PDA

Zobacz pełną wersję : Jane


Souris
03.07.2008, 19:39
ODCINEK 1 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=815252&postcount=1)
ODCINEK 2 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=815705&postcount=8)
ODCINEK 3 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=816725&postcount=14)
ODCINEK 4 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=819670&postcount=19)
ODCINEK 5 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=821653&postcount=24)
ODCINEK 6 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=823010&postcount=28)
ODCINEK 7 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=823155&postcount=29)
ODCINEK 8 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=826483&postcount=37)
ODCINEK 9 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=830635&postcount=47)
ODCINEK 10 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=832694&postcount=54)
ODCINEK 11 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=836872&postcount=62)
ODCINEK 12 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=837557&postcount=66)
ODCINEK 13 - NOWY (I OSTATNI) (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=959576&postcount=79)
Najpierw dawałam domy, potem simki więc teraz pora na FS.Mam nadzieję, że się spodoba.Wiem, że akcja potoczyła się trochą za szybko, a pierwszy odcinek może być nudny ale co tam raz kozie śmierć.


Był ciepły, słoneczny wieczór, dziewczyna co prawda nie miała zegarka, lecz jej niezawodne poczucie czasu nigdy nie zawiodło. Oczywiście wiedziała, że było koło osiemnastej, może po zachodzącym słońcu? Jane wsłuchiwała się w dźwięki dochodzące z pokoju obok, co nie rodziło w niej miłych wspomnień. Pamiętała dokładnie wczorajszy dzień, gdy zabawiała się tam z Affixem.Teraz jednak było inaczej, po tragicznym zawale i zwalającą się do jej domu policją, dziewczyna odzyskała dawny humor, znów była szczęśliwą nastolatką jak pięć lat temu, a widok policjantów, "Och, tych pięknych mundurowych", wprowadzał ją w obłęd. Żywot Affixa skończył się o godzinie osiemnastej czterdzieści pięć, dokładnie to wiedziała a jeśli ktoś śmiał w to wątpić....no właściwie to nic, w każdym razie to najlepsza pora jej życia (od zeszłego dnia). Zmarł z wycięczenia, chyba każdy wie dlaczego, jeśli jednak nie to niech to dla niego zostanie słodką tajemnicą. Co prawda jego wczesny rocznik, miał bowiem dopiero 17 lat, dokładnie tyle co Jane, nie robił na niej wrażenia, nie obchodziło ją to, że zmarł w tak wczesnym wieku. Po tym co jej uczynił, po tych pięciu latach bycia z nim pod jednym dachem....zasłużył na to, powinna to być śmierć bardziej bolesna.
Wstała z metalowego krzesła, nie tylko dlatego, że pręty na siedzeniu wbijały jej się w tył i było to dosyć nie wygodne i bolesne, ale chciała się po prostu przejść.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_9578c7dd.jpg
Ruszyła wolnym tempem do kuchni, o jakże cieszyła się, że wreszcie może wstać z twardego, niewygodnego krzesła. Gdy w końcu przeszła przez drewniany łuk prowadzący do tego pomieszczenia, jej wzrok przykuła śmieciarka, którą widać było przez okno, od razu przypomniała sobie o śmieciach, których dawno nikt nie wynosił. Podbiegła do śmietnika ociekającego brudem, który miejsce swoje miał pod zlewem, wyjęła wszystkie odpady znajdujące się w nim, nawet nie zwracając uwagi, że smród wżerał się w jej oczy i wybiegła do kosza znajdującego się na zewnątrz.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_f578f572.jpg
Żółte logo Remonsim na czarnym tle, po prostu kusiło aby je kopnąć, jak często robili jej nieznośni sąsiedzi. Gdy nachylała się nad "wielkim pudłem" jak zwykła mówić, poczuła podmuch wiatru. Zlekceważyła to, a nie powinna bowiem zaczęła wyrzucać śmieci.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_f578f665.jpg
Niewidzialna siła wciągnęła Jane do wnętrza kosza...
...Ocknęła się w dolinie zwanej Dooss. Oczywiście nie wiedziała jak się nazywa, póki nie przeczytała drogowskazu. Kraina była cudowna, tyle ptaków, wspaniałych drzew i tak świeżej, pachnącej trawy nigdy w życiu nie widziała, a widziała już wiele. Tuż obok niej stadko małych wiewiórek zdawało się tańczy z radości, ale gdy tylko Jane poruszyła się, zwierzątka natychmiast pouciekały w kryjówki na wysokich, sosnach i świerkach, przetwarzanych później na świąteczne choinki.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/wiewir.jpg
Wstała, a na miękkim pokryciu terenu pozostał ślad po jej sylwetce. Rozejrzała się dookoła, po czym stwierdziła w myślach, że nikt nie może tu mieszkać, chyba że jacyś nieźle wyrafinowani ludzie, którzy nie mają nic innego do roboty po za utrzymaniem doliny w całkowitym ładzie. Znów odwróciła się...jednak tym razem w miejscu małego krzaka zobaczyła swój śmietnik unoszący się metr nad ziemią, dosłownie jakby nie było pod nim nic....Wiedziała, że to jej kosz ponieważ pisało po nim "SRANIE W BANIE, KUKURYKU", zdążyła już sprawdzić. Odznaczyła go specjalnie po to, aby nikt go jej nie ukradł jak to często się zdarzało.Przydrożni bandyci i luje brali "ponętny" dla nich śmietnik należący do Jane, tylko dlatego, żeby coś zjeść lub skonfiskować. Zawsze dało się stamtąd coś wyciągnąć. Nikt nie ośmielił się na całe szczęście wziąć odznaczonego przedmiotu, nie wiadomo było czemu, po prostu bali się, może dlatego że zostaliby wcześniej odnalezieni?
Nie chciało jej się nic robić, gdyż miły krajobraz wprost zachęcał aby na niego popatrzeć i powdychać wspaniałą woń egzotycznych kwiatów, więc nie wiele zastanawiając się, usiadła z powrotem na pachnącą trawę, która delikatnie łaskotała ją po nogach.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_f578fce4.jpg
Siedziała tak dwadzieścia minut, oglądając ptaki goniące się w berka w powietrzu, jednemu z nich spadło piórko z małego ciałka, a Jane wpięła je sobie zasuwką we włosy, bowiem było tak barwne i kolorowe, że dodawało dziewczynie uroku. Niestety po chwili nadleciał jeden z największych orłów jakie widziała i porwał jej przypadkową zdobycz, nawet o tym nie wiedząc. Dziewczynie nie zależało za bardzo na przedmiocie więc nie próobowała gonić ptaka. Wciąż siedziała sobie na trawie, grzejąc nogi, jednak już nie patrzała na ptaszki, które rozleciały się, każdy w swoją stronę. "Z pewnością przez tego orła giganta" pomyślała, no i nie myliła się. Znudziło jej się siedzenie na podłożu więc w końcu zaczęła się zastanawiać co jej śmietnik robi w powietrzu.
Wstała i okrążyła go dookoła. Słychać było ćwierkanie małych, kolorowych ptaszków, a z niedaleka dochodził szum stawu lub jeziora.Jane nie wiedziała co to jest, nie ruszała się nigdzie po za jednym miejscem, uważała, że i tak nigdzie piękniej już być nie może. W ogóle nie zdziwiła się tym, co ją spotkało, gdzie właśnie się znajdowała, uważała że zasłużyła na to w końcu życie Jane nie było usłane różami. Podeszła pod śmietnik, a natychmiast po tym ulotniła się w górę. Nie sądziła, że jak podejdzie pod kosz to może stać się coś dziwnego, tak naprawdę to nawet nie wiedziała co robi.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/przeniesienie.jpg
Lecąc tak, nie czuła nic, nie widziała nic, ani nic nie słyszała. Wszystkie zmysły powróciły jej dopiero gdy znów znajdowała się przy Holems Street 198, z ręką w śmietniku, tak jak wyglądała przed pobytem w dolinie.
- O cholera, czegoś takiego jeszcze nie widziałam - powiedziała na głos i skończyła wyrzucać śmieci. Myślała o tym jak tam było pięknie w porównaniu do Nowego Yorku, że pewnie właśnie tak Curtis pewnie wyobraża sobie raj (o nim w następnym odcinku).
Jeden ze śmieciarzy w dziwnej koszuli "rzucił się" jak wydawało się Jane (w rzeczywistości tylko podchodził opróżnić kolejny kosz), w jej stronę, a właściwie w kierunku "wielkiego pudła".
"Nigdy więcej nikt nie zbliży się do mojej własności" - pomyślała
- NIE..E...E...E.E..E
- Co?-zapytał właściciel ciężarówki z logiem jakiejś dziwnej głowy żółtego ludka.Był naprawdę zdziwiony jej zachowaniem.
-Nie pozwalam panu wyrzucać stąd śmieci - krzyczała jak szalona - słyszy pan?
- Jak tam sobie chcesz, ja łaski nie robię dziewczyno.Zachowuj się trochę normalniej - po czym poszedł pomrukując pod nosem coś co brzmiało - Och, ta dzisiejsza młodzież.

Eclipse
03.07.2008, 20:04
Spodobało mi się. Na razie jest trochę tajemniczo, ale to jest takie... intrygujące ;p!

Żadnych błędów raczej nie zauważyłam.
Tylko jedna mała uwaga: na ostatnim zdjęciu jest niebieska ramka, a na innych jej nie ma.

Będę czytała dalej. Moja ocena to 9/10.

Dantte
03.07.2008, 20:42
Podoba mi się twój styl pisania. Opowiadasz, nie rozmawiasz. Nie robisz wstępu, wszystko wyjaśniasz posługując się skrytymi słowami "17 lat tak jak ona". Będę czytał do końca :) Ocena... Wstrzymam się jeszcze.

Aleksandra
03.07.2008, 20:55
Witaj
Z błędów to nie "wycięczenia" tylko wycieńczenia. I kilka brakujących przecinków.
Niby fajnie, niby ładne opisy. Na zdjęciu z koszem w kuchni nie ma zlewu. A na zdjęciu koszem na dworze stoi przy niejakiś gość...to jest ten śmieciaz który jest na końcu ?
Ale nie przypadło mi do gustu. Co wogóle to nurkowanie w koszu i przeniesienie sie do "innego świata" dało? Tam się nawet nic nie wydarzyło. Nie w moim typie, wszystko wydaje mi się bajkowe, i wogóle... Nie obraź się. Zajrze tu jeszcze, może drugi odcinek mi sie bardziej spodoba.
Pozdrawiam!

Björk
04.07.2008, 08:12
No, no Nicole... Fajny styl pisania... Może jednak zamiast w pierwszym zdaniu "dziewczyna" użyłabyś Jane - żeby od razu było wiadomo, że o nią chodzi :D
Podoba mi się też próba wplecenia humoru w dość ponure opowiadanie, ale powtarzanie, że metalowe pręty wbijały jej się w tyłek to trochę za dużo :D

Czekam na więcej...

Souris
04.07.2008, 08:15
Dzięki za oceny, ale i tak nie wiem co mogę poprawić.Może dzisiaj kolejny odcinek.

Sandrine
04.07.2008, 08:29
Czy mi się wydaje czy teń śmietnik okaże się jakimś portalem?
Bardzo ładne zdjęcia. Pasują do tekstu.
Ciekawie napisane.
Tajemniczo.
Czekam na next odcinek.

Souris
04.07.2008, 11:50
Ten odcinek będzie wyjątkowo nudny, jest to jakby wprowadzenie do postaci, które będą brały udział w fs.Jestem przy 7 odc. i szczerze mówiąc nie wiem jak długo będzie trwało, czuję że mogłabym je pisać jeszcze kilka lat :)

Jane odc.2

Jane mieszkała tylko ze swoją dziesięcioletnią siostrą Betie. Wstrętni rodziciele dziewczyn nie żyli, nie zginęli jak normalni ludzie, straciła ich gdy miała dwanaście lat. To nie była śmierć rodzaju wypadek, potrącenie przez samochód czy choroba. Jane nie cierpiała gdy ojciec utopił matkę imieniem Rose w pobliskim bajorze. Sam zginął nie lepiej, owinął się wężem ogrodowym gdy podlewał ogród (nigdy wcześniej tego nie robił, więc nie wolno się dziwić), a ich pies Jakie pociągnął odstający koniec przedmiotu i w ten sposób udusił ojca. Zwierzątko samo w sobie było najnormalniejsze z rodziny więc dobrze zrobiło uciekając później. Tak naprawdę sierota wcale nie wiedziała jak ojciec się nazywa, sądziła że być może John ale nie mogła być przekonana, rozmowę w której matka zwracała się do jej taty po imieniu zdarzyła się tylko raz. Całe to dwanaście lat starała się być od nich jak najdalej.
Jane była okropna dla swojej siostrzyczki od zawsze kiedy tylko pamiętała, co gorsza wiedziała o tym. Oczywiście tamta bez winy nie pozostawała. Obie traktowały się jak najgorsze śmieci.
- Betie, chodź tu i to już!
- Przestań mi w końcu rozkazywać! - mała ruszyła z pięściami w kierunku swojej starszej siostry, jednak gdy ich oczy napotkały się w kontakcie wzrokowym od razu je upuściła.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_d57a3789.jpg
Wiedziała, że z Jane nie wolno zadzierać kiedy ma taki nieprzyjemny wyraz twarzy.
- Jak ci coś nie pasuje to ucieknij, wyprowadź się do babci albo coś w tym stylu!
- Chętnie bym to zrobiła ale po pierwsze nie mogę, nie mam skończonych piętnastu lat, a po drugie nie mam kasy - wolała nie krzyczeć, nie wiadomo co mogłoby się wtedy stać...
- Masz tu dychacza i nich cię nie ma przynajmniej do dwudziestej pierwszej - kiedy mała wyrwała banknot z dłoni nastolatki, natychmiast odwróciła się i uciekła... Nie wiadomo dokąd, ale dla Jane nie był to teraz największy problem, wiedziała, że mała sobie wszędzie poradzi. Tylko za to ją ceniła.
Dziewczyny nie chodził do szkoły, nie sprzątały w domu ani nie płaciły rachunków (bowiem w ustawie z roku 2018 nie trzeba było tego robić, dziecko mogło od piętnastego roku życia mieszkać samo i nikt nie miał prawa mu rozkazywać. Jednym słowem zero ograniczeń).
Betie wyszła, a Jane kilka minut po tym, gdy już upewniła się, że siostry nigdzie nie widać, natychmiast pobiegła do swego pokoju gdzie przeniosła "wielkie pudło".
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_557a387d.jpg
Schowała je w kantorku do którego tylko ona znała kod, jeśli ktoś próbował się tam włamać to... po nim i to dosłownie. Zabezpieczenia, które potrafiła zrobić pobijały wszystko. Chodziła tam już od kilku dni, jednak nigdy nie miała odwagi znów "zanurzyć" tam ręki.
"Teraz to zrobię, koniec i kropka. Muszę, po prostu muszę to zrobić"
Stała przed koszem i zerkała na niego od czasu do czasu zniżając wzrok. Pokój cały był przesiąkniętym niemiłym zapachem, jednak ona wcale nie zdawała się tego czuć.
- Wchodzę, raz kozie śmierć - i od razu pomyślała "a może jednak nie", po czym pochyliła się nad nim, a paskudny odór wżerał się w jej oczy. Dopiero zdała sobie sprawę, że w pomieszczeniu ciasnym jak klatka chomika nieziemsko śmierdzi.
Z kantoru na ulicę wychodziły wielkie okna, więc każdy jeśli tylko chciał, widział co działo się w środku, ale Jane olała to. Włożyła dłoń do śmietnika, a tak naprawdę tylko dwa palce, wskazujący i środkowy. Usłyszała głosy z pewnością skierowane do niej.
-Ej, lala co robisz? Grzebiesz w swoim śmietniczku, hahaha?
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_f57a3a21.jpg
Jane natychmiast wyjęła dwa palce z kosza i spojrzała na zewnątrz, całkiem bez potrzeby, bo doskonale wiedziała do kogo głos należy.
- Zamknij się Eddie-krzyknęła przez szybę, przez którą słychać było wyraźniej każde słowo.
- Bo co? Przerwałem w ulubionym zajęciu Jane?
Dziewczyna szykowała się właśnie aby coś powiedzieć, gdy zobaczyła wyłaniającego się zza roku Curtisa, umięśnionego, miłego murzyna. Był to jej sąsiad, mieszkał trzy lub cztery domy dalej. Jane nie wiedziała czy liczyć starą ruderę, w której ponoć straszyło, czy też nie. Pracował jako sprzedawca w sklepie mięsnym "Pyszny Drób", dwie przecznice na lewo od miejsca jej zamieszkania. Wiedziała o nim jeszcze tylko, że miał dwadzieścia jeden lat, rozmawiała z nim zaledwie kilka razy, z którch nie wynikło nic specjalnego, ale zdążył się w niej zakochać. Chłopak często przechodził obok jej domu, podążając do roboty, nie miał z niej co prawda kupy kasy, z którą nie wiadomo co zrobić, ale umiał się ją podzielić. Często dawał na tacę w kościele, bowiem był bardzo religijnym mężczyzną, zupełnie odmienny charakter nastolatki. Ona nie wierzyła w absolutnie nic, w kaplicy była tylko raz, na ślubie ciotki Cordelii i wcale tego mile nie wspominała.

