, jaką zrobiłam, to spojrzenie na zegarek. Dochodziło wpół do dziewiątej. Wypadałoby już wstać... Tak też zrobiłam.
http://img241.imageshack.us/img241/1677/65331663wo3.jpg
Zaraz potem moje kroki skierowały się w stronę kuchni, a właściwie to kuchnio- jadalni.
Od zawsze denerwowało mnie to, że jest taka mała, ale w końcu czegóż można by się spodziewać po kuchni w niedużym mieszkaniu?
To, co zobaczyłam, wchodząc dalej bardzo mnie zdziwiło. Nie chodzi tutaj o naleśniki leżące na blacie, ale o niego...
- Dzień dobry, Lily!- przywitał mnie uśmiechem
- Dzień dobry, tato- odpowiedziałam. Zanim jednak zdążyłam go o cokolwiek zapytać, już wyprzedził mnie z odpowiedzią:
- Mam dzisiaj do pracy na dziesiątą.
- Aha... Więc zaraz wyjeżdżasz?
- Tak. Koło jedenastej przyjedzie po ciebie Ania.
- Co tak wcześnie?
- Chciała, abyś przez chwilę zajęła się Kinią.
- A babcia?
- Jedzie na badania.
- No rzeczywiście, całkiem zapomniałam...
Nałożyłam sobie naleśników na talerz i usiadłam koło taty.
http://img401.imageshack.us/img401/6354/75812785rh7.jpg
Były pyszne... Jak zawsze z resztą. On to umiał gotować, naprawdę.
- Jest jakaś szansa, że przed wyjazdem zobaczę się jeszcze z babcią?- zapytałam
- Tak, na pewno. Wczoraj, jak z nią rozmawiałem powiedziała, że nigdzie sie nie ruszy, dopóki nie pożegna się z tobą.
Uśmiechnęłam się. Kochana babcia...
- Smutno mi będzie bez was- powiedziałam po chwili
- Nam też, nawet bardziej niż tobie- odparł tato
- Ale takie dwa miesiące praktyki... Inni mogą mi tylko pozazdrościć... I wrócę do mojej drugiej ojczyzny.
Mnie, studentce anglistyki, po prostu lepiej trafić się nie mogło. Całe wakacje miałam spędzić w Stanach u cioci i wuja. Planowałam, że obowiązkowo odwiedzę Los Angeles- miasto, w którym się urodziłam i przez 9 lat mieszkałam, oraz San Mateo, a konkretniej- grób mamy. A jeśli dobrze pójdzie, to znajdę sobie jakąś pracę.
************************************************** **************
Czy uda jej się zrealizować plany?
Jak spędzi czas w Stanach?
Odpowiedzi wkrótce.
Jak widać, piszę w starym stylu, tyle, że tym razem Lily jest narratorem.
I bardzo przepraszam za okropną jakość zdjęć :(. W drugim odcinku będą już lepsze.
Mam nadzieję, że mimo tych dwóch uchybień nie zrazicie się do tego FS ;).
Adamsims
25.06.2008, 21:18
super tak jak poprzednie fs tylko jak na początek troche nudne 8,5/10
@up, mógłbyś oceniać jakoś tak... hmm... dłużej, a nie tylko nabijasz posty, ale nic -.-
Co do fs, jak narazie średnio mnie zachwyciło *,* (ale to początek, więc wiem, że nic specjalnego się nie wydarzy...), jestem ciekawa jak rozwinie się dalsza akcja, no i co ona będzie robiła w tych stanach. Fajnie, że piszesz w formie pamiętnika (niedługo, będą same pamiętniki na forum, ale czy ktoś się czepia...? =>). Nie wiem co mogę jeszcze napisać, było kilka drobnych, niezauważalnych prawie błędów, typu "zdjedzenie" ogonka w się, albo coś w tym rodzaju =) Pisz dalej! Jestem ciekawa co tam dalej będzie, i wrócę jeszcze do ND, bo szczerze powiedziawszy to, niedoczytałam do końca =) Pzdr. ;]
Panna Lawenda
26.06.2008, 08:51
Zdjęcia...czy możesz poprawić jakość?A tak to trochę nudne, ale pewnie się rozkręci jak twoje poprzednie fs.
Faktycznie, po pierwszym odcinku może się wydawać trochę nudne...
Ale napewno akcja się rozkręci, tak jak w poprzednim FS :)
Reszta Ok!
9,99/10
Czekam na dalsze odcinki!
:D
Jako, że zawsze początki są nudne to nie ma sie do czego przyczepić w tej sprawie. Pamiętam, że błędy zobaczyłam ( nie ortografy, tylko stylistyczne), ale teraz nie chce mi się ich szukać znowu:) Ładnie się zaczyna, chociaz ten ojciec Lily taki jakis nie podobny do tego "jedynkowego". To tyle. Mam nadzieję, że szybko złapie Cię wena:)
No i zapomniałam! Co do tytułu: czasem oglądałam z młodszym bratem taka bajkę "Kod Lyoko" i tam zawsze po akcji jeden z bohaterów mówił "powrót do pszeszłości" i cofali czas:) Ciekawam czy stąd Ci się pomysł na tytuł wziął?:)
nudne, jak na razie, ale na szczęście nic w stylu "żyje sobie matka z dzieckiem, dziecko się naćpało itd", bo tu już się nieciekawe robi.Popraw jakość zdjęć, jeśli możesz
Martusiak
26.06.2008, 19:18
Hm... Czytałam poprzednie fs jako gość. Początek, jak zwykle to bywa - nudny. To normalne. Dosyć krótki odcinek, ale to początek. Jakość fotek - o tym moze lepiej nie wspomnę. Jak na początek - ciężko idzie, to normalne. Nie daję oceny liczbowej.
No i zapomniałam! Co do tytułu: czasem oglądałam z młodszym bratem taka bajkę "Kod Lyoko" i tam zawsze po akcji jeden z bohaterów mówił "powrót do pszeszłości" i cofali czas:) Ciekawam czy stąd Ci się pomysł na tytuł wziął?:)
Nie, nie stąd (nawet z resztą nie słyszałam o takiej bajce). Nad tytułem dość długo się zastanawiałam i w końcu wybrałam ten (inna propozycja, to było "Piękną i bestia"). Sens obydwu tytułów wyjaśni się po dłuższym czasie. Po prostu w FS będzie "skok w przeszłość", ale nie w dosłownym znaczeniu.
...chociaz ten ojciec Lily taki jakis nie podobny do tego "jedynkowego".
Może się tak wydawać, gdyż ma trochę zmieniony wygląd w postaci lekkiego zarostu czy okularów. Długo nad nim siedziałam, żeby jakoś go upodobnić do "jedynkowego", jeszcze w dodatku z pamięci (nie mam zainstalowanych The Sims, więc nie mam i skinów z neta).
Fajnie, że piszesz w formie pamiętnika (niedługo, będą same pamiętniki na forum, ale czy ktoś się czepia...? =>)
Nie chciałam, żeby to było tak zrozumiane. TO NIE JEST PAMIĘTNIK! Tekst jest relacją bohaterki z kawałka swojego życia.
Udało mi się poprawić jakość zdjęć, a odcinek będzie długi i obfitujący w informacje (czyli pod względem akcji znowu nudny). I możliwe, że tej nudy będzie na początku więcej niż "AND", ale nie zniechęcajcie się.
Odcinek 2
http://img381.imageshack.us/img381/7021/32193794fq6.jpg
Zaraz po śniadaniu tato musiał już jechać. Nadszedł czas, by się z nim pożegnać...
Szczerze powiedziawszy, nie lubię pożegnań. Czasami nawet wtedy żałuję, że muszę kogoś zostawić na jakiś czas samego. Okropne uczucie.
Przytuliłam go. W tym samym momencie zalała mnie fala smutku. To chyba przez to, że jestem do niego zbyt przywiązana.
- Pamiętasz, co ci zawsze mówiłem, kiedy gdzieś wyjeżdżałaś?- zapytał mnie
- Tak: żebym była grzeczna i słuchała opiekunów.
- I jeszcze coś... Że przecież wkrótce znowu się zobaczymy.
- No tak...- przytaknęłam
- Mimo, że już jesteś dorosła, to i tak bądź grzeczną i słuchaj cioci i wujka.
- Na pewno będę.
- I pamiętaj: dwa miesiące się skończą i znowu się spotkamy. I jeszcze życzę ci miłych wakacji.
- Ja tobie też, tato.
Cmoknął mnie jeszcze w policzek i wyszedł.
A ja... Mam jeszcze przecież dwie godziny do przyjazdu Ani. Wiem! Zadzwonię po Sarę.
http://img182.imageshack.us/img182/7612/41953978sa7.jpg
- Halo?- odezwał się głos po drugiej stronie
- Dzień dobry, Lilia Muchomorek z tej strony. Mogę prosić Sarę?
- Chwileczkę, już daję...
Chwilę później usłyszałam znajomy głos:
- Lily?
- Tak... Jestem sama w domu, a Ania ma przyjechać dopiero za dwie godziny. Mogłabyś wpaść?
- OK, za 15 minut jestem u ciebie.
- No to pa!
- Pa!
Odłożyłam słuchawkę. Czym prędzej pognałam do mojego pokoju i zaczęłam przeszukiwać szafę w poszukiwaniu jakiegoś ubrania.
http://img364.imageshack.us/img364/9072/47727302nu0.jpg
Piętnaście minut bardzo szybko zleciało mi na ubieranie się i robienie makijażu. I w końcu wyglądałam w miarę normalnie...
Już miałam wychodzić z łazienki, gdy właśnie zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć.
http://img182.imageshack.us/img182/6071/38996404dv4.jpg
- Cześć Lil!- przywitała mnie uściskiem
- Cześć Sara!
Gdy witanie dobiegło końca, przyjaciółka zapytała się mnie:
- To jakie masz plany na najbliższe półtora godziny?
- Jesteś autem?- zapytałam
- No...
- To może wybierzemy się na małe zakupy, co?
- OK, tylko że najpierw musiałabym wstąpić do domu po kasę. Tylko ciekawe, czy Beatka się ze mną podzieli...
Beata... Grrrr... Jak już słyszę jej imię, to mi się niedobrze robi. Ta wstrętna jędza doprowadziła do rozstania rodziców (przybranych) Sary. Gdyby nie ona, pewnie państwo Tomala byliby taka rodziną jak przed tymi czternastu laty, gdy dołączyła do nich Sara.
Obie jej nie lubiłyśmy. Dziwne mi było, że ostatnio zrobiła się jakaś milsza. Ciekawe, dlaczego...
Dla mojej najlepszej przyjaciółki była okropną matką. Jeśli Sara potrzebowała na coś pieniądze, zawsze zwracała się do pana Piotra, nigdy do niej. A teraz będzie musiała to zrobić. Jak ją znam, to pewnie weźmie sobie bez pytania, w końcu wie, gdzie są.
- To co- jedziemy?- przerwała moje rozmyślania
- Tylko wezmę torebkę- odpowiedziałam, po czym szybko wzięłam, co miałam wziąć i wyszłyśmy.
http://img364.imageshack.us/img364/9015/62173493ys6.jpg
Czas na zakupach bardzo szybko zleciał. Potem zgodnie z planem Ania wzięła mnie do siebie.
Gdy dojechałyśmy na miejsce, było za 20 dwunasta. Samolot miałam o trzeciej z Okęcia (w Warszawie). Około godziny drogi z naszego Halinowa.
Pierwsze moje pytanie, jakie jej zadałam, to gdzie jest babcia. Po uzyskaniu odpowiedzi prędko udałam się do salonu.
http://img182.imageshack.us/img182/9038/39382817um1.jpg
Weszłam tak cicho, że nawet mnie nie zauważyła. Siedziała i patrzyła się na wprost siebie. "Ciekawe o czym rozmyśla"- pomyślałam.
W tym samym momencie jej głowa obróciła się w moją stronę.
http://img259.imageshack.us/img259/1835/10tv0.jpg
Przywitała mnie uściskiem.
- Jak to dobrze, że już jesteś, Liluniu- powiedziała.
Uśmiechnęłam się. Tylko ona zwracała się do mnie "Liluniu". Dla innych byłam po prostu Lily, Lil albo Lilką (Lily to imię, którym nazwała mnie moja mama- gdy mieszkałam w USA tym imieniem się posługiwałam, odkąd mieszkam w Polsce mam spolszczoną wersję imienia, czyli Lilia).
- A... coś się stało, babciu?
- Tak. Za chwilę wyjeżdżam i musimy się pożegnać...
Nie wytrzymałam... Zaczęłam płakać.
I znowu ta myśl, która towarzyszyła mi przy pożegnaniu z tatą... Babcia była dla mnie jak mama, więc było mi tym bardziej ciężko.
- Babciu... Ja nie chcę- chlipałam
- Chcesz, tylko po prostu teraz ci się tak wydaje- powiedziała
- Jedźcie ze mną...
- Wnusiu, jesteś już duża- nie potrzebujesz nas.
- Potrzebuję... Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Uszy do góry! To tylko dwa miesiące...
- Raczej cała wieczność.
- Nie mów tak. I proszę cię, nie płacz już.
Jakby to jeszcze było takie łatwe... Ale na szczęście się udało.
Po chwili do pokoju wpadła Ania. Ona i babcia musiały już jechać. Na mnie natomiast pewnie czekała Kinia...
http://img259.imageshack.us/img259/2041/11cn4.jpg
Miałam rację.
O mało co mnie nie przewróciła, gdzy wchodziłam do jej pokoju.
Mimo, że dzieli nas 12 lat, to i tak bardzo się lubimy. Gdyby nie różnice w wyglądzie można by pomyśleć, że jesteśmy siostrami, a nie kuzynkami. My z resztą tak siebie traktujemy- jak siostry.
Kiedyś powiedziała, że chciałaby mieć rodzeństwo. Ale nie mogła mieć, niestety. Wszyscy mamy jednak nadzieję, że jednak tak będzie. Ale jeśli już, to nieprędko.
O ile się nie mylę, w tym roku minie pięć lat od rozstania Ani i Darka. Rozwód był oczywiście z jego winy. I od tego czasu ona szuka sobie nowego partnera. Ale dotychczas nie było nikogo, kto by się nadawał na jej męża i ojca Kini.
http://img182.imageshack.us/img182/2120/12gf8.jpg
- Lilcia, mogłabym cię o coś spytać?- zapytała.
Zwykle mnie się tak nie pyta, tylko od razu mówi, co chciałaby wiedzieć. Więc to musi być coś poważniejszego...
- Pytaj- odparłam
- Nie wiem, czy zauważyłaś, ale w naszej rodzinie jakoś nie ma żadnej pary.
"Racja"- odpowiedziałam w myślach. Jakoś nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam.
Babcia i tato są wdowcami, Ania rozwódką, a ja- na razie wolna.
Dziwna sytuacja, trzeba przyznać. A może to moja rodzina jest taka pechowa? Dwa pokolenia bez par... Oczywiście, nie zawsze tak było. Ale też nigdy to nie przekroczyło 10 lat. Dziadek zmarł, gdy mój tato miał 9 lat, a Ania go nawet nie znała, tak samo ja z moją mamą. Zmarła zaraz po moich narodzinach, od dwóch lat będąc zoną mojego taty. Ania była mężatką przez około 5 lat...
I zastanawia mnie jedno: jak będzie ze mną...
************************************************** *********
Czy Lily prędko dostanie odpowiedź na to pytanie?
Wyjaśni się dość późno, wraz zbiegiem wydarzeń.
W trzecim albo w czwartym odcinku zacznie się dziać.
Te wydarzenia, czyli rozwód Ani i Darka oraz rodziców Sary miały być w pierwszej kontynuacji "AND" (takowa miała być, ale mój komp najwyraźniej nie był tego samego zdania). Tytuł był "Niezastąpiona" i działo się to pięć lat przed "Powrotem" (Lily miała wtedy 16 lat). To taka ciekawostka ;).
A teraz... Zapraszam do komentowania.
Adamsims
26.06.2008, 22:45
fajny odcinek troche nudny ale to dopiero początek jak na razie to oceniam na 9/10
Martusiak
27.06.2008, 16:01
Hm... Końcówka zrobiła sie ciekawa. Wydaje mi się, że wiem, co się stanie, ale nie uprzedzajmy faktów ;). Oczywiście- znów była nuda. Normalka - chyba musimy się do tego przyzwyczaić... xDDD
AND mi się podobał. Fajny pomysł. Wiem, co chcesz zawrzeć w tym opowiadaniu, ale może nie będę zdradzać tej tajemnicy;). Napiszę Ci na PW.
Podoba mi się to, co piszesz. Może nie jest bezbłędnym arcydziełem, ale ogólnie podobają mi się pomysły i dlatego będę czytać;). Pozdrawiam.
Już robi się coraz lepiej... nie będe zakładała z góry, co napiszesz bo wiem, że możesz mnie czymś zaskoczyć, czekam na kolejny odcinek =)
Dokładnie, coraz lepiej, ale to się toczy trochę jak w "Modzie na Sukces", oni przez kilka odcinków potrafią wykonywać jedną czynność, z tego co mi koleżanka mówiła...i tak na razie 9/10
wredzioszka
28.06.2008, 10:14
Fajne. naprawde bardzo fajne.
Szczególnie ta zagadka "Bez par"
Nie chce mi się wyszukiwać błędów i wątpie czy w ogóle są.
Tak jak wcześniej pisałam, 3 odcinek zakończy nudę (a konkretniej to końcówka). Może teraz będziecie mogli sypnąć ocenką 10/10 :)
Odcinek 3
http://img104.imageshack.us/img104/6309/13hh5.jpg
14 godzin później byłam już za oceanem- w moich ukochanych Stanach.
Było wpół do jedenastej w nocy, gdy ja i wujek przyjechaliśmy z lotniska w San Francisco.
Kiedy ja tu ostatnio byłam? O ile dobrze pamiętam, to 4 lata temu. Dzisiaj, gdy tu wracam mimo ciemności potrafię zauważyć, że niewiele się zmieniło.
Przynajmniej jeśli chodzi o wygląd domu, bo w sprawie rodziny zmiany wysapiły.
Pierwszy raz zobaczę się z moją dwuletnią kuzynką, Viv. Gdyby nie to, że te 2 lata temu nie mogłam przyjechać na chrzciny, zobaczyłabym ją po raz drugi.
- Lily, wchodź!- krzyknął do mnie wujek widząc, że stoję bez celu pod drzwiami.
- Nie trzeba ci pomóc z bagażami?- zapytałam
- Nie, poradzę sobie. Twój pokój jest na piętrze, drzwi wprost.
Według tej informacji skierowałam się na piętro.
http://img166.imageshack.us/img166/1738/14bu8.jpg
Weszłam...
Boże, co za piękny pokój! Wyremontowany, przemeblowany i nawet powiększony. Już wiedziałam, że go polubię.
http://img166.imageshack.us/img166/7743/15iu0.jpg
Spać poszłam o północy. Byłam taka zmęczona, że nawet się nie wypakowałam. Zostawię to na rano. Mam przecież dużo czasu...
http://img45.imageshack.us/img45/5250/16we6.jpg
Wstałam około 9.
Na swój sposób sie wyspałam (strasznie wygodne to łóżko!).
Ubrana i umalowana zeszłam na dół do kuchni.
- Lily!- krzyknęła ciocia, witając mnie- W końcu jesteś!
- Cześć, ciociu- odpowiedziałam prosto.
http://img365.imageshack.us/img365/3329/17gl7.jpg
Ale nie tylko ja i ciocia byłyśmy w kuchni.
Obok w foteliku siedziała- jak się domyśliłam- moja najmłodsza kuzynka, Vivianne.
Wzięłam ja na rączki. Ładna była. W sumie to wszyskie dziewczyny z mojej rodziny były ładne...
Trochę szkoda, że nie jestem do nich podobna- chodzi mi o te ze strony mojej mamy.
Calutki wygląd mam po ojcu. Z charakterem już inaczej- "cała Tania" jak to mówią ci, którzy znali mamę.
Bardzo podobna do niej jest ciocia Charlotte. Jedyne, co je różni, to kolor oczu i trochę inne rysy twarzy. Jak na kuzynki, to całkiem nieźle...
Ale wróćmy do rzeczywistości...
- Wyrosła z niej ładna dziewczynka, ciociu- zwróciłam się do kobiety.
- Jak wszystkie z naszej rodziny...- odparła
- Tak już było, jest i chyba będzie- dodała
- Tak jak u mnie od strony taty nie ma żadnej pary- powiedziałam ze smutkiem
- Może tobie uda się to zmienić- pocieszyła mnie
- Będę się starała, ale nie wiadomo, co los przyniesie...
http://img365.imageshack.us/img365/7741/18me6.jpg
Po śniadaniu postanowiłam wybrać się zwiedzić miasteczko. Właściwie, to miały być to oględziny, czy dużo się tu zmieniło przez ostatnie lata.
Już otwierałam drzwi, gdy zatrzymała mnie ciocia.
- Całkiem zapomniałam- powiedziała trochę zdyszana- że miałam ci coś dać.
- Co takiego?- zapytałam
Ona w odpowiedzi dała mi do ręki... komórkę.
- Gdyby coś się stało, dzwoń- dodała- Jest tam numer mój, Albertha i Josha.
- Dobra. Oni też mają mój?
- Tak. Wszyscy mamy.
- Dzięki, ciociu.
Gdy ciocia odeszła, przyjrzałam sie nowemu nabytkowi. Nie była ona może aż tak fajna, jak ta moja w Polsce, aczkolwiek była ładna i posiadała wszystko, co powinien mieć telefon.
http://img365.imageshack.us/img365/2426/19ns3.jpg
Zwiedzanie zakończyłam wizytą w miejscowym parku.
Może i był mały, ale i przytulny. Pośrodku stała wielka fontanna. Naokoło niej kręciły się dzieci i młodzież. Ja również przy niej przystanęłam, ale tylko po to, by przyjrzeć się, jak woda pięknie wyskakuje w górę, a potem z wielkim pluskiem opada na stare miejsce.
Lato tutaj było wyjątkowo upalne. Przypadkowo usłyszałam, że jest już 31 stopni w słońcu.
Siedziałam sobie na ławce, w cieniu drzew. Jak na tak mały park było ich dużo, przez co dawały ten spragniony przez wszystkich cień.
Nagle, coś zaczęło dzwonić. Myślałam, że to u kogoś, ale się pomyliłam. To był mój telefon.
Odebrała myśląc, ze to pewnie ciocia dzwoni, żebym przyjechała na obiad.
- Halo?- powiedziałam
- Lily...- po drugiej stronie usłyszałam zapłakanego Josha- Przyjedź szybko!
- Josh, co się stało? Josh!...
************************************************** ***************
Czy wydarzyło się coś strasznego?
Odpowiedź w 4 odcinku.
Tak mnie jakoś wzięło na ten ostatni opis. I chyba dość fajny mi wyszedł ;).
Pamiętacie? W "AND" też się działo w 3 odcinku. I nawet teraz jest "powrót do przeszłości" ;)
Oceniajcie.
Tak, ten odcinek jest zdecydowanie lepszy od poprzednich.
Szczególnie tekst wydaje mi się o niebo ładniejszy.
Zdjęcia nie są złe, jednak nie ukazują tak dobitnie sytuacji, jak powinny.
Wiem, mam duże wymagania, ale taka już jestem wybredna;)
Tylko zdziwiło mnie w tym opowiadaniu to, że Lili, jadąc do Stanów, nie zabrała ze sobą swojej komórki, tylko dostała od cioci(?).
Nie wiem czy to jest dziwne, może tylko mnie dziwi, bo ja bym sie nie rozstała ze swoim telefonem:P
Po przeczytaniu pierwszych dwóch odcinków byłem zdania, że robisz te fs pod wpływem impulsu, czy czegoś, bo tekst nie był zbyt dobrze dopracowany, mało opisów, a zbyt dużo dialogu. Długość też pozostawiła trochę do życzenia, ale ewentualnie może być. No i jeszcze te dwa pierwsze odcinki były przynudawe. Po co w drugim odcinku tyle tekstu poświęciłaś tej Sarze i jej rodzinie? Nie wiem. Ale teraz przejdę do odc. 3. O NIEBO LEPSZY! Wreszcie zacząłem wierzyć w to FS. Pamietasz jak mi napisałaś, że moja "Pokuta" jest niestandardowa. Mi się wydaje że twoja historia też jest niestandardowa, chociaż mnie ukrywam, że dobrze wiedziałem co się stanie w odc. 2 po przeczytaniau pierwszwego. Pisz dalej. Na razie nie oceniam.
Martusiak
30.06.2008, 14:40
Proszę, proszę, akcja się rozwija... :) Zakończyłaś w momencie, w którym bardzo chciałabym wiedzieć, co się stanie dalej :D
DiamondSasha
05.07.2008, 19:42
kiedy nowy odcinek ?????
na razie jest nudnawe ale nie spodziewałam się jakiś cudów, zobaczymy co będzie dalej
Rzadko mi się zdarza, żeby na przedmowie do odcinka nie wiedzieć, co mam napisać. Ale bez słowa nie mogę się obejść...
Z jednej strony jestem trochę wściekła, ale mam trochę kpiący uśmieszek na ustach...
Gdy byłam w trakcie wstawiania "AND", trochę denerwował mnie brak komentarzy. Zaledwie 4 między kolejnym odcinkiem. OK, może się komuś nie podobało, że w TS1.
Teraz: FS w TS2, komentarzy: 4. I najlepsze:
kiedy nowy odcinek ?????
Stąd ten uśmieszek.
Ludu, czego wy ode mnie oczekujecie? Że Wam od razu napiszę i wstawię całe FS, a nawet nie będę wiedziała, czy w ogóle to przeczytaliście?
Wstawiłam odcinek, oczekuję czegoś w zamian. Czyli Waszej opinii o nim. Naprawdę, wnerwia mnie takie coś, jakie odwaliła osoba, której wiadomość zacytowałam. Nie można było nawet napisać, czy się podoba? Autorzy FS (ja TEŻ) chcą wiedzieć, co o nim myślicie. Więc proszę Was, żeby ta sytuacja już się nie zdarzyła.
A jak nie komentujecie, bo się Wam nie podoba, to w ogóle nie czytajcie.
No, chyba już.
A odcinek miał być wczoraj, ale Firefox doprowadził mnie do szału, przez co odechciało mi się.
Odcinek 4
http://img68.imageshack.us/img68/6724/20am6.jpg
10 minut później byłam w domu. Zaraz jak weszłam, na spotkanie wybiegł mi mój kuzyn.
Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Był cały zapłakany... Co się takiego stało?!
- Lily!- krzyknął załamanym głosem- Dobrze, że już jesteś... Mama i tata nie żyją...
- Co?!- byłam w szoku- Jak to?
- Wypadek...
Oczy mi się zaszkliły, i zaraz po mojej twarzy spłynął strumień łez (rozmazując tym samym mój piękny makijaż...).
Wiedziałam jednak, że nie mogę i ja się załamać. Mimo, iż byłam rozklejona, zaczęłam pocieszać chłopaka.
- Skoro cioci i wujka nie ma, ja się wami zajmę- powiedziałam
To zaraz wywołało błysk nadziei w oczach Josha.
W końcu, nie mogłam ich zostawić samych... To byłoby nie w porządku. Oczywiście, nie mogę cały czas być z nimi... Pewnie wujek miał rodziców czy jakieś rodzeństwo, którzy mogliby się zająć dziećmi.
- Dzięki, Lily- odparł po chwili- Nawet nie wiesz, jacy jesteśmy ci wdzięczni.
- Nie ma sprawy. Tylko nie mogę być z wami cały czas...
- Dziadkowie i ciocia pewnie też już wiedzą. Na pewno znajdzie się dla nas opieka.
- Macie do nich numer?
- Tak. Na pewno jest w książce.
- Dobra. Jak tam twoje siostry?
- Są w równie kiepskim stanie, jak ja. Daisy zamknęła się w łazience, a Viv śpi.
Skierowałam się w stronę łazienki...
http://img355.imageshack.us/img355/1421/21fn5.jpg
Gdy weszłam, widok był okropny.
Nigdy nie lubiłam, gdy dzieci płakały (chyba zbyt dużo takich scen naoglądałam się w sierocińcu).
Ja sama kiedyś tak właśnie płakałam...
- Daisy- zwróciłam się do dziewczynki
- Lily, mogłabym sobie popłakać w samotności?- zapytała
- Jeszcze będzie na to czas- odpowiedziałam- Ale póki co mam dobre wiadomości.
- Co takiego?- twardo utkwiła w mnie swój wzrok
- Ja się wami teraz będę zajmować.
Kuzynka zaraz wskoczyła mi w ramiona.
- Jesteś najlepszą kuzynką, jaką mam- powiedziała, zasypując mnie pocałunkami.
Wtedy w mojej głowie pojawiła się myśl: co z pieniędzmi... Trzeba by poszukać pracy.
http://img55.imageshack.us/img55/6985/22xk2.jpg
Autobusem pojechałam do San Fracisco.
W ciągu godziny byłam już w 5 miejscach, jednak nigdzie nie spełniałam żądanych warunków. W niektórych nawet trzeba było mieć ukończone studia...
Zaczęła się druga godzina poszukiwań. Szłam właśnie chodnikiem wzdłuż Liberty Street, gdy moją uwagę przykuła tablica ogłoszeń. Zaczęłam czytać...
