Zobacz pełną wersję : Dark Room
Na wstępie powiem, że na pewno będzie zakończenie "ND", tylko całkowicie straciłem wenę go pisania po wielu przykrych przejściach i przeszkodach jakie skutecznie uniemożliwiały mi normalne kontynuowanie opowiastki.
To, co teraz widziecie, jest to coś całkiem innego. Prawdę powiedziawszy, nigdy nie pisałem czegoś w takim stylu, ale całkiem dobrze się w tym czuję :) No cóż. Nie pozostaje mi nic innego, jak prośba o czytanie.
CZĘŚĆ I
Otworzyła powoli oczy. Z nagła oślepił ją blask dnia porannego, który przebijał się paskami jasności przez niezasłonięte żaluzje. Coraz wyżej unosząc swe powieki stopniowo jej narząd wzroku przyzwyczajał się do światła. Powoli odzyskiwała świadomość. Przez głowę przebiegło jej tysiące niesprecyzowanych myśli.
http://i35.************/ounk1t.jpg
Obraz przed oczyma powoli nabrał ostrości, co było pierwszym krokiem do ujrzenia zaplutego pokoju w podmiejskiej kamienicy. W jej głowie zaczęły formować się pierwsze skojarzenia, a później swą działalność wznowiła pamięć, która spotęgowała uczucie bólu w głowie. Usiadła na łóżku i zaczęła analizować swe położenie, rozglądając się po pomieszczeniu. Zobaczyła tą samą sypialnię, którą widzi codziennie. Te same małe pomieszczenie z zarwanym łóżkiem i wytartą pościelą.
Victoria czasami miała żal, że musi mieszkać w takich warunkach. Nie zasługuje na to. Na co były jej te lata nauki, które zwieńczyło otrzymanie dyplomu na jednej z najlepszych uczelni świata? Powinna teraz siedzieć za biurkiem za stosem papierów przed sobą, być bogata, mieć przystojnego męża i dzieci… Jednak zaraz potem uświadamiała sobie, że ona sama wybrała sobie takie życie. Czy coś by się stało, gdyby mieszkała jeszcze z rodzicami?! Chciała być niezależna- jednak lata młodości podpowiadają wiele błędnych pomysłów, za które trzeba płacić w przyszłości. Była taka pewna siebie, taka odważna, nie bała się świata. Doskonale wiedziała, że z takim wykształceniem da sobie radę w świecie. Dała? Czy to co teraz widzi jest potwierdzeniem tego pytania?! Czy Nowy Jork jest spełnieniem jej marzeń? Czy zastąpi bielącą się w słońcu rezydencję rodziców w małym miasteczku na Florydzie? Tak. Cały czas była tego pewna. Cały czas wierzyła w siebie, mimo, iż te sześć lat ubóstwa cały czas podtapiały jej wolność, jej niezależność, jej silną wolę. Czy coś jeszcze z tego zostało? Może tylko usilne wmawianie sobie, że kiedyś zasiądzie za tym upragnionym biurkiem gigantycznej korporacji i będzie od niechcenia podpisywała nieciekawe świstki utwierdziło ją w przekonaniu, że jest kimś nadzwyczajnym, że nie należy do tej szarej masy zwykłych ludzi? Że jest inna…
۞
Jego opuszki palców coraz szybciej stukały w klawiaturę. Celując zmęczonym wzrokiem w monitor migający niebieskim światłem śledził pojawiające się na ekranie litery. Już kończy.
http://i35.************/24e2azn.jpg
Jeszcze tylko chwilę. Rząd cyfr posuwał się coraz niżej, układając się w coraz bardziej skomplikowane układy. Haker. Zawód doskonały. Mimo, iż nieustannie był już przed komputerem od czternastu godzin, mimo iż jego ciało coraz bardziej odmawiało posłuszeństwa, on sam- jego dusza, rozum- zafascynowany był swoimi umiejętnościami. Kochał to. Był z siebie dumny. To jego życiowy cel. Pomaga ludziom? Nie. Raczej im przeszkadza. Jednak jego praca nie była bezcelowa. Złamanie długich, skomplikowanych szyfrów, namieszanie w administracji banków, czy nielegalne przelewanie setek tysięcy dolarów za pomocą internetu nie tylko dawało mu pieniądze, ale także było motywacją do kolejnych działań. Był to jego życiowy napęd, bez którego nie mógł żyć.
Na szyi poczuł czyjś oddech. Przypomniał sobie gdzie się znajduje. Wykonuje kolejne zlecenie.
- Długo jeszcze?- usłyszał za sobą głos o lodowatym tonie. Dokładniej spojrzał na monitor przez chwilę śledząc migające rzędy cyfr.
- Jeszcze kilka minut- odpowiedział, sam podekscytowany swoimi słowami. Jeszcze tylko klika chwil dzieliło świat od jednej z największych afer w historii. Przez jego ciało przeszedł dreszcz. Pasek postępu wskazał 99%. Tak. To chwila triumfu hakerów nad najnowocześniejszymi zabezpieczeniami. Nie mógł uwierzyć, że udaje mu się. Gdy otrzymywał zlecenia, był prawie pewien, że zakończy się to porażką. A jednak. Przeczuciom nie można ufać. Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Zawsze…
۞
Victoria otworzyła lodówkę. Do jej nozdrzy dotarł nieprzyjemny swąd zgniłych jajek i zważonego mleka. Przez chwilę dokładnie zbadała wzrokiem wnętrze chłodziarki, po czym zamknęła ją niedbałym pchnięciem. Skierowała się w kierunku aneksu kuchennego. Uszczęśliwiona znalazła pół wczorajszej bułki. Kiedy wzięła ją do ręki okazało się, że jest niejadalna, a przynajmniej trudna do spożycia.
- Niech to szlag!- przeklęła wściekła sama na siebie. Dwudziestoczteroletnia kobieta nie mogąca dać sobie rady w dorosłym życiu. Wszechobecny nieporządek panujący w mieszkaniu tylko potwierdził tę tezę.
- Dzień dobry- usłyszała za sobą męski głos. Ujrzała faceta ubranego w szlafrok, z kubkiem gorącej kawy w dłoni.
http://i35.************/2aepfrr.jpg
- Co ty tu jeszcze robisz?- jej głos był stanowczy, jednak wystarczająco stonowany. Nie chciała jeszcze wzmagać dręczącego ją bólu głowy. Po grymasie niezadowolenia, jaki zagościł przez ułamek sekundy na jej twarzy ponownie spojrzała na uśmiechniętą twarz Tom’a.
- Czego się tak cieszysz?- usiadła ze zrezygnowaniem na krześle obok stołu- skąd masz tą kawę?
- Znalazłem u ciebie w szafie. Dobra- podniósł kubek do góry, w geście toastu i połknął kolejny łyk gorącego napoju opierając się o framugę drzwi.- Dla ciebie też zrobiłem.
Mężczyzna wskazał palcem kubek stojący na stole. Victoria dopiero teraz go zobaczyła. Jej niezadowolenie sięgnęło zenitu, jednak nie potrafiła odmówić. Przyłożyła krawędź naczynia do warg i napełniła usta życiodajnym płynem. To jest to czego potrzebowała. Czując jak odzyskuje pełną kontrolę nad sobą połykała kolejne łyki kawy. Wkrótce była już całkiem gotowa, na podbój świata.
Gdy właśnie odłożyła pusty kubek na brudny blat stołu dobiegł to jej uszu głos telefonu komórkowego. Instynktownie sięgnęła do kieszeni, zapomniała jednak, że jest w koszuli nocnej.
- Tutaj- Thomas trzymał w dłoni jej telefon.
- Oddawaj!- wstała od stołu i wyjęła telefon z silnego uścisku mężczyzny. Nacisnęła na jednej z klawiszy na podświetlanej klawiaturze. Głos w komórce był zimny i oschły, nie wyrażający najmniejszych uczuć. Już wiedziała kto do niej dzwoni. Wysłuchawszy kilku słów wyłączyła telefon rzucając go na półkę.
- Muszę jechać.
- Cóż. W takim razie na mnie już też pora- mężczyzna położył kubek na stole i skierował się w kierunku łazienki, gdzie zostawił wczoraj swe ubrania, zatrzymał go jednak głos Victorii.
- Zaczekaj- kobieta zatrzymała go w drzwiach.- Dlaczego zostałeś? Byłam pewna, że już pójdziesz. Z większością tak bywa.
- Wiesz. Nie każdy jest taki jak każdy- zażartował słowem, jednak na twarzy kobiety nie pojawił się nawet cień uśmiechu. „Kiepski ten żart”- stwierdziła w myślach.
- Kim ty właściwie jesteś? Nic o sobie nie wiemy, a rozmawiam z tobą jakbyśmy byli starymi znajomymi.
- Cóż. Zasadniczo jestem człowiekiem.
Callineck
18.11.2008, 12:52
Zdaje się, że ja pierwsza ocenię to FS :)
Trudno coś konkretnie powiedzieć o serii wnioskując z pierwszego odcinka, ja jednak lubię twój styl pisania, podobają mi się opisy sytuacji, a w szczególności uczuć :D
Tematyka fajna, jak na razie rodem z filmu sensacyjnego, hackerzy i tajemnice.
Podoba mi się, zyskałeś sobie wiernego czytelnika :D
haughton
18.11.2008, 13:09
Rzadko zaglądam do tego działu ale widzę, że muszę zmienić nawyki. ;) Początek jest bardzo zachęcający, masz ciekawy styl pisania i podoba mi się, że poprzez rozbudowane opisy akcentujesz szczegóły, które wprowadzają czytelnika w odpowiedni nastrój. Stylistycznie i gramatycznie piszesz dosyć poprawnie, aczkolwiek rzuciło mi się w oczy kilka błędów w konstrukcjach zdań, jak również "ortografów". :P Czekam na kolejne odcinki. ;)
Podoba mi się, zyskałeś sobie wiernego czytelnika
Jeju. Dziękuję bardzo :) To dla mnie wielki zaszczyt z ust takiego kogoś jak Ty.
Dziękuję za bardzo miłe słowa :) Myślałem, że niezaakceptujecie tego FS, biorąc pod uwagę moje nieszczęśliwy poprzedni serial. Czekam jeszcze na komentarze :)
niepokorna
18.11.2008, 15:15
No cóż...
muszę powiedzieć że jestem "nasycona" dłuugim tekstem i zdjęciami, które zachowują proporcję :)
Podoba mi się główna bohaterka, ten jej sarkazm i... niespełnione marzenia?
Jest piękną, mądrą kobietą, ale ma też dużo przykrości w życiu :]
Podobają mi się opisy. Są takie... realistyczne <prawie poczułam te jajka :P>
No... i jestem ciekawa, co ten haker ma z nią wspólnego ;)
No i masz kolejnego stałego czytelnika :D
Aż dziw bierze, że masz tylko 14 lat...
Ja mam 15 i co? :P
10/10, chociaż z reguły oceniam po drugim odcinku.
Ida.Anette
18.11.2008, 17:29
Baaardzo pięknie ;]
Nie wiem, co mam tutaj dodać...
Opisy bardzo ładne i jak już napisała osoba powyżej są bardzo realistyczne
Wszystko mi się podobało!
Zdjęcia: ładne, proporcjonalnie dodane do tekstu ; ]
Długość odcinka: odpowiadająca mojemu mniemaniu ; P
I....
Czekam na kolejny odcinek ; *
Callineck
18.11.2008, 17:37
Dostałam od autora pozwolenie na poprawki, więc poprawiam :)
Z nagła oślepił ją blask dnia porannego, który przebijał się paskami jasności przez nie zasłonięte żaluzje.
Coraz wyżej unosząc swe powieki stopniowo jej narząd wzroku przyzwyczajał się do światła.
Jednak jego praca nie była bez celowa.
Nie mógł uwierzyć, że udaje mu się.
- Niech to szlak!-
- Czego się tak cieszysz?- usiadła ze zrezygnowaniem na krześle
- Wiesz. Nie każdy jest tak jak każdy-
- dnia o poranku, smugami światła. niezasłonięte
- Kiedy unosiła coraz wyżej powieki jej wzrok przyzwyczajał...
- bezcelowa
- ...mu się udaje
- szlag
- usiadła zrezygnowana
- ...taki jak każdy
Ha, mnie z kolei podobał sie opis sypialni, nic dziwnego, że dziewczyna ma problemy ze wstawaniem :D "Zapluty pokój" :)
Thriller
18.11.2008, 17:42
"Niech to szlak" mnie strasznie rozbawiło, a tak poza tym - w dalszym ciągu masz błędy w dialogach (o innych miejscach nie wspominam, skoro i tak nie poprawiasz).
Opisy wydają mi się miejscami boleśnie zbędnie, tak jakbyś pisał dla samego podwyższenia liczby słów - ale co ja tam wiem, może się kochasz w peryfrazach :|.
Facet ubrany w szlafrok nie bardzo jest ubrany w szlafrok, co?
No i na koniec - rozwalił mnie tytuł. Zdajesz sobie sprawę, jakie skojarzenia nasuwa? :D.
No i na koniec - rozwalił mnie tytuł. Zdajesz sobie sprawę, jakie skojarzenia nasuwa? :D.
Doskonale sobie zdaję sprawę jakie skojażenia nasuwają się CO NIEKTÓRYM, bo Ty jesteś pierwszy, który to zobaczyłeś ;)
Baaardzo dziękuję za komentarze, jednak nie ukrywam, łaknę więcej ;). Co do dialogów- ciągle nie umiem dobrze (poprawnie) ich pisać. Zawsze popełnię jakiś błąd, jednak błagam- nie bijcie!
Na razie dodaje mały Bonusik w postaci nowego plakatu!
BONUS
http://i35.************/20s6gwy.jpg
Mam nadzieję, że się podoba ^^, a błędy już poprawiam
niepokorna
18.11.2008, 17:53
Atlantis – Thriller jest kobietą :P
Powiem tak... zapowiada sie ciekawie, ale zauważyłam parę błędów. Nie jakiś wielkich, więc nie będę się doszukiwać teraz... głownie chodzi o zbyt częste powtarzanie wyrazów (głowa, łóżko) Ogólnie podobało mi się. Oczywiście będę tu zaglądać;)
Atlantis – Thriller jest kobietą :P
Ojejciu! Najmocniej przepraszam!
Vipera- nie powiedziałbym, że są tu powtórzenia, ale ja ekspertem nie jestem. Dzięki za komentarze.
Ps. A jak podoba się bonusik? Robiłem go całe 5min :P(nagrodźcie (ojeju. Ten polski język) mój trud;))
ptasie mleczko
18.11.2008, 19:50
Przeczytałam. I powiem Ci, że mam mieszane uczucia, nie dlatego, że mi się nie podobało, czy dlatego, że niby mam jakieś zastrzeżenia. Odcinek jest w Twoim stylu, czyli jak zawsze bardzo dobry, tylko targają mną wątpliwości zupełnie innej natury - otóż obawiam się tego, że będzie tak samo jak z ND, że ja się już zagłębię, zżyję z bohaterami, a potem będę musiała przeżyć rozczarowanie, że nie poznam ich dalszych losów. Tak więc czytając Twoje kolejne FS starałam się zachować dystans lecz ... moje zamierzenia spełzły na niczym, gdyż bardzo mi się spodobało od samego początku, co prawda temat jest już nieco wyeksploatowany ale styl pisania, opisy itd. itp. czyli cały ten Twój że tak powiem wypracowany na poprzednim FS warsztat, sprawił, że zostałam zaciekawiona ;) pominę już fakt, że czuję przedziwną więź z główną bohaterką, tak jakbyś wlazł do mojej głowy i ukradł moją największą obawę, że skończę właśnie w takim obskurnym pokoju, bez pracy, bez perspektyw bla bla bla. Poza tym bohaterka wydaje mi się jest taką twardą babą, wywnioskowałam, że przebiera w facetach na jedną noc hehe i nie sprząta (no bo niby skąd ten dziwny zapach w lodówce?) Widzę, że masz masę pomysłów, rozpiera Cię energia, podoba mi się to, ale jak przerwiesz pisanie tego FS to jesteś już uduszony :P
Z rzeczy, które rzuciły mi się w oczy : zarwane łóżko, jak mniemam znaczy zepsute, załamane?
zamiast "nie każdy jest taki jak każdy" - proponowałabym "nie każdy jest taki jak wszyscy" lub "nie każdy jest taki sam" wydaje mi się, że lepiej by brzmiało ;)
Pozdrawiam
Się rozpisałam :O
Callineck
18.11.2008, 20:05
Znowu będę polemizować z ptasim mleczkiem :D
zarwane łóżko, jak mniemam znaczy zepsute, załamane?
Tak, dokładnie "zarwane łóżko" to powszechne określenie łóżka załamanego, zapadniętego pośrodku...
"nie każdy jest taki jak każdy"
A to z kolei nie jest błąd tylko wątpliwy dowcip Toma :P
@down: Tom jest facetem który uważa, że jego dowcipy nie są żenujące, wiec nie będzie sie bawił w żadne "trzy kropki" :D
Zarwane łóżko - takie z popękanymi sprężynami :)
Edit: Może i w 3 linijkach ale za to w podkoszulku ^^ :D
ptasie mleczko
18.11.2008, 20:11
O już już mnie tu będzie poprawiała :P
"zarwane łóżko" słyszałam to określenie już, ale wydawało mi się, że jest ono bardziej potoczne i nie nadaje się do profesjonalnego opowiadania, ale skoro spec i korektor twierdzi, że się nadaje no to widocznie tak musi być
a z tym drugim, to nie powiedziałam, że to błąd, a skoro to miał być dowcip, no nie wiem, :/ to może powinny być przed drugim "każdy" trzy kropki "..." jakby zawahanie czy coś, żeby nawet taki niedomyślny człek jak ja zrozumiał :P że to dowcip
Edit: zapomniałam, że mam do czynienia ze specem od ludzkich/simowych osobowości, który w trymiga rozszyfrował ciężki dowcip bohatera, który pojawił się zaledwie na trzy linijki :P czy tam ileś nie liczyłam :P uszz ja się przez Ciebie jakichś lęków nabawię :P niech zostanie bez kropek :P
Edit2: muahahaha i wszystko jasne :P :D
No, człowieku, pojechałeś i to nieźle.
Fakt, styl masz inny, ale jak to z Tobą bywa, opisów od groma i ciut ciut.
Zaczynasz pisać kryminały? Ja to tak trochę odebrałam...
I w ogóle jakieś takie... dziwne. Ale myślę, jak przeczytam kilka następnych odcinków to się przyzwyczaję.
To chyba dla tego, ze byłam przyzwyczajona do Twojego starego stylu :/
Zdjęcia odpicowane i ten teges, ale (przynajmniej mnie) jakoś nie przypadają do gustu.
Dobrze, że przynajmniej bonusik fajny ;)
Oceny nie wstawię, dopóki nie wybrnę z "pierwszego wrażenia".
Przeczytaj sobie jeszcze raz 4 linijki, pod pierwszym zdjęciem. Powtarza się tam głowa i łóżko. Nie mówię, że tych powtórzeń jest dużo, ale jednak są... mnie też się zdarza, niestety często;)
Tak. Nie wiem od czego zacząć. Po pierwsze dziękuję za kolejne komentarze. Zacznę może od Vipera.
Przeczytaj sobie jeszcze raz 4 linijki, pod pierwszym zdjęciem. Powtarza się tam głowa i łóżko. Nie mówię, że tych powtórzeń jest dużo, ale jednak są... mnie też się zdarza, niestety często
Faktycznie. Nie jestem ekspertem i z początku nie rzucało się to aż tak bardzo jak teraz- gdy zwracam na te powtórzenia szczególną uwagę. Jednak trudno było zamienić słowo głowa na np "kapusta" :D
Teraz Ptasie Mleczko. Bardzo dziękuję za wyczerpujący komentarz z Twej strony. Masz racje z tym "zarwanym łóżkiem"- jest to tak na chłopski rozum, jednak inne lepsze określenie nie przyszło mi na myśl. Zepsute, czy załamane byłoby znacznie lepszym określeniem, niestety, już Twojego autorstwa.
I co do tego niezbyt udane żartu Tom'a. Po prostu zażartował naiwnie słowem? Tak to wytłumaczę.
I co do niedokończonych FS- ND będzie miało zakończenie!!! Ale tak się wystraszyłem Twojej wypowiedzi, że teraz będę tworzył te same postacie w simsach razy dwa, a odcinki zapisywać będę w dwóch plikach w dwóch innych profilach na kompie :D <martwi się o swoje życie>
I ciesze się, że tak bardzo zżywasz się z bohaterami :)
Liv- Styl zmienił mi się, ale w moim mniemaniu ciut ciut, a to pod wpływem innych świetnych FS z tego forum (m.in. Twojego, scarlett i Fobiki, gdyż kiedy zobaczyłem liczbę komentarzy po jednym odcinku stwierdziłem, że taki styl bardzo Forumowicze lubią, ale jednak opisów nie potrafiłem się wyzbyć :P)
A odcinek kolejny- najprawdopodobniej w najbliższy wtorek (będe wrzucał odcinki odstępami tygodniowymi)
Adamsims
19.11.2008, 19:07
Podoba mi się duża ilość ciekawych opisów, nie lubię kryminałów ale sądze że przez to fs polubię. Współczuje głównej bohaterce tyle lat nauki na marne zastanawiam się czy jest spokojna czy raczej woli imprezy.
Współczuje głównej bohaterce tyle lat nauki na marne zastanawiam się czy jest spokojna czy raczej woli imprezy.
Raczej jest spokojna, jednak niedługo poznanacie jej drugie "Ja" :P
I uwaga! Przestrzegam. Nie będzie to taki typowy kryminał, a jakim myślicie. Nie postradałem (na szczęście) zmysłów całkowicie, i zachowałem rąbek dawnych fascynacji i stylów. Przez FS przewinie się wiele historyjek z rodu telenowel, jednak mam dziedzieję, że was nie zawiodę.
Część II już wkrótce! Mogę zdradzić że sprubuję jakoś ruszyć akcję, bo stoję w miejscu, więc odcinek może byc długi...
Po pierwsze.
Intrygujące.
Po drugie.
Ciekawe.
Po trzecie.
Swietnie piszesz.
Po czwarte.
Lubię cię.
A teraz na serio.
Zaintrygowało mnie, a to duży plus. To pierwsze twoje FS, które czytam <zawstydzony> i podoba mi się. Było kilka błędów, np. przecinki, ale nie będę ci tu wytykać z cytatami, bo nie jestem ekspertem ;] Bardziej zainteresował mnie wątek tego hakera (to mi się z Matrixem skojarzyło, bez urazy). Ogólnie dobry - bardzo dobry - tekst. Zdjęcia w porządku, ale to ostatnie mi się nie podoba. Według mnie ci nie wyszło, ale I i II są fajne.
Mam nadzieję, ze odcinek II (czy tam część, bez różnicy, a przynajmniej dla mnie xD) będzie dłuższy, tak jak napisałeś!
Czekam :]
Sweet.Dreams
22.11.2008, 16:19
Masz fajny styl pisania, taki intrygujący
Zdjęcia także są ładne
Tylko ten szlafrok ; /
Czekam na następny odcinek !
Marian...
22.11.2008, 21:00
Bardzo rzadko zaglądam do tego działu. Z większości takich wejść nie wyciągałem większej satysfakcji. Zazwyczaj ten sam tandetny temat, nudny motyw nieszczęśliwej licealistki itp. Tu również wszedłem z myślą, że za chwilę przeczytam, albo tylko zacznę czytać i skończę kolejny szmatławiec pisany tandetnym językiem. Tytuł, przyznam szczerze, nie zachęcił mnie wcale.
Jednak wszedłem. Przeczytałem. Całość. I nie żałuję. Pierwszy raz spotkałem coś, co potrafi zainteresować, a czytając nie spogląda się co chwila na zegarek. Jeżeli chodzi o akcję- nie było jej wiele, w końcu to pierwszy odcinek. Piszesz jednak w taki sposób, że to wszystko jest obrazowe, język bardzo przystępny, łatwo się czyta, a to ogromny plus. Ponadto podoba mi się ten styl.