- Zostaw ją, czy ty nigdy nie dasz jej spokoju? - krzyknął pewnym, skierowanym do Eddiego głosem.
- O Bożusiu, znowu ty. Wszystkie czarnuchy wpychają swoje wielkie tyłki gdzie popadnie. Odczep się ode mnie i zajmij się sobą, dobra koleś? Nie masz ciekawszych zajęć niż śledzenie każdego mojego ruchu? Wiesz co ci powiem, najlepiej pasujesz do "Pysznego Drobiu", za ladą wyglądasz naprawdę przystojnie - powiedział to z wielką starannością, wkładając w to cały swój talent aktorski, mówił jak do poważnego biznesmena, którego bardzo szanował, nie zwracając uwagi jaki tekst zawiera jego wypowiedź. Ale po tym zaraz wybuchnął histerycznym śmiechem, trzymając się za boki.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_f57a3a94.jpg
- Jak dasz jej w końcu spokój to pożegnam się z tobą na zawsze i już więcej mnie nie zobaczysz. Ale musisz przyrzec - mówił łatwowierny, religijny murzyn. Dziewczyna patrząca z okna pomyślała, że zdawał się tego wcale nie słyszeć albo po prostu olał zgryźliwą uwagę - Wcale nie śledzę każdego twojego kroku, a co do sklepu, w którym pracuję...to nie wiem co do niego masz, przecież jest jak każdy inny - zastanowił się nad czymś chwilę i ciągnął dalej - Jeśli Jane ci się podoba, to czemu jej nie powiesz tego wprost, dokuczaniem i bawieniem się w tandetne gierki daleko nie zajdziesz... - chciał powiedzieć coś jeszcze ale Eddie wciął mu się w słowo.
- Ale ty nie traktujesz jej lepiej, wszyscy dobrze wiemy, że na nią lecisz czarnuchu, ale nie masz u niej szans - ostatnie sześć słów wypowiedziała z pogardą i przeszył Curtisa wzrokiem, który dla każdego znaczyłby to samo - potępienie - A po za tym ja jej nic nie robię, prawda Jane?
- Curtis, słuchaj on ma rację przyjdzie do mnie raz na tydzień, trochę pogadamy i wróci do domu - zdziwiona była tym, że w końcu ktoś się do niej zwrócił, a nie ciągle kłótnie o tym samym dialogu przed jej domem, które zazwyczaj kończyły się lekką potyczką lub bitwą.
- No widzisz - teraz Eddie popatrzał z wyższością na Curtisa, po czym przybliżył się do niego i szepnął - I wiesz co ci powiem....tak między nami, ona będzie moją dziewczyną - Jane nie słyszała już tego.
-Możecie już iść? Chciałabym pobyć sama...no i nie bijcie się znowu, bo mam serdecznie tego dosyć. Wykłócacie się kto z was jest lepszy a jeszcze nikt z was nie pożegnał się ze mną gdy jesteśmy w trojkę, zawsze wtedy odchodzicie po waszej walce i zupełnie zapominacie o moim istnieniu. A ty Curtis, niby taki religijny, a masz dziewczynę i lecisz na inną. Ech.. Nie wiem co z wami począć.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_157a3b12.jpg
-Ja i tak się spieszę do sklepu, chociaż chętnie bym został... - mówił Curtis, który znowu zdawał się niczego nie słyszeć -...ale gdyby jego tu nie było - bełkotał później jeszcze coś pod nosem, jakieś nie wyraźne zdania, patrząc przy tym z pogardą na Eddiego. Wyraźnie powiedział jeszcze tylko "głupi ćpun" i poszedł przed siebie w stronę "Pysznego Drobiu".
-Ja też muszę już iść, moja ślicznotko, może zawitam do ciebie dzisiaj na trochę. Jak znajdę odrobinę wolnego czasu, słyszałaś jak on mnie obrażał? A nie ważne, idę już - odwrócił się i poszedł przed siebie, szurając butami. Miał za długie spodnie więc czasami potykał się o własne nogi, co zabawnie wyglądało i Jane zaczęła się cicho śmiać. A że Eddie daleko nie odszedł, odwrócił głowę, a wiatr rozwiał mu włosy na wszystkie strony i odparł również ze śmiechem "No co?", bo doskonale wiedział o co chodzi dziewczynie.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_557a3bde.jpg


UUPS...myślałam, że wyjdzie trochę krótszy...

Aleksandra
04.07.2008, 12:22
Witaj
Z błędów tylko zamiast "którch" to oczywiście, „których", ale to tylko literówka, i we fragmencie, „ale nie masz u niej szans - ostatnie sześć słów wypowiedziała z pogardą i przeszył Curtisa wzrokiem" powinno być "wypowiedział" oraz brakuje kilku, kilkunastu przecinków:) To tyle, czyli maluśko, czyli bardzo dobrze:)
Ale znów nic się nie wydarzyło...Fakt poznaliśmy troszeczkę postaci... No, ale akcja się nie rozwija..

Souris
04.07.2008, 12:28
no przecież w żadnej książce nic nie dzieje się od razu, ale dzięki za krytykę

Aleksandra
04.07.2008, 12:47
Dużo książek zdarzyło mi się w życiu przeczytać, jednak widzę między nimi a tym opowiadaniem wielką różnicę:) Ja rozumiem, że akcja nie może rozwinąć się w pierwszym czy drugim odcinku na maksa, i że za szybki postęp akcji też nie jest dobry, ale chodziło mi o jakieś zaciekawienie czytelnika:) Może po prostu lubię innego typu historie:)

Lira
04.07.2008, 13:20
no przecież w żadnej książce nic nie dzieje się od razu

Racja, książki potrafią być przez pierwszą połąwę bardzo nudne.

A co do Twojego opowiadania to podoba mi się. Masz bogate słownictwo, potrafisz dobierać słowa. Robisz często literówki, ale to nie są przecież błędy ortograficzne, więc można wybaczyć:P.

Cóż, fabuła jest trochę, jak narazie, niezrozumiała, ale jestem ciekawa co się wydarzy dalej:).

Eclipse
04.07.2008, 15:08
Podoba mi się^^.

Właściwie rzuciło mi się w oczy tylko jedno. Bo wiesz, masz bardzo bogate słownictwo, a tu nagle w jednym zdaniu użyłaś wyrażenia, iż "chodzi do roboty". Wiesz jakoś mi to nie gra.
Akcja jest trochę niezrozumiała, bo wtedy ten kosz, a teraz właściwie tylko jakaś kłótnia. No właśnie, parktycznie cały odcinek składał się z jednej kłótni.

Ale pożyjemy, zobaczymy. Będę czytała dalej.

9/10 :)

Souris
05.07.2008, 12:31
ODCINEK 3

Kiedy Eddie odszedł już na dobre (patrzała kiedy wreszcie zniknie z zasięgu jej wzroku), pomyślała sobie, że jest nawet w porządku i czasem potrafi być miły. Oczywiście jeśli czegoś się mocno chce, to zawsze da się radę, ale wiedziała tez że nie chce z nim być. Może na początku związku byłby całkiem miły ale po kilku miesiącach pewnie by zaczął traktować ją jak śmiecia. Jest przystojny ale co z tego, w końcu wygląd nie jest najważniejszy. Co do Curtisa...hmm..." w porzo koleś", gdyby nie to, że od czasu do czasu gdy Eddie wyprowadzi go z równowagi (nikt nie umie robić tego lepiej niż on), to jest wściekły na cały świat przynajmniej trzy godziny. No i jego dziewczyna, tutaj jest problem, niby chłopak taki religijny, a tu przeszkoda. Ciekawe czy naprawdę zrezygnowałby z Jennifer jak często zapewniał Jane, która nienawidziła się ośmieszać.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_d57b837a.jpg
Stała tak gapiąc się w okno i nadal rozmyślając, który z nich jest lepszy. Do żadnego wniosku nie doszła i uznała, że obaj na nią nie zasługują lub ona nie zasługuje na nich i wróciła do oglądania śmietnika. Chciała wsadzić tam rękę, naprawdę chciała, ale cholernie się bała. Myślała, że może już nie wrócić do Nowego Yorku, w którym wychowała się przez całe życie, nigdy nie była nawet na przedmieściach miasta. Kochała je mimo najgorszych wspomnień, ale przecież były też te najlepsze. Sądziła, że mała zmiana w jej życiu nie zaszkodzi, wręcz by się przydała, ale Jane była dosyć towarzyską osobą, także bez sąsiedniej duszy nie wytrzymałaby długo. Na koniec doszła do wniosku, że spyta Eddiego i Curtisa aby z nią tam weszli, to będzie dowód na ich miłość do niej.
Wyprostowała się bardziej i coś głośno strzyknęło w jej plecach. Grzbiet Jane bolał ją nieziemsko, ale dzielnie stała na nogach.
Między jej stopami przebiegła szara myszka, którą nazwała Polly.W kantorze miała swój własny kąt, małe miejsce w prawym kącie od wejścia, zrobiła je z pudła, a nad nim było kilkanaście innych pudełek do których zwierzątko nie mogło się dostać. Nie było tam nic ciekawego, tylko jedzenie dla Polly, Jane zawsze dawała jej kawałek sera czy innego przysmaku gdy zauważyła tylko, że w miseczce już nic nie ma. Tak stało się i tym razem, dziewczyna zapomniała na moment o istnieniu śmietnika, ruszyła w stronę pudełek, zrobiła dwa kroki i była na miejscu, bowiem kantor nie był zbyt duży.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_357b854b.jpg
Kiedy nachylała się do przedmiotu, usłyszała kroki w domu, tym razem były to wyraźne kroki, wcześniej Jane nie słyszała dokładnie, że ktoś idzie ale wydawało jej się to dosyć prawdopodobne. Czuła się bezpiecznie w kantorze, do którego nikt nie miał wstępu. Zaczęła dokańczać swe dzieło, wyjęła z pudła dorodny kawałek serka i podała go Polly, która rzuciła się na pożywienie jak zgłodniały dzieciach na butelkę mleka. Wyglądało na to, że nie jadła co najmniej od trzech dni, ponieważ starsza siostra Betie zajęta była tylko śmietnikiem i w ogóle nie interesowała się zwierzątkiem.
Kroki stawały się coraz wyraźniejsze, wydawało się jej, że tajemnicza osoba jest już w jej pokoju, tuż przy drzwiach do kantoru. Usłyszała zgrzyt, następnie trzask, wypowiedziane wyraźnie słowa: "POTEM POSZLI NA DNO" i w chwilę potem przejście otworzyło się....
....osoba, która wpadła do pokoju ubrana była w długą szatę z rocznika co najmniej 1500, płeć istoty nie stanowiła problemu do odgadnięcia dla Jane, oczywiste było, że jest to kobieta, rozpoznać ją było chociażby po rozczochranych, długich włosach.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_d57b8575.jpg
Jednak było w niej coś dziwnego
"Jej oczy, tak to muszą być oczy" - pomyślała siedemnastoletnia dziewczyna, wydawały się być całkowicie pozbawione wyrazu, jakby straciła wzrok. Uwadze nie mogły ujść też olbrzymie blizny na twarzy, zdaniem siostry Betie, osoba mogłaby być nawet ładna gdyby nie te ślady i ślepia.
- Czego chcesz? Czego ode mnie chcesz? - krzyknęła przerażona Jane, a mysz ze strachem schowała się do nory. Zjawa nie odpowiedziała tylko ruszyła w stronę dziewczyny. Zrobiła dwa kroki w tył i potknęła się o stojące na ziemi pudło, natychmiast wstała. Kobieta zatrzymała się po kroku i "objęła wzrokiem" pomieszczenie, jednak zdawała się wcale nie widzieć Jane, można było nawet stanowczo powiedzieć, że nie wiedziała o jej istnieniu.Kręciła tak głową od lewej do prawej strony aż w końcu zobaczyła Polly...Podeszła do myszki, która chyba zrobiłaby wszystko aby teraz stamtąd uciec i powoli wyjęła ręce z kieszeni. Miała zamiar chyba wziąć to zwierzątko, przynajmniej tak wydawało się Jane. Nagle poczuła coś co później uratowało jej życie, coś jakby olśnienie? Podbiegła to młodej kobiety, a właściwie do tego co się znajdowało w zasięgu jej wzroku i natychmiast zabrała Polly.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_557b8465.jpg
Wzięła ją na ręce i wybiegła z kantoru najszybciej jak potrafiła. Przemknęła jak wiatr przez swój pokój, kuchnię i przedpokój, aż do głównej ulicy ruszała się jak tylko szybko mogła, w tym ani razu nie przewracając się, ani nie odwracając się za siebie.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_b57b86fe.jpg
W końcu zmęczona stanęła, bo nie słyszała aby ktokolwiek za nią biegł, po czym odwróciła głowę. Zjawa stała tuż za nią, jej wielkie oczy bez wyrazu, teraz wydawały się kipić wściekłością.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_357b87a0.jpg
Widok człowieka zrobił na niej takie wrażenie, że przed oczami zrobiło się jej ciemno, zachwiała się i upadła na twardy cement...
...Aż dziwne, że nikt nie zwracał na nią uwagi przez cały dzień, prawda? Nie, to miasto nie miało ani trochę respektu do innych, co szósta osoba była normalna ale cała reszta...no po prostu była to wstrętna ludność. A akurat w tym czasie, gdy Jane leżała na ziemi, nikt z tej jednej szóstej nie przechodził tą ulicą, więc stanowczo można powiedzieć, że miała pecha dziewczyna.
Jeden z wandali przeniósł ją z czystej przyjemności w najciemniejszy kąt ulic, bo myślał sobie, że to jakaś obca niewiasta pojawiła się na ulicach Nowego Jorku, a zemdlała z powodu widoku wielkich wieżowców i apartamentowców, więc nie odnajdzie powrotnej drogi z tego zaułku.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_d57b8b6e_557b9332.jpg
Potem uciekł z Slamensim (z tej dzielnicy gdzie zostawił dziewczynę), za śmiechem na ustach, chichrając się na głos.
Jane ocknęła się wieczorem, gdy dzwony kościelne wzywały na kolejną mszę. Leżała skulona na ziemi, a po chwili przyłożyła dłoń do czoła, nie było krwi, właściwie to czuła się nawet dobrze gdyby nie bolące nogi.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_d57b8b6e_957b9359.jpg
Powoli zaczęło do niej wszystko docierać. Od spotkania z Eddiem poprzez grzebanie w śmietniku, aż do widoku oczu kobiety...Wróćmy na chwilę do tamtego czasu...
"Przemknęła jak wiatr przez swój pokój, kuchnię i przedpokój, aż do głównej ulicy ruszała się jak tylko szybko mogła, w tym ani razu nie przewracając się a ni nie odwracając się za siebie.W końcu zmaczana stanęła, bo nie słyszała aby ktokolwiek za nią biegł i odwróciła głowę. Zjawa stała tuż za nią, jej wielkie oczy bez wyrazu, teraz wydawały się kipić wściekłością."
Patrzała w nie dobrą minutę, która zdawała się być wiecznością. Nie mogła się jednak ruszyć, chyba jasne jest, że gdyby tylko nie była tak "przykuta" do ziemi, niezwłocznie zrobiłaby to. Wydawało jej się, że gdy tak patrzała w ślepia zjawy, tak pozbawione jakiejkolwiek wyrazistości, na których malowała się przeraźliwa wściekłość, przeszła do niej siła lub moc, czy coś w tym rodzaju. Nie mogła powiedzieć czy naprawdę tak się stało, nie była przekonana na sto procent, ale wiedziała z pewnością, że już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Dalszy ciąg wydarzeń jest już znany.
***
Jane wstała kiwają się na boki, ale w końcu stabilniej stanęła na nogach. Wiedziała od początku, że myszki Polly nie ma, oraz sądziła, że przez to będą niezłe kłopoty. Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę Holems Street.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_957b885c.jpg
***
- Jezu, co tak długo cię nie było. Najpierw się czepiasz, że nie ma mnie być w domu do dwudziestej pierwszej, a potem dwie godziny później przychodzisz cała posiniaczona - piszczała Betie.
- Zamknij się, do spania! - powiedziała jej to trochę donośniej niż zwykle mówiła do koleżanek, a dziewczynka nie wiedzieć czemu usłuchała i poszła do pokoju. Oczywiście, że spać nie chciała więc tego nie zrobiła, po prostu włączyła kompa i grała w Need for Sims 5, ale Jane i tak dziękowała losowi za wysłuchanie prośby.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_357b8961.jpg
W całym tym zdarzeniu starsza siostra ani razu nie spojrzała młodszej prosto w twarz, nie zrobiła tego specjalnie ale ma to większe zdarzenie dla obrotu sprawy. Gdyby zrobiła to, być może złośliwej Betie już by tu nie było, co byłoby prawdziwym rajem dla Jane.