"Klub nocny "Superstar" zatrudni wokalistkę na pół etatu na czas wakacji. Wymagane umiejętności: ładny śpiew, znajomość piosenek. Płaca: od 6 dolarów za godzinę. Adres: Liberty Street 209, San Francisco"
Przecież właśnie teraz byłam na Liberty Street. Spojrzałam na numer budynku. 209! To tutaj!
Zaczęłam się zastanawiać. Mam ładny głos, śpiewam czysto, mam akcent...
http://img530.imageshack.us/img530/2936/23cy7.jpg
- Hej, ty!- ktoś zawołał w moją stronę
Obróciłam głowę. Obok mnie stał jakiś facet o orzechowych włosach i zielonych oczach.
- Czego ode mnie chcesz?- zapytałam trochę podirytowana
- Widzę, że szukasz pracy.
- Tak.
- Pewnie zauważyłaś już ogłoszenie klubu "Superstar"?
- Tak... I co z tego?
- I zastanawiasz się, czy nie przyjąć pracy.
Kurczę, ten gostek zaczyna mnie denerwować! Nie dość, że bezczelnie mnie zaczepił na ulicy, to jeszcze czyta w moich myślach!
- Tak- powiedziałam od niechcenia
- Dobrze ci radzę, weź tę pracę- powiedział
Zdziwiło mnie to. I on będzie mi jeszcze mówił, co ja mam robić?!
- A niby dlaczego mam to zrobić?- zapytałam
- Fajna praca- odparł z największym spokojem
- Ach tak... A niby skąd ty to możesz wiedzieć?
- Też tam pracuję. Ciekawa i fajna robota, mówię ci. Wydajesz się być OK, więc szef cię przyjmie. No, spróbuj!
Dziwny gostek, ale naprawdę miły.
- Jak chcesz, mogę cię zaprowadzić- zaproponował
- To prowadź- powiedziałam.
Uśmiechnął się do mnie. Chyba go polubię...
http://img392.imageshack.us/img392/7015/24bs8.jpg
Chwilę później byłam już na rozmowie w pokoju pana McKenzy`iego.
Mimo dwóch okien, było tu dość ciemno. I pusto.
Z moich rozmyślań wyrwało mnie pytanie pracodawcy.
- Możemy już zaczynać?
- Tak, proszę- odpowiedziałam
- No dobrze. Pani imię i nazwisko?
- Lily Muchomorek.
- Proszę?
- Mu- cho- mo- rek. Jestem z Polski, to dlatego.
- Ale pani świetnie mówi po angielsku.
- Moja mama jest ze Stanów.
- Rozumiem. Niech pani tylko przeliteruje imię i nazwisko.
- L- I- L- Y M- U- C- H- O- M- O- R- E- K.
- Dobrze. Data urodzenia?
- 23 czerwca 1998.
- Wykształcenie?
- Średnie.
- Imiona rodziców?
- Victor i Tania Muchomorek.
- Mogłaby pani przeliterować?
- Tak. V- I- C- T- O- R i T- A- N- I- A.
- Hmmm. Gdy otwierałem ten biznes, moja pierwsza wokalistka też się nazywała Tania. Pięknie śpiewała... A jak z tym jest u pani?
- Dobrze.
-W takim razie proszę coś zaśpiewać.
Dobrze, że na poczekaniu wymyśliłam, co zaśpiewam.
Mina szefa wyrażała zadowolenie. Chyba spodobał mu się mój głos. Gdy skończyłam, od razu podał mi kartkę i powiedział:
- Proszę to podpisać.
Była to umowa o pracę. Szybko przeczytałam, i chwilę potem znalazł się tam mój podpis.
Oddałam ją szefowi. Ten uścisnął mi rękę.
- Jednego ze swoich kolegów już znasz. On ci wszystko pokaże.
- Dobrze. Dziękuję.
Wyszłam. Za drzwiami czekał na mnie "kolega".
http://img510.imageshack.us/img510/916/25lv6.jpg
"Kolega" zaraz zaprowadził mnie na zaplecze.
Było całkiem nieźle urządzone. Była nawet lodówka i umywalka! (Do ubikacji wchodziło się przez salę) Pewnie miło mi się będzie tu odpoczywało w czasie przerwy.
Swój pierwszy występ miałam mieć dzisiaj wieczorem. Wcześniej miały być jeszcze próby...
Taka typowa dyskoteka była zawsze w soboty i piątki. W tygodniu było natomiast coś odmiennego- "potańcówka", ale grał zespół. Czyli także i ja...
Może i jest to nietypowe, ale podobno cieszy się dużą popularnością. To się okaże...
- Ładnie, co nie?- zapytał chłopak
- Tak, dość- odparłam
- Zawsze godzinę przed występem się tu spotykamy. Potem idziemy ćwiczyć na salę.
- Aha.
- Słuchaj, a jak ty się w ogóle nazywasz?- zadał trochę "spóźnione" pytanie
- Lily. Lily Muchomorek.
- Że jak?
- Mu- cho- mo- rek. Jestem z Polski...
- W życiu bym nie pomyślał- powiedział zdziwiony- Ale pasuje ci "Lily".
- Dzięki- naprawdę mi tym schlebił...- A ty?
- Alan Stewart, czyli po prostu Alan.
- Mieszkasz gdzieś tutaj?
- Mieszkam i studiuję w Los Angeles, ale tu przyjechałem na wakacje.
- Los Angeles?
- Tak. Stamtąd pochodzę...
- Ja też.
- Mówiłaś, że jesteś z Polski.
- Ale urodziłam się w Stanach i mieszkałam tu przez 9 lat. I ja też jestem tu na wakacjach.
Rozmowa ciągnęła się dalej. Ja i Alan mieliśmy, jak się okazało, wiele wspólnego. I już wiedziałam, że zostaniemy przyjaciółmi...
************************************************** **********
Jakie przygody czekają Lily w nowej pracy?
Czy poradzi sobie jako opiekunka swoich kuzynów?
Odpowiedzi (mam nadzieję) wkrótce.
Aaaa... Właśnie.
Wyjaśniam:
Tylko zdziwiło mnie w tym opowiadaniu to, że Lili, jadąc do Stanów, nie zabrała ze sobą swojej komórki, tylko dostała od cioci(?).
Po co ten znak zapytania? Chyba wyraźnie napisałam, że dostała od cioci...
Co do tego, co teraz napiszę, mogę się mylić, gdyż nie znam się na komórkach (może mi nie uwierzycie, ale ja sama nie mam).
Sieć ma jakiś zasięg, który nie wszędzie dochodzi, w tym również za ocean. No więc w związku z tym Lily nie miałaby zasięgu.
Brałam to na mój rozum. Jeśli jest inaczej, napiszcie, chociażby dla mojej własnej informacji.
Mi się wydaje że twoja historia też jest niestandardowa (...)
Mylisz się. Pewne wątki co prawda będą oryginalne, ale historyjka z leksza oklepana, szczerze powiedziawszy. Chociaż mam nadzieję, że "AND 2" jeszcze Was czymś zaskoczy.
Sieć ma jakiś zasięg, który nie wszędzie dochodzi, w tym również za ocean. No więc w związku z tym Lily nie miałaby zasięgu.
Brałam to na mój rozum. Jeśli jest inaczej, napiszcie, chociażby dla mojej własnej informacji.
To jest inaczej z tego co pamiętam. Mam telefon w Orange. W Grecji sieci takiej nie ma. Ale kiedy tam pojechałam moją sieć zastąpiła inna-Vodafone. Więc jest tak, że kiedy wyjeżdżasz po za granice kraju twoją sieć zastępuje inna-lokalna.
Aha, dzięki za wyjaśnienie :)
Fajny odcinek ale...
- zapominasz kropek, innych znaków interpunkcyjnych
- nie za bardzo przedstawiłaś odczucia towarzyszące śmierci matki i ojca
- przyjęła pracę i od razu koncert? Dziwne.
Wciągająca fabuła 7/10, za wymienione powyżej błędy
Po co ten znak zapytania? Chyba wyraźnie napisałam, że dostała od cioci...
Tak napisałaś wyraźnie. Umiem czytać, po prostu nie pamiętałam czy to właśnie od cioci dostała telefon, a ponieważ nie chciało mi się wracać do tekstu, zaznaczyłam, że mam wątpliwości.
Co do odcinka to dość szybko się to wszystko dzieje. No, ale może przez to robi się ciekawsze.
Zapominasz często kropki. Większych błędów nie zauważyłam.
Czekam na dalszy ciąg.
Myślę, że komenarzy jest mało dlatego, że są wakacje. Ludzie masowo wyjeżdżają, a ci, którzy zostają, wolą pogadać na luzie. Tak mi się wydaje. Zresztą, w miom temacie jest podobnie. Drugi odcinek skomentowało 5 osób, a trzeci zaledwie dwie. Masz rację Liv, chciałabym wysłuchać więcej opinii, co robię źle, a co jest ok, ale w okresie wakacyjnym raczej nie ma na co liczyć xP
Co do FS. Mnie pierwsze odcinki nie wydawały się aż tak nudne, chociaż w sumie ten ostatni najlepszy. Ciakawe, czy wszystko w tej nowej pracy okaże się takie różowe ^^ Nie podobała mi się tylko ta reakcja dzieci, nie wiem dlaczego. Chyba po prostu była za mało opisana. Ale ogólnie to mi się podoba.
Muszę jeszcze tylko przeczytać AND ^^
Aha- jeszcze jedno. W drugim odcinku to pytanie "jesteś samochodem?".
Cokolwiek by ta dziewczyna zrobiła, zawsze jednak pozostanie człowiekiem ^^
karpix- porównanie komentarzy z "AND" i "AND 2" napisałam po to, by zobrazować Wam, jak bardzo autorom FS zależy na komentarzach.
Ale w Twoim poście i krótkim przemyśleniu doszłam do pewnego wniosku.
"AND" został wstawiony na początku lutego, a zakończony pod koniec maja- był wtedy rok szkolny. Komentarzy- tyle, co kot napłakał.
"AND 2"- opublikowany na początku lipca- wakacje. Komentarzy- niewiele więcej.
Więc nie sądzę, żeby akurat na to wakacje miały większy wpływ. Można powiedzieć, że nawet jest na odwrót- nie wszyscy wyjeżdżają, a na forum jest dużo nowych ludzi, a ci "starzy" przez to, że mają w wakacje więcej czasu, często tu zaglądają (ja jestem tego świetnym przykładem).
Rozwalił mnie ten Twój tekst o samochodzie. Sama na to nie zwróciłam uwagi, ale po przeczytaniu tego, śmiałam się jak głupia XD.
Lira- kropki najczęściej brakuje w dialogach. Ja po prostu nie jestem nauczona, by w czasie dialogu stawiać kropkę. Zawsze (czyli od około dwóch lat) tak piszę. Ale jeśli Was tak to irytuje, napiszcie. Ja już się zajmę resztą ;).
Nicole- jeśli chodzi o opisy, staram się jak mogę. Poza tym, pisząc teksty, skupiam się głównie na odczuciach bohaterki i staram się je opisać najlepiej, jak się tylko da (o czym przekonacie się w następnym odcinku- już napisany, brakuje mi jeszcze tylko zdjęć i weny :()
I co dziwnego z tym koncertem? Taka jej praca, kiedyś trzeba zacząć. Nie poradzi na to, że trafiła akurat w dzień koncertu.
Mam nadzieję, że nie rozczarujecie się następnym odcinkiem. Zdradzę tylko, że będą opisane zaledwie 2 niezbyt długie sytuacje. Ale w tej drugiej jest cały nasyp przemyśleń i uczuć, co nie znaczy, że będzie nudno.
Odcinek 5
http://img183.imageshack.us/img183/3875/26om3.jpg
Gdy wróciłam do domu, byłam naprawdę zdziwiona. A co mnie tak dziwiło? To te zapachy dochodzące z kuchni.
Weszłam, i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Otóż mój kuzyn stał przy piecu, i... gotował obiad.
- O, Lily, fajnie, że już przyszłaś- zwrócił się do mnie
Milczałam. On szybko zmienił temat:
- Mam nadzieję, że lubisz chili con carne...
Co za pytanie!- pomyślałam.
- Tak, oczywiście, ale...
- Co ale?
- To raczej ja powinnam wam robić jedzenie...
- Niekoniecznie. Wystarczy, że nam dasz pieniądze na zakupy. A właśnie... Znalazłaś pracę?
- Tak- lekko się uśmiechnęłam- W nocnym klubie, ale dobrze płacą.
- Cieszę się- powiedział z zadowoleniem
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy. Przekazał mi również, że dzwonili ciocia i wuj, oraz, że jutro tu będą.
http://img74.imageshack.us/img74/4292/27ol9.jpg
Po obiedzie musiałam zbierać się do pracy.
Jeszcze wczoraj dostałam strój na występy. Miałam sprawdzić, czy pasuje.
W komplecie była czarna mini i czerwony topik. Przymierzyłam...
Boże, jak ja wyglądam!- pomyślałam z niechęcią spoglądając chwilę potem w lustro
Kurczę, ci to mieli te stroje w dyskotece. I chyba tak samo będzie z makijażem... Zamiast tego mojego, będę musiała sobie zrobić typowo ciemny (jeszcze NIGDY się tak nie malowałam).
Ta spódniczka... Obcisła. Tak samo z bluzką. W sumie dziwne... jestem dość szczupła. A może to ma tak specjalnie być?
Ja nie wiem, jak dziewczyny mogą takie coś nosić...
Tylko szkoda, że jednak nie pozwolili mi występować w zwykłych ciuchach. Byłoby to na pewno o niebo lepsze, niż ten dziwaczny strój.
http://img178.imageshack.us/img178/9986/28mh4.jpg
Gdy byłam już gotowa, zawiadomiłam tylko Josha i poleciałam na autobus.
20 minut później byłam już przy wejściu na zaplecze. Nagle, mój telefon zaczął wydawać dźwięki. Dostałam SMS-a.
"Hej,
sory, ale się spóźnię. Przekaż to Dustinowi.
Alan"
Co się stało? I co to za jeden, ten cały Dustin? A może chodziło mu o pana McKenzy`iego? Czyżby nazywał się Dustin?
Zaraz potem znalazłam się przy drzwiach zaplecza. Usłyszałam jakieś dźwięki... Chyba nie jestem tu sama...
http://img56.imageshack.us/img56/5058/29mr3.jpg
Weszłam. Od razu moją uwagę zwrócił żłopiący Fantę gostek.
Nie widziałam za dobrze jego twarzy, gdyż miał okulary. Kto to widział, żeby w ciemnym pomieszczeniu siedzieć w okularach? To chyba jakiś wariat.
http://img56.imageshack.us/img56/4518/30xf5.jpg
- Ej, a ty tu, k****, czego?- "wariat" zaraz na mnie naskoczył.
Nie dość, że wygląda jak "typ spod ciemnej gwiazdy", to jeszcze się tak zachowuje. Dureń...
- To ja powinnam zadać to pytanie- odparłam- Nie wiem jak ty, ale ja tu pracuję.
Zaśmiał się ironicznie. Ten gostek z minut na minutę coraz bardziej mnie wnerwiał...
- Śmieszna jesteś, wiesz- powiedział z kpiną- Te, blondi, idź lepiej pobuszuj po sklepie, albo poderwij kogoś.
To już naprawdę szczyt. Nazwał mnie "blondi", a utożsamił z "głupią blondynką". Nie wytrzymałam...
- A ty lepiej idź obrabuj jakiś bank, ale się upij! Bo chyba tylko to ci najlepiej wychodzi.
Ta złość w jego oczach... Niezapomniany widok.
Ale nagle jego pięści się zacisnęły. Przecież on mnie tu zaraz stłucze!
Zaczęłam się oddalać do tyłu, ale on przejrzał moje plany. Po prostu wziął klucz i zamknął drzwi...
Nie było już dla mnie ratunku. Zaczęłam się go naprawdę bać. Jeśli on naprawdę jest jakimś psychopatą, to może mnie nawet zabić!
Sama nie wiem kiedy, ale w moich oczach stanęły łzy.
Spojrzałam na niego. Nie miał już zaciśniętych pięści...
- Nie no, blondi, nie mazgaj mi się tu!- powiedział- Takiego miękkiego ciacha jak ty nawet nie opłaca się lać.
- Wypuścisz mnie?- zapytałam, a właściwie to poprosiłam
- Przecież tu pracujesz!- odparł
- Tak, ale...
- Boisz się mnie?- jakby odgadł, co miałam na myśli
- Tak...
Złagodniał. Tak to jest, gdy się ma przed sobą taką sierotę jak ja.
- Wiesz, w sumie to ci się nie dziwię- powiedział- Tylko to tak nie za bardzo bać się kolegi z pracy..
- To ty tu pracujesz?
- Jestem gitarzystą.
- A ja wokalistką...
Chyba mi nie uwierzył.
- Blondi, nie zaczynaj znowu. Przecież pan McKenzie nie zatrudniłyby takiego cieniarza jak ty, w dodatku z blond włosami i niebieskimi oczami.
Kiedy to się skończy? Ten gość mnie tu zamęczy!
- I tu się mylisz. Jak nie wierzysz, to się go spytaj.
- A myślisz, że mi się chce?- odparł
http://img179.imageshack.us/img179/3346/31zf6.jpg
Ktoś walnął w drzwi. "Męczyciel" je otworzył. Do środka wszedł Alan. Boże, co za ulga.
- Alan, gdzieś ty się, do ch****, podziewał?- spytał go ten drugi
- Nieważne, potem ci powiem.
- Cześć Alan!- zwróciłam jego uwagę na mnie.
- O, hej- odpowiedział- Nawet cię nie zauważyłem...
Od razu spostrzegłam, że coś z nim jest nie tak. Był taki smutny... Nie chciał jednak, żebyśmy to zobaczyli.
- To wy się już znacie, tak?- zwrócił się do nas
- Powiedzmy...- odparł czarnowłosy- Tylko... Ona serio z nami pracuje?
- Tak- odpowiedział trochę zdziwiony Alan- Widzę, że chyba jeszcze nie poznaliście się za dobrze...
Zaraz kontynuował.
- A więc- zwrócił się do drugiego- Dustin, to jest Lily...
Teraz do mnie:
- Lily, to jest Dustin.
Ha! Więc to był ten cały Dustin! A ja myślałam, że to będzie jakiś równie fajny chłopak, jak Alan. Niestety się pomyliłam...
************************************************** ************
Czy Lily poradzi sobie z załatwieniem spraw związanych z pogrzebem?
Czy ona i Dustin kiedykolwiek się polubią?
Odpowiedzi wkrótce.
Mam już prawie gotowy 6 odcinek, ale niestety nie wiem za bardzo, co będzie w 8 odcinku. Miejmy nadzieję, że szybko coś wymyślę, a potem dobrze napiszę.
Mam dla Was propozycję: a może Wy spróbujecie odpowiedzieć na te końcowe pytania? Przynajmniej będę wiedzieć, czy fabuła jest przewidywalna ;).
Ale to jest tylko propozycja: jak się nie przyjmie, to trudno.
To jest świetne! 10/10
Kiedy następny odcinek?
Nie wiem...
W każdym bądź razie, nie mogę wstawić odcinka po jednym komentarzu...
Czy Lily poradzi sobie z załatwieniem spraw związanych z pogrzebem?
Czy ona i Dustin kiedykolwiek się polubią?
Odpowiedzi wkrótce.
1). Musi sobie poradzić:).
2). Myślę, że aż za bardzo, ale może to tylko moje przeczucia, albo inaczej - wyobrażenia dalszego ciągu:P.
Co do odcinka - wydaje mi się, że o jedno lub dwa zdjęcia było za dużo, ale to szczegół.
Co bym mogła jeszcze dodać? Hm...widzę, że FS się rozkręca.
DWA komenty?! Ludu, co Wy se jaja robicie?! Albo Wam się na serio nie podoba :/.
Za nudne? Styl się nie podoba? Zdjęcia do bani? :(
Nie mówię o tych dwóch osobach, które skomentowały. Za to oczywiście bardzo im dziękuję.
Odcinek 6
Gdy wszelkiego rodzaju kłótnie i zażalenia dobiegły końca, zaczęliśmy próbę.
http://img508.imageshack.us/img508/4500/32fr0.jpg (http://imageshack.us)
Każdy zajął swoje miejsce: ja, na środku sceny, w dodatku z bezprzewodowym mikrofonem, Alan przy perkusji, Dustin natomiast przy gitarze elektrycznej.
Niezły z nas duet- pomyślałam.
- Ale chwileczkę...- zaczął gitarzysta- Przecież jak wy wyglądacie?!
- O kurczę, zapomniałem się przebrać!- przypomniał sobie Alan.
Zaraz pobiegł na zaplecze- chyba się przebrać.
- Ale ja jestem ubrana- wtrąciłam.
- Blondi, nie udawaj ślepej- zwrócił się do mnie z kpiną Dustin- Przecież w takiej tapecie nie będziesz występować!
- A niby dlaczego nie?- spytałam trochę urażona
- Pogięło cię? Z takim czymś na twarzy mogłabyś robić za anioła na jasełkach!
Boże, to jego słownictwo... Jak Alan z nim tak może wytrzymać?
- Nie mam tu przyborów do makijażu- powiedziałam ostatecznie
- To pożyczysz sobie coś od Alex. Ona ma w ch***** tego.
Zeszłam ze sceny/ Musiałam iść do łazienki i zmyć ten makijaż... Ciekawe tylko, kiedy ta Alex przyjdzie... (jest barmanką)
Okazało się, że nie tylko pożyczy mi kredkę, szminkę i cień (pudru nie miała), ale jeszcze i pomoże mi się dobrze wymalować.
http://img410.imageshack.us/img410/4117/33vn3.jpg (http://imageshack.us)
Dziwnie się czułam z nową "tapetą". Nigdy nie miałam ciemnego makijażu- do mnie, blondynki z niebieskim oczami, jakoś nie pasował.
Teraz- pomyślałam- najlepiej byłoby mi w jakiejś ciemnej peruce. No, ale nie byłam w posiadaniu takiego czegoś...
Gdy wszystko było już OK, rozpoczęliśmy.
Każda piosenka rozpoczynała się krótkim wstępem- najczęściej był to gotowy podkład z towarzyszeniem któregoś z instrumentów.
Muszę przyznać, że oboje byli profesjonalistami- żadna nuta nie była źle zagrana, rytm równy... Owszem, zdarzały si pomyłki, ale to najczęściej z moim udziałem. Nic dziwnego- to moja pierwsza próba.
- Jeszcze raz!- co chwilę zarządzał Dustin.
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, bardzo dobrze się na tym znał. To on właściwie prowadził całą próbę.
- Dobra, ludzie, generalka- zarządził, po czym zwrócił sie do mnie:
- Teraz skup się, Blondi.
- Za przeproszeniem- przerwałam mu- Ja mam imię.
- No co ty nie powiesz...- zakpił ze mnie
- Dustin, weź już przestań- w mojej obronie stanął Alan- Mnie też się nie podoba, jak się do niej zwracasz.
- Alan, siedź cicho. To, że ty mówisz do niej "Lily" nie znaczy, że ja tez muszę. Będę się do niej zwracał tak, jak MI się podoba.
Ha! To on wie, jak ja mam na imię! Szkoda tylko, że wiedzy nie stosuje w praktyce...
Koncert świetnie nam wyszedł. Bardzo spodobał mi się ten widok ludzi wirujących przed nami na parkiecie w rytm muzyki. Niektórzy nawet oklaskiwali nas, ale mnie w szczególności.
Polubiłam tę pracę, a w szczególności publiczność.
http://img508.imageshack.us/img508/521/34fx2.jpg (http://imageshack.us)
Nie wiem, jakim cudem, ale występ się przedłużył- z 22.30 do 23.00. Ostatni autobus do domu miałam o 22.50...
Skapłam się dopiero po zejściu na zaplecze. I jak ja teraz wrócę?- zaczęłam się zamartwiać.
http://img410.imageshack.us/img410/7033/35dq9.jpg (http://imageshack.us)
- Ej, co jest?- opiekuńczym głosem spytał mnie Alan
- Przez to, że koncert się przedłużył, nie zdążyłam na ostatni autobus...
- Nie masz jak wrócić, prawda?
- Tak...
- Jestem samochodem (od autorki: proszę tego nie brać dosłownie! :)), mógłbym Cię podwieźć...
Wstąpiła we mnie nadzieja.
- Byłabym ci naprawdę bardzo wdzięczna...
- To chodź.
Poszłam za nim w stronę parkingu.
http://img410.imageshack.us/img410/5598/36il5.jpg (http://imageshack.us)
- Wsiadaj- polecił mi, gdy zatrzymaliśmy się koło małego, starego Volvo.
Otworzyłam drzwiczki z drugiej strony i usiadłam na siedzeniu obok kierowcy.
- Gdzie mieszkasz?- zapytał, zapalając silnik
- Las Gatos, Oak Street 22.
- Trochę daleko, ale to nic- odparł.
W tym samym momencie przypomniało mi się pytanie, które tak mnie nurtowało...
Ale postanowiłam poczekać na odpowiedni moment.
http://img508.imageshack.us/img508/9743/37ek8.jpg (http://imageshack.us)
A ten nadszedł... Postanowiłam spróbować.
- Czemu, gdy przyszedłeś, byłeś taki smutny?
On westchnął i znowu posmutniał.
- Zerwałaś kiedyś z chłopakiem?- zadał mi pytanie
- Tak- odpowiedziałam. Do mojej głowy zaczęły wracać wspomnienia, ale musiałam je powstrzymać- najchętniej bym je w ogóle wyrzuciła... I z pamięci wymazałabym tych wszystkich moich ex, przez których nocami płakałam...
- To już wiesz, co czuję. Moja dziewczyna po prostu mi powiedziała: "To koniec".
- Dlaczego?- chciałam wiedzieć
- Znalazła sobie nowego...
Zrobiło mi się go żal. Przecież Alan to taki fajny chłopak... Chyba teraz zadaje sobie to samo pytanie, co ja parę lat temu- "Co we mnie jest takiego gorszego?".
- Ja też niestety wiem jak to jest- powiedziałam na pocieszenie.
- To ciebie też już ktoś zostawił dla kogoś innego?
- Tak. Między innymi mój pierwszy chłopak...
Teraz i ja posmutniałam.
- Rose też była moja pierwszą dziewczyną- powiedział- Chodziliśmy ze sobą prawie 5 lat...
5 lat! Co za idiotka z tej Rose!
- Naprawdę mi przykro- odparłam
- A teraz- chyba chciał zmienić temat- Masz chłopaka?
- Nie- odpowiedziałam
Przez resztę drogi już nie rozmawialiśmy.
W końcu zobaczyłam znajomy budynek.
- No to jesteśmy na miejscu- oznajmił, gdy dojechaliśmy.
- Dzięki, naprawdę dzięki, Alan- zaczęłam mu dziękować
- Ależ nie ma z co- odpowiedział, po czym dodał żartobliwie- Polecam się na przyszłość.
Uśmiechnęłam się.
- Odprowadzę cię do drzwi- zaproponował
- Nie mam nic przeciwko temu- odparłam
I tak przemaszerowaliśmy w stronę wejścia do domu.
- To dobranoc- zaczęłam się z nim żegnać
- Dobranoc, Lily.
http://img508.imageshack.us/img508/8426/38fc6.jpg (http://imageshack.us)
Objął mnie na pożegnanie. Trochę tak staliśmy wtuleni w siebie, gdy w końcu wypuściliśmy się z uścisku.
- Widzimy się jutro!- powiedział, oddalając się.
Jeszcze pomachałam mu ręką. Potem już nie miałam na co czekać- jego biały samochód zniknął mi z oczu.
Wzięłam jeszcze krótki prysznic i udałam się do łóżka. Cały czas o nim myślałam. Był ideałem... A może i "tym jedynym"?
************************************************** *****************
Czy Lily ma rację?
A jeśli tak, to kiedy nastąpi przełom?
Odpowiedzi w najbliższych odcinkach.
Kto jeszcze czyta, niech da komenta. Przynajmniej będę wiedziała, dla ilu osób piszę.
Następny odcinek za tydzień.
Wilvarin
17.07.2008, 19:28
No cóż, nie moge powiedzieć, że to jakieś arcydzieło, ale nie jest najgorzej. Czwarty odcinek podobał mi się najbardziej. Mam nadzieje, że im dalej tym lepiej.
Kurczaczek
18.07.2008, 08:25
No no fajniutkie ;) 8/10 czekam na next łodcinek :D
Sama piszę fs i mnie też niezmiernie denerwuje, że mam mało koment, raz było że jeden komentarz i musiałam wstawić odcinek, to porażka dlatego tu coś napiszę. Podoba mi się a ci którzy tych komentarzy nie dają, możliwe że zazdroszczą, na forum jest wiele fs w tym więcej jak połowa beznadziejnych. Fabuła ciekawa, nad błędami się nie zastanawiałam, a ocena to 9/10
Koornela
18.07.2008, 15:23
fajnie. Akacja się rozkręca tylko... brakuje mi tej Lily z TS1. Powiem tak... Fajnie by było gdyby Lily bardziej polubiła się z Dustinem, bo ten Alan to jakiś taki... Dziwny. Za to Dustin... Och... Przystojniak. Co do akcji jest super. Daj coś ciekawego jeszcze i będzie poprostu GIT! Powodzenia. Oceny nie daję, bo przy FS nie lubie jej dawać.
Odcinek jest fajny. Lily zauroczyła się w Alanie, ale i tak mam nieodparte wrażenie, że ona jednak będzie z Dustinem :P. Czekam na kolejny odcinek:).
Ha fajne dialogi, dobrze poprowadzone...
Pełna podziwu dla stylu pisarskiego jestem i świetnie zilustrowane fotkami :)
Koornela, mogłabyś uściślić swoją wypowiedź, bo niezbyt rozumiem?
Brakuje Ci Lily pod względem charakteru, czy raczej tej "jedynkowej" buźki?
No, jestem naprawdę zaskoczona. 6 komentarzy w 2 dni :). Dla mnie to jest naprawdę bardzo dużo. I dziękuję za zrozumienie dla mojej pracy :)
Jeżeli złapie mnie ochota (nie na pisanie, tylko przygotowanie zdjęć), to odcinek wstawię w przeciągu kilku najbliższych dni.
Kto jeszcze tego nie zrobił, może komentować odcinek ;)
WAŻNE: Całkiem przypadkowo nie skopiowałam pewnego fragmentu tekstu. Obecnie jest już poprawione i można doczytać ;)
Dobra, wystarczy już tych editów w ostatnim poście....
Odcinek 7
Następnego dnia rano...
http://img293.imageshack.us/img293/8434/39jw4.jpg
Weszłam do kuchni. Za stołem siedzieli jacyś ludzie i rozmawiali. Najwyraźniej byli to brat wuja i jego żona...
- Dzień dobry- przerwałam im konwersację.
Obaj na mnie spojrzeli.
Brat- bliźniak wuja, zwrócił się do mnie:
- Dzień dobry. Ty jesteś Lily, prawda?
- Tak, to ja.
Zaraz oboje wstali.
- Christian Tyler- przedstawił się mężczyzna, całując mnie w rękę. Widać, że dżentelmen...
- Madison Tyler- przedstawiła się kobieta.
Ja się nie przedstawiłam, gdyż nie musiałam (chyba Josh dość dużo im o mnie nagadał).
http://img140.imageshack.us/img140/5691/40gx5.jpg
Usiadłam naprzeciwko nich.
Dopiero teraz miałam okazje bliżej im się przyjrzeć.
Pani Tyler była bardzo zadbaną kobietą. Zero zmarszczek na twarzy, idealny makijaż, włosy równie idealnie ułożone (i przefarbowane, przy okazji). Wydawała się być miłą osobą.
Podobnie i jej mąż. Jego i wuja w sumie różnił tylko kolor oczu i włosów. I w porównaniu do swojego brata pan Christian wyglądał na bogatego. Nie śmiałam nawet w to wątpić...
- Panno Lily- odezwał się pan Tyler
- Proszę mówić do mnie po prostu Lily- przerwałam mu
- Dobrze. Więc Lily, sprawa wyglada nastepująco: ja wraz z małżonką zajmiemy się pogrzebem.
Byłam tym naprawdę zaskoczona. Przecież ja też muszę coś zrobić...
- Ale...- zaczęłam protest
- Nie ma "ale"- przerwała mi pani Madison- Wystarczy, że opiekowałas się dziećmi...
- ... za co bardzo ci dziękujemy- dokończył jej mąż
- To naprawdę nic takiego- odparłam- Ja po prostu nie mogłam zostawić tych dzieci samych.
- Bardzo się cieszymy, że jesteś taka bezinteresowna- z wielką szczerością powiedziała kobieta- Dlatego też należy ci się nagroda.
- Jeszcze dzisiaj idziemy do pastora, a jutro do zakładu pogrzebowego- dodał pan Tyler - A zaraz po rozmowie jedziemy do sądu...
- Proszę nie tłumaczyć- pospieszyłam- Ja wiem, po co.
- Albo mi się wydaje, albo ty się na tym coś znasz- powiedział, ku mojemu zaskoczeniu, mężczyzna
- Można tak powiedzieć- odpowiedziałam- Ja też kiedyś przez coś podobnego przechodziłam.
- No tak, rzeczywiście- potwierdziła pani Madison
- Dopóki nie załatwimy wszystkich formalności chcielibyśmy, byś ty nadal zajmowała się dziećmi- powiedział pan Christian
- Dobrze, nie ma sprawy- zakończyłam.
Zara potem pożegnałam ich, a oni pojechali w stronę sądu.
http://img67.imageshack.us/img67/9049/41sr0.jpg
Chwileczkę...!- pomyślałam- Przecież ja nie mam nawet w co się ubrać na ten pogrzeb!
I niewiadomo, czy moi kuzyni również.
Zapukałam do pokoju Josha. Po wczesniejszym "proszę", weszłam.
Siedział wpatrzony w monitor. Chyba z kims pisał, gdyż co chwilę wystukiwał coś na klawiaturze.
Zaraz jednak obrócił się w moja stronę.
- Coś się stało, Lily?- zapytał mnie
- Tak. Zaraz jadę na zakupy i chcę wiedzieć, czy masz w czym iść na pogrzeb.
- Carne jeansy i czarny T-shirt mogą być?
- Tak. Czyli ty masz...
- Daisy z tego co mi wiadomo, też. Czarne jeansy ma na pewno, a niedawno miała ubrany czarny T-shirt w białe chmurki- poinformował mnie.
- Dobra. A macie może jakąś stałą opiekunkę dal Viv?
- Nie, ale chyba znam osobę, która mogłaby si.ę nią zająć- moja koleżanka dorabia jako opiekunka. Mógłbym ją zapytać.
- Na razie nie. W końcu nie znamy jeszcze daty pogrzebu. A tak w ogóle, to popilnujesz domu?
- Jasne, żaden problem.
- Dzięki.
Poszłam jeszcze zobaczyć do pokoju Daisy.
http://img67.imageshack.us/img67/6912/42xt4.jpg
Dziewczynki grzecznie bawiły się lalkami.
- O, Lily!- krzyknęła starsza z nich- Może pobawisz się z nami?
- Innym razem- odpowiedziałam (chociaż pobawiłabym się jeszcze kiedyś w "dom"...)- Muszę jechać na zakupy.
- Skończyła się ta dobra herbata- poinformowała mnie Daisy
- Ta, którą piliśmy na śniadanie?
- Tak.
- Dobra, kupię. Jeszcze coś?
- Lily, a kupis mi liziaka?- spytała Viv
- Jasne... Kupię wszystkim. (Lizaki... Te z Ameryki są pyyyycha!)
- Dla mnie i dla Viv truskawkowe- dopowiedziała Daisy- A Josh lubi te z coca- colą.
- OK. Macie załatwione. Jesteście pod opieką Josha.
- Dobra- odparła starsza.
Ja natomiast poszłam do siebie się przebrać.
http://img67.imageshack.us/img67/9789/43yv9.jpg
Będąc już na mieście, wlazłam do pierwszego lepszego sklepu.
Znalazłam całkiem ładną czarną sukienkę, w sam raz na mnie.
Zaraz poszłam ją przymierzyć. Leżała świetnie!
Parę minut później płaciłam przy kasie. No tak... Jeszcze musi mi starczyć na drobne zakupy. Nie tylko lizaki, ale i na cienie do powiek (nawet nie wiem, kiedy je zużyłam...).
http://img140.imageshack.us/img140/3111/44ct4.jpg
No tak... Gdy na śniadanie ma się tylko mały jogurt, to nietrudno po dwóch godzinach znowu nie poczuć głodu.
Moje zakupy dobiegały końca, dlatego też wybrałam się do kawiarni coś przekąsić.
Nie wiedziałam jednak, an co tak naprawdę mam ochotę... W związku z tym zamówiłam tylko Colę.
- Hej!- usłyszałam znajomy głos- Mogę się dosiąść?
http://img67.imageshack.us/img67/6886/45qt3.jpg
Spojrzałam w górę.
Moim oczom ukazała się znajoma twarz Alana (tym razem w okularach).
- Jasne, siadaj- odpowiedziałam.
http://img293.imageshack.us/img293/5172/46hv8.jpg
I juz wiedziałam, co chciałabym zjeść: sernik. To był jego pomysł...
Parę minut później przede mną i moim towarzyszem znalazły się talerze z zamówionym ciastem. Wyglądało bardzo apetycznie...
- Lubisz sernik?- spytałam go, przerywając jedzenie
- Nawet nie wiesz jak!- odparł- Jak widzę, ty również...
- Zgadza się. Moja babcia robi pyszne serniki...
- Hmm... A samej też kiedyś udało ci się upiec sernik?
(Nie odpowiedziałam od razu, gdyż musiałam przełknąć kawałek)
- Nie, jeśli już, to z pomocą babci.
- Twoja mama też piecze?
Całkiem zaskoczyło mnie to pytanie. No tak, nie powiedziałam mu...
- Widzisz, moja mama...- nie wiedziałam, jak to ująć
- ...Nie umie piec?
- Nie... Ona nie żyje- powiedziałam w końcu
I posmutniałam. Jak to zwykle, gdy mówiłam coś o niej.
- Przepraszam, nie wiedziałem...- odparł ze współczuciem
- Nic się nie stało. Ja zawsze smutnieję, gdy muszę wspomnieć o mojej mamie.
- Masz o niej złe wspomnienia?
- Ja w ogóle o niej nie mam wspomnień. Nie znałam jej. Zmarła przy moim porodzie...
- Naprawdę mi przykro... Jeśli nie chcesz o niej mówić, możemy zmienić temat.
- Nie, naprawdę nie trzeba. Przy jakiejś innej okazji może opowiem ci o całej mojej rodzinie.
- Dobra, ja też ci coś opowiem o mojej.
Uśmiechnęłam się, on po chwili również. Już było dobrze...
Kończyliśmy jedzenie, także rozmawiając. Jak się okazało, on też przyjechał na drobne zakupy (na nich między innymi kupił sobie te okulary).
- Jedziesz już do domu?- zapytał, gdy wychodziliśmy z kawiarni
- Tak, a co?
- Tak się akurat składa, że siostra mnie wysłała do Las Gatos, żebym odebrał jakieś ciuchy od krawcowej. Do ciebie mam po drodze. Mógłbym cię podrzucić.
- No skoro tak....
I znowu miałam okazję spędzić podróż do domu w miłym towarzystwie. I było mi naprawdę obojętne, czy to w najgorszym aucie, w korku, podczas ulewy... Ale z nim.
************************************************** **********
Czy coś się wydarzy na pogrzebie?
W ilu jeszcze sytuacjach w życiu Lily Alan będzie brał udział?
Odpowiedzi w najbliższych odcinkach.
Możliwe, że dość późno dodam 8 odcinek. Brakuje mi dodatków, a przy nim będę miała z resztą dużo roboty... Ale bądźcie cierpliwi :)
I póki co skomentujcie najnowszą część historyjki ;)
Odcinek jest nawet, chociaż w sumie jakoś mało się w nim dzieje. Takie moje małe spostrzeżenie: o ile mi się dobrze wydaje, to całowanie w dłoń, to bardziej taki polski zwyczaj powitania;).
Sandrine
24.07.2008, 06:47
Fajnie.
Mam wrażenie , że okaże się iż Lily i Alan są rodzeńśtwem...:P
A z jakiej racji, jeśli można wiedzieć? :O
Nie, nawet nie wpadłam na taki pomysł (ale muszę powiedzieć, że ciekawy ;), chociaż mi już znany (napisałam już z nim FS- drugie po "AND")). Teraz nie wydarzą się takiego typu "niespodzianki".
I prosiłabym o większą ilość komentarzy.
Mi to FS nie wiem dlaczego ,ale szczególnie przypadło do gustu. I fajny pomysł z tym, że Lily i Alan są rodzeństwem (w pierwszej chwili przeczytalem małżeństwiem). Mi takie coś nie przyszo do głowy. A za FS oczywiście 10/10.
Edit: MÓJ SETNY POST!!!
Pink_Angel
29.07.2008, 12:19
fajne odcinki czekam na kolejne
mi jakoś też się skojarzyło że Alan i Lily są rodzeństwem
och chciałabym tak pisać :)
Odcinek 8
5 dni później...
Tak- to właśnie dzisiaj miał się odbyć pogrzeb cioci i wujka.
Dzień był ciepły i słoneczny. Moja sukienka była w sam raz na taka pogodę.
http://img105.imageshack.us/img105/7691/47ph8.jpg (http://imageshack.us)
Gorzej natomiast z włosami- gdy stanę na dłużej w jakimś nasłonecznionym miejscu, te pewnie zaczną- całkiem niepotrzebnie- dogrzewać moją głowę i kark. Ale nie chciałam ich związać- w rozpuszczonych wyglądam dożo ładniej (zupełnie jak autorka tego FS ;))
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu pogrzeb miał się odbyć w kościele w San Mateo- rodzinnym mieście cioci, a także mojej mamy.
Fajnie- może jak znajdę chwile czasu, to odwiedzę grób mamy...
- Lily!- dobiegło do mnie wołanie z korytarza- Jesteś gotowa?
- Prawie- odkrzyknęłam- Dajcie mi jeszcze trzy minuty.
Gdzieś zapodziała się moja torebka i musiałam ja znaleźć. W torebce natomiast miałam telefon, który musiałam wyłączyć...
http://img98.imageshack.us/img98/3096/48dk5.jpg (http://imageshack.us)
Około godziny dziewiątej ja wraz z dziećmi i państwem Tyler, stanęliśmy na placu przed świątynią pod wezwaniem Serca Jezusowego.
Był to nieduży, niedawno wyremontowany kościółek. Nie robił co prawda wrażenia, ale przywoływał wspomnienia. Przecież tutaj, 43 lata temu babcia i dziadek ochrzcili mamę, tutaj Tania Williams przyjęła pierwszy raz komunię i paręnaście lat później ostatecznie żegnała się z tymi, których kochała... Ledwo co udało mi się powstrzymać łzę, która pojawiła się, gdy tylko o tym pomyślałam.
Tak samo było i z ciocią, tylko między tymi samymi wydarzeniami, które spotkały mamę, było kilka lat różnicy. I o ile dobrze pamiętam, to tutaj państwo Tyler ślubowali sobie miłość, wierność i uczciwość do końca życia. I dotrwali do ostatniej chwili... Teraz czeka ich ostatnia droga, którą także przebędą razem...
Jak zostaliśmy poinformowani wcześniej, ciała zmarłych czekały już w kościele.
Państwo Tyler i dzieci chwilę potem weszli do kościoła. Ja jednak zostałam jeszcze na dworze. Msza rozpoczynała się dopiero za 10 minut...
http://img98.imageshack.us/img98/4388/49pg3.jpg (http://imageshack.us)
Chwilę potem obok mnie przeszedł ksiądz. Był to zsiwiały pan- mógł mieć około 60, czy 70 lat.
- Szczęść Boże!- przywitałam go
- Szczęść Boże!- odparł, po czym zatrzymał się przy mnie- Pani jest zapewne znajomą pani Charlotte?
- Nie- odpowiedziałam- Charlotte Tyler to moja ciotka.
- Wie pani, dość dobrze znam rodzinę Williams, nawet tą dalszą, ale pani nie umiem sobie przypomnieć.
- To dlatego, że my się nie znamy- wyjaśniłam- Jestem Lily, córka Tanii Williams.
Mężczyzna bardzo się zdziwił.
-Więc to ty jesteś tym dzieckiem, dla którego Tania zmarła...
- Tak, to właśnie ja.
- Na pierwszy rzut oka, nie widać, że jesteś z tej rodziny.
- Wiem... Cały wygląd zewnętrzny mam po ojcu, ale z charakteru jestem "drugą Tanią".
- Też mi się tak wydaje. Wiesz, Tania była jedną z najszlachetniejszych osób, jakie kiedykolwiek spotkałem. Odkąd tylko pamiętam, zawsze ja lubiłem. W szkole była trójkowiczką, ale z religii zawsze miała 5 na koniec. Szkoda, że tak skończyła...
Smutno przytaknęłam.
- Czas nagli- powiedział po chwili duchowny- Miło mi było cię poznać, Lily. Od zawsze chciałem się zobaczyć i porozmawiać z córką tak wspaniałej dziewczyny.
- Dziękuję... Mnie również było miło księdza poznać.
Uśmiechnął się jeszcze do mnie, po czym odszedł do zakrystii. Ja weszłam do kościoła.
Msza rozpoczęła się parę minut później. Niczym się właściwie nie różniła od tej polskiej- tylko językiem. Była to akurat parafia katolicka.
W czasie lekcji rozejrzałam się trochę po wnętrzu. Było ono skromne i utrzymane w jasnych barwach. Od zawsze wolałam jaśniejsze kościoły. Te będące w stylu gotyckim, czy jakimkolwiek innym, w którym przeważają ciemne kolory, były takie smutne. A przecież nie o to tutaj chodzi...
Panowała tu niezwykła atmosfera- wspomnienia bardzo wyraźnie ukazywały swoje oblicze. Nie wiem, czy inni też to odczuwali, ale do mnie dochodziło to bardzo wyraźnie. W końcu nie można było mi się dziwić. W takim miejscu wracały ze zdwojoną siłą.
http://img143.imageshack.us/img143/2996/50qo4.jpg (http://imageshack.us)
Gdy spojrzałam na ołtarz, zdawało mi się, że widzę dwie dziewczyny. Jedna była nastolatką, a druga to około 10-letnie dziecko. Ta pierwsza to wysoka, szczupła i bardzo ładna dziewczyna, ta druga to okrąglutka dziewuszka z okularkami na nosie. Obie się śmieją.
Nagle ta starsza spojrzała w moją stronę i przesłała mi bardzo przyjazny uśmiech. Był on taki szczery, jakiego w życiu nie widziałam. Jej oczy, roześmiane, mówiły mi "Wszystko będzie dobrze". W tym samym momencie ta druga także się uśmiechnęła i mi pomachała...
- Lily!- usłyszałam znajomy głos- Lily! Odezwij się!
Otworzyłam oczy. Nade mną stała pani Madison.
- Co się stało?- zapytałam nieprzytomnie
- Zemdlałaś....
Chwilę później dotarło do mnie, że jak gdyby nic leżę sobie na trawie w cieniu drzewa.
http://img143.imageshack.us/img143/8899/51cg5.jpg (http://imageshack.us)
Wstałam.
- Dobrze się czujesz?- spytała kobieta
- Tak... Przepraszam za kłopot.
- Nic się nie stało. Dobrze, że trwało to tylko chwilę.
Obie wróciłyśmy do kościoła.
Nie mogłam w to uwierzyć: ja zemdlałam?! Przecież jeszcze przed chwilą siedziałam w ławce, wszystko było normalnie...
Trafiłam w sam raz na kazanie.
Po skończonej mszy procesją poszliśmy na cmentarz naprzeciwko kościółka.
Wykopy na trumny były zrobione w prawej części cmentarza, prawie że na rogu i w dodatku przy samym murze.
Groby obok były całkowicie odnowione. Przy niektórych data śmierci co prawda głosiła 1989 rok, ale i tak były w znakomitym stanie.
Teraz z wielu oczu popłynęły łzy. Ostatni raz mogli spojrzeć na ciała swoich najbliższych (trumny były przeźroczyste), nim na wieki zasypie je ziemia.
Starałam się nie płakać, ale i tak było mi przykro i bardzo smutno. Przecież ciocia Charlotte była jedyną bliska osobą dla mojej mamy...
Nagle oderwałam wzrok od całej sceny i popatrzyłam na bok.
http://img368.imageshack.us/img368/9216/52sk7.jpg (http://imageshack.us)
"Nie, to niemożliwe! To nie może być on!"- pomyślałam, cała oniemiała.
Nad czyimś grobem, stała, modląc się, znana mi sylwetka. To był Dustin!
Ale jak to jest możliwe?! A może znowu zbiera mi się na mdlenie?
Skąd on się tu, do licha, wziął?
A może to rzeczywiście tylko przewidzenie...
Wzrokiem powróciłam na miejsce pochówku. Właśnie w tym momencie ksiądz sypał gródkę ziemi na dwie trumny.
Jeszcze raz spojrzałam w tamtą stronę. Nikogo już nie było...
Pogrzeb dobiegł końca. Opuściliśmy cmentarz, po czym każdy udał się do domu. Tylko nie ja...
Włączyłam telefon. W tym samym momencie ktoś do mnie zaczął dzwonić.
- Cześć Lily!- usłyszałam Alana- Jesteś wolna?
- O cześć... Tak, a co?
- Jesteś pilnie potrzebna w klubie. Szef zaraz tu będzie...
- Ale co się stało?
- Przyjedź to się przekonasz...
Rozłączył się.
Całe szczęście, że pani Tyler wybierała się do San Francisco na zakupy- wybiorę się z nią.
************************************************** ************
Jaką sprawę ma do niej pan McKenzie?
Czy na cmentarzu naprawdę był Dustin?
Odpowiedzi wkrótce.
Specjalne podziękowania składam Bjork, która w znacznym stopniu przyczyniła się do pomocy przy zdjęciach. Gdyby nie ona, pewnie nie moglibyście tak prędko zobaczyć ósmego odcinka.
A teraz wiecie co :)
no właśnie nadal nie wiemy :D
Czy to był Dustin?
dzięki za podziękowania - polecam się na przyszłość... i wcale nie zrobiłam tak wiele...
Dzisiaj szczególnie mi się spodobało to wplecenie: " w rozpuszczonych wyglądam dożo ładniej (zupełnie jak autorka tego FS ) :)
Rozładowuje trochę ten przykry w sumie w treści odcinek :)
Pozdrawiam
Całkiem fajny odcinek, chociaż mało się działo. Ładne zdjęcia.
Wkradł Ci się błąd: gdy Lily siedzi w Kościele napisałaś, że rozgląda się podczas lekcji zamiast podczas Mszy.
Ciekawe, co tam robił Dustin. Czyżby też za wcześnie jego mama odeszła? Mam nadzieję, że zbliżą się do siebie z Lily:).
Dodaj szybko kolejny odcinek:).
Z tą lekcją, to nie jest błąd. Tak się mówiło kiedyś na czytanie. A nie pisałam, że podczas mszy, tylko w której jej części konkretnie.
Dobre wiadomości: odcinek jest już prawie gotowy (zostały mi 3 zdjęcia i przeróbka dwóch). Jak dobrze pójdzie, to może wstawię jutro.
Póki co, czekam na więcej komentarzy ;)
A, właśnie. Całkiem o tym zapomniałam. Właśnie skończyła się pierwsza połówka FS. Następne 8 odcinków i koniec...
(Chociaż myślę już nad AND 3 :))
Fajnie- może jak znajdę chwile czasu, to odwiedzę grób mamy...
Nie podoba mi się to zdanie. Nie wiem czy to takie fajne chodzić na cmentarz na grób własnej matki. Nie lepiej byłoby "Dobrze się składa-może jak znajdę..."? A tak to bardzo fajny odcinek. Jak i całe FS.
@up: dzięki za sugestię. Postaram się, by takich zdań było jak najmniej.
Czekałam na ten jeden komentarz miedzy postami i się doczekałam.
Przed Wami kolejny smutny odcinek. I w ogóle doszłam do wniosku, że całe FS jest smutne. Pojawi się tu istna "huśtawka nastrojów", o czym przekonacie się czytając kolejne odcinki "AND 2".
A na razie...
Odcinek 9
Zanim dojechałam na miejsce, upłynęło pół godziny (po drodze zrobiłyśmy przerwę na tankowanie).
Na zapleczu czekał na mnie już Alan.
http://img233.imageshack.us/img233/4859/53qz2.jpg
- W końcu jesteś- powiedział, gdy weszłam
- Nie mogłam być szybciej...- odparłam, zdyszana (biegłam co tchu z przystanku w stronę klubu)
- Dobra. Lepiej już idź. Szef się pewnie niecierpliwi.
Poszłam w stronę gabinetu mojego pracodawcy.
- Lily, nareszcie!- krzyknął, gdy się pojawiłam.
- Przepraszam za spóźnienie- zaczęłam przepraszać- Naprawdę nie mogłam przybyć szybciej...
- OK. W międzyczasie Alan zdążył mnie o wszystko wypytać... Siadaj, proszę.
http://img233.imageshack.us/img233/6412/54eo6.jpg (http://imageshack.us)
Usiadłam na tym samym krześle, z którego ubiegałam się o pracę. Naprzeciw mnie, za biurkiem, zajął miejsce szef.
- Widzisz Lily...- zaczął- tak się akurat złożyło, że w tym roku klub obchodzi 25 lecie swojego istnienia....
Byłam pod wrażeniem. Wydawało mi się, że może mieć, góra 10 lat...
- ... i w związku z tym wyprawiamy wielką imprezę z okazji rocznicy. Planujemy zrobić ją za dwa dwa tygodnie w piątek.
- Aha... Rozumiem, że nasz zespół będzie tam niezbędny?
- Dokładnie. Chciałbym, żeby wszystko było mniej więcej tak, jak na początku. Co prawda, większości nie uda się zrealizować, ale chciałbym, by chociaż część była podobna.
- Więc na pewno piosenki?
- Tak. To na pewno. I jeszcze chciałbym, by wasza trójka wyglądała podobnie, jak ta pierwsza. Chociaż w twoim wypadku będzie najgorzej...
- Dlaczego?
- Pierwsza wokalistka wyglądała całkiem inaczej niż ty: miała ciemniejszy odcień skóry. To dlatego, że jej rodzina była z Ameryki Łacińskiej... Poza tym, ona miała bardzo ciemne oczy i ciemnobrązowe włosy... Z resztą, sama zobaczysz...
Mężczyzna podszedł do regału. Wyciągnął z niego bardzo stary album. Z niego natomiast podał mi zdjęcie...
http://img233.imageshack.us/img233/525/55lp7.jpg (http://imageshack.us)
Byłam w szoku, gdy je zobaczyłam. Przecież... Nie, to nie może być prawda!
- Szefie- zwróciłam się do niego- Jak się nazywała ta dziewczyna?
- Ona? Tania...
- Williams?- dopowiedziałam
- Tak, właśnie, Tania Williams.
Więc jednak... Moja mama była pierwszą wokalistką! A 25 lat po niej jestem ja...
- Chyba ją znałaś co?- zapytał pan McKenzie- A może jego też znasz?
W moje ręce trafiła jeszcze jedna fotografia.
http://img177.imageshack.us/img177/4843/56bp2.jpg (http://imageshack.us)
Poczułam, że łza spływa mi po policzku. Boże, dlaczego musiałeś ich rozłączyć? Przecież oni byli tacy zakochani... Przecież tato na pewno by się zmienił...
- Lily, coś nie tak?- zapytał pracodawca
- Widzi pan, mi po prostu zrobiło się okropnie smutno, gdy spojrzałam na to zdjęcie... To są moi rodzice...
- SŁUCHAM?!- teraz i on był zdziwiony- Ty jesteś córką Tanii Williams?
- Tak. A pamięta pan imię tego chłopaka?
- Na pewno... Victor!
- ... Muchomorek- skończyłam
- Cóż za dziwny zbieg okoliczności!- skomentował mężczyzna- Ale nadal nie rozumiem, dlaczego płaczesz...
- Dlatego, że niegdyś byli świetna parą...
- O tak...- przerwał mi szef
- A potem wszystko się rozleciało... Mogli być naprawdę świetnym małżeństwem, gdyby mama nie umarła...
- Tania nie żyje?- znowu zdziwienie umalowało się na jego twarzy
- Tak...
http://img385.imageshack.us/img385/478/57sz5.jpg (http://imageshack.us)
Strumienie spływające z moich oczu przybrały na sile.
- Mimo, że nie znałam mojej mamy, to bardzo za nią tęsknie... Tato starał mi się ją zastąpić, ale to nie jest to samo...
- Przykro mi- odparł ze współczuciem, po czym za chwilę dodał- Wiesz, w sumie to świetnie się składa. Przecież ty masz podobny do niej głos.
- Zgadza się...
- Jeśli zaśpiewasz tak jak ona, publiczność poczuje sie jak w 94!
- Zrobię, co będzie w mojej mocy.
- To dobrze. My wszyscy musimy w to włożyć dużo pracy... Powiedziałem już to Alanowi, powiem też i tobie- teraz musicie robić częste próby. Teksty ma Alan. Najlepiej byłoby, gdybyście spróbowali u kogoś razem się spotkać i to przećwiczyć.
- Dobrze, coś z tym postaramy się zrobić.
- OK. W sumie... to tyle. Możesz już iść.
- Dobrze- wstałam i podałam mu rękę na pożegnanie- Do widzenia.
- Do widzenia- odpowiedział.
- Więc już wiesz...- powiedział Alan, gdy wróciłam na zaplecze
- Tak.
-Tutaj masz tekst- w mojej ręce wylądowało kilka zszytych kartek
- Później to przejrzę.
- No jak chcesz...
- A właśnie... Gdzie Dustin?
- Nie przyjechał...
- Czemu?
- Nie wiem. Też dzwoniłem do niego, i powiedział, że po prostu nie może przyjechać. Chyba coś mu się stało...
- Jemu? Nie wydaje mi się...
- Nawet nie wiesz, do czego on jest zdolny....Jak wypije, to lepiej trzymać się od niego na kilometr...
- To on chleje?- zapytałam zdziwiona
- Czasami, ale jeśli już, to porządnie.
- A narkotyki i te sprawy też go tyczą?
- Nie, teraz nie. Kiedyś palił "maryśkę", ale obecnie ma to już a sobą.
- Panienki też sprowadza?- odważyłam się zadać to pytanie
- Nie, akurat nie. On w ogóle jakoś nie przepada za dziewczynami. Szczególnie...
- ... blondynkami.
- Właśnie... To uraz z przeszłości.
- Aha.
Skończyliśmy o nim rozmawiać. Jednak okazało się, że on jednak nie jest taki zły... Tylko szkoda, że nie chce się bardziej pokazać z dobrej strony...
************************************************** *********************************
Jak im pójdą przygotowania do rocznicy?
Czy Dustin naprawdę ma jakieś dobre strony?
A jeśli tak, to kiedy je ukaże?
Odpowiedzi w najbliższych odcinkach.
Już na 100% jest pewne, że FS będzie miało 16 odcinków. Do tego dojdzie jeszcze krótki epilog. I koniec...
Tylko nadal nie wiem, co z tą kontynuacją... Możliwe, że pod koniec zadam Wam pytanie, czy chcielibyście kontynuację. Sytuacja trochę nietypowa, gdyż byłaby to "kontynuacja kontynuacji". Jak chcecie, to możecie nawet teraz pisać, co o tym myślicie :)
Sandrine
05.08.2008, 22:48
Fajne ;)
Zauważyłam powtórzenie.
- Przepraszam za spóźnienie- zaczęłam przepraszać' jak mówi 'przepraszam' to chyba jasne , że przeprasza? ;D
Ładnie Ci Tania w dwójce wyszła.
Podobna ;)
Adamsims
09.08.2008, 11:29
coraz lepsze odcinki robisz a ta tania bardzo podobna do tej z and 1 i powinnaś zrobić 3 serie ponieważ świetnie piszesz , nie podoba mi sie jedno czy u nich jest rok 2019 ponieważ napisałaś że otwarcie klubu było 25 lat temu a później napisałaś:Jeśli zaśpiewasz tak jak ona, publiczność poczuje sie jak w 94! więc tego nie rozumiem 10/10
Już wyjaśniam:
z tym "94" chodziło mi o rok 1994 (czyli, ze tym roku otwarto klub). Tylko napisałam skrótem. I wszystko się najzupełniej zgadza ;)
I trzeba liczyć się z tym, że akcja nie dzieje się teraz, w 2008 roku, tylko 11 lat później (chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego).
Mam nadzieję, że teraz wszystko już jest jasne :)
A, i fajnie byłoby, jakby jeszcze ktoś skomentował. Ostatnio miałam wielkie odcinkowe bum (mam już całkiem gotowe odcinki 10 i 11, a do 12 brakuje mi tylko zdjęć), więc fajnie byłoby znów mieć coś do roboty, a nie, że odcinki gotowe i czekają na wstawienie (nie tyczy się to pierwszej części "AND"- to było co innego).
Więc z niecierpliwością oczekuję na komenty.
myśle ze troche nudne.teraz czytam '' samanta''.to może być ciekawsze.daje 8/10.Ale będe czytać.
Adamsims
09.08.2008, 23:23
Dzięki że mi wytłumaczyłaś już rozumiem ocena poprawiłem na 10/10
Liviaczek
10.08.2008, 09:23
A ja mam takie pytanie..w tym rozdziale jak ona dostała prace powiedziała swojemu szefowi że urodziła się w 1998 roku..
Bo to jest prawda.
Pewnie nie czytałaś pierwszej części (bo "Powrót do przeszłości" jest kontynuacją mojego pierwszego FS- "A neverending dream"). W takim razie zapraszam tutaj (http://forum.thesims.pl/showthread.php?t=41351[/url[url).
Odcinek 10
2 dni później...
http://img122.imageshack.us/img122/4933/58hr4.jpg
"O mamo! Która godzina?"- pomyślałam, nieprzytomnie wykopując się z kołdry.
Zaczęłam szukać torebki, gdyż tam miałam komórkę.
Gdy ją w końcu znalazłam, dotarła do mnie straszna rzecz: zapomniałam tekstów! Ale jak to się stało? Czyżbym zostawiła je w klubie?
No tak, przecież, gdy gadałam z Alanem położyłam je na stole... I najprościej o nich zapomniałam.
Gdy tylko się ogarnę, to po nie pojadę. Tak, klucze są... Świetnie.
Około dwunastej, gdy skończyłam wieszać pranie, stwierdziłam, że mogę jechać. Wróciłam do mojego pokoju przebrać się, umalować i ostatecznie wziąć torebkę.
Wsadziłam klucz w zamek i przekręciłam, naciskając drugą ręką klamkę. Po chwili weszłam do środka.
Było tak, jak myślałam: plik zszytych kartek z piosenkami leżał sobie najspokojniej na stole. Od razu go porwałam, gdy moją uwagę zwróciła jedna nietypowa rzecz...
http://img299.imageshack.us/img299/3756/59qs9.jpg
Na szafce leżała czyjaś komórka. Sony Ericsson, jeśli się nie mylę...
Podeszłam, aby się jej przyjrzeć. Klawiatura była srebrna, zaś wyświetlacz granatowy. Na pewno nie była własnością Alana- on miał całą srebrną. Więc w takim razie należała do Dustina...
Ciarki mnie przeszły, gdy pomyślałam, że trzeba by mu ją oddać... Ale przecież nie może sobie tutaj tak leżeć... Jakby, nie daj Boże, ktoś się włamał, Dustin miałby po telefonie.
No, nic, może to nie będzie zbyt przyjemne, ale oddam mu ją.
Z tego co wyczytałam, mieszkał na Fabric Street, pod numerem 193. Skierowałam się w stronę tej ulicy.
http://img167.imageshack.us/img167/465/60ab3.jpg
Widok był przerażający: droga była wyłożona kamykami, kamienice były stare, bardzo zniszczone i zaniedbane. Przechodząc między nimi miało się wrażenie, że zaraz na ciebie runą... Odór, jaki unosił się w powietrzu, był okropny- smród pomieszany z dymem.
Ale w końcu doszłam. Dom nr 193 wyglądał jeszcze gorzej niż reszta: wchodziło się do niego przez dziurę w ścianie, w niektórych miejscach odpadła boazeria, okna były stare i zbutwiałe...
W środku ciąg dalszy: obleśne, zielone ściany na których na dobre zadomowił się grzyb, niezliczone pajęczyny... I zapach stęchlizny. Aż mnie zemdliło... Przecież w takim czymś nie da się mieszkać!
Z największą ostrożnością wspięłam się po schodach na piętro. Poszłam dalej korytarzem. Mieszkanie numer 8- to tutaj...
Już chciałam zapukać, w te stare, obskurne drzwi, gdy one znienacka same się otworzyły.
Przede mną stanął wysoki, muskularny mężczyzna. Był cały wytatuowany. Przetłuszczone włosy po części zakrywały mu twarz. Oczy ukryte miał za szkłami ciemnych okularów. Mocno śmierdziało od niego wódką i
papierosami...
http://img299.imageshack.us/img299/5172/61mj8.jpg
- Czego, s****?- zapytał wściekły
- Ja do Dustina- powiedziałam prosto
- Ciekawe, co taka p***** może od niego chcieć... A co jak ci powiem, że go nie ma?- zaczął ze mnie kpić
- Słuchaj, nie żartuj sobie... Mam do niego ważną sprawę.
- Chcesz się z nim przespać? Jak tak, to trafiłaś pod zły adres.
- Nie...To w końcu jest czy go nie ma?!- zdenerwowałam się
- Jest, jest... DUUUUUUUUSTIN!- zawołał go
- CO, K******?!- odpowiedział głos z głębi
- Jakaś lala do ciebie!
Zaraz zwrócił się do mnie:
- Właź do środka- zaprosił mnie (!), po czym dodał- Ja idę na wódkę...
I szybko zniknął z moich oczu.
Weszłam. Tu także panował burdel. Tapety były stare, na prawie każdym płacie był przeciek. Podłoga mocno skrzypiała. Szafki kuchenne były brudne, zlew, pewnie nieużywany od dawna, nie odbiegał wyglądem od reszty. Lodówka była stara (chyba nie muszę mówić, że też była brudna), kuchenka prezentowała, co mieszkańcy jedli, telewizor był stary i najwyraźniej zepsuty, a kanapa wielokrotnie łatana...
W tym samym momencie w pokoju pojawił się Dustin.
Chyba przed chwilą wstał, bo był w samych spodniach od piżamy. Ale okulary zdążył założyć...
http://img167.imageshack.us/img167/4200/62jb7.jpg
- Blondi?!- zapytał z niedowierzaniem i lekkim podirytowaniem- Co ty tu, k*****, robisz?
- Przyszłam ci coś oddać...
Z torebki wyjęłam znalezisko.
- Gdzieś to znalazła?- spytał wściekły
- W klubie na szafce.
- Dziwne, że jej sobie nie wzięłaś- zakpił.
I ten jego kpiący uśmieszek, którego tak nienawidziłam...
- Dobra, dawaj to!
Wyrwał mi telefon z ręki.
Nie spodziewałam się tak ostrej reakcji z jego strony. Czy jego nawet nie stać na takie proste "dziękuję"? Zero wdzięczności...
- No to ja już pójdę- powiedziałam
Właśnie miałam wychodzić, gdy usłyszałam huk, a zaraz po nim krople deszczu mocno uderzające w drogę.
http://img122.imageshack.us/img122/3378/63sc2.jpg
- W taką pogodę masz zamiar wracać do domu?- zapytał
No właśnie, przecież wracać w taką zawieruchę byłoby istną głupotą... Zaczęłam się zastanawiać, co zrobić...
- Oj, szybko się to nie skończy- stwierdził spoglądając w okno
- To co mam niby teraz zrobić?- nie wiem dlaczego, ale zadałam to pytanie.
- Masz dwie możliwości: przemoknąć i zmarznąć do kości idąc na najbliższy przystanek oddalony o 300 metrów stąd, albo przeczekać tutaj.
- Pozwolisz mi?- spytałam z niedowierzaniem
Znów uśmiechnął się z ironią.
- Nie chciałbym przeżywać kolejnego okresu klubu bez wokalistki. Robię to tylko dlatego. To jak?
Zastanowiłam się chwilę. Nie miałam innego wyboru...
- Zostaję.
************************************************** ******
Czy Lily na pewno zrobiła dobrze, zgadzając się zostać?
Odpowiedź w 11 odcinku.
11 odc. będzie właściwie drugą częścią 10.
Cały czas zachęcam do tego, byście napisali, co sądzicie o kontynuacji (AND 3). Wiecie- jeśli teraz będę znała Wasza opinię, być może nawet w najbliższym czasie wezmę się za pisanie ;) To spowodowałoby by, że zaraz po zakończeniu "AND 2" na forum pojawiłby się "AND 3".
Więc piszcie i komentujcie ;)
Nareszcie odcinek:)! Fajnie Ci wyszedł. Szkoda mi Dustina i jego warunków mieszkaniowych, ale mógł podziękować. Ciekawa jestem, co się teraz wydarzy między nim a Lily.
Jestem za tym, żebyś napisała AND3:). Czekam na kolejny odcinek:).
Na pierwszy rzut oka to okolica, w której mieszka Dustin to mnie się spodobała:). Co do niego właśnie, to mógłby być milszy...:/
A jeśli chodzi o AND3 to nie potrafię powiedzieć nic na ten temat, bo nie wiem jeszcze jak skończy się 2.
Czekam na następny odcinek:).
Martusiak
14.08.2008, 10:26
Hm... dawno tu nie pisałam :D. Mimo wszystko nawiążę do ostatniego odcinka.
Po raz kolejny napiszę, ze świetnie opisujesz uczucia, i sytuację... Tylko mam jedno zastrzeżenie. A mianowicie... Skad masz tą komórke? xD
No dobrze, teraz serio: Jak zawsze mi się podoba, no i jak zawsze 10/10 xD
Dokładnie taką masz tu (http://www.modthesims2.com/showthread.php?t=181013)
Czekam na dalszą porcję komentarzy ;)
anuss3211
14.08.2008, 20:15
podoba się ;D niemogę się doczekać kolejnego odcinka.
Mnie również bardzooooo się podoba. Chyba wiesz, że uwielbiam Twoje Fs? Pisałem o tym kiedyś? Oczywiście 10/10 i czekam na next odcinek.
Liv, to opowiadanie jest świetne. Ja też tworze FS i obawiam się, że w pewnym momencie może wyglądać jak skopiowane. Znaczy...jeżeli to, co przypuszczam wydarzy się u Ciebie. Ale zastrzegam, że na pomysł mojego fotostory wpadłam już w połowie czerwca, tyle że nie miałam środków do zrealizowania go.
Po za tym: Bezbłędny odcinek!!!
Ludzie, spoczęłam na laurach :)
Odcinek 11
- Siadaj- polecił mi wskazując krzesło (także brudne)
Już chciałam odpowiedzieć, że postoję (bałam się siąść, gdyż mogłoby się jeszcze złamać), ale on jakimś cudem odgadł...
- I co, będziesz tak stała?- spytał kpiąco- Bądź pewna, że z tego krzesła nie zlecisz.
Ale skąd on wiedział... Czy moja mina tak wyraźnie zdradzała moje zakłopotanie?
http://img137.imageshack.us/img137/2186/64xe3.jpg
Usiadłam.
http://img175.imageshack.us/img175/2339/65xv5.jpg
- Nie idziesz się przebrać?- spytałam widząc, że nie zbierało mu się do zmiany ciuchów
- Nie chce mi się- odparł
- Wstydzisz się mnie?
- A niby dlaczego miałbym się wstydzić?
- Może nie chciałbyś się skompromitować przede mną...
Znowu się uśmiechnął.
- Ja się nikogo nie wstydzę, a ciebie tym bardziej.
Serce z kamienia. Smutno zrobiło mi się na tą myśl. Nici z jakiejkolwiek sympatii do mnie.
- Oj, coś mi się zdaje, że spędzisz tutaj najgorsze minuty swojego życia- powiedział, po czym spojrzał w okno- Końca burzy nie widać...
Chyba zaraz się rzucę do drzwi i ucieknę... Zaczęłam żałować, że się zgodziłam zostać. Ale dlaczego tego nie przewidziałam? Przecież oczywiste było, co mnie tu czeka. Trudno, może bym i zmokła, ale nie musiałbym słuchać tych słów, które tak mocno wbijały się w serce.
Kolejny huk. Chyba piorun uderzył w jakieś drzewo niedaleko domu... Nie... Stąd nie ma ucieczki...
- Czemu jeszcze nie uciekasz?- wykrztusił chamskie pytanie
Przeholował.
http://img175.imageshack.us/img175/8172/66bt5.jpg
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym to zrobić!- zaczęłam krzyczeć. Z moich oczu popłynęła fala łez- Ale nie mogę! Jestem tutaj uwięziona i jeszcze w dodatku dręczona. Nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję, że tu zostałam! Jesteś POTWOREM!
Klęska. Na moich policzkach z sekundy na sekundę pojawiało się coraz więcej mokrych linii. Teraz pewnie mnie wyśmieje tak, że umrę na miejscu.
Spojrzałam na niego. Wpatrywał się milcząco w okno.
- No na co czekasz?- moja złość jeszcze się nie skończyła- Czemu mnie jeszcze nie wyśmiałeś? Przecież taka beksa ze mnie! No, DAWAJ!
Jeszcze nigdy i na nikogo nie byłam tak wściekła, jak na niego.
http://img170.imageshack.us/img170/3641/67ey4.jpg
On tylko patrzył się w to okno, jakby mnie nie słyszał.
A ja czekałam. Czekałam, co powie, co zrobi. Czy w ogóle coś zrobi... Ale to nie mogło trwać wiecznie. Gdybym mogła, przerwałabym tę ciszę. Tylko, że teraz była jego kolej.
- Przepraszam...- wyszeptał smutno.
Nie, ja się przesłyszałam... On mnie przeprasza? To byłoby niemożliwe...
- Co powiedziałeś?- zapytałam niedowierzając
- To co słyszałaś.
On cały czas stał przy tym oknie. Chyba nad czymś rozmyślał.
A może było mu przykro? Może rzeczywiście żałował... Ale to przecież niemożliwe. Dla człowieka z kamiennym sercem żal nie istniał. To chyba pułapka...
Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie potrafiłam tej myśli do siebie dopuścić. Jakby nie istniała, albo była kłamstwem.
Co ja robię? Dlaczego moje nogi kierują mnie w jego stronę?!
Z tej odległości dość wyraźnie widziałam kawałek jego twarzy. Czy on... ON PŁAKAŁ?!
- Dustin... Wszystko OK?- spytałam z współczuciem
A on tylko spuścił niżej głowę i dalej milczał.
- Ja...- zaczęłam- Ja już nie jestem na ciebie zła...
Obrócił się w moją stronę. Boże... W życiu nie mogłabym sobie go wyobrazić w takim stanie.
http://img516.imageshack.us/img516/5728/68nd4.jpg
Przytuliłam go. On mnie nie odepchnął... To było tak, jak dziecko, które coś przeskrobało, ale żałowało, dostało przebaczenie od matki...
Nagle zrobiło się okropnie jasno. Kolejna błyskawica przeszyła niebo. Rozległ się kolejny grzmot... Burza hulała w najlepsze, a ja i on staliśmy w tym uścisku.
Przed chwilą płakałam z jego powodu, a teraz czułam się tak bezpieczna...
Pomyślałam o mamie. Przecież ja byłam w podobnej sytuacji, co ona. Tylko była jedna różnica: ona przebaczając ojcu, zrobiła to z miłości do niego. Ze mną jest inaczej... Ja Dustina nie kocham, ale podobnie jak ona liczę na to, że jest w nim dobro.
Teraz nie mam wątpliwości: jego stać na dobre czyny. Okazał to chociażby przed chwilą, gdy mnie przeprosił...
Tak się zamyśliłam, że dopiero teraz zauważyłam, że przestało padać, a zza chmur pojawiały się pierwsze promienie słońca.
- No, już po wszystkim- oznajmił.
Dopiero teraz wypuściliśmy się z uścisku.
- Za pół godziny masz autobus- powiedział- Leć, jeszcze zdążysz.
Ale... Myśmy nawet nie pogadali... Poza tym, nie wiedziałam dlaczego, ale nie chciałam iść...
- No na co czekasz? Idź!- poganiał mnie.
Wiedziałam, że nie chciał mnie wygonić, ale mówił to dlatego, że nie chciał, żebym się spóźniła na autobus.
- No dobra... To idę. Cześć!- rzuciłam w jego stronę i skierowałam się w stronę drzwi.
Już miałam je otworzyć, gdy...
- Lily...- zawołał mnie ten sam głos
Obróciłam się. On po prostu stał.
Jeszcze nigdy nie wyglądał tak szczerze, jak teraz. Szkoda tylko, że nie widziałam wyrazu jego oczu- to by mi wszystko powiedziało.
- Dzięki za wszystko.
http://img170.imageshack.us/img170/520/69sl0.jpg
Przesłałam mu uśmiech. Odwzajemnił go...
Siedząc w autobusie w głowie miałam tylko te ostatnie 30 minut spędzonych w jego mieszkaniu. I obraz tego kpiącego uśmieszku przemieniającego się w piękny uśmiech. Potwora zmieniającego się w księcia... Chociaż to nie był książę z bajki.
Wiem, że może to jest głupie, to co teraz postanawiam i może mocno się rozczaruję, to jednak będę próbowała zostać jego przyjaciółką. Taką na całe życie.
************************************************** ****
Czy jej się to uda?
Ile razy jeszcze Dustin ukaże swoją "light side"?
Odpowiedzi wkrótce.
Szczerze powiedziawszy, nie jestem aż tak zadowolona z tego odcinka. Szczególnie z początku. Potem już jest całkiem fajnie ;)
Za to odc. 12 bardzo fajnie mi wyszedł. A z resztą... Sami się o tym przekonacie i mam nadzieję, że będziecie tego samego zdania ;)
Jednak póki co zapraszam do komentowania.
No całkiem, całkiem. Akcja bardzo fajnie się rozwija. Mam zastrzeżenia co do składni, bo nie zawsze zdania są logiczne. Ale tak to 9/10. Czekam na następny odcinek
Ładny odcinek;). Wiedziałam, że coś się wydarzy, co będzie punktem zwrotnym w tej znajomości:). Ładne zdjęcia. Ciekawe, jak Dustin będzie się zachowywał w stosunku do Lily w klubie:). Czekam na odcinek:P.
anuss3211
16.08.2008, 16:09
a mi jak zwykle się podoba. ;-)
Martusiak
17.08.2008, 21:18
Jak zawsze świetnie. Nie podobją mi się tylko te nawiasy. (bałam się usiąść) itp. Nie mogłaś tego napisać w zwykłym zdaniu? To moje jedyne zastrzeżenie.
Odcinek bardzo... ciekawy. 9/10 za te nawiasy :)
Odcinek 12
- Halo?- zapytałam nieprzytomnie, odbierając telefon
- Cześć Lily! To ja...
- Zdziwiłabym się, gdybyś to nie był ty- zażartowałam
- Dobra, mniejsza z tym. Jesteś dzisiaj wolna?
- Tak, a co?
- Skoro tak, to zapraszam cię do mnie. Zrobilibyśmy taką "nieoficjalną" próbę.
- To jesteś sam w domu?- zapytałam trochę zdziwiona.
- Aha.
- To na którą?
- Może na 12? Masz czym dojechać?
- Mam. O 11.30 jest autobus w stronę San Francisco. A tak w ogóle, to ja też dzisiaj jestem sama w domu...
- No to fajnie. Do zobaczenia u mnie!
- To pa!
- Pa!
Wszystko poszło zgodnie z planem. 5 minut po 12 stałam pod domem Alana.
Nie, to nie był zwykły dom... To była willa! Może i nie aż tak duża, bo tylko piętrowa, ale z klasą. Fundamenty były obłożone szarą cegłą, zaś ściany były bielusieńkie. Okna w francuskim stylu tylko potwierdzały klasę tego budynku. Przed domem rosły sosny i nic więcej. Co najwyżej przed wejściem dwie dzikie róże o przepięknym, żółtym kolorze.
Widać, że wywodził się z bogatej i dobrze sytuowanej rodziny.
Przypomniał mi się Dustin. Pod tym względem całkowite przeciwieństwo Alana. I ciekawe, czy będzie. A może już jest?
Zadzwoniłam do drzwi. Chwilę potem się otworzyły, a w nich stanął Alan.
http://img170.imageshack.us/img170/7964/70bc6.jpg
Przywitaliśmy się uściskiem, po czym zaprosił mnie do środka.
Wnętrze nie odbiegało od wyglądu zewnętrznego. Wszystko tu lśniło nieskazitelną czystością. W powietrzu unosił się zapach pastowanych podłóg, oraz... smakowitego ciasta.
- Co pijesz?- spytał, sadzając mnie w salonie
- Herbatę- odpowiedziałam
- Masz ochotę na torcik?
- Czemu nie... A masz?
- Nom.
- To poproszę.
Parę minut później siedzieliśmy już oboje na salonowych fotelach i delektowaliśmy się przepysznym ciastem i równie świetną konwersacją.
http://img170.imageshack.us/img170/5703/71cz7.jpg
- Twoja babcia naprawdę świetnie piecze- oznajmiłam, zachwycona smakiem ciasta
- Nie trzeba jej się dziwić... Ma własna piekarnię, która działa już prawie pół wieku.
- Wow- byłam pełna zachwytu- Zabierzesz mnie tam kiedyś?
- Z przyjemnością- odparł
Ja natomiast zmieniłam temat rozmowy...
- Dustina nie będzie?- zapytałam
- Nie. Znowu nie może...
- I znowu nie podał powodu?
- Znowu... Nie uważasz, że to dziwne, że ciągle się od czegoś miga?
- Racja...- przyznałam z lekkim żalem
- Odkąd tylko pamiętam, zawsze taki był. Mimo, że jesteśmy naprawdę dobrymi kolegami, to on jednak zawsze jest skryty. Stara się być twardy i groźny, bo według niego, przez szczęście można się mocno rozczarować.
- A przez nieszczęście niby nie?
- "W nieszczęściu nie ma nic, co mogłoby rozczarować. Nieszczęście jest zawsze i działa z tą sama mocą"- tak powiedział.
Co za okropny światopogląd... Ale to dziwne. Przecież każdy człowiek chciałby być szczęśliwy... Nie ma wyjątków od tego.
Więc dlaczego on tak mówi? Dlaczego żyje w kłamstwie? Przecież jeśli ciągle będzie myślał w ten sposób, to czeka go przedwczesny koniec... Tak nie może być!
- Dustin to taki "typ spod ciemnej gwiazdy", nie uważasz?
- On tylko takiego udaje- zaczęłam go bronić
- Boi się być szczęśliwym, a co za tym idzie: boi się rozczarować. Życie dało mu kopa i ma już dość. Prędzej czy później, w przyspieszonym procesie odejdzie z tego świata, bo stwierdzi, że nie ma o co walczyć...
- Ale nie możemy na to pozwolić!
- Obawiam się, że my już nic nie możemy zrobić... To tylko kwestia czasu.
- Nieprawda!- protestowałam
- Wierzysz w niego...- stwierdził z niezadowoleniem- Lepiej przestań, bo cię to zgubi.
- Nie mam zamiaru! Jemu można pomóc, i ja chcę to zrobić.
- Będziesz tego mocno żałować, Lily. Naprawdę, odpuść sobie. Ty wyciągniesz do niego rękę, a on cię jej pozbawi...
- Nie znasz go. On nie jest taki...
- A ty niby go znasz? Pracujemy ze sobą od trzech lat, i miałem okazję go na tyle dobrze poznać... A z resztą, skończmy tę kłótnię. Zrobisz tak, jak będziesz uważała za słuszne. Ale pamiętaj: ja cię ostrzegałem...
Za chwilę mój rozmówca zniknął za kuchennymi drzwiami, gdzie szum wody wskazywał na to, że właśnie zmywa naczynia.
Ja natomiast poczęłam przeglądać teksty. Części zdążyłam się już nauczyć. Resztę musiałam śpiewać z kartki.
- Dobra, Lily, chodź na górę!- zawołał mnie
Z plikiem kartek w ręce udałam się na piętro.
http://img516.imageshack.us/img516/2792/72vw5.jpg
O dziwo, pokój Alana również nie odbiegał od reszty. Widać babcia często go zaganiała do sprzątania...
W rogu, przy drzwiach balkonowych stała perkusja. Wyglądała na całkiem nowiutką.
On chwilę później wysunął ją bardziej na środek pokoju, po czym za nią zasiadł.
- To jak, lecimy jedna za drugą?- zapytał
- Możemy.
Jak zauważyłam, obok ustawił sobie pulpit na nuty. Wejrzał na zapis melodii, po czym oświadczył:
- Zaczynam od przygrywki. Dam ci znać, kiedy masz wejść.
- OK.
Dobrze nam szło, ale taka próba we dwójkę to nie było to samo, co z Dustinem. On by nami dobrze podrygował, i nie byłoby kłótni w stylu: "Ty za późno zagrałeś!" i "Nie, to ty za szybko weszłaś!"...
Dość długo nam to zajęło- 3 godziny. Ale efekty były: prawie wszystkie piosenki miałam wkute na blachę.
- Na dzisiaj wystarczy...- oznajmił, odstawiając instrument na miejsce.
- Czyli ja już mogę iść...- stwierdziłam
- A może zostałbyś jeszcze, co? Przecież i tak nie masz nic lepszego do roboty w domu.
- Tak....
- Jeżeli już mamy się nudzić, to ponudzimy się razem.
Rozbawiło mnie to.
- A co tam... Zostaję.
- Jesteś głodna?- zapytał z troską
- Nawet nie wiesz jak...- odparłam, czując, że mój żołądek dodałby coś jeszcze...
- Zaraz coś upichcę...
- Ej! Nie upichcisz SAM, tylko ZE MNĄ!
- Dobra, dobra, niech ci będzie- zgodził się. Jego mina wyrażała to, że nie ma nic przeciwko temu, ale właśnie na odwrót...
http://img67.imageshack.us/img67/1084/73no4.jpg
Chwilę dokonywał oględzin lodówki, po czym skonsultował się ze mną:
- Może pizzę?
Czyżby nic tam nie mieli, że teraz musimy zamawiać?
- Co tak patrzysz?- zapytał mnie- Nie lubisz pizzy domowej roboty?
- CO?!- ja się chyba przesłyszałam- TY UMIESZ ROBIĆ PIZZĘ?
- Tak- jego odpowiedź brzmiała tak, jakbym go zapytała: "Czy umiesz zrobić kanapkę z serem?"
Byłam pod wielkim wrażeniem. Alan był pierwszą osobą, jaką spotkałam, która umiała zrobić pizzę... Gdy nie mieliśmy pomysłu na obiad, albo tacie po prostu nie chciało się gotować, zawsze zabierał mnie na pizzę. Ta, która podawali w restauracji, do której chodziliśmy, była tak pyszna, że aż pokochałam jej jedzenie.
Ciekawa byłam, jak bardzo różnią się między sobą pizza z restauracji i "domowej roboty". W końcu będę się mogła przekonać....
Godzinę później danie było gotowe. Wyglądało naprawdę smakowicie. I wyglądem nasza pizza niczym się nie różniła od restauracyjnej.
- Może sama kiedyś spróbujesz upichcić coś takiego dzieciakom- zaproponował- Na pewno się ucieszą.
- Ale wpierw zadzwonię po ciebie- odparłam żartobliwie
- Chyba nie będę potrzebny... Poradzisz sobie beze mnie.
- Ale ciebie zaproszę bezpośrednio na jedzenie- dodałam z uśmiechem
- W takim razie z przyjemnością- zaśmiał się.
I już oboje się śmialiśmy.
- To może ja pójdę włączyć jakiś film, a ty to pozanoś do pokoju- powiedział i zaraz zniknął
Czułam się zupełnie jak żona w romantyczny wieczór.
W sumie, mieć takiego męża jak Alan byłoby spełnieniem moich marzeń. Nie dość, że był przystojny, na studiach osiągał dobre wyniki, zawsze zachowywał sie jak dżentelmen, świetnie robił pizzę, to jeszcze był wspaniałym towarzyszem.
A może to właśnie on? Ten "jedyny"? Książę z bajki, na którego czeka każda dziewczyna? Miłość mojego życia?
Tak, to musi być on. Ale czy on też we mnie widzi "tą jedyną"? Tak bardzo bym tego chciała...
- Lily, co się tak guzdrzesz?- ryknął z pokoju- Nie potrzebujesz pomocy?
- Nie... Po prostu zamyśliłam się.
- Aha.
Z lodówki wyciągnęłam Colę i nalałam do dwóch szklanek. Pizzę pokroiłam i nałożyłam na talerzyki. Wszystko to dałam na tacę i zaniosłam do pokoju.
Jakimś cudem zrobiło się ciemno. O nie... Te burze mnie prześladują...
Dobra, trudno. Tu przynajmniej jestem bezpieczna.
Zaraz nasze jedzenie znalazło się na stole.
Jednak tym razem usiedliśmy na kanapie, obok siebie.
Jakimś cudem Alan trafił akurat w mój gust. Od dłuższego czasu próbowałam zdobyć ten film i go obejrzeć...
- Puściłem ten, bo podobno lubisz takie filmy- oznajmił mi
- To był strzał w dziesiątkę. Nawet nie wiesz, ile się starałam o ten film... Nigdzie go nie było.
- No proszę...- był tym wyraźnie zaskoczony, ale i zadowolony.
- Alan! Co się stało?- spytałam cała w panice
- Wiatr musiał gdzieś zerwać linię... Na wszelki wypadek pójdę zobaczyć do piwnicy, czy wszystko OK.
Że też właśnie w najlepszym momencie musiało braknąć prądu!
http://img516.imageshack.us/img516/5595/74gj6.jpg
A ja cały czas siedziałam na swoim miejscu i gryzłam paznokcie ze zdenerwowania. Przecież jak ja wrócę do domu w taka pogodę?
Zaraz potem do pokoju wrócił Alan.
- Miałem rację- oznajmił ponuro- W takim razie idę szukać świeczek...
Poszłam z nim. Nie miałam najmniejszego zamiaru tutaj sama siedzieć.
Przyjemna, choć słaba jasność oświeciła kawałek stołu. Nareszcie wszystko było lepiej widać.
- Przepraszam cię Lily- zaczął- Nie chciałem, żeby tak wyglądał ten wieczór.
- To nie twoja wina- powiedziałam z wyrozumiałością
- Ale to ja chciałem, żebyś została...
- Ale ja przecież nie musiałam się zgadzać... To nie jest ani twoja, ani moja wina. Chciałeś dobrze, ale nie wyszło... Ale liczą się chęci.
- Dzięki. Drugiej takiej jak ty ze świecą szukać...
- Tak samo z tobą, wiesz?
- Czyli, że spotkały się dwa ideały...
- Nazywasz mnie ideałem?
- Tak. Nie mam w tym wypadku żadnych wątpliwości.
- Tak jak ja w twoim. I powiem ci coś jeszcze... O takim facecie jak ty zawsze marzyłam.
- A ja o takiej dziewczynie jak ty. Wszystkie inne mogą się przed tobą schować. I teraz w ogóle nie żałuję, że rozstałem się z Rose. Dla ciebie zrobiłbym to jeszcze raz.
Serce z sekundy na sekundę coraz mocniej waliło. Ja już wiedziałam...
http://img67.imageshack.us/img67/8614/75ka8.jpg
- Lily...- spojrzał mi prosto w oczy- Zostaniesz moją dziewczyną?
Nie zastanawiałam się, bo nie miałam po co...
- Tak!
Zaraz potem rozległ się wielki huk bardzo blisko domu. Okropnie się go przestraszyłam...
- Alan... Ja się boję...- zaczęłam chlipać
On objął mnie swoim ramieniem.
- Gdy ja jestem blisko, nic ci się nie stanie...
I stało się. Nasze usta spotkały się w głębokim pocałunku.
http://img170.imageshack.us/img170/2361/76ym8.jpg
************************************************** ********
Czy Lily na pewno dobrze zrobiła?
Co się stało potem?
Odpowiedzi w 13 odcinku.
Tak jak pisałam post wcześniej: według mnie bardzo fajny odcinek.
I w końcu mam co robić, bo do 13 odcinka mam tylko 3 zdjęcia i nic więcej (no i wiedza, co ma tym odcinku być).
Póki co komentujcie ;)
No, cacy! Tylko że nie rozumiem paru zdań.
Widać, że wywodził się z bogatej i dobrze sytuowanej rodziny.
Jeśli już to usytuowanej, ale nie w tym wypadku;)
O dziwo, pokój Alana również nie odbiegał od reszty.
Czemu o dziwo?
Za to strasznie podoba mi się to:
"W nieszczęściu nie ma nic, co mogłoby rozczarować. Nieszczęście jest zawsze i działa z tą sama mocą"
Sama to wymyśliłaś?
Odcinek bardzo fajny. 9/10
Fajny odcinek. Wydaje mi się, że Dustin stanie w jakiś sposób na przeszkodzie ich związkowi. Nie wiem, co dla nas przygotowałaś, ale może być ciekawie;). Czekam na kolejny odcinek!:)
Ludzie, ja nie chcę nic mówić, ale po dwóch komentarzach na pewno docinka nie wstawię ;P
Może ktoś jeszcze wyrazi swoją opinię?
Lara_Croft
23.08.2008, 16:06
to ja napiszę.
Hm. Przeczytałam całe i od samego początku było jasne, że ona będzie z Alanem.
Alan nie przypadł mi do gustu... Ale. Może nas czymś zaskoczysz :D
narazie daje 8/10
Lara Croft (moja nickowniczka:P) Właśnie, że nie będzie!
@up: Ekhem...
Po drobnej konsultacji z jedną z czytelniczek (której tożsamość nie musi być Wam znana- wystarczy, że ta osoba wie, że o nią chodzi) postanowiłam zmienić rozmiar zdjęć na większy. Co prawda, według tego, co jej napisałam, 3 pierwsze zdjęcia miały być o starym rozmiarze, ale z racji tego, że w celu polepszenia ich musiałam pstryknąć je na nowo, już od teraz są większe ;)
The end :P
Odcinek 13
Jest noc. Ciemna i przerażająca. Niebo pokrywają całe masy czarnych chmur. Ubranie staje się coraz bardziej mokre za sprawą deszczu.
Ale chwileczkę? Co się ze mną dzieje? Gdzie jestem?
Odwracam głowę. Nie... Co ja robię na cmentarzu o tej porze?
Ale nie jestem sama... Gdzieś w oddali słychać czyjś płacz.
Moje nogi same mnie niosą w tamta stronę.
Idę, podziwiając ten straszny widok cmentarza. Tych ponurych mogił i starych pomników. Drzew, które wyglądają jak upiory gotowe zaraz się na ciebie rzucić. Wszystko jest przerażające...
Ale idę dalej, do przodu.
O! Nareszcie coś widzę.
http://img60.imageshack.us/img60/4851/77py3.jpg (http://imageshack.us)
Nad czyimś grobem stoi kobieta. Jestem coraz bliżej... Powinna mnie już zauważyć, ale ona dalej stoi bez ruchu.
Próbuję coś powiedzieć, ale słowa w ogóle nie przechodzą mi przez gardło... Może to ze strachu?
Z tej odległości całkiem dobrze widzę cały jej profil. Długą, czarna suknię, taką, jaką mogłaby się poszczycić Królowa Nocy. Schodzę nieco w bok, tak by móc przyjrzeć się jej twarzy.
http://img60.imageshack.us/img60/3304/78qw7.jpg (http://imageshack.us)
Jest cała blada. Spływają po niej strumienie łez pomieszanych z krwią. Makijaż ma ciemny- dodatkowo podkreśla stan, w jakim się znajduje.
Jej blond włosy- rozwiane, nieuczesane zakrywają część jej twarzy.
Ale chwileczkę... Przecież ona mi kogoś przypomina... Czy to, czy to jestem JA?
Nie, to niemożliwe, przecież stoję tutaj... Więc jak to możliwe?
Czuję, że moja twarz jest coraz bardziej mokra. Oczy strasznie mnie pieką... Z bólu.
Teraz to ja jestem tą smutną kobietą. Powoli zakrywam twarz moimi zimnymi, trzęsącymi się rękoma. Nie panuję nad sobą...
Czuje się okropnie. Jakbym straciła wszystko, co miałam. Straciła bezpowrotnie...
Nagle obok siebie słyszę ciche kroczki, jakby dziecięce. Po chwili ustają.
Patrzę w bok. Widzę dziewczynkę.
Wygląda równie mizernie jak ja. Także płacze. Na jej delikatnej twarzyczce widzę ranę.
Ma piękne, ciemnobrązowe włosy. Oczy- ciemne i mocno zaszklone.
Sukienkę ma czarną- tak jak ja. Tylko że o niej jest o wiele krótsza.
http://img517.imageshack.us/img517/6469/79ev0.jpg (http://imageshack.us)
Spogląda na mnie smutnym i rozżalonym wzrokiem. Ona tez cierpi. Chyba z tego samego powodu co ja...
- Mamo...- dziewczynka z wielkim wyrzutem zwraca się do mnie- Dlaczego?! Dlaczego pozwoliłaś tacie to zrobić?!
Nie wiem, co powiedzieć. Ta dziewczynka naprawdę jest moja córką?!
Ale skoro ja jestem jej matką, to kim jest jej ojciec?
Czy to z jego powodu płaczę?
Zaczęłam się obracać w stronę pomnika. Jeśli tu spoczywa jej ojciec, muszę wiedzieć, kto nim był...
Już, już prawie widzę... Nie...!
Obudziłam się. Cały czas byłam przerażona. Jeszcze tak niewiele brakowało, a dowiedziałabym się, przez kogo płakałam... Że też właśnie w tym momencie musiałam się obudzić!
Ledwo co spróbowałam skierować myśli na inny tor, juz pojawiły się następne...
Gdzie ja jestem?!
W ogóle nie poznawałam tego pokoju. Pierwszy raz widziałam go na oczy...
Zaraz jeszcze jeden szok- jestem w samej bieliźnie!
I w końcu doszło do mnie, gdzie się znajduję- u Alana!
"Ale... Dlaczego ja nic nie pamiętam? Co się stało zeszłej nocy? Dlaczego nie jestem u siebie?"- zaczęłam zadawać pytania
To jeszcze nie było wszystko... Zaraz zaczęło docierać do mnie coś znacznie gorszego...
"Czy ja... Czy Alan i ja...?"
Nie, przecież ja nie byłabym do tego zdolna... On tym bardziej...
Ale co, jeśli się upiliśmy i...
http://img376.imageshack.us/img376/1584/80ua3.jpg (http://imageshack.us)
To wszystko doprowadziło mnie do płaczu. Za dużo tego było... Tu koszmar o niewiadomej treści, pobudka w obcym łóżku z wyczyszczoną pamięcią i w dodatku z przeświadczeniem, że nawet o tym nie wiedząc przespałam się z chłopakiem...
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko otarłam łzy z policzka, po czym krzyknęłam "proszę". Drzwi się otworzyły.
http://img409.imageshack.us/img409/9756/81ke9.jpg (http://imageshack.us)
W nich pojawił się przedmiot moich rozmyślań.
- Dzień dobry, Lily- przywitał mnie z uśmiechem- Dobrze się spało?
- Tak...- odparłam, cała roztrzęsiona.
Widząc moje przerażenie, już chciał coś powiedzieć, ale ja byłam szybsza
- Alan... Co ja tu robię?
Usiadł na łóżku, zaraz koło mnie.
- Już nie pamiętasz? W nocy była burza, nie miałem jak cię odwieźć i zaproponowałem ci nocleg u mnie...
- A czy, czy my...- przerwałam mu pytaniem
On się roześmiał.
- Nie, oczywiście, że nie...-odparł z uśmiechem- Poczekamy z tym do ślubu.
Odetchnęłam z ulgą. Zaraz potem zaczęłam się śmiać, do czego po chwili i on się dołączył.
Teraz zaczęła mi wracać pamięć. Przed oczami zobaczyłam cały wczorajszy wieczór...
Dzięki Bogu, że tak to się skończyło.
- To może ja pójdę zrobić śniadanie, a ty za ten czas się umyj i przebierz- powiedział
Pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Moje ciuchy leżały- bardzo schludnie poskładane- na krześle. Zaraz wzięłam kupeczkę i udałam się do łazienki.
Po śniadaniu Alan zaoferował mi odwóz do domu. Zgodziłam się.
W czasie jazdy uzgodniliśmy termin próby. Rocznica zbliżała się wielkimi krokami (zdanie z "AND" ;)) i trzeba by już pomału robić coś takiego jak generalki. I Dustin mógłby w końcu pojawić się na którejś z prób...
Eh, mamy jeszcze półtora tygodnia czasu, więc na pewno zdążymy.
I moje wakacje dobiegną końca... Wystarczy mi wrażeń, jak na to lato.
************************************************
Nad czyim grobem była?
Jakie znaczenie miał jej sen?
Czy coś ważnego wydarzy się w czasie prób?
Odpowiedzi w najbliższych odcinkach. Nie dotyczy to pierwszego pytania- odpowiedzi na nie musicie się domyślić, gdyż tak jak Lily nie poznacie jej za szybko... (o ile w ogóle do tego dojdzie). Jest zawarta w następnej części, ale nie wypowiedziana wprost. A Ci, którzy dobrze pokojarzą fakty, już po zakończeniu "AND 2" będą wiedzieć...
Więcej szczegółów już nie zdradzam.
(jeśli macie jakieś podejrzenia- piszcie :))
ptasie mleczko
26.08.2008, 15:58
To pierwsza historia jaką przeczytałam na tym forum i pierwszy komentarz jaki dodaję :) muszę powiedzieć że na początku nie zapowiadało się że tak fajnie się to rozwinie, ale historia, pomysł i styl są świetne. bardzo mi się podobało choć do poprzednich odcinków miałam kilka zastrzeżeń. a co do samej historii ten Alan wydaje mi się zbyt idealny, fajnie by było jakby pokazał różki natomiast postać Dustina jest super pomyślana, wiernie oddałaś zachowanie osoby która została kiedys skrzywdzona i teraz nie chce nikogo do siebie bliżej dopuścić. czy o to chodziło? bo ja to tak odbieram :) a ta scena w domu Dustina jak stoi przy oknie i płacze - no aż się wzruszyłam :) co do samego odcinka hmmm tak trochę sielankowo się to potoczyło, tak jak mówiłam czekam aż Alan pokaże różki :) oceny nie daję bo nie czuję się odpowiednio kompetentną osobą - sama jeszcze nic tu nie wstawiłam, ale mogę powiedzieć że bardzo mi się podobało i czekam na ciąg dalszy pozdrawiam
Ps. no i ten sen, bardzo ciekawy wątek ;)
Fajny odcinek. Mam pewne podejrzenia co do tego grobu, ale pewnie się mylę.
Ładne zdjęcia. Znów nie było Dustina...
Czekam na kolejny odcinek. :)
postać Dustina jest super pomyślana, wiernie oddałaś zachowanie osoby która została kiedys skrzywdzona i teraz nie chce nikogo do siebie bliżej dopuścić. czy o to chodziło?
Tak, dokładnie. A co konkretniej się stało w przeszłości- przekonasz się wkrótce ;)
A, i obiecuję, że w najbliższych odcinkach nie będzie tak kolorowo jak teraz.
Fajny odcinek. Już myślałam, że ojcem jest Alan i to jego dotyczy ten sen... Ale się przeliczyłam:) No i powiększyłaś zdjęcia za co duży + No i tradycyjnie czekam na next odcinek;D
anuss3211
26.08.2008, 19:43
z odcinka na odcinek coraz bardziej mi się podoba, i coraz bardziej jestem ciekawa co będzie dalej. XD kocham twoje fotostory!
Bardzo fajny odcinek, jestem strasznie ciekawa czy jej sen będzie miał jakiś związek z rzeczywistością.
Rozwaliło mnie jedno zdanie:
Zaraz wzięłam kupeczkę i udałam się do łazienki.
kiedy to przeczytałam śmiałam się do siebie jak głupia :D
Ja myślę, że to był grób Dustina albo Alana. Ze zobaczyła w tym śnie swoją przyszłość. Tak to sobie kombinuję. Zobaczyła siebie z perspektywy ducha, innej osoby. Nie wiem, czy moje przemyślenia są prawidłowe, ale tak to sobie układam. I odcinek trochę krótki mi się wydawał i taki jakiś inny, od poprzednich, gdyż są same urywane zdania, napisane w wielkim chaosie, którym sprawiłaś dobre wrażenie i ponurą, straszną atmosferę. i chyba to jest pierwszy odcinek, gdzie opisy przeważają nad dialogami, których ja w swoim Fs, jak pewnie wiesz, uzywam bardzo niewiele. I jeszcze chciałem się zapytać o coś. Ile jeszcze planujesz odcinków do końca AND2, bo nie moge się doczekać co będzie się dzialo w AND3 (bo licze na to, że go napiszesz)
Ja również jestem ciekawa co wymyślisz w AND3 (o ile takie będzie:P), bo mi nawet nie przychodzi do głowy co by się tam mogło wydarzyć.
Ale wróćmy narazie do AND2:).
Czytając ten odciniek myślałam, że pomyliły ci się jakieś FS, ponieważ początek zupełnie odbiegał od reszty, co bardzo mi się podobało.
Ta tajemniczość się przydała.
Błędów nie pamiętam (jeśli były), gdyż czytałam kilka dni temu, dopiero dziś komentuję.
Czekam na następny odcinek.
Ja myślę, że to był grób Dustina albo Alana. Ze zobaczyła w tym śnie swoją przyszłość. Tak to sobie kombinuję. Zobaczyła siebie z perspektywy ducha, innej osoby. Nie wiem, czy moje przemyślenia są prawidłowe, ale tak to sobie układam
Jak najbardziej są ;)
kocham twoje fotostory!
:*
W tym odcinku chodziło mi o to, żeby stworzyć taki mroczny nastrój... Cieszę się, że to dostrzegliście :)
A jeśli chodzi o "AND 3"- na pewno będzie. Mam już nawet tytuł (ale go nie zdradzę :P) i "scenariusz" (lista wątków ułożona po kolei).
O fabule mogę powiedzieć tyle: brazylijska telenowela w stylu Liv.
Ale trochę czasu minie, zanim tu trafi- robię sobie we wrześniu przerwę od pisania. Trochę się podszkolę czytając książki (XD). Na potem... Sami wiecie :)
Odcinek 14
Półtora tygodnia później....
Przeddzień rocznicy
- Lily, pospiesz się!- poganiał mnie Alan
- Daj mi jeszcze chwilę!- odkrzyknęłam z mojego pokoju.
Piętnaście po jedenastej.... No i po co on się tak spieszy? Próby mamy za 45 minut, a sam dojazd to około pół godziny...
http://img176.imageshack.us/img176/5082/82dv5.jpg (http://imageshack.us)
W końcu zeszłam na dół. Tam, przy schodach, czekał na mnie mój chłopak.
- Chyba jednak warto było poczekać na taki widok!- stwierdził z zadowoleniem
Uśmiechnęłam się do niego. Jeszcze szybko poszłam do salonu, gdzie dzieci oglądały telewizję, powiedzieć im, o której wrócę, po czym mogliśmy jechać do klubu.
Normalnie, za 15 minut miałabym autobus. Ale z racji tego, że Alan zaoferował się i po mnie przyjechał, nie było potrzeby wydawać tych kilku dolarów na bilet, a potem siedzieć samej na jednym z nielicznych siedzeń, w tłoku i hałasie.
A podróż z nim zawsze była ciekawa, a warunki o wiele lepsze niż te panujące w komunikacji miejskiej.
http://img148.imageshack.us/img148/8127/83wl9.jpg
- Dustin będzie?- spytałam, gdy wjeżdżaliśmy w Liberyty Street
- Jak z nim gadałem, powiedział, że będzie- odpowiedział
- A kiedy to było?- dopytywałam się
- Eee... Wczoraj.
- Czyli jest wielka szansa, że się pojawi...
Chwilę potem po prawej stronie zobaczyliśmy znajomy budynek klubu "Superstar".
- Znając go, pewnie już na nas czeka- powiedział
No chyba, że...
http://img127.imageshack.us/img127/6074/84lt6.jpg (http://imageshack.us)
- Kurczę, co jest?!- zaczął się denerwować Alan
Jak się okazało, drzwi zaplecza były zamknięte.
Dla mnie oznaczało to tylko jedno: Dustina nie ma...
Chwilę potem zgrzytnął zamek w drzwiach, po czym weszliśmy do środka.
- Jesteśmy na czas- oznajmił chłopak, spoglądając na zegarek- Jest równo 12.
Czasami zdarzało się tak, że gdy ja albo Alan spóźniliśmy się, Dustin zawsze nam to wytykał. Albo po prostu wyśmiewał nas, że albo nie znamy sie na zegarku, albo nie potrafimy się dobrze zorganizować.
A teraz... Teraz to my powinniśmy mu to wytknąć. Pewnie Alan byłby do tego pierwszy.
Ja, ze względu na to, że chciałam, żeby choć troszkę mnie polubił, nie zrobiłabym tego. Nie byłam zdolna do takich złośliwości... On miał taki charakter, więc przychodziło mu to łatwiej. A poza tym nie miałam zamiaru się za wszystko odgrywać- jeśli już miał zrozumieć swój błąd, to najlepiej sam. Zbytnie dawanie mu do myślenia tylko przyprawiłoby mnie o dalsze uciążliwości.
- No, ładnie-odezwał się chłopak- 3 minuty spóźnienia...
- Czy dobrze rozumiem twoje zamiary?- zapytałam
- Tak- odparł z ironicznym uśmieszkiem- Niech wie, co to znaczy...
- I masz zamiar cały czas przestrzegać tej zasady?
- Dopóki nie zrozumie, że to przez niego.
- A czy naprawdę myślisz, że nastąpi to tak szybko?
- Właśnie chcę mu w tym pomóc. Może zamiast zadawać tyle pytań byś mi pomogła?
- Ja nie gram na tych zasadach- oświadczyłam twardo
- Boże, Lily, weź już skończ... Jesteś moją dziewczyną, więc powinnaś mi pomóc!
- Nie mam zamiaru włączać się w coś, z czym w ogóle się nie zgadzam.
- Więc nie jesteś po mojej stronie...- stwierdził wrogo- Wolisz się wstawiać za tym śmieciem!
Przegiął.
http://img301.imageshack.us/img301/3517/85lh0.jpg
- Alan, jak możesz!- złość po prostu ze mnie kipiała- Może zamiast niszczyć go jeszcze bardziej pomógłbyś mu! Jesteś cholernie samolubny, wiesz?! I nie stać cię chociażby na najmniejszy dobry gest wobec ludzi GORSZYCH od ciebie!
Chyba mu nieźle nagadałam... Z resztą, o to mi chodziło.
Zapanowała niezręczna cisza. W powietrzu czuć było napięcie. Cały czas byłam na niego zła. Nie miał prawa...
Staliśmy tak w cichości. Byłam z siebie dumna- powiedziałam, co mi leżało na sercu, a to wyrwało u niego falę przemyśleń.
To nasza druga kłótnia. Ale dotyczyła tej samej osoby...
Dlaczego nasze zdania muszą być tak podzielone? I co w tym złego, że chcę pomóc Dustinowi? A może... A może on jest po prostu ZAZDROSNY o mnie?
Ale dlaczego? Przecież wie, że przy nim Dustin nie ma szans. Przecież przyjaźń to nic złego, a na to na pewno go stać. A moje serce i tak należy tylko do Alana... Więc w czym on widzi problem?
- Lily- w końcu przerwał milczenie. Powolnymi krokami zaczął się do mnie zbliżać- Miałaś rację, to nic nie da. Przepraszam.
Ucieszyłam się, że zrozumiał.
- OK, wybaczam ci- powiedziałam
Uśmiechnął się.
- Dziękuję- odparł
Teraz i na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Po burzy wyszło słońce... I znowu wszystko było w porządku.
http://img166.imageshack.us/img166/856/86vi6.jpg
Zaraz potem nasze oczy się spotkały, a po nich- usta, w pojednawczym pocałunku.
Zapomniałam o całym świecie. Liczyła się tylko ta jedna chwila, która trwała i trwała...
Nawet nie zauważyłam, kiedy drzwi się otworzyły, a do środka wszedł...
- Może byście już, k****, przestali?- usłyszałam charakterystyczny głos z jeszcze bardziej charakterystycznym przekleństwem.
Dopiero teraz skończyła się "ta" chwila. Alan nie pozostał bez słowa...
- A co, przeszkadza ci to?- spytał
http://img397.imageshack.us/img397/2076/87qf3.jpg
- Jak już macie się lizać, bzykać, czy cokolwiek, to przynajmniej nie tutaj- odparł oschle
Po takiej dobitnej dawce, nawet mój chłopak nie potrafił otworzyć gęby.
- A tak w ogóle- odezwał się ten drugi- Chciałem wam kogoś przedstawić.
Zaraz w drzwiach zjawiła się...
Musiałabym użyć niecenzuralnego słowa, by określić, to co wtedy zobaczyłam.
http://img149.imageshack.us/img149/2364/88gu3.jpg
Miała czarne, widocznie farbowane włosy, ciemne oczy, kilka kolczyków w różnych miejscach twarzy i makijaż coś a la goth.
Większą część ciała miała odkrytą- jedynie biust i pupę miała zakrytą (nie mogę pominąć faktu, że spodenki miała bardzo krótkie...). Na nogach kabaretki i wysokie kozaki, a gdzieniegdzie różnorodne łańcuchy i tego typu ozdoby.
Spojrzałam na Alana. On też był w szoku.
- Przedstawiam wam Nicole, moją dziewczynę.
CO?! Ale... Ale przecież on mówił, że dziewczyna jest mu niepotrzebna!
Nagle zrobiło mi się go żal. On nie zasługuje na taką... Eeee... Dziewczynę. Po niej od razu widać, że jest pusta i pozbawiona jakiegokolwiek rozumu. Z nim jest inaczej... Przynajmniej ja w to wierzę.
A może to ja się pomyliłam? Może jego "light side" to była pomyłka i tak naprawdę jest kolejnym, bezwartościowym debilem?
Nie, nie mogę tak szybko w niego zwątpić. Ale fakty mówią same za siebie... Więc jaki on jest naprawdę?
Chwilę potem Nicole opuściła nas, nawet nie zamieniwszy z kimkolwiek słowa (oprócz Dustina).
Próba wyszła wspaniale. Nikt z nas nie miał wątpliwości, że jutrzejszy koncert się uda...
Skończyliśmy około trzeciej. Gdyby nie to, że Alan musiał szybko wracać do domu, pewnie wróciłabym z nim.
Autobus miałam późno więc postanowiłam, że obiad zjem na mieście, a przy okazji połażę po sklepach. Nie będę jednak wszystkiego opisywać, bo to nie ma tutaj większego znaczenia...
Około siódmej miałam autobus do domu. Nim też postanowiłam wrócić.
Nie było miejsc siedzących (nie tylko ja lubiłam zakupy o późnej porze dnia....), dlatego też musiałam całą drogę przestać.
O dziwo, nie jechaliśmy stałą trasą- autobus zahaczył o inne przystanki na obrzeżach miasta. Zobaczyłam także znajomą okolicę... Tą samą drogą wracałam z domu Dustina. A może gdzieś tu będzie?
Zaczęłam się rozglądać. Dostrzegłam niewielki bar- to chyba tam Dustin i jego kolega lubili sobie chlapnąć.
Pojazd się zatrzymał. Wysiadło z niego kilkoro chłopaków.
Dopiero teraz odwróciłam wzrok w stronę okna...
To, co zobaczyłam, było dla mnie szokiem, chociaż tak naprawdę nie powinno...
http://img395.imageshack.us/img395/2707/89qd3.jpg (http://imageshack.us)
Na rogu, w wejściu do jakiejś uliczki stali Dustin i jego dziewczyna. Bardzo namiętnie się całowali...
Ale przecież to całkiem normalne, że skoro ma dziewczynę, to będzie się całował i nie ma w tym nic dziwnego, a tym bardziej szokującego...
Sama się dziwiłam swojej reakcji. Starałam się zatrzymać te głupie odczucia. Niestety, one były silniejsze...
Zrobiło mi się smutno. Chciałam wysiąść z autobusu, pobiec tam i powstrzymać go... Powiedzieć mu, że źle robi... Że Nicole nie jest jego warta... Że...
To nie było wszystko. Jakimś cudem łzy cisnęły mi się do oczu...
I nagle straciłam ich z widoku- skończył się postój i ruszyliśmy dalej.
Próbowałam zapomnieć, zająć głowę czymś innym... Na nic. Przed oczami miałam tą samą scenkę. I żal do samej siebie... O co? Nie wiedziałam. WTEDY jeszcze nie wiedziałam...
***********************************************
Dlaczego Lily tak zareagowała?
Kim tak naprawdę był dla niej Dustin?
Jutro rocznica- co, oprócz koncertu, wydarzy się w tym dniu?
Odpowiedzi w 15 odcinku- przedostatnim.
Potem już ostatni- 16, i epilog, po czym zakończy się druga część serii "A neverending dream"- "Powrót do przeszłości".
Jak Wy wyobrażacie sobie zakończenie? Chciałabym wiedzieć, czy Wasze wyobrażenie bardzo dobiega od mojego i czy bardzo Was zaskoczę ;)
@down: Chodziło mi o to, że nie chciała brać udziału w odgrywaniu się za wszystko na Dustinie, co niewątpliwie chciał zrobić Alan.
ptasie mleczko
28.08.2008, 21:25
Hm Hm Hm zaskoczona jestem. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Ja myślę, że.. a może nie będę mówić bo może zgadłam i popsuję czytelnikom zabawę. Ale muszę przyznać że ten Dustin mnie intryguje ;) a Alana wbrew wszystkiemu nie lubię on mi się widzi jakiś podejrzany ;) jest tylko jedno malutkie ale .. o co oni się właściwie pokłócili? w czym Lily nie chciała wziąć udziału? bo muszę przyznać, że tego fragmentu nie zrozumiałam pozdrawiam
Ps ja bym jednak chciała żeby była z Dustinem ;)
Ha! Od samego początku wiedziałam, że to tak będzie x)
Już dawno nie wchodziłam w inne fs, z wyjątkiem mojego =.=, a jednak podkusiło mnie jakoś... czytam już od 10.30 to fs i strasznie mi się podoba. Naprawdę... Już nie mogę doczekać się kolejnego odcinka. Fabuła jest bardzo ciekawa, za wiele błędów nie widzę, tyleże te co wymieniłam w moim pierwszym poście w tym temacie - czasem zjadasz ogonki ;]
Tak, w ogóle to jakoś nie uśmiecha mi się ten cały Alan, nie lubię go (nie wiem czemu), sto razy bardziej chciałabym, żeby było tak jak myślę, że będzie (XD)... Żeby ona rzuciła tego pedałka i stwierdziła, że tak naprawdę kocha Dustina <33
Noo... Czekam na dalsze odcinki fs =)
[Ile ich jeszcze zostało??]
Fajny odcinek. Ładne zdjęcia. Wiesz, jednak napiszę Ci na PW moje przypuszczenia co do tych ostatnich dwóch odcinków. :) Niecierpliwie czekam na kolejny odcinek! :)
Ja zakończenie wyobrażam sobie doslownie tak: Alan ginie nieszczęśliwie w wypadku, lily powsttrzymuje Dustina przed miłością z Nicole, później się wnim zakochuje, rocznica wychodzi do bani, a ona wraca z Dustinem do Polski. Ale telenowela!
Czyli, że AND 3 w lutym? Uuuuu.... Chmmm... Będę czekał. 10/10
anuss3211
29.08.2008, 12:21
ooo ;) teraz coraz bardziej jestem pewna, że Lily coś czuje do tego Dustina. nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.
Faaajjny! I ta Nicole! xD Dobra moją opinię o końcu już znasz, a i fajnie by było, gdyby one pobiły się o Dustina:D
Kurczaczek
30.08.2008, 19:51
Nie ty to masz talenta xD ja bym tak nie umiał po prostu musze powiedzieć po angielsku:
Ic a biutiful fs :D lepszego chyba nie widzialem (no moze z wyjatkiem Balcony Revolution) 10/10 :D extra robisz fs czekam na nowy odcinek....
@dodaje 5 minut wczesniej
Juz? xD nei cierpliwie sie kuuurde xD
Martusiak
31.08.2008, 18:36
Kurczę, gdzie ty się nauczyłaś tak świetnie pisać? Zazdroszczę ci ^^
Naprawdę, nie ma co wiele mówić, bo to powie wszystko: 100/10
o co oni się właściwie pokłócili?
Nie wiem czemu, ale Ty dużo o rzeczy nie rozumiesz ;)
Już wyjaśniam: pokłócili się o Dustina najprościej rzecz biorąc. Albo o to, kto z nich jest mądrzejszy...
Doczekaliście się... :)
Po wielu trudach wstawiam tu, przed Waszymi oczyma, na Waszych monitorach przedostatni odcinek "Powrotu do przeszłości".
W końcu! :D
Odcinek 15
Następnego dnia rano
Leniwie zsunęłam się z łóżka. Nie chciało mi się wstawać- byłam niewyspana. Pół nocy nie spałam.
Zamiast tego, zastanawiałam się, co powinnam zrobić, by poznać prawdziwego Dustina. Takiego, jakim NAPRAWDĘ był...
Pierwsze, co miałam w planie, to szczerze z im porozmawiać. Tak dla osobności. I obowiązkowo namówić go, żeby zerwał z Nicole.
Śniadania też prawie że nie tknęłam. Dzieci się objadały, ile się dało, ale ja po prostu nie umiałam.
I pomyśleć, że zły humor trzymał się mnie jak magnes, i w dodatku za nic nie chciał mnie opuścić. A może to przez pogodę?
http://img511.imageshack.us/img511/7171/90jk2.jpg (http://imageshack.us)
Z każdą godziną niebo coraz bardziej pokrywało się ciemnymi, deszczowymi chmurami. Zapowiadała się niezła burza...
Póki co było jeszcze tak w miarę- słońce świeciło tak mocno, jak tylko umiało, starając się przebić przez grube tumany pary wodnej. Miejmy nadzieję, że ta pogoda w miarę długo się utrzyma...
Impreza z okazji rocznicy rozpoczynała się bardzo wcześnie- już o szóstej wieczorem. Próby zaczynały się równo za godzinę, to jest o 11.
http://img216.imageshack.us/img216/5904/91pt5.jpg (http://imageshack.us)
Z racji tego, że na dworze nie było za ciepło, musiałam założyć coś grubszego.
Zwykle zjawiałam się ostatnia, jednak dzisiaj chciałam, żeby było inaczej. Jeśliby mi się nie udało przybyć jako pierwsza, to przynajmniej mogłabym być druga.
Z tego, co obliczyłam, byłabym tam 15 przed jedenastą.
Autobus w końcu się zatrzymał. Gdy wysiadłam, pierwsze, co zrobiłam, to spojrzałam, która jest godzina. Wskazówki pokazywały 10.40.
Powinnam być w sam raz...
Słońce ukryte za chmurami, od dłuższego czasu nie dawało znaku życia. Miasto pogrążyło się w ciemnościach, pozostawione bez światła. Była
to aura typowo przedburzowa. Nawet wiatr przybrał na sile- z lekkiego powiewu w mocniejszy wietrzyk.
http://img95.imageshack.us/img95/3366/92gb6.jpg (http://imageshack.us)
Idąc wzdłuż Ulicy Wolności zastanawiałam się, kogo zastanę na zapleczu. Czy w ogóle kogoś zastanę... Równie dobrze Dustin czy Alan też
mogą się spóźnić.
Po siedmiu minutach znalazłam się przy parkingu. Jeszcze tylko parę metrów za murem, skręt w prawo i znajdę się przy czerwonych drzwiach.
Wokół panowała okropna cisza. Chyba jeszcze nikogo nie ma...
Z tym przekonaniem podeszłam do wejścia. Przystawiłam ucho do drewnianej powierzchni...
Cisza.
Nikogo nie ma, mogę wchodzić...
Nagle zauważyłam... O nie! Nie wzięłam klucza!
Zrozpaczona przekręciłam klamkę z nadzieją, że jakimś cudem drzwi są otwarte...
I rzeczywiście- były...
Czyli jednak ktoś przyszedł przede mną...
Weszłam do środka.
http://img354.imageshack.us/img354/3269/93lo6.jpg (http://imageshack.us)
Okazało się, że miałam rację- odwrócony tyłem do mnie stał Dustin.
Alana nigdzie było. To oznaczało tylko jedno- jesteśmy sam na sam.
Serce zaczęło walić jak szalone. Tak, teraz był znakomity moment, by z nim porozmawiać.
Podeszłam bliżej niego. Chciałam zachowywać się, jakby nic się nie stało.
On nawet się nie obrócił. To niemożliwe, żeby nie słyszał moich kroków.
- Cześć!- rzuciłam w jego stronę
Myślałam, że się przestraszy, ale ani drgnął.
Ale odpowiedzieć też nie odpowiedział. Ja jednak nie zrażając się tym postanowiłam go zagadać.
- Długo już jesteś?- zapytałam go
On dopiero teraz obrócił się w moją stronę.
http://img83.imageshack.us/img83/3932/94hs3.jpg (http://imageshack.us)
Jego twarz nie była taka sama... Pod prawym okiem miał jakąś ranę- chyba po bijatyce.
- Co ci się stało?- zaniepokojona spytałam go.
I kolejne rozczarowanie...
Uśmiechnął się ironicznie, po czym odparł:
- A co: nie widać? Poza tym, od kiedy cię to tak interesuje?- zakpił
Nie, coś tu jest nie tak... Czemu on tak mówi?
- Od zawsze...- odpowiedziałam
Zaśmiał się szyderczo.
- Nie udawaj, że cię to rusza. Przecież oboje wiemy, że tak nie jest.
- Rusza, nawet nie wiesz jak bardzo!- próbowałam go przekonać
- Śmieszna jesteś, wiesz?- znowu zakpił
- Dustin, czy ty naprawdę nie widzisz, że staram się dla ciebie być jak najmilsza?
- Po co ci to?
Postanowiłam mu w końcu powiedzieć.
- Wierzę, że można w tobie znaleźć dobrą stronę. Że moglibyśmy się zaprzyjaźnić...
I znowu ten śmiech.
- Wiesz, co ci powiem?- podniósł głos- Jesteś najbardziej poje***** dzi*** jaką znam! I nie chcę twojej pie****** przyjaźni!
To nie było wszystko...
http://img68.imageshack.us/img68/4873/95kj7.jpg (http://imageshack.us)
- Tylko udawałaś miłą, ale tak naprawdę jesteś taka jak inni! G**** cię obchodzi mój los! Masz Alana, jesteś szczęśliwa, a jeszcze się, k*****, przyczepiasz do mnie! Więc ostatecznie ci mówię: ODPIER*** SIĘ!!
Nie, to nie może być prawda!
Cała moja nadzieja w jednej chwili wyparowała. Dzień, w którym okazał swoje drugie oblicze był kłamstwem... Jego dobra strona... To było przywidzenie.
To był prawdziwy Dustin- zamknięty na innych, z kpiącym uśmieszkiem na twarzy, z sercem z kamienia...
Łzy napłynęły mi z oczu. Sen się skończył. Teraz nastała rzeczywistość, tak inna, tak przeciwna złudzeniu... Tak prawdziwa...
Nie miałam na co czekać- nie przeprosi mnie. Już na zawsze pozostanę jego wrogiem. Znienawidzonym...
Wybiegłam na dwór.
http://img389.imageshack.us/img389/8250/96dg0.jpg (http://imageshack.us)
Nie... Nie! Nie!
Co on robi? Kim jest ta dziewczyna?
Nie czekałam na odpowiedzi. Automatycznie skierowałam się w jego stronę.
- Alan! Ty gadzie, jak mogłeś?!
On natychmiast odskoczył od kochanicy.
Przyjrzałam się jej.
Była okropnie ładna- ciemnobrązowe włosy, brązowe oczy. Szczupła, o ładnej twarzy.
On, zawstydzony, otworzył usta, ale ja byłam szybsza:
- A z resztą, co mnie to! TO KONIEC! Nie chcę cię znać!- palnęłam wściekła
Wykrzyczałam mu to prosto w twarz. Potem zaczęłam biec, ile sił w nogach.
http://img266.imageshack.us/img266/1509/97nx1.jpg (http://imageshack.us)
Uciec jak najdalej od niego...
Na postoju dla taksówek zatrzymał się samochód. Zaraz wsiadłam na tylne siedzenie.
- Na cmentarz w San Mateo!- powiedziałam w pośpiechu.
To miejsce wydawało mi się jedynym, w które mogłam uciec. Tam, do grobu mojej mamy. Tylko przyklęknąć i się wypłakać... Wiedziałam, że nikt mnie tam nie znajdzie...
************************************************** **
Jak zakończy się "Powrót do przeszłości"?
Odpowiedź w ostatnim, rozstrzygającym wszystko odcinku.
Na koniec dodam, że zdjęcia były robione niemalże przed chwilą ;)
A odcinek ostatni pojawi się w piątek, albo później.
Więc na rozpoczęcie roku szkolnego macie nowy odcinek AND 2 :) (dla niektórych może to być nawet jedyna zadowalająca rzecz w tym dniu :D)
Fajny odcinek. Ładne zdjęcia. :) Z moich PM'ów i tak wiesz, co sądzę na temat FS. Chyba nie muszę się tu rozpisywać. Znasz moje podejrzenia. ;) Fajnie wyszło to zdjęcie z przybliżenia. Widać, że Dustin ma całkiem ładne usta. Czekam na kolejny odcinek!
PS. Alan to palant.
alan to mega palant jak on mógł jej to zrobić !?
ptasie mleczko
03.09.2008, 09:58
Haaa wiedziałam, że w końcu wyjdzie z Alana prawdziwa natura. Był zbyt idealny, żeby mógł być prawdziwy. A Dustin broni się rękami i nogami przed okazaniem jakichkolwiek uczuć bo pewnie też coś czuje do Lily, ale za nic się do tego nie przyzna. Ciekawa jestem jego tajemnicy, co tam się w tej przeszłości stało. Chyba jakaś blondi go zraniła. A wracając do mojego niefortunnego zapytania, tego że pokłócili się o Dustina to raczej się domyśliłam ;) chodziło mi o to, że ta kłótnia wynikła tak prawie z niczego i była trochę nienaturalna. Ale to tylko takie moje własne odczucie pewnie. takim już jestem niepoprawnym tworem, że do mnie trzeba jasno prosto i zwięźle hehe i dużymi literami ;) aha i jeszcze jedno, ubawiły mnie setnie dwa słowa "gadzie" i "kochanicy" hehe dobrze to określiłaś ;) pozdrawiam i czekam na ten piątek
tiki taki i kasztanki
03.09.2008, 12:57
wszytko super ale w pierwszej częsci zła jakosc zdjęc co daje nam jakies 9,5/10 ;)
anuss3211
03.09.2008, 19:17
ta cała zdrada w ogóle mi nie pasuje do Alana, noo okazał się chamem. ;-)
No wieć. tak. Odcinek wydawał mi się jakiś krótki. To po pierwsze. Po drugie mogłaś jakoś bardziej opisać to wybięgnięcie z sali występu. Wybiegła i od razu zobaczyła jak Alan całuje się z tą dziewczyną. i trochę durne, że całował się z nią tuż obok klubu. Przecież gdyby Lily przyszła pare minut później też by ich zobaczyła. I jeszcze jeden błąd. Napisałaś, że rana jest pod lewym okiem, a z tego co widać na zdjęciu to pod prawym. Ale OK. Jednak pewnie sprawdzą się moje przeczucia, że 25-lecie wyjdzie do bani. Ona teraz poleci na cmentarz i wyjasni się ta tajemnica z tego mrocznego odcinka. Mam nadzieję, że za dużo nie zgadłem... A co stanie się z Dustinem to nie wiem. Z alanem myslę, że sprawa zakończona, bo przecież Lily powiedziała, że TO KONIEC!!!, chyba, że nie szanuje swoich słów. Czekam z niecierpliwością na ostni odcinek.
Martusiak
04.09.2008, 19:07
Liv, proszę cię, NIE KOŃCZ TEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Albo po prostu zrób jeszcze jedną "edycję" ^^ Proszę, prosze, prosze! Liv, naprawdę, piszesz świetnie, masz wielu fanów twoich fsów, i zaliczam się do nich i ja. I proszę cię, nie kończ tego! Tzn. nie chodzi mi o to, zebyś wcale nie konczyła, bo wtedy to... :D Tylko nie tak szybko. Zrób coś jeszcze. Proszę.
10/10 - bo więcej pisać nie trzeba, to powie wszystko.
Super, bardzo mi się podoba =)
Czekam na kolejny odcinek... ^^
Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się skończy... teraz zupełnie mnie zaskoczyłaś, wiec sama nie wiem... :3 ale mam pewne domysły, więc ... =DD
(...)ubawiły mnie setnie dwa słowa "gadzie" i "kochanicy" hehe dobrze to określiłaś (...)
Sama się z nich śmiałam :D Ale o taki efekt mi chodziło :)
Po drugie mogłaś jakoś bardziej opisać to wybięgnięcie z sali występu.
Ja też Ci coś zarzucę: ona nie wybiegła z sali, tylko z zaplecza ;P (tylko bez obrazy)
Nie wiem, co takiego mogłabym tam opisać... Może jakiego koloru były drzewa, które mijała wybiegając, albo czy drzwi zaskrzypiały?
A poza tym: mało Ci opisów? :/
Napisałaś, że rana jest pod lewym okiem, a z tego co widać na zdjęciu to pod prawym.
Racja- zaraz poprawię.
Chociaż, gdy Lily na niego patrzyła od przodu, wyglądało to jak na lewej stronie... :/
Ajaj...
Z alanem myslę, że sprawa zakończona, bo przecież Lily powiedziała, że TO KONIEC!!!
Zdziwisz się...
Całego posta Marty (po nicku sugeruję, że tak masz na imię) nie chce mi się cytować. Ale muszę go "skomentować".
Po pierwsze: chyba wyraźnie napisałam, że będzie następna część (albo edycja- jak kto woli)... I błagam, nie myślcie sobie, że tak szybko dam sobie spokój z historią Lily i w ogóle FS`ami. Są plany na dalsze części, które pewnikiem zostaną zrealizowane ;)
I WAŻNA UWAGA!!!!!: rozmyśliłam się, i 16 oraz epilog rozkładam jeszcze na trzy odcinki: 16, 17 i 18.
To, co miało być w ostatnim odcinku i epilogu będzie w tych trzech odcinkach. Część 16 odcinka wywaliłam, a pojawi się bodajże w 18 odcinku- bardzo krótkim, który zwieńczy całą drugą serię "A neverending dream"`a.
16 odcinek w 100% mam gotowy i wstawiłabym go dzisiaj ale niestety nie mogę... Nie mam jak wgrać zdjęć- zablokowany Imageshack :( (a wcześniej było forum... Możecie podziękować mojemu bratu :(()
Dziękujemy bracie, LIV! x_x
Uff... Co prawda Imageshack nadal mam zablokowany, ale założyłam konto na Fotosiku.
Więc po trudach zmagania się z moim głupim bratem w końcu daję ten niecierpliwie przez wszystkich wyczekiwany 16 odcinek.
Odcinek 16
Dotarłam.
Okazało się, że brama cmentarna była zamknięta. W związku z tym wspięłam się pod kamiennym, niewysokim murku, po czym znalazłam się po drugiej stronie.
http://images33.fotosik.pl/362/328efc4f63448054.jpg (www.fotosik.pl)
Wiedziałam, że mama była pochowana bardziej pośrodku, ale jednak w części cmentarza po lewej stronie.
Dawno tu nie byłam. Ostatnio chyba 5 lat temu, jeśli się nie mylę...
Teraz był bardziej ponury niż zazwyczaj. Przedburzowa pogoda się utrzymywała i miało się wrażenie, że zaraz miliony malutkich kropel luną na ziemię jakby w strzelaninie- szybko i niespodziewanie.*
W końcu znalazłam się przy mogile poświęconej Tanii Muchomorek. W poczuciu żałości upadłam na kolana. Zamiast deszczu zaczęły padać łzy.
http://images23.fotosik.pl/272/7bdaa5042cebbecd.jpg (www.fotosik.pl)
Cały mój żal pomału zaczął się zmniejszać.
Na głos zawołałam w stronę nieba:
"Boże, DLACZEGO?!"
Zaraz potem zwróciłam się do mamy:
"Mamo, dlaczego wszystko się zawaliło?! Czemu przychodzę tu z wielkim żalem, złością i łzami, zamiast z uśmiechem i sukcesem? Dlaczego musiała mnie spotkać taka pomyłka?
Każdy okazał się kimś innym. Osoba, którą kochałam, zdradziła mnie, a ten, o którym myślałam, że jest dobry, okazał się być potworem bez serca.
Ja wiem- ty miałaś podobnie. Tato też okazał się draniem. Ale... Ale potem zrozumiał i żałował... I z znienawidzonego stał się najukochańszym ojcem.
Pomyliłam się w wielu sprawach, ale nigdy nie aż tak bardzo, jak w tej. A teraz zostałam sama, z podwójnie złamanym sercem.
Mamo, co ja mam teraz ze sobą zrobić? Najrozsądniej byłoby przebaczyć. Tylko, że nie potrafię... Ale to boli... Dwie rany... A która bardziej? Zdrady czy prawdy?
Wiem, że zawsze mogłam na ciebie liczyć. Wskaż mi drogę! Pomóż mi!"- prosiłam
Mówiąc ostatnie zdanie dwie duże łzy opadły przede mnie. Spuściłam głowę i zamknęłam oczy.
I wtedy... Wtedy jakiś wewnętrzny głos kazał mi popatrzeć w lewo.
Podniosłam głowę i spojrzałam...
http://images34.fotosik.pl/357/7bf25f7f86a27d95.jpg (www.fotosik.pl)
Czy to... Czy ja na pewno dobrze widzę?!
W tym samym momencie i on spojrzał w moją stronę.
Nasze oczy się spotkały. Jego, zakryte z okularami, moje- mocno zaszklone i czerwone.
- Co... Co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony
Ja ciągle nie dowierzałam, że to dzieje się naprawdę.
Nie umiałam nic powiedzieć. Gardło mi się ścisnęło.
Chyba zauważył. Nie wiedziałam, co teraz zrobi.
Wydawał mi się taki jakiś inny, aniżeli godzinę temu.
W końcu wróciła mi zdolność mówienia.
- Dustin... To naprawdę ty?- moje pytanie było przepełnione zdziwieniem
- Tak, to ja- odpowiadała zupełnie inaczej i tak... spokojnie
Chyba też był niemniej zdziwiony, niż ja.
- To grób twojej mamy?- zapytał, spoglądając na kamienny pomnik
- Tak...- zaczęłam, ale nie dał mi skończyć
- Nie tłumacz się. Przecież wiem...
- Jak to wiesz?- zapytałam
Odsunął mi się z drogi. Przeczytałam, co było napisane na nagrobku obok.
"Aaron Wing
* 29 IX 1972
† 17 X 1997
R.I.P"
Teraz zrozumiałam...
Więc jednak jego obecność w dniu pogrzebu na cmentarzu nie była złudzeniem...
- Teraz rozumiesz, prawda?- zapytał
- Tak- odparłam- Przykro mi...
- Nawzajem- powiedział wyrozumiale
Nigdy nie myślałam, że ktoś by mógł mnie bardziej zrozumieć... On czuł to samo. Mieliśmy podobną przeszłość.
- Pewnie chciałabyś wiedzieć coś więcej o mojej przeszłości...
Nie musiałam nawet przytakiwać- odczytał to z mojej twarzy.
Zaraz potem zaczął opowieść.
- Urodziłem się w biednej rodzinie.
http://images38.fotosik.pl/8/9a32adca18902f3a.jpg (www.fotosik.pl)
Mój ojciec nielegalnie przemycał narkotyki. Matka siedziała w domu.
Jedyną osobą, która cieszyła się z moich narodziny, był on. Mama od oczątku miała mnie gdzieś.
Podobno byłem do niego bardzo przywiązany- wiem to z opowiadań sąsiadów. Sam niestety niewiele o nim pamiętam... Ale jeśli już, to same dobre rzeczy.
Ludzie, którzy znali go ze złej strony nienawidzili go. Uważali, że jest złym człowiekiem tylko na podstawie tego, że wiedzieli, czym się zajmował. Mało kto wiedział, jakim był troskliwym ojcem.
http://images30.fotosik.pl/273/a7c5fdca7006a4e3.jpg (www.fotosik.pl)
Po moich narodzinach bardzo często kłócili się z mamą. Ona po jakimś czasie sięgnęła po alkohol.
Ojcu oczywiście się to nie spodobało, i kazał jej przestać. Miała to gdzieś.
Któregoś październikowego dnia tato nie wrócił z pracy. Zginął tylko dlatego, że chciał skończyć z tą brudną robotą.
- Smutne...- stwierdziłam
- Matka cały czas chlała.
http://images49.fotosik.pl/8/59726af531178c1c.jpg (www.fotosik.pl)
Gdy byłem starszy zaczęła się spotykać jakimiś pijakami i szła z pierwszym lepszym do łóżka. Z tych przypadkowych romansów cztery zakończyły sie ciążą. Zawsze rodzili się chłopcy.
Ja byłem najstarszy. Z racji tego, że wszystko przepijała i nie zajmowała się nami, w wieku 16 lat poszedłem do pracy. W szkole starałem się o dobre stopnie.Było mi ciężko.
http://images34.fotosik.pl/357/4072c14bdd71f131.jpg (www.fotosik.pl)
Po skończeniu osiemnastki postanowiłem się wyprowadzić. Nie byłem pełnoletni, ale miałem starszych kumpli z którymi zamieszkałem.
Udało mi się zdać maturę, ale o studiach nawet nie myślałem. Poszedłem do pracy. W międzyczasie paliło się maryśkę i papieroski.
Dalej już wiesz, co było.
- Twoja mama była blondynką, prawda?- zapytałam
- Dokładnie- zrozumiał moje intencje- Teraz już wiesz...
- Tak. To może teraz ja przedstawię ci moją historię.
Nie protestował.
Nie będę wszystkiego opisywać. (Ci, którzy czytali "AND" znają ją na pamięć, więc nie ma sensu jeszcze raz jej tu pisać- od autorki)
-Fajnie, że przynajmniej ty nie skończyłaś tak jak ja- powiedział na podsumowanie
Zapadła chwila ciszy. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Chociaż teraz była moja kolej...
Ale niespodziewanie on się odezwał...
http://images29.fotosik.pl/272/c5e1a3aa7d91062c.jpg (www.fotosik.pl)
- Wiesz, chciałem cię przeprosić....
- Ale za co? Przecież powiedziałeś prawdę.
- Nie, to nie była prawda- zaczął protestować- Ten Dustin, którego poznałaś z dobrej strony, to byłem ja.
Nie wiedziałam już, co o tym myśleć. Skoro to nie był on, to co nim kierowało?
- To dlaczego mówiłeś inaczej?- zadałam pytanie, chyba najważniejsze i to, które miało rozstrzygnąć... rozstrzygnąć wszystko
- Może mi nie uwierzysz, ale z czystej zazdrości.
Nie... To nie może być prawda! On miałby być o mnie zazdrosny? Nie...
- Zazdrosny o mnie?- dopytywałam się
- Cholera, tak!- odpowiedział- Gdy skapnąłem się, że ty serio jesteś fajna, było już za późno- Alan cię zgarnął.
- A ty za wszelką cenę nie chciałeś, żebym to zauważyła?
- Dokładnie... Właśnie dlatego zacząłem się spotykać z Nicole- żeby zapomnieć o tobie. Wiedziałem, że przy Alanie nie mam szans.
- Więc ty jej nie kochałeś?
- Co ty! To był kamuflaż.
- I tylko przede mną nie ukrywałeś swojego prawdziwego "ja"?
- Tak. Do ciebie nabrałem prawdziwego zaufania. Uwierzyłem, że dla ciebie mogę być jeszcze kimś. Więc jak... Wybaczysz mi?
Tak, teraz zrozumiałam, że to naprawdę on- szczery i dobry. Że to przyjaciel- PRAWDZIWY przyjaciel.
http://images31.fotosik.pl/357/e3372124b42f5e73.jpg (www.fotosik.pl)
Uśmiechnęłam się do niego.
- Wybaczam. Wszystko.
On również się uśmiechnął zawstydzony.
- Dziękuję- odparł z wdzięcznością- Jesteś wspaniała i ko...- tu przerwał
- No dokończ!- sprowokowałam go
- ... kochana- skończył
Zaraz po tym jeszcze coś dodał:
- Nie będę tego dłużej ukrywał. Nie zdziwię się, jeśli mnie wyśmiejesz, ale chcę, żebyś mimo wszystko wiedziała: zakochałem się w tobie.
Te słowa uderzyły w sam środek serca.
Dopiero teraz zaczęłam rozumieć tą sytuację ze wczoraj... Dopiero teraz zrozumiałam, że tak naprawdę moje serce należy tylko do niego. Czyli, że po prostu go kocham!
- Dustin...- zaczęłam- Teraz gdy to powiedziałeś zrozumiałam, że to ty jesteś tym, do którego należy najcenniejsza rzecz jaką posiadam.
Nie krył zdziwienia. Wyglądał zupełnie jak ja przed paroma minutami- też nie dowierzał.
Chciałam zobaczyć to w jego oczach. Złapałam za oprawki okularów, po czym ściągnęłam je.
http://images50.fotosik.pl/8/7559f87d29a33420.jpg (www.fotosik.pl)
Oczy miał szare. To nie wszystko- lewe miał sine.
- Wczorajsza bijatyka...- wyjaśnił
- Dobrze, że wyszedłeś z niej cały- powiedziałam
Uśmiechnął się. Te smutne oczy poweselały.
Zaraz potem poczułam na sobie ciepłe krople letniego deszczu. Z sekundy na sekundę spadło ich coraz więcej.
- Lepiej wracajmy, bo zmokniemy!- powiedział Dustin- Za mną!
Nie od razu się ruszyłam. Spojrzałam jeszcze na grób mamy. Szybko, ale z wielką wdzięcznością rzuciłam krótkie "dzięki". Wtedy, stojąc pod zerwaną chmurą nie było mnie stać na nic więcej.
Zbliżając się do murka zauważyłam po drugiej stronie czarnego pick- up`a rodem z lat 90.
W środku siedział Dustin. Chwilę potem do niego dołączyłam.
Padało jeszcze przez dobre parę godzin. Miejmy nadzieję, że ta pogoda jednak nie zniechęci ludzi do odwiedzenia "Superstara"...
******************************************
Czy koncert się uda?
Czy wydarzy się na nim coś niezwykłego?
Odpowiedzi w przedostatnim odcinku.
******************************************
*Zdanie dedykuję osobie, która pisze FS o związanej z tym tematyce :)
******************************************
Straciłam gdzieś wenę, więc nie spodziewajcie się odcinka aż tak szybko. Poza tym nie wiadomo, czy na następny piątek będę miała dostęp do forum.
Będą jeszcze znaczące wydarzenia, ale nie będą aż tak istotne, jak te dotychczas. Taki "dodatek", powiedziałabym. Więc nie niecierpliwcie się zbytnio ;)
Świetny odcinek;). Ładne zdjęcia. Fajnie Ci wyszedł ojciec Dustina:).
Sporo się działo. Wiedziałam, że w końcu się zejdą:). Ciekawa jestem, z kim Dustin się pobił :P. Czekam niecierpliwie na kolejny odcinek. Może pokażesz reakcję Alana na związek Lily z Dustinem. :D
Ha! Wiedziałam, że tak będzie!!! I moim zdaniem Dustin bił się z Alanem. Że to niby przez niego Alan stracił dziewczynę. Ale nie wiem, może nie. W każdym razie odcinek dużo tłumaczy i bardzo mi się podobał. Zauważyłam tylko jedno uchybienie:
Dawno tu nie byłam. Ostatnio chyba 5 lat temu, jeśli się nie mylę...
Od ósmego odcinka (pogrzeb) minęło 5 lat? Bo chyba wtedy była na cmentarzu?
Ogólnie to 9,99/10:)
ptasie mleczko
06.09.2008, 20:44
No ten odcinek wyszedł Ci super. Wzruszyłam się. Idę po chusteczki. ;) Spełniły się moje przewidywania i bardzo fajnie. I normalnie już nie wiem co dalej powiedzieć. Tym razem wszystko zrozumiałam ;) Tylko jedno zdanie "z znienawidzonego stał się ..." spróbuj to powiedzieć na głos ;) powinno być "ze znienawidzonego...", ale to tylko jedno. I normalnie te oczy Dustina aż czułam prawie jak mnie przeszyły na wskroś. Tylko brakło mi tego żeby sobie padli w objęcia i pocałowali się namiętnie, bo wydaje mi się, że to normalne po wyznaniu sobie miłości, ale rozumiem, że Dustin to taki chłodny typ. Od samego początku mi się podobał haha ciekawa jestem jak zareaguje Alan jak się dowie. Pewnie uknuje perfidną zemstę. Doczekać się nie mogę! pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek. Chyba się uzależniłam od Twojego FS
Od ósmego odcinka (pogrzeb) minęło 5 lat?
Pisząc to, nie chodziło mi o cmentarz, tylko o grób Tanii. A co do tego już się zgadza ;P
Tylko brakło mi tego żeby sobie padli w objęcia i pocałowali się namiętnie, bo wydaje mi się, że to normalne po wyznaniu sobie miłości, ale rozumiem, że Dustin to taki chłodny typ.
To jest między innymi ten fragment, który wywaliłam :D
No ale skoro zaczął padać deszcz, to raczej nie mogli stać i moknąć.
Ale oczywiście nadrobią ;)
ciekawa jestem jak zareaguje Alan jak się dowie. Pewnie uknuje perfidną zemstę.
Hmm... Chyba będę już cicho i nie zdradzę większej ilości szczegółów (i tak juz za dużo wiecie ;P]
Chyba się uzależniłam od Twojego FS
A za niedługo się kończy i co wtedy? :|
Chyba, że AND3 podtrzyma klasę ;) Miejmy nadzieję... Z resztą, takie same obawy miałam zaczynając "dwójkę". A tu co się okazało? Że wyszła lepiej od pierwszej części :)
I jeszcze coś dodam, co pewnie trochę podsyci Waszą ciekawość: w ostatnim odcinku wydarzy się coś, czego żaden z Was się nie spodziewa. Wydarzenie nawiązane do "AND", ale jeszcze bardziej kontrowersyjne, niż tam. Kto zgadnie o co chodzi, nie musi czytać ostatniego odcinka ;)
Jak chcecie, możecie zgadywać. Czy to tutaj w komentarzach, czy na PM`ach, a co poniektórzy "wybrańcy" mogą nawet na Gadu :D
A odcinek postaram się zrobić w tym tygodniu, a wstawić w piątek. Mam nadzieję, że wytrzymacie ;)
jakby to określić, mam wrażenie, że to już jest ostatnie odcinek. Na szczęście nie. Jest jeszcze parę rzeczy to załatwienia, ale tak jak powiedziałąś, one będą już tylko odnogami głównej akjcji, która myślę, zakończyła się w tym odcinku. Oczywiście 10/10. Ja mimo wszystko się niecierpliwie.
O Ludu! Mam Wam tyle do napisania, że SZOK.
Pierwsza wiadomość dotycząca AND3: rozmyśliłam się, i FS trafi na forum dopiero w listopadzie lub w najgorszym wypadku w grudniu.
Jak się okazało, w drugiej klasie jest TAKI zapiernicz, że nie ma kiedy do porządku pograć w Simsy, a co dopiero wsiąść się za pisanie FS (na przykład mam 4 zadania domowe do zrobienia na ten poniedziałek :/).
Więc bądźcie cierpliwi- potem nie będziecie żałowali, że tak długo czekaliście na kolejną część ;)
Druga sprawa, dotycząca tego odcinka: wyszedł tak długi (ponad 20 kb w Notatniku), że postanowiłam rozłożyć go na 2 części.
To, co wstawię dzisiaj wygląda jak zwykły, jeden odcinek. Ale to jest część odcinka...
Jutro najprawdopodobniej wstawię część drugą (jeśli uda mi się dostać do komputera). Jest ona dłuższa od pierwszej i większość zdjęć z całego odcinka przypada właśnie na nią.
THE END ;P
Odcinek 17
Część I
Z głośnika dobiegałby mocne uderzenia basa. Chwilę później zastąpiły je ostre brzmienia elektrycznych gitar.
Radio wyświetlało godzinę 14.30.
Nie chciało mi się wierzyć, że tyle czasu spędziłam na cmentarzu. Niby wszystko działo się tak szybko, a jednak były to długie, ciągnące się w nieskończoność minuty, które zamieniały się w ćwiartki, połówki, ćwiartki z połówkami, aż doszły do całej, pełnej godziny. Do tego jeszcze dodać następne ćwiartki...
Sumą tego był czas, w którym moje życie stanęło do góry nogami. Od tamtego momentu już nic nie było takie samo.
I nie będzie.
Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Niby byłam tą samą Lily Muchomorek, a jednak wydawałam się sobie tak inna. A może to doświadczenie mnie tak zmieniło?
Tak, to bardzo możliwe. Jego moc może zmienić człowieka tak, że wydaje się być on zupełnie kimś innym, inną osobą, mimo, iż ciągle jest sobą.
I pomyśleć, że tak samo jest ze mną. Nie, nie tylko ze mną...
On, który siedzi teraz obok mnie... Wsłuchany w rytm muzyki, skupiony na kierowaniu pojazdu w stronę klubu...
Pewnikiem też sobie zdaje z tego sprawę. Ale nie przeżywa tego tak jak ja... Chyba, że...
Nie, nie mogę mieć pewności- jeszcze na tyle go nie znam.
No tak... Kochamy się i w ogóle, a tak naprawdę nic o sobie nie wiemy...
Chyba zgodzicie się ze mną- dziwna sytuacja. I w ogóle- to wszystko jest takie nienormalne. Takie... niespotykane.
I właśnie to dotyczy mnie- zwykłej dziewczyny, studentki, niczym nie różniącej się od reszty.
Scenariusz mojego życia od zawsze był ciekawy, niepewny... Tak juz chyba pozostanie aż do momentu, w którym zejdę z tego świata.
Kto się w nim pojawi? Na pewno on. A może nie? Może to tylko chwilowe i tak naprawdę nie przetrwa próby czasu?
Nie chciałabym tego. Przynajmniej nie teraz... No tak, w końcu na wydarzenia dnia dzisiejszego będę patrzyła inaczej za 10, 20 lat, aniżeli teraz.
I może stwierdzę, że był on kolejną pomyłką, albo jednym z najszczęśliwszych momentów w moim życiu. Na razie zostaje druga opcja.
- Hej, marzycielko, wróć do reala!- usłyszałam znajomy głos
Wyrwana z rozmyślań rozejrzałam się naokoło. Dojeżdżaliśmy do parkingu.
- Słuchaj, wysadzę cię tutaj, OK?- zwrócił się do mnie
- Nie idziesz ze mną?- zapytałam
- Nie. Muszę skoczyć na chatę po jakieś ciuchy- odparł
- Nie mogłabym jechać z tobą?- spytałam z nadzieją, że mi pozwoli
- Bez obrazy, ale po co ch***** ty mi tam jesteś potrzebna?- odparł z ironią
Wyraźnie posmutniałam. Potowarzyszyłabym mu...
- Ej, mała, weź się nie rozklejaj- powiedział, widząc wyraz mojej twarzy- Jeszcze kiedyś cię zabiorę do mojej rudery. No, a teraz leć- czekają na ciebie. Przekaż Alanowi, że zaraz będę.
http://img526.imageshack.us/img526/8159/108ov3.jpg (http://imageshack.us)
Postanowiłam nie protestować. Przesłałam mu porozumiewawczy uśmiech, po czym wyskoczyłam z auta.
On natomiast odjechał, w dodatku z piskiem opon.
Przekroczyłam próg zaplecza. Zaraz dopadł mnie Zdrajca.
- Dobrze, że już jesteś- powiedział na "dzień dobry"
Nie zwróciłam na niego zbytniej uwagi. Jeszcze nie wybaczyłam mu zdrady.
- Lily...- nie ustępował
- Czego?!- krzyknęłam wściekła
- Lily, proszę, posłuchaj mnie...- poprosił
Stanął parę kroków przede mną.
Postanowiłam dać mu szansę. Ciekawa byłam, co ma mi do powiedzenia.
http://img526.imageshack.us/img526/37/109gt0.jpg (http://imageshack.us)
- Chciałem cię przeprosić- zaczął, zawstydzony- Wiem, że zachowałem się jak palant. I że nie miałem prawa... Masz rację, jestem gadem. Proszę, wybacz mi!- prawie, że się popłakał
Zatkało mnie. Ale coś tu było nie tak...
Z resztą, nieważne. Postanowiłam mu wybaczyć. Ale drugiej szansy już nie dostanie...
- OK, wybaczam- powiedziałam po chwili- Ale nie licz na nic więcej, niż przyjaźń...
- Nie mam zamiaru. Ty jednak nie byłaś tą jedyną...
I znowu to samo uczucie, co przed chwilą. W takim razie...
- Postanowiłem wrócić do Rose- kontynuował- Chciałem ci to powiedzieć, ale ty byłaś szybsza i mnie przyłapałaś.
- Nie masz do mnie żalu, prawda?- zapytał
- Nie, już nie. Wiesz, ja też znalazłam swojego jedynego...
- Wiem. Ja od początku wiedziałem, że między tobą a Dustinem powstanie coś większego. Chciałem temu przeszkodzić, bo uważałem, że on nie był ciebie wart. A że szukałem dziewczyny na miejsce mojej byłej, więc w sam raz trafiło na ciebie.
Teraz wszystko nabierało sensu. Dopiero w tym momencie zrozumiałam intencje mojego byłego.
- Oboje znaleźliśmy tych właściwych- podsumował
- Skro tak...- w końcu ja się odezwałam- To życzę ci szczęścia z Rose.
- A ja tobie z Dustinem- odparł z uśmiechem- On się tobą na pewno lepiej zaopiekuje, niż ja.
Teraz ja się uśmiechnęłam.
Cieszyło mnie to, że tak to się skończyło. Happy end, po prostu.
Zaraz w pomieszczeniu zjawiła się ta sama dziewczyna, z którą całował się Alan.
- Rose, przedstawiam ci Lily- zwrócił się do niej
- Lily, to jest Rose- a potem do mnie.
Spojrzałam na nią z innej strony. Wydała się być sympatyczna.
Podałyśmy sobie ręce.
http://img529.imageshack.us/img529/5614/111xt6.jpg (http://imageshack.us)
- Miło mi cię poznać- powiedziała- Fajnie, że Alanowi zamiast mnie trafiła się taka fajna osóbka
- Dzięki- odpowiedziałam- Teraz ty przejmujesz pałeczkę. Życzę powodzenia!
Obie się zaśmiałyśmy.
Zamieniłyśmy ze sobą parę zdań. Okazała się być naprawdę miłą. Alan to miał oko do dziewczyn, naprawdę...
- Już jestem!- od strony drzwi dobiegł głos
- W końcu!- dodał drugi chłopak
- Możemy już zaczynać?- zapytał
- Jeszcze nie. Twoja laska się stroi- oznajmił Dustinowi
To było tyle, co usłyszałam za ścianą. Znając Dustina, pewnie się uśmiechnął.
Ja, już ubrana, właśnie robiłam sobie make up.
Zarówno ciuchy jak i cała reszta miały być w stylu lat 90. Jedyną rzeczą, jakiej nie zmieniałam, była fryzura.
Po kilku minutach stwierdziłam, że jestem gotowa. Wyszłam z mojej garderoby i udałam się na zaplecze.
http://img204.imageshack.us/img204/4010/112vj8.jpg (http://imageshack.us)
Nigdy nie zapomnę miny, jaką zrobił Dustin, gdy mnie zobaczył.
Wpatrywał się we mnie jak w obrazek, w dodatku tymi zakochanymi oczyma.
- Ślicznie wyglądasz- powiedział z uśmiechem
Odwzajemniłam go.
- Gdzie Alan?- zapytałam
- Czeka na scenie. Chodźmy.
Z każdą minutą na sali zjawiało się coraz więcej gości.
Było ich nawet więcej, niż zwykle.
Z tego wszystkiego dopadła mnie trema.
Stałam sama za murkiem, który był jakby kurtyną na naszej klubowej scenie. Dustin i Alan korygowali niejasności w zapisie melodycznym pewnej piosenki.
A ja czekałam. Czekałam na moment, w którym stanę twarzą w twarz z publiką. Na moment, w którym z moich ust wypłyną słowa piosenki wtopione w melodię tworzoną przez te dwa wspaniałe instrumenty, za którymi zasiadali moi równie wspaniali przyjaciele.
I stało się. Moi towarzysze wyszli z sali obrad.
- Jest równo szósta- powiedział Dustin- Wchodzimy?
http://img526.imageshack.us/img526/1015/113qu8.jpg (http://imageshack.us)
- O kurczę!- coś przypomniało się Alanowi- Muszę na chwilę lecieć do szefa!
Skierował się z powrotem.
- Tylko sprężaj się!- ponaglił go Dustin
I zaraz całkiem zniknął za drzwiami.
- Coś taka nerwowa?- zapytał mnie
- Boję się... Mam straszną tremę- wyjąkałam
Spojrzałam na niego. Nic a nic się nie stresował. Wyglądał tak, jakby to dla niego nic nie znaczyło.
Mimo to zrozumiał, co ja czuję- objął mnie swoim ramieniem chcąc dodać mi otuchy.
- Wszystko pójdzie dobrze- mówił to tak pewnie, jakby nie mogło być inaczej
- A co, jeśli nie? Ja na pewno coś zawalę...- powiedziałam z beznadzieją w głosie
- Potraktuj to jak zabawę- na pewno nic nie spie****. A jeśli nawet- nikt cię za to nie zabije.
- Tego nie wiesz...- zaczął wracać mi humor
- A jeśli nawet miałoby do tego dojść, ja cię obronię- powiedział z uśmiechem
Nawet nie zdał sobie sprawy, jak bardzo mi pomógł. On to wiedział, jak mnie wesprzeć...
Zaraz potem wrócił Alan.
- Wszyscy gotowi?- zapytał Dustin
- Tak!- równocześnie odpowiedzieliśmy ja i Alan
- Pokażemy tym frajerom...
- Gościom...- poprawił go drugi chłopak
- Mógłbyś mi, k*****, nie przerywać?- wściekł się Dustin
- Dobra, juz nie będę...- odparł trochę urażony Alan
- To pokażemy tym gościom, co to jest prawdziwa muza!
- Jeden za wszystkich...-krzyknęłam, wyciągając rękę. Zaraz na niej pojawiły się dwie następne
- ... wszyscy za jednego!- odpowiedzieli przyjaciele wyrzucając je w górę
Z uśmiechami wyruszyliśmy na widownię.
*******************************************
KONIEC CZĘŚCI I
Fajny odcinek, tylko jakiś taki krótki. Myślałam, że pokażesz jeszcze Lily w nowym stroju;).
Alan plącze się w zeznaniach. Najpierw twierdzi, że chciał przeszkodzić Dustinowi, bo uważał, że nie jest wart Lily a potem uznał, że Dustin lepiej się nią zaopiekuje. Jakoś mi to trochę zgrzyta.
Czekam na dalszą część i więcej fotek:P!
ptasie mleczko
12.09.2008, 18:12
Czyżbym była pierwsza? Niee no co za sielanka. Miód się leje. A ja liczyłam na jakąś zemstę Alana, trochę się zawiodłam. I to zapoznanie Milly i Rose, no sama słodycz. Czego innego się spodziewałam. Cały dramatyzm sytuacji prysł :( ale plus za użycie słowa "gad" ponownie. Strasznie mnie ono bawi ;) szybko potoczyła się ta akcja nikt nie ma do nikogo pretensji, wszyscy zostają przyjaciółmi. Mnie się to wydaje mimo wszystko nienaturalne, może i jestem jakaś nienormalna. a co do dalszej części no nie rób mi tego mogę za Ciebie odrabiać prace domowe ;)
Lara_Croft
12.09.2008, 18:18
Weź!!! Jak mogła mu wybaczyć? Przecież on ją wykorzystał?!
Nie nie! Dobra wyluzuję. Odcinek fajny. Nie moge się doczekać II Cz. 9/10
Wybaczyła, bo jej nie zależało. W końcu miała Dustina, więc co jej szkodziło mieć za Alana przyjaciela...
Przyzwyczailiście się do dramatów. Przyzwyczajcie się teraz, ze zakończenie BĘDZIE cukierkowe z JEDNYM wyjątkiem (ha- jeszcze pod koniec nie będzie wszystko wiadome ;))
Jak się uzbiera odpowiednia ilość komentarzy możliwe, że cz. II dam jeszcze dzisiaj ;)
Liv, lubisz gnębić ludzi? Ach te komentarze...:P
Trzy oceny w 10 minut. Ty to masz popyt! A tak co do odcinka. Mało się dzieje, ale rozumiem, to tylko pierwsze część. Ja bym był bardzo uszczęśliwony, gdyby Lily coś spie*** ;) na tym koncercie. Byłoby fajnie ;) Ciekaw bym był reakcji Dustina i Alana. Niespodziewałem się takiego rozwoju wydarzeń pomiędzy Lily, a Alanem. Więcej uwag po drugiej części.
ptasie mleczko
12.09.2008, 18:50
To jak tak bardzo chcesz tych komentarzy to jeszcze raz sie wypowiem. Wraca mi wiara po tej wypowiedzi, że coś tam jeszcze namieszasz. Ja to widzę tak: Alan tylko udawał, że wrócił do Rose, żeby wyjść twarzą z sytuacji, a cały czas w zaciszu domowym knuje perfidną zemstę na tych dwojgu (Milly i Dustinie). W dniu ich ślubu porywa Milly ale tak że Dustin myśli że porzuciła go przed ołtarzem, albo knuje przeciw Dustinowi i on zostaje aresztowany przez policję, a Milly myśli że ją porzucił i nie chce później słuchać wyjaśnień. haha ale się rozpisałam. nie no wierzę, że wymyślisz to lepiej ale pliz nie kończ tego tak całkiem cukierkowo ;)
Panna Lawenda
12.09.2008, 19:06
No dobra, dam ci komentarza, ale proszę daj ten odcinek xD
Twoje fs jest boskie!
10/10
Liv, lubisz gnębić ludzi? Ach te komentarze...
Nie, nie lubię ;). Jak sama wstawisz FS, to pogadamy... ;D
Trzy oceny w 10 minut. Ty to masz popyt!
Nom :D
Moje FS popularne, czytelnicy online... Co zrobić... ;D
Milly
Eeee... Kto? :/
Namieszam, ale niedużo. Taki zwrot akcji jeszcze będzie. Ale i tak skończy się cukierkowo- klamka zapadła.
U mnie to już tak jest- każde FS kończy się happy endem. Z AND 3 też tak będzie, chociaż wydarzy się niezła tragedia (że to tak nazwę).
Na własne życzenie ;P:
Odcinek 17
Część II
Jak się okazało, przynajmniej 1/4 gości miała więcej, jak 40 lat. Pewnie byli to wszyscy ci, którzy przed 25 laty przychodzili tu na dyskoteki.
I znowu przypomniała mi się mama- pewnie było tutaj wielu jej znajomych, o których nawet nie miałam pojęcia.
Gdyby jeszcze żyła, pewnikiem teraz siedziałaby w jednej z loży i słuchałaby jak te same piosenki, które niegdyś ona śpiewała, teraz, po 25 latach śpiewa jej córka.
Z pewnością towarzyszyłby jej tato. Postawiłby jej drinka a potem zaciągnął na parkiet, by przypomnieć sobie czasy, gdy się miało 20 lat...
Westchnęłam. Jak zawsze, gdy o nich myślałam. I było mi zarazem żal- również jak zwykle.
Z tego wszystkiego aż zapomniałam, co teraz będzie za piosenka. Lekko obróciłam głowę i spojrzałam na Dustina. Od razu zrozumiał, o co mi chodzi.
"A neverending dream"- szepnął.
Zaraz też skinął na Alana, by zaczął.
Tamten zaczął wstęp. Najpierw kilka krótkich uderzeń w talerze, które potem zamieniły się w równy rytm. Zaraz potem do akompaniamentu dołączyła gitara. I w końcu ja.
Kończył się refren, gdy rozejrzałam się po publiczności.
Miny gości wskazywały, że im się podoba.
Spojrzałam na loże z mojej lewej strony...
Szok, jakiego wtedy doznałam, jest nie do opisania.
W jednej z nich siedział on...
http://img380.imageshack.us/img380/1937/114ir7.jpg (http://imageshack.us)
Mój ojciec.
Szczęśliwie dobrnęłam do końca utworu. Właśnie nadszedł czas na przerwę, więc wszyscy zeszliśmy ze sceny.
Wpatrując się w minę mojego taty stwierdziłam, że na pewno mnie nie zauważył. Postanowiłam coś z tym zrobić.
- Chłopaki, miałabym prośbę...- zwróciłam się do siedzących za stołem.
- Cóż to takiego?- zapytał mój chłopak
- Chciałabym komuś zadedykować piosenkę... Jednemu z gości.
- Któż jest tym szczęśliwcem?- spytał Alan
- Eee... Mój ojciec.
Dustin słysząc to o mało co się nie zadławił. Chyba nie spodziewał się, że tak szybko pozna ojca swojej ukochanej...
- Co wy na "Daddy cool"?- poprosiłam o opinię
- Pasuje- odparł Alan- Chyba to nawet gdzieś się wplątało w nuty...
Jak się potem okazało, rzeczywiście.
- Na pewno dacie radę?- wolałam się upewnić
- Dzieciaku, za kogo ty nas masz?- fuknął Dustin- Grało się trudniejsze.
- Dzięki- powiedziałam- Co ja bym bez was zrobiła...
Oboje się uśmiechnęli.
http://img524.imageshack.us/img524/6778/115md6.jpg (http://imageshack.us)
- Szanowni goście- zaczęłam- Piosenkę, która teraz zagramy, chciałabym zadedykować jednemu z gości, który jest dla mnie bardzo bliską osobą, a pewnie nawet nie wie, że tu jestem.
Po minach ludzi spostrzegłam, że zastanawiają się, o kogo może chodzić.
Ustaliliśmy, że zaśpiewamy to na dwa głosy, tak jak w oryginale.
"She`s crazy like a fool"- zaczął Dustin
"What about it daddy cool?"- zaśpiewałam
Publiczność osłupiała. Każdy zaczął się rozglądając po sobie- zrozumieli moje intencje.
Spojrzałam na tatę. Konsultował z jakimś kolegą chyba to samo co inni.
A muzyka i słowa piosenki dalej leciały.
"Daddy, daddy cool"- śpiewałam
"Daddy, daddy cool
Daddy, daddy cool
Daddy, daddy cool"
I odruchowo powiedziałam, w dodatku po polsku:
"Dla mojego taty!"
I znów na niego spojrzałam.
Wpatrywał się we mnie niedowierzającym wzrokiem. Na pewno myślał "Nie, to nie może być moja Lily!".
Natrafiłam na jego wzrok. Przesłałam mu uśmiech.
Teraz już nie miał wątpliwości, że to właśnie jego córka stoi na tej scenie.
Odwzajemnił go.
Zaraz po tym zaczęły się dziać niebywałe rzeczy: tato podszedł do sceny i poprosił mnie do tańca!
Spojrzałam w tył. Oczy moich towarzyszy mówiły same za siebie: "Idź!"
No i poszłam...
Muzyka zmieniła się na typowo taneczną.
http://img339.imageshack.us/img339/9701/116pv7.jpg (http://imageshack.us)
Pierwszą parą na parkiecie byliśmy oczywiście ja i tato. Po niedługim czasie zaczęli dołączać i inni.
Wszyscy roześmiani wirowali w rytm muzyki. Impreza wymknęła się spod kontroli!
A z resztą, mało kogo to obchodziło... Liczyło się to, że wszyscy świetnie się bawią!
- Tato, a właściwie, to co ty tu robisz?- zapytałam mojego partnera
- Potem ci wyjaśnię. I ty mi też coś wytłumaczysz...
- OK.
W końcu nadeszła godzina 11 wieczorem- koniec imprezy.
Szczerze powiedziawszy byłam strasznie zmachana, ale jednocześnie bardzo zadowolona i szczęśliwa.
Ledwo co zeszliśmy ze sceny, już dopadł nas szef.
- Lily, jesteś niemożliwa!- zwrócił się do mnie- Z koncertu z okazji rocznicy zrobiłaś niesamowitą dyskotekę!
- Szefie, proszę się na mnie nie gniewać...- prosiłam
http://img525.imageshack.us/img525/6130/117tk9.jpg (http://imageshack.us)
- Nie, ja się nie gniewam... Jestem z ciebie DUMNY. I was chłopaki też. Spisaliście się na medal!
- Dzięki szefie- wydyszał Alan
Zaraz na stole wylądowały trzy koperty. Każda była podpisana imieniem i nazwiskiem. Jedna z nich- moim.
- Chciałbym mieć to już z głowy. Z resztą, ty i tak już kończysz pracę tutaj, Lily... A szkoda, bo byłaś świetna.
- Oh, dziękuję...- odparłam
Poszłam się przebrać do łazienki. Strój "rocznicowy" wrzuciłam do torby. W domu zrobię z nim porządek...
Odziana we własne ubranie wyszłam z łazienki na zaplecze.
http://img390.imageshack.us/img390/9613/118le7.jpg (http://imageshack.us)
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, zastałam tam mojego tatę.
Moich dwóch towarzyszy nigdzie nie było- możliwe, że pojechali już do domu.
Nie mogłam ukryć swojego zdziwienia. Wiedziałam, że i tak i tak będę musiała z nim porozmawiać, ale nie myślałam, że jeszcze dzisiaj...
Z drugiej strony, bardzo się cieszyłam. No cóż, "córeczka tatusia" nie wiedziała się z nim ponad miesiąc, więc pewnie się stęskniła. I on pewnie też...
Oczywiście od razu wpadliśmy sobie w ramiona, na co wcześniej nie było czasu.
- Tato, ty jeszcze nie zmęczony?- zapytałam, opadając na krzesło
- Owszem, jestem... Dzisiaj, po dwóch konferencjach i tej imprezie... Ale musiałem z tobą pogadać. Jeszcze dzisiaj.
Ton jego głosu nie zwiastował nic dobrego... Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Masz mi za złe, to, że poszłam do pracy?
- Nie, no ale mogłaś coś o tym wspomnieć!- powiedział z wyrzutem
- Mogłaś mi przynajmniej wspomnieć, że gdzieś pracujesz- kontynuował- Przecież nie zabiłbym cię za to...
- Tato, ale ja już jestem dorosła!- próbowałam się tłumaczyć- Przecież ty, będąc w moim wieku też pracowałeś!
- I nie tylko...- dodał tato- Ale moja mama wiedziała, co ja tu robię. Owszem, nie o wszystkim jej mówiłem, ale miała pewność, że jej syn ma za co przeżyć i że sobie radzi.
- A po za tym- ciągnął- Nie jestem dla ciebie tylko "starym", no nie?
Ze skruchą kiwnęłam głową.
- No więc, Lily. Przyjaźń też do czegoś zobowiązuje...- spojrzał na mnie groźnymi oczyma
- Przepraszam- wymamrotałam z żalem.
No tak, zapomniałam o reszcie świata rzucając się w wir obowiązków. Zapomniałam o najważniejszych dla mnie osobach...
Teraz wydawało mi się to straszne. Ja, osoba tak przywiązana a do najbliższych zapomniałam o nich...
- To może skoro już jesteśmy w temacie, opowiedz mi coś o swojej pracy- zaproponował tato
Zaczęłam snuć opowieść o tym wszystkim, co mnie tu spotkało.
Nie mogło się obyć bez wspomnienia o tych dwóch, którzy w tak krótkim czasie obrócili moje życie do góry nogami.
Gdy opowiadałam mu o Dustinie, wyglądał na zamyślonego. W końcu Dustin go w czymś przypominał...
- Czyli mam rozumieć, że mam zbierać kasę na wesele?- zapytał żartobliwie
- To jeszcze nie jest wiadome...- odparłam
- Znając ciebie, chajtniesz się, a nawet nie będziesz wiedziała kiedy- zaśmiał się
Uśmiechnęłam się. Kto wie, czy tak nie będzie... (;))
Zaraz zmieniliśmy temat rozmowy.
Okazało się, że firma księgarska, w której tato jest wicedyrektorem ma zamiar podpisać umowę z pewnym wielkim wydawnictwem amerykańskim. Chodziło tu głównie o przetłumaczenie i rozprowadzenie książek, które ta firma wydała, po całej Europie. Umowa ta była bardzo ważna- od niej zależała przyszłość wydawnictwa.
I jak się również okazało, tato miał pojutrze wracać do Polski, ale miał jeszcze na miejscu parę spraw do załatwienia. I został mu bilet. A że ja miałam zamiar wrócić do kraju, nie zmarnowałby się.
Myśmy rozmawiali sobie w najlepsze, gdy drzwi od strony sali otworzyły się, a do środka wpadł... Dustin.
http://img76.imageshack.us/img76/7316/119yn6.jpg (http://imageshack.us)
Chyba nie zauważył mojego taty, bo szybko rzucił swoim językiem:
- Ja pie****! Jeśli zaraz stąd nie spie***, szlag mnie trafi w tym klubie!
Gdybyście widzieli jego minę, gdy spostrzegł gościa.
- O ku... kurczę- jąkał się zawstydzony- Sory... Znaczy przepraszam za to.
Tato się zaśmiał.
- Nic nie szkodzi- odparł z wyrozumiałością- Będąc w twoim wieku też kląłem jak szewc.
Chłopak lekko się uśmiechnął.
Teraz nadeszła kolej na mnie:
- Dustin, to jest mój ojciec- zaczęłam ich przedstawiać
- Tato, to właśnie Dustin.
Panowie podali sobie ręce.
- Victor Muchomorek, miło mi- powiedział tato
- Dustin Wing, mnie również- odparł drugi z nich
- Wybaczcie mi, ale muszę was zostawić- powiedziałam- Strasznie mnie suszy, a w lodówce już nic nie ma.
- Idź, bo jeszcze nam uschniesz- powiedział żartobliwie starszy z nich
Uśmiechnęłam się, po czym zniknęłam za drzwiami.
Jak się okazało, w barku też prawie że nic nie zostało. Nalałam sobie pełną szklankę soku wiśniowego. Zaraz poszła następna...
Piłam jak smok wawelski.
W końcu po kilku szklankach postanowiłam wrócić do moich facetów.
Już chciałam nacisnąć klamkę i otworzyć drzwi, gdy usłyszałam kawałek rozmowy:
- ... świetnie spiszesz się w tej roli. Jestem pewien, że moja córka będzie z tobą szczęśliwa.
- Też na to liczę i zrobię wszystko by tak było... To... To mogę pana prosić o rękę Lily?
Myślałam, że skonam. Serce zaczęło walić jak szalone.
To wszystko wydawało mi się takie nieprawdziwe. Uszczypnęłam się. Nie, to nie sen...
Więc Dustin naprawdę...
Ale, nie, jeszcze nie wiadomo, co dopowie tato...
- Jest twoja- odparł- Dbaj o nią, jak o własną.
- Obiecuję, że będę.
Łzy napłynęły mi do oczu. Byłam najszczęśliwszym człowiekiem na całym świecie.
Przyszłość stanęła mi przed oczyma: oficjalne zaręczyny, ślub jak z bajki...
Uśmiechnęłam się do swoich marzeń. Byłam niemal pewna, że wkrótce się spełnią.
Otarłam słone kropelki z mojej twarzy. Przecież nie mogą wiedzieć, że ja to słyszałam...
- No hej panowie, już jestem!- rzuciłam wchodząc
- Wypiłaś całą zawartość barku, mała- stwierdził mój "nieoficjalny” narzeczony
- Nie, na szczęście nie- odpowiedziałam
- Robi się późno, a ja się zasiedziałem. Mam jeszcze dużo rzeczy do zrobienia, więc zobaczymy się dopiero w domu, Lily- powiedział ojciec
- To pa, tatusiu- zaczęłam się z nim żegnać
- Pa, córciu- powiedział, ściskając mnie lekko
Zaraz potem zwrócił się do Dustina
- Mam nadzieję, że wkrótce nas odwiedzisz w Polsce- powiedział
- To może być trudne, ale się postaram- zapewnił czarnowłosy
Podali sobie ręce, po czym tato opuścił klub.
- To pod jakim numerem mieszkasz?- zapytał Dustin, gdy mijaliśmy znak z napisem "Las Gatos"
- 22 na Oak Street.
- Spoko.
Znowu siedziałam w tej samej, czarnej furgonetce, naprzeciwko mnie znowu siedział on... Ale tym razem jechaliśmy w stronę mojego domu.
Był taki miły i zaoferował, że mnie podrzuci. Owszem, nie miał po drodze, ale stwierdził, że wolałby, żebym bezpiecznie trafiła do domu...
No cóż...
- Masz strasznie fajnego ojca, wiesz?- zagadnął
- Tak wiem. Polubiliście się?
- I to jak!- Dustin był wyraźnie zadowolony- Facet ma 40 lat, a zachowuje się jakby był w moim wieku.
- Albo moim...- wtrąciłam
- Powiedzmy. Dwa lata w te czy we wte- nie robi różnicy.
- Teoretycznie nie...
- Daj se z tym siana- nie będziemy się nad tym rozklejać.
- Może masz rację...
- Śmiesz w to wątpić?
Zaśmiałam się.
- Och, Dustin...
- No co?- na chwilę obrócił głowę w moja stronę
- A już nic...- odparłam
Uśmiechnął się lekko. Nie potrzeba było słów, by dowiedzieć się, co chce powiedzieć. Jakby miał na twarzy wpisane to "Och, Lily, Lily...".
- Nikogo u ciebie nie ma?- zapytał
Dopiero teraz spostrzegłam, że właśnie podjechaliśmy pod mój dom.
- Nie, są, tylko, że właśnie śpią.
- Coś wcześnie...- zauważył- Przynajmniej się wyśpią.
Przytaknęłam.
- Odprowadzisz mnie?- zapytałam
- Boisz się przejść te parę metrów sama?
- Nie, ale...
- Dobra, niech stracę.
- Zobaczymy się jutro?- spytałam
- Niestety nie- odparł
- Szkoda. Czyli widzimy się ostatni raz...
- Dokładnie- przytaknął z odrobiną smutku- A zobaczymy się też nieprędko... Nawet nie wiem, kiedy.
- Jeszcze do porządku nie wyjechałam, a już za tobą tęsknię...
Nie mogłam się opanować- łzy znów zagościły na mojej twarzyczce.
- Ja też, Lily, ja też...- powiedział ze smutkiem
Więc on nie był takim twardzielem. Chyba, że to miłość sprawiła, że wymiękł.
http://img513.imageshack.us/img513/9617/120wb7.jpg (http://imageshack.us)
Przytulił mnie.
- Podałbym ci chusteczkę, ale nie mam- oznajmił
- Ja też nie...
Obydwoje się zaśmialiśmy.
Tak, będzie mi go brakowało na co dzień. Mimo, iż nie mam z tym żadnego doświadczenia, ja to już wiem. I pewnie będę miała rację.
- Dobra, możesz użyć mojej bluzy. Ale żeby to było pierwszy i ostatni raz...
Postanowiłam wykorzystać propozycję. Z resztą- nie miałam innego wyjścia.
- A może na święta przyleciałbyś do Polski, co?- zapytałam z nadzieją
- Jeśli będzie mnie stać na bilet, to przylecę- odparł
http://img513.imageshack.us/img513/9226/121ok5.jpg (http://imageshack.us)
- Musisz... Ja nie wiem, jak ja bez ciebie przeżyję...- chlipałam
- Lily, proszę... Serce mi mięknie, gdy to mówisz.
- Dustin, jedź ze mną!- prosiłam- Nie zostawiaj mnie...
- Lily, błagam...
- Dustin...
Naprawdę się rozkleiłam. Jedyne, co byłam w stanie zrobić, to płakać.
Serce mi się ścisnęło, i zaczęło bić coraz szybciej...
http://img513.imageshack.us/img513/2842/122ul6.jpg (http://imageshack.us)
Pocałował mnie.
Tak nagle, niespodziewanie.
Chyba nie mógł się powstrzymać.
Cały ten smutek został daleko w tyle. Liczyła się ta chwila.
Szczęście, które tak nagle wybuchło w mojej duszy.
Słodycz i otucha... I bezpieczeństwo.
I świadomość tej bezgranicznej miłości. Tak- to Dustin był tym, z którym miałam przejść przez życie.
Wtedy doskonale zdałam sobie z tego sprawę.
Ale nagle...
Nie... Co on robi?
http://img77.imageshack.us/img77/1561/123ed4.jpg (http://imageshack.us)
Ucieka? Ale... Ale przed czym?!
- Dustin!- wołałam za nim
Nie zawrócił. Szybko wsiadł do samochodu i jeszcze szybciej odjechał.
Myślałam, że pęknie mi serce.
Dlaczego on to zrobił? Dlaczego uciekł w takim momencie? PRZED CZYM uciekł?
A może zrozumiał, że to jednak nie ja jestem kobietą jego życia?
Najgorsze w tym wszystkim było to, że nieprędko się tego dowiem. O ile wcale do tego dojdzie...
Wzięłam ciepłą kąpiel, by chociaż na chwilę się zrelaksować po tym ciężkim dniu.
Od razu poszłam spać.
Jutro też będzie nowy dzień- pocieszałam się.
Trzeba żyć dalej- to jeszcze nie jest koniec...
************************************************** **
Dlaczego Dustin uciekł?
Co tak naprawdę było między nim a Lily?
I w końcu, jak się zakończy "Powrót do przeszłości?"
Odpowiedzi w ostatnim, 18 odcinku, czyli w piątek, 19 września.
I koniec AND 2 :(
Przerwa w pisaniu...
I "A neverending dream 3" (tytułu w dalszym ciągu nie zdradzę ;P)
Mój 400 post :D
Fajny odcinek:).
Z większych błędów to tylko:
"O ile wcale do tego dojdzie..."- zamiast "wcale" powinno być "w ogóle". ;)
Dustin uciekł, bo wiedział, że jak dłużej zostanie, to z nią wyjedzie. (?)
W sumie dziwne, że ojciec jej nie poznał.
Dustin wie, jak zrobić dobre, pierwsze wrażenie(chodzi mi o przekleństwa:) ).
Wiem, jak to jest z komentarzami, ale z drugiej strony szantaż niewiele daje. Niestety.
Miałam chyba o czymś jeszcze napisać, ale już nie pamiętam.
Czekam na kolejny odcinek!;) Kiedy mogę się go spodziewać?:)
ptasie mleczko
12.09.2008, 22:54
yyyy ale strzeliłam z tą Milly sorki coś mi się ubzdurało. No teraz mnie zaskoczyłaś. Ten ojciec i ta scena pod domem. no i znowu muszę iść po chusteczki. Dustin mnie już do końca urzekł zwłaszcza to "Dobra niech stracę" kurde jakoś znajomo dla mnie zabrzmiało ;) i z tym wycieraniem nosa w bluzę niezłe to było aż się uśmiechnęłam. Tak jak mówi Libby Dustin uciekł bo wiedział, że jak zostanie to z nią wyjedzie, a pewnie chce coś najpierw osiągnąć, żeby móc LILY zapewnić dom i odpowiednie warunki życia. mmm rozmarzyłam się. Fajny ten odcinek :)
Panna Lawenda
13.09.2008, 08:54
Nic dodać nic ująć.
Szkoda, że następny dopiero 19 września, ale rozumiem cię. Teraz szkoła, nauka.
Cierpliwie poczekamy ;)
Pozdrawiam!
Lara_Croft
13.09.2008, 09:37
świetne, tylko... Dlaczego on ją zostawił? Ja tego nie "rozumim"
A może jak ona wyleci to poleci do Polski i tam się jej oświadczy?10/10
Ty to uwielbiasz jednak dręczyć ludzi...
Odcinek świetny
Czekam na następny :)
W końcu nie wyjaśniłaś nam, co tak wzburzyło Dustina, że wpadł na zaplecze, przeklinając. :P
W tej części się działo. Taj jak w pierwszej niewiele, tak w tej przygotowałaś dla nas tak wiele niespodzianek! Nigdy bym nie przyuścił, że spotka się z ojcem. Jak to wymyśliłaś?! Jestem pod pozytywnym wrażeniem. Z niecierpliwością czekam na ostatni odcinek. 10/10
W końcu nie wyjaśniłaś nam, co tak wzburzyło Dustina, że wpadł na zaplecze, przeklinając.
Był po prostu zmęczony i chciał jak najszybciej dostać się do domu. Nie mógł już patrzeć na ten klub, po prostu ;)
Dustin uciekł, bo wiedział, że jak dłużej zostanie, to z nią wyjedzie.
Eee... Niezbyt rozumiem.
Z nim to jest tak: twardy gość, ale zakochany na zabój w Lily. Tylko, że jednak MIMO wszystko jest sobą, jednak nie będzie się załamywał.
Poza tym, on w Stanach ma pracę, więc też nie wyjedzie.
Więc pamiętajcie: DUSTIN MIMO WSZYSTKO POZOSTANIE DUSTINEM. Teraz i na wieki. Amen.
Dlaczego on ją zostawił?
Okaże się w ostatnim odcinku.
Ty to uwielbiasz jednak dręczyć ludzi...
Ej! :P
Jak to wymyśliłaś?!
Człoweku, weź nie przesadzaj... :/
Przecież nawet początkujący pisarz byłby w stanie wpleść takie coś w akcji.
Ale fajnie, że niby takie nic mogło być zaskakujące :)
Tekst do odcinka gotowy, zostały mi tylko zdjęcia. I THE END...
Eee... Niezbyt rozumiem.
Chodziło mi w sumie o to, że jak by dłużej postał z nią, to może by się "rozkleił" a musi dbać o image. :P
To rób te fotki:). Poczekamy;).
Zwarjuje, zwarjuje, ja zwarjuje... Coo będzie dalej??? Zaraz się chyba oszczam xD
Nie, no... boss. <33
Kocham to fs ^^
Tylko trochę za szybko z tym ślubem, nie uważasz, tzn. z oświadczynami xPP
No, ale... poczekamy, zobaczymy xP
Już nie mogę się doczekać =d
paranoja13
15.09.2008, 17:20
Zaje**ste FS! Po prostu xDD Mam nadzieję, że zanim dodasz kolejny odcinek, nic ci się z kompem nie stanie, bo nie wytrzymam xDD W jeden dzień całe FS przeczytałam xDD :)
niepokorna
16.09.2008, 15:49
Przyznaję- kiedyś czytałam AND i byłam pod ogromnym wrażeniem:)
Gdy zabierałam się za "dwójkę" dotarłam do trzeciego odcinka i... dupa :D
Nie chciało mi się.
Teraz,pod groźbą śmierci ze strony mamy (jak tego nie posprzątasz- zatłukę! xD) czytam,czytam i czytam.
I zbieram szczękę z podłogi (tak w nawiasie :P)
Rób te zdjątka szybko,bo nie wytrzymam :D
Moja ogólna ocena: 11/10 :D:D
Świetne FS i mam nadzieję,że będą razem :)
Pozdrawiam
Mam nadzieję, że zanim dodasz kolejny odcinek, nic ci się z kompem nie stanie
Ja nie nalezę do takich ;P (z kompem gorzej, ale przecież wszyscy dobrze wiemy, co kryje się "pod zepsutym kompem")
Poza tym, nie mogłabym Wam tego zrobić ;)
Ja doskonale wiem, co znaczy wyczekiwać na kolejny odcinek jednego z najbardziej zaje**** FS ostatniego czasu (a kto wie, czy i nie i na skalę całego forum?- to już zależy od Was).
Ten tydzień miałam cholernie zawalony, a czas na zrobienie fotek znalazłam dopiero dzisiaj koło 16.00. Wcześniej jeszcze zmieniłam cały tekst zakończenia (tamten był taki jakiś).
Ale i tak czy siak jest krótki, ale bardzo treściwy.
Oprócz tego zawiera także zapowiedź FS "A neverending dream 3", czyli czego możecie się spodziewać na początku listopada.
Od razu mówię, że nie jest ona bezpośrednia (u mnie z resztą nic takie nie jest ;)).
Przynajmniej będzie znany już motyw główny tego FS, ale nic więcej- akcja jest tak zaskakująca (!), że w życiu nie zgadniecie, co za niespodzianki dla Was przygotowałam ;).
W końcu po wielu trudach i braku czasu (m.i.:codziennie mam zado z maty :() i weny, prezentuję zakończenie.
Odcinek 18
Za kończenie
Od momentu, w którym tu przybyłam, jeszcze nie było chwili, w której byłoby pusto.
Ludzie, którzy wyglądali jak stado mrówek, szli to w jedną, to w drugą stronę. Z jednego sklepu do drugiego.
http://img255.imageshack.us/img255/7067/124zd9.jpg
W kawiarence na lewo od wejścia, na jednym z tych mięciutkich, wygodnych krzeseł siedziałam ja, pałaszując naleśniki i zamęczając mój umysł myśleniem na jeden i ten sam temat.
Na temat jego.
Na temat tego co się stało przed dwoma dniami.
Odkąd tu weszłam tylko wpatrywałam się w stronę bramki.
Cały czas żywiłam nadzieję, że jednak przyjdzie... że nie zostawi tego. Tego, co zrodziło się między nami.
Przecież to był miłość, czyż nie?
W takim razie nie można jej tak zostawić- z dnia na dzień nie wygaśnie.
A przez to oboje możemy cierpieć.
Ale czy on zdaje sobie z tego sprawę?
Tak, na pewno. Tylko czy oby na pewną taką samą jak ja?
Oddałabym wszystko, żeby tylko poznać prawdę.
Ale to nie ode mnie to teraz zależało.
Tylko on może teraz coś zrobić.
Na to właśnie czekam.
Ale czy doczekam się? Czy wrócę do domu z niespokojnym sumieniem i z tym, że osoba, którą darzyłam takim uczuciem, olała mnie?
Czas uciekał. Z każdą minutą malała szansa, że się pojawi.
Ale czy tak to się miało zakończyć?
Nie, to niemożliwe. On przyjedzie, na pewno...
Postanowiłam dłużej już nie siedzieć w jednym i tym samym miejscu. Zapłaciłam rachunek, po czym wyszłam do wielkiego hallu.
Nie miałam jednak gdzie iść. I przede wszystkim- nie chciało mi się.
Do odlotu miałam jeszcze niecałe pół godziny.
No nic, może stąd łatwiej będzie mi dostrzec czarne włosy i ciemne szkła okularów na tej zmasakrowanej jasnej twarzy...
Kolejne spojrzenie na ekran komórki. Kolejne pięć minut mam za sobą.
Z tego, co się dowiedziałam, autobus na pas odjeżdża około 10 minut przed ostatecznym odlotem.
Ale... To już za 10 minut!
Strach przybrał jeszcze większych rozmiarów. Byłam niemalże pewna, że nie zdąży.
Czyli to już koniec...
Resztkami nadziei spojrzałam na bramkę. Nikt podobny do niego nie wchodził.
http://img255.imageshack.us/img255/8629/125gl0.jpg
Spuściłam głowę zdając sobie sprawę, że nie mam już na co czekać.
- Przepraszam, czy nie widziała pani gdzieś młodej, wysokiej blondynki z rozpuszczonymi, długimi włosami?- usłyszałam gdzieś z prawej strony.
- Tak, siedziała parę kroków w lewo, na ławce.
- Dziękuję.
Spojrzałam w prawo.
Między całym tłumem dostrzegłam znajomą fryzurkę, jak zawsze perfekcyjnie ułożoną.
Uśmiechnęłam się do siebie, jednak po chwili musiałam schować ten uśmiech.
Chwilę potem stał już przede mną.
- Lily- powiedział cały szczęśliwy- Jak to dobrze, że jeszcze zdążyłem.
Mina jego wyrażała tylko jedno- skruchę i żal.
- Dustin, powiesz mi, dlaczego to zrobiłeś?- spytałam
Spuścił głowę.
- Po to właśnie przyjechałem...- powiedział z trudem
- Nie mogłem tego tak zostawić... Nie dawało mi to spokoju. Tobie pewnie też...- podniósł głowę
- Tak- odparłam
- Wtedy, kiedy to zrobiłem, stanęła mi przed oczami cała przyszłość.
http://img178.imageshack.us/img178/6003/126rv6.jpg
Tam byłaś ty- płacząca, w jakimś starym, brzydkim mieszkaniu.
Ja wiedziałem, że płakałaś przeze mnie. Jakoś cię skrzywdziłem, ale nie wiem jak.
http://img152.imageshack.us/img152/4584/127mx6.jpg
Znowu spuścił głowę.
- Przestraszyłem się tego. To wyglądało tak realnie, że uwierzyłem, że tak się stanie. Ale nie chciałem tego. Dlatego zwiałem. Nie chciałem, żeby
tak wyglądała twoja przyszłość ze mną. Ty nie zasługujesz na to...
- To dlaczego wróciłeś?
- Bo nie mogłem o tobie zapomnieć. Chciałem to rzucić i wymazać cię z pamięci. Byłoby to proste, gdybym cię nie kochał.
To wracało jak bumerang. Nie trwało długo, ale dawało popalić.
Postanowiłem wrócić do ciebie, ale obiecałem sobie, że nigdy nie pozwolę, żeby ta wizja spełniłam się w przyszłości.
I przepraszam za to.
Myślałam, że się popłaczę. Nie mogłam uwierzyć, że kiedyś mógłby mnie tak po prostu zostawić. To nie był on...
Ale teraz prawda wyszła na jaw. Nic nie było złudzeniem. Poznałam ją i przyjęłam.
Jednak to nie był koniec...
- Lily...- odezwał się po chwili milczenia- Mam jeszcze u ciebie jakieś szanse?
- Och, Dustin...
http://img206.imageshack.us/img206/2395/128zi8.jpg
Przytuliłam go.
Tego mi było trzeba.
Znowu wszystko było w porządku.
Znowu byliśmy razem.
I to się liczyło.
Zaraz jednak wydarzyło się coś, co całkiem zmieniło nas oboje...
Z kieszeni spodni wyciągnął małe, granatowe pudełko i klęknął przede mną.
http://img381.imageshack.us/img381/5302/129md6.jpg
- Lily, zostaniesz moją żoną?
Zobaczyłam piękny, choć tani, pierścionek.
Myślałam, że oszaleje ze szczęścia. Udało mi się to opanować, ale niestety ze łzami było gorzej.
- Oczywiście, ze tak!- odpowiedziałam z bezkresną radością.
http://img140.imageshack.us/img140/6526/130fr5.jpg
Jak się okazało, pierścionek pięknie prezentował się na mojej ręce.
Wyobraziłam sobie reakcje rodziny. Chyba umrą z radości!
W końcu pojawi się jakaś para...
- Zaraz wylatuję- powiedziałam ze smutkiem- Musimy się pożegnać...
- Nie, to jeszcze nie koniec- powiedział z tajemniczym uśmiechem
http://img440.imageshack.us/img440/9108/131pn3.jpg
Nagle z kieszeni wyciągnął...
Nie, to nie możliwe... Bilet do Polski!
Nie mogłam w to uwierzyć.
Rzuciłam mu się w ramiona.
Tak szczęśliwa nie byłam jeszcze nigdy.
- Niech wiedzą, kto jest tym szczęśliwcem- zaśmiał się Dustin
- Dustin... Jesteś niemożliwy!- krzyknęłam szczęśliwa
- Dla ciebie warto było- powiedział, po czym cmoknął mnie w policzek- A teraz chodź, bo się spóźnimy!
Biegiem pognaliśmy w stronę wejścia do autobusu.
http://img353.imageshack.us/img353/1646/132xj7.jpg
KONIEC
************************************************** *******
Jak potoczyły się dalsze losy Lily i Dustina?
Przekonacie się już na początku listopada. Już dzisiaj serdecznie Was zapraszam do lektury!
************************************************** ********
Autor: całość by Liv
Pomysł akcji: moja wyobraźnia ;)
Z racji tego, że to już (happy) end, dziękuję wszystkim, którzy tak wiernie śledzili i komentowali kolejne odcinki "Powrotu", za wszystkie szczere komentarze i przypuszczenia co do kolejnych odcinków, wiernym fanom, którzy zasypali mnie PM`ami ( w szczególności Libby i Atlantisowi, ten drugi nawet został mianowany tytułem "Znawcy serii" ;)) oraz tym wszystkim autorom dodatków, jakie wykorzystałam w FotoStory.
Mam nadzieję, że w tej samej kadrze (albo nawet w większej ;)) będziecie oceniać kolejną część.
Liczę na Was! :)
I mam jeszcze małe pytanko: czego jest mało w moich FS, znaczy, czy np. opisów otoczenia, pogody, bardziej szczegółowej charakterystyki postaci, oslt (skrót od "or something like this").
Piszcie! Ja na pewno to uwzględnię i zrobię co będzie w mojej mocy, żeby "trójka" była perfektem pod każdym względem.
Pozdrawiam,
Liv
PS: Do zobaczenia w listopadzie! :)
niepokorna
19.09.2008, 20:01
O Boże.... Liv...
Jestem pod ogromnym wrażeniem :)
Prawie się popłakałam :)
Bo myślałam,że nie przyjdzie...
Boże! Sopel! Od kiedy u ciebie taka wrażliwa strona?! :o
Naprawdę,będę czekać na kontynuację.
Witamy w Polsce Lily :P
Plotę i plotę jak głupia ;)
Ale nie mogę się powstrzymać.
10/10
i nic więcej :)
Będę czekać...
Pozdrawiam :D
EDIT: Pierwsza :D (ale przypał ze mnie xD)
ptasie mleczko
20.09.2008, 10:03
"Tą razą" się jednak nie popłakałam, taki jakiś krótki ten odcinek, liczyłam że jeszcze nas potrzymasz w napięciu zanim na końcu triumfalnie połączysz ich na nowo, ale ogólnie mi się podobało, Dustin fajnie wyglądał z tym pierścionkiem, taki zadowolony ;) i zgrzytnęło mi jedno zdanie "Ty nie jesteś tego warta" lepiej według mnie brzmiałoby "nie zasługujesz na to". i aż do listopada trzeba czekać na AND3 :( jak ja to zniosę, umrę z ciekawości. pozdrawiam
@p: Dzięki. Wzięłam to pod uwagę i zaraz poprawię ;)
A jednak mnie mianowałaś na "Znawcę serii" :) A tak się opierałaś. Ale co do właściwej treści. Nie ukryje że spodziewałem się więcej po odcinku, ale i tak był Bosky :P Ja też w pierwszej chwili myślałem że Dustin nie przyjdzie, bo Lily się nigndy nic (prawie) w życiu nie udaje ;) Ocenę znasz- taka jak za inne odcinki. Co tu dużo jeszcze pleść. Pewniew jednym z pierwszych odcinków będzie ślub, ale jakby co to nie ja to wymyśliłem :P . Niemogę się doczekać listopada :) :) :)
Świetnie napisane, prawie się popłakałam. I to ostatnie zdjęcie...
Nie wyduszę z siebie więcej niż "boskie". A oceny liczbowej nie dam, bo nie ma tak dużej liczby, która mogłaby opisać wspaniałość tego FS:)
Castaway
20.09.2008, 12:15
świetne fs :D
Ładny odcinek i zdjęcia. Zwłaszcza podoba mi się to ostatnie. :) Szkoda, że to ostatni odcinek, bo na następną serię trzeba czekać aż miesiąc. AND3 pewnie będzie opowiadał o losach Lily i Dustina po ślubie, ewentualnie o ich dzieciach, jeśli zrobisz duży przeskok(lepiej nie :P).
Wiedziałam, że Dustin w końcu się zdecyduje na lot:).
Dzięki za podziękowania. Polecam się na przyszłość;).
Czekam z niecierpliwością na AND 3!:D
PS. Czasem pod "zepsutym kompem" naprawdę może się kryć zepsuty komp. :P
Jeny, to jest... pięęekne! <333
Cudo poprostu!
Strasznie mi się podoba, nawet nie wiem co mam napisać... Ah, prawie się popłakałam xD
Adamsims
11.10.2008, 21:48
Super lepszego zakończenia nie widziałem 999999999999999999999999/2 a za całą serie 9999999999999999999999999/1
Jak następna seria ma być kilka lat później to chyba będzie rok 2013.
Liv ;)
Boskoo^
Czytałam "Szansę",też jestem ze Śląska :)
vBulletin® v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.