Oceny nie dam, bo uno- to pierwszy odcinek, secundo- nie zwykłem oceniać fs, raczej nie potrafię ocenić obiektywnie.
W każdym razie udała Ci się trudna sztuka przyciągnięcia wybrednego czytelnika do lektury. I na pewno jeszcze tu zajrzę;)
Pozdrawiam, Marian.
Pani_Snejp
23.11.2008, 10:53
Nuuuu, ładnie... Zaciekawił mnie ten fragment z hackerem... Czyżby nadchodził jakiś kryzys, w który wplątana zostanie główna bohaterka?
Heh, zaciekawiło mnie :)
Pisz, pisz!
Dziękuję za komentarze :) Chyba najwięcej w mojej skromnej pisarskiej historii :D
Pisz, pisz!
Piszę piszę ;) Odcinek najprawdopodobniej w wtorek, ale nie obiecuję. Postanowiłem naładować go akcją, a nieco przytnę opisy, bo muszę ruszyć się z miejsca. Być może odkryjecie drugie oblicze Victorii? Ale to we wtorek. Pozdrawiam.
Ps. Jakbym napisał że czekam na jeszcze więcej komentrzarzy to by znaczyło, że psycholog mi jest potrzebny, ale nie zabraniam oceniania... :D
Ja też czekam na drugi odcinek :D Bardzo mi się podobało, chociaż z tych opisów tak naprawdę trochę nie można się połapać w całej sytuacji.
Pani_Snejp
23.11.2008, 16:15
Jest facetem? :D xd
Jest facetem? :D xd
Nie :D To wam na szczęście nie grozi. Nie chodziło mi o druge oblicze fizyczne Victorii, tylko psychiczne. Proszę tylko znowu nie pisac, że jest niedorozwinieta umysłowo, bo tego też na pewno nie będzie :D
Ale nie róbmy sobie z mojego cennego "dzieła" offtopu. Nie wypada :P Pogawętki na PW :)
Tak jak obiecałem- część druga :)
CZEŚĆ II
Biały Ford stanął na parkingu przed dużym budynkiem, który zbudowany był z czerwonej cegły. Nowy Jork pochłonęła gęsta mgła unosząca się parędziesiąt metrów nad ziemią, tak, że górne piętra najwyższych wieżowców metropolii były zupełnie niewidoczne, pochłonięte w szarej czeluści.
Victoria wysiadła z samochodu i rozejrzała się dookoła. Przed oczyma stanęła jej zatłoczona ulica dzielnicy fabryk. W powietrzu dało się czuć nieprzyjemny odór, a tłoczący się po chodnikach przechodnie gwarnie pędzili do swoich miejsc pracy. Ujrzała setki zaniedbanych budynków. Dzielnica biedy. Niedbale zamknęła samochód, i skierowała się w kierunku jej miejsca pracy.
Stary budynek nie należał do najprzyjemniejszych miejsc. Powybijane okna i stara, zaniedbała fasada nie były miejscem kultu piękna. Mimo to, kobieta po raz kolejny w tym tygodniu postanowiła wejść do ruiny grożącej zawaleniem. Zatrzymawszy się na chwilę przed kamienicą spojrzała w górę ogarniając wzrokiem całą fasadę. Po raz kolejny tego dnia doszła do przykrych wniosków. Czy tak ma wyglądać jej życie? Czy to jest ten wymarzony wieżowiec świecący się w porannym słońcu. Jej narząd wzroku ani trochę tego nie potwierdzał. Bez przekonania, sama nie wiedząc dlaczego, ruszyła przed siebie.
Drzwi nieprzyjemnie skrzypnęły pod wpływem jej silnego pchnięcia. W jej nozdrza uderzyło powietrze przesycone zapachem zgnilizny i rozkładających się szczątek organicznych. Gdy jej oczy przyzwyczaiły się do półciemności, jaka panowała w małym holu, jej oczom ukazało się nieprzyjemne pomieszczenie. W powietrzu unosiły się pyłki kurzu, przez które przenikało żółte światło lampy naftowej położonej na drewnianym biurku. Ruszyła parę kroków przed siebie. Ostrożnie stąpała po skrzypiącej drewnianej posadzce. Zdziwiła się, że nigdy wcześniej nie zwracała na to uwagi. Przecież dziesiątki razy w miesiącu pokonywała ten hol, by dostać się to swego małego gabineciku w końcu korytarza.
Od razu przypomniała sobie kim jest. Sekretarka szefa zakładu pogrzebowego- raczej nie spełniało to jej życiowych ambicji. Marne płace, godziny spędzone przed biurkiem, stary komputer przed nosem i stos papierów do wypełnienia. Gdy pierwszy raz tutaj przyszła była pewna, że to praca na dobry początek, jedynie na kilka miesięcy. Miała to być próba życia w wielkim mieście. Niestety, ugrzęzła w tej spółce na dobre, nie mogąc się z niej wydostać. Nie miała wyboru. Ilekroć próbowała znaleźć nowe zajęcie dostawała odmowne odpowiedzi. Dlaczego? Przecież była amerykanką z dobrym wykształceniem, szlacheckimi korzeniami z Florydy. Mimo to wszystko ludzie nie postrzegali jej najlepiej. Może winę za to ponosi kiepski start w dorosłym życiu? Małe, zniszczone mieszkanko, niechętnie przyjmowana przez innych praca wręcz odpychały od niej ludzi. Czy tak będzie do końca jej życia? Tak. Do rodziców nie wróci. Postanowiła i teraz musi za to zapłacić. Choćby miała umierać na ulicy z głodu nie wróci do luksusowej willi na Florydzie. Jej duma na to nie pozwala.
W głębi korytarza ujrzała nikłe światło żarówki elektrycznej. Instynktownie udała się w jej kierunku zapominającym o wszystkim, co przed chwilą było tematem jej przemyśleń. Mijając kolejne drzwi poszczególnych gabinetów jej napięcie łagodnie wzrastało. Była bardzo ciekawa dlaczego szef wzywa ją o tej porze. Przecież swą pracę zaczyna dopiero o czternastej, gdy już wszyscy ludzi, zrozpaczeni, zalani łzami powiadomią ich o kolejnym truposzu z nocy.
Gdy coraz bardziej zbliżała się do źródła światła do jej uszu dobiegły znajome jej głosy. Wkrótce stanęła przed drzwiami, które były lekko uchylone. Chwyciła za gałkę i otwarła drzwi na oścież. W jasno oświetlonym wnętrzu gabinetu dyrektora zobaczyła dwie ludzkie sylwetki. Jedną z nich na pewno był jej szef, jednak kolejna była jej nieznana.
- Wreszcie pani jest! Czekamy na panią od czterdziestu minut!- gniewny ton dyrektora zatrzymał ją w drzwiach.
- Były korki- Victoria bezskutecznie próbowała się wytłumaczyć.
- Proszę już usiąść!- dyrektor Mortimer wskazał jej krzesło naprzeciw biurka.
http://i37.************/30lc4uw.jpg
Posłusznie usiadła na nim. Obok niej siedział obcy jej gość. Czuła, że przez chwilę uważnie ją obserwuje, gdy ona próbuje wygodnie usadowić się na niemiłosiernie twardym krześle. Później jednak dwie twarze skierowały się w kierunku dyrektora, który spontanicznym głosem zaczął swe przemówienie.
۞
Monitor nie rzucał już niebieskiego światła na jego zmęczoną twarz. Mrożąc oczy odszedł od komputera i usiadł przy małym stoliku, naprzeciw drugiej osoby, która uważnie obserwowała go wzrokiem. Medival przez chwilę próbował zamknąć oczy, by nawilżyć je, jednak czynność tą przerwał mu jego sąsiad zza stołu.
- Przypominam, że jest pan w pracy- położył na stoliku kieliszek napełniony do połowy winem.- Chce pan?
- Nie dziękuję- mężczyzna odparł odgarniając dłonią swe czarne włosy opadające na spocone czoło- Chciałbym już iść. Wykonałem zadanie.
Tajemnicza postać wstała i odeszła na chwilę od blatu, spacerując po ciemnym pomieszczeniu. Medival uważnie obserwował go oczyma. Osobnik chodził w kółko po pokoju jakby nad czymś się zastanawiał. Podpierając podbródek dłonią spacerował, wytyczającym tym samym utarte już wcześniej szlaki na zakurzonej podłodze.
http://i38.************/28s6b0z.jpg
- Obawiam się, że nie może pan jeszcze pójść- odezwał się w końcu, stojąc w zachowaniu pełnej odległości od czarnowłosego.
- Dlaczego?
- Mógłby pan być zbyt niebezpieczny. Może pan nas zdradzić, albo powiadomić policję.- postać zmniejszyły dystans między nimi.
- Przyrzekam. Nikomu nic nie powiem. Obiecuję.
- Ja jednak wolę zachować nadzwyczajne środki ostrożności- teraz stali twarzą w twarz. Ich oczy mierzyły się nawzajem. Mężczyzna czuł płynny oddech obcego faceta. Obawiał się, że musi mieć jeszcze jakieś zadanie do wykonania. Nie ścierpi już kolejnych godzin przed komputerem. Musi się przespać. Musi wrócić do czekającej w domu rodziny. Do jego żony i małej dziewczynki bawiącej się lalkami w swym pokoju. Obiecał im, że wróci jeszcze przed południem.
- Naprawdę muszę iść. Przepraszam.
- Nigdzie pan nie pójdzie!- ostry głos człowieka obił się o uszy Medivala. Było to nieprzyjemne uczucie. Wkrótce poczuł uderzenie w głowę. Świat zawirował mu dookoła, a pokój rozmazał się, jakby za mgłą. A później była ciemność.
۞
- Pani Watson! Po raz setny pani tłumaczę, że nigdzie ich nie ma!- szef spontanicznie tłumaczył całe zajście. Był bardzo zdenerwowany. Krople potu spływały mu na nos i policzka. Jedno oddech był nierównomierny, urywany, przerywany szybkimi wdechami powietrza, które było życiodajne niczym woda.
Atmosfera w pomieszczeniu była gorąca. Victoria wpatrywała się w telewizor zawieszony na ścianie. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Szef kilka razy przewijał materiał od początku i za każdym razem dochodziła do tych samych okropnych wniosków.
Ktoś wykradł ciała z chłodni. Na szczęście kamery to uchwyciły. Czyżby złodziej byłby aż tak głupi, żeby dać sfilmować się kamerą? A może po prostu tego chciał. Dokładnie widać jego twarz. Wszystko jak na dłoni. Wyciąga jedno ciało po drugim, bezczeszcząc je przy okazji. Później prosto do kamery pokazuje najmniej pożądany gest i znika, jak gdyby nic się nie zdarzyło.
- Musiał mieć wspólników- orzekła nieznajoma kobiecie postać- Sam nie dałby rady wyszarpać jedenastu ciał i przewlec ich przez ulicę, na której nawet w nocy jest gwarno.
- Bardzo słuszna uwaga, panie…
- Proszę mi mówić Jack.
- Dobrze, Jack.- szef kontynuował- Niestety, wtedy przy monitoringu nikogo nie było. Nikt nie zauważył, że po budynku kręci się obcy człowiek.
- A gdzie był człowiek od kamer?!
- Jak zeznaje poszedł do ubikacji, gdyż usłyszał niepokojące odgłosy. Gdy wrócił było już po wszystkim- szef po kolei tłumaczył wszystko gościu.
- Był w ubikacji piętnaście minut?! Poszedł za potrzebą, zaręczam to panu.
Victoria uważnie słuchała ich konwersacji. Zastanawiała się, co ona ma z tym wszystkim wspólnego.
http://i33.************/2uxz8tz.jpg
- Drugą osobą, która wtedy była w budynku, to pani Victoria- kobieta ocknęła się słysząc swe imię. Obcy człowiek odwrócił się do niej.
- Widziała coś pani?- jego wzrok celował prosto w jej twarz.
- Nie. Nic nie widziałam.
- A powinna pani. Przecież nie ma z budynku innego wyjścia jak tylko koło gabinetu sekretarki. Zatem jest niemożliwym, by intruz niezauważalnie przemknął się obok, biorąc pod uwagę, że gabinetu jest cały oszklony.
- Może byłam zajęta. Nie pamiętam.- Victoria tłumaczyła się, jednak nie dawało to żądanych rezultatów.
- Mimo wszystko, zatrzymam panią na chwilę. Chcę dowiedzieć się więcej.
- Muszę już iść.
- Jest pani bardzo kłamliwą osobą, a za grzechy się płaci- postać uśmiechnęła się szyderczo. Dyrektor wyszedł już z pomieszczenia zamykając drzwi na klucz. Zamek wydał nieprzyjemny odgłos. Była sam na sam- z NIM.
۞
Otworzył powoli oczy. Świat jeszcze przez chwilę wirował, jednak później, gdy odzyskał już całkowitą przytomność zerwał się na nogi. Rozejrzał się po małym, ciemnym pomieszczeniu oświetlanym przez jedną małą żarówkę, zawieszoną na ścianie. W rogu pokoju były drzwi. Zbliżył się do nich i zaczął pchać je z całej siły, one jednak ani nie drgnęły. Po kilku minutach bicia w nie pięściami zrezygnowany usiadł na podłodze pod ścianą. „Co ja tu robię, gdzie ja jestem?!”
ptasie mleczko
25.11.2008, 13:44
No nareszcie. Już nie mogłam się doczekać co tam wykombinujesz ;) więc na początek powiem tak, że odciek bardzo mi się podobał, ponieważ nieźle trzymał człowieka w napięciu. Poza tym powiem, że podoba mi się jeszcze taki dwupoziomowy tryb opowiadania, jest wciągający, oryginalny, bardzo profesjonalny (urywasz i rozpoczynasz w takich momentach ...). Co do tego dwupoziomowego trybu powiem jeszcze, że uwielbiam zagadki i uwielbiam powoli odkrywać ich rozwiązania i snuć domysły o co chodzi. Świetnie. Jeśli chodzi o opisy, to widzę, że stawiasz na naturalizm, przy czytaniu początku odcinka mimowolnie nasunął mi się na myśl doktor Judym i "Ludzie bezdomni" nie wiem czy taki był zamiar, ale nie mogłam przez dobrą chwilę odpędzić tej myśli.
Niestety było dużo literówek i w niektórych miejscach składniowo mi zgrzytało.
"zaniedbała fasada" - zaniedbana
"Jej narząd wzroku" - nie wiem co Ty masz z tym narządem wzroku, jak dla mnie przesada, po prostu - jej oczy
"otwarła drzwi na oścież" - otworzyła
"nos i policzka. Jedno" - policzek. Jego
"Czyżby złodziej byłby aż tak głupi," - był (jedno "by" wystarczy)
"żeby dać sfilmować się kamerą?" - żeby dać się sfilmować (wiadomo, że kamerą)
"intruz niezauważalnie" - niezauważenie
Się rozszalałam. Call pewnie jeszcze coś znajdzie i jak zwykle mnie zbeszta ;) zwłaszcza, że było sporo literówek, chyba głodny byłeś :P
Ogólnie, jak już mówiłam, bardzo mi się podobało, zwłaszcza z tym gestem do kamery :D i wyrażenie "celował wzrokiem w jej twarz" - takie jakieś trafne i współmierne do sytuacji. I po co komu 11 truposzy :O pisz szybko następny odcinek. Pozdrawiam
Thriller
25.11.2008, 14:22
Narząd wzroku niezmiennie mnie rozśmiesza. Ogólnie IMHO opowiadaniu brak oryginalności, a styl jest odtwórczy i nużący. Dialogi (ciągle źle skonstruowane, geez) wydają się być strasznie sztuczne:
Jest pani bardzo kłamliwą osobą, a za grzechy się płaciLOL?
Poza tym, co to za amerykańska szlachta z Florydy?
Ogólnie rzecz biorąc - bardzo mnie dziwią aż tak pozytywne opinie.
Dość ciekawie się zapowiada. Jak na pierwsze FS jest nieźle. Jest trochę błędów, ale to można poprawić.
Zastanawiam się, co połączy Victorię i Medivala. Czekam w takim razie na kolejny odcinek.
Dość ciekawie się zapowiada. Jak na pierwsze FS jest nieźle.
Z tym, że nie jest to moje pierwsze FS :D Skoro nieźle, to biorąc pod uwagę, że nie jest to moja pierwsza przygoda z pisaniem, to jest tragicznie :)
Z tym narządem wzroku to tak mi się wbiło, że ciągle tego używam, ale nie jestem jedyny:
Otóż autor serii o Marcie Patton (nie pamiętam jego nazwiska) co trochę używa wyrażenia "...dłonią zwiniętą w trąbkę...", które to wyrażenie, bardzo mi się nie podoba.
Żeby nie być taki patriotyczny, Dan Brown używa nadmiernie "pokój, w którym panowała półciemność...", które to srormułowanie sobie zapożyczyłem :)
Wiem, że bardzo się to rzuca w oczy, ale na prawde sie nie mogę postrzymać.
Błedy w dialogach są- jednak zanim je się naucze prawidłowo pisać minie stulecie :D
A co do sztuczności dialogów- przykład, który podałaś jej jak najbardziej celowy. Chodziło mi właśnie o uzyskanie takiego efektu (i Ty mi to uświadomiłaś ;)). Chodziło mi tutaj bowiem o naiwność powagi tego zdania.
I wiem- oryginalność to ten serialik nie ma- a temat nieco już przetaryty i zgubny. Mnie jednak zafascynował. I tak jak juz kiedyś tam napisałem- to nie będzie typowy kryminał, serial akcji i SF. Będę przeplatał elementy najbardziej mi miłe, czyli rodem z telenowel :) Pozdrawiam i czekam na komentarze
Nie zrozum mnie źle.
Z tym pierwszym FS, to mój błąd. Wcześniej nie czytałam żadnego Twojego autorstwa.
Nie przejmuj się, jak na razie jest naprawdę nieźle.
niepokorna
25.11.2008, 18:23
No właśnie...
bardzo mnie ten odcinek zaintrygował, przeczytałam go z chęcią :)
Jestem strazsznie ciekawa, po co komu 11 ciał. Ładna bohaterka -dopiero teraz przyjrzałam jej się dokładnie ;)
Podoba mi się to, że prowadzisz 2 "akcje" naraz.
Dowiedziałam się czegoś więcej o Victorii, ale o Tajemniczym Hakerze nic nie wiadomo ;]
Błędy wyłapała Ptasie Mleczko, a ja mogę dać swoją ocenę :)
10/10
Wiecej zdjec!!!!! :D xD
No i zeby bylo strashne... :rolleyes:
@up: już jest... (przynajmniej jak dla mnie)
Ogólnie odcinek mi się podobał. W końcu wywiałeś z dialogów sztuczność, chyba porządnie wziąłeś pod uwagę to, co Ci napisałam. Efekty widać.
No i jest równowaga :). Wielkie brawa dla Ciebie, bo udało Ci się to wszystko wprowadzić już w tym odcinku :).
Jest cudnie. I nawet już zdjęcia mi się podobają.
10/10- należy Ci się.
Sweet.Dreams
26.11.2008, 15:56
Bardzo ciekawy odcinek
;p
Czekam na next
Będzie za tydzień, prawda ?
Ach, jakaż regularność ; )
Będzie za tydzień, prawda ?
Ach, jakaż regularność ; )
Ja bym się tak nie spieszył :D
Raczej będzie za tydzień, bo we wtorki zawsze kończę o 12:30, a anglika mam dopiero na 15:00 więc ten czas starcza mi na dopracowanie i wstawienie odcinka na forum :)
Ps: Ej?! Co tak mało komentarzy <foch> :P
jej jestem pod wielkim wrażeniem. Naprawdę świetne FS. 10/10
Chmmm...? A tak, tak. Właśnie się zamyśliłem, co tak mało komentarzy.... Już mnie nikt nie lubi... <ryczy, wali głową w mur>
I dorbne wyjaśnienie co do tytułu, ażeby się nikomu nie pomylało, albo opacznie nie zrozumiał:
DARK ROOM- nie tyle chodził mi tutaj o fizyczne, przestrzenne, namacalne i widoczne znaczenie tego słowa. Przesłaniem ów tytułu jest raczej wartość psychiczna. Tzn. może to być ciemny pokój myśli, psychiki itp.
Ale o ciemnym- fizycznym pokoju też będzie.
*Ale na pewno nie będzie o ciemnym pokoju, jak to postrzega Thriller :D. Dobranoc!
CZEKAM NA JESZCZE 4 KOMENTARZE... (najlepiej sensowne)
niepokorna
26.11.2008, 20:55
Atlantisie... 2 odcinki i 5 stron...
jeszcze Ci mało?
Ale przeczytało to tylko 8 OSÓB!!! Czy to nie jest mało? <czuje się niedowartościowany>
Oceniajcie, oceniajcie, bo się przeniosę i nie wstawię następnego odcinka :D
niepokorna
27.11.2008, 16:14
Nie no wiesz, ja mam swoją taką małą teorię na ten temat, ale się nie wypowiem :P
Mimo tego, że jestem pod wpływem ...czegos xD ... ocenię.
Podoba mi się.
Nie pasowało mi "narząd wzroku", to tak dziwnie wyszło, ale wybaczam ;]
Ogólnie coraz ciekawiej i fajne zdjęcia.
Sorry, że tak malo, ale nie jestem w stanie napisać więcej.
Jestem wytrącona z równowagi i boli mnie gardło :<
I jeszcze te "narkotyki" xD
Omg, zrobiłam offtop.
no, w każdym razie podoba mi się i chętnie zobaczę kolejny odcinek.
9.5/10 <- motywacja, zeby po kolejnym odc. było 10/10 ;D
P.S. Co to za szantaż ?! xD
Apostołka
27.11.2008, 19:37
to jest tragicznie
No. Ok, może bez przesady, ale super też nie xd
Ogólnie to masz dziwny styl. W zasadzie to co drugie zdanie się śmieję z takich durnych wyrażeń jak te wszystkie anatomiczne opisy , życiodajne płyny (wft) albo 'obserwował go wzrokiem/obserwował go oczyma/oczy się mierzyły' itd XD Sęk w tym, że trudno obserwować coś czymkolwiek innym niż oczami, więc moim zdaniem takie zdania są śmieszne.
I jeszcze odnoszę wrażenie, że hm, albo specjalnie, albo świadomie rozwlekasz tekst masą epitetów i wszystkie te opisy są na siłę, nadmierne (naciągane jakby) wyrafinowanie językowe, nie wiem. Mnie się nie czyta tego dobrze, no ale o gustach się nie dyskutuje : )
Co do samej treści to hm, poczekam aż rozwinie się akcja, heh. Ale żeby nie było, że nie powiedziałam nic miłego, to zdjęcia są całkiem fajne.
To miłego tworzenia dalej ;p
paranoja13
28.11.2008, 14:00
Bardzo mi się podoba, masz fajny styl pisania, zdjęcia są dobre. Ogólnie rzecz biorąc : pisz dalej.
Mam nadzieje że szybko wstawisz następny odcinek...:D
I jeszcze odnoszę wrażenie, że hm, albo specjalnie, albo świadomie rozwlekasz tekst masą epitetów i wszystkie te opisy są na siłę, nadmierne (naciągane jakby) wyrafinowanie językowe, nie wiem.
Się teraz cieszę, że obciąłem część opisów, bo by było buba...
Ale tak na serio, to zupełnie nie wiem dlaczego mi takie te tasiemcowe opisy wychodzą. Zazwyczaj to jest tak, źe chcę jakoś zacząć odcinek, no a później z tego wychodzi o: takie cóś co teraz macie na swoich monitorach :D
Cóż. Mam już szczegółowy plan trzeciej części i fragmenty tekstu. Nie wiem co zrobić. Jeżelibym zrobił tyle opisów ile mniej więcej teraz, to odcinek byłby długachnyyyy (i nikt by go nie przeczytał) bo nafaszerowałem go akcją. Ale gdyby obciąć opisy do kilku procent, to odnoszę wrażenie, że nie uzyskałem pożądanego efektu.