Eclipse
05.07.2008, 12:40
Podoba mi się, ale mam uwagę^^.

A mianowicie, rzuciło mi się w oczy to, iż w każdym odcinku dzieje się tylko jedna rzecz. Takie to trochę nużące. No i właśnie, zawsze dzieje się coś innego - najpierw ten kosz, potem kłótnia, a teraz jakaś zjawa. Myślę, że ta sprawa się jakoś poskłada w całość.

Błędów nie zauważyłam , czyli jest dobrze ;).

Ocena: 9/10

Souris
06.07.2008, 10:20
co tak mało komentarzy, komentujcie plissss!

Souris
07.07.2008, 18:17
Nie wiem czy w ogóle dawać dalsze odcinki dla tylko jednej osoby, skoro nikt tego nie komentuje to nawet nie wiem co mam zmieniać, co robię dobrze a co źle, przepraszam za post pod postem.

Aleksandra
07.07.2008, 18:26
Przeczytałam ten ostatni odcinek odrazu jak go dalaś, ale czekałam z komentarz na następny, ponieważ czekam na dalszy rozwój akcji...zeby się coś działo:D Wg mnie równiez to dziwne ze w kazdym odcinku dzieje się tylko jedna rzecz, do reszty nie mam zastrzezen. W sumie jestem ciekawa jak skonczy się ta historia. Na poczatku nie przypadła mi do gustu, jednak za kazdym nowym odcinkiem i tak tu wchodze... Wiec jednak coś miedzy mną a tym opowiadaniem iskrzy:D

Souris
09.07.2008, 11:25
Gratuluję tym, którzy zabrną do końca, odcinek jest dosyć długi...

ODCINEK.4

http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_b580c013.jpg
Siedemnastolatkę obudziły promienie słońca, które wdarły się do jej pokoju przez zasłony.
Otworzyła oczy, no i natychmiast tego pożałowała, wiązka nieźle dała jej po ślepiach. Machinalnie z powrotem je zamknęła i przykryła twarz kołdrą w komiczne, brązowe kwiatki. Odwróciła się na prawą stronę swego dwuosobowego łóżka, czyli w przeciwną stronę do tych przeklętych promieni, jęcząc cicho z bólu. Przypomniał jej się dzień, który miejsce miał 48 godzin temu, znowu pomyślała o Affixsie, obmacującym ją przecież tak niedawno, pewnie gdyby jeszcze żył robiłby to i teraz, nie zważając na towarzystwo Betie w sąsiednim pokoju. Ulżyło jej, bo zdała sobie sprawę, że już nigdy nie poczuje jego zapachu, no oczywiście nie licząc dzisiejszej chwili. Nie miała czasu wyprać pościeli i odświeżyć pokoju, nie zdążyła nawet wyrzucić rzeczy chłopaka, wszystko stało się tak nagle... wczoraj od razu kiedy przyszła do domu, położyła się spać, była tak zmęczona, że zasnęła kamiennym snem. Przecież właściwie nie było jej w domu.
Nagle wszystko ściemniało, w pokoju zapanowała ciemność. Nie taka jaką można spotkać nocą, ale gdy słońce zostanie zakryte wielkimi, deszczowymi chmurami. Tak było teraz. Jane pomyślała, że to chyba spełnienie jej marzeń i z poczuciem bezpieczeństwa, że nic nie może się stać, otworzyła oczy. Skopała z siebie kołdrę, którą dzisiaj zamierzała wymienić, chciała zrobić też remont pomieszczenia, w którym od pięciu lat sypiała, aby nic nie kojarzyło jej się z tym potwornym palantem, jakim był Affix.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_d580c067.jpg
Siadła na łóżku, podpierając się obydwoma rękami jego brzegów, lekko zgarbiona przetarła sobie oczy i zaczęła swój pochód do łazienki. Zatrzymała się w korytarzu, zaczęła nawoływać swoją siostrę.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_b580c0be.jpg
- Betie, Betie zrobisz mi śniadanie? Jestem tak padnięta, że... - nasłuchiwała czy ktoś coś odpowie, ale nic, więc mówiła dalej - Betie jesteś w domu? - poszła sprawdzić do sąsiedniego pokoju czy siostry nie ma u siebie. Zastała tam tylko niepościelone łóżko oraz kupę ciuchów, leżących na fotelu, zapewne nie były to czyste ubrania. Kiedy zdała sobie sprawę, że nie ma jej w sypialni, poszła do kuchni. Przeszła przez drewniany łuk, jej bose stopy przyklejały się do paneli podłogowych, co niezmiernie ją denerwowało, jednak Jane nie chciało się iść po kapcie, więc zmierzała usiąść na krześle. Spojrzała na naścienny zegarek "O Boże, już jedenasta, to ja tak długo spałam" pomyślała i potarła dłonią twarz "To dlatego ten wredny, mały darmozjad już wyszedł z domu.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_1580c0f2.jpg
Mogła mi chociaż jakiś liścik zostawić czy coś". Zdała sobie sprawę, że jest głodna, toteż podeszła do lodówki i spojrzała cóż ona tam ma.
- Mleko, masło, jogurty... Kurcze trzeba zrobić zakupy - nie za dużo miała w chłodnicy, ale zdecydowała się wyjąć mleko. Jedną ręką odkładała produkt na stół, drugą zaś otwierała szafkę, w której miały być chrupki i kawa. Przyklęknęła i zaczęła szukać.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_f580c174.jpg
Po kilki długich minutach, gdy wszystko było już na ziemi, porozrzucane gdzie popadnie, w samym kącie szafki były czekoladowe chrupki i kawa, ale mrożona. Taka której ona wprost nienawidziła, ale musiała wypić ten napój, nie ważne czy rozpuszczalna czy nierozpuszczalna, czy taka którą można wypić na zimno czy też nie. Wyciągnęła rękę po produkty, w czasie kiedy miała już płatki w dłoni, potworny deszcz lunął jak z cebra. Przestraszyła się niespodziewanego odgłosu i mało co nie upuściła śniadania.
Zasiadła przy stole, po czym zaczęła jeść. Kiedy cztery łyżki czekoladowych kuleczek oraz kilka łyków kawy zniknęło w jej żołądku, podniosła do ręki opakowanie chrupek i zaczęła w nich grzebać dłonią.
- Oby były bonusiki Tazo - powiedziała na głos, ale zamiast ekstra gadżetów wyciągnęła tylko... - Po cholerę mi soczewki kontaktowe, miały być Tazo. Kto mądry daje takie rzeczy jako prezenty!!! Przecież to niehigieniczne! - mimo, że dar z pożywienia nie spodobał jej się, stwierdziła, że lepiej będzie jak je schowa. "Zawsze może komuś się podobać. Może w końcu Cordelia zaprosi mnie na urodziny. "Tej ślepej osóbce na pewno się przydadzą" pomyślała sobie. Odłożyła na chwilę błękitne soczewki obok kawy i dokończyła jedzenie pierwszego posiłku w tym dniu.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_3580c1e2.jpg
"Obrzydliwe" stwierdziła po śniadaniu i wstała aby pójść odłożyć zdobycz do sypialni w bezpieczne miejsce. Przedzierała się między wyrzuconymi wcześniej pudełkami po ryżu, odpadkach po cukierkach, lepiących się od brudu szmatach....O ta przykuła jej uwagę "Co to robi z jedzeniem w jednym miejscu, dodatkowo takie brudne" pomyślała sobie, a zaraz potem "Ile sprzątania, chyba wezwę sprzątaczkę, albo chociaż kogoś do pomocy". Kiedy w końcu wyszła z tego "toru przeszkód", zmierzała do sypialni.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_d580c228.jpg
W przedpokoju nie panował nieład, wręcz przeciwnie, było całkiem ładnie. "W końcu do kuchni nikt się nie schodził, gdy byłam z Affixsem. Boże jaki on był głupi, myślał że nie wiem o tych babach, które zawsze przyprowadzał. "Uhhh", cała się zgrzała na myśl o tych incydentach, ale ani się obejrzała a już była w pokoju do którego szła.

***

W dokładnie tym samym czasie przy ladzie samu z delikatesami "Pyszny Drób", obsługiwał klientów Curtis.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_557e2bed_157e3e47.jpg
Ten dzień wyjątkowo nie należał do najlepszych, być może to przez pogodę ludzie nie byli dla niego mili. Murzyn nie znosił tego, przyzwyczaił się, że w biblii każdy jest dla siebie dobry i w wieku pięciu lat jeszcze w to wierzył, jednak gdy grupka piętnastoletnich chłopaków o białej skórze zaniosła go do łazienki jednego z nich i siłą wsadzali mu głowę do toalety... jeszcze z odpadkami w środku, to zmienił zdanie o dobrze jakie panuje na świecie. Nie znienawidził przez to Boga, wręcz przeciwnie, kochał go jeszcze bardziej, modlił się do niego rano i wieczorem, wkładając w to całą swoją duszę aby z powodu innego koloru jego cery, nie przysparzano mu kłopotów.
Curtis też myślał, że to przez panującą aurę, od początku dnia słońce grzało na czterdzieści stopni, dla plażowiczów i posiadaczy basenów był to raj. Dziewczęta nie narzekały już, że trzeba chodzić do solarium, a mężczyźni zawsze mieli wymówkę przed swymi małżonkami, że lepiej oglądać telewizor, bo na dworze jest za gorąco. Tylko staruszkom to nie odpowiadało, poprzez panujące upały stracili swoich bliskich. No i nagle ta potworna, wielka i niespodziewana przez wszystkich deszczowa chmura. Meteorolodzy nie przewidywali takich zjawisk pogodowych, a jakikolwiek mieszkaniec Nowego Yorku, spojrzałby w górę, nie zauważyłby z pewnością żadnego, nawet najmniejszego obłoku na niebie, które teraz było całe zachmurzone, opady o takich samych wciąż ilościach nie ustawały.
Prawie każdy z obsłużonych narzekał cicho pod nosem, niektórzy głośno to komentowali, iż tylko "ten czarnuch" sprzedaje, że powinno być więcej osób za ladą i wymyślali jeszcze tysiące innych powodów żeby uprzykrzyć mu życie, zdenerwować go. I tak to nie skutkowało, bo Curtis był spokojnym człowiekiem, tylko Eddie potrafił wyprowadzić go z równowagi. Ci którzy spieszyli się do pracy, popadali w paranoję, krzyczeli "nie dosyć, że aura ie dopisuje to ten jeszcze wszystko psuje", a każdy pchał się do kolejki, która byłą dosyć długa bowiem cały sklep był przepchany ludźmi.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_557e2bed_557e3e75-1.jpg
Jedynie małe dzieci wysłane przez rodziców po szynkę (bo im się nie chciało) nie komentowały niczego i ustępowały miejsca w przekonaniu, że jeśli tego nie zrobią, zostaną staranowane. Był wyjątkowo tłoczny dzień, ponieważ za 24 godziny miało być ulubione święto wszystkich mięsożerców "Święto Szynki".W tej imprezie chodziło przede wszystkim o pobłogosławienie tego wspaniałego produktu mięsnego, toteż sklepy które sprzedawały ten towar, miały nie zły przypływ finansów. Curis pracował tu dopiero od dwóch miesięcy, więc nie wiedział co znaczy stanie za ladą dzień przed świętem. Gdyby zdawał sobie z tego sprawę, pewnie zrobiły dzień wolny, nawet niepłatny. Właśnie obiecywał to sobie w myślach, obsługując kolejną osobę.
- Pospiesz się, niektórym się tu spieszy - krzyczała staruszka, która w kolejce była dopiero szósta.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_557e2bed_d57e3eca-1.jpg
-Czuję się jak kilka wieków temu, kiedy w kolejkach do samów trzeba było kupować na kartki - skarżył się mężczyzna stojący za kobietą, przy czym wszyscy obecni w sklepie (prócz dzieci, one w ogóle nie wiedziały o co chodzi), poparli go.
- Widzi pan do czego to teraz prowadzi? - widocznie chciała dodać jeszcze kilka słów ale zagłuszył ją trzask zamykanych drzwi sklepowych. To Eddie postanowił odwiedzić Curtisa. Nie zrobił tego specjalnie, szklane wejście huknęło przez wiatr, który hulał na dworze, a szkoło o mało co nie wypadło z zawiasów.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_557e2bed_157e3f3b.jpg
- Jak tam interes? - próbował przekrzyczeć resztę ludzi - Widzę, że się kręci - mówił wpychając się przed protestująca dwójkę dziesięcioletnich bliźniaków, odepchnął je na bok i szedł do przodu robiąc przy tym nie zły szum. W końcu doszedł do kasy, a kładąc łokcie na stole, zaczął rozmawiać z Curtisem.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_557e2bed_957e3f7c-1.jpg
Większość klientów wyszła, postanawiając, że pójdą do innego sklepu. Mieli rację, przecież kto chciałby zostać w takich delikatesach, gdzie nie zostanie obsłużony na 99%.
- Po co przyszedłeś, przez ciebie straciłem klientów... Będę miał nieźle na karku z szefem. Powiedział, że muszę zarobić dzisiaj co najmniej... -nie dokończył, bo Eddie wszedł mu w słowo.
- Przestań mi się tłumaczyć. Po za tym nie wyleje cię, jeśli o to chodzi, bo przecież jesteś jedynym sprzedawcą. Dzwoniłem rano do Jane, koło jedenastej...
- Skoro ty możesz mi się wcinać, to ja też, nie jestem od ciebie gorszy, chociaż ty pewnie tak uważasz. Dobra, pozwalam ci mówić dalej - Gdy Curtis zaczął wymieniać słowa, Eddie wcale nie przestał, po prostu robili to jednocześnie nie zdając sobie wcale sprawy, że drugi coś papla.
- ...i powiedziała, że chce się z nami widzieć - skrzywił się przy tym nieziemsko, bowiem nie miał przyjemności w trójkę siedzieć z tym czarnuchem i Jane w jednym pomieszczeniu.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_557e2bed_d57e3fd4-1.jpg
- Co??
- Ej no nic, nie będę się powtarzał dla takiego śmiecia jak ty.
- Powiedz, proszę - mówił zawzięcie Curtis, słyszał w jego gadce tylko słowo Jane, a to było wystarczająco ważnym powodem, aby teraz go wysłuchać. -Błagaj
- Proszę Cię!!!
- Błagaj powiedziałem, nie na stojąco tylko na kolanach. TAK JAKBYM BYŁ TWOIM BOGIEM!!!
Murzyn zrobił to, ponieważ kochał Jane bardziej niż kogokolwiek na świecie, a ze swoją dziewczyną był ponieważ bał się samotności.
- No dobra, nie spodziewałem się, że to zrobisz ale... - i powtórzył wszystkie ważne informacje wymienione we wcześniejszym dialogu.
- Ale jak to z nami? Z tobą i mną? Jednocześnie? Przecież nigdy by nas równocześnie nie zaprosiła, to musi być ważna sprawa - stwierdził.
- Ja też tak uważam. No to bywaj - po tych słowach skierował się do wyjścia.
- Czekaj, a na którą to tak właściwie - Eddie odwrócił głowę, przeszył chłopaka wzrokiem i odpowiedział, żeby sam się dowiedział, bo on mu wszystkich informacji na tacę nie poda. Teraz skoncentrował się na drzwiach i aby jak najszybciej wyjść na pustą ulicę, zalaną wielkimi kałużami. Za nim to zrobił usłyszał burczenie Curtisa dochodzące jakby z daleka.
- Czego tam jęczysz?
- Może przyjdziesz dzisiaj po mnie i razem ruszymy do Jane, żeby mieć już to wszystko za sobą? - podzielił się myślą z Eddiem.
- Wiesz co? Czasem masz nawet fajne pomysły jednak ten jest całkowicie do bani...Sądzę, że mimo to powinniśmy do niej dzisiaj iść. O której kończysz tą swoją robotę?
-Przyjdź po mnie o w pół do siódmej, dobra?
-Niech będzie, przyjdę - tym razem młodszy mężczyzna opuścił sklep na dobre. Murzyn został sam ze sobą w czterech ścianach, zastanawiając się jaka to sprawa ich do niej sprowadza.

***

Deszcz lał coraz bardziej, a Jane zastanawiała się, czy oboje zgodzili się do niej przyjść. "Co będzie jeśli nie?", stawiała sobie to pytanie najczęściej. Nie chciała już wejść do wnętrza kosza całkiem sama, tym bardziej, iż sądziła, że może się już stamtąd nie wydostać. W czasie jej domysłów na wszystkie pytania słychać było ciężkie krople odbijające się od rynien jej wielkiego domu. Było już dosyć późno, zapewne koło siódmej, nie podejrzewała że chłopacy jeśli w ogóle mają przyjść, zrobią to dzisiaj. Usłyszała stanowcze pukanie do drzwi, a że właśnie znajdowała się w pokoju głównym, od razu poszła otworzyć, nie wysilając się przy tym zbytnio."Oby to byli oni" pomyślała idąc do co prawda szklanych drzwi, jednak tak zamazanych i zamglonych, że nie było nic widać przez nie.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_d580c3b8.jpg
Otworzyła je i ujrzała młodą, średniowieczną kobietę, tym razem jednak była cała we krwi...Zatrzasnęła migiem drzwi, odwróciła się i zaczęła biec przed siebie. Zmierzała do drugiego wyjścia, które przechodziło przez jej sypialnię. Mknęła ile sił w nogach, a bestia tuż za nią, dosłownie czuła jej zimny oddech na plecach...Na szczęście wszystkie przejścia, które musiała pokonać po drodze, były otwarte.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_3573a8ce_7580c429.jpg
"Jeszcze trochę" myślała będąc już w swoim pokoju....Rzuciła się w stronę drzwi i szarpnęła klamką....nie otworzyły się...

Lira
09.07.2008, 12:23
Bardzo ładnie piszesz i właściwie dlatego zmusiłam sie do przeczytania pierwszej połowy odcinka:/.
Jak na mój gust to za dokładnie w nim opisałaś śniadanie, ale za to zachwyciłam się czytaniem o pogodzie:).
I w najlepszym momencie skończyłaś!
Jestem ciekawa dalszego przebiegu wydarzeń, więc czekam na następny odcinek:).

EDIT: Nie "nie zły", a "niezły" - pisze się razem.

Eclipse
09.07.2008, 13:39
Jednak jest nowy odcinek! I bardzo dobrze - jest świetny.
Bardzo mnie wciągnął.
Już nie potrafię się doczekać, co będzie dalej.
Rzeczywiście długi odcinek, ale dobrnęłam do końca.
Jestem ciekawa co będzie, gdy wrócę z wakacji - będę miała sporo do czytania.
Jest kilka błędów i zauważyłam literówkę:

ie - przykro mi, ale nie pamiętam w której części tekstu to było ;(.

Ocena: 8,5/10 - za błędy

Martusiak
09.07.2008, 14:09
Hm... Akcja. Za dużo akcji. Wiem, ze to dziwnie brzmi, ale naprawdę. Normalnie nie chciało mi się tego czytać, zasypiam... Trochę to długie. Wredna jestem, wiem, ale to moja opinia. Normalnie powieki mi same opadają... Długie, za dużo akcji, ale... całkiem, całkioem :D Jak dasz coś krótszego, z mniejszą ilością akcji (która pojawi się zapewne w następnym odcinku, ale nie uprzedzajmy faktów), to daj znać xDD Nie robisz błędów (albo ja ich nie zauważyłam) . Tylko to: "klamką....Nie otworzyły się.... " - okropnie rzuciło mi się w oczy. Jeśli piszesz 4 kropki, to po ostatniej ma być wielka litera. No, a ostatnie zdanie, się nie kończy, bo ma trzy kropki. Gdzie reszta :D? Oczywiście tutaj mówię poważnie, ale i po części się nabijam z tego :D.

Fs podoba mi się, aczkolwiek... Więcej uczuć, mniej akcji i... mniej tego wszystkiego! Błagam, bo nie wyrobię!!! xDDD :D

Souris
09.07.2008, 14:22
Martusiak, wiem sama nie jestem zadowolona że tak dużo tekstu ale musiało tyle być, inaczej nie zakończyłoby się ciekawie. Obiecuję, że to był najdłuższy odcinek, teraz możecie spodziewać się tylko krótszych. Dzięki za opinie i proszę o więcej

Souris
12.07.2008, 10:20
Oto kolejny odcinek, od razu mówię, że możecie być zaskoczeni tym co dzieje się w podanym odcinku, zapewne spodziewaliście się, że będę opisywała dokładnie co się tam stało - nic z tego...

ODCINEK 5

W tym samym czasie.
- Pospiesz się, nie chce mi się na ciebie czekać czarny ślimaku.
- Jeszcze sekundę.....o już jestem gotów - Curtis uśmiechnął się - Możemy iść - po tych słowach ruszył przodem i otworzył drzwi przed Eddiem, który gdy przeszedł przez nie, nawet nie podziękował. Może uznał, że mu się należało? Murzyn sięgnął po plik kluczy, mieszczący się w jego prawej kieszeni spodni.
- Poczekaj, tylko zamknę drzwi.
- Musisz to robić?
- Mam pozwolić żeby ktoś się to włamał? - Eddie popatrzał na sklep od góry do dołu, potem przyjrzał się mu jeszcze dokładniej i spytał:
- Myślisz, że ktoś chciałby się do tego wkraść? Jak tak sądzisz to jesteś głupszy niż myślałem - Curtis jednak go nie słuchał, skończył zamykać budynek i ruszył przed siebie.
http://i354.photobucket.com/albums/r411/nicole313131/odc4/snapshot_557e2bed_1584ad8b.jpg
- Idziesz?
- Kto ci pozwolił przede mną uciekać? - podbiegł do ciemnoskórego mężczyzny i teraz już mroczna, deszczowa uliczka nie była tak osamotniona.
http://i354.photobucket.com/albums/r411/nicole313131/odc4/snapshot_557e2bed_9584adff.jpg
Jeśli ktoś z domów po lewej czy prawej stronie ulicy wyjrzał przez okno, widział dwóch mężczyzn, jednego młodszego o cztery lata od drugiego, idących sobie po Advenue Street. Ulicy zawsze ruchliwej i pełnej zwierząt oraz ludzi, tym razem jednak prawie całkowicie pustej.
Kiedy przeszli całą długość ulicy, zatrzymali się na przejściu dla pieszych, bowiem mieli czerwone. Stanęli zupełnie niepotrzebnie, jedynie dlatego, bo murzyn koniecznie chciał się zatrzymać.
http://i354.photobucket.com/albums/r411/nicole313131/odc4/snapshot_557e2bed_f584ae98.jpg
Uznał, że nigdy nie przechodzi na tym świetle, od czego jest w końcu zielone. Eddie zaczął na niego przeklinać, ale to nic nie dało, jak tylko próbował przejść, silny Curtis łapał go za firmową bluzę i nie puszczał.
- Poczekaj na zielone, zawsze może przejechać auto - mówił za każdym razem ze spokojem aniołka.
Po pięciu minutach czekania, na sygnalizatorze pojawiło się światło informujące, że można już przejść. "No w końcu" pomyślał Eddie, ale nie powiedział tego na głos, po prostu szli dalej w milczeniu. Skręcili w lewo.
- Odwróć się, tylko dyskretnie - powiedział cicho Curtis, nie poruszając prawie wargami. Jego towarzysz wykonał polecenie, przechylił głowę dosłownie na sekundę, jednak i tak doskonale widział.
http://i354.photobucket.com/albums/r411/nicole313131/odc4/snapshot_557e2bed_d584af25.jpg
- Od jak dawna za nami idą?
- Odkąd wyszliśmy ze sklepu - mówił znowu z tym niemożliwym spokojem. Eddie miał zamiar krzyknąć, nie zrobił tego, tak samo cicho zapytał czemu mu wcześniej o tym nie powiedział. Odpowiedzi nie uzyskał, po długiej chwili (zaledwie minucie), zadał następne pytanie.
- Co teraz zrobimy?
- No jak to co, będziemy szli dalej, prosto do Jane - gdy powiedział to, dwóch mężczyzn skręciło w ulicę, która nie miała przejścia... - no widzisz już sobie poszli - Eddie odetchnął z ulgą, miał nadzieję, że murzyn nie przeczuł jego strachu...

***

Curtis zadzwonił do drzwi dzwonkiem znajdującym się po ich prawej stronie, wcześniej zaś zdjął gruby płaszcz oraz szal, ponieważ zrobiło się dwa razy cieplej. W powietrzu unosił się zapach świeżego deszczu oraz woń wspaniałych kwiatów, które dziewczyna tak kochała, jej ogród był wyjątkowo piękny.
http://i354.photobucket.com/albums/r411/nicole313131/odc4/snapshot_3573a8ce_b584b2c2.jpg
Dało się słyszeć ciche: ding-dąg, jednak po chwili czekania nikt nie otworzył.
- Może śpi - stwierdził Eddie i złapał za klamkę - Otwarte, chodźmy.
- Ale to jest włamanie - wahał się murzyn.
- Włamanie czy nie, sama chciała żebyśmy do niej przyszli, więc nie marudź i właź - skarcił go.
- Jane, jesteś tu?!! - krzyknęli jednocześnie, aż nie zamknęli za sobą drzwi, natychmiast trzasnęły o framugę o mało co nie tucząc się. "Przeklęty wiatr" pomyśleli znowu to samo. Znajdowali się teraz w obszernym pokoju, gdzie po ich prawej miało miejsce piękne, stylowe pianino, po lewej dwie kanapy, a za nimi whisky. Ściany miała pomalowane na brązowo i biało, te kolory również dominowały w meblach, wszędzie widzieli swoje odbicia, bowiem pełno było tam luster. Zza jednego z nich Eddie zdawał się widzieć znikający cień ale zlekceważył to, myślał, że ma omamy. Poszli dalej przed siebie, zmierzali prosto do kuchni, jednak nie doszli tam....
- Słyszałeś to, Curtis? - odwrócił się, ale nikogo nie zobaczył. Nie mógł go wyprzedzić, zobaczyłby przecież... znów wykonał tą samą czynność i zobaczył wielkiego faceta, kneblującego mu rękoma, natychmiast usta. Próbował mu się wyrwać, wiercił się, skręcał, nic nie dało, musiał mu się poddać...


---------------------------------------------

jak obiecałam odcinek jest krótszy, chociaż nie sądzę że pierwszej klasy... niestety trzeba było to napisać

Souris
13.07.2008, 08:09
HALO! już jest piąty odcinek!! komentujcie plisss

Sim-Konik
13.07.2008, 15:32
SUUPER!!! Błagam pisz szybko nie mogę się doczekać następnego odcinka!

10/10

Lipstick
13.07.2008, 17:00
mi się nie podoba chciałaś ocene to masz!
4,5/10

Souris
14.07.2008, 20:17
Informacja dla fanów fs :) - odcinek jest strasznie nudny ale musiałam napisać gdzie się znajdują, obiecuję że jeśli ktoś tu zajrzał to jutro dam następny.

ODCINEK 6

http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_3587d68b.jpg
Szept jeziora, słychać trzask fal rozbijających się o brzeg, ten odgłos jest równie cichy jak poprzedni. Trójka nieprzytomnych ludzi... tylko oni, wszystkie inne żyjące stworzenia rozproszyły się z chwilą gdy pojawili się na ich polance, równocześnie zakłócając im spokój. Jeszcze tylko zza drzewa widać wystające koniuszki czarnych kopyt.... podobnych trochę do odnóży konia, ale nie, ta część ciała nie należy do tego typu ssaka. Za sosną czai się satyr, pół człowiek, pół zwierzę, zaintrygowany pojawieniem się nowych, nieznanych dotąd istot postanowił poinformować o ich pojawieniu się całą resztę... o ile takowa istniała. Cofa się, robi to najciszej jak tylko umie. Stara się nie następować na suche gałęzie, boi się tych osób, jest wręcz śmiertelnie przerażony... nawet z odległości pięciu metrów dałoby się słyszeć ten trzask... stworzenie nadepnęło na kawałek kory, tym samym najpiękniejsza z tamtych istot otworzyła oczy... wcześniej leżała na plecach, wszyscy mieli taką pozycją, więc satyr mógł spokojnie się im przyjrzeć. Wstała wpół, podpierając się na łokciach i rozglądając się na boki, usłyszała galopowanie, może nie było głośne ale wyraźne. To istota nie znana jeszcze ludziom, uciekła, obudził się w niej znowu lęk. Może i oglądałaby jeszcze Jane, gdyby nie jej towarzysze. Zawsze chciała być taka piękna... Przez te krzywe oczy, blizny i przede wszystkim odstające uszy, nie była obiektem pożądania wśród mężczyzn...
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_7587d725.jpg

http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_3587d6c8.jpg
Doszło do niej, że znajduje się znów w tej samej, bajecznej krainie Dooss, nie wiedziała skąd to wie, jednak miała przeczucie, które zdawało się nie zawodzić... Wstała, rozprostowując przy tym obolałe, posiniaczone nogi, chciała dowiedzieć się od ilu minut, godzin, a być może nawet dni znajduje się tu ale nic z tego. Jej przeczucie dotyczące czasu przestało działać. Wsłuchiwała się chwilę w szept wody, po czym dopiero zauważyła dwóch mężczyzn leżących i zdawało się nieprzytomnych, obok. Nie musiała się długo zastanawiać kto to jest, od razu poznała w nich twarz Eddiego oraz Curtisa. Podeszła do nich, całym sercem pragnęła ich obudzić ale nie zrobiła tego. Uznała, że zasłużyli na odpoczynek, zamiast tego wolnym tempem poszła na plażę, nad brzeg jeziora. Woda wydawała się zdatna do picia, takiej czystej, przejrzystej cieczy nie widziała nawet w butelkach sprzedawanych w sklepach. Tu wszystko było lepsze...przynajmniej na pierwszy rzut oka. Weszła do jeziora, najpierw zamoczyła stopy, ciepła, weszła do kolan, była w sam raz, dokładnie w takiej lubiła się kąpać latem... Złożyła dłonie "w miseczkę" i ochlapała się wodą, powtórzyła tę czynność kilka razy, a że była spragniona za trzecim napiła się jej. Poczuła chęć pływania, w czasie gdy słodkie ptaszki śpiewały swoje nieznane melodie, piękne piosenki, Jane poruszała się zgrabnie w wodzie...
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_9587d6fb.jpg

Tym czasem na plaży obydwóch panów obudziło się w tym samym czasie, chyba że ktoś chce zagłębiać się w szczegóły. Leżeli tam dobre pięć minut wpatrując się w otchłań nieba, nie wiedząc o swojej obecności. Eddiego zaintrygowały kształty chmur, niektóre wyglądały jak oczy, inne zaś przypominały mu stos z ogniem.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_3587d7c7.jpg
Zastanawiał się nad ich znaczeniem "Jeśli w ogóle mają jakieś przesłanie". Tym czasem Curtis już wstał ale w dalszym ciągu sądził, że jet tu całkowicie sam. Kiedy tu tak nagle "wparowali" wszyscy byli oddaleni od siebie o co najmniej pięć metrów, młodszy mężczyzna leżał po lewej stronie Jane, murzyn zaś po prawej, czyli oni byli oddaleni od siebie o dziesięć metrów, a że Curtis wstał prawą nogą, nie zobaczył towarzysza. Otrzepał się z piasku i zdjął zakurzoną, obdrapaną, skórzaną kurtkę. Stanął centralnie tyłem do kolegi, bowiem śmiało można już powiedzieć, że lubili się bardzie, o wiele bardziej. Postanowił rzucić ją za siebie, był silnym facetem i ku jego nieszczęściu trafił prosto w Eddiego.

Chłopak nadal patrzył w niebieską otchłań, nie miała dosłownie żadnej białej plamy, żadnej chmurki. Ciągle myślał o przesłaniu nieba, gdy nagle jakaś mokra od potu (czół zapach), pełna piasku, zakurzona kurtka trafiła zamkiem prosto w jego nos... Zarwał się natychmiast na dwie nogi, trzymając ją w dłoniach...

------------------------

Cholernie nudne, wiem...

Souris
15.07.2008, 07:54
Jeśli nie dostanę żadnych komentarzy to przerywam pisanie tego FS, bo widzę że nikt go nie czyta.

ODCINEK 7

...Rozejrzał się w okół siebie aby jego wzrok spoczął w końcu na Curtisie, odwróconym do niego plecami. Tańczył właśnie coś w afrykański rytmach, przynajmniej tak myślał Eddie, wszędzie palmy, egzotyczne kwiaty, plaża i jezioro, prawie jak w bajce dodatkowo cały ten piękny krajobraz zdawał się być całkiem ich. Jakby nigdy nikt tu nie był... Najpierw zagotowało mu się w głowie, że murzyn jest tak bezczelny, ale później zrozumiał, że nie rzucił kurtką w niego specjalnie.Nie ośmieliłby się...W tej chwili i tak nie mógł się złościć, było tak cudownie, że nie miał nawet na to ochoty. Doszło do niego w końcu uczucie ogarniającego ciepła, zdjął kurtkę nieprzemakalną, była mu taka potrzebna gdy w Nowym Jorku lało jak z cebra. Ucieszył się nawet nie nosząc jej już na sobie, uważał, że wygląda w niej wyjątkowo komicznie, tak też było, Jane podśmiewywała się z niego na boku, a Curtis robił to bezwstydnie. Teraz Eddie mógł mu się odpłacić, toteż złapał się za boki i zaczął śmiać na cały swój głos, tarzając się po piachu.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_f587d91a-1.jpg
Murzyn odwrócił się...i zapeszył.
- Co-o ty, hehehe robisz? - bezczelny Edddie nie był aż tak rozbawiony na jakiego wyglądał, chciał po prostu zdenerwować "tancerza". Zamiast reakcji jakiej spodziewał się chłopak, murzyn podbiegł do niego i objął go ramionami.
- Boże, nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś! - całej sytuacji zza krzaków przyglądała się Jane, ciekawiło ją co będzie dalej, ale miała wielką ochotę ich uściskać.
- Dobrze już, dobrze ja też się cieszę - oderwał się z uścisku siedemnastolatek - zastanówmy się raczej gdzie jesteśmy i co z naszą kochana przyjaciółeczką.
Usiedli na przeciwko siebie na delikatnym, cieplutkim piachu. Eddie podniósł patyk z ziemi i rzeźbił nim koła ze zdenerwowania, wyglądał na smutnego, przygnębionego.
- Co się stało?
- Jak to co? Gdzie jest Jane, gdzie my jesteśmy? Jest tu pięknie ale co z tego? - zadawał kolejno pytania - A jeśli to pułapka, sen lub jesteśmy naprawdę we wielkim niebezpieczeństwie...- ciągle coś mamrotał pod nosem, jednak Curtis go nie słuchał, miał schyloną głowę w stronę piachu i baznamiejętnie patrzał w ziemię. Usłyszał szelest, jakby coś na nich polowało... co prawda z odległości około pięćdziesięciu metrów, ale i tak się przeraził.Co jeśli przeczucia chłopaka stają się realne? Zerwał się na równe nogi.
- Co ty od*******asz? Wiesz, że nie mam ochoty już oglądać twojego tańca szczęścia...
- Cicho - powiedział delikatnie, prawie syknął przykładając wskazujący palec do ust. Eddie wiedział już coś na temat przeczuć "czarnucha" toteż się przymknął na moment. Po kilku sekundach z ciemnych, zielonych krzaków wygrzebała się Jane....oboje mężczyzn i ona ciężko biegli w swoim kierunku, bowiem piasek przeszkadzał im w swobodnym mknieniu...
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_b587d9fd.jpg

***

Leżeli znowu na pisaku całą trójką, wsłuchując się w odgłosy jeziora, tym razem jednak zdecydowanie bliżej siebie i wiedząc o swoim istnieniu.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_f587da65.jpg
Nikt nie chciał zakłócać panującej ciszy, nikomu ona nie przeszkadzała, a wręcz przeciwnie, woleli nacieszyć się sobą w spokoju. Po długiej chwili trwającej pół godziny dokładnie, Jane znudziło się to leżenie.
- Gdzie idziesz - starał dowiedzieć się zmęczony Eddie, któremu nie widziało się wyruszać gdziekolwiek. Nie miał całkowicie takiego zamiaru i to wcale nie przez panującą tam znakomitą pogodę i urok osobisty miejsca, po prostu jak dla niego, za dużo wrażeń na jeden dzień. Najchętniej wylegiwałby się tam jeszcze całą dobę albo jeszcze dłużej. Chłopak nie zadawał sobie już pytań dręczących go, gdy pojawił się na wyspie na samym początku czyli m.in. "Skąd ja się tu wziąłem", "Co my tu w ogóle robimy", bowiem wiedział, że na takowe odpowiedzi raczej nie uzyska. Był też święcie przekonany, że Jane zamierza wyruszyć w podróż po dolinie, w końcu przebywali na niej co najmniej od kilku godzin i zapewne zdążyła już wypocząć, odsapnąć. Gdyby ona chciała przejść się nawet na koniec świata, jasnym faktem było, że musiałby zrobić to samo. Nie mógł jej przecież teraz zostawić samej, tym bardziej, że przeczuwał niebezpieczeństwo... Może i w tym interesującym kraju pełnym różnorodnych roślin i pięknych zwierząt jest pięknie ale z pewnością nie zbyt bezpiecznie. Wiedział to tak samo dokładnie jak to, że zaraz wyruszy w drogę. A po za tym nie czułby się wobec siebie w porządku pozwalając jej iść samej, pod opieką głupiego murzyna w busz.
- Jezu, przecież nie będę tu siedziała do jutra. Jesteście mężczyznami czy tylko ich nędzną podróbką? - mówiła tonem osoby niesamowicie stanowczej, dosłownie takiej która nie zrobi niczego innego po za tym co powiedziała. Ręce miała oparte na biodrach, jedną nogę zaś wysuniętą odrobinę wprzód.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_f587db8f.jpg
Eddie pomyślał, że wygląda bardzo pociągająco, jednak oczywiście nie powiedział tego na głos, bowiem przekonany był reakcji murzyna. W cieniu palm i eukaliptusów rzeczywiście prezentowała się doskonale, wręcz zabójczo, jakby to otoczenie było stworzone dla niej. Odwróciła się do nich tyłem, zdejmując obie ręce z bioder i szykując się do chodu, który miał potrwać długo...naprawdę długo.
- Idziecie ze mną? - mówiła idąc przed siebie tym samym zostawiając odciski stóp w piachu, nie odwracała się przy tym w ogóle.
- Jezu Chryste, pewnie Curtis wstawaj...- ale zupełnie nie potrzebnie wydał to polecenie. Cichy, małomówny mężczyzna szedł już przy boku Jane, obejmując ją prawą ręką za plecy, ona zaś odwzajemniła mu się tym samym...
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_5587dbda.jpg
Eddie o mało co nie wyszedł z siebie, widząc obściskującą się parę. Jednak nic nie mógł zrobić, no bo w końcu kurcze co? Pobić murzyna na oczach dziewczyny? Nie wchodziło to w grę.... przed oczami stanęła mu scenka gdzie bije się z Curtisem, ten przywala mu pięścią w nos, jego ciało powili spada na ziemię...otrząsnął się po chwili. Uznał, że najlepszym rozwiązaniem jest podejść do nich oraz udawać, że się tego paskudnego incydentu nie zauważyło.
Plaża zdawała się znaleźć wyłącznie do nich, maszerowali tak w blasku popołudniowego słońca. Po spływał im po czołach lecz Jane uparcie szła przed siebie, ciężko było tak iść po piachu w butach, więc po pewnym czasie odkąd wyruszyli w podróż, zostawili je w cieniu jednego z egzotycznych, niezidentyfikowanych krzaków.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_b587dca7.jpg
Przeszli przez brzeg jeziora około 180 stopni, ponieważ widzieli tam kamienistą ścieżkę, do Curtisa dopiero dotarło, że będzie im ciężko się szło po kamieniach całkiem boso. Podzielił się tą myślą z towarzyszami ale oni zgodnie zapewniali biedaka, że na pewno dadzą sobie radę. Chciał nawet zawrócić jednak uznał to za niestosowne, bowiem po prostu go wyśmiali, spotkał się z typowym zlekceważeniem. Było mu gorąco w stopy, zauważył że im dalej oddalali się od miejsca startowego, tym było cieplej i duszniej.Zatrzymał się na chwilę aby zrobić sobie "buty" z koszuli, rozerwał mokrą szmatę na dwie części z czego zaraz miała powstać para "bamboszy". Może nie były pierwszej klasy ale i tak był z nich zadowolony, przynajmniej stopy już go tak nie piekły. W przodzie toczyła się głośna rozmowa.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_3587dc2d.jpg
- Jak myślisz, z tego jeziora można pić? - spytała lekko zdenerwowana dziewczyna takim obrotem sprawy. To ona miała być tą najlepszą, która wszystko wie.
- Skąd mam wiedzieć, nie wiem czy moje poglądy cię interesują ale uważam, że nie jest to nazbyt bezpieczne...- nie zdążył już nic dodać, bo Jane pochylała się już nad wodą...nabrała kilka łyków wody w miseczkę zrobioną z dłoni i zaczęła pić...przez chwilę Eddie miał wrażenie, że gdzieś się unosi, jednak to musiała być jego psychika, bowiem ciągle byli w tym samym miejscu, tylko dziewczyna nie była już tak spragniona.
- Niebezpieczne....? - mówiła do to chłopaka ocierając przy tym górną częścią dłoni twarz, a właściwie same usta mokre od wody. Zaśmiała się cicho, do siebie, pomyślała że zadaje się z typowymi nieudacznikami...i czemu ona wcześniej tego nie zauważyła?
Szli dalej, dalej i dalej. Eddiemu wydawało się, że mijają wieki, gdzie w rzeczywistości nie była to nawet godzina.
Końca drogi nie było widać nawet stąd - ze wzgórza największego z tych w dolinie.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_5587df45.jpg
Nie mogli ukryć swojego zdziwienia, no i nie wiedzieli co robić dalej...Nagle coś jakby ich otoczyło, tak to musiała być mgła, od razu zasnęli a znajdując się w jej zasięgu nie czuli nic...nie zdążyli nawet zauważyć co było ową przyczyną zjawiska, od razu oczy delikatnie im się zamknęły, oni zaś padli na ziemię...
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/jane%20opo/snapshot_5578f7a9_3587df87.jpg

-----------------------------------------

POWTARZAM, że jeśli nie dostanę komentarzy to nie będę pisała FS dla powietrza...dla dwóch osób mam pisać? Nie lepiej od razu im wszystko na PM dać?

Björk
15.07.2008, 21:09
Hej - ja bym bardzo prosiła o przypominanie o kolejnych odcinkach na PM :D
Najpierw co mi się nie podoba...
Zbyt chaotyczne przedstawianie postaci (chyba w drugim odcinku przedstawiam rodziców tak trochę niespójnie).
Niektóre historie są zbyt naciągane (nie chodzi mi tu bynajmniej o satyra), ale np. "nie znała imienia swojego ojca" - przecież przez 15 lat żyjąc z rodzicami musiała coś usłyszeć :D
Aż tak odgrodzić od rzeczywistości się nie da (no chyba, że jest chora psychiczni :D)
A teraz: co mi się podoba:
- dialogi
- opisy przyrody
- i oczywiście sam pomysł na historię

Ocena 9/10

Souris
19.07.2008, 15:37
Boże! Tylko jednen komentarz i ja mam wstawić następny odcinek? Jak nie będzie ich więcej to nie wstawiam i proszę o zamknięcie tematu!

cassant
19.07.2008, 15:39
Spokojnie nicol3131 wiem jak to jest gdy nie ma prawie wcale komentarzy, ja zaraz ocenię tylko pozwól, że przeczytam od początku- a to może trochę potrwac ;).

edit:uffff. Bardzo ciekawe fotostory, oryginalne ;). Masz fajny styl pisania.
Trochę długo się czyta, bo za dużo opisów otoczenia, ale tak ogólnie to całkiem dobrze. 9,5/10.

Souris
19.07.2008, 16:12
dziękuję Olu, ale naprawdę potrzebuję trochę więcej komentarzy, bo nie wiem nawet ile osób to czyta.

cassant
19.07.2008, 16:29
nie ma za co. Sory, że offtopuję ale może żeby było więcej komentarzy walnij w sygnie taką wielką czerwoną czcioną napis NAJLEPSZE FOTOSTORY- MUSISZ TO ZOBACZYC!!!!!!! i jakiś obrazek z tego fs, i link??
Bo te ''reklamy'' co masz obecnie to nieciekawe są.

Litka333
19.07.2008, 18:15
Fotostory super 10/10 pisz dalej ;)

Lipstick
19.07.2008, 18:28
dobra sorry że na początku dałam ci 4,5 teraz dam trochę lepiej 7,6 ale nie podoba mi się to fs
1. za dużo opisów
2. za dużo elementów fantastycznych
3. za długie odcinki
mam pytanie jak masz w szole jakieś wypracowanie napisać też takie piszesz ?
twoja nauczycielka od polaka ma dużo roboty heheh :)
ciekawe jest ale nie jakieś wciągające szczerze nie lubie fs takich nie codziennych(fantastycznych)
ale jest też zabawne spadłam z fotela kiedy czytałam jka Jane wkładała rękę do śmietnika hahahha ale ogólnie nie jest złe

Souris
20.07.2008, 14:27
No dobra, doczekaliście się kolejnego odcinka, cieszę się że jest więcej komentarzy ale obiecuję, że jeśli ich nie będzie to będę się przypominać :). Acha, nie zdziwcie się z końcowej części odcinka, jest trochę dziwna :)

ODCINEK 8

http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/nnnowy/snapshot_5578f7a9_758f3e3f.jpg
Otworzyła oczy, bolały ją tak bardzo, jak jest to możliwe. Zauważyła tylko Curtisa leżącego na plecach, z rozkraczonymi nogami. Wyglądał jakby spał i rzeczywiście tak było, dowiedziała się o tym, po sprawdzeniu jego tętna. "Ale co z Eddiem?" pomyślała na głos, co zbudziło odpoczywającego, który zaraz obudził się ze snu. Jego ślepia powoli się rozchyliły, usiadł jak do skłonu, po czym spojrzał na dziewczynę... tym samym była to ostatnia czynność, którą uczynił... po zanurzeniu się w jej błękitnych narządach do spoglądania na świat, złapał się za głowę i upadł na ziemię... tym razem nie oddychał... Jane bezskutecznie próbowała robić mu reanimację, płacząc przy tym wniebogłosy. Powtórzyła to zajęcie pięć czy sześć razy jednak to już był koniec...
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/nnnowy/snapshot_5578f7a9_d58f3e08.jpg
Dziewczyna nie wiedziała co ma z sobą zrobić, czuła się zagubiona i winna śmierci kolegi. Bała się cokolwiek uczynić ale ciekawość wygrała, rozejrzała się w okół siebie. W otoczeniu, gdzie znajdowała się teraz, nie wiele się zmieniło, zobaczyła tylko rzekę, to już nie było jezioro lecz szeroka łuna wody rozciągająca się nie wiadomo jak daleko...
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/nnnowy/snapshot_5578f7a9_558f3e8e.jpg
Nagle coś się w niej poruszyło, nie, to nie była ryba, coś jakby wir, jednak gdyby tak było nie zwróciłaby na to uwagi...Wstała ocierając przy tym łzy z oczu brudnymi rękoma, podeszła do przezroczystej cieczy i przejrzała się w jej odbiciu. Nie zauważyła nic ciekawego, chyba że twarz morderczyni jak od kilku minut na siebie mówiła. Pochlapała wodą twarz, która już nie była tak nieczysta. Dopatrywała się w niej jeszcze raz tego dziwnego zjawiska lecz nie zauważyła już nic...Po chwili zerwał się silny wiatr, można powiedzieć nawet, że huragan. Włosy plątały i przyklejały jej się do mokrej twarzy, z trudem trzymała się na nogach. Drzewa o mało co nie wylatywały z korzeniami, a nagle wszystko ucichło i wyglądało zupełnie tak jak kiedy nastolatka znalazła się tu przy boku Curtisa...Znów stała twarzą do rzeki, w tyle usłyszała jakby szuranie, być może ktoś coś ciągnął, zbliżało się to do niej dramatycznie szybkimi krokami, zdążyła zaledwie odwrócić głowę, po czym zauważyła zwłoki murzyna z zapadniętymi oczodołami...Sunęły w jej kierunku, nie dała rady już uciec, bowiem wpadły do wody zabierając ze sobą ciało Jane...
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/nnnowy/snapshot_5578f7a9_f58f3fdc.jpg
W wodnej otchłani mogła spokojnie oddychać co niezmiernie ją zdziwiło, ale było jeszcze coś... słyszała piosenkę Cry Me A River, Justina Firerlaka'e... pamiętała ją z płyty swojej matki, która była jego wielką fanką, przy czym cały smutek dotyczący śmierci Curtisa minął, w ogóle już o nim nie myślała. W jej głowie kłębiły się teraz inne powody do rozpatrzenia. Jane podobał się jego syn, też piosenkarz na taką samą wysoką skalę jak sam książę popu. Podobni byli do siebie jak dwie krople wody, wszyscy dziwili się porównując zdjęcie młodego Justina do tego starszego, bowiem mieli również tak samo na imię. Tak, on był i zawsze pozostał jej ideałem...
Przestała w końcu myśleć o swojej nieosiągalnej miłości i przekręciła głowę w prawo, tak dla sprawdzenia co się dzieje w tej rzece. Oczywiście uwadze nie uszły soczewki kontaktowe znajdujące się właśnie w miejscu zatrzymania jej wzroku.... były strasznie podobne do tych z chrupek. Nie... ależ tak, to musiały być one. Poczuła w głębi siebie siłę, która wołała w jej głowie "Weź je, musisz je założyć", myślała na początku, że ma jakieś schizy jednak gdy dźwięk stawał się coraz głośniejszy, założyła je, na swoje piękne oczy...Teraz wszystko ucichło, nie czuła już nic, jak to bywa przy każdej teleportacji tego świata...
Obudziła się w dwuosobowym łóżku, prawie tak jak wiedziała, że przed chwilą znajdowała się w rzece.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/nnnowy/snapshot_5578f7a9_f58f4494.jpg
Mimo iż ten moment wydawał się bardzo odległy. Ubraną miała na sobie niebieską, jedwabną piżamkę, zdała sobie z tego sprawę dopiero po kilku, kilkunastu sekundach. Leżała na brzuchu i myślała, o wszystkim co działo się przed chwilą, o całemu dziwnemu zdarzeniu, które trwało nie cały tydzień. "Dlaczego to akurat mnie spotkało", przypomniał jej się Curtis... zmarł przez nią, nie da się już tego odwrócić. Właściwie nie był dla niej kimś szczególnie wyjątkowym, ale lubiła go... jeszcze do tego świadomość, że to wszystko z jej winy... Łzy od razu pojawiły jej się w oczach, nie mogła nic zrobić, postanowiła być twarda, chciała zapomnieć...
Sprężyny łóżka głośno skrzypnęły... przecież ona się nie ruszała... przechyliła głowę w prawą stronę....

------------------------------

Mam nadzieję, że się podobało :), przypominam o komentarzach :)

Björk
20.07.2008, 20:45
No - przeczytałam :)
Ciekawa jestem kto leży na jej łóżku, ale już się trochę pogubiłam...
Z jednej strony podoba mi się ta fantastyka, ale z drugiej nie jestem pewna co jest fikcją a co rzeczywistością :)
Może oto Ci chodzi, by utrzymać czytelnika w tej niepewności...

Pozdrawiam
I podtrzymuję poprzednie ocenki - oprócz tego przedstawiania postaci, bo w tym odcinku nikogo nowego nie wprowadzasz :)

cassant
20.07.2008, 20:52
Faajne, takie tajemnicze. :)

Panna Lawenda
21.07.2008, 09:20
Hm...nawet fajne. Już dużo razy wchodziłam na ten temat, ale jednak nie przeczytałam ani jednego odcinka. Dzisiaj przeczytałam je wszystkie i powiem, że nawet fajne. Podobają mi się. Ale trochę nie rozumiem odcinka ósmego. Jakoś chyba przekombinowałaś trochę.
Moja ocena: 6.5/10

angelaa
21.07.2008, 11:17
Bardzo podoba mi się twoje fs, język jakim piszesz jest taki... inny ale fantastyczny. Nie kończ fs, postaram się je komentować. :D

Eclipse
22.07.2008, 13:15
Ale się porobiło przez te kilka odcinków.

Zrobiło się trochę tajemniczo i... niezrozumiale ;|. Ale nic, czekam na kolejny odcinek.

Błędów znów nie zauważyłam. Ładne zdjęcia.

Pisz dalej - nie zniechęcaj się! 10/10 :)

daniel
22.07.2008, 20:45
zgadzam się z Eciplise jest bardzo tajemniczo i za to wielki plusik.Z każdą twoją produkcją jest coraz lepiej.Oby tak dalej pozdrawiam

Martusiak
22.07.2008, 21:33
Świetne. Po prostu świetne. Co tu dużo dodawać :) Super. Słów brak :)

Souris
24.07.2008, 08:25
jesteście baaaaaardzo mili, dziękuje <kłania się>, fs już napisane, ma 15 odcinków, może jutro następny, będą mieli do wykonania misję :) tylko tye mogę zdradzić, kto ogląda moje vs to wie co to za misja bo po trosze robione jest na podstawie fs :)

Shila
25.07.2008, 07:59
Niedawno zaczęłam czytać twoje fs i przyznam, że pierwszy odcinek mi się nie spodobał, trochę mnie to zniechęciło, ale przeczytałam resztę i myślę, że piszesz coraz lepiej, przyznam, że mnie wciągnęło :], czekam na nast. odc. i pozdrawiam ;)

Souris
25.07.2008, 08:46
ODCINEK 9


... i zobaczyła... " Nie to nie może być on", pomyślała, jednak był. Obok niej leżał młodszy Firelake ubrany tylko w spodnie od piżamy, tak przynajmniej sobie wyobrażała.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_b595c27b.jpg
Odwrócony spoczywał twarzą do niej więc z łatwością go rozpoznała. Natychmiast usiadła na łóżku, przetarła oczy zastanawiając się gdzie znowu ją przeniosło, co się z nią dzieje. Po czym wstała, zaś w tym samym czasie drzwi pokoju złośliwie trzasnęły. Do pokoju wszedł Eddie, podbiegł do niej pędem i objął ją ramieniem.
- Od kiedy tu jesteś?
- Ja.a.a przed chwilą tu dotarłam - odpowiedziała mu zaspana, odrywając się od niego - A ty?
Eddie spojrzał na łóżko...
- Kto to jest? - zapytał nie ukrywając zdziwienia i zdenerwowania. Miał nieziemską ochotę przywalić temu facetowi jak tylko najmocniej mógł. W końcu co on robi w łóżku Jane? Na co on sobie pozwala?
- Nie gadaj, że go nie znasz, Justin Firelake we własnej osobie - przedstawiła mu go.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_3595c2a2.jpg
- Ten książę popu, tak? Wymarzyłaś go sobie?
- Co zmieniłeś tak ton głosu, czy ja ci nigdy nie mówiłam, że on zawsze mi się podoba? To mój ideał...
- Nie możesz z nim teraz przebywać. Musimy iść - dodał tajemniczo i złapał dziewczynę za rękę, ta dziwiąc się sama sobie, nie próbowała się przeciwstawić. Wyszli z sypialni, szli ciemnym korytarzem, który zdawał się nie mieć końca...
- To jakiś hotel jest, czy j... - zauważyła świtało, na razie była to tylko mała smuga, ale zbliżali się do niej coraz bliżej...Nie zdawała sobie sprawy, że biegną, coraz szybciej, szybciej, szybciej... Zatrzymali się dopiero przy masywnych drzwiach.
- Wchodź pierwsza - Eddie wepchnął Jane do środka zamykając za sobą drzwi.
Przez chwilę nie widziała nic, poprzez jasność tam panującą naprawdę nic nie dało się ujrzeć, po chwili jednak światło przyciemniło się, a ona zaś otworzyła ślepia.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_5595c2df.jpg
- Eddie, gdzie jesteś? - krzyczała próbując zagłuszyć panujący tam szum. Nawoływała kilka razy ale nic... nie słyszała go, nikt się nie odzywał... Odwróciła się i ujrzała tę samą zakrwawioną kobietę co wcześniej, siedząc na wielkim tronie trzymała na dłoniach Polly. Obok niej stało dwóch mężczyzn trzymających broń, pomyślała, że są jej strażnikami. Przy tym wszystkim była strasznie przerażona, jak tylko przerażony może być człowiek, nie próbowała nawet uciekać. Nie miała pojęcia dokąd, bowiem gdy światło przyciemniało, zauważyła że drzwi mieszczących się tam było chyba z tuzin. Istota wyglądała śmiesznie w cieniu mężczyzn ubranych w stroje z jej czasów i nowoczesnego wnętrza, ale chyba nie zdawała sobie z tego sprawy. Patrzała tymi swoimi oczyma prosto w twarz Jane, jednak do tej pory nie odzywając się. Dziewczyna znowu poczuła coś w rodzaju mocy panującej w pomieszczeniu, tym razem jakby ją traciła...
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_5595c2ff.jpg
Odbieranie daru zabijania ślepiami nie zajęło Till (imię kobiety) dużo czasu, dokładniej niecałe pięć minut. Przy czym zaplanowała wszystko, między innymi aby Jane nie czuła bólu spowodowanego tym nagłym, nieoczekiwanym zjawiskiem...
- Dobrze się czujesz - zagadała dziewczynę. Na odpowiedź musiała czekać dosyć długo, jednakże nie otrzymała je i zmuszona była zadać kolejny raz to samo nużący pytanie.
- Co cie to obchodzi, szmato!!! To wszystko twoja wina.... - wybuchnęła nienawiścią piekącą jej serce już od pierwszej chwili w tym pokoju. Nie mogła się powstrzymać, chciała powiedzieć jej od najmniejszej do największej, każdej sprawie przez którą ją znienawidziła, jednak nie wiedziała czy to cokolwiek da. Mogłaby pogrążyć się w tym całym gównie jeszcze głębiej... Przypomniała jej się siostra i nagle poczuła głęboki smutek, nawet coś jakby tęskniła za nią...a teraz była sama, całkiem samotna. Poradzi sobie, pocieszała się w duchu ale to nic nie dało - Co się ze mną dzieje?!
- Uspokój się, bo będę zmuszona nasłać na ciebie moich strażników... - odparła spokojnie.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_1595c337.jpg
- Powiedz mi co do chole....
- Słuchaj jak nie przestaniesz wchodzić mi w słowo to będzie z tobą źle. Teraz ja zadaje pytania, rozumiemy się? - syknęła jadowicie, miała zupełnie odmienny ton głosu od tego, którym mówiła niecałą minutę temu... zaraz jednak uspokoiła się.
- Tak.
- Więc pozwól, że wszystko ci wytłumaczę. Nie będę owijała w bawełnę, powiem wprost, zostałaś tu sprowadzona aby wykonać misję... - pragnieniem Jane w tej chwili było jej po prostu przerwać i zapytać się jaka to sprawa. A sądząc po minie kobiety zdawała się być bardzo ważna, jednak nie uczyniła tego. Postanowiła być cicho póki nie pozwoli jej się odezwać. Kto wie, może uratowała sobie w ten sposób życie...? - ...która polegała będzie na... Felicjuszu, co ty wyprawiasz? - spojrzała na jednego ze strażników, który właśnie bawił się piłką do kosza - Natychmiast masz mi to odłożyć! - krzyknęła tak głośno, że dziewczyna myślała iż zaraz te okropne, szklane drzwi, wylecą z zawiasów. Chłopak posłuchał swojej królowej i natychmiast oddał jej zabawkę, tym samym w jego oczach pojawiły się łzy... na szczęście Till nie zauważyła tego, pogrążyła się w tłumaczeniu Jane zaistniałej sytuacji - Jak już wiesz, znajdujesz się w krainie spełnienia marzeń. Wiem, że to banalnie brzmi ale...
-Co? - nie wytrzymała dziewczyna - Gdzie ja jestem?
- W krainie marzeń od co - odparła - Eddie ci nic nie powiedział tak? Później się z nim rozprawię...
- Co z moją siostrą...
- Zdaje się, że chciałaś aby umarła, czyż nie?
- Boże....czy oooona nie żyje? - zapytała pełnym niedowierzania głosem.
- No oczywiście, że...
- Odwołaj to. niech ona powróci do nas. Proszę cię...
- Nie, nie mogę już tego zrobić, panują u trzy obowiązkowe zasady, których nie wolno łamać. Pierwsza: jeśli coś sobie zażyczyłaś nie wolno tego odwołać, druga: nigdy już stąd nie powrócisz do twego świata, trzecia zaś brzmi: nie możesz sobie zażyczyć śmierci panującego króla lub królowej.
- Rozumiem - próbowała być twarda jak sobie postanowiła, więc nie płakała - Jaka to misja...?
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_1595c373.jpg
------------------------------

Mam nadzieję, że się spodobało :)

Panna Lawenda
25.07.2008, 09:33
Jasne, że się podoba. Tak jest bardzo fajne. Mogę ci postawić wielką dziesiątkę! Czyli:
10/10 :)

Eclipse
25.07.2008, 11:41
O matko! Ale się porobiło. W tym odcinku jakoś straciłam panowanie nad całym fotostory. Na razie nie rozumiem, o co chodzi z tą misją, ale pożyjemy, zobaczymy ;). Będę czytała dalej.

Błędów nie zauważyłam.

Ocena: 9,5/10

cassant
25.07.2008, 11:50
Jak zwykle fajne. Czekam na następny odcinek. Ocena 10/10 a cóż by innego...;)

Martusiak
25.07.2008, 18:31
Fajny odcinek. Tylko na focie widać czarne drzwi, kóre nie są szklane, a potem piszesz że dziewczyna myślała iż zaraz te okropne, szklane drzwi, wylecą z zawiasów . Takie to trochę... Dziwne xDD

Ale fs jest świetne. 9,99/10 za te drzwi xDD

Pink_Angel
27.07.2008, 11:48
odcinek mi się bardzo podobał ale wole takie bardziej życiowe fs
8.9/10

Björk
28.07.2008, 10:17
Spodobał się ten odcinek... Coś niecoś mi rozjaśnił w całej historii :)

Souris
28.07.2008, 18:05
Doczekaliście się odcinka 10 :)

ODCINEK 10

http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_359a2138.jpg
- Musisz podążyć do Mrocznej Wieży i odłączyć tam wszystkie kable od głównego komputera. Zabijam oczami oraz przekazuję ten dar przypadkowym osobą, tylko dlatego, że tam jest...jest ten okropny przełącznik. Dobrze, że zabiłaś tylko jednego mężczyznę, spotkałam się z przypadkami ludzi, którzy mordowali ponad pięćdziesiąt osób nie zdając sobie nawet sprawy z ich winy...Nie chcę już być zła, rozumiesz? Wszyscy uważają mnie za podłą kobietę, bo wykańczam ofiary ale czy to moja sprawka? Nie... przecież to mąż podłączył te kable oraz zakazał wchodzić tam mi i innym postacią, które mi służą lub są ze mną spokrewnione. Dlatego tu jesteś, przysłałam cię tutaj, bo sama nie mogę tego wykonać...Zapewne zadajesz sobie pytanie czemu akurat ty, prawda?
- Ttak - odpowiedziała zaskoczona dziewczyna, nie wiedziała już co ma o tym wszystkim sądzić.
- Wydałaś mi się najodpowiedniejsza do tego czynu, po za tym najłatwiej było mi przenieść tu właśnie ciebie. Straciłaś rodzinę, której nie cierpiałaś, nie było żadnego sensu trzymać cie dalej w Nowym Jorku. I tak nic byś tam nie osiągnęła...Twoje życie i tak by legło w gruzach, wszyscy których kochałaś lub lubiłaś... umarliby... Śmierci nie da się oszukać, wiesz co by teraz spotkało Curtisa? W czasie gdy tracił swoją duszę w twoi mieście działoby się to samo, tylko może trochę inaczej. Zostałby przejechany prze busa, podobnie jak twoja siostra z resztą...A tak odeszła nie zdając sobie z tego sprawy. Mogę ci przysiąc, iż nie czuła przy tym bólu...
Jane dowiedziała się, że Wieża znajduje się niedaleko Greenfild, okolicy oddalonej trzy tysiące mil od Dooss, jednak zostanie tam przeteleportowana za pomocą Till. Zapewniała ją iż nie znajdzie tam ani po drodze żadnych potworów, żywych kościotrupów albo innych, strasznych zjaw. Po drodze zaś towarzyszył jej będzie Justin, mimo to wrócić będą musieli sami, bez jej pomocy, nie wyjaśniła już dlaczego, ale dla dziewczyny nie było to jakoś szczególnie ważne. " Tak długo z nim, ciągle, zawsze...", myślała, a gdy powiedziała jej jaka to ją nagroda czeka...
- Zostaniesz jego żoną, jeśli chcesz to dziewczyną oczywiście i uwierz, że będzie cię kochał najbardziej na świecie, zrobi dla ciebie wszystko. To nie sprawa czarów...
...po prostu nie mogła się nacieszyć, łzy radości spłynęły jej po policzkach. Zapomniała już o śmierci Curtisa i Betie, oni już się nie liczyli...
- To jak, zgadzasz się? - dziewczyna ocknęła się nagle ze swoich myśli, ożywiła się nagle i odparła:
- Oczywiście, jak mogłabym odmówić.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_f59a2158.jpg
- Masz rację, nie mogłabyś - Till zdawał sobie znakomicie sprawę, że dziewczyna nie odmówi gdy taka jest stawka, ale rzeczywiście Justin kochał Jane nie ze względu na czary. Kiedy kobieta podała mu jej zdjęcie, opowiedziała o niej oraz pokazała w szklanej kuli kawałek jej życia, poczuł do niej na początku coś rodzaju przyjaźni, potem uczucie przemieniło się w coś głębszego...Znalazł się tam podobnie jak nastolatka, w celu wykonania misji, jednak kobieta uznała, że nie może to być on...chyba że jako przynęta - Możecie wyruszyć nawet jutro... - po tych słowach pokój w którym się znajdowały zmienił się całkowicie. Jane ujrzała jedne z najpiękniejszych mebli jakie widziała w życiu. Zieleń i brąz... ach jej ulubione kolory.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_359a256c.jpg
Kiedy w końcu nasyciła nimi oczy z powrotem spojrzała na Till...wyglądała pięknie - złota suknia przypominała jej nowoczesne bale, które urządzała jej matka, zawsze na nich podziwiała wspaniałości w jakie są ubrane kobiety. Kolor włosów zmienił jej się na jasny blond, a oczy nabrały żywszego koloru...
- Co się dzieje? - zapytała nastolatka.
- Nic, tylko promienieję szczęściem, w końcu skończą się moje udręki a ja wreszcie będę mogła mieć prawdziwą, kochającą rodzinę... - Jane dopiero teraz zauważyła na jej twarzy, iż zostały tam blizny. Na pierwszy rzut oka przyćmiewało je piękno kobiety ale teraz...
- Dlaczego masz te rany? I co się stało, że ostatnim razem, no wiesz kiedy mnie goniłaś, miałaś takie zakrwawione ciało?
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_f59a275c.jpg
- To mój mąż, tak wszystko jego wina.... ale nie masz się co martwić nie żyje już od kilku dni... Miałam już dosyć, że traktował mnie jak pierwszą lepszą szmatę, więc po prostu go zabiłam i to z czystą przyjemnością. Pierwsza taka śmierć, z której się naprawdę cieszyłam... Zmieńmy trochę temat, zapewne zastanawiałaś się co z Polly, czułaś strach i niepokój kiedy ją zabrałam, tak? Na pewno, więc ona zwiastuje, że mam się niedługo u kogoś pojawić, mówi o przyszłym pojawieniu się w tej krainie. A następnego dnia miałaś być już tutaj, także ją zabrałam, po co miała się jeszcze męczyć w tym kantorze? - jednak Jane nie słuchała Till, myślała o sprawie dręczącej ją od początku pobytu w tej sali.
- Zapomniałabym, co z Eddiem?
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_559a25c6.jpg
- Nic, dosłownie nic. Wrócił do Nowego Jorku...
- Ale przecież mówiłaś....
- No tak ale zrozum na niego czeka tam Keira, jego przyszła dziewczyna. Za niecałe dwa lata pobiorą się i będą mieć gromadkę dzieci, stanie się operatorem filmowym. On ma tam świetlaną przyszłość Jane... Czyli ma prawo też tam wrócić. Możliwe, że już nigdy go nie zobaczysz, przykro mi... - po chwili niezręcznej ciszy, dodała - Spakujcie się do tego - wyjęła zza tronu dwa plecaki - Mam nadzieję, że starczy, przecież jedzenie możecie wziąć tylko na kilka dni.... Chwileczkę, masz to... - podała jej plik banknotów tak duży jakiego wcześniej nie widziała - W razie czego w przydrożnych miastach i miasteczkach będziesz mogła coś kupić.
- Dziękuję.
- Nie ma sprawy, złotko, w końcu oddajesz mi przysługę. Teraz zmykaj się przyszykować...
Jane ruszyła w stronę drzwi, dopiero zauważyła, że teraz są tylko jedne... "Pewnie ustawiła ich tyle, żebym nie uciekła", pomyślała po czym przeszła przez nie. Zamiast czarnego korytarza, jaki spodziewała się ujrzeć, zobaczyła obszerny, biało-beżowy salon. Przeszła przez niego, podążając do pewnego przejścia, miała przeczucie, że idzie właśnie do swojego pokoju.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_559a272c.jpg
Tam też trafiła.

-------------------------------------------

I jak? Następny odcinek zapewne jeszcze w tym tygodniu :)

Simka_98
28.07.2008, 20:06
Super uwielbiam twoje FS
Jest Extra!

angelaa
28.07.2008, 20:13
Zadziwiające, po prostu nie moge się doczekać nastęnego odcinka ;)

Pink_Angel
28.07.2008, 23:22
odcinek lepszy niż ostatnio
robisz postępy 9,2/10
mam prośbę daj tą Jane do ściągnięcia :)
albo napisz skąd masz skin, oczy i włosy
Plis

Björk
30.07.2008, 07:57
(...)przekazuję ten dar przypadkowym osobOM (...)
(...)zakazał wchodzić tam mi i innym postaciOM (...)
(...)nie było żadnego sensu trzymać ciĘ dalej w Nowym Jorku.

(...)tracił swoją duszę w twoiM mieście działoby się to samo, tylko może trochę inaczej. Zostałby przejechany przeZ busa(...)
(...)po drodze żadnych potworów, żywych kościotrupów albo innych, strasznych zjaw. Po drodze zaś towarzyszył jej będzie Justin(...) - takie powtórzenie :)


Jako, że pierwsza to pozwalam sobie wytknąć drobne błędy... No już akcja stała się bradziej przejrzysta. Wytłumaczyłaś o co chodzi :)
No i połącznie z VideoStory jest świetne :)

Souris
02.08.2008, 10:17
oczy są z modthesims2
włosy są płatne z rosesims2, albo raonjena
skin jest raczej z moda, rzadko kiedy ściągam inne

-------------------------------------------

Dziękuję za ocenki, ale trochę mnie denerwuje jak ktoś obniża ocenę, bo lubi bardziej realistyczne fs, to jest fantastyczne i proszę bierzcie to pod uwagę. :)

Fiorella
02.08.2008, 18:25
Niezłe fotostory, spodobało mi się, a ta Jane to jest śliczna.

Martusiak
03.08.2008, 16:24
Łał. Gratuluję talentu ;) Świetne FS :) Jestem ciekawa co dalej, i... a, z resztą, nie ważne :)

Bardzo mi się spodobała na nagła zmiana wystroju pomieszczenia, itd. Świetnie to obmyśliłaś :)

Souris
05.08.2008, 09:44
Długo nie dawałam kolejnego odcinka więc możliwe, że dzisiaj wstawię jeszcze jeden.

ODCINEK 11

***
- Jesteśmy gotowi do drogi - stwierdziła dziewczyna stojąc przed tronem Till.
- Miałam taką nadzieję... Więc przyszykujcie się. Zaraz będziecie na miejscu - dała im kilka rad, po czym na koniec dodała według niej najważniejszą sprawę - Pamiętajcie, musicie podążać ścieżką promienia, będzie on widoczny doskonale tylko dla was. Tylko dla was. Wypatrujcie go na ziemi... Acha, odłącz wszystkie kable... - po tych słowach nastolatka poczuła, że się unosi i teleportuje... była już przyzwyczajona do tego typu transportu, bowiem korzystała z niego nie raz, w ciągu zaledwie kilku dni...
Znalazła się na pustyni, na początku całkiem sama, ale po chwili dołączył do niej Justin.
- Widzisz gdzieś tą Wieżę? - zapytała.
- Taaak... - odparł tak, jakby był zahipnotyzowany. Siedemnastolatka odwróciła się i ujrzała... ceglaną ścianę sięgającą nieba...była większa od wszystkiego co można sobie wyobrazić...
- O mój Boże, my mamy wchodzić na samą górę?
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_f5a44376.jpg
- Na to wygląda, zacznijmy już teraz, nie mam ochoty na nią tylko patrzeć.
- Więc chodźmy...

***
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_35a44392.jpg
Znajdowali się przed budowlą wcale nie ukrywając, że mają gęsią skórkę. Powietrze wydawało się być przesiąknięte brudem docierającym z wnętrza, a całość w ich mniemaniu była opuszczoną ruderą, która nigdy nie była czyszczona. Budynek musiał przekrzywić się w czasie wichur tu panujących, a dodatkowo wydawał się być niestabilny, kto wie może zaraz się zawali i cała misja pójdzie w niepamięć?
Wrony oraz kruki złowrogo latały nad szczytem wieży, kracząc przy tym niezmiernie donoście, co jeszcze podkreślało strach przed wejściem do środka oraz uczucie grozy. Jane wydawało się przez chwilę, że widziała coś przez wielkie, zamazane okno na czubku wieży, ruch lub cień...
- Justin...
- Hmm - kiwnął do niej zachęcająco głową, co miało znaczyć aby mówiła.
- Widziałeś to? - pokazała palcem najwyżej znajdujący się otwór (których zresztą było niewiele).
- Nie strasz mnie, kochanie. Lepiej ruszajmy, chcę mieć to już za sobą - po tych słowach ruszył wolnym ale stanowczym krokiem do tych wielkich, masywnych, szarych drzwi. Jane dziękowała losowi, że akurat on się z nią tu znajduje, dawał jej nadzieję, że wszystko będzie dobrze, zachęcał do trudnych zadań...Podeszła do niego.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_35a443bf.jpg
- Uważaj, otwieram... - złapał przy tym za klamkę i rozchylił jedno z ogromnych zawiasów. Stali jeszcze chwilę przed wejściem w oczekiwaniu, iż zaraz jakiś gigant nietoperz na nich wyleci, ale nic... Nie było już wymówek aby nie wchodzić do środka więc zrobili to...
Wstąpili do przestronnego holu, gdzie na samym środku znajdowały się schody, jedynym centrum światła była zaś szczelina otwartych drzwi. Chłopak podszedł do lampionu i zapalił go, w końcu musieli mieć chociaż mały promyczek jasności... gdy tylko dotknął przedmiot dłonią, natychmiast drzwi zatrzasnęły się z hukiem rozpylając przy tym kilogramy osiadłego wcześniej kurzu.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_35a444d3.jpg
Odór stęchlizny oraz pustki wdzierał im się w każdy możliwy otwór twarzy... ciężko było wytrzymać tak potworny zapach.
- Muszą tu być gdzieś okna, widziałaś przecież, prawda?
- Dopiero na ósmym piętrze będzie coś takiego, liczyłam...
- Skąd wiesz, że to akurat to miejsce, nie możesz być pewna.
- Ma się to przeczucie... - po naprawdę krótkiej chwili milczenia dodała - Jak myślisz, kiedy ostatnio ktoś tu zaglądał?
- Ech... nie mam pojęcia, wydaje mi się, że setki lat...
Ruszyli w kierunku kamiennych schodów, które dopiero zaczynały morderczą walkę o dojście na sam szczyt...
- Mamy gumy? Sucho mi w gardle - stwierdziła Jane.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_d5a4481c.jpg
- Pewnie, spakowałem, a nie chce ci się pić?
- Zostawmy na dalszą drogę, nie wiadomo kiedy przybędziemy do jakiegoś miasta.
- No ale przecież mamy jej dosyć dużo, po co mamy to wszystko dźwigać na sam szczyt? - mówiąc, szukał miętowych Orbit w plecaku - Proszę.
- Dzięki... no więc chodźmy.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_95a447e6.jpg

http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_d5a447bf.jpg

***

Droga na przedostatnie piętro zajęła im ponad trzy godziny, doliczając do tego postoje na jedzenie i napicie się.
- Jeszcze tylko chwila... - burczał Justin, a mokra od potu koszulka dawała o sobie znać. Jane nie mówiła nic, po prostu nie miała siły, chciała już być na górze, myślą pocieszycielką, która towarzyszyła jej od ósmego piętra w górę brzmiała "wytrzymaj, w dół będzie łatwiej".
Stanęła jak wryta, on jeszcze patrzał pod nogi więc nie widział...Dziewczyna nie mogła się powstrzymać od lekkiego popchnięcia chłopaka.
- Boże, patrz...

angelaa
05.08.2008, 13:26
arcycudnie, tylko ten Justin troche wydaje mi się gburowaty

Ruika
05.08.2008, 14:08
Dzisiaj przeczytałam wszystkie Twoje 11 odcinków, muszę przyznać, że zrobiłaś kawał dobrej roboty. ciekawa fabuła, nutka tajemniczości. O zdjęciach już nie wspomnę są genialne.

Björk
05.08.2008, 15:22
Fajna podróż :)

Souris
06.08.2008, 08:49
ODCINEK 12

Ku ich zdziwieniu, na tle dziesiątek kabli oraz dziwnych urządzeń, dało się widzieć mężczyznę. Starego, na pewno ponad stuletniego starucha, ubranego chyba w nigdy nie zmienianą szmatę, która kiedyś musiała być czymś w rodzaju czarnej sutanny... Nie, nie był on księdzem, dało się to od razu poznać, w końcu czy wierzący miałby napisane na tyle sukni "Sataniści górują"?
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_75a4468f.jpg
Odwrócony do nich tyłem grzebał coś w urządzeniu z plikiem przewodów, nie miał pojęcia o ich istnieniu tak samo jak nie sądził, że ktokolwiek do niego przyjdzie. W pomieszczeniu nie było niczego czym można zrobić krzywdę, odliczając długie kable, ale w końcu co to jest? Jane zdziwił koktajl leżący obok mężczyzny... nie to nie był jakiś tam facet bez imienia. Zdała sobie z tego sprawę widząc plakietkę wiszącą nad jego głową "Alfred Dołohow", czyżby to jego nazwisko? Nie ukrywała strachu, trzęsła się jak oszalała... ale to był dopiero początek. Staruch odwrócił głowę w ich stronę... twarz z kilkoma bliznami prezentowała się potwornie, na początku dziewczynie zdawało się, że ich nie widzi jednak zwrócił się do nich lodowatym, pełnym nienawiści głosem...
- Co wy tu robicie? Jak śmiecie zakłócać mój spokój?
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_35a44963.jpg
- Daj pan nam wolną drogę, nie chcemy cię skrzywdzić yyy...Alfredzie - mówił Justin.
- Czego chcecie, po co tu przyszliście?
Tym razem inicjatywę przejęła Jane.
- Królowa krainy Dooss, Till, tak się nazywa, sprowadza nas tutaj abyśmy wypełnili misję...
- Co, jaką misję, Till...? - zastanawiał się, albo tylko udawał , wchodząc w słowo siedemnastolatce - Pomyśleć, że chciała was wykorzystać...Ech...ta potworna jędza nie ma za grosz respektu do ludzi, wiem, nie zdajecie sobie sprawy z tego ale ja... byłem jej mężem. Wiecie, myślała, że nie żyję, że mnie wykończyła na śmierć, jednak są tego ślady - pogłaskał się po policzku, a ton jego głosu wcale nie wskazywał na to by mówił do gości wieży, chyba wypowiadał się bardziej do siebie. Jane jednak stanęła jak wryta... nie chciała uwierzyć, że on...stojący przed nią starzec to mąż Till, przecież wyrządził tyle złego... - No w każdym razie, nic tu po was, zmykajcie.
- Nie - stanowczo powiedziała dziewczyna - Słuchaj, nie wyjdziemy stąd póki nie odłączymy wszystkich kabli, a ty nie będziesz nam w tym przeszkadzam, rozumiemy się?
- Smarkulo, chcesz żeby ta czarownica podjęła władzę nad światem?
- Ona nie chce nim rządzić, chce tylko normalnie żyć - wtrącił Justin - I nie odzywaj się tak do niej - warknął.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_b5a449ac-1.jpg
- Wierzysz w to? Nigdy wam nie pozwolę tknąć tych urządzeń, rozmiecie, nigdy! - mówił to tak stanowczym tonem iż Jane po prostu nie wiedziała co myśleć, czy da się spełnić to zadanie, które postawiła przed nią Till?
- Justin... - szepnęła, gdy tylko Alfred odwrócił się by dalej majsterkować.
- Hmm...
- Musimy coś wykombinować. Natychmiastowo.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_75a448d3.jpg
- Zabijemy go, nie ma innego wyjścia, nawet nie próbuj zaprzeczać. A oto mój plan - szeptał - najpierw zagadasz go, wymyślisz jakiś temat na poczekaniu, potem ja wezmę to - pokazał jej kabel - i uduszę go, rozumiesz tak?
- Tak - sposób na wygranie misji wydawał się jej paskudny, w końcu on im nic nie zrobił ale wiedziała, że musi zginąć...

***

- Co robisz? - podeszła do starca i zaczęła go zagadywać, spojrzała przy tym przez okno, widok wydawał się jej koszmarny, widziała tylko chmury, a gdzieś tam, daleko w dole, małe, zielone krzaki. Tymczasem Justin zaczął zachodzić go od tyłu.
- Ech.. ja nic, układam sobie tylko zwierzątka z przewodów. Właściwie to co wy tu jeszcze ro... - nie zdążył dokończyć, bo gruba pętla oplotła mu szyję...Dziewczynie zrobiło mu się go żal, nie mogła patrzeć więc odwróciła znowu głowę. Słyszała tylko krzyki, szlochy i dziwne odgłosy, które wydawał człowiek... po chwili wszystko ucichło, a martwe ciało Alfreda spadło z hukiem na brudną podłogę.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_d5a44a02-1.jpg
- Po sprawie.
- Zachowujesz się, jakby nic się nie stało - jęknęła i zaczęła płakać.
- Kochanie nie pora na użalanie się nad nim, odłączmy te kable i wracajmy...
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_d5a44a3e-1.jpg

Martusiak
06.08.2008, 10:35
Cóż, jak zwykle świetnie. Fajny ten płaszcz "Sataniści górują" xDD No i jak zwykle 10/10 ;)

angelaa
06.08.2008, 10:40
Jedno słowo-Bajecznie, tylko w dalszym ciągu nie mogę się przekonać do Justina, nie wiem czemu :).

Björk
10.08.2008, 20:20
No to namieszałaś w 12 odcinku. Zaskoczyłaś mnie tym żyjącym mężem :)

Andante
11.08.2008, 12:08
Zdecydowanie super opowiadanie:)

Souris
11.08.2008, 19:07
Dziękuję za wszystkie ocenki, szczególnie za to że w ogóle je daliście. Widzę że mało osób daje tu cokolwiek :(

..::lOvE::..
15.08.2008, 16:39
super FS. skąd najczęściej pobierasz ciuszki ?

Sim-Konik
19.08.2008, 20:12
Mi się bardzo podobają bedę komentować cześciej najbardziej podobał mi się odcinek na tej wyspie ciekawi mnie los tego centaura

paranoja13
16.09.2008, 15:06
KOcham to Fs keidy dodasz nastepny odcinek???

Karcia028
19.09.2008, 20:12
Bardzo fajne fs choć pierwszy odcinek mnie nie wciągnął to czytałam dalej 9,5/10

Souris
19.10.2008, 11:20
Przepraszam was bardzo, że tak długo nie dawałam kolejnego odcinka i przykra wiadomość - nie wiem kiedy dam następny, miałam kłopoty z kompem, bo musiałam oddać monitor młodszej siostrze, a wcześniej pokasował mi się cały download, byłam załamana, ponad 20 000 dodatków poooszło ;(. Ale obiecuję, że kiedy zwrócą mi monitor fs powróci, może z innymi postaciami ale zawsze. Proszę o nie zamykanie tego tematu.

Gio
19.10.2008, 12:34
Właśnie tak zastanawiałem się nad Twoim FS, dlaczego nie ma kontynuacji... Trochę chyba jeszcze poczekamy na kolejne odcinki, no ale cóż. Na razie pozostaje mi tylko skomentować nowy odcinek, bo tak wogóle to teraz sie dopiero skapłem, że jest ;) No więc. Prosty, ale kształtny język to na pewno Twoja pozytywna cecha. Po za tym ładne zdjęcia, ciekawie ułożona akcja no i pop rostu fajnie. Jednak nie dam 10/10, bo czegoś mi tu jeszcze brakuje. Moze więcej opisów? Na razie 9/10 Pozdrawiam :)

Karcia028
19.10.2008, 13:09
Ja myślałam że już porzuciłaś to fs
Na szczęście nie
Czekamy na następny odcinek

Souris
15.02.2009, 16:55
Dzisiaj kończę to fotostory...
Daję teraz dwa odcinki pod rząd i nie zraźcie się dużą ilością tekstu na końcu...Do niej miały być zdjęcia, ale jak już tłumaczyłam, w ogóle nie miałam weny na tworzenie nowych simów. Do rzeczy.

ODCINEK 13 (I OSTATNI)

- Wiedziałem, że będzie łatwiej, a ty? Właściwie czemu się do mnie nie odzywałaś przez całą drogę? - milczenie - No co się tak patrzysz?
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_55b1e07e.jpg
Stanęli do siebie twarzą w twarz, piasek nadal przemieszczał się po panującej to widocznie wcześniej burzy.
- Czy ty nie rozumiesz, zabiliśmy człowieka - w oczach Jane można było ujrzeć kryształki łez.
- Ale musieliśmy to zrobić, mógł zniszczyć ziemię. Nas. Jak byśmy tego nie zrobili, nie moglibyśmy być razem, Till by na to nie pozwoliła!
- Ech, wiem - westchnęła - Ruszajmy dalej...
- ...ścieżką promienia - dokończył Justin.

***

Po kilku tygodniach.
- Jak sądzisz, tutaj przenocujemy?
- Jane, wszędzie gdzie chcesz tylko nie tu - co prawda było już ciemno ale widział te wszystkie krzaki, zarośla, kamienie. Za każdym z nich mogło czyhać niebezpieczeństwo. Dziwną sprawą jest iż wcale nie czuli się zmęczeni, wędrowali ponad dziesięć godzin bez przerwy, a tu ani odrobiny potu. Dodatkowo wcale nie szli wolnym tempem, jak siostry wracające ze szkoły do znienawidzonego domu, a wręcz przeciwnie, uczciwie można powiedzieć, że było to 6 km/h.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_35b1e106.jpg
Po chwili sprzeczki Jane zgodziła się iść trochę dalej, jeśli w ogóle nie czuła się zmęczona to czemu miałaby tego nie robić? Może to intuicja, która mówiła jej, że to właśnie miejsce na nocleg powinni wybrać? Ale cóż, urok Justina był silniejszy. Znajdowali się na polu, wędrując w ciszy, kiedy nagle chłopak stwierdził:
- Tu będzie dobrze, nikt nas nie zauważy w tej trawie.
- Jak sobie chcesz. Przypomniało mi się coś...
- Ekhm. Co? - zapytał siadając przy tym na ziemię. Chciał wyjąć z plecaka koc, ale nie zdążył się skupić na tej czynności, ponieważ usłyszał kolejne pytanie. Nie wiedzieć czemu poczuł dzikie zmęczenie odbierające siłę w nogach, tak jakby rzeczywiście przebył 30 kilometrów i to biegiem. Właściwie myślał już tylko o tym aby jak najszybciej pójść spać.
- Ta cała Till twierdziła, że szybko znajdziemy jakieś miasto, tak?
- No... - odparł ziewnięciem.
- ...i widzisz gdzieś chociażby najmniejszą osadę? - Jane zdawała się nie wiedzieć, że chłopak ja olewa, myślała tylko o zadanym pytaniu. A nagle wszystko zgasło, nie widziała już kompletnie nic, wcześniej było ciemno, oj było, ale przynajmniej dało się dostrzec zarysy postaci, przedmiotu, a teraz...zasnęła.

***

http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_95b1e30c.jpg
Obudzili się równocześnie. Słońce jeszcze całkowicie nie wzeszło, ale za najwyżej dwie godziny miało się pojawić całkowicie. Znajdowali się w miasteczku, ciężko było ocenić czy jest małe, czy duże jednak z pewnością można było powiedzieć iż dominował tam styl z XII, XIII wieku. Skromne chatki, kilka barów takich jak na westernach oraz wielki gmach ministerstwa. Musieli być na środku jakiegoś rynku widząc to wszystko i tak też było. Leżeli przed pomnikiem przedstawiającym nagą kobietę zakrywającą się bezbarwną chustą. Na pierwszą myśl przypominała nagrobek, ale nie, pozory mogą mylić...Przy jej stopach miejsce miała spora, marmurowa tabliczka, na której swoje podpisy oddało widocznie wiele mieszkańców miasta.
- Co to jest? - Jane nie wiedziała nawet co ma myśleć, znowu teleport tym razem do wsi? Przecież ona tylko zasnęła, a niemożliwe jest aby to wszystko pojawiło się w ciągu jednej nocy...A jednak.
- Patrz - Justin już dawno stał na nogach i kilka razy obszedł pomnik, dopiero za drugim zauważył coś istotnego - Tu pisze, że pomnik przedstawia jakąś czarownicę, która dopiero co ma się pojawić, a on ma ich (ludność) chronić przed jej złymi mocami...Ej, ona jest...Nie, to niemożliwe.
- Co się stało - podeszła do niego i przeczytała informację, rzeczywiście było tam tak wyryte kamieniem.
- Ona...jest podobna do ciebie. Tak mi się wydaje.
- Czyli uważasz, że mam krzywą twarz, tak? Słuchaj, ja nigdy nie nosiłam takiej fryzury i nigdy bym nie wystąpiła nago publicznie, więc? Wymagam przeprosin.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_35b1e3be.jpg
- Dobra, dobra, uspokój się, bo wiesz, znowu przeczucie.
Nawet się nie spostrzegli, a tu koło ósmej nad ranem, słychać było donośny dźwięk, wydawany przez zegar. Wybił dokładnie osiem razy, także co do godziny się nie mylili. Z domów zaczęli wychodzić ludzie, najpierw była to staruszka, najwyraźniej ślepa, ponieważ co chwilkę się potykała o kamenie, które dla widzącego człowieka byłyby przeszkodą, którą trzeba pokonać.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_f5b1e97d.jpg
Zmierzała w ich stronę, mamrocząc coś pod nosem, za każdym słowem ktoś wychodził ze swojego mieszkania. Grupka ludzi powiększała się z sekundy na sekundę, było ich naprawdę sporo i wszyscy zmierzali w kierunku dwójki ludzi stojących przy pomniku...Justin i Jane nie wiedzieli co mają robić, także stali tam patrząc się z niedowierzaniem.
http://i302.photobucket.com/albums/nn110/nicole3131/snapshot_5595beaa_f5b1ea9d.jpg
Nagle ktoś zaatakował ich od tyłu, chłopaka związało dwóch masywnych mężczyzn, a dziewczynę posadzono na wiklinowy wózek, ledwo się tam trzymała, bo jego objętość nie była większa niż dla małego dziecka. Nie mogła krzyczeć, ponieważ miała zakneblowane usta, czuła jak ogarnia ją strach, nieuniknione przeczucie, że zaraz stanie się coś złego...Dlaczego oni to robili, czy oni w czymś im przeszkadzali? Tylko patrzyli na pomnik, po za tym nie znajdowali się tam specjalnie, gdyby mogli dokonać wyboru, z pewnością nie byłaby to ta wieś...
Sekundy zamieniały się w minuty, minuty w godziny...Nie wiadomo jak długo jechała na tym wozie ale w końcu usłyszała głos skierowany do niej.
- Wysiadaj, laleczko.
Otworzyła oczy i ujrzała ogromną kupę siana, jednak po chwili dopiero zorientowała się, że jest to stos...Zaczęła panikować.
- Co wy chcecie ze mną zrobić, gdzie Justin?
- Sulieudi Quoes, czyli koniec zła - odparła ta sama wiedź ma, która prowadziła niedawno szereg ludzi na rynek.
- Śmierć dla ciebie, życie dla nas! - wiwatowali ludzie, widać było że wszyscy są szczęśliwi, nawet najmniejsi mieszkańcy się uśmiechali...
- Ale dlaczego? - głos jej się załamał, a w oczach pojawiły się łzy. Till mówiła, że wszystko będzie dobrze, miało być jak w bajce...Nie rozumiała dlaczego tak się dzieje, ale wiedziała, że nie będzie próbowała się bronić, i tak nie dałaby im wszystkim rady...Poczuła jak ktoś łapie ją za talię, po czym unosi w górę...Zauważyła swojego chłopaka, próbującego wyrwać się z objęć grubych mężczyzn, chociaż był daleko, widziała, że w jego oczach pojawiają się łzy...

***

Przywiązana to stosu, stała przodem do ludzi aby wszyscy mogli obejrzeć czarownicę, która odważyła się odłączyć wszystkie kable życia. Ale to co przykuło jej uwagę, wzbudziło w niej naprawdę spore zaskoczenie - Till krzyczała i dowodziła wiwatującymi...Zwróciła się do dziewczyny.
- To był podstęp, sztuczka. Ale tak będzie lepiej, wiedźmo! Sulieudi Quoes! - po chwili kolejnej porcji oklasków, jakie otrzymała za tą wypowiedź kazała zawołać swoją przyjaciółkę - Azzie, to ją pierwszą ujrzała Jane w tym mieście...Kiedy ta przyszła, Till podała jej pochodnię...Spojrzała na nią, po czym powiedziała
- Po prostu to zróbmy - a odpowiedź, którą otrzymała, brzmiała - Z wielką chęcią.
Jane nie miała już nawet siły płakać...wiedziała że ostatni raz widzi Justina, ostatni raz ma kontakt z ludzką rzeczywistością...Kobiety zbliżały się do niej coraz bardziej, tym samym śmierć była coraz bliżej...Stanęły przed nią.
- Sulieudi Quoes - krzyknęły jednocześnie kraczącym głosem , co dało się słyszeć naprawdę daleko.
- Sulieudi Quoes - odkrzyknął tłum.
Niby miła królowa, prosząca o pomoc, a okazała się zdrajcą - tak to Till pierwsza rzuciła palącą się pochodnie na kupę siana. Druga zetknęła się z kolbami kukurydzy po kilku sekundach...Jane zaczerpnęła ostatni łyk chłodnego powietrza i krzyknęła triumfująco - KOCHAM CIĘ, JUSTINIE!
Prawie w całości zajęło się już suche żyto, od razu potem poszła sukienka i włosy.
- KOCHAM CIĘ, JUSTINIE!
Kiedy umierała, nie czuła bólu, łagodziła go miłość do swojego chłopaka, świadoma była jedynie ciepła. Ostatnią jej myślą było - dlaczego ja...miało być tak pięknie...


-------------------------------

Gratuluję tym , którzy dotrwali z moim FS do końca. Mam nadzieję, ze się podobało.