Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : W stronę wolności


karpix
28.06.2008, 21:11
To fotostory można już przecztać na innym forum, ale byłam ciekawa również Waszych opinii... Tak więc, bez przynudzania wstępami przedstawiam pierwszy odcinek, albo też (z racji długości) prolog. Jak kto woli ;)

http://images34.fotosik.pl/284/e9d2c404a762b838.jpg (www.fotosik.pl)

Naszyjnik z turkusem

http://images26.fotosik.pl/229/6460ebe701ac2f1e.jpg (www.fotosik.pl)
Pierwsze krople deszczu rozbiły się o karoserię samochodu. Potem następne i następne. Rozpoczęła się gwałtowna ulewa.
Rudowłosa dziewczyna przyglądała się jej z fascynacją. Uwielbia burze. Kiedy błyskawice zaczęły przecinać niebo, otworzyła okno. Kierowca zerknął na lusterko. Ta mała nadzwyczajnie dobrze znosiła długą podróż. Wdychając kojący zapach lasu i letniej burzy, oparła głowę o skórzany zagłówek i zamknęła oczy. Musiała wszystko jeszcze raz przemyśleć.
***
- Laura! Tak się cieszę, tak się cieszę!
Ciotka mimo deszczu wybiegła na dwór. Laura niepewnie wysiadła z samochodu. Jeszcze raz obciągnęła za małą, czarną sukienkę. Widząc to, dama zmarszczyła brwi. Zaraz jednak rozpromieniła się na nowo.
http://images26.fotosik.pl/229/599e481ea652f645.jpg (www.fotosik.pl)
- Chodźmy do domu, bo zmokniesz. Ale wyrosłaś! Bardzo się cieszę, że cię widzę- zapewniła jeszcze raz otwierając drzwi dworku z białej cegły. - Mów mi Cécile, albo ciociu Cécile. Zgłodniałaś pewnie, co? Lisa już przygotowała kolację.
- Dziękuję ciociu, ale nie jestem głodna.
- Jadłaś coś po drodze?
- Tak - prawdę mówiąc, nie wzięła nic do ust od trzech dni, ale na myśl o kolacji robiło jej się niedobrze.
- I tak nic nie zastąpi domowego posiłku. Zobaczysz, Lisa świetnie gotuje.
Weszły do przestrzennej, ciepłej jadalni z kominkiem. Na stole czekał już, smakowicie pachnący łosoś. Usiadły naprzeciw siebie, w milczeniu spożywając potrawę. Ciszę przerwała Cécile.
- Nie podoba mi się twoja sukienka. Osoby w twoim wieku powinny nosić żywsze kolory. Jutro kupię ci nowe ubrania.
Łosoś stanął dziewczynie w gardle. Z niedowierzaniem spojrzała na ciotkę. Odsunęła talerz.
http://images28.fotosik.pl/229/b4aee0b25e239622.jpg (www.fotosik.pl)
- Rzeczywiście, bardzo dobre, ale naprawdę nie dam rady więcej przełknąć.
- A więc obejrzyj dom i wybierz sobie pokój.
Laura skinęła głową i w milczeniu wyszła z pomieszczenia.
***
Kolejne drzwi prowadziły do większego niż inne pokoju. Laura zamknęła je i w niemym zachwycie podeszła do okna.
- Wiedziałam, że tutaj najbardziej ci się spodoba - szepnęła kobieta, która bezszelestnie wślizgnęła się do sypialni. - Piękne, prawda? - spytała wskazując winnice, z których słynęło Bordeaux.
http://images32.fotosik.pl/283/0c6ff2737ddcc996.jpg (www.fotosik.pl)
- Tak. Do kogo one należą?
- Do mnie, oczywiście. Jeśli jutro przestanie padać, pokażę ci ciekawe miejsca. Czy mam powiedzieć Mathiasowi, żeby wniósł tu twoje rzeczy?
- Tak... tu jest najładniej - rzekła nastolatka siląc się na uśmiech.
- Też tak uważam. Umyj się i idź już spać. Jutro ciężki dzień przed tobą. Dobranoc.
- Dobranoc - odpowiedziała głucho i udała się w stronę łazienki.
Gdy wróciła owinięta w za duży ręcznik, torba leżała już na łóżku. Szukając koszuli nocnej, Laura poczuła w dłoni chłód metalu, przyjemny podczas dusznego wieczoru. Cofnęła szybko rękę i położyła przedmiot na stoliku nocnym.
***
http://images25.fotosik.pl/228/d98bf5bdce3bcf37.jpg (www.fotosik.pl)
Wsłuchując się w dźwięk deszczu dochodzącego przez otwarte okno, poczuła się tak, jak kiedyś. Dlaczego więc nie mogła zasnąć? Wyciągnęła rękę, by zapalić lampkę nocną, trafiła jednak na coś innego. Zacisnęła dłoń. Temperatura srebrnego naszyjnika z turkusem tym razem nie przyniosła jej spodziewanej ulgi. Łza pociekła dziewczynie po policzku i zatrzymała się w kąciku ust. Energicznym ruchem wytarła ją. Nie powinna płakać. Powinna być szczęśliwa, przecież będzie teraz mieszkać tutaj, w tym pięknym, dużym domu. Ciotka powiedziała, że kupi jej jutro nowe ubrania. Będzie bogata. Tyle osób o tym marzy!
Kolejna słona kropla popłynęła śladem poprzedniej.
Spokojnie.
Teraz jesteś sama.
Teraz możesz się rozkleić.
Laura skuliła się na wielkim, dwuosobowym łóżku. W rytm jej oddechów ciałem wstrząsały gwałtowne dreszcze. Nadal ściskając jedyną pamiątkę dawnego życia płakała, rada jednak, że nie musi już udawać tej dzielnej, opanowanej dziewczyny, jaką nigdy nie była.


Ciekawe, czy jest to tak tragiczne, jak moje rysunki xP

niepokorna
28.06.2008, 21:19
Twój prolog był świetny :)

Z niecierpliwością czekam na następne odcinki :)

Tylko nie wiedzieć czemu kojarzy mi to się z Anią z Zielonego Wzgórza :)

Lorette
28.06.2008, 21:23
To jest świetne! Bardzo mi się podoba, ciekawa jestem co będzie dalej. Ale to takie tajemnicze trochę i lekko niezrozumiałe, ale pewnie takie ma być... Wszystko się zapewne wyjaśni ;]

EDIT: @up, noo takie podobne, ale Maryla nie była taka bogata. Może tak: Ania z Zielonego Wzgórza pomieszana z Polyanną, ciekawe co z tego wyniknie =)

Liv
28.06.2008, 21:44
Ania rządzi! XD
Początek mimo, że bez jako takiej akcji zaciekawił mnie. Może nie aż tak bardzo, jak przy niektórych, ale daje radę.
Już po samym wstępie mogę powiedzieć, że szykuje sie ciekawa historia.Na pewno będę czytać dalej.
8/10 na początek.

asiolek
28.06.2008, 23:48
nawet fajne;p przeczytam następne części :)

Sandrine
29.06.2008, 08:36
Boskie! Naprawdę. Wszystko ładnie opisane. Dialogi takie jak powinny być. Na czwartym zdjeciu troche dziwnie się zachowuje i stoi ale to nic ^^
Wydaje mi się że ta Laura straciła bliskich i dlatego chodzi w czarnych rzeczach :P
I chce jeszcze dodać , że bardzo mi się podoba zdjęcie główne czy jak to nazwać. Tzn. tam gdzie pisze "w strone wolności". Bardzo ładne.

Panna Lawenda
29.06.2008, 09:24
Woow!Naprawdę jest super.
10/10

Lira
29.06.2008, 11:38
Chociaż nie działo się wiele, zaciekawiło mnie:). Faktycznie tajemniczy ten odcinek, prawie nic jeszcze nie wiemy o bohaterce. Chwilami gubiłam się, jak czytałam dialogi, ale to może dlatego, że się spieszyłam. W każdym razie Twoje FS, jak na pierwszy odcinek, świetnie się zapowiada.

Ellie
29.06.2008, 12:13
Tajemnicze :] I dobrze, zachęca do czytania. Będę śledziła temat (chyba że moja skleroza mi na to nie pozwoli) 10/10, naturalnie.

Pozdrawiam!

[EDIT: Zapomniałam pozdrowić :P]

Eclipse
29.06.2008, 12:16
Podoba mi się^^.

Prolog bardzo tajemniczy, ale dzięki temu jestem ciekawa co bedzie dalej. Rozbudził we mnie chęć czytania ;p .

Ocenię po następnym odcinku ale już mogę stwierdzić, że będzie ciekawie.

pe.es ładne zdjęcia ;) .

scarlett
29.06.2008, 16:51
Ogólnie nie przepadam za takimi opowieściami, ale muszę powiedzieć, że to mnie zainteresowało i jestem ciekawa, co będzie dalej^^

I podobają mi się wnętrza,m wyglądają na dopracowane. Jest dużo maxisowskich rzeczy, ale o dziwo prezentują sie na prawdę dobrze:)

Masakra
29.06.2008, 18:08
Rzadko się zdarza, żeby pierwsza część była taka udana. Gratuluję:) Z ciekawości szukałam tego forum z tym samym FS i nie mogłam się powstrzymać - przeczytałam drugi odcinek, a muszę Ci powidzieć, że też Ci sie wyjątkowo udał:)

karpix
30.06.2008, 21:24
A więc nie pozostaje mi nic innego jak podziękować za tyle pozytywnych komentarzy i dodać następny odcinek z cichą nadzieją, że też Wam się spodoba, i że zdjęcia nie rozsadzą forum...


Fortepian w salonie

http://images28.fotosik.pl/232/0ffb38c52c7a45f6.jpg (www.fotosik.pl)
Obudził ją zapach kawy i głos Cécile.
- Ale ty nie masz dzisiaj występu... – mruknęła z przyzwyczajenia odwracając się na drugi bok.
- Słucham?!
Laura usiadła na łóżku i niemrawo przetarła zapuchnięte oczy. Spojrzała nieprzytomnie na kobietę i z powrotem opadła na miękkie poduszki.
- Lora! Wstawaj!
Tym razem dama nie zapanowała nad francuską wymową. Dziewczyna drgnęła słysząc nową wersję swojego imienia. Zdecydowanie, choć z pewnym trudem zsunęła z siebie kołdrę.
http://images33.fotosik.pl/291/67171449e3d4a60e.jpg (www.fotosik.pl)
- Co się stało?
- O jaki występ ci chodziło?
- Ach... tylko sen... Przepraszam.
- Nie szkodzi... Matko Boska, jak ty wyglądasz?!
- Jest aż tak źle? – spytała Laura dotykając ognistego kołtunu na głowie. Ciotka podała jej małe lusterko – Rzeczywiście, tragicznie...
- Czemu masz takie podkrążone oczy? Źle spałaś?
- Tak... to znaczy, nie! Po prostu pierwsza noc w nowym miejscu i...
- Rozumiem – szybkie zerknięcie na zegarek – Muszę cię już, niestety opuścić. Jadę do miasta, po południu pojedziesz ze mną po nowe rzeczy. Tymczasem ubierz się i zjedz śniadanie. Lisa zrobiła naleśniki. Możesz w tym domu robić, co chcesz. Tylko lepiej nie idź na spacer, tutaj jest straszne błoto. I nie zakładaj czarnych ubrań! – rzuciła przez ramię wychodząc z pokoju.
http://images23.fotosik.pl/231/236b81bdf4816c7e.jpg (www.fotosik.pl)
Lora została sama. Siedząc na brzegu ciepłego jeszcze łóżka zastanawiała się, czy nie mogłaby kontynuować wypoczynku. Potok myśli powodował ból głowy, w połączeniu z wizją obfitego śniadania była to już migrena. Nastolatka ziewnęła. Zmagając się z zawrotami podeszła do walizki i wyciągnęła z niej pierwsze lepsze części garderoby.


http://images29.fotosik.pl/232/fe2d35a6c490af82.jpg (www.fotosik.pl)
Wkraczając do jadalni, po porannym prysznicu, na szczęście nie przypominała już tak bardzo upiora. Z ulgą usiadła na wygodnym, bogato zdobionym krześle. Natychmiast drzwi od kuchni stanęły otworem i pojawiła się w nich sympatyczna gosposia z talerzem naleśników w ręce.
http://images32.fotosik.pl/290/5112752ef42c6c7d.jpg (www.fotosik.pl)
- Coś się stało? – spytała widząc nagle pobladłą twarz dziewczyny.
- Nic, nic. – uśmiechnęła się słabo.- Nie chce mi się jeść... jeśli to możliwe, chciałabym napić się kawy.
http://images34.fotosik.pl/291/787eccc1a6bcf83a.jpg (www.fotosik.pl)
- Oczywiście.
Aromatyczny napój zrobił swoje. Senność zmalała nieco, pozwalając na normalne funkcjonowanie. Laura weszła do ogromnego salonu, uważnie rozglądając się dookoła.
- Och!
Jak mogła wcześniej nie zauważyć? Pewnie przez wczorajsze emocje...
W samym centrum pysznił się czarny fortepian. Bezgraniczne szczęście przepełniało jej umysł. Zapomniała o migrenie. Z iskrzącym wzrokiem usiadła przy instrumencie. Gdy jej małe dłonie spoczęły na klawiaturze, poczuła jakby obecność mamy przy niej. Wyobraziła sobie ten głos, któremu nikt nie umiał się oprzeć, mówiący „nie tak nisko te nadgarstki! O, tak dobrze. Głowa prosto. Dobrze, graj”.
http://images33.fotosik.pl/291/6703471f23150d9d.jpg (www.fotosik.pl)
I Laura zagrała. Nuty pozwalały zapomnieć o wszystkim, co złe. Dziewczynę ścisnęło coś w gardle, gdy uzmysłowiła sobie, że tutaj właśnie jej matka uczyła się gry. Szkoda, że tak szybko opuściła ten dom. Musiała opuścić.
Po chwili jakiekolwiek myśli przestały płynąć. Czas stracił znaczenie. Stary pleyel, jakby ciesząc się, że znów jest używany, wydawał dźwięki jeszcze piękniejsze, niż zwykle.
- Ach! Cudowna gra!
Czar prysnął, mama stojąca dotychczas obok znikła. Oklaski jej siostry były dla Laury hukiem wwiercającym się w umysł. Migrena dopadła ją ze zdwojoną siłą.
http://images32.fotosik.pl/290/5a33656516f6fccc.jpg (www.fotosik.pl)
- Niesamowite!
Nagle dołączyło się do tego dziwne znużenie. Żołądek boleśnie kurczył się z głodu, jednak myśl o jedzeniu wywoływała nudności. Lorze było już wszystko jedno. Dźwięki stopniowo oddalały się, a ona wpadła w czarny, aksamitny worek ciszy.


http://images23.fotosik.pl/231/b9419b1f0b353033.jpg (www.fotosik.pl)
Kolorowe smugi ścigały się przed oczami Laury. Przetarła powieki. Białe, zielone i czerwone linie zaczęły przypominać lustra i szafki.
- Doktorze! Budzi się!
Słysząc znajomy, wyjątkowo piskliwy głos, z cichym jękiem zakryła uszy rękoma. Zapragnęła znowu być w tym świecie, co przed chwilą. Zamknęła oczy. Poczuła silne wstrząśnięcie.
http://images33.fotosik.pl/291/426bc5b04c94fa01.jpg (www.fotosik.pl)
- Pani d’Audel! Co pani robi?! - krzyknął jakiś mężczyzna dopiero wchodzący do pokoju.
- Przepraszam... chciałam ją obudzić...
- Wątpię w skuteczność takich metod – stwierdził oschle lekarz.
Cécile stanęła w pąsach, Laura zobaczyła to już wyraźnie. Gdy przypomniała sobie, dlaczego leży w tym łóżku, również poczerwieniała.
- Cholera – zaklęła chyba po raz pierwszy w swoim życiu.
- Spokojnie, już dobrze.
- Wcale niedobrze – mruknęła, przykładając dłoń do czoła.
- Fakt, będziesz musiała leżeć w łóżku jeszcze kilka dni, ale powinnaś szybko wrócić do zdrowia. Często zdarzają ci się takie omdlenia?
- Nie.
- Jadasz regularnie?
- Tak.
- Czy wydarzyło się w twoim życiu coś, co mogłoby spowodować silny stres?
- Nie – zdecydowanie odparła ciotka.
- Nie panią o to pytałem. No, młoda damo. Było coś takiego?
http://images30.fotosik.pl/232/7e1064a2526b9607.jpg (www.fotosik.pl)
Najpierw dokuczliwe gorąco, teraz przejmujące zimno.
- Nie – rzekła Lora patrząc przez okno.
Postawny mężczyzna koło czterdziestki pokiwał głową. Zanotował coś na kartce.
- Dużo wypoczynku i świeżego powietrza. Wydaje mi się, że innych leków tutaj nie ma. Do zobaczenia jutro.
- Odprowadzę pana – zaofiarowała się właścicielka. Lekarz machnął tylko ręką i wyszedł z pokoju. Zostały same. Nastolatka poczuła się winna całej sytuacji.
http://images32.fotosik.pl/290/9795b667da67e1fc.jpg (www.fotosik.pl)
- Ciocia chciała jechać ze mną do miasta... Przepraszam, że tak wyszło.
- Daj spokój, to nie twoja wina... Tylko... Dlaczego nic nie jesz?!- Krzyknęła nagle zrywając się z dostawionego krzesła – Śniadania nie ruszyłaś, w czasie drogi też nic, Mathias mi mówił. Same problemy z tobą! Co ci jest?!
http://images34.fotosik.pl/291/32466a7e84f07633.jpg (www.fotosik.pl)
- Może jakaś odmiana choroby sie...
- Nawet tak nie żartuj, Lauro. Nie myśl o tym – Cécile uspokoiła się równie szybko, jak wybuchła – Pewnie jest ci ciężko, ale już niczego nie zmienisz. Jesteś taka młoda, wszystko przed tobą...
- Mama też była młoda – szepnęła dziewczyna ukrywając twarz w dłoniach.
- ... pięknie grasz na fortepianie, porozmawiam z panią Riviet, ona uczy muzyki w tutejszej szkole. Może będziesz miała z nią dodatkowe lekcje? W czasie wakacji poduczysz się trochę francuskiego, bo masz jeszcze ten okropny, nietutejszy akcent. Zobaczysz, będziesz tu szczęśliwa. Musisz się jedynie przyzwyczaić, rozumiesz?


http://images29.fotosik.pl/232/eca0c8a8167fa451.jpg (www.fotosik.pl)
Przyjemne, złocisto-pomarańczowe promienie zachodzącego słońca oświetliły łagodnie jasną twarz, pięknie komponując się z ognistoczerwonymi włosami. Równie hojnie obdarowały winorośle, których owoce za kilka tygodni miały stać się słynnym, drogim winem. Już przez dwa tygodnie cieszyły mieszkańców Bordeaux.
Tyle też czasu minęło od pamiętnej rozmowy.
Czy coś się zmieniło? Wszystko.
Laura kochała zmiany. Stanowiły nieodłączny element jej życia. Potrafiła więc zaakceptować swoje nowe, według innych lepsze położenie. Cécile zaś uznała, że jej siostrzenicy szczęście zapewniają wyłącznie drogie sukienki.
Mrużąc oczy, dziewczyna spojrzała w górę. Żadne obłoczki nie mąciły ciekawego odcienia nieba. Il n’y a pas de nuage – powiedziała dla utrwalenia. Spojrzała na kolana i na leżącą na nich kartkę z zanotowanymi przez ciotkę francuskimi słówkami. Westchnęła cicho i zapatrzyła się w dal. Od czternastu dni nie było ani jednej burzy.


Aha, no i jakby co-
Il n'y a pas de nuage- nie ma chmur.

niepokorna
01.07.2008, 10:00
Tak...trochę mniej ciekawie xD

Jakoś mnie nie ciagnęło :P

Poczekam z oceną do następnego odcinka :)

Sandrine
01.07.2008, 10:16
Piękne...
WIelkość zdjęć troche za duża ale ujdzie :)
Bardzo fajnie opisane zostało omdlenie.
Czyżby zostało one spowodowane Turkusowym Naszyjnikiem?
A i tak nawiasem ta gosposia nie wygląda jak gosposia :P

Eclipse
01.07.2008, 10:44
Zdjęcia niestety rozsadziły forum ;/ .

Co do fotostory. Nadal mi się podoba, chociaż na razie jakby nic się nie dzieje. Ale może to omdlenie będzie miało jakiś sens w dalszych częściach fotostory? Pożyjemy, zobaczymy :).

A i wspomnę znowu, iż zdjęcia są ładne.

Ocena: 9/10 - za zbyt mało zwrotów akcji ;p .

Liv
01.07.2008, 13:36
Mnie się nawet bez akcji FS podoba. Czyta się je... jak dobrą książkę. Wszystko jest pięknie ujęte w słowa... Zdjęcia też są ładne.
Nie mam się do czego przyczepić. Normalnie ideał! :)
10/10

EDIT: Dobrze, że wyjaśniłaś to zdanie po francusku. Ja na przykład nie uczę się tego języka, i na pewno bez wytłumaczenia nie zrozumiałabym, o co chodzi (i pewnie nie tylko ja).

Holly Cadwyn
03.07.2008, 19:43
Przeczytałam całe fotostory, muszę przyznać, że bardzo mi się podobało. Mimo, że rzeczywiście na razie akcja słabo się rozwija histrię czyta się lekko i szybko :) Robisz bardzo dobre zdjęcia. Czekam na następną część.
Rzeczywiście, dobrze, że wyjaśniłaś to zdanie po francusku, ja również nie uczyłam się nigdy tego języka.

karpix
05.07.2008, 23:37
Trzecie podejście (a właściwie odcinek). Zdjęcia trochę zmniejszyłam, może już nie rozsadzą forum...

No dobra, jedziemy z tym koksem.



„To moje!”

http://images30.fotosik.pl/242/2cd322c807bb292c.jpg (www.fotosik.pl)
Laura podparła głowę ręką i z rozpaczą popatrzyła na otwarty zeszyt. Une poire- gruszka, la poivre- sól, un poireau- por, un poivron- papryka. Biblioteka nie okazała się dobrym miejscem na naukę- mimo ciszy i spokoju rozpraszała ozdobnymi okładkami i złoconymi tytułami na grzbietach książek. W oddali, niczym obietnica nagrody stał fortepian. Lora posłała mu tęskne spojrzenie. To jakiś absurd, żeby w takim upale uczyć się jakiś słówek. Dziewczyna pomyślała o swoich rówieśnikach- roześmianych nastolatkach na zabawach, obozach, nad morzem, cieszących się, że nareszcie nie ma obok nich marudzących rodziców...
- Mówię do ciebie – Cécile pochyliła się nad ciężkim, drewnianym biurkiem, jakby sprawdzając, czy jej podopieczna na pewno czyta to, co powinna. – Słyszałaś, co przed chwilą powiedziałam?
Chwila milczenia.
- Kazałam ci założyć inną sukienkę.
- Po co?
- Dzisiaj jest niedziela, rozumiesz?
Pytające spojrzenie wystarczyło za odpowiedź. Kobieta westchnęła.
http://images31.fotosik.pl/309/32c526fe5a13bf68.jpg (www.fotosik.pl)
- Idziemy do kościoła.
Laura poczuła, że robi jej się zimno. Musi to powiedzieć. Teraz. Nabrała powietrza.
- Ale przecież przez dwa tygodnie nie chodziłyśmy...
- Bo proboszcz był chory. A ten młodszy ksiądz zupełnie nie umie wygłaszać kazań.
- Może jeszcze nie wyzdrowiał?
http://images29.fotosik.pl/241/6ba764eff7b45cc0.jpg (www.fotosik.pl)
- Lauro, o co ci chodzi? Czy ty...
- Owszem. Nie chodzę do kościoła. I nigdy nie chodziłam – powiedziała rudowłosa odważnie. Cécile posłała jej ostre spojrzenie.
- To teraz będziesz. Nie mam zamiaru odstawać od reszty.
- Ale mama...
- Teraz ja się tobą opiekuję. Ja! Co mnie obchodzi twoja matka? Ta... ta...
Laura odruchowo dotknęła naszyjnika ukrytego pod ubraniem. Zrobiło jej się raźniej.
- Co ty tam masz? Co to jest? Laura! Pokaż mi to!
Drżącą ręką spełniła polecenie. Odpięła ozdobę i położyła na dłoni. Serce zaczęło jej bić szybciej, gdy ciotka wyszarpnęła jej pamiątkę.
- Oddaj mi go...
- Ten naszyjnik nigdy nie był twój. I nie będzie. Należał do mojej matki. Miałam go dostać na dwudzieste trzecie urodziny. Isabelle ukradła go...!
http://images32.fotosik.pl/309/de32fc8546f7ef20.jpg (www.fotosik.pl)
- Dlaczego tak nienawidzisz mojej matki? Swojej siostry? – spytała Laura z niezwykłym spokojem. Gdyby histeryzowała albo, co gorsza, zaczęła płakać, Cécile opanowałaby się. Jednak zimny, przeszywający wzrok, dumna postawa, a przede wszystkim to zastanawiające pytanie, na które nie było krótkiej odpowiedzi całkowicie wyprowadziły ją z równowagi.
http://images33.fotosik.pl/310/8c90cef56eafb2b8.jpg (www.fotosik.pl)
Nie zważając na przechodzącą Lisę, energicznym krokiem wyszła z biblioteki. Nic nie ułożyło się tak, jak zaplanowała.

***

http://images33.fotosik.pl/310/5920d96a3e096167.jpg (www.fotosik.pl)
- To tutaj.
Gdy parę minut po kłótni Cécile wróciła, w innym ubraniu, z twarzą oblaną zimną wodą i zaproponowała spacer, Laura nie spodziewała się, że będzie miał on większe znaczenie. Teraz jednak stała przed kamiennym posągiem, który prawdopodobnie przedstawiał jej babcię i próbowała cokolwiek zrozumieć. Napis znajdujący się niżej informował, że spoczywają tu Anne i Pierre d’Audel. Nastolatka nie wiedząc, co ma właściwie zrobić, rozejrzała się wokół. Nieopodal stał mały, kamienny kościółek. Chyba nie pójdą na mszę? Zresztą- i tak już się zaczęła. Pobożne wdowy z pierwszych ławek pewnie już zastanawiają się, dlaczego ich towarzyszka się nie zjawiła.
http://images26.fotosik.pl/242/06d5c4de204a46f8.jpg (www.fotosik.pl)
Ten cmentarz zapewne przeznaczony był dla zasłużonych parafian. Wszędzie znicze i kwiaty. Laurę zaczęły boleć stopy. Znudzona jeszcze raz powiodła wzrokiem po tabliczce.
Nagle zmiękły jej nogi, ciało oblał zimny pot.
- Zauważyłaś już? Mądra dziewczynka – pochwaliła Cécile.
http://images33.fotosik.pl/310/0561f7e17fea79f5.jpg (www.fotosik.pl)
- To przypadek. To przecież nie ma nic wspólnego ze mną, ja...
- Oczywiście. Myślisz, że moi rodzice umarli dwa miesiące po twoich narodzinach przez przypadek?
Dziewczyna spuściła głowę. Ciotka z satysfakcją kontynuowała.
- To wybryki twojej matki doprowadziły do tego! Wyprowadziła się od razu, jak skończyła osiemnaście lat, nie oglądając się na nikogo! Zachowała się jak jakaś niewychowana smarkula! To według ciebie nie miało znaczenia?
- Może miałoby, gdyby sama podjęła taką decyzję – odparła Lora, której udało się wreszcie dojść do głosu – Gdyby ktoś jej w tym nie pomógł.
http://images33.fotosik.pl/310/0d5341c9e060d56d.jpg (www.fotosik.pl)
- To z pewnością było dla nich lepsze – dama gestem wskazała posąg – Namawiając Isabelle do opuszczenia Bordeaux oszczędziłam wszystkim cierpień. Zobacz, co się stało, gdy tu przyjechałaś. Wszystko stanęło na głowie.
- Dlaczego? Przecież mama mogła tu zostać, wszystko byłoby dobrze.
- Rodzice nie mogli znieść myśli, że ich ukochana młodsza córka nie ukończywszy nawet osiemnastu lat urodziła bękarta – syknęła ciotka kładąc nacisk na ostatnie słowo.
Laurze pociemniało w oczach. Czuła narastającą wściekłość, miała ochotę bić i kopać. Nagle znienawidziła swoją matkę, którą przecież tak kochała, za to, kim była, co zrobiła, a przede wszystkim za to, że umarła. Zostawiła swoją córkę pod opieką niezrównoważonej siostry...
http://images31.fotosik.pl/309/fd2d9dbd49808056.jpg (www.fotosik.pl)
- Dlaczego obwiniasz mnie, co ja zrobiłam? Co?! Te upokorzenia, bo ja jestem...
- Cicho, Laura! Nie krzycz, przepraszam cię...
- Myślisz, że nie zauważyłam? Że mnie nienawidzisz? Nie potrafisz udawać, pewnie nawet nie chcesz...
- Cicho, do cholery! – wrzasnęła kobieta rzucając się na siostrzenicę i mocno zakrywając dłonią jej usta.

***

http://images33.fotosik.pl/310/ec58e75c21ee2754.jpg (www.fotosik.pl)
Mała mucha, która przez przypadek dostała się do starego domu, najwyraźniej pragnęła zwrócić na siebie uwagę, jeszcze nie wiedząc, że może się to dla niej źle skończyć. Z dumą lądowała czasem na roślince, czasem na lustrach i obrazach. W końcu jako cel obrała leżące nieruchomo na sofie ciało nastoletniej dziewczyny. Ta drgnęła, otworzyła oczy i odruchowo przegoniła dokuczliwego owada.
Jak się tu znalazła? To wszystko przypominało jakieś żałosne deja vu. Po scenie na cmentarzu pamięć wypełniała pustka. Gdyby to mogło okazać się jedynie koszmarnym snem!
http://images33.fotosik.pl/310/c33e6253cb3f5140.jpg (www.fotosik.pl)
Laura wyginając kręgosłup spojrzała na podwórko. Miejsce Słońca na niebie wskazywało, że nie było jeszcze południa.
Może to naprawdę był to tylko zły sen?
Lora wbiła wzrok w podłogę. Przegrała. Dała się wytrącić z równowagi. Najgorszy, a możliwy do popełnienia błąd. Co ona ma teraz zrobić?
Najgorszy był ten palący wstyd.
- Widzę, że proszki zadziałały! – zawołała uradowana Lisa – Wiedziałam, że się jeszcze przydadzą!
http://images25.fotosik.pl/241/184ade341ecd2cb3.jpg (www.fotosik.pl)
- Pro... proszki?
- No... tak – zająknęła się gosposia siadając na brzegu sofy – Na uspokojenie. Panna Cécile kazała...
- Zaraz... chwileczkę. – Laura próbowała zebrać myśli – Nie rozumiem. Co się w ogóle stało?
- Chciałabym to wiedzieć... – usiadła koło dziewczyny – Panienka strasznie płakała, jak tu przyszła. Panna Cécile pomagała panience iść...
http://images24.fotosik.pl/242/ed217d5b12d7522a.jpg (www.fotosik.pl)
- Laura jestem.
- Słucham?
- Proszę się do mnie zwracać po imieniu.
- Ach, tak, dobrze. Jak sobie pa... życzysz – odrzekła Lisa z ulgą.
- I co dalej?
- Panna Cécile powiedziała, że upadłaś i stłukłaś sobie kolano. I niby dlatego tak płakałaś. Czy to prawda? – spytała kobieta przyglądając się Laurze badawczo.
- Pewnie... tak. Nie pamiętam tego. Chyba pójdę do pokoju. Ciotka jest w domu?
- Tak, siedzi w swoim gabinecie. Posłuchaj, Lauro – szepnęła kucharka łapiąc nastolatkę za łokieć – Nie udawaj, że wszystko jest w porządku, bo nie jest. Cécile nie znosiła swojej siostry tak, jak teraz nie znosi ciebie. Zazdrościła jej wszystkiego, a przede wszystkim głosu. A teraz jesteś do niej taka podobna... Wiem, że ciężko ci to wytrzymać, tym bardziej, że Mathias o wszystkim ją informuje, ale ja zawsze ci pomogę, pamiętaj.
- Dziękuję... – powiedziała cicho Lora, zerknęła na podejrzliwie patrzącego na nią mężczyznę, po czym dodała głośniej – Ale dzisiaj już chyba nie zjem tej kolacji.

***

Laura otworzyła szklane drzwi i wyszła na balkon. Oparła dłonie o barierkę i spojrzała na winnice. Mimo wszystko zdążyła polubić to miejsce. Wychyliła się tak, że omal nie spadła i wytężyła wzrok. Przez chwilę wydawało jej się, jak widzi mamę, jej siostrę i rodziców, którzy dyskutując i śmiejąc się sprawdzali, jak rosną ich ukochane winorośle.
Pokręciła głową. Czy przychodząc na świat wszystko zepsuła?
Ale nawet jeśli, to chyba nieświadomie?
Przypomniała sobie słowa Lisy „Cécile zazdrościła jej wszystkiego, a przede wszystkim głosu”.
O tak. Mama miała piękny głos. Czasem delikatny, czasem silny, zawsze hipnotyzujący. Na swoich występach potrafiła oczarować wszystkich- nieważne, czy śpiewała w skromnych knajpkach, czy eleganckich kawiarniach. W każdym nowym miejscu potrafiła zjednać sobie sympatię ludzi.
Laura uniosła brwi. A gdyby tak...
Nie. Była zdecydowanie zbyt zmęczona, by teraz o tym decydować. Sennym krokiem powlokła się w stronę łóżka.

***

http://images33.fotosik.pl/310/e3eecd79a05c2d75.jpg (www.fotosik.pl)
Lisa z niepokojem spojrzała na zegar.
Dochodziła druga w nocy.
Kucharka wytarła ręce o fartuch i zamknęła drzwiczki piecyka. Panna Cécile postanowiła wydać dzisiaj wystawną ucztę, a przyrządzenie wielu dań wymagało czasu. No, ale bez przesady. Upiecze jeszcze ciasto, a reszta poczeka do rana.
Czyli musi poczekać jeszcze czterdzieści pięć minut.
Ciekawe, czy Laura śpi? Od tamtej rozmowy nie wyszła z pokoju.
Kobieta westchnęła. Biedne dziecko. Z rodziną d’Audel była już od czterdziestu lat, więc wiedziała, co z Cécile za ziółko. Laura na pewno nie płakałaby tak z powodu stłuczonego kolana.

***

Nie. Laura nie spała.
Od kilku godzin siedziała nieruchomo na fotelu i niewidzącym wzrokiem patrzyła na banalny obraz. W jej głowie pojawiały się i znikały setki różnych myśli. Z czasem jednak, tak jak kilka potoków łączy się w końcu w rzekę, tak strzępki zdań i odczuć przybrały na sile i wyraźnie płynęły w jednym kierunku.
http://images24.fotosik.pl/242/b21aade5e5c3ea5c.jpg (www.fotosik.pl)
„To wybryki twojej matki! Niewychowana smarkula!”, „Zobacz, co się stało, gdy tu przyjechałaś”.
Nagle, czując, jakby to prąd tej rzeki prowadził ją, podeszła do starego mebla i drżącą ręką zaczęła wyjmować z niego swoje ubrania.

***

http://images28.fotosik.pl/242/0c31f9e8a6da967a.jpg (www.fotosik.pl)
Przez swoje zdenerwowanie nie czuła nawet ciężaru bagażu, który i tak nie był zbyt duży. Kilka ubrań, pieniądze, które zostawiła jej mama, dokumenty... Czegoś brakowało.
Przystanęła na chwilę przed uchylonymi drzwiami. Zostawiła torbę na korytarzu i cicho wsunęła się do sypialni. Ciotka mocno spała. W czasie snu jej twarz wyzbyła się wszystkich grymasów złości i zniecierpliwienia. Uśmiechała się lekko, jednak dopiero teraz można było zobaczyć niewielkie zmarszczki, wyżłobione starannie przez lata smutku i samotności.
Laura bezszelestnie chwyciła srebrny naszyjnik, zapięła go sprawnie na szyi i jeszcze raz zerknęła na Cécile.
Była prawie tak samo piękna, jak Isabelle. Dlaczego ciągle jest sama?
Nie. Nie może o tym myśleć, nie teraz. Musi szybko stąd wyjść. Jeszcze chwila, jeszcze jedna racjonalna myśl i tutaj zostanie.
Szybko przeszła do salonu. Światło dochodzące z jadalni przestraszyło ją. Zajrzała tam ostrożnie.
http://images25.fotosik.pl/241/a9641578e2fc3440.jpg (www.fotosik.pl)
Na krześle, z głową odchyloną do tyłu drzemała Lisa. Z jej kieszeni wystawał niewielki kluczyk. Laura wyciągnęła go delikatnie i na palcach podeszła w stronę portalu. Nagle przypomniała sobie coś.
- Dziękuję – szepnęła w przestrzeń, przekręcając klucz w zamku i otwierając drzwi. Na fortepian nawet nie spojrzała.

***

Mimo, że słońce było już na niebie, na dworze panował chłód. Czerwonowłosa dziewczyna zmagająca się z silnym wiatrem szarpiącym jej ubranie przystanęła na chwilę. Nabrała w płuca świeżego, zimnego powietrza. To ją uspokoiło. Rozejrzała się w poszukiwaniu drogowskazu, ale otaczały ją tylko stare drzewa. Dokąd ma iść? Zaraz... przejeżdżała tędy kilka razy. Niedaleko powinien być...
http://images30.fotosik.pl/242/640b1256c4605551.jpg (www.fotosik.pl)
Z nowymi siłami podniosła torbę i ruszyła przed siebie.
Gdy z bolącym ramieniem i zadyszką dotarła wreszcie na małą stacyjkę, jedno tylko zdołała powiedzieć zaspanej kobiecie w okienku.
- Bilet do Paryża... poproszę.


... No dobra, chciałam coś napisać na koniec, ale z drugiej strony wolę sama tego nie komentować... :| xP

Panna Lawenda
06.07.2008, 08:47
Super odcinek.
Ten drugi też był ok, ale zdjęcia były za duże. Teraz są odpowiedniego rozmiaru.
10/10
Pozdrawiam
D.I.

Liv
06.07.2008, 15:32
Strasznie długi ten odcinek, ale udało mi się dobrnąć :)
Jak zwykle świetnie. Akcja nabiera tempa...
Ciekawe, gdzie ona ucieknie. Wiem, że do Paryża, ale w jakie miejsce konkretnie.
Eh, pożyjemy, zobaczymy :)
10/10

Eclipse
06.07.2008, 20:40
Akcja się rozwija - to dobrze.
Bardzo ładne zdjęcia.
Dłuuugi odcinek, ale ja również dobrnęłam do końca.
Nie chcę Cię martwić, ale jakoś dziwnie trudno zaczęło mi się czytać Twoje fotostory. Ale wchodzić i komentowac to fotostory postaram się dalej ;).

Ocena za odcinek: 8/10 - za tą trudność czytania.

karpix
06.07.2008, 20:45
Hmm... trudno? W jakim sensie?
Za długo, za nudno, za smutno?
Postaram się poprawić, napisz tylko, na czym ta trudność polega :)

Eclipse
06.07.2008, 21:48
Hmm...jakby to wytłumaczyć.

Po prostu tak brnę i brnę w ten tekst i czasami jakoś uciekam od tego co czytam. Muszę wrócić i przeczytać to jeszcze raz.

Nie chodzi tu o długość, podobał mi się ten długi odcinek.
Za nudno to tu też nie jest.
Może chodzi o 'smutność'? Tak, wydaje mi się, że to może być przyczyną. Może wprowadź w fotostory więcej życia i radości? Nie chodzi mi, aby teksty były śmieszne czy coś w tym stylu. Niech nie będzie tak ponuro :)! Rozumiem, że czasy w fotostory są bardzo odległe, ale to nie przeszkadza wymienionym przeze mnie argumentom :).

Mam nadzieję, że zrozumiałaś.

Souris
07.07.2008, 13:01
Fabuła jest wciągająca, nie powiem. Czy ta główna bohaterka ma anoreksję?
10/10

Aleksandra
07.07.2008, 20:56
Witaj
przeczytalam teraz wszystko i bardzo mi sie podoba. Na pewno bede śledziła kolejne odcinki

Sandrine
08.07.2008, 08:43
Całość czyta się jak naprawdę dobrą książke.
Coraz bardziej mi się podoba.
Czekam na następny odcinek ;]

Molly
08.07.2008, 12:08
Bardzo mi się podoba. Czytając chciałam aby ona uciekła i o no proszę uciekła :).
Ja bym z taka ciotką nie wytrzymała.
Jak już pisałam bardzo mi się podoba.
10/10 :P

________________________
Tokio Hotel is the best

shiyo
08.07.2008, 12:54
Przeczytalam wszytsko od deski do deski.
świetne fs.
bardzo wciągające,masz taki delikatny styl pisania.
podoba mi się.
a fabuła moim zdaniem jest na 6 :).
czekam z niecierpliwością na następny odc.
pozdrawiam ;D

niepokorna
08.07.2008, 19:52
"Czarnowłosa" tu mi trochę nie pasuje xD Bardziej by pasowało "rudowłosa" :)
Ale odcinek,muszę przyznać-bardzo dobry ;D
100/10

Masakra
08.07.2008, 20:06
Czytanie tego FS jest jak.... wbijanie noża w miękkie masło:P
Świetnie:) Mam nadzieję, że będzie tak dalej

Owieczka ^^
08.07.2008, 20:33
Bardzo mi się podoba, strasznie wciągające, dobrze się czyta. Lubię takie klimaty. Czekam na następny odcinek 10/10

karpix
18.07.2008, 23:59
W tym odcinku starałam się, żeby było nieco mniej smutno i przytłaczająco... Nie wiem, czy to się udało, raczej nie, ale przynajmniej próbowałam. ^^
Sopel- tam było napisane "czerwonowłosa", a nie "czarnowłosa". xD

Sous le ciel de Paris

http://images31.fotosik.pl/323/70163086389be8a3.jpg (www.fotosik.pl)
Kawiarnia świeciła pustkami. Dość niezwykłe, w tym miejscu i o tej porze roku. Tłumy turystów odwiedzały Paryż przez cały rok, lecz to właśnie latem miliony ludzi odczuwały nagłą potrzebę zobaczenia Tour Eiffel i Champs Elysées.
Laura westchnęła i spojrzała na ozdobne wskazówki zegara pokazujące godzinę ósmą trzydzieści.
Dlaczego właściwie się tym przejmuje? Teraz jest tu, w stolicy mody, zdana tylko na siebie. Nikt jej nie kontroluje. Nagle coś ścisnęło ją w gardle. Każdy jej manewr coraz bardziej ją pogrążał. Czuła okropną bezsilność, jak amator na tratwie, który dowiaduje się, że za kilka metrów jest wodospad.
Dzwonek zawieszony nad drzwiami poinformował o kolejnych klientach.
W samą porę- pomyślała Lora. Jeszcze chwila i zaczęłaby płakać. Teraz, jak zawsze zresztą, była to dla niej czynność surowo wzbroniona. Tyle, że tutaj naprawdę musi tego przestrzegać. Trzeba wziąć się w garść.
Zaraz jednak, wbrew zasadom, jakie przecież sama przed chwilą ustanowiła, pomyślała o poprzednich latach. O wędrówkach z mamą, z miejsca na miejsce, wielu znajomościach, oklaskach zachwyconych słuchaczy. Dobrze sobie radziły, nie mieszkały w luksusach, ale zawsze były razem, czerpały radość z wszystkiego i podróżowały, nie znając celu. I nagle... Nie wiadomo, dlaczego. Laura chciała zamknąć oczy, ale wiedziała, że nie odgoni w ten sposób koszmarnego zdania... Diagnozy lekarza. Rak krtani. Mama nawet nie próbowała walczyć. Nie chciała zostać niemą śpiewaczką.
- Ty też w sprawie pracy?
http://images23.fotosik.pl/250/d458bd8a66eec797.jpg (www.fotosik.pl)
Beznamiętny głos kelnerki sprawił, że na początku dziewczyna nic nie zrozumiała. Zaraz jednak spostrzegła karteczkę z ogłoszeniem, niedbale przymocowaną do szyby. Przeniosła wzrok na znudzoną minę nastolatki w jej wieku i, czując, że szczęście uśmiecha się do niej po raz pierwszy od kilku tygodni skinęła głową.
Przeszły przez zaplecze, ostrożnie omijając kartony z czymś kruchym. Znalazły się w długim i wąskim korytarzu. W końcu weszły do niedużego pokoju.
http://images31.fotosik.pl/323/f27994eb8f787eac.jpg (www.fotosik.pl)
- W sprawie pracy- mruknęła kelnerka do postaci czytającej książkę i zniknęła za drzwiami.
Właścicielką okazała się kobieta w średnim wieku z miłym uśmiechem i delikatnym makijażem. Odłożyła, jak się okazało, słownik francusko-angielski i podeszła do Laury.
-- Trzeba się dokształcać. – rzuciła –Umiesz powiedzieć co nieco po angielsku?
http://images34.fotosik.pl/317/63c9b01595cdbffc.jpg (www.fotosik.pl)
- Oczywiście. Mieszkałam w Londynie... jakiś czas temu.
- Jakiś czas? – spytała kobieta przyglądając się badawczo rozmówczyni – To dobrze, bardzo dobrze... Tylu tu jest turystów, a rzadko który umie chociaż parę słów po francusku... Wszyscy tylko „Do you speak english?” – skrzywiła się – Hm... powiedz mi jeszcze tylko, ile masz lat? I jak masz na imię?
- Niecałe siedemnaście. A na imię Laura – odparła sztywno.
- Spokojnie, nie denerwuj się tak. Siedemnaście, mówisz? Dobrze... Ja nazywam się Josephine Delmas. Pracowałaś już jako kelnerka?
- Aha... To znaczy, tak.
http://images30.fotosik.pl/251/57b4d0368a80550c.jpg (www.fotosik.pl)
- Świetnie – kobieta zatarła ręce – Nareszcie jakiś wykwalifikowany personel. - Sięgnęła po kartkę i pokazała w którym miejscu trzeba podpisać.
- Dziękuję pani. Od kiedy mam zacząć?
- Powiedzmy, od jutra. Mathilde się ucieszy, po południu mamy tu naprawdę duży ruch. To do zobaczenia jutro.
- Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia... Aha – Lora obróciła się tak nagle, że właścicielka omal na nią nie wpadła – Czy wie pani może... Gdzie tu jest jakiś tani hotel?
- Hotel? Ty nie mieszkasz w Paryżu?
- Nie... przyjechałam na... wakacje.
- Wakacje... – kobieta spojrzała na nią tak przenikliwie, że Laura niemal poczuła chłód jej oczu – Sama? Nie nocujesz u żadnej przyjaciółki?
- Nie. – Dziewczyna zaczęła żałować, że w ogóle zadała pytanie.
http://images26.fotosik.pl/251/112bcccafeea0111.jpg (www.fotosik.pl)
- Dziwne... Zupełnie sama? Rodzice cię puścili? Czemu to przyjechałaś?
- Mówiłam już... na wakacje.- powtórzyła uparcie.
- Nie lubię ludzi, którzy kłamią – powiedziała właścicielka poważnie.
Nastolatka wbiła wzrok w podłogę. Co mogłaby powiedzieć? Kto uwierzyłby w jej historię? Trzeba wymyślić coś innego, co w pewnym sensie jest prawdą...
- Przyjechałam, żeby znaleźć mojego tatę – powiedziała desperacko, zanim zdążyła pomyśleć.
- Twojego tatę?!
- Tak... muszę go odszukać.
- A mama co na to?
Dziewczyna zacisnęła usta i spojrzała gdzieś w bok.
- Nie wiem, czy to był dobry...
- Mama nie żyje – powiedziała w końcu Laura.
http://images32.fotosik.pl/316/a00fb37ee3261385.jpg (www.fotosik.pl)
Josephine zamilkła, zaskoczona. Takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Spojrzała na swoją nową pracownicę, zastanawiając się, czy byłaby ona zdolna do tak okrutnego kłamstwa byleby mieć gdzie mieszkać. Napotkała jej wzrok, zbyt poważny, jak na siedemnastolatkę, poszarzałą cerę i kąciki ust opadające lekko w dół, które zdawały się być już niezdolne do najdelikatniejszego uśmiechu.
- Chodź ze mną – kobieta odwróciła się i podeszła do drzwi. Przeprowadziła Laurę przez niewielki korytarzyk i przystanęła wreszcie przed pomalowanymi na biało drzwiami. - To będzie twój pokój.
Dziewczyna weszła do pomieszczenia. W niczym nie przypominało jej sypialni w Bordeaux. Było małe i skromnie urządzone.
http://images24.fotosik.pl/251/b93586dd00441196.jpg (www.fotosik.pl)
- Niedawno był remont u mojego syna... Teraz starsze meble stoją tu. Przedtem ten pokój stał pusty...
- Naprawdę mogę tu mieszkać? – zdziwiła się Laura.
- To miał być dodatkowy magazyn, ale okazało się, zaplecze jest wystarczająco duże. Obok jest łazienka dla personelu.
- Czyli... Ja mogę...
- Tak – ucięła Josephine.
- Nie wiem, jak pani dziękować...
A jednak potrafi się uśmiechnąć, pomyślała kobieta. Zerknęła na skromny dobytek Laury.
- Rozpakuj się. Jutro zaczynasz pracę o siódmej.
- Chwileczkę- właścicielka zatrzymała się w drzwiach i odwróciła się – Naprawdę... pani naprawdę mi wierzy?
- A nie powinnam? – zaśmiała się Josephine i wyszła, zostawiając Laurę samą z dziesiątkami różnych myśli.
***

http://images27.fotosik.pl/250/b5b5a94501d7295c.jpg (www.fotosik.pl)
- Ładna dzisiaj pogoda – zagadnęła Laura opierając się o bar. Mathilde spojrzała na nią jak na osobę z wyraźnymi zaburzeniami psychiki.
- Marny sposób na rozpoczęcie rozmowy. Lepiej skończ wycierać stoliki, bo już prawie ósma.
- Wytarłam przecież. – odparła Lora pogodnie. Gwałtowny deszcz za oknem od rana poprawiał jej nastrój.
Mathilde łypnęła na nią spod swej kasztanowej grzywki i ostatnim, zamaszystym gestem zgarnęła zmiotką trochę kurzu.
- Nie lubię takiej pogody. – oznajmiła wreszcie, wrzucając zawartość szufelki do kosza. Rozejrzała się i zajęła w końcu miejsce obok Laury – Pewnie mało klientów przyjdzie.
- Wręcz przeciwnie, na pewno będą chcieli się napić gorącej czekolady.
Jak na potwierdzenie tych słów do kawiarni wpadła kobieta w śmiesznym, zielonym płaszczu.
http://images34.fotosik.pl/317/fd7558caa9388828.jpg (www.fotosik.pl)
- Dobrze, że już otwarte!– zawołała kręcąc głową jak pies, który chce pozbyć się wody. – W takie dni człowiek marzy o czymś ciepłym do picia.
Laura uśmiechnęła się triumfalnie. Mathilde tylko prychnęła i ze sztucznym uśmiechem, niemal w podskokach obsługiwała stałą klientkę. Profesjonalistka w swoim mniemaniu.
Mimo, że pracowały razem już prawie tydzień, oprócz zdawkowego „cześć” wymieniły niewiele zdań. Codziennie spotykały się o siódmej. Zawsze czekała już na nie Josephine, która mieszkała w tym samym budynku, piętro wyżej, więc żeby dojść do kawiarni musiała pokonać jedynie schody. Kobieta zawsze przynosiła im kilka kanapek i ciepłą herbatę na śniadanie. Tym razem zdążyła jedynie otworzyć lokal i po chwili wyszła do lekarza.
Czasami nocą Laura myślała o tym przypadkowym szczęściu, które tu ją zaprowadziło. Przecież wysiadając z pociągu nie miała pojęcia dokąd iść, ruszyła zatem po prostu przed siebie. Po jakimś czasie zatrzymało ją pragnienie, więc postanowiła zrobić postój w kawiarni. Zamówiła koktajl truskawkowy i sączyła go przez dobre pół godziny, zanim Mathilde zwróciła na nią uwagę.
Laura syknęła, czując kuksańca. Nim zdążyła zaprotestować, dostała polecenie zrobienia herbaty z cytryną. Ziewnęła i powlokła się w stronę zaplecza. Pani Lavère, specjalistka od spraw gastronomicznych miała przyjść dopiero za dwadzieścia minut. Czekając aż woda się zagotuje dziewczyna wbiła wzrok w czyste, białe szafki. Mrugnęła nerwowo, gdy usłyszała dźwięk za swoimi plecami, lecz zaraz uświadomiła sobie, że to pewnie Mathilde przyszła ponarzekać.
http://images29.fotosik.pl/250/44a27aa17dac0d78.jpg (www.fotosik.pl)
- Cześć – usłyszała w końcu. Odwróciła się i spojrzała na chłopaka, który mógł być trochę starszy od niej. Uniosła ze zdziwieniem brwi.
- To jest pomieszczenie dla personelu.
- Wiem.
- No więc... – Laura wykonała dziwaczny gest ręką.
- Mama kazała przekazać wam to – położył na blacie kanapki zawinięte w papier. Nastolatka zrozumiała, że jest to syn pani Delmas, lecz nie wiedziała co powiedzieć.
- Aha.
Do pomieszczenia z groźną miną wpadła Mathilde. Spojrzała jednak na gościa i wyszczerzyła zęby.
- A, to ty.
- Tak, ja. Miałem wam dać kanapki... – odwrócił się do Laury i z uśmiechem wyciągnął rękę – Pierre jestem.
- Laura – podała mu dłoń.
- Wracaj do klientki – syknęła kelnerka wciskając jej w dłonie tacę z herbatą. Lora wzruszyła ramionami i czując na sobie wzrok Pierra poszła dalej obsługiwać przybyłych turystów spragnionych gorącej czekolady.
***

http://images25.fotosik.pl/250/b1eb0303e7fd0109.jpg (www.fotosik.pl)
Ta noc dłużyła się jak żadna inna.
Laura zamknęła oczy wyobrażając sobie wielkie krople rozbijające się o okna. Okna pięknego, wielkiego domu w Bordeaux. To było pierwszego dnia... Nie, przecież nie był on pierwszym. Mieszkała tam dawniej, do czasu, gdy skończyła dwa miesiące. Później były podróże... Dziwne, że nigdy razem nie były w Paryżu. Może mama bała się, że spotka Jego? Lora nawet nie wiedziała, jak On się nazywa i jak wygląda. Isabelle nie powiedziała tego. Gdy Laura pytała ją o ojca, jej twarz nabierała kolorów, a oczy świeciły się jak diamenty.
Kiedyś nas odszuka, Lauro... Kiedyś się nami zaopiekuje.
***

http://images31.fotosik.pl/323/622957b2a79b88d4.jpg (www.fotosik.pl)
- Uważaj!
Jeśli Mathilde chciała jeszcze bardziej pogrążyć Laurę, to mogłaby uznać ten krzyk za zwycięstwo. Rudowłosa potykając się o własne nogi próbowała jeszcze uratować olbrzymi puchar lodowy, który przesunął się niebezpiecznie na lewą stronę tacy. Na szczęście w samą porę pojawiła się Josephine. Zgrabnie „przejęła” deser i zaniosła go do odpowiedniego stolika.
Laura oparła się ciężko o najbliższy wolny stolik i przetarła oczy. Ni stąd ni zowąd pojawił się Pierre. Pewnie znowu przyszedł pomóc
- Źle się czujesz? – spytał z zatroskaną miną.
- Nie, wszystko w porządku... Słabo mi się zrobiło, ale już jest wszystko dobrze.
Pierre nie wyglądał na przekonanego.
http://images32.fotosik.pl/316/f2998374d6b4c935.jpg (www.fotosik.pl)
- Powinnaś zrobić sobie dzień urlopu – szepnął.
- Żartujesz. Nie ma się czym ma... rtwić.
- Jest. – obok stanęła Josephine – Marnie wyglądasz. Idź może na spacer, co? Poznasz trochę Paryż.
http://images30.fotosik.pl/251/ed64795e3d67b16d.jpg (www.fotosik.pl)
Lora kiwnęła w końcu głową. Może mają rację? Poszła do pokoju, by narzucić na siebie cienki, czerwony płaszcz. Gdy wróciła, chłopak uśmiechnął się szeroko.
- No to ja mogę... Przy okazji...
- Postać przy kasie? – dokończyła złośliwie Mathilde idąc w stronę zaplecza.
***

http://images34.fotosik.pl/317/7bcc99ba2407c9c7.jpg (www.fotosik.pl)
Do poznawania było dużo.
Dziarsko pokonując kolejne przejście dla pieszych dziewczyna nie przestawała uważnie rozglądać się dookoła. Dopiero, gdy omal nie została potrącona przez samochód, postanowiła obrać jeden, dokładny cel wycieczki.
Tylko czy było to możliwe, skoro nie w ogóle nie znała tego miasta?
Laura ruszyła prosto, rezygnując z poprzedniego planu. W ten sposób zobaczy najwięcej. A później... później jakoś trafi z powrotem.
Nagle dotarł do niej dziwny dźwięk. Wcześniej, pogrążona we własnych myślach nie zwróciła na niego uwagi. Teraz nogi same poniosły ją w stronę źródła hałasu.
Gdy już tam dotarła, przystanęła ze zdziwienia.
Na niewielkim placu kłębiło się mnóstwo ludzi, a ich krzyki zgrozy mieszały się z tym dziwnym dźwiękiem, głośnym, a jednocześnie przytłumionym i przerażającym...

_____________

Uff, trzy strony w Wordzie xD
Sous le ciel de Paris - Pod niebem Paryża (w dosłownym tłumaczeniu) Była nawet taka piosenka, szczególnie ładna w wykonaniu Edith Piaf ^^

Libby
19.07.2008, 10:06
Wspaniały odcinek;). Piękne zdjęcia.
Ładnie Ci wyszła Mathilde. Pierre'a nie umiem do końca określić, bo ma dziwną minę. Mathilde jest wyraźnie o niego zazdrosna. Cóż, przyjaciółkami z Laurą chyba nie zostaną... Ciekawe, czy coś połączy rudowłosą z Pierrem. Z niecierpliwością czekam na więcej, więc nie znęcaj się i dodaj szybko odcinek;).

Liv
19.07.2008, 14:55
Udało Ci się: odcinek już nie był smutny, tylko całkiem pogodny...
Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym wiedzieć, co się stało na tym placu. Może jakaś bójka, wypadek? Tak podejrzewam.
Z (wielką) niecierpliwością oczekuję na dalszą część.

niepokorna
19.07.2008, 15:45
Sopel- tam było napisane "czerwonowłosa", a nie "czarnowłosa". xD


Ups...sorki nie zauważyłam :)
Ale chodziło mi o "czerwonowłosą"
Zawsze mi się to myli <głupek>
A co do odcinka-świetne zdjęcia i tekst.
Nie ma się do czego przyczepić :)
11/10

karpix
20.07.2008, 21:38
Thx za opinie... Ale naprawdę nie obraziłabym się, gdyby ktoś jeszcze skomentował... Lepiej mi się wtedy pisze xD

Aleksandra
20.07.2008, 22:06
Oh przeczytałam :) Bardzo lubię to opowiadanie i darze szczególną symatią głowną bohaterkę:) Nareszcie doczekałam się kolejnego odcinka który zresztą bardzo mi się podobał:)

niepokorna
21.07.2008, 09:37
Thx za opinie... Ale naprawdę nie obraziłabym się, gdyby ktoś jeszcze skomentował... Lepiej mi się wtedy pisze xD

No to skomentuję jeszcze raz ;)
Świetny,świetny i świetny xD
Pisz dalej ;)

Simowa Sanka
21.07.2008, 11:34
Przeczytałam czekam na następny odcinek, tak mnie wciągnęło że od razu przeczytałam całość :)

karpix
22.07.2008, 01:09
Na następny odcinek poczekać trzeba będzie trochę, bo nie będzie mnie przez dwa tygodnie. Chciałam dzisiaj jeszcze dodać kolejny odcinek, ale byłby za krótki. Więc pojawi się za czternaście dni.
Niestety nie zawsze chęci wystarczają :/

Eclipse
22.07.2008, 13:28
Bardzo mi się podoba.

Rzeczywiście nie jest smutny i czytało mi się go o wiele lepiej.

Błędów nie zauważyłam, ładne zdjęcia.

Szkoda że kolejny odcinek, po tak długim okresie. Przeczytam go po jakimś czasie, bo jadę na wakacje ;).

10/10

kasetka
25.07.2008, 18:55
świetne te opowiadanie :) czekam na nastepny odcinek
(zaje.biste zdjęcia) :)

Gio
26.07.2008, 16:00
Ja również czekam na next odc. oczywiscie 10/10

Castaway
25.08.2008, 08:08
Czekam na następny odcinek :) 10/10

ptasie mleczko
27.08.2008, 00:01
Muszę skomentować bo to FS jest po prostu świetne. Czuję się jakbym czytała dobrą książkę. Zdjęcia super, błędów brak czy to ortograficznych czy stylistycznych no po prostu szok szok szok. Ja nie wiedziałam że na tym forum można tyle fajnych rzeczy poczytać, wielki szacuneczek. Serio masz talent

karpix
30.08.2008, 23:50
Pamięta mnie ktoś jeszcze? xD
Przykro mi, że po tylu pozytywnych opiniach z takim szajsem wyskakuję.


Kamienica

http://images41.fotosik.pl/6/018fb5da1f9f5de3.jpg (www.fotosik.pl)
Laura stała bez ruchu z szeroko otwartymi oczami. Co chwilę ktoś ją w biegu potrącał i popychał, lecz ona nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Zadarła głowę do góry. Spojrzała na kamienicę, która zdawała się falować. Płomienie buchające z niektórych okien w przerażający sposób skojarzyły jej się z kominkiem w jej pokoju, w Bordeaux. Były tak samo tajemnicze, fascynujące, układające się w twarze bliskich osób, albo obrazy z przeszłości...
Nagły rumor spowodował kolejne krzyki. Może jedno z pięter się zawaliło? Laura chciała odejść jak najszybciej, wrócić do kawiarni. Nienawidziła momentów, w których czuła się tak bezsilna. Po co ma więc tu być? W niczym przecież nie pomoże.
Odwróciła się, bezskutecznie próbując utorować sobie drogę wśród tłumu. W końcu zrezygnowała i powiodła wzrokiem po oknach kamienicy, pamiętającej jeszcze wojnę. Mała ręka uderzyła słabo o szybę i znikła. Dziewczyna omal nie wrzasnęła. Ktoś tam był!
- Proszę pana! – krzyknęła nerwowo do stojącego obok strażaka – ja widziałam...
- Nie teraz, zamieszanie jest i...
- O to właśnie mi chodzi, ja...
- Dziecko, nie mam czasu, idź stąd.
Jednak to mężczyzna odszedł kilka metrów dalej. Laura dygocząc na całym ciele tępo spoglądała na ludzi koło niej. Ktoś pójdzie, na pewno... Musi tylko powiedzieć, co widziała. Ktoś pójdzie i uratuje. Ktoś... Na Boga, przecież nie ona!
http://images32.fotosik.pl/353/558af772761e4ebc.jpg (www.fotosik.pl)
Mężczyźni nie poruszyli się, gdy strzępkami zdań wyjaśniała, o co chodzi. Kobiety trwożnie szeptały między sobą. Jak to? Czyli nikt...?.
A jeśli jej się przewidziało? Jeśli tam nikogo nie ma? Jeśli sufit się zawali?
Mowy nie ma, nie wejdzie tam!
Rany boskie, co robić?
Drżącą ręką zdjęła z siebie czerwony płaszcz i rzuciła go na wilgotny bruk. Nogi jednak znów nie chciały wykonać żadnego ruchu. Zacisnęła pięści, wbijając sobie paznokcie w skórę. Nie chciała tam iść, wolałaby w ogóle tutaj nie być. Nabrała powietrza w usta, zebrała wszystkie siły, by zrobić pierwszy krok. I następne. Prosto w bramę kamienicy podobnej do piekła.
***

Nie spodziewała się, że wewnątrz może być aż tak duszno i gorąco. Nie spodziewała się nawet, że tu wejdzie. Zasłaniając usta dłonią ruszyła w stronę drewnianych schodów. Były stare i w każdej chwili groziły zawaleniem. Laura jednak o tym nie myślała, i było to najlepsze, co mogła zrobić.
Doszła w końcu na pierwsze piętro. Powiodła wzrokiem po drzwiach. W końcu wybrała te, które mogły prowadzić do mieszkania z owym oknem.
Naparła na nie całym ciałem. Bez skutku.
Spróbowała szarpnąć klamkę. Po kilku próbach odpadła od częściowo już zwęglonych drzwi. Laura zaczęła panikować. W końcu ze złości kopnęła je z całej siły. Z głuchym dźwiękiem wypadły z zawiasów do zadymionego korytarza. Zdawało się, że w ogóle nie ma tam tlenu. Dziewczyna kaszląc przeszła prosto do salonu i rozejrzała się. Przez gęsty dym wyciskający z oczu łzy dostrzegła tylko niewielką sofę, fotel i półkę z książkami. Chciała zawrócić, zauważyła jednak kojec dla dzieci strojący pod oknem. Podbiegła do niego. Zgodnie z jej przypuszczeniami, w środku leżało dziecko, kilkuletni chłopiec. Laura miała nadzieję, że nic mu się nie stało.
http://images33.fotosik.pl/358/b44f0751ac367994.jpg (www.fotosik.pl)
Kilkulatek najwyraźniej poczuł się trochę bezpieczniej i otworzył zapuchnięte od płaczu oczy. Na szczęście nie chciał brać ze sobą żadnych ukochanych zabawek. Nastolatka wybiegła z nim na klatkę schodową w momencie, gdy w salonie zarwał się sufit. Mimo odległości od okna usłyszała pełen boleści krzyk.
http://images32.fotosik.pl/353/1e563e906ae2c16e.jpg (www.fotosik.pl)
***

W porównaniu z wnętrzem kamienicy, zanieczyszczone i duszne powietrze Paryża wydawało się nieskazitelnie czyste i świeże.
Laura odetchnęła głęboko. Zdawało jej się, że nie może nic mówić. Chłopiec też nie wyglądał za dobrze, chyba to, co działo się przed chwilą tak go przeraziło. Raczej nic poważnego mu się nie stało, ale powinien obejrzeć go lekarz.
Dziewczyna rozejrzała się po placu. Zamieszanie było trochę mniejsze, przybyło jednak gapiów. Na pewno tutaj powinna być matka tego chłopca.
- Charlie! – usłyszała na moment przed lekkim uderzeniem w rękę. Starsza kobieta przytuliła dziecko z całych sił.
http://images29.fotosik.pl/270/c8b9d6c94f0a566e.jpg (www.fotosik.pl)
Dopiero po chwili otrząsnęła się. Spojrzała przytomniej na chłopca i uśmiechnęła się przez łzy. Laura stała niepewnie z boku przyglądając się wszystkiemu. Gdy kobieta odeszła z Charlim w stronę ambulansu, nastolatka oprzytomniała i zaczęła szukać wzrokiem swojego płaszcza. Wreszcie dostrzegła go. Leżał, ubłocony i podeptany, parę metrów dalej. Dziewczyna jęknęła i zrobiła pierwszy krok. Sycząc i krzywiąc się z bólu dziewczyna podeszła do swego odzienia. Na pewno nie nadawało się już do założenia. Otrzepała je trochę i przerzuciła przez ramię. Musi dotrzeć do kawiarni. Później jakoś będzie.
Skręciła w boczną uliczkę, przez którą chyba wcześniej tu dotarła. Była ciasna i dłuższa, niż jej się wcześniej wydawało. Poparzenia na nogach i rękach dopiero teraz naprawdę dawały o sobie znać. Laura niechętnie się do tego przyznawała, ale było jej przykro, że tamta kobieta nie zwróciła na nią uwagi. Kim mogła być? Raczej babcią, bo na pewno nie matką.
Ulica i mury nabierały coraz żywszych barw, jakby cieszyły się, że już po wszystkim. Ptaki śpiewały głośno, o wiele za głośno. Jakiś koszmarny raj?
Dziewczyna przyspieszyła kroku. Żołądek kurczył się boleśnie, najwyraźniej domagając się czegoś lepszego, niż kanapka z serem. To nic. Byle dojść do...
Droga ciągnęła się w nieskończoność. Nogi błagały o chwilę odpoczynku. Laura nie myśląc wiele usiadła przed jakimś budynkiem z czerwonej cegły. Oparła głowę o mur i zamknęła oczy, by nie widzieć oraz szybciej wirującego świata.
http://images39.fotosik.pl/6/de1bc14f6f53774a.jpg (www.fotosik.pl)
Chmury odpływały powoli, pozwalając słońcu na nowo uszczęśliwiać mieszkańców Paryża. Łaskawie otulało ciepłem zarówno zgliszcza budynku, jak i przygarbione postacie, które nie miały już domu. Słońce niewiele sobie z tego robiło, wszak nie takie rzeczy już widziało.

niepokorna
31.08.2008, 09:59
Odcinek jest GENIALNY! :D
Nie weim,czy zrobiłabym coś takiego...
I jaki szajs? To jest sztuka ;)

Libby
31.08.2008, 11:59
Ładny odcinek!:) Nie marudź.
Ta babka mogła chociaż podziękować... Wcześniej tam stała(przynajmniej na zdjęciu) i nie reagowała.
Czekam na więcej!:)

karpix
01.09.2008, 20:20
Dwa komentarze? Wiedziałam, że jest źle, ale moglibyście chociaż napisać, co poprawić xP
Jak nie zobaczę jeszcze przynajmniej pięciu komentarzy, to napiszę zakończenie w jednym krótkim odcinku, i to takie którego napewno się nie spodziewaliście (strach się bać po prostu) xD

ptasie mleczko
01.09.2008, 21:46
No to może ja dodam coś od siebie. Bardzo ciekawy odcinek i oczywiście świetnie napisany. Ja nie wiem czemu uważasz go za szajs. Fajowy jest i bez przesadzonej autokrytyki ;) a ileż było tu dramatyzmu i te zdjęcia, widać, że się przykładasz i dopracowujesz szczegóły ;) poza jednym zdaniem gdzie dwa razy powtarzasz słowo "dziewczyna" i jedną literówką niczego więcej nie zauważyłam. Bardzo mi się podobało, tak samo jak i poprzednie odcinki. Spokojnie możesz dawać kolejny ;) czekam z niecierpliwością pozdrawiam

Liv
02.09.2008, 20:59
5 komentów?!
Kurczę, masz wymagania choby ja :)
No ale są w 100% uzasadnione.

Pozazdrościć Laurze odwagi. Tylko szkoda, że nie znalazły się na jej ciele oparzenia- byłoby realistyczniej.
A ta kobieta to chamskie babsko :/
Nie wiem, co dla nas zaplanowałaś, ale czekam na kolejną część :)
Ocena stała- zostanie tak do końca.

karpix
05.09.2008, 23:25
Szczerze mówiąc, nie wpadł mi do głowy pomysł z oparzeniami. Nie mogę ściągać dodatków z Internetu, najwyżej to, co z pobranymi simkami jest, reszty mój kochany blaszak nie akceptuje xD

Laura usłyszała kroki. Otworzyła oczy i drgnęła nerwowo, gdy zobaczyła przed sobą twarz jakiegoś chłopaka.
- Mogę usiąść? - spytał i nie czekając na odpowiedź zajął miejsce obok dziewczyny. Wyciągnął mp3 i wsadził sobie jedną słuchawkę do ucha. Laura usłyszała pojedyncze dźwięki.
- Daj posłuchać - poprosiła. Nastolatek skinął głową i podał jej słuchawkę. Rudowłosa usłyszała "Umbrella, ella, ella, eee eee...".
- Piękna piosenka - stwierdziła- o miłości i odrzuceniu... Rozumiem sens każdego zdania i słowa i...
- Kocham cię- rzekł chłopak nagle.
- Ja ciebie też- odrzekła Laura.
Przytulili się mocno.
- Wpadniesz do mnie?
- Aha.
- Fajnie.
W domu okazało się, że siostra przyjaciółki dyrektorki stryjenki matki chłopaka jest prawdziwą mamą Laury i Laura się cieszyła.

Taki "dodatek urodzinowy" xDD Proszę nie brać tego całkiem na serio ;)

Castaway
06.09.2008, 09:55
Haha fajny odcinek (z tą kamienicą) a ten "dodatek urodzinowy" wymiata! :D

karpix
01.10.2008, 21:10
Jeśli już mieliście nadzieję, że przestałam pisać (co nie byłoby takim złym pomysłem) to... e, dobra. Nowy odcinek i tyle xP

Po raz drugi

http://images41.fotosik.pl/16/63fb13f99344eaba.jpg (www.fotosik.pl)
Pierwsze, co poczuła to mdły zapach szpitala. Dwie młode kobiety ubrane na zielono szeptały między sobą, co doprowadzało Laurę do wściekłości. Każdy szmer zdawał się być hukiem. Strzępki rozmowy mieszały się w głowie dziewczyny.
- Myślałam, że nie było żadnych ofiar.
- Jeszcze nie wiadomo, może się okazać, że jednak...
- Straszne. Biedni ludzie, bez domu... Dobrze chociaż, że to lato, bo jakby zima...
- Ćśś! Otwiera oczy!
Obie z zaciekawieniem spojrzały na dziewczynę. Niska brunetka odezwała się pierwsza.
- Czy ty mieszkałaś w tym budynku, który...
- Monique, nie teraz – skarcił praktykantkę lekarz, który pojawił się znikąd. Brunetka spuściła pokornie głowę i wraz z koleżanką opuściła salę. Gdy drzwi cicho się zamknęły, mężczyzna zerknął bystro na pacjentkę.
http://images43.fotosik.pl/16/1015c935890388a0.jpg (www.fotosik.pl)
- Jakoś trzeba było się ich pozbyć – odezwał się cichym, miłym dla ucha głosem – nie bałyby ci spokoju, a teraz spokój jest ci bardzo potrzebny – spoważniał nagle – Nie trafiłaś tu przypadkiem.
Laura kiwnęła głową, bo tylko na to mogła się zdobyć.
- Znaleźli cię gapie wracający do domów... Niedaleko tego placu. Miałaś kikla oparzeń, na szczęście niegroźmych. Zemdlałaś bo... cóż, w twoim przypadku powodem jest niedożywienie... i wyczerpanie organizmu.
- Mhm.
Dziewczyna nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co słyszy, lecz wolała wszystkiemu potakiwać, dla świętrgo spokoju.
- Powiedz, jak masz na imię?
- Laura.
- Dobrze. Mam więc jeszcze jedno pytanie. Musisz odpowiedzieć.
- Aha.
- Mieszkałaś w tamtej kamienicy?
Kamienica... Tłum. Pożar. Dziecko i oparzenia. Musiał jej o tym przypominać? Przygryzła wargę. Nie rozumiała dokładnie pytania, skojarzyła tylko pierwsze słowo.
- Tak.
Lekarz popatrzył na nią z zaskoczeniem i smutkiem. Westchnął i bez słowa wyszedł.
Nastolatka za to, niewiele myśląc ułożyła wygodniej głowę na poduszce i zasnęła na nowo.
***

http://images35.fotosik.pl/16/029d9cc585bd3cb7.jpg (www.fotosik.pl)
Po kilku godzinach czuła się o wiele lepiej.
Spokojny sen i ciepły posiłek sprawiły, że dziewczynie znacznie polepszył się nastrój. Z zaciekawieniem rozejrzała się po sali.
Kilka metalowych łóżek, szafki. Pacjenci. Jakieś szpitalne sprzęty.
Nic ciekawego.
Chyba była już noc. Albo przynajmniej wieczór. Czym w takim razie mogłaby się zająć?
Usiadła na łóżku wsłuchując się w błogą ciszę.
Tak. Cisza. Coś o czym marzyła.
Przypomniała sobie dwie praktykantki. I lekarza. Zaraz... chyba z nim rozmawiała?
Oblał ją zimny pot. Przez chwilę nie mogła uwierzyć w to, co niedawno powiedziała.
Jakie to będzie miało konsekwencje?
Niechętnie popatrzyła na bandaże na swoich rękach odcinające się swoją bielą od mroku nocy.
- Nikt się po nią nie zgłosił.
http://images39.fotosik.pl/16/66234e57b3fce9f6.jpg (www.fotosik.pl)
- A czy to pewne, że...
- Nie wiem. Nie ma jeszcze listy ofiar.
Dziewczyna wsunęła się z powrotem pod kołdrę, mając dziwne uczucie, jakby właśnie została osierocona po raz drugi.
- To co robimy?
- Myślę, że będzie tu jeszcze parę dni a potem...
- A potem?
- Nie wiem.
- A co ty wiesz?
- Po prostu, niewiele mnie to obchodzi. Zaraz kończę pracę, Brigitte czeka z kolacją.
***

http://images37.fotosik.pl/16/e310ea26579a2b52.jpg (www.fotosik.pl)
Laura nie zabawiła długo w szpitalu. Oficjalnie uznana za ofiarę straszliwego żywiołu, który zabrał jej dom i rodziców, pewnego dnia stanęła na niedoczyszczonej, kamiennej posadce pobliskiego domu dziecka. Wbrew pozorom, życie tam nie było takie trudne. Wbrew przeciwnie. Nie trzeba pracować, a i tak dostaje się coś do jedzenia. Wspaniale.
„Zresztą, to tylko nieco ponad rok”- myślała, widząc kątem oka niechętne spojrzenia ciskane przez inne dziewczyny w jej stronę.
Problemy sprawiały jedynie dokumenty Laury.
Oficjalnie- zostały w spalonym domu. Tak naprawdę tkwiły między jej rzeczami w kawiarni Josephine.
Josephine!
Ona pewnie wciąż czeka!
Od tego czasu godziny zaczęły mijać raz szybko, raz wolno, stracone bezpowrotnie przez zastanawianie się, jak rozwiązać te wszystkie problemy, które piętrzyły się w zastraszającym tempie.
***

Noc... jak każda inna. Księżyc zaglądający wścibsko przez nieosłonięte firanką okna nie pozwalał zmrużyć oka. To znaczy, wszyscy spali, prawie wszyscy. Laura bezszelestnie wymknęła się z pokoju, na pokryty odłażącą farbą korytarz. Żeby pomyśleć. Albo nie. Po prostu mimo zmęczenia od kilku dni nie mogła zasnąć.
Błądząc w ciemności natrafiła w końcu na metalowe krzesło. Z uczuciem ulgi usiadła, uważnie nasłuchując, czy nikt się nie zbliża.
Po chwili wstała i zrobiła kilka kroków. Plaskając bosymi stopami po zimnej podłodze przeszła parę metrów i zamarła. Zrobiło jej się niedobrze, jak zawsze gdy czuła ten zapach. Podeszła do najbliższych drzwi i ostrożnie nacisnęła klamkę.
http://images23.fotosik.pl/279/15044fe8dcbba0e8.jpg (www.fotosik.pl)
Światło, choć przytłumione oślepiło ją na moment. Po chwili jednak ze zdumieniem spostrzegła czyjąś sylwetkę. Stała niepewnie w drzwiach starając się ją rozpoznać.
- Zamknij chociaż te drzwi.
Tak, to był Paul, starszy od niej o kilka miesięcy. Nie wiedzieć czemu zawsze się go bała.
- Chcesz?
Skrzywiła się widząc dymiący przedmiot między dwoma palcami wyciągniętej dłoni.
- Nie, dziękuję.
Chłopak wzruszył ramionami i znów wsadził sobie śmierdzącego papierosa do ust.
- Chcesz stąd zwiać – stwierdził bez zaskoczenia.
- Nnie! Po prostu nie mogę spać, to wszystko.
- Aha, pewnie. Skoro masz gdzie wrócić, to czemu jeszcze tu jesteś?
- Nie mam gdzie wracać.
- Jak to? Pewnie jest przynajmniej jakaś praca, co?
- No... tak.
- Widzisz. Zawsze coś. Myślę, że twój pracodawca bardzo się niecierpliwi.
- Mój pracodawca? To ty... – na chwilę z oburzenia odebrało jej mowę – jak śmiesz!
http://images25.fotosik.pl/279/2f91972d194ffcc9.jpg (www.fotosik.pl)
- Żadna praca nie hańbi. Wiesz, mi tu jest całkiem dobrze. Ale ty... Nie wierzę w te kamienice i chyba mam rację, prawda?
- Mam nadzieję, że więcej się nie zobaczymy!
Miała wielką ochotę trzasnąć drzwiami. Zamiast tego wyszła z największą godnością, na jaką było ją stać, słysząc jeszcze:
- Clement znowu się upił. Droga wolna.
***

Gwałtownie wpadła do swojego pokoju. W pośpiechu zaczęła szukać swoich rzeczy. Przepełniało ją uczucie radości. Ucieknie, tak, ucieknie! Wspaniały pomysł. To nie było jej miejsce.
Pozostawał jeszcze jeden problem- gdzie wszystko spakować?
Znalazła sweter, który dostała, gdy się tu przeniosła. Przypominał worek- wielki, bezkształtny i niemiły w dotyku. Szybko zawinęła w niego pozostałe ubrania, tworząc niezgrabny tobołek. Pościeliła łóżko i starając się nie robić hałasu zeszła do głównego hollu, zagraconego i dawno nieremontowanego. Na końcu, obok drzwi znajdowała się portiernia.
Laura zerknęła przez szybkę na spoconego mężczyznę w średnim wieku. Rozsiadł się wygodnie i pochylił głowę posapując co chwilę. Dziewczyna odetchnęła z ulgą i już wyciągnęła rękę po pęk kluczy wiszących na ścianie, lecz powstrzymała się i ostrożnie nadusiła mosiężną klamkę. Drzwi z cichym pomrukiem stanęły otworem. Pan Clement musiał przywiązywać wielką wagę do swojej pracy.
***

Chłodno, tajemniczo, spokojnie i radośnie. Tak właśnie było w Paryżu tamtej nocy.
Zimno najbardziej dawało się we znaki. Dziewczyna popatrzyła sceptycznie na swoje ubranie- czyjąś spódniczkę i cienką koszulę. Mimo, że była dopiero połowa sierpnia, noce stawały się powoli coraz chłodniejsze.
Rozejrzała się próbując wymyślić drogę do kawiarni. Przechodniów nie było, jedynie co jakiś czas słychać było odgłos samochodów. Zapewne dochodziła druga w nocy.
Ruszyła przed siebie. Stukot obcasów roznosił się regularnie w niewielkiej uliczce. Po chwili coraz szybciej i szybciej.
http://images47.fotosik.pl/16/b705c6769ebcf6dd.jpg (www.fotosik.pl)
Laurę zaczęła nagle rozpierać energia. Serce biło jak szalone z radości i wysiłku. Wolność! Ona zawsze ją uszczęśliwiała, nieważne, jaką cenę musiała za nią zapłacić.
Wreszcie dziewczyna zatrzymała się i pochyliła próbując złapać oddech. Gdy uniosła głowę zobaczyła tylko ceglane budynki i kamienny mur po prawej stronie. Rozejrzała się dokładniej, zdając sobie sprawę, że gdzieś już to widziała. Dotarła do niej bolesna prawda. Ten widok nie zmieniał się od dziesięciu minut.
Zrezygnowana usiadła na najbliższej ławce. Dopadło ją dziwne zmęczenie i zniechęcenie. Na pewno się zgubiła. I jest jeszcze dalej od Josephine, niż wtedy.
Po chwili wahania ułożyła się w miarę wygodnie i podłożyła tobołek z rzeczami pod głowę.
http://images37.fotosik.pl/16/0b17c29368bb6b09.jpg (www.fotosik.pl)
Obudziła się kilka godzin później. Przetarła oczy z nadzieją, że jakimś magicznym sposobem znajdzie się w innym miejscu. Zamiast tego ujrzała ruiny jakiegoś budynku kilkadziesiąt metrów dalej. Zgliszcza.
Nastolatka gwałtownie zerwała się ze swojego legowiska i natychmiast tego pożałowała. Spanie na wilgotnej od mżawki ławce nie było najszczęśliwszym wyborem i teraz każdy mięsień zdawał się wykrzykiwać to regularnie, a dobitnie.
Chcąc nie chcąc zgarnęła swój dobytek i poszła dalej. Nie zapomniała przecież, jak to wszystko wyglądało, to był ten dom, na pewno. I dojdzie tam, gdzie chciała za wszelką cenę.
***

Zaspana kobieta w szlafroku niemrawo zabrała się za otwieranie drzwi, przeklinając w duchu osobę, która śmiała dobijać się do niej o piątej trzydzieści nad ranem.
- Laura? – wykrzyknęła całkiem przytomnie widząc zmarznięte stworzenie w wymiętych częściach garderoby.
- Tak, ja... – zaczęła dziewczyna, natychmiast wciągnięta do chociaż trochę cieplejszej kawiarni.
Po kilkunastu minutach siedziała owinięta kocem w głębokim fotelu Josephine. Ta zaś jako prawdziwa pani domu krzątała się po kuchni, ubrana, uczesana i nawet delikatnie umalowana, jakby od dawna była już na nogach.
http://images49.fotosik.pl/16/0160daa6afb5e34c.jpg (www.fotosik.pl)
- Proszę – postawiła na stoliku filiżankę z herbatą i talerz pełen kanapek – Jak zjesz to opowiesz mi wszystko, dobrze?
- Aha – Laura kiwnęła gorliwie głową i wpakowała sobie jedzenie do ust. Kobieta obserwowała ją z zagadkową miną. Wyraz jej twarzy nie zmienił się, gdy usłyszała całą opowieść. W końcu wstała i zaczęła chodzić po niedużym salonie.
- Pewnie chciałabyś tu dalej pracować?
- Oczywiście.
- Widzisz, tu nie jest tak, jak kilka tygodni temu. Ktoś się włamał do lokalu.
- Naprawdę? Niczego nie zauważyłam...
- Nic dziwnego, pognałaś na górę niczym młoda antylopa.
- Przepraszam, wiem...
- Dobrze już. Nie wiem, czego włamywacz tam szukał, może pieniędzy... W każdym razie chyba niczego nie znalazł, za to połamał meble, zniszczył obrazy... Wszystko nadawało się tylko do wyrzucenia. Myślę, że lokal będzie zamknięty... przez długi czas.
- Czyli że... A co z Mathilde?
- Zwolniłam ją... Nie mam teraz pieniędzy na remonty.
- Więc ja też.
- Przykro mi, Lauro. – Josephine rozłożyła bezradnie ręce. Rozległ się odgłos kroków i do pokoju ze zmartwioną miną wszedł Pierre oraz pan Delmas- przystojny mężczyzna w średnim wieku. Widać było, że chłopak dotychczas nie wiedział nic o kłopotach rodziców.
- No cóż, w takim razie nic tu po mnie – stwierdziła dziewczyna ze złością i rezygnacją. Wyplątała się z rozkosznie ciepłego koca (na szczęście przebrała się wcześniej w inne rzeczy) i chwyciła ucho swej torby z rzeczami, którą oddała jej była pracodawczyni.
- Poczekaj – kobieta wyciągnęła z portfela kilka banknotów i wcisnęła je w dłoń Laury – Twoja wypłata. Wybacz, więcej nie mogę ci dać. Powodzenia.
Nastolatka chłodno pożegnała się z gospodarzami i ich synem. Teraz, wlokąc się tłoczną ulicą czuła żal i przygnębienie.
- Nie po to uciekałam z tego cholernego ośrodka, żeby znowu nie mieć domu – myślała posępnie patrząc w witryny sklepów. Widziała w ich odbiciu siebie- przeziębioną, wysoką i chudą postać z rudymi, prostymi jak drut włosami. Nawet one wydawały się wyblakłe.
Laura zaśmiała się głośno, co spowodowało zgorszone spojrzenia starszych pań w grubych płaszczach. Skręciła w szeroką aleję, po bokach której przycupnęli artyści ze swoimi sztalugami i mężczyźni sprzedający pamiątki.
Minęła bez słowa kobietę proszącą o datek i skierowała się w stronę szyldu głoszącemu wszem i wobec, że znajduje się tu niedrogi hotel „Les roses”. Nadzieja dodała jej energii. Przyspieszyła kroku.
- Chwileczkę! Proszę zaczekać! – usłyszała gdzieś za sobą. Znowu jakieś kłótnie uliczne, bo ktoś podwędził jabłko za straganu.
http://images24.fotosik.pl/281/6d772e7e20969c88.jpg (www.fotosik.pl)
- Proszę pani – tym razem głos dochodził zza jej pleców. Laura poczuła ukłucie niepokoju. Niepokoju? Nogi zesztywniały jej ze strachu. Wolno odwróciła głowę.

____________
Buhaha. Spadam stąd, zanim dostanę pomidorem w ucho.

niepokorna
01.10.2008, 21:44
Wścibskie pielęgniarki :/

Ale odcinek bardzo dopracowany :)
Podoba mi się.
10/10 i czekam :P

Castaway
03.10.2008, 18:02
Super odcinek 10/10 ;) bo co tu więcej pisać :P

Liv
03.10.2008, 18:25
Tajemnicze zakończenie ;)
Szkoda, że tak to się skończyło. Jednak bardziej przebija się pytanie, kim była ta kobieta.
Mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na następny odcinek.
10/10

karpix
15.10.2008, 22:29
Dziękuję za komentarze ^^ Przepraszam, że musicie tyle czekać- szkoła, dodatkowe zajęcia plus moje lenistwo to straszna mieszanka.
Ale mam nadzieję, że jakoś następny odcinek pojawi się niebawem. Jakby ktoś jeszcze skomentował to by w ogóle było fajnie.

edit: i jak widzicie jakiś błąd, albo coś wam się nie podoba w fabule/zdjęciach/sposobie pisania czy co tam jeszcze, to piszcie, żebym wiedziała co poprawić ^^

Nyks
16.10.2008, 15:47
Miałaś kikla oparzeń, na szczęście niegroźmych.

kilka, niegroźnych

(...) świętrgo spokoju.

świętego

zeszła do głównego hollu
hallu

Więcej nie wyłapałam. FS jest oczywiście świetne - jedno z moich ulubionych. Tylko szkoda, że odcinki tak rzadko się pojawiają:(