Po prostu opisy mnie prześladują. :( Moze dlatego, że za dużo takich książek czytam (które serdecznie polecam, a w szeczególności te autorstwa Ian'a McEwan'a). No. Odcinek sie robi.
To dobrze!
Ja ci akurat zazdroszczę, bo mi jakoś nie wychodzą opisy.
Chociaż też duzo czytam O_O
daj mi lekcję pisania opisów :p
Pani_Snejp
28.11.2008, 18:28
wow... może na razie mało akcji, ale przeszedł mnie dreszczyk... no, no, ciekawa jestem co dalej... pisz! ^^
Callineck
28.11.2008, 19:44
No faktycznie zagadkowe to zniknięcie ciał...
Aż 11 zwłok w tak krótkim czasie i w dodatku niezauważenie :O
Co do mnie to lubię twoje opisy :)
Niektóre są co prawda dość orginalne, ale mnie to nie razi, masz własny, niepowtarzalny styl.
I nie wal głową w ścianę, bardzo proszę. Mogą uciec pomysły :P
Mam nadzieję, że długość stosowna i nie przynudzę :)
Ale i tak miało się jeszcze coś zmieścić, ale by było za długo...
CZEŚĆ III
Samochód mknął ulicami przedmieścia, lekko kołysząc się na nierównościach drogi. Prędkość na liczniku ciągle wzrastała, mimo kolejnych znaków przypominających o ograniczeniu. Victoria minęła kilka wolno jadących samochodów przeklinając pod nosem i przejechała przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Była naprawdę zdenerwowana, bardzo zdenerwowana.
Przed paroma minutami dowiedziała się, że jest jedną, z głównych podejrzanych w tej śmierdzącej sprawie. Bzdury! Ona nic nie zrobiła! Tak jak co dzień siedziała przy biurku sortując kilogramy dokumentów. Jednak w pewnej chwili sama zaprzeczyła swym myślom. Jak to nie widziała?! Przecież musiała widzieć tego człowieka. Przechodził tuż koło niej- kamery to potwierdziły. Aż tak bardzo zaangażowała się w swą pracę? Nie. Nigdy się nie angażowała w tą marną posadę. Jak niby mogła się w nią aż tak zaangażować, aż tak poświęcić jej całą uwagę- nie cierpiąc jej?!
Tak naprawdę nie miała logicznego wyjaśnienia, które mogłoby ją usprawiedliwić. Była bezsilna. Po słowach, które otrzymała od ów nieznajomego prawnika – który wbrew jej podejrzeń okazał się bardzo miłym człowiekiem- straciła wszelką nadzieję na to, że uda jej się uniknąć kary. Jedyną linią obrony wydawałoby się oskarżyć zakład pogrzebowy za nie zatrudnienie ochrony. Jednak nie mogła tego zrobić. Oskarżyć firmę równałoby się z oskarżeniem jej szefa, któremu bardzo wiele zawdzięcza. „Mam szczęście, że jeszcze tam pracuję”- pomyślała sobie, gdy przed jej oczy stanęły wydarzenia z przeszłości. Wiele razy spóźniała się do pracy, źle wypełniała papiery, które następnie źle sortowała i wiele innych drobnych przewinień, za które siedziałaby już pod mostem. Jednak jej szef- Mortimer- na tyle ją polubił, że ciągle jest jego sekretarką, że ma za co kupić chleb, że ma gdzie się wyspać…
http://i38.************/qpphzt.jpg
Telefon komórkowy zadzwonił bez ostrzeżenia z torebki leżącej na siedzeniu pasażera. Czarnowłosa sięgnęła to torby, poszukując w niej pożądanego przedmiotu. Po kilku sekundach prowadzenia samochodu jedną ręką i mieszania w torebce drugą do jej dłoni trafił wreszcie telefon. Naciskając jeden z przycisków przyłożyła wynalazek do ucha.
- Słucham?- Victoria by mieć większą kontrolę nad samochodem podparła ramieniem telefon, a kierownicę chwyciła oburącz.
- Victoria?
- Czego chcesz znowu Tom? Jedna noc mi wystarczy!- odpowiedziała słysząc w słuchawce znajomy głos.
- Chciałem się tylko zapytać jak się czujesz…
- Nie miałeś głupszego powodu żeby do mnie zadzwonić?! Spadaj palancie!
- Ale…- kobieta jednak już się rozłączyła.
Niedbale rzuciła telefon do schowka i skierowała swój wzrok na ulice. Jeszcze bardziej docisnęła pedał gazu zwiększając prędkość pojazdu. „Czy ten facet się nie odczepi?! Już koniec. Nie sprawdził się biedaczek!”- mówiła do siebie półgłosem. Była pełna złości. Co jeszcze dziś ma ją spotkać?!
Nagle na ulicy pojawiła się postać. Ciemna sylwetka kontrastowała z otoczeniem. Nie było widać twarzy, a całe ciało osobnika pokrywał długi, ciemny materiał, opadający na ulicę. Przechodnie wokoło usłyszeli pisk opon i odgłosy zgniatanego metalu. Nastąpiła chwila ciszy, chwila rozglądających się, zdezorientowanych ludzi. A później była krew. Dużo krwi.
۞
Brzuch Medival’a coraz bardziej przypominał o tym, że jest głodny. Mężczyzna zupełnie stracił rachubę czasu. Czy jest już noc? Może miną już dzień? A co z jego żoną i córeczką? Pewnie teraz zamartwiają się obydwie na śmierć.
Leżał na półprzytomnie na posadzce z kamienia. Zimno, które z niej emanowało wprawiało w drgawki jego ciało. Był zdezorientowany, niezdolny wykonać jakiegokolwiek ruchu. Czuł jak umiera. Jak odchodzi. Czy po jednym dniu nic niejedzenia można umrzeć? Nie. Na pewno nie. Zatem co mu jest? Coś wypił, coś zjadł? Może podano mu jakąś truciznę?
Nagle całe jego ciało przeszył ogromny ból. Wszystkie mięśnie zaczęły niekontrolowanie drgać. Uderzył parę razy głową o twardą posadzkę. Jego ciałem targały nieznane mu siły, pochodzące z wewnątrz jego samego. Wkrótce opadł bezwładnie, jego powieki opadły na oczy. I nic już nie było.
۞
Jej powieki uniosły się w górę. Obraz jeszcze przez chwilę wirował, później jednak cały świat wokoło nabrał ostrości. Victoria poczuła ostry, przeszywający ból w głowie, który skutecznie unieruchomił jej obezwładnione ciało. Rozejrzała się dookoła. W pierwszej chwili zaskoczyła ją surowość pomieszczenia, w którym się znajdowała. Otaczała ją wszechobecna biel. Później wzrok jej przeniósł się na jej ciało. Ubrana była w piżamę, do pasa przykryta chlorowaną kołdrą. Zamknęła oczy i otworzyła je jeszcze raz, by upewnić się, że jej nie okłamują. Niestety zobaczyła ten sam niepokojący obraz.
http://i34.************/2eq9yeg.jpg
Wysiliła swój mózg, by przypomnieć sobie jakieś szczegóły. Przez głowę przemknęły jej setki obrazów. Na szczęście pamięci nie straciła.
Postać, pisk opon, uderzenie głową w kierownicę. To wszystko? Dotknęła dłonią swego czoła. Opatrunek idealnie do niego przylegał. „Muszę wyglądać jak kaleka”- poczuła lekką odrazę, gdy uświadomiła sobie gdzie się znajduje. Szpital.
Drzwi sali otwarły się na oścież. „Facet w bieli”- pomyślała ze zgrozą Victoria na widok lekarza, który powoli do niej podszedł. Obejrzał tabliczkę wiszącą na łóżku.
- Nareszcie pani się obudziła- rzekł głosem pozbawionym jakiegokolwiek akcentu.- Spała pani pięć godzin. Myśleliśmy, że jest coś nie tak.
- Jakoś żyję- uśmiechnęła się przez siłę.
- Ma pani niegroźne obrażenia na całym ciele. Jutro, albo pojutrze będzie mogła pani być wypisana.
- Nie mogę sobie pozwolić na tak długą przerwę. Ja musze jeszcze dziś być w domu!
- Bardzo nam przykro, ale jest to niemożliwe. Wypiszemy odpowiednie zaświadczenia do pani pracodawcy. Proszę się nie obawiać.
Victorii jednak to nie przekonało.
- Bardzo proszę. Naprawdę nie mogę tutaj zostać.
- Przykro mi- odpowiedział. Wydawał się być człowiekiem bez uczuć: bezlitosny, bez serca, w ogóle nie wrażliwy.- Życzę pani miłego dnia. Za chwilę będzie u pani policja. Ostatnie słowa zaniepokoiły kobietę. Teraz sobie wszystko przypomniała. Wypadek, tłumy gapiów, karetka jadąca na sygnale. Przez cały ten cza była przytomna. Wszystko pamiętała. Nie ma się czego obawiać.
۞
- Jesteś pewny, że jest już całkowicie niebezpieczny.
- Raczej nieboszczki nie znają się na komputerach- głośnym śmiech jednego z mężczyzn rozniósł się echem po dużej, pofabrycznej sali.- Już nic nie stanie nam na drodze, to zagłady świata.
Dreszcz przeszedł ciało Mortimera, gdy usłyszał te słowa. Czy można być jednocześnie szefem zakładu pogrzebowego i zawładnąć światem? Chyba tak. Wierzył swojemu wspólnikowi.
- Ten głupek stworzył program, który pozwoli nam przejąć wszystkie ważne instytucje w kraju- kontynuował jego przyjaciel.- Plan jest bardzo prosty.
- Nie wiem, czy cokolwiek na tym świecie jest proste…- Mortimer nie mógł się wyzbyć sceptycznego nastawienia do całego przedsięwzięcia.
- Sądziłem że jest pan bardziej ufną osobą, ale nic nie szkodzi. Niech pan pomyśli- drugi wyjął z kieszeni czarną dyskietkę- Ta mała rzecz umożliwi nam włamanie się do najważniejszych instytucji. Banki, policja, a nawet FBI stanie dla nas otworem.
http://i37.************/68fqso.jpg
- I co to nam da?
- Porządnie możemy im namieszać w administracji, tak, że przestaną się interesować sprawami zewnętrznymi. Niech pan pomyśli. Ilu ludzi ucieszymy? W ich komputerach na niejednego się coś znajdzie. A tak. Delete i po sprawie.
- Nie odpowiedział pa na moje pytanie.
- Tak. Kiedy zrobimy ów bałagan, wtedy przejdziemy do ataku.
- Do ataku?
- Tak. Czy słyszał kiedyś pan o EndWar?
- Wojna ostateczna? Po prawdzie tylko z chińskich kreskówek- Mortimer nie mógł uwierzyć własnym uszom. O czym ten facet mówi?!
- Już niedługo kreskówka stanie się rzeczywistością.
۞
Zasłonięte żaluzje nie przepuszczały do szpitalnej sali wiele światła. Pasy jasności delikatnie opadały na każdej rzeczy znajdującej się w pomieszczeniu. Wokół łóżka Victorii zgromadzonych było parę osób. Dwóch policjantów spisujących notatki, jakiś napakowany robocop, który później okazał się ochroniarzem placówki i zsiwiały detektyw. Całe te grono zwartym kręgiem otaczało postać leżącą na łóżku.
- Jest pani pewna, że na ulicy ktoś był?- detektyw Morison usiadł na krześle obok, ciężko dysząc. Biedny staruszek zmęczony swym zawodem. Jednak cały czas chciał pracować. Dlaczego? Może była to jego jedyna esencja życia, bez której nie mógłby normalnie egzystować? Nikt o tym nie wiedział. Siedemdziesięciolatek bez żadnej rodziny, samotny.
http://i36.************/2m2ieza.jpg
- Tak. Widziałam. Jestem tego pewna- kobieta zmęczona była już ponad godzinnym przesłuchaniem.
- Jednak żaden z świadków tego nie potwierdza. Jednozgodnie twierdzą, że ulica była pusta.
- Czy ja wyglądam na osobę psychicznie chorą- złość czarnowłosej osiągnęła zenitu- Jeżeli sądzi pan, że do reszty po tym wypadku zdurniałam, jest pan w błędzie. Tak ktoś był. Naprawdę. Tam ktoś był.
- Chyba nie zdaje sobie pani sprawy z tego, co pani zrobiła. Trzy osoby leżą już w krematorium!
Victoria usłyszawszy te słowa zaniemówiła. Nikt jej wcześniej o tym nie powiedział. Ona… Ona zabiła trzy osoby. Przez nią zeszły z tego świata trzy tak samo cenne dusze. Trzy tak samo ukochane dla innych osoby. Poczuła wielki żal do siebie. Pierwszy raz zastanowiła się, czy ta ciemna postać to nie było tylko złudzenie. Była zdenerwowana. Może zemdlała? Co czują teraz bliscy tamtych osób? Muszą jej nienawidzić. Jest potworem. Strasznym potworem.
ptasie mleczko
30.11.2008, 14:19
Powiem tak ... w tym odcinku to nagmatwałeśś, niby wyjaśniło się kto uwięził Medivala, ale wciąż nie wiem na co komu było 11 ciał, może ktoś chciał specjalnie wrobić Victorię, a może to jest część jakiegoś szatańskiego planu wspólnika Mortimera ... teraz będę rozpatrywać na dziesiątki sposobów, no i co to była za postać ... biedna Victoria będzie musiała teraz żyć ze świadomością, że zabiła 3 ludzi. Tyle zagadek ... tyle pytań bez odpowiedzi, jak ja dotrwam do następnego odcinka ...
Niestety znów było sporo błędów B)
- które otrzymała od ów nieznajomego - odmiana się kłania, kto? co? - ów, kogo? czego? owego ;)
- że miną już dzień - minął
- unieruchomił jej obezwładnione ciało - masło maślane, jeśli ciało było bezwładne, to jakim cudem się poruszało, zanim ból je unieruchomił?
-Jesteś pewny, że jest już całkowicie niebezpieczny. - nie rozumiem tego zdania (jak zwykle muszę czegoś nie rozumieć)
-Jednozgodnie - co to za słowo???
A i jeszcze jedno, ten Tom mnie intryguje ;)
No... Trochę nakombinowałem, ale miało być jeszcze więcej zagadek tylko się w tym odcinku już nie zmieściło :/ Po prostu chciałem jakoś ruszyć tą ospałą akcję.
A i jeszcze jedno, ten Tom mnie intryguje
Ten Tom będzie w następnym odcinku, ale chyba nie zaintryguje was pozytywnie..., a raczej wręcz przeciwnie. Po za tym obiecam, że rozwiąże po części zagadkę 11 ciał (bo nawet ja jeszcze nie wiem po co komu je były :D). Dziękuję za komentarz :). Ktoś jeszcze?
niepokorna
30.11.2008, 18:34
Ja! Ja! <pcha się>
cóż, odcinek intrygujący i ciekawy ;)
Tajemnicza postać, wypadek i... kolejne trupy :O
Człowieku, weź przystopuj, bo zaraz całe miasto wybijesz!
Ładne opisy, intrygują mnie ;) było parę błędów, ale nie ja od tego jestem :P
10/10
Bardzo ciekawy odcinek...
I te wszystkie zagadki...
Czekam na następny odcinek...
Callineck
30.11.2008, 21:33
mimo kolejnych znaków przypominających o ograniczeniu.
Przed paroma minutami dowiedziała się, że jest jedną, z głównych
Jednak w pewnej chwili sama zaprzeczyła swym myślom.
Po słowach, które otrzymała od ów nieznajomego prawnika – który wbrew jej podejrzeń okazał się bardzo miłym człowiekiem
Oskarżyć firmę równałoby się z oskarżeniem jej szefa,
sobie, gdy przed jej oczy stanęły wydarzenia z przeszłości.
Niedbale rzuciła telefon do schowka i skierowała swój wzrok na ulice.
Co jeszcze dziś ma ją spotkać?!
Nastąpiła chwila ciszy, chwila rozglądających się, zdezorientowanych ludzi.
Leżał na półprzytomnie na posadzce z kamienia.
niezdolny wykonać jakiegokolwiek ruchu.
Czy po jednym dniu nic niejedzenia można umrzeć?
do pasa przykryta chlorowaną kołdrą.
Ja musze jeszcze dziś być w domu!
bezlitosny, bez serca, w ogóle nie wrażliwy
- Jesteś pewny, że jest już całkowicie niebezpieczny.
- Raczej nieboszczki nie znają się na komputerach-
Już nic nie stanie nam na drodze, to zagłady świata.
Ilu ludzi ucieszymy?
- Nie odpowiedział pa na moje pytanie.
zsiwiały detektyw.
Jednozgodnie twierdzą, że ulica była pusta.
złość czarnowłosej osiągnęła zenitu
Trzy osoby leżą już w krematorium!
- jej ograniczeniu
- bez przecinka przed "z głównych"
- jednak po chwili zaprzeczyła swoim myślom
- owego, podejrzeniom
- oskarżenie firmy
- przed oczami stanęły jej
- wrzuciła, ulicę
- może dziś ją spotkać
- zdezorientowani ludzie rozglądali sie wokół siebie
- bez pierwszego "na"; półprzytomny
- ruch
- proponuję: Czy po jednym dniu można umrzeć z głodu?
- chyba wykrochmaloną
- muszę
- niewrażliwy
- całkowicie unieszkodliwiony
- nieboszczyki (nieboszczki to kobiety)
- do i bez przecinka
- się ucieszy
- pan
- posiwiały
- jednogłośnie
- sięgnęła
- prosektorium
Widać, że strasznie się śpieszyłeś pisząc ten odcinek ;)
To jednak Tom jest tym złym? No ciekawe, nie spodziewałam się tego po nim... Mam nadzieję, że z tymi ciałami wymyslisz coś ciekawego :) No, z tymi zagadkami to naprawdę poszalałeś :) A najbardziej się uśmiałam jak szef zakładu pogrzebowego chce zawładnąć światem! :D
Widać, że strasznie się śpieszyłeś pisząc ten odcinek
Cóż. Byłem pod tak ogromnym przypływem weny, że na błędy nie patrzyłem :D Dlatego też odcinek pojawił się w Niedzielę :) Jeszcze planuję bonusik na ten odcinek ;) Dziękuję za dotychczasowe komentarze.
Z tymi trupami to trochę przesadziłe, więc postanowiłem wiele rzeczy wyjaśnić. I ja bym się tam w postać Tom'a nie zagłębiał....
No. To chyba tyle. Dobranoc!
Co ja mogę powiedzieć o tym tekście...
Dużo to ja nie przeczytałam, z powodu braków okularów, chociaż ich noszenie na pewno jest moją powinnością (uau, jak pięknie mi się to napisało ;d)
To jest po prostu profesjonalne dzieło w porównaniu do mojego, i nawet jeśli jest jakiś błąd, to nieznaczny.
Amen :]
Darkroom (backroom) (z ang. "ciemny pokój") – częściowo lub całkowicie zaciemnione pomieszczenie znajdujące się najczęściej w lokalach erotycznych, przeznaczone do uprawiania seksu. Ideą darkroomu jest możliwość nieskrępowanych, wolnych kontaktów seksualnych, często z nieznanymi osobami.
hihihi
a poza tym troche monotonne, 3 odcinek i tak naprawde nadal nic szczegolnego sie nie dzieje =]
Darkroom (backroom) (z ang. "ciemny pokój") – częściowo lub całkowicie zaciemnione pomieszczenie znajdujące się najczęściej w lokalach erotycznych, przeznaczone do uprawiania seksu. Ideą darkroomu jest możliwość nieskrępowanych, wolnych kontaktów seksualnych, często z nieznanymi osobami.
Dlatego napisałem, żeby nie postrzegać tego tytułu, tak jak postrzega to Thriller i od tej chwili Mika :D
Heh, Mika, dzięki, że to wyjaśniłaś...eś? xD
Teraz już wiem WSZYSTKO o Atlantisie :p
Co to za brzydki tytuł ? xD
A teraz!
Jezuuuuu, jakie to cholernie intrygujące <3
skojarzyło mi się (znowu) z Matrixem ... ^^
Ale podoba mi się i to bardzo.
P.S. W takich chwilach jak ta odechciewa mi sie pisać moje FS... :<
"Czarnowłosa sięgnęła to torby, poszukując w niej pożądanego przedmiotu. Po kilku sekundach prowadzenia samochodu jedną ręką i mieszania w torebce drugą do jej dłoni trafił wreszcie telefon. Naciskając jeden z przycisków przyłożyła wynalazek do ucha."
Po co komu tyle gmatwania? ogólnie podoba mi się Twoje FS, ale jest trochę błędów. Tą całą akcję powinieneś rozłożyć równomiernie na wszystkie części (moim zdaniem). Trochę nie kumam o co tam chodzi ale nvm :D Pisz dalej.
Pani_Snejp
02.12.2008, 17:15
Hehehe dooobre xD Cóż, pewnie będzie miała traumę i rozdwojenie jaźni? xd Zua i Dobra? :P
pisz!
Sweet.Dreams
02.12.2008, 19:44
Bardzo fajnie ; )
Ciekawie, intrygująco i zachęcająco do przeczytania kolejnego odcinka
Czekam z utęsknieniem ; P
Jak ona ma czarne włosy, to chyba będę musiała sobie załatwić DUŻO mocniejsze okulary ;/
Odcinek długi, bardzo długi. Nawet nie męczyłeś opisami. Mimo wszystko tekstu i tak było dużo.
I wiele wydarzeń przebiegło przez ten odcinek. Nieźle gmatwasz. Ciekawa jestem, co też takiego mądrego (albo i nie ;P) wymyślisz z tą "wspaniałą" 11.
I jeszcze uwaga do zdjęć- powinny one być obrazem tekstu. Wg tego założenia Victoria powinna mieć na głowie ten opatrunek, jednak zdjęcie pokazuje coś innego. DOSKONALE zdaję sobie sprawę, że na necie nie znalazłbyś takiego make- up`a, ale mogłeś to zdjęcie albo opuścić, albo przedstawić na nim coś innego.
Niby wszystko mi się podobało, ale na ocenę 10/10 mój rozumek (albo sumienie) się nie zgadza, więc w takim razie 9/10.
Dzięki za komentarze! Czuję się spełniony :)
I mam dwie wiadomości: dobrą i złą...
Zacznę od tej złej:
Raczej o (jak to określiła Liv) "wspaniałej" jedynastce nic w odc. 4 nie będzie :( Mam inny genialny plan. Potrzymam was w niepewności :P
A teraz dobra:
Za niedługo dodam bonusik, z którego jestem bardzo dumny! Mogę tylko powiedzieć, że właśnie ładuje się na youtube....
O! I już jest bonusik!
BONUS (http://pl.youtube.com/watch?v=i10w9urmTwk)
I jak się podoba? Trochę zgapilem z reklamy simplusa :D
ptasie mleczko
03.12.2008, 18:19
muahaha świetne :D "to straszne, że każdy może przeczytać Dark Room" no leżę, muahaha widzę, że nastała moda na bonusy ;) ale to dobrze
Callineck
03.12.2008, 18:57
Dobre!
Ja tam na bonusy nie narzekam, oby więcej :P
Hihihihi :P Spodobał wam się bonusik? To dobrze.
Panuję następny z serii "Dark Room- to straszne", ale to po następnym odcinku.
A propo następnego odcinka. Dopadł mnie leń no i....<wstydzi się>
"Dark rom", tak? To może jeszcze wystukasz w Ivonie tekst "Dark CD- rom".
"Po moim zgonie"
<tarza się ze śmiechu na podłodze>
Hah, masz niepełną wersję Ivony! <wyśmiała>
A teraz nie na serio: obejrzałam kilka razy- tak mi się podoba ;D
Mi wena wróciła, Tobie odeszła... To zły znak... <uuuuu..,>
"To straszne, że każdy może przeczytać Dark Room"
"Po moim zgonie"
XDD
więcej bonusów! <33
"Dark rom", tak? To może jeszcze wystukasz w Ivonie tekst "Dark CD- rom".
"Po moim zgonie"
<tarza się ze śmiechu na podłodze>
Hah, masz niepełną wersję Ivony! <wyśmiała>
Jednak jest ona w pełni legalna :D A tak po za tym liczył się drobny efekt naiwnych przejęzyczeń i dziecinnej mowy, więc moge się tym usprawiedliwić. A co do przyszłego odcinka. Pustka w głowie, ale planuję taki bardzo oryginalny, lecz niestety krótki.
I jeszcze muszę coś powiedzieć. Pamiętecie jeszcze "Nowy Dzień"? No własnie... Więc skoro jesteśmy a'propo to zbliża się jego zakończenie, też bardzo oryginalne, a nie takie typowe.
Wyjaśni się w nim wszystko co być miało, niestety, zostało tylko w mojej wyobraźnie. Dziękuję :)
No i wreszcie czwarta część mego czegoś :) Jest krótka, ale zbliża się półrocze i szybko trzeba ponadrabiać oceny, więc nie mam zbyt wiele czasu. No i jednak wyjaśni sie cała sprawa z 11 trupami... ^^
Zapraszam do czytania
CZĘŚĆ IV
Gdy tylko pierwsze promienie słońca przebiły się do ciemnego pomieszczenia Victoria obudziła się po prawie nieprzespanej nocy. Zasnęła dopiero nad ranem, nękana silną gorączką i co najgorsze- jeszcze silniejszymi wyrzutami sumienia. Cały czas myślała o ludziach, których zabiła. Myślała o ich rodzinach, zalanych łzami matkach, zrozpaczonych ojcach. Jak to mogło się stać? Jej mały samochód mógł zabić trzy osoby?„Rozpędzony mały samochód”- poprawiła się w myślach.
Drzwi niespodziewanie otwarły się. Stanął w nich łysiejący staruszek, którego poznała już wczoraj. Detektyw Morison w towarzystwie jednego z lekarzy zbliżył się do jej łóżka, wpierw spoglądając z zaciekawieniem na wyniki jej badań.
- Już pani nie śpi?- Morison usiadł na krześle, wygodnie się rozsiadając.
- Obudziłam się tak jak co dzień rano, detektywie.
- To bardzo dobrze, mamy do omówienia niezwykle ważne kwestie dotyczące tego co się stało. Pozwoli pani, że od razu przejdę do konkretów- rozłożył na kolanach wielką teczkę, z której wysypały się stosy papierów. Kobietę zadziwiła ta spora dokumentacja, jaką Morison zdążył opracować podczas jednej nocy- mamy tutaj napisane wszystkie rzeczy, które do tej pory wiemy. Jednak jest jeszcze wiele zagadek do rozwiązania.
- I po co przychodzi pan z tym do mnie?
- Oczekuję pani pomocy. Powołałem już się w sądzie na pani prywatnego obrońcę.
- Nie zgadzam się!- Victoria gwałtownie podniosła się z łóżka. Poradzi sobie sama, sama!
http://i35.************/2ps3yfa.jpg
- Proszę się uspokoić. Robię to wyłącznie dla pani dobra i nie żądam za to pieniędzy, więc powinna się pani cieszyć.
Leżąca na łóżku kobieta zamilkła. Dlaczego ten starzec oferuje jej taką pomocą? Przecież w ogóle się nie znają. Dobrze też wiedziała, że nie wpływa na ludzi aż tak pozytywnie, by od razu rezygnowali z przyjemnych nocy spędzonych w ciepłym łóżku i dokumentowali jedną głupią sprawę, jakich mają setki na co dzień.
A może emanowała do wszystkich swym ciepłem i otwarciem? Zaśmiała się sama do siebie. Ona? Ona- pracownica zakładu pogrzebowego- emanowała do kogoś ciepłem i uczuciem?
- Nie wiem co w tym śmiesznego- uznał detektyw na widok jaśniejącego uśmiechu na białej twarzy kobiety.
- Nic. Przepraszam….
Teraz Morison wstał i podszedł do milczącego do tej pory doktora, który stał koło okna wpatrując się w okna sąsiedniego budynku. Przez chwilę rozmawiali ze sobą szeptem, jednak Victorii nie udało się nic usłyszeć. W końcu starszy mężczyzna spojrzał się na nasłuchującą kobietę.
- To jest doktor Steward. Będzie on pani prywatnym lekarzem.
- Nie potrzebuję prywatnych lekarzy!
- Całkowicie za darmo!- wtrącił się lekarz- Jest pani dla nas bardzo ważną osobą i chcemy otoczyć panią szczególną opieką.
- Ale….
- Pozwoli pani, że wszystko wyjaśnię!- Morison ponownie usiadł na krześle- Odkryliśmy, że może pani wiedzieć coś bardzo ważnego, dlatego też zależy mi na pani zdrowiu. Powiedziała pani, że zobaczyła pani ciemną sylwetkę- mężczyzny….
- Tego nie powiedziałam.
- Dobrze. To tylko taki test na pamięć. Ciemną sylwetkę. Myślała pani, że to któryś z przechodniów wyskoczył na drogę, tak?
- Zgadza się- Victoria przytaknęła głową na słowa jej „prywatnego” detektywa.- A ściślej nie wyskoczył, tylko gdy już spojrzałam na ulicę już tam stał. Jakby czekał, żebym ja go potrąciła.
- Rozumiem- detektyw zanotował parę słów w grubym notatniku.
- Ale ja nadal nie rozumiem, do czego jestem wam taka potrzebna!
- Otóż jeszcze ktoś widział tą samą postać, która widziała pani. Nikt inny- jeszcze tylko jedna osoba.
Victorię bardzo zaskoczyły te słowa, a z drugiej strony nieco rozczarowały. Jedna osoba? Przecież wtedy w mieście był tłum ludzi. Wszyscy to widzieli, widziała twarze ludzi spoglądających na całe zajście. Może tylko z jednej osoby udało się coś wyciągnąć? Ale dlaczego cała reszta nie chce nic powiedzieć? W tym mieście lepiej trzymać się od policji z daleka, ale przecież nie każdy ma coś na sumieniu. Ta osoba jest jej ostatnią deską ratunku. Jeżeli nie potwierdzi tezy Victorii kobieta może trafić za kraty.
- Kto to jest?- kobieta uniosła się z łóżka odgarniając fałdy ciepłej pościeli na bok.
- Doktorze- proszę wprowadzić tą małą.
- Małą?!
- Tak. To ośmioletnia dziewczynka- Lucy.
„No świetnie!” pomyślała Victoria na widok zawstydzonej dziewczynki wchodzącej niepewnym krokiem do pomieszczenia.
۞
Gdyby nie jedna, jaśniejąca w rogu małego pomieszczenia lampa oliwna, w pomieszczeniu byłoby zupełnie ciemno. Blade światło padało na nieruchome twarze dwóch mężczyzn. Siedzieli oni po obu stronach niedużego stołu, na którego stały dwa kubki z zimną już kawą. Ich twarze przypominały zatwardziałe w swej postawie posągi. Żadne drgnienie, ani jeden ruch. Oczy wpatrzone w nicość, zamyślone.
Z takiej postawy wybawił ich dopiero nieprzyjemny dla ucha zgrzyt otwieranych drzwi. Z ciemności wyłoniły się dwie sylwetki- jedna większa, barczysta, a druga lekko zgarbiona, sprawiająca wrażenie przestraszonej.
- Wprowadź go- mężczyzna siedzący naprzeciw Mortimera wydał rozkaz do większego mężczyzny.
http://i38.************/2hz78yg.jpg
Na posadzce wylądował na pół przytomny Medival, wydający z siebie ciche pojękiwania. Zwijając się z bólu poczuł lodowaty chłód kamiennej podłogi, co jeszcze bardziej spotęgowało uczucie bezbronności. Był wściekły, czuł, że mógłby teraz wstać i wszystkim porządnie przyłożyć po tych ich „szpetnych ryjach”! Że potrafi zemścić się za te swoje męczarnie, które przeżył przez te kilka ostatnich godzin. Jednak za każdym razem, kiedy tylko próbował oderwać się od podłogi, ścisnąć pięści i z całą swą siłą zaatakować swych „najeźdźców”, nie dawał rady, a jego wszystkie wysiłki na zewnątrz objawiły się tylko delikatnym drgnięciem ciała.
Mortimer uniósł się z krzesła.
- Kto to ten informatyk?- zapytał się wskazując na leżącego na ziemi mężczyznę.
- Tak.
- Więc po co my go tu jeszcze trzymamy?
- Może się jeszcze przydać, a tak po za tym, mógłby coś wygadać- mężczyzna w ciemnym garniturze tłumaczył swojemu współpracownikowi- Przynieś mu coś z lodówki. Biedak. Pewnie jest głodny.
- Przyniosę- szef zakładu pogrzebowego pośpiesznie udał się do sąsiedniego pomieszczenia, skąd przyniósł puszkę kukurydzy i dwie kromki chleba. Ustawił je obok leżącego na ziemi Medival’a.
- Może mu to otworzę?- Mortimer poczuł lekki współczucie dla nieznajomego.
- Nie. Jak będzie bardzo głodny to na pewno sobie poradzi.
Zapanowała chwila ciszy. Medival przysłuchując się uważnie rozmowie wywnioskował, że raczej nie wydostanie się stąd szybko. Więc lepiej nie lekceważyć puszki i chleba leżącego obok niego. Jednak przyjęcie ów „podarunku” oznaczałoby ulec tym dwóm, stać się od nich zależnym. Niestety- nie miał innego wyboru.
- Niedługo, mój drogi przyjacielu, wszyscy będziemy szczęśliwi i bogaci- zaśmiał się w końcu mężczyzna w ciemnej marynarce.
- Nadal jednak nie wiem nic. Nadal nie wiem o co w tym chodzi!- Mortimer lekko uniósł głos.
- Kolego! Po co się denerwować? Ważne, że ja wszystko wiem. Mogę ci tylko powiedzieć, że nieźle na tym zarobimy.
W tym samym momencie, gdy do uszu pozostałych dwóch mężczyzn dotarły słowa faceta, drzwi ponownie otwarły się na oścież.
- Szefie. Co zrobić z tymi śmierdzącymi trupami? Zaczynają gnić- głos, pozbawiony jakiegokolwiek akcentu wyraźnie wyróżnił się ponad ciszę, jaka zapanowała po jego wejściu.
- Jakimi trupami?!- wtrącił się Mortimer.
- Później ci to wyjaśnię, przyjacielu. A co do ciał. Odłóż mi trzy- te najlepsze.
- Tak jest szefie- drzwi z powrotem się zamknęły, a w dali słychać było odgłos oddalających się kroków.
- Jakie to są trupy?!- Mortimer nie przestawał dociekać interesującej go sprawy.
- Te z twojego zakładu pogrzebowego.
- Co?! Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
- A myślisz, że po co wziąłem cię do współpracy, skoro i tak nic nie robisz?!- rozmowa powoli zamieniała się w kłótnię. Medival słuchał z lekkim napięciem, starając się zanotować w pamięci każde ważne słowo. Zastanawiał się też jak mógłby wykorzystać to chwilę. Nie. Nie jest to dobra pora do ucieczki.
- Ile wziąłeś tych trupów?
- 11 ciał.
- Ile?!
- Powiedziałem. Jednak zmiana planów. Inwazja będzie mniejsza, z racji, że ów twoje nieboszczki zaczynają trochę gnić.
- Jaka inwazja?!
- Naprawdę Ci tego nie mówiłem? Nie chce mi się teraz tego ci wyjaśniać, ale pokrótce ci wszystko opowiem. Kazałem ochroniarzowi przynieść trzy ciała- lekko je przebudujemy. Wstawimy w nie nieco różnych fajnych rzeczy. Zdobyczy techniki. Wiesz? One będą maszynami do zabijania.
- Co ty knujesz?
- Zrobimy z nich roboty, panie Mortimerze. Roboty do zabijania.
Mortimer nie mógł uwierzyć. Czy ten szaleniec robi z niego durnia? Modlił się by tak było, jednak wszystko wskazywało na to, że mówi prawdę. Nie mógł jednak pojąć tego wszystkiego. Roboty?- to jak z filmu science fiction. W co on do cholery jasnej się wpakował?!
- Co ty chcesz zrobić?- jego głos był drżący, niepewny. Bał się odpowiedzi współpracownika.
- Zawładnąć światem.
Callineck
16.12.2008, 13:01
Ha ha, faktycznie wybrnąłeś ładnie z tymi zwłokami :D Uch aż sie ubawiłam :)
Czyli jednak Victoria ma jakieś ukryte zdolności, w końcu jako niemal jedyna ujrzała tajemniczą postać... Ciekawe :)
A Medivala jest mi naprawdę szkoda, nie dość, że dostał się w łapy szaleńców to jeszcze dodatkowo okazali się oni podłymi sadystami. Ale to jeszcze bardziej prowokuje do zemsty :D
Teraz nie mam za bardzo czasu, ale błędy poprawię jak wrócę, o ile ktoś uczynny mnie nie uprzedzi ;)
ptasie mleczko
16.12.2008, 13:07
No no no akcja zaczyna się ciekawie rozwijać. Założę się, że ta tajemnicza czarna postać stała tam sobie i czekała na Victorię i chciała spowodować specjalnie ten wypadek. Swoją drogą to bardzo intrygujące, kto to był? człowiek? chyba nie skoro nikt go nie widział (oprócz Victorii i Lucy) może jakiś duch? wampir? trudno powiedzieć ... i znów moja ciekawość jest nie nasycona. Żywe trupy :O to straszne, trochę się boję dalej czytać bo jeszcze się nabawię jakiś koszmarów przez Ciebie :P ale z zagadki gładko wybrnąłeś.
Co do błędów to ja się tu nie będę wcinać w przywileje Korektora z woli ludu B)
Jedyne co mi się rzuciło w oczy to fakt, że nadużywasz słówka "ów" i to nieprawidłowo odmienionego lub wstawiasz je tam gdzie nie pasuje. Zwracałam Ci na to uwagę przy poprzednim odcinku. Ale literówek jakby było troszkę mniej niż poprzednio, w każdym razie nie rzucały się bardzo w oczy ;)
"- Kto to ten informatyk?"
Chyba raczej:
- Kto to? Ten informatyk?
Dzisiaj coś mało opisów. Nie było gdzie wcisnąć? Dziwne, przecież Ty mógłbyś nawet w samym środku dialogu walnąć opis na pół strony, a tu widzę nic...
I w ogóle odcinek krótszy (to chyba przez te "braki"). Jakimś cudem udało Ci się wykombinować te dwa zdjęcia na cały odcinek. Na początku miałam z leksza zaskoczoną minę, ale stwierdziłam, ze więcej tu nie trzeba. Są w dobrych momentach.
Fabuła jak w filmie, ewentualnie książce sensacyjnej. Nieźle się uśmiałam z Twego szalonego pomysłu wykorzystania tych 11 ciał :D. No i oczywiście z "zawładnięcia światem" :D
9/10
PS.: Powodzenia w poprawianiu ocen!:D
PS.: Powodzenia w poprawianiu ocen!
No cóż. Dziękuję i mam nadzieję, że Ty już z ów kłopotów wybrnęłaś :D
A opisów mniej. No bo właśnie nie miałem zbytnio czasu na jakieś przeciąganie. Jednak wyżyję się na następnym odcinku (już się bójcie ^^). Wogóle planajuję zrobić ciekawy odcinek, ale zobaczymy co z tego wyjdzie.
na głowie mam jeszcze zakończenie ND, które też sie pisze ;)
@up: Owszem, wybrnęłam ;)
I nie przesadzaj z tymi opisami- nie musisz nadrabiać tego odcinka (przynajmniej ja Ci nie każę).
Widzę, że lecisz na dwa fronty...
Życzę szczęścia.
Fakt, malo opisów ... ale i tak mi się podoba : ) xd
Człowieku, coraz większe sci-fi się z tego robi.
Łał.
9/10, za opisy ^^
i w ogole co tak malo ?! xd
Na początku używałeś do opisów bardzo dziwnych słów, przez co dość ciężko było je czytać. W 3 odcinku poprawiłeś to i tak zostało, za co duzy +. Sam temat fs zainteresował mnie, szczególnie sprawa z "niewidzialną" postacią. Mogłeś bardziej opisać odczucia Victorii, gdy dowiedziała się o tym, że zabiła 3 osoby. Brakuje mi tu trochę rzeczy, która sprawi, że całe fs nabierze barw, wątku głównego, a pobocznych jest aż za dużo. Będę oryginalna i powiem: czuję niedosyt opisów, bo dość dobrze Ci wychodzą. Bardzo chciałabym przeczytać opis uczuć, bo w 4 odcinku wyszło to takie....szare, jakby było jej wszystko jedno. Połączyłeś 2 różne wątki, co jest wyczynem i układa się to powoli w logiczną całość. Czekam na wątek z telenoweli :D.
Podsumowanie: Proszę, więcej opisów uczuć.
Na +:
- długość odcinków
- rozwinięcie akcji
- zdjęcia
- wątki
czyli prawie wszystko.
Na -:
- dialogi (jakieś takie...mało realistyczne)
- błędy ortograficzne i gramatyczne (ale z pewnością się spieszyłeś, oceny. Ps. życzę powodzenia :D)
Ogółem za cale fs dam 9/10
Za 4 odc. 7,5/10
Bardzo mi się podoba :D.
Ocena surowa, bo miałam nastrój do refleksji jak czytałam Twoje fs, a ono nie ma "drugiego dna" :D.
Hmmmm.... Jeżeli dobrze by się zastanowić nad tym drugim dnem, to i ma, tylko nie wiem czy myślimy o tym samym rozumiejąc "drugie dno".
Moim zdaniem opowiadanie jest bardzo alegoryczne. No dobrze, moze nie bardzo, ale trochę jest :P
Juz sam tytuł jest alegoryczny. Wyjaśniłem to gdzieś wcześniej.
U mnie nie ma alegorii jako tako w akcji, ale w tych (ostatnio nielicznych) opisach.
Podam na przykładzie leżącego na ziemi Medival'a.
Chciał się zemścić na kimś, jednak później, gdy tylko chciał już tego dokonać orientował się, że nie ma na to siły.
Czy nie jest tak na codzień w naszym zwykłym życiu? Czasami nasz gniew jest tak silny, że moglibyśmy przenosić przysłowiowe góry, jednak później uświadamiamy sobie, że nie jesteśmy w stanie tego uczynić :)
Czekam na komentarze.
Heh...trochę źle mnie zrozumiałeś...nie chodziło mi o to, że wszystko jest dosłownie wypowiadane, tylko o to, że nie mam w tym fs żadnej rzeczy, która da mi do myślenia bardzo dużo. Pocieszę Cię - prozą bardzo trudno uzyskać taki efekt (mi się osobiście jeszcze nie udało). Praktycznie nie mam się do czego przyczepić, choć czegoś mi brakuje i próbuję sobie uświadomić, czego. Wyszło mi na to, że brakuje elementu, który bardzo zaskoczy czytelnika, że on aż będzie potem przez kilka godzin myślał : "Co będzie dalej?" i zacznie snuc własne przypuszczenia z niecierpliwością oczekując nowego odcinka, by się przekonać, czy miał rację. Najlepiej, żeby jej nie miał xD. Ja nie czuję czegoś takiego :( Możliwe jednak, że po prostu mnie zmuszają do refleksji inne wątki, a ktoś inny może się zastanawiać nad tym właśnie rodzajem fs. Zacząłeś świetnie, tajemniczo, szczególnie podobał mi się opis pracy hakera. Wg. mnie wszystko dzieje się za szybko i jest za mało dokładnie opisane. Np. jak stracił przytomność mogłeś opisać dokładnie, co czuł przy rozbudzaniu się (dajmy na to: Gdy się obudził, czuł zimno terakoty. Spróbował usiąść, ale gorzko tego pożałował. Wszystko go bolało. Powoli uniósł dziwnie ciężką głowę, zobaczył, że jest w jakimś małym pomieszczeniu. Nie starczyło mu sił i głowa z hałasem uderzyła o posadzkę. Potem znów była ciemność... i tak dalej).
O! Kliii! Cóż za profesjonalizm :)
Bardzo dziękuję za cenne wskazówki <zabiera się do poprawiania kolejnego odcinka :D>
Skoro już tak dużo wiesz o pisaniu (masz w tym już doświadczenie) już się boję, jak będzie wyglądała kontynuacja Twojego FS. To będzie super profesjonalne arcydzieło ! ^^ O matko. Chyba się nie oderwę od niego :P
I faktycznie. Trochę zeszłem na psy z tymi moimi przecież jakze ukochanymi opisami. i dobrze wiedzieć, że jeszcze ktoś na tym forum je lubi :*
Bardzo Ci dziękuję Kliii :)
Profesjonalizm? Nie powiedziałabym. Nie znam się na pisaniu, uwierz. Umiem oceniać pracę innych, ale jak sama mam coś napisać, jest dużo gorzej. Zwykle pomysł w myślach jest doskonaly, tylko trudno go poukładać w słowa ;)
Ekhm, ekhm...doświadczenie? Namiastka życia to moje 1 fs, mam trochę badziewnych wierszydeł i tyle ^^
Tak, lubię Twoje opisy...wyróżniają się spośród innych, widać, że dużo czytasz. W niektórych momentach opisy z książek wydają się niczym w porównaniu do tego fs ^^
Opisy uczuć to mój konik, to wychodzi mi najlepiej więc oczywiście od wszystkich oczekuję, żeby też najlepiej wychodziło im to właśnie <egoistycznie podchodzi do świata>.
Nie ma za co ;)
Kliii- nie poznaję Cię.
Faktycznie- uczucia umiesz opisać i to bardzo dobrze <szuka "Namiastkę życia" i czyta pierwszy lepszy odcinek ^^>, jednak do tej pory nie wiedziałem, że jesteś aż tak dobrą specjalistką od FS- ów. I nie mów, że Ci Twoje nie wychodzi, bo wychodzi- tylko czasami dasz za dużo akcji, a czasami inaczej przekarzesz to, co miałaś na myśli ;)
Chmmmm..... Może Ci coś prześlę, ale to chyba już jutro ;) Czekaj na PM'a ode mnie
mi się podoba,ale bonus jest sssssssstraszny! ;p
10/10
niepokorna
18.12.2008, 15:56
Ciekawy pomysł z tymi maszynami do zabijania ^^
Nie wpadłabym na to.
Teraz tak: nie podoba mi się, jak opisałeś jej uczucia. To było coś w stylu <ja to tak widzę> :
zabiła ludzi... obudzila się... coś tam zrobiła.
Tak jakoś... za mało w tekście wyróżnione jest to, że ma kogoś na sumieniu.
Co do reszty nie mam zastrzeżeń ^^
Tak mi jakoś przyszło na kręcenie filmów, no i kolejny filmowy bonusik :)
Tum razem jednak jest poważniej, jednak nie bójcie- seria "Dark Rum- to straszne" :D będzie kontynuowana.
Na razie jednak rzycze miłego oglądania :)
BONUS (http://pl.youtube.com/watch?v=sZPskDfpA2M)
I jak się spodobało? Nie jest to społenienie moich filmowych aspiracji, ale zawsze coś...^^
Czy to "rzycze" to specjalnie czy się zagapiłeś? :P
O, widze, że też się przerzuciłeś na Rum zamiast Room xD
e, no fajne, ale mrhoczne :p
wolałam serię DARK RUM - TO STRASZNE, ale to jest lepiej wykonane.
w czym montujesz? ;]
W zwykłym i najzwyklejszym Windows Movie Maker ;)
<nie wierzy>
Ojeju, to wyszło super ; )
Nie no, gościu, jestem pod wrażeniem ;D
Jeżeli chodziło się o to, by ten trailer wyszedł troszkę straszny i emocjonujący to Ci się udało.
Ale zabrakło mi tam czegoś.Tajemnice, strach, emocje... A opisy? ;P
W końcu głównie z tego znane są Twoje FS :D
I ten cudny motyw z "Requiem dla snu"... <wzdycha z wrażenia>
Rób więcej takich, panie reżyserze:D
Pani_Snejp
19.12.2008, 13:56
ulalalalala ^^ cudne... aż mnie ciarki przeszły... I zgadzam się z Liv, co do muzyki. Idealnie wpasowana... Nie no, ta gęba mi się będzie po nocach śniła >.< xD
Ooo...niezły trailer ;) Muzyka dobrze dobrana, tylko...(tak, ja zawsze musze mieć jakieś ale) po tym emocje czy tam uczucia <nie pamięta> raczej po 1 scence nie było widać emocji (chyba, że ktoś przeżywa najwięcej pisząc coś na kompie, co się zdarza czyt. ja xD). Ładny montaż ;)
No cóż. Ujęcia na planie kręciłem na odpieprz, tzn. po każdej sesji zdjeciowej do odcinka kręce krótkie filmiki, pózniej wykorzystywane są do takich rzeczy jak ta.
Więc ja te "emocje' tak se napisałem, by zachęcić widza (tani kit ^^). Pełna komercjalizacja z tym moim FS. Najwięcej roboty mam z robieniem postaci, pstrukaniem zdjęć, budowaniem planów i robieniem bonusów. Pochłania mi to więcej czasu aniżeli pisanie odcinka :D
Heh...znam ten ból ;) Odcinek pisze się z przyjemnością, a zdjęcia...no cóż ;P Taaa..tani kit...gdyby moje tanie kity były takie jak ten trailer...ehh...pomarzyć xD
Żeby nie bylo offtopu: Nie mogę się doczekać V odcinka, kiedy go wstawisz? Nie poganiam, bo sama za szybko swojego fs nie piszę, ale naprawdę zaciekawiłeś mnie :PP
Odcinek- niech sie zastanowienię. Praktycznie jego dużą część już mam, jednak jest do poprawki (dzięki Twojej pomocy Kliii) + jeszcze zdjęcia- więc to nie wiem. Nie wcześniej nić jutro, ale do Bozego Narodzenia powinien być. W końcu teraz za bardzo nie ma sie czego uczyć, czasu wolnego mam więcej.
Jeszcze co do Części V- będzie chyba dłuższa niż pozostało (pomijając, że każdy prócz pierwszego miał prawie 2,5 word'odowe strony ^^). Oj- będzie się działo dużo.
Dużo akcji+ dużo opisów= długie przynudzanie :D
niee, Dużo akcji+ dużo opisów= fs w stylu Giovánniego : p
CZĘŚĆ V
Victoria nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Lekko przestraszyła się, widząc w progu małą dziewczynkę nieśmiało postępującą naprzód. Jeżeli to jest jedyny świadek- tak, może już pożegnać się z wolnością. Przecież ta dziewczynka jest mało wiarygodna. Kto uwierzy jakiejś ośmiolatce podpuszczonej przez rodziców, gdyż powie wszystko to co jej karzą? Z drugiej jednak strony poczuła lekką ulgę. Nie jest sama z tym wszystkim. Nie zdziwaczała. I mówi prawdę. Tam ktoś naprawdę był. Nie wydawało jej się i nie jest winna temu wypadku.
http://i39.************/2u6k4s9.jpg
Całe to zajście było przez Victorię odbierane z dwóch stron. Z jednej z strony coś dziwnego, tajemnicza postać stojąca na środku drogi. Nie ma po niej ani ciała, ani żadnych – prócz jednego- świadków. Może było to dziwne, ale przez moment pomyślała nawet, że nie był to człowiek. Nie… ta durna wyobraźnia. Przez ułamek sekundy jej rozum podrzucił pewną myśl:- istota- nie człowiek. Coś, czego jeszcze nie widziała. Nikt nie widział prócz niej i małej blondyneczki, która powolnymi kroczkami zbliżała się ku niej. Zdziwaczała? Jakoś nie potrafiła w to uwierzyć. Była w ślepym zaułku. Chciała wierzyć jednak nie mogła. To coś na środku drogi- przerażało ją, budziło w niej lęk. Bała się tego. Bała się, że postać którą – rzekomo- potrąciła nie była człowiekiem, ni dużym zwierzęciem, niczym, co zna. Jednak wszystkie znaki mówiły, że tak właśnie jest. Przeszedł ją dreszcz niepokoju. Uświadomiła sobie, że padła ofiarą bardzo dobrze przygotowanego spisku- tylko po co?- lub jest świadkiem czegoś ponad ludzkiego, czegoś, o czym do tej pory nawet nie myślała. Istota pozaziemska? Niechciała dopuścić do siebie tego słowa. Pozaziemska. To było takie abstrakcyjne, takie na wyrost. Pojęcie, którego dokładnie nie rozumiała, nie potrafiła również zanalizować, budziło jednak przejęcie, dziwne uczucie samotności, zagubienia we wszechświecie. Wszechświecie? Kolejne abstrakcyjne słowo. Nie chciała dłużej o tym myśleć.
Zaś z drugiej strony to śmierć ludzi. Najbardziej przyziemna z rzeczy na tym świecie. Troje ludzi nie żyje- przez nią. Do teraz nie potrafiła tego całkowicie pojąć. Ona jest sprawczynią odejścia trzech istot, trzech dusz, które miały rodzinę i przyjaciół, kochały i były kochane, trzech dzieł Boga. Boga? Kim właściwie jest ten Bóg skoro dopuszcza do takich rzeczy. Czy Biblia nie mówi nam o miłosiernym Panu czuwającym nad nami, broniącym nas od wszelkich tragedii? Abstrakcyjne pojęcia mnożyły się z każdą chwilą. Doszła do wniosku, że wszystko po wypadku jest takie dziwne, takie nierzeczywiste. Dręczyły ją wyrzuty sumienia. Jeżeli nawet przed maska jej samochodu stał jakiś człowiek, lub choćby coś innego, dlaczego się nie zatrzymała, tylko skręciła gwałtownie kierownicą w prawo? Przeznaczenie? Wybór losu? Zabiła. Popełniła zbrodnie i nie potrafiła się z niej wytłumaczyć, a natłok wydarzeń i myśli robił z niej wariatkę. Zabiła- mogła tego uniknąć. Zabrała trzem duszą cenny dar zwany życiem Pierwszy raz myślała o takich rzeczach. Była nawet skłonna powiedzieć, że wcieliła się w rolę filozofa. Ona- Victoria- najbardziej przyziemna kobieta na całej kuli ziemskiej. Już nie.
Gdy oderwała się z świata swych myśli zobaczyła niezadowoloną minę Morison’a. Zamyśliła się. Ludzka rzecz. Przyjrzała się dziewczynce, która dotarła już do jej łóżka i teraz opierała się rękom o metalowy drąg stanowiący konstrukcję szpitalnego łoża. Lucy nie miała już spuszczonej głowy. Uważnie wpatrywała się w kobietę leżącą na łóżku. Jej oczy- niebieskie- były przepełnione dziwną głębią. Miały dziwny wyraz- filozoficzny? Na pewno nie przeciętny. W ogóle cała wyglądała dziwnie. Obca, niedostępna, zamknięta w sobie. Victoria wyczuła, że ta dziewczynka musi coś wiedzieć. Była przepełniona dziwną tajemniczością- coś ukrywała.
- To właśnie jest jedyny świadek, jakiego udało nam się znaleźć- Morison dumny z odnalezienia dziewczynki przerwał „kolejne oddalenie Victorii od świata rzeczywistego” wskazują małą postać, wyraźnie kontrastującą z światłem słonecznym, jakie wpadało przez odsłonięte okna- Lucy. Ogólnikowo wszystko mi opowiedziała.
- Co dokładnie powiedziała?- Victoria już na dobre wróciła na Ziemię i zajęła się sprawami rzeczywistymi.
- Potwierdza pani tezę.
- Tylko tyle?
- To wszystko.
۞
W pomieszczeniu było ciemno. Szczelnie zasłonięte bordowe firany przepuszczały jedynie pojedyncze promienie światła, które podświetlając wirujące w powietrzu pyłki kurzu delikatnie opadały na wnętrze biblioteczki pełnej półek z książkami.
Lucy siedziała naprzeciw detektywa, zapisującego coś na gładkich kartkach. Kolejne atramentowe słowa Morison nanosił z dziwną lekkością. Ozdobne, kształtne litery i równiutkie linijki. Nagle oderwał wzrok od biurka, jakby się czegoś wystraszył, jednak nie miało miejsca nic, co mogłoby tak niespodziewanie odwrócić jego uwagę. Spojrzał w zaszklone oczy dziewczynki. Była przestraszona. Nie wiedziała po co tu się znajduje, nie wiedziała co ma mówić, nikt nie dał jej żadnych wskazówek. A postać naprzeciw niej- była jej zupełnie obca. Nigdy na oczy nie widziała tego mężczyzny. Wiedziała tylko tyle, że jest detektywem- będzie jej zadawał pytania. Tym bardziej jej nieuzasadniony lęk się powiększył.
Ciemne obicie ścian pomieszczenia potęgowało u ośmioletniej dziewczynki poczucie zagubienia. Można by rzec, że w takim pokoju można dostać klaustrofobii. Detektyw odłożył na bok pozłacane wieczne pióro kupione na wyprzedaży w centrum handlowym i założywszy ręce wygodnie oparł się na swoim siedzisku.
http://i42.************/258bfya.jpg
- Lucy? Tak masz na imię?
- Tak proszę pana.
Po tych słowach zapanowała jeszcze większa cisza niż poprzednio. Dziwna niepewność zgromadziła się w sercach obydwóch ludzi. Czy podołają swojemu zadaniu? Czy Morison zdoła wyciągnąć coś od tej małej dziewczynki, a czy ona potrafi odpowiedzieć na jego pytania?
Jedyne drzwi otwarły się, jednocześnie wpuszczając do ciemnego pomieszczenie więcej światła. Stanęła w nich kobieta około pięćdziesiątki, lekko zdyszana. Była to wychowawczyni domu dziecka. Lucy odwróciła się, czując ulgę. Kochała Moli Była to jedyna bliska jej osoba.
Odkąd znalazła się w domu dziecka, ów kobieta pielęgnowała ją, dodawała jej otuchy, była dla niej jak matka. Zawsze wspierała dobrym słowem, mądrymi radami, a w trudnych chwilach pocieszała jak nikt inny. Bardzo przywiązały się przez te cztery lata pobytu dziewczynki w sierocińcu. Teraz znajoma twarz była wybawieniem, światełkiem w ciemnym tunelu bez końca. Teraz nie ma się już czego bać. Nie będzie musiała mówić nić, nawet, jeżeli ten facet ją do tego będzie chciał zmusić.
Dziewczynka wstała wstać i powitać przybysza, objąć swymi drobnymi rękoma szyję i ucałować uszczęśliwiona w czubek nosa, jednak przypomniała sobie o siedzącym naprzeciw facecie, który cały czas mierzył ją swym wzrokiem.
- Przepraszam za spóźnienie.
- Nic się niestało. Właśnie nawiązałem kontakt z….
- Lucy. Lucy Brown.
Brown? Morison’owi nazwisko to wydało się znajome, jednak nie potrafił sobie przypomnieć gdzie je ostatnio słyszał. Ostatnio w ogóle nie oglądał telewizji, nie słuchał radia, rzadko czytał poranną gazetę, więc nie mogło być to nazwisko wykraczające po za akta w policji, a przynajmniej po za samą policyjną instytucję. Mimo chwilowego wytężania swego mózgu nic z niego nie wykrzesał.
Coraz częściej zapominał o takich rzeczach. Kiedyś miał niezwykłą pamięć. Potrafił zapamiętać setki twarzy, imiona, nazwiska, a nawet dane postrzegalnych osób. Ale czy coraz częstsze zapominanie niektórych rzeczy było oznaką zbliżającej się starości? Starzał się? Uświadomił sobie, że tak- już od ponad 20 lat. Zauważył to dopiero w tym momencie. Siwe włosy, pomarszczona skóra, to jak najbardziej zwykłe syndromy starości. Czy czeka go szybka śmierć? Może już jest u schyłku swego życia? Może już powinien przejść na emeryturę? Nie. Jeszcze trochę. Praca detektywa daje mu motywację do życia, jest jak paliwo, bez którego nie da się dalej istnieć i normalnie egzystować.
Oderwał się od swoich myśli. Panowała cisza. Minęła chwila, może dwie. Spojrzał na dziewczynkę. Chciała, by mieć to już za sobą, strach nadal nie mijał, a niepewność tylko z każdą chwilą wzrastała. Morison postanowił jej ulżyć. Nie wiedział tylko jak zacząć. Znajdował się w bardzo kłopotliwej sytuacji. Nie umiał rozmawiać z dziećmi. W ogóle ich nie lubił.
- Co wtedy widziałaś?- zaczął, niepewny intonacji tych słów. Chyba powiedziała je zbyt ostro, zbyt bezpośrednio, zbyt gwałtownie.
- Postać- cichy głos dziewczynki dotarł mu do uszu po chwilowej przerwie.
- Możesz ją opisać?
- Była ciemna. Twarz była w cieniu kaptura Była ubrana w długi płaszcz, ciemny.
Kilka słów do notesu i chwila zastanowienia Morison’a. Słowa ów pokrywają się ze zeznaniami Victorii Watson- tej wariatki, która śmiertelnie potrąciła trzy osoby.
Spojrzał w oczy dziewczynce- mówi prawdę. Już od dzieciństwa miał wrodzony talent dostrzegania kłamstwa w ludzkich oczach. Sam nie potrafił tego wytłumaczyć, jednak zawsze był nieomylny- potwierdzały to wszystkie najnowsze zdobycze techniki- „wykrywacze kłamstw”, których on jednak nie praktykował i starał się nie opierać na nich całej akcji. Nie wierzył im. Nigdy nie wierzył maszynom. Często powtarzał, że wierzyć można sobie, chociaż i czasem nasze serce lub rozum jest zdradzieckie- podpowiada rzeczy, których nie powinniśmy robić. Inaczej nie istniałaby głupota.
By upewnić się postanowił przeprowadzić jeszcze jedną próbę na zlęknionym dziecku. Dla dobra śledztwa.
- Mówisz prawdę? Naprawdę widziałaś co tam było?
- Tak. Widziałam. Widziałam na własne oczy.
۞
Czuł wielkie podekscytowanie. Pierwszy raz widział coś takiego. Sam nie mógł uwierzyć własnym oczom, chociaż wmawiał sobie, że to wszystko prawda, że to wszystko dzieje się naprawdę. Prosto w jego oczy celowało rażące światło z reflektorów przemontowanych na suficie dużego pomieszczenia. Idealnie biała wiązka światła miała za zadanie rozjaśnić pomieszczenie do maksimum wytrzymałości ludzkiego oka.
Drobne metalowe elementy błyszczały w jasnym strumieniu światła. Wokół nich krzątało się parę osób ubranych w białe stroje. Otoczenie profesjonalnymi urządzeniami składali coś na kształt trzech szkieletów. Obok wisiały trzy ludzkie ciała- pozbawione wnętrzności, jak zwierzę gotowe do upieczenia na rożnie. Mimo tego wszystkie w całym pomieszczeniu było sterylnie czysto, a filtrowane powietrze dawało ciału wręcz małą odnowę biologiczną.
http://i42.************/2hcdb45.jpg
- Jest pan tego pewien?- jeden z naukowców podszedł do z dumą stojącego człowieka, ubranego w ciemny garnitur wyraźnie kontrastujący z jasnym otoczeniem.
- Tak.
- Skutki tego…
- Nie będzie żadnych innych skutków, prócz tych, których sam nie wymyśliłem i nie przewidziałem.
- Niekoniecznie.
- Co to ma znaczyć?
- Nic. Przepraszam. Za chwilę połączymy ciała z maszynami.
- Do dzieła.
Naukowiec odszedł i zaczął wydawać innym rozkazy. Chwila ciszy, jeszcze większy błysk oślepiającego światła, tym razem lekko niebieskawego. Ogromny smród palących się tkanek ludzkich, lekki, szary dym, wolno przemieszczający się do wentylatorów. Stało się. Jeszcze tylko godziny prób, testów, ulepszanie całego modułu i wszystko będzie gotowe. Mógł powiedzieć, że był zwycięstwom. Dobrze, że wywalił ze spółki tego Moritmera- szefa zakładu pogrzebowego. Był tylko potrzebnym mu podmiotem. Trafił tam gdzie i ten zasrany informatyk, który nieświadomie stworzył program komputerowy, służący jako mózg tych robotów. Byle nie popełnił żadnego błędy- nie. Na pewno wszystko działa tak jak powinno. Wszystko się uda. Wreszcie zemści się za swoje niepowodzenia, wreszcie świat zapłaci za wszystko, co stało się w dzieciństwie. Śmierć kolejnych osób z rodziny bardzo odbijała się na świadomości małego chłopca. Jednak już niedługo, już niedługo….
۞
Zostały same. To cud, że stary detektyw pozwolił im choć przez chwilę swobodnie porozmawiać w samotności. Gdy tylko zobaczyła Lucy wiedziała, że musi z nią porozmawiać w cztery oczy. Nie wszystko mówi się detektywowi- ona jednak musi wiedzieć wszystko. Było jej to niezbędne, by siebie obronić, by potwierdzić swoją niewinność.
Siedziały w milczeniu. Cały czas spoglądały sobie w oczy. Victoria czuła, że dziewczynka nie powiedziała wszystkiego, czuła, że coś zataiła, że wie o wiele więcej niż im do tej pory powiedziała. Cała była spowita jakąś dziwną, wewnętrzną tajemniczością. Jej zachowanie, małomówność były pewne jakimiś nieuzasadnionymi obawami, przerażeniem, tylko przed czym?
- Wiem, że jeszcze coś wiesz- kobieta wstała z łóżka i przespacerował się dookoła pokoju uważnie spoglądając na dziewczynkę, która w tej chwili znieruchomiała. Jej głowa wpatrzona była ciągle w to samo miejsce, gdzie wcześniej leżała kobieta.- Powiesz mi?
- Tak.
Victoria zaskoczona była taką odpowiedzią. Tak? A zatem jej podejrzenia były jak najbardziej słuszne. Jednak czy to co powie, będzie na jej korzyść? I tak są sam na sam, nikt ich nie słyszy. Niech wie wszystko, chce wiedzieć wszystko.
- Chcę znać prawdę- usiadła naprzeciwko dziewczynki- A ty jako jedyna ją znasz.
- To oni.
- Kogo masz na myśli?
- Ich.
Kobieta niczego nie potrafiła odczytać z tych lakonicznych wypowiedzi Lucy. Kto to są ci Oni? Podstawiała w głowie różne postacie, jednak żadna jej nie odpowiadała.
- Co Oni zrobili?- zapytała się, chociaż czuła, że nieco zbacza z tematu.
- Chcieli cię zabić- kobietę uderzyły te słowa. Przeżyła chwilowy wewnętrzny szok- Właśnie po ciebie idą. Musisz uciekać.
Te słowa jeszcze bardziej zbulwersowały Victorię. Co to dziecko plecie?! Czy ono naprawdę jest zdrowe psychicznie? Bez powodu do domu dziecka nie trafiła…Jednak z drugiej strony jeżeli te słowa były wypowiedziane na poważnie naprawdę może jej grozić jakieś niebezpieczeństwo. Jednak nie wiedziała przed czym tak naprawdę ma uciekać. Czy „Oni” stwarzali dla niej zagrożenie? Chyba tak, skoro chcieli ją zabić. Tak czy inaczej- wolała być żywa. Wyjęła z szafy walizkę, w której odnalazła kurtkę. Pospiesznie narzuciła ją na siebie i udała się w kierunku drzwi.
- Idziesz ze mną?- uchyliła lekko drzwi, rozglądając się po korytarzu.
- Jeżeliby dowiedzieli się, że ci pomagam, mnie też zabiją.
- Więc na co czekasz?!
Korytarz cały pomalowany na biało był zupełnie pusty, jedynie jakaś pielęgniarka w drugim jego końcu przemknęła spiesząc się z opatrunkami. Gdzieś w oddali zgrzytnęły zamykane drzwi, słychać było jęki chorych z sali operacyjnej. Victoria ciągnąc za rękę Lucy rozejrzała się po ścianach.
http://i42.************/2j18qy0.jpg
Zielona tablica informacyjna oznajmiała, iż wyjście awaryjne powinno znajdować się niedaleko. Szczapka wskazywała wschodnie skrzydło szpitala. Rzeczywiście. Po przebyciu półbiegiem kilkudziesięciu metrów pustego korytarza napotkały białe drzwi z napisem „Exit”. Na szczęście nie były zamknięte. Pewnie przepisy na to nie pozwalały. Klatka schodowa była bardzo wysoka. Prowadziła przez kilka kondygnacji aż do najniższych poziomów piwnic. Schody były wysokie, mała dziewczynka pokonywała je z wyraźnym trudem.
Gdy wreszcie znalazły się na tyłach szpitala obydwie poczuły wielką ulgą. Tylko po co to wszystko?
Dziwne. Dziwne to wszystko.
Najpierw kryminał, a teraz jeszcze fantastyka? Przynajmniej ja to tak odbieram.
Nic już z tego wszystkiego nie rozumiem. Za bardzo nagmatwane.
Przynajmniej mniej więcej już wiem jak się skończył "ND". Ale Lucy skojarzyła mi się jakoś... z Lily. No popatrz: nawet imiona mają na tę samą literę! Nie mówiąc już o wyglądzie...
Chyba gdzieś coś jednak zostaje w głowie po wcześniej przeczytanych FS, a potem nieświadomie ujawnia się gdzie indziej...
To może stały punkt programu, czyli błędy ;]
Dziewczynka wstała wstać...
Mógł powiedzieć, że był zwycięstwom.
Zwycięzcą.
Mam wielkie wątpliwości co do tego, czy zanim wstawiłes odcinek jeszcze raz go przeczytałeś :/
Stały punkt programu nr 2: ocena.
Nie wiem, czy tym razem dałabym radę obiektywnie ocenić. Doprowadziłeś mnie do takiego stanu <dziękuję>. Nie jestem z tego odcinka aż tak zadowolona, mówiąc szczerze i nie wiem, co Ci dać.
Mam nadzieję, że mój jakże długi komentarz zaspokoi Twój głód wiedzy na temat tego "co myśli Liv", o ile u Ciebie coś takiego występuje :/
Tyle.
niepokorna
22.12.2008, 11:08
O, widzę, że robi się coraz ciekawiej :)
Prace nad robotami ruszyły pełną parą, ale czy to się nie okaże zgubne? Czy maszyny się nie zbuntują?
Ciekawy motyw z tą dziewczynką. Chyba nie powiedziała całej prawdy Morisonowi (btw. nie powinno być Morrisonowi?) bo bała się, że straci na wiarygodności? ;)
Coraz ciekawiej. Victoria wydaje się być człowiekiem, ale chciałabym więcej śmiesznych rzeczy. :D
Bardzo fajnie, przyjemnie się czytało ^^
10.
Nikt jeszcze nie powiedział, że tu jest fantastyka ;) Ciemna postać to (tylko) najprawdopodobniej coś, co nie jest człowiekiem, ale jeszcze nigdzie nie napisałem, że nim nie było ^^
Z robotami jest podobnie ;)
A Lucy w domu dziecka- no tak. Tak właśnie zakończy się ND, ale na razie nic nikomu do tego. To miał być taki wstęp, no ale jako się skapłaś... to już wiecie. Jednak to nie jest zakończenie mego poprzedniego FS. Te właściwe bedzie w odpowiednim temacie.
Wreszcie się doczekałam ^^. Na początek krytyka:
Jest dużo literówek, niektóre zdania wydają mi się za długie, lepiej byłoby zastąpić je krótszymi, ale mówiącymi tyle samo, np zamiast
"Nie będzie musiała mówić nic, nawet, jeżeli ten facet ją do tego będzie chciał zmusić."
mogłoby być:
"Nie będzie musiała nic mówić. Nie podda się, nawet jeśli ten facet nie da za wygraną. Nie zmusi jej do niczego."
Ten odcinek jest już bardziej w moim stylu. Dużo opisów, trochę dialogów. Zaskoczyło mnie, że tak łatwo udało im się wymknąć ze szpitala. Mnie nie chcieli nawet do kiosku wypuścić ^^, o ucieczce raczej nie ma mowy. Rozumiem jednak, że jakoś musiałeś wpleść w akcję to wydarzenie, bo inaczej musiałbyś porzucić pewien wątek.
Odnoszę wrażenie, że to fs nie będzie przesiąknięte fantastyką. Roboty to dla mnie wątek poboczny, a postać...mam swoją teorię, ale jej nie zdradzę.
Wreszcie tym odcinkiem zmusiłeś mnie do myślenia. Bardzo ładne zdjęcia. Dodałeś trochę tajemniczości, zastanawiam się, kim są "Oni" (do tego też mam swoją teorię :P).
Ocena: mimo błędów, moim zdaniem jest lepiej niż było. 9,9/10
Roboty- no nie aż taki poboczny ten wątek. Szczerze mówiac wręcz bardzo ważny. Może już niektórzy nie pamiętają, ale w pewnym miejscu była wzmianka o tzw. EndWar. Właśnie. Roboty są potrzbne do EndWar, a ów wojna ostateczna w ostatnich odcinkach będzie głównym wątkiem prowadzącym.
W nastepnej części postanowiłem postawić większość tekstu na sprawę ów robotów, tajemniczej akcji i więcej szczegółów o EW (EndWar ;))
Chodziło mi bardzoej o roboty - wątek poboczny tego odcinka :D Być może go rozwiniesz ;P
Więcej tajemniczości, mówisz? Czekam z niecierpliwością :D
aaaaaaaaaa normalnie boosko 10.10
hm
zrobilo sie sci-fi ^^
ale jest ciekawe, fajne.
ładne zdjęcia.
9/10
zrobilo sie sci-fi ^^
Ja nie wiem.... Czy wy macie dar jasnowidzstwa?
Jeszcze nikt nie powiedział, że te roboty to nie jest żadna podpucha, a czarna postać na drodze to nie był człowiek!
A co, to nie bedzie sci fi ?
A co, to nie bedzie sci fi ?
Ogupiliście mnie! No jak nic zwariowałem! Jedni chcą science fiction i fantastyczne elementy, a drudzy woleliby "telenowelę". Ale dziękuję Ellie. Wsparłas mnie bardzo na duchu, bo następny odcinek chyba bedzie SF :P
xDD
zróbże scifi, bo tego jest mało na forum
a telenowel .... uuu...
a pozatym te maszyny do zabijania są intrygujące ;D
To dobrze, tylko znowu mi się dostanie jak przesadzę z tym science fiction ^^ W związku z tym...
część VI
W zdecydowanie większej części odcinka skupie się na ów intrygujących Was robotach i na Medival'u, bo na razie był to tylko taki dodatek do losów Victorii. Okaże się, co do tego wszystkiego ma nasz pan informatyk i co stało się z dyrektorem zakładu pogrzebowego (Moritimer&Mortimer ^^). U Victorii nie wiele będzie się działo, ale tylko tymaczosowo...
Potraktujcie to jako zapowiedź :)
Okaże się, co do tego wszystkiego ma nasz pan informatyk i co stało się z dyrektorem zakładu pogrzebowego (Moritimer&Mortimer ^^).
Mówiłam już, że nie mogę się doczekać?
Rozumiem, że do tych, co wolą "telenowelę" zaliczasz mnie :) Ale ja jestem mniejszością na forum (przynajmniej takie mam wrażenie) i nie martw się, możesz z tego zrobić sci-fi, i tak będę czytać :P Ale i tak czekam na dalsze losy Victorii. Jestam ciekawa, w którym odcinku połączą się dwa na pierwszy rzut oka oddzielne wątki. Wybaczę Ci, że przemienisz to na sci-fi, ale z opisów nie rezygnuj <prosi>, bo wciąż czekam na odcinki takie jak V.
ale z opisów nie rezygnuj <prosi>, bo wciąż czekam na odcinki takie jak V.
Nie... Tego na pewno bym Ci nie zrobił Kliii :) Teraz wiem, że opisy są najfajniejsze i ,że skoro wszyscy tak je ode mnie żądają, to ja mogę sie trochę poświęcić ;) Módlmy się tylko, żeby mi one wychodziły :)
Może trochę spóźnione, ale przecież tylko jeden dzień zwłoki :P
http://img35.glitterfy.com/360/glitterfy121245216D32.gif (http://www.glitterfy.com/)
I ja przyłączam się do tych wzruszających życzeń :*
<mdleje ze strachu>
uh, Lucy jest taka mroczhna (tak sie to pisało? xD), brrr : ((
A ten adres(glitterfly.com) idealnie pasuje.
jakby bylo więcej zdjęć było by idealnie!Jednak nadal mi się podoba ;)Tylko ja czasami muszę mieć taka motywację(nie to że motywację przez twoją wściekłośc że nie okomentowalam twojego wszechpotężnego dziełka ;P) typu że mówie sobie cos takiego "O!Zaraz będzie obrazek ;) (trzy obrazki na fotostory to dla mnie za mało)
9/10
ptasie mleczko
27.12.2008, 14:36
Szanowny autorze już "owóż bardząż" komentuję. Jak zauważyłam cenisz mnie za szczerośc, więc będę szczera. Błędy błędy i jeszcze raz błędy. Wybaczyłabym Ci je, bo cóż to jest kilka literówek i poprzekręcanych wyrazów, ale tego cholernego "ów" Ci nie wybaczę, nie umiesz odmieniac tego słowa, a nagminnie go używasz, doprowadzając mnie tym do rozdrażnienia, wręcz złości. Zwracałam Ci na to niejednokrotnie uwagę, ale Ty nie robisz nic, żeby to poprawic, jeśli nie wiesz jak odmieniac dane słowo - nie używaj go, po prostu! Nie wiem czy jestem w stanie obiektywnie ocenic odcinek, wściekłam się o to nieszczęsne "ów" i przez to straciłam całą radośc czytania. Wydaje mi się jednak, że trochę za bardzo mieszasz i gmatwasz. Fragment o robotach i tym tajemniczym pomieszczeniu moim zdaniem był najlepszy.
Witam!
Dziś chyba powinien być odcinek zachowując regularność cotygodniową... Jednak nie będzie :) Postanowiłem go trochę bardziej dopracować, przeczytać jeszcze raz po raz kolejny tym razem w pełnym skupieniu i specjalnie dla ptasiego mleczka wyeliminować wszelkie "ów".
I zdradze wam pewien sekret...
Postanowiłem wprowadzić do akcji nowych bohaterów i prosze zwrócić na nich uwage, bo będą oni teraz jednymi z głownych postaci :) Czekajcie!
http://pl.youtube.com/watch?v=i10w9urmTwk&feature=channel
czemu ja tego nie widziałam? Ty kończ FS i bierz się za robienie reklam simplusa.
http://pl.youtube.com/watch?v=i10w9urmTwk&feature=channel
czemu ja tego nie widziałam? Ty kończ FS i bierz się za robienie reklam simplusa.
Chyba jestem zbyt wszechstronnie uzdloniony, gdyż mam jakąś fazę na budowanie domków, na kręcenie VS, tylko nie na pisanie FS :D Lepiej mi mówcie, że moje filmowe wypociny są beznadziejne, to przynajmniej szybciej bedziecie mieli odcinki :D
No i kolejna część. Nie może aż nie taka krótka, tylko bardzo mało sie w niej dzieje, a dziś to ostatni termin dania tego odcinka, bo jeżelibym nie dał byłby on dopiero najwcześniej w niedzielę :( Dlatego też jest dzisiaj.
Wprowadziłem do akcji nowych bohaterów- już dziś trochę ich poznacie. Może na zdjeciu ich za bardzo nie widać :/, ale to dam zdjęcia ich sylwetek, abyście sie z nimi obeznali :) Ale to później.
Miłego czytania!
CZĘŚĆ VI
Człowiek w ciemnym garniturze usiadł na krześle z dala od całego hałasu i zabiegania, jakie towarzyszyło mu przez cały dzisiejszy dzień. Zamknął oczy, by odpoczęły od jasnego światła sąsiedniego pomieszczenia. Podekscytowanie już dawno minęło, tak, jakby z robotami miał do czynienia codziennie. Jeszcze przez ścianę dochodziły ostatnie odgłosy spawania metalowego szkieletu i łączenia go z ludzkim ciałem. Teraz jego celem było odpocząć, wyspać się po tych kilku dniach trudu. Wreszcie będzie mógł odpocząć. Odkąd zaczął prowadzić projekt spał trzy- cztery godziny dziennie i to w warunkach polowych. Marzył o dużym łóżku usłanym miękką pościelą. Lecz on nie powinien marzyć o takich rzeczach. Przecież on jest złym człowiekiem, chociaż sam przed sobą nie chciał się do tego przyznać. Złym? Przecież robi po prostu tak jak podpowiada mu serce i rozum, czyli właściwie. Nie był świadomy, że robi innym ludziom krzywdę. „To tylko lalki”- powtarzał sobie za każdym razem, gdy przyszło mu patrzeć na konającego, zalanego własną krwią- człowieka.
http://i40.************/4l10zn.jpg
Do czego właściwie dąży? Podobno każdy człowiek ma swoje powołanie, lecz czy właśnie czynienie zła jest jego życiowym celem? Czytał kiedyś ciekawą książkę na temat z góry ustalonego przeznaczenia. Tym bardziej umocnił się w fakcie, że po prostu tak musi być i nic na to nie poradzi. Musi być zły, nie może się już z tego wycofać. Pamiętał. Kiedyś nie był taki jak teraz. Uśmiechnięty, pogodny dwudziestolatek podrywający każdą dziewczynę z narożnika. Lecz czy chce do tego powrócić? Chyba nie, skoro nawet nie próbował „nawrócić się”. Teraz jest już za późno. Czterdziestolatek z setkami grzechów ciężkich na karku, szef grupy mafijnej. I teraz jeszcze ten szalony projekt o zawładnięciu światem. Czy to jest w ogóle realne? Samo pojęcie było abstrakcyjne, a jego wykonanie jeszcze bardziej. Kupa złomu, którą składają za ścianą, skomplikowane programy komputerowe, kupowanie akcji na giełdzie wartych miliony... Nie podoła temu, jednak dostał takie polecenie i musi je wykonać. „Siła wyższa” tak zdecydowała i tak musi być. To jest jak uzależniająca sekta, nie da się z niej wydostać, a ma nawet wpływy w rządzie. Bał się tej machiny, lecz za każdym razem uświadamiał sobie, że właśnie w niej się znajduje, że współpracuje z nią. Mógł tylko współczuć zwykłym ludziom, którzy stali się jej ofiarami. Zorganizowana Działalność Przestępcza. Nawet ładnie to brzmi, lecz nikomu się nawet nie śni jak bardzo zorganizowana…
W tej samej chwili usłyszał nieprzyjemny dla uszu zgrzyt otwieranych drzwi. Odwrócił się gwałtownie w kierunku skąd nadchodził dźwięk. Było to na drugim końcu długiego korytarza. W drzwiach stanął ubrany na biało mężczyzna, który szybkim krokiem zaczął zmierzać ku siedzącemu czterdziestolatkowi. Naukowiec był wyraźnie niespokojny, czuł się dziwnie zmieszany. Sama myśl o tym, co za chwilę ma powiedzieć temu facetowi siedzącemu na ławce przyprawiała go o dreszcze.
Gdy podszedł do siedzącego na „korytarzowej” ławeczce George’a ciężko przemknął ślinę nim z jego ust wydobyły się pierwsze słowa.
- Spróbowaliśmy uruchomić roboty K273…
- Bez zbędnych faktów- ponaglił mężczyzna spoglądając na zegarek. Bardzo spieszyło mu się do łóżka.
- Jednak nie udało się.
- Co to znaczy?!- George gwałtownie uniósł się i razem z naukowcem skierował się w kierunku dużej sali na końcu korytarza, gdzie budowano maszyny.
- Obwody w metalowym szkielecie nie wytrzymały tak dużego obciążenia prądu.
- Mogliście to przewidzieć.
- Nie mogliśmy. Nie spodziewaliśmy się, że program tego informatyka wprowadzony do systemu będzie tyle tego żarł! Z dymem poszły dwa roboty, a cała aparatura działa na zasilaniu awaryjnym.
George silnym, gwałtownym ruchem otworzył drzwi, które uderzyły o ścianę. W nozdrza uderzył mu silny zapach spalenizny. Jego oczom ukazały się dwa zwęglone ciała leżące na posadzce, a przy szczęśliwie ocalałym trzecim robocie krzątali się ludzie. Facet w ciemnym garniturze zbliżył się do nich.
- Coście do cholery zrobili?
http://i41.************/dchnk.jpg
- Obwody nie wytrzymały napięcia.
- Nie mogliście wymienić ich na mocniejsze?
- Były mocne!- jeden z naukowców uniósł się głosem, jednak zaraz pożałował tego co zrobił widząc rozgniewane oczy szefa- Przepraszam. Obwody były bardzo wytrzymałe. W zupełności wytrzymałyby obciążenie prądu tego całego pomieszczenia. To wina tego programu, który nam pan podał. Jesteśmy zgodni, że pana informatyk zrobił to umyślnie, a nawet może specjalnie. Program potrzebuje niewiarygodnie wielkiej mocy do działania, której nie jesteśmy wstanie zapewnić. Dlatego też po włączeniu nie wyregulowaliśmy dopuszczalnego poboru mocy i roboty zassały go tyle, że się przegrzały.
George starał poukładać sobie to wszystko w głowie. Czy to wszystko ma oznaczać, że tyle dni starań spełzły na niczym? Nie. To nie może być prawda. Przecież na pewno da się to jakoś naprawić, a po za tym jeden robot został jeszcze w całości.
- Da się je odbudować, naprawić?
- Potrwa to co najmniej kilka dni. Wymiana wszystkich kabli i spalonych części.
- Rozumiem. Proszę jednak zrobić to jak najszybciej. Jest to sprawa nie cierpiąca zwłoki.
- Szefie! Niektórzy z nas nie śpią już od trzech dni…
- Gówno mnie to obchodzi- tak. Jest bezlitosny, zły. „To tylko lalki”- Pracować dalej. To wasza wina!
Wyszedł na korytarz i z powrotem usiadł na tej samej ławce, gdzie siedział jeszcze przed chwilą. „Niech to szlag!”- był zły na siebie i na innych. Co teraz powie całej organizacji? Powierzono mu to zadanie, ponieważ był jednym z najbardziej zaufanych ludzi w całej firmie. A on ich tak zawiódł… Pewnie go zabiją i to nie tylko w sensie przenośnym tego słowa. Musi szybko coś wymyślić. Szybko.
W dodatku to wszystko przez tego głupiego informatyka Medival’a! Przecież nie wiedział o co chodzi. Kazał mu tylko napisać program według wzoru. Nie mógł wiedzieć do czego to wszystko ma służyć. Mimo wszystko zrobił mu na złość. Wprowadził coś, co teraz jest powodem jego zguby. Nie wybaczy mu!
Wstał i udał się schodami na dół. „Zabiję tego cholernego informatyka! Zabiję!”
۞
Las był cichy i wilgotny po ostatniej ulewie jaka nawiedziła obrzeża Nowego Jorku. Mimo, iż księżyc jasno świecił na rozgwieżdżonym niebie nie przesłonięty ni jedna chmurą, korony drzew były zbyt rozłożyste by przepuścić choć trochę światła. W całej okolicy panował nieprzyjemny nastrój, który przyprawiał dwójkę wędrujących przez nią ludzi o dreszcze. Od czasu do czasu dało się słyszeć odgłosy leśnych zwierząt, a zrywające się co jakiś czas mocniejsze powiewy wiatru poruszały setkami liśćmi, z których zaczynała lać się woda pozostała na liściach. Obydwoje trzymali w rękach latarki. Okrągłe pasy światła skakały z krzaka na krzak szukając razem z ich właścicielami odpowiedniej drogi.
- Zimno mi- Alex z wyrzutem usiadł pod drzewem odrzucając swój ciężki plecak parę metrów dalej, po czym wyciągnął z kieszeni „4Bita”- ulubiony baton, swego czasu hit sezonu pochodzący z zachodniej Europy.
- Wstawaj! Jeszcze nie pora na odpoczynek! I trzeba było się ubrać!- Mary skarciła go gniewnym głosem. Podeszła do niego i ułamała kawałek batona. Czekolada dodała jej trochę siły, a nawet otuchy. Z nową motywacją rozejrzała się dookoła. Nic nie zobaczyła prócz wszechobecnej ciemności, która nie ustępowała nawet światłu latarki.
- Wyłączmy latarki. Musimy oszczędzać baterie, odkąd zapasowe zgubiłeś gdzieś w tamtym błocie- kobieta z wyrzutem w głosie usiadła obok brata ciężką dysząc ze zmęczenia. Odgarnęła opadające jej na czoło włosy i sięgnęła po butelkę z wodą.
- Sama kazałaś mi iść przodem.
http://i43.************/158bmte.jpg
- Ale nikt nie kazał ci się przewracać o wystający korzeń!
- Dosyć tego…- Alex uratował się słuszną radą.- Jesteśmy tu w TAJNEJ misji.
Zapanowała cisza przerywana chrupaniem batona i ciężkimi łykami wody. Dlaczego się w to wszystko wpakowali? Tak, wykonują dane im polecenie, jednak nie musieli się na nie zgadzać. Czy nie mogą żyć tak jak inni- normalnie? To, że ich matka i ojciec należeli do tej pieprzonej organizacji wcale nie świadczy, że oni teraz muszą paplać się po kolana w błocie! Wiedzą, że robią dobrze, jednak nie potrafią się do tego przekonać. Walczą przeciw złu, czynią dobro. Jednak czy ONI tego chcą? Czy właśnie dlatego muszą rezygnować ze spokojnego życia w jakiejś małej mieścinie? Nie. Powinni się cieszyć. Przecież oni są „wybrańcami”, jednak czy to słowo naprawdę oznacza to, co przez nie każdy rozumie? Czy to tylko ta bohaterska walka w imię dobra, życia, młodości…?
- Wstawaj już!- Mary najwyraźniej już zregenerowała siły żwawo podnosząc się z ziemi i omiatając dłonią spodnie z grudek czarnego żwiru- Mamy wykonać zadanie jeszcze przed świtem.
Alex z niechęcią uniósł się z ziemi. Był cały obolały, wydawało mu się, że przez chwilę nawet zasnął siedząc spokojnie pod drzewem. Mimo wszystko w ogóle nie przybyło mu energii- wręcz przeciwnie- rozleniwił się jeszcze bardziej.
- Dalej, idziemy! Jeszcze tylko parę….- kobieta „zacięła” się. Sama nie wiedziała co mówi. Nie wie tak naprawdę ile jej jeszcze pozostało drogi i czy zdążą przed świtem.
- Kilometrów? Jeszcze parę kilometrów?!
- Nie. Nie to chciałam powiedzieć. Na pewno przed nami już mniej niż przeszliśmy. Gdybyśmy mieli mapę to byśmy wiedzieli!
- A gdzie masz mapę?!
- Utopiła się razem z bateriami w tym bagnie!
Mężczyzna- z małym poczuciem winy- nękany obelgami siostry nachylił się i wziął do ręki plecak, który nadal był mokry od potu. Z niemałym wysiłkiem narzucił na plecy torbę po czym włączył latarkę, której światło skierował na otaczające ich zarośla. Przez chwilę zdawało mu się, że jej światło zostało przez coś odbite, jednak musiało to być złudzenie. Mimowolnie instynkt kazał mu pójść w tamtą stronę. Po kilku krokach poczuł, że ścieżka opada niżej pomiędzy gęstymi gałęziami drzew, a pohukiwanie sów ginie pomiędzy gęstymi krzewami. Co kilka chwil oglądał się za siebie, by nie stracić z oczu Mary, której światło z latarki błądziło po okolicznych drzewach. Promień ponownie odbił się o coś metalicznym połyskiem. Teraz było to zdecydowanie bliżej niż wcześniej.
- Mary! Chodź tutaj! Znalazłem coś!- zawołał stłumionym krzykiem.
Kobieta posłusznie skierowała się w jego stronę i wkrótce była już przy nim.
- Znalazłeś coś?
http://i43.************/1dzkbd.jpg
- Tu coś jest. Jakby metalowe drzwi- wyciągnął latarkę przed siebie i ruszył do przodu szukając dłonią oczekiwanego przedmiotu. Wreszcie jego ręka natknęła się na zimny metal, który po wydaniu powielonego przez echo leśne odgłosu, okazał się drzwiami w skale.
- Myślisz, że to już tu?- Mary ogarnęła wzrokiem wejście. Wszystko tak samo jak tłumaczył im Olivier. Drzwi ukryte w skale i przesłonięte od niepowołanych oczu gęstymi zaroślami. Tak. Wszystko się zgadzało.
- Tak. To tu. Tylko jak tam wejść?
- Już się nie martw- kobieta wyjęła z kieszeni kartę i włożyła do czytnika znajdującego się w pobliżu drzwi. Urządzenie poprosiło o wpisanie kodu. Po rozwinięciu złożonej na osiem kawałków kartki Mary szybkimi ruchami palców umiejscowiła kod na wyświetlaczu. Po sygnale dźwiękowym czytnik „oddał” kartę jej właścicielce, a drzwi otwarły się na oścież zapraszając ich do środka.
- Skąd to masz?- Alex z niedowierzaniem spojrzał na urządzenie i otwarte drzwi.
- Olivier mnie uprzedził- powiedziała szczycąc się tą chwilą. Coraz rzadziej ma przewagę nad bratem. Teraz jej się udało i była z tego dumna. Nie o wszystkim musi wiedzieć.-Szybciej, wchodzimy! Za kilka sekund się zamkną.
Weszli do środka i gdyby nie dwa nikłe światła w końcu długiego korytarza po wyłączeniu latarek „dla oszczędzania baterii” pochłonęłaby ich całkowita ciemność. Drzwi po cichu zamknęły się tuż za nimi.
- Co robimy?- Alex mimo, że nic nie wiedział, chciał wszystko wiedzieć. Odkąd rodzice umarli- a raczej się pozabijali- zawsze Mary była górą i zawsze wszyscy ją uznawali za mądrzejszą. Czy rzeczywiście tak było? Może tak- przeważnie to ona miała rację, jednak gdy już nie miała, nikt o tym nie mówił. Czuł się poniżany, wyśmiewany, stał w cieniu jego rodzonej siostry, jednak nie potrafił jej nienawidzić. Dalej ją kochał tak samo jak kochał ją 10 lat temu, gdy jako 14-latkowie trafili do domu dziecka.
- Mamy iść do końca korytarza, później w lewo schodami na dół. Po przejściu paru kroków w prawo natrafimy na drzwi. Za nimi powinno być pomieszczenie, gdzie znajdują się cele- rodzona siostra pokazywała palcem kolejne kroki ich wędrówki.
- Znasz to wszystko na pamięć?
- Przygotowałam się w przeciwieństwie do ciebie…
- Idźmy już. Mamy mało czasu, a kto wie, kto jeszcze może nam przeszkodzić…- przestroga była słuszna, gdyż w ich polu widzenia pojawił się człowiek ubrany w ciemny garnitur. Skierował się w dokładnie tym samym kierunku, w którym oni mieli podążyć. To był George- szef Tamtych.
- I co teraz?- rodzeństwo schowało się w rogu, gdzie nie docierało światło z lamp, jedynie ich białka oczu odbijały nieco światła.
- Albo czekamy, albo idziemy- Mary ruszyła się z miejsca- Idziemy.
ah ah... <zachwyconanowymodcinkiemDarkRoom> ah...ah... aż oczy mnie bolą od tego textu. ah...ah... Czytałam to z takim zapałem, normalnie, aż teraz serce wali mi jak z młota. 10/10
EDIT: Jest to sprawa nie cierpiąca zwłoki. ;)
No, ten odcinek okropnie Ci się udał ;)
Znaczy, że mnie się podobał :)
Znalazłam parę literówek, ale wybaczę. A co do szczegółów, których MUSZĘ się uczepić:
imiona rodzeństwa, Max i Kate, skojarzyłam z "Company"- tam były dokładnie dwa te same... A Olivier to tak celowo, czy raczej tak jakoś samo przyszło Ci na myśl? ;]
Z czystym sumieniem:
10/10
imiona rodzeństwa, Max i Kate, skojarzyłam z "Company"- tam były dokładnie dwa te same... A Olivier to tak celowo, czy raczej tak jakoś samo przyszło Ci na myśl? ;]
Tak, tylko nie byli oni rodzeństwem, chyba, że w Company byli, to przez przypadek (a raczej moją krótkotrwałą pamięć) zrobiłem plagiat lub KTOŚ mi źle podał...
Wiem, trochę sie kojażą jednak zorietnowalem sie dopiero po napisaniu odcinka. Doszedłem jednak do wniosku, że są to imiona uniwersalne i nie w jednym FS już sie pojawiły :) Ale jakby komuś zawadzalo i miałbym wywołać jakiś "skandal imienny" to mogę zmienić :P
Nie, Max i Kate nie byli rodzeństwem, tylko u Ciebie pojawiły się te same imiona i stąd to spostrzeżenie.
A z Olivierem nie chodzi o plagiat, tylko o to, że jest to męska wersja mojego imienia [więc czy moje (piękne ^^) imię miało coś do tego?] Chyba więcej tłumaczyć nie muszę. Poza tym, to imię naprawdę rzadko kiedy się pojawia w FS...
EDIT: OMG, 6 7 8 post! :O
Odcinek pisałem po naszej ostatniej rozmowie, więc mogą być jakieś naleciałości :D
I Olivier rzadko się pojawia? Może tak... ale ja czesto je słysze w filmach i i w książkach autorzy nim nie skąpią :)
scarlett
30.12.2008, 17:30
No to jesli chodzi o imiona z Company to w sumie mi to jakoś niespecjalnie przeszkadza, bo przecież sama tych imion nie wymyśliłam:P
Ale z drugiej strony sama nie chciałabym, żeby ktoś moich bohaterów, chociażby z powodu imion, błędnie i bez sensu porównywał do jakiś innych. Więc rób co chcesz.
To by było na tyle:P
Uwaga!
Żeby nie kusić losu postanowiłem zmienić imiona dwóch nowych bohaterów:
Kate to od teraz Mary
A Max to teraz Alex
W odcinku już jest wszystko poprawione :)
I czekam jeszcze na komentarze
ptasie mleczko
01.01.2009, 14:33
Alleluja!!!! nie było "ów". Nareszcie. Bo już sobie umyśliwałam, że w komencie napiszę Ci odmianę tego słowa przez przypadki. Cieszę się, że wziąłeś sobie do serca moje uwagi. I teraz zupełnie inaczej mi się czytało (bez irytacji). Wprowadzenie nowych postaci bardzo dobrze zrobiło Twojemu FS, bo powiem szczerze, że robiło się już nieco nudnawo. Ale teraz mam nadzieję, że rozwiniesz ten wątek "dobrej" organizacji i będę mogła z czystym sumieniem Cię wychwalac ;) Pozdrawiam.
Najpierw się trochę przyczepię: znalazłam kilka literówek i gdzieś na początku wyraźne powtórzenie.
Mimo to spokojnie mogę powiedzieć, że to najlepszy odcinek. Ogólnie nie przepadam za tym typem fs, ale opisy powalają mnie na kolana xD. Po prostu cudnie ^^. Czekam na więcej takich odcinków, a wprowadzenie Mary i Alexa ożywiło akcję. I te przemyślenia! Achhh xD
Ocena: Spokojnie mogę dać 10/ 10 :)
Callineck
02.01.2009, 23:34
Wreszcie będzie mógł odpocząć.
Przecież on jest złym człowiekiem,
Tym bardziej umocnił się w fakcie,
a ma nawet wpływy w rządzie.
W nozdrza uderzył mu silny zapach spalenizny.
- Były mocne!- jeden z naukowców uniósł się głosem,
której nie jesteśmy wstanie zapewnić.
Czy to wszystko ma oznaczać, że tyle dni starań spełzły na niczym
że oni teraz muszą paplać się po kolana w błocie!
stał w cieniu jego rodzonej siostry,
- wypocząć
- bez "on"
- w przekonaniu
- bez "a"
- go
- podniósł głos
- w stanie
- spełzło
- taplać
- swojej
No proszę, znowu z sci-fi przeniosłeś się w klimaty sensacyjno-szpiegowskie :)
Ciekawi mnie bardzo to połączenie, gdyż jest niebanalne i ciekawa jestem jakie będzie rozwiązanie.
Zauważyłam też, że postacie są niejednoznaczne. George, który jest negatywnym bohaterem też przeżywa wewnętrzne rozterki. To bardzo dobrze, postacie nie powinny być bez wyrazu. Poza tym George w ogóle jest genialny, ma taki ciapowaty i niegroźny wygląd a w środku czai się zło.
Intryguje mnie też postać Medivala. Czy specjalnie zrobił zwarcie swoim programem, czy jest ofiarą nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności?
Pisz szybko, bo ciekawa jestem :D
Dzięki za komentarze :)
A odcinka chyba za szybko nie bedzie :(
Szkoła się zaczyna, a mnie wzięło na budowanie domków -niestety- kosztem pisania FS. Zrobię sobie przerwę :D i planuję dokończyć "Nowy Dzień".
niepokorna
05.01.2009, 18:34
uch, komentarza Callineck na pewno nie pobiję, ale postaram się dodać coś od siebie :D
Widać, że nad tym odcinkiem naprawdę się napracowałeś. Zmieniłeś odrobinę klimaty, co jest jak najbardziej na "+"
Wprowadzenie nowych postaci faktycznie zmieniło cały nastrój opowiadania.
Bardzo, bardzo ciekawie.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie wiesz, co się wydarzy w następnym odcinku :D
Naprawdę, to jest jeden z najlepszych Twoich odcinków ^^
10.
Anonimowe Alkocholiczki
07.01.2009, 21:27
Jacie ale szpan.... mroczny tytuł. Mamy za sobą part namber one. Da się czytać, chociaż my wolimy.... rozrywkową literaturę xD Najbardziej rzuca się w oczy główna bohaterka, wygląda jak Ola po nieprzespanej nocy xD
Jacie ale szpan.... mroczny tytuł. Mamy za sobą part namber one. Da się czytać, chociaż my wolimy.... rozrywkową literaturę xD Najbardziej rzuca się w oczy główna bohaterka, wygląda jak Ola po nieprzespanej nocy xD
No cóż.... Bardzo profesjonalny komentarza. A ta Ola, to ta co małpuje w sygnie? Jeżeli tak- o matko! Naprawdę nie umiem robić simów :(
Edit: Musze powiedzieć, że wróciła mi wena :) i zacząłem pisać nowy odcinek. Pisze go w bardzo szybkim tępie (sam się sobie dziwię ^^), więc na nastepny tydzień będzie na pewno :)
Dlaczego dopiero teraz przeczytałam nowy odcinek rumu ?!
No, no.
Ciekawe.
Fajne.
Podoba mi się, nie mam siły na bardziej profesjonalny komentarz :p
(i super zdjęcia!)
No to teraz będzie mój drugi post i też w twoim temacie :D
Po pierwsze- jak nie dokończysz Nowego Dnia, to będzie miał do czynienia ze mną! (miesiąc w szpitalu :P)
Po drugie- to, nie jest aż tak wspaniałe jak poprzednie (o którym ci wielce przypominam), ale może być. Nawet dobre, jednak błędów jest tyle, że skutecznie uniemożliwiły mi czytanie, pochłaniając się twoim opisom :)
Mimo wszystko- 10/10.
Ps. Weszłam na to forum po kilku miesiącach jedynie po to, by dokończyć czytanie Nowego Dnia. A tu taka niespodzianka (a raczej rozczarowanie). A więc kończ! Jedno i drugie!
Od Giovanni’ego:
Musicie wiedzieć, że mam ogromny przypływ weny i gdy tylko zostałem zbanowany napisałem nowy odcinek :D To chyba działa na mnie pozytywnie :P
Od Intenso
Dżon poprosił mnie o dodanie odcinka, więc dodaje. No to WiO.Musicie wiedzieć, że napisał już 3 odcinki :O
CZĘŚĆ VII
Zakrwawione ciało George’a leżało na drewnianym stoliku, uprzednio położone tam przez Alex’a, otoczone kałużą skrzepniętej już krwi. Wokół było cicho, nie było słychać żadnych oznak życia. Przynajmniej przez chwilę byli bezpieczni. Mary miała na dłoniach krew, którą raz po raz próbowała wytrzeć o zawilgoconą ścianę, jednak niewiele to pomagało, dlatego zabrała się też do usunięcia wszystkie, co mogłoby wskazać, że oni to zrobili. Kiedy Mary zabrała się do „wiosennych porządków”, jej brat stał jak wryty patrząc się na ciało- jeszcze oddychające, żyjące. Pierwszy raz był świadkiem takiego czegoś, pierwszy raz widział cierpienie takie, jakie właśnie zobaczył. Słyszał zagłuszone krzyki, błagania o pomoc. Przeżył chwilowy szok. Pierwsze raz zobaczył słabość ludzkiego ciała pod taką postacią. Słyszał nawet odgłos łamania się kości i nawet nie próbował sobie wyobrazić, jakie olbrzymie cierpienia przeżywa teraz ten człowiek.
http://i41.************/2vjvgah.jpg
Przecież on też jest takim człowiekiem, jego ciało też jest takie wiotkie, takie słabe, podatne na wszelkie urazy, złamania, na ból. Co, jeśliby w swym życiu natrafił na taką drugą „Mary”. Zrobiła całą brudną robotę- SAMA. Dwudziesto paroletnia kobieta jest oprawcą dorosłego mężczyzny w sile wieku. Albo to nieco wykraczało po za rzeczywistość, albo jego wiedza w tych sprawach była bardzo znikoma. Najprawdopodobniej była znikoma, gdyż nic na ten temat nie wiedział. Nigdy go nie przeszkalano do samoobrony, nigdy nie miał w dłoni pistoletu, nigdy nikomu nie zadał żadnego ciosu. Był tylko kołem u wozu swojej siostry. Jednak idzie z nią- po co? To już jej sprawa. On tylko ma wykonać to co należy do jego obowiązków.
Wciąż w pamięci miał obraz sprzed kilku chwil. Pobiegli w kierunku tego mężczyzny. Przez ułamek sekundy zobaczył, że Mary trzyma w dłoni nóż. Już wtedy wiedział jakie ma zamiary i co zrobi. Chciał ją powstrzymać, jednak jej determinacja zagłuszała jakiekolwiek głosy z zewnątrz. Biegła o wiele szybciej od niego. Wkrótce go dopadła. Zobaczył krew płynącą wąską ścieżką po posadce. Przez chwilę ów człowiek jeszcze się szarpał, próbował się bronić, jednak niewiele to poskutkowało, po zadanym ciosie w plecy. Wkrótce jego ciało obezwładniało, poranione setkami ran. Mary zrobiła to tak- profesjonalnie? Alex bał się tego słowa, jednak mógł określić siostrę tylko jednym mianem- morderca.
- Przecież ty go mogłaś zabić!- z wyrzutem w głosie podszedł do oprawcy.
- My, albo on- kobieta odpowiedziała i odwróciła się do swego brata plecami. Z nosa płynęła jej krew- to akurat nie było najgorsze. Najgorsze było to, że była ogromnie wściekła- chyba na Alex’a. Dlaczego jej nie pomógł?! Bo nie umiał… Ćwok!
- Nie musiałaś go ranić. Mogliśmy go gdzieś zamknąć, przywiązać… nie wiem! Ale na pewno nie robić czegoś takiego! Czy ty w ogóle masz świadomość tego co się stało?! On umiera! Słyszysz? Umiera! Przez ciebie.
- Przymknij się! Chcesz, żeby nas złapali? Już mam przez tą głupią misję wystarczająco dużo problemów. Mamy uwolnić tego informatyka za wszelką ocenę. Tak polecił Olivier. Jeżeli nie, będziemy mieli jeszcze poważniejsze tarapaty.
- Ale to nie znaczy, że…
- Zamkniesz się w końcu?!
Nastąpiła cisza i czas na zebranie myśli. Mary miała rację. Nic już teraz nie da żałowanie nad tym „prawie trupem”. Muszą wykonać zadanie- w przeciwnym razie, oni sami mogą wygląda jak ten facet.
۞
Poświata księżyca płynnie wpadała przez okno do ciemnego pokoju, rozświetlając go niebieskim światłem. Panowała cisza przerywana od czasu do czasu ciężkim sapaniem, które miało być oznakami zmęczenia. Victoria leżała nieruchomo na łóżku wpatrując się w sufit. Rozmyślała nad tym wszystkim co się stało, co się dzieje i o tym, co dopiero ma nadejść. Nigdy w życiu nie była w takie sytuacji- chyba nikt nie był. Dziwny wypadek, niewidzialna postać i jeszcze teraz jakaś dziewczynka, która wmawia, że Oni na nią polują, pomijając fakt, że zupełnie nie wiedziała co rozumieć przez słowo „oni”. Mętlik w głowie nie ustępował już od paru dni. Nie potrafiła jeść, spać, normalnie funkcjonować.
Jej życie tak bardzo się zmieniło w zaledwie kilka chwil. Czy ten głupi Thomas musiał do niej zadzwonić?! W ogóle o nim zapomniała, nawet nie wie gdzie teraz jest, zniknął bez śladu, zostawił ją, a z początku wydawał się jej taki wspaniały- wreszcie ten jedyny… Widocznie była w błędzie. Nie znała się na miłości, nie znała się na życiu. Mogła siebie nazwać nieprzygotowaną do życia babą, której okres młodości dawno już minął. Powinna się wreszcie ustatkować. Już dawno powinna znaleźć swoją drugą połówkę. Czy tak chce los, czy to jej wina? Odpowiedź była banalna. Jej wina. Nie potrafiła się zorganizować, a w mężczyznach budziła niemal że obrzydzenie. Taka już jest i nic tego nie zmieni. Pewnie będzie gdzieś się tułać do końca życia nie zaznawszy ani miłości, ani prawdziwie rodzinnego ciepła ogniska domowego.
http://i44.************/15mnxhl.jpg
http://i40.************/2rhrziu.jpg
Z przemyśleń wyrwały ją odgłosy dochodzące z kuchni, prawie niesłyszalne. Skrzypienie desek w podłodze, dźwięk szklanek kładzionych na kuchennym blacie. Instynktownie uniosła się z łóżka i jeszcze bardziej wytężyła słuch. Hałas nie ustawał. Nie chciała wstawać, jednak musiała. Jeżeli to jakiś intruz? Nigdy nikt się do niej nie włamywał, lecz wiedziała jak postępować. Z szafki wyciągnęła nóż, chociaż miała cichą nadzieję, że nie będzie musiała go użyć. Za to tam- w kuchni- jest noży pod dostatkiem. Ciarki ją przeszły, gdy wyobraziła sobie- siebie, „poplasterkowaną”- leżącą na podłodze- martwą.
To może nawet nie byłoby złe- wreszcie miałaby święty spokój z tym wszystkim. Tylko czy mogła tak odejść, nie uporządkowując wszystkich spraw tutaj na ziemi? Nie, nie była taka. Ktokolwiek tam jest musi mu stawić czoło. Przynajmniej będzie widziała, kto jest jej oprawcą.
Ruszyła przed siebie z wyciągniętym nożem. Stąpała na palcach, by nie wywołać najmniejszego hałasu. Światło w sąsiednim pomieszczeniu było zapalone- ktoś chyba był tak bardzo pewny siebie, że nie dbał nawet o specjalny kamuflaż. Jeszcze tylko jeden próg dzielił ją od czegoś, co za chwilę miała zobaczyć. Może to ostatni przebyty próg w jej życiu, może to ostatnie jej chwile… Nie dopuszczała do siebie tych myśli, musi się skupić.
Podłoga pod nią zgrzytnęła. Victoria zobaczyła cień na ścianie, jakby lekko panikujący. Wcale nie dodało jej otuchy, wręcz przeciwnie. Tylko utwierdziło w przekonaniu, że to nie jest złudzenie. Przeszła próg. Niech to szlag!
۞
- Myślisz, że na pewno nie wyjdzie?
- Nie wiem jak miałby się uwolnić pół żywy, przywiązany do słupa linami okrętowymi- Mary – zdawałoby się- opanowała sytuację z zimną krwią. Krew z rąk zmyła ich jedynym zapasem wody mineralnej, lecz wytłumaczyła się, że jeśli znajdą jej DNA to w więzieniu też będzie konać z pragnienia.
Zamknęli pomieszczenie, w którym znajdował się George i za pomocą metalowego narzędzia (którego bliższa identyfikacja w celu ustalenie jego nazwy trwałaby znacznie dłużej) wyważyli zamek, który Max schował do swojego plecaka. Rozejrzeli się dookoła. Nadal nie było śladu by ktoś coś zauważył. To dobrze. Mają więcej czasu no i- nie muszą ranić kolejnego człowieka.
- Wiesz gdzie jesteśmy? Ciągnęliśmy go ładne parędziesiąt metrów- Max rozejrzał się dookoła w celu znalezienia jakiegoś planu, jednak nic takiego nie znalazł. Zrezygnowany oparł się o mur- miał nadzieję, że Mary przygotowała się bardzo dobrze i wie, którędy mają ruszyć.
- Musimy się kierować na południowy wchód- do południowego skrzydła.
- Czyli tym korytarzem- Alex wskazał na przejście, od którego dzieliło ich tylko parę metrów.
- Tak. Później do końca i znów w prawo.
Faktycznie- ze swą siostrą nie ma się o co martwić. Na pewno nigdzie nie zginą, a w dodatku za pomocą zwykłego noża „sprzątną” każdego, kto stanie na ich drodze do wykonania zadania. Ciekawe dlaczego Mary jeszcze nie została policjantką?
Poszli w kierunku wcześniej ustalonym przez Mary. Korytarz był długi i ciemny- nie oświetlała go ni jedna lampa, dlatego też oboje włączyli latarki, a ich światło długo wędrowało po kamiennych ścianach pomieszczenia- bez celu.
۞
Nie było się czego bać. Gdy Victoria przestąpiła próg kuchni, jej oczom ukazała się dziewczynka jedząca kanapkę. W szklance obok parowała świeżo ugotowana woda. Kobieta stała przez chwilę w drzwiach patrząc na czynności Lucy. O nie! Albo ona jest nienormalna, albo cały świat zwariował. Nie dość, że przyjęła pod dach tą ośmioletnią smarkulę, to ona urządza sobie śniadania o….”Która tak właściwie jest godzina”- czarnowłosa odruchowo spojrzała na ścianę przy aneksie kuchennym. Na szczęście stary zegar po babci wciąż tam był.
- Co się tak patrzysz?- Lucy z niezadowoleniem przełknęła kolejny kęs swej kanapki.
- Jest czwarta nad ranem! Nie wiem co tu robisz.- złość sięgnęła zenitu. I na dodatek pyskuje „smark” jeden! Tego już dość! Miarka się przebrała. Albo za chwilę dojdzie do rękoczynów, albo do przemocy psychicznej!
- Jem- Lucy z zimną krwią połykała kolejne kawałki chleba.
- To akurat widzę!- Victoria usiadła obok dziewczynki i wzięła jej kanapkę. Wiedziała. To było brutalne, jednak nie zastanawiała się nad tym. Wszystkim jest ciężko. Mała dziewczynka- musi wiedzieć, że świat jest okrutny i nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, czy tego chcemy czy nie. Nie wiedziała, czy to co zrobiła było dobrym postępowaniem- nigdy nie lubiła dzieci i nie chciała ich mieć. Ponadto nie miała zielonego pojęcia w ich wychowaniu. Czy pokazując maluchom brutalne oblicze świata przygotuje ich do wejścia w dorosłe życie? Tak, to pytanie dla matek w ciąży, jednak po jednej z ostatnich nocy…
- Dlaczego zabrałaś mi kanapkę?- z wyrzutem w głosie Lucy pochyliła głowę. Victoria poczuła, że mała zaraz zacznie płakać, jednak mimo tego jej serce nadal pozostało twarde jak kamień- nieugięte, jak sama ona.
- Musimy porozmawiać.
- Słucham, tylko oddaj mi moją kanapkę- dziewczynka wyciągnęła rękę po posiłek. Jej stanowczy ton podkreślał zadziorne usposobienie- tym lepiej.
- Dobrze- Victoria podała przez stół kawałek chleba. Lucy łapczywie ugryzła kolejny kęs i popiła go wodą.- Powiedz mi dlaczego tu jesteś.
Zapanował cisza. Kanapka wylądowała na stole upuszczona przez ośmiolatkę. Lucy nie spodziewała się takiego pytania. Ona pomaga tej starej babie, a ona oczekuje jeszcze niewiadomo czego!
- Bo muszę cię chronić.
- Ty?
http://i43.************/2n21s2x.jpg
- Tak.
- Przyznam, nie rozumiem.- Victoria chwyciła się za głowę, która właśnie zaczęła ją boleć. Jeszcze jedna zagadka do rozgryzienia… Miała już tego naprawdę dość! Kiedy wreszcie to wszystko się skończy?! To niewiarygodne jak życie może zmienić się z dnia na dzień. Wszystko wywróciło się do góry nogami. Jest ścigana za przejechanie trzech ludzi i współpracę w kradzieży zwłok z zakładu pogrzebowego, w którym sama pracuje. Nie… Pracowała. Jeszcze na dodatek jest bez pracy. Nie utrzyma się. Na koncie ma równowartość dziennego wyżywania. Chciało jej się płakać, jednak nie mogła- jest kobietą, wyjątkową, twardą babą, która nie boi się niczego! Ten tytuł zobowiązuje.
- Możesz mi wytłumaczyć?- dokończyła po chwili swoje zdanie.
- Oczywiście. Wszystko polega na tym, że ja cię mam chronić i zaprowadzić to szefa.
- Co? Jakiego szefa i…po co mnie chronić?!
- Jesteś dla nas bardzo ważna. Wiesz coś, co musimy i my wiedzieć. A moim szefem jest Olivier. Więcej zdradzić nie mogę.
Tak. Victoria była głupia, jeżeli spodziewała się rozwiązania w tej rozmowie choć kilku zagadek. Wręcz przeciwnie- przysporzyła ich sobie jeszcze więcej. Zwariuje! Pozwoliła sobie jeszcze na jedno pytanie. Wcale nie spodziewała się odpowiedzi. Dokładnie wiedziała, co za chwilę usłyszy. Może chce wypróbować charakter swojego nowego ośmioletniego anioła stróża? Testy ludzi nie są w modzie- nigdy nie były- jednak odmawianie ich sobie było jeszcze bardziej niemodne.
- A kim ty właściwie jesteś?
- Ja?- Lucy zrobiła duże oczy, szukając w międzyczasie odpowiedzi.- Jestem natrętną, nie poukładaną i niegrzeczną ośmiolatką. Mam nadzieję, że to zaspokoi twoją ciekawość.
- Tak, zaspokoi- powiedziała, choć sama przeczyła swym myślom.
Hmmm... Może zacznijmy od tego, że jestem pod wrażeniem Twego działania, Giovanni. Posłużyć się Intenso, by zamiast Ciebie, na własne życzenie w dodatku zbanowanego (;]), wstawiła odcinek. Nie chciałbyś wiedzieć, jakie myśli na temat Ciebie chodzą mi teraz po głowie...
Odcinek.
Nie będę się rozpisywać- powiem tyle, że całe Twoje FS jest coraz bardziej dziwne. Niby realność pomieszana z fantastyką... Ale tu mi to jakoś nie współgra. Aż mi się wierzyć nie chce, że taka Lucy, która miała najzwyklejszych w świecie rodziców, była jakąś agentką, w dodatku z sierocińca (co wydaje mi się tym bardziej nieprawdopodobne), współpracującą za zgodą wszystkich z Olivierem i będącą tym samym bardzo dziwną dziewczynką... Dla mnie to się NIE godzi.
Całkiem fajny opis wyobrażeń (?) na temat umierającego George`a. Na samym początku użyłeś wyrażenia "wiosenne porządki", które- według mnie- w ogóle tam nie pasuje. Znaczeniowo.
Błędy:
po za- razem
nie poukładaną- j.w.
Oceny znowu ode mnie nie dostaniesz, bo moje odczucia są mieszane- pod względem samego tekstu wszystko jest OK, ale z fabułą gorzej :/
@down: On na gadu?! Jak się z nim wcześniej nie umówisz przez forum, to nie ma szans- wiem z własnego doświadczenia ;PP (chociaż wolałabym nie wiedzieć, ale nvm)
A już myślałam, że cię złapie, że już można do ciebie pisać, bo mam ważną sprawę, a tu nic...
No ale dobrze. Postaram się ocenić odcinek nie myśląc o niczym innym.
Muszę powiedzieć, że czasami Twoje opisy wprost wciągały mnie pod niebo, jednak to nie jest to co w Nowym Dniu (przypominam Ci! Pisz te zakończenie!).
Rzeczywiście, ta postać Lucy to same kotrasty, jednak ona jest dla mnie tym bardziej intrygująca ;)
Za ten odcinek... no sama nie wiem... 9.5/10
Ps. I kiedy wreszcie będziesz dostępny?!
@up: dobra weź już tak się nie fascynuj, że masz Jego gg i nie wyładywuj swoich emocji-odcinek dopiero został wydany. Pozatym nie odpisze ci kurde kiedy następny odcinek, bo chyba jest zbanowany-nie widzisz?
Mam nadzieje, że się nie pogniewa, ale jak chcecie coś zapytać to spytajcie mnie, a ja Jego.
Przeczytałam do ostatniego zdjęcia, nie chce mi się dalej czytać, ale ok może być.
Tylko nie podoba mi się fryzura Lucy. ok.
Oj, bardzo pokręciłeś :P Tak, jak napisała Liv, postać Lucy jest taka...nierealna. Nie sprawiała też wrażenia takiej pewnej siebie i bezpośredniej. Ten odcinek zbytnio mnie nie zaciekawił. Czytałam go w II turach, bo wręcz mnie zanudziłeś. Nie, nie chodzi o długość opisów - to jest akurat na plus. W tym odcinku znów brakuje mi "tego czegoś", za to podobają mi się zdjęcia :)
Ocena:9/10
Callineck
20.01.2009, 18:35
Oj Giovanni, Giovanni...
Od razu widać że odcinek pisany z weną i to w dodatku na chybcika, żeby nie uciekła ;)
Dużo błędów, nawet bardzo dużo...
Poprawiam:
dlatego zabrała się też do usunięcia wszystkie,
Pierwszy raz był świadkiem takiego czegoś, pierwszy raz widział cierpienie takie, jakie właśnie zobaczył.
Pierwsze raz
Dwudziesto paroletnia kobieta
Najprawdopodobniej była znikoma, gdyż nic na ten temat nie wiedział.
Był tylko kołem u wozu swojej siostry.
Wkrótce jego ciało obezwładniało, poranione setkami ran.
rozświetlając go niebieskim światłem.
Nigdy w życiu nie była w takie sytuacji
Victoria zobaczyła cień na ścianie, jakby lekko panikujący.
który Max schował do swojego plecaka.
Max rozejrzał się dookoła w celu znalezienia jakiegoś planu, jednak nic takiego nie znalazł.
Ona pomaga tej starej babie, a ona oczekuje jeszcze niewiadomo czego!
Na koncie ma równowartość dziennego wyżywania.
- Tak, zaspokoi- powiedziała, choć sama przeczyła swym myślom.
- wszystkiego
- za dużo powtórzeń - ... pierwszy raz widział takie cierpienie.
- pierwszy
- dwudziestoparoletnia (razem)
- znowu powtórzenie, niemal dokladnie to samo co w poprzednim zdaniu, proponuję zmienić: Najprawdopodobniej druga opcja.
- piątym kolem u wozu, cztery pozostałe są raczej potrzebne ;)
- zwiotczało, pokryte wieloma ranami (setki to stanowczo za dużo, wierz mi)
- raczej srebrzystym
- takiej
- drżący, cień nie może panikować :P
- Alex
- Alex, ... jednak bezskutecznie. (znowu powtórzenia)
- ...babie, która oczekuje...
- wyżywienia
- choć w myśli przeczyła swym słowom.
Trochę zamotałeś z tym Alexem, najpierw brzydzi się tego co zrobila Mary, a zaraz godzi się w zupełności z zaistniałą sytuacją... Trochę to naciągane.
Poza tym wszystko gra. A mi się właśnie wydaje, że postać Lucy ma być taka trochę odrealniona... Świetne zdjęcie Victorii i jej skradania się :P
w imieniu Dżona mówię, że postać Lucy ma być taka kontrowesyjna.
Dzii za uwagę.
Miała taka być...hmmm...mogę powiedzieć tylko jedno: podziwiam :) Celowe zakręcenie czytelnika i zburzenie w jednej chwili wszystkich jego podejrzeń co do dalszej części. No, no ^^ Chociaż nie jest to mój ulubiony temat fs, to muszę nanieść poprawki co do mojego poprzedniego posta: gdy to pisałam, miałam 38 stopni gorączki i byłam zmęczona. Dzisiaj jeszcze raz przeczytałam odcinek i jestem naprawdę ciekawa, co będzie dalej. Z odcinka na odcinek osiągasz coraz wyższy poziom i za to Cię podziwiam. Oczywiście z niecierpliwością oczekuję kolejnego odcinka ;)
Od Giovanni’ego
Cóż. Widzę, że was przynudzam i tak z resztą będzie tym razem. I parę osób niestety, ale nie skomentowało poprzedniego odcinka. No cóż…
Ogólnie rzecz biorąc odczuwam, że wam się już znudziło. Więc dobrze. Przyspieszam akcję FS i wszystko zmierza, by FS zakończyło się na około 13 odcinkach
CZĘŚĆ VIII
Korytarz wydawał się nie mieć końca. Czerń, jaka się roztaczała przed nimi nawet nie ustępowała jasnym światłom latarek, tylko do złudzenia przypominała studnię bez dna. Kamienne ściany zdawały się ciągnąć kilometrami, a posadzka wykonana bodajże z tego samego materiału co i cała reszta budowli prowadziła do nikąd. Według obliczeń Mary powinni już dawno dojść do celi, w której miał być uwięziony Medival- genialny informatyk, który może im pomóc w zrealizowaniu ich planów-jednak ni trochę te obliczenia nie chciały się sprawdzić, a co gorsze, przeczyły same sobie. Powinni już wychodzić na zewnątrz- z uwolnionym Medival’em. Jednak ten incydent z nieznajomym, a teraz jeszcze to błądzenie całkowicie popsuły ich wcześniej długo planowaną operację.
- Około dwustu metrów prosto, około dwustu metrów prosto…- Mary na głos odczytywała słowa zapisane w jej pamięci. Przeszli już dużo więcej niż dwieście metrów, dużo więcej. Kobieta szacowała, że szli już tym korytarzem dobre pół godziny- uszli z dobre dwa kilometry, a nigdzie nie dotarli. To nie może wróżyć nic dobrego.
- Może idziemy złą drogą?- Alex stanął, a światło z jego latarki powędrowało na twarz siostry, jednocześnie przerywając jej odświeżanie pamięci.
- Dobrą!- Mary jednym słowem zakończyła niepotrzebnie zaczętą rozmowę. Ona wie. Na pewno idą dobrą drogą.
http://i42.************/6idxdt.jpg
A jeśli nie? To niemożliwe. Na pewno skręcili w dobrą stronę. Nie mogła się pomylić. Ona nigdy nie zawodzi. Nigdy nie zawodzi? Czy ma prawa użyć takich słów? Przecież żaden człowiek nie jest idealny- ona tym bardziej. Więc dlaczego tak siebie nazwała, dlaczego inni ją za taką uznawali? Może był to rezultat wyższości nad bratem, lub staranności z jaką wypełnia swą pracę, podchodząc tym samym pod pracoholizm? Alex był jej bardzo poddany- czasami nawet się zastanawiała, czy on jeszcze jest jej bratem, czy może służącym, który zrobi to co mu się każe. To śmieszne jak można zdemoralizować brata bliźniaka. Może on to robi z miłości dla niej… Miłość. Dokładnie nie znała tego uczucia, jednak zdawało jej się, że kocha swego brata. Mary uśmiechnęła się sama do siebie. Podobało jej się to stanowisko- niezależna, twarda babka mająca kontrolę nad swym rodzeństwem. Mimo, iż w głębi duszy wiedziała, że tak nie powinno być, nadal czerpała z tego zyski i nie przestawała podporządkowywać sobie Alex’a- przecież on to robi z miłości dla niej.
Wilgoć unosząca się w powietrzu przyprawiała rodzeństwo o dreszcze- nie tylko te z zimna. Nieogarnięta czerń otaczała ich z każdej strony, jakby usiłowała ich zamknąć w swe sidła, zniewolić, uwięzić, pochłonąć. Im dalej szli, tym to uczucie wzrastało jeszcze bardziej. Poczucie zagubienia i bezradności wobec takiej sytuacji. Nawet nie mają mapy…
Alex szedł pierwszy. Można by powiedzieć, że było to dla niego swego rodzaju wyróżnienie. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów to on prowadził, a nie jego siostra. Próba? Nie, Mary nie wystawiałaby go na próbę wiedząc, że mógłby ją przejść pomyślnie. To całkowicie nie w jej stylu. Prędzej to ona sama się bała, dlatego kazała mu iść przodem. Nagle umysł mężczyzny pojaśniał- „Tak! Ona się czegoś boi!”- może i te słowa, które nie wiadomo skąd powstały w jego głowie były bardzo naiwne, lecz bardzo mu pomogły. Wręcz wsparły na duchu. Po raz pierwszy zobaczył Mary w tak jawnie ujawnionej sytuacji. Pewnie już niejednokrotnie się bała, lecz nie okazywała tego w ten sposób. Podejmowała ryzyko, by tylko pokazać swą odwagę, choć dobrze wiedziała, że dużo może ją to kosztować. A teraz- może wreszcie zdobyła się na litość nad swoim bratem, albo po prostu ma go dość i chce go najlepiej dać na „pożarcie wilkom” posyłając go przodem.
Cokolwiek by nie było celem tych rozmyślań, przerwały się one wraz z potknięciem się
o wystający kamień. Poczuł uderzenie w głowie i mimo, że przerabiał to już wiele razy- nie stracił przytomność. Teraz już wie, dlaczego Mary pozwoliła mu iść jako pierwszemu. Pewnie ostrzegł ją ten… Olivier? Prawie go nie znał, tylko siostra miała z nim kontakt. Cóż. Kimkolwiek by nie był, wydawał się być miły i podejmować właściwe decyzje. Po za tym był dobrze poinformowany i co najważniejsze- był po ich stronie chcąc uniknąć EndWar.
Podniósł się z bólem kolana. Chyba lepiej dla niego gdyby stracił przytomność. Krew ciekła dość mocno, jednak na wykrwawienie nie miał co liczyć. Rozłoszczone oczy siostry tylko to potwierdziły- musi iść dalej. Alex niepewnie postawił krok na przód. Jego sylwetka zachwiała się i ugięła w niepewnym rozkroku, z którego tylko krok do następnego upadku. I tak też się stało. Po kilku sekundach utrzymywania równowagi znowu wylądował na kamiennej posadce. Mary sapnęła głośno.
- Zawsze musisz wszystko utrudniać?!
http://i44.************/2ivfj81.jpg
- Nie moja wina. Ten kamień tu wystaje…- siostra jednak już go nie słyszała. Uklękła i wyjęła z plecaka nóż, którym następnie zaczęła podważać kamień, o który potknął się jej brat.
- Co ty robisz…?- mężczyzna po raz drugi spróbował unieść się na nogi, tym razem przenosząc swój punkt ciężkości na drugą nogę i pomagając sobie, opierając się o ścianę.- Nie chciałbym ci przeszkadzać, ale zdaje mi się, że nam się spieszy…
- Cicho! Jesteś genialny.
No cóż. Choćby słowo „genialny” nie miałoby być komplementem, dla Alex’a i tak by było. Dawno go nie słyszał, a zwłaszcza z ust swej siostry! Czyżby świadomość, że prawie zabiła człowieka zmieniła ją na dobre? Nie, nie liczył na to, jednak dobrze by było…
Teraz jego uwagę przykuła inna rzecz, którą była czynność wykonywana przez Mary. Nadal podważała kamień, o którego Alex niemal się zabił. Nóż- można by dodać, że nadal zakrwawiony- był bliski pęknięcia, jednak czym bardziej się wyginał, tym bardziej kamienna płytka ustępowała wędrując ku górze by w końcu złamać się na pół i z hukiem odlecieć na boki.
-Jesteś genialny!- powtórzyła jeszcze raz Mary tak akcentując na „genialny”, że Alex poważnie się zastanowił nad pozytywnym odmienieniem swej siostry. Może powiedziała to tylko tak… w przypływie radości i optymistycznego nastroju jaki ją opanował w następnych minutach.
- Aż dziw, że wcześniej nie pomyślałam. Olivier dokładnie mi mówił, że cele są pod korytarzem. Spójrz- wskazała na dziurę w podłodze- Znalazłeś tajne przejście. Musimy jeszcze tylko odrzucić parę kamieni i zdołamy tam wejść. Jedno tylko nie daje mi spokoju. Przejście pod posadzką miało być dwieście metrów od tak zwanego punktu zero, tymczasem uszliśmy o wiele więcej.
- Może te cele ciągną się równolegle do tego korytarza, tylko kondygnacje niżej. Znaczyłoby to, że musimy się cofnąć dolnym przejściem.- nieśmiało zaproponował Alex. Czuł, że powiedział coś nie tak, lub jego podejrzenia całkiem nie są trafne i za chwile zostanie znowu strofowany przez siostrę.
- Tak! Masz rację!
Takiej odpowiedzi mężczyzna się nie spodziewał. Normalny, a raczej nie zdemoralizowany przez własną siostrę, człowiek ucieszyłby się z faktu, że został pochwalony przez bliską osobę za rozwikłanie jakieś małej zagadki, ale nie Alex. Z Mary naprawdę musiało być coś nie tak, skoro z chwili na chwilę stała się dla niego tak uprzejma. Bał się, że mogą ją dręczyć wyrzuty sumienia po tym co zrobiła tamtemu człowiekowi, jednak to chyba najmniej prawdopodobny scenariusz. Prędzej odzyskała nadzieję, że uwolnią Medival’a i wreszcie będzie mogła wybrać się na upragniony urlop. Zagadka, nowa zagadka…
۞
- Gdzie oni do cholery są?! Już dawno powinni tutaj być z tym informatykiem- żadna jednak z osób, która wchodziła w zaszczytne grono ściśle otaczające w tej chwili szefa, zgromadzone w ciasnym pomieszczeniu nie odpowiedziała na zadane pytanie.
Olivier Smith siedział na twardym krześle pijąc czwartą już tej nocy kawę. Jego złoża cierpliwości już dawno się skończyły, a zdenerwowanie sięgało zenitu. Czyżby coś im się stało? Nie, to niemożliwe, Oni są profesjonalistami- a przynajmniej Mary. Tylko na nią mógł liczyć. Niezwykle dysponowała wiedzą techniczną i praktyczną. Większość ludzi nie potrafi pogodzić tych dwóch rzeczy, a jej się to udało. Za to ten jej brat nieszczęśnik… Posłał go tylko po to, by targał za nią plecak różnych przyrządów potrzebnych im w akcji- na nikogo innego nie chciała się zgodzić. Musi być bardzo przywiązana do brata…
http://i40.************/331inpv.jpg
Kolejny łyk kawy wcale go nie pobudził. A na etykiecie pisało zupełnie co innego… Może ta kawa ma skutki uboczne bo wypiciu dwóch litrów…? „Tak, zwariowałem”- spojrzał smętnym wzrokiem na oparkowanie po czarnym napoju. Nigdy się tak nie bał o swoich podopiecznych. Jednak muszą wykonać powierzone im zadanie! To jedyna szansa!
Zdał sobie sprawę z jednej przykrej rzeczy. „Jeśli chce się ratować świat, samemu się tego nie osiągnie, a na innych nie można polegać”- spuścił z rezygnacją głowę. Idzie im coraz gorzej. Po co w ogóle do tego się zabierał?! Żeby pomścić śmierć brata? Bzdura! Chciał zostać super bohaterem, pokazać, że on też coś potrafi osiągnąć, postawić sobie cel i go osiągnąć…
Lecz dlaczego akurat tak? Może takie było jego przeznaczenie, może tak chciał los? Nie wierzył ani w jedno, ani w drugie. Zrobił tak, by pomścić swego brata. Zionął nienawiścią do ludzi, którzy go zabili. Skoro jego brat nie może żyć, to dlaczego oni chodzą jeszcze po tym świecie? Mordercy!
Tak też powstało ZEW- co w skrócie miało znaczyć Zapobiec EndWar, jednak nikt poza samym Olivier’em tak tego skrótu nie postrzegał. Postanowił, że będzie bronił świata przed złem. Może był to zbyt wysoki szczyt, któremu teraz nie potrafi podołać? Musi podołać! Za wszelką cenę!
۞
Zeszli na dół po trzeszczącej drabinie, która lada chwila miała się złamać. Po szczęśliwym dotarciu na niższą kondygnację uderzyła w nich fala zimna, jaka przesycała powietrze na tej głębokości. Ciarki przeszły im po plecach. Jeżeli w pomieszczeniu, w którym znajdowali się wcześniej panowała ciemność, to tutaj panowała bardzo wielka ciemność. Postąpili po jednym kroku na przód. Czuli pod stopami wodę mknącą szybko w jednym kierunku. Nurt był na tyle silny, by zwalić Mary z nóg. Cała mokra podniosła się i oparła o ścianę, a niebieskawe światło z latarki Alex’a celowała jej prosto w twarz.
- Na co się gapisz? Idziemu- potrząsnęła głową zrzucając z siebie obfite krople- jak miewała- deszczówki.
Słowa siostry dla mężczyzny okazały się rozkazem i postąpił wobec ich woli. Chwytając dłonią wystające kamienie zmierzał powoli w kierunku, gdzie miał znajdować się Medival- cel ich wyprawy.
۞
Victoria długo nie mogła zasnąć po rozmowie odbytej z jej „opiekunką”. Morze zagadek znacznie wezbrało po tajemniczych słowach Lucy. Najbardziej intrygowała ją sama postać dziewczynki, ale także świat, który ją otaczał. Była jedynym świadkiem zdarzenia- tylko ona po za Victorią widziała ciemną postać stojącą na drodze. Ponadto kobieta nie wiedziała o niej zbyt wiele. Pochodziła z domu dziecka, jej rodzice zginęli dawno temu. Jest bardzo małomówna, tajemnicza, a co najważniejsze- należy do jakiejś tajnej organizacji. Nic ze sobą się nie kleiło. Z jednej strony najbardziej przyziemna z przyziemnych dziewczynek, która straciła rodziców i obecnie mieszka w domu dziecka, zaś z drugiej strony niezwykle tajemnicza osoba, bardzo kontrowersyjna, skrywająca w sobie wiele zagadek.
Niestety dalsze analizowanie postaci dziecka zostało drastycznie przerwane przez wtargnięcie jego samego.
http://i39.************/2mezu6w.jpg
- Musimy stąd uciekać! Szybko!- kobieta, gdyby nie była podejrzana o umyślne spowodowanie śmierci trzech osób, oskarżona o umożliwienie kradzieży jedenastu zwłok i ogłoszona chorą psychicznie po oświadczeniu, że widziała „czarną postać”, nawet by nie zareagowała na słowa ośmiolatki. Jednak sytuacja jest wyjątkowa i należy być czujnym.
- Coś się stało?- starała się zachować zimną krew, jednak czuła, jak ból głowy powraca, a ciśnienie krwi niebezpiecznie rośnie. Serce zaczęło szybciej bić, krew uderzyła do żył.
- Szukają nas. Wiedzą, że tu jesteśmy. Nie ma wyboru. Przez okno!
- Kto nas szuka?! I co przez okno?!
- Musimy uciec, przez okno.
Victoria spojrzała w kierunku jedynego okna jakie znajdowało się w jej sypialni. W sypialni na siódmym piętrze….
Callineck
25.01.2009, 18:19
Dlaczego zaraz znudziłeś? Bo wiesz, skoro nawet Tobie się nie podoba... ;)
Do rzeczy - nie mam teraz za wiele czasu, więc błędy poprawię w następnym poście :)
Odcinek - niezmiernie mi się podobał opis wszechogarniającej ciemności, był bardzo plastyczny i przemawiał do wyobraźni.
Biedny ten Alex, wydaje mi się, ze jest równie dobrym agentem co jego siostra, ale przytłoczony kompleksami nawet sam tego nie widzi, nie wspominając już o tym, że nie miał zbyt wielu okazji żeby się odpowiednio wykazać.
Olivier - następna dwuznaczna postać. Mimo że stoi po "dobrej" stronie i walczy w słusznej sprawie wydaje się być człowiekiem zimnym i bezdusznym. Zależy mu wyłącznie na realizacji celu, nie przejmuje się ceną, jaką może za to zapłacić.
Ciekawa jestem jak powiedzie się ucieczka Victorii i Lucy...
Ten odcinek naprawdę mnie wciągnął. Też jestem ciekawa ich ucieczki, a postać Alexa mnie zaintrygowała. Ciągły cień siostry z pewnością nie ma pusto w głowie :D
Giovanni, proszę, nie skracaj swojego fs :D Jest ono jednym z lepszych na forum i mogłabym je czytać w nieskończoność.
Ekhem :)
Mam zaszczyt ogłosić pewną fascynującą wiadomość. Teraz- gdy naszedł mnie jakiś dziwny melancholijny nastrój- zaczynam pisać ciąg dalszy moich dwóch FS :) Na pierwsze odstrzał pójdzie Nowy Dzień- szykujcie się, bo od razu zaczynam od wątku wojennego- a później Dark Room.
Króliki też bym chciał pisać (szczególnie, że pisanie jednego odcinka zajmuje mi góra 20 minut :P), ale nie mam odpowiedniego nastroju, żeby coś sensownego wymyślić XD
I dwa komentarze do ostatniego odcinka....wstyd!
Charionette
07.04.2009, 16:09
No to jeszcze ja skomentuję...
Bardzo mi się podobają twoje opisy... Takie długie i wciągające... Nie mam się do czego doczepić... Fajny tekst, jeszcze lepsze zdjęcia...
100/10
Czekam zniecierpliwiona na kolejny odcinek
N.
Victoria? VICTORIA?!
Nie no rozwaliles mnie :D Nie myslalam ze ktos bohatera fotostory nazwie moim imieniem (za ktorym, jakby nie mowic, nie przepadam - moze przez spolszczenie) xD Ale to dla mnie jakby wyroznienie ;> <mój pierwszy post, jupi!> :D Zabieram sie za czytanie ;]
Dawno nie zaglądałam do tego tematu, ale teraz nadrobiłam zaległości...
Bardzo fajne FS, wciągające...
Czekam na kolejny odcinek.
Wreszcie się ktoś odezwał :D Pracuje nad opowiadaniem konczącym całe FS, tak samo będzie w przypadku "nowego dnia" :)
vBulletin® v